• Nie Znaleziono Wyników

Bolecki innego kalibru

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Bolecki innego kalibru"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

P oczątki aktyw ności krytycznoliterackiej W łodzim ierza Boleckiego p rzy p a d a­

ją na połowę lat siedem dziesiątych, jej m om ent szczytowy chyba na lata osiem ­ d ziesiąte, gdy jako Jerzy M alew ski w spółpracow ał z n iezależną prasą literack ą, czego owocem były w ydane w p o d ziem iu k siążki Widziałem wolność w Warszawie oraz Jedynie prawda jest ciekawa, p rzedrukow ane po tem w jednym tom ie n ak ład em londyńskiej „P olonii” . Ów czesny dorobek krytyczny M alew skiego słusznie został uznany, m iędzy innym i przez A ndrzeja H orubałę, za najciekaw szy i zarazem n a j­

b ardziej w yrazisty przy k ład charakterystycznej dla lat osiem dziesiątych „krytyki sta n u w ojennego” .

Po 1989 ro k u aktyw ność Boleckiego jako krytyka literackiego rozum ianego potocznie, a więc jako kogoś, kto system atycznie śledzi, opisuje i k o m e n tu je b ie­

żącą „p ro d u k cję” literacką chyba m aleje, choć nie m ożna nie dostrzec ważnej roli, jaką odgrywa on w istotnej dyskusji o po stm o d ern izm ie w lite ra tu rz e polskiej XX w ieku - debata ta m iała i m a przecież wpływ i na w spółczesnych pisarzy, i na ich czytelników. M ów ię oczywiście o Polowaniu na postmodernistów (w Polsce), ale p a ­ m ię ta m też o w ydanym w 1991 zbiorze esejów Boleckiego Prawdy niemile (ich bo ­ h a te ra m i byli m iędzy in n y m i W ładysław T erlecki, Ryszard P rzybylski i R yszard S chubert), jak i o licznych p u b lik a cjac h kom en tu jący ch i p o pularyzujących tw ór­

czość G ustaw a H erlinga-G rudzińskiego.

O tym w szystkim p rzy p o m n iałem sobie, sięgając po opasłą, bo p o n ad pięćset- stronicow ą książkę Boleckiego zatytułow aną Inna krytyka1, książkę, która ukazała się jako czw arty tom redagow anej przez M artę W ykę serii K rytyka X X wieku. W ra ­ m ach tego cyklu w ydano do tej pory „wypisy z polskiej krytyki literackiej X X wie-

1/ W. Bolecki Inna krytyka, U niversitas, K raków 2006.

(2)

R oztrząsania i ro z b io r y

k u ” pt. „Kartografowie dziwnych podróży” oraz dwie cenne m onografie krytyczne:

Tom asza Cieślaka-Sokołow skiego o Jan u szu Szuberze i A nny Czabanow skiej-W ró- bel o A dam ie Zagajew skim . W spom inam o tym , gdyż zarów no ów kontekst, jak i w iedza o krytycznej „przeszłości” Boleckiego, kazały oczekiwać, iż om aw iany tu tom będzie jakim ś now ym zbiorem szkiców pośw ięconych lite ra tu rz e w spółczes­

nej. T ym czasem ... nic z tego! K siążka Boleckiego to rzeczyw iście i n n a krytyka już z tej choćby racji, iż na blisko 180 zaw artych w niej tekstów stosunkow o n ie ­ w iele dotyczy tem atów literac k ich czy naw et okołoliterackich, a jeszcze m niej tu uwag o książkach i p isa rz ac h najnow szych, a jeśli takow e są, to składają się na całość tyleż niew yraźną, co - jak m n ie m a m - zaskakującą. M ieszczą się się w niej m iędzy innym i: Je si D aw ida B ieńkow skiego p rzedstaw iana jako jedna z najw ybit­

niejszych pow ieści lat dziew ięćdziesiątych, Jan u sz S zpotański jako najw y b itn iej­

szy p o lski „satyryk” drugiej połow y X X w ieku, Ja n Walc jako jeden z n ajśw iet­

niejszych polskich pisarzy politycznych, Tryptyk rzymski Jana Pawła II jako głos w dyskusji z Ofiarowaniem. Opowieścią biblijną G ustaw a H erlinga-G rudzińskiego, czy w reszcie B u n t R eym onta jako „pierw sza w ersja” Anim al Farm O rw ella...

