• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 27 (34).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 27 (34)."

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

CMYK CMYK

REKLAMA

w NUMERZE

Dokładają tyle co Żory

Roczne straty na linii 52 wynoszą tyle, ile roczny budżet

na komunikację w Żorach. Strona 4

AKTUALNOŚCI

ZAPROSZENIE

Jesień z Linuksem

Polska Grupa Użytkowników Linuxa zaprasza wszystkich chętnych do wzięcia udziału w kolejnej edycji ogólnopol- skiej konferencji sympatyków Wolnego Oprogramowania – Jesień Linuksowa 2007. Impreza odbędzie się od 21 do 23 września w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym ,,Stodoły’’ nad Zalewem Rybnickim. W ośrodku Stodoły do obsadzenia jest około stu miejsc. Warto pomyśleć o re- jestracji już teraz, bo ceny – wzorem lat ubiegłych – będą rosły w miarę upływu czasu. Najbliższy termin płatniczy

to 8 lipca. (izis)

Radni rozwiązali straż

WYDARZENIA

Wszyscy rybniccy radni głoswali na środowej sesji za roz- wiązaniem straży miejskiej. Teraz rozpoczyna się wielka weryfikacja strażników. Kto ma „czyste papiery” zostanie zatrudniony w nowo utworzonej straży miejskiej. Już wy- brano nową siedzibę.

Strona 13

NEWS

nowiny.pl Wtorek 3 lipca 2007 r.

Nr 27 (34) rok II ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1 zł

Rybnik doceniony

Cztery tysiące złotych na jednego mieszkańca – tyle pie- niędzy rybnickim urzędnikom udało się uzyskać z Unii Europejskiej. Według dziennika „Rzeczpospolita”, Rybnik najskuteczniej wśród polskich miast na prawach powiatu pozyskuje środki unijne w przeliczeniu na jednego miesz- kańca. Ponadto, najlepiej wykorzystujemy dotacje, za co Rybnik zajął drugie miejsce (za Toruniem, a przed Szcze- cinem) wśród największych polskich miast. (acz)

12)

Wspomnienie z Paryża

Rybniccy artyści wyjechali na plener malarski do Czech

31) Wracają na

murawę

ROW Rybnik podpisał porozumienie z Górnikiem Zabrze

14)

Następni ludożercy

Rybniczanin dociera tam, gdzie nie udaje się to nawet telewizji CNN

LICENCJAT:

anglistyka, germanistyka 4 Dodatkowe specjalności: język włoski, język rosyjski

4 SZKOŁY POLICEALNE: INFORMATYKA, TURYSTYKA, ADMINISTRACJA, TERAPIA ZAJĘCIOWA, OPIEKA SPOŁECZNA, LOGISTYKA, BHP 4 Nowość! technik górnik

4 Kursy eksternistyczne (LO), kursy językowe, zawodowe Wodzisław Śląski, Jastrzębie Zdrój

www.notus.edu.pl tel. 0-32 453 14 90, 0-32 456 39 70, 0-32 474 00 60

OD 5 LIPCA WYPRZEDAŻ

W AUCHAN W RACIBORZU

GORZKA

Nie spodobała mu się szkolna wycieczka i opisał to w wypracowaniu. Nauczyciele uznali, że to atak na szkołę.

Więcej na stronie 5

PRAWDA

(2)

2 Z DRUGIEJ STRONY

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy Izba

Wydawców Prasy

n Redakcja: 47–400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e–mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl

n Redaktor naczelna: Iza Salamon, izis@nowiny.pl (600 081 663) n Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (508 295 448) n Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664) n Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl

n Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl n Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.

n Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot n Druk: PRO MEDIA, Opole

© Wszystkie prawa autorskie do opra co wań graficznych reklam zastrzeżone • Mate- riałów nie zamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

TELEFON INTERWENCYJNY

0 600 081 663

REKLAMA

Rybnickie Centrum Stolarki Budowlanej

Tel. (032) 42–44–066, 42–44–067, www.rcsb.pl

Rybnik ul. Zebrzydowicka 152

Bramy garażowe:

uchylne, segmentowe, rolowane, przesuwne

Bramy przemysłowe:

segmentowe, rolowane, harmonijkowe, szybkobieżne

Napędy i sterowania

do bram garażowych,

wjazdowych i przemysłowych

LETNIA PROMOCJA!

Kierowcy dają po oczach

Felieton

Kiedy za prezydentury Józefa Makosza zaczęto w Rybniku sy- gnalizację świetlną zastępować rondami, wielu uważało, że to wygłup i że to się nie uda, zaś dla innych był to koszmar, który przyprawiał o palpitację serca. Złośliwi nazywali Rybnik „Ron- downikiem”. Tak to bywa z nowościami. A dzisiaj trudno sobie wyobrazić, jakby wyglądał w naszym mieście ruch samochodo- wy bez rond. Miejscowi szybko pojęli, że rondo to jest to. Nawet ciasne lepsze jest od sygnalizacji świetlnej.

Rondo zmusza do zmniejszenia prędkości, narzuca szczególną ostrożność. Dzisiaj przyznają to nawet malkontenci.

Jak wiadomo, zasady ruchu drogowego muszą wejść w krwio- bieg, muszą się zakodować w podświadomości kierowców.

Pierwszymi, którzy powinni wpajać właściwe zachowania za kierownicą są instruktorzy szkolenia kierowców. Czy są? Ostat- nio obserwowałem, jak właśnie pan instruktor uczył kursan- ta operowania kierunkowskazami. Jechałem za samochodem oznaczonym literą „L”. Za kierownicą siedziała młoda oso- ba i oto, co się działo na jezdni. Podwójna ciągła linia, przed nami ciągnik z węglem, prędkość nie przekracza 20 km/h. W pewnym momencie kursant nie sygnalizując tego kierunkow- skazem przejechał podwójną linię ciągłą i wyprzedził ciągnik.

Myślę, że nie zrobił tego bez przyzwolenia instruktora. To tylko mały epizodzik. Tymczasem pan instruktor jest dla tego młode- go człowieka autorytetem. W efekcie złe nawyki mogą mu to- warzyszyć przez całe życie za kierownicą.

Drugim problemem na drodze, który również od lat obserwuję, to ustawienie świateł drogowych. Niby się o tym mówi, spraw- dza na przeglądzie technicznym, ale wystarczy nocą wybrać się w dłuższą trasę. Zgroza! Jedni „dają po oczach”, zaś ci oślepie- ni kierowcy zmuszeni są poruszać się prawie po omacku. Źle ustawione światła drogowe to cichy zabójca. Ciągle słyszymy, ilu to kierowców miało po kilka promili, ilu przekroczyło do- puszczalną prędkość, ale jakoś nigdy nie słyszę, ilu to jeździ ze źle ustawionymi światłami drogowymi. Zła wola? Niewiedza?

Co jednak uchodziło w dobie trabantów i syren, teraz jest po prostu niedopuszczalne. Czas, byśmy wszyscy (również ci po- czątkujący kierowcy) zdali sobie sprawę z tego, że oślepiając kolegę jadącego z naprzeciwka, stajemy się potencjalnymi za- bójcami, a co najmniej jesteśmy niekulturalni. Nie rób drugie- mu, co tobie niemile. A do policji mam prośbę, by poza akcja- mi „Znicz” czy „Wakacje”, wprowadzona została także stała akcja „Światła i kierunkowskazy”.

Wacław Troszka, rybnicki dziennikarz prowadzący zawody Indywidualnych Mistrzostw Polski w mini- żużlu, które odbyły się w Rybniku-Chwałowicach.

„Cóż, nasi zawodnicy rozciągnęli się na torze jak guma w bieliźnie”.

cytat tygodnia

Stanisław Ptaszyński

absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersy- tetu Śląskiego, autor opowiadań i fraszek gwarowych

Na długo mieszkaniec Boguszowic zapamięta datę 23 czerwca. Wła- śnie tego dnia dopisało mu szczęście. Duże szczęście. Rybniczanin jako jedna z dwóch osób w Polsce trafił

„szóstkę” w kumulacji Dużego Lotka.

