• Nie Znaleziono Wyników

Drobiazgi Mickiewiczowskie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Drobiazgi Mickiewiczowskie"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Eugeniusz Sawrymowicz

Drobiazgi Mickiewiczowskie

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 47/Zeszyt specjalny, 423-434

(2)

1. N ieznany au to g ra f pierw szych zw rotek „N oclegu“

D ział Rękopisów B iblioteki N arodow ej wzbogacił się po w ojnie 0 ciekaw ą i o ry g in aln ą pozycję: w ielki album , opraw ny w gru b y k arton, na k tó ry m złotym i lite ra m i w ytłoczone jest nazw isko w łaści­ cielki: „Sophie O ssolińska, D resde 1828“ .

H ra b in a Zofia Ossolińska, córka A leksandra hr. Chodkiewicza, sen ato ra K ró lestw a K ongresow ego, żona ostatniego z Ossolińskich, W iktora M aksym iliana Józefa, b y ła dam ą w pełnym znaczeniu tego słow a św iatow ą. W lata ch 1828— 1834 przeb yw ała stale w D reź­ nie, skąd ro b iła w y p ad y do W iednia, P ary ża, a n a w e t od czasu do czasu do k raju . O ty ch o statn ich w izytach św iadczy list rannego k a ­ p itan a arm ii polskiej, k tó ry w k w ietn iu 1831, u dając się ze Z baraża na em igrację, p rzesłał p a n i h rab in ie podziękow anie za opiekę. L ist ten w k lejo n y je st do w spom nianego album u.

W D reźnie, P a ry żu czy W iedniu Zofia Ossolińska prow adziła życie typow o ary sto k raty czn e. W lepione do albu m u zaproszenia na różne „ h e rb a tk i“ i „ c zw a rtk i“, bale i p rzyjęcia w salonach a ry ­ sto k racji polskiej, n iem ieckiej, ro syjskiej, francuskiej, niezliczone w izytów ki odw iedzających ją książąt, hrabiów , baronów , m inistrów 1 am basadorów — św iadczą o ty m bardzo w yraźnie. M iędzy tym i dokum entam i nie gubią się jed n a k w izytów ki dy g n itarzy i gen era­ łów polskich, k tórzy po klęsce pow stania, u dając się na em igrację, składali p an i h rab in ie w izy ty podczas p rzejazd u przez Drezno.

Z alb u m u swego p an i O ssolińska chciała zrobić jakiś ilustrow a­ ny p am ię tn ik swego życia. P o w stał z tego dziw ny m agazyn listów, w izytów ek, rysunków , pow inszow ań im ieninow ych od dzieci i służ­ by, rach u n k ó w hotelow ych, zasuszonych p łatków i listków , p ro g ra ­ mów tea tra ln y ch , zaproszeń na bale i p rzy jęcia itd. Nie b ra k i r a ­ chunków re sta u ra c y jn y c h , od fry z jera , z księgarń, a n aw et biletów

(3)

om nibusow ych. C harakterystyczne, że rachu nk ów od fry z je ra i z re ­ stau racji je st znacznie więcej niż księgarnianych.

Rzeczy te p an i h rab in a w k lejała do alb um u bez żadnego planu, w edle jak iejś sobie ty lk o znanej zasady. M ieszają się tu tem aty , przedm ioty, la ta — by le jak, n a jed n ej stronie. Tak na przy k ład na pierw szej karcie m am y razem p ro gram te a tra ln y z r. 1829, k a rtę w stępu do pałacu królew skiego w P a ry żu z r. 1834 oraz przedm ioty z jeszcze innych lat. I tak w całym album ie.

W śród tej zb ieran in y są jed n a k pozycje, k tó re świadczą, że a ry ­ stok raty czn y snobizm pani Ossolińskiej sięgał i w dziedzinę w yż­ szych zainteresow ań. Oto n a jed n ej ze środkow ych stro n zn ajd u ­ jem y k a rtk ę z n astępującym ^w ykaligrafow anym napisem :

H rabini O ssoliń sk iej siestrze K arola T O M A S Z Z A N w O renburgu 1832 w rześn ia 26.

Na jednej z o statnich k a rt w lepiony je st odręczny rysunek, p rzedstaw iający sk a ry k a tu ro w an y p o rtre t jakiegoś pana, z no tatk ą:

„Dessinée par C hopin“ — i z w łasnoręcznym podpisem w ielkiego

m uzyka.

