• Nie Znaleziono Wyników

WSZECH 5WIAT

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "WSZECH 5WIAT"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

WSZECH 5 W IAT

TOM 86 NK 10 PAŹDZIERNIK 1985

(2)

Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pism em Ministra Oświaty n r lV/Oc-2734/47

W ydane z pomocą finan sow ą P olskiej A kadem ii Nauk

TRESC ZESZY TU 10(2262)

J- V e t u l a n i , A trio p e p ty d y ...209 Z. W i e r z b i c k i , Z h isto rii b a d a ń n ie k tó ry c h m in e ra łó w (halogenków ) . . 211 J . H o r n e, S en p a ra d o k sa ln y u człow ieka ...213 J . L. J a k u b o w s k i , Z ycie i śm ierć r a f k o ralo w y c h (na m a rg in esie k siążk i

D. K u h lm a n n a ) 216

H. M i s z t a, M echanizm w iąz an ia rtę c i przez b ia łk a u stro jo w e . . . . 219 A. W a g n e r , U w agi o dy m o rfizm ie płciow ym w ielkości ciała ssak ó w . . 221 D robiazgi p rzy ro d n icze

W irus A ID S: jego bu d o w a i h isto ria o d k ry c ia (J. L atin i) . . . . 223 Czy kró tk o w zro czn o ść istn ia ła w p aleolicie (W. S tęślicka) 224

W szechśw iat p rze d 100 la ty . . 225

R ozm aitości ...226

E id em a ...228

R ecenzje

H , W e y m a r : L e rn t P fla n z e n k e n n e n (M.Z. S z c z e p k a ) ... 230 W. G i b b o n s: T h e ir Blood R u n s Cold. A d v e n tu re s w ith R eptiles a n d

A m p h ib ia n s (P. S u ra ) 230

W. P . G a w r y ł o w : K ła d o w a ja o k ie an a (W. M i z e r s k i ) ... 231 K ro n ik a n a u k o w a

I K ra jo w e S e m in a riu m M alakologiczne (S.W. A lexandrow icz) . . . 231

S p i s p l a n s z

I. W A R TA koło szosy R ogalin—M osina. F ot. W. S tro jn y

II. ŚW IA T PODW ODNY K A RA IB Ó W . F ot. J. P aw e łc z a k (do a rt. J . L. Ja k u b o w ­ skiego)

III. M YSZOSKOCZKA- F ot. P. S u ra IV- P IE N O LIW K I. F ot. J. M e n d alu k

O k ł a d k a : K A M ELEO N ZW Y CZA JN Y C ham aeleo c h a m a e leo n L . F ot. P . S u ra

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

TOM 86 ZESZYT 10

(ROK 104) PAŹDZIERNIK 1985 (2262)

JE R Z Y VETULAN I (Kraków )

ATRIOPEPTYDY

Serce jest narządem budzącym zawsze spe­

cjalne zainteresowanie, tradycyjnie wciąż uwa­

żanym za siedzibę uczuć, chociaż od ponad 350 lat wiem y, dzięki pracom Harveya, że główną rolą serca jest funkcja pompy, nieprzerwanie przepychającej krew przez sieć naczyń, której łączna długość u człowieka wystarczałaby, z zapasem, na czterokrotne opasanie Ziemi wzdłuż równika. W ciągu kilku ostatnich lat nagroma­

dziły się dowody na to, że serce pełni jeszcze jedną istotną, choć prozaiczną funkcję, a mia­

nowicie reguluje w ydzielanie moczu. Ta regu­

lacja ma na celu sterowanie objętością krwi, a realizuje się w ten sposób, że przedsionki serca uwalniają, w ilości zależnej od stopnia ich rozciągnięcia, hormony peptydowe o sil­

nym i szybkim działaniu moczopędnym. Serce okazało się więc . narządem endokrynnym, a produkowane przezeń hormony nazwano atrio- pep ty darni.

Badania nad atriopeptydami stały się praw­

dziwą sensacją lat 80., a ostateczne potwierdze­

nie hormonalnej roli serca uzyskali uczeni nie­

mieccy dopiero w pierwszej połowie 1985 r.

Droga jednak do tego odkrycia była dłuższa i patrząc w stecz widzimy, że pierwsze prze­

słanki zaczęły się gromadzić około 30 lat temu.

Już w 1956 r. w ysunięto przypuszczenie, że stopień w ypełnienia układu krwionośnego jest monitorowany przez specjalne receptory ciśnie­

nia (baroceptory) w sercu. Przypuszczenie to potwierdzono w następnych latach doświad­

czalnie; w 1964 r. wykazano, że rozciągnięcie przedsionka serca przez wprowadzenie doń ba­

lonika a następnie jego nadęcie powoduje zwię­

kszone wydalanie moczu. Doświadczenia tego typu powtarzano następnie wielokrotnie, w za­

sadzie z podobnymi wynikami. Przypuszczano jednak, że regulacja wydzielania moczu doko­

nuje się na drodze nerwowej.

Również od roku 1956 wiadomo, że w kar- diocytach przedsionków ssaków znajdują się ziarnistości, przypominające swoją budową ziar­

nistości w ystępujące w komórkach gruczołów endokrynnych produkujących hormony białko­

we. Pierwsze odkrycia Kischa, potwierdzone pięć lat później przez Palade, stały się podsta­

wą dla licznych prac, potwierdzających endo- krynopodobny charakter tych ziarnistości, ich obecność w przedsionkach serca licznych ga­

tunków ssaków, oraz bogatą zawartość białka.

Bardzo istotnym odkryciem było stwierdzone w 1976 r., a potwierdzone w 1979 r., zjawisko zmiany ilości i w ypełnienia tych ziarnistości przy naruszeniu równowagi elektrolitow ej, np.

przez zwiększenie obciążenia ustroju chlorkiem sodowym lub zwiększenie objętości krwi (np.

przez podanie dożylne dużych objętości roz­

tworu tzw. soli fizjologicznej (0,9% NaCl). Te fakty dość wyraźnie przemawiały za koncepcją, że ziarnistości przedsionkowe biorą udział w mechanizmach, dzięki którym rozszerzenie przedsionków serca powoduje zwiększone w y ­ dalanie moczu (diurezę), a zwłaszcza jonów so­

dowych (natriurezę).

Niezależnie od badań nad ziarnistościami kar- diocytów przedsionka oraz regulacją diurezy przez rozciągnięcie ściany przedsionków, już w

(4)

2 1 0 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 1011985

1961 r. pojaw iły się pierwsze doniesienia, że w krwi oraz moczu ludzkim i zwierzęcym znaj­

dują się substancje w yw ierające działanie na- triuretyczne, zarówno o stosunkowo niskiej, jak i wysokiej masie cząsteczkowej. Przypuszczano też, że niektóre z tych substancji mogą mieć charakter peptydów. Tak więc do roku 1980 nagromadziło się w iele danych sugerujących, że przedsionki serca mogą regulować objętość krwi na drodze hormonalnej i co najmniej kil­

ka zespołów badawczych z USA, Kanady, Eu­

ropy i Japonii równocześnie przystąpiło do roz­

strzygających badań.

Pierw sze z nich polegały na sprawdzeniu, czy w yciągi z przedsionka serca szczura będą za­

wierać czynnik diuretyczny i natriuretyczny.

