• Nie Znaleziono Wyników

O dzisiejszych normach czytania (znawców)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O dzisiejszych normach czytania (znawców)"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Sławiński

O dzisiejszych normach czytania

(znawców)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (15), 9-32

(2)

Szkice

Janusz Sławiński

0 dzisiejszych normach

czytania (znawców)

1 K w estie, o k tó ry c h będzie tu m ow a, z n a jd u ją się n a te ry to riu m w spólnym socjo­ logii lite r a tu r y i h isto rii lite ra tu ry . T e ry to riu m to sk u p ia n a sobie coraz w ięcej uw agi, jednakże nie stało się jeszcze eo ipso polem badaw czym o w y ra ź ­ n ie zary so w an ym kształcie. I n ie sta n ie się, dopóki z jed n e j s tro n y in ic ja ty w y socjalogicznoliterackie (so­ cjologów) nie przyb liżą się do realn ości tekstow ych n a jb a rd zie j zajm u jący ch — co zrozum iałe — d la ba­ daczy lite ra tu ry , z d ru g ie j zaś cd o sta tn i n ie p rze sta ­ n ą w ym yślać coraz ch y trzejszy ch teo rii w e w n ątrz- tekstow y ch sy tu a c ji k o m u n ik acy jn y ch po to przede w szystkim , b y n ie staw ać oko w oko z fakty czn y m i sy tu acjam i k o m unikacyjnym i, poprzez k tó re dzieła wchodzą w obieg socjalny. C okolw iek jed n a k pow ie się o niechęci litera tu ro z n a w c ó w do bezpośredniego k o n tak tu badaw czego z em pirią społecznego p rzy ­ sw ajania lite ra tu ry , n ie ulega w ątpliw ości, że w la­ tach o sta tn ic h u leg ł daleko idącem u p rzek ształcen iu m odel z ain tereso w ań h isto ry czn o literack ich — w łaś­ nie pod w p ły w em p ro b le m aty k i od bioru i odbiorcy. Coraz .do b itn iej z d ajem y sobie sp raw ę z fak tu , iż do­

Chytre teorie

(3)

D zieło w historii Normy pisania i normy lektury Zarzucanie sieci

ciekania zachow ujące obojętność wobec zjaw isk od­ bioru nie są w stan ie zadow alająco p rzed staw ić me­ chanizm ów procesu historycznoliterackiego. Osadze­ nie u tw o ru w histo rii polega nie ty lk o na tym , że pow stając w jakim ś czasie żywi się jego dośw iadcze­ niam i, lecz w co n ajm n iej rów nej m ierze na tym, że je st o d bierany w rozm aitych czasach i środow is­ kach, nasycając się stopniow o w ielorakim i odczyta­ niam i. To, czym dzieło jest w danej epoce i w danym k ręg u społecznym zostało w eń w pew ien sposób

w c zy ta n e przez odbiorców, dla k tó ry ch owa epoka

je st „teraźn iejszo ścią”, a środow isko — określonym „m y ” . C h a ra k te ry sty k a sy tu acji histo ry czn o literac­ kiej biorąca pod uw agę w yłącznie sy stem y n orm kie­ ru jący ch decyzjam i tw órców b y łaby dziś przez lite- raturo zn aw có w odczuw ana jako jed n o stro n n a, więc niew ystarczająca; wiedzą oni bowiem, że na sy tu a c ję tak ą sk ład ają się w nde m niejszym stopniu n o rm y w a ru n k u ją c e le k tu rę — w cale z tam ty m i nie tożsa­ me. Oba zbiory norm m uszą mieć jed n a k jakieś ob­ szary w spólne („iloczyny”), gdyż w przeciw nym r a ­ zie niem ożliw a by łab y e fek ty w n a kom unikacja lite ­ racka.

O bow iązujące norm y le k tu ry pozw alają społeczności literack iej nie tylko na zaw ładnięcie sferą dokonań p isarskich przeszłości, ale także na osw ajanie tego, co dopiero w lite ra tu rz e powsitaje, co dzisiejsze, sła ­ bo słyszalne czy w ręcz niedokonane. Tw orzą one ja k ­ by sieć, k tó rą zbiorowość czytający ch zarzuca na św iat lite ra tu ry — by w yłow ić z niego w artości z j a ­ kichś powodów sa ty sfak cjo n u jące czy użyteczne. Z a­ razem są w ym aganiam i adresow anym i do lite r a tu r y jeszcze nie istn iejącej: „m asz być taka, ażebyśm y cię m ogły zjeść” ; no rm y czytania im p lik u ją odpow iednie n orm y tw órczości (ale i na od w ró t — oczywiście). H i­ sto ry k a lite ra tu ry zajm u je nie tylko to, co w sieć zo­ sta je złowione, ale rów nież to, co przez jej oka p rz e ­ pływ a niezatrzy m an e — a więc zn ajd u je się poza

(4)

11 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W ) Z ainteresow aniam i u żytkow ników owej sieci. O bszar nieczytanego i nieczytelnego stanow i dla każdej k u l­ tu r y litera c k ie j zjaw isko rów nie znam ienne, jak p rzy p o rząd k o w an y jej zakres czytanego i czytelne­ go.

To, co n azy w am y tu globalnie norm ą le k tu ry jest ty lk o k a teg o rią ogólną o b ejm u jącą rozm aite no rm y o b ardziej sprecyzow anym c h arak terze. N astępu jące

z nich zasłu g u ją na o d ręb n ą uw agę:

1. W grę w chodzą przede w szy stk im stosow ane w ja ­ kim ś czasie i środow isku k ry te ria w y b o ru pozycji do czytania. Idzie tu o h iera rc h ię p refe re n c ji czytel­ nika, z gó ry n iejako o k reślającą ty p y twórczości, z jak im i p rag n ie p o dtrzy m y w ać k o n tak t. Na p rzy ­ kład: w y b ie ra dzieło do le k tu ry ze w zględu na jego p rzynależność g atunkow ą, ze w zględu na jakieś w ła­ ściwości m a te ria łu tem atycznego czy ideologicznego, ze w zględu na epokę, z k tó rej pochodzi, ze w zględu na osobę pisarza, spod któreg o pióra wyszło itd. W in d y w id u aln y ch decyzjach czytelniczych norm a w y boru m a sens podw ójny. Z jed nej stro n y pozw a­ la na w ydobycie pożądanego dzieła z pew nej zbioro­ wości te k stó w pozostającej do dyspozycji odbiorcy; z d ru giej w szakże odsyła poza rzeczyw istość tek stów — do odpow iedniego system u taksonom icznego, k tó ­ ry ok reśla w a ru n k i odnoszące się do całej k lasy dzieł analogicznych do w ybranego. U ruchom ienie takiej n o rm y um ożliw ia czytelnikow i osiągnięcie celu do­ raźnego (nie g w a ra n tu je — oczyw iście — że kon­ k re tn e dośw iadczenie le<kturowe będzie sa ty sfak c jo ­ nujące), zarazem jed n ak jest ak te m klasy fik acji skie­ row anym n a znacznie rozleglejszy obszar dokonań pisarskich: d efin icją u p o rządkow ania w obrębie dos­ tępnego czy teln iko w i u n iv e rsu m lite ra tu ry . W ybór książki im p lik u je n ieraz k lasy fik a c ję w ielostopnio­ wą; gdy proszę n a p rzy k ład w księg arn i lub czyteln i o powieść histo ry czn ą w spółczesnego pisarza polskie­ go, to życzenie m oje zakłada odpow iedniość

poszuki-Kryteria wyboru

Wybór jako klasyfikacja

(5)

12

Operacje diagnostyczne

Oryginalność

wainego dzieła w zględem cztero piętrow ej h ierarch ii ograniczeń, z k tó ry ch .k ażd e w yznacza zbió r utw o­ ró w z aw arty w zbiorze szerszym {powieść — powieść h isto ry czn a — powieść historyczna w spółczesnego pisarza — pow ieść h istoryczna w spółczesnego pisa­ rza polskiego). M otyw acje in d y w id u aln y ch decyzji czytelniczych są m niej lub bardziej przypadkow e, jednak że system taksonom iczny, do k tó reg o się od­ w ołują, m a zawsze c h a ra k te r środow iskow y — stano­ w i w łasność w spólną w a rstw y czy g ru p y publiczno­ ści litera c k ie j.

