• Nie Znaleziono Wyników

Z alecon o do b ib lio te k n a u c z y c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism e m M in isterstw a O św ia ty nr IV /O c-2734/47

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z alecon o do b ib lio te k n a u c z y c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism e m M in isterstw a O św ia ty nr IV /O c-2734/47"

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

W s z e c h ś w i a t

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M . K O P E R N I K A

SIERPIEŃ—WRZESIEŃ 1954

P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E

(2)

Z alecon o do b ib lio te k n a u c z y c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism e m M in isterstw a O św ia ty nr IV /O c-2734/47

*

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 7 (1841)

M a ś l i ń s k i Cz., Z n a c z e n ie n a u k i P a w ło w a d la b io lo g ii i m e d y c y n y . . .

1

61 K a r d y m o w i c z o w a I., Z a g a d n ien ie p o ch o d zen ia g ra n itu w n a u ce w sp ó ł­

czesn ej . . . . . . . . . . ... 166 Z a b i ń s k i J., Żubr p rzed w o jn ą i po w o j n i e ... . 169 D m i t r i j e w N . A ., Z a d a n ia n a u k o w e w d z ie d z in ie r y b o łó w stw a w P o lsk iej

R zeczy p o sp o litej L u d o w e j ... . . . . 172 B z o w s k i K., R o ślin n o ść u p ra w n a w I n d o n e z j i ... 174 R o m a n o w s k i H., M a g ister fa r m a c ji F erd y n a n d K aro, w ie lk i flo r y sta p o lsk i 179 D rob iazgi p rzyrod n icze

S ta n o w isk o ż ó łw ia b ło tn eg o pod C h ełm em — S t. S k ib iń sk i. W stężn iak i w o k o lica ch K ra k o w a — A . C zapik. H o d o w la g ą b e k sło d k o w o d n y ch — A . C zapik, P ró b y h o d o w li k o lib r ó w w E u ro p ie — I. V. . . . . 182 Z d a w n eg o W s z e c h ś w ia ta

K ra k a ta u — K. M ... 185 L u d w ik H irszfe ld , W sp o m n ien ie p o śm ie r tn e ... 187

R ecen zje

O chrona P rzyrod y, r o czn ik 21 •— St. M y c z k o w s k i ... 189 S p raw ozd an ia

K o n feren cja n a u k o w a od d ziału w a r sz a w sk ie g o P o lsk ie g o T o w a rzy stw a P rzy ro d n ik ó w im . K o p ern ik a — N . W o la ń sk i . . . . . . 190 Z d zia ła ln o ści o d d zia łó w T ow . P r z y r o d n ik ó w im . K op ern ik a — G dańsk 192

S p i s p l a n s z

I. C Z A JK A . P o r tr e t m ło d ej cza jk i. Z d ję c ie w y r ó ż n io n e na k o n k u rsie fo to g r a ­ fic z n y m W s z e c h ś w ia ta . F o t. Iza b ela P u c h a lsk a (K raków ).

II. a) PO R T R E T P IS K L Ę C IA B Ł O T N IA K A . b) M EW A ŚM IE SZ K A siad a n a g n ieźd zie. Z d jęcia w y r ó ż n io n e n a k o n k u r sie fo to g r a fic z n y m W s z e c h ś w ia ta . F ot. Iz a ­ b ela P u ch a lsk a .

III i IV . K O L IB R Y . F o to g r a fie 6 k o lib r ó w w ie lk o ś c i n a tu ra ln ej. Z czasop ism a E n d e a v o u r, V ol. X II, n r 48, Oct. 1953.

N a ok ła d ce: D U D E K (U p u p a e p o p s). F o to g r a fo w a ł R yszard B ie la w sk i. Z d jęcie

w y k o n a n e w M łod zaw ach , pow . P iń c z ó w , w lip c u 1953 r. W yróżn ion e na k o n k u rsie

fo to g r a fik i p rzyrod n iczej W s z e c h ś w ia ta .

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

Sierpień—Wrzesień 1954 Zeszyt 7 (ogólnego zbioru 1841)

C ZESŁAW M A Ś L IŃ S K I (W arszaw a)

Z N A C Z E N I E N A U K I P A W Ł O W A D L A B IO L O G II I M E D Y C Y N Y

Rozwój nauk przyrodniczych jest ściśle zwią­

zany z rozwojem m aterialistycznego światopo­

glądu. Wszelkie osiągnięcia nauk przyrodniczych były możliwe wówczas, gdy badacze świadomie, a często naw et żywiołowo kierow ali się w swych poszukiwaniach zasadami materializm u. Z ko­

lei zaś wszelkie odkrycia naukowe wzbogacały i wzbogacają m aterializm , potw ierdzając jego założenia nowymi faktam i ( E n g e l s ) . Jest rze­

czą oczywistą, że rozwój poglądów m ateriali- stycznych, dających jedyną możliwość nauko­

wego poznania, nie przebiega bezbłędnie, nie biegnie po linii prostej, lecz — jak mówi L e- n i n — zm ierza po linii krzyw ej, z odchyleniami i błędami. Te odchylenia i błędy w ludzkim po­

znaniu są w arunkow ane zarówno specyfiką sa­

mego procesu poznawczego, jak i interesam i klas panujących. W ystępuje to szczególnie w yraźnie w dziedzinach n au k przyrodniczych o dużym znaczeniu światopoglądowym, jak np. choćby fizjologia, k tó ra w okresie wszechwładnego pa­

now ania teologii, w edług słów słynnego fizjo­

loga francuskiego M a g e n d i e g o , służyła za próbę jej uzasadniania rojącą się od zagadko­

w ych i niezrozum iałych pseudonaukowych te r­

minów. W łaściwy rozwój biologii i m edycyny teoretycznej był, jak wiadomo, powiązany z roz­

w ojem sił w ytw órczych w początkowych okre­

sach kapitalizm u.

„Nowoczesne przyrodoznaw stw o — pisze E n­

gels — jedyne, jakie doprowadziło do nauko­

wego, systematycznego, wszechstronnego roz­

y/oj u — w przeciw ieństw ie do genialnych przy­

rodniczo - filozoficznych intuicji starożytnych i n ad er doniosłych, ale sporadycznych odkryć Arabów, k tóre w przew ażającej większości zni­

kły bezpłodnie — nowoczesne przyrodoznaw ­ stwo, jak i cała historia nowożytna zaczyna się od epoki Odrodzenia. Je st to epoka biorąca po­

czątek w drugiej połowie XV w. W oparciu 0 mieszczan w ładza królew ska złam ała potęgę szlachty feudalnej. Obalono granice starego orbis terrarum . Złamano duchową d yktaturę kościoła. Coraz głębiej zapuszczało korzenie przyjęte od Arabów i zasilone now oodkrytą filozofią grecką pogodne wolnomyślicielstwo, które przygotowało m aterializm XVIII w .“

„Był to największy postępowy przew rót, jaki ludzkość do owych czasów przeżyła". „Również przyrodoznawstwo rozwijało się w tym czasie wśród powszechnej rew olucji i samo było na wskroś rew olucyjne, miało przecież wywalczyć sobie praw o istnienia".

Pow staje potężna, obiektyw na m etoda badaw ­ cza — doświadczenie — k tóra zajm uje miejsce domysłów starożytnych i spekulacji średniowie­

cza. Doświadczenia n a zwierzętach w prowa­

dzone do m edycyny przez V e s a l i u s z a — po raz pierwszy od czasów G a l e n a i ty m ra­

zem już na stałe — dały bodziec do wielkich osiągnięć w dziedzinie teoretycznych nauk m e­

dycznych. Rozwija się anatomia. Pow staje nowa nauka, fizjologia doświadczalna, zapoczątkowana przez klasyczne prace H a r v e y a nad k rąże­

niem krwi. Zdumiewająco szybki rozwój fizyki 1 chemii otw iera przed m edycyną nowe możli­

wości. L o e w e n h o e k buduje pierwszy m i­

kroskop i z jego pomocą odkryw a nowy, nie­

znany dotychczas świat istot żywych. N astępuje wreszcie odkrycie komórki. Rozwój chemii do­

prowadza do poznania ogólnych zasad prze­

m iany m aterii, a synteza mocznika w poważnej

(4)

162 W S Z E C H Ś W I A T

mierze zm niejsza odległość dzielącą dotychczas m aterię organiczną, od nieorganicznej. Zastoso­

w anie do badań fizjologicznych p rąd u elektrycz­

nego pozwoliło n a zapoznanie się z czynnością ośrodków i włókien nerw owych. Coraz in te n ­ sywniej rozw ijają się badania nad czynnością układu nerwowego. Wychodząc z ustalonego przez K a r t e z j u s z a pojęcia odruchu, fizjolo­

gia krok za krokiem w stępuje n a coraz wyższe szczeble badania układu nerwowego. R e i 1 i P r o h a s k a w ykazują, że w ośrodkowym układzie nerw ow ym odbyw ają się procesy koor­

dynujące pracę innych narządów, B e l l i M a - g e n d i e w ykryw ają korzonki czuciowe i ru ­ chowe w rdzeniu, a H i t z i g i F r i t s c h okre­

ślają sferę ruchow ą kory mózgowej. P race M a r ­ s h a l l H a l l a zapoczątkow ują opracow anie teorii odruchowej. Po klasycznych pracach S h e r r i n g t o n a nad odrucham i rdzenio­

wymi, M a g n u s w ykazuje odruchow y charak­

te r w szystkich podstawowych czynności rucho­

wych.

