W s z e c h ś w i a t
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
ORGAN PO LSKIEG O TO W ARZYSTW A PR Z Y R O D N IK Ó W IM. KOPERNIKA
PA Ź D Z IE R N IK 1957 Z E S Z Y T 10
Z a le c o n o d o b ib lio te k n a u c z y c ie ls k ic h i lic e a ln y c h p is m e m M in is te r s tw a O św iaty - n r IV /O c-2734/47
*
0
T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 10 (1878)
K a u l b e r s z J ., S ła w n y fiz jo lo g A . J . C a rls o n (1875— 1 9 5 6 ) ... 265
B e a 1 e G. H ., D z ie d z ic z n o ść a n ty g e n o w a u P a r a m e c iu m a u r e lia M u li. . . . 269
Z w i e r z y c k i J., N id e r l a n d y — k r a j e n is k o p o ł o ż o n e ...274
B r z e z i c k i E., P r z y to m n o ś ć a ś w ia d o m o ś ć u z w ie r z ą t i l u d z i ...281
T o k a r s k i A ., S p o tk a n ie z P o p o c a t e p e t l ...284
W a s y 1 i k K ., G lo n y ja k o ź ró d ło ś r o d k ó w s p o ż y w c z y c h ... 285
D ro b ia z g i p rz y r o d n ic z e D r u g ie w P o ls c e s t a n o w is k o S te p h a n i ti s p y r i (F a b r.) H e m ip te r a — T in g i- d a e (P . W o jn a r o w s k a i J . J . L i p a ) ... 290
J a s z c z u r k a ż y w o ró d k a (P. P o c z o p k o ) ...290
B a n a n o ja d y — M u s o p h a g id a e (W . E i c h l e r ) ... 292
P r o s t a m e to d a s p o r z ą d z a n ia f o to g r a f ii o w a d ó w i ro z to c z y z p o m in ię c ie m n e g a ty w ó w (J. J . L i p a ) ...292
R o z m a i t o ś c i ...293
R e c e n z je T h . H a l t e n o r t h i W. T r e n s e : D a s G r o s s w ild d e r E r d e u n d se in e T r o p h a e e n (K. K o w a l s k i ) ... 294
P r z e m y s ła w B u r c h a r d : Z w y p r a w g r o to ła z ó w (K . M a ś la n k ie w ic z ) 295 R a jm u n d S o s i ń s k i : O s ta r e j i n o w e j te c h n ic e (K. M a ś la n k ie w ic z ) . . 295
P o ls k ie T o w a r z y s tw o M iło ś n ik ó w N a u k o Z i e m i ... 295
S p r a w o z d a n ia P le n a r n e p o s ie d z e n ie z a r z ą d u P o ls k ie g o T o w a r z y s tw a P r z y r o d n ik ó w im . K o p e r n ik a w W a rs z a w ie (K . Ś w i ą t k o w s k a ) ... 296
S p i s p l a n s z
I. I I . P A N T O F E L K I P a r a m e c iu m a u r e lia (do a r t y k u ł u G. H . B e a le ’a p t. D z ie d z ic z n o ść a n ty g e n o w a u P a r a m e c iu m a u r e lia M liii.
I I I . P A R T IA L A S U B U K O W E G O — fo t. J . S iu d o w s k i IV . W A R A N S Z A R Y (V a r a n u s g r is e u s ) F o t. S. P o r a d o w s k i
A L IG A T O R C H IŃ S K I (A ll ig a t o r s in e n s is ) F o t. S. P o r a d o w s k i
N a o k ła d c e : G Ł O W A S Ę P A K A S Z T A N O W A T E G O (A e g y p iu s m o n a c h u s )
fo t. S. P o r a d o w s k i
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M . K O P E R N I K A
PA Ź D Z IE R N IK 1957 ZESZY T 10 (1878)
JE R Z Y K A U L B E R S Z (K rak ó w )
SŁA W NY FIZJOLOG A. J.
W e w rześniu r. ub. zakończył życie w w ieku 81 lat jed en z n ajb ard ziej znanych badaczy ży
cia A. J. C a r l s o n, k tóry, obok zm arłego przed kilku laty W. B. C a n n o n a, b y ł n a j
w y b itn iejszy m pośród starszej g en eracji fizjo
logów am ery kańskich. Poniew aż w czasie m o
jego p obytu w S tan ach Zjednoczonych nieraz odw iedzałem jego pracow nię, pozwolę sobie w k ró tk ich słow ach naszkicow ać sylw etkę tego niepow szedniego człowieka.
