• Nie Znaleziono Wyników

Koncepcja języka teoretycznoliterackiego strukturalistów polskich - Bartosz Ryż

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Koncepcja języka teoretycznoliterackiego strukturalistów polskich - Bartosz Ryż"

Copied!
212
0
0

Pełen tekst

(1)

Bartosz Ryż Koncepcja języka

teoretycznoliterackiego

strukturalistów polskich

(2)

Publikacja finansowana ze środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach programu Działalność Upowszechniająca Naukę.

Wydanie I Korekta:

Andrzej Goworski

Skład i przygotowanie e-publikacji:

GroupMedia

ISBN 978-83-63270-00-1

Wydawnictwo Fundacji „Projekt Nauka”

ul. Gwarecka 8/12 54-143 Wrocław

biuro@projekt-nauka.com www. projekt-nauka.com

(3)

Bartosz Ryż

Koncepcja języka teoretycznoliterackiego strukturalistów polskich

Wrocław 2013

(4)

Spis treści

Wprowadzenie | 5

Część pierwsza | 11

Mechanizm języka | 13

Konstrukcja granicy | 49 Część druga | 63

Okres wirencji, czyli tradycja i język | 65 Specjalizacja w Zarysie… | 84

Autopoietycznie rosnąca organizacja | 90 Selekcja autorytetów | 102

Wzrost kompleksowości | 115 Wzrost skomplikowania | 143

Ogólny język literaturoznawstwa | 156 Bibliografia | 174

Indeks nazwisk | 204

(5)

Wprowadzenie

Badacz literatury komunikuje przede wszystkim poprzez pisane przez siebie teksty.

Niekiedy pisze je w nadziei rozwikłania jakiejś zagadki, sklasyfikowania pewnego zagadnienia lub poszerzenia perspektywy oglądu problemu; niekiedy do pisania przymusza go instytucja. Tak czy inaczej generowanie coraz to nowych tekstów jest (również w potocznym odbiorze) jego podstawowym zadaniem, któremu podpo- rządkowana jest większość innych.

Zostawiając teraz z boku badacza, który istotny jest przede wszystkim jako niezbęd- ne środowisko do wytworzenia właśnie tekstu, skupię się na kompleksowym syste- mie, którego spoiwem jest komunikacja, a uczestniczące w tej komunikacji teksty jednym z ważniejszych elementów owego systemu. Kryterium łączenia takich tek- stów w większe grupy, a precyzyjniej rzecz ujmując, wyodrębnienia pewnej grupy tekstów spośród innych, może być na przykład kryterium stosowanego w nich ję- zyka. Zwłaszcza, jeśli język potraktuje się zgodnie z koncepcją Humberta Maturany – jako początek samoświadomości, poprzez który tworzy się konkretna dziedzina egzystencji danej grupy, będąca zarazem, dla owej grupy, jej ograniczającą dzie- dziną kognitywną.

Tak zatem, w nawiązaniu do powyższego, mniej więcej przedstawiałaby się nadrzęd- na perspektywa spajająca całą książkę:

i. Społeczeństwo to system powiązań komunikacyjnych, dla którego ludzie są środowiskiem.

ii. Specyficzne używanie języka jest jednym z elementów dyferencjujących spo- łeczeństwo w procesie funkcjonalnego zróżnicowania.

iii. Jako że komunikacja to proces, który na selekcję (mającą miejsce choćby na etapie postrzegania) reaguje dalszą selekcją, funkcjonalnie zróżnicowane

(6)

systemy opierają się na redukowaniu nieistotnych dla nich elementów oraz konstruowaniu relacji pomiędzy elementami uznanymi za ważne.

iv. Postępując hierarchicznie, od społeczeństwa (system nadrzędny), poprzez naukę (jeden z subsystemów wyodrębnionych w ramach społeczeństwa), dochodzimy do literaturoznawstwa. Czy należy traktować je jako oddzielny subsystem większego subsystemu jakim jest nauka, czy raczej jako specyficz- ny program komunikacyjny w nim realizowany, to już kwestia nomenklatury.

Najważniejsze, że mechanizmy wyodrębniające literaturoznawstwo z jego oto- czenia są analogiczne jak w przypadku innych funkcjonalnych dyferencjacji.

v. Na zasadzie sprzężenia zwrotnego system nauki organizuje społecznie ak- ceptowany obraz świata, natomiast społeczeństwo pozwala na taką a nie inną organizację systemu nauki. Zatem literaturoznawstwo przybrało taką, a nie inną formę, ponieważ w takim kształcie społeczeństwo go do czegoś potrzebuje. Tym samym przedstawionej dalej analizy nie należy traktować wartościująco, lecz jedynie jako opis hierarchicznie zorganizowanych relacji.

Już z tych najogólniejszych zdań przenika przyjęta w toku całej pracy metoda ana- lizy: systemowo-ewolucyjna. W efekcie nałożenia na siebie tych dwóch struktur teoretycznych analiza fenomenu mogła skupić się na konkretnych aspektach bez negowania innych oraz przedstawić zmiany bez wikłania się w kwestie sterowności nauki. Przy czym, po pierwsze, kompleksowość systemu literaturoznawstwa nie po- zwala niekiedy na ostre rozgraniczenia – co jednak ma zrekompensować całościowy punkt widzenia. Po drugie, jak zawsze, opis zawierający ewolucyjny punkt widzenia może sugerować jakiś określony kierunek zmian, któremu podporządkowany jest cały proces. Dlatego od razu wyjaśniam, że konstrukcja całości pracy takiego kierun- ku nie zakłada, lecz jest jedynie koniecznym wyborem określonej narracji, w ramach której pewne zjawiska zostały opisane przed innymi. Ewolucyjny opis dotyczy tu jed- nak każdorazowo fenomenów o charakterze kontyngentnym, tzn. takich, w ramach których na każdym etapie zjawiska mogą, ale też i nie muszą wystąpić.

Celowo do tej pory ani słowa nie poświęciłem opisowi samego obiektu analizy. Otóż nie uważam go (czyli polskiego strukturalizmu literaturoznawczego) za naczelne zagad- nienie niniejszej książki. Opis koncepcji języka teoretycznoliterackiego wygenerowany został w efekcie przyjęcia przeze mnie określonej perspektywy teoretycznej, zakładają- cej traktowanie języka jako elementu różnicującego dziedziny egzystencji poszczegól-

(7)

nych grup społecznych (w tym wypadku różnych szkół czy kierunków teoretycznolite- rackich). Dlatego też w kolejnym rozdziale precyzyjnie określam, co rozumiem przez język, język teorii literatury i język określonej formacji literaturoznawczej. Cała ta część stanowi swego rodzaju matrycę do rozwiązywania określonych problemów. Następnie włożyłem w tak skonstruowaną matrycę strukturalizm, choć mógł to być zupełnie inny kierunek badawczy. Wybór ten był podyktowany ekonomią pracy: teksty strukturali- styczne stanowią obszerną grupę, do której dostęp jest stosunkowo łatwy. Nie precyzu- ję zarazem, co rozumiem pod pojęciem samego strukturalizmu, gdyż w tym kontekście wystarczają mi obiegowe opinie literaturoznawców (które przytaczam w przypisach) na temat ważnych dla strukturalizmu polskiego tekstów. Skoro wewnątrz języka, którego cząstkę badam, obiekt ten istnieje i jest w miarę precyzyjnie wskazywany, nie widzę potrzeby dalszego wikłania się w tę kwestię. Poza tym strukturaliści polscy to jedyna grupa w dziejach powojennego literaturoznawstwa polskiego, która stworzyła szkołę naukową sensu stricto. Jako taka kreowała (konstruowała) ważne dla niej elementy rzeczywistości literaturoznawczej na użytek określonego obrazu dziedziny, co łatwo pozwala odnaleźć spajające ją elementy językowe. Nie jest to jednak monografia tego kierunku literaturoznawczych badań, lecz raczej uszczegółowienie i uteoretyzowanie jednego aspektu języka teoretycznoliterackiego (choć na przykładzie strukturalizmu) – tego mianowicie, który wyjątkowo sprzyja dyferencjacjom.