– Tego dnia do wygrania było aż dwanaście milionów złotych. Szczęśliwców było aż dwóch, jeden z Rybnika, a drugi z Żyrardowa. Obaj zgarnęli ponad pięć milio- nów złotych – mówi Prze- mysław Grzenia, właściciel kolektury na boguszowickim osiedlu Północ, w której zło- żono szczęśliwy zakład.

Fortuna kołem się toczy

Co wygrany zrobi z taką fortuną, nie wiadomo. Nie pojawił się w kolekturze, bo sprawy takich sum są załatwiane w centrali. – Po telegramie wiemy jedynie, że zakład został zawarty me- todą „chybił–trafił”. Ludzie do takiego typowania liczb już się przyzwyczaili. Kiedyś myśleli, że to jakieś oszustwo.

Tymczasem taka wygrana, jak ta, jest najlepszym dowo-

Mieszkaniec Boguszowic wygrał prawie sześć milionów zł w Totolotku!

Chybił–trafił i trafił!

Katarzyna Maciejowska niestety nic nie wygrała w wielkiej kumulacji

dem na to, że tak nie jest – do- daje Grzenia.

Te szczęśliwe numerki Jak mówi, ludzie mają róż- ne recepty na wygraną. Jed- ni skreślają losowe liczby, za każdym razem różne. Inni mają swoje „szczęśliwe” nu- merki, które obstawiają od lat. Są również tacy, którzy korzystają z tych dwóch me-

tod jednocześnie. Wszyscy mają jednak taką samą szan- sę na wygranie – mówi wła- ściciel kolektury.

Grasz w zielone?

Jedną z osób, która tego dnia pokusiła się na wysła- nie zakładu była Katarzyna Maciejowska z Rybnika.–

Zazwyczaj nie gram, bo uważam to za stratę pienię-

dzy lub, jak to się mówi, „po- datek od głupoty”. Skusiło mnie jednak te dwanaście milionów. Niestety nie uda- ło się – mówi rybniczanka.

Teraz na drzwiach szczęśli- wej kolektury w Boguszo- wicach wisi wielka kartka informująca o tak wysokiej wygranej. A to najlepsza re- klama.

(acz)

Komu świeże reklamy prosto z lodówki?

Na co komu stara szu- flada z zepsutej lodów- ki? A jednak! Gospoda- rze bloku przy ul. Orze- powickiej zrobili z niej ...skrzynkę na reklamy.

I problem z głowy. Ko- niec z walającymi się drukami na wycieracz- kach przed drzwiami. A tak, kto chce, niech się częstuje. Świeże, bo z lodówki!

(acz)

FOT. ADRIAN CZARNOTA

FOT. ADRIAN CZARNOTA

(3)

3

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

AKTUALNOŚCI

REKLAMA

OD 30 300 zł

Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30 Mieszkańcy ulic Ogro-

dowskiego, Śląskiej i Kupieckiej tylko z radia mogą się dowie- dzieć, co się dzieje na świecie. Kto nie ma satelity, nie obejrzy w telewizji nic. Powód?

Na terenie kopalni Chwałowice zamon- towano nadajniki telewizyjne.

Według mieszkańców to właśnie te urządzenia uniemożliwiają im oglą- danie ulubionych seriali czy wiadomości. – Nasz

Mieszkańcy Chwałowic skarżą się na nadajniki, które postawiono na terenie kopalni

syn ma antenę satelitar- ną, my mamy zwykłą, siatkową. Od kiedy za- montowali te nadajniki, na ekranie telewizora jest tylko „śnieg”. Czasem coś obejrzymy u syna, u nas się po prostu nie da. Lu- dzie z sąsiednich bloków mają kablówkę, więc za- kłócenia ich nie dotyczą.

My mamy starsze anteny i nie możemy obejrzeć po prostu nic. To na pewno wina tych nadajników, bo zakłócenia zaczęły się właśnie wtedy, kiedy je włączyli. Wieczorem jest najgorzej – mówi Aniela Wałach, jedna z mieszka- nek.

Do więzienia za nakłanianie

W sprawę zaangażował się radny Andrzej Woja- czek, ale jak się dowie- dzieliśmy, bez większych rezultatów.– Wysłałem pismo do firmy Trans Sys- tem, która zajmowała się montażem tych nadajni- ków. Apelowalem, żeby zmienili kierunek pracy.

W odpowiedzi dostałem informację, że po moim piśmie firma powinna za- wiadomić prokuraturę, bo nakłaniam do ustawień innych, niż zalecone. Po- dobno za coś takiego grozi sześć lat! – mówi ze zdu- mieniem radny.

Urząd sprawdzi wam anteny!

Jacek Stefaniak z firmy Trans System doskonale zna tę sprawę. Jak mówi, wina leży po stronie...

mieszkańców. – Ludzie kierują się zasadą: Tyle lat działało, a teraz „śnie- ży”. Nasze nadajniki to urządzenia ze wszystkimi atestami. Ich zasięg jest niewielki, bo wynosi oko- ło szesnastu metrów. Całą instalację przed odbiorem sprawdzał Urząd Kontro- li Elektronicznej. Jest to również organ, gdzie na- leży zgłaszać ewentualne skargi. W rzeczywistości mieszkańcy, którzy skarżą

się na zły odbiór, korzysta- ją z anten bez jakichkol- wiek atestów. Powinni mieć świadomość, że UKE sprawdzi także ich anteny.

Rzeczywiście taki sprzęt może być podatny na za- kłócenia. Większość ludzi ma ustawione anteny na nadajnik w Katowicach, a nasze anteny stoją na ich drodze. A wystarczy, że mieszkańcy ustawią swo- je anteny na Bielsko i nie powinno być problemów – uspokaja Stefaniak.

I mamy stare kino Słowa fachowca zdaje się potwierdzać praktyka. A jednak nie jest tak różowo.

Elżbieta Pompa z Chwało- wic poświęciła sporo czasu na regulację swojej anteny i w tej chwili rzeczywiście odbiera już niemal wszyst- kie programy.

– Musimy się jakoś na- uczyć żyć z antenami za płotem. Mogę już cokol- wiek obejrzeć w telewizji, ale to już nie ta sama jakość, co kiedyś. Obraz „śnieży”, jak na starych filmach.

Skoro anteny dostarczają ludziom telewizję, może właściciel zafunduje nam bezpłatne pakiety – propo- nuje mieszkanka Chwało- wic.

Adrian Czarnota

W telewizorach tylko „śnieg”

Elżbieta Pompa

z trudem wyregulowała antenę na dachu, ale obraz nadal jest marny

FOT. ADRIAN CZARNOTA

Podana cena uwzględnia upust. Oferta obowiązuje od 16.05.2007, jest dostępna u dystrybutorów biorących udział w promocji.

Liczba samochodów w ofercie ograniczona. Okres kredytowania 36 miesięcy. RRSD 6,13%. Minimalna wpłata własna: 30%.

Zużycie paliwa (pomiar dokonany zgodnie z normą określoną w dyrektywie 1999/100/UE) dla wersji Lacetti z silnikiem 1,4 w cyklu mieszanym wynosi 7,2 l/100 km; emisja CO2 (1999/100/UE) 171 g/km. Informacje na temat spalania pozostałych modeli, złomowania samochodu, przydatności do odzysku i recyklingu są dostępne pod adresem internetowym www.chevrolet.pl

Zespół Chevroleta zdobył dwa pierwsze miejsca w wyścigu World Touring Car Championship 2007 w Zandvoort. Alain Menu dojechał do mety tuż przed swoim kolegą z zespołu, Nicolą Larinim, zdobywcą drugiego miejsca. Jest to pierwsze podwójne zwycięstwo w histo- rii zespołu Chevroleta. To wybitne osiągnięcie, zważywszy na fakt, że Chevrolet bierze udział w wyścigach WTCC zaledwie od 2005 roku. Mamy powody do dumy.