N ajciekaw szą dla nas pozycją je st jed n ak w k lejo n y niedaleko końca album u au to g raf M ickiewicza. J e s t to k a rtk a o w ym iarach 11X7 cm, rów no obcięta, nie w ydzielona niczym spośród sąsiad u ją­ cych „w ażnych“ pam iątek. Na k a rtc e c h arak tery sty czn y m pism em M ickiewicza, ciem nym , nieco ju ż zrudziałym atram en tem , napisane dwie pierw sze zw ro tk i Noclegu, różniące się w szczegółach od tek stu drukow anego. U góry k a rtk i dw a p rzekreślone ty tu ły : Pow stance i Nocleg pow stańców , obok nieprzekreślo ny ty tu ł Nocleg. Tekst następujący:

N asz n a czeln ik n ad T rockim jeziorem P o k o w g ia ń sk iej p o ty czce nocuje, S trzelcy sta li na k ęp ie taborem , J ed en rany sw e m ch em opatruje, D rugi strzelb ę oczyszcza, nabija, K aptur z brzozy na zam ek nasuw a, Ten drzem iąc pod g ło w ę pas zw ija, Już u sn ęli; straż stoi, w ód z czuw a.

ł

W w ierszu 4 poeta przez pom yłkę napisał „m echem “ zam iast „m chem “.

(4)

N a odw rocie k a rtk i n o ta tk a in ną ręką:

W ierszyk ten n a p isa n y 9 [?] grudnia 1835 [?] w k ilk a m in u t po o ck n ien iu się, k ied y a tta k o w a liśm y A dam a, by n am co n ap isał do n ow ego zbioru.

P rz y obu d atach staw iam znak zapytania, gdyż nie są one pewne. W dacie o kreślającej dzień cyfra „9“ m oże być odczytana i jako „3“, co ostatecznie stanow i niew ielką różnicę. W roku natom iast o statn ia cy fra n ap isan a je s t w sposób „zygzakow aty“, ta k ja k to często oznacza się w e F ra n c ji p iątk ę. I tej d aty nie m ożna zatem u stalić z całą pew nością. A to ju ż sp raw a pow ażniejsza niż kw estia k ilk u dni.

G dyby rzeczyw iście chodziło o ro k 1835, m ielibyśm y do* czy­ n ien ia z auto g rafem późniejszym od całego w iersza, k tó ry napisan y był 29 m arca 1832. Ot, n a prośbę p rzyjaciół M ickiewicz napisał dw ie zw rotki daw niej ułożonego utw o ru , a poniew aż nie pam iętał dokładnie tek stu , w ięc p o w stała z tego odm ienna w szczegółach red akcja. Z w ro t o „now ym zbiorze“, w n o tatce na odw rocie k artk i, b y łb y w ted y aluzją do przygotow yw anego w yd an ia drobnych w ie r­ szy, k tó re w yszło w 1836 r. jako tom ósm y w y d an ia zbiorowego. Ale au to g ra f nasu w a pew n e w ątpliw ości co do owego ro ku 1835. O dtw arzając tek st d aw niej już napisanego w iersza M ickiewicz nie w a h ałb y się co do jego ty tu łu , k tó ry był już u stalo n y (tak p rz y n a j­ m niej w y n ik a z n o tatk i w ydaw ców P ism M ickiewicza, P a ry ż 1861, ^którzy w iersz ten w y d ru k o w ali „z ręk o p isu “ ; spraw dzić tego nie m ożna, gdyż a u to g raf całego w iersza nie je s t znany). A na om aw ia­ nej k a rtc e w ah anie owo je s t bardzo w yraźne.

D ru g a w ątpliw ość w y n ik a z form y „kow giański“ (w tekście d ru ­ k ow anym „kow gański“); w ątp liw e m ianow icie, czy M ickiewicz w racałb y do litew skiego b rzm ien ia tej nazw y, jeśli poprzednio już użył jej w brzm ieniu spolszczonym .

No i trzecia w ątpliw ość w y n ik a z faktu , że w iersz te n nie w szedł do w y dan ia z 1836 r., choć do tego „now ego zbioru“ m iał być jako b y przeznaczony.

W ątpliw ości te znikłyby, gdyby m ożna było z pew nością ustalić d atę na ro k 1831. A ostatecznie zygzak w końcow ej cyfrze roku m ożna odczytać bardzo różnie, choć n ajb ard ziej przypom ina piątkę.

W g ru d n iu 1831 M ickiew icz przeb y w ał w P oznańskiem i w łaśnie w tv m czasie prow adził rozm ow y na te m a t nowego w y dan ia poezji. W yjdzie ono w P oznaniu w ro k u 1832. M ożna więc przypuścić, że n a prośbę przyjaciół, k tó rz y o w yd an ie to robili staran ia, poeta

(5)

napisał owe dw ie zw rotki, k tóre w te n sposób stanow iłyby pierw szą red akcję Noclegu. Całego w iersza n a czas nie ukończył, dlatego nie wszedł on do w y dania poznańskiego. To by tłum aczyło nie tylko w ahania w ty tu le i form ę „kow giański“, ale także w ybór tem a tu powstańczego, tak w tedy żywego dla M ickiewicza i jego otoczenia. Wobec b rak u odpow iednich danych rozstrzygnięcie przedstaw ionej tu a lte rn a ty w y nie je s t n ieste ty m ożliw e.

