• Nie Znaleziono Wyników

Spółdzielca Lubelski. R. 6, nr 14 (1922)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Spółdzielca Lubelski. R. 6, nr 14 (1922)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok VI.

C e n a 2 0 mk.

Lublin, 2 8 Kwietnia 1922 r. 14.

S P Ó Ł D Z I E L C A

L

I I U I h I 1/ I Prenumerata roczna 500 mk.

JL# 1 ^ I —* I \ 1 J Numer pojedynczy 10 marek

Dwutigodnik p o iw iip y sprawom oświatowym, s p liie lu y m 1 zawodowym.

Organ Wydziału S p o łe c z .-W y c h ó w . Lubel. Spółdzielni Spożywców,

MY N O W E ZYCIE S T W O R Z Y M S A M I — I N O W Y

liHBlMijat ń :: ':lln I

•* Egzemplarz Ó b o w i ą z k o v y y

* *

N adchodzi święto (pierwszego Maja. J\Tie wątpimy, iż wszyscy robotnicy Lublina, w dniu tym, tak uroczystym dla klasy pracującej, porzucą warsztaty, by manifestować swoją międzynarodową soli­

darność probetarjacką i nieprzemożną wolę zm iany stosunków spo- lecznych w m yśl ideałów socjalistycznych.

Troletarjat m a jedno tylko święto w roku, ale w n im m a n i­

festuje on wszystkie swoje uczucia, ogromem swoim przesłania­

jące wszystko co dotychczas Ludzkość stworzyła. Cóż znaczą bowiem dzisiejsze bezduszne wierzenia religijne wobec wysuwanego przez (Prole- tarjat hasła ogólnoludzkiego braterstwa, zniesienia krzywd społecznych, usunięcia warunków, rodzących złość i podłość ludzką? Cóż znaczy dzisiejsza kultura, będąca tylko zewnętrzną politurą sobków i wyzyski­

waczy wobec rodzącej się twórczości (Ducha Wolnego?

Więc chociaż jeszcze nie czas śpieivać hymnów zwycięstwa, to je d ­ nak poczucie niesienia ideałów, które m uszą kiedyś zwyciężyć i odro­

dzić Ludzkość, pierś n am rozpiera i pozwala na radosne świętowanie (Dnia I-go Maja.

J^iech święto to wzmocni nasze siły, mech podtrzym a słabych i wątpiących, niech zatrze różnice m iędzy nam i, niech podnieci naszą energję potrzebną do walki z dzisiejszym światem, niech obudzi goto­

wość naszą do ofiar choćby z krwi naszej na ołtarzu Sprawy.

Redakcja i Admin.: Zamoj­

ska 10 otwarta od 3 — 5 w.

(2)

2. „ S P Ó L D Z I E L C A “ Jfe 14.

ŚWIĘTO ROBOTNICZE.

Różne bywają święta — różne, zależnie od tego, jacy ludzie ś wi ętuj ą i co święto oznacza.

Bywają święta, i takich j est dużo, które już dawno’ wszelkie zna­

czenie postradały, nic już nie oznaczają, ku niczemu nikogo nie p o d ­ noszą i są jeno zwyczajowem, mechanicznem powtarzaniem pewnych ceremonji, lub też tylko zwykłym dniem odpoczynkowym. Bywają święta dorocznego obżar st wa i upijania się. By waj ą wreszcie ś więta klas uprzywilejowanych i posiadających, które przy pomocy pocho­

dów i zgromadzeń tłumnych raz jeszcze zaznaczają swe stanowisko władcze, raz jeszcze narzucają hasła kłamanych jedności ponad wal­

kami rzeczywistemi, które wreszcie, święcąc swoje tryumfy i zdobycze osiągnięte, obnoszą procesjonalnie godła swych organizacji, cieszą się s wym s tanem posiadania i tworzą manifestacje ludzi zadowolonych.

Zupełnie odmienny char akter posiada święto robotnicze.

My nie mamy uroczystych ceremonji i obrzędów złożonych, bo te myśli i ideały, któremi żyjemy, z byt żywo grają nam w piersiach, aby w ceremonje skamienieć mogły. 1 święto nasze nie j est i nie może być jeszcze ś wi ętem zwycięst wa i tryumfu.

Ś wi ęto nasze — w b re w ws zyst kim innym ś w i ę t o m — jest prze- d ews zy st ki em dniem protestu. Klasa robotnicza, wychodząc na ulicę dnia 1-go maja, wychodzi przede ws zy stk iem po to, aby zaprotestować przeciwko istniejącemu w społeczeństwie porządkowi rzeczy.

Świ ęto nasze jest świętem walki i przeciwstawienia się, jak całe życie nasze.

To też od początku s wego istnienia świ ęto robotnicze było i j e s t obficie znaczone krwi ą robotniczą.

Słowa pieśni:

A k olor j e g o j e s t c z e rw o n y , Bo n a n im r o b o t n i c z a k r e w ,

ja kże często zamieniają się w czerwoną rzeczywistość, znacząc krwią bruki naszych miast.

Czyż święto nasze j est w takim razie p onur ym pochodem ska­

zańców lub niewolników, kornie dźwigających kajdany?

W i e my wszyscy, że nie; wiemy, że w dniu majowym gorąca radość piersi nam rozsadza, uniesienie nas ogarnia.

T o radość i uniesienie, z poczucia siły własnej, płynące. Z t ł u ­ mu, z własnej naszej masy płynie ku nam siła; porywają nas hasła, na tablicach i sztandarach wypisane — czujemy, z niezłomną p e w ­ nością czujemy, że choć dzisiaj j e st e ś m y w dążeniach i poglądach naszych uciskani, choć dzisiaj jeszcze tryumfować nie możemy, ale j u t r o niechybnie i nieuniknienie do nas należy — i nikt, żadne moce

na świecie powstrzymać tego nie zdołają.

Oto dlaczego, choć święto nasze tak często prowadzi nas do więzienia, radośnie na nie idziemy. Działa przez nas, śpiewa pr zez

nas życie jutra, życie nowe. *

Świ ęt o nasze, robotnicze święto majowe j e s t j edynem świętem s wego rodzaju. Niemasz takiego drugiego. Powiedzieliśmy, że w przeciwstawieniu do wszyst kich innych świąt j est ono protestem.

(3)

Ns 14. „ S P Ó Ł D Z IE L C A 11 3.

To protest przeciw temu, co je st dzisiaj, a jednocześnie pr zewi­

dywanie, nadzieja, pewność niezłomna nadchodzącego jutra.

W s z y s t k i e inne święta — bez wyjąt ku — są świętami przeszłości

i czczą coś, co już kiedyś się stało. My jedni, którzy — j ak słusznie powiedziano—nie mamy nic do stracenia, a do zdobycia świat cały, my jedni — my robotnicy — obchodzimy święto przyszłości, święto jutra.

Dzień 1-szy maja — to najuroczystsze święto wiosny świata całego, święto pracy, która, wyzwoliwszy się, słońcem ładu nowego

wzejdzie nad życiem. J A N .

1 M A J .

W pracy znojnej i brudnej upływa dzień robotnikowi. Odpocząć przychodzi do swej ciasnej, ■> dusznej izby, lub' zgoła nory piwnicznej.

I ciężko na duszy... zwątpienie w los lepszy ogarnia... Czy tak zawsze być musi? Wi eczna męczarnia i praca, i troska o dzieci — te dzieci ulicy.

Ni szkoły nie mają, ni dobrej opieki, bo matka, co może nauczyć by mogła i duszą dziecinną kierować... j est sama bez światła i musi pracować, prać, szyć i gotować, by z brudu i głodu nie marły!...

Każdy w dzień święta wychodzi „na miasto"; tam sklepy widzi bogata i wielkie cukiernie, i banki paskarskie. To wszystko dla „lep- s z eg o “ świata. A w salach obszernych muzyka g ra śród rozpustnej, próżniaczej gawiedzi, co nie zna trosk i biedy. Tam wino i szam­

pan się leje... m

„Lecz hola—dumne świata władyki ! Podnieście z łona nałożnic głowy i tam spojrzyjcie skąd szum i krzyki donosi więhru p od ­ much surowy".

Bo oto idzie 1 maj! Nie wasze święto — święto robotnicze.

Robotnik wstaje, łączy się, by walczyć o swe życie. Święto majowe otuchę nową wlewa w serca nasze, iż ten tvlko, co wszelkie dobra

— bogactwa wytwarza, ten, co dla dobra świata całego życie spędza w pracy — ten tylko świat lepszy zbudować może.

W dniu 1-go maja klasa robotnicza odczuwa głębiej i silniej s we posłannictwo dziejowe.

Mocniej zdaje sobie sprawę, że po szarych dniach codziennej pracy, po ciężkiej walce o byt, błyśnie ta jut rzenka co niesie w y ­ zwolenie...

Nie jedni z nas w szukaniu lepszych dróg, w pochodzie walki znojnej, blądza, na manowce schodząc doznają klęski bolesnej. Lecz walkę inni podejmują, bo życie tego chce, i, naprawiając błędy t owa­

rzyszy, coraz to nowe placówki zdobywają!

I tak upadając i znów się podnosząc, idą proletarjusze w s z y s t ­ kich krajów przez znój, choroby, nędzę, więzienia i katusze krwawe.