CHEVROLET – MARKA GENERAL MOTORS – Już od

37 850 zł – Już od 519 zł miesięcznie – Upusty do 5 800 zł

WIĘCEJ NIŻ PLUS

www.chevrolet.pl

Infolinia 0 801 811 911

Koszt połączenia to cena jednego impulsu połączenia lokalnego.

FIJAŁKOWSKI

Rybnik, ul. Żorska 75, tel. 032 42 39 700, www.fijalkowski.pl Jastrzębie Zdrój, ul. Armii Krajowej 70, tel. 032 47 67 000

(4)

4 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

4

Reklama w prasie

BUDUJE WIARYGODNOŚĆ!*

Z PEWNOŚCIĄ DZIĘKI TYGODNIKOWI RYBNICKIEMU

Kup 4 edycje ogłoszenia modułowego – 5 edycję otrzymasz GRATIS

Promocja wna do 28 sierpnia 2007 r. * Relacje, jakie budują gazety i czasopisma z czytelnikami są o wiele silniejsze n relacje budowane przez inne media. W opinii czytelników prasa doradza i umliwia dokonywanie wyboru. Czytelnicy darzą znacznie wkszym zaufaniem informacje zawarte w ich ulubionych pismach. I właśnie to zaufanie i wiarygodnć wzmacniają przekaz reklamowy. Konsumenci zwraca znacznie wks uwagę na reklamę w ich ulubionym czasopmie, gazecie n na przyad na reklamę telewizyj lub radiową.

ZAPYTAJ O SZCZEGÓŁY:

Tel. 032 421 05 10 w. 39, 0600 081 664, wostojski@nowiny.pl

Wszystko wskazuje na to, że po godzinie siedemnastej nie bę- dziemy mogli dojechać żadnym autobusem do Żor. Stamtąd do Rybni- ka, ostatnie połączenie wyznaczono na godzinę osiemnastą.

Tak radykalne cięcia w rozkładzie jazdy linii 52 to wynik sporu, jaki toczy się między władzami Rybnika i Żor. Samorządowcy walczą o oszczędności a jak zwykle cierpią pasażerowie.

– Jestem ciekaw, czy nasze władze korzystają czasem z komunikacji miejskiej.

Mieszkam w Żorach, ale pra- cuję pod Rybnikiem. Zmianę kończę po godzinie 21.00 i wracałem sobie tą linią koło godziny 22.00. Teraz ostatnie

Skarbonka na kółkach

połączenie mam po południu.

Muszę jeździć samochodem, a to wychodzi drożej – mówi Marian Kania, jeden z nieza- dowolonych mieszkańców.

Cierpią pasażerowie Wojewoda śląski zakwe- stionował uchwałę żorskiej rady miasta, która dotyczyła porozumienia między Ryb- nikiem a Żorami w sprawie transportu.

Żory są członkiem Mię- dzygminnego Związku Ko- munikacyjnego i to właśnie MZK powinno podpisać to porozumienie. Na dzień dzisiejszy to właśnie mia- sto Rybnik ponosi całkowi- te koszty transportu poza swoimi granicami admini- stracyjnymi. Tak dalej być nie może – mówi prezydent Adam Fudali. Prezydent zgłosił całą sprawę do władz subregionu zachodniego, by

w przyszłości żadna gmina nie borykała się z tego typu problemami. – Mamy wiel- kie ambicje, chcemy two- rzyć aglomerację. Ludzie mieszkający na terenie sub- regionu nie mogą być karani za to, że samorządowcy nie mogą się dogadać – dodaje prezydent.

Mówią dość

Władze Rybnika nie mają zamiaru dalej organizować transportu dla całego sub- regionu. Roczny wydatek miasta z tego tytułu to aż 13 milionów złotych. Dla po- równania Żory wydają tylko milion złotych. Miesięcznie straty które pokrywa Rybnik na linii 52 to aż 100 tysięcy złotych. Z prostego rachunku wynika, że roczne straty na tej linii to roczny budżet Żor na komunikację. Nic dziwne- go, że prezydent mówi dość.

Będzie dobrze

Cięcia w rozkładzie to rów- nież ograniczanie kursów w okresie wakacji. Władze Ryb- nika są optymistami i wierzą, że uda się całą sprawę wyja- śnić do końca wakacji.

– Na razie musimy ukró- cić nieprawidłowości, które

ciągną się od 1995 roku. Nie możemy tak naprawdę nie- prawnie jeździć na terenie Żor. Ktoś mógłby nas spy- tać, co robi tam nasz auto- bus. Tak dalej być nie może.

Rozmawiałem z prezyden- tem Żor i szefem MZK. Na pewno zawrzemy jakieś

porozumienie. Teraz cię- żar transportu będą musie- li wziąć na siebie prywatni przewoźnicy. Oni i tak wozili sporo osób na tej trasie przy- jeżdżając kilka minut przed autobusem – mówi Adam Fudali.

Adrian Czarnota

To skandal. Jak mamy dojeżdżać do pracy – nie kryją oburzenia pasażerowie linii 52.

Od 3 lipca do końca sierpnia zostanie zamknięta ulica Chwałowicka

Objazdem do Chwałowic

Szykuje się kolejne utrud- nienie dla kierowców. Bu- dowa kanalizacji spowoduje zamknięcie sporego odcinka ulicy Chwałowickiej. Od skrzyżowania z ul. Parkową do skrzyżowania z ul. Pod Hałdą, ze względu na dużą głębokość wykopów i ist- niejące niebezpieczeństwo osunięcia się skarp wykopu zostanie wstrzymany ruch

kołowy pojazdów. Dojazd do posesji na zamkniętym odcin- ku ul. Chwałowickiej możliwy będzie w godzinach od 19.00 do 7.00. Objazdy prowadzone będą ulicami Śląską, Wodzi- sławską, Obwiednią Południo- wą i 3–go Maja. W związku z zamknięciem ul. Chwałowic- kiej wystąpią również zmia- ny w komunikacji miejskiej.

Z ruchu autobusów wyłą-

czony zostanie przystanek Meksyk Park i Meksyk Ka- myczek, natomiast przysta- nek Chwałowice Kopalnia zostanie przeniesiony na ul.

Śląską. Autobusy linii 5, 22 i 23 również nie będą obsłu- giwać przystanku Chwało- wice Kopalnia. W związku z objazdem kursy autobusów mogą ulec opóźnieniu.

(acz)

FOT. BARTEK SKULSKI

REKLAMA

(5)

5

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

GORĄCY TEMAT 5

Uczeń jest rozgoryczony obniżonym zachowa- niem. Jego oburzeni rodzice napisali skargę do kuratorium.

Dawid (nazwisko do wia- domości redakcji) nigdy nie brylował na lekcjach języka polskiego, a jego wypracowa- nia były raczej przeciętne.

Po powrocie z wycieczki do Warszawy napisał takie wy- pracowanie, że teraz mówi o tym cała szkoła.

Napisał bez lukru Na wycieczkę do Warsza- wy uczniowie czekali cały rok. Nie spodziewali się cu- dów na miejscu, ale wiado- mo – co stolica, to stolica.

Po wycieczce nauczycielka języka polskiego i zarazem wychowawczyni poleciła gimnazjalistom opisać swoje przeżycia z Warszawy. Każ- dy z uczniów oddał mniej lub bardziej ugładzone wy- pracowanie, z reguły pełne zachwytów nad pięknem sto- licy. Każdy, prócz Dawida.

Za pięć minut wakacje – Pisząc to wypracowanie nawet w najmniejszym stop- niu nie przypuszczałem, że rozpęta się taka burza. W moim odczuciu napisałem prawdę o naszej wycieczce.

Może chciałem być trochę oryginalny i może trochę się wyróżnić, by dostać jakąś lepszą ocenę. Ale nie o takie wyróżnienie mi jednak cho- dziło – dodaje z goryczą gim- nazjalista.

Jak mówi, po sprawdzeniu prac, nauczycielka poprosiła go za drzwi. Spytała, co miał na myśli używając słowa

„rozprzężenie”, którego użył w tekście. – Odpowiedziałem jej, że pisząc to słowo miałem na myśli, iż zbliża się koniec roku szkolnego, a co za tym idzie uczniowie nie tylko na- szej szkoły poprawiają swoje stopnie, sprawdziany oraz kartkówki i na lekcjach pa- nuje większy „luz” – wyja- śnia autor wypracowania.