Pozostaje do rozw iązania p y tanie, skąd au to g raf znalazł się w album ie O ssolińskiej. M ickiewicz znał ją z pew nością: zb y t znacz­ ną osobą b y ła w D reźnie, by ktokolw iek z w y b itn y ch Polaków salon jej m ógł om inąć. M ożliwe je st rów nież, że p an ią h rab in ę spotykał poeta i później, w P aryżu . A le to nie upow ażnia do p rzy ­ puszczeń, by znajom ość ich p o su n ięta b y ła do takiego stopnia po­ ufałości, k tó ry by pozw alał arysto k raty czn ej dam ie pisać: „attak o w a- liśm y A dam a“ . Z resztą z całego albu m u w olno m niem ać, iż gdyby a u to rk ą n o tatk i była sam a Ossolińska, m ielibyśm y tę n o tatk ę w języku francuskim . N ależy więc sądzić, że au to g raf ten nie jest osobistym darem poety dla pani O ssolińskiej, lecz w jej album ie

znalazł się drogą okólną. *

2. Odpisy w ierszy M ickiewicza w alb u m iku P ietkiew icza W Bibliotece N arodow ej, w D ziale Rękopisów, pod sy g n atu rą 6239 zn ajd u je się skrom ny, w niebieski k a rto n opraw iony album ik, zapisany gęsto, ale bardzo czytelnie, odpisam i w ierszy M ickie­ wicza.

Na pierw szej karcie n o tatk a ołów kiem : „W iersze Ad. M ickiew i­ cza, pisał, przed r. 1827, jego kolega uniw . P ietk iew icz“ . Pism o robi w rażenie, jak b y w yszło spod starczej, drżącej ręki.

A lbum ik zaw iera odpisy n astęp u jący ch w ierszy M ickiewicza: „Do N iem na. S o n et“, Do M*** („Precz z m oich oczu...“), Do m ojej

przyjaciółki, „Sen (Z L orda B yrona)“ , przek ład frag m en tó w Don Carlosa, „N ow y Rok. Myśl z (Jean Paul) R ic h te ra “, I cz. Renegata, „Żeglarz. (Z im ionnika Z.)“, „Gdzie daw niej źrenicam i... — S o net“,

15 sonetów odeskich (I, III—V, X— XX), P ie lg rzy m z sonetów k ry m ­ skich, Do D. D. („M oja pieszczotka...“), S en („Chociaż zm uszona będziesz m nie porzucić...“), W im io n n ik u L u d w ik i M ackiew iczów nej.

W ykaz pow yższy podałem w edług ty tu łó w znanych z w y d ań d ru ­ kow anych. U P ietkiew icza ty tu ły niek iedy są inne. A więc wiersz Do D. D. m a ty tu ł Do M., R enegat w y stęp u je pod ty tu łe m Basza

(6)

(z dopiskiem : „11/24 w rześnia 1823“), Żeglarz m a ty tu ł Z im io n ­

n ika Z, sonety odeskie ty tu ło w an e są na ogół jako So n ety. Jed y n ie

sonet X II, Do..., m a ty tu ł S o n e t do P upilli, a so net IV, W idzenie się

w gaju, je s t zaty tu ło w an y : R en dez-vo u s w gaju Belo. W iersz

Do D. D. („M oja pieszczotka...“) m a ty tu ł Donna Giovanna, S en za­ notow any je s t jak o Z m a rtw y c h w sta n ie , w reszcie w iersz do M ackie- wiczówny — „Do S. S. W iersz z im io nn ik a“ .

W iększość ty ch ty tu łó w odpow iada ty tu ło m znanym z au to g ra­ fów lub z kopii Pietraszkiew icza. Tekst rów nież. Sonet Do N iem na m a np. red a k c ję ściśle w edług autografu, podobnie Do M*** („Precz z m oich oczu...“), sonety itd. Je d y n ie w iersz do M ackiew iczów ny po­ dany je st w red ak cji znanej z p ierw o d ruk u, nie z autografu.

Praw dopodobnie P ietkiew icz p rzepisyw ał w iersze z autografów M ickiewicza. Św iadczy o ty m nie tylko fa k t zgodności ich tytu łów i tek stu z red ak cjam i autograficznym i, ale i ch arak tery styczn e błędy. W łaściciel album iku nie zawsze m ianow icie p o tra fił pop raw ­ nie odczytać tek st rękopiśm ienny i stąd om yłki. Pisze n a przyk ład „M oja pisczałko“ zam iast „M oja pieszczotko“ albo d aje sonetow i ty tu ł R en d ez-vo u s w gaju Belo., podczas kiedy u M ickiewicza jest

R en dez-vou s w gaju B elv. (co stanow i zapew ne sk ró t słow a „B elle­

v u e “ czy „B elv édère“). B łędy te św iadczą jed n a k i o tym , że Mic­ kiewicz odpisów P ietkiew icza nie spraw dzał. Pozostałe odstępstw a od red ak cji autograficznych czy kopii P ietraszkiew icza są zupełnie drobne.