Ale ta k ie - często in try g u ją ce - ro zp o z n an ia stanow ią, pow tórzm y, pew ien m argines Innej krytyki. Co pozostaje? Praw dziw y l a s r z e c z y ! Uwagi na tem at p o lityki i gospodarki m ieszają się z tu z om ów ieniam i filmów, opisam i m alarstw a, analizą fotografii (Sem polińskiego), zap isam i z podróży po N orw egii, ale też na p rzy k ład refleksjam i o inteligencji, p o m n ik a ch i... m usztardów ce. N a to nakłada się gatunkow a różnorodność Innej krytyki, zaiste im ponująca, bo znajd ziem y tu solidną analizę polityczną, m ikroesej, felieton, recenzję, n o ta tk ę, glossę, relację, spraw ozdanie, cytat, „donos z rzeczyw istości”, k o m e n tarz, d zien n ik , polem ikę, p o rtre t, aforyzm etc., etc. Rzeczy lżejszego k a lib ru sąsiadują tu z te k sta m i jak n a j­

b ardziej solidnym i, a to n serio (zob. poruszające zapiski po śm ierci Jana Pawła II) raz po raz zderza się z ironią, au to iro n ią, kp in ą, szyderstw em , a naw et igraszkam i czystego dow cipu (na przy k ład w zabaw nym szkicu o Gombrowiczu w Sztokholmie, czy sw aw olnym i uw agam i o prasie literackiej pt. Stojące, leżące).

Z pew nością Inna krytyka - czytana jako całość - n ie jest więc książką krytycz­

n o literacką. Czy jest w ogóle - jak chce au to r - krytyką? Tak, jeśli uznać, iż zgod­

n ie z etym ologią tego słowa istotą (albo w arunkiem ) kry ty k i jest osąd, ocena, w ar­

tościow anie. Czego? Zważywszy na to, iż zn ak o m ita większość zgrom adzonych w Innej krytyce tekstów pow stała w początkow ym (lata 1989-1993) i końcow ym (2005) okresie III R zeczypospolitej i o niej m niej lub b ardziej w yraźnie m ówi, ją właśnie m ożna by uznać za główny przedm iot krytycznych dociekań, refleksji i trosk autora.

M ożna więc w idzieć w Innej krytyce sylwę i czytać ją jako taką. M ożna po niej k apryśnie buszować, w ybierając rozm aite sm akow ite kąski. M ożna - zważywszy na w zasadzie chronologiczne uporządkow anie zam ieszczonych w niej tekstów - dostrzec w niej zapis przygód człow ieka m yślącego (w III RP). M ożna w reszcie - biorąc p o d uwagę dom in u jący tem at i postaw ę n a rra to ra tej k siążki - czytać ją jako r o z w a ż a n i a c z ł o w i e k a p o l i t y c z n e g o - o III R P i o w spół­

(3)

czesnej k u ltu rz e. Ta ostatnia form uła w ydaje m i się zresztą najb ard ziej precyzyj­

na i n ajlepiej odsłania oryginalność k siążki Boleckiego, która sytuuje się z tej p e r­

spektyw y gdzieś obok prac w spółczesnych sobie krytycznych analityków III R P na p rzy k ład K rasnodębskiego, Śpiew aka, L egutkę, M ichalskiego, czy Staniszkis, ale też k tóra w pisuje się w znakom itą tradycję polskiej prozy politycznej, zaangażo­

w anej w spraw y polskie, zainteresow anej polityką n ie tyle w jej w ym iarze b ieżą­

cym , taktycznym , ile w jej w ym iarze strategicznym , gdzie staw ką jest nie interes tej, czy innej p a rtii, ale całej k u ltu ry narodow ej i św iadom ości politycznej n a ro ­ dowej wspólnoty. To te n w ym iar p olityki, w którym - jak pisze obrazowo Bolecki -