O sobliw a b y ła droga jego życia. S tał się, jak sam m ówił, A m ery k an in em z w yboru. Urodzony w r. 1875 w Szw ecji, w sw ych chłopięcych la
tach pasał owce n ad brzegam i B ałtyku. Ju ż wówczas w y obraźnię jego rozp ierała p asja tłu m aczenia różnych zjaw isk przyrodniczych. Z a
rów no w yp olerow ane przez lodowiec skały, jak i różne zjaw iska życiow e ciekaw iły go niezm ier
nie. Szkoła i dom w y ro b iły w nim w praw dzie bezkom prom isow ą uczciwość, gospodarność, am bicję dokonania w życiu czegoś w artościo
wego, ale m ożliw ości dalszej ed u k acji b yły n i
kłe. Ja k o 16-letni m łodzieniec em ig ru je do Ame
ryki, sądząc, że tam może zainteresow anie no
w ym otoczeniem p rzy tłu m i w nim żądzę w ie
dzy. S tało się jed n a k inaczej. Zaczyna pracow ać jako cieśla w Chicago. Jeg o rodak, pew ien p a
stor szwedzki, rozpoznaje w nim niezw ykłe zdolności i zalety, u łatw ia m u kształcenie w ko
legiach augustianów , a potem Rock Island; m ło
dzieniec nie d a je się pozyskać dla stanu d u chownego, ale p rag n ie pójść drogą nauki. W nie
zw ykle k ró tk im czasie uzy sk u je stopień bak a-
CARLSON (1875*—1956)
łarza — 1897 r., m ag istra — 1898 r., potem krótko tylko w ah a się w w yborze specjalności, ma upodobanie do rozm yślań filozoficznych, ale decyduje się na fizjologię, gdyż ta gałąź wiedzy, jak sądzi, dać m u może sposobność ko ntrolo w a
nia sw ych m yśli za pom ocą eksperym entów . Nie zawiódł się. Został rzeczyw iście szam pionem m etody naukow ej kontrolow any ch obserw acji i doświadczeń. Całe życie głosił, że m ożna w y daw ać należyty sąd o istocie jakiegoś zjaw iska dopiero na po dstaw ie zebrany ch faktów . O trzy
m aw szy w r. 1903 na u n iw ersytecie S tanford w K alifornii d o k to ra t filozofii za pracę n ad re akcją serca n iek tó ry ch m ięczaków, dziesięciono- gów i osłonie na bodźce elektryczne, zaraz po
tem w r. 1904, m ając lat 29, zyskuje św iatow y rozgłos b adan iam i nad auto m aty zm em serco
wym. J u ż w tenczas nazw isko jego fig u ru je we w szystkich podręcznikach fizjologii. D ośw iad
czenia przeprow adza na zaliczanym częściowo do skorupiaków , częściowo do pajęczaków Li- m ulus, którego serce m a form ę ru ry podzielonej na odcinki, a zn a jd u jąc y się w jej ścianach po
przecznie prążko w an y m ięsień zaw iera kom órki zwojowe, połączone ze sobą w łóknam i n erw o
w ym i. W łókna te m ożna izolować zupełnie od elem entów czysto m ięśniow ych. Zniszczenie nerw u znosi całkow icie spontaniczne skurcze serca, drażnienie pobudza je. U szkodzenie po szczególnych odcinków m ięśnia pozostaje bez w pływ u. D ośw iadczenia te b yły dowodem na słuszność teorii neurogennego pochodzenia sk u r
czów m ięśniow ych u tych zw ierząt.
35
266 W S Z E C H S W I A T
Od ro k u 1909 do 1917, będąc ju ż k iero w n i
kiem Z akładu Fizjologii u n iw e rsy te tu w C hi
cago, b ad a w długiej serii dośw iadczeń na zw ie
rzętach i obserw acji n a ludziach zjaw isko gło
du. Trzydzieści i k ilk a p rac nau k o w y ch z tego zakresu je s t plonem w ielu dociekań, częściowo w spólnych z n ajb liższy m jego w sp ó łp raco w n i
kiem L u c k h a r d e m , a m o no g rafia w y d an a w r. 1916 przez Chicago U n iv e rsity P re ss pt.
K ontrola głodu w stanie zdrow ia i choroby s ta now i n a jp e łn ie jsz y zbiór w szystkich w iadom ości o głodzie, jak ie p osiada lite r a tu r a fizjologiczna.