Kapitał sroży się, ustąpić nie chce! Jednoczy się reakcja w s z y s t ­ kich krajów i wyznań, opanowuje n awet miejsc^ święte! Z ambon kościelnych nieraz przemawiają obrońcy kapitału przeciw „maluczkim",

(4)

4. „ S P Ó Ł D Z IE L C A 11 N i 14.

upośledzonym... Lecz coraz jaśniej lud rozróżnia „Słowo Boże" od agitacji politycznej kleru! Więc robociarzu, twardo wierz, miot prawdy w dłonie krzepkie bierz, Ideje socjalizmu szerz, kapitalistom spojrzyj w oczy hardo i nieś pochodnię wyzwolenia, całemu światu objawie­

nie. Niech żyje Pr acy Wielkie Święto, niech żyje 1-szy Maj. Ua.

„Jeśliby tw ierdzić m ożna o jakiejś fo rm ie pracy, iż jest ona najodpowiedniajszą dla natury ludzkiej, to może to być tylko braca spółdzielcza".

K A R O L K A U T S K Y .

ZE ZJAZDU OŚW IATOW EGO W WARSZAWIE.

D nia 22 i 23 k w ie t n ia r. b. o d b y ł się w W a r s z a w i e Z ja zd O ś w ia t o w y p r z e d ­ sta w icieli s a m o r z ą d ó w m ie jskich. Na t e m Z j e ź d z i e byli r ó w n i e ż o b e c n i p r z e d ­

s ta w ic i e le W y d z . Społ. W y c h . L. S. S.

Z ja z d te n z a s ta n a w ia ł się n a d n ie s ły c h a n ie w a ż n e m i s p r a w a m i dla p r o le - tarjatu: p o w s z e c h n e m n a u c z a n i e m dzieci i d o k s z ta ł c a n i e m d o ro sły ch .

W k ra ju n a s z y m p r a w i e p o ło w a lu d n o śc i to an a lfa b e c i, nieum iej.ą cy ajii cz y ta ć, ani pisać. Z ja k ie g o k o l w i e k s ta n o w is k a p a t r z y l i b y ś m y n a tę k w e s t ję — s o c ja lis ty c z n e g o , p rz y s z ło ś c i n a r o d u cz y in n e g o —z a w s z e o n a b ę d z i e c h o r o b ą , t r a ­ p ią c ą n asz o rg a n iz m , k a m ie n i e m l e ż ą c y m n a d r o d z e p o s tę p u .

K w e s tj a ta n a j b a r d z ie j boli nas, p r o le t a r ju s z y , g d y ż ci w s z y s c y c ie m n i an a lfab e ci — to b r a c i a nasi, to te ż n a jg ło ś n ie j tę s p r a w ę pod n o szą, n a j e n e r g i c z ­ n ie j się nią z a jm u j ą ro b o tn ic z y d z iała c z e ośw iatow i.

S p r a w a o ś w ia ty d zieci i d o r o s ły c h — nie m o ż e b y ć p o w i e r z o n a ty lk o p a ń ­ stw u. P a ń s t w o z b y t z a a b s o r b o w a n e m j e s t polityką, a b y m o g ło i chc iało n a l e ż y c ie się nią zająć. O ś w ia t ą w o g ó l e w in n o za jąć się sam o s p o łe c z e ń s t w o , p r z e d e w s z y s t - k ie tn zaś s a m o rz ą d y te ry t o rja ln e . Ale — s a m o rz ą d y te, w ła ś n ie dzięki c iem n o c ie i a n a lf a b e ty z m o w i m as — s k ła d a j ą się dzisiaj w w ięk s zo śc i z p r z e d s ta w ic ie li w a r s t w p o s ia d a j ą c y c h , dla k tó r y c h k w e s t ja a n a lf a b e ty z m u nie is t n ie j e : dzieci d z i s ie js z y c h r a d c ó w m ie jsk ich uc z ą się w s z k o ła c h ś r e d n ic h , m ie s z c z ą c y c h się w w y g o d n y c h g m a c h a c h i w y p o s a ż o n y c h n a l e ż y c ie w p o m o c e szk o ln e. T o te ż o l b r z y m i a w ię k s z o ś ć Rad M ie jskic h w P o ls c e sz k o ln ic tw o z u p e łn ie za n ie d b a ła ; j e d y n i e Ł ó d ź, którA p o s i a d a K adę M iejską o w ię k s z o śc i s o c j a l i s t y c z n e j , — w p r o ­

w a d z iła ju ż u s ie b ie o b o w ią z k o w e n a u c z a n ie p o w s z e c h n e j w Łodzi ju ż n i e m a d ziec i od lat 7 do 14, k t ó r e b y do szkoły nie chodziły.

J a k ż e ż z m u sić w ię k s z o ś c i b u r ż u a z y j n e Rad m ie js k ic h , a b y się s z c z e r z e za ­ j ę ł y s z k o ln ic tw e m p o cz ą t k o w e m ? T y m s p o s o b e m z n i e w a l a j ą c y m b y ł o b y w p r o ­ w a d z e n i e ja k n a j s z y b s z e w ży cie p r o j e k t ó w rz ą d o w y c h , w e d ł u g k tó r y c h k a ż d e d z i e c k o m u s iało b y p r z e j ś ć p r z e d e w s z y s t k i e m sz k o łę p o cz ątk o w ą , a p ó źn ie j do­

p ie ro w s t ę p o w a ł o b y do o d p o w ie d n i c h klas s z k o ły ś r e d n ie j. N ale ża ło b y tak u z g o d ­ nić p r o g r a m y szkół, a b y d a j m y n a to k la sa c z w a r t a sz k o ły ś r e d n ie j b y ła ciągiem d a l s z y m s ió d m eg o oddziału s z k o ły p o c z ą t k o w e j, a w t e d y m o ż n a b y p r z e z z n i e ­ sie n ie z u p e ł n e p i e r w s z y c h t r z e c h klas szkoły ś r e d n i e j o sią g n ąć z u p e ł n e z d e m o ­ k r a ty z o w a n ie sz k o ły i z a i n t e r e s o w a ć k la sy p o s ia d a j ą c e szk o łą p o cz ątk o w ą . W t e d y n a p e w n o z n a la z ły b y się i o d p o w ie d n i e lo k a le na szkoły p o c z ą t k o w e i o d p o w i e d n i a ilość ty c h szkół.

W t e n s p o s ó b staw iało k w e s t j ę w ie lu m ó w c ó w , ch o c iaż b a r d z i e j o g ró d - kow o; w ty m d u c h u n a w e t w y n ie s io n o o d p o w ie d n i e r e z o lu c je , b ę d ą c e żą d an iam i w o b e c w ł a d z i d y r e k t y w a m i dla s a m o rz ą d ó w .

D ru g ą k w e# tją b a r d z o d la n a s w a ż n ą — j e s t d o k s z tałc an ie d o ro s ły c h . Na Z j e ź d z i e d u żo m ó w iło Się o p o tr z e b ie za k ła d an ia k u r s ó w dla d o ro s ły ch , b i b l j o t e k p o w s z e c h n y c h , o r g a n iz o w a n ia k o n c e r tó w , t e a t r ó w , u rz ą d z a n i a w y c ie c z e k k r a j o ­ z n a w c z y c h , b u d o w a n i a d o m ó w s p o łe c z n y c h , w k t ó r y c h b y o g n is k o w a ło się życie k u ltu r a ln e p r o le t a r ja t u . O p o t r z e b i e ty c h w s z y s tk ic h u r z ą d z e ń k u ltu r a ln y c h dużo m ów iono ze s t r o n y ty c h d e l e g a tó w , a, n a w e t p r z e d s ta w ic ie li M in isterstw a , k t ó r z y zbliżeni są do r u c h u ro b o tn ic z e g o . Ale te w sz y s tk ie j n a w o ły w a n ia m o g ą z n a le ź ć p o słu c h ty lko w tyc h m iasta ch , g d z i e rząd zi w ię k s z o ś ć ro b o tn ic z a. W m ia­

sta c h zaś tak ich ja k L u b lin całą tę d z ia ła ln o ś ć o ś w ia to w ą m u sz ą w z ią ś ć n a siebie' s p e c ja ln ie p o w o ł a n e in sty tu c je ro b o tn ic z e, tylko n a l e ż y d o m a g a ć się od s a m o rz ą d ó w , o d P a ń s tw a , a b y te u siłow a nia r o b o t n i k ó w p o p a r ł y finansow o. T o j e s t ich

o b o w ią z e k . D .

(5)

Ks 13. „S P Ó Ł D Z IE L C A 11 5.

URZĘDOW Y ZAMACH NA 8-GODZINNY DZIEŃ PRACY.

„Dziennik Ustaw" z dnia 22 marca r. b. JMs 18 ogłosił r ozpor zą­

dzenie Ministra Pr acy i Opieki Społecznej z dnia 26 stycznia 1922 r., wydane w porozumieniu z Ministrem Pr zemy śl u i Handlu w sprawie czasu pracy osób, zatrudnionych p rzy pilnotvaniu.

Minister Pracy i Opieki Społecznej, na mocy § 4 Ust awy z dnia 18 grudnia 1 y 19 r. o czasie prący w przemyśle i handlu, j est komenta­

torem tej Ustawy. Zdaje się, że ten paragraf miał na celu zapobie­

żenie urzędowemu komentowaniu Ust awy przez czynniki niepowoła­

ne. 1 rzeczy wiście—Ministerstwo P r ac y i Opieki Społecznej jest powołane specjalnie do obrony pracy przed kapitałem.

