• Nie Znaleziono Wyników

Z alecon o do b ib lio tek n a u c z y c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism em M inistra O św ia ty nr IV /O c-2734/47

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z alecon o do b ib lio tek n a u c z y c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism em M inistra O św ia ty nr IV /O c-2734/47"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Z alecon o do b ib lio tek n a u c z y c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism em M inistra O św ia ty nr IV /O c-2734/47

W ydano z pom ocą fin a n so w ą P o lsk ie j A k a d em ii N auk

TR ESC Z E SZ Y T U 5 (2329)

A. B i a ł a s , N atu ra b oi się p r ó ż n i ...89 M. R o m e k , S k a n in g o w y m ik ro sk o p tu n e lo w y i jeg o za sto so w a n ie w b io lo g ii 91 J. M e r g e n t a l e r , P ro tu b era n cja S ło ń ca i g w ia z d ...95 A. U c h m a n, G rzyb y sk a ln e w górach B u c e g i ( R u m u n i a ) ... 97 N. F . P r u s a k o w a, A. W. S z p i l e w s k i , T ad eu sz B a n a ch iew icz

i „ W szech św iat” w la ta ch 1905— 1914 (tłum . J. M. K r e i n e r ) ...99 W. M i z e r s k i , S u ro w ce m in e r a ln e O ceanu Ś w ia to w e g o . I. W oda ocean iczn a —

źródło su r o w c ó w m i n e r a l n y c h ...102 Z zagad n ień k o sm o lo g ii w sp ó łc z e sn e j

Z ałożen ia k o sm o lo g ii (S. A. W r o n a ) ...105 D rob iazgi

„C zynnik V ” (T. P i e t r u c h a ) ... 106 N ieco d zie n n e m iejsce h ib ern a cji sa la m a n d ry p la m istej (T. Z w ijacz-K ozica) 107 O b serw acja w ie sz c z k a w T a trza ń sk im P a rk u N a ro d o w y m (T. Z w ija cz- -K ozica) ... 107 W szech św ia t przed 100 la ty (oprać. J G V ) ... 108 R o z m a i t o ś c i ...109 R ecen zje

H. G. C o g g e r : R ep tiles and A m p h ib ia n s o f A u str a lia (J. B łażu k ) . .

111

J. K u f e l , K. L e o n o w i c z - B a b i a k : W yb ran e za g a d n ien ia z ek ologii (B. P r ę d o t a ) ... 112 S. Z w o l i ń s k i : W p od ziem iach ta tr z a ń sk ic h (A. R o s l e r ) ... 112 R. H o f e r : G U K om p ass F ró sch e und a n d ere A m p h ib ien (A. Ż yłka) . 113 K ronika

P rzy ro d n icze ob ozy stu d e n tó w U n iw e r sy te tu M. K op ern ik a w T oruniu w 1989 r. (T. P a w lik o w sk i, K. W o ł k ) ... 113

S p i s p l a n s z

I. Z D JĘ C IA W Y BU C H O W EJ P R O T U B E R A N C JI (do art. J. M ergen talera) II. G N IA Z D O b o cia n a białego. F ot. Z. J. Z ieliń sk i

III. G RY W IO SE N N E a. Fot. W. S tro jn y , b. F ot. Sz. P o ra d o w sk i IV. K R Y S Z T A Ł Y O R T O F O SF O R A N U . Fot. Z. J. Z ieliń sk i

O k ł a d k a : M ŁO D Y Z A JĄ C ZEK . F ot. W. P u c h a lsk i

(3)

PISMO POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA

TOM 92 MAJ 1991 ZESZYT 5

ROK (110) (

2 3 2 9

)

A N D R Z E J B IA Ł A S (K raków)

NATURA BOI SIĘ PRÓŻNI*

A rtykuł ten mówi o próżni — czyli po pros­

tu o niczym. Stwierdzenie to może wydać się Szanownym Czytelnikom nie bardzo poważne

— niemniej jest ono zupełnie praw dziw e i cał­

kiem precyzyjnie definiuje tem at naszych roz­

ważań. Próżnia jest to bowiem takie miejsce, w którym nie ma nic — dokładnie nic! Można by co najw yżej wyrazić zdziwienie, że fizycy tracą czas na deliberacje o niczym, ale po pierwsze, każdy w końcu przyzna, że nie są oni w tym zajęciu osamotnieni, a po drugie mam nieskrom ną nadzieję przekonać Państw a, że są po tem u pewne (dla nas ważne) powody.

Pytanie „czy w przyrodzie może istnieć próż­

nia?” zostało postawione i przedyskutow ane (jak większość ważnych problemów, z którym i borykam y się do dziś) już w starożytności.

Wynikło ono przede wszystkim z zasadniczego sporu pomiędzy zwolennikami atomistycznej i ciągłej budowy m aterii. Łatwo to zrozumieć.

Jeżeli bowiem m ateria składa się z atomów, to pomiędzy atomami nie m a nic, czyli jest próż­

nia. Natomiast, jeżeli m ateria ma budowę cią­

głą, to jest ona wszędzie, a więc próżnia nie istnieje.

' T e k st w y k ła d u p rzed sta w io n eg o w c z a sie in a u g u r a cji 620 roku a k a d em ic k ieg o na U n iw e r sy te c ie J a g ie llo ń sk im w dniu l.X,1983 r.

Najbardziej konsekwentne podsumowanie tej dyskusji znajdujem y (oczywiście) u A rystote­

lesa, który — jako zdecydowany przeciwnik hipotezy atomistycznej — przedłożył szereg ar­

gumentów przeciwko istnieniu próżni. Ze względu na ograniczoną objętość przytoczę tu tylko jeden argum ent A rystotelesa — argu­

m ent o niemożności ruchu. Zauważył on miano­

wicie niesłychanie ważny fakt, że próżnia — jako przestrzeń, w której nie ma nic — jest idealnie sym etryczna względem wszystkich mo­

żliwych param etrów , którym i chcielibyśmy ją opisać. W szczególności, w próżni żaden k ieru ­ nek nie może być w jakikolwiek sposób wyróż­

niony. Wynika stąd, że dowolne ciało znajdu­

jące się w spoczynku, a otoczone próżnią nie może wejść w stan ruchu, ponieważ ruch m u­

si się odbywać w jakimś kierunku, a więc ła­

mie tę zasadę idealnej sym etrii. Mówiąc obra­

zowo, mamy sytuację jak w znanej bajce: osioł um iera z głodu, ponieważ nie może zdecydo­

wać się, od którego żłobu zacząć.

Nie mogę tu taj wchodzić w dokładniejszą analizę tego argum entu i jego słuszności, pragnę jednak podkreślić jeszcze raz prostą, ale nie­

zwykle głęboką obserwację wielkiego myślicie­

la starożytności: przestrzeń idealnie pusta czy­

li próżnia jest idealnie sym etryczna względem

wszystkich możliwych param etrów .

(4)

90

W s z e c h ś w i a t , t. 92, n r 5/1991

A rystotelesow ska teza o nieistnieniu próżni została rozw inięta i spopularyzow ana w w ie­

kach średnich, które również przyniosły sław ­ ne sform ułow anie o tym , że „ n atu ra boi się próżni”. Nie jest zupełnie pewne, kto sform u­

łował tę zasadę, w każdym razie jest ona już powszechnie akceptow ana w pism ach uczonych scholastyków X III wieku.

Pow stanie nowoczesnej fizyki zdecydowanie odwróciło poglądy na ten tem at. P race Torri- cellego, Galileusza, a przede wszystkim N ew to­

na śmiało posługiw ały się pojęciem próżni, któ­

ra stała się niezbędnym elem entem opisu fizy­

cznego św iata (w ystarczy wspomnieć słynne praw o Galileusza mówiące, że „w próżni wszystkie ciała spadają z tą samą prędkością”).

S ytuacja ta utrzym ała się bez istotnych zmian aż do czasów najnowszych, jeżeli nie liczyć krótkiego epizodu na przełom ie X IX i XX w ie­

ku, kiedy to pow stała i zgasła hipoteza eteru.

W dodatku, wraz z utrw aleniem się w naszym stuleciu atomistycznego poglądu na stru k tu rę m aterii, rola próżni wzrosła jeszcze bardziej:

próżnia je st rów nie potrzebna atomistom współczesnym, jak była potrzebna D emokry- towi z A bdery 25 wieków temu. P ro sta ilu stra­

cja: np. w wodzie m ateria zajm uje objętość bi­

lion milionów razy m niejszą niż objętość wody

— reszta to próżnia! Tak więc pojęcie próżni zostało zaakceptowane przez naukę, a także przez technikę, k tó ra — jak wszyscy wiem y — w ykorzystuje próżnię w wielu zastosowaniach.

W te j sytuacji sform ułow anie zaw arte w ty ­ tule tego w ykładu przestało oddawać jakąkol­

w iek treść fizyczną i zostało relegow ane do słownika sloganów politycznych. P roblem w y­

dawał się więc definityw nie rozstrzygnięty, i nie zajm ow ałbym P ań stw u czasu gdyby nie to, że od kilkunastu la t jest on na nowo podejm o­

w any i wiele w skazuje na to, że sytuacja nie jest taka prosta.