Różnice m iędzy głodem i a p e ty tem oraz sto su nek przew odu pokarm ow ego do u k ład u n e rw o wego w egetatyw n eg o są tam też szczegółowo ro zp atry w an e.
D la b ad ań ty ch o p raco w u je sp ecjaln ą te c h nikę. Psom w prow adza do żołądka przym oco
w ane n a gum ow ej ru rc e balo nik i bądź to b ez
pośrednio przez p rze to k i z a k ład an e w edług niego bez m etalo w y ch kaniu lek , w p rze c iw ie ń stw ie do m eto dy stosow anej w szkole Paw łow a, bądź to przez gardło i p rzełyk. R ów nież ludziom w suw a tak ie baloniki do żołądka przez u sta lu b nos, g ard ło i przełyk, a jed n e m u z p a c je n tó w chicagow skich klinik, znanem u w lite ra tu rz e dotyczącej głodu jak o Mr. V., bezpośrednio przez przetokę. Po w p ro w ad zen iu 50— 100 m l po w ietrza łączy balonik z m an o m e tre m zaw ie
rają cy m brom oform , którego zm ia n y poziom u r e je s tru je się na k im og rafie za pom ocą zaopa
trzonego w piórko p ływ aka.
C arlson stw ierd za 3 ty p y skurczów gło
dowych, k tó re oznaczył k o lejn y m i cyfram i:
1) trw a ją c e około 30 sek. przy słab y m to n usie żołądka, p o w ta rz a ją się one co V
2— 4 m in.
w okresie Va— 3-godzinnym , po k tó ry m n a s tę p u je dłuższy stan spoczynku;
2) p aro m in u to w e z długim i p rzerw am i p rz y siln iejszy m tonusie, n ak ła d a ją c e się n a siebie, a w ięc ja k b y tężec n iezupełny; 3) tężcow e pełne, trw a ją c e 1— 10 m inu t. Czasem skurcze żołądka rozpoczy n ają się już w czasie w chłaniania, gdy m eta b o lity k rążą jeszcze w e krw i. Z y sk u ją je d n a k znacznie na sile, gdy zm niejszy się poziom c u k ru w osoczu o 25% ; po w strzy k n ięciu glukozy z n ik a ją je d nocześnie ze zm niejszen iem to n u su ścian żo- ładka. W b ad aniach na człow ieku C arlson z n a j
duje osłabienie sk urczó w w n a stę p stw ie g r y zienia różnych sm acznych su b sta n c ji ja k cuk ru, w m niejszym sto p n iu i n ie ja d a ln y c h ja k p a r a fina, a n aw et niesm acznych ja k chin in a lub ró żn e kw asy. Z m niejszać m ogą się też skurcze głodow e n a drodze odru ch o w o -w aru n k o w ej, np.
n a w idok p rzed tem ju ż n ieraz spożyw anej s u b stancji. K iedy np. p a c je n t pew nego dnia sądził, że przy g o to w u je się d la niego jak iś silnie k w a śny wyciąg, n astąp iło obniżenie sk urczów aż do póki ,,A ja x “ — tak ie b y ło przezw isko C arlsona od jego inicjałów i specjaln ej w y m o w y — n ie oczekiw anie sam nie w y p ił połow y tego p ły n u (w rzeczyw istości ty lko bardzo słabo kw aśnego).
U rozbaw ionego ty m incy d en tem p acjen ta,
w k ró tce po po łknięciu przez niego pozostałej połow y, skurcze pow róciły znow u do p o p rzed n iej głodow ej wysokości. B adając ruchliw ość żo
łąd k a u osesków, C arlson stw ierd ził szczególne jej w zm ożenie przed karm ien iem , okresy s k u r
czów są u nich częste, spoczynku krótk ie, trw a jące tylko 10— 60 m in.; żołądek gotów je s t do ponow nego p rzy ję cia pożyw ienia w
2— 3 godzin.
W czasie silnych skurczów głodow ych dziecko zw ykłe krzyczy.