Badania de Bolda i współpracowników w yk a­

zały, że w istocie nieoczyszczone w yciągi z przedsionka powodują szybką i obfitą diurezę i natriurezę. Dalsze badania m iały na celu stwierdzenie, czy efek ty te są związane z ziar- nistościami. W tym celu wyosobniono ziarni­

stości przedsionkowe przez wirowanie w gra­

diencie gęstości. Okazało się, że frakcje zaw ie­

rające ziarnistości zawierają bardzo aktyw ny czynnik diuretyczny. Nazwano go przedsion­

kowym czynnikiem natriuretycznym lub ANF (atrial n atriu retic factor). Stosunkowo proste badania wykazały, że czynnik ten ma charak­

ter niew ielkiego peptydu: stwierdzono miano­

wicie, że jest on oporny na krótkie gotowanie (przez 5 min.), natomiast jego aktywność znika całkowicie, gdy inkubuje się go z enzym em rozkładającym wiązania peptydow e — tryp- syną.

Biochemia współczesna nie zadowala się ogól­

ną charakterystyką now o odkrytych substancji peptydowych, ale dąży do poznania ich sek ­ wencji am inokwasowych. Co najmniej siedem zespołów przystąpiło do oczyszczania i charak­

teryzowania ANF, chociaż badania te były utrudnione z powodu m ałych ilości czynnego m ateriału, a ponadto szybko okazało się, że nie istnieje jakiś jeden AŃF, a m ateriał powodu­

jący diurezę i natriurezę jest chemicznie nie­

jednorodny. Pierwsze w yniki w skazyw ały na to, że ANF jest alkalicznym peptydem o masie cząsteczkowej ok. 5 kDa (kilodaltonów), ale obok niego w ystępują również peptydy natriu- retyczne o w yższej m asie cząsteczkowej.

W 1983 r. de Bold i Flynn oczyścili m eto­

dami chromatografii w ysokociśnieniow ej atrio- peptyd o działaniu diuretycznym i natriurety­

cznym, składający się z 49 am inokwasów i na­

zw any kardionatryną I. Jak się obecnie w y ­ daje, peptyd ten był nieco za duży. W połowie 1983 r. grupa Kanadyjczyków ustaliła sekw en­

cję peptydu składającego się z 33 aminokwa­

sów, nazwanego prowizorycznie ANF 1 - 3 3 i zsyn- tetyzowała go, jak również krótsze peptydy:

ANF'8 - 3 3 i ANF 3-3 3- Zarówno peptydy naturalne,

jak i syntetyczne w yw ierały silne działanie na- triuretyczne i diuretyczne. K anadyjczycy w y ­ stąpili więc o przyznanie im patentu na metodę syntezy peptydów diuretycznych. Równocześnie dwie inne grupy doniosły o budowie atriopepty- dów, które okazały się ANF<> 33 oraz ANF 10 32 i A N F10—30-

Jak wydaje się obecnie, te dwa ostatnie pep­

tydy (lub być może A N F10-33) są naturalnymi czynnikami natriuretycznym ! i diuretycznymi.

W iększy peptyd w yw iera silniejsze działanie i rozkurcza m ięśnie gładkie naczyń i jelit, pod­

czas gdy peptyd m niejszy działa tylko na m ię­

śnie gładkie jelita i działanie diuretyczne ma słabsze. Peptyd 21 am inokwasowy nazywa się o-becnie atriopeptyną I (AP I), peptyd 23 ami­

nokw asowy to AP II, a składający się z 24 aminokwasów to AP III. Układ aminokwasów w AP III przedstawia się następująco: S-S-C - F-G -G -R -I-D -R -I-G -A -Q -S-G -L -G -C -N -S-F-R - -Y *; A P l i kończy się argininą (R) i pozbawio­

na jest końcowej tyrozyny (Y), zaś AP I koń­

czy się seryną (S).

Jednym z donioślejszych odkryć biochemicz­

nych było stwierdzenie, że biologicznie czynne peptydy są syntetyzow ane w postaci wielkich, biologicznie nieczynnych prekursorów, które następnie przechodzą w substancje aktywne przez odpowiednie przecięcie wiązań peptydo­

wych. Nic też dziwnego, że po odkryciu stru­

ktury ANF przystąpiono do ustalenia budowy prekursora atriopeptydów. W 1983 - 1984 r.

ukazało się co najmniej dziesięć prac poświęco­

nych tem u zagadnieniu. Badania grupy am ery­

kańskiej z U niw ersytetu Harvarda i Szpitala Ogólnego Stanu M assachusetts, polegające na klonowaniu sekwencji DNA kom plementarnych do m RNA kodującego ANF, doprowadziły do uzyskania plazmidu pANF-1, zawierającego 750 par zasad, kodującego polipeptyd, który w yda­

je się być pierw otnym prekursorem przedsion­

kowego czynnika natriuretycznego — prepro­

ANF. Budowę preproANF można przewidzieć znając sekw encję nukleotydów w DNA. Ma on budowę typową dla preprohormonów: począt­

kowy odcinek hydrofobowy, który w tym przy­

padku składa się z 20 aminokwasów, oraz od- szczepiany odeń w łaściw y prohormon, proANF, składający się ze 106 aminokwasów. Na jego końcu, oskrzydlony z obu stron dwoma resz­

tami argininy (co zw ykle jest sygnałem dla działania enzym ów rozszczepiających) znajduje się złożony z 24 aminokwasów odcinek, będący atriopeptyną III.

Dalsze badania tych sam ych uczonych w yka­

zały, że u szczura, m yszy i człowieka istnieje tylko jeden gen kodujący ANF, a co więcej, geny te są do siebie bardzo podobne, tak że preproANF u tych gatunków jest co najmniej w 70% homologiczny. Fakt, że gen preproANF jest strukturą tak zachowawczą wskazuje, że musi on pełnić ważną rolę biologiczną. Ponie­

waż udało się uzyskać plazmid pANF-1, moż­

na będzie uzyskiwać duże ilości białka prepro- hormonu, co um ożliwi dokładniejsze badanie jego funkcji. Szczególne zainteresowanie budzą plany badania ew entualnej roli ANF u zw ie­

rząt z doświadczalnie w yw ołanym nadciśnie­

niem i niewydolnością serca.

* S ek w en c ję am in o k w asó w p o d an o w system ie je ­ d n oliterow ego oznaczan ia am inokw asów . A — alan in a , C — cy stein a, D — k w as asp arag in o w y , F — fenyl- a la n in a , G — g licyna, I — izoleucyna, L — le u cy n a, N — a sp a ra g in a , Q — k w as glu tam in o w y , R — a rg i- nin a, S — se ry n a , Y — ty ro zy n a .

(5)

W sz e c h św ia t, t. 86, n r 1011985 2 1 1

Ostateczny dowód na to, że ANF rzeczywi­

ście jest hormonem sercowym regulującym diurezę i natriurezę w zależności od ciśnienia krwi w przedsionkach serca, przyniosły do­

świadczenia grupy badaczy z Heidelbergu, opu­

blikowane w marcu 1985. Uczeni ci opracowali metodę wykrywania atriopeptyn AP I, AP II i AP III w płynach ustrojowych i przeprowa­

dzili badania in vitro i in vivo. W pierwszym typie doświadczeń serce izolowano i podwie­

szano w specjalnej łaźni, przepuszczając pod stałym ciśnieniem płyn odżywczy. Zmieniając szybkość przepływu płynu można było zw ięk­

szyć ciśnienie w prawym przedsionku serca.

Okazało się r że gdy ciśnienie w przedsionku wzrosło o 5 mm Hg, w płynie wypływ ającym z serca kilkakrotnie zwiększyła się zawartość ANF (a właściw ie materiału o identycznych z ANF właściwościach immunologicznych). W doświadczeniach przeprowadzonych na całym zwierzęciu, in vivo, wykazano, że zwiększenie objętości krwi o 2 m l (ok. 8% całej objętości krwi) spowodowało 2— 3-krotny wzrost stęże­

nia ANF w osoczu, a podanie 8 m l fizjologicz­

nego roztworu soli (zwiększenie objętości krwi o 30%) — wzrost sześciokrotny. Reakcja uw al­

niania ANF następowała szybko: w ciągu 1 - 5

min. obserwowano szczytowe stężenia hormonu w osoczu.