Zacznijmy od tego, że w ciągu ostatnich lat fizyka odniosła oszałamiające sukcesy w poszu­

kiw aniu i identyfikacji elem entów budowy św iata m aterialnego. Bo proszę tylko pomyśleć:

wiem y już w tej chwili, że w szystkie otaczają­

ce nas obiekty m aterialne są po pro stu skom pli­

kow anym i konstrukcjam i zbudow anym i z kil­

ku zaledwie rodzajów cząstek elem entarnych.

Musimy się chyba zgodzić, że zredukow anie nieskończonej różnorodności św iata do kilku elem entów jest nie byle jakim osiągnięciem.

Ponadto, wszystkie znane nam siły w ystęp u ją­

ce w przyrodzie można zredukow ać do trzech sił (oddziaływań) elem entarnych. I znowu, je­

żeli pom yślim y o różnorodności sił obserwo­

w anych w codziennym życiu (nie mówiąc już o zjawiskach obserw owanych w laboratoriach) musim y przyznać, że sprow adzenie ich do trzech zaledwie różnych oddziaływ ań zakraw a niem al na cud. Ale historia na tym się nie koń­

czy. Fizycy potrafili rów nież znaleźć rów nania, które opisują zachowanie się tych sił i cząstek elem entarnych. I wreszcie spraw a n ajw ażniej­

sza: okazało się, że wszystkie te rów nania dają się wyprowadzić z jednej ogólnej zasady, która

jest zasadą sym etrii: rów nania opisujące nasz św iat są idealnie sym etryczne względem pew­

nych prostych transform acji.

Ze względu na doniosłość tego odkrycia chciałbym zilustrow ać P aństw u owe podstawo­

we sym etrie, na których opiera się nasz świat.

Nie mogę niestety przedstaw ić żadnych szcze­

gółów, ale mimo to m am nadzieję, że zrozu­

miecie Państw o o co chodzi. Wszystkie te za­

sadnicze sym etrie należą do klasy tzw. syme­

trii u n itarnych (nazwę wym yślili m atem atycy) i polegają na całkow itej równoważności pew nej ilości elementów. Je st więc sym etria u n itarn a trójw ym iarow a, któ ra rządzi siłami jądrowymi i którą można zilustrować tró jk ątem rów no­

bocznym. Jest sym etria u n itarn a dw uw ym iaro­

wa, która rządzi tzw. siłami elektrosłabym i i którą można zilustrować symbolem V. Istnie­

nia tych sym etrii jesteśm y zupełnie pewni. Fi­

zycy badają w tej chwili intensyw nie możli­

wość sym etrii u n itarn ej pięciowymiarowej, któ­

rą można (niezbyt precyzyjnie) zilustrować np. symbolem pięcioram iennej gwiazdy. Nie jestem jednak pewien, czy wśród czytelników znajduje się w ystarczająca liczba kibiców k ra­

kowskiej Wisły, aby w arto było o tym mówić...

Tak więc współczesna fizyka ustaliła ponad w szelką wątpliwość, że praw a rządzące oddzia­

ływ aniem cząstek elem entarnych, a więc praw a rządzące św iatem są oparte na idealnej sy­

m etrii. Zatem zasada doskonałej sym etrii, lub

— jeśli ktoś woli — zasada doskonałego po­

rządku — leży u podstaw naszej rzeczywistości m aterialnej.

To wielkie i fascynujące odkrycie — naw ią­

zujące jakby do starożytnych idei platońskich

— staw ia jednak przed nam i nowy, niepoko­

jący problem : jak to się dzieje, że piękne, ide­

alnie sym etryczne rów nania opisują świat, któ­

ry może jest piękny, ale na pewno nie jest ide­

alnie sym etryczny. Bo — nie m am y się co oszu­

kiwać — obserwowane przez nas zjawiska rzadko kiedy w ykazują idealną sym etrię (w ogóle, jak wiadomo, ideałów na tym świecie nie ma!), a przew aża niew ątpliw ie w rażenie niezrozumiałego chaosu. W tym , co teraz po­

wiedziałem, jest oczywiście trochę demagogii, ale proszę się nie niepokoić: precyzyjne pom ia­

ry w laboratoriach również wykazują, że pods­

taw ow a sym etria rządząca św iatem cząstek ele­

m entarnych byw a w wielu sytuacjach łamana.

Fizycy stanęli więc wobec zasadniczego za­

gadnienia: w jaki sposób idealnie sym etryczna teoria może być zastosowana w świecie, który tej sym etrii nie akceptuje. I tu proszę o chwilę uwagi, ponieważ dochodzimy do podstawowego p u n k tu naszych rozważań. Otóż jest tylko jed­

no w yjście z tego dylem atu: sym etria praw fi­

zyki rządzących cząstkam i elem entarnym i może być złam ana jedynie przez przestrzeń, w któ­

re j praw a te działają, tzn. przez przestrzeń, w k tó rej „zanurzony” jest nasz świat. Innym i sło­

wy — sama przestrzeń, w której istniejem y, musi być niesym etryczna. Jest to proste stw ier­

dzenie, ale było bardzo tru dn e do sform ułow a­

nia, bo przecież już od czasu A rystotelesa wie­

(5)

my, że pusta przestrzeń, czyli próżnia, jest ide­

alnie sym etryczna względem wszystkich mo­

żliwych param etrów . Skąd więc może się tam wziąć asym etria? Odpowiedź jest znowu tylko jedna: widocznie przestrzeń, w której działają praw a fizyki nie jest pusta, a więc prawdziwa próżnia nie istnieje. W racamy do początków:

natura istotnie boi się próżni.

Pozwólcie Państw o, że jeszcze raz podsum u­

ję krótko ten (niestety) dość skomplikowany wywód: współczesna fizyka mówi nam, że na­

tu ra odrzuca idealną sym etrię praw przyrody i wobec tego odrzuca próżnię.

Rzecz jasna, dla fizyka nie jest to koniec, lecz raczej początek zagadnienia. Bo teraz mo­

żna zadać następne — niezwykle ważne p y ta ­ nie: jaki jest powód tego, że przestrzeń samo­

rzutnie w ypełnia się m aterią. Inaczej: jaki jest powód strachu przed próżnią?

Znamy obecnie odpowiedź i na to pytanie.

Otóż udało się udowodnić, że dokładnie pusta przestrzeń (tzn. praw dziw a próżnia) ma wyż­

szą energię niż pozornie pusta przestrzeń, w której żyjemy. A wiemy przecież, że każdy układ fizyczny usiłuje osiągnąć stan możliwie najniższej energii. Mówiąc popularnym obec­

nie językiem — usiłuje osiągnąć dno, podobnie jak kulka, która upuszczona spada na podłogę i zatrzym uje się w najniższym miejscu — znaj­

duje swoje dno (to nie znaczy, że po osiągnię­

ciu dna nie można spaść na jeszcze niższe dno

— np. można kulkę wyrzucić przez okno — spadnie jeszcze niżej). Jeśli zatem prawdziwa próżnia ma wyższą energię niż pozorna próż­

nia, w której istniejem y, to znaczy, że ta po­

zorna próżnia jest dnem, na które świat m u­

siał spaść. Fizyk powie, że prawdziwa, sym e­

tryczna próżnia jest niestabilna i musi zamienić się na asym etryczną próżnię pozorną, którą ob­

serw ujem y obecnie.

Wykład zbliża się do końca. Nie chciałbym jednak zostawiać wrażenia, że problem jest już

W s ze c h ś w ia t, t. 92, n r i/1991

zamknięty i zupełnie rozwiązany. Wręcz prze­

ciwnie, znajduje się on w centrum dyskusji i wiele ważnych pytań pozostaje ciągle bez od­

powiedzi. Nie znamy np. tak zasadniczych rze­

czy jak szczegółowy mechanizm znikania ideal­

nej próżni, oraz jaka jest n atu ra naszej próżni pozornej. Ale wiemy chyba rzecz najw ażniej­

szą, którą jeszcze raz powtórzę: według współ­

czesnej fizyki stru k tu ra świata oparta jest na sprzeczności pomiędzy idealnie sym etrycznym i praw am i przyrody a naturą, która tej sym etrii nie respektuje.

Gdybyście mnie jednak Państw o zapytali o mój osobisty stosunek do tej sytuacji, to m u­

siałbym odpowiedzieć, że nie jestem zachwyco­

ny. Trudno bowiem zachwycać się poglądem, że żyjemy w świecie rządzonym przez teore­

tycznie wyimaginowane praw a (choćby były idealnie piękne), które na tyle nie przystają do rzeczywistości, że musi ona torować sobie drogę przez niejako sam orzutne ich łamanie (fizycy mówią — spontaniczne łam anie syme­

trii). Sytuacja ta wydaje mi się bardzo sztucz­

na, chociaż trudno wykluczyć, że jesteśm y na nią skazani, bo może istotnie w ten sposób zbudowany jest nasz świat. Ale jest i inna możliwość, mianowicie, że fizyka nie powie­

działa jeszcze ostatniego słowa i że po dalszych badaniach znajdziemy — na głębszym poziomie

— opis świata, w którym praw a n atu ry będą harmonizowały z rzeczywistością, a nasze dzi­

siejsze sprzeczności odejdą do historii. Niewy­

kluczone więc, że kiedyś jeden z moich młod­

szych kolegów będzie mógł zamieścić we

„Wszechświecie” artykuł o próżni pod tytułem

„wiele hałasu o nic”.

