• Nie Znaleziono Wyników

Osoby zaangażowane w drukowanie na powielaczu Zuzia jesienią 1977 roku - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Osoby zaangażowane w drukowanie na powielaczu Zuzia jesienią 1977 roku - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA ŚWIDA-SZACIŁOWSKA

ur. 1928; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, niezależny ruch wydawniczy, powielacz Zuzia, ulica Skłodowskiej-Curie 8, czasopismo Spotkania, czasopismo Zapis

Osoby zaangażowane w drukowanie na powielaczu „Zuzia” jesienią 1977 roku

Był taki Andrzej Nastula, wysoki chłopak, bardzo grzeczny, przyjemny, dobrze wychowany. Był taki Piotr, „Komandos” go nazywali, jak się nazywał nie pamiętam. A potem Zdzich Bradel. Jego narzeczona to była Bożenka, chyba Balicka, taka przyjemna czarna dziewczynka, podejrzewaliśmy ją, bo [jeden z esbeków] zadzwonił do swojego majora, mówi: „Panna Bożena nas doskonale doprowadziła”, więc wyglądało na to, że ona specjalnie ich naprowadziła, nie wiem, wątpię, trudno podejrzewać, żeby akurat przyszła powielać i żeby im dała znać, że będzie pisała matryce.

[Przede wszystkim] było szukanie, zbieranie papieru. Kupowało się papier w ryzach takich i żeby nikt nie wpadł na to, że coś się „złego” dzieje, żeby nikt nie wywęszył, że to o coś chodzi, to się kupowało w różnych sklepach po jednej takiej ryzie. Potem ja chodziłam po denaturat, też w różnych sklepach. Nie powiem jak to technicznie wyglądało, wiem, że syn to zakładał, ja kręciłam – oczywiście wtedy, kiedy nie było tych kolegów, bo jak byli koledzy, to ja tylko to układałam. Te ryzy wszystkie już zadrukowane w stos się składało, w takie paczki. Robiłam kanapki, śmiałam się, że jak w powstańczej kuchni, kanapki i herbatę, a oni powielali. A czasami właśnie sama pomagałam synowi. Wiem, że na jakiś wałek oni to nakręcali, kręciło się korbą taką i spadały te arkusze, tak się składało to wszystko. Raz wychodziło dobrze, raz nie, raz blado, raz za mocno. Wiem, że [Tadeusza] Konwickiego powielaliśmy – nie pamiętam już którą książkę jego. „Zapis” – było takie pismo, więc ten „Zapis” się drukowało.

Możliwe, że u nas były [powielane] „Spotkania” też, ten pierwszy numer, ale to było niewiele tego, bo dwa miesiące był [ten powielacz] – od października do grudnia. W grudniu przed Bożym Narodzeniem „Zuzia” sobie poszła i został tylko ten ślad po

„Zuzi”, ta cerata. [„Zuzia” stała] w pokoju syna. Schowana była u syna w szafce na dole, na górze miał taśmy. I jak „Zuzia” została wyniesiona, to się zapomniało tą

(2)

ceratę wynieść, ale [to] nic nie zaszkodziło, okazuje się.

Pisma „Spotkania” ja niestety dałam na przechowanie jednemu z kolegów [syna] z teatru studenckiego. Facet się fatalnie zachował, bo dałam mu te pisma na przechowanie i ja [później] mówię: „Może pan mi odniesie teraz te pisma?”, a on mówi: „Jak Stefan mi zapłaci pięć tysięcy, to przyniosę”. A ja mówię: „Proszę pana, pan myślał, że Stefan nie wróci, prawda?”. „No tak, myślałem, że Stefana nie wypuszczą”. Dobre było pismo „Spotkania”. A potem w Paryżu wychodziły, Piotr Jegliński założył wydawnictwo „Spotkań” we Francji.

Data i miejsce nagrania 2005-10-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli chodzi o chleb, to chleb kosztował taniej od zboża, dlatego że ceny się nie zmieniały, i wtedy po prostu te ceny były takie, że wiadomo, że trzeba

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

To, co się działo przed [19]81 rokiem jest dla mnie ciężkie; ciężkie wspomnienia, bo wiele osób zostało aresztowanych, wielu zostało pobitych i ten rok zakończył się bardzo

[Czy dochodziły jakieś wiadomości co się dzieje ze społecznością żydowską w innych miejscowościach?] Widocznie tak, ja nie wiedziałam, ale później się dowiedziałam, że

Bo to są wałki, to takiej były grubości, ja wiem, grubszy niż ten mój palec, to są gdzieś około… Musiałbym na suwmiarkę spojrzeć, taki wałeczek jeden gdzieś koło

W Misiach to nie zamykają trumny w mieszkaniu, tak jak u nas przynoszą wieko, zamykają i wynoszą, tylko wynoszą na podwórku, stawiają stołek […]. U nas tego

Kościół do dziś dnia tego nie uznał, bo nie ma stuprocentowej pewności, co to było, ale faktem jest mnóstwo nawróceń, tłumy ludzi do spowiedzi, więc to już był