• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. R. 3, kwartał 1, nr 9=61 (26 lutego 1830)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Motyl. R. 3, kwartał 1, nr 9=61 (26 lutego 1830)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄ T E K DNIA 26. LUTEGO 1830 ROKU.

WYJMEK Z ROZPRAWY, CO IEST FILOZOFIA?

W a r s z a w a 1302 r. w d r u k a r n i n a N o w o lip iu N o 646.

L ek k ie zastanowienie się nad naszym w rzędzie

♦worów p ołożen iem i nad udzielonem i nam od Natury w ła d za m i, pokazuie że C złow iek iako przeznaczony do sam owolnego d z i a ł a n i a , którego okręg wzrasta w miarę mnożących się w sp ołeczeń stw ie stosunków, odebrał w zdolnościach poznawania, środki wystarczające do uzacnic- nia spraw swoich. Prawdziwa iego Wartość Moralna za- zależy na D ziałaniu, tego on -w zględu nigdy z oczu spu­

szczać nie pow inien , w cią,gu usiłowań które poświęca na rozpostarcie zdolności p o z n a w a n ia , inaczej fałszyw e do udoskonalenia p£*zywięzywałby znaczenie. Postępuie więc tern rzeczyw iściej w drodze tegoż udoskonalenia, im c zęś­

ciej i uważniej nad swóicm zastanawia się Przeznaczeniem^

9

(2)

im fasiwej obejmuie właściwe dla siebie cele^ im lepiej poznaie drogę która prosto ku nim prow adzi, im więcej odkrywa środków ułatwiaiących mu niezawodne na tej drodze postępy, i im tęższą przez żywe tych widoków o- garn ien ie, tworzy w sobie wolę niezbaczania nigdy z wy­

śledzonego raz kierunku. Posunione do najwyższego sto­

pnia takowe ogarnienie właściwych dla człow ieka celów dróg i środków, oraz natężenie woli zwyciężaiącej w szyst­

k ie opory, które zatrzymuią nas w drodze ciągłych ku prawdziwemu udoskonaleniu postępow, zow ie się Mą­

drością. Dawno iuż treść iej , Z n a j sieb ie sam ego, czy- lano wyry tę na podwoiach świątyni D elflckiej : względem nas iest ona zawsze iako owo n ied o sięg łe id e a le ? ku któ­

rem u zbliżać się tylko m ożem y za pomocą udzielonych nam zd oln ości.— M ą d r o ść łączy w sobie cn otę i p o z n a - n i e , dwa wyraziste piętna znakomitej człow ieka w yższoś­

ci. Nieprzerwana harmonja wszystkich w ła d z , s k ło n ­ ności i żądz naszych, iest istotnym iej warunkiem , a d o ­ sk o n a ło ść co do ducha i serca niechybnym owocem.

OBRAZY, DO W ALENTEGO R Z....

P atrz! iak to buia m otylek Używaiąc m iłych ch w ilek , D otk n ął się stulistnej róży, Winie w leciał na badylek, 1 nn nim nieba w ił d łu żej.

W idzisz lekkie k ołysan ie ? On 'to siadł na tu lip an ie, Tulipan mu się uśm iecha, On piie słodycz z kielicha.

Patrz aj ! .inny — a tam tr z e c i,

Ieden ku drugiemu le c i,

I iak obłoczki na niebie ,

U d erzyły się o siebie.

(3)

Teraz wiatr podmuchy n ie c i, Icden z nich reszty odleci , L e c i, l e c i , w górę leci ,

Gdzie go wiatr pędzi w powiewie , L eci, leci, gdzie? — sam niew ie.

la k pUch ostu lek ko w łosy W zb ił się prawie pod ni obi osy, I znów poloty chyżemi

S p ad ł prawie do samej ziem i.

W ietrzny, śm ia ły , p łoch y, chyży, D o liliiek się przybliży,

Oblata pachnące z ió łk a , P rzyw itał w trawce fiio łk a , la k gwiazdka w leciał do lasku , P yszny ze sk rzy d ełek b la sk u , Z zapału róży się śm ieie ,

Mnóztwa kwiatów zw iódł nadzieie A m inąw szy inne względy Z wiatrami biega w zapędy:

Lata górą , lata d ołem , Igraiąc sobie z żyw iołem . W esó ł z kw iecistych obszarów, Z zió łek o kw itły ćh na łą c e , Nabiera tysiąc zamiarów, I porzuca ich tysiące.

Ach! pom yślałem z westchnienietn T en p łoch y, w ietrzny m o ty le k , Co nigdzie długo nieerości

o o o

C zyż nie iest wyobrażeniem , Całej człow ieka m łodości 3. . N inie spojrzy chociaż chwilę , W idzisz kwiaty na m ogile?