W p ł y n ę ł o 5 IV 1991

91

Prof. dr hab. A n d rzej B ia ła s p ra cu je w In sty tu c ie F iz y ­ k i U J

M A REK ROM EK (K raków )

SKANINGOWY MIKROSKOP TUNELOWY I JEGO ZASTOSOWANIE W BIOLOGII

B ogata historia ro zw o ju m ik ro sk o p ii dow odzi, że p ostęp y w tej d zied zin ie za w sze sty m u lo w a ły re w o ­ lu cy jn e zm ian y w b io lo g ii i w m ed y cy n ie. N ie w ie lk a zdolność rozdzielcza n ieu zb rojon ego oka (ok. 0,1 mm ) przez d łu g ie w ie k i u n ie m o ż liw ia ła o b se r w a c je m ik ro - św iata p o jed y n czy ch k om órek . D opiero po zb u d ow a­

niu p ierw szeg o m ik rosk op u op ty czn eg o w 1590 r. przez v an J a n sen a sta ło się to m o żliw e. J eg o d a lsze u d os­

k o n a la n ie d op row ad ziło do g w a łto w n e g o rozw oju w ie ­ lu dzied zin nauki, np. m ik ro b io lo g ii i cy tologii, p o w ­

stan ia teo rii kom órk ow ej b u d ow y ro ślin i zw ierząt oraz p rzełom ow ych prac P a steu ra i F lem in g a . Z bu­

d ow an ie przez E. R u sk ę i M. K n o lla w 1930 r. m i­

kroskopu elek tro n o w eg o (ob ecn ie o zd o ln o ści rozd ziel­

czej do 2A; l A = 1 0 - 10m — jedna d ziesięcio m ilia rd o w a

część m etra) oraz o p racow an ie sp ecja ln y ch m etod

p rzygotow an ia m a teria łó w b io lo g iczn y ch do o b serw a ­

cji w ty m m ik rosk op ie p rzyczyn iło się do p ozn an ia

u ltrastru k tu ry k om órek i w iru só w . N agrod a N ob la z

1986 r. d la R u sk i b y ła p otw ierd zen iem roli, jaką m i­

(6)

92

W s z e c h ś w i a t , t. 92, n r 5/1991

krosk op e le k tr o n o w y o d eg ra ł w rozw oju b io lo g ii oraz w ie lu in n y c h d zied zin n a u k i. D ru gą część n a grod y p rzyznano N ie m o o w i G. B in n ig o w i i S z w a jc a r o w i H.

R o h rero w i za z b u d o w a n ie sk a n in g o w e g o m ik rosk op u tu n e lo w e g o — SM T.

SM T u m o ż liw ia u zy sk a n ie 3 -w y m ia r o w y c h obrazów p o w ierzch n i z ro zd zielczo ścią p io n o w ą rzęd u 0 ,lA i poziom ą ok. 1A. J e st w ię c ona śred n io o jed en rząd w ie lk o ś c i le p sz a od zd o ln o ści rozdzielczej k o n w e n c jo ­ n a ln e g o m ik ro sk o p u e lek tro n o w eg o . SM T p o zw a la z a ­ tem n a o b se r w a c je stru k tu ry b io m o lek u ł n a p o zio m ie a to m o w y m . U z y sk a n ie ta k n ie z w y k ły c h e fe k tó w w p o ­ ró w n a n iu z in n y m i m ik ro sk o p a m i n ie w y m a g a p rzy ­ g o to w a n ia u ltra o ien k ich sk ra w k ó w , k o n tra sto w a n ia an i sp e c ja ln y c h w a r u n k ó w p racy m ik rosk op u (np. w y ­ sok iej próżni). SM T je s t n o w y m , m ilo w y m k r o k ie m m ik ro sk o p ii i n a leży przyp u szczać, że w n ie d łu g im c z a sie p rzyczyn i się do g w a łto w n e g o ro zw o ju b io lo ­ g ii m o lek u la rn ej.

Z asada d zia ła n ia SM T p od ob n a jest do sp osob u od ­ bioru ob razu św ia ta zew n ętrzn eg o p rzez n ie w id o m e ­ go. T ak i c z ło w ie k id ą c u licą m o że w y c z u w a ć n ie r ó w ­ n ości drogi d zięk i tem u , że jeg o m ózg p rzetw a rza poziom e i p io n o w e zm ia n y p o ło żen ia la sk i. O k re­

ślić m oże ta k że k sz ta łt i w ie lk o ść k o ste k b ru k o ­ w y ch , b y le b y ty lk o m ia ły one w ię k sz e ro zm ia ry od ś r ed n icy la s k i (detektora). W SM T n a to m ia st ro lę d etek to ra p e łn i o strze o śred n icy paru A , co u m o ż li­

w ia b a d a n ie to p o g ra fii z a to m o w ą ro zd zielczo ścią , a z m y sł d o ty k u i słu ch u za stą p io n y z o sta ł e fe k te m tu ­ n e lo w y m .

R yc. 1. Z a ch o w a n ie e le k tr o n ó w w u k ła d z ie b ariery p oten cjału p o ja w ia ją cej się n a g ra n icy p r z e w o d n ik a i próżni, a) U k ła d p ro sto k ą tn ej b ariery p o te n c ja łu dobrze p rzy b liża r z eczy w istą b a rierę p r zew o d n ik -p ró ż- n ia. W — p raca w y jśc ia , V — w y so k o ść i 2a — szero ­ k ość b a riery p o ten cja łu , Et — en erg ia F erm iego, b) F u n k cja g ę sto śc i p ra w d o p o d o b ień stw a

q

(er) d la e le k tr o n ó w o en e r g ii c a łk o w itej Eel < V w u k ład zie

p rzed sta w io n y m n a ryc. l a

EFEKT TUNELOW Y

Z asad a d zia ła n ia SM T op arta jest n a k w a n to w y m z ja w is k u tu n e lo w a n ia e lek tro n ó w p rzez próżnię w y ­ stęp u ją cą m ięd zy d w o m a p rzew od n ik am i. P osłu gu jąc się ty lk o zasad am i m ech a n ik i k la sy czn ej trudno zro ­ zu m ieć i w y tłu m a c z y ć isto tę teg o efek tu . K ażdy p rze­

w o d n ik p o sia d a p ew n ą ilo ść sw o b o d n y ch elek tro n ó w p r z e w o d n ic tw a p o ru sza ją cy ch się p o m ięd zy d o d a tn i­

m i jon am i ato m o w y m i. E lek tro n y te zajm u ją d y sk r e ­ tn e p o zio m y e n e r g e ty c z n e (czyli m ogą p osiadać ty lk o ś c iśle o k reślo n e en ergie) do en ergii zw an ej en erg ią F erm ieg o (Et), (ryc. la ). N a g ra n icy p rzew od n ik a i pró­

żni, d zięk i o d d zia ły w a n iu w y stę p u ją c e m u m iędzy e le ­ k tro n a m i i jonam i, p o ja w ia się bariera p o ten cja łu o w y s o k o ś c i o k reślo n ej n a p ię c ie m V. Z godnie z zasadam i m e c h a n ik i k la sy czn ej, gd y en erg ia ca łk o w ita e le k tr o ­ nu (Eel)je st m n iejsza od w y so k o śc i b a riery p o ten cja ­ łu (Eel<V), to w s z y stk ie e le k tr o n y zostan ą od tej b a ­ rier y od b ite. J ed n a k w p o p ra w n y m , k w a n to w y m p o­

d ejściu do teg o zagad n ien ia, z u w a g i na dualny, k o r- p u sk u la r n o -fa lo w y ch arak ter m a terii za ch o w a n ie się e le k tr o n ó w w u k ła d zie p r zew o d n ik -p ró żn ia -p rzew o d - nik (ryc. la ) o p is y w a n e jest przy p om ocy fu n k cji f a ­ lo w y c h , k tó re są r o zw ią za n ia m i ró w n a n ia S ch rod in - gera. Z atem a m p litu d a ta k ie j fa li elek tro n o w ej je s t g ę sto śc ią p ra w d o p o d o b ień stw a zn a lezien ia elek tro n u w p e w n y m e le m e n c ie p rzestrzen i. G ęstość ta dla e le ­ k tr o n ó w o e n e r g ii m n iejszej od w y so k o śc i bariery p o­

ten cja łu (Eel(V ) n ie zn ik a poza b arierą, ale m a leje w y k ła d n ic z o do zera na o d cin k u o d łu g o ści k ilk u A (ryc. Ib). P ra w d o p o d o b ień stw o tu n elo w a n ia cz y li p rze­

jścia elek tro n u p rzez b a rierę p o ten cja łu zależy od szero k o ści (2a) i w y so k o śc i (V) b ariery oraz en erg ii e le k tr o n ó w p rzew o d n ictw a Eel, a zależność tę p r z e d ­ sta w ić m ożn a w zorem : (1) T «^exp{—2a./h)V 2m(V—E el)}, g d zie m to m asa elek tro n u , a K = h!2n (h jest sta łą P lan ck a), J e ś li z a te m zb liży m y do sieb ie dw a p r z e ­ w o d n ik i na b ardzo m ałą o d leg ło ść s k ilk u A, to n a ­ s tą p i n a k ła d a n ie s ię e le k tro n o w y ch fu n k c ji fa lo w y c h (ryc. 2). B y m ó g ł teraz n a stą p ić p rzep ły w e lek tro n ó w m ięd zy d w om a p rzew o d n ik a m i, czyli prądu tu n e lo ­ w e g o p rzez p ró żn ię n a leży p rzyłożyć o d p ow ied n ie n a ­ p ię c ie U T (do 2V) m ięd zy ty m i p rzew o d n ik a m i (e le ­ k trodam i), d zięk i czem u e le k tr o n y po p rzejściu przez b arierę ob sad zają n ieza p ełn io n e poziom y p rzew o d n ic­

tw a d ru giej ele k tr o d y p o n iżej zm o d y fik o w a n ej en e r g ii F erm ieg o (ryc. 3). N a tę ż e n ie prądu tu n elo w eg o (JT) b ęd zie za leża ło od n a p ięcia tu n elo w eg o (UT), sz e r o -