2. Do norm le k tu ry zaliczają gię n astęp n ie zasady k ieru jąc e d ia g n o styczn ym i poczynaniam i odbiorcy, k sz ta łtu jąc e jego u m iejętność rozpoznaw ania k a te - gorialn ych w łaściw ości jednostkow ego przekazu, z jak im się sty k a . Je d en z poziom ów le k tu ry (nie bę­ dziem y się upierać, że najw ażniejszy, choć d ało b y się tezę tak ą uzasadnić) to u stan aw ian ie rela cji m iędzy czytanym tek stem a jakim ś typem tek stó w , wobec k tórego d a n y jest ty lk o szczególnym „p rzy p ad k iem ” . Chodzi tu zarów no o zaliczenie u tw o ru d o stosow ­ nej k ategorii, jak też o dostrzeg an ie ro zm aitych od­ ległości, k tó re go od niej dzielą: przynależności poło­ w icznej, odniesień n eg aty w n y ch itp. W każdy m w y ­ pad k u m am y do czynienia iz red u k c ją in d y w id u aln e j realizacji pisarskiej do pew nego zespołu w łaściw o­ ści po w tarzalny ch , se ry jn y c h , stereo typ ow y ch. Re­ d u k c ja tak a daje czytelnikow i szansę ośw iadczenia: „to ju ż znam i wiem , ja k n a to reagow ać” . In n y m i słow y, diagnoza odbiorcy polega na przyp o rząd k o - waniiu czytanego dzieła znanej m u ju ż konw en cji li­ terack iej, k tó ra w jego p rzeko nan iu zdolna je s t za­ dow alająco w ytłum aczyć porządek owego dzieła. U stalenia diagnostyczne są w każdym w y p a d k u n ie ­ zbędną przesłan k ą d ostrzeżenia tego, co w u tw o rz e osobliw e i jednorazow e. Je śli uznać, że oryg inaln ość k o m u n ik a tu zawsze czerpie sw ój sens z p rzezw ycię­ żonej lub zaniechanej p rzez tw órcę konw encji, to

(6)

13 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W ) p rzy w o ła n ie tej o sta tn ie j je s t w ogóle odbiorcy ko­ n ieczne d la zid enty fik o w ania momerotów o ry g in al­ n y ch.

3. N o rm y le k tu r y to 'także re g u ły rozum ienia utw o ­ ru . M ożna tu w ziąć w naw ias e le m e n ta rn y poziom ro zu m ienia, k tó ry w iąże się po p ro stu ze znajom ością po stro n ie odbiorcy języ k a etnicznego, w k tó ry m dzieło zostało n apisane (czy przetłum aczone). Ten w a ru n e k le k tu r y je st oczyw isty i nie w ym aga d al­ szego ko m en tarza, chociaż dobrze w iadom o, że są ró żn e stopn ie biegłości w operow aniu język iem ro ­ d zim ym i że re g u lu ją one decydująco k o n ta k ty czy­ teln ik ó w z lite ra tu rą ; rów nież w obrębie m ow y o j­ czystej istn ie ją b a rie ry językow e — w yznaczane przed e w szy stk im p rzez sta n d a rd y w y kształcenia jej użytk ow n ików . Z auw ażm y poza tym , ja k bardzo k o m p lik u ją się procesy odbioru w sy tu acji, gdy dzie­ ło re p re z e n tu je arch aiczn e stad ia lu b d ialek taln e se k to ry dan eg o języ k a etnicznego. Je d n ak ż e sw oiste n o rm y ro zu m ien ia przekazów litera c k ic h z n a jd u ją się ju ż pow yżej 'tego elem entarn eg o poziom u. W każ­ d y m w y pad k u zak ład ają ókreślony stopień w y k ształ­ cenia językow ego czytelnika, ale nie są do niego sp row adzalne. N orm y takie sw oją w łasną d y fe re n - cjację o p iera ją n a zróżnicow anym społecznie w ta ­ jem niczeniu w 'trad y cję litera c k ą. D ośw iadczenie ję­ zykow e c z y te ln ik a jest w ty m w zględzie tylk o pod­ łożem, n a k tó ry m n a w a rstw ia ją się dośw iadczenia zdobyte przez niego w k o n tak ta ch z w yspecjalizo­ w an ym i litera c k o sposobam i użytkow an ia języka. M ówiąc tu o re g u ła c h rozum ienia m am y n a uw adze stra te g ie czyteln icze nacelow ane na sem antykę ow ych w yspecjalizow anych przekazów , a nie jak ic h ­ kolw iek.

Chodzi p rzy ty m o u zasadnienia n a d e r ro zm aity ch spraw ności o d b io rcy (takich, k tó re p o tra fim y a n a li­ tycznie w yodrębnić): o tech n ik ę pojm ow ania skład ­ ników z zak resu m ik ro sem an ty k i u tw o ru (np. tro ­

Reguły rozumienia

W tajemniczenie w tradycję

(7)

H Co obejmuje rozumienie? Ustalanie hierarchii ważności

pów poetyckich), ale także o in te rp re ta c ję e le m en ­ tów m ak ro sem an tyczn y ch (fabuły, podm iotu lirycz­ nego, sy tu acji n a rra c y jn e j etc.); o d y re k ty w y scala­ n ia cząstkow ych znaczeń zw iązanych z jed n o stk am i różnych poziom ów tek stu; o d y re k ty w y tra n sfo rm a ­ cji znaczeń — um ożliw iające przechodzenie od ele­ m en tó w dan y ch w jak ie jś fazie le k tu ry do ich po­ staci p rzekształconych w inn ych fazach; o d y re k ty ­ w y przew idyw alności pozw alające odbiorcy e k stra - pdlow ać elem en ty dane ak tu aln ie w czytaniu, a więc np. prognozow ać przebieg fabuły, w nioski ideow e, k tó re a u to r w yciągnie z przesłanek , ew olucję cha­ r a k te ru postaci itp. W końcu — ale przede w szy st­ kim — chodzi o reg u ły odczytyw ania totalnego sen ­ su utw o ru , a więc przechodzenia od tego, co w y d a je się jego znaczeniem istotn ym w „ s tru k tu rz e po­ w ierzch n io w ej” do tego, co je st nim n ap raw d ę, ale w u k ry ciu „ s tru k tu ry g łębokiej” (np. m etody in te r­ preto w an ia treści alegorycznych czy sym bolicznych), 4. Do n orm le k tu ry należą rów nież te, k tó re w y zn a­ czają hierarchię w ażności składników dzieła, to zna­ czy sk łan iają do u znaw ania pew nych jego w arstw , elem entów czy p rzek rojów za bardziej doniosłe z ja ­ kichś powodów od innych. P re cy z u ją one owo „coś” , k tó re w procesie le k tu ry przekazów danego ty p u po­ w inno o d gryw ać rolę dom inanty, stanow ić p rze d ­ m iot szczególnie dociekliw ej uw agi czyteln ika, m o­ bilizow ać jego aktyw ność in te rp re ta c y jn ą ; zarazem zak reślają w dziele pola elem entów dalszoplano- w ych, nie zasługujących na specjalne zain tereso w a­ nie, p e ry fe ry jn y c h czy n e u tra ln y c h . J a k łatw o zau­ ważyć, m am y tu do czynienia z n o rm ą analogiczną — ty lko w „p o m n iejszeniu” — do no rm y w y bo ru (p. 1); ta m ta — ja k p am iętam y — określa p re fe re n ­ cje czytelnicze odniesione do jak ie jś zbiorowości te k ­ stów, w obrębie k tó rej w yo d ręb n ia się podzbioro- wość uprzyw ilejo w aną, ta n ato m iast w yznacza p re ­ fere n c je zrelatyw izow ane do obszaru dzieła, w k tó

(8)