Ma chłopak talent Bogusława Buczyl, dyrektor Gimnazjum w Jejkowicach, wyjaśnia że ocena poprawna z zachowania, którą Dawid otrzymał na świadectwie, nie ma nic wspólnego z kontro- wersyjnym wypracowaniem.

– Uczniowie zbierają punkty na ocenę z zachowania przez cały rok. Więc wypracowanie o wycieczce w Warszawie nie miało na to wpływu. Nie wie- działa co oznacza słowo „roz- przężenie” i jako dyrektor pomyślałam, że w szkole dzie- je się coś niedobrego. Wypra- cowanie napisane jest lekkim piórem i dobrze się je czyta.

Może Dawid zostanie nawet

dziennikarzem? – zastanawia się dyrektor Buczyl, dyrektor gimnazjum w Jejkowicach.

Skarga jest w kuratorium

Wypracowanie Dawida tra- fiło jednak do gabinetu dyrek- tora. Nauczyciele uznali tekst za atak na szkołę. – Rozpoczę- ło się ośmieszanie Dawida i jego tekstu przed resztą kla- sy. Wychowawczni wyśmia- ła fragmenty wypracowania i poradziła naszemu synowi, abyśmy napisali mu zwolnie- nie, by już nie pojawiał się więcej w szkole. Dawid bar- dzo przeżył krytykę ze strony nauczycieli, którzy po tym zaj- ściu solidarnie uniemożliwili mu zdawanie na lepsze stop- nie. Wysłaliśmy go do psy- chologa. Na szczęście dostał się do wymarzonego II LO w Rybniku. Mamy nadzieję, że tam docenią kreatywność i odwagę – mówi ojciec Dawi- da. Rodzice skierowali spra- wę do kuratorium. Napisali skargę, ponieważ wierzą, że odważne napisanie prawdy to nie powód do wstydu.

Adrian Czarnota

Czy nauczyciele obniżyli Dawidowi sprawowanie za odważnie napisane wypracowanie?

Poszło o słowo „rozprzężenie”

Mimo obniżonego zachowania, Dawid dostał się do wymarzonego liceum

Temat: Warszawa da się lu- bić? Artykuł prasowy w do- wolnej formie literackiej.

„W związku z ogólnym roz- przężeniem, jakie panuje ostatnio w naszej szkole, w dniach 23–25 maja wraz z całą klasą miałem przyjem- ność uczestniczyć w z dawna oczekiwanej wycieczce do stolicy. Po 7 godzinach wy- czerpującej podróży w ciągle rosnącym skwarze naszym oczom ukazała się upragnio- na tablica z napisem „War- szawa.” Nasze przekrwione z niewyspania oczęta chciwie wypatrywały nie wiedzieć jakich cudów i dziwów, toteż z pewnym rozczarowaniem przyjąłem fakt ,że pierwszą atrakcją jaką nam zaofero- wano był port lotniczy im.

Fryderyka Chopina. Muszę przyznać, że ogrom niektó- rych samolotów oraz samej budowli zrobiły na nas pewne wrażenie, ale mimo wszystko oczekiwałem czegoś bardziej związanego z historią i kultu- rą naszego kraju. Kolejnym punktem programu wyciecz-

ki była przejażdżka słynnym warszawskim metrem, które ze swoją pojedyńczą linią stanowi swoistą ciekawostkę architektoniczną w porówna- niu ze stolicami innych krajów europejskich. Po dotarciu do centrum przez chwilę zamar- liśmy oszołomieni zgiełkiem wielkiego miasta, niekoń- czącymi się sznurami samo- chodów i wyrastającymi tu i ówdzie szczytami nielicznych acz imponujących wieżow- ców. Wkrótce potem czekała nas degustacja miejscowych potraw niskobudżetowych, która odbyła się w czymś co uparce aspirowało do ran- gi hotelu a w rzeczywistości było zwykłą noclegownią połączoną z wątpliwej jakości restauracją. Zmęczeni i lekko zdegustowani udaliśmy się na spoczynek, który zresztą już o piątej rano brutalnie przerwa- ły mi odgłosy budzącego się do życia miasta.

Kolejny dzień upłynął nam pod znakiem charakterystycz- nych dla Warszawy miejsc takich jak: Powązki, Zamek

Królewski, Starówka oraz kompleks łazienkowski, które zwiedzaliśmy w ekspresowym tempie pod czujnym okiem przewodnika. Nieco brakowa- ło mi możliwości samodziel- nego doboru odwiedzanych obiektów ale z drugiej strony byłem zadowolony, że w tak krótkim czasie zobaczę to co najważniejsze z punktu widze- nia turysty i wycieczkowicza.

Pomimo wielości sklepików i lokali gastronomicznych, nie było nam dane swobodnie rzucić się w wir zakupów i po- próbować mniej lub bardziej egzotycznej kuchni, gdyż wszyscy wylądowaliśmy w jakże fascynującym centrum handlowym „Auchan”. Po dokonaniu niezbędnych zaku- pów i przygotowaniu przez co bardziej zapobiegliwych żela- znych racji na następny dzień (na wypadek gdyby nasze wyżywienie miało okazać się równie żałosne co poprzed- nio) ponownie wróciliśmy do

„kompleksu hotelowego” z bożej łaski. Ostatniego dnia naszej wycieczki zwiedziliśmy

jeszcze Muzeum Wojska Pol- skiego, co ucieszyło głównie męską część naszej klasy oraz pospacerowaliśmy po Starym Mieście i Krakowskim Przedmieściu, po czym ruszy- liśmy w podróż powrotną.

Niestety pora wyjazdu była chyba najgorszą z możliwych z uwagi na upiorny upał oraz niemożność odbycia trady- cyjnego nocnego objazdu miasta. Walcząc z następ- stwami koszmarnych przeżyć kulinarnych i narastającym zaduchem (autokar nie posia- dał bowiem klimatyzacji lub też z przyczyn oszczędnościo- wych kierowca nie raczył jej włączyć) „doturlaliśmy” się w końcu do celu i natychmiast rozeszliśmy się do domów tęskniąc za normalną kolacją i spokojnym snem.

Myślę, że ta wycieczka z pewnością na długo po- zostanie w mojej pamięci, zarówno ze względu na miłe wspomnienia jak i trauma- tyczne przeżycia, które zafun- dowało nam tanie i niezwykle

„oszczędne” biuro podróży.

CZY WYPRACOWANIE DAWIDA JEST KONTROWERSYJNE, KAŻDY NIECH OCENI SAM

FOT. ADRIAN CZARNOTA

(6)

6 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

„Tygodnik Rybnicki” jako pier wszy napisał, jakie auto marzy się prezyden- towi. I mieliśmy rację!

Warto było pomęczyć się te kilka lat na tylnej kanapie zdezelowanej laguny, by te- raz wozić się takim wozem – komentują w magistracie.

O co chodzi? Przed wejściem do Urzędu Miasta stoi już nowa, lśniąca skoda superb.

To nowy wóz prezydenta, Adama Fudalego.

Kilka miesięcy temu- urzędnicy postanowili ku- pić gospodarzowi miasta nowe auto, by godnie repre- zentował Rybnik na wyjaz-

dach służbowych. – Do tej pory służbowym samocho- dem prezydenta Rybnika był renault laguna z 2000 roku. Samochód miał pięć poważnych napraw, w tym trzy w ciągu ostatniego pół- tora roku, z koniecznością każdorazowego odstawie- nia auta na warsztat na dwa tygodnie – wyjaśniał nam jakiś czas temu Krzysztof Jaroch, rzecznik Urzędu Miasta.