A lbum ik u sta la m. in. w sposób n iew ątp liw y au to rstw o wiersza Do m o je j przyjaciółki. S p raw a ta budziła dotychczas w ątpliw ości, czego w y razem było np. um ieszczenie u tw o ru w W ydaniu N aro­ dow ym w śród „w ierszy p rzy p isy w an y ch poecie“ . Na podkreślenie zasługuje w ty m utw o rze jed e n szczegół: oto w w. 11 W acław Bo­ rowy, p rzygotow ując tom pierw szy dla W ydania Sejm ow ego, odczy­ tał: „O knem u b r a n y m w prom ienie w esela“, podczas gdy K al­ lenbach w Pism ach (Brody 1911) i Pigoń w Poezjach (Lwów 1929)

daw ali red ak cję: „O knem z e b r a n e m w p rom ienie w esela“ .

U P ietkiew icza jest w y raźn ie „zebran em “ .

J a k ą w arto ść m ają te k sty Pietkiew icza? Oczywiście nie m ożna staw iać ich n a rów ni z tek stam i autograficzn ym i ani n aw et z te­ kstam i w kopiach Pietraszkiew icza. W spom niane wyżej błędy w y­ raźnie w skazują, że odpisy P ietkiew icza nie d ają g w aran cji pełnej popraw ności. Ale wobec zaginięcia A lb u m u M oszyńskiego i kopia- riuszy Pietraszkiew icza albu m ik ten w zrósł w swojej w artości jako

(7)

je d y n y bodaj dziś zachow any zbiór odpisów, dokonanych zapew ne bezpośrednio z autografów , a w każdym razie przez osobę blisko M ickiew icza stojącą. W takich spraw ach ja k w spom niane rozstrzyg ­ nięcie a u to rstw a w iersza Do m o je j p rzyja ció łki lu b w sp raw ie nie­ k tó ry c h odm ian tekstó w — kopiariusz P ietkiew icza nie je s t pozy­ cją bez znaczenia.

3. Zagadkow y egzem plarz „P o ezy j“ M ickiew icza z 1829 roku W toku p rac y n ad tek stam i drobnych utw o ró w M ickiewicza, przeznaczonych do pierw szego tom u W ydania Jubileuszow ego, n a tk n ą łem się na ciekaw ostkę, k tó ra m oże być nieo b o jętn a dla b a­ daczy zajm u jących się ed y torską stro n ą w yd ań poezyj M ickiewicza, dokonanych za jego życia i p rzy jego czynnym w spółudziale.

M am oto p rzed sobą dw a egzem plarze pierw szego tom iku Po­

e z y j (P etersb u rg 1829). Je d en — ze zbiorów B iblioteki N arodow ej

(sygn. I. 100.469 b), k tó ry w dalszym ciągu będę oznaczał skrótem BN, d ru g i — ze zbiorów K o rb u tia n u m (sygn. 9535), k tó ry oznaczam sk ró tem K orb.

Egzem plarze m a ją 'te n sam w ygląd i treść k a rty ty tu ło w ej, tę sam ą datę cenzury, ten sam g a tu n ek papieru, ten sam u k ład tek stu n a poszczególnych stronach, n a w e t ten sam skład d ru k arsk i, o czym św iadczy fa k t w ystępow ania w obu egzem plarzach ty ch sam ych i w ty m sam ym m iejscu — defektów czcionkow ych (przerw y w linii liter, n iew y raźn e odbicie, zam azania itp.). Słow em — stanow ią bez żadnych w ątpliw ości to sam o w ydanie. Identyczność d ru k arsk iej i w ydaw niczej stro n y obu egzem plarzy w y stęp u je w całym tom iku, nie w yłączając arku szy 14 i 15, k tó re specjalnie będą tu n a s in te ­ resow ały.

W ty ch w łaśnie dw u arkuszach, ale w yłącznie w ty ch dw u, w y ­ stę p u ją bowiem pew ne różnice, k tóre pozw alają obu egzem pla­ rzy uznać za identyczne. Różnic tych nie sygnalizuje Sem kowicz, a że sam dostrzegłem je tylko w jed n y m egzem plarzu (Korb), m y­ ślę, iż egzem plarz ten je st un ikatem . Żeby upew nić się co do tego, trz e b a by zbadać w iększą ilość tom ików tego w ydania; okoliczności pozw oliły m i zbadać dodatkow o tylko dw a inn e egzem plarze w B i­ bliotece N arodow ej (sygn. I. 86.311 i I. 82.978) oraz eg zem plarz w Bi­ bliotece Jagiellońskiej (sygn. I. 905). W szystkie są ty p u BN.

A rkusze 14 i 15, tj. s. 209— 240, zaw ierają n astęp u jące utw ory:

(8)

By-гопа)“, oraz pierw szych p iętnaście w ierszy Szanfarego. W K orb już n a s. 210 spotykam y p ierw szą różnicę w porów naniu z BN. Oto w iersz 17 w N o w y m R o ku (pierw szy od góry n a s. 210) w BN brzm i:

M oże p rzyjaźni? — k tó żb y n ie p ragn ął przyjaźni?