-15 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W ) ry m zostają w ytyczone re jo n y „ w y b ra n e ” — o w yż­ szym od in n y ch poziom ie istotności. . 5. N orm y le k tu ry o b ejm u ją — co oczyw iste — zasa­ dy w artościow ania utw orów . W ty m zakresie u sta la ­ ją p rzede w szystkim ty p y w arto ści zdolnych w ogóle uobecniać się w lite ra tu rz e (estetycznych, poznaw ­ czych, ideologicznych, zabaw ow ych itp.). N astępnie p rec y z u ją sfe rę w artości sw oistych — czy to dla li­ te r a tu r y w całości, czy tylk o dla jakichś jej rodza­ jów . W reszcie o k reślają dziedzinę w artości naczel­ nych, tak ich więc, k tó re są p o dstaw ą dla w szelkich gestów jednoznacznej oceny dzieła (przyzw alających czy odrzucających). N aleganie na k tó rą ś z tych m oż­ liw ości w yciska za każdym razem odm ienne piętno na sty lu le k tu ry . Co innego czytanie w ielkoduszne, dopuszczające istnien ie różnych re je stró w w artości i odpow iednio różnych m iar p rzy ich szacow aniu; co innego czytanie — pow iedzm y — specjalistyczne, n astaw ion e p rzed e w szystkim na „specyfikę” (jak ­ kolw iek rozum ianą) lite ra tu ry , na granice jej a u to ­ nomii; co innego zaś czytanie sk oncentrow ane na w artościach ściśle o kreślonej k ateg o rii (np. m oral­ nych), p od porządkow ujące im w akcie oceny w szel­ kie inne w a lo ry przekazu (szczególnym p rzy pad kiem je s t ten, k iedy w arto ści naczelne utożsam ia się ze sw oistym i). Na to zróżnicow anie nak ład a się k rzy - żująco inne, zw iązane z rodzajem m ia r p rzy ję ty c h w czytelniczych w artościow aniach: czy w y stęp u ją one jako k ry te ria u n iw ersaln e, czy jako zasady zre- laitywizowane do c h a ra k te ru ocenianych przekazów , czy jako spraw d zian y n ajzu p ełn iej subiektyw ne. 6. W reszcie, na koniec, w spom nijm y o norm ach na­ kazujących czytelnikow i w prow adzać dzieło i do­ św iadczenie le k tu ry w jak ąś w iększą całość, lub przeciw nie — um ieszczać je w odosobnieniu. W cho­ dzą tu w g rę dw ie różne spraw y. N orm y, o k tó ry ch mowa, m ogą być rów noznaczne z zaleceniam i, by odbiorca usiłow ał włączać czy tan e dzieło w szerszy

Zasady

wartościowania

W ielkoduszni, specjaliści i dogmatycy

(9)

16 Konteksty dzieła i lektury Lektura jako jedna z aktywności

układ przedm iotow y, a więc na p rzykład , by tra k to ­ w ał je jako sk ład n ik biografii pisarza, b y rozw ażał je w kontekście w iedzy historycznej tyczącej epoki, w k tó rej pow stało itp. L ub odw rotnie: m ogą zalecać takie posunięcia in te rp re ta c y jn e , k tó re m ają sprzy­ jać skup ieniu czytelnika na utw orze jako układzie sam otłum aczącym się, znaczeniow o kom pletnym , od­ syłający m do swojego im m anen tneg o p ro g ra m u ideo­ w o -artystycznego.

W ażniejsza je st jedn ak d ru g a spraw a: postu lat, by odbiorca w cielał dośw iadczenie le k tu ry dzieła w roz­ leglej sze te ry to riu m swoich dośw iadczeń społeczno- -kulituralnych. C zytanie jako terap ia, sposób zdoby­ w ania w iedzy o świecie, edukacja m oralna, szlifow a­ n ie arg u m en tó w ideologicznych, ro zry w k a — to od­ m ienne style o d bierania lite ra tu ry , z k tó ry c h każdy lo k uje się w o kreślon y m polu duchow ej i społecznej aktyw ności czytelnika, wchodząc w różne zakresy jego biografii. N orm y, o k tó ry c h m ów im y osadzają le k tu rę w ro zm aity ch ko n tek stach zachow ań osob­ nika: n a k a zu ją trak to w ać ją jako bodziec do działa­ nia (także literackiego...), sy stem aty zację przeżyć, przygotow anie, w ytłum aczenie, ucieczkę od czegoś, pociechę, w ypełnienie czasu wolnego; m a ona każdo­ razow o w spom agać inne bodźce, w spółdziałać z in ­ n ym i sy stem aty zacjam i przeżyć, wchodzić w k ore­ lacje z in n y m i sposobam i spędzania czasu wolnego. L ub przeciw nie: każą trak to w ać ją jako dośw iadcze­ n ie sui generis, o d k ład ające się w o d ręb ny m maga^ zyniie przygód swoiście literackich.

2

T akie są zasadnicze ty p y in te ­ resu ją cy c h n a s n o rm — zap rezentow ane w n a jg ru b ­ szym zarysie. W ystępow anie ich w zbiorow ej św ia­ dom ości k u ltu ra ln e j jakiegoś m iejsca i czasu je st czynnikiem re g u lu ją c y m p rocesy k o n tak to w an ia się

(10)

O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W )

publiczności z lite ra tu rą . K sz ta łtu ją one zobowiązu­ jąc y w zór le k tu r y m odalnej, będącej m ia rą dla czy­ teln iczy ch poczynań. In d y w id u aln e odczytanie utw o ­ ru je st n ieu chronn ie zapośredniczone — odnosi się bow iem do odczytań tego u tw o ru przez innych, ale tak że do w szelkich dotychczasow ych dośw iadczeń lek tu ro w y c h danego osobnika. Mój n a jb a rd zie j p ry ­ w a tn y dialog z dziełem w pisu je się w ram y sce­ n a riu sz a ju ż p rzed tem — i nie przeze m nie — p rzy ­ gotow anego; wchodzi w cały — historycznie i środo­ w iskow o u stalo n y — system czytania. Chcę czy nie chcę, w y stę p u ję w chórze, choć mogę fałszow ać czy śpiew ać ciszej lub głośniej od innych. F u n kcjonow a­ n ie n orm le k tu ry spraw ia, że o d czytania dzieł są po­ ró w n y w alne: m oje, tw oje i jego, ale także różne mo­ je m iędzy sobą. Nie tylk o dzieła g ru p u ją się w ro ­ dzaje, g atunk i, odm iany, rów nież odbiory dzieł m ają

sw oją genologię; m ało jed n ak dotąd o niej w iem y.

P ro b le m a ty k a b adań nad le k tu rą pow inna być b u ­ d ow ana p araleln ie do p ro b lem aty k i historii lite r a tu ­ r y u p raw ia n e j z p u n k tu w idzenia działań tw órczych. Tu także zm ierzać m ożna do ujęć diaehronicznych, pokazujących kształto w an ie się danego zespołu norm , jego ew olucję, stadia stab ilizacji i schyłku, jak rów nież do ujęć sy nchronicznych zdających sp ra ­ w ę ze w spółistnienia w p ew nym czasie rozm aitych obocznych, czy n a w e t k o n k u ren c y jn y ch system ów czytania. W ty m dru g im w y p ad k u chodzi przede w szystkim o rozpoznanie społecznej stra ty fik a c ji n orm le k tu ry — ich rozłożenia stosow nie do pozio­ m ów k u ltu ry literack iej w y o d ręb n iający ch się w r a ­ m ach p u b lic z n o ści1.

W reflek sji nad leikturą w znacznie w yższym stop ­ n iu niż w badaniach tyczących system ów tw órczości

1 Pojęcia kultury literackiej używam tu, a także w innych miejsca/ch tego artykułu, w sensie, jaki usiłow ałem kiedyś sprecyzować w szkicu Socjologia literatury i poetyka histo­

ryczna, w pr. zb. Proble m y socjologii literatury, W rocław

1971.

Śynchronia i diachronia

(11)

N ie można narzekać...