Charakt erystyczne jest jednak jak to Ministerstwo wywi ązuje się ze swego zadania. O t o w spr awie najżywotniejszej dla klasy r o bo t­

niczej, w sprawie ośmiogodzinnego dnia roboczego, wydaje r oz por zą ­ dzenie, które dla całej gr up y robotników przekreśl a S^mio godzinny dzień roboczym a zaprowadza 12-to godzinny. O d tego czasu dozorcy, Stróże, portjerzy, odźwierni, dozorcy parkowi, drogowi, mostowi, s t r a ­

żacy i t. p. robotnicy są zobowiązani do pracy 12 godzin dziennie, o ile nie wy k on ywu j ą jakiejkolwiek pracy fizycznej. Ale n awet gd y w yko nywuj ą jaką pracę fizyczną — to również ich czas pracy można przedłużyć do 12 godzin dziennie, ale już za zgodą I nspektora Pracy danego Okręgu.

Powyższe rozporządzenie to już nie tylko wył om w Ust awie o czasie pracy w przemyśle i handlu, ale przekreślenie samej Ust awy dla całego szeregu robotników, to j e s t pogorszenie war unków pracy w stopniu większym, niż to było jeszcze przed wojną. Najważniej- szem jed nak j e s t to, że prasa całego kraju, tak kapitalistyczna j ak i robotnicza, o ty m fakcie zupełnie przemilcza. A jednak najwyższy czas bronić tak ważnej s pr awy robotniczej, w przeciwnym bowiem razie jeszcze takicli kilka komentarzy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, a z Ust awy o 8-mio godzinnym dniu roboczym zostanie

zero. E.

U C H W A Ł A M IĘ D Z Y N A R O D O W E G O K O N G R E S U S O C J A L IS T Y C Z N E G O W K O P E N H A D Z E (r. 1910.)

(Dlaczego ka żd y to w a rzy sz partyjny winien należeć do Spółdzielni).

„Z w a ży w szy, że Stow arzyszenia Spożyw ców m o g ą przynosić nietylko bezpośrednie materjalne korzyści sw oim członkom , lecz że są powołane do gospodarczego wzmocnienia klasy robotniczej i popraw y jej bytu p> ze z wyrugowanie pośrednictwa handlowego o r a z p r z e z własną produkcję dla zorganizow anego spożycia, — następnie że powołane są do wychowania robotników iv kierunku samodzielnegó kierownictwa ich w łasnem i spraw am i, a p r z e z to do pomocy w przygotow aniu dem okratyzacji i socjalizacji produkcji i w ym iany,

Kongres oświadcza, iż :

ruch spółdzielczy, jakkolw iek sam nie może nigdy doprowadzić do wyzwolenia pracy, to jednak może być bardzo skuteczną bronią w ivalce klasoivej, ja k ą proletarjat p ro w a d zi o zdobycie sw ego niewzruszalnego celu — zdobycia w ładzy politycznej i ekonomicznej ce­

lem uspołecznienia ivssystkich środków produkcji i w ym iany, — że więc w interesie klasy robotniczej leży najbardziej, by broni tej używała.

K ongres w zyw a przeto z całą stanowczością wszystkich toivarzyssy partyjnych oraz w szystkich zawodowo zorganizow anych robotników, by staw ali się czynnym i członkam i spółdzielczego ruchu spożywców i pozostaw ali w nim , jakoteż by w Stowarzyszeniach- dzia ła li w duchu socjalistycznym ".

(6)

6. „ S P Ó Ł D Z IE L C A 11 14.

LIST OTW ARTY

DO WSZYSTKICH STOW A R ZY SZEŃ Z. R. S. S.

W Nr. 8-ym „Świat a Pracy" z dnia 15.IV 1922 podano uchwały R ad y Z. R. S. S. w sprawie nadchodzącego Zjazdu. Przeciwko nie­

k t ó r y m z tych uchwał musimy jaknajenergiczniej zaprotestować.

1. Protestujem y przeciwko stronniczemu i niezgodnemu ze Statutem Związku obliczeniu mandatów, należnych stowarzyszeniom.

§ 24 S tat utu powiada:

„Najpóźniej w marcu każdego r oku Wyd zi ał Wy ko naw czy s po ­ rządza listę stowar zy szeń związkowych ze ws kazaniem przypadającej na każde z nich liczby pełnomocników, na podstawie liczby członków w roku ubiegłym.

Niektóre największe i najlepiej prowadzone stowarzyszenia p o ­ ważnie zmniejszyły w dniu 1-ym stycznia r. b. listę swych członków, skreśliwszy tych wszystkich, którzy niedopełniali udziałów do norm, znacznie w czasach ostatnich podniesionych. Natomiast s to wa rz y­

szenia, mniej dbałe o zasady spółdzielcze, skreślenia tego nie doko­

nały i utr zymały na rok bieżący wielka liczbę członków, posiadają­

cych udziały bardzo niskie. Ponieważ stowarzyszenia, pragnące mieć w roku bieżącym tylko członków, posiadających udziały dopełnione, zajmowały na Zjeździe poprzednim stanowisko opozycyjne, Rada Z. R. S. S. obliczyła im mandaty nie podług liczby członków w roku ubiegłym (1921-ym) ja k nakazuje S ta tu t, lecz podług liczby członków w roku bieżącym.

Na zjeździe w r o ku ubiegłym obecne kierownictwo Z. R. S. S.

wyt wo rzy ło sobie sztuczną większość przy pomocy nie należących do Związku stowarzyszeń małopolskich, skupionych w „Proletarjacie" kra­

kowskim. Stowar zyszeni a te większością mniejszą niż liczba ich w ła s ­ nych głosów przyznały sobie prawo głosu decydującego na Zjeździe i rozstrzygnęły wyniki Zjazdu. Było to użycie stowarzyszeń mało­

polskich do świadomego sfałszowania Zjazdu. W roku bieżącym kie­

rownictwo Z. R. S. S. używa innej me tody i sztucznie wytwarza sobie większość przy pomocy arytmetyki wyborczej.

2. Protestujemy przeciwko zwołaniu Zjazdu do Krakowa.

„Proletarjat" i należące do niego Stowarzyszeni a małopolskie nie były i nie są członkami Z. R. S. S. Stwier dza to sama Rada Z.R.S.S.

w uchwałach ostatnich, mówiąc:

„Proletarjat" jest odrębna, j ednost ką prawną, a w stosunku do Z. R. S. S. stanowi Związek Ok ręgo wy dla Południowo-Zachodniej Polski, z siedzibą w Krakowie".

Ta ki e go stosunku s tat ut Z. R. S. S. nie przewiduje. S t o w a r z y ­ szenia małopolskie brały czynny udział w Zjazdach Z. R. S. S. w r.

1920 i 1921, a pomimo to do dnia dzisiejszego do Z. R. S. S. nie przystąpiły. Dlaczegóż więc wszyst kie stowarzyszenia mają omijać stolicę i jechać do j ed neg o z miast prowincjonalnych, gdzie niema ani jednego członka Związku? Krok ten wylłomaczyć można tylko jeszcze jedną próbą s teroryzowania sto war zys zeń opozycyjnych z. b. Zabor u rosyjskiego. W Krakowie bowiem ma wziąć udział w Zjeździe 104 pełnomocników stowarzyszeń małopolskich, aczkolwiek bez głosu

I

(7)

14. „ S P Ó L D Z IE L C A 11 7.

decydującego. Wo b ec trudności zjechania wszystkich pełnomocników do Krakowa, położonego na krańcu kraju, i wobec zalania Zjazdu przez pełnomocników małopolskich, Rada ma nadzieję osłabienia w ten sposób przewidywanej opozycji.

3 . Protestujemy przeciwko przyjęciu do Związku dnia 30 marca r. b.

12 Stowarzyszeń, liczących po mniej niż joo członków i rozporządzających 12 głosam i na Zjeździe.

Zjazd r. 1920, dopełniając statut, orzekł, że do Związku pr zy jmo­

wane być mogą tylko Stowarzyszenia, liczące conajmniej 500 człon­

ków. Z j a z d roku 1921 uchwały tej nie zniósł. Zniesienie tej uchwały pociągałoby za sobą konieczność rewizji uchwał Rady, odnoszących się do całego s zer egu innych stowarzyszeń, które w r. 1920 lub 1921 nie przyjęte były do Związku wyłącznie z powodu nieposiadania 500 członków, o czem świadczą odpowiednie protokuły lustracyjne z 1*.

1920 i 1921. Znosząc samowolnie uchwałę Zj azdu z r. 1920, Rada wybrała tylko niektóre ze s towar zy szeń małych, bez uwzględnienia dawnych protokułów lustracyjnych; uczyniła to w ostatniej chwili przed ogłoszeniem listy pełnomocników Zjazdu, co wskazuje wyraźnie, że czynnikiem decydującym hvła tu „arytmetyka wyborcza". Dziwnym zbiegiem okoliczności dwa z tych nowo-przyjętych stowarzyszeń mają akur at po 250 członków, t. j. minimum wymagane przez dawny statut.

j. Protestujem y przeciwko odebraniu prawa głosu decydującego S to ­ warzyszeniom „Łączność“ w Białym stoku i Centralnej Kooperatywie Robo­

tniczej — tamte.

Odebranie głosu nastąpiło na tej samej zasadzie, na której nie przyznano głosu decydującego Stowarzyszeniom z Małopolski, jako znajdującym się poza- granicami byłej Kongresówki. Decyzja taka je st nieprawna ponieważ:

lo) Stowarzyszenie „Łączność" oraz Centralna Kooperatywa Robotnicza w Białymstoku są członkami Związku, w przeciwstawieniu do Stowarzys zeń Małopolskich, które dotychczas do Związku nie zde­

cydowały się przystąpić;

2o) Stowarzyszenia w Białymstoku znajdują się na terenie b.

zaboru rosyjskiego, t. j. podlegały temu samu p raw od aw st wu spół­

dzielczemu, co i b. Kongresówka i z tego względu nie mogą być t r ak ­ towane, jako znajdujące się poza granicami b. Kongresówki.