W K orb zd ania te nie są oddzielone pauzą. P otem ju ż na każdej n iem al stron ie obu arkuszy w y stę p u ją m niejsze lub w iększe różni­ ce, p raw ie w yłącznie w przestan k o w an iu; różnic ty ch je st często po kilka n a jednej stronie, ta k że ogólną ich ilość trzeba by określić na dobrych kilk a dziesiątków . P rzew ażnie są to różnice w przecin­ kach, ale w cale nierzad k ie są i różnice w zakresie pauz, średników czy w ykrzykników . I z reg u ły różnice te sp row adzają się do b rak u znaków p rzestan k ow ych w K orb. Oto kilka przykładów :

W iersze 18— 19 u tw o ru Na pokój grecki w BN:

G d zien iegd zie ścięta g ło w a n iezn an ej kolum ny, S k aleczon a, odarta, pod ep tan a w p yle.

W K orb b ra k p rzecinka na końcu w iersza 18. W iersz 26 Popasu w BN:

„D ostan iem g arn iec m iodu. N ie p raw daż, są sied zie? “

W K orb przecin k a nie m a. W iersz 89 Popasu w BN:

Że p ola, k ęd y n ieg d y ś b u jały pszenice...

W K orb bez przecinka.

Je śli chodzi o inne znaki przestankow e, to niekiedy różnice są bardzo w ym ow ne. N a p rzy k ład w zakresie ta k typow ych dla Mic­ kiew icza przecinków p rzed pauzam i. Oto p a rę przykładów :

W iersze 70— 72 ze S n u w BN:

W idać gm ach starożytn y, — sto i u p rzed sien ia R um ak z sio d łem do drogi, — w g otyck iej kaplicy U ołtarza b y ł chłopiec...

W K orb m am y tu tylk o pauzy, bez przecinków . Z n an y zw rot z Fary sa (s. 234) podobnie. W BN:

W ielk ości w rób la, — m otyla, — kom ara, —

W K o rb bez przecinków .

W yraźnie więc m am y tu do czynienia z pop raw kam i in te r­ p u n k c ji w BN w zestaw ieniu z K orb. P o p raw k i te są — ja k w i­

(9)

dać — uzasadnione. Tak samo uzasadnione są i popraw ki w zakresie w ykrzykników . Oto w tym że Fary sie znana apostrofa, p o w tarzająca się w odm ianach jako zw rot refrenow y, m a w BN w ygląd n a stę p u ­ jący (s. 232, 234, 235):

Pędź, la ta w cze b iałon ogi! G óry z drogi, la sy z drogi!

W K orb zam iast pierw szego w y k rzy k n ik a m am y tu przecinek. Różnice nie wchodzące w zakres przestan k o w an ia są m inim alne, a dokładnie biorąc sprow adzają się do jednego jedynego w ypadku popraw ienia błędu drukarskiego. Oto na stro n ie 220 w w. 122 P o­

pasu w Upicie m am y w K orb w y raz „pow racić“ , k tó ry w BN został

popraw iony n a „pow racać“.

A le — rzecz dziw na — p a rę innych, n ie m niej w idocznych b łę­ dów spotykam y w obu egzem plarzach. Tak więc w obu w y stęp u je w yraz „in p o ten s“ (s. 217), w obu form a „ n i e ś m i ć “ zam iast „nie ś m i e “ (s. 211), w obu p o w ta rz a ją się rów nież u ste rk i w postaci p i­ sowni typu: późny, naród, piękny, srod itp.

J a k ie z tego w szystkiego m ożna w yciągnąć wnioski? N ie ulega w ątpliw ości, że arkusze 14 i 15 w K orb są w cześniejszym rzu tem w ydaw niczym , k tó ry poddany b y ł korekcie p rzed ostatecznym w y ­ d rukow aniem nakładu. Była to oczywiście k o rek ta o statnia, już po złam aniu. Tym może tłum aczy się fakt, że dotyczy ona w yłącznie znaków p rzestankow ych oraz jednego w yp adk u z zak resu błędów d ru k arsk ich (dwa inne, nie popraw ione błęd y w y n ikły m oże z nie­ uw agi korektora, k tó ry n astaw io n y był w yłącznie n a p rze stan k o ­ wanie).

W jak i jednak sposób owe dw a arkusze w cześniejszego rzu tu dostały się do ostatecznej red a k c ji d ru k arsk ie j w tom iku Korb? Odpow iedzi — ja k sądzę — m ogą być dwie: albo je st to rez u lta tem spóźnienia się k o rek to ra (M ickiewicza albo kogoś, k to p o etę w tej pracy zastępow ał), ta k że d ru k a rn ia otrzym ała dw a te arkusze w chwili, gdy część n a k ła d u była ju ż gotowa; albo też arkusze te zostały włączone do tom iku przez nieuw agę w ydaw nictw a, k tó re do in tro lig a to rn i oddało je zam iast arkuszy ostatecznego rzutu. Jed n o je st pew ne: pozostałe arkusze w K orb są ark u szam i o sta t­ niego rzu tu , już po końcow ej korekcie. Św iadczy o ty m fakt, że przestanko w an ie w n ich jest popraw ione, tj. takie, jak w całym tom iku BN.