Prezydent Rybnika od za- wsze miał zamiłowanie do dużych aut. Prywatnie jeź- dzi mercedesem, więc nowe auto też musiało mieć „po-

ważne” wymiary. Te ostat- nie gospodarz miasta podał bardzo dokładnie, wręcz co do milimetra. Po prze- analizowaniu wszystkich wymogów, jakie podano w specyfikacji, „Tygodnik Ryb- nicki” jeszcze przed przetar- giem wiedział, co się marzy gospodarzowi. Nie mylili- śmy się – to skoda superb w kolorze metalik. Miastu udało się ją kupić za 76 tys.

zł. Wszystko wskazuje na to, że zbyt szybko nowy naby- tek nie zostanie przetestowa- ny. Od 1 lipca Adam Fudali rozpoczyna swój urlop.

(acz)

Nowe, służbowe, odlotowe

Nowy nabytek rybnickiego magistratu

FOT. ADRIAN CZARNOTA

Ze względu na swój wiek młodzi mieszkańcy są zbywani w spółdzielni

Spółdzielnia faulowała

Pod petycją podpisało się już ponad trzystu mieszkańców – Nie mamy gdzie grać – mówią (od lewej): Bartosz, Mateusz, Piotr, Mateusz i Paweł

FOT. BARTEK SKULSKI (3)

Gdy rok temu Mateusz Kurc wrócił z wakacji, nie mógł uwierzyć wła- snym oczom. Z boiska pod jego blokiem, gdzie grało całe osiedle, zniknęły bramki. Pew- nie lada dzień wrócą – pomyślał.

Bloki przy ulicach Komin- ka i Orzepowickiej ułożone są w charakterystyczny spo- sób. Dosłownie otaczają plac, który dzieciom musi wystar- czyć za miejsce zabaw przez cały rok. Piaskownica, kilka trawników i kilka tysięcy mieszkańców. Właśnie po-

między tymi blokami jesz- cze rok temu można było zagrać w piłkę nożną.

– Gdy wróciłem z wakacji i zobaczyłem, że bramek nie ma, zadzwoni- łem od razu do kolegi, pyta- jąc, co się stało. Usłyszałem, że przyszli panowie i wyko- pali bramki, robiąc przy tym kosztorys pod sztuczne bo- isko. Stwierdziliśmy, że war- to na coś takiego poczekać – mówi Mateusz Kurc.

Nic się nie dzieje Chłopcy czekali kilka mie- sięcy na rozpoczęcie robót.

Na próżno. Postanowili za- interesować się tą sprawą.

– Okazało się, że za li- kwidacją boiska stoi jeden z mieszkańców. Zebrał on czterdzieści podpisów in- nych mieszkańców i to wy- starczyło, żeby zamknąć dla młodzieży jedno z nielicz- nych boisk na osiedlu Nowi- ny – mówi Mateusz.

Jak mówi młodzież, wraż- liwy lokator mieszka na par- terze bloku. Przeszkadzały mu odgłosy odbijanej piłki i kurz z boiska. Na domiar złego piłka czasem wpadała na jego balkon, mimo siatki odgradzającej.

– Zawsze przychodziliśmy do niego i przepraszaliśmy – mówią młodzi piłkarze z Orzepowickiej.

Wzięli sprawy we własne ręce

Widząc jak ich ukochane boisko zarasta trawą, młodzi ludzie postanowili zacząć działać. Napisali petycję w sprawie powrotu bramek na boisko. Pod wnioskiem pod-

pisało się już ponad trzystu lokatorów. Podpisują się na- wet ci, którzy wcześniej byli za usunięciem bramek.

Mimo to Rybnicka Spół- dzielnia Mieszkaniowa zby- wa młodych ludzi. Bramek jak nie było, tak nie ma, choć długą listę nazwisk chłopcy zanieśli do RSM już dawno.

– Nadchodzą wakacje i na- wet nie mamy gdzie zagrać.

Teraz udajemy, że gramy w piłkę nożną na malutkim boisku do kosza. Trafienie w podporę od kosza uzna- wane jest za bramkę. Tutaj grało mnóstwo osób, nawet dorośli – wspomina Sławek Krzempek, jeden z organiza- torów petycji.

Pomagają starsi

W bojach z administracją osiedla młodych ludzi wspie- ra ojciec Mateusza.

– Boisko stanowi dla pew- nych ludzi problem, ale wydaje się, że wiele rzeczy dla nich stanowi problem.

Przecież można rozbudo- wać siatkę nad boiskiem tak, że piłka nie wyleci. Na tym boisku naprawdę cały czas coś się działo. W ubie-

głym roku chłopcy zaprosili do gry księży. Kibicowało im z okien całe osiedle. Nie dzi- wię się, że chociaż w okresie wakacyjnym chcą sobie po- grać. Każdy rodzic chce wi- dzieć z okna swoje dziecko na podwórku. Nie puścimy ich na zdezelowane przy- szkolne boisko, które jest przeznaczone do likwidacji.

Teraz przesiadują tam nar- komani, o czym świadczą pozostawione strzykawki – mówi Bogdan Kurc. Posta- nowiliśmy spytać o zdanie samą Rybnicką Spółdzielnię Mieszkaniową, niestety bez- skutecznie. Próbowaliśmy od piątku skontaktować się z którymkolwiek z prezesów RSM, ale słyszeliśmy tylko o delegacjach lub wyjazdach.

Teraz już wiemy, jak się czują młodzi ludzie, którzy zadali sobie tyle trudu i ze- brali kilkaset podpisów. W rybnickiej spółdzielni, nie można się nawet dowiedzieć na jakim etapie jest sprawa.

Mamy nadzieję, że po po- wyższym tekście władze spółdzielni wytłumaczą się ze swojej opieszałości.

AdrianCzarnota

Mateusz Kurc

nie porzuci

piłki nożnej

(7)

7

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

NA SŁUŻBIE

REKLAMA

Przez prawie dwa lata polscy i czescy policjan- ci badali sprawę brutal- nego napadu, do jakiego doszło pod koniec 2005 roku w Żlinie k.Brna.

W 2006 roku rybniccy policjanci, prowadząc jedno ze śledztw na tere- nie Rybnika, natrafili na dzieła sztuki, które mogły pochodzić z kradzieży.

Ustalenie o jaką kradzież mogło chodzić, zajęło po- licjantom bardzo dużo czasu. Informacje roze- słano między innymi do wszystkich komend poli- cji w Czechach. Okaza- ło się, że takie zdarzenie miało miejsce w nocy za

21/22 grudnia 2005 roku.

Przestępstwo to zostało dokonane w miejscowości Żlin w Republice Czeskiej.

– Z relacji policjantów z Brna wynikało, że krytycz- nej nocy trzech nieznanych sprawców włamało się do domu jednorodzinnego, a następnie po doprowadze- niu właściciela mieszkania oraz jego małżonki do stanu bezbronności poprzez bicie i skrępowanie przewodem elektrycznym, dokonali kradzieży kolekcji złotych monet, złotej biżuterii oraz innych drogocennych przed- miotów o łącznej wartości 1,472,000 koron czeskich, tj. około 250 tysięcy złotych

Swoje ofiary pobili a potem skrępowali kablem elektrycznym

Okradli

kolekcjonera

Bandyci skrępowali małżeństwo kablem elektrycznym – mówi Aleksandra Nowa-

ra, rzeczniczka rybnickiej policji.

W maju do przestępstwa przyznali się pierwsi podej- rzani – dwaj mieszkańcy Radlina i Leszczyn. Obaj mężczyźni odsiadywali wy- rok za inne przestępstwa tj.

narkotyki i oszustwa. Pod koniec maja 2007 roku za- trzymano trzeciego podejrza- nego, mieszkańca Radlina.

– Ostatnim ze sprawców był obywatel Słowacji – zatrzy- many 27 czerwca na terenie Leszczyn. Podczas przesłu- chań podejrzanych ustalono przebieg zdarzenia. Okazało się, że napad był precyzyjnie przygotowany . Sprawcy

posłużyli się samochodem z wypożyczalni oraz kra- dzionymi tablicami reje- stracyjnymi, mieli wiedzę na temat rozmieszczenia po- mieszczeń w budynku oraz miejsc przechowywania biżuterii i cennych monet.

Policjanci pracujący nad ta sprawą podczas kolejnych zatrzymań wykorzystali róż- norodne techniki, którymi dysponuje policja – mówi zagadkowo Nowara.

