• Nie Znaleziono Wyników

Z lektur zagranicznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Z lektur zagranicznych"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Z LEKTUR ZAGRANICZNYCH

Z darzało m i się n arze k ać n a tych ła m ac h n a problem ow ą m izerię oraz n a in te le k tu a ln ą m iałkość zagranicznych publikacji (mniej lu b bardziej) n a u k o ­ wych, zw iązanych z bibliotekarstw em . Ale — ja k się okazuje — m oże być inaczej. Oto nareszcie u d ało m i się trafić n a te k sty rzeczywiście m ąd re, ciekawe i z p ew n o ścią w arte przeczytania.

No więc, zw racam uw agę n a zn a k o m itą publikację [ 1] d r W irginii W a l t e r z U niw ersytetu w Los Angeles, k tó ra poza tym przepracow ała p o n ad 20 la t w b ibliotekach dla dzieci w tym m ieście. Połączenie dośw iadczenia i głębokiej w iedzy dało doskonały rezu ltat, a ciekaw e refleksje w yk raczają poza problem y li tylko bibliotek d la dzieci.

Z daniem A utorki, n ajlep sza d la rozwoju bibliotek o b słu g u jący ch dzieci była pierw sza połow a m inionego stu lecia; w tedy też u k ształto w a ła się sto so w an a p ro fesjo n aln a specjalizacja. W irginia W alter twierdzi, że to w ogóle pierw sza specjalizacja w bibliotekarstw ie, ale ch y b a nie m a racji; p ierw szą była biblio­

grafia. P ra w d ą je s t n ato m ia st, że w o sta tn ic h la tac h biblioteki d la dzieci nie przeżyw ają specjalnej hossy, tak że w S ta n a c h Zjednoczonych. Jeżeli je s t rok ekonom icznie dobiy, to śro d k i n a działalność s ą ta m dostateczne, ale częściej

(2)

nie w y sta rc z a ją i ta k ju ż je s t przez szereg lat. Nic dziwnego, że obecnie m ało kto chce specjalizow ać się w zakresie bibliotecznej pracy z dziećmi, toteż pytanie, ja k d a w n a je s t to specjalizacja (w Polsce zw iązana z o so b ą Marii Gurty), nie m a

w p rak ty ce znaczenia.

Mimo to biblioteczną ofertę dla dzieci ocenia A utorka jak o w ażną, łącząc j ą przede w szystkim (jednak!) z zasobam i książkowymi. Jej zdaniem u dało się znaleźć o p ty m a ln ą form ułę grom adzenia, b a la n su ją c pomiędzy k ry teriu m w arto ści i popularności. W sferze pracy z użytkow nikam i dokonały się do­

strzegalne zm iany: wyraźniej ak cen tu je się teraz biblioteczne program y w aka- cyjno-rekreacyjne oraz całoroczną, u ro zm aico n ą ofertę dla dzieci w w ieku przedszkolnym . Co przydałoby się i nam .

N ato m iast p o stę p u jąca elektronizacja bibliotek dla dzieci nie w zbudza euforii. Przeciwnie — bibliotekarze narzekają, że oto trac i się kontrolę n a d tym , co sm ark acze oglądają sobie w Internecie. J e s t sugestia, że głównie pornosy, ale nie m u si to być praw da.

Coraz więcej dzieci m a do czynienia z elektroniką w dom u i opanowuje stosow ną um iejętność niezależnie od szkoły bądź od biblioteki. To dobrze, n ato m iast nie może to być kosztem lub zam iast czytania. Tym bardziej, że sieć internetow a oferuje i łączy tylko informacje, natom iast nie przysposabia do m yślenia problemowego, które je s t nierozerwalnie związane z czytaniem.

A m erykanie uw ażają, że dziecko przed pójściem do szkoły pow inno o p an o ­ w ać sz tu k ę płynnego m ów ienia, pow inno znać litery i jeszcze (co najm niej) być gotowe do n a u k i czytania. Otóż: często nie je st. I należy dodać, że w Polsce też nie.