Niepoham owany od czasów Galileusza rozwój przyrodoznaw stw a zatrzym uje się w chw ili doj­

ścia do najwyższego szczebla u k ładu nerwowego, do fizjologii półkul mózgowych. I zdawać się mogło, że nie bez powodu tu w łaśnie nastąpił krytyczny m om ent w przyrodoznaw stw ie. Mózg bowiem, któ ry w swej najwyższej form acji jako mózg ludzki stw arzał i stw arza naukę o p rzyro ­ dzie, staje się teraz sam przedm iotem badania ( P a w ł o w).

W iele było przyczyn tego zatrzym ania się fi­

zjologii przed najw yższym odcinkiem układu nerwowego. Jed ną z nich stanow ił głęboko zako­

rzeniony m etafizyczny sposób m yślenia, k tó ry pozwalał widzieć tylko części organizm u w ich pracy, ale nie daw ał możności ujęcia całości pro­

cesów życiowych w ich ruchu, ciągłej zm ianie i w zajem nej zależności. D latego też ówczesna wiedza o czynności półkul mózgowych składała się z szeregu w ażnych, lecz oderw anych i nie pow iązanych z sobą faktów. B rak było syntezy, k tó ra by p otrafiła poznane fak ty zebrać i odpo­

wiednio zinterpretow ać. D rugą przyczyną były tiudności metodologiczne w ystępujące jaskraw o przy badaniu narządu tak złożonego, jak ośrod­

kow y układ nerw owy. Pierw si badacze odru­

chów M a r s h a l l H a l l i J. M u e l l e r oraz następcy ich S herrington i M agnus w ykonyw ali badania w yłącznie n a zw ierzętach uśpionych lub pozbawionych . półkul mózgowych. Z tego po­

wodu nie można było zbadać czynności k o ry m ó­

zgowej — najm łodszej filogenetycznie części mózgu. W skutek tego, w oparciu o panującą ideologię, łatw o już było przeciw staw ić procesy czynności odruchowych czynnościom psychicz­

nym i przyjąć dualizm w nauce o czynnościach układu nerwowego. O ile badania układu nerw o­

wego do rdzenia kręgowego i niektórych części mózgu w łącznie leżały w granicach „zasięgu fi­

zjologów", o tyle czynności półkul mózgowych wyłączono z dziedziny badań fizjologicznych.

W ytw orzyła się paradoksalna sytuacja, kiedy ten sam narząd' — centralny układ nerw ow y — został podzielony n a dwie części, z których jedna stała się przedm iotem badań fizjologów a druga, półkule mózgowe, wyłączona z tych badań, ob­

ję ta była subiektyw nym i metodami, nie podle­

gającym i obiektyw nej kontroli. Nic więc dziw­

nego, że ten stan nie mógł się przyczynić do roz­

w oju nauk fizjologicznych.

Tak więc w ażny etap w rozwoju m edycyny i biologii, w którym stworzono podstaw y tych nauk, okres badań analitycznych, bez którego nie byłby możliwy dalszy rozwój, zakończył się.

Nie przekroczył granicy, poza którą zaczynało się panow anie ,,duszy". Były co praw da próby zastosow ania pojęcia odruchu do czynności pół­

k u l mózgowych zwierząt, a naw et człowieka, b rak im było jednak dostatecznego uzasadnienia doświadczalnego. Z tego też powodu nie mogły one wyjść poza ram y roboczej hipotezy. Próby te w iążą się z nazwiskiem S i e c z e n o w a i jego p racą nad odrucham i centralnego układu nerw o­

wego, z pracam i R i c h e t a , L o e b a , w których w ym ienieni autorzy przypisują półkulom mó­

zgowym czynności kojarzenia bodźców ze śla­

dam i daw nych bodźców (pamięć asocjacyjna Loeba). W ty m właśnie okresie rozwoju nauk m edycznych pojaw ia się Pawłów, k tó ry przeła­

m ując dotychczasowe naw yki m yślenia przystą­

pił śmiało do badania „narządu tworzącego nau­

kę". Badania jego otw ierają nową epokę w roz­

w oju fizjologii i całej medycyny. Dzięki pracy Paw łow a organizm zwierzęcy ukazał się nam jako jedna całość, rozw ijająca się i żyjąca w jed­

ności ze swym środowiskiem. D latego też uza­

sadniony jest podział fizjologii, dokonany przez B y k o w a, na dwa okresy. Pierw szy okres trw ał od zarania fizjologii jako nauki aż do w ystąpie­

n ia Pawłowa. Okres drugi jest okresem pracy Paw łow a i dalszego rozw oju jego nauki.

Zapytujem y, dlaczego w łaśnie Pawłów doko­

nał tego przew rotu w medycynie? Jakie to przy­

czyny spraw iły, że badania fizjologii półkul mó­

zgowych zostały uwieńczone takim sukcesem?

Sądzę, że w śród przyczyn, które się n a to zło­

żyły, dwie pozostają najważniejsze. Po pierwsze, zdobycie przez naukę wielu faktów odnoszących się do czynności ośrodkowego układu nerw o­

wego. Po drugie, przyczyniło się do tego dialek­

tyczne ujm ow anie przez Paw łow a zjawisk przy­

rody w raz z m aterialistyczną in terp reta cją fak­

tów i m aterialistycznym uogólnieniem uzyska­

nych wyników.

J a k już w spom niałem poprzednio, badacze w okresie przedpaw łow ow skim nagrom adzili ol­

brzym ią ilość faktów, częstokroć bardzo waż­

nych, i podali pewne uogólnienia, bez których nie byłby możliwy dalszy rozwój biologii i m e­

dycyny. Do opracow ania bowiem syntetycznego konieczne jest uprzednie przeprow adzenie w ielu badań analitycznych, w yelim inow anie z całości jej części, zbadanie czynności tych części i u sta­

lenie zachodzących między nim i zależności.

(5)

S ie r p ie ń — W r z e s i e ń 1954 163

Osiągnięcia takie w dużej m ierze udało się uzy­

skać już badaczom okresu przedpawłowow- skiego. Ustalono np. pojęcie odruchu jako specy­

ficznej czynności układu nerwowego, zbadano m echanizmy odruchow e niższych części ośrod­

kowego układu nerwowego i zapoczątkowano pracę nad lokalizacją mózgową.

Dalszy jednak rozwój nauki o wyższych czyn­

nościach nerw ow ych w ym agał wprowadzenia nowych m etod doświadczalnych, które by umo­

żliwiały inne ujęcie badania czynności organi­

zmu. Dotychczasowe m etody — ostre doświad­

czenia, zabiegi operacyjne — daleko odbiegały od w ym agań staw ianych badaniom fizjolo­

gicznym. Zm ieniały one bowiem tak dalece stosunki organizmu i jego funkcjonow ania, zwłasz­

cza w zakresie czynności bada­

nej, że staw ało się niemożliwe stw ierdzenie rzeczywistej czyn­

ności badanego narządu. Do­

tychczasowe m etody badawcze pozwalały tylko n a uchwycenie fragm entu czynności ustrój u, całość jednak pozostawała poza zasięgiem ówczesnej metody.

Dalszy postęp biologii i medy­

cyny teoretycznej w ym agał za­

stosowania nowej m etody ba­

dawczej, a tę w prowadził do­

piero Pawłów. Były to syste­

m atyczne doświadczenia fizjo­

logiczne, dające możność ujaw ­ nienia powiązań kory mózgowej z innym i narządam i.

Dzięki zachowaniu połączeń nerwowych i fi­

zjologicznych w arunków ukrw ienia całość orga­

nizmu pozostaw ała nienaruszona. Zabiegi opera­

cyjne były w ykonane w w arunkach ściśle asep- tycznych i do właściw ych badań przystępowano dopiero po całkowitym zagojeniu się rany.

W skutek tego Paw łów mógł badać po cięż­

kich naw et zabiegach chirurgicznych zw ierzęta w stanie praw ie całkowicie norm alnym . Wśród licznych zabiegów opracowanych przez Paw ­ łowa należy w ym ienić zabiegi n a śliniankach, przetokę żołądkową, przełykową, trzustkową, przetokę dróg żółciowych i i. Zabiegi te pozwo­

liły zbadać in vivo czynności przew odu pokar­

mowego i w ykazały niezbicie jego zależność od układu nerwowego i stan u innych narządów.

Wśród fizjologicznych operacji Paw łow a m u­

simy w ym ienić jedną z najbardziej płodnych, a mianowicie wyosobnienie małego żołądka.