Pytania socjologów

jaw i się m etodologiczna odm ienność an alizy m ate­ ria łu historycznego i m ate ria łu w spółczesnego. Re­ k o n stru k c ja stylów czytania przeszłości nasuw a wie­ le kłopotliw ych kw estii, k tó ry c h nie chciałbym w ty m m iejscu rozw ażać. Z resztą n iem al w szystko, co dałoby się w ty m w zględzie powiedzieć, m iałoby cha­ ra k te r czysto p o stu latyw ny; zbyt m ało je st prób szczegółowego i zarazem system atycznego w nikania w m ech an izm y le k tu ry epok m inionych, aby mógł się nim i pożyw ić k o m en tarz m etodologiczny. L ite ra ­ tu ro zn aw stw o dopiero z w olna zaczyna zdaw ać sobie spraw ę z p o trz e b y opisu tego nieznanego lądu. T ru d ­ no byłoby n ato m iast narzekać n a b ra k zaintereso­ w a n ia badaw czego zjaw iskam i czyteln ictw a w ra ­ m ach w spółczesnego (dw udziestow iecznego) życia li­ terackiego; zwłaszcza o sta tn ie ćw ierćw iecze p rzy ­ niosło w ty m zakresie m asę opracow ań szczegóło­ wych; w każdym k o lejnym ro k u u k a z u je się ich co­ raz w ięcej. Nie są to jed n a k w w iększości przedsię- n y m m ankam entem ...). O dpow iadają one na p y ta ­ n ia litera tu ro z n a w c z e (co zresztą nie je s t ich głów­ n ym m ankam entem ...). O dpow iadają one na p y ta ­ n ia socjologiczne (czy socjopsychologiczne) n a jz u p e ł­ niej niezależne od p ro b lem aty k i procesu h istorycz­ noliterackiego; n iek tó re m ają c h a ra k te r usługow y wobec potrzeb p o lity k i k u ltu ra ln e j czy ośw iatow ej: d o starczają in fo rm acji m ających znaczenie przy u sta la n iu re p e rtu a ru w ydaw niczego, organizow aniu sieci bibliotecznej czy k o lp o rtażu książki w różnych środow iskach. P od staw ą in te rp re ta c ji są w każ­ dym w y pad k u w yniki uzyskane w drodze od­ pow iednich a n k ie t lub w yw iadów p rzep ro w ad za­ n y c h w o bręb ie o k reślonych g ru p publiczności. D otyczą one tak ic h głów nie spraw , jak ilość czasu pośw ięconego na czytanie, p re fe ro w a n e p rzez odbiorców ty p y lite r a tu r y i m o ty w acje w y bo ­ rów , zależności m iędzy le k tu rą a in n y m i sposobam i w yp ełn ian ia czasu wolnego. Z asadniczym m o m en tem bran y m w rach u b ę p rz y w y o d ręb n ian iu grup, w k tó ­

(12)

19 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W ) ry c h dokonuje się sondażu badaw czego, je st jed no ­ lity poziom w yk ształcenia ich członków . N iekiedy — rzadk o jed n a k — odpow iednie dane osiąga się przy pom ocy specjalnie reżyserow anego ek sp ery m en tu , k tó ry staw ia uczestników w obec um yślnie sk o n stru o ­ w a n y c h zadań czytelniczych; daje to szansę obserw a­ c ji ich decyzji. T echniki e k sp ery m en ta ln e są — rzecz p ro sta — znacznie bardziej ekskluzyw ne od an k ieto ­ w ych, jed n ak ich w yniki są odpow iednio m niej tr y ­ w ialne. M ożna sobie zresztą w yobrazić krzyżów kę obu tech n ik (np. e k sp ery m en t jako k o n tro la ankiety). Oczywiście byłoby rzeczą n ajp ro stszą, gdyby histo­ ry k lite r a tu r y m ógł w yko rzy stać dan e m ateriało w e 1 u sta le n ia badań socjologicznych nad czytelnictw em , n ad b u d o w u jąc n a d nim i w łasną p ro b lem aty zację zja­ w isk lek tu ry . T ru dno jed n a k n a to liczyć kom uś, kto m iał sposobność zetknąć się bliżej z opracow aniam i w ty m z a k re s ie 2. Nie są one w ogóle nastaw ione na analizę operacji, ja k ie czy teln ik przep row adza w m a­ te rii tekstu; poza obrębem dch (tem atyki z n a jd u ją się k w estie zw iązane z tra d y c ją litera c k ą jako układem w yznaczającym „ho ry zo n t oczekiw ań” odbiorców; z zup ełn ą obojętnością przechodzą obok fak tu , iż różne ty p y dzieł i konw en cji w y znaczają sobie tylko w łaściw e sy tu acje kom u n ik acy jne, k tó re p ro g ram u ­ ją — p rzy n a jm n ie j ram ow o — przeb ieg procesu od­ b io ru i „ p u n k ty w idzenia” czytelnika. Toteż od o p ra­ cowań tego ty p u nie m a — i być nie może — żad­ nego ciągłego przejścia do re fle k sji nad norm am i le k tu ry (w podanym w yżej ro z u m ie n iu )3. W gruncie

2 Por. krytyczne uwagi Stefana Żółkiewskiego nt. badań so­ cjologicznych nad czytelnictw em — w szkicu Badania ku ltury

literackiej i funkcji społecznych literatury, w pr. zb. Pro­ blem y socjologii literatury.

3 Oczywiście są wyjątki; na gruncie polskim zalicza się do nich bardzo wartościowa książka B. Sułkowskiego Powieść

i czytelnicy. Społeczne warunkowanie zja w is k odbioru, War­

szawa 1972, która dowodzi, że m ożliwe jest owocne w spół­ działanie kompetencji socjologicznych i literaturoznawczych w badaniach nad lekturą.

Eksperymenty

Jednak trzeba narzekać

(13)

20

Czekając na kolegę

Warstwa znaw ców

rzeczy, aby otrzy m ać m iaro d ajn e dla siebie obser­ w acje socjologiczne, badacz lite r a tu r y m u siałby sam skom ponow ać odpow iednie kw estio nariusze p y tań an kietow ych lub przygotow ać scenariusze ekspery­ m entów . M ożna w ątpić, czy ktoś go w ty m w yręczy. J a k w iadom o jednak, litera tu ro z n a w c y nie kw apią się do podjęcia takiego w ysiłku. B ardziej im odpo­ w iada snucie dom ysłów, tw orzenie hipotez, budow a­ nie koncepcji teoretycznych, często niezm iernie su ­ gestyw nych, pozbaw ionych jed n ak em pirycznej gw a­ ran c ji. W ygodnie im udaw ać, że w ierzą w m ityczne­ go Kolegę, k tó ry zatroszczy się o m ocny fu n d am en t pod budow lę zaw ieszoną przez nich w pow ietrzu. Istn ie je wszakże jed en zakres zjaw isk, k tó re h isto ­ ry k lite r a tu r y może spenetrow ać w n a le ż y ty spo­ sób, n ie ud ając naw et, że ogląda się na usługow ą działalność socjologów — i uzyskać dostęp do norm ste ru ją c y c h le k tu rą określonej g ru p y społecznej. M yślę o norm ach tej w a rstw y publiczności lite ra c ­ kiej, k tó rą dałoby się określić jako w arstw ą z n a w ­

ców. W odróżnieniu od czytania w ram ach in ny ch

w a rstw publiczności czytanie znaw ców nie jest nie­ m e — u trw a la się w k ry sta liz ac ja ch tekstow ych, s ta ­ now i w znacznej m ierze fenom en publiczny, pozo­ staw ia po sobie św iadectw a, m ogące podlegać zabie­ gom a n a lity c z n o -in terp re ta cy jn y m analogicznie jak u tw o ry literack ie, na k tó re są „odpow iedziam i” . M ówiąc o znaw cach (w obrębie dzisiejszego życia li­ terackiego) m am n a uw adze przede w szystkim p isa ­ rzy, k ry ty k ó w i badaczy lite ra tu ry ; oni to bow iem p ro d u k u ją ow e św iadectw a lek tu ry . Ale k rąg z n a w ­ ców je s t oczywiście obszerniejszy: w pew nym z a k re ­ sie ob ejm uje licealnych nauczycieli (polonistów ), działaczy k u ltu ry , bibliotekarzy, a także in s ty tu c jo ­ n a ln ie i p ro fesjo n aln ie nieokreślonych m iłośników lite ra tu ry , erud y tów , m aniaków . W każdej w a r s t­ w ie publiczności w y stę p u je m niej czy bardziej w y ­ raźn ie zarysow ane c e n tru m uczestników , poza nim