C ały szereg dośw iadczeń odnoszących się do zjaw isk zachodzących w czasie głodu C arlson przep ro w ad zał sam na sobie, nie p rzy jm u ją c po
żyw ienia
4 ł /2doby. W żołądku jego przez ten czas znajdow ał się balonik, k tó ry um ożliw iał re je s tra c ję w szelkich p ow stałych w ty m okresie skurczów n a w alcu. K o relu jąc z n im i w łasne sensacje głodowe, stw ierdził, że te o statn ie w y s tę p u ją nie w n a stę p stw ie skurczów , ale jed n o cześnie z nim i. Sam a pustość żołądka nie sp ro w adza bólu. G dy pożyw ienie lu b w oda dostaną się do żołądka, niem iłe uczucie znika i skurcze słabną. P alenie, szczególnie cygar, osłabia s k u r
cze, ściśnięcie pasa w y w iera m ały w pływ , gniew bardzo ham u je. W yczerpująca p rac a m ięśniow a i zim no obniżają skurcze głodowe. W e śn ie m ogą one być dość silne. W 4 i 5 dniu po zaprzestan iu p rzy jm o w a n ia pożyw ienia i po założeniu balo
n ik a sensacje głodow e m inęły, chęć jedzenia ustała, silne sk urcze żołądka trw a ły je d n a k n a dal. N ajb ard ziej odczuw a się je zw ykle w p ierw szych dniach głodu, po środku o kresu skurczo
wego. T ylko bezpośrednio po o b fity m posiłku sk urcze żołądka zn ik ają całkow icie. P o u m ia r
kow anym z ja w ia ją się w 30 m in u t i sto p niow o rosną. M ożna być głodnym , gdy pożyw ie
nie jeszcze je s t w żołądku. A p e ty t nie m a nic w spólnego ze sk urczam i żołądka.
D ośw iadczenia C arlsona z 4— 5-dniow ym p rz y trz y m y w a n ie m balonika w żołądku podczas głodzenia się stano w ią obok in nych dośw iadczeń n ie k tó ry c h badaczy na sa m y m sobie, ja k np. po
ły k an ie k u ltu ry b a k te rii cholery przez P e t * t e n k o f f e r a , przecin an ia w łasnego n erw u prom ieniow ego przez H e a d a, tygodniow ego p rze b y w an ia B a r c r o f t a w kom orze niskich ciśnień i in., p rzy k ład bezgranicznego oddania się n au ce nie ty lk o in te le k tu a ln ie ale i fizycznie.
O bserw acje C arlsona na Mr. V pokazały, że u d erzen ie błony śluzow ej żołądka w y w ołuje jej zblednięcie, co tłu m aczy on skurczem m uscu- laris mucosae. N a tym sam ym pacjen cie z p rze
to k ą b ad ał też w yd zielanie żołądkow e, z n a jd u jąc je ciągłym , choć o bardzo różnym nasileniu.
Psom z żołądeczkam i P aw ło w a w strz y k iw a ł do k rw i kw asy żółciowe i, w y tw a rz ają c w ten spo
sób e k sp e ry m e n ta ln ą żółtaczkę doraźną, stw ie r
dził podczas jej trw a n ia zm niejszenie p ro d u k cji HC1, w chronicznej zaś żółtaczce, jak a po
w sta je np. po przew iązan iu p rzew odu żółcio
wego, kw asota by w ała pow iększona, ale objętość soku żołądkow ego m alała.
C arlson w y d a je też szereg p rac o d n o s z ą c y c h
P a ź d z ie r n ik 1957 267
się do w pływ u ciąży na czynność gruczołów do- krew nych, szczególnie tarczycy, gruczołów p rzy tarczycznych i trzu stk i. P racu jąc w tej dziedzi
nie spraw dzał nieraz głośne w yniki dośw iadczeń z przeszczepianiem gruczołów rozrodczych osob
ników m łodych na sta re i w w y n ik u sw ych b a dań stał się raczej przeciw nikiem poglądu 0 przed łu żan iu m łodości i życia na tej drodze.
Na X II m iędzynarodow ym zjeździe fizjologów w Sztokholm ie w 1926 r. ostro zaatakow ał W o- r o n o w a. B yłem św iadkiem jego w ystąpienia.
„Dlaczego p. W oronow nie p okazuje nam no
w ych foto g rafii" — p y ta ł Carlson — „tylko te, które ju ż d em o nstro
w ał p a rę la t te m u “ . M ając d uży resp e k t dla ch iru rg ii i będąc w ielkim p rzy jacielem 1 fizjologicznym d orad cą znanego c h iru rg a D r a g s t e d t a rów nież z chicagow skiego un iw ersy tetu , żyw ił jed n a k wobec głośnych zabiegów W oronow a dużo nieufności. „Z na
łem takiego człow ie
ka -— m ów ił — k tó ry po przeszczepianiu ją der m ałpich tak długo czuł się odm łodzonym , dopóki nie otrzym ał ra c h u n k u sw ego chi
ru rg a. R achu nek ten był ta k w ygórow any, że dolegliw ości starcze zaraz pow róciły". K ie
dy w r. 1939 p rzy p o m niałem C arlsonow i ten epizod z r. 1926,
powiedział, że od tego czasu W oronow nigdy już nie w y stą p ił n a zjeździe fizjologów.
