• Nie Znaleziono Wyników

Wizyta generała Jaroszewicza na budowie - Józef Sadurski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wizyta generała Jaroszewicza na budowie - Józef Sadurski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JÓZEF SADURSKI

ur. 1927; Kębło

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, praca w PRL, pijaństwo, generał Jaroszewicz, Kraśnik, ulica Białostocka, Kawczyński Edward, Urząd Bezpieczeństwa, wizytacje, codzienność w PRL, projekt historia zamknięta w mieszkaniu. Opowieści o PRL

Wizyta generała Jaroszewicza na budowie

Prowadziłem budowę i przychodzi do mnie nadinspektor odlewni, i pyta się czy są kable. Mówię, że są. Nie minęło trzy godziny i porwali wszystkie kable. Tak samo było z tymi rurami - nie ma, bo rozkopali. Druga rzecz, która nas kierowników najbardziej dotykała, to taka sytuacja, że na budowę przyjdzie kilku pracowników trzeźwych, a kilku pijanych. Oczywiście, jak się wkurzę, to wyrzucam tych [pijanych], a on się śmieje, że gdzie indziej znajdzie robotę. Drugi raz wyrzucam takiego, który był bardzo dobrym szpachlarzem, zależało mi na nim, ale pił. Wyrzuciłem go.

Przychodzi jego żona z trojgiem dzieci: „Z czego ja będę żyła jak pan mi wyrzucił Stefana?” Zabawnie wyglądało spotkanie z takimi dostojnikami państwowymi wysokiej rangi. Chociażby z panem generałem Jaroszewiczem. W tym czasie kiedy pan generał Jaroszewicz, oczywiście z adiutantem, który mu czyścił buty, był u mnie na budowie - w Kraśniku budowałem fabrykę , która była przykrywką taką, bo to miała być zbrojeniówka. Na Białostockiej też była przykrywka. Pewnego dnia wpada do mnie na budowę Jaroszewicz w generalskim mundurze i pyta: „Dlaczego nie kończycie tej budowy?”. Zameldowałem się po cywilnemu i powiedziałem: „Zgłaszam panu, że tego i tego mnie brakuje”. Jaroszewicz zapytał: „A to co, dyrektor nie chce dać?”. Ja odpowiedziałem: „Ja nie wiem czy nie chce, czy nie ma, w każdym bądź razie już wielokrotnie upominam się i nie dostałem tych materiałów”. Jaroszewicz kazał pisać kapitanowi wszystko, co ja powiedziałem i kazał połączyć się z dyrektorem. Dyrektorem był pan Kawczyński Edward, funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa. Jaroszewicz nie przedstawiając się panu dyrektorowi przez telefon - mieliśmy dwie słuchawki, ja słyszałem co dyrektor i co generał mówi do Kawczyńskiego. Generał zaczął krzyczeć dlaczego nie ma materiałów, a Krawczyński: "Kto będzie mi się wpieprzał w moje sprawy?! Ja wiem co robić!" A wtedy pan generał Jaroszewicz mówi: „Synku jutro przestaniesz być dyrektorem”.

(2)

Pan Kawczyński zamilkł, bo się bał, jeżeli ktoś powiada „synku” to ktoś to musi być!

Po kilku minutach generał się przedstawił, a [dyrektor] nie odezwał się do końca. Nie pamiętam czy za trzy, czy cztery dni, przyjeżdżają z naczepami wielkie wozy z Krakowa i Katowic. Po prostu generał dał polecenie, powiedział że: „Macie znaleźć i koniec!”. Przywieźli materiały i budowę musiałem skończyć.

Data i miejsce nagrania 2013-04-11, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota, Joanna Rodriguez

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żeby zagłuszyć niesamowity krzyk tych więźniów, żeby zagłuszyć ten pisk mordowanych kobiet i dzieci, nadawana była muzyka, były potężne głośniki i grali najpiękniejsze

Lato tamtego roku było wspaniałe, było gorąco, było dwadzieścia kilka czasami do trzydziestu stopni, więc Niemcy mieli wspaniałe warunki do bombardowania, trudno

Uciekali i wpadali do domu, między innymi byli u mnie, w sumie było siedmiu czy dziewięciu, trzech było Polaków, reszta to właśnie byli Żydzi. Jak wpadali, to pierwsza rzecz,

Otóż tego wszystkiego było za mało na jedzenie dla krowy, ale obok był majątek Sachsa, więc bywało tak, że umawialiśmy się z sąsiadami, którzy podobnie nie mieli

Jak chodziliśmy do pierwszej, drugiej, trzeciej klasy, to mieliśmy na rano, więc było światło, starsze klasy chodziły po południu, więc światła już nie było, tylko po

Oczywiście wszyscy myśleliśmy, że będziemy kąpali się nago, a okazywało się, że w tym samym miejscu kąpią się już dziewczyny nago. Ja jakiś czas byłem zuchem,

Sytuacja materialna rodziców była przez szereg lat bardzo skromna, były trudności z utrzymaniem rodziny, w trzydziestym czwartym roku rodzice stwierdzili, że nie dadzą sobie rady

Miałam uszyte palto po prostu z koca takiego szarego koca, które było przyozdobione skórkami z królika, ale ja rosłam i palto rosło, ponieważ na dole dużo się