Oczywiście, nie ucieknie się od n a u k i korzystania z In te rn e tu w biblio­

te k a c h i do takiej ucieczki nie m a pow odu. Tyle że to nie w yczerpuje z a k re su oferty. G eneralnie dzieci spraw nie u c z ą się używ ania kom puterów , zw łaszcza chłopcy, n a to m ia st niekoniecznie dla celów inform acyjnych. K orzystanie z katalogów elektronicznych zazwyczaj spraw ia wiele trudności.

W sum ie: trze b a założyć m ieszany c h a ra k te r m ateriałów bibliotecznych, m ianow icie ta k elektronicznych, ja k i drukow anych. Biblioteka zaś, zw łaszcza d la dzieci, m u si być pośrednikiem , m ediatorem pom iędzy p u b liczn o ścią a obydw om a rodzajam i zasobów.

W edług W. W alter takie trze b a przyjąć założenie, aby w k o n su ltacji ze sp e cjalistam i opracow ać koncepcję bibliotekarstw a dla dzieci n a przyszłość.

Kłopot polega n a tym , że nie m a kom u takiej koncepcji wypracować. W yraźnie bow iem b ra k u je program ów k ształcen ia w yspecjalizow anych bibliotekarzy dla dzieci oraz b a d a ń n a d funkcjonow aniem bibliotek dla dzieci, a tak że n a d form am i skutecznej promocji.

A u to rk a proponuje oprzeć te koncepcje n a w ypracow anych przez siebie propozycjach. Z akłada więc, że biblioteki dla dzieci m u s z ą zasp o k ajać potrzeby zarów no inform acyjne, ja k i czytelnicze sw oich użytkowników, odpowiednio po śred n icząc m iędzy nim i a zasobam i, ale także d b ając o dostosow any dobór m ateriałów — więc bez całkowitej sw obody w tym zakresie. P onadto przypisuje bibliotekom szczególnie w a ż n ą pow inność: prom ocję czytelnictwa. B iblioteka­

rze n a to m ia st specjalizujący się w zakresie bibliotekarstw a d la dzieci pow inni zad b ać zarów no o poszanow anie dobrej profesjonalnej tradycji, ja k i o wy­

kreow anie przyszłości d la ty ch bibliotek.

(3)

Równie in te re su ją c a w ydała m i się k siążk a M ichaela G o r m a n a [2], sk ła n ia ją c a do w ielu refleksji, choć i kontrow ersji też. Jej słab o ść to n a d m iern e g ad u lstw o oraz w szystkoizm : tru d n o znaleźć zagadnienie przem ilczane przez A utora.

M ichael G orm an — który gościł był też n a tych ła m a c h 1 — p racu je w Bibliotece U niwersyteckiej s ta n u Kalifornia. Przedtem pracow ał w różnych in sty tu c ja c h bibliograficznych w Anglii. W ydawca przedstaw ia go ja k o lu m in a ­ rza dyscypliny, co je s t n ie ja k ą p rzesad ą, ale te k st przeczytać w arto, a n aw et należy.

Mowa w nim , z re sz tą nie tylko, o trw ałych w arto ściach zaw odu, tym w ażniejszych obecnie, kiedy ta k wiele się zm ienia. A utor uw aża, że tradycyjne pojęcie biblioteki nie m a ju ż u zasad n ien ia , ale nie proponuje nowego. Z atem ? Je g o zdaniem , bibliotekarz to w ykształcony realizator n a stę p u ją c y c h działań:

w ybierania, przechow yw ania i u d o stę p n ia n ia zbiorów, w sp o m ag an ia oraz in stru o w a n ia użytkowników, ja k też zarządzania. Pom ijając ju ż , że gdzieś zapodziało się inform ow anie, nie widzę nic w tym rejestrze, co nie w ystępow ało­

by i w przeszłości.

M ichael G orm an u w aża bibliotekarstw o za wiedzę p rak ty czn ą, chociaż o p a rtą n a p rz e sła n k a c h teoretycznych. To, co jego zd an iem je s t w nim najw ażniejsze, to nastaw ien ie n a u słu g i i n a p o p raw n ą obsługę publiczności, j a k też n a lansow anie p iśm ien n o ści i czytelnictw a oraz n a w sp ieran ie edukacji.

A utor je s t zdania, że biblioteki przyszłości to biblioteki m ieszan e — z w łas­

nym i zasobam i piśm iennictw a oraz z d ostępem do In te rn e tu . W edług niego, śm ieszne s ą o k reślen ia „biblioteka bez śc ia n ” oraz „biblioteka w irtu a ln a ”.