C arlson jak o d y d a k ty k i w ykładow ca m iał szczególną sław ę. N ieraz w tygodnikach a m e ry kańsk ich u k azy w ały się o nim arty k u ły , np.
w „ S a tu rd a y E vening P o s t“ w r. 1947 felieton pt. C złow iek, k tó r y ro zum ie nasz żołądek. T rzeba dużego płótna, pisano, aby zobrazow ać Carlsona.
Podnoszono, ja k w alczył o lib e raln e w ychow a
nie m łodzieży. Przez 50 la t uczył m łodzież na un iw ersy tecie w Chicago, nauczał bardzo d y n a m icznie, był jed n y m z niew ielu św ietn y ch w y kładow ców fizjologii w A m eryce, tw ierdził, że uczyć pow inniśm y słow em , dośw iadczeniem i przy kład em . „T rzeba wciąż zapalać n a tu ra ln ą ciekaw ość studen tó w , pogłębiać w nich zrozu
m ienie życia ludzkiego. N ie doceniam y p o jem ności m ózgow ych naszej m łodzieży. Ucząc m y śleć d ajem y jej dopiero praw dziw e szanse w y ko rzy sta n ia ży cia“. Pośród jego uczniów n a jw y b it
niejszym i są g astro en tero lo g A. C. I v y, n eu- rofizjologow ie K l e i t m a n i G e r a r d , ga
stro enterolo g porów naw czy T. L. P a 11 e r s o n.
Często podnosił Carlson, że w ypow iadając ja kieś tezy naukow e pow inno się zawsze i w szę
dzie opierać je na rzeczow ych dowodach. B ada
nie ty ch dowodów m usi być bardzo w nikliw e.
Sław nym stało się przy w ielu okazjach po w ta
rzane zdanie: W h a t is the evidence? W spółpra
cownicy jego opow iadali sobie, że na te słowa jak b y n astro jon e było szkło w jego pracow ni.
K iedy padały, zdaw ało się, że d rży ono synch ro nicznie z ich dźwiękiem .
C arlson był przekonany, że stosow anie m etod ściśle naukow ych doprow adzi do lepszego zro
zum ienia ludzkości. N iejednokrotnie w spom inał, że naukow cy to nie jacyś ludzie oderw ani od św iata, ale zwykli, że w szystko n ad aje się do naukow ego b a
dania. „D la każdej rzeczy potrzebne są jed n a k obserw acje kontrolne, dopiero na podstaw ie w ielu spo
strzeżeń m ożna poku
sić się o w ypow iedze
nie j akiegoś nowego poglądu. T rzeba mieć odw agę k o n fro n tacji z now ym i dow iedzio
nym i faktam i, ale do
póki ich nie znamy, należy m ilczeć". N ie
zw ykły był jego stosu
n ek do woźnych. Część ich, tak ja k
2 0% lu d ności Chicago, stan o w ili Polacy. Zdarzało się, że woźny klepał C arlsona w ieczorem n a pożegnanie po p le cach. N azyw ano go naukow cem pow szedniego człowieka. Dużo pisano o jego rzadkiej in telek - tualności i praw ości.
C arlson nie okazyw ał podziw u dla telepatów . Gdy jed en z nich opowiadał, jak w K ansas City, a więc w c e n tru m S tanów Zjednoczonych, m iał o 9 wieczór w idzenie p o trz e b u ją c e j' go w tenczas m atki, k tó ra p rzeb y w ała w Now ym J o rk u i ja k się później okazało, ściśle o tej sa
mej godzinie spadła ze schodów, odpow iedział na pytanie, co o ty m m yśli, że przede w szystkim przychodzi mu n a m yśl różnica m iędzy czasem c e n traln y m i w schodnim .
Podczas pierw szej w ojny św iatow ej służył jako pułkow nik w oddziałach żyw nościow ych kom isji Hoovera, był w tenczas w Polsce, Jug o
sławii, A ustrii, zajm ow ał się ak cją dokarm iania dzieci. Poznał zniszczenia w ojenne. S postrzeże
nia sw oje u jm u je w pracy O po w o jen n ych w a runkach w Europie.
Pod koniec dru giej w ojny św iatow ej pisał:
„Idei n ie m ożna niszczyć bom bam i, a tylk o lep szymi ideam i o p a rty m i na lepszych dowodach.
35*