Znamienne jest, że Stow. te na Zjeździe roku ubiegłego zajmo­

wały również stanowisko opozycyjne.

j . Protestujem y przeciwko udziałowi w Zjeździć z głosem decydują­

cym „R. S . S . m. lVarszaivy i okolic".

S towar zys zeni e to przestało istnieć, połączywszy się z innemi w Wa r s z a w s k ie Spółdzielcze Stow. Spożywców, które wahając się w wyborze między Związkiem Robotniczym i Polskim — postanowiło w ciągu 2-ch lat do żadnego ze Związków nie przystępować. S t o ­ warzyszeniu temu przyznano p r aw o do 11 pełnomocników.

Lubelska Spółdzielnia Spożywców, „Robotnik“ w Łodzi, R . S . S . Zagłębia Dąbt owskiego, S t. Sp. „Robotnik“ w Kutnie, R . S . S „Praca" we Włocłaivku, R . S . S. „Robotnik“ w Płocku, R . S. S . „Zzviązkowiec“ w Starachowicach.

(8)

8. „ S P Ó Ł D Z IE L C A 11 Mb 14.

LISTY DO REDAKCJI.

Do Szanownej Redakcji „Spółdzielcy Lubelskiego".

W N° 109 „Dnia Polski" niejaki pan Kuśmiński umieścił art yku ł

■niby to w obronie pracy realnej śród proletarjatu.

Uważając, że pracą realną jest omawianie spraw robotniczych na łamach prasy robotniczej, a nie w piśmie obcem, proszę uprzejmie 0 umieszczenie tych kilku słów objaśnienia źle poinformowanego au­

tora ar tykuł u o stosunkach w pracy zawodowo i kulturalnie zrzeszo­

nego proletarjatu w Lublinie.

P. K., który, j a k powiada, był gościem na posiedzeniach byłej Ra­

dy Del. Rob. w Lublinie, nie pamjęta lub nie wie co stanowiło realną pracę naszej Rady. Jako były przewodniczący tej Rady konstatuję, że realną pracę stanowiła pomoc bezrobotnym, organizowanie komite­

tów fabrycznych i pomoc w akcji robotnikom nie zrzeszonym jeszcze w związki oraz dopomaganie tymże do zorganizowania się przy p o ­ mocy Rady Związków.

Jako były przewodniczący R. D. R. i biorący udział we w s z y s t ­ kich komisjach muszę w imię prawdy skonstatować, że ludzie, którzy postanowili wydawać „Spółdzielcę" w rozszerzonej formie, t. z. W y ­ dział S po łec zno -Wy ch owawczy L. S. S., którego także j est em człon­

kiem, przyjmowali bardzo gorący udział w pracy realnej komisji Rady Del., natomiast nie przypominam sobie, aby ci ludzie brali udział w dyskusjach partyjnych na plenarnych posiedzeniach Rady Delega­

tów i w rzucaniu paszkwili na P. P. S.

W roku zeszłym przyjmując udział w pracy kulturalnej L. S. S.

1 będąc członkiem P. P, S., mogę zapewnić p. Kuśmińskiego, że nie­

raz polecaliśmy swoim towarzyszom, wspólnie z tow. Wojtkiem, g a r ­ nięcie się do realnej pracy oświatowej Wyd zi ał u Sp oł ec zn o- Wy cho ­ wawczego L. S. S., prow&dzonej bardzo uczciwie i ofiarnie, zd ob yw a­

jącej uznanie tak Rady Szkolnej jak i Ministerstwa Oświaty. Niech że więc p. Kuśmiński rzucając oszczerstwa na podstawie „przygląda­

nia s ię“ tej pracy nie podszywa się pod płaszczyk obrony P. P. S.

przed komunistami.

P. P. S- owcy potrafią sami obronić swoje zasady przed warcho­

łami i utrzymać ^Spółdzielcę Lub.“ na poziomie bezstronności klaso­

wej, biorąc udział w pracy realnej, a nie przyglądając się i krzycząc

„lapaj złodzieja . W ładysław Uziembło.

b. p r z e w o d n i c z ą c y R a d y Del. Robot, cz ło n e k W . S. W . L. S. S.

ZE ZW IĄZK ÓW ‘ZAW ODOW YCH.

Z KONFERENCJI Z A R Z Ą D Ó W Z W I Ą Z K Ó W Z A W O D O W Y C H . Na skutek artykułu naszego w poprzednim numerze „Spółdziel­

cy" p. t. „O Radę Związków Zawodowych w Lublinie", z inicjatywy kilku większych związków zawodowych, zwołana została na dzień 26 kwietnia konferencja Zar ządów Związków w sprawie powołania do życia Rady Związków.

(9)

JS» 14. „ S P Ó L D Z IE L C A “ 9.

Na konferencję przybyto 10 Zar ząd ów Związków, pozatem kilku działaczy robotniczych w charakterze gości. Ws zys cy mówcy s t w i e r ­ dzili, że coraz trudniejsza j est walka robotników nie tylko o poprawę bytu, ale nawet o utrzymanie dotychczasowych zdobyczy. Rozdzieleni na małe grupy i związki, robotnicy nie będą w stanie prowadzić nawet walki obronnej, dla tego też potrzebna jest organizacja skupiająca cały proletarjat przynajmiej jednego miasta. Ta ką organizacją winna być Rada Związków Zawodowych.

W y b r a n o więc komisję z 3-ch osób (tow. Uziemblo, Ekierta i Bia- łachowskiego), która ma w najbliższej przyszłości zwołać p r zed st awi ­ cieli Związków (1-go od 500 czł. Związku) na pierwsze konstytucyjne posiedzenie Rady.

Następnym punktem por ządk u dziennego była sprawa Świ ęta 1-go Maja. Konferencja stwierdziła, że w dzień święta robotniczego proletarjat winien zapomnieć o dzielących go różnicach i wyst ąpić masowo, w celu zamanifestowania swojej siły. Konferencja wzywa wszystkich członków Związków Zawodowych, aby pod swemi związ- kowemi sztandarami przyłączyli się do manifestacji majowej, organi­

zowanej przez P. P. S. Jednak zastrzeżono się, aby mówcy nie napa­

dali na niemiłe im ugrupowania socjalistyczne. To w. Czarnecki, prze­

wodniczący O.K.R. P.P.S., zapewnił w imieniu organizujących pochód, że takich wystąpień mówców nie będzie. Następnie omawiano s p r a­

wę stosunku Związków Zawodowych do L. S. S. i spr awę „Spół­

dzielcy".

Konferencja uznała za p o tr ze b ne nawiązać ścisły kontakt Związ­

ków Zawodowych ze Spółdzielnią i w tym celu zobowiązała Zarządy do rozesłania wszystkim członkom Związków, nie należącym jeszcze do L. S. S., listu nawołującego do przystąpienia do tej proletarjackiej organizacji spółdzielczej. Dalej zobowiązano Zarządy Związków do nadsyłania „Spółdzielcy" komunikatów z życia Związków i do kol- portowaniania nie tylko „Spółdzielcy", ale i wszystkich pism i broszur, jakie do kolportażu przez Wydz. Społ.-Wych. L. S. S. dawane będą.

Na tem konferencję zakończono.

Z E Z W I Ą Z K U R O B O T N I K Ó W P R Z E M Y Ś L U M E T A L O W E G O .

P o d c z a s o s ta tn ie j akcji c e n n ik o w e j w m. m a r c u r. b. p r z e m y s ł o w c y w y s u ­ nęli, j a k o o b o w ią z u ją c y t e r m i n u m o w y , d w a m ie s ią c e t. j. m a r z e c i k w ie c ie ń Z a r z ą d j e d n a k na to się nie zg o d ził i p r o p o n o w a ł z a w a r c i e u m o w y ty lk o n a m.

m a rz e c . W s p r a w i e tej nie doszło do p o r o z u m i e n ia i u m o w a n ie zo s ta ł a p o d p i ­ sana, p o m im o to j e d n a k p r z e m y s ł o w c y z a d e k l a r o w a n ą p o d w y ż k ę w y p łacili. Mi­

nął m a rz e c , Z a r z ą d Z w ią z k u n a m. k w ie c ie ń w y s u n ą ł n o w e ż ą d a n i a p o p r a w y b y ­ tu. P r z e m y s ł o w c y od m ó w ili p o d w y ż e k n a m. k w ie c ie ń , m o t y w u j ą c tem, że p o d ­ w y ż k i p r z y z n a n e p r z e z n ic h w m a r c u p o w i n n y o b o w ią z y w a ć i w k w ietn iu . Z a ­ r z ą d Z w iązku s ta n ą ł w o b e c z a g a d n i e n i a —ja k z m u sić p r z e m y s ł o w c ó w do u s tę p s tw . W o b e c t r w a j ą c e g o k r y z y s u w p r z e m y ś l e m e ta l o w y m , Z a r z ą d Z w ią z k u nie b y ł w s t a n i e w y w o ł a ć s t r e j k u o g ó ln e g o . Z a r z ą d o w i p rz y s z li z p o m o c ą k a r n i a r z e ( p o ­ m o c g is e rs k a l k tó rzy , k o r z y s ta ją c z te g o , ż e u m o w a ż a d n a nie o b o w ią z u je , za- strajk o w a li. S t r a j k t r w a ł około l ‘/j d nia i z o s tał z lik w id o w a n y p r z e z Z a r z ą d Zw.

p o z a p e w n i e n i u ze s tr o n y p r z e m y s ł o w c ó w , ż e p r z y s t ą p i ą do p e r t r a k t a c j i ze Z w ią z k ie m w s p r a w i e p o d w y ż k i z a r o b k ó w n a k w iecie ń .

