• Nie Znaleziono Wyników

Przeżycie wojny w Kazimierzu Dolnym i Warszawie - Józefa Kobiałka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przeżycie wojny w Kazimierzu Dolnym i Warszawie - Józefa Kobiałka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JÓZEFA KOBIAŁKA

ur. 1929; Kazimierz Dolny

Miejsce i czas wydarzeń Kazimierz Dolny, II wojna światowa

Słowa kluczowe Kazimierz Dolny, Warszawa, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Żydzi, Niemcy, strach, łapanki, wywózki na roboty, powstanie warszawskie

Przeżycie wojny w Kazimierzu Dolnym i Warszawie

Wojna się zaczęła, to było okropne, okropne było. U nas było radio słuchawkowe, to myśmy do tego radia bez przerwy: „Halo, halo, halo tu Warszawa i wszystkie rozgłośnie polskie.”, to pamiętam – „Tu wróg już się zbliża, tam już się wróg zbliża.”.

O jejku jaki to był strach, tośmy okropnie to przeżywali. Później jak już Niemcy weszli do Kazimierza, no to skończyło się wszystko, ani szkoły [nie było], ani niczego. [Raz]

szłam do miasta po coś, to taki był dzień, że tych Żydów zebrali. Schodzę ze Szkolnej na Lubelską i idę sobie tak swobodnie. Patrzę [idą] żandarmi po zęby uzbrojeni, [a]

Żydzi czwórkami ustawieni na szosie. W Czerniawach stały cztery podobno samochody i tych Żydów do tych samochodów, i ich wywieźli. Tak się przejęłam tym i zwolniłam [kroku], nie wiedziałam co robić, czy uciekać, czy co, strasznie się przestraszyłam. Miałam już zawrócić, ale już [Niemcy] byli nie daleko, [wtedy tak jakby] ktoś mi powiedział do ucha: „Nie uciekaj!”. Zwolniłam kroku, idę tak sobie.

Schodzi jeden [żołnierz], na chodnik do mnie. Chap mnie [złapał] i pyta się: „Polish czy Jude?”. Nabrałam odwagi, patrzę mu prosto w oczy, mówię: „Polka jestem.”.

Drugi zszedł i kazał mnie puścić. Puścili mnie, jak ich minęłam to mi łzy leciały jak groch. To było przeżycie. Przecież ja skończyłam trzy klasy [dopiero], jeszcze dziecko byłam. Przez wojnę, oj Boże tułałam się, gdzie się tylko dało, chodziłam, pomagałam. [Opiekowałam się] dziećmi u sąsiadów czy gdzieś.

Moja siostra najstarsza pracowała w pensjonacie, na Górach, u [pani] Cechowej.

Przyjeżdżało [tam] bardzo dużo ludzi, jeszcze przed wojną. Tam zapoznał się ojciec z takim [panem] z Warszawy. Przyjechał właśnie na wczasy tutaj do Kazimierza.

Przyszedł i mówi [do ojca]: „Proszę pana niech pan rzuca to wszystko, niech pan zostawi, [ja] pana zabieram do Warszawy.”. Ojciec tam pojechał z nim, ale wybuchła wojna, przejął się okropnie i dostał zawału. Został pochowany w Warszawie na Powązkach, nie wiem [nawet] gdzie.

[Zaczęły się] do Niemiec łapanki. [Wtedy] moja sąsiadka uciekła do stryja do

(2)

Warszawy i napisała mi: „Słuchaj jak dostaniesz kartę do Niemiec, to zasuwaj do mnie tu będziesz bezpieczna.”. Tak zrobiłam, bo dwie siostry były [już] zabrane do Niemiec [na roboty]. [Kiedy] dostałam [nakaz do pracy], pojechałam do tej koleżanki.

Tam się dobrze czułam, bo ludzie były tacy naprawdę mili. Powstanie się zaczęło w Warszawie. Jejku, to było okropne. W nocy była jedna [wielka] łuna, jak się paliła Warszawa. W dzień zadymione było. Dwa lata byłam [ w Warszawie].

Przez płot była radiostacja niemiecka. Tam mieszkali Niemcy, ale po polsku [mówili].

Nieraz jak tam w ogródku byliśmy, tam parę było krzewów owocowych i częstowaliśmy ich. Takie były chłopaki, mówili: „Słuchajcie my nie chcieliśmy wojny.

Tylko Hitler się wściekł i sam nie wie czego chce.”. Mówi: „My też pozostawialiśmy rodziny.”. Kiedy były łapanki, [to] przyszedł wieczorem żołnierz i mówi po polsku:

„Słuchajcie, jutro będzie łapanka i miejcie się na baczności.”.

Data i miejsce nagrania 2013-05-08, Kazimierz Dolny

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To przez złość, przez złość jeden, no jeden pracował w tartaku tutaj na Brzeskiej Rampie był tartak, tam, gdzie teraz ta stolarnia i chciał mu coś, podstawił tego, na

I później była zima, zima to były śniegi, mróz był, to wzięli niewolników żydowskich, niewolników żydowskich wzięli i wyrzucili ich do, chcieli, żeby ich do Lublina?. W

No, może to i dobrze, bo się cieszymy, już nie ma tych wojen, tych 60 lat czy tego, a przedtem to stale byliśmy zagrożeni.. Sowieci ciągle tam, już teraz to Rosja, mają pretensje

Tutaj w Goraju [Armia Czerwona] jak była to się nie odnosili do Polaków źle, ale mój małżonek mówi, że jak byli w Izbicy, jak był na wojnie, to kazał pójść oficer do sklepu

Ojciec mój był wtedy na Wołyniu, był poza Lublinem, ale żeby być razem z resztą rodziny na piechotę bo już nie było jak, przecież pociągi już nie kursowały, poszłyśmy

Ja do tej pory pamiętam, jak taki Zbyszek Milewski, to był najlepszy mój kolega, jego mama w ciągu minuty osiwiała.. Tego mojego kolegę, Zbyszka, jak pogrzeb się odbywał,

To mąż poszedł do domu, bo tam coś teściowa mówiła żeby poszedł przynieść coś, a to tylko przez dróżkę się szło.. Przez wąską uliczkę tą Kościelną, bo na drugą stronę

Bawiła się z nami na podwórku, jak była przerwa jeszcze pamiętam jak nam śpiewała piosenkę: „Gdy dzwoneczek się odezwie, biegniemy do szkółki.. By się uczyć różnych