R yc. 2. N a k ła d a n ie się fu n k c ji gęsto ści p raw dopodo­

b ie ń s tw a £>(a:)i i e ( x ) 2 w u k ła d zie p rzew o d n ik (l)-p r ó ż - n ia -p r z e w o d n ik (2). P ole za k reślo n e je s t obszarem n a ­ k ła d a n ia się fu n k c ji g ęsto ści. Od jego w ie lk o ś c i za leży

p ra w d o p o d o b ień stw o tu n e lo w a n ia elek tro n ó w

(7)

W s ze c h ś w i a t , t. 92, n r 5/1991

k ości p rzerw y s i p racy w y jśc ia W zd efin io w a n ej jako różnica m ięd zy w y so k o ścią b a riery a en erg ią F erm ie­

go (W = V— Et).

(2) J T^ ( U T/s) ex p (— A s y W ) , gd zie A ^ l.0 2 5 l/(A*eV) d la p rzerw y p różniow ej.

Z A SA D A D Z IA Ł A N IA SMT

Z ależność prądu tu n e lo w e g o J T od szerok ości p rzer­

w y s m ięd zy p rzew o d n ik a m i jest p o d sta w ą działania SM T. J x zm ien ia się o jed en rząd w ie lk o ś c i przy zm ian ie s o 1A d la ty p o w y c h w a rto ści W rzędu k ilk u eV. S ch em a t b u d ow y p ok azan y jest na ryc. 4a.

M eta lo w e o strze o bardzo m a ły m p rom ien iu k r z y w iz ­ n y u m ocow an e do trzech p ie z o k r y sz ta łó w X , Y, Z sk an u je p o w ierzch n ie prób k i w zd łu ż o s i x i y d zięk i od p ow ied n im n a p ięcio m (U x, U y) p rzyłożon ym do p ie ­ zok ryształów X , Y, k tó re zm ien ia ją s w o je rozm iary o k ilk a nm p rzy zm ian ie n a p ięcia o IV . G dy ostrze n apotyka n ieró w n o ść p o w ierzch n i (np. m on oatom ow y stopień), w ó w c z a s prąd tu n e lo w y J T rośnie. U k ład sp rzężen ia zw ro tn eg o zm ien ia n a p ięcie Ł z przyłożone do p iezom an ip u latora Z tak, b y o d leg ło ść s pozostała stała, a zatem b y prąd tu n e lo w y też n ie zm ien iał się.

Z atem n ap ięcie U 2 w czasie zm ia n y p o ło żen ia ostrza w k ieru n k u x i y od w zo ro w u je p rzestrzen n y roz­

k ład g ę sto śc i ele k tr o n o w e j n a p o w ierzch n i próbki.

C zęsto rozkład te n (z w y ją tk ie m sy tu a c ji, gd y istn ieją p ew n e sp ecyficzn e, elek tro n o w e sta n y p o w ierzch n io ­ w e) od p ow iad a p rzestrzen n em u r o zk ła d o w i a tom ów na badanej p ow ierzch n i. P o k o m p u tero w ej a n a lizie n ap ięcia XJZ w zależn ości od p o ło żen ia ostrza (czyli od n ap ięcia U x, U y ) tw orzon a jest 3 -w y m ia ro w a m apa p o w ierzch n i próbki. U trzy m a n ie J r = co n st z 2% d o ­ k ład n ością g w a ra n tu je n iezm ien n o ść p rzerw y s z d o ­ k ład n ością do O.OlA (śred n ica n ajm n iejszeg o atom u

— w od oru w y n o si ok. 0.53A). J ed n a k p io n o w a zd ol­

n ość rozdzielcza ogran iczon a je s t m ech a n iczn y m i d rg a ­ n ia m i u k ład u do O.lA, p oziom a n a to m ia st zależy od prom ien ia k rzy w izn y ostrza. W yk on u je się go sz lifu ­ jąc w o lfr a m o w y drut tak, b y p ro m ień k rzy w izn y w y ­ n o sił ok. O.ljiłm. Z astępczo m ożn a r ó w n ież stosow ać ch em iczn e tra w ien ie. W ów czas na ostrzu p o w sta je w ie le m in io strzy (ryc. 4b) złożon ych z k ilk u atom ów . D zięk i siln ej z a le ż n o śc i prądu tu n e lo w e g o od szero­

k o ści p rzerw y s, ty lk o obszar p ołożon y n a jb liżej p rób ­ k i b ierze u dział w tu n elo w a n iu . U zy sk a n o w ten sp o ­ sób p ion ow ą zdolność rozd zielczą rzędu k ilk u A . Z a­

tem zasada d zia ła n ia SM T jest prosta. Jed n ak by m o żliw a b yła b u d ow a ta k ie g o urząd zen ia, n ależało p rzezw y cięży ć c a ły szereg tru d n o ści n a tu ry tech n icz­

n ej, zw iązan ych , po p ierw sze, z d rgan iam i z e w n ę ­ trzn y m i oraz d rg a n ia m i w z b u d z a n y m i podczas sk a ­ n o w a n ia próbki, k tó re n iek o rzy stn ie w p ły w a ją na zd oln ość rozdzielczą; po d ru gie z potrzeb ą k on stru k cji szy b k ieg o u k ład u p ę tli sp rzężen ia zw rotn ego, k tóra k o n tro lu je b ezp ieczn e zb liżan ie ostrza do próbki; i po trzecie z w y k o n a n iem o stry ch ostrzy. W szystk ie p o ­ w y ższe p rob lem y rozw iązan e z o sta ły p rzez dw óch f i ­ zyków : B in n iga i R ohrera d o 1982 r. D o k ła d n iejsze in form acje na tem a t b u d ow y SM T m ożn a zn aleźć w sp ecja listy czn y ch czasop ism ach (np. w P h y s ic s T o d a y z sierp n ia 1986 r.). Od tej c h w ili n a stą p ił g w a łto w n y rozw ój ST M -u, k tó ry d op row ad ził przed e w szy stk im do jego m in iatu ryzacji. O k azało się, że badania pro­

w a d zić m ożna n ie ty lk o w próżni, le c z tak że w środ o­

w isk u w odnym , w roztw orach jon ow ych i w p o w ie ­ trzu, co m a ogrom ne zn aczen ie w b ad an iach m a teria ­ łó w biologiczn ych . O becnie m ożn a obrazow ać p o w ierz­

chnie o m a k sy m a ln y ch rozm iarach 25/j.m X 25am z sz y b ­ k ością do 10000 A /s przy n a p ięciu tu n elo w a n ia U T od 0.002 d o 2 w o lt, n a tężen iu prądu tu n e lo w e g o rzędu k ilk u n a n o a m p eró w i przerw y s k ilk u A dla typ ow ej w a r to śc i p racy w y jścia W rów n ej k ilk u elek tro n o - w oltom .

ZASTOSOW ANIE M IKROSKOPU TUNELOWEGO W FIZYCE I W CHEMII

M ikroskop tu n elo w y n a jlep iej obrazuje strukturę p ow ierzch n i p rób ek b ęd ących dobrym i przew od n ik am i prądu elek tryczn ego, co o k reśliło tem a ty p ierw szy ch prac, w których zajęto się g łó w n ie b ad an iem m eta li

R yc. 3. T u n elo w a n ie e le k tr o n ó w w u k ład zie p rzew o- d n ik (l)-p różn ia-p rzew od n ik (2). Z ak reślon ym polem oz­

naczono obsadzone poziom y elek tro n o w e. V — w y so ­ k ość i s — szerokość b ariery, UT — n a p ięcie tu n elo ­ w e, a En i Ef2 to o d p ow ied n io en ergie F erm iego dla p rzew od n ik a 1 i 2. S trzałk a w sk a zu je k ieru n ek tu n e­

lo w a n ia elek tro n ó w

b )

Ryc. 4. Z asada d ziałan ia m ikroskopu tu n elo w eg o , a) X ,Y ,Z, to piezom an ip u latory. O strze sk a n u je prób­

kę, w zd łu ż drogi, k tórej rzut zaznaczono n a próbce li­

nią przeryw an ą, b) O strze tu n e lo w e w p ow ięk szen iu . N a w y sz lifo w a n y m ostrzu ob ecn y ch jest w ie le m in io s­

trzy złożonych z k ilk u lu b k ilk u n a stu atom ów . W tu ­ n elo w a n iu bierze u d zia ł m in io strze leżące n a jb liżej p o­

w ie r z c h n i prób k i

(8)