O peracja ta była genialną m odyfikacją znanej operacji H e i d e n h e i n a . Dzięki pozostawie­

niu połączeń nerw ow ych m artw y żołądek Hei­

denheina, jakby ożył i zaczął pracować. Za po­

mocą tej m etody Paw łów w ykrył praw a rzą­

dzące czynnościami żołądka, ustalił połączenia tego narządu z centralnym układem nerwowym

i innym i narządami, oraz zbadał w pływ kory mózgowej na czynności żołądka.

Opracowanie metody odruchów w arunko­

wych pozwoliło n a obiektywną analizę wszyst­

kich czynności nerwowych zw ierząt zdrowych, nie uległych zmianie n a skutek brutalnych za­

biegów operacyjnych. M etoda ta udostępniła ba­

daniom Paw łow a cały układ nerw owy i pozwo­

liła w ykryć dynam ikę rozgryw ających się w nim procesów. Badanie odruchów w arunkow ych umożliwiło zaznajom ienie się z pow staw aniem i rozwojem, przebiegiem i wygasaniem proce­

sów m ających swoje siedlisko w korze mózgowej. Jak widzi­

my więc, m etodyka Paw łow a by­

ła na wskroś nowa. Udostępni­

ła badania czynności „niepozna­

w alnych" zdawałoby się narzą­

dów i subiektyw ne odczucia uczonych zastąpiła obiektywną oceną. Pozwoliła na badanie ,,duszy", n a poznanie praw rzą­

dzących jej działalnością. Meto­

dykę swą Pawłów oparł na je­

dynej słusznej metodzie bada­

nia zjawisk przyrody i społe­

czeństwa, n a dialektycznej me­

todzie myślenia.

Odruchy w arunkow e są jed­

nakże nie tylko w spaniałą me­

todą badawczą, lecz stanow ią podstawowy elem ent działalno­

ści kory mózgowej. Zasadniczą zasługą Paw łow a jest to, że po­

przez objaw y przypadkow e po­

trafił w niknąć w istotę czynno­

ści kory mózgowej i ustalił elem entarny, a zara­

zem podstawowy mechanizm pracy kory mózgo­

wej, czyli odruch w arunkowy.

Pawłów uw ażał organizm za jedną niepo­

dzielną całość, kategorycznie w ystępując prze­

ciwko ujm owaniu złożonego ustroju jako me­

chanicznej sumy komórek i tkanek. W iąże zaś poszczególne narządy i tkanki ustroju w jedną całość, zabezpiecza w sposób najbardziej pre­

cyzyjny w zajem ne regulow anie wszystkich czynności u stro ju zw ierząt i człowieka, najczul­

szy i najdokładniejszy, najmłodszy filogenetycz­

nie, system koordynujący, tj. układ nerwowy.

Ta dynam iczna całość jest zależna od otocze­

nia, od środowiska zewnętrznego, które działa na ustrój poprzez odpowiednie zakończenia ner­

wowe w rażliwe na bodźce fizyczne (ciepło, zim­

no, urazy, ciśnienie i inne), chemiczne (kwasy, zasady i inne związki chemiczne) i praw dopo­

dobnie biologiczne (drobnoustroje i ich jady, pasożyty i inne). Środowisko w ew nętrzne ustro­

ju w pływ a również na jego czynności za pośred­

nictw em układu nerwowego. Jedność ta szcze­

gólnie jaskraw o uw ydatnia się w przebiegu procesów patologicznych. Aczkolwiek pierw otna zm iana chorobowa może dotyczyć jednego

I. P. P A W Ł Ó W

(6)

164 W S Z E C H Ś W I A T

układu, narządu lub tkanki, w rozw oju każdej choroby proces patologiczny obejm uje — w róż­

nym zresztą stopniu — inne narządy i tkanki.

Każde zaburzenie w jednym układzie powodo­

wać będzie zm iany w czynności innych układów i odbija się na czynności całego u stro ju — za­

równo somatycznej, jak i psychicznej. Owrzo­

dzenie żołądka nie jest w yłącznie schorzeniem

miejscowym żołądka, lecz dotyczy całego u stro ­ ju. Coraz częściej m ówim y i słusznie o chorobie wrzodowej. Podobnie wchodzi do m ianow nic- tw a — jako skutek nowego ujęcia przebiegu spraw y chorobowej — pojęcie choroby nowo­

tw orow ej, nadciśnieniow ej, gośćcowej i innych.

Je st to w znacznej m ierze w ynikiem przenika­

nia do m edycyny osiągnięć fizjologii paw ło- wowskiej.

S tale zm ieniające się w aru n k i środowiska we­

w nętrznego i zew nętrznego w ym agają istnienia bardzo precyzyjnych mechanizmów zabezpiecza­

jących przystosow anie u stro ju do środowiska.

W ytw orzyły się one w procesie ewolucji. Osob­

niki lepiej przystosow ane przekazyw ały potom ­ stw u cechy n abyte w życiu osobniczym — te ce­

chy, k tó re zabezpieczały istnienie gatunku.

R yc. 3. K a rm ien ie p ozorn e

W procesie ew olucji w ytw orzył się odruch bez­

w arunkow y jako odbyw ająca się za pośrednic­

tw em układu nerwowego reak cja u stro ju na bezpośrednie bodźce św iata zew nętrznego i śro­

dowiska w ew nętrznego. O druch bezw arunkow y mógł zabezpieczyć rozwój w n i e z m i e n ­ n y c h w arunkach środow iska otaczającego.

W procesie ew olucji w ytw orzył się odruch w arunkow y jako reakcja u stro ju na s y g n a ł y bodźców bezpośrednich. Sygnałem stać się m o­

że zarówno pew na właściwość bodźca bezpo­

średniego (zapach, wygląd), jak i inny bodziec przedtem obojętny, jeśli przez pew ien czas

będzie w ystępow ać łącznie z bodźcem bezpo­

średnim . O druchy w arunkow e obejm ują wszyst­

kie reakcje wyższych zw ierząt i człowieka, po­

cząwszy od najbardziej prym ityw nych, koń­

cząc zaś na tak złożonych, jak zjaw iska ru ­ chowe, mowa, pismo. Związki czasowe i od­

ru chy w arunkow e w zależności od zmian śro­

dowiska ulegają ciągłym przekształceniom. Je d ­ ne pow stają i rozw ijają się, inne słabną i za­

nikają. Zmienność tych procesów, zależna od stale zm ieniających się w arunków otoczenia, jest podstaw ow ą cechą charakteryzującą wyższe czynności nerwowe. Dzięki niej możliwe jest przystosow anie u stro ju do z m i e n i a j ą c y c h s i ę w arunków św iata otaczającego i z m i a n z a c h o d z ą c y c h w e w n ą t r z o r g a n i z - rn u. Organizm „zdobywa doświadczenie", odpo­

w iada inaczej, lepiej, dokładniej; mówiąc ściślej:

odpowiada na bodźce w sposób bardziej przy­

stosowany do w arunków otaczającego świata.

U kład działający pod w pływ em bezpośrednich bodźców oraz ich sygnałów ze św iata otaczają­

cego i środowiska w ew nętrznego nazw ał Pawłów pierw szym układem sygnałów. Oprócz tego układu Paw łów w yodrębnił swoisty dla czło­

w ieka drugi układ sygnałów — mowę ludzką.

J e s t to zdolność reagow ania n a określone sym ­ bole uprzednio utrw alone w układzie nerw o­

wym. Słowo mówione i pisane stało się symbo­

lem sygnału — sygnałem sygnału — jak mówi Pawłów. D rugi układ sygnałów w arunkuje mo­

żliwość abstrakcyjnego myślenia, tw orzenia po­

jęć, przekazyw ania nabytej wiedzy, istnienia nauki.

Wśród olbrzym iej ilości elementów, jakie mogą w pływ ać n a czynności u stroju ludzkiego, szczególną rolę odgryw ają stosunki społeczne, środowisko, rodzina, a więc te elementy, które działają n a organizm poprzez bodźce drugiego u k ładu sygnałów. W pływ tych czynników staje się zw łaszcza'istotny u człowieka ze względu na znaczenie, jakie w jego życiu przypada słowu pisanem u i mówionemu. D rugi układ sygnałów oddalił człowieka od konkretnych, bezpośrednich bodźców otoczenia, oddalił od bezpośrednich sy­

gnałów i zastąpił je sygnałam i sygnałów — m ow ą ludzką. Nie znaczy to, że inne bodźce (fi­

zyczne, chemiczne, biologiczne) u traciły swoje znaczenie — ich działanie patogenetyczne (cho­

robotwórcze) i terapeutyczne jest niew ątpliw e.

Podkreślam y tylko, że u człowieka doszedł nowy czynnik. Słowo — w każdej postaci stało się co­

dziennym bodźcem układu nerwowego. Słowo może być czynnikiem patogenetycznym , może być również notężnym czynnikiem leczniczym.

W ynika stąd dla m edycyny wskazanie p rak ­ tyczne: w pow staw aniu, przebiegu i leczeniu sta­

nów chorobowych w ażną rolę odgryw ają czyn­

n ik i społeczne, jak rodzina, otoczenie, które le­

karz pow inien uwzględnić w codziennej swojej pracy.