(14)

21 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W )

ro zciąg ają się re jo n y u czestn ictw a rozluźnionego, a dalej p e ry fe rie przechodzące p ły n n ie w inne w a r­ stw y. O tóż n iew ątp liw ie stre fę ośrodkow ą w a rstw y znaw ców tw orzą ci spośród nich, k tó ry c h opinie na te m a t tw órczości literack iej u zy sk u ją k sz ta łt ko­ m u n ik a tó w obiegających w środow isku czytających. J e s t to podstaw ow y — m ożna powiedzieć: fu n k cjo ­ n a ln y — w y ró żn ik tej w arstw y . Są jed n a k i inne. S y tu a c ję znaw cy c h a ra k te ry z u je b rak w yraźn y ch g ranic m iędzy b ezin teresow n y m odbiorem lite ra tu ry a jej od bio rem „ p ro fe sjo n a ln y m ” ; innym i słowy: czy tan ie nie lo k u je się tu zasadniczo w porządku czasu wolnego.

D la środow iska tego znam ienna jest skłonność do le k tu r now atorskich, do odczytań od chylających się od szablonów odbioru, k iero w any ch konceptam i in­ te rp re ta c y jn y m i, w y k alkulow anych, in ten cjo n aln ie p rzew ro tn y ch . M am y tu do czynienia w sferze od- biorczości ze zjaw iskiem analogicznym do poczynań a w a n g a rd y literack iej; w śród czytelników są też aw angardziści zw alczający ko n serw aty w n e p rzy w ią­ zania do ustalo n y ch system ów le k tu ry . Oczywiście, dośw iadczenie litera c k ie znaw ców je st dw uznaczne (jak w szelkie dośw iadczenie): g w a ra n tu ją c biegłość działania, zarazem ogranicza w rażliw ość i swobodę reagow ania na bodźce nowe, nie m ieszczące się w zn any ch stereoty p ach . Istn ieje p ara liż u jąc a ru ty n a znawców, często n a w e t dalej posun ięta niż ru ty n a p rzedstaw icieli inn y ch w a rstw publiczności. J e d ­ nakże niepo ró w n anie częściej niż gdziekolw iek u p ra ­ w iana jest w ich środow isku (też przecież zróżnico­ w anym ) strateg ia czy tania p rzeciw lek tu ro m ocenia­ nym jak o stereotypow e. B yw a też, że stra te g ię tak ą sku tecznie m obilizuje w ysiłek pisarza, usiłującego przezw yciężyć jak iś kanon tw órczości; w spółbrzm ią w ted y lub się sp ie ra ją dwa n o w ato rstw a. Ale le k tu ra no w ato rska m oże być odpow iedzią na dzieła już za­

Lektury nowatorskie

(15)

Wiedza i1 kom petencja a nie gust

sty g łe i — zdaw ałoby się — raz n a zawsze upozo- w ane w o kreślonej konw encji.

Nie u lega też w ątpliw ości, że w zasięgu w arstw y znaw ców z n a jd u je się znacznie szerszy niż w za­ sięgu jak iejk o lw iek inn ej w a rstw y publiczności re­ p e rtu a r k o nw encji literack ich pozw alających iden ty ­ fikow ać przekazy. U m iejętność diagnozy i zdolność rozum ienia u tw o ru n ie są 'tu jednoznacznie zw iąza­ ne z gustem . Ten o statni n ie działa re stry k c y jn ie , nie w y k lucza zainteresow ania zjaw iskam i, k tó re nie po d pad ają po zytyw nie pod jego k ry te ria . Posługu­ jąc się pojęciam i w prow adzonym i w przy w o ły w a­ n y m tu ju ż szkicu Socjologia lite ra tu ry i p o e ty k a h i­

storyczna, powiem , że k u ltu ra litera c k a dzisiejszych

znaw ców (nie zawsze tak bywało...) je st zdom inow a­ n a przez w iedzę i kom peten cję p rzy w y raźn ie d r u ­ goplanow ej roli gustu.

3

D alsze uw agi p rzypom inać b ę­ dą m ały i k ru c h y w agonik przyczepiony do ciężkie­ go parow ozu. Ich zadaniem je st zwięzłe w yliczenie n a jb ard ziej ogólnych założeń stra te g ii czy tania p rz y j­ m ow anych dziś u nas przez ludzi z ajm u jący ch się zawodowo lite ra tu rą . Mówiąc „dziś” m am na m yśli stan k u ltu ry litera c k ie j znaw ców u k sz ta łto w an y w ciągu ostatn ich la t k ilk u n a stu (począwszy od 1956 roku, k tó ry w yznacza d obitną granicę perio d y zacy j- ną). Z tego w łaśnie o k resu pochodzą w szy stkie św ia­ dectw a, k tó re b rałem w rach u b ę p rz y fo rm u ło w an iu swoich rozpoznań. T ra k tu ję go dla w ygody jako synchronię, chociaż p rzy jęcie ew olucyjnego p u n k tu w idzenia m ogłoby tu dać n a d e r in te re s u ją c e re z u l­ ta ty . W iadom o jednak, że a b y przedstaw ić ew olucję u k ład u — trzeb a w p ie rw wiedzieć, ja k ie elem en ty sobą wiąże.

(16)

O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W )

Pom ijam także niezm iernie isto tn e z socjologiczno- literackiego p u n k tu w idzenia zjaw isko ro zp rzestrze­ n ian ia się m etod czytania „zaw odow ców " w śród in­ nych w a rstw publiczności: w pływ , jak i w y w ierają na ogólną p ra k ty k ę lek tu ro w ą. Cóż jed n ak na ten tem a t p o tra fim y pow iedzieć bez odpow iednich u sta ­ leń em pirycznych? O tym , ja k c z y ta ją znaw cy do­ w iadujem y się z ich tek stó w tyczących lite ra tu ry . O tym , ja k ich tech n iki czytelnicze oddziaływ ają na czy tanie „am ato ró w ” — m ożem y się dowiedzieć o ty le tylko, o ile uda nam się w p ierw spowodować p o w stanie św iadectw podlegających in te rp re ta c ji. P a sjo n u ją c y p roblem d y fu zji norm le k tu ry znaw ­ ców w szerszych k ręg ach społeczności czytającej nie znalazł ja k dotąd (u nas p rzy n ajm n iej) m iejsca w polu badaw czym em pirycznej socjologii lite ra tu ry . A przecież — zdaw ałoby się — m usi on być posta­ w iony, jeśli rozw ażania n a d społeczną stra ty fik a c ją nowoczesnej publiczności m ają cokolw iek w yjaśniać. W ażne są nie tylk o granice m iędzy w arstw am i czy­ telników , ale w rów nej m ierze m echanizm y m iędzy- w arstw ow ej „ w y m ian y ” , w szczególności zaś p ro ­

cesy p o p u lary zacji e lita rn y c h w zorów czytania. W tej p ersp ek ty w ie pow inno b y ć przede w szystkim rozw ażane szkolne nauczanie lite r a tu r y na poziom ie licealnym , stanow iące dziś głów ny (choć nie je d y ­ ny) kanał, k tó ry m no rm y le k tu ry znaw ców p rzen i­ k a ją w obieg społeczny, u leg ając p rzy tym w y k rz y ­ w ieniom i schem atyzacjom . Szkoła dzisiejsza jako u kład tra n sfo rm u ją c y k atego rie w ysokiej k u ltu ry literack iej na k ateg o rie k u ltu ry p o p u larn ej — to te ­ m a t wciąż czekający na sw ego badacza.

A oto zapow iedziane w yżej w yliczenie.