Obecnie trójka podejrza- nych przebywa w areszcie, ostatni zatrzymany (obywa- tel Słowacji) został w czwar- tek doprowadzony do Sądu Rejonowego w Rybniku. Za- stosowano wobec niego rów- nież trzymiesięczny areszt.

– Nie wszyscy podejrzani przyznali się do zarzucanych im czynów. Na szczęście ofiary nie zostały skatowa- ne przez sprawców. Skoń- czyło się na skrępowaniu

taśmą i kablem. Zdarzenie to traktujemy jako rozbój.

Jeśli sąd uzna, że są winni, mogą spędzić w więzieniu nawet dwanaście lat – tłu- maczy prokurator Krzysz- tof Hynek.

Warto dodać, że policjan- tom udało się namierzyć osobę, która pośredniczy- ła w sprzedaży cennych łupów. Zostanie jej posta- wiony zarzut paserstwa.

Adrian Czarnota

FOT. KUBA MORKOWSKI FOT. KMP RYBNIK

W ubiegł y w torek, po ponad dwuletnim procesie ogłoszono wyrok w spra- wie głośnego błędu lekar- skiego, do którego doszło w rybnickim szpitalu.

Rybniczanka Anna K. w maju 2003 roku została pod- dana zabiegowi cesarskiego cięcia. Rana po operacji nie

Pracownicy szpitala zostali skazani za swoje niedbalstwo

Niedbalstwo przy cesarskim cięciu

chciała się goić. Otwierała się, leciała z niej ropa. Jan R., do- świadczony ginekolog, który dokonał zabiegu lekceważył skargi pacjentki. Przepisywał maści i mówił, że to normal- ne. W 2004 roku w brzuchu kobiety pojawiła się dziura.

Choć brzmi to niewiarygod- nie, z rany wystawały nitki.

– Myślałam, że to szwy.

Sama pęsetą wyciągnęłam kawałek materiału. Byłam przerażona – mówiła pacjent- ka. Mąż pani Anny zrobił makabryczne zdjęcie, któ- re później okazało się moc- nym dowodem w sprawie.

Pani Anna znów trafiła na stół operacyjny. W jej brzu-

chu lekarze znaleźli spory kawałek materiału. Chusta została zaszyta po zabiegu cesarskiego cięcia. We wto- rek zapadł wreszcie wyrok w sprawie niedbalstwa leka- rza i sanitariuszki. Rybnicka prokuratura oskarżyła ich o nieumyślne niedbalstwo. Za- żądała roku więzienia w za-

wieszeniu na dwa lata. Sąd potraktował ich jednak dość ulgowo. Uznał oskarżonych za winnych. Doktor Jan R.

zapłaci 5 tys. zł, a Stanisława P. 3 tys. Dodatkowo każde z nich zapłaci po 5 tysięcy za- dośćuczynienia dla poszko- dowanej pacjentki.

Pacjentce groziło zakaże-

nie lub wstrząs septyczny, a to mogło doprowadzić nawet do śmierci. Nic dziwnego, że wyrok jej nie satysfakcjonu- je. Chce 76 tysięcy złotych plus cztery tysiące na zwrot kosztów leczenia. Prokura- tura również zastanawia się nad apelacją.

(acz)

(8)

8 HISTORIA

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

Wiele energii i sił kosz- towała polskich rybni- czan walka o przyłącze- nie miasta do Państwa Polskiego. Wielu ludzi poniosło niemałe ofiary.

Jednak ten jeden dzień miał wynagrodzić je wszystkie. 3 lipca 1922 roku Rybnik uroczyście wkraczał do Polski!

Serce piątej strefy Wiążące decyzje zapadły już wcześniej. 15 maja 1922 r. podpisano akt dotyczący podziału Górnego Śląska.

Polsce przypadło nieco mniej niż 1/3 spornego terytorium – 5 tzw. stref plebiscytowych.

„Polskie” strefy obejmowały m. in. miasto Katowice, Kró- lewską Hutę (dziś Chorzów), powiat pszczyński. „Sercem”

piątej strefy, przyznanej Pol- sce był powiat rybnicki. W mieście rozpoczęto przygoto- wania do uroczystości powi- talnych. Oto, po raz pierwszy od stuleci, miał tu stanąć żoł- nierz w mundurze polskim – strażnik nowych porządków w mieście! Położenie Rybni- ka względem nowo wyty- czonych granic to klucz do zrozumienia roli żołnierzy.

Miasto stało się odtąd nad- granicznym – administracja Polska sięgała niewiele poza Chwałęcice. Żołnierze mieli gwarantować, by ta granica okazała się trwała. Stąd tak wielka manifestacja radości, jaką mieszkańcy mieli mun- durowym zgotować na powi- tanie.

Burmistrz polskiego Rybnika

Dużo wcześniej od przygo- towań samych uroczystości ruszyły starania o zarządza- nie miastem po przejściu

Równo 85 lat temu Rybnik stał się polskim miastem!

Tego dnia przyszła do nas Polska

Tego dnia tłumy rybniczan świętowały i wiwatowały na ulicach miasta Podpisanie aktu przyłączenia Rybnika do Polski

w polskie ręce. Już w paź- dzierniku 1921 roku, kiedy nic nie było jeszcze przesą- dzone, ukonstytuowała się Rada Obywatelska – zalą- żek nowych władz samo- rządowych. Prezesem został Ignacy Gwóźdź – działacz aktywnej na całym Śląsku Narodowej Partii Robotni- czej. Członkami Rady byli m.

in. dr Feliks Biały, dr Marian Różański, Artur Trunkhardt, Alojzy Pawelec – ludzie, których nazwiska nieroze- rwalnie wiążą się z historią naszego miasta. W lutym 1922 roku, w drodze konkur- su, wybrano polskiego burmi- strza – Władysława Webera, który tym samym rozpoczął wieloletnią karierę na tym stanowisku. Oczekiwanie na ów „wielki dzień” musiało stopniowo narastać. Ludzie, zajęci codziennymi obowiąz- kami, pewnie myśleli: „To już niedługo, już niebawem...”

Ulice płynęły bielą i czerwienią

Rozpoczęło się już 20 czerwca w Katowicach. Na Śląsk zaczęło wkraczać pol- skie wojsko. Kolejne mia- sta i powiaty obejmowano w polskie władanie. Strefa

„rybnicka” miała być ostat- nią, do której miała zawitać polska administracja. Teraz, pod koniec czerwca przygo- towania w mieście nabra- ły rozmachu. Gorączkowo spolszczano wszelkie nazwy ulic, pojawiła się m. in. ulica Korfantego – wielkiego ślą- skiego polityka. Rozwiązane zostały ostatnie niemieckie instytucje, jak Rada Miasta, niemieckie gimnazjum objęła polska dyrekcja. W początku lipca Rybnik przystroił się w biało–czerwone barwy: okna domów dekorowano, wywie- szano flagi. Girlandy w kolo- rach polskiej flagi ozdobiły

rynek. Z drewna wzniesio- no okolicznościowe bramy tryumfalne – przez nie mia- ły przejść oddziały wojska i notable, których spodziewa- no się na uroczystości. Na jednej z takich bram, która stanęła na ulicy Sobieskiego wypisano: „Serdecznie wita- my żołnierzy polskich!”. Na dzień 3 lipca wszystko było przygotowane. Porządku pil- nować miała już polska poli- cja, która przybyła dwa dni wcześniej.

Dla tego jednego aktu W niedzielę 3 lipca w Ryb- niku pojawili się oficjele. Wła- dze polskie reprezentował pierwszy śląski wojewoda – Józef Rymer. Obok niego obecni byli: wicewojewoda Zygmunt Żurawski, a także marszałek Sejmu Śląskiego Konstanty Wolny. W imieniu miejscowych władz, stawili się oczywiście dr Różański, dr Biały, starosta powiatowy dr Krupa oraz nowo miano- wany burmistrz Weber. Sam akt, który utwierdzał polskość Rybnika został podpisany przez starostę Krupę i przed- stawicieli Międzysojuszniczej

Udekorowana ul. Sobieskiego

Komisji Plebiscytowej i Rzą- dzącej – margrabiego Asina- ri di Bernezzo i pułkownika Demetrio. Podniosłą oprawę ceremonii zapewniała kom- pania 29 batalionu strzelców francuskich, która stacjono- wała tu z ramienia społeczno- ści międzynarodowej. Ciągle jeszcze brakowało kogoś naj- ważniejszego...