Paw łow owskie ujęcie w zajem nych związków

m iędzy pierw szym i drugim układem sygnałów,

(7)

S ie r p ie ń — W r z e s i e ń 1954 165

R yc. 4. M ech an izm w y tw a r z a n ia odruchu w a ­ ru n k ow ego: 1 — od ru ch b ezw a ru n k o w y , 2 —w y ­ tw a rza n ie odruchu w a ru n k o w eg o , 3 ■ — u trw a lo n y

od ru ch w a ru n k o w y

między ustrojem a środowiskiem przyczyniło się do zrozum ienia patogenezy wielu schorzeń, jak nerwice, choroba nadciśnieniowa, choroba wrzo­

dowa i położyło podw aliny pod naukę o ich le­

czeniu. B adania Paw łow a wykazały, że wszelkie czynności psychiczne są nierozerw alnie zwią­

zane z m aterialnym podłożem, zależą od niego i z niego w ypływ ają, że „czynności psychiczne są w ynikiem fizjologicznej działalności określo­

nej masy mózgu" (Pawłów) — wykazały, że mo­

żna wpływać na ich przebieg na drodze soma­

tycznej i odwrotnie, bodźce drugiego układu sy­

gnałów w yw ierać mogą istotny w pływ na prze­

bieg somatycznych czynności ustroju.

Z wielkiego dorobku Pawłowa, omówiliśmy kilka zaledw ie zagadnień. Niesposób w jednym arty ku le omówić chociażby tylko najogólniej

twórczość Pawłowa. Badania Paw łow a m ają znaczenie ogólnobiologiczne. Pawłów w ykrył je­

den z mechanizmów ewolucji wyższych zwierząt i człowieka — odruch warunkowy. W ykazał w pływ środowiska zewnętrznego i w ew nętrz­

nego na czvnności organizmów. Badania Paw ­ łowa otw ierają nowy okres w rozwoju medy­

cyny. Pawłów stw orzył naukowe podstaw y me­

dycyny. Podzielony n a części ustrój ludzki znowu związał w jedną całość. W ykazał znacze­

nie środowiska społecznego. W ten sposób zbli­

żył naukę do poznaw ania patogenezy schorzeń i w ytyczył drogę rozwoju m edycyny przyszło­

ści — profilaktyki.

Badania Paw łow a m ają poważne znaczenie światopoglądowe. Udowadniają słuszność zało­

żeń m aterializm u dialektycznego, potw ierdzają, że od umiejętności jego stosowania zależą w zna­

cznej m ierze w yniki badań naukowych.

Badania Paw łow a i jego szkoły, pogłębiając nasze poznanie, stw arzają możliwość efektyw ne­

go udziału człowieka w przekształcaniu przyro­

dy, umożliwiają skuteczną interw encję lekarzo­

wi, u zbrajają nas w twórczy optymizm, tak ko­

nieczny dla pokonania przeciw ieństw a między bezgranicznym, niew yczerpanym światem m ate­

rii a względną ograniczonością naszych wiado­

mości o nim w poszczególnych okresach rozwoju historycznego naszego poznania. W łaśnie tru d ­ ność poznania polega n a tym , że jest ono przed­

miotem procesu historycznego, posuwającego się od zjawiska, jakie widzimy, do istoty, k tóra nie zawsze jest łatw a do uchw ycenia — od płytkich do coraz głębszych wiadomości. Obserwując rze­

czywistość dostrzegam y pojedyncze fakty, po­

szczególne zjawiska kojarzące się nieraz dowol-

R yc. 5. O druch b ezw a ru n k o w y : p o­

d rażn ien ie k o ń czy n y k w a se m p o­

w o d u je jej skurcz

nie. Aby badać przyrodę, nie w ystarczy zajmo­

wać się ich porządkowaniem, segregacją. Pozna­

nie zjawisk to ustalenie praw rządzących nimi.

Ale po to, by w ykryć i poznać praw a rządzące

tym i zjawiskami, m usim y w ykryć istotę zacho-

(8)

1 66 W S Z E C H Ś W I A T

dzących w przyrodzie zjawisk — istotę, która zaw iera się w prawidłowości przebiegu ty ch pro­

cesów, we w zajem nym pow iązaniu zjawisk, w stosunku przyczyny i skutku, w stw ierdzeniu cech w spólnych dla zjawisk. Poznanie nasze m usi być prawidłowyip. odbiciem otaczającej nas rzeczywistości. K ryterium praw idłow ości n a­

szego poznania i narzędziem kontroli praw idło­

wości naszego poznania je st doświadczenie, p rak ty k a w najszerszym ujęciu tego słowa.

Tylko wówczas możemy mówić o poznaniu istoty danego zjawiska, jeśli potrafim y nim kie­

rować. Dzięki Pawłowowi nauczyliśm y się kie­

rować częścią zjawisk dziejących się w przyro­

dzie.

Na czym więc polega znaczenie Paw łow a dla rozw oju biologii i medycyny? Polega n a tym , że Paw łów w ykrył i s t o t ę wyższych czynności

nerw ow ych i ustalił p r a w a rządzące tym i czynnościami; że w ykazał m aterialność wszel­

kich procesów psychicznych i w ytyczył drogi do ich poznania; że w ykrył i określił praw a rzą­

dzące m echanizmami w arunkującym i przystoso­

w anie organizm u do zm ieniających się stale sto­

sunków św iata otaczającego i środowiska w e­

w nętrznego; że opracował mową fizjologiczną m etodykę badań i w ytyczył drogi dalszego jej rozwoju; że dał do ręki badaczowi zam iast po­

dzielonego na części, cały, niepodzielny orga­

nizm i ustalił jego łączność ze środowiskiem: że w y tk n ął drogi do poznania istoty wszystkich czynności ustroju.

W ten sposób wzbogacił nasze poznanie i ugruntow ał podstaw y dialektyczno-m ateria- listycznego poglądu n a świat.

IR E N A K A R D Y M O W IC Z O W A (W arszaw a)

Z A G A D N I E N I E P O C H O D Z E N I A G R A N I T U W N A U C E W S P Ó Ł C Z E S N E J

G ranit, jak o m a te r ia ł b u d o w la n y i zd o b n iczy , od d a w n a ju ż b y ł u ż y tk o w a n y p rzez c zło w ie k a . Z a ch o w a n e d o n a sz y c h c z a só w szczątk i sta ry ch św ią ty ń oraz p o ­ m n ik i i rzeźby, k ilk a ty s ię c y la t lic z ą c e , w y k o n a n e są z g ra n itu . D zięk i sw e m u p ięk n u o raz w ie lk im za le to m te c h n ic z n y m g r a n it do d ziś d n ia u trzy m a ł sw ą d a w n ą p o zy cję. W y m o w n y m ś w ia d e c tw e m z n a czen ia tej sk a ły dla, lu d zk o ści są n a sze b u d o w le d a w n e i w s p ó ł­

czesn e, p om n ik i i rzeźb y, ch o d n ik i n iek tó ry ch m ia s t P o ­ m orza i Ś lą sk a , n a sze je z d n ie i m o sty , o b ra m o w a n ia rzek i m orza. Ś m ia ło p o w ie d z ie ć m ożn a, że n ie m a w P o lsc e d orosłego c zło w ie k a , k tó r y b y n ie w id z ia ł g ra n itu lu b ch o cia żb y raz je d e n n ie w z ią ł k a w a łk a tej s k a ły do ręki, u ż y w a ją c jej ja k o m ło tk a , p rzy cisk u , p od p órk i itp. G ran it je s t n ajb ard ziej ro zp o w szech n io n ą sk a łą górnej .części Z iem i i sta n o w i o k o ło 95%> w s z y s t ­ k ic h sk a ł g łę b in o w y c h 1. Z d an iem g e o lo g ó w p od n ie ­ w ie lk ie j g ru b o ści p o k ry w ą sk a ł o sa d o w y c h p o w ie r z c h n i Z iem i w y s tę p u je on w w ie lk ic h m a sa ch , tw o r z ą c ja k b y

„ocean g ran itow y" , w k tó ry m w sz y s tk ie in n e sk a ły u k a zu ją s ię w p o sta ci ja k g d y b y w y sp .

Z a p ew n e n ie je d n e m u z 'n a s n a su n ę ło s ię p y ta n ie , jak p o w sta ł granit? J e st to za g a d n ien ie, k tó re od za ra n ia p o w sta n ia g e o lo g ii n u r tu je w u m y s ła c h u c z o n y c h i n ie ­ je d n o k r o tn ie ju ż b y ło p rzed m io tem o ż y w io n y c h d y s k u ­ sji g eo lo g ó w , a w r e z u lta c ie w n a u c e o sk a ła c h (p etro ­ gra fii) u sta la ła s ię n a jb a rd ziej u za sa d n io n a k o n cep cja p o ch o d zen ia gran itu .