Podzielając to stanow isko, w olałbym je d n a k poznać arg u m en ty , ty m czasem zn a jd u ję tylko zm etafoiyzow ane odczucia.

M ichael G orm an kojarzy pojęcie biblioteki z m iejscem i budynkiem , n eg u jąc s e n s biblioteki w irtualnej. To m iejsce m u si zaw ierać zbiory i stw arzać k aż d em u sz a n sę sk o rzy stan ia z sieci oraz m nożyć okazje do s p o tk a ń społecz­

n ości lokalnych. Z tej konkluzji wywodzi się też refleksja n a te m a t b u d o w an ia bibliotek, ale o tym plecie A utor g łu p stw a b ą d ź oczywistości.

A utor form ułuje 3 główne p rzesłan k i b ib lio tek arstw a ja k o zaw odu. Z a­

chow anie d o ro b k u intelektualnego d la kolejnych pokoleń, co m am y czynić w raz z archiw istam i, których nazyw a schizm atykam i z tego sam ego kościoła.

D obre przygotow anie zawodowe. No i w reszcie tro sk a o s ta n i rozwój bibliotek.

W tym sen sie dużo zaczyna się od grom adzenia i zach o w an ia zasobów , a więc trafnego w yboru, ju ż to w edług w artości obiektyw nych, b ąd ź w edług w łasnego u zn a n ia , lub po p ro s tu w edług możliwości. Ale to w łaśn ie g rom adze­

nie i przechow yw anie m ateriałów decyduje, że nie m ożna ograniczyć się do zasobów elektronicznych.

N arzeka n a to m ia st M. G orm an n a fatalne kształcenie k ad r. Szkoły biblio­

te k a rsk ie „gubią” słowo „bibliotekarstw o” (u n a s też!), co je s t a b s u rd a ln e , a program y n a u c z a n ia nie m a ją z p ra k ty k ą żadnego zw iązku. Co więcej — idea ak red y tacji tych program ów o k azała się w S ta n a c h Zjednoczonych zw yczajną lipą.

W eryfikacja program ów n a u c z a n ia nie m a s e n s u bez u d ziału praktyków , bo to je s t w szak zawód praktyczny: polega n a św iadczeniu usług. I w łaśnie do tego

1 M. Gorman: P rzyszło ść biblioteki akadem ickiej. „Prz. BibL” 1995 z. 2 s. 147-155.

(4)

bibliotekarz m u si być w yposażony w sto so w n ą wiedzę, k tó rą potem trze b a u z u p e łn ia ć w trak cie pracy, stosow nie do potrzeb w ynikających z ro d zaju biblioteki oraz sta n o w isk a pracy.

A utor p odnosi w ażny problem : czy biblioteka m a praw o ograniczać d o stęp do czegokolwiek w imię w artości wyższych? N adm ierny odbiór przekazów g łu p ich ogłupia, dostęp dzieci do m ateriałów niem oralnych dem oralizuje. Ale pojaw ia się też pytanie o k ry teria oraz o ty tu ł do cenzurow ania lub (jeśli kto woli) filtracji. I otóż ja sn e j odpowiedzi nie m a, poza ogólną sugestią: ja k najm niej ograniczeń.

N ato m iast je s t A utor (słusznie!) zw olennikiem koncepcji b ib lio tek arstw a aktywnego: trze b a proponow ać, instruow ać, w spierać. Także lu b zw łaszcza w okresie inwazji elektroniki, k tó ra — w edług autorskiej opinii — w biblio­

te k a c h rozpoczęła się w okresie 1. 1960-1970.

J a k o główny przedm iot tego w sp ieran ia oraz in stru o w an ia w skazuje M.

G orm an n a u k ę czytania — jego zdaniem — kon ieczn ą także w bibliotekach.

J e s t to bow iem um iejętność podstaw ow a dla logicznego i twórczego m y ślen ia oraz ro zu m ien ia św iata. Gdyby kiedyś sta ła się ta um iejętność tylko udziałem elity, byłoby to nieszczęście w sk ali ogólnospołecznej i trzeba m u zapobiegać n a w szelkie sposoby.