Wiwatowali z dachów Największa euforia opa- nowała miasto nazajutrz. 4 WYBIERZ SIĘ

DO MUZEUM

W dniach od 3 do10 lip- ca w rybnickim Muzeum czynna będzie wystawa zatytułowana „85. roczni- ca przyłączenia Rybnika do Polski”. Był to czas ogromnej radości, pły- nącej ze świadomości osiągniętego po długiej walce sukcesu. Duma i pamięć o tych wydarze- niach żyje w Rybniku do dzisiaj. Szerzej na temat losów Rybnika w latach 1918–1922 można prze- czytać w wydanej przez Muzeum książce „Po- wstańcy rybniccy”.

lipca zjawiła się upragniona na ziemi rybnickiej polska armia. Pod dowództwem mjr Matuszka i gen. Osień- skiego przez strojne bramy przechodził 3 pułk Strzelców Podhalańskich i 1 bateria 23 Pułku Artylerii Polowej.

Wraz z nimi do miasta przy- był głównodowodzący pol- skimi siłami gen. Stanisław Szeptycki, a także ks. prałat Kapica. Na stację kolejową wjechał polski pociąg pan- cerny! W uroczystościach

uczestniczyli liczni powstań- cy śląscy. Ludzie witali żoł- nierzy wiązkami kwiatów, śpiewem. Ci z widzów, któ- rzy nie zmieścili się na rynku i przyległych ulicach zajęli okna i dachy kamienic. Na- sze miasto zgotowało swym przyszłym obrońcom niespo- tykane wcześniej przyjęcie.

Dokładnie o godz. 11.00 na rynku zatknięto narodową chorągiew – Rybnik był w Polsce!

Tomasz Ziętek

FOT. ARCHIWUM MUZUEM W RYBNIKU (3)

(9)

9

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

NASZ RYBNIK

KONKURS

Nareszczie wakacje. Niektórzy wyjadą do egzotycznych krajów, inni docenią uroki polskich krajobrazów albo babcinej, wiejskiej kuchni, a część z nas pewnie wakacje spędzi w domowym za- ciszu. Dla wszystkich jednak mamy tę samą propozycję: róbcie w czasie wakacji zdjęcia. Mogą być wykonane aparatem trady- cyjnym, cyfrowym, a nawet telefonem komórkowym, który ma wbudowany aparat. Jeśli któreś z nich wyda wam się na tyle interesujące, by pokazać je innym – przysyłajcie je nam. Mogą to być tradycyjne odbitki (w formacie od 15 x 21 cm do 50 x 70 cm) lub pliki elektroniczne (JPG). Można je wysyłać pocztą tradycyjną (Wydawnictwo Nowiny, ul. Zborowa 4, 47-400 Racibórz) lub elek- troniczną (konkurs@nowiny.pl). Pamiętajcie, by do zdjęć dołączyć formularz zgłoszeniowy, który można ściągnąć ze strony www.

nowiny.pl lub wyciąć z Tygodnika Rybnickiego. Na autorów naj- ciekawszych (zdaniem jury) prac czeka aż 16 atrakcyjnych nagród, w tym 3 wysokiej klasy aparaty fotograficzne i 3 drukarki (m.in. do drukowania zdjęć). Wyróżnieniem dodatkowym dla wszystkich nagrodzonych będzie bezpłatny udział w szkoleniu fotograficz- nym prowadzonym przez znanego fotografika Kubę Morkow- skiego. Oprócz tego wszystkie nagrodzone i nie nagrodzone (ale godne uwagi) prace wezmą udział w wystawie pokonkursowej, która odbędzie się na początku października. Szczegółową listę nagród zamieszczamy poniżej. Regulamin konkursu dostępny jest na www.nowiny.pl. Zdjęcia można nadsyłać od dziś aż do 20 września. Wyniki konkursu zostaną opublikowane na łamach TR 25 września.

Wielki Konkurs Fotograficzny „Wypoczywaj i wygrywaj z Tygodnikiem Rybnickim”

WYRÓŻNIENIA

3 x

Drukarka HP D5160

Lustrzanka cyfrowa Nikon D40 Kodak Z 712 Canon A630

10x 50

bezpłatnych

odbitek w formacie 10x15

NAGRODY

I miejsce II miejsce III miejsce

! Formularz zgłoszenia fotografii lub reportażu do konkursu fotograficznego

„Wypoczywaj i wygrywaj z Tygodnikiem Rybnickim”

Lp. Tytuł zdjęcia / reportażu Liczba fotografii

składających się na reportaż

Opis

1.

2.

3.

4.

5.

Imię Nazwisko Wiek Adres Nr telefonu e-mail

Oświadczam, że zapoznałem się z Regulaminem Wielkiego Konkursu Fotograficznego

„Odpoczywaj i wygrywaj z Tygodnikiem Rybnickim”.

* Regulamin konkursu na stronie www.nowiny.pl

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o. w celach związanych z Konkursem oraz marketingowych. Dane Uczestników są chronione zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych (Dz.U. Nr 133/97 poz. 883). Uczestnikowi przysługuje prawo poprawiania swoich danych osobowych.

Podpis Zgłaszającego (Uczestnika Konkursu)

………

Z dwoch klas tego rocz- nika spotkało sie nas yno dwudsiestu sześciu. Poru z rostomajntych powodow niy poradziyło przijechać, ale mocka naszych kamra- tow niy doczekało sie tego jubileuszu.

Same starziki i starki Spotkali my sie przed ko- ściołym Matki Boski Fatimskij w Turzy, bo tam zamowiono była mszo na sztworto popo- łedniu w naszyj intyncji, jak tyż wszystkich tych, kerych już nima miyndzy nami, jak tyż za wszystkich profesorow, kerzi nas uczyli. Najśmiysznij było jaki poł godziny przed tym, jak sie zaczły auta zjyż- dżać, a z nich wylazowali same starziki i starki. Kożdy sie yno rozglondoł naokoło i szukoł te gymby, kere z tam- tych, piyńćdziesio lot nazod pamiyntoł. Ucieszne to było, bo jak to sie doszukać podo- biyństwa, jak wtedy kożdy mioł bujno czupryna, a te-

Maturzyści z Technikum Budowy Maszyn Górniczych 50 lot niyskorzij

Kokot zaczon pioć na cołki karpyntel

Latoś, dwadziestego czyrwnia trefiyli sie w Turzy Ślonskij kamraci i kamratki, kerzi w 1957 roku ukończyli Technikum Budowy Maszyn Górniczych w Rybniku.

raz pora szkutkow na krziż i na dokłodka siwych, abo durch biołych. Fajnie to wy- glondało, jak trza było jednak pedziec swoji nazwisko i mia- no, bo zgodnyć sie niy dało.

Śmioli my sie do rozpuku

Porzykali my w tym zna- nym sanktuarium, a na or- ganach nom groł i piyknie spiywoł nasz kamrat Stasiek, kery tyż z nami kończył ta szkoła 50 lot tymu, zaś jego synek odprawioł ta mszo.

Potym wszyjscy pojechali my do domu przijyńć, kon- sek od tego kościoła. Tam dopiyro zaczło sie łospro- wianie i przipominanie tych piyknych szkolnych czasow.