Z dw u wyżej w y su n ięty ch przypuszczeń praw dopodobniejsze w y d aje m i się drugie, w y jaśn iające tajem n icę narod zin egzem plarza

(10)

K orb u ste rk ą w p racy in tro lig ato rsk iej. Bo w pierw szym w ypadku ilość podobnych egzem plarzy m usiałab y być większa. M ożliwe zresz­ tą, że jakieś nie znane m i egzem plarze ty p u K orb istnieją; ew en tu ­ alne ich odkrycie uczyniłoby praw dopodobną i pierw szą z w y su­ n ięty ch tu możliwości.

N atom iast d rug i sposób w y jaśnien ia tajem n icy K orb (introliga- tornia) pozw alałby spodziew ać się, że w n iek tó ry ch egzem plarzach w y d an ia m ogą znaleźć się inn e arkusze sprzed o statniej korekty. M ożliwe to je s t nie tylk o w tom iku pierw szym , ale i w drugim . E w entualności tej nie spraw dziłem z b rak u odpow iedniej ilości to­ mików, do k tó ry ch m ogłem dotrzeć.

4. O egzem plarzach ,,P oezyj“ M ickiewicza z popraw k am i poety

Nie w szystkie tek sty u tw o rów M ickiewicza druko w any ch za jego życia otrzy m ały a u to rsk ą ap ro b atę poety. N iektó re z drobnych w ie r­ szy drukow ane były bez jego udziału, czasam i n a w e t bez jego ze­ zw olenia, u leg ły p rzy ty m zniekształceniom , k tó re potem u trw alo ­ n e zostały przez n astęp n e w ydania. A i w P a ry żu w ydaw cy dzieł M ickiewicza, Jeło w iek i czy Chodźko, nie zawsze w ykazyw ali do­ stateczną dbałość e d y to rsk ą czy k o rektorsk ą. Stało się to źródłem inny ch błędów , k tó re rów nież przeszły do dalszych w ydań. W kilku w yp adkach błęd y te m ożna sprostow ać na podstaw ie k o rek ty sam e­ go M ickiewicza. Z achow ały się m ianow icie dw a egzem plarze P oezyj w w ydan iu p a ry sk im (1828— 1836) oraz egzem plarz Pana Tadeusza w w y d an iu z 1844 r., n a k tó ry ch p o eta w łasnoręcznie zanotow ał p o praw k i tekstów .

D w a egzem plarze P o ezyj to tom iki: drugi (1828) i trzeci (1829) — zaw ierające w iersze drobne. O becnie stanow ią one własność Biblio­ tek i N arodow ej. Tom iki te ofiarow ał M ickiewicz w r. 1837 sw em u p rzyjacielow i i w spółtow arzyszow i ciężkich chw il opieki nad um ie­

rają cy m S tefan em G arczyńskim — Tadeuszow i Pągow skiem u. P ragnąc widocznie, b y w ofiarow anym egzem plarzu nie było błę­ dów, p oeta dokonał n a m arg in esie kilku popraw ek i adnotacji, k tó re m uszą być b ra n e pod uw agę przy pracach edytorskich, gdyż m ają san k cję sam ego M ickiewicza.

W tom iku drugim , w w ierszu Do M*** („Precz z m oich oczu...“), w zw rotce p rzed o statn iej (s. 213) M ickiewicz przek reślił w yraz

(11)

„załopoce“ i na m arginesie w pisał „zatrzepioce“. Z w ro tka ta pow inna więc brzm ieć:

W tem b ły sk a w ica n ocn a zam igoce, S ucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza

I p u szczyk z ję k ie m w okno z a t r z e p i o c e . . . P o m y ślisz sobie, ż e to m oja dusza.

I ta k je s t w au to grafie (w zaginionym dziś A lb u m ie M o szyń­

skiego). W yraz „zatrzepioce“ raził w idocznie w ydaw cę D z i e n n i ­

k a W a r s z a w s k i e g o , w k tó ry m w iersz ten ukazał się po raz pierw szy w d ru k u w ro k u 1826. A le M ickiewicz tej zm iany nie uznał. T rzeba to respektow ać!

W tom iku trzecim spotykam y jeszcze dalej posun ięte zastrze­ żenia poety. Oto M ickiewicz przek reślił na krzyż w iersz W im io n ­

n ik u L u d w ik i M a ckiew iczów nej (s. 157— 158). Nie uznał więc tekstu,

k tó ry w w ydan iu ty m (jak i w e w cześniejszych oraz późniejszych) o party b ył na p ierw o d ru k u w B i b l i o t e c e P o l s k i e j (1825). F a k t ten n akazu je przy w rócen ie w ierszow i red ak cji znanej z au to ­ grafu, różnej w k ilk u szczegółach od p rzekreślonego tekstu.