A utor, choć Anglik, nie pom inął typowo am ery k ań sk ich obsesji tem aty cz­

nych, ja k ie fu n k c jo n u ją w piśm iennictw ie bibliotekarskim . Nie tw ierdzę, że to źle, m ow a w szak o dem okratyzacji, o równym dostępie do bibliotek i zasobów oraz o pryw atności d an y ch osobowych.

M ichael G orm an słu szn ie uw aża, że pow inna obowiązywać z a sa d a równego i możliwie łatwego d o stę p u do zbiorów oraz do oferty bibliotecznej, zw łaszcza d la celów inform acyjnych, in telek tu aln y ch i edukacyjnych. To je s t pew ien ideał, do którego trze b a dążyć. Główne przeszkody to bieda bądź fizyczna n iesp raw n o ść ludzi, ale byw a też, że zła lokalizacja biblioteki, kiepski personel w bibliotece lu b nieum iejętność korzystania z oferty i te m u a k u ra t m ożna niekiedy zaradzić.

A utor zw raca też uw agę n a ochronę pryw atności. Ż adne d an e o użytkow ­ n ik u a n i o jego zainteresow aniach nie m ogą być n ikom u ujaw niane. Tym ­ czasem tę regułę często naru szam y . Bo przecież oznacza o n a też zakaz inform ow ania rodziców, co czytają ich dzieci lu b pow iadam iania nauczycieli, czym z a jm u ją się ich uczniowie. Idę o zakład, że w bibliotekach szkolnych oraz w b ib lio tek ach dla dzieci n ik t tej zasad y nie przestrzega.

W edług M. G orm ana, biblioteki rzeczywiście p rz e s ta n ą istnieć, jeżeli po­

zw olą n a to bibliotekarze. Tym czasem , zam iast szu k ać rozw iązań trw ałych, z lęk u przed zarzu tem konserw atyzm u zajm ujem y się przejściowym i now in­

kam i. N ajpierw był krzyk wokół m ikroform , potem obsesyjnie zm ieniano nazw y bibliotek n a „m ediacentra”, a teraz pojawiło się szaleństw o superelektronizacji.

Otóż trz e b a postępow ać racjonalnie. Należy korzystać z now ych tech n ik , p rzejm ując co pożyteczne, a oddalając co w nich bezużyteczne. A ju ż n a pew no nie wolno dopuścić, żeby społeczeństw a stały się niepiśm ienne.

T ak czy inaczej, d la bibliotek wciąż je s t m nóstw o zad ań , toteż — ja k pow iada A utor — jeszcze przyjdzie d la nich złota era. Pożyjemy, zobaczymy.

A m oże to praw da. Podzielam niepokój M. G orm ana o rozwój naszej dyscypliny i to nie tylko z pow odu ro zb ratu z p raktyką. Powodem równie w ażnym je s t

(5)

dostrzegalne zasklepienie się w obszarze zagadnień w ąsko dziedzinowych bez oglądania się n a n au k i ościenne. Jedyny ostatnio ru ch poza granicę dyscypliny to ad ap tacja do naszych rozważań ujęć kognitywistycznych — szczególnie istotnych dla n au k i o informacji — które je d n ak tym czasem s ą coraz częściej w innych n au k a c h odrzucane jako zbyt jednostronne. Z t ą m yślą zw racam uwagę n a ciekawą, p o p artą badaniam i rozprawę, której autoram i s ą Ja m e s K e n n e d y , R ussel C. E b e r h a r t oraz Y uhui S h i [3]. Ciekawe, że ich konkluzje s ą zbieżne z tym, co m ożna wyczytać w rodzimej p ublikacji M arka H etm ańskiego 2.

Nie w dając się w szczegóły, perspektyw ę a u to rs k ą trze b a określić ja k o psychologiczno-społeczną. To bowiem z takiego p u n k tu w idzenia c h a ra k ­ teryzuje się m yślenie, inform acje i procesy kom unikow ania. W opozycji do kognitywistów, którzy m yślenie uznali za m ech an izm czysto w ew nętrzny, psychologia społeczna p odkreśla jego zew nętrzne, relacyjne aspekty. O tocze­

nie m ianow icie zm ienia treść inform acji oraz reguły rozum ow ania. Dlatego w łaśnie koncepcja sztucznej inteligencji w ydaje się m ało realna.