Pozostaje jeszcze określić, jaki problem poniższe mniej więcej dwieście stron rozwią- zuje lub – mówiąc precyzyjniej – jaki problem spowodował powstanie tych dwustu stron. Na najogólniejszym poziomie można by się ponownie odwołać do aspektu ewolucyjnego: Jakie czynniki spowodowały, że powstanie strukturalizmu stało się możliwe? Jakie decydowały o zmianach, którym następnie podlegał? Jakie spowo- dowały jego zanikanie? Te zagadnienia będą w toku analizy uwzględniane w miarę potrzeb. Celem nadrzędnym jest natomiast odpowiedź na pytanie: W oparciu o ja- kie redukcje strukturalizm odgrodził się od pozostałych języków literaturoznawczych i które z tych redukcji okazały się constans, a które – z upływem czasu – uległy zmia- nie? Lejtmotywem przewijającym się przez wszystkie analityczne rozdziały będzie też stosunek strukturalizmu do systemu nadrzędnego oraz do innych subsystemów współegzystujących ze strukturalizmem w ramach literaturoznawstwa jako całości.

Temu właśnie poświęcone są poszczególne człony pracy, z czego część pierwsza ma formę wspominanej matrycy, natomiast druga jest przeprowadzoną na tej podstawie analizą.

(8)

Rozdział pierwszy, Mechanizm języka, charakteryzuje fenomen języka zgodnie z wspomnianymi ustaleniami Maturany. Omawiane zagadnienie traktowane jest tak, jak inne zjawiska biologiczne, które warunkują naszą (systemów ożywionych) dziedzinę egzystencji jako ograniczającą dziedzinę kognitywną. Tym samym zakła- dam, że obiekty językowe są prymarne w stosunku do obiektów fizykalnych i stąd oddzielną część poświęciłem na omówienie zagadnienia semantyki, by uniknąć mo- gących pojawić się niejasności. Sam język opisany jest jako produkt ewolucji, który również mechanizmom ewolucji podlega. Stąd konieczność wprowadzenia facho- wej nomenklatury, która w pobieżnym odbiorze może nieco utrudniać konceptuali- zację niektórych wątków, jednak jest konieczna do opisu zgodnego z założonym na wstępie stanem rzeczy. Dopiero na tym fundamencie przedstawiam specyfikę języka nauki oraz języka teoretycznoliterackiego, ze zwróceniem uwagi na ‘wyjaśnienie’

jako szczególny typ operacji przeprowadzanych w ramach dyskursu naukowego.

W rozdziale Konstrukcja granicy omawiam systemowe mechanizmy odpowiedzialne za różnicowanie się systemów. Przyjęta od Niklasa Luhmanna koncepcja symbolicz- nie uogólnionych mediów komunikacji oraz binarnych kodów traktowana jest jako podstawa wszelkich dyferencjacji, a tym samym również jako fundament wszelkich późniejszych redukcji wpływów zewnątrzśrodowiskowych. Kluczowym pojęciem dla omawianych w rozdziale zagadnień jest ‘autopoieza’, którą – jako wciąż stosunkowo mało znaną w polskiej humanistyce – również przybliżam. Omawiana część pracy ma także charakter typologiczny i wyodrębniam w niej m.in. ‘obszary programowe’.

Pozwala to przy lekturze kolejnych rozdziałów na odnalezienie się w aktualnie opi- sywanym poziomie systemu, co może niekiedy nie być oczywiste przy obiekcie tak wysoce zhierarchizowanym.

Rozdziały zawarte w części drugiej są egzemplifikacją mechanizmów opisanych w części pierwszej oraz mają charakter potwierdzenia sformułowanych tam tez.

Okres wirencji, czyli tradycja i język oraz Specjalizacja w Zarysie… dotyczą tego okre- su w dziejach powojennego literaturoznawstwa polskiego, w którym strukturalizm, poprzez wprowadzenie, czy może lepiej – poprzez położenie większego nacisku na nowe obszary programowe, wyodrębniał się spośród innych literaturoznawczych języków. Zarazem ukazują one inkluzyjną moc nowych, strukturalistycznych dyferen- cjacji w środowisku niewykrystalizowanego w pełni języka nauki o literaturze.

(9)

Rozdział Autopoietycznie rosnąca organizacja wskazuje na kontynuację wytyczonych w rozdziale pierwszym dyferencjacji w tekstach późniejszych. O ile wybór książki Edwarda Balcerzana wydaje się do tych celów oczywisty, o tyle więcej kontrowersji może wzbudzić wybranie książki Stanisława Barańczaka. Uważam jednak, że Język po- etycki Mirona Białoszewskiego jest znakomitym przykładem, który pokazuje, jak bar- dzo – póki co nie tracąc jeszcze wewnętrznej spójności – język strukturalistyczny rozrósł się i zarazem jak bardzo ekspansjonistyczne tendencje już wówczas wykazywał.

W rozdziale Selekcja autorytetów rekonstruuję tradycję badań literaturoznawczych, która w ramach samego języka strukturalistycznego została uznana za ważną. Istotny w literaturoznawstwie punkt orientacyjny, jakim jest dystrybucja autorytetów, potę- guje czynnik konstruktywistyczny w obrębie tekstów dotyczących historii dyscypliny.

Co za tym idzie, przywołanie konkretnej tradycji jest ważnym elementem spajającym poszczególne grupy tekstów.

Rozdział Wzrost kompleksowości opisuje, jak strukturalizm – pod presją otoczenia – zaczął tworzyć w obrębie zbudowanej wcześniej przez siebie konstrukcji teoretycz- nej nowe, obce mu dotąd relacje. Tu skupiam się przede wszystkim na komunikacji literackiej, której włączenie w obręb wewnątrztekstowego świata literatury nastrę- czyło strukturalizmowi wiele trudności. Jednocześnie powstanie nowej sieci relacji (przede wszystkim z bytami zewnętrznymi w stosunku do badanego fenomenu) nie pociągnęło za sobą zmiany w obrębie aktualizowanych dyferencjacji. Stawiam tu również tezę, że operacje te okazały się jednym z istotniejszych elementów, które wpłynęły na późniejszą dezintegrację systemu.

Natomiast rozdział Wzrost skomplikowania charakteryzuje podejmowanie przez strukturalistów tematu interpretacji literaturoznawczej. Była to z jednej strony ope- racja niemieszcząca się w podstawowej konstrukcji teoretycznej strukturalizmu, a z drugiej przedstawiana jako zadanie obligatoryjne dla każdego literaturoznawcy.

Interpretacja weszła do strukturalizmu niejako z dobrodziejstwem inwentarza, co powodowało przyrost elementów, które coraz trudniej było połączyć w sieć relacji z elementami będącymi dla języka strukturalistycznego naturalną podstawą. Po- brzmiewa tu teza analogiczna do tej, postawionej w rozdziale poprzednim: włącze- nie w obręb języka strukturalistycznego interpretacji było drugim ważnym elemen- tem decydującym o późniejszej dezintegracji systemu.

(10)

Rozdział kończący, Ogólny język literaturoznawstwa, odpowiada na pytanie, na jakim poziomie podstawowe dla strukturalizmu dyferencje istnieją w dzisiejszym literatu- roznawstwie. Tutaj podstawą analizy uczyniłem Słownik terminów literackich. Rzecz jasna, wydawnictwo takie jak słownik pełni jednocześnie wiele funkcji, a ponadto język, którym zostało napisane, jest odmienny od tego, którym pisane były wszystkie badane wcześniej teksty. Dlatego skupiłem się przede wszystkim na tych aspektach, które konserwują podejście strukturalistyczne na najbardziej podstawowym dla każ- dego literaturoznawcy poziomie.

(11)

Część pierwsza

(12)

że coś, co kiedyś było, nagle przestaje istnieć.

Po prostu przed eksperymentem to coś było mieszaniną, suprapozycją różnych stanów.

Obserwacja ustala wcześniej nieokreślony stan.

Paul Davies

(13)

Mechanizm języka

Naukowiec zdradza zwykłą mowę ludzką na rzecz języka naukowego, ale tym także nie włada – to język włada nim, nie on językiem.