Badania wskazują, że peptyd znajdujący się w osoczu nie jest identyczny z żadną z bada­

nych atriopeptyn. Przypuszcza się, że w sercu nagromadzony jest prekursor ANF w ystępują­

cego w osoczu, który jest uwalniany szybko po rozciągnięciu ściany przedsionka i ulega — bądź w sercu, bądź, częściowo, i w innych or­

ganach — przekształceniu do właściwego czyn­

nika natriuretycznego.

Odkrycie nowej, endokrynnej funkcji serca jest niewątpliwie wielkim sukcesem nowocze­

snej fizjologii, biochemii i inżynierii genetycz­

nej. Dowodzi ono, że ustrój żyw y kryje w so­

bie wciąż wiele zagadek, chociaż ich rozwiąza­

nie wym aga bardzo kosztownej i skompliko­

wanej aparatury oraz pracy wielkich zespołów ludzkich Romantycy mogą zasmucić się dalszą .degradacją” serca, ale przyrodnik nie może nie dostrzec elegancji takiego rozwiązania, dzię­

ki któremu narząd będący pompą może sam regulować objętość pompowanego płynu.

~ prof. d F l i a b . J e rz y V e tu la n i je s t n e u ro c h e m ik ie m i p s y - c h o fa rm a k o lo g ie m , k ie ro w n ik ie m Z a k ła d u B io c h e m ii I n ­ s ty tu tu F a rm a k o lo g ii P A N w K ra k o w ie .

Z B IG N IEW W IER ZB IC K I (Wrocław)

Z HISTORII BADAŃ NIEKTÓRYCH MINERAŁÓW (HALOGENKÓW)

G R U PA LU B SZE R E G FLU O R Y TU

F lu o ryt w ła ściw y — CaF2.

P ochodzenie nazw y od zaw arteg o w n im p ie rw ia ­ s tk a — flu o ru . N azw y in n y c h g atu n k ó w szeregu flu o ry tu :

1. F lu o ry t itro w y (Itro flu o ry t) (Ca, Y) F 2 - 2,17 (Vogt, 3911)

2. F lu o ry t cerow y (C erfluoryt) (Ca, Ce) F.2—2,i7(Vogt, 1914)

3. A ntozonit (Schonbein, 1861).

T en ostatni, w ydzielony przez S chónbeina, u S tru n z a fig u ru je ja k o o d ręb n y g a tu n e k flu o ry tu . R a d io a k ty w ­ n ie zab arw io n y n a k olor czarno-fioletow y, p rzy u d e ­ rze n iu w ydziela w olny fluor. In n e nazw y : lip a ry t (używ ana w X IX w.), z jęz. greckiego „liparos” — błyszczący. F lu o res (A gricola 1529, d e Boodt, 1609),

„szpat topnikow y, to p n ik ” — F lu sssp a t, F lu ss — t e r ­ m in y niem iecko-szw edzkie, C ro n ste d t 1778 (nazw y te używ ane przez g ó rn ik ó w niem ieck ich w eszły do słow ­ n ictw a niem ieckiego i są n a w e t obecnie a k tu a ln e ; o k reśla ją one zastosow anie m in e ra łu ja k o to p n ik a , w m etalurgii).

N azw a „ flu o ry t” p o ja w ia się dopiero u N apione (1797). W. Scheele w r. 1771 ja k o p ie rw sz y o d k ry ł w ty m m in e rale k w as fluorow odorow y (HF).

W enzel i R ic h te r b ad a li sk ła d m in e ra łu (1783—

1785), n astęp n ie K la p ro th podał w y n ik analizy już b ardzo zbliżony do o sta te czn e j postaci, k tó rą u zy ­ skali D avy i B erzelius (F=48.72%, Ca=51,28%), co odpow iada w spółczesnej p o sta ci w zoru.

P rz ed W alleriusem (I połow a X V III w.) flu o ry ty były przew ażnie zaliczane do tzw. „k a m ie n i gipso­

w y ch ’’ (lapides gypsos). W allerius zauw aża, że flu o ­ ry ty , k tó ry c h liczne o dm iany b y ły n azyw ane w edług nazw k am ien i szlachetnych n a podstaw ie ich b a rw (np. fluores sm a ra g d in i — zielone, szm aragdow e;

fluores sa p h irin i — szafirow e; f. a m e th istin i — fio­

letow e itd.) stan o w ią zw iązek w a p n a i s ia rk i i po­

sia d ają zdolność sta p ia n ia się z gipsem .

T raw ien ie szkła p rzy pom ocy flu o ry tu i kw asu siarkow ego znane ju ż było od r. 1670 (H. S c h w an h a rd z N orym bergi). O dm iana flu o ry tu z W elsendorf (dzi­

siejszy antozonit) w y d a je podczas ta rc ia sw oisty za­

pach. S c h ro tte r (1869) sądził, że p rzyczyną tego je st ozon, a S chonbein (1861) — że n o w a allo tro p o w a m o­

d y fik ac ja tle n u — antozon; okazało się, że je st to w olny fluor. M in erał za S chonbeinem nazw ano a n to ­

zonit.

J a k w y n ik a ze sta rsz e j lite ra tu ry , w obec n ie sk o m ­ plikow anego sk ła d u chem icznego m in e ra łu p raw id ło w ą postać w zoru określono już daw no, tj. około 1838 r.

1. B eu d an t (1826) — C a P h = C a F 2. v. K obell (1838) — C aF ł = C a F 2 3. R am m elsberg (1875) — C aF l2= C a F 2

• S y m b o l F (w o ry g in a le F p rz e k re ślo n e ) w X IX w.

o z n a c z a ł d w a a to m y flu o ru , a C s y m b o l A l (w o ry g in a le A p rz e k re ś lo n e ) — d w a a to m y g lin u , a sy m b o l Cl (C p rz e ­ k re ślo n e ) — d w a a to m y c h lo ru .

(6)

2 1 2 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 10/1985

Ryc. 1, 2, 3. K ry sz ta ły flu o ry tu

Ryc. 2 —■ b liź n ia k p e n e tra c y jn y ; w g G. T sch erm ak , F. Becke: P o d ręc zn ik m ineralogii, 1931

Ryc. 4, 5, 6. K ry sz ta ły flu o ry tu ze S trzeg o m ia (A. v.

L asa u lx , 1875 -1877); w g A. B olew ski; M ineralogia szczegółow a, 1965

Ryc. 7. K ry s z ta ł k ry o litu ; w g A. B olew ski: M ineralogia szczegółow a, 1965

Ryc. 8. K ry sz ta ł sa lm ia k u ; w g F. K lockm ann, P . R a m - dohr, H. S tru n z : L e h rb u c h der M ineralogie 1978

S k ład flu o ry tu je s t zazw yczaj stały . N a jis to tn ie j­

sze zm iany zachodzą w w y n ik u izom orficznych do­

m ieszek Y i Ce, k tó ry c h zaw arto ść dochodzi do 1/6 w sto su n k u do Ca.

Z jaw isk o flu o re sc en cji zostało ju ż daw no zao b ser­

w o w an e pod nazw ą fo sfo resce n cji (wg. K obella) przez Du F a v a (j 736), M a rg g ra fa (1750), W a lle riu sa i P e a r- salla. N a flu o ry c ie p o znano w szy stk ie głów ne fo rm y holoed: yczne u k ła d u re g u la rn e g o . P o stac ie zw ykłe zostały n p jp ie rw oznaczone p rzez R om e de l ’Isle i H aiiye’go, in n e przez P h ilip sa , G. Rosego, H essenberga, K en n g o tta. A, K en n g o tt p isa ł o ch a ra k te ry sty c z n y m ro zk ła d zie b a r w n a k r y s z ta ła c h flu o ry tu i ich zan i­

k a n iu podczas ża rzen ia (ze s tr a tą cięż aru do 0,05%) oraz o w trą c e n ia c h (in k lu zjach ) w k ry sz ta ła c h flu o ­ r y tu (S itzu n g sb e rich t d e r W iener A k ad em ie 1853).