M niej w ię c e j przed 150 la t y o d b y ł s ię W ielki spór g e o lo g ó w n ad g e n e z ą g ra n itu . W y su w a n e b y ły w ó w cza s d w a p y ta n ia : 1) czy g r a n it p o w sta ł z w od y? 2) cz y je s t to sk a ła p o ch o d zen ia o g n io w e g o (z m agm y)? W r e z u l­

ta c ie sporu, z w o le n n ic y w o d n e g o p o ch o d zen ia g ra n itu (zw a n i n e p tu n is ta m i) m u s ie li u stą p ić przed a r g u m e n ­ ta m i z w o le n n ik ó w o g n io w e g o p o ch o d zen ia tej s k a ły (tij.

p lu to n is ta m i). O dtąd p o g lą d H u 11 o n a (1788), że g r a ­ n it p o w sta ł z m a g m y , u s ta lił się w g e o lo g ii i p ra w ie p rzez 150 la t u w a ż a n y b y ł n ie m a l za d ogm at.

Z b ie g ie m czasu , w zw ią zk u z p o stę p e m b a d a ń w e w s z y s tk ic h d zied zin a ch w ie d z y o Z iem i i n a g r o m a d z e ­ n ie m w ie lk ie g o m a te r ia łu fa k ty c z n e g o , w e r sja o m a g ­ m o w y m p och o d zen iu g r a n itu z a c h w ia ła się i p od d an a zo sta ła su ro w ej k ry ty ce. O statn io p o g lą d te n u le g ł z a ­ ła m a n iu i od la t 10— 15 n a n o w o to c z y się sp ó r o g e ­ n e z ę g ra n itu i o p rob lem m agm y. W sp orze ty m biorą

1 tj. p o w sta ły c h w g łę b s z y c h cz ę śc ia c h Z iem i.

u d z ia ł p r z e d sta w ic ie le ró żn y ch d zied zin w ie d z y o Z iem i (g eo lo g o w ie, p etro g ra fo w ie, tek to n icy , g e o fiz y c y itd.) c a ­

łe g o g lo b u ziem sk ieg o . D y sk u sja to c z y się d ok oła trzech p u n k tó w : 1) czy g r a n it p o w sta ł z m a gm y?, 2) czy g ra ­

n it je s t sk a łą przeob rażon ą, tj. p o w sta łą z in n y c h sk ał?, 3) czy m o ż liw e są g ra n ity p ierw szeg o i d ru giego rod zaju oraz ja k ie są ich cech y rozp ozn aw cze?

W sp ó łcześn i g eo lo g o w ie, sk u p ien i w ob ozie m a g m a - ty s tó w (z w o le n n ik ó w d a w n eg o p o g lą d u n a g e n e z ę g ra ­ n itu ) i w ob o zie tr a n sfo r m istó w (albo m eta so m a ty stó w , tj. z w o le n n ik ó w m eta m o rficzn eg o p o ch o d zen ia gran itu ), u s iłu ją d o sta rczy ć fa k tó w i a rg u m en tó w n a p op arcie

w ła s n y c h k o n cep cji.

Z a sta n ó w m y się n a jp ie r w nad p o g lą d em m a g m a ty - stó w . Ich zd a n iem , g r a n it p o w sta je z m a g m y , tj. z p ły n ­ n e g o lu b p la sty c z n e g o stopu, zło żo n eg o g łó w n ie z tle n ­ k ó w : k rzem u (Si), g lin u (Al), żela z a (Fe), w a p n ia (Ca), m a g n e z u (Mg), so d u (Na) i p o ta su (K) oraz n ie w ie lk ie j ilo ś c i p ie r w ia s tk ó w ła tw o lo tn y c h i rzad k ich . Z a le g a ­ ją c a w g łę b s z y c h cz ę śc ia c h Z iem i m a g m a c ie k ła lu b p la sty c z n a pod w p ły w e m c z y n n ik ó w g eo lo g iczn y ch m o ż e d ostać się do w y ż sz y c h części lito sfe r y D zięk i p a n u ją c e m u tu m n iejszem u c iśn ie n iu i n iższej te m p e ­ r a tu rze m a g m a ozięb ia się i za czy n a ją z n iej k r y s t a li­

zo w a ć o d d z ie ln e m in era ły . Z esp o ły ty c h m in e r a łó w ja k o s z ty w n a ju ż m a sa , m o g ą s ię o d d z ie lić od m a g m y i u tw o ­ r zy ć sk ałę; m oże też cała m agm a za m ien ić się w zesp ó ł m in era łó w , tj. w sk ałę. Z a leżn ie od rodzaju z esp o łó w m in e r a ln y c h oraz od b u d o w y sk a ły , p etro g ra fia d aje sk a ło m s e tk i n azw . P o d k reślić tu je d n a k n a leży , że sk ła d c h e m ic z n y sk a ły różn i się od teg o ż sk ła d u m a g ­ m y ; ty lk o n ie w ie lk a część ła tw o lo tn y c h sk ła d n ik ó w m a g m y z o sta je w sk a le za ch o w a n a . W id zim y je w p o ­ s t a c i d rob n ych w r o stk ó w c ie c z y ,i g azów p rzy d u żych p o w ię k sz e n ia c h m ik ro sk o p u (X 900).

P r z e d sta w io n y w y żej obraz p o w sta w a n ia g ra n itu je s t w ła ś c iw y w s z y stk im m a g m a ty sto m , ch o cia ż p a n u je w śr ó d n ic h d u ża ro zb ieżn o ść w p o g lą d a ch n a is to tę m a g m y g r a n ito w ej.

N ie lic z n a g ru p a m a g m a ty stó w h o łd u je p o g lą d o w i, że m a g m a g r a n ito w a jak o n ie z a le ż n e i p ierw o ro d n e tw o ­ r z y w o g r a n itu w y s tę p u je w g łę b i Z iem i. Z n aczn a je d ­ n a k w ię k sz o ś ć g e o lo g ó w -m a g m a ty stó w sądzi, że m a g m a

1 lito sfe r a — z e w n ętrzn a część sk o ru p y ziem sk iej,

g ru b o ści ok o ło 60 km .

(9)

S ie r p ie ń — W r z e s i e ń 1954 167 g ra n ito w a w y o d ręb n ia się, w drodze ró żn ico w a n ia się,

z m a g m y b a za lto w ej (której ob ecn ość w g łęb i Z iem i je s t p o w szech n ie u znana). Jak w y n ik a jed n a k z o b li­

czeń, z m a g m y b a z a lto w e j m oże w y o d ręb n ić się tylk o 5°,o m a g m y g ra n ito w ej. W lito sfe r z e n a to m ia st gran it je s t sk a łą bardzo ro zp o w szech n io n ą i tw o rzy potężn e m a sy w y . F a k ty Z iem i w sk a z u ją w ię c , że źródłem m ag­

m y g ra n ito w ej n ie m o że być. w y łą c z n ie m agm a b a z a l­

tow a.

O tóż o sta tn io coraz w ię c e j g eo lo g ó w sk ła n ia s ię do p rzy jęcia h ip o tezy , że m agm a g ra n ito w a p o w sta je zs sk a ł starszych , k tó re p rzem ieszcza ją c się z gó rn y ch czę­

śc i Z iem i do g łę b s z y c h jej p artii — u le g a ją ta m sto ­ p ien iu .

P r z e c iw k o teo rii m a g m o w eg o p och od zen ia g ran itu w y su w a ją tr a n sfo r m iśc i c a ły szereg argu m en tów . Do n a jw a ż n ie jsz y c h n ależą, m ięd zy in n y m i, n astęp u jące:

1) Z a g a d n ien ie p rzestrzen i, zw ła szcza w o d n iesien iu do p o tężn y ch m a s y w ó w granitu. N ie daje się m ia n o w i­

c ie u zasad n ić, w ja k i sposób w górnej części lito sfery m ogło się zn a leźć t y le n ieza jętej p rzez żadne in n e sk ały p rzestrzen i, b y m o g ły doń s ię d ostać w ie lk ie m a sy m a g ­ m y g ra n ito w ej.

2) Jak, w op arciu o m a g m o w e p o ch o d zen ie granitu, w y ja śn ić m o żn a fa k t w y stę p o w a n ia tej sk a ły w śród sk a ł o sa d o w y ch o n ie zab u rzon ym u k ła d zie w arstw ? J e s t to tyiji tr u d n ie jsz e w przyp ad k u , g d y w g ran icie w id o czn e są lek k o zazn aczon e k ieru n k i, o d p ow iad ające k ieru n k o m w a r stw o w a n ia sk a ł o sa d o w y ch otoczen ia g ra n itu (fig. 1).

O k o lice Sheku w prow incji Jonnun (płd-zach. C hiny).

3) D la c z e g o w lito s fe r z e ta k rzadko w y stę p u ją rio lity i d a c y ty c z y li s k a ły w u lk a n ic z n e o tym że, co granit, sk ła d z ie ch em iczn y m ? J e ż e li n a p ra w d ę w g łęb i Z iem i is tn ie ją w ie lk ie m a sy m a g m y g ra n ito w ej — d laczego p od n osząc się do w y ż sz y c h p a rtii Z iem i n ie dają one p o to k ó w sk a ł w u lk a n ic z n y c h , o d p o w ied n ik ó w granitu?