W spółczesność — przeszłość

N ajbardziej znam ienne przek on an ie m ożna by sfor­ m ułow ać następująco: w dośw iadczeniu czy teln i­ czym rola d ecydu jąca p rzy p ad a k o n tak to m z

dzieła-Oddziaływanie znaw ców

Szkoła w komunikacji literackiej

(17)

Przeszłość wytrącona z bezwładu

Projekcja niedoczytania

mi p ow stałym i w czasie, k tó ry tra k tu je m y jak o w łas­ ną teraźniejszość. Przeszłość lite r a tu r y — n a w e t n a j­ bardziej szacow na — nie może być zniew alającym wzorem ; je st ona b ardziej zadaniem dla czytelnika, niż m iarą czy m odelem . L e k tu rą naszą k ie ru je tw ó r­ czość dzisiejsza — ta przede w szystkim , k tó ra d ram a ­ tycznie p rze łam u je ustalony ład konw encji. To po­ przez jej dokonania pow inny być czytane dzieła epok m inionych. Trzeba ustaw icznie poskram iać pokusę tłum aczenia m niej znanego przez bardziej znane, utw oró w nie osw ojonych p rzy pom ocy szyfrów do­ brze ju ż przysw ojonych; i podążać w o d w ro tn y m . k ieru n k u : od znieruchom iałych (znaczeniowo, a r ty ­ stycznie...) tekstó w literack iej przeszłości żądać od­ pow iedzi na p y tan ia staw iane przez tw órców w spół­ czesnych, zm uszać je — choćby i gw ałtem — by od­ słoniły sw oje pow inow actw o z dzisiejszym i p o ety k a­ m i czy filozofiam i. W ten sposób zostają w y trąco n e z b ezw ładu, zyskując p rz y tym pew ną n ie n a tu ra l- ność; sta ją się now e nowością jeszcze nie w pełni p rzez nas zaw ładniętą, w jak ie jś m ierze niepew ną, a więc praw dziw ie teraźniejszą.

Z rezygnow aliśm y z pojm ow ania dziedzictw a jako m asyw nego i bezpiecznego u k ładu odniesienia p rz y ­ w oływ anego w sy tu acjach, gdy b rak nam kluczy do dzisiejszych poszukiw ań. Ale w ięcej: p rag n iem y do­ św iadczyć niebezpieczeństw a lite ra tu ry d aw niejszej, dotrzeć do jej sta n u poprzedzającego in te rp re ta c je , k tó ry m i obrosła, odpoznać zagadkow ość jej p rzek a­ zów analogiczną do zagadkow ości dzieł dopiero co pow stałych. L e k tu ra u tw o ru daw nego jest rozu m ian a jako p ro jek cja w przeszłość tego c h a ra k te ry sty c z ­ nego „n ied oczy tan ia” , jak ie znam ionuje obcow anie z now atorskim i, jeszcze czytelniczo nie w yek splo ato­ w anym i u tw o ram i w spółczesnym i.

Z naczenie taksonom ii

B ędąca dziś w u ży tk o w an iu taksonom ia litera c k a nie je s t ani rozbudow ana, ani osobliw ie skom

(18)

pliko-O D Z I S I E J S Z Y C H N pliko-O K M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W )

w a m . Żyw i się w praw dzie o dpryskam i daw nej św ia­ dom ości genologicznej, jed nak że rozróżnienia ściśle g atu n k o w e m ają w niej znaczenie n ajzu p ełn iej d ru ­ gorzędne, O p e ru je ona rozm aity m i przeciw staw ie­ niam i, z k tó ry c h c z te ry p o jaw iają się najczęściej, m ożna je więc uznać za k o n sty tu ty w n e . Oto one 1) lite r a tu r a sensu stricto — piśm iennictw o p a ra - litera c k ie (w dw óch odm ianach: n a rra c ji dokum en­ ta ln e j i eseju);

2) tw órczość w y so k o arty sty czn a („am b itn a”) — tw órczość p o p u larn a (masowa);

3) poezja — proza;

4) duże fo rm y n a rra c y jn e (powieść) — m ałe fo rm y n a rra c y jn e .

P rzeciw staw ien ia te n a k ła d a ją się i k rzy ż u ją a ich hierarchiczne, czy jakiek o lw iek inne, zależności są niejasne. N iek ied y (i niektóre) pozostają w relacji nadrzędności — podrzędności, kiedy indziej są wza­ jem k o n k u ren c y jn e, p rzy n a jm n ie j w pew nym za­ kresie. I tak na p rzy k ład c h a ra k te r w y so k o arty sty - czny p rzy p isy w a n y byw a u tw orom nie zaliczanym skąd in ąd do lite r a tu r y sensu stricto (np. tra k ta to w i m o ralisty czn em u czy pam iętnikow i); lite ra tu ra po­ p u la rn a może być zarów no prozaiczna, jak poetycka, m im o że poezję tra k tu je się często jako n a jb ard ziej w ysub lim ow an ą form ę lite r a tu r y w yso k o arty sty cz- n ej; z kolei poezja to zarów no liry k a filozoficzna w w ysokim sty lu , jak i piosenka, a więc jed en z ko­ ron n y ch g a tu n k ó w lite r a tu r y p o p u larn ej. I tak da­ lej, i tak d alej. Nie to jed n ak zasługuje na uw agę. R ozróżnienia w obrębie św iadom ości litera c k ie j nig­ dy nie re a liz u ją w ym ogów rac h u n k u zbiorów i tr u ­ dno byłoby znaleźć w śród h isto ry k ó w lite ra tu ry m a­ niaka, k tó ry b y się ty m kłopotał.

W stosow anej dziś taksonom ii zastanaw ia coś zupeł­ nie innego. Oto je s t tak, ja k gdyby dokonyw ało się d y sty n k c ji po to głów nie, by jak o d y rek ty w ę p rzy ­

Poziomy taksonomii

(19)

N egatyw ny sens rozróżnień

W szystko na. odwrót

jąć ich n ieresp ek to w an ie. Sens p rzeciw staw ień i k ry ­ terió w k lasy fik acy jn y ch zdaje się być czysto nega­ tyw ny. N orm a lek tu ry , k tó ra w ty m zakresie panuje, dałaby się w ysłow ić następująco: gdy czy tasz utw ór, k tó ry skło nn y b yłbyś zaliczyć do jak ie jś kategorii n a podstaw ie łatw o zauw ażalnych w skaźników — sta ra j się usilnie odkryć w nim p raw id ła w łaściw e u tw orom um ieszczanym w przeciw k atego rii. Jeśli jed n y m z m om entów pozw alających przeciw staw iać lite ra tu rę sensu stricto piśm iennictw u p a ra lite ra c - kiem u je st obecność w tej pierw szej fikcyjnego św iata przedstaw ionego, to czytając na przykład dziennik czy p am iętn ik należy w nich m etodycznie poszukiw ać w łaśnie ow ej g w a ra n tu jąc e j „ lite ra c- kość” fikcyjności — kom pozycji fa b u la rn e j, czytać je tak, jak zw ykliśm y czytać powieść; i przeciw nie: w fabule pow ieściow ej — dostrzegać „kaw ał życia” . Zgodnie z tą sam ą n orm ą powieść k ry m in a ln a czy

th rille r (generalnie tra k to w a n e przecież jak o form y

lite r a tu r y rozryw kow ej) m ogą być oceniane ze względu na swe k om plikacje m oraln e czy filozoficz­ ne, a nie jako pom ysłow e szarady czy u rząd zenia straszące. P iosenka byw a odbierana jak liry k a re ­ flek sy jn a. W n a rra c ji prozaicznej rozpoznaje się up o­ rządkow ania w łaściw e językow i poetyckiem u, w po­ wieści — ry g o r noweli, w now eli — swobodę kom ­ pozycyjną powieści.

Sens taksonom ii jest ustaw icznie kw estionow any. O kazuje się, że rozróżnienia po to są potrzebne, by m ożna było dokonyw ać w brew nim utożsam ień. Z naczenie um ow y zdaje się polegać na tym , że za­ pew nia ona w yrazistość sprzeniew ierzeniom . Jed n y m z głów nych celów, jak ie staw ia przed sobą odbiorca, s ta je się czy tan ie te k stu ja k gdyby przeciw jego „ n a tu ra ln e j” klasy fikacji, in te rp re ta c ja um ożliw ia­ jąca lokow anie u tw o ru rów nocześnie w dw óch p rz e ­ ciw staw nych zbiorach.