94

W s z e c h ś w i a t , t. 92, nr 5/1991

R yc. 5. O braz p o w ierzch n i k rzem u (111) w r e k o n stru k ­ cji 7 X 7 w y k o n a n y m ik ro sk o p em tu n elo w y m . Z azn a­

czono kom órką elem en ta rn ą z k ra w ęd zią o d łu g o ści 26.88 A . B ia łe p la m k i o k reśla ją p o ło żen ia p o jed y n ­ czych ato m ó w krzem u (w g S.P .T ear, E u r o p e a n M i-

c r o s c o p y an d A n a l y s i s 7,13-15 (1990)

i p ó łp rzew o d n ik ó w . J ed n ą z p ie r w sz y c h zo b ra zo w a ­ n y ch p rób ek b y ła p o w ierzch n ia grafitu z w ie lk im i, p ła sk im i o b sza ra m i o g ra n iczo n y m i p rzez m o n o a to m o - w e stop n ie d osk on ale w id o czn e w SM T. Z badano też bardzo w a ż n y tech n o lo g iczn ie m ateriał, ja k im jest krzem . J eg o p o w ierzch n ia przech od zi w tem p era tu ­ rze 900°C p rzejście fa zo w e p o leg a ją ce na zm ia n ie u p orząd k ow an ia a tom ów p o w ierzch n i w 2 -w y m ia r o - w ej sieci. U p o rzą d k o w a n ie to n a zy w a n e jest rek o n s­

tru k cją (ryc. 5). 2 -w y m ia ro w a kom órka elem en ta rn a na p o w ierzch n i krzem u za w iera 12 ato m ó w k rzem u i ch a r a k te r y sty c z n e w a k a n se w jej narożach (czyli m iejsca w s ie c i k ry sta liczn ej, k tóre p ozostają n ieza - jęte). B a d a n o te ż cien k ie w a r stw y n ik lu , tra n sfo rm a ­ c je p o w ierzch n i p la ty n y pod d zia ła n iem różn ych czy n ­ n ik ó w ch em iczn y ch , rea k cje k a ta lity czn e siln ie z a le ­ żn e od stru k tu ry p ow ierzch n i, sp ek tro sk o p ię p o jed y n ­ czych a tom ów , o b serw a cję k orozji i rea k cji e le k tr o ­ c h em iczn y ch w ro ztw o ra ch e le k tr o lity c z n y c h oraz s p e ­ k tro sk o p o w e b a d a n ie g ęsto ści sta n ó w czy te ż prze­

strzen n ych zm ian p racy w y jśc ia W. P ro w a d zo n o ró w ­ n ież b ad an ia e le k tr o n o w e j stru k tu ry k r y sz ta łó w ob ra­

zując u p orzą d k o w a n ie a to m ó w p o w ierzch n i z dużą d ok ład n ością i sp osób ro zm ieszczen ia a to m ó w w k o ­ m órce e le m en ta rn ej ty c h k ry szta łó w . P rzy pom ocy SM T śled zon o ta k że sta n y ła d u n k o w e j g ęsto ści fa l e le k tro n o w y ch oraz zw e r y fik o w a n o p ra w d ziw o ść m o ­ d elu m ech a n izm u w y so k o te m p e r a tu r o w e g o n a d p rze­

w o d n ictw a w stru k tu rze cera m iczn ej B i

2

C aSr

2

Cu

20 3

. O statnio p o ja w iły się p race o p isu ją ce m o ż liw o ść m o ­ d y fik a c ji stru k tu ry p o w ierzch n i w sk a li a to m o w ej d zięk i za sto so w a n iu w y ższeg o n a p ięcia tu n e lo w e g o U T (do 10 V).

Z A STO SO W A N IA M IK RO SK O PU TUNELOW EGO W BIOLOGII

SM T p o zw a la ob razow ać stru k tu ry b io lo g ic z n e z atom ow ą rozdzielczością, dzięk i czem u m o żem y u z y s­

kać w ie le n ie z w y k le w a ż n y c h in fo rm a cji n ie o s ią g a l­

n ych in n y m i m etod am i. O grom ną zaletą SM T jest m ożliw ość b ad an ia próbek w ro ztw o ra ch w o d n y ch . Środ ow isk a te, podobnie jak próżnia, p ełn ią ro lę p rzer­

w y izo la cy jn ej m ięd zy d w o m a elek tro d a m i k o m p li­

k u jąc je d y n ie b arierę p o ten cja łu . N ie ste ty , w ięk szo ść

R yc. 6. Ł ańcuch p o lin u k le in o w y poly(dA ). N ie n a p y lo - na p rób k a zob razow an a z o sta ła przy u ży ciu SM T d zia ła ją ceg o w śro d o w isk u w od n ym . P on iżej: p o w ię k ­ szo n y obraz w y c in k a tej sam ej prób k i z n a n iesio n y m m o d elem m o lek u la rn y m (w g D. D u n la p & C. B u sta -

m ate, N a tu r ę 342,204-206(1989))

m a te r ia łó w b io lo g iczn y ch jest z ły m i p rzew od n ik am i (lip id y, białk a), co b ard zo utru d n ia p row ad zen ie b a­

dań, p o n ie w a ż tu n e lo w a n ie w y s tę p u je w ó w cza s ze zn ik o m y m p raw d op od ob ień stw em . D rugim p roblem em je s t „ ru ch liw o ść” m a te r ia łó w biologiczn ych . W te m ­ p era tu rze p o k o jo w ej są one stru k tu ram i d yn am icz­

n y m i, co łą czn ie z ru ch a m i B row n a m oże d rastyczn ie o g ra n iczy ć rozd zielczość SM T. D uże tru d n ości sp ra­

w ia r ó w n ie ż o sa d za n ie p rób ek na p ła sk im podłożu.

P o k ry w a n ie b io lo g iczn y ch próbek cien k ą, m eta liczn ą w a r stw ą (p la ty n y lu b złota) albo ro b ien ie m eta lo w y ch r e p lik jest w w ie lu p rzyp ad k ach n ieo d zo w n y m za­

b ieg iem w p ro cesie p rzy g o to w a n ia p róbek b io lo g icz­

n y c h do o b se r w a c ji w SM T. Z p o w o d zen iem za sto so ­ w a n o ta k że o b razow an ie n ien a p y lo n y ch , „n agich ” str u ­ k tu r w śro d o w isk a ch n a ty w n y ch .

O b r a z o w a n i e b e z p o ś r e d n i e

W m etod zie tej od w od n ion e p róbki osadza się na

a to m o w o p łask im , p rzew o d zą cy m pod łożu , k tórym m o ­

że b y ć g r a fit lu b złoto. D obre w ła sn o ś c i iz o la c y jn e

m a te r ia łó w b io lo g iczn y ch p ow od u ją, że próbka p ełn i

ro lę p rzerw y (s) m ięd zy ostrzem a p rzew od zącym p o ­

d łożem . G d y jest ona w y sta rcza ją co cien k a (parę A),

e le k tr o n y m ogą tu n e lo w a ć m ięd zy ostrzem i podłożem

p rzez zm o d y fik o w a n ą stru k tu rą b io lo g iczn ą b arierę

p o ten cja łu , co m a w p ły w (w g w zoru 2) n a w a rto ść

prądu tu n elo w eg o . P o w sta je w ten sposób obraz stru k ­

tu r y o rozd zie lczo ści k ilk u A , n ieo sią g a ln ej in n y m i

(9)

W s ze c h św ia t, t. 92, n r 5/1991

95

m etod am i preparacji. M etodą tą zobrazow ano ju ż w ie ­ le biom olekuł: D N A g ra sicy cielęcej, różne łań cu ch y k w a só w n u k lein o w y ch , np. p oli(dG —me^dC) • poli (dG—mesdC), R N A oraz w ie le form D N A (ryc. 6), np.: Z—D N A , Z*— D N A , B—D N A . B adano przede w szy stk im stru k tu rę h e lisy (rozm iary, skok, średnicę) oraz zm ian y stru k tu ra ln e D N A i R N A w zależności od stężen ia jo n o w eg o środ ow isk a. P on ad to zajm ow a­

no się d en atu racją b iałek , su b te ln y m i szczegółam i b u ­ dow y p o lip ep ty d ó w i czy n n ik a m i w p ły w a ją c y m i na zm ianę stru k tu ry b io m o lek u ł. P rzy pom ocy w y n ik ó w uzysk an ych z SM T sk o n stru o w a n o m o d ele różnych form D N A . B ad an ie, często n ie w ie lk ic h różnic w m o ­ lek u la rn ej strukturze, jest n ie z w y k le w ażn e, p on iew aż zm iany te w p ły w a ją na za ch o w a n ie się k w a só w n u ­ k lein o w y ch w u k ład zie k o m ó rk o w y m . O tw iera to m oż­

liw o ść badań nad m ech an izm em tra n sk ry p cji czy też rep lik a cji D N A . In teresu ją ce in fo rm a cje u zy sk u je się podczas obrazow ania b io m o lek u ł w ich n a ty w n y ch środow iskach, czego n ie m ożn a u zy sk a ć in n y m i m e­

todam i. N a jc ie k a w sz y m chyba p ro b lem em jest obra­

zow an ie k o m p lek só w b ia łk o w o -n u k lein o w y ch . B ad a­

nia k o m p lek su D N A — R ecA E. coli (pałeczki ok rężn i- cy) w y k a za ły , że STM m oże ob razow ać tak że grube, niep rzew od zące próbki. N ie ste ty , n iezn a n y jest je sz ­ cze m echanizm transportu elek tro n ó w p rzez tak grube struktury.