Zakw estionow ał p oeta i w iersz Do A leksa n d ra Chodźki. N a m a r­ ginesie obok tek stu napisał: „Do tych w ierszy nie p rzy zn aję się, są fałszyw ie z pam ięci przez kogoś noto w ane“ (s. 159). Z astrzeżenia przeciw ko tem u w ierszow i spotykam y zresztą i w korespondencji M ickiewicza, a m ianow icie w liście do O dyńca z 6 m arca 1826, gdzie redakcję podaną przez p ierw o d ru k w D z i e n n i k u W a r s z a w ­ s k i m (1825) n azw ał „ a p o k ry fem “. N iestety, nie je s t znany autograf wiersza. Z astrzeżenia poety n a k a zu ją więc uznać ten u tw ó r za w ą t­ pliw y pod w zględem autentyczności tekstu.

O statnia n o ta tk a M ickiew icza w trzecim tom iku — to popraw ki i uw agi p rzy w ierszu Chór strzelców (s. 168— 169). T ekst w iersza w tom iku o p arty je st n a p ierw o d ru k u w G a z e c i e P o l s k i e j (1827), n a w e t z pow tórzeniem w yraźnego błędu w w. 2 („klonów “ , co p oeta p o p raw ił n a „plonów “). Z w rotkę czw artą M ickiewicz zupełnie przekreślił, a na m arginesie napisał: „S trofa m y ln a“ . T ekstu więc nie m ożna uznać za p o praw n y i opierać się należy na red ak cji w y dan ia z ro k u 1844.

Nieco inaczej w y gląd ają popraw ki M ickiewicza w egzem plarzu

Pana Tadeusza, k tó ry otrzym ałem dzięki uprzejm ości obecnego jego

w łaściciela, prof. S tan isław a Pigonia. Tom ik ten był niegdyś w łasno­ ścią Teofila Lenartow icza, p otem kolejno mec. S tan isław a Lesz­

(12)

czyńskiego i prof. Ignacego C hrzanow skiego, od k tórego w darze o trzy m ał go prof. Pigoń.

P o p raw k i M ickiewicza czynią tu w rażenie k o rek ty dokonanej do ponow nego w y d an ia poem atu. P o p raw ek i uw ag je st ogółem 28, większość z n ich stanow i k o re k ta błędów drukarskich , takich, jak opuszczenia w yrazów , om yłki itp. T rzeba p rzy tym stw ierdzić, że pod w zględem d ru k arsk im tom ik w y k azu je pow ażne b rak i i u s te r­ ki. Oto k ilk a przykładów dokonanej przez M ickiewicza korekty.

W iersz 738 księgi IV (s. 128) brzm i w druku:

T ęga strzelb a, p raw d ziw a Sagalasów k a...

P o e ta po p raw ia go w p row adzając p rzed w yrazem „Sagalasów ­ k a “ opuszczony w y raz „to “.

W iersz 304 księgi VI (s. 186) — w druku:

K ręci ok oło dom u; p a łk ę w ręku kręci...

D ru k a rz om yłkow o pow tó rzy ł tu w y raz „ K ręci“ k tó ry — jak św iadczy au to g ra f — pow inien być ty lk o n a końcu w iersza. M ickie­ wicz popraw ił, zgodnie z autografem , zw rot początkow y na: „K r ą ż y około dom u“.

W iersz 260 księgi V II (s. 209) m a w d ru k u brzm ienie:

Ć w ierć god zin y w rzał h a ła s, gd y n a tłu m w rzeszczący...

— co poeta popraw ił, znowu ja k w autografie, na „n a d tłu m “. Bezcelowe byłoby p rzy taczan ie w szystkich popraw ek tego typu. Chodzi w nich w y raźn ie o p rzy w ró cen ie w łaściw ej red ak cji teksto­ w i zniekształconem u przez om yłki zecera i nied o p atrzen ie korekto­ ra. W ażniejsze są te popraw ki, k tó re dotyczą nie om yłek, ale sam e­ go te k stu poem atu.

P ierw sza z n ich je s t ta k dziw na, że m im o w oli n asu w a się p rzy ­ puszczenie, iż m am y tu do czynienia z om yłką M ickiewicza. Oto w 4 w ierszu inw o k acji (s. 1) p o eta p rzek reślił k ilk u kreskam i lite rę „ b “ w w y razie „bo“. P rz y uw zględnieniu tej popraw ki znany zw rot otrzy m ałb y brzm ienie:

D ziś p ięk n ość tw ą w całej ozd ob ie W idzę i opisuję, o tę sk n ię p o tobie.