(20)

27 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W )

F etysz w ielozn aczności

C h a ra k te ry sty c z n e je st zain tereso w anie dla w szel­ kich odm ian „m igotliw ości” sem antycznej w ypo­ wiedzi. W ięcej: natarczy w e w ręcz dom aganie się jej, uzależnianie pozytyw nej oceny dzieła od stopnia je ­ go złożoności (i niepew ności) znaczeniow ej. Nie cho­ dzi ju ż o to, b y u tw ó r pow iedział nam coś d e fin i­ tyw nego — dostarczył w iedzy, w zbudził jed n o ro d ­ ne przeżycie, sform u łow ał p raw idło m oralne. Czy­ teln ik żąda, by w yw ołał w nim niepokój, ro zją trz e ­ nie, w yp row adził z rów now agi, zakw estionow ał coś, do czego p rzyw ykł, przeciw staw ił się jego spodzie- w aniom . Życzy sobie zbijającej z tro p u w ieloznacz­ ności — p y ta ń a nie odpowiedzi, m ożliwości różnych sensów a nie sensu określonego, szans a nie roz­ w iązań, d ew iacji a nie reguły. M am y tu do czynie­ nia z jed n y m z n a jb ard ziej jask ra w y c h paradoksów dzisiejszej le k tu ry : odbiorca gorliw ie oczekuje cze­ goś, co m a go zaskoczyć, spodziew a się niespodzian­ ki, szuka zasadzki, w k tó rą p rag nie wpaść, chce być w yp row adzo n y w pole. W rezu ltacie więc postaw ą sw oją uniem ożliw ia (czy osłabia) efekt, na k tó ry m m u zależy. G dy spotyk a go zawód — w ted y sam p ró b u je reżyserow ać czytelniczą przygodę. W iem y, ja k częste są w spółcześnie kom p lik u jące le k tu ry tek ­ stów ew id en tn ie prostych... C zytanie znaw ców staje się sztu k ą nieraz znacznie b ardziej pom ysłow ą an i­ żeli pisarstw o, k tó re jest jego przedm iotem .

Rozm aite są oczyw iście id eały pożądanej w ielozna­ czności. Zasadnicze rozróżnienie w yznacza tu ży­ w otna w dzisiejszej św iadom ości literack iej opozy­ cja poetyckości i n arracy jno ści. Mówiąc najzw ięźlej: poetyckość odpow iada ten d en cji do w y tw a rz an ia w lite ra tu rz e sam otłum aczących się by tó w słow nych, n a to m ia st dla n a rra c y jn o śc i znam ienne je st pow o­ ły w an ie do życia w słow ie — bytów , k tó re w p ro ­ cesie le k tu ry są w stan ie uniezależnić się od swego podłoża w erb aln eg o i poddaw ać się in te rp re ta c ji w

Paradoks lektury

(21)

28 W ieloznacz­ ność poetycka i narracyjna Jaw ne i zafcryte

kateg oriach pozajęzykow ego dośw iadczenia czytel­ nika. O pozycja ta pozw ala dość w y raźn ą k rechą od­ dzielić dw a ty p y rozpoznaw anej dziś w ieloznacz­ ności. P o ety ck ą pozostaw im y na boku, poniew aż om ów ienie jej trzeba by poprzedzić rozw ażaniam i zbyt szczegółow ym i i „tech n iczn y m i” ja k na po­ trzeb y tego szkicu. N atom iast p arę zdań o n a rra ­ cyjnej.

U derzająca jest skłonność do in te rp re to w a n ia utw o­ rów fa b u la rn y c h w term in ach „w ielkiej m eta fo ry ” , sym bolu, alegorii czy przypow ieści. P ragn iem y , aby opow iadana h isto ria w y k raczała poza sw oją p a rty - k ularn ość tem atyczną, by postacie były postaw am i, realia — znakam i, w ą tk i — m odelam i. Rzecz p rzy tym drugorzędna, gdzie czytelnik um ieszcza sensy o dkry w an e poza fabułą: w porządku m etafizyki, historiozofii, m oralności czy polityki. W ażna jest sam a gotowość do przechodzenia od tego, co dan e w opowieści, do tego, czego m ożna się w niej dom yś­ lać, od jaw nego do zakrytego. Z a k ry te je st zawsze donioślejsze od jaw nego (to zresztą jeden z n a jb a r­ dziej in try g u ją c y c h przesądów ). Praw dziw ie istotne znaczenie opow iadanej historii z n a jd u je się (znajdo­ wać się powinno!) nie w niej sam ej, lecz gdzie in ­

d ziej — poza sferą bezpośredniej dostępności. W owo

„gdzie in d ziej” czytelnik m usi się w edrzeć w brew w szelkim oporom tek stu . „Ależ Panow ie — broni się n ieraz pisarz — ja n apraw dę chciałem przed staw ić tylko nagie fa k ty ” . Na to znawcy: „Nagie — a więc m ak sy m aln ie w ieloznaczne!” . O dbiorca nie p rzy jm u ­ je do wiadom ości b rak u kom plikacji znaczeniow ych w dziele; podejrzew a w tedy, że isto tn y (głębszy) sens m u się w ym yka, że celowo podsuw a się m u jakieś znaczenie niekom pletne, aby w ystaw ić na próbę jego dom yślność. M niej go in teresu je, że u tw ó r o czym ś pow iadam ia; bardziej, że coś skryw a. N orm a le k tu ry p o d ejrzliw ej, w ym uszającej z dzieła jego taje m n ą sem an ty k ę uzysk uje — co zrozum iałe

(22)

29 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W ) — szczególną w yrazistość w okolicznościach społe­ c z n o -k u ltu ra ln y c h , w k tó ry c h w y stę p u ją ogranicze­ nia cen zu raln e. W g ru ncie rzeczy je st spraw ą d r u ­ gorzędną, jak ich treści dotyczą one konk retn ie: po­ litycznych, obyczajow ych, św iatopoglądow ych. S a­ m o bow iem ich istnienie — w jak iejkolw iek form ie — w p ły w a na c h a ra k te r literack iej kom unikacji. K sz ta łtu je postaw ę czytelnika, k tó ry skłonny jest m niem ać, że jak a ś część in fo rm acji przekazyw anych przez pisarza m ieścić się m usi w se k re tn y ch pasm ach znaczeniow ych dzieła, że tw órca coś zam askow ał, inaczej nazw ał, pom inął, słow em — że prow adząc g rę z cenzurą, ap elu je do dociekliw ości h erm en eu - tycznej odbiotrcy. W tak ich w a ru n k a ch uczulenie na w ieloznaczność w ypow iedzi zyskuje niezw ykłą in te n ­ sywność. W sposób niejako n a tu ra ln y sp rz y ja ją one rozpow szechnianiu się ag resyw n y ch m etod czytania. W śród poszukiw anych dziś m odusów w ieloznacz­ ności m ożna — jak się zdaje — w skazać taki, k tó ry stan o w i w spólny m ianow nik dla pozostałych: jest rów nie ceniony w swoich m an ifestacjach poetyckich, ja k n a rra c y jn y c h . Nie może nie narzucić się uw adze o b serw ato ra niezw yczajne upodobanie odbiorców (elitarn ych ) do w szelkiego ro d zaju cytatów , aluzji literack ich , odniesień sty lizacy jn y ch w ypow iedzi, pastiszu, p aro d y sty czn y ch odw róceń. Ź ródłem w y ­ soko szacow anych saty sfak cji czytelniczych jest m ożliwość o d k ry w a n ia poza m ową w łasną dzieła — m ow y innego dzieła, poza sty lem m acierzy stym — sty lu czyjegoś. W cenie je st tak a sy tuacja, gdy u tw ó r ja k b y w aha się m iędzy różnym i kodam i lite ra tu ry , gdy m ówi na swój i na cudzy ra c h u n e k rów nocześ­ nie, gdy więc w ym aga od n as stosow ania w odbiorze „ stra te g ii m ieszan ych ” .

