• Nie Znaleziono Wyników

Z pracy w lotnictwie musiałem przejść do pracy cywilnej - Stanisław Mrozik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Z pracy w lotnictwie musiałem przejść do pracy cywilnej - Stanisław Mrozik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAW MROZIK

ur. 1921; Miłocin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, lotnictwo, praca, aeroklub lubelski, Pela Majewska

Z pracy w lotnictwie musiałem przejść do pracy cywilnej

Po zakończeniu wojny, z uwagi na to, że przed wojną ukończyłem szkołę pilotów szybowcowych i silnikowych, to od razu zgłosiłem się do Departamentu Lotnictwa Cywilnego. I stamtąd dostałem skierowanie do Aeroklubu Lubelskiego w Świdniku. I tam kontynuowałem dalsze, wyższe szkolenia pilotażu, szczególnie silnikowego.

Szybowcowego już było mniej, mogę powiedzieć, że mało, a więcej silnikowego. I latając w Świdniku dostawałem benzynę na roczny przydział. I co roku musiałem te godziny wylatać. A w tych godzinach latających był narzucony plan Departamentu Lotnictwa Cywilnego. Jakie zadania trzeba wykonywać, żeby udoskonalać to latanie.

A oni szykowali nas, takich jak ja, do szkół lotniczych do Dęblina albo do LOT-u wybierali. Ja niewiele z tego skorzystałem, korzystałem tyle, że latałem co roku.

Zadania wszystkie wykonywałem dobrze, bardzo dobrze. W latach 50-tych nas – tych młodszych pilotów, wysłali do Warszawy do Departamentu Lotnictwa Cywilnego na egzamin pilota turystycznego, po którym moglibyśmy już nawet i do LOT-u pójść. Ale z uwagi na to, że zachorowała mi bardzo poważnie, ciężko żona, a nie miałem warunków jej pomóc i utrzymać, to musiałem zrezygnować z tej swojej przyjemności i przejść do pracy cywilnej. Pracowałem jako rzemieślnik, który był wyuczony przed wojną w Lubelskiej Wytwórni Samolotów. Bardzo dużo prac tam zdobyłem, różnych zawodów. I przeniosłem się właśnie do takiego zawodu, gdzie można było więcej zarobić. A zarabiałem cztery i pół tysiąca. To na te czasy, kiedy tam się zarabiało do dwóch tysięcy niepełne, to było bardzo dużo. Tak że mogłem żonę utrzymać i utrzymałem do 82 lat. Zmarła na inną chorobę niezależnie od tej, no i skończyło się.

Ale mieszkaliśmy z żoną razem 63 lata. Więc tam w aeroklubie latałem i przestałem, przerwałem tą pracę w aeroklubie i przeszedłem do pracy cywilnej.

Mistrzynią świata w szybownictwie była taka Pela Majewska. Zginęła tragicznie.

Pracowała tam gdzie ja miałem też pracować - w Departamencie Lotnictwa Cywilnego. I transporotowała samolot, i na lotnisku, gdzie już miała lądować nastąpiła awaria.

(2)

Data i miejsce nagrania 2014-06-03, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mąż pracował też w WWS-ie i był świetnym giserem, i tylko tyle zdołał zrobić przez ten czas po wyzwoleniu, jak to tak trochę ucichło, że poodlewał tablice z nazwiskami uczennic

Ci, co się zapisywali do tej "Solidarności", już niby byli członkami, to byli tacy, strasznie się rozpuścili, wódkę pili.. Tak że ja w firmie nie mogłem sobie z

Opowieść o mieście, Stare Miasto, rozklejanie ulotek, Ukrainiec, rodzina Pryczarskich, drukarnia na ulicy Żmigród.. Rozklejaliśmy ulotki i nakrył

Te drzemsy takie, potężne wozy wtedy były, że na ulicy Staszica, takie dwa wozy jak jechały razem, to nie było którędy przejść.. To przyjechali na ulicę Staszica pod

Stawiłem się, a ksiądz biskup już tam był.. No i zapoznał mnie

Któregoś dnia przychodzą do mnie ludzie i mówią, że budynek jest zajęty przez PC i murarze już tam robią remont.. Albo ktoś im dał klucze, albo po prostu się włamali i

Przeważnie na wsi [przechowywano Żydów na wsi], bo na wsi były takie wypadki, że tam gdzieś przypuśćmy stodoła, to w stodole był wykop zrobiony, zamaskowali i tam kilku Żydów

W czasie okupacji były urządzane święta, nie takie oczywiście jak przed wojną, ale zawsze coś tam było, jednak z wędlinami było krucho. Na wsi wyrabiali bimber