• Nie Znaleziono Wyników

Jak ktoś do Niemców należał, to potem się bał - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jak ktoś do Niemców należał, to potem się bał - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAWA PODLIPNA

ur. 1930; Kurów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe okupacja niemiecka, współpraca z Niemcami, folksdojcze

„Jak ktoś do Niemców należał, to potem się bał”

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była. Matka taka przystojna była. To tam kochanka miała ta matka, to ja nie wiem, ale chłopaki z tej Towarowej tam się rozmawiały, to mówiły, że Zezuli matka to ma kochanka Ukraińca, że do niej przyjeżdża dorożką. Ale rzeczywiście, że ta dziewczynka już była elegancko ubrana, wyróżniała się nawet. I nie bardzo się do nas przyznawała. Nie chciała się z nikim kolegować, taka osobno była. Ale też jakoś ona, jak Niemcy ustępywały, to i ona gdzieś się podziała. Już nie było jej, czy z Niemcami pojechała, czy nie wiem. Bo to jak ktoś do Niemców tak należał, to się bał, to już każdy uciekał, bo bały się sprawiedliwości.

W którymś roku to właśnie jak Koryznowa wróciła z Sójek, to kucharka była tutaj, kucharkę wzięły sobie do gotowania. Taka stateczna wyglądała babka. To ona miała córkę folksdojcz. I ona bardzo rozpaczała o tę córkę. Córka była brzydka, pamiętam, przychodziła ta córka, ale nieraz przychodziła w niemieckim mundurze. Przyjeżdżała do matki, a ta matka się bardzo, tak jakby się wstydziła, krępowała się. I później ktoś spotkał tę kucharkę, bo do mojej babci mówił, że bardzo rozpacza po tej córce, bo jak było to po wyzwoleniu, jak już Niemcy ustępywali, uciekali, to i ta córka uciekła z Niemcami. I wcale nie dała znać o sobie, czy żyje, czy nie żyje, a matka strasznie rozpaczała. No to, to tylko tyle wiem. Ale nawet nie wiem, jak się ta kucharka nazywała, ani jak ta córka się nazywała, bo to ony nie były tak długo.

Data i miejsce nagrania 2015-06-24, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Weronika Witosław

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast był on osobą taką, pamiętam na studiach, głęboko zainteresowaną kulturą dawną, staropolską i to też takie było dziwne, bo my (mówię „my” - czyli rocznik)

Były wystawy, dekorowane często przez profesjonalistów, to było fajne, że sklepy miały wystawy i to nie były takie, że tu masło położył, a tam jabłko, tylko to były

A po tym wymiale, jak ja taką właśnie maszynę zastosowałem do przeróbki, to gdy [gruda marglu] została zmielona, to wtedy ona się wymieszała już w całej cegle i taka

Jakoś tak, wiem, że za Niemców była, bo jak nas wzięła, ojca siostra, do miasta i miała dwóch synów, i śmy poszli, pamiętam, nie wiem, ona coś chciała kupić i śmy

No, to ludzie pracowali, ten Kosmulski był rządcą, a on [Henryk Strupek] zarządzał, ale to był dobry taki Niemiec, zawsze do nas przychodził porozmawiać z ojcem, po mleko

No to w czterdziestym czwartym roku to też dostał, bo kto miał prawo jazdy, to żeby się zgłaszać.. Takie było, że to kierowców

Kapustę się gotowało i kartofle się wrzucało, i później się to ubijało, i śmietany się troszkę dolewało, i to było bardzo dobre?. To się

No i wtedy rządca jak dał zezwolenie, to już ten Cygan mógł paść konie, nawet rządca mu dawał owsa, owies dla koni, słomę, żeby już nie kradło, tylko żeby siedziało..