• Nie Znaleziono Wyników

Przecież to nie happening – Aniela Bryłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przecież to nie happening – Aniela Bryłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANIELA BRYŁOWSKA

ur. 1954; Sochaczew

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Grupa Chwilowa, spektakl "Scenariusz", życie teatralne, spektakl "Lepsza przemiana materii"

Przecież to nie happening

Praca [w Grupie Chwilowej] no to właśnie: na zadany temat improwizacja, oczywiście przedtem rozgrzewka, te dykcje i tak dalej. A potem te takie etiudy. Albo indywidualnie każdy prezentował to coś, co mu się w głowie urodziło, albo parami.

Albo ktoś rozpoczynał, a pozostali wchodzili, no i z tego się rodziły jakieś takie [sceny], a Krzysiek [Borowiec] wybierał, wybierał, wybierał i potem nam przedstawiał.

To nie było scenariusza żadnego, szeleszczących karteczek i ról uczonych na pamięć, tylko o czymś nam opowiadał: „A teraz będzie to, a wróćmy do tego, co było”. I tak się [to] rodziło. Tak się rodził ten ostatni spektakl, w którym ja [grałam]. To się nazywało „Martwa natura”, to z trumnami (spektakl „z trumnami” nosił tytuł

„Lepsza przemiana materii” – dop. red.). Co było straszne, bo musiałam dźwigać.

Szły dwie trumny, ale jedna była [pusta], czy w drugiej też już leżał ktoś? Wiem, że u nas Bolek [Wesołowski] leżał, ale trzeba było dźwignąć to. Cztery [osoby] musiały trumnę dźwigać. Na pewno jedną [z nich była] Ela [Bojanowska], bo Ela śpiewała przy jednej, a przy drugiej mnie kazano śpiewać, co było czymś dla mnie koszmarnym. Nie było ról. Ale to był taki spektakl, można to przecież nazwać

„spektaklem”. Przecież to nie happening. Jak to nazwać?Ale jak ja do Grupy Chwilowej przyszłam, to oni wtedy robili…, wciągali publiczność. [Ludzie] zostali wpuszczeni do Chatki Żaka na tę salę widowiskową w takie czarne tunele, szli jeden za drugim, musieli po drodze wykonywać pewne polecenia. Myśmy tam stali, ja powiedzmy czytałam fragment czegoś i nie przepuściłam człowieka dalej, jeśli nie powtórzył tego czegoś. No i takich przystanków ci ludzie mieli [kilka]. To wejście do sali kinowej (pokazuje drogę-dop.red.), tak, tak, tak, góra, góra, góra, cały czas ciemny tunel, ciemny tunel i potem ci delikwenci wychodzili na oświetloną scenę. A na tej scenie na takim rowerku lekarskim ktoś pedałował, pedałował i było ciekawe zachowanie tych ludzi na tej scenie, bo to były różne reakcje. I ta wielka „dupa” była wymalowana, „gębo-dupa”. To ja tym byłam zafascynowana, ja właśnie wtedy

(2)

przyszłam, kiedy to było tak grane, a rodziła się dopiero „Martwa natura”

(prawdopodobnie „Lepsza przemiana materii” – dop. red.) gdzieś tam w głowie Krzyśka. To trwało i trwało. Przecież byliśmy na obozie w Krasnobrodzie. W Krasnobrodzie to nawet z Provisorium wydaje mi się, że byliśmy. Oni gdzie indziej byli zakwaterowani, my gdzie indziej, ale bywało tak, że próby mieliśmy wspólnie w takiej szkole w sali gimnastycznej.

Data i miejsce nagrania 2013-07-22

Rozmawiał/a Agnieszka Góra

Redakcja Agnieszka Góra

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam [w Chatce Żaka między teatrami] była rywalizacja, ale myśmy się lubili i szanowali chyba.. Raczej sobie

Jakiś nawiedzony go nieładnie zaatakował o jego ojca przeszłość, fatalne to było, ktoś tam oczywiście wystąpił w jego obronie.. Oczywiście dużo

Jeszcze potem przyjeżdżała do Lublina, jeszcze po jego (Leszka Bojanowskiego – dop. Już ona była po tych pierwszych chemiach, jeszcze się spotykałyśmy. Jeszcze przyjechała

Słowa kluczowe teatr studencki i alternatywny, Krystyna Tatko, Mirosława Wojciechowska, kobiety w teatrze.. Kobiety w

Coś tam zreperowano w tym samolocie, ale okazało się, że do Lyonu niekoniecznie poleci, tylko poleci do Paryża.. Przecież telefonów komórkowych

No i Grzesiek wtedy też przyjechał i on cały czas był z nami, tłumaczył, no i to był ten przegląd jakiś.. A no „Martwa natura” była grana

Ach, to też był wspaniały dzień (Polak papieżem-dop.red.), jak pamiętam właśnie z akademika zjeżdżałam - bo mieszkałyśmy z Mirką [Wojciechowską] na jedenastym piętrze

Żeby dobrze ochrzcić tę łódkę, do dużego wiadra wlaliśmy wszelakie alkohole: piwo, wino, wódka w ogromnych ilościach i na koniec butelkę spirytusu, dla umocnienia efektu.