R e z u l t a t e m b a r d z o u ciąż liw y c h p e r t r a k t a c j i b y ło p r z y z n a n i e ro b o tn ik o m p o d w y ż k i z a r o b k ó w o 25°/0 lo n ó w o r a z od 15 do 2b0/„ a k o r d ó w .

P o c z ą tk o w o p r z e m y s ł o w c y byli b a r d z i e j ustąpliw i, j e d n a k w o b e c n i e p o r o ­ z u m i e n i a n a K o n fe re n c ji w Genui i z a w a r c i a t r a k t a t u n i e m i e c k o - s o w i e c k i e g o p o ­ w iał n as tró j w o j e n n y i w o b e c te g o p r z e m y s ł o w c y zacz ęli się jak g d y b y cofać

z e sw oich u s t ę p s t w . Metalowiec.

(10)

10. „ S P Ó Ł D Z IE L C A 11 J\2 14.

Z E Z W I Ą Z K U R O B O T N IK Ó W MIEJSKICH.

Z d a w a ło b y się, że M agistrat, ja k o in sty tu cja s p o łe c z n a , w s to s u n k u do s w y c h r o b o t n i k ó w stosuje j a k i e ś p r z y z w o i ts z e m e to d y , niż te, k tó rem i p osługują się p r y w a t n i p r z e d s i ę b i o r c y . N ies tety , M agistrat m. L u b lin a t r a k t u j e r o b o t n i k ó w s to k r o ć g o rze j, niż w ro g o u s p o s o b i o n y p r y w a t n y p r z e d s i ę b i o r c a .

P r z y n a j m n i e j ci ostatni, t. j. p r z e d s i ę b i o r c y , stosują się do U staw, o b o w i ą ­ z u j ą c y c h w kraju , o r a z r a z p r z y j ę t e n a s ie b ie ob o w iąz k i w y p e ł n i a j ą lo jaln ie.

M a g is tra t—p r z e c i w n i e —nie u w a ż a za s to s o w n e k r ę p o w a ć się n i e w y g ó d n e m i dla n ie g o U s ta w a m i o raz zob o w ią z a n ia m i. O b o w iąz u je U s t a w a o 8-inio g o d z in n y m dniu r o b o c z y m —M agistrat w p r o w a d z a 9 i 10 godzin p r a c y dziennie; z o b o w ią z a ł się, w z g l ę d e m ro b o tn ik ó w , ż e p r z y w y d a la n iu b ę d z i e sto s o w a ł 3 m ie s i ę c z n e w y m ó w i e n i e —ty m c z a s e m w y d a l a ro b o tn ik ó w b ez w y m ó w i e n i a p ra c y . N ajjask ra- wiiej o d z w ie r c ia d la p o s t ę p o w a n i e M agistratu w z g l ę d e m ro b o tn ik ó w t e n fakt, że w p e w n y m z a ta rg u z r o b o t n i k a m i M agistrat je d n o g ło ś n ie p r z y j ą ł o r z e c z e n i e In ­ sp e k c ji P r a c y , ale do n ie g o ab s o lu tn ie się nie zasto so w ał.

Z arząd Z w iąz k u , ch c ą c u n ik n ą ć konfliktu, w y c z e r p a ł ju ż w s z y s t k i e d o s t ę p n e m u ś r o d k i i a r g u in e n ta , w celu s k ło n ien ia M a gistratu do in n e g o p o s t ę p o w a n i a w z g l ę d e m r o b o tn ik ó w . O d w o ł y w a ł się do I n s p e k c ji P r a c y , k tó ra o św ia d c z y ła , ż e w o b e c p o s t ę p o w a n i a M agistratu j e s t b ezsilna; o d w o ły w a ł się n a w e t do R a d y Miejskiej, za p o ś r e d n i c t w e m K lubu R a d n y ch P. P. S., ale w s z y s tk o b e z r e z u l t a ­ tu. D la te g o te ż r o b o t n i c y n a W a ln e m Ż e b r a n i u w dniu 22 k w ie t n ia r. b. p o sta­

nowili u ży ć s w e g o o s ta tn ie g o a r g u m e n t u w o b ro n ie 8-miu godzin d n ia r o b o c z e g o , w o b r o n ie s w y c h to w a r z y s z y w y r z u c a n y c h n a b r u k b e z j a k ic h k o l w i e k p r z y c z y n o r a z b e z ja k ieg o k o lw iek w y m ó w i e n i a p rac y . S t r a j k r o b o t n i c y m ie js c y p o s t a n o ­ wili r o z p o c z ą ć w e c z w a r t e k , dnia 27 k w ie tn ia r. b. Jaki on da w y n i k —zo ­

b aczy m y . Obserwator.

C H A D E C Y S IĘ K R Z Ą T A J Ą

W L u b lin ie w ś r ó d r o b o t n i k ó w n ie m a ją p o w o d z e n i a o r g a n iz a c je żó łte. Kil­

k a k r o tn i e o n e p o w s t a w a ł y , ale za k a ż d y m r a z e m c z e k a ł je s m u t n y los. L i k w i d o ­ w a ły się z p o w o d u b r a k u z w o le n n ik ó w . Taki sam los sp o tk a ł ostatnią p r ó b ę P o l­

sk ie go Z je d n o c z e n ia Z a w o d o w e g o z a ł o ż e n i a Z w iąz k u M etalowego.

J e d n a k z b liż a ją się w y b o r y do S e j m u i R a d y Miejskiej, kapitaliści są r o ra z b a r d z ie j n ie s p o k o jn i, b o ją się, b y p r z y s z ł e w y b o r y nie w’y p a d ł y d a nich n i e p o ­ m y śln ie, d la te g o te ż t r z ą c h a ją k ie są i oto w id z i m y n o w ą p r ó b ę z a s z c z e p ie n ia ja d u kla sie r o b o tn ic z e j . T y m r a z e m usiłują to z ro b ić c h a d e c y , k t ó r z y z a c z y n a j ą o r g a n iz o w a ć o g ó ln o - z a w o d o w y związek. (Nie m a ją w id a ć n adziei zo rg a n iz o w a ć d o sta te cz n e j do za ło ż e n ia Zw. Ż aw . ilości r o b o t n i k ó w j e d n e g o fachu). W tym celu s p r o w a d z i li s p e c ja ln e g o o rg an izato ra , k tó ry u r z ą d z a z e b r a n i a r o b o t n i c z e p r z y ul.

Z am o jsk ie j Nr. 12, w ta k z w a n y m C h a d e c k im Klubie R o b o tn icz y m . P o c z ą t k o w o p a n te n p r ó b o w a ł a g ito w a ć c z ło n k ó w Zw. M e talow ego, ale dostał n a l e ż y tą o d ­ p r a w ę . W i d z ą c , ż e z r o b o t n i k ó w ś w ia d o m y c h nik t nie d a się o b ałam u cić , o r g a ­ nizator ten zw ró c ił cały sw ój z a p a ł o r g a n i z a c y j n y w k ie ru n k u b a ł a m u c e n i a n a j ­ b a r d z i e j n i e ś w i a d o m y c h r o b o tn ik ó w . Z aczą ł a g i to w a ć w ś r ó d d o z o r c ó w d o m o ­ w y c h . Zw. Zaw. D o z o r c ó w D o m o w y c h d o p ie ro się d ź w ig a z u p a d k u , w jaki p o ­ p a d ł dzięki n ie u c z c i w e m u s e k r e t a r z o w i , nic w ię c d z i w n e g o , że a g i ta t o r zn ala zł do p o m o c y sw ej nie cnej r o b o t y kilku d o z o r c ó w , a w tej liczbie d w ó c h c z ło n k ó w Z a r z ą d u Z w. P r z y ich p o m o c y c h c e ro z b ić te n Z w iąz ek . J e d n a k i ci n a jm n ie j U św iad o m ien i r o b o t n i c y w n a j k r ó t s z y m cz asie p r z e j r z ą n a o c z y i d ad z ą ty m z a ­ k u s o m n a l e ż y t ą o d p r a w ę , g d y ż r o b o tn ik o m , z e w s z e c h s tro n w y z y s k i w a n y m , nie w y s t a r c z ą d e m a g o g i c z n e f r a z e s y c h a d e c k i e g o o rg an iz ato ra . Z a ż ą d a ją oni r z e c z y ­ w istej p o p r a w y s w e g o b y t u i p r z e k o n a j ą się, że kapitaliści są n a ty le chojni, b y o p ła ca ć a g i to ró w do ro z b ijan ia r u c h u r o b o tn ic z e g o , dla ła tw ie jsz e g o w y z y s k u ty c h osta tnich, ale g d y idzie o p o p r a w ę b ytu, to u s tę p u ją ty lko p r z e d ś w i a d o m y m , n a ­ l e ż y c i e z o r g a n iz o w a n y m n a c is k i e m ro b o tn ik ó w .

J u ż czas zr o z u m ie ć , że w y z w o l e n i e ro b o tn ik ó w musi b y ć d z ie łe m s a m y c h

r o b o tn ik ó w . ' Metalowiec.

Towarzysze! Pamiętajcie, że u kolporterów fabrycznych możecie na­

być wszystkie najnozvsze broszury i pisma robotnicze.

(11)

Ne 14. „S P Ó Ł D Z IE L C A 11 11.

POCZYNANIA WYDZ. SPOŁ.-WYCH. L. S. S.

Z P O S IE D Z E N IA W Y D Z IA Ł U S P O Ł E C Z N O - W Y C H O W A W C Z E G O L. S. S.