4) D la czeg o w g e o sy n k lin a c h 1 n o to w a n a je s t znaczna p rzew a g a g ra n itu n a d sk a ła m i zasad ow ym i?

5) J a k w y tłu m a c z y ć fa k t w y stę p o w a n ia w tk w ią cej w g r a n icie e n k la w ie (fig. 2) lu b w sk a le o sad ow ej oto­

czen ia gran itu , ta k ie g o sam ego sk a le n ia ja k w granicie?

P rzecież a n i w e n k la w ie , a n i w s k a le o sad ow ej sk aleń n ie m ó g ł p o w sta ć z m agm y.

Z d an iem tra n sfo rm istó w , p rzytoczon e w y żej a rg u ­ m e n ty p r zem a w ia ją w ła ś n ie za słu szn o ścią ic h poglądu.

W edług k o n c e p c ji g e o lo g ó w z obozu tra n sfo rm istó w , g ra n it p o w sta je z istn ie ją c y c h ju ż sz ty w n y c h sk a ł róż­

n y ch pod w z g lę d e m rodzaju, sk ła d u ch em iczn eg o i w ie ­ ku. S k a ły te;, n ie za m ien ia ją c s ię w m agm ę, przeob ra­

żają s ię w g ra n it pod w p ły w e m w ę d r ó w k i p ie r w ia s t-

1 g e o sy n k lin a — p e w ie n ob szar Z iem i, k tó ry przez d łu ższy cza s p o d le g a ł sta łe m u i p o w o ln em u zap ad an iu i w k tó ry m g r o m a d z iły s ię p o tężn e m a sy skał. Z b i e ­ giem cza su g e o s y n k lin y d a ły p o czą tek górom ła ń c u c h o ­ w y m , np. A lpom .

Płyta granitow a w M u zeum Ziem i w W arszawie.

k ó w w sk oru p ie ziem sk iej P roces przeob rażan ia się ty c h starszych sk ał — n a z w ijm y je p reeg zy stu ją cy m i — od b yw a się n a drodze m eta so m a to zy , c z y li sto p n io w eg o i p o w o ln eg o za stęp o w a n ia w m in e r a le jed n ego p ier­

w ia stk a drugim . P o d k reślić przy ty m n ależy, że k a żd o ­ razow o drob n a tylk o ilo ść m a terii b ie r z e u d zia ł w pro­

c e sie za stą p ien ia . K o ń co w y m p rod u k tem p rocesu m e - ta so m a ty czn eg o p rzeob rażan ia się s k a ł p r e e g z y stu ją - c y ch jest gran it; c a ły p rzeto proces n a z y w a n y je s t p o ­ sp o licie gran ityzacją.

W p ośred n ich sta d ia ch teg o p rocesu m ogą p o w sta ­ w a ć różne rod zaje sk a ł g łęb in o w y ch . W ięk szość tr a n s­

fo rm istó w w y ró żn ia w ię c dw a sta d ia („fronty") pro­

cesu g ran ityzacji: b a z y fik a c ja (czyli „fro n t zasadow y") i g ra n ity za cja w ła śc iw a (czy li „front kw aśny").

S tad iu m p ierw sze ch a ra k tery zu je s ię d o p ły w em do sk a ły p reeg zy stu ją cej ta k ich p ie r w ia stk ó w d w u w a r to - ścio w y ch , ja k żelazo (Fe), m a g n ez (Mg) i w a p ń (Ca), lub o d p ły w em z n iej k rzem ion k i (SiOa). W obec teg o w zra sta za sa d o w o ść sk a ły , a jed n o cześn ie ze zm ian ą sk ła d u ch em iczn eg o n a stęp u je p rzeb u d ow a jej sk ła d u m in era ln eg o i stru k tu ry. W rezu lta cie, sk ała m a c ie r z y ­ sta u p od ob n ić się m oże do sjen itu , d iorytu lu b gabro.

P o w sta n ie n iek tó ry ch rud (np. żelaza) g e o lo g o w ie w ią żą ró w n ież ze sta d iu m b a zy fik a cji sk a ły .

W d ru gim stad iu m m eta so m a ty czn eg o p rzeobrażania się sk a ł p ree g z y stu ją c y c h n a stęp u je w zm ożon y do n ich d o p ły w k rzem io n k i (Si02) i a lk a lió w (Na, K), k tórem u to w a rzy szy przeb u d ow a m in era ln a sk a ły m acierzy stej.

W k o ń co w y m e ta p ie ta k ie g o „k w a śn eg o frontu" p o ­ w s ta je g r a n it jak o w y ra z o sią g n iętej ró w n o w a g i c h e ­ m iczn ej i term o d y n a m iczn ej p ew n ej części lito sfe r y .

K on cep cja d w ó ch „frontów " p ro cesu g ra n ity za cji o p iera się n a zeb ran ych p rzez g eo lo g ó w w te r e n ie f a k ­ tach i zn a jd u je u za sa d n ien ie w p racach fiz y k ó w i c h e ­ m ik ów . S tw ierd zo n o bowiem ,, że p ie r w ia stk i o m a ły m p ro m ien iu jo n o w y m (v Y), ja k w d a n y m p rzyp ad k u ż e ­ la zo (Fe m a v y = 0 ,6 4 — 0,74 A ) lu b m a g n ez (M g — v = 1,33 A), poru szają się szyb ciej, niż p ie r w ia s tk i o dużym p rom ien iu , ja k np. p otas (K — v y 0 ,9 9 = A

S tą d „front kw aśny", b o g a ty w só d i potas je s t w y ­ p rzed zan y p rzez „front zasadow y", złożon y z żelaza, m a g n ezu i w ap n ia.

W ja k i sp osób zach od zić m oże w ęd ró w k a m a te r ii w sk oru p ie ziem sk iej?

C zęść g e o lo g ó w u trzym u je, że m ig ra cja p ie r w ia s tk ó w

w lito sferze od b y w a się za p om ocą ru ch om ych p r z e ­

n o śn ik ó w . D o ta k ich p rzen o śn ik ó w za licza n a je s t w o d a

lu b ła tw o lo tn e p ie r w ia stk i, które, p o ry w a ją c m a te r ię

przenoszą ją z m iejsca n a m iejsce. Idea ru ch o m y ch

p rzen o śn ik ó w n arod ziła s ię w e F ran cji, lecz r o zw in ą ł

ją i u g ru n to w a ł za słu żo n y g eolog fin la n d zk i, J. S e -

d e r h o 1 m , k tó ry m a teria ło m g ra n ity zu ją cy m d a ł n a ­

(10)

168 W S Z E C H Ś W I A T z w ę „ichoru", u w a ż a ją c je z a coś p o śred n eg o p o m ię ­

dzy rozcień czon ą m a g m ą a ro ztw o rem w od n ym . G eo lo g o w ie sądzą, że w lito sfe r z e w ę d r ó w k a m a te r ii m o że s ię o d b y w a ć b ez p om ocy r u c h o m y c h p r z e n o śn i­

k ó w , le c z n a d rodze p rzen ik a n ia (d y fu zji) u a k ty w n io ­ n y c h jo n ó w , a to m ó w lu b c z ą ste c z e k r ó żn y ch p ie r w ia s t­

ków , b ęd ą cy ch w sta n ie c ie k ły m lu b s ta ły m . Z w ła szcza id ea w ę d r ó w k i m a te r ii w sta n ie sta ły m c ie s z y s ię w śró d g e o lo g ó w w ie lk im u zn a n iem i zd o b y w a sob ie coraz w ię k s z e gron o zw o le n n ik ó w . P o p u la rn o ść tej k o n c e p c ji p o leg a n a op arciu jej o z u p e łn ie r e a ln e , n a u k o w o stw ie r d z o n e fa k ty , że p ie r w ia s tk i w s ta n ie sta ły m m o g ą się p oru szać, p rzech od ząc p rzez sieć k r y sta lic z n ą m i­

n era łu lu b p o m ięd zy c ia sn o p r z y le g a ją c y m i zia rn a m i sk a ły . W górnej cz ę śc i lito sfe r y , g d z ie s k a ły są p o ro ­ w a te lu b sp ęk a n e, w ęd ró w k a m a te r ii za ch o d zić m o że ta k ż e w zd łu ż k a n a lik ó w lu b m ik ro sp ęk a ń . M ożna p z y - p u szczać, ż e w ęd ró w k a p ie r w ia s tk ó w w g łę b i Zierr . o d ­ b y w a s ię g łó w n ie p rzez sie ć k r y sta lic z n ą m in e i iłó w . P r z e c iw k o p o w y ższej k o n c e p c ji p rzeo b ra ża n ia s ię s k a ł w s ta n ie sta ły m w y s u w a n y je s t zarzu t, że w ę d r ó w k a m a te r ii w sta n ie sta ły m zach od zi b ardzo p o w o li i n ie m o że m ie ć zn a czen ia d la p r o c e só w g eo lo g iczn y ch . S tw ie r d z o n o np. (J a g i t s c h), że c za s p o trzeb n y do u tw o r z e n ia w a r s tw y k a r n e g it u 11 o g ru b o ści 1000 cm w tem p era tu rze 700° C w y n o si 108 la t; w tem p era tu rze za ś 600° C w ty m sa m y m c z a sie p o w s ta je w a r ste w k a k a r n e g itu g ru b o ści z a le d w ie 60 cm . D o św ia d c z e n ie p o ­ w y ż sz e , w y k o n a n e w la b oratoriu m , n ie o d stra sza je d ­ n a k z w o le n n ik ó w g r a n ity z a c ji w sta n ie s ta ły m o d ich id ei. P a m ię ta ć n a leży , ż e p r o c e sy g e o lo g ic z n e zach od zą bardzo powoli* Z iem ia za ś lic z y so b ie o k o ło 3,5 m ilia r ­ d ó w lat.