P ięk n e form y k ry sz ta łó w flu o ry tu z bog actw em śc ian ze S trzeg o m ia opisał A. v. L asa u lx (1875, 1877), p ro ­ fesor m in e ia lo g ii w e W rocław iu. S e n a rm o n t w y tw o ­ rzył sztuczne k ry sz ta ły flu o ry tu , og rzew ając b ezpo­

stacio w y osad C aF 2 z ro zcieńczonym ro ztw o rem HC1 w za m k n ię ty m n ac zy n iu szklanym . T yp s tr u k tu r y flu o ry tu z b a d ał W.L. B rag g (1914). W y stę p u ją tu w ie- loścjany C aF s oraz 4 -ścia n y F —4Ca.

Z n an a z p ię k n y ch k ry sz ta łó w flu o ry tu je st A nglia (C u m b erlan d , D erb y sh ire, D evonshire, itd.), S ak so n ia (Zinnw ald, H arz, S ch w arzw a ld itd.).

In n e odm iany:

C h lo ro fan — n a jp ię k n ie j flu o ry z u ją c y z n a jd u je się w N erczyńsku n a S yberii, z n a n y ta m od 179t> r.

(Ks. G allicyn), b a d a n y p rze z G ro tth u ssa w 1815 r.

R ato w k it, tw o rzą cy sk u p ie n ia ziem iste, n az w an y od rzeczki R a to w k a (okolice M oskw y), analizo w an y przez Jo h n a , je s t w ed łu g H e rm a n n a (1849) mieszaniną*

flu o ry tu z m a rg le m i w iw ia n ite m (obecnie n ie w y ­ stępuje).

P ro so p it — d aw n ie j w ed łu g K obella — odm iana flu o ry tu , o k az ała się o d ręb n y m gatu n k iem , w ydzie­

lo n y m przez S c h e e re ra (1853) o w zorze chem icznym : C aA l2(6) (F,OH)8 (uk ład jednoskośny). J a k po d aje K obell naz w a pochodzi z jęz. greckiego „prosopon"

- m aska, zam ask o w an y . W edług S c h e e re ra sta n o w ił on ją d ro p ew n e j p seudom orfozy z A lte n b e rg (Sakso­

nia). Wg. B ru sh a i D any (1855) je s t on flu o ry tem , co okazało się później błędne. Potw ierdzały to b a d a n ia R.B. F e rg u so n a (1949), H. B e rm an a, C. W. W olfe (1941

— 1951) i in n y ch .

G R U P A K R Y O L IT U a L U B 0 — N a , (A1F6)

Pochodzenie nazw y z jęz. greckiego „ k ry o s ’ — lód i „ lito s” — k am ień , p oniew aż m ia ł się topić łatw o ja k lód, co je st oczyw iście p rze sad n y m porów naniem -

K ry o lit został o d k ry ty i n az w an y przez A b ild g a ar- da (1799). O pisy w an y b y ł ta k ż e przez d A n d ra d ę i K arste n a . A b ild g a ard w y k ry ł w n im flu o re k glinu (A1F3). P o ra z p ierw szy d o k ła d n iej z b a d an y przez K la p ro th a , k tó ry w y k az ał zaw arto ść sodu. I n te re s u ­ ją c a b y ła je d n a k h isto ria ro zw o ju w zo ru chem icz­

nego:

1. B e u d a n t (1826):S oP h2+ A P h 2= N a F 2-f-AlF2= N a A lF 4 (wzór niezgodny, n ie p ra w id ło w a w artościow ość Na i Al)

2. v. K obell (1838): 3 N a F + A lF 3* = 3 N a F 2+ A l 23F2=

N a3(AlF6)2 (postać w zoru zbliżona, p rz y ję ta p o dw ójna g ru p a A1F6)

3. R am m e lsb e rg (1875): N a eA lF l12* = 2 (N a3A lF 6) (postać b. zbliżona, p rz y ję ta podw ójnie) 4. Z irk el (1901): 3N aF A lF 3= N a 3A lF 6 — zgodny 5. T sc h e rm a k (1923): N a3A lF 6 — postać w spółczesna.

J a k w y n ik a z pow yższego, zbliżony do praw idłow ego sk ła d ste ch io m etry c zn y u s ta lił ju ż v. K obell w 1838 r., lecz nie w yd zielił on, ja k i p óźniejsi chem icy, anionu kom pleksow ego A1F6, k tó ry p o ja w ia się dop iero u T sch rm a k a . N a to m ia st w nieco in n e j postaci, su m a ­ ry cz n ie zgodnej z fo rm ą w spółczesną, p rze d staw io n y u Z irkela. Is tn ie ją 2 odm iany polim orficzne k ry o litu a — je d n o sk o śn a i /? — re g u la rn a . B adania s tr u k tu ­ ra ln e zapoczątkow ali G. M enzer (1930), S. N a ra y -S z a - bo, K. S a sv a ri (1938), k o n ty n u o w a n e dalej przez E.G.

S te w a rd a i H.P. R ooksby (1953). Osnow ę s tr u k tu r a l­

n ą tw o rzą ła ń c u c h y 8-ścianów N aA lF 6, rów noległe do osi c, m iędzy ła ń c u c h a m i pozostałe- 2/3 ato m ó w N a lu b wg. S tru n z a 8 -ścia n y (A1F6>.

W 3rs tę p u je w G re n la n d ii (Ewiigtok, A rk su t-F io rd ) (G iesecke 1822).

G R U PA CH LO RK Ó W A . Sól k a m ie n n a — NaCl

In n e nazw y : h a lit (z greckiego „h als” — sól) w e­

dług G lo ck e ra (1847) sól k u c h e n n a , sól k o p aln a w e ­ dług K lu k a. S ta h l po ra z p ie rw sz y w y k ry ł w soli k a m ie n n e j (1702) z a w arto ść pew nego m e ta lu alk alicz­

nego, różniącego się od potasu , k tó ry m okazał się później sód. D alsze b a d a n ia sk ła d u chem icznego p ro ­ w adzili D u h am el (1736) oraz M a rg g raf (1758— 1759).

W p o d ręc zn ik u m in e ralo g ii H o ffm a n n a (z o k re su W er­

n era ) z 1816 r. b ra k było jeszcze sk ła d u chem icznego te j soli, przy to czo n e zaś a n a liz y K irw a n a dotyczą soli sztu czn ie o trz y m a n e j. (A naliza w d aw n e j w e rsji u w zg lęd n iała: 33% — k w a s solny, 50% — sód, 17% — w oda). Jeszcze w o k resie la t 1826— 1852 w zór che­

m iczny soli k a m ie n n e j b y ł p o d aw a n y b łędnie:

(7)

W sz e c h ś w ia t, t. 86, n r 1011985 213

w 1826 r. (B eudant): N aC l4 (w oryg in ale: SoCh4).

W la ta c h 1838—1852: N aC l2 (w o ryginale: NaCl) *.

Tzw. „sól trz a s k a ją c a ” z W ieliczki b a d a n a b y ła przez chem ików D um asa (1830) i H. Rosego, k tó rzy stw ie r­

dzili, że podczas rozpuszczania te j soli w y d o sta ją się z niej gazy, głów nie w odór, m e ta n i d w u tle n ek w ę ­ gla.