Witold Gombrowicz

1. Pod pojęciem ‘języka teoretycznoliterackiego strukturalistów’ polskich rozumie się dalej społecznie przekazywany i kontrolowany instrument służący do koordyna- cji zachowań (poprzez stosowanie rozmaitych rozróżnień), którego naczelną funkcją nie jest uschematyzowanie modusu rozwiązywania określonych problemów litera- turoznawczych, lecz wytworzenie dyferencji pomiędzy literaturoznawcami o orien- tacji strukturalistycznej i resztą literaturoznawczej społeczności. Oczywiście prócz tej naczelnej dyferencji, pojawia się również wiele podrzędnych, które – odnosząc się do istotnych w społeczności obiektów – pełnią funkcje intersubiektywizujące. Na- tomiast dość powszechnie panujące przekonanie, że język jest przede wszystkim systemowym repertuarem znaków językowych oraz porządkującym go zasobem norm i reguł ważne będzie o tyle, że obiektem analizy jest specyficzny rodzaj języka – a mianowicie język teoretyczny, gdzie istotnie określone pojęcia (i problemy) teo- retyczne tworzą specyficzny system i w pewnym sensie można je traktować właśnie jako znaki. Przy czym, co od razu trzeba powiedzieć, po pierwsze, poprzez system ję- zykowy rozumie się dalej nie system „w sensie właściwym dla koncepcji Ferdynanda de Saussure’a jako zbiór elementów i stosunków między tymi elementami, lecz jako urządzenie typu cybernetycznego z wejściem i wyjściem, urządzenie, które ma swoją strukturę wewnętrzną i swoim działaniem generuje określony zbiór elementów”1 oraz – po drugie – istotne będzie pojęcie ‘systemu’ w znaczeniu teorii systemów,

1 K. Polański, Gramatyka transformacyjno-generatywna a inne teorie języka, „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego”, 1971, XXVIII, s. 89.

(14)

czyli „[...] ma się tu na myśli zbiór elementów sprzężonych ze sobą w taki sposób, że tworzą one pewną całość wyodrębniającą się w danym otoczeniu”2. Inaczej mówiąc, pojęcie ‘systemu’ należy rozumieć jako pewną całość (która wchodzi w skład całości większych) utworzoną z całości mniejszych w sposób nadający jej pewną strukturę, a wyodrębnioną ze względu na pewne funkcje przydzielone tym całościom3. Naj- istotniejsza tu kwestia relacji między systemem i otoczeniem, a tym samym granicy samego systemu, dokładnie zostanie omówiona w rozdziale drugim. Tutaj dodam jeszcze tylko, że system jest zawsze pewną konstrukcją myślową, generowaną przez obserwatora jako jego (obserwatora) określony sposób widzenia świata. Znaki języ- kowe, a dokładnie interpretanty – gdyż jeśli idzie o perspektywę semiotyczną przyj- muję triadyczną koncepcję znaku Charlesa Sandersa Peirce’a – powiązane są ze sobą siecią rozmaitych relacji, wyznaczających funkcje elementów w systemie. Jednak na- wet elementy funkcjonalnie różnorodne, gdy patrzymy na system jako całość4, pod- porządkowane są jednej naczelnej funkcji, jaką jest właśnie dyferencjacja. Społecz- na typizacja tak pojmowanych znaków sprawia, że tworzą one obszar kolektywnie podzielanej wiedzy, gdzie referencję semantyczną postrzegać należy jako operację skierowaną na komunikację i common-sense5, nigdy zaś na obiektywną realność6. Koncepcja języka teoretycznoliterackiego to nic innego zatem, jak dyferencjująca wiązka cech, manifestowana i regulowana za pomocą interpretantów, która decy- duje o specyfice określonej formacji. W pewnym sensie uchwycił to Thomas Kuhn, pisząc:

Jednym z czynników, który zarazem wiąże ze sobą członków każdej wspólnoty i różni ich od członków innych, pozornie podobnych wspólnot, jest ich wspólny język lub specyficzny

2 A. Siciński, Przedmowa, w: E. Laszlo, Systemowy obraz świata, tłum. U. Niklas, Warszawa 1978, s. 13.

3 G.M. Weinberg, Myślenie systemowe, tłum. Cz. Berman i R. Wielburski, Warszawa 1979, s. 8.

4 Marcel Cohen stwierdza, że „język da się rozłożyć na pewne elementy, ułożone według pew- nych wzorów: mówimy o systemach istniejących wewnątrz języka. Język jest pełny i spełnia swe zadania dzięki łącznemu funkcjonowaniu tych systemów; stąd krótka formuła: każdy język jest systemem systemów” – M. Cohen, Język. Jego budowa i rozwój, tłum. S. Gniadek, Warszawa 1956, s. 27.

5 Zob. S.J. Schmidt, Konstruktywizm jako teoria mediów, tłum. P. Chojnowski, w zbiorze: Konstruk- tywizm w badaniach literackich. Antologia, red. E. Kuźma, A. Skrendo, J. Madejski, Kraków 2006.

6 Zgodnie z założeniami epistemologii konstruktywistycznej realność jest tożsama z obszarem, do którego nie mamy bezpośredniego dostępu i którego istnienie jedynie zakładamy (jako nie- osiągalny horyzont). Dopiero na podstawie naszego skonstruowanego kulturowo przekonania o realności tworzymy rzeczywistość – a więc ten obszar, który doświadczamy bezpośrednio.

(15)

żargon. […] ucząc się tego języka, co jest niezbędne do uczestnictwa w działalności grupy, nowi jej członkowie uzyskują szereg przeświadczeń poznawczych, które nie dają się w pełni analizować w tym języku. […] rezultatem tego jest niewspółmierność punktów widzenia i częściowe zerwanie komunikacji między zwolennikami różnych teorii […]. Zwolennicy różnych teorii […] mówią różnymi językami, językami wyrażającymi odmienne przeświad- czenia poznawcze, odpowiadające różnym światom. Ich zdolność uchwycenia punktów widzenia oponenta jest zatem nieuchronnie ograniczona niedoskonałością procesu tłu- maczenia i określeniem odniesień7.

2. By w pełni wyjaśnić przyjęty tu model funkcjonowania zjawiska języka, konieczne jest jednak cofnięcie się do poziomu biologicznego, a konkretnie do poziomu sys- temów ożywionych, definiowanych tu za Maturaną8 przede wszystkim za pomocą pojęcia ‘autopoiezy’, oraz do mechanizmu ewolucji, który uważam za decydujący dla konstytuowania się systemów w ogóle.

2.1. Organizacja systemu nazywana jest autopoietyczną w sytuacji, kiedy system, poprzez rekursywną organizację, tworzy elementy, z których sam się składa. W związ- ku z tym system ożywiony (w tym człowiek) jest operacyjnie zamknięty (reaguje je- dynie na swoje własne stany) i egzystuje w molekularnej przestrzeni jako zamknięta sieć molekularnych produkcji. Podstawową operacją dokonywaną przez człowieka – jako systemu ożywionego – jest rozróżnienie jednostki (prostej lub złożonej) oraz otoczenia, w którym jest ona rozróżniana. Oczywiście pierwszą jednostką (złożoną) wyróżnioną przez człowieka jest on sam, a wyodrębnione tym samym otoczenie jest jego dziedziną egzystencji. Według Maturany to właśnie język jest dziedziną egzy- stencji ludzi jako systemów ożywionych i można go w związku z tym traktować jako biologiczny fenomen wyłoniony z operacji dokonujących się pomiędzy systemami ożywionymi podczas ich rekursywnych interakcji. Inaczej mówiąc, zjawisko języka to konsensualne koordynowanie działań pomiędzy co najmniej dwoma systema- mi ożywionymi. Ma więc język, jako czynnik koordynujący funkcjonowanie więk- szej grupy ludzi, charakter społeczny. Tym samym Maturana odrzuca powszechnie uznawane poglądy, że język wyprzedza mówienie i że komunikacja opiera się na

7 T.S. Kuhn, Dwa bieguny. Tradycja i nowatorstwo w badaniach naukowych, tłum. S. Amsterdamski, Warszawa 1985, s. 24-25.

8 Zob. H.R. Maturana, Kognition, w zbiorze: Der Diskurs des Radikalen Konstruktivismus, red.

S.J. Schmidt, Frankfurt n. M. 1987 oraz H.R. Maturana, Ontology of Observing. The Biological Foundations of Self Consciousness and The Physical Domain of Existence, w zbiorze: Texts in Cybernetics Theory. American Society for Cybernetics, Felton 1988.

(16)

używaniu gotowego systemu znaków, jakim jest język, gdyż przyjęcie owych zało- żeń uniemożliwia odpowiedź na pytanie, jak powstał system znakowy zakładający tak wysoki stopień koordynacji zachowań. Każdą taką koordynację można opisać wielokrotnie i z różnego punktu widzenia – stąd tak ogromna różnorodność zjawisk dotyczących życia ludzkiego. Również samoświadomość ma charakter społeczny i powstaje w języku9, a konkretnie należy do dziedziny międzyludzkich interakcji jako sposób koegzystencji poszczególnych jednostek. Zgodnie z tym obiekty i lu- dzie istnieją jedynie w języku (ponieważ istnieć można tylko w języku) i mają funk- cje koordynujące, co też świetnie zobrazował Willard Van Orman Quine, który na zadane mu pytanie: „Co istnieje?” udzielił odpowiedzi: „Wszystko”, a dokładnie

„Wszystko, co może być wartością zmienną w kwantyfikacjach” – więc dosłownie wszystko. Ludzie, operując w języku (czyli w swojej dziedzinie egzystencji) stają się obserwatorami poprzez wyodrębnianie obiektów jako prymarnych konsensualnych koordynacji działań, a zatem istnieją w dziedzinie obiektów, które sami wyodręb- niają w procesie komunikowania się. W rezultacie wszystko, co istnieje w ludzkiej dziedzinie egzystencji (czyli w języku), jest opisem, który z kolei można przedstawić jako serię konsensualnych rozróżnień. Słowa nie denotują (ani nie konotują) nigdy niezależnych obiektów, lecz są jedynie językowymi różnicami, do których odnosimy się, gdy mówimy o obiektach. Dopiero w tym kontekście staje się zrozumiałe słynne powiedzenie Maturany: „Cokolwiek jest mówione, mówione jest przez obserwatora”.