W ie lk ie tru d n o ści n a su w a g eo lo g o m p y ta n ie: g d zie szu k a ć n a le ż y źród ła d o sta rcza ją ceg o m a te r ia łó w g r a - n ity zu ją cy ch ? J e d n i b a d a cze sądzą, ż e m a g m a g łę b ­ szy ch p a r tii lito s fe r y je s t d o sta w c z y n ią ty c h m a te r ia ­ łó w . In n i są zdania, że p rzeo b ra żen ie s ię sk a ł za ch o d zi

bez d o p ły w u m a te r ia łó w z zew n ą trz, le c z n a d ro d ze w y m ia n y p ie r w ia s tk ó w p o m ięd zy sk a ła m i otoczen ia.

N a jin te n sy w n ie jsz a p rzy ty m w y m ia n a m a te r ii o d b y w a się n a sty k u d w u sk a ł, k tó re ró żn ią -się w y b itn ie s k ła ­ d em ch em iczn y m , np. b a z a lty i k w a r c y ty .

T rudno ró w n ie ż o d p o w ied zieć n a p y ta n ie , co je s t p rzy czy n ą w ę d r ó w k i m a te r ii w sk o ru p ie ziem sk iej i j a ­ k ie s iły w y w o łu ją m ig r a c ję p ie r w ia s tk ó w . M ogą to b y ć ru ch y m a s sk a ln y c h (p rzem ieszczan ia) lu b ciep ło Z iem i (np. rozpad p ie r w ia s tk ó w p ro m ien io tw ó rczy ch ). S t a ­ w ia n e są ta k że in n e h ip o tezy , le c z b ez d o sta te c z n e g o u za sa d n ien ia . B ra k w ob ecn ej c h w ili o d p o w ie d z i k o n ­ k retn ej n a to lu b in n e p y ta n ie n ie p o w in ie n w sz a k ż e z n ie c h ę c a ć g eo lo g ó w , g d y ż w n a u k a ch o Z iem i n ie r a z się zd arzało, że stw ie r d z o n e p rzez n ic h fa k ty d op iero z n a czn ie p óźn iej d o c z e k a ły się n a u k o w e g o w y ja śn ie n ia .

1 M in era ł zło żo n y z so d u (N a), g lin k i i k rzem io n k i, o p u n k c ie to p liw o śc i p o w y żej 1248° C. Ziem,i n ie d o ­ stę p n y c h d la o b se r w a c ji i b a d a ń g eo lo g ó w .

T ru d n ości, ja k ie m u si p ok on ać g e o lo g w d ążen iu do w y k r y c ia ta je m n ic Z iem i, n a p ra w d ę są w ie lk ie . W i­

d z im y to ch o cia żb y n a p rzy k ła d zie o d c y fro w a n ia g e ­ n e z y gran itu . C ała tru d n o ść za g a d n ień g e o lo g iczn y ch p o le g a n a ty m , ż e g ra n it p o w sta je w g łęb szy ch p a rtia ch Z ie m i n ie d o stę p n y c h d la o b se r w a c ji i b ad ań geologa.

W y su w a n e za ś p rzez b a d a czy k o n cep cje g e n e z y tej s k a ły n ie m o g ą b y ć d o św ia d cza ln ie sp raw d zon e. W ia­

d om o, że lab oratoriu m Z iem i op eru je w ie lk ą sk alą cza su i o lb rzy m ią m a są m a teria łu , zgoła n ie w sp ó łm ie r ­ n y m i z w ie k ie m c z ło w ie k a alb o z m a są m a te r ia łu jak ą o p e r u je u czo n y w la b o ra to riu m czy w fab ryce.

A zatem , tru d n o o b ecn ie z ca łą p ew n o ścią o d p o w ie ­ d z ie ć n a p y ta n ie , ja k p o w sta ł gran it. N ie są jeszcze p o d su m o w a n e w v n ik i sp oru o g e n e z ę tej s k a ły i n ie w iadom o,, c z y da s ię u sta lić ja k ą ś jed n ą, u n iw e r sa ln ą te o r ię p o ch o d zen ia gran itu . P rzyp u szczać je d n a k m o ­ żn a , ż e są g r a n ity m a g m o w eg o i g r a n ity m e ta so m a ty c z - n e g o p och od zen ia, n a -co zgad za się d ziś zn a czn a w ię k ­ szo ść b ad aczy. W ażne n a to m ia st je s t u sta le n ie k r y te ­ r ió w rozp o zn a w czy ch ty c h g e n e ty c z n ie ró żn y ch g r a n i­

tó w i n ad ty m w ła ś n ie p ra cu je dziś w ie lu p etro g ra fó w . W a żn e je s t r ó w n ież u sta le n ie sk a li w ilo śc io w y m o k re­

ś le n iu p rzestrzen i, za jętej w sk o ru p ie ziem sk iej p rzez g r a n ity m a g m o w e i m eta so m a ty czn e.

D la o b ecn eg o sta n u n a u k i o sk a ła c h c h a ra k tery ­ sty c z n e je s t to, ż e w e w sp ó łc z e s n y c h d e fin ic ja c h gra ­ n it u p o m ija n y je s t p u n k t d o ty czą cy jeg o g en ezy . N a p r z y k ła d n a M ięd zy n a ro d o w y m Z jeźd zie G eo lo g iczn y m w L o n d y n ie w rok u 1948 g ra n it o k reślon o ty lk o jak o

„ sk a łę zia rn isto - k ry sta liczn ą , zło żo n ą p rzew a żn ie z k w a r c u i sk a le n ia , często u ż y w a n ą w b u d o w n ictw ie"

(H. R e a d ) .

K o ń czą c w n a jo g ó ln ie jsz y m z a r y sie p r z e d sta w ie n ie w sp ó łc z e s n y c h p o g lą d ó w n a p o ch o d zen ie gran itu , c h c ia ­ ła b y m zazn aczyć, że p rzy czy n ą z a in te r e so w a n ia p r o b le ­ m e m g ra n itu j e s t n ie ty lk o te o r e ty c z n e zn a c z e n ie za­

g a d n ie n ia , le c z ta k że w ie lk ie jeg o zn a czen ie p ra k ty czn e.

M a sy w o m g ra n ito w y m to w a rzy szy w ie le m e ta li m a ją ­ c y c h szero k ie z a sto so w a n ie w p rzem y śle. J a k w id zim y n a fig . 3, z m a s y w e m g ra n ito w y m z w ią z a n e są ta k ie m e ta le , jak: cy n k (Zn), cy n a (Sn), m o lib d en (Mo), w o lf ­ r a m (W), a rsen (A s), rtęć (Hg) i in n e. U sta le n ie g e n e z y g r a n itu p o z w o li g e o lo g ii sto so w a n ej (rudy i kru szce) w y b r a ć n a jw ła ś c iw sz ą m e to d ę p o szu k iw a w czą i e k s ­ p lo a ta c y jn ą to w a r z y sz ą c y c h g ra n ito m sk a rb ó w Z iem i.

R O Z M A I T O Ś C I

Ciepło płynące z głębi oceanów. P od ob n ie jak z w y ­ so k ic h i su c h y c h k o n ty n e n tó w , ta k i z dna o cea n ó w w y d o b y w a s ię ciep ło. S tw ie r d z ili to o cea n o g ra fo w ie i p r z y p isu ją c ie p ło to d zia ła n iu p ie r w ia s tk ó w ra d io a k ­ ty w n y c h .

U lepszony typ sejsm ografu. O statn io zaczęto p rze­

p ro w a d za ć b a d a n ia n o w y m sejsm o g ra fem , k tó r y m oże z a n o to w a ć f a le siln e g o tr z ę sie n ia ziem i n a w e t po o śm io k ro tn y m ich p rzejściu d ok oła ziem i. T y m że s e j s ­ m o g r a fe m za n o to w a n o n ie z m ie r n ie d łu g ie fale, k tóre m o g ą p rzen ik a ć g łęb o k o d o śro d k a ziem i; n a tej drodze n a u k a sp o d ziew a się o trzy m a n ia n o w y c h w sk a z ó w e k w a ż n y c h d la b ad ań n ad b u d o w ą jąd ra ziem i.