Rom e de l ’Isle p ierw szy podał n ajp ro stsz e postacie k ry stalo g ra ficz n e h alitu : sześcian i ośm iościan (u k ła ­ du regularnego), M ohs (1824): 12-ścian rom bow y i sześcian p iram id aln y .

B. S a lm ia k — N H 4Cl

P ochodzenie nazw y z jęz. greckiego: hals am o- niakos i łacińskiego: sal-am o n iac, n a oznaczenie soli k o p aln ej w Egipcie, położonej blisko św ią ty n i A m ona.

N azw ę tę później p rzy ję to dla c h lo rk u am onow ego („salam oniak” w g K luka).

J.G . M odel (1758) opisał w y stęp o w an ie n a te re n ie ta ta rs k ie j B u c h ary n a tu ra ln e g o sa lm ia k u , k tó ry a n a ­

lizow ał K lap ro th w ra z z sa lm ia k iem pochodzącym z e ru p c ji W ezuw iusza. C iekaw e postacie k ry sta lo g ra ­ ficzne (w ydłużenia kryształów ) sa lm ia k u o pisali M arx (1828) i N au m a n n (1846, 1850). T en o sta tn i po d ał ro m - b oedry i trap e zo e d ry te trag o n aln e. Jeszcze w r. 1826 w zór chem iczny sa lm ia k u form u ło w an o zu pełnie b łę d ­ nie: N H 6+HC1, lecz już w 1838 r. v. K obell p rzy ją ł w praw dzie podw ójną ilość ato m ó w cząsteczki sa l­

m iaku, lecz zachow ał p raw idłow e ich w zajem n e sto ­ sunki: N2.3H2+ 2H C 1 = 2 N H 4C1. T a podw ójna ilość a to ­ m ów w y ra ża n a w e w zorze tego m in e ra łu u trzy m y w a ła się do r. 1852, a n a stę p n ie R am m elsberg w r. 1860 p rz y ją ł ostatecznie praw id ło w ą postać: NH4C 1=N H 4C1 (obecna fo rm a zapisu).

In ż. Z b ig n ie w W ie rz b ic k i je s t p ra c o w n ik ie m M u z e u m M i­

n e ra lo g ic z n e g o U n iw e r s y te tu W ro c ła w sk ie g o .

JA M ES H O RNE (Loughborough)

SEN PARADOKSALNY U CZŁOWIEKA

Z naczną część nocy spędzam y w szczególnym r o ­ dzaju snu, zw anym snem p a ra d o k sa ln y m lu b snem REM. W te j fazie sn u w y stę p u ją m a rz e n ia se n n e (sny), ale o b se rw ato ra u d e rz a w ted y b ez ru ch śp ią­

cego: poza szybkim i ru c h a m i g ałek ocznych (stąd n a ­ zw a REM, od R a p id Eye M ovem ents) w y stę p u je p a ­ raliż w w y n ik u zablokow ania re g u la c ji n erw ó w r u ­ chow ych tu ło w ia i kończyn. C h a ra k te ry sty c z n y m o b ­ jaw em w y stą p ien ia fazy sn u p ara d o k saln e g o je st z n a ­ czne obniżenie n ap ięc ia m ięśn i k a rk u . S p a d a też sil­

nie akty w n o ść m ięśn i m iędzyżebrow ych, ta k że ru c h y oddechow e u trz y m u ją się głów nie w w y n ik u p rac y przepony. Ze w zględu n a obniżenie ak ty w n o ści ośrod­

k a w ykrztu śn eg o sen REM m oże być niebezpieczny dla n ie k tó ry ch osób cierp iący ch n a zab u rzen ia o d ­ dechowe.

Ś re d n ia częstotliw ość a k c ji serca i oddechu n ie ulega zm ianom , ale w czasie sn u REM obie czynności sta ją się bardzo n ie re g u larn e . N apływ k rw i do m ózgu zw iększa się o 50% w p o ró w n a n iu z o k rese m czu w a­

nia, a ciśnienie w ew nątrzczaszkow e m oże się po d ­ nieść n a w e t d w u k ro tn ie. Z ab u rze n iu u leg a te rm o re - g u la cja ,i w czasie sn u REM bardzo tru d n o je st w y ­ w ołać p oty lu b dreszcze, k tó re bez kłopotów m ożna w yw ołać w czasie sn u n ie p arad o sk a ln e g o (n o rm a ln e­

go). U m ężczyzn o b serw u je się zazw yczaj w zw ody prącia, k tó re je d n a k nie m a ją zw iązku z treśc ią m a ­ rz e ń sennych, stan o w iąc zjaw isko ra c z e j fizjologicz­

ne niż psychologiczne. Z jaw isk o to je st bardzo po ­ m ocne p rzy diagnozie p rzyczyn im p o ten cji. P ro d u k ­ cja m oczu w czasie sn u p ara d o k saln e g o b ard z o spada, co m ożna w iązać ze znacznym sp a d k iem p rze p ły w u k rw i przez n erk i. W su m ie w szy stk ie te w y ra źn e zm iany obserw ow ane w czasie sn u REM sk ła d a ją się n a dziw aczny obraz, k tó reg o nie p o tra fim y w y jaśn ić.

• U osób m łodych i w śred n im w ie k u sen REM za jm u je około 20 - 25% całego o k resu sn u , po czym z w iek iem jego u dział m aleje. P o ja w ia się w ok. 90 m in u to w y ch odstępach, za k aż d y m raz em trw a ją c

15 - 35 m in. P ierw szy okres sn u parad o k saln eg o , ok.

1,5 h po zaśnięciu, je st zazw yczaj k ró tk i, n astęp n e (których je st p rze cię tn ie 4) m a ją te n d e n c ję do w y­

d łużania się. J a k pisałem w p o p rzed n im a r ty k u l e 1 w y d aje się, że w iększa część sn u REM, zwłaszcza o sta tn ie d w a okresy, nie je st n ie zb ę d n a dla o rg an iz­

m u, w p rzeciw ieństw ie do sn u głębokiego, obserw o­

w anego n a początku nocy. Ś w iadczy o ty m to, że jeżeli „zarobim y” nieco sn u p arad o k saln eg o (przez zbyt długie spanie lu b drzem kę w ciągu dnia) nie spow oduje to zm niejszenia ilości te j fazy sn u w cią­

gu n a stę p n e j nocy, podczas gdy po analogicznym „za­

ro b ien iu ” sn u głębokiego jego ilość n a stę p n e j nocy zm niejszy się.

N azw a „sen p a ra d o k sa ln y ” w zięła się stąd, że za­

pis czynności elek try cz n ej m ózgu, EEG (elektroence- falogram ), w śnie tego ty p u m a przy p o m in ać zapis obserw ow any w okresie czuw ania. P a ra d o k s polega na ty m , że mózg je st obudzony, podczas gdy ciało śpi. Tego ro d za ju sy tu a c ja w y stę p u je zw łaszcza u niż­

szych ssaków , podczas gdy u człow ieka EEG w o k re ­ sie snu parad o k saln eg o m ożna ła tw o pom ylić z EEG w okresie lekkiego sn u norm alnego. R ów nież należy pam iętać, że m im o nazw y „sen REM ” gw ałto w n e r u ­ chy gałek ocznych nie w y stę p u ją stale, ale epizodycz­

nie, za jm u ją c około 1/3 całego o k resu sn u REM. R u ­ chy te m ożem y ła tw o obserw ow ać, m im o tego że śpiący m a pow ieki zam knięte. P rz y p o m in a ją one

„przeczesyw anie” pola w zrokow ego, p rze su w a n ie w zroku z jednego p rze d m io tu n a drugi. B a d an ia w y ­ k az u ją , że ru c h y te nie są zw iązane z „p a trz e n ie m ” na w yim aginow ane obrazy p o ja w ia ją c e się w m a rz e­

n iu sennym . T ak np. ru c h y g ałek ocznych w okresie snu REM o b serw u je się często u osób ślepych od urodzenia, chociaż są one zaznaczone słabiej (m niej­

sza ak c ja m ięśni oka). „G ęstość REM ” (ilość ruchów

1 W s z e c h ś w ia t 1985, 86:25

(8)

214 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 1011985 g ałek n a m in u tę) w z ra sta w k o le jn y ch o k resa ch sn u

p a ra d o k saln e g o , o sią g ając szczyt w o sta tn im ok resie nocy.