N a p y la n ie

M etoda b ezp ośred n iego ob razow an ia „n agich ” pró­

b ek g w a ra n tu je co p raw d a n a jlep szą zdolność roz­

dzielczą, a le prob lem n isk ie g o p rzew o d n ictw a stru k ­ tur b io lo g iczn y ch p ozostaje n iero zw ią z a n y i u n iem o ­ żliw ia to b ad an ia bardzo g ru b ych próbek (np. w ir u ­ sów ). P roblem te n e lim in o w a n y jest p rzez p ok rycie m a teria łó w b iologiczn ych bardzo cien k ą (ok. ln m ) m e­

taliczn ą w a rstw ą złota lu b p la ty n y po u przednim osadzeniu ich na p rzew od zącym pod łożu . P on ad to u n i­

ka się k ło p o tó w z w ią za n y ch z r u ch liw o ścią próbek.

Jed n ak m etod a ta ogran icza zdolność rozdzielczą do roz­

m iarów ziaren m eta lu (ok. 2— 3nm). T ech n ik ą tą zo­

brazow ano zb u d ow an e z k w a śn y c h a m in o k w a só w oto­

czk i arch a eb a k terii M e t h a n o s p i r i l l u m h u n g a tei GP1 (Mh). P o tw ierd zo n o jej p ie r śc ie n io w ą b u d ow ę oraz uzysk an o obraz jej su b teln ej stru k tu ry m olek u larn ej.

W b adaniach za sto so w a n o u lep szo n y m odel m ik rosk o­

pu tu n elow ego, którego za letą je s t m ożliw ość obra­

zo w a n ia w ie lk ic h stru k tu r p rzy jed n o czesn ej obser­

w a cji w y b ra n y ch o b szarów w du żym p ow ięk szen iu .

Innym ciek a w y m p rzyk ład em są badania w iru sów fd i T7.

M e t a lo w e r e p l ik i

P ew n y ch u k ła d ó w biologiczn ych , k tóre w stan ie n a - ty w n y m pozostają w p o sta ci p łyn n ej lub p ółp łyn n ej, jak np. b łony, n ie m ożna b ezpośrednio osadzać i s u ­ szyć n a przew od zącym podłożu. Id ea ln y m sposobem p rep aracji jest dla nich tech n ik a rep lik k o m p lem en ­ tarn ych o trzym yw an ych drogą rozłu p yw an ia zam ro­

żonych w ciek ły m złocie struktur. P o leg a ona na szyb k im zam rożeniu stru k tu ry (co p ozw ala u trw alić jej m o lek u la rn y stan), n a stęp n ie na jej rozłupaniu w próżni i n a p y len iu w a r stw y p la ty n y , złota lub w ę ­ gla. M etalow a rep lik a po zd jęciu z prób k i jest sta b il­

na podczas ob razow an ia w SM T.

W iele p o ten cja ln y ch m o żliw o ści SM T n ie je s t jesz­

cze w p ełn i w y k o rzy sta n y ch . M ikroskop te n z a to ­ m ow ą rozd zielczością tw orzy 3 -w y m ia ro w e obrazy p o ­ w ierzch n i w próżni, w o d zie, roztw orach jon ow ych , cieczach k riogen iczn ych , p ow ietrzu i w w ie lu in n ych gazach. Próbki p odczas ob razow an ia n ie są narażone na o d d zia ły w a n ie czy n n ik ó w szk o d liw y ch d la ich stru ­ k tu ry (np. na w y so k o en erg ety czn e prom ien iow an ie), co m a olb rzym ie zn aczen ie w b adaniach biom olekuł.

D zied zin ą p rzeży w a ją cą b u rzliw y rozw ój p ozostaje tu n elo w a sp ek trosk op ia p o jed y n czy ch atom ów i b a ­ dania zm ian p ra cy w y jścia . T rzy la ta tem u z SM T zaczęły rozw ijać się n o w e fo rm y m ik rosk op ów , b ad a­

jące np. p rzestrzen n e zm iany ch em iczn ego p oten cjału d zięk i p o m ia ro w i n atężen ia prądu tu n elo w eg o p od ­ czas zm ian tem p eratu ry p róbki lu b absorpcji św iatła.

T ak im p rzy k ła d em m oże być A tom ie F orce M icrosco- pe, k tóry nie d o czek a ł się jeszcze p o lsk iej nazw y, a u m o żliw ia śle d z e n ie stru k tu ry p o w ierzch n i bardzo gru b ych i n iep rzew od zących próbek. Z p ew n o ścią b ę ­ dzie dosk on ałym n arzędziem w rękach b iologów . H i­

storia SM T jest jeszcze bardzo krótka i n a leży p rzy­

puszczać, że op isan e w n in iejszy m artyk u le su k cesy są za led w ie p ierw szy m i, n ieśm ia ły m i próbam i zasto­

sow an ia m ik rosk op u tu n elo w eg o w zaaw an sow an ych bad an iach stru k tu raln ych .

W p ł y n ę ł o 28 1 1991

j Mgr M arek R om ek je st a sy ste n te m w Z ak ład zie C ytolo- |

| gii i H isto lo g ii In sty tu tu Z oologii UJ

JA N M ERG EN TALER (W rocław)

PROTUBERANCJE SŁOŃCA I GWIAZD

R ozm aitość zja w isk zach od zących na S łoń cu jest ogrom na. Jego p o w ierzch n ia o g ląd an a przez zw y k łą lu n e tę u ja w n ia is tn ie n ie gran u lacji, p la m słon eczn ych , pochodni. A le w czasie c a łk o w ity c h zaćm ień, gdy w y ­ gaszon e je s t rozproszone przez naszą a tm o sferę św ia ­ tło słon eczn e, w id a ć jasn o czerw on o św iecą ce p rotu ­

berancje po brzegach tarczy słon eczn ej i otaczającej całą tarczę koronę słoneczną, sięg a ją cą n iera z dalej niż średnica S łoń ca. O k ażd ym z ty ch zja w isk n ap i­

sano to m y i dokonano n iezliczo n y ch o b serw a cji z Z ie ­

m i i sa telitó w . W ybrałem do b liższeg o op isan ia tylk o

jed en typ zja w isk — p ro tu b eran cje — gd yż w iążą

(10)

96

P ę tle k o ro n a ln e po rozb łysk u 25 p a źd ziern ik a 1989 r.

F ot. d u ży koronograf, B ia łk ó w — filia ob serw atoriu m W rocław sk iego. Za zgodą prof. B. R om p olta

się o n e z n ie k tó r y m i z ja w isk a m i za ch o d zą cy m i na Z ie­

m i, o czym b ęd zie m ow a na k o ń cu teg o szk icu . N a p la n szy I zd jęć p rotu b eran cji, d ok on an ych p rzez W ro cła w sk i koronograf, w id a ć jak w ró ż­

n ych stad iach ro zw o ju w y g lą d a jedna z p rotu b eran cji.

P arę słó w o ty m , jak t e u tw o ry p o w sta ją i jakie są ich cech y. W a k ty w n y c h obszarach na S ło ń cu , w k tó ­ rych w y tw a r z a ją się plam y sło n eczn e, p o w sta ją ta k ­ że p ro tu b era n cje jako k o n d en sa cje w d o ln e j w a r stw ie k o ro n y sło n eczn ej. D zięk i n ieco w ięk szej g ę sto śc i od k oron y i n iższej tem p eratu rze, siln iej o d b ijają pro­

m ien io w a n ie fo to sfe r y sło n eczn ej n iż o ta cza ją cy gaz k o ro n a ln y i są d obrze w id o czn e w lin ii H alfa w o ­ doru w czerw o n y m p rzed ziale w id m a , p o w sta ją c e j w tem p eratu rze, jak ą m a gaz sk o n d en so w a n y w p rotu ­ b eran cji. S tąd ich czerw o n y k o lo r, gdy o g ląd am y je w czasie ca łk o w iteg o zaćm ien ia Słońca.

T ego rodzaju k o n d en sa cje osią g a ją n iera z ogro­

m n e rozm iary, w y g lą d a ją jak w ie lk ie k u r ty n y p ra ­ w ie p io n o w o w zn o szą ce się n a d fo to sferą ; k u rtyn y, k tórych d łu gość d och od zi do k ilk u se t ty s ię c y k ilo m e ­ trów , w y so k o ść w a h a się w g ran icach 30 000 do 100 000 k ilo m etró w (dla w y b u ch a ją cy ch o czy w iście znacznie w ięcej), a szerok ość osiąga z a le d w ie k ilk a ty s ię c y km . G dyby S ło ń ce b y ło w ie lk o ś c i p iłk i te n iso w e j, trzeba by p ro tu b eran cje bu d ow ać z cien k ieg o p a p ieru w p a ­ sem k ach u sta w ia n y c h p ra w ie p io n o w o nad p o w ie r z ­ ch n ią ta k iej p iłki.