Dn. 14 k w ie t n ia r. b. o d b y ło się p l e n a r n e p o s ie d z e n ie W y d z . S poł. - W y c h , w c e lu w y s łu c h a n ia s p r a w o z d a n i a z d ziałalności k ie r o w n i k ó w p o s z c z e g ó ln y c h Komisji i S e k c ji o ra z u ło ż e n ia p la n u d ziałania n a n a j b liż s z ą p rz y s z ło ś ć .

W w y n i k u k ilk u g o d z in n y c h n a r a d u ch w a lo n o :

1) z a k o ń c z y ć u r o c z y ś c i e p i e r w s z y ro k w y k ł a d o w y n a K u rs a ch dla D o ro s ły ch w dniu 30 k w i e t n i a r. b.

2) p o w i e r z y ć o b e c n e m u g r o n u p r o fe s o r s k i e m u K u rs ó w o p ra c o w a n ie sz cz e­

g ó ło w e g o p r o g r a m u K u r s ó w n a n a s t ę p n y ro k w y k ł a d o w y , k tó ry to p r o g r a m w i­

n ien b y ć r o z p a t r z o n y i a k c e p t o w a n y p r z e z W. Ś. W .

3) zw ró cić się do I n s p e k t o r a S z k o ln e g o o z e z w o le n ie n a u ż y w a n i e lokali sz k o ln y c h n a p r z e d m i e ś c i a c h L u b lin a d la z a k ła d a n ia w i e c z o r o w y c h cz y te ln i i b ib ljo te k .

4) p o w i e r z y ć Z a rz ą d o w i L. S. S. s p r a w ę w y s z u k a n i a lo kalu n a P ias k a c h

d la p o m i e s z c z e n i a g o s p o d y i cz y te ln i.

5) p o w i e r z y ć tow. Popłavvskiej ó r g a n iz a c ję i k ie ro w n ic tw o Komisji K ultury D z ie c k a R obotniczego.

•6) d ąż y ć do w y d a w a n i a „ S p ó łd z ie lc y L u b e l s k i e g o 11 co t y d z ie ń i w w ię k s z y m fo rm a cie.

7) p r z y ją ć do w ia d o m o ś c i s p r a w o z d a n i e r a c h u n k o w e W . S. W . za 1-szy k w a r t a ł r. b., z a m k n ię te w p r z y c h o d a c h s u m ą Mk. 874.689.70, w r o z c h o d a c h Mk.

935.846.50.

8) w y d e l e g o w a ć tow. Dom in ko na Z ja zd Zw'iązku Miast w s p r a w i e n a u c z a ­ nia p o z a s z k o ln e g o do W a r s z a w y n a d zień 22 i 23 k w ie t n ia r. b.

9) p o w i e r z y ć tow. Z a w a d z ie o p r a c o w a n i e p r o j e k t u t e a t r u m a rj o n e te k . Z AKOŃCZENIE R O K U S Z K O L N EG O NA K U R S A C H D L A D O R O S Ł Y C H nastąpi w n ie d z ie lę dn. 30 k w ie t n ia o godz. 11-ej rano w sali p r z y ul. B e r n a r d y ń ­ skiej 2. Na u ro c z y s to ś ć tę złożą się p r z e ń i ó w i e n i a p r z e d s taw ic ie li W . S. VV., n a u c z y c i e l s t w a i słu c h a c z ó w , a ta k ie ś p i e w y c h ó r ó w K. K. 1’. Na tem m ie jsc u c h c e m y w y ra z i ć s ł u c h a c z o m ży c ze n ia , a b y w y t r w a l i w sw o im p o s ta n o w ie n i u do ­ p e ł n i e n i a w i e d z y i a b y z d o b y t e w iad o m o ś c i w y k o rz y s t a l i nie ty lk o dla siebie, ale i dla d o b r a sw oich to w arzyszy7, p o ś w ię c a ją c się p r a c y sp o łe c z n e j.

K ursa na r o k p r z y s z ł y z o s t a n ą zn a cz n ie r o z s z e r z o n e , ale p r z y jm o w a n i na nie b ę d ą tylko ci, k t ó r z y u k o ń czy li 18 lat życia.

W tej chwili p e r s o n e l n a u c z y c ie ls k i k u r s ó w z a ję ty j e s t o p r a c o w y w a n i e m p r o g r a m u k u r s ó w n a ro k p rz y sz ły .

P O W IT A N IE W IO S N Y P R Z E Z D ZIECI RO B O T N IC Z E .

My, ludzie starsi, za m a ło m y ś l i m y o go d z iw e j r o z r y w c e d la dzieci. Sami m a m y te a tra , k o n c e rty , z a b a w y , u c z ę s z c z a m y na z e b r a n ia , p r a c u j e m y w o rg a n i­

z a c j a c h r ó ż n e g o ro d zaju , j e d n e m s ło w e m m o ż e m y m ieć ca łk o w ic ie W yp e łn io n e w s z y s tk ie g o d zin y p o za p r a c ą z a w o d o w ą i sn e m , — ty lko o d z iec iac h z a p o m in a ­ my. A p r z e c i e ż one ta k lu b ie ją g r o m a d z k i e w s p ó łż y c ie , tak k o n ie c z n ie są im z a b a w y p o t r z e b n e .dla z u ż y w a n ia w z b i e r a j ą c e j w nich en e r g ji, że s a m e sobie za ­ b a w y w y s z u k u j ą — n i e r a z n ie o d p o w i e d n ie , n ie ra z w złe m , d e m o r a l i z u j ą c e m oto­

czeniu. T o te ż d o b rz e , że się znala zło kilka n ie w ia s t b a r d z o k o ch a ją c y c h dzieci k tó r e z e c h c ia ły p r z y j ś ć z p o m o c ą W y d z ia ło w i S p o ł e c z n o - W y c h o w a w c z e g o w o rg a ­ niz o w a n iu dla dzieci s to s o w n y c h z a b aw .

P ie r w s z ą ta ką zabaw'ą b y ło P o w i ta n ie W i o s n y . G ro m a d k a dzieci, p r z y b r a ­ n y c h w kw iatuszki r o z w e s e l a ł a in ne dzieci, b ę d ą c e n a sali — tem, cz e g o się n a u ­ czyły: a w ię c był p o c h ó d k w ia t ó w p r z y d ź w ię k a c h m uzyki, b y ł y ś p i e w y o n a d ­ ch o d z ąc ej w io ś n ie i w ita ją c e w io sn ę , b y ły d e k l a m a c j e o fa n ta sty c z n y c h p r z y g o ­ d a c h n i e c h c ą c e g o się uczyTć chłopca, b y ł y k r z ą ta n ia d r u c h e n około p r z y g o t o w a n i a

„ m ło d e j11 do g o d ó w w e s e ln y c h , w r e s z c i e j e d n o a k tó w k a z e św ia ta d ziecin n eg o . — J e d n e m słow’em p e ł n o m iłe g o , p o g o d n e g o w e s e l a n a s c e n ie i na sali. S z k o d a tylko, że „ w id z ó w 11 b y ło tak mało. P r z y p u s z c z a m y , ż e d ru g im r a z e m b ę d z i e ich w ięc ej.

Z W IE C Z O R N IC Y Ś W I Ą T E C Z N E J .

W te n sa m d z i e ń w i e c z o r e m o d b y ł a się W i e c z o r n i c a ś w i ą t e c z n a z p r o ­ g r a m e m d r a m a t y c z n y m i k o n c e r to w y m dla s ta rs z y c h , n a k tó re j koło d r a m a t y ­

(12)

12. „S P Ó L D Z IE L C A “ Xs 14.

cz n e p o w t ó r z y ł o s c e n ę z „E rosa i P s y c h e " , g r a n ą n a o b ch o d z ie K o m u n y P a r y ­ skiej, a ś p i e w y c h ó r a l n e w n o w y m , ju ż w i o s e n n y m d o b o rze , a r t y z m e m swoim cie sz y ły w i d z ó w —n i e s t e t y z n o w u z b y t nie lic znych.

Z u z n a n ie m p o d k r e ś li ć n a l e ż y fakt, że p r ó c z sił w ł a s n y c h byli i u cz n io w ie szkół ś r e d n i c h —s k r z y p k o w ie , k t ó r y c h kółk u n a s z e m u ta k b a r d z o d o ty c h c z as b r a ­ k o w ało , i sw e m i so n a ta m i dali n a m z a z n a ć p r z e d s m a k u p r a w d z i w e j sztuki. T a k - sam o w d ziale d e k l a m a to r s k iin n o w i p r z y j a c i e l e z kół n au c z y c ie ls k ic h u r z e c z y ­ w is tn ia ć z a c z y n a j ą p o d s t a w o w e a d al e k ie j e s z c z e do u r z e c z y w i s t n i e n i a dążenie:

K aż d y r o b o t n i k j e s t i n te lig e n te m , k a ż d y i n te lig e n t—r o b o tn ik ie m ; n ie m a s z inteli­

g e n c ji, ja k o k a s ty s p o łe c z n e j.

Z ŻYCIA SPÓŁDZIELCZEGO ZAGRANICĄ.

O D W IE D Z IN Y M IĘ D Z Y N A R O D Ó W K I S P Ó L D Z . U K O O P E R A T Y S T Ó W R O S Y JS.