Ludzkie m yślenie podlega ad ap tacji w edług z asad y prób i błędów, ulega też rozwojowi oraz innym zm ianom . T ym czasem reguły m atem atyczne s ą n ie­

zm ienne i takie też m u s z ą być zasad y fu n kcjonow ania m aszy n cyfrowych.

M aszyna T u rin g a nie je s t m odelem ludzkiego u m y słu , zaś języki kom puterow e nie s ą w niczym podobne do języków ludzkich, n aw et je śli te o sta tn ie m ożna w pisać do program ów kom puterow ych.

Co z tego w ynika? Że ludzkie m yślenie nie polega tylko n a p rzetw arzan iu

i

inform acji. Ze obok inform acji istnieje też nieinform acja. Ze k o m u n ik acji inform acyjnej trw ale tow arzyszy k o m u n ik a cja nieinform acyjna — arty sty czn a, literack a itp. O raz że k o m u n ik acja elek tro n iczn a nie je s t i nie będzie je d y n ą fo rm ą k o m u n ik acji publicznej. T ak długo, ja k długo będziem y (my, a nie m aszyny) m yśleli oraz mówili, przynajm niej pism o m u si pozostaw ać w po ­ w szechnym użytku.

Refleksji ta k siążk a wywołuje więcej. D latego m yślę, że je śli chce się pow ażnie u p raw iać n a u k ę o bibliotekarstw ie (i o inform acji), to trz e b a koniecz­

nie śledzić, co dzieje się w dyscyplinach ościennych. W tym zw łaszcza w n a u k a c h o m yśleniu, o poznaw aniu oraz o kom unikow aniu, k tóre być m oże ro ztropnie połączy p o staw a b adaw cza o ch a ra k terz e neokognityw istycznym , je śli ta k a nazw a wejdzie kiedyś w obieg.

KSIĄŻKI OMÓWIONE

1. V irginia A. W a 1 1 e r: Children a n d libraries. G etting it right. Chicago, London: A m erican Library A ssociation 2001, 155 s.

2. M ichael G o r m a n : Our enduring values. L ib rarian sh ip in th e 2 1 st cen tu ry . Chicago, London: A m erican Library A ssociation 2000, 188 s.

3. J a m e s K e n n e d y , R ussel C. E b e r h a r t : S w a rm intelligence. W ith J u h u i S h i . S a n Diego: A cadem ic P ress 2001, 512 s.

J a c e k W ojciechow ski W płynęło do redakcji 2 0 lipca 2001 r.

2 U m ysł a m a szy n y . Krytyka obliczeniowej teorii um ysłu. Lublin 2 000.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawie wszystkie więc zmagają się z biedą i szukają funduszy na własną rękę; potrzebnych tym bardziej, że coraz trudniej archiwizować zasoby narodowe, szczególnie

K rą ży też opinia, że te biblioteki są tylk o dla klasy śre d ­ niej - d o stateczn ie dobrze sytuow anej, żeby nie odw oływ ać się do kiesy

Nie powiodły się też próby stworzenia pisma sylabowego, bowiem sylab jest za dużo, a głosek (ich odpowiedniki to litery) niewiele, a poza tym wiadomo, pismo literowe od

Ale zapamiętywanie jest głównie procesem aktywnym: dokonuje się selekcja oraz interpretacja treści do zapamiętania, a następnie ma miejsce dodanie do tych śladów, które

Otóż także w Rosji zaczyna rozwijać się internetowa promocja literatury dla dzieci i młodzieży: mnożą się informacje, specjalne pliki programowe i pełnotekstowe

Nie jest zatem prawdą, że interaktywność i odbiorcza kreacja treści pojawiła się dopiero w hipertekście; natomiast realizuje się teraz inaczej.. Landów

Poza tym jest sporo skojarzeń z praktykami sowieckimi - po dawnemu nie wiadomo, jak autorzy mają na imię, po dawnemu prawie każdy chce przekonać, że stworzył

W ydaje się poza tym oczywiste, że za brakiem wszelkiej dyskrym inacji oraz bibliotecznej cenzury opow iadają się najaktyw niej autorzy z tych krajów, gdzie reguły cenzurow ania