R o zw ija ją ce się w ty c h g ra n ica ch w ie lk o ś c i p rotu ­ beran cje m iew a ją bardzo za w iłe i o ry g in a ln e k szta łty . Z aczynają sw ój ży w o t jako n ied u że w łó k n a w ob­

szarach a k ty w n y ch , koło p lam słon eczn ych , a po zn i­

k n ięciu ty ch osta tn ich m ogą n ie r a z trw ać m iesią ca m i, ty le ty lk o , że zn aczn ie się w y d łu ż a ją , o p u szczają oko­

lice, gd zie się n a ro d ziły i w ęd ru ją ku b ieg u n o m , u sta ­ w ia ją c się dłuższą osią coraz b ard ziej p io n o w o w z g lę ­

dem połu d n ik ów .

N a zw a łem p ro tu b era n cje k o n d en sa cja m i i rzeczy ­ w iśc ie gęsto ść gazu (plazm y), z k tórego się sk ład ają,

jest k ilk a se t razy w ię k sz a od g ę sto śc i o ta cza ją cej k o ­ rony.

J e ż e li p rotu b eran cja jest k on d en sacją, ta k znacznie gęściejszą od k o ro n y słon eczn ej, w k tórej się ro z w i­

ja, trzeb a w y ja śn ić , jak to się d zieje, że k u rty n a ta tak długo m oże w isie ć ponad fo to sferą sło n eczn ą , w ę ­ drując se tk i k ilo m etró w ponad jej p ow ierzch n ią. P rzy ­

W s z e c h ś w i a t , t. 92, n r 5/1991

czy n ą są p ola m agn etyczn e. O r o li teg o p ola m ó w i ju ż sam p ro ces p o w sta w a n ia p rotu b eran cji. R odzą się one jako drobne w y d łu ż o n e w łó k n a , cią g n ą ce się w zd łu ż lin ii p od ziału b ieg u n o w o ści p ola m a g n ety cz­

n eg o w a k ty w n y m ob szarze (w gru p ach plam ), a w cza sie d a lszeg o ro zw o ju sta le u ja w n ia ją d alszą za le ­ żność od zja w isk m agn etyczn ych : od pól o n atężen iu do 100 g a u ssó w w ok resie p rzy n a leżn o ści do a k ty w ­ nego obszaru, a sp ad ającym do k ilk u i k ilk u n a stu ga u ssó w w m iarę, jak p rotu b eran cje od d alają się od sw o jeg o źródła.

W p ływ p ola m a g n ety czn eg o n a jw y ra źn iej w id a ć w u tw o ra ch zb liżon ych do p rotu b eran cji, tzw . p ętlach k o ro n a ln y ch , w y tr y sk a c h m aterii po rozb łysk u , w y ­ g lą d a ją cy ch jak łu k i lu b jak ru ry zg ię te w arkady, w k tó ry ch m ateria porusza się szy b k o w górę i opa­

d a n iera z z p o w ro tem — sta le w zd łu ż m a g n ety czn y ch ru r p o w sta ją c y c h w koronie, a le tym różnych m .in.

od p ro tu b era n cji, że plazm a, z k tórej są u tw orzone, je s t r ó w n ie gorąca jak w otaczającej koronie i że ob­

se rw o w a ć je m ożn a n iera z ta k że w p ro m ien io w a n iu ren tg en o w sk im . W p rotu b eran cjach ta k w y ra źn e rury m a g n e ty c z n e raczej n ie p o w sta ją , ale np. 18 sierpnia 1980 (p. zd jęcie) o g o d zin ie ó sm ej rano w id a ć szerok i łu k , jak g d y b y id ą cy od jed n ego do d rugiego b iegu n a m a gn etyczn ego.

N ie je s t rzeczą jasn ą, c o się d zieje w ted y , gdy pro­

tu b era n cja w y b u ch a , a zja w isk a ta k ie są dość częste.

J ed en z ta k ich p rzy p a d k ó w w id a ć n a k o lejn y ch zd ję­

ciach. W ciągu ok oło 2 god zin sp ok ojn a p rotu b eran cja zaczęła rosn ąć, w środ k u w y g in a ć się do góry, aż u le ­ g ła rozerw an iu i tw o rzą ca ją p lazm a u n io sła się w y ­

soko i rozp łyn ęła.

T ak ie w y b u c h o w e p rotu b eran cje są n ie ty lk o ła d ­ n y m zja w isk iem , a le p ow od u ją n ieraz w y ra źn ą r e a k ­ c ję ziem sk iej m a g n eto sfery . Jak w ia d o m o , ze S łoń ca p ły n ie s t a le stru m ień p la z m y słon eczn ej tzw . w iatru sło n eczn eg o . W ybuch p ro tu b era n cji p o w o d u je w zrost g ęsto ści te g o w iatru , n ie s ie d o d a tk o w e p ole m a g n e ty ­ czne i w p ły w a na pręd k ość słon eczn ego w ia tru . N ie są to zb yt siln e w p ły w y , znacznie słabsze od rozb łys­

k ó w sło n eczn y ch w y sy ła ją c y c h w przestrzeń i p rom ie­

n io w a n ie r e n tg e n o w sk ie i słon eczn e p ro m ien ie k o sm i­

czne, a le są is to tn e d la badań w p ły w u S ło ń ca na zja­

w isk a n a Ziem i.

O p isałem bardzo o g ó ln ik o w o sło n eczn e p rotu b eran ­ cje. C z y je s t to z ja w isk o w y stę p u ją c e ty lk o n a S ło ń ­ cu? A ja k jest na gw iazd ach , czy tam nie o b serw u je się czegoś podobnego? Z w y k łe sło n eczn e p rotu b eran ­ cje n ie sięg a ją w y ż e j niż do jed n ej d ziesią tej p rom ie­

n ia S ło ń ca poza jeg o tarczą, gdy o b serw u jem y je na brzegu. A p rzecież ta rczy gw iazd n ie w id z im y tak w y ra źn ie, ja k S ło ń ca , śred n ice ich w y n o szą za led w ie u ła m ek se k u n d y łu k u . A oprócz teg o jasność ich jest ta k a m ała, że m ożn a b y je n a jw y ż e j w id z ie ć w ted y , gd y g w ia zd a p od lega zaćm ien iu pod ob n ie jak S łoń ce, gd y z a sła n ia je K sięży c. Otóż w ła ś n ie — zaćm ien ie.

A le d op iero w 1981 roku u d ało się je zaob serw ow ać i od teg o czasu n ie w ie le p odobnych o b serw a cji zostało d ok on an ych .

J e st m ia n o w ic ie n ie z b y t jasn a gw ia zd a w Ł abędziu ozn aczan a w k a ta lo g a ch jako 32 C ygni. J e st to g w ia z ­ da p od w ójn a, za ćm ien io w a , w ię k sz y sk ład n ik jest o l­

b rzym em czerw o n y m , a m n iejszy jasn ym gorącym słoń cem ty p u B, o śred n icy k ilk a d ziesią t razy m n ie j­

szej od śred n icy czerw o n eg o sk ład n ik a. P oza m o m en ­

(11)

W s ze c h św ia t, t. 92, n r 5/1991

97

tam i, gdy czerw on y olb rzym (n a zy w a m y tę k la s ę gw iazd n adolbrzym am i) za sła n ia gorącą gw iazd ę, g łó w n y m d ostaw cą św ia tła jest ta b iała ja sn a gw iazd a, której b lask p rzew yższa p ro m ien io w a n ie to w a rzy sza czerw o ­ nego, zw ła szcza w k ró tk o fa lo w ej części w id m a. Otóż w r. 1981 z sa te lity IU E (In tern ation al U ltr a v io le t E xplorer) u d ało się zaob serw ow ać w lin ii 2650 A c a ł­

k o w ite za ćm ien ie b ia łe g o to w a rzy sza , k tóre trw a ło ok oło 16 dni. W tej d łu g o ści fa li sp ad ek ja sn o ści n a­

stęp o w a ł p ro sto lin ijn ie aż do fa zy ca łk o w ito ści, która trw ała około 12 d n i i n a stęp n ie ró w n ie g ła d k o n a ­ stą p ił pow rót do p op rzed n iej jasn ości. A le w innej d łu gości fa li około 1350 A p rzeb ieg zaćm ien ia w y g lą ­ d a ł zup ełn ie inaczej. S p ad ek ja sn o śc i b y ł podobnie gładki, a le p o ró w n ież g ła d k iej fa z ie c a łk o w ito ści, w około 3-4 dni po tej fa z ie w y s tą p iło jak b y pow tórn e m inim um , które trw a ło p ra w ie 6 dni.

To p o w tó rn e o sła b ien ie św ia tła n ie m ogło m ieć p rzyczyn y w gw ieździie czerw on ej jak o całości, ale nad jej p ow ierzch n ią u n o siła się w id o czn ie p otężn a protu b eran cja spokojna, nie p rzezroczysta dla tej d łu ­ g o ści fa li. W ym iary tej p ro tu b era n cji w y liczo n o n a ­ stępująco: ca łk o w ita ilo ść atom ów w od oru w k o lu m ­ n ie prostop ad łej w y n o si około 2,8 • 1024 n a cm k w a ­ d ratow y, d ługość ró w n o leg le do p o w ierzch n i gw iazd y około 1/6 jej prom ien ia (a w ię c około 30 prom ieni Słońca), a w y so k o ść n ad b rzegiem tarczy około 15

p ro m ien i S łoń ca. Trzeba p am iętać, że p rom ień czer­

w o n eg o nad olb rzym a 32 C yg jest około 200 razy w ię ­ k szy od p rom ien ia Słońca, a w ię c r ó w n y p ra w ie o d ­ le g ło śc i Z iem i od Słońca. G ęstość gazu w tej protu­

b era n cji cz y li ilość atom ów w odoru w cm 3 w y n o siła o k o ło 1012, a w ię c i była b lisk o 10-krotnie w yższa od g ęsto ści otaczającej chrom osfery.