W konsekwencji, chociaż język jest otwarty na bezustanne rekursje, to jednak jest on dziedziną operacyjnie zamkniętą: opisy nie mogą charakteryzować niezależnych bytów. Język jest systemem samoreferencyjnym, który odnosi się tylko do samego siebie. Pojęcia takie jak ‘transmisja informacji’, ‘symbolizacja’, ‘denotacja’, ‘znaczenie’

czy ‘syntaksa’, które zwyczajowo najczęściej pojawiają się przy opisie funkcjonowania języka, są dla Maturany wtórne wobec samego procesu komunikowania się. To wła- śnie komunikowanie się jest podstawą istnienia ludzi w języku i jako takie nie służy niczemu innemu niż podtrzymaniu istnienia ludzi w ich konkretnie wyodrębnionej dziedzinie egzystencji. Stąd teza o autoreferencyjności komunikacji, która bezustan- nie odtwarza samą siebie i jest operacyjnie zamknięta (choć tematycznie otwarta), a jej organizacja służy przede wszystkim podtrzymaniu samej siebie: komunikacja wszelkie fluktuacje pochodzące ze środowiska wyrównuje bądź akomoduje za po- mocą swojej własnej, wewnętrznej organizacji, a nie wedle wymogów środowiska.

9 Por. J. Piaget, Mowa i myślenie u dziecka, tłum. J. Kołudzka, Warszawa 1992.

(17)

Podobny pogląd przedstawił Bronisław Malinowski, który – wypowiadając się prze- ciw błędnemu pojmowaniu języka jako środka służącego do przekazywania słucha- czowi idei mówiącego – również kładł nacisk na mówienie dla samego mówienia.

Język, według Malinowskiego, szczególnie dobrze służy relacjom międzyludzkim i nawet jeśli nie ma się nic konkretnego do powiedzenia, rozmowa doskonale oliwi społeczne tryby10. Pojmowanie komunikacji jako narzędzia służącego przekazywa- niu informacji, myśli, wiedzy czy ogólnie pojętych znaczeń od jednego rozmówcy do drugiego jest błędne również dlatego, że nie uwzględnia autopoietycznego aspektu funkcjonowania systemów ożywionych. Interpretacja jakiegokolwiek komunikatu jest dokonywana zawsze i wyłącznie za pomocą struktur pojęciowych, które osoba interpretująca uformowała na podstawie własnego doświadczenia. Te pojęciowe struktury były zaadaptowane podczas wszystkich wcześniejszych interakcji z innymi użytkownikami języka, ale taka adaptacja polega tylko na usuwaniu rozbieżności, które mają wpływ na niepowodzenie aktualnej sytuacji interakcyjnej: jeśli w pro- cesie komunikacji nie powstają żadne rozbieżności, uznajemy, że komunikat został zrozumiany zgodnie z naszymi intencjami11.

2.2. Opierając się w dużej mierze na tezach Konrada Lorenza12, zgodnie z którymi całokształt ludzkich procesów kognitywnych jest rezultatem przystosowawczym pro- cesu ewolucji, wychodzę z założenia, że procesy te muszą podlegać generującemu je mechanizmowi, tj. jego prawom13. Postępując za tą argumentacją dochodzimy do określonego punktu w ewolucji, w którym człowiek, na bazie biologicznego syste- mu znakowego DNA i innych procesów komunikacyjnych przebiegających w orga- nizmie, rozwinął skomplikowany system znakowy, jakim jest język, który w związku z tym także musi podlegać mechanizmom ewolucji. Dzięki temu dokonał się proces wynikający z efektu tzw. zapadki kulturowej14, który umożliwił z jednej strony po-

10 B. Malinowski, Ogrody koralowe i ich magia. Język magii i ogrodnictwa, w: Dzieła, t. 5, Warszawa 1987, s. 37.

11 E. von Glasersfeld, Knowing without metaphysics: aspects of the radical constructivist position, w zbiorze: Research and reflexivity, red. F. Steire, Londyn 1991.

12 K. Lorenz, Opowiadania o zwierzętach, tłum. W. Kragen, Kraków 1975 i K. Lorenz, Odwrotna stro- na zwierciadła. Próba historii naturalnej ludzkiego poznania, tłum. K. Wolicki, Warszawa 1977.

13 Tezę taką równie dobrze można wyprowadzić odwołując się do Maturany: skoro jednostka może istnieć jako jednostka złożona jedynie w dziedzinie egzystencji jej komponentów, to musi speł- niać warunki egzystencji tych komponentów.

14 Zob. M. Tomasello, Kulturowe źródła ludzkiego poznawania, tłum. J. Rączaszek, Warszawa 2002.

(18)

wstanie nowych możliwości, a z drugiej wyprodukował wiele właściwości emergent- nych, m.in. semantykę, która – ponieważ zawsze musi być najpierw wynegocjowa- na – szczególnie mocno przyczynia się do społecznej stabilizacji. Także semantyka dopiero pozwala na tworzenie różnych kognitywnych światów poprzez określone posługiwanie się znakami, a tego rodzaju „Wiedza zawarta w każdym języku natu- ralnym daje odpowiedź na pytanie – jak się zachować i postępować, jak działać i co czynić, by osiągnąć zamierzone cele. Jest to więc wiedza-recepta”15. Pobrzmiewają- ce tu echo tezy Sapira-Whorfa16 i wynikające z tego przekonanie, że „Człowiek żyje w otaczającym go świecie […] tylko takim, jakiego obraz zawarty jest w języku”17, ma daleko idące konsekwencje także w przypadku języka nauki – szczególnie dotyczy to problemu tzw. faktów naukowych.

Kiedy za sprawą nowego języka jedne fakty zaczynają istnieć po nowemu, przedstawiając się nam inaczej niż dotychczas, inne zaś przestają istnieć w ogóle, a w ich miejsce poja- wiają się nowe, to nasze przywiązanie do języka, a tym samym do tworzonej przez niego rzeczywistości, w której jesteśmy zadomowieni, sprawia, że odruchowo skłonni jesteśmy podejrzewać, że to z faktami jest coś nie w porządku, a nie z naszym rozumieniem18. Z powodu operacyjnego zamknięcia systemów ożywionych, również język ma charakter samoorganizujący się, czyli może reprodukować się jedynie przy pomo- cy własnych operacji, a więc wyłącznie z własnych produktów. Sam też wytwarza swoje indykatory realności19. Zagadnienie semantyki jako temat dużo bardziej znany na chwilę zostanie odłożone i szczegółowiej będzie omówione dalej. Teraz natomiast zostaną przedstawione główne mechanizmy ewolucyjne, które dotyczą także języka20.

15 J. Anusiewicz, Lingwistyka kulturowa. Zarys problematyki, Wrocław 1994, s. 12.

16 Zob. E. Sapir, Kultura, język, osobowość. Wybrane eseje, tłum. B. Stanosz, R. Zimand, Warszawa 1978 oraz B.L. Whorf, Język, myśl i rzeczywistość, tłum. T. Hołówka, Warszawa 2002.

17 B. Bernstein, Socjolingwistyka a społeczne problemy wykształcenia, w zbiorze: Język i społeczeń- stwo, oprac. M. Głowiński, Warszawa 1980, s. 88.

18 R. Kwaśnica, Rzeczywistość jako byt sensu. Teza o językowym tworzeniu rzeczywistości, w zbiorze:

Język a kultura, t. 1, red. J. Anusiewicz, J. Bartmiński, Wrocław 1988, s. 58.