JCwietniowe n u m e r a c e n t r a l n e g o o r g a n u S p ó d z i e l n i f ra n c u s k i c h „ L ’Action C o o p e r a t i v e “, p r z y n o s z ą s p r a w o z d a n i e z p o d r ó ż y , ja k ie j dokonali p r z e d s t a w i c i e ­ le M ię d z y n a ro d o w e g o Z w ią z k u S p ó łd z ie lc z e g o n a z a p r o s z e n i e „ C e n t ro z o ju z a “ w Rosji. Ze s p r a w o z d a ń ty c h w y n ik a, że s k r ę p o w a n i e org an iz ac ji s p ó ł d z i e l ­ c z y c h p r z e z ce n tra li s ty c z n e , p a ń s t w o w e z a r z ą d z e n i a r z ą d u so w ie tó w było p o ­ d y k t o w a n e cię ż k ą k o n ie cz n o ś cią p a ń s t w o w ą , lecz że o b e c n ie , k ie d y w s z e lk ie o g r a n ic z e n ia r z ą d o w e zniesiono, k o o p e r a c j a r o s y j s k a j e s t j e d y n ą g o s p o d a r c z ą p o t ę g ą w k raju , k t ó r a m o ż e się p o k u s ić o z o r g a n i z o w a n i e całej w y m i a n y k raju n a w ła s n ą r ę k ę , że n a j p o w a ż n i e j s z ą org an iz ac ją, z k tó r ą r z ą d w c h o d z i w w s p ó ł ­ działa n ie n ad r o z b u d o w ą ż y c ia g o s p o d a rc z e g o , to w ła ś n i e do o l b r z y m ic h r o z m i a ­ r ó w r o z r o ś n i ę t y C e n tro so ju z , b ę d ą c y r ó w n o c z e ś n i e c e n t r a l ą S to w . S p o ż y w c ó w , ja k i s y n d y k a t ó w r o ln ic z y c h , o raz działa ją c e z n im z g o d n i e n a r o d o w e Zw iązki S p ó ł d z i e l c z e U k ra in y , T u r k i e s t a n u , Gruzji, B u c h a r y , B iałe j Rusi i t. p.

A rt y k u ł w „Action Coop.11, p i s a n y p r z e z a u t o r a książki: „ R z e c z p o s p o lit a S p ó ł d z i e l c z a 11, w y s z ł e j n ie d a w n o w ję z y k u p o ls k i m —Po isso n a, k tó ry sam był cz ło n k ie m tej d eleg a cji, k o ń c z y się słow am i:

„ K o o p e ra c ja ros., p r a c u j ą c n ad o d b u d o w ą g o s p o d a r c z ą sw e g o k ra ju , n ie p r a c u j e dla s ie b ie tylko: w i e m y bo w ie m , że ż y c ie e k o n o m i c z n e E u r o p y z w i ą z a ­ n e j e s t śc iśle z o d b u d o w ą g o s p o d a r c z ą w s z y s tk ic h lu d ó w , a z w ła s z c z a Rosji, k t ó ­ r a b y ł a i b ę d z i e k r a j e m o g r o m n e g o w y w o z u p r o d u k t ó w r o l n i c z y c h 1'.

NA W Y K Ł A D Y S P Ó Ł D Z IE L C Z E NA U N I W E R S Y T E T A C H —c z e s k im i n i e ­ m ie c k i m w P r a d z e cz e s k ie j zo s tał z a p r o s z o n y z n a n y ro syjski t e o r e t y k r u c h u s p ó łd z ie lc z e g o — prof. T o to m ia n c, z n a n y p o lsk im c z y te ln ik o m z książki: „F o rm y

r u c h u a g r a r n e g o 11.

Dziwnego nabożeńst wa „ P R Z E W O D N I K D L A K O O P E R A T Y W " ,

czyli n au k a , j a k ą d a w a ł w ilk o w co m .

Z d ziw ic ie się z a p e w n e , szati. to w a rz y 's z e -c z y te !n ic y i cz y teln iczk i n a d ty m d z i w n y m ty tu łerh . Ale z a r a z r z e c z o p o w i e m :

Ż ą d n y w iadom ości o n a j n o w s z y c h książkach, w p a d a m do z n a n e j k r a jo w e j k s ię g a r n i n a K ra k .- P r z e d m ie ś c iu , g d zie z a r a z w p a d a mi w oko n ie ź le w y g l ą d a ­ j ą c a z ie lo n a k siążk a n a ksz tałt k a l e n d a r z a p o d t y t u ł e m „ P r z e w o d n i k dla K o o p e ­ r a ty w " . U c ie s z y łe m się n o w y m n a b y t k i e m w p o ls k i e j l i t e r a t u r z e sp ó łd z ie lc z e j j a k o t e ż i te m , że b ę d ę m ó g ł w p is e m k u n a s z e m p o le c ić n o w ą k sią żk ę te m b a r - dziej, że d o tą d ż a d n e p is m o S p ó ł d z i e l c z e o w y d a w n i c t w i e t a k ie m nie w s p o m i ­ nało. — J a k i e ż b y ło j e d n a k m o je z d z iw ie n ie, k ie d y m z a jr z a ł do ś r o d k a ! — Oto ca ły te n s z u m n y „ P r z e w o d n i k " w y p e ł n i o n y j e s t po p r a w e j s tr o n i e k a r t e k p r z e ­ d r u k i e m p a ń s t w o w e j „ U s taw y o S p ó łd z ie ln ia c h " — tw o r u , ja k w ia d o m o , b a r d z o z r e s z t ą n ie d o s k o n a ł e g o , a k t ó r e g o te k s t y w y s z ł y ju ż w w ie lu in n y c h , s p ó ł d z i e l ­ cz y ch w y d a w n ic tw a c h . W s z y s t k i e l e w e s t r o n i c e książki te j w y p e ł n i o n e z a ś są ogłoszeniam i prywatnych f i r m kupieckich, k t ó r e — ja k w ia d o m o — ż w ła s z c z a w W a r ­ sz a w ie , ła p ią p o p r o s t u w s w o je sidła p r z y j e ż d ż a j ą c y c h z p r o w in cji a n i e z a w s z e w sp ó łd z ielczej p o l i t y c e h a n d l o w e j się o r je n t u j ą c y c h p r z e d s ta w ic ie li S t o w a r z y ­

(13)

Ks 14. ,,S P Ó L I)Z 1 E L C A “ 13.

szeń! — Z aiste p ię k n y „ P r z e w o d n i k 11 dla o w ie c po w i lc z y c h ja m a c h , n a p i s a n y p r z e z wilka.

Roli r e d a k t o r a tej k ła m liw e j książki p o d ją ł się ja k iś p a n S ta n is ła w K asz- te lew ic z, a sk ła d g ł ó w n y z n a jd u je się w K sięgarni J. R a b e c k i e g o w W a r s z a w i e , ul. Św. K rz y s k a 44. C e n a aż 360 ink. R z e c z y w i ś c i e — p o m y s ło w i k u p cy , ale i p r a s a s p ó łd z ie lc z a c z u w a!

Z r e s z t ą nie u n a s ty lko n a ta k ie k r ę t e d ro g i p u s z c z a ją się k u p c y p r y w a t n i , a b y ściąg n ąć do sieb ie p r z e d s t a w i c i e l i k o o p e ra ty w . W JSs 2 o r g a n u nie m ie c k ic h S to w . Spoż. w C z e c h a c h „die K o n s u m g e n o s s e n s c h a f t" c z y ta m y b o w ie m , iż tam z n o w u ja k iś p a n S i m e k r o z s y ła do sp ó łd z ie ln i cz e s k ic h i n ie m ie c k ic h c z a s o p ism o p. t. „ Z a w ia d o m i e n ia h a n d l o w e dla Stow. S p o ż y w c ó w 11 i w k t ó r e m p ró c z kilku i n ­ fo rm a cji p r a w n y c h r ó w n i e ż z n a j d u j ą się w y łą c z n i e o g ło s z e n i a p r y w a t n y c h firm

kupieckich.

Oszuści w s z y s t k i c h k r a j ó w — łą cz cie się ! Z.

CO W ARTO CZYTAĆ W NASZEJ CZYTELNI?

Przedewszystkiem bieżące wiadomości polityczne o odbywającej się konferencji genueńskiej, w której bierze również udział Rosja.

Następnie wszystkie pisma spółdzielcze z powodu tego, iż one dają obraz wysiłków społecznych \v kierunku objęcia gospodarki przez masy pracujące.

Wś ród pism tych na pierwsze miejsce wybija się coraz lepiej redagowany teoretyczny miesięcznik „Rzeczpospolita Spółdzielcza", który zamieszcza prace najżywotniejszych pisarzy spółdzielczych z teorji i praktyki spółdzielczego ruchu spożywców, obfity dział sprawozdawczy

•z ruchu spółdz. zagranicą, ocenę książek i czasopism. 1 tak n. p.

„Szkice z teorji kooperacji" tow. M. Orsetti, artykuły dyskusyjne o k Rapackiego i tow. Hempl a „O ideowość w ruchu spółdzielczym", streszczenie pracy prof. uniwersytetu Lav er gu‘a p. t. Jak należy poj­

mować zasadę kooperatyzmu i w. i., każdy świadomy robotnik po­

winien przeczytać i starać się zgłębić.

Popularny zaś organ Z.P.S.S. „Spólnota" prócz wspomnianych już życiorysów ojców Kooperacji przynosi w ostatnich numerach ciekawe spółdzielcze listy z podróży byłego redaktora „Świata Pracy", tow.

Głodowskiego, pisane podczas przejazdu z Warszawy do Ameryki południowej.

Sam „Świat Pracy" zawiera niektóre ważne wiadomości z życia innych stowarzyszeń robotniczych w kraju.

Żywo redagowana jest „Jedność" częstochowska, a zobrazowanie robotniczego ruchu spółdz. na Śląsku widzieć można z mor.rostraw- skiego „Przeglądu Spółdzielczego".