Godce niy było końca, bo je- dyn zaczon, a nastympnym sie przipominały rostomajn- te zdarzynia. Wspominali my naszych profesorow, jaki kery był lubiany, czy tyż kery najwiyncyj nom doł w kość. Były tyż śmiyszne zda-

rzynia i te sie przeważnie najlepij pamiynto. Śmioli my sie do rozpuku, jak ke- ryś przipomnioł zdarzynie z kokotym. Było to w piyr- szego kwiytnia na „prima aprilis” i jedyn wigyjc kla- sowy (Felek my mu godali) przinios do klasy kokota, a że mieli my piyrszo lekcja elektrotechnika z takim

profesorym co niy bardzo ciyrpioł gupoty, to Felek za- war tego kokota do szranku w klasie, kaj były pomoce naukowe. W połowie lekcji kokotowi sie widać zmier- zło te „eeeeeeeep”, kere tyn profesor sztyjc wciskoł miyndzy słowa, taki prze- rywnik niby i zaczon pioć na cołki karpyntel. Profe-

sor zblod i zaglondo po nas, kery to mo tako opowoga robić go za błozna, ale nic niy umi z naszych ubogich min wyczytać. Kokot zaś za- czon swoji w tym szranku i nic niy pomogło, że to na

„prima aprilis”, musioł opu- scić swoja kryjowka i przez otwarte okno wyfurgnył na plac.

Za piyńć lot juzaś sie trefiymy

W takij atmosferze przi kawce i kołoczu skończyło sie te nasze piykne spotkanie, ale już my sie ugodali, że za piyńcć lot juzaś sie trefiymy.

Myśla, że nom Ponbog do zdrowie doczekać tego.

Bogdan Dzierżawa Absolwenci TBMG w Rybniku z roku 1957

FOT. BOGDAN DZIERŻAWA

Nagrodą dodatkową dla wszystkich laureatów jest udział w bezpłatnym, jednodniowym szkoleniu fotograficznym prowadzonym przez zawodowego fotografika-fotoreportera.

(10)

10 WYPOCZYNEK NAD WODĄ

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 3 lipca 2007 r.

W upalne wakacyjne dni ochłodę można znaleźć na czeskich basenach i kąpieli- skach.

W Piszczu, niedaleko przejścia granicznego w Owsiszczach jest cały kom- pleks sportowy z zapleczem gastronomicznym. Odkryty basen jest już czynny. Obok dużego, dość sporych roz- miarów, znajduje się tu tak- że brodzik. – Przyjeżdża tu sporo Polaków – przyznaje

PO CZESKIEJ STRONIE PO CZESKIEJ STRONIE

Pavel Kostka, kierownik ba- senu. Można tu również, za dodatkową opłatą, zagrać w minigolfa. Dla dzieci, którym znudzi się kąpiel w wodzie, jest też plac zabaw z huśtaw- kami i piaskownicą.

Nieco dalej od polskiej gra- nicy są Bolatice. Leżą niemal- że w linii prostej od przejścia granicznego w Krzanowi- cach, do którego dojedziemy drogą nr 916. W Bolaticach można zatrzymać się na

BASEN W PISZCZU

Czynny przez cały tydzień w godz. 9.00-19.00 Ceny biletów wstępu:

Dorośli – 30 koron cze- skich

Dzieci – 15 koron czeskich BASEN

W BOLATICACH Czynny przez cały tydzień w godz. 9.00-19.00 Ceny biletów wstępu:

Dorośli – 35 koron cze- skich, po godz. 18.00 - 20 koron czeskich Dzieci od 3-15 lat – 25 koron czeskich, po godz.

18.00 – 10 koron czeskich Studenci po okazaniu ważnej legitymacji – 25 koron czeskich, po godz.

18.00 – 10 koron czeskich KĄPIELISKO

W HULCZYNIE Czynny przez cały tydzień w godz. 9.00-19.00 Ceny biletów wstępu:

Dorośli – 30 koron cze- skich

Dzieci od 6-15 lat – 15 koron czeskich

Dzieci do 6 lat – za darmo Bilety rodzinne – 2 doro- słych i 2 dzieci – 70 koron czeskich

dłużej. Basen, licznie odwie- dzany przez mieszkańców powiatu raciborskiego, jest częścią kompleksu rekre- acyjnego z hotelem, sauną, siłownią i solarium.

Z Krzyżanowic, Owsiszcz czy Rudyszwałdu poprzez czeskie Hać lub Wrzesinię najprościej dojechać też do Hulczyna nad jezioro. Po- dobnie jak na baseny, także tu wstęp na teren kąpieliska jest płatny. (Adk)

Pavel Kostka, kierownik basenu w Piszczu przyznaje, że przyjeżdża tu wielu Polaków

Peter Hanzlik z ośrodka w Bolaticach jest ratownikiem i przez cały sezon będzie czuwał nad bezpieczeństwem gości

KONKURS

Jezioro w Hulczynie dla osób, którym nie odpowiada ścisk na basenach i chlorowana woda

Dzieci spędzające wakacje w klubie osiedlowym „Itaka”

na basen OSiR-u przy ulicy Markowickiej w Oborze przy- chodzą niemal codziennie.

– Jest tu bardzo fajnie. Pracu- jący tutaj panowie i panie są bardzo mili – mówi 10-letni Adam Sokolik (stoi pierwszy z prawej). Dopowiada, że bez klubu na kąpielisko zagląda rzadko.

Pływalnia OSiR-u czyn- na jest przez cały tydzień od 9.00 do 19.00. Wstęp dla dzieci do 18 roku życia kosz- tuje 2 zł, dla studentów – 3 zł, dla dorosłych natomiast – 5

zł. Emeryci i renciści wejdą, za okazaniem legitymacji, za darmo.

W słoneczny dzień war- to się wybrać do ośrodka OSiR-u w Oborze – najlepiej rowerem, bo cykliści mogą przejechać przez remonto- wany na Uldze most. Moż- na tu nie tylko popływać. Są także boiska, m. in. do siat- kówki plażowej, unihokeja oraz minigolfa. Ponadto jest barek. Zaopatrzyć się w nim można zarówno w napoje, jak również w coś do prze- kąszenia.

(Łuk)

Za 2 złote dzieci i młodzież mogą skorzystać z basenu w raciborskiej Oborze

Kąpiel to u nas dopiero początek

Z „Itaki” na basen w Oborze – to częsty kierunek wycieczek

SALON URODY

SZTUKA BEZPIECZNEGO OPALANIA

LORIEN

Rybnik, Rynek 15 Tel. 032 42 399 55 Czynne: 9:00-19:00

BĄDŹ PIĘKNIE OPALONA NA BASENIE

kosmetyka fryzjerstwo

BĄDŹ PIĘKNIE OPALONA NA BASENIE

Do wygrania opalanie natryskowe!

Wyślij SMS o treści TAK lub NIE na numer telefonu 7101 (koszt 1,22 zł brutto) z prefiksem NRB i odpowiedz na pytanie: czy opalając się na plaży należy stosować kremy z filtrem?

Cytaty

Powiązane dokumenty

W celu analizy właściwości mechanicznych wykonano wykresy przedstawiające krzywe rozciągania (naprężenie-odkształcenie) dla próbek wyciętych wzdłuż, prostopadle i

Dzisiejsze spotkanie jest jednak bardziej pogodne, bo świętujemy urodziny i chcemy się częstować jego poezją” – napisała poetka.. Swoimi wspomnieniami podzie- liła się

czerwoną i tańczy z nią , na hasło pszczoły odkłada kartkę czerwoną, bierze żółtą i tańczy z kartką żółtą na hasło mrówki wymienia kartkę na

Kandydaci na prezydenta (z jednym wyjątkiem) prześcigali się w przekonywaniu swoich potencjal- nych wyborców, że najlepszym gwarantem ich bez- pieczeństwa zdrowotnego jest

Jednak nie może zostać pominięty gatunek (tu traktowany szerzej, jako sposób konceptualizowania idei), który obok powieści grozy i baśni jest fundatorem dzieł science

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Witam wszystkich! Jestem Natalia, pierwsza po- ciecha Justyny Załęskiej i Romana Kuli z Rybnika – Chwałowic. Moja mamusia przywitała mnie na tym świecie 5 maja, o

– dodaje dyrektor zespołu. Niewykluczone, że pojawią się także goście, zaprzyjaź- nione z „Przygodą” grupy folklorystyczne, m.in. Dzień później, 25