„społeczeństw a rozpoznają swą tożsam ość i gw arancje swego istn ie n ia ” i k tóry jest

„tym , czym św iatło la ta rn i m orskiej dla statków w alczących z m orzem , ciem no­

ścią i niesprzyjającą pogodą” . Taka polityka często m a ch a rak te r m aksym alistycz- n y i m oralistyczny, zwykle polega na dem askow aniu in te le k tu aln y ch stereotypów, skostnień, w m ów ień, czy ready mades, a tym sam ym jest w ypow iadaniem rozm a­

itych p r a w d n i e m i ł y c h narodow i i/lu b kierującym n im elitom . M owa tu o n u rcie dzisiaj jakby o bum arłym w lite ra tu rz e polskiej, a rep rez en ­ tow anym m iędzy in n y m i przez pisarzy b lisk ich sam em u B oleckiem u, że w ym ie­

n ię nie tylko n ajbardziej tu oczywistych Józefa M ackiew icza, ale też A leksandra W ata czy naw et W itolda G om browicza i W acława B erenta, w reszcie - gdy mowa o ostatnich jej w ażnych przedstaw icielach - Gustawa H erlinga-G rudzińskiego i A n­

drzeja Kijowskiego. Te nazw iska to także p o lityczni m istrzow ie Boleckiego. W i­

dać na przykład, że nie na darm o czytał Bolecki M ackiew icza, gdy utyskuje n ad tchórzliw ą postaw ą rzą d u M azow ieckiego wobec Bałtów i N iem iec, przestrzega p rze d b rak ie m rozliczenia się III R P z PRL-ow ską przeszłością albo oburza się na przejaw y szow inizm u i ksenofobii. N ie p rzy p a d k iem też Inna krytyka dedykow ana jest Janow i W alcowi, w czym należy w idzieć w yraz h o łd u dla autora Wielkiej choro­

by, ale też w skazanie na pew ien b lisk i sobie styl politycznego m yślenia o spraw ach narodow ych. Z dan ia, któ ry m i opisuje Bolecki pisarstw o W alca, chętn ie więc w łą­

czylibyśm y do o p isu postaw y au to ra Innej krytyki, na przykład:

N ie do raźn e w ydarzenia byty celem i na m iętn o ścią jego pisarstw a. Z ajm ow ały go b o ­ w iem spraw y najpow ażniejsze: państw o i praw o, ustrój i konstytucja, polityka i m o ral­

ność, lite ra tu ra i ideologia, histo ria i biografia [...]. M iał bow iem zdum iew ający d a r za­

uw ażania przypadkow ych stw ierdzeń czy faktów i trak to w an ia ich jako w ażnych znaków w spółczesnej m entalności. Traktow ał je zawsze z najw iększą in te lek tu aln ą pasją, a wów­

czas te na pozór m ato znaczące w ydarzenia staw ały się p u n k tem wyjścia dla zn ak o m i­

tych m ik ro esejó w o najw ażniejszych spraw ach polskiego życia publicznego, (s. 286)

A jako dowód, że nie jesteśm y gołosłowni, w ym ienilibyśm y zabaw ny szkic Z dzie­

jów musztardówki w Polsce albo m e lan c h o lijn ą przypow iastkę o Propagandzie czy św ietne „żywoty rów noległe” R yszarda M atuszew skiego i Janusza Szpotańskiego.