N ie w y d aje się, by p o p raw k ę tę m ożna było przyjąć, ty m bardziej, że w autografie, m im o nieco in n ej red ak cji w iersza, w y raźnie jest „bo“. A le dalsze trz y p o p raw k i w skazują, że M ickiewicz p rag n ął niek ied y zm ienić tek st ju ż u stalon y . Oto m am y w d ru k u i w au to ­ grafie zn an ą red a k c ję w. 666 księgi IV:

(13)

I zagrał: róg jak w ich er, n iew strzy m a n y m dechem N iesie w p u szczę m u zy k ę i p od w aja echem .

Tym czasem p oeta p rzek reślił tu (s. 125) w yraz „n iew strzy m a­ n y m “ i na m arg in esie w pisał: „w iro w aty m “. N iew yraźna jest po­ p raw k a w. 23 księgi V III (s. 222). W d ru k u m am y:

Bliżej zaś nied op erzów , siostrzyczk i ćm y, rojem W iją się...

M ickiewicz p rzek reślił połow ę w yrazu „B liżej“ i na m arginesie wpisał w y raz kończący się na „iżej“, ale nieczytelny w pierw szej połowie z pow odu rozlania się atra m e n tu . Z pew n y m praw dopodo­ bieństw em m ożna dom yślać się w y razu „N iżej“ . Poza ty m kreską pionow ą oddzielony jest w yraz „zaś“ od w yrazu „niedoperzów “, przy czym w plam ie a tra m e n tu m ożna dopatrzyć się kreski. G dyby dom ysły te b y ły trafn e, w iersz po popraw kach m usiałby brzm ieć:

N iżej zaś — n ied op erzów siostrzyczk i ćm y...

A le p rzecin k a po „niedoperzów “ p oeta nie skreślił.

W w ierszu 142 księgi V III M ickiewicz p op raw ił (s. 227) w łasną om yłkę, k tó rą zaw iera i autograf. Nazwisko „S apieżyna“ zm ienił m ianow icie n a „ P u z y n in a “ , ja k to robili rów nież późniejsi w ydaw cy niezależnie od przeprow adzonej w om aw ianym tom iku ko rek ty autora.

N ajciekaw sza je s t p o p raw k a w w. 47— 49 księgi X (s. 285). Re­ dakcja d ru k o w an a oraz w szystkie późniejsze w ydania d ają w iersze te w n a stę p u jąc y m brzm ieniu:

O puszczają p lac boju, gdzie w k rótce ży w io ły Stoczą w a lk ę.

N a zachód, jeszcze ziem ia słoń cem ozłocona Ś w ie c iła się ponuro, żółta w o -czerw o n a ;

Po praw k a M ickiewicza idzie tu w k ieru n k u zlikw idow ania u rw a ­ nego n a czw artej sylabie w iersza „Stoczą w a lk ę “ i u tw o rzenia dwóch pełnych trzynastozgłoskow ców . W ty m celu p oeta przek reślił w w. 48 w yrazy „ziem ia słońcem “ i w w. 49 w y raz „się“ oraz końców ­ kę w y ra z u „Ś w ieciła“ ; początek zaś tego w iersza uzupełnił w yrazem „Z iem ia“. Po tych popraw kach otrzy m u jem y dwa w iersze trz y n a - stozgłoskowe:

S toczą w a lk ę. Na zachód, jeszcze ozłocona, Z iem ia św ie c i ponuro, żó łta w o -czerw o n a .

Nie ulega chyba w ątpliw ości, że p opraw ka ta pow inna być re ­ sp ektow ana p rzy opracow aniu tek stu poem atu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dacz ten zresztą daw no już stosował fosforescencyg do badań widmowych; przekonał się on nadto, że ciała w ogóle fosforyzują, i fluoryzują, w sposób je

ślinnem. odbywa się zjawisko zupełnie podobne, ja k przy działaniu kw asu siarezanego na sól k u ­ chenną, krócćj mówiąc, że rozm aite kwasy wydzielają z

57 AKN, dokumenty legislacyjne: Uzasadnienie do projektu ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Nowoapostolskiego w Rzeczypospolitej Polskiej oraz projekt umowy w sprawie określenia

osoby relatora 1/3 - inne materiały dokumentacyjne dot..

Stojąc więc ostatniego dnia na stanowisku, na którem przez pagórek nikt mnie dopatrzeć nie mógł, spostrzegłem na drzewie ptaka, który zwrócił moją uwagę,

W rezultacie północnoamerykańscy badacze postrzegani są jako pionierzy, dynamiczni propagatorzy oraz autorytety w zakresie kształcenia myślenia kry- tycznego.

T rzeba rów nież koniecznie pilnow ać dotychczasow ych staw ek płac, by nie w yczerpyw ały się przedw cześnie środki pieniężne, co oczyw iście prow adzić m u-

zostałem wyznaczony przez Urząd Pracy do przymusowych prac na Poligonie Podgórskim,który by ł pod zarządem wojskowym.. Był ze mną także chor .Olszewski