19 Zob. N. Luhmann, Die Realität der Massenmedien, Opladen 1996.

20 Opisuję je tutaj (aż do punktu 2.2.5.) za: M. Fleischer, Teoria kultury i komunikacji. Systemowe i ewolucyjne podstawy, tłum. M. Jaworowski, Wrocław 2002, s. 237-262 i 286-313. Fleischer przedstawia systemową teorię ewolucji Ruperta Riedla jako adekwatną do opisu systemu kultu- ry, stąd – nieznacznie ją modyfikując – stosuję ją również do opisu ewoluowania języka.

(19)

2.2.1. Rozpocznę od wariabilności, a więc jednej z najważniejszych zasad rozwoju w ogóle: aby cokolwiek mogło istnieć i się rozwijać (w tym także język), nieuchronna jest możliwość wariabilności. Przy czym uwzględnić należy, że wariabilności podle- gają jedynie genotypy, dla fenotypów21 adekwatne jest pojęcie ‘selekcji’ (o czym za chwilę). Główne przyczyny wariabilności to:

i. modyfikowalność – pozwala na dopasowanie się języka do nowych wyma- gań środowiskowych (o ile wahania nie są zbyt duże, gdyż po przekroczeniu pewnego poziomu krytycznego regulacja przez modyfikację nie jest już moż- liwa) i należy traktować ją dosłownie jako umiejętność modyfikacji i – jeśli to konieczne – zmieniania reguł; stanowi reakcję na fluktuację środowiska i – ponieważ bazuje na wahaniach – nie posiada charakteru trwałego;

ii. mutabilność – polega na zmianie zabiegów generujących, jeśli wystąpi choć raz, utrzymuje się i jest przez język zapamiętywana; jest spontaniczną zmianą dokonującą się przez wariacje reguł wyjściowych; im mniejsza mutacja, tym większa szansa, że zostanie ona zaakceptowana na obszarze fenotypu;

iii. rekombinacja – to homologiczna wymiana określonych łańcuchów informa- cji, na obszarze języka zachodzi, gdy dwa bliskie sobie kompleksy reguł mie- szają się i w konsekwencji wymieniają dwa odcinki, dzięki czemu powstaje z nich nowa kombinacja reguł.

2.2.2. Selekcja to mechanizm opisujący taki dobór subsystemów, który – ze wzglę- du na aktualne warunki środowiska i systemu – okazał się najbardziej trwały dla sys- temu nadrzędnego. Przy czym dobór ten zachodzi na podstawie jednego tylko celu:

optymalizacji szans przetrwania systemu – sensem istnienia sytemu jest bowiem tylko istnienie systemu. Ewolucja nie ma kierunku: jeśli – opisując ewoluowanie ja- kiegoś systemu – dostrzegamy w niej określony kierunek wydobyty na podstawie logicznej analizy procesów, to zawsze robimy to ex post, przykładając nasz punkt wi- dzenia do procesów o charakterze kontyngentnym. Jako taka selekcja posiada funk- cje stabilizujące i funkcje dynamiczne. By język, podległy ciągłym procesom wariacji opartych na przypadku, nie zmierzał w kierunku homogennego rozkładu poprzez

21 W przypadku tekstów pisanych dokonane przez Janusza Sławińskiego rozróżnienie pomiędzy genotypem i fenotypem zachowuje ważność również tutaj – zob. J. Sławiński, Synchronia i dia- chronia w procesie historycznoliterackim, w zbiorze: Proces historyczny w literaturze i sztuce, red.

M. Janion, A. Piorunowa, Warszawa 1967.

(20)

nieograniczony przyrost, wykształcił stabilizującą siłę, która zabezpiecza utrzymanie pewnego porządku, bowiem aktualny stan systemu to zarazem stan optymalnego przystosowania. Z tego wynika, że z funkcją stabilizującą mamy do czynienia jedynie przy niezmieniającym się środowisku, natomiast gdy środowisko ulega przekształ- ceniu, zmianie ulegają także warunki funkcyjne dla języka i musi się on do nich dostosować – mamy wówczas do czynienia z funkcją dynamiczną języka. Zmuszony jest on do opuszczenia swojego stanu stacjonarnego i tak długo zmienia rozkład swoich elementów (i ewentualnie zespalających je reguł), aż osiąga nowy stan sta- cjonarny, który z kolei w tych warunkach środowiska staje się ponownie dla niego optymalny. Jeśli tego nie dokona, system rozpada się (vide języki martwe). Czynniki determinujące selekcję to:

i. konkurencja – w języku występuje na wszystkich niemal poziomach, gdyż wydyferencjonowane subjęzyki rywalizują o jak największe pole dla siebie;

można to także opisać za pomocą Luhmannowskiej zasady inkluzji, tzn. stałej tendencji do obejmowania skutkiem działania systemu jak największej licz- by członków formacji kulturowych znajdujących się w funkcjonalnym zasięgu używanych w nim dyskursów22;

ii. izolacja – ma miejsce, gdy w procesie filogenezy języka/języków tworzą się przestrzenie wyodrębnione granicami i w związku z tym jest czynnikiem hamującym ewolucję; jest zjawiskiem marginalnym i zazwyczaj krótkotrwa- łym (izolacja interesuje mnie ze względu na jej właściwość, zgodnie z którą w okresie już po jej zaniknięciu problemem najczęściej nie jest treściowe dostosowanie się do pozostałych elementów języka lub do pozostałych języ- ków, lecz zsynchronizowanie różnych dynamik rozwoju);

iii. systemowo uwarunkowany wpływ – ma miejsce, gdy ewolucja jednego (sub) języka wpływa na drugi; może to doprowadzić do sytuacji, gdy jeden z ję- zyków, poszukując swojej tożsamości, paradoksalnie stale określa się wzglę- dem innego.

2.2.3. Postulowana tu konceptualizacja zjawiska języka wymaga także omówienia kilku jego typowo systemowych właściwości (przy czym niezmiennie rozważania są prowadzone na poziomie termodynamiczno-biologicznej teorii systemów). Ko-

22 Zob. N. Luhmann, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, tłum. G. Skąpska, War- szawa 1994.

(21)

lejnym krokiem jest zatem wprowadzenie dwóch mechanizmów adekwatnych do opisu języka, zaczerpniętych z nowszych ujęć systemowej teorii ewolucji. Pierwszy to kladogeneza, który odnosi się do dyferencjacji w toku ewolucji i opisuje jedno- cześnie prowadzące do nich decyzje. Jest on o tyle tutaj istotny, że szczególnie łatwo daje się zaobserwować na przykładzie dyskursu literaturoznawstwa, gdzie ze stosun- kowo luźnych początkowo uwag na temat samej literatury wyrosła dziedzina nauko- wa mająca dziś silne oparcie w instytucji (i która współcześnie – co daje się zauważyć – niekiedy z samą literaturą niewiele ma już wspólnego). Kladogeneza dzieli się na trzy zasadnicze fazy:

i. okres wirencji – pod wpływem środowiska określony system ulega rozszcze- pieniu, czyli mamy do czynienia z powstaniem nowych tendencji na bazie formy już istniejącej; faza ta charakteryzuje się jeszcze dużym stopniem nie- pewności co do tego, czy zmiany zostaną przez system zachowane;

ii. okres specjalizacji – odnotowane w i) tendencje (wraz z charakteryzującymi je właściwościami) ulegają specjalizacji, tzn. dyferencje znajdują dla siebie miejsce w samym systemie lub jego środowisku;

iii. okres przespecjalizowania – kierunki rozwoju wytyczone przez tendencje wy- odrębnione w i) zanikają; faza ta – jeśli specjalizacja przebiegnie pomyślnie – nie musi wystąpić, często jednak zdarza się, że występuje w formie częścio- wej, tzn. tylko określony fragment systemu ulega przespecjalizowaniu.

2.2.4. Mechanizmem komplementarnym w stosunku do kladogenezy jest anage- neza. Pierwszy z nich opisuje procesy dyferencjujące począwszy od stanu początko- wego danego systemu, drugi odnosi się do ewoluowania określonego materiału w kierunku wzrastającego stopnia organizacji (tj. wzrastającej kompleksowości).

Upraszczając można powiedzieć, że kladogeneza pozwala obserwować rozwój wszerz, natomiast anageneza rozwój wzwyż. Stąd przy jej charakterystyce pojawiają się na- stępujące procesy:

i. wzrastająca komplikacja – przyrost elementów w danym systemie; należy podkreślić, że wzrost komplikacji niekoniecznie prowadzi do wzrostu kom- pleksowości (którą charakteryzujemy jako zbiór relacji między poszczególny- mi elementami);

(22)

ii. postępująca racjonalizacja – w systemie następuje wynajdywanie nowych mechanizmów lub zmiana funkcji w obrębie starych; w języku efektem tego jest na przykład zwiększająca się pula możliwych wypowiedzi mimo niepo- większającej się liczby środków służących do produkowania tych wypowiedzi;

iii. wzrastająca plastyczność – system wykazuje wzrost funkcji przystosowaw- czych, tzn. rośnie jego zdolność reakcji na zmiany zachodzące zarówno w jego środowisku, jak i w nim samym;

iv. rozszerzające się środowisko – w związku z iii) system może wykorzystywać i opracowywać coraz więcej cech i elementów środowiska, co – zwiększając jego szanse na przetrwanie – poprawia jego funkcjonowanie.