W idzisz wieniec plecion z róży?

la k i kraśny iaki duży!

A le pod nim , wspomnij sobie.

L eżą wdzięki w zimnym grob ie, L eży pięk n ość... w szystko leży., Co łu d ziło wzrok m łodzieży.

Ach! te kwiaty i te róże

Co w brew właściwej n a tu rze,

(4)

Żal i smutek niecą razem N ie są ż , m iłości o b ra zem ? .,

lu zem ci pokazał w ie le , Lecz patrz leszcze na to ziele Kio rem się kadzi w kościele. ? Z iółko owo póki żyło

W tem się najbardziej siliło , Na to pośw ięcało roki , B y zebrało wonne s o k i, I na tej nikczemnej z ie m i, - Tak się nasycało niem i , T ak ich nazbierało wiele!.

»Lćcz iakież to głupie ziele ? N acóż mu się zdadzą w o n ie, Które aż po ziela s k o n ie , Gdy spalą listki i kw iecie , ,Maią się rozejśdź po ś w ie c ie ? ”

N iełaj ziółka , niełaj trawy, Cóż innego żądza sław y ? T en zaś listek zw ięd ły, suchy?

Który przez wiatru podmuchy Iuż na bagna, iuż na góry, To w przepaści, to pod chmury L eci — nic go nieprzestrasza , A przebywaiąc p ustynie, Na ostatku smutnie gin ie....

Gzyliż to nie przyiaźń nasza ? A ninie, n in ie, zdaleka Czyli niewidzisz człow ieka ? Czyli go niewidzisz przecię ? To nie człow iek ale dziecię...

U waż , biega po u stron i, I za iakimś cieniem goni % G o n i, płacze i wyrzeka , A le cień zawsze ucieka : Ono choć zm ęczone goni , G o n i, płacze i wyrzeka , Ale cień zawsze ucieka.

Ono choć zmęczone goni ,

(5)

73 —

Z d a

się ż e cień trzyma w d łon i , Cień iak u c ie k a ł, ucieka.

S p ie k ł ie słońca prom ień złoty, Iednak z płaczem goni g ło d n e , Cień ten iest to szczęście zw o d n e, A kto dziecina ?• • o j , to ty.

Z . A l e x . L a n g ry .

aE

omzci

27

S ty c z n ia

1830

r.

BIÓROMANJA.

Moda stw orzyła place różnego rodzaju, Nad potrzeby, nad siły nie iednego k raiu,

Przeraża strachem urzędników lista : Tu K onserw ator, tam Pan Archiw ista,

S zef z Podszefem stoi w p a rze, Za Pisarzem P od p isarze, A plikanty zA d ju n k ta m i, Kontrolery z Rachmistrzami.

S tó ł z kałam arzem i piórem , N ie iest sto łem tylko biórem . Iak się topola dzieli na gałązki

Na iagody w inne grono, Tak obow iązki na podobowiązki ,

Modnie teraz podrobiono.

Gdzie kiedy dawniej pięć osób sied ziało, Teraz i trzydzieści m ało.

N ie ieden m niem ał ze to b yło w duchu , Nadania wydziałom ruchu.,

O iak to b łęd n e m niem anie, Dwaj w oczach moich znieśli Parafianie.

Raz będąc w m ieście do roku , P rzyszli po w ypis iakiegoś wyroku:

Chodząc od sali do s a li, Od wydziału do wydziału , Trzy tygodnie zm arnow ali;

Ieden z nich bióro zaskarża :

P rzep a d ła skarga w biórze D ziennikarza,

(6)

11

I dwoistą poniósłszy worka czasu stratę , Wyprawieni na sałatę.

To z ło iest poiedyńczem , ogólniej dopiekła , Procedura rodem z piekła.

. Krótko zamknę iej pochwały.

Przeklina ią wielki , m ały, I można pow iedzieć śm iele

Nim sprawa, do świętego przyczołga się s to łu , Pozywaiący o Ciele

Musi w\przódy przeieść W ołu.

M ols k i

D o I W

.

R a d c y S ta n u P r e z y d e n ta i M u n ic y

-

p a ln o ś c i M ia s ta S to łeczn eg o W a r s z a w y

Godny Radco P rezy d en cie, Iestem w p ołożeniu smutnem , P rzy szed ł źołriJerż w tym m om encie,

U ciążył mnie exekutnem : Z paletu nadto rozkazem , Aby zapłacie dziesięć złotych razctn.

Za ćóż te złotów ki proszę ? N ie iestem dłilżnym nikomu , Podatek do kassy w n o sz ę ,

Co rata z m oiego domu.