Epizody ru c h ó w g ałek ocznych są zw iązane ze zw iększeniem ak ty w n o ści n eu ro n ó w w niższych p ię ­ tra c h m ózgu i z n a sile n iem zm ian fizjologicznych c h a ra k te ry sty c z n y c h dla sn u p ara d o k saln e g o : jeszcze b ard z iej p o tę g u je się ciśn ien ie w ew n ątrzczaszk o w e i b a rd z iej n ie re g u la rn a sta je się a k c ja serca. Często n a to m ia st n ie o b se rw u je się żad n y ch dalszych zm ian w zapisie EEG.

O czy nie są je d y n y m n arz ą d e m zm ysłów w y k a ­ zu jąc y m zm ian y w o k resie sn u p ara d o k saln e g o : ob­

s e rw u je się ró w n ież epizody ak ty w n o ści m ięśni uch a środkow ego.

Z JA W IS K A P S Y C H IC Z N E W C Z A S IE SN U

A ktyw ność u m ysłow a n ie zn ik a w ra z z okresem czuw ania, ale tr w a w czasie sn u , i osoby budzone, w czasie sn u no rm aln eg o często stw ie rd z a ją , że „m y ­ śla ły ” . T akie m yśli często m a ją c h a r a k te r nieco dzi­

w aczny, ale są n a ogół zu p e łn ie ra c jo n a ln e i m a ją zw iązek z w y d a rz e n ia m i ubiegłego dnia. A m e ry k a ń ­ scy bad acze sn u ochrzcili tę ak ty w n o ść m ia n em „m en - ta c ji n ie m arze n io w ej”. I n n a fo rm a ak ty w n o ści p sy ­ chicznej, podo b n a do m a rz e ń sen n y ch , n ad k tó rą je d n a k m ożna zachow ać k o n tro lę św iadom ą, w y s tę ­ p u je w ok resie p rze jścia m iędzy ja w ą a snem . Jeżeli ak ty w n o ść ta w y stę p u je p rz y za sy p ia n iu , nazy w a się ją „m arze n iam i hipnogogicznym i”, a p rzy bu d zen iu —

„ m arze n iam i h ip n o p o m p iczn y m i”. N ie k tó re osoby po ­ tra f ią s ta n ta k i u trzy m y w a ć przez w iele m in u t i u w a ­ ż a ją p rzeżycia tego ty p u za b ard z o in te re su ją c e . M a­

rze n ia te n ie m a ją je d n a k nic w spólnego z snem REM.

W czasie p raw d ziw y c h m a rz e ń sen n y ch , k tó re z a j­

m u ją w iększą część sn u p arad o k saln eg o , zjaw isk a p sychiczne s ta ją się b a rd z ie j sp e k ta k u la rn e . W y o b ra­

żenia w zro k o w e i słu ch o w e n a s ila ją się, tw o rząc w p ełn i ro zw in ię te sceny. M ogą one trw a ć przez cały o kres epizodu REM i nic nie p rz e m a w ia za ty m , że sny tr w a ją ty lk o p rzez b ard z o k ró tk ie o k resy czasu, w b re w p o p u la rn y m poglądom .

M im o że w iększość z n a s spędza co noc 1 - 2 h n a m a rz en ia ch , p a m ię ta m y z nich b ard z o m ało, jeżeli nie obudzono n as w ich tra k c ie . W ty m w y p ad k u , jeżeli n a ty c h m ia st się n a n ic h sk o n c e n tru je m y , m ogą o n e zostać złożone w p am ięci i o d tw orzone n a s tę p ­ nego dnia. W iele osób b u d z i się p ra w ie zaw sze w ok resie snu n o rm aln eg o i tw ierd zi, że n ig d y n ie m ie­

w a snów .

W ciąż tru d n o odpow iedzieć n a p y ta n ie, czy m a­

rz e n ia senne m a ją ja k iś sens. W iele „ in te rp re ta c ji”

snów z a w iera w ięcej f a n ta z ji niż s a m e m arzen ia.

M a rz en ia se n n e są m ie sz an in ą fak tó w , p o d sta w ień i fik c ji i bez d o k ła d n ej znajom ości p sy c h ik i śpiącego n ie sposób ic h in te rp re to w a ć sensow nie. T ak w ięc an a liz a sn u d o k o n y w an a p rzez osobę nie zn a ją cą do­

k ła d n ie śpiącego jest, oględnie m ów iąc, p rze d się w z ię ­ ciem w ątp liw y m . N a znaczenie snów zw rócił u w ag ę Z y g m u n t F re u d , i chociaż obecnie ty lk o n ie w ielu s ą ­ dzi, że m a rz e n ia se n n e m a ją ta k ie p o d te k sty se k su a l­

ne, ja k ie p rzy p isy w a ł im ojciec p sychoanalizy, w iele jego o b se rw ac ji było sensow nych. S ny rzeczyw iście m ogą być „k ró le w sk ą d rogą do N ieu św ia d o m io n eg o ’’

i m ogą pom óc p sy c h o an a lity k o w i w o d k ry w a n iu zło­

żonych przy czy n k ło potów sw ojego, dobrze m u z n a­

nego, p a c je n ta .

SZ C Z E G Ó L N E Z JA W IS K A Z W IĄ Z A N E ZE SNEM

C zęstym a n ie m iły m zjaw isk iem są k o szm a ry nocne czyli zm ory. Ich przy czy n n ie znam y, ale w ie ­ m y, że w y stą p ie n ie ich u ła tw ia ją lęki, a ta k ż e pew ne ty p y niew ygody, zw łaszcza p rze g rz an ie w czasie snu.

K oszm ary m ogą w y stą p ić po za p rz e sta n iu zażyw ania pew n y c h leków , a ta k ż e po p rze jed z en iu p rze d snem , po w o d u jąc y m d y sk o m fo rt i p rzeg rzan ie. A ngielskie przysłow ie po w iad a: „S er z w ieczora, nocą zm ora”.

C hodzenie i m ów ienie w czasie snu — so m n a m - bu lizm i so m n ilo k izm — nie w y tę p u ją w okresie sn u REM. gdyż zapobiega te m u w sp o m n ia n y w cześniej p a ra liż m ięśni. S om nam bulizm je st zw iązany raczej z opisan ą w cześniej m e n ta c ją n iem arzen io w ą i za­

chodzi zw ykle w ok resie głębokiego sn u n ie p a ra d o - ksalnego. S o m n am b u lik zazw yczaj nie w p ad a n a m e ­ ble i ściany, u n ik a ją c tego nie w w y n ik u p a trz e n ia (chociaż oczy m ogą być półotw arte), ale dzięki za­

p a m ię ta n iu to p o g rafii pom ieszczenia. S tą d też som nam ­ b u lizm w z n a n y m otoczeniu n ie pociąga za sobą r y ­ zyka. N aw iasem m ów iąc, w b re w tem u, ja k p rz e d sta ­ w ia ją ic h ryso w n icy , so m n a m b u licy b ard z o rzad k o ty lk o chodzą z rę k a m i w y cią g n ię ty m i p rze d siebie.