2.2.5. By dopełnić ten ewolucyjno-systemowy opis należy jeszcze wprowadzić cztery pojęcia (nb. doskonale znane naukom społecznym). Są to: ‘norma’, ‘hierar- chia’, ‘interdepedencja’ oraz ‘tradycjonalizacja’. Decydujące jest jednak nie samo występowanie tych kategorii, lecz ich uporządkowanie w ramach każdego systemu.

Najbardziej podstawowe uporządkowanie norm pozwala postrzegać tożsamości po- między jednostkami, a co za tym idzie jest fundamentem dla wszelkich klasyfikacji i kategoryzacji. Norma pojawia się, ponieważ rezultaty rozwoju ewolucyjnego wy- stępują w wielu egzemplarzach i jawi się nam jako powtarzalność w występowaniu jakiegoś zjawiska. Drugą uniwersalną zasadą jest hierarchiczność, bez której nie do pomyślenia byłaby organizacja jakiegokolwiek systemu, porządek bowiem zawsze musi odznaczać się organizacją hierarchiczną. Pojęcie to, właśnie m.in. dzięki roz- maitym strukturalizmom przewijającym się przez nauki społeczne, jest doskonale znane, ale też dlatego warto podkreślić, że ujęcie hierarchiczne nie jest w żadnym stopniu tożsame z wartościowaniem, tzn. przypisując jakiejś cesze wyższe miejsce w hierarchicznej organizacji systemu nie dokonujemy osądu co do jej wartości, lecz opisujemy uniwersalną zasadę budowy systemów. Można by też powiedzieć, że upo- rządkowanie hierarchii decyduje o relacjach wertykalnych pomiędzy jednostkami w obrębie jednego systemu, natomiast o relacjach horyzontalnych decyduje upo- rządkowanie interdepedencji. Interdepedencja zatem to nic innego jak występowa- nie współzależności pomiędzy elementami i cechami, które znajdują się na jednym i tym samym poziomie hierarchicznie zorganizowanego systemu. Z kolei tradycjo- nalizacji nie ujmuję tutaj tylko, tak jak większość etologów, jako niegenetycznego przekazywania szeroko pojętych informacji, lecz także jako zaadoptowanie przez aktualny stan systemu nowych wydarzeń bez konieczności wprowadzania nowych

(23)

mechanizmów, które miałyby owe wydarzenia wyjaśnić. Innymi słowy, tradycjonali- zacja (i uporządkowanie tradycji) pozwala na zrozumienie (uczynienie sensownym) czegoś nowego poprzez sprowadzenie tego do form już poznanych.

3. Przechodząc do semantyki, którą znacznie tutaj zawężam na potrzeby opisywa- nego obiektu, zwracam uwagę, że – aby zachować spójność z przyjętymi tu i wyło- żonymi wcześniej poglądami Maturany – ciągle będę pozostawać tylko i wyłącznie na poziomie językowym, bez odnoszenia się do tzw. świata zewnętrznego. Postąpię więc podobnie jak Anna Wierzbicka w swojej analizie języka naturalnego:

Za korelat (czyli tzw. znaczenie) tekstu A w języku naturalnym N przyjmuje się więc pewne inne wyrażenie B w tymże języku naturalnym N. Od wyrażenia B, które ma reprezentować

‘znaczenie’ (sam termin ‘znaczenie’ nie jest nam bynajmniej potrzebny) wyrażenia A (tak zwanej eksplikacji wyrażenia A), wymaga się, aby spełniało ono szereg warunków23. Wśród tych warunków jeden wydaje się fundamentalny: aby wyrażenie nadawało się na eksplikację, musi zbudowane być tylko i wyłącznie z indefinibiliów (wyrażeń elementarnych). Przyjęcie takiej perspektywy o tyle jest proste, że – jak już wspomi- nałem – przyjmuję triadyczną koncepcję znaku Peirce’a, a ten – co zauważa Umber- to Eco24 – przez przedmiot nigdy nie rozumie jakiejś konkretnej rzeczy (czyli tego, co tradycyjna semantyka Charlesa Ogdena i Ivora Richardsa nazywa referentem), którą można by wskazać inaczej niż tylko poprzez formy z zaimkiem wskazującym typu ‘ten X’. Bowiem znaczenie to według Peirce’a przekład znaku na inny system znaków, natomiast znaczeniem znaku jest znak, na który można go przełożyć.

By uniknąć powstającego w ten sposób zjawiska regresu w nieskończoność, Peirce wprowadza pojęcie ‘nawyku’, który stopniowo się ustala, gdy każdy znak wywołuje szereg określonych reakcji, czyli tendencję do podobnego działania w podobnych okolicznościach. Nawyk, zwany też ostatecznym interpretantem, kończy regres ad infinitum. Pragmatyzm takiego podejścia, gdzie nie interesujemy się przedmiota- mi samymi w sobie, lecz przedmiotami będącymi wynikiem pewnych określonych

23 A. Wierzbicka, Dociekania semantyczne, Wrocław 1969, s. 8.

24 U. Eco, Peirce: semioza jako podstawa współdziałania tekstowego, w: Lector in fabula. Współ- działanie w interpretacji tekstów narracyjnych, tłum. P. Salwa, Warszawa 1994. Na temat oma- wianych tu poglądów Peirce’a por. też: H. Buczyńska-Garewicz, Peirce, Warszawa 1965; H. Bu- czyńska-Garewicz, Znak i rzeczywistość, w: Znak, znaczenie, wartość. Szkice o filozofii amerykańskiej, Warszawa 1975; M. Dobrosielski, Filozoficzny pragmatyzm C.S. Peirce’a, Warszawa 1967.

(24)

czynności, zbliżony jest do ujęć konstruktywistycznych25, gdzie rzeczywistość rów- nież nie jest dana, tylko określa się ją jako rezultat konkretnych operacji. Jest to niejako rozszerzenie teorii performatywów26, gdyż zgodnie z tym ujęciem każde zdanie językowe czy nawet pojedynczy znak jest w pewnym sensie tzw. wyrażeniem dokonawczym. Co więcej, także dla Peirce’a (podobnie jak dla konstruktywistów) wyrażenia nie mają innej tożsamości niż ta, która stanowi consensus ich różnych manifestacji językowych. A taka konkluzja pociąga za sobą także inną: „nie istnieje termin, który będąc inchoatywnie zdaniem i wywodem, nie oznaczałby możliwych tekstów, do których będzie mógł lub mógłby zostać wprowadzony”27 albo, inaczej mówiąc, „Termin […] jest hasłem encyklopedycznym zawierającym wszystkie te cechy, których nabywa on wraz ze sformułowaniami każdego nowego zdania”28. Interpretant tak pojętego terminu zawiera w sobie wszystkie dotychczas poznane fakty odnoszące się do tego terminu i w tym sensie na przykład strukturalizm to nie tylko słownikowa (auto)definicja („jeden z wpływowych kierunków nowocze- snego literaturoznawstwa…”29), lecz także „Teksty”, historia Konferencji Teoretycz- noliterackich Pomocniczych Pracowników Naukowych Polonistyki, wiersz Czesława Miłosza z 1965 roku pod takim właśnie tytułem itp30. Teza taka ma też potwier- dzenie w badaniach empirycznych: „Przeprowadzone eksperymenty pozwalają na sformułowanie pewnych ważnych wniosków. Wykazały one, że wywołując u bada- nego reakcję orientacyjną na jedno słowo, jednocześnie aktualizujemy cały system znaczeń”31.

25 Porównywanie Peirce’a (kojarzonego z tzw. realizmem skotystycznym) i konstruktywistów nie jest aż tak kontrowersyjne, skoro sam Luhmann wielokrotnie mówił, że konstruktywizm jest explicite realistyczną teorią poznania, a dosadniej jeszcze ujął to Josef Mitterer: „Konstrukty- wista jest w rzeczywistości realistą i musi to przyznać najpóźniej wtedy, gdy chce przebić głową mur” (J. Mitterer, Ucieczka z dowolności, tłum. A. Zeidler-Janiszewska, Warszawa 2004, s. 99.).