Caraz żywszy i ciekawszy jest dwutygodnik „Kultura Robotni­

cza", red. przez tow. Jana Hempla.

Towarzysze metalowcy i wogóle członkowie innych związków zawód, mają do rozporządzenia ■ prawie wszystkie pisma zawodowe, a także fachowego „Mechanika".

Tyl ko przychodzić i zapisywać się na stałego czytelnika. Czytelnia robotnicza mieści się przy ul. Zamojskiej Nr. 10.

Tow arzysze! Czytajcie M $ (m ajow yj „K ultury Robotniczej".

(14)

14. „ S P Ó Ł D Z IE L C A 1* M 14.

PRZEWODNIK PO BIBLJOTECE L. S. S.

Dość powszechne są w dobie obecnej utyskiwania na to, że człon­

kowie Stowarzyszeni a nie garną się do książek, nie pr agną oświaty, choćby ona im i darmo była dawana. I rzeczywiście — jeśli zważymy, że na przeszło 4000 członków S-nia — czytelników bibljoteki na ul.

Bernardyńskiej j est zaledwie 350, musimy narzekaniom tym, niestety, przyznać słuszność.

J ed nak p ra wd ą jest, że znacznie wiele ludzi zai nteresowałoby się bardziej książką, chętnie wzięliby się do czytania, g dy by im ktoś p o ­ wiedział, co i iak mają czytać, którą książkę wziąść taką, by nie była za tr ud ną ani znów zbyt dziecinną — od czego zacząć, aby w pewnym kierunku wykształcić lub bodaj „oczytać" się całkowicie.

Aby na pytanie to odpowiedzieć,- chcemy dać towarzyszom r ozu­

mowany przegląd — jakoby przewodnik po naszej bibljotece, któryby każdemu wskazał na najważniejsze książki, będące w niej, pouczył, w jakim p or ządku co wybierać, przed czem ostrzec a co zalecić na­

leży. — Możliwe to j e s t dzięki temu, że wszyscy dotychczasowi kie­

rownicy bibljoteki dbali o wzorowy, .pełny dobór książek, że s taran­

nie przesortowali wszelkie mniej wartościowe przyg od ne nabytki, a d o ­ kupywali brakujące cenniejsze, a wkońcu dlatego, ponieważ bibljoteka nasza wp ro wadz a kartkowy s yst em katalogowania w e d ł u g ' d z i a ł ó w i autorów, taki jaki j e s t stosowany w najlepszych bibljotekach stołecz­

nych, dzięki czemu bardzo j e st łatwą rzeczą już przez samo przej rze­

nie katalogów zorjentować się, co w Bibljotece j est i co dla siebie wybierać.

^ Zanim do przedsięwziętej pracy przystąpimy, zobaczmy najpierw całość bibljoteki ogólnie, zgruba. W tym celu przybliżamy się do w y­

wieszonego na ścianie „Przeglądu Katalogowego", z k tór ego dowiemy się, iż wszystkie 4300 książek, jakie leżą na pułkach uporządkowane, należą do 4 różnych g at un kó w czyli działów:

Dział I. — to książki naukowe wszystkich rodzajów.

Dział Ił. — to powieści i krótsze opowiadania t. zw. nowele, ra­

zem, z cudzoziemska zwane belletrysłyką.

Dział III. — to poezje — (wiersze) i dram aty (s/.tuki sceniczne).

Dział IV. — to książki dla młodzieży wszelkiego rodzaju, a więc i łatwe naukowe, i powieści, i poezje, i sztuczki sce­

niczne.

J ak w Roczniku Lubelsk. Stow. Spoż. za rok 1921 wyszczegól­

niono, było w dniu 31 grudnia ub. r. w bibljotece z działu I 1843 książek, z działu II 1183, z III 367 a z IV 594; do obecnej chwili p r z y ­ było kilkaset nowych.

P o p at rz ym y teraz, na jakie dalsze g r u p y podzielony j est każdy z tych działów.

D ział I. — Książki naukowe, dzielą się na dwie główne grupy.

G r u p ę A stanowią książki, rozpatrujące całą p r zy r o d ę przed człowie­

kiem wraz z nauką o ciele i umyśle samego człowieka, który przecież j e s t również częścią pr zy r od y — i te wszyst kie nazywają się przy- rodniczemi. Zaś grupę B stanowią te wsz yst ki e nauki, które się zaj­

mują już tem, co sam człowiek na ziemi dokonał i wytworzył, a więc najpierw same dzieje rodu ludzkiego, następnie nauki filozoficzne, społeczne, historja myśli ludzkiej, religja i sztuka. Ws z ys t ki e te na­

(15)

Ks 14. „S P Ó Ł D Z IE L C A 11 15.

uki zowią się od łacińskiego s łowa humanus = ludzki, naukami lnima- mstycznemi, jako traktujące o tworach człowieka, a nie pr zyr od y przed- człowieczej.

D ział I I i III, nie potr zebują specjalnych poddziałów, gdyż wsz yst­

kie powieści j ako też poezje i dramaty mają to wspólne, iż odżwiercia- dlają w pięknej, artystycznej szacie całe zewnętrzne a bardziej j e s z ­ cze wewnętr zne, duchowe życie człowieka — opisują lub wyrażają w p r o s t wszystkie walki życiowe, zmagania się z losem lub otoczeniem człowieka, jego miłość i nienawiść, wesele i smutek, rozkosz z w y ­ cięstwa lub rozpacz upadku. Możnaby je podzielić na powieści histo­

ryczne i obyczajowe, na poezje opisowe lub uczuciowe, dramaty zaś na komedje, dr amaty właściwe i tragedje, lecz nie uczyniliśmy tego ze względu na to, że jeszcze zbyt m;iło je st książek tego działu, iżby musiały być t ak dzielone a — co ważniejsze — zbyt szczupłe grono czytelników, iżby opłaciło się robić osobne katalogi dla każdego ta­

kiego poddziału.

O Dziale IV . — Dla .dzieci, wspomnieliśmy już na wstępie, iż zawiera on w sobie . książki dla młodzieży — i to od lat 5 do 17 — treści zarówno naukowej jakoteż powieści, poezje i dramaty. J e s t to więc j akoby dr uga cala bibljoteka ze wszystkimi działami dla — na­

szych najmilszych młodych, młodszych i malusieńkich.

WIĄPOMOŚCI GOSPODARCZE.

W r oku zeszłym miesiąc kwiecień i maj zaznaczył się spadkiem cen na rynku i wielkim zastojem w targach L. S. S. Przyczyną tego byl, jak zwykle, okres poświąteczny, a oprócz tego i st rej k metalow­

ców. W roku bieżącym czuć coś innego. Z powodu wiosennych w y ­ wozów z granic Polski wszelkich artykułów, producenci i wielcy hur­

townicy zaczynają robić interes na posiadanych jeszcze zapasach.

Pomaga im w tem i zimna wiosna, która przyczyni się do opóźnienia wiosenych zbiorów. T a k więc już żyto skoczyło z 7,000 do 8,000 Mkp.

(w styczniu i lutym)' na 12,000 Mkp. z górą, jęczmień na przeszło 10,000, owies goni tuż za żytem, kasze także t rzymają się w cenie, a nabiału, mięsiwa i tłuszczy w p r os t dokupić się nie można.

Chcąc choć cokolwiek przyczynić się do poskromienia kapitali­

stycznych apet ytów na terenie Lubelskim, Zar ząd L. S. S. powziął myśl założenia własnej mleczarni w jednej z większych okolicznych wsi. Lecz niewiadomo czy starczy na to gotowizny. Bo na założenie mleczarni trzeba pół miljona mareczek, a na zakup mleka choćby w ciągu jednego tygodnia po 3,000 litrów dziennie (20 tysięcy litrów tygodniowo) trzeba najmniej rniljon marek. A na czas sprzedaży pr zet wor ów mlecznych trzeba drugi tniljon na następny tydzień, czyli razem na Mleczarnię potrzeba 2 i pół miljona marek. O ile człon­

kowie nie popr ą poczynań Zar ządu wpłacaniem udziałów i oszczęd­

ności, to założenie Mleczarni będzie projektem chybionym. A t y m­

czasem już dziś odczuwa się b rak gotówki. W bieżącym tygodniu naprz. niema prawie za co kupić świń’ po"części także z powodu zbyt długiego utapiania gotówki w różnego rodzaju materjałach włók ie n­

niczych. Tr ze ba więc będzie je wyprzedać i niesprowadzać do czasu zdobycia większych kapitałów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwłaszcza starsi członkowie bezrobotni wprost domagają się od nas da­.. nia im

grafu 58, w którym m ówiło się o ewentualnym dokompletowa- niu Zarządu przez członka specjalnie zajmującego się W y ­ działem Społeczno-Wychowawczym.. Szeroką i

Tygodnik w ydaw any staraniem

W celu wywoł ani a zniżki cen, c hoćby przed świętami, zmniejszono dziesięciokrotnie cło na zagraniczne art ykuł y pi erwszej pot rz

wane, które należy zbierać, układać w edług kolorów (każdy kolor ma inną wartość) i co jakiś czas, gdy się tych kw it­.. ków więcej uzbiera — oddawać

DwmfssdDik poświecony sprawom oświatowym, spóidzieiaym i zawodowym.. Organ Wydziału

rozpocznie s ię w paw ilonie fabryki W olskiego uroczysta Choinka dla dzieci naszych członków i przyjaciół naszego ruchu, Ze prócz samej Choinki i zabaw

Tygodnik w ydaw any staraniem