T e dane, o p u b lik o w a n e przez K.P. S chrodera w 1983 r., są jak dotych czas opisem jed yn ej protu b eran ­ cji stw ierd zon ej na gw iazd ach . Są w p ra w d zie in n e o b ­ serw a cje d otyczące p odobnych paru gw iazd, które zd a­

ją się m ów ić o n ieregu larn ościach w ch rom osferach ty c h gw iazd, w y w o ła n y c h b yć m oże obecnością protu­

berancji, ale n ie m ó w ią on e o k o n k retn y m zjaw isk u , ty lk o o p ew n ej m o żliw o ści in terp reta cji ob serw acji.

A co z p o la m i m a gn etyczn ym i? Jak w y liczo n o , dla u trzym an ia o b serw o w a n ej w 32 C yg protu b eran cji w atm osferze tej g w ia zd y w y sta rczy ło b y p ole około 4 gauss, a w ię c podobnej w ie lk o ś c i jak p ola u trzy m u ­ jące spokojne protu b eran cje na Słońcu.

W p ł y n ę ło 28 1 1991

P rof. dr Jan M ergentaler jest e m ery to w a n y m profesorem a stron om ii U. W rocław sk iego

A LFR ED U C H M A N (K raków)

GRZYBY SKALNE W GÓRACH BUCEGI (RUMUNIA)

N iszczące p rocesy, ta k ie jak: w ietrzen ie, erozja czy ruchy m asow e, p ow od u ją w y r ó w n y w a n ie i obniżanie p ow ierzch n i Z iem i, c z y li jej d en u d ację. W rezu lta cie m ogą p o w sta w a ć izo lo w a n e w z n ie sie n ia , resztk i zn i­

szczon ych w są sie d z tw ie sk ał, z w a n e ostań cam i d e- n u d acyjn ym i. Jedną z c ie k a w sz y c h fo rm o sta ń có w są grzyb y sk a ln e, ch a ra k tery zu ją ce się szeroką czapą szczy to w ą i w ą sk ą p od staw ą. W K arp atach ru m u ń s­

k ich n ajb ard ziej zn an e g rzy b y sk a ln e zn ajd u ją się w ła ń cu ch u górsk im B u cegi. N a jp ię k n ie jsz e z n ich n o ­ szą lo k a ln ą n a zw ą B a b ele (Baby).

N ie w ie lk i ła ń cu ch G ór B u ceg i (Buczedż) zn ajd u je się w K arp atach P o łu d n io w y ch , m ięd zy d olin ą rzek i P ra h o v y a źró d ło w y m i o d cin k am i J a lo m icy (ryc. 1).

U podnóża B u ceg i, d olin ą P r a h o v y p rzebiega w ażn a trasa k o lejo w a B u k a reszt—B raszow . N a jw y ższy m szczytem tego p asm a je s t Om ul, 2507 m n.p.m . S tok i za ch od n ich k ra ń có w B u c e g i w zn o szą się p o tężn y m i ścia n a m i sk a ln y m i o w y so k o śc i w z g lę d n e j do 1700 m nad doliną P ra h o v y (ryc. 2). W d o lin ie tej położone są znane m iejsco w o ści w y p o czy n k o w e, tak ie jak: S i- n aia, B u sten i czy A zuga. B ardzo duża strom ość stoku spraw ia, że górna gran ica la su jest tu ta j obniżona do 1400-1500 m n.p.m . W yższe p a rtie B u ceg i m ają n a to ­ m ia st sto su n k o w o łagod n ą rzeźbę z k o p u la sty m i szczy­

ta m i w n iew y ra źn ie za ry so w a n ej gran i, od d zielon ym i p łytk im i, szerok im i p rzełęczam i, tw o rzą c w yraźn ą p o­

w ierzch n ię zrów nania. P o w ierzch n ia szczy to w a jest tu ­ taj n a ch y lo n a le k k o ku zach od ow i zgod n ie z n a ch y ­ len iem w a r stw sk aln ych .

Góry B u ceg i zbudow ane są w p rzew ażającej części ze zlep ień có w i gru boziarnistych, zlep ień co w a ty ch p ia sk o w có w z k oń ca d oln ej k red y (alb.) W d olinie P ra h o v y ukazują się u tw o ry flisz o w e starszej kredy.

N a krańcach zachodnich ła ń cu ch a u k azu ją się na po­

w ierzch n i starsze sk a ły w p ostaci łu p k ó w k r y sta li­

cznych p rzy k ry ty ch p ia sk o w ca m i środkow ej ju ry i w a ­ p ien ia m i górnej jury. W w a p ien ia ch tych znajduje się k ilk a in teresu ją cy ch jaskiń. Z lepieńce i p ia sk o w ce osiągają tu taj ogrom ną m iąższość o k o ło 2000 m, co biorąc pod u w a g ę stosu n k ow o k ró tk i czas ic h tw o rze­

n ia się (około 10 m in lat), św ia d czy o bardzo dużym te m p ie sed ym en tacji. P rzy k ry w a ją one w c z e śn ie j s fa ł- d ow an e, starsze sk ały, będąc św ia d ectw em p otężn ych ruchów górotw órczych pod k o n iec d olnej kredy. S k a ­ ły zaan gażow an e w te ru ch y u le g a ły in ten sy w n em u niszczen iu . P o w sta ły w ten sposób m ateriał okrucho­

w y b y ł g w a łto w n ie tra n sp o rto w a n y i a k u m u lo w a n y w n ie w ie lk ie j o d leg ło ści w p ostaci zlep ień có w i p ia sk o w ­ ców . O g w a łto w n o ści tran sp ortu św iad czy obecność d u żych b lo k ó w w a p ien i, łu p k ó w k ry sta liczn y ch i z le ­ p ień ców , a ta k że słabe ob toczn ie i w y so rto w a n ie w

zlep ień cach z B ucegi.

B a b ele zn ajd u ją się k ilk a n a ście k m na zachód od m iejsco w o ści B u sten i, w słab o za rysow an ej grani g łó ­ w n e j łańcucha, w pobliżu sch ron isk a „ B a b ele”. Obok B a b eli w y stęp u je w ok olicy k ilk a rozrzuconych grup ostań ców w y k szta łco n y ch częściow o jako grzyby sk a l­

ne (ryc.7). B a b ele tw orzą trzy grzyby sk a ln e o w y ­

sok ości około 7 m, p ołączone w sp ó ln ą p o d sta w ą (ryc.

(12)

98

W s z e c h ś w i a t , t. 92, nr 5/1991

R yc. 1. S ch em a ty czn a m apka p ołożen ia m a sy w u B u ­ cegi. x — p o ło żen ie B a b eli

R yc. 3. B a b e le — w id o k ogóln y. Pot. autor

Ryc. 2. G łęb ok ie, k ró tk ie d olin y rozcinają od zach o­

du B u cegi, nad doliną P ra h o v y . F ot. autor R yc. 5. J ed en z grzy b ó w w grupie B abeli. F ot. a u to r

R yc. 4. B a b e le — w id o k ogóln y. Fot. autor

(13)

18 AUGUST 1980

•^■.knrl 513 -E SSI-t

8 03 20 9 53 04 11 15 09 11 26 16

11 31 26 11 35 16 11 U7 23 11 50 51

11 54 23 11 55 26 12 10 58 12 H 21

I. K O LEJN E ZD JĘ C IA W YBUCH O W EJ PRO TU BER A NC JI. 18 sierp n ia 1980. Z d jęcia m a ły m k o-

ron ografem O b serw atoriu m A stron om iczn ego w e W rocław iu. Pod zd jęciam i p odano m o m en ty w godzinach,

m in u tach i sek u n d ach . Za zgodą prof. B. R om polta

(14)

II. G N IA ZD O B O C IA N A B IA ŁE G O C icon ia cico nia L. n a tw ie r d z y S ta rej L atarni. G dańsk. Fot. Z. J.

Z ieliń sk i

Cytaty

Powiązane dokumenty

W dalszej części pracy zostanie zanalizowany w pływ zastosowanej m etody dostępu do m edium transmisyjnego CSMA/CD na param etry transmisji m ow y i jakość

W przypadku oferty wspólnego nabycia prawa własności w razie niestawienia się któregokolwiek z Oferentów do podpisania umowy przedwstępnej lub umowy przenoszącej

W przypadku braku znajomości języka, dziecko otrzyma dodatkowe godziny nauki języka polskiego oraz pomoc w wyrównaniu ewentualnych różnic. programowych z

W przypadku oferty wspólnego nabycia prawa własności w razie niestawienia się któregokolwiek z Nabywców do podpisania umowy przedwstępnej lub umowy przenoszącej

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

na dodatkowym stole - jednorazowo 50 zł... na dodatkowym stole - jednorazowo

zasada swobodnego przepływu towarów. Nie oznacza to, że nie obowiązują żadne zasady. Te same zasady, jakie obowiązują pomiędzy państwami członkowskimi, mają zastosowanie

Stafieja 8, 35-234 Rzeszów