• Nie Znaleziono Wyników

Krakowskie Przedmieście i Ogród Saski - Halina Reichaw - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Krakowskie Przedmieście i Ogród Saski - Halina Reichaw - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HALINA REICHAW

ur. 1927; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, życie codzienne, ulica Krakowskie Przedmieście, Ogród Saski, kawiarnia Rutkowskiego, spacery

Krakowskie Przedmieście i Ogród Saski

Tamtędy spacerowałam, chodziło się przecież. Od nas wtedy się nie jechało do Ogrodu Saskiego, szło się przez Krakowskie Przedmieście, na końcu Krakowskiego Przedmieścia [był Ogród Saski]. Na Krakowskim Przedmieściu była kawiarnia Rutkowskiego. Zdaje się, że było kino Stylowy, zdaje się, że to było też na Krakowskim Przedmieściu. Po drodze był, pamiętam, pomnik Unii Lubelskiej. No i tam był uniwersytet ten katolicki, za moich czasów to był ten KUL.

Brat ojca z Warszawy czasami przyjeżdżał do Lublina i mnie zabierał do tej kawiarni Rutkowskiego na ryż ze śmietaną i z poziomkami na słodko, i z kremem bitym. To ja pamiętam u tego Rutkowskiego. Często żeśmy chodzili do Ogrodu Saskiego, gdzie była orkiestra. Muzyka zawsze dla mnie była bardzo atrakcyjną rzeczą. Tam żeśmy siedzieli i słuchali na otwartym powietrzu. To chyba tylko w lecie, bo zimą to było zimno. I pamiętam, była taka aleja kasztanowa, zbieraliśmy tam kasztany i przynosiło się takie lśniące, piękne kasztany. Znaczy się, zbierało się w łupinach, ale potem w domu ja bardzo lubiłam nimi się bawić, bo one były takie ładne, błyszczące, brązowe.

I tam też były takie zjazdy i jechało się na sankach z góry na dół. Zdaje się, że chyba własnymi sankami, a może można było wynająć? Nie wiem. Wiem tylko, że tam zjeżdżało się z góry na dół tak. Poza tym, jak był śnieg, to się robiło orły. Jak była taka duża powierzchnia pokryta śniegiem, kładło się na tym śniegu i rękoma się wybijało w tym śniegu [kształt skrzydeł]. I to to się nazywało orzeł.

Ja często też chodziłam Krakowskim Przedmieściem, bo ten mój bardzo kochany kuzynek, o którym powiedziałam, że zginął, że ich całą rodzinę – wujka z żoną i wszystkich rozstrzelali, mieszkał na ulicy Sądowej. Oni tam mieszkali i ja bardzo często chodziłam do tego kuzynka się z nim bawić. To się szło Krakowskim Przedmieściem i potem gdzieś tam na lewo była ta Sądowa, o ile się nie mylę, tak że dosyć często nią wędrowałam – nigdy się nie jechało. A czasami nawet nocowałam tam u nich i musiałam wcześnie wstawać, lecieć na Lubartowską i do szkoły pieszo

(2)

przecież. To był dosyć duży kawałek drogi, tak że chodziłam dosyć dużo i dosyć często tym Krakowskim Przedmieściem. Wychodziło się w ogóle na spacery, z koleżanką chodziłam.

Data i miejsce nagrania 2006-12-28, Hajfa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Były wystawy, dekorowane często przez profesjonalistów, to było fajne, że sklepy miały wystawy i to nie były takie, że tu masło położył, a tam jabłko, tylko to były

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

To było straszne przeżycie, nawet nie chce mi się tego wspominać.. Mój syn wracał wtedy do Lublina ze Śląska, bo tam kończył

Nieraz ja trzy razy podchodziłem do ula, tylko dekiel podniosę, a szarańcza siada i gryzą.. Najgorzej one wtedy gryzą, jak jest

Ja byłam w domu sierot, w sierocińcu i tam było kilkoro dzieci, to znaczy tam była dwunastoletnia dziewczynka, ośmioletni chłopiec i zdaje się tam dziesięcioletnia jeszcze

Pięknie utrzymane ścieżki, tam się cudownie oddychało, był zapach kwiatów, czasem skoszonej trawy, zapach czegoś, to to się zapamiętało.. I to, że zawsze bałam się

Jerzy Święch i Michał Łesiów to moje dozgonne przyjaźnie, to ludzie na których nigdy się nie zawiodłem.. Fascynowała mnie literatura, a mojego przyjaciela Jerzego

No to przed ślubem był poczęstunek i na wozach się jechało do ślubu, konie ubrane w kokardy były w tego przystrojone, to było ładnie, a teraz siądziesz w taksówke to