R adar w róży śnieg. A p araty rad arow e m ogą w y k ry ć o b ecn o ść k r y sz ta łk ó w lo d u w ch m urach. D z ię k i tem u m o ż n a p rz e w id z ie ć , czy b a d a n a ch m u ra p rzy n iesie śn ie g , czy deszcz.

C zy z tej chm ury będzie deszcz? D o k o n y w a n e są p o ­ m ia r y ła d u n k ó w e le k tr y c z n y c h k ro p elek w ch m u rze i p o la e le k tr y c z n e g o ch m u ry d la p rzew id y w a ń , czy z d a n ej Chmury sp a d n ie deszcz. J e s t to b o w ie m z a ­ le ż n e , zd a je się, od n a e le k tr y z o w a n ia chm u ry. W z w ią ­ zk u z ty m i b a d a n ia m i u czen i z a sta n a w ia ją s ię n a d m o ­ ż liw o ś c ia m i w y w o ły w a n ia d eszczu i in n y c h zm ian p o ­ g o d y , co m o że m ie ć bardzo p o w a żn e zn a czen ie d la r o l­

n ic tw a .

(11)

C Z A J K A

P O R T R E T M ŁODEJ C ZA JK I

F o t. Izabela Puchalska

Z d jęcie w y r ó ż n io n e na k o n k u rsie fo to g ra ficzn y m W s z e c h ś w ia ta

(12)

Z K O N K U R S U F O T O G R A F I K I P R Z Y R O D N I C Z E J

F o t. Izabela Puchalska

PO R TR E T P IS K L Ę C IA B Ł O T N IA K A

F o t. Izabela Puchalska

M EW A Ś M IE S Z K A sia d a n a g n ie ź d z ie

(13)

S ie r p ie ń — W r z e s i e ń 1954 169

JA N Ż A B IŃ S K I (W arszaw a)

Ż U B R P R Z E D W O J N Ą I P O W O J N I E

K ied y m n iej w ię c e j w d w a la ta po a p elu znanego p odróżnika p o lsk ieg o , Ja n a S z t o l c m a n a , w 1923 r.

na M ięd zy n a ro d o w y m K o n g resie O chrony P rzyrody w P aryżu , p o w sta ło M ięd zyn arod ow e T ow arzystw o O chrony Żubra, o b y d w a n a tu ra ln e środ ow isk a tego z w ierzęcia , a m ia n o w ic ie B ia ło w ie ż a oraz p ó łn o cn e sto k i K au k azu b y ły ju ż c a łk o w icie p ozb aw ion e p rzed ­ sta w ic ie li B iso n b o n a su s L.

W B ia ło w ie ż y n a stą p iło to w zim ie 1920/21, k ied y z ręk i k łu s o w n ik ó w p ad ła o sta tn ia ży ją ca krow a.

Co się zaś ty c z y ośrod k a k a u k a sk ieg o , to d w ie w y sła n e tam e k sp e d y c je w rok u 1924/25 stw ie r d z iły , iż na tych teren ach n ie p r zetrw a ła an i jed n a sztuka.

w rękach m a g n a tó w n ie n a stręcza ła szczeg ó ln y ch w ą t­

p liw o ści, to w ogrodach zo ologiczn ych rzecz p rzed sta ­ w ia ła się n ie tak jasno.

K orzystając b o w iem z fa k tu , iż żubr k rzyżu je się b ez ogran iczeń z bizon em a m ery k a ń sk im , ogrody z o o lo g i­

czn e p osia d a ją ce ty lk o b u h a je, k ry ły n im i b izon ice. P o ­ n iew aż zaś w z g lę d n ie ju ż w drugim a b e zw zg lęd n ie w trzecim p o k o len iu od różn ien ie n a p o d sta w ie w y g lą d u ta k iej k rzy żó w k i od czy steg o żubra, je s t n iem a l n ie m o ­ żliw e, p rzed sięb io rstw a og ro d ó w zo ologiczn ych c h c iw e przede w sz y stk im z y sk ó w m a teria ln y c h otrzy m a n y w ten sposób p rzy ch ó w ek sp rzed a w a ły jako c z y ste żu ­ bry. N ic w ię c d ziw n ego, że w ob ec podobnej sy tu a cji,

R yc. 1. B izon D zia ła ln o ść z a te m T o w a rzy stw a ogran iczyć się m u ­ sia ła je d y n ie do r e sz te k żu b rów zn a jd u ją cy ch s ię po zw ie r z y ń c a c h m a g n a c k ic h i ogrod ach zoologiczn ych . O środki te zresztą w y m ie n ić b y ło m ożn a na p a lca ch jed n ej ręk i. N a jw ię k sz e z za ch o w a n y ch po p ierw szej w o jn ie sta d o k się c ia n a P szczy n ie , lic z ą c e przed w o jn ą p rzeszło 70 sztu k , b y ło p rzez w ła śc ic ie la św ia d o m ie w y ­ b ija n e w o k r e sie w o jn y , a n a stę p n ie p o w sta n ia g ó rn o ­ ślą sk ie g o , ta k że w c z a sie za w ią za n ia T o w a rzy stw a sp ro w a d za ło się do je d n e j starej k r o w y i d w ó ch b u ­ h ajów .

N ieco w ię k sz ą ob sad ą p o c h w a lić s ię m ó g ł zw ierzy n iec h ra b ieg o A r n i m a w B o itzen b u rg u oraz w ła śc ic ie la dóbr zie m sk ic h v o n B e y m e g o w S ch ad ow , k tóry zresztą w ty m c z a sie ro zsp rzed a w a ł w ła śn ie p o sia d a n e p rzez sie b ie żu b ry; w r e sz c ie k ilk u n a sto m a sztu k am i roz­

p orząd zał k s ią ż ę B e d f o r d w W oburn A b b e y .P o n a d to p e w n e ilo ś c i ty c h z w ie r z ą t z n a jd o w a ły s ię w Zoo b er­

liń sk im i szto k h o lm sk im , a p o je d y n c z e egzem p la rze — w r o z m a ity c h in n y c h ogrod ach zo o lo g iczn y ch .

J e ś li jed n a k a u te n ty c z n o ść żu b rów zn a jd u ją cy ch się

F o t. Z. Porębski

a m ery k a ń sk i

M ięd zyn arod ow e T o w a rzy stw o O chrony Żubra u zn ało za najb ard ziej p a lą cą p otrzeb ę u sta le n ie przede w s z y s t­

kim , k tóre sp ośród sztu k p o d a w a n y ch p rzez w ła ś c ic ie li za żu b ry są r z e c z y w iśc ie żubram i, k tó re zaś i w ja k im sto p n iu m ają d o m ieszk ę k r w i b izon a a m ery k a ń sk ieg o . P rzy sp osob n ości starano s ię też u sta lić , które sp ośród c z y sty c h żu b rów są żubram i rasy b ia ło w ie sk ie j, a k tó re m ają d o m ieszk ę k rw i żu b ra k a u k ask iego.

C zystych o so b n ik ó w rasy k a u k a sk iej już n ie b y ło w ty m czasie n a św iecie, ja k już w sp o m n ia n o b o w iem , w y g in ę ły o n e w sw y m ośrod k u m a cierzy sty m . Z n a jd u ­ ją c y się zaś w E uropie m a teria ł, p o ch o d ził od jed n eg o je d y n e g o b u h aja, k tóry jak o roczna sztu k a o fia ro w a n y zo sta ł w roku 1908 przez cara R osji o g ro d o w i zo o lo g icz­

n em u H a g en b eck a w H am burgu.

P ra ca M ięd zyn arod ow ego T o w a rzy stw a , u w ień czo n a

w y d a n iem 15 k w ie tn ia 1932 r. p ierw szeg o zeszy tu K s ią g

R o d o w o d o w y c h Ż u b ró w , w y k a za ła , że c z y sty ch sztu k

z n a jd o w a ło się w ty m c z a sie n a k u li ziem sk iej n ieco

p on ad 30, w czym m n iej w ię c e j p o ło w a — b ia ło w ie ­

sk ich , a p o ło w a z k rw ią k au k ask ą.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przypadku oferty wspólnego nabycia prawa własności w razie niestawienia się któregokolwiek z Nabywców do podpisania umowy przedwstępnej lub umowy przenoszącej

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

na dodatkowym stole - jednorazowo 50 zł... na dodatkowym stole - jednorazowo

mont aż u szybko zmiennego

W przypadku oferty wspólnego nabycia prawa własności w razie niestawienia się któregokolwiek z Oferentów do podpisania umowy przedwstępnej lub umowy przenoszącej

W przypadku braku znajomości języka, dziecko otrzyma dodatkowe godziny nauki języka polskiego oraz pomoc w wyrównaniu ewentualnych różnic. programowych z

Przez środowisko jest rozumiany działający system wykonawczy (ang. Tw orzą ją ta m wszystkie obiekty i zasoby zdefiniowane przez użytkownika w danym program ie, najczęściej

ŹRÓDŁO: OPRACOWANIE WŁASNE NA PODSTAWIE DANYCH GUS.. Omawiając rynki pracy koniecznym jest również spojrzenie na stopę bezrobocia. Zdecydowałem, aby pokazać stosunek