S om nilokizm je s t zjaw isk iem znacznie częstszym , w y stę p u ją c y m zw ykle w ok resie lekkiego sn u niep a- ra d o k sa ln eg o i d ają c y m się często w yw ołać spokoj­

n y m m ów ieniem do śpiącego. P o d o b n ie ja k so m n a m ­ bulizm , som nilokizm w y ra źn iej i częściej w y stę p u je u dzieci i często je s t zw iązany z dro b n y m i p rzeżycia­

m i poprzedniego dnia. J e s t to zjaw isko częste i ro ­ dzice nie p o w in n i się n im p rzejm ow ać, ch y b a że ep i­

zody m ó w ien ia przez sen są ta k częste, że p a c je n t n ie w y sy p ia się d o sta te czn ie i sk a rż y się n a senność w ciągu dnia.

Jeszcze in n y m , d ra m a ty c z n y m zjaw isk iem w y stę­

p u ją c y m w czasie sn u n ie p arad o k sa ln e g o je st strach n o c n y — n ag łe i p rz e ra ż a ją c e poczucie n ie u c h ro n n e j śm ierci lu b k a ta stro fy . P a c je n t budzi się gw ałtow nie z o b ja w a m i p rze ra żen ia. I to zjawtisko częstsze je st u dzieci, a niepokoi ono rodziców ty m b ard z iej, że m im o w ielom inutow ego płaczu i szlochów następnego r a n k a m alec p ra w ie nic nie p am ięta. S tra c h nocny u dorosłych polega zazw yczaj n a ponow nym przeżyciu p rz e ra ż a ją c y c h m om entów ii je s t zjaw isk iem sto su n ­ kow o częstym u żołnierzy po bitw ie.

G w ałto w n e w y b u d ze n ie ze sn u p ara d o k saln e ^ .1), a zw łaszcza z ko szm aru , p o w o d u je czasam i chw ilow y paraliż, tr w a ją c y p a rę sekund. W y d a je się, że je st tu u trz y m u ją c y się p rzez chw ilę w okresie czuw ania p a ra liż c h a ra k te ry sty c z n y dla sn u REM. W ystępuje on częściej u dzieci, ale może w y stą p ić z bard ziej d rasty c zn y m i o b ja w a m i u dorosłych cierpiących n a n a rk o le p sję .

N a rk o le p sja je st cho ro b ą w y n ik a ją c ą , ja k się sądzi, z za b u rzeń sn u p arad o k saln eg o , k tó r y „w dziera s i ę ’ w okres czu w an ia. A ta k n a rk o le p sji n a s tę p u je jako n ag łe i nieprzezw yciężone poczucie zm ęczenia, p ro w a ­ dzące do za p a d n ię c ia w k ilk u m in u to w y se n p a ra d o k ­ salny. A ta k o w i tow arzy szy często k a ta le p sja : słabość m ięśni tu ło w ia i kończyn, ja k a czasem p o ja w ia się p rzy b ard z o silnym po b u d zen iu em ocjo n aln y m („osu­

nięcie się n a ziem ię z w ra ż e n ia ”). C hory może upaść i leżeć sp a ra liż o w a n y p rzez p a rę sekund, zachow ując pełn ą św iadom ość i zdolność oddy ch an ia. N ark o le- p ty c y c ie rp ią też n a z a b u rz e n ia sn u nocnego, n a d ­ m ie rn ą senność za dnia, a ta k że n a u niem ożliw iające zaśnięcie h a lu c y n a c je p rzy zasypianiu. W o dróżnieniu

(9)

W sz e c h św ia t, t. 86, n r 1011985 215

od „m arzeń hipnogogicznych” są one groteskow e, n ie ­ k o n tro lo w an e i często p rze ra żając e. W ty m okresie m oże też w y stą p ić w sp o m n ian y w yżej p a ra liż senny.

H alu c y n a c je m ogą być dotykow e, bólow e, słuchow e i — oczyw iście — w zrokow e, i m ogą trw a ć długie m in u ty . P odobnie ja k czasem w m a rz en ia ch sennych, n ark o le p ty k w a ta k u h a lu c y n a c ji m oże w idzieć s a ­ m ego siebie leżącego w łóżku, w y stę p u ją c w c h a ra k ­ te rz e postronnego o b se rw ato ra .

N ark o lep sja, zw łaszcza trw a ją c a la ta m i (zazwyczaj n ie bez przerw y, ale okresam i) pro w ad zi do o słabie­

n ia pam ięci i, nierzadko, do depresja psychicznej. N a szczęście je st to schorzenie rza d k ie i nie zagrażające życiu, a pod d ające się k u r a c ji le k a m i psy ch o tro p o w y ­ mi. P rzyczyny n a rk o le p sji pozostają nieznane, ale uw aża sdę, że je st ona zw iązana z ja k im iś za b u rze­

n iam i neurochem icznym i. N iek tó re o b jaw y c h a ra k te ­ ry sty czn e dla n a rk o le p sji m ogą spo rad y czn ie w ystąpić u osób zdrow ych.

P O ZB A W IEN IE SN U P A R A D O K SA LN E G O

Ilość sn u p arad o k saln eg o m ożna znacznie zm n iej­

szyć, bądź b udząc p a c je n ta za k ażd y m razem , k ie d y w chodzi w sen REM, bąd ź p o d ając sp e cja ln e leki.

B adania la b o ra to ry jn e w ykazały , że pozbaw ienie sn u p arad o k saln eg o (tzw. d ep ry w a c ja sn u REM) pow oduje ty lk o d ro b n e zm iany psychiczne, a m ianow icie nieco w iększe n atężen ie em ocji, ta k ic h ja k głód, p o b u d li­

wość, za in te re so w an ia seksualne, oraz zw iększa n ie ­ znacznie siłę odpow iedzi EEG n a bodźce zew nętrzne.

W yw ołuje w ięc s ta n lekkiego podniecenia.

Dla b a d a ń n a d sk u tk a m i d ep ry w a c ji sn u REM za­

sadnicze znaczenie m ia ła h ipoteza p sy c h ia try z A tla n ­ ty G erald a Vogela, k tó ry ja k o jed en z pierw szych zauw ażył, że lek i stosow ane w leczeniu depresji, e n ­ dogennej u osób sta ry c h znacznie s k ra c a ją czas tr w a ­ nia snu p aradoksalnego. O p ie ra ją c się n a tym spo­

strze że n iu Vogel założył, że d e p re sja łączy się z za­

b u rze n iem w y tw a rz a n ia sn u REM, a w dalszym cią­

gu p ostanow ił zbadać, ja k n a przebieg choroby w p ły ­ n ie ograniczenie sn u REM u pacjen tó w . O kazało się, że p ac je n ci cierpiący n a d ep re sję w y k az ali znaczną p o p raw ę n a s tro ju po p a ru ty g o d n iach k u ra c ji po le­

g ającej n a tym , że p ra w ie k aż d ej nocy budzono ich n a ty c h m ia st po w ejściu w fazę sn u REM, po czym pozw alano znow u zapaść w sen (k tó ry b y ł snem n ie - p aradoksalnym ). U p a c je n tó w w ty m sa m y m w ieku, n ie cierpiących n a d ep re sję i p o d d an y c h te j sam ej procedurze, nie zauw ażono w idocznego p o dniesienia n a s tro ju . U p acjentów , u k tó ry c h w y stą p iła trw alsz a p op raw a, zauw ażono, że u p rze d n io zab u rzo n e cykle p o ja w ian ia się sn u REM uleg ły norm alizacji.