26 Por. J.L. Austin, Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne, tłum. B. Chwedeńczuk, Warszawa 1993, szczególnie rozdział Wypowiedzi performatywne.

27 U. Eco, op. cit., s. 67.

28 Ibidem, s. 48-49.

29 J. Sławiński, Strukturalizm, [hasło] w: M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Słownik terminów literackich, Wrocław 1989, s. 486-487.

30 Por. na ten temat: J. Bartmiński, Definicja kognitywna jako narzędzie opisu konotacji słowa, w zbiorze: Konotacja, red. J. Bartmiński, Lublin 1988, gdzie autor (świadomie) nie odróżnia cech słownikowych od encyklopedycznych.

31 A.R. Łuria, Problemy neuropsychologii i neurolingwistyki. Wybór prac, tłum. E. Madejski, Warsza- wa 1976, s. 157.

(25)

Dla porządku należy następującą jeszcze rzecz sprecyzować. Gdy Peirce pisze: „Znak tworzy trójczłonową relację ze swym przedmiotem i swoim interpretantem. Koniecz- ne jest jednak odróżnienie bezpośredniego przedmiotu […] od dynamicznego przedmiotu, czyli realnie oddziałującego, lecz bezpośrednio nieobecnego”32, to – z oczywistych dla przyjętej tu perspektywy powodów – w niniejszej pracy abstrahu- ję cały czas od przedmiotów realnych. Relacja znakowa nie jest tu traktowana jako referencja lub reprezentacja, lecz charakteryzowana jest poprzez takie terminy, jak

’samozwrotność’ czy ‘autoreferencja’, gdyż, kiedy mówimy, nigdy nie sięgamy w real- ność, ale jedynie odnosimy się do społecznie aprobowanych użyć znaków w procesie komunikowania się. Jednak również Peirce – jak to widzimy w powyższym cytacie – sprzeciwiał się naiwnym koncepcjom referencyjności i w teorii znaku zawarł no- śnik znaku (reprezentamen), jego znaczenie (interpretant) i obiekt, nie rozumiany jednak jako dany pozasemiotycznie przedmiot odniesienia istniejący w realnym świecie, który jest czymś innym niż znak, lecz jako coś, co postrzegamy podczas inter- pretacji: „Obiekt może być zatem nawet zwykłym mentalnym czy wyimaginowanym konstruktem, ale jest fenomenem, który w procesie semiozy poprzedza postrzegany znak jako coś już doświadczonego zmysłami”33. W ten sposób ujawnia się to, co Win- fried Nöth nazywa „semiotycznym paradoksem czystej autoreferencyjności” – biorąc pod uwagę fakt, że referencyjność jest podstawowym pojęciem ogólnej teorii zna- ków, bowiem istotą znaku jest wskazywanie na coś innego, czysta autoreferencyj- ność jest niemożliwa. Jednak, po pierwsze, nie oznacza to, że znaki odnoszą się do czegoś pozaznakowego, a – po drugie – istnieje autoreferencyjność niepełna, która objawia się w systemowości znaków (znaczenie znaku wynika z jego pozycji w syste- mie znaków) oraz w odniesieniu części znaku do jego całości34.

32 Cyt. za: H. Buczyńska-Garewicz, Znaczenie i zachowanie, s. 37. Na marginesie warto tę trójczło- nową relację, jaką tworzy znak, ukazać na tle skonstruowanego przez Charlesa W. Morrisa pro- cesu semiozy, którą traktuje on jako pięcioczłonową relację: V, W, X, Y, Z, gdzie V (znak językowy) wywołuje w W (odbiorca) dyspozycję do reagowania X (interpretant, reakcja znaczeniowa) wo- bec przedmiotu Y (desygnat) nieoddziałującego w danej chwili jako bodziec; cały zaś proces odbywa się w określonym kontekście Z – zob. S. Opara, Język a idealizm, „Studia Filozoficzne”

1973, nr 11-12, s. 85. Zob. również H. Markiewicz, Pytania do semiotyków, w zbiorze: Teoretycz- noliterackie tematy i problemy, red. J. Sławiński, Warszawa 1986.

33 W. Nöth, Autoreferencyjność z perspektywy teorii systemów i semiotyki, tłum. S. Strzelecki,

„2K. Kultura i komunikacja” 2003, nr 1, s. 72.

34 Ibidem, s. 70-75.

(26)

I jedna jeszcze uwaga. Nie przyjmuję, jak to czyni Peirce, że kryteria przedmiotowej ważności znaczeń mają charakter obiektywistyczny, lecz optuję raczej za hipotezą Georga Herberta Meada35, dla którego znaczenia są wytwarzane w procesie ludzkie- go poznania i są operacją wnoszoną przez podmiot. Nie mają one jednak charakteru subiektywnego, lecz są wytwarzane społecznie (intersubiektywnie), dzięki czemu mają swój udział w redukcji kontyngencji systemu społecznego, gdyż eliminują inne, niezrealizowane w danym momencie możliwości. Mechanizm ten sprowadza się do stosowania – podczas komunikacji – mechanizmu oczekiwania-oczekiwań, czyli, de facto, do tworzenia operatywnych fikcji. Oznacza to, że uczestnicy komuni- kacji (nie tylko typu face-to-face) oczekują, że wszyscy inni uczestnicy komunikacji również oczekują, że ci pierwsi komunikują to, a nie coś innego36. Komunikacja jest zatem szczególnym przypadkiem interakcji i może być opisana jako „wzajemne od- noszenie się do siebie aktantów poprzez oczekiwania co do zachowań innych osób oraz antycypujące oczekiwanie oczekiwań co do własnego zachowania”37. Tak me- chanizm ten opisał John Searle:

Komunikacja ludzka ma pewne nadzwyczajne właściwości, nie spotykane w większości innych rodzajów zachowań ludzi. Jedną z najbardziej niezwykłych jest następująca jej własność: Jeżeli usiłuję coś komuś powiedzieć, to (przyjąwszy, że spełnione są pewne wa- runki) skoro tylko rozpoznaje on, że usiłuję mu coś powiedzieć, i rozpoznaje dokładnie, co usiłuję mu powiedzieć, udaje mi się powiedzieć mu owo coś38.

4. Analiza systemowa wymaga najpierw opisu rzeczy większych, by następnie móc z odpowiedniej perspektywy przyjrzeć się tym mniejszym. Dlatego dopiero teraz, po sformułowaniu ogólnych uwag na temat języka (jako, z jednej strony, dynamicz- nego i nieodwracalnego systemu oraz swoistego mechanizmu współodpowiedzial- nego za produkcję znaczeń z drugiej), przechodzę do tego szczególnego rodzaju komunikatu, jakim jest język naukowy, by z kolei na tym tle opisać teoretyczny język literaturoznawczy. Przyjęcie wyeksplikowanych wcześniej założeń pozwoli w nie-du- alizujący sposób mówić o badanym fenomenie, bez podziału na płaszczyznę języ-

35 Zob. H. Buczyńska-Garewicz, Znaczenie i zachowanie.

36 Zob. M. Fleischer, Kognitywny wizerunek Wrocławia, Wrocław 2004, s. 10-22.

37 M. Brumlik, H.G. Holtappels, Mead und die Hundlungsperspektive schulischer Akteure – inte- raktionistische Beiträge zur Schultheorie, w zbiorze: Schultheorien, red. K.J. Tillmann, Hamburg 1987, s. 91. Cyt. za: K.J. Tillmann, Teorie socjalizacji. Społeczność, instytucja, upodmiotowienie, tłum. G. Bluszcz i B. Miracki, Warszawa 1996, s. 143-144.

38 J.R. Searle, Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka, tłum. B. Chwedeńczuk, Warszawa 1987, s. 66.

(27)

kową i płaszczyznę przedmiotową, który to podział zawsze implikuje poszukiwanie

„prawdy różnej od języka”39. Będę zatem w kolejnych rozdziałach, mając na celu możliwie pełną obserwację, posługiwać się (ale i zajmować się) jedynie heteroge- nicznymi poziomami opisów, ignorując presupozycję o stojących za nimi obiektami pozajęzykowymi. Nieco podobny sposób postępowania proponował Rudolf Carnap:

Fakt, że w pracach filozoficznych, nawet tych, które są wolne od metafizyki, tak często po- wstają niejasności, a w dyskusjach filozoficznych ich uczestnicy tak często nie rozumieją się nawzajem, jest w dużej mierze wynikiem stosowania materialnego, zamiast formalnego, sposobu mówienia. Przede wszystkim zwyczaj ten zawodzi nas co do przedmiotów, o któ- rych mowa: zdania pseudoprzedmiotowe sugerują, że zajmujemy się przedmiotami poza- językowymi, takimi jak liczby, rzeczy, własności, doświadczenia, stany rzeczy, przestrzeń, czas itd.; fakt, że w rzeczywistości mówimy o języku i jego konstruktach (takich jak wyra- żenia liczbowe, oznaczenia rzeczy, współrzędne przestrzenne itp.) przesłonięty jest przez materialny sposób mówienia40.

Podczas jednak gdy Carnap, przeprowadzając formalną analizę języka nauki, od materialnego sposobu mówienia uciekł poprzez całkowite zignorowanie znaczenia („Teorię, regułę, definicję itp. będziemy nazywać formalną, jeśli nie odwołuje się do znaczenia symboli (np. słów), ani do sensu wyrażeń (np. zdań), lecz wyłącznie do rodzajów i porządku symboli, z których wyrażenia te są zbudowane”41), w niniejszej pracy – zgodnie z wcześniejszą deklaracją – pozbycie się owego dualizmu nastąpi po- przez przejęcie relacyjno-funkcjonalnego aspektu semiotycznej koncepcji Peirce’a.

Ponadto potraktuję język nie tylko jako system semiotyczny, lecz także jako społecz- nie usankcjonowane narzędzie służące koordynacji zachowań, gdzie semantyczna referencja będzie traktowana jako operacja językowa odnosząca się do komunikacji, nie do środowiska.

39 Zob. J. Mitterer, Ucieczka z dowolności oraz J. Mitterer, Tamta strona filozofii. Przeciwko duali- stycznej zasadzie poznanie, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1996.

40 R. Carnap, Logiczna składnia języka, tłum. B. Stanosz, Warszawa 1995, s. 396-397. Później podobne założenia próbowano wprowadzić w gramatyce transformatywno-generatywnej:

„Chomsky początkowo całkowicie abstrahował od semantyki, twierdząc, że wszystkie różnice semantyczne dadzą się sprowadzić do syntaktycznych. Warto tutaj przypomnieć, że i w logice matematycznej początkowo nie widziano potrzeby opracowania logicznej semantyki. Według słów R. Carnapa z r. 1929 program badań logicznych nie potrzebował niczego oprócz składni logicznej” – K. Polański, op. cit., s. 93.

41 Ibidem, s. 13.

(28)

5. Mając rzecz jasna na uwadze, że literaturoznawstwo należy zaliczyć do tzw. nauk miękkich i tym samym charakteryzuje się ono osobliwościami w tym znaczeniu ter- minu, jakie nadał mu Stanisław Ossowski, tak oto można – za Antonim Furdalem42 – przedstawić najważniejsze ogólne cechy języka naukowego:

— stosowanie wyrazów potocznych w innym znaczeniu, np. praca, węgiel,

— posługiwanie się wyrazami, które w języku potocznym w ogóle nie są używa- ne, np. homotopizm, izotopia,

— stosowanie zapożyczeń, np. mejoza, haploid,

— używanie neologizmów, np. stawonogi,

— używanie neosemantyzmów, np. rzeźba terenu, ciało w fizyce i biologii,

— stosowanie znaków dwu- i więcejwyrazowych, np. wodorotlenek kwaso twórczy.

Nietrudno zauważyć, że Furdal w swoim wyliczeniu poprzestał na specyfice leksykal- nej (w szerszym kontekście stylistyki) – co jest o tyle uzasadnione, że faktycznie wy- daje się, iż jest to rzeczywiście cecha decydująca o specyfice języka nauki. Pomijając zatem gramatykę (choć ta przecież również charakteryzuje się swoistą fleksją i skład- nią43), przechodzimy od razu do jego warstwy leksykalnej, która ściśle powiązana jest z problematyką terminów teoretycznych.

5.1. „Za najbardziej charakterystyczną cechę języka naukowego uznaje się w nim występowanie terminów”44. Przy czym należy pamiętać, że terminy zawsze muszą sąsiadować z nie-terminami, co wynika z sytuacji, że posługiwanie się samym tylko językiem naukowym nie jest możliwe w żadnej dziedzinie, toteż konieczne jest uży- wanie również języka potocznego45. Stanisław Gajda wyliczył, że nasycenie tekstu naukowego terminami stanowi czwartą część słów tekstu – choć to właśnie poprzez terminy przekazuje się większą część informacji46. Od razu jednak zaznacza, że sy- tuacja ta ulega wahaniom w obrębie różnych dyscyplin: tak oto badacz przedstawia sytuację w dyscyplinie, która jest najbardziej interesująca dla tych rozważań:

Najniższy stopień nasycenia terminami obserwuje się w tekstach literaturoznawczych, po- zostałe próby humanistyczne są pod tym względem bardzo zbliżone. Tę odrębność języka

42 A. Furdal, Językoznawstwo otwarte, Opole 1977.

43 Zob. S. Gajda, Współczesna polszczyzna naukowa. Język czy żargon?, Opole 1990, s. 77-92.

44 Ibidem, s. 41.

45 Zob. S.J. Rittel, Dyskurs akademicki. Ujęcie systemowe, Rzeszów 1996, s. 67.

46 Gajda podaje, że 20-25% tekstu to terminy, natomiast 70% to ‘leksyka neutralna’ – S. Gajda, op.cit., s. 65.

Cytaty

Outline

Otóż – wydaje się to zatem jedyna sensowna odpowiedź na wyżej postawione pytanie – literaturoznawstwo w ogóle nie bierze swego początku z problemów, lecz Kolejną typową cechą dyskursu naukowego jest nagminne używanie w nim figury autorytetu, często jako jedynego uzasadnienia przedstawianych tez. Jak Jednak samo opanowanie reguł medium komunikacyjnego (czyli w tym kon- kon-kretnym przypadku odkrycia jako pełnego opisu/wyjaśnienia dzieła literackiego) to Co ciekawe, po wypracowaniu spójnego systemu metod badania dzieła literackie- literackie-go, tak intensywnie obecni badacze w latach sześćdziesiątych, w późniejszym okresie Jako punkt początkowy do poniższych rozważań przyjmuję rozkład ilościowy materiału według delimitacji, które najpierw podaję za Dominikiem Lewińskim: Jeżeli ktoś chciałby odnaleźć w historii literaturoznawstwa polskiego kolejne przykłady prac realizujących w sposób czysty założenia metodologiczne zawarte czy W 1971 roku ukazuje się zbiór Problemy socjologii literatury pod redakcją Sławińskiego i można śmiało założyć, że był to ten moment, kiedy przewijającą się Badając aktywność strukturalizmu na obszarze szeroko pojętej interpretacji dzieł literackich, głównym wątkiem moich analiz będzie opis sytuacji, w której W celu oglądu samego procesu konstruowania interpretacji jako procedury ba- ba-dawczej w jakiś sposób komplementarnej wobec metody strukturalnej w badaniach Powyższa skrótowa analiza Słownika… to rzecz jasna tylko jeden z aspektów, które należałoby poruszyć przy pełnym opisie dzisiejszego języka

Powiązane dokumenty

rodne formy kultury lokalnej, a kraje Trzeciego Świata stają się obiektem nowej formy imperializmu - ekspansji środków masowego przekazu (Giddens

 Inicjalizacja możliwa jest tylko przy deklaracji Inicjalizacja możliwa jest tylko przy deklaracji..  Przypisanie zmiennej txt wartości "Pies" wymaga zastosowania

 Łańcuch znaków (ciąg znaków, napis, literał (ciąg znaków, napis, literał łańcuchowy, stała łańcuchowa, C-string) - ciąg złożony z zera lub większej liczby.

 Funkcja puts() wypisuje na stdout (ekran) zawartość łańcucha znakowego (ciąg znaków zakończony znakiem '\0'), zastępując znak '\0' znakiem '\n'. char napis[15] =

komitych kapłanów zaliczają się wychowankowie seminarium, spośród których wielu już przez szereg lat bardzo dobrze wywiązu­. je się z obowiązków głoszenia

Szczególnie, jak to jest środek sezonu, jak jest dużo pszczół, to wtedy jest matkę trudno znaleźć, ale właśnie znakuje się matki, chociaż nieznakowaną też w sumie

Na podstawie motywów do ustawy postępowania karnego z 1928 roku ekspertyza taka była dozwolona: „Rozumie się również, że świadectwa i opinie, wydawane przez

” Naszym podstawowym celem jest komfort chorego podczas całego procesu leczenia, skuteczność tego procesu oraz łatwość stosowania naszych rozwiązań przez personel