N eutralizacja autora

P roces le k tu ry p rze stał być ro zum iany jako dośw iad­ czenie k o n ta k tu z zapisem k o n k re tn e j osoby —

Znaczenie cenzury

Lubimy styEzacyjne przywołania

(23)

30

Pisarz rnid czy­

li oach wianie sensu

sp raw cy dzieła, pisarza. P y ta n ia w rod zaju „co pi­ sarz m iał n a m y śli” w y d ają się n a m w ysoce n ie ­ stosow ne. U p ieram y się przy poglądzie, że u tw ó r jest b y tem egzy stu jący m niezależnie od swego tw órcy. W yobrażam y sobie proces tw órczy jak o w ycofyw a­ nie się pisarza z pow stającego dzieła, zarazem jed ­ nak jak o stopniow e instalow anie się w ow ym dziele

kogoś innego, k to do nas — czytający ch — mówi.

Nie potrzeba przypom inać, jak w ielką rolę o dg ry ­ w ają w dzisiejszych konw encjach lek tu ro w y c h k a ­ tegorie tego typu, co „podm iot lite ra c k i” , „ n a rra to r” , „ a u to r im p lik o w an y ” itd. To im p rzy z n a je m y praw o w ypow iadania się rów nocześnie w dziele i poprzez dzieło; z n im i prow adzim y czytelniczą grę, rzeczy­ w istego a u to ra u jm u ją c w naw ias. U m ieszczam y go n ajch ętn iej w jak ie jś m itycznej p reh isto rii dzieła, k tó ra może być p rzedm iotem w spom nień, nie w cho­ dzi jed n ak (nie pow inna) w teraźniejszość lek tu ry . N e u tralizacja a u to ra w procesie odbioru m usi pro ­ w adzić — oczyw iście — do rozchw iania stab ilizacji znaczeniow ej przekazu. U tw ór pozbaw iony g w a ra n ta sw ego sensu (kiedyś b y ła nim — in te n c ja pisarza) s ta je się bezb ro n ny w obec w m ów ień czytelnika. U kazu je się naszym oczom jako porządek z n a tu ry w ielo in terp reto w aln y . Jednocześnie więc zaciera się gran ica m iędzy regułam i odbioru „w łaściw ego” (adekw atnego) a nadużyciam i in te rp re ta c y jn y m i. A u to ra nie m a — a zatem w szystko je st dozwolone.

W rażliw ość na tech nologię

Dzieło byw a poznaniem , ekspresją, propozycją św ia­ topoglądow ą, jednakże przede w szystkim jest ono czym ś zrob io nym , w y p ro du ko w any m z m ate ria łu , w k tó ry m rozróżnialne są jedn o stk i k o n stru k c y jn e — zgodnie z pew nym i p raw id łam i kom binatorycznym i. R ozum iejąca le k tu ra m usi uchw ycić owe jedn o stk i i praw id ła. Z u tw o ru należy odczytać przepis jego sporządzania, re g u ły g ra m a ty k i (jakiejkolw iek, bo

(24)

31 O D Z I S I E J S Z Y C H N O R M A C H C Z Y T A N I A ( Z N A W C Ó W ) p rzecież są różne), k tó re u czyniły m ożliw ym jego p ow stanie. D latego też n iezw ykłym zainteresow a­ n iem cieszą się w szelkie ośw iadczenia m etodologicz­ ne sfo rm u ło w an e w dziele — porządek me ta teksto­ w y zaw iera ją c y w ysłow ienie o p eracji w y tw a rz a ją ­ cych. N ader ch ętn ie poszu k ujem y w u tw o rach na­ staw ień au to tem aty czn y ch ; źródłem szczególnych s a ty sfa k c ji je s t rozpoznanie, że przekaz litera c k i sam ja k b y opow iada sw oje kształto w anie się pośród roz­ licznych m ożliw ości bycia innym niż się w re z u lta ­ cie stał.

D zieło jako system

L e k tu ra m a za zadanie dotrzeć do totalności dzie­ ła — to .znaczy odkryć system (literacki, ideologicz­ ny, m oralny, w yobraźniow y itd.) tłum aczący go w e­ w n ętrzn ie. Nie zadow ala nas odczytanie sensów cząstkow ych, w y tłu m aczen ie efektów fra g m e n ta ­ rycznych, rozum ienie na ra ty . Chcem y znaleźć za każdym razem form ułę całości dzieła; czytanie to próba tak iej całości. Dążność do jej odkrycia m u­ si — rzecz jasn a — prow adzić do zniszczenia n a rz u ­ cającej się w lek tu rze procesualności utw oru. M niej n as in try g u je i cieszy dzieło jako przebieg, bardziej jako układ: zbiór opozycji, sieć relacji, model. P o rzą­ dek czasow y je s t uzn aw an y przez czytelnika za sferę p a rty k u la rn o śc i dzieła; poszukiw ana całość rozpo­ ściera się w porządk u aitem poralnym . W łaściw e od­ czytanie byłoby więc rów noznaczne ze swego ro­ d zaju geom etryzacją przekazu. Dobrze wiadomo, jak bardzo są pow szechne w e w spółczesnej w ysokiej k u ltu rz e litera c k ie j najro zm aitsze stereom etry czne w yob rażenia dzieła...

* * * Jak jest dzieło zrobione? Miłość do geom etrii

Na tym nie ty le kończy się, co u ry w a p o d jęta przeze m nie próba ew idencji n a jb a r­

(25)

32

Odpowiedzi bez pytań

dziej ogólnych norm le k tu ry dzisiejszych znawców. J e j założenie m etodyczne nie je st specjaln ie w y ra­ finow ane: sprow adza się do zalecenia, by p o trak to ­ w ać p ow stające dziś w ypow iedzi o lite ra tu rz e (kry­ tyczne i naukow e, ale także podręczniki, program y szkolne itd.) jak o św iadectw a stra te g ii czy tania u p ra ­ w ianych w środow isku publiczności, do którego n a ­ leżą a u to rzy ow ych w ypow iedzi. Idzie o to, by a n a ­ lizować je tak, ja k gdyby były odpow iedziam i na an k ietę socjologicznoliteracką rozpisaną w określo­ nej g ru p ie społecznej i streszczającą się w naczelnym p y tan iu : w edle jak ich reg u ł czytacie? Znam y p y ta ­ nia, na k tó re n ik t nigdy nie s ta ra ł się udzielić odpo­ wiedzi. Ale istn ieją też odpow iedzi na niezadane py­ tania. Z tak im i w łaśnie niein ten cjo n aln y m i odpow ie­ dziam i w sp raw ie procesów le k tu ry m am y tu do czynienia. T rzeba im w ięc przyporządkow ać stosow ­ ne p y tan ia badaw cze.

Cytaty

Powiązane dokumenty

niem praktycznym. Jed n ak obok form teoretycznych istnieją &lt;inne fakty, których nie można zaniedbać. Ledwie filozoficzny Eros rozpiął skrzydła nad Helladą,

Takim sposobem tw orzyło się społeczeństw o hybrydowate, w którym nowe, z reguły naśladow cze instytucje i procedury gospodarcze oraz polityczne są ako- m odow ane

Rosyjski system Perimeter, szerzej znany pod nieoficjalną na- zwą Martwa Ręka, określany jest często jako urzeczywistnienie teo- retycznej koncepcji machiny zagłady, opracowanej

Wysokości trapezu dzielą dłuższą podstawę na odcinek równy co do długości krótszej podstawie oraz dwa odcinki o umownej długości x (rys. Wysokość trapezu obliczamy, stosując

d) poświadczoną za zgodność z oryginałem odpowiednio przez Wykonawcę lub Podwykonawcę kopię dowodu potwierdzającego zgłoszenie pracownika przez pracodawcę do

N atura człowieka, człow ie- czeństwo, choć posiada walor powszechności (jest taka sam a we wszystkich ludziach), je st fo rm ą substancjalną człow ieka i może

Probability Calculus 2019/2020 Introductory Problem Set1. Using the notation with operations on sets, how would

Znajdź funkcję charakterystyczną w tym rozkładzie.. W szczególności