Chociaż nie w iadom o, czy p o zbaw ienie sn u p a r a ­ doksalnego w pływ a n a rzeczyw iste p rzyczyny d e p re ­ sji endogennej, zabieg te n uzn an o za je d n ą z obie­

cujący ch k u ra c ji a n ty d e p re sy jn y c h i pośw ięcono m u w iele b a d a ń 2. N aw et p ro ste choć b ru ta ln e pozbaw ie-

! J e d n y m z n a jc ie k a w s z y c h o d k r y ć b y ło s tw ie rd z e n ie p rz e z d r E w ę M o g iln ić k ą , a d iu n k ta I n s ty tu tu F a rm a k o lo g ii P A N w K ra k o w ie , że d e p r y w a c ja s n u REM u s z c z u ra p o ­ w o d u je ta k ą sa m ą z m ia n ę n e u ro c h e m ic z n ą , j a k ą w y d a je się p o w o d o w a ć o lb rz y m ia w ię k s z o ść le k ó w p rz e c iw d e p r e s y jn y c h , a ta k ż e sto s o w a n ia z p o w o d z e n ie m w le c z e n iu d e p r e s ji t e - 1 r a p la e le k tro w s trz ą s a m i. Z m ia n a ta p o le g a n a z m n ie js z e n iu w ra ż liw o śc i p e w n e g o ty p u r e c e p to r a w m ó z g u (re c e p to r b e ta -a d re n e rg ic z n y ) i z a z w y c z a j n a z m n ie js z e n iu je g o g ę ­ sto śc i. O d k ry c ie z o s ta ło d o k o n a n e w r a z z u c z o n y m i f ra n c u -

nie sn u REM w ciągu je d n ej nocy przez całkow ite uniem ożliw ienie p ac je n to w i sn u , pow oduje następnego dnia u 30% p a c je n tó w częściową p opraw ę, k tó re j je d ­ n a k tow arzyszy p ew n e zm ęczenie. N iestety, n aw e t k w a d ra n s drzem ki p rzy w ra ca u chorego s ta n po­

przedni.

PRÓ B Y W Y JA ŚN IE N IA Z N A C Z EN IA SN U PA R A D O K SA LN E G O

B adacze sn u n ie są zgodni co do roli, ja k ą s e a REM m iałby pełnić. J e d n a z te o rii zakłada, że je st on konieczny dla p rzy sw o je n ia przez m ózg in fo rm a ­ cji n ab y ty ch w ok resie czuw ania, a zw łaszcza w p rz e ­ kształcen iu pam ięci k ró tk o trw a łe j w pam ięć trw a łą czyli w procesie k onsolidacji p am ięci. J e d n a k te o k a­

zuje się, że zapam iętyw ać m ożna ró w n ie dobrze w czasie czuw ania i n a w e t w ielodniow e ca łkow ite p o ­ zbaw ienie snu n ie zaburza z a p am ięty w a n ia w y d a ­ rzeń, zachodzących w ty m ok resie przy m u so w ej b ez­

senności. T eoria ta nie może rów n ież w y jaśn iać, d la ­ czego dobow a ilość sn u parad o k saln eg o sp a d a o 4 - 6 h pom iędzy uro d zen iem a czw arty m ro k iem życia, mim o, że je st to w łaśn ie okres, w k tó ry m n ajw ięcej się uczym y. C ałkow ita ilość sn u dobowego w tym okresie sp ad a tylk o o 1,5 h i nie m a żadnych d o ­ w odów n a to, by sen p a ra d o k sa ln y cz te ro la tk a był inten sy w n iejszy niż u now orodka. Donoszono w p ra w ­ dzie, że pozbaw ianie człow ieka sn u REM m oże nieco nasilić szybkość zap om inania o sta tn io n a b y ty c h w ia­

domości, ale może się to łączyć ze w sp o m n ian y m sta n em lekkiego podniecenia, w iadom o bow iem , że sta n pobudzenia u tru d n ia b a rd z ie j skom plikow ane problem y pam ięciow e. W reszcie przeciw ko zw iązkow i snu parad o k saln eg o z uczeniem przeczy to, że in ­ te n sy w n a n a u k a w ciągu dnia nie zw iększa ilości sn u REM n astęp n e j nocy, co pow inno n astąp ić, gdyby sen te n m iał pom agać w „m agazynow aniu pam ięci.

In n a te o ria sn u p arad o k saln eg o przypuszcza, że jest on konieczny dla odnow y i re g e n e ra c ji mózgu.

N a poparcie tego przy ta cz a się fak t, że w czasie sn u REM n asila się akty w n o ść e le k try c z n a w n eu ro n a ch i zw iększa przep ły w k rw i przez mózg. N ie m ożna, n iestety, spraw dzić dośw iadczalnie, czy fak ty czn ie w okresie sn u REM n a s tę p u je odnow a tk a n k i m ó­

zgowej i założenie to m ożna u znać za pozostające bćz p okrycia i jako ró w n ie p raw d ziw e przy jąć, że te w łaśn ie zm iany (podobnie ja k i in n e obserw ow ane w c Jasie sn u REM) są w y n ik iem za b u rzen ia m echaniz­

m ów reg u lu ją c y c h m. 'in. działan ie autonom icznego u k ła d u nerw ow ego. M ożna te ż arg u m en to w ać, że w zm ożenie akty w n o ści n erw ow ej byłoby o sta tn ią rzeczą sp rz y ja ją c ą re g e n e ra c ji m ózgu, kied y należ a­

łoby raczej oczekiw ać jej w yciszenia. N ap raw e k i re ­ gu lacji m aszynerii n ie d okonuje się zazw yczaj, gdy p ra c u je ona n a p ełn y ch obrotach, a ta k w łaśn ie w >- daje się p racow ać m ózg w okresie snu p a ra d o k sa l­

nego.

FIL O G E N EZ A I O N TO G EN EZA SN U PA R A D O K SA LN E G O

Często sądzi się, że sen REM je st zjaw isk iem ew olucyjnie p ry m ity w n y m , poniew aż je s t on w y ra ź­

niejszy w „p ry m ity w n y ch ” częściach mózgu, a re g u ­ la cję te m p e ra tu ry w czasie sn u p ara d o k saln e g o po­

ró w n u je się często z te rm o re g u la c ją gadów . Je d n ak ż e

s k im i w la b o r a to riu m f ir m y S y n th e la b o w P a r y ż u , k ie r o w a ­ n y m p rz e z d r S. L a n g e ra (P rz y p . tłu m .).

Cytaty

Powiązane dokumenty

(…) Nie mamy stenogramu jego płomiennej mowy, tylko kronikarskie relacje z drugiej ręki. Historyk krucjat Steve Runciman streszcza ją tak:”Zaczął od zwrócenia uwagi

Mean platelet volume predicts patency of the infarct-related artery before mechanical reperfusion and short-term mortality in patients with ST-segment elevation myocardial

Według nowych zale- ceń utrzymywanie się u chorych z rytmem zatoko- wym, frakcją wyrzutową lewej komory w II–IV klasie według NYHA częstości rytmu powyżej 70 uderzeń na

W 2010 roku ukazały się nowe wytyczne European So- ciety of Cardiology (ESC) dotyczące dorosłych z wrodzony- mi wadami serca (GUCH, grown-up congenital heart disease) [7]..

— stosowanie beta­adrenolityku w połączeniu z inhibitorem ACE (lub sartanem, jeżeli inhibitor nie jest tolerowany) jest zalecane u wszystkich pacjentów z EF ≤ 40% w celu

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co

„Solidarności” nie bardzo już wie, o co toczą się strajki, przeciw czemu ma protestować; obligowani są jednak do tego „dyscypliną” związkową. A

W zamierzeniu autora tekst ma charakter wprowadzenia i jako taki może służyć studentom bez lingwistycznego przygotowania, choć nawet sam Taylor przyznaje, że nie dotyczy to