Na^to Pan żołnierz odpow iedział sk rom n ie,

» Wchodzić w przyczyny nie należy do m n ie, la wypiię wódki czarę ,

I wezmę złotów ek p arę.”

W y p ił, zjadł p ó ł funta m ię sa , I p oszed ł sobie indziej szukać kęsa , Przeczytałem w Palecie »Gdy up łyn ie pora,

W inien dziedzic meldować swego lokatora”

A że lokator A ntoni,

(7)

Co w P łocku dłużników g o n i, B y ł m eldowany nie w c za sie, Na mnie wina zwaliła się .”

Tu wspom nieć Panu ubocznie należy, Ze wiele mamy po biórach m ło d zieży ,

K tórzy pisać nie u m ieią , Lecz są w tonach, w biórach h u czą,

I tą sie karmią n ad zieią, Ze się gryzm olić nauczą:

Na ich lenistwo uskarżam sie c z u le , Ze dzień spóźnili w swoim protokóle.

Na moią zaręczam duszę, Słu szn ego masz Kommisarza ,

Ale tu zaskarżyć m uszę , Tego p od... p o d ... Sekretarza.

P oszlę z m eldunkiem ... Panicz go nie c zy ta , Lecz gospodarza za k ieszonkę chw yta,

N ie wchodzę ia w w ielkość kary, Kto zasłu ży winien 'p ła cić,

Ale pocóż dwa talary Za cudze b łęd y mam tracić ?.

U p r a s z a ią c o sp ie szn ą re z o lu c ją m am honor p is a ć się z w ysokeim u sza n o w a n iem n a jn izsz y m s łu g ą .

M a r c in M ols k i.

K R O N I K A W Y P A D K Ó W . do d n ia 1. L utego d o 15. w łą c z n ie .

P o ls k a . Czytelnia Publiczna urządzona przy kawie

literackiej przeciw kolum ny Zygmunta — Osma sztuka

oryginalna w teatrze R ozm aitości: N ieproszeni G o ś c i e . -

Zgon w łaściciela składu m uzycznego Klukowakiego i fa-

(8)

76

brykanta fortepianów L eszczyńskiego. —* Sp ółk a braci Hrabiów Łubieńskich w zamiarze założenia domu handlo­

wego pod ich firm ą, na lat 20 zaw iązana.— N owy grze- bieniarz Dymitry C zerepachin, Nro 2,2 4 0 . — Fabryka toalet Karlsbadzkich Pana Kackiego przy ulicy Solnej.

N o w e d z i e ł a . Poezje Biblijne Stefana W itwickiego z ł . 2 gr. 1 5 .— Druga edycja Chłopa M ilionowego. — P re­

numerata na B ib lio te k ę K o n w e rsa c y jn ą w Poznaniu u PP.

H ugues i Kermen. — N o ty . T rzeci taniec polski przez Pana Serayalle. — N owy Walc przez I. A. Zack z ł, 1 . — N ow y Śpiew do przyiaciela z muzyką F. Ż y liń sk ieg o .—

Sześć nowych Kontradansów z Opery Niema z Portici przez I. Dam se. — R y c in y . Szósty Poszyt portretów Królów Polskich z litograiji I. K ośm ińskiego.— Czwarta karykatura M iotełek Nowakowskiego.

S Z A R A D A .

Pierw sze wykrzyka , drugie się pyta , A wszystko Szaradę czyta.

— Do dzisiejszego Numeru dołącza się podwójny exem - plarz piątego arkusza Wyfcygina.

— Aby m łodzi Czytelnicy mieli w Lutym przyieinność naślado­

wania bez nauki słowiczych tonów, załącza się P iórko ucio-

sane

w D u d k ę , której dłuszy koniec zanurzywszy do

w ody

a w drugi żadąwszy, dobędą wyraźnych ptasich świergotań, gwiz­

dali

, kurantów i trelów.

Explication de la gravure Nro. 61. C o iffn re a la D o n n a M a

-

ria

,

R obe de gaze S a in t V a llitr .

Objaśnienie ry c in y Nro 61. Upięcie a la D o n n a M a r i a , Suknia

z

gazy S a in t t^a llier.

R o zw ią za n ie p rzeszłej Z a g a d k i— 1. la k chcesz. 2. t o k , 2woj, obrot, kolej.

W DRUKARNI PRZY ULICY LESZNO Nro. 660.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Iezuitów podoba, ponieważ zaś rzeczonemu zgromadzeniu podobały się inaiątki, które do dziś dnia w swoiem posiadaniu trzym a, na mocy źle zrozumianegó

Ale nie domyślaiąc się związku narzędzi z ich przywołaniem, zapytały ojca czego od nich żądał.