D odać też w ypada, iż polityczność, tak jak ją zapew ne rozum ie, ale też p rak ty ­ k uje Bolecki, prow adzona jest z perspektyw y po trosze outsidera, co sygnalizują już m iejsca, z których obserw uje współczesność (em igracyjny „P uls”, „ K u ltu ra ”

(4)

R oztrząsania i ro z b io r y

i „Tydzień P olski”, sporo też rzeczy n iedrukow anych). To swoiste „pobocze” w ska­

zuje na klerkow skie jakby o d dalenie i rezerw ę, k tóre jest jed n ak nie tyle św iadec­

tw em dystansu wobec rzeczyw istości, co raczej p rag n ie n ia, by na nią patrzeć sine im et studio. S tąd kłopot tego, kto chciałby stosować wobec Boleckiego kryteria party jn e. Zapew ne w ielu, w skazując na przy k ład na pozytyw ny stosunek Bolec­

kiego do deko m u n izacji ilu s tra c ji, określić zechce autora Innej krytyki m ian em człow iek praw icy, lekceważąc jego sym patie dla A dam a Ciołkosza, o H erlin g u - -G ru d ziń sk im nie mówiąc. Być m oże lepiej byłoby dostrzec w Boleckim konser­

w atystę, ale dość specyficznego, chciałoby się rzec „rew olucyjnego”, bo zarazem indyw idualistę i obrońcę p atrio ty zm u lokalnego, wroga to ta litary zm u i c e n tra li­

zm u oraz dem okratę, E uropejczyka przypom inającego, za G adam erem , że cechą k u ltu ry europejskiej jest św iadom ość różnorodności i św iadom ość w łasnych ko ­ rzeni, ale też w roga nacjonalizm u, w reszcie estetę m arzącego o h arm o n ijn y m p o ­ łączeniu now oczesności z tradycją, czego poruszającym sym bolem jest d lań p rze­

kształcona w restaurację, zapadająca się drew niana chatk a w jakim ś szw edzkim m iasteczku. „W m iejscu, w którym siedziałem - w spom ina Bolecki w zam ykają­

cym tom pięknym eseju Drewno - m ogłoby być kiedyś klepisko, spichlerz albo sąsiek. Teraz było w n im coś m agicznego - niesam ow ite piękno i elegancja rzeczy najprostszych, czas zatrzym any w drew nie i w k sz tałtac h przedm iotów , m etafizy­

ka tego, co eksponując swą starość, staw iło opór p rz e m ija n iu ”.

W ażnym rysem postaw y autora Innej krytyki jest też, jak w idać choćby z powyż­

szych cytatów, to, co K arol L udw ik K oniński nazyw ał „wdzięcznością dziejow ą”, a na co składa się w ierna pam ięć o przeszłości (tu zwłaszcza o dziedzictw ie „Soli­

d arn o śc i” i em igracji), troska o zachow anie ciągłości trad y c ji i sprzeciw wobec historycznej am nezji oraz „im itacy jn ej” postaw y wobec Z achodu. Za G om brow i­

czem też p rzypom ina Bolecki, że europejskość to „sw obodne bycie u siebie, życie w łasnym życiem , a nie m arzen iem o naśladow nictw ie cudzych sukcesów ”, to „być w olnym , to m ieć swoje lokalne korzenie, to n ie w ypierać się swoich wad, klęsk i niedoskonałości, to nie dorównywać innym , którym i ta k nie da się dorów nać - to zatem m ieć poczucie n atu ra ln e j odrębności, jak że i kot nie stanie się tygrysem , choćby naw et co noc m u się śniło, że kiedyś n im b y ł” . Stąd też m ocny sprzeciw autora Innej krytyki przeciw za p o m n ie n iu o dośw iadczeniu k o m u n izm u , k tó ry to sprzeciw m iędzy in n y m i tłu m aczy n iesłabnące - jak się w ydaje - rozczarow anie pisarza III Rzeczypospolitą.

T em at k o m u n iz m u jest jednym z w iodących w Innej krytyce - Bolecki w idzi w dośw iadczeniu k o m u n iz m u szansę polskiej k u ltu ry na w ybicie się na u niw er­

salność, ubolewa n a d b rak ie m dyskusji na te n te m at i przestrzega p rze d lekcew a­

żeniem PR L , bo - podkreśla - „k om unizm był i jest spraw ą pow ażną”. Równocze­

śnie konsekw entnie i od początku pisze o potrzeb ie d ekom unizacji niepodległej Polski, zw racając uwagę na to, co nazywa „k om unizm em n iew id zialn y m ”, tropiąc

„zreform ow aną peerelow ską św iadom ość” w życiu um ysłow ym III RP, w chodząc w zdecydow any spór z tym i, którzy - jak S tanisław L em czy A dam M ic h n ik - re la ­ tyw izują w iny kom unistów . S tosunek Boleckiego do III R P jest krytyczny, n ie sen ­

(5)

tym entalny, więc przenikliw y. „G rzech p ierw otny elit politycznych, k tóre przejęły w 1989 ro k u w Polsce w ładzę - zauw ażał na przełom ie 1992/93 - był dokładnym zaprzeczeniem tego, który zdarzył się naszym prarodzicom . N ie chciano gorzkiej w iedzy z D rzew a W iadom ości. N ie m yślano an i o tym , jak sprawować w ładzę, czy­

li jak budow ać ustrój RP po u p a d k u k o m u n izm u , an i jak jej nie spraw ow ać” . Od początku ubolewa na b rak ie m w yraźnej cezury m iędzy P R L a III RP: „F atalne zatarcie g ranicy m iędzy w iną a zasługą, karą a nagrodą, k atem a ofiarą, p rze stęp ­ stw em a działalnością pro publico bono z a tru ły i n ad a l zatruw ają atm osferę życia publiczn eg o ” . W 2005 pisze już o „duchow ym p rz e trą c e n iu ” jako efekcie t a k ż e ostatniego piętnastolecia i przestrzega p rze d „resow ietyzacją” E u ro p y Środkowej.

Tego ty p u spostrzeżeń, n ie ra z b ardzo gorzkich, czasem kasandrycznych, zwykle trafn y ch jest w Innej krytyce w iele. N iek tó re w ydają się dzisiaj m oże oczywiste, ale pam iętać w arto, że w m om encie ich p isan ia wcale ta k ie oczywiste nie były i wy­

m agały n ie tylko w nikliw ości, ale i odwagi. W iele z n ic h m a chyba (i niestety) w alor ponadczasow y, jak na przy k ład k ap italn e uw agi o tow arzyskim ch arak terze p o lity k i polskiej, o grzechach pychy i h iste rii p olskich intelektualistów , czy o tym , co Bolecki określa m ia n em „ p o lp atu ”, a co jest „polską w ersją p la to n iz m u ad a p to ­ w anego na użytek sporów p olitycznych”, charak tery zu jącą się u z n a w a n i e m

„wszystkiego, co n am n ie odpow iada, jako śm iertelnego zagrożenia «istoty» dem o­

k ra c ji” . Jak się je d n ak w ydaje, zasadniczy i pow racający za rzu t staw iany przez B oleckiego elitom b u d u jący m Polskę po 1989 ro k u dotyczy b ra k u dwóch za sa d n i­

czych dlań cnót politycznych (i in te le k tu aln y ch ), a m ianow icie - b ra k u odwagi oraz b ra k u w yobraźni. Odwaga, w yobraźnia to zresztą nie tylko słow a-klucze Innej krytyki, ale też główne jej postulaty.

N ie „sylw iczność”, nie „lekkość”, ale polityczność, o której tu piszę i którą sta­

ram się zrekonstruow ać decyduje więc o i n n o ś c i krytyki Boleckiego, co też n am podpow iada sam au to r we w stępie do książki, w idząc w niej - pół żartem , pół serio - odpow iedź na zad an e m u kiedyś przez pew nego brytyjskiego profesora p y tan ie o istn ien ie w Polsce krytyki politycznej, przypom inającej krytykę postko- lon ialn ą czy fem inistyczną. Przypom inającej oczywiście do pew nego stopnia, bo na czym innym polega bycie krytykiem politycznym we współczesnej Polsce, m ię­

dzy in n y m i dlatego, że inne są nasze kłopoty, o czym p rzypom ina Inna krytyka, któ ra w tym sensie jest dyskretną polem iką z ro zm aity m i im itato ra m i zachodnich m odeli krytyki zaangażow anej. Ale m oże i jest tak, że książka Boleckiego stanow i votum separatum wobec w spółczesnej polskiej krytyki literackiej, która jak ognia boi się posądzenia o polityczność i k tóra być m oże dlatego jest ta k często oskarża­

na o jałowość (vide najnow sze głosy Janusza Sław ińskiego w „E u ro p ie” czy A n to ­ niego L ibery w „D z ien n ik u ”).

C zytelnik Innej krytyki zastanaw iać się też m oże, czy książka ta odkrywa przed n im innego Boleckiego i jak sytuuje się w k ontekście jego dorobku. We w spom nia­

nym w stępie sam au to r pisze, iż grom adzi w interesującym nas tom ie szkice p o ­ w stające n a m a r g i n e s a c h jego ak a d e m ic k ic h i te o re ty c z n o lite ra c k ic h

(6)

R oztrząsania i ro z b io r y

za tru d n ień . M arginalia te jed n ak tylko w pierw szej chw ili m ogą zaskoczyć kogoś, kto zna inne książki Boleckiego. N ie m yślę tu tylko o politycznych p asjach ujaw ­ nionych już przez M alew skiego, ale o jego konsekw entnych w yborach literackich, a szerzej - estetycznych. O tym na przykład, że „sztuka jest aw angardą społeczne­

go su m ien ia”, p isał Bolecki w 1977 ro k u i ro zp o zn an iu te m u jest w ierny do d zi­

siaj, ta k jak w ierny jest „poetyckiem u m odelow i p ro zy ”, który - to nie do końca żart - odcisnął swój ślad na braw urow ej niekiedy stylistyce Innej krytyki.

N ie m a obaw - Inna krytyka, te n sam Bolecki.

Maciej URBANOWSKI

Abstract

Maciej URBANOWSKI,

Jagiellonian University (Kraków)

Bolecki of a different calibre

R eview o f W to d z im ie rz Bolecki’s b o o k Inna krytyka [A D iffe re n t C riticism ’] (Universitas publishers, C racow , 2 0 0 6 )

T h e re v ie w e r draw s th e re a d e r’s a tte ntio n to th e character o f this n e w b o o k by th e illustrious literature historian and critic, pro vin g so diffe re n t fro m this a u th o r’s previous re ­ leases. T h e diversity o f concepts and subjects is emphasised, w ith special a tte ntio n paid to Polish tran sform ations o f th e recent t w o decades, as regards b o th social awareness and cu ltu re (lite ra ry and o th e r), having been inspired by political events related to th e political- system transition. Emphasis is also p u t o n th e b o o k ’s co lo u rfu l style, tin te d w ith polem ical passion, o r even irony, at tim es - albeit always rem aining full o f w ise reflection.

Cytaty

Powiązane dokumenty

T proletariackie, aby mogły one 'v 5Wym zwartym szyku wcielić bojo- rewolucyjne tradycje i cele klasy Robotniczej, jako całości.. W przeciwstawieniu do innych

Sprawuje kontrolę spełniania obowiązku szkolnego przez uczniów zamieszkałych w obwodzie gimnazjum (zgodnie z odrębnymi przepisami).. Jest kierownikiem zakładu pracy

Po pierwsze, jej zdaniem, błędem poniekąd logicznym, de także natury ontologicznej, jest wnioskowanie, że traktowanie zwierząt winno być adekwatne do tego, w jaki

- Ci, co chodzą do kościoła, uczą się, ale nic nie robią, żeby nadać lepszy ton i coś w mieście zainicjować twórczego, pozytywnego.. Boją się

W ka»dym podpunkcie w poni»szych pytaniach prosimy udzieli¢ odpowiedzi TAK lub NIE zaznaczaj¡c j¡ na zaª¡czonym arkuszu odpowiedzi.. Ka»da kombinacja odpowiedzi TAK lub NIE w

[r]

Powtarzając dowód Euklidesa pokaż, że istnieje nieskończenie wiele liczb pierwszych w postaci 3k+2 i 4k +

Wystarczyłoby, aby na czele Państwa siał Roman Dmowski lub Ignacy Paderewski, wystarczyłoby, aby ministrami byli endecy, a wtedy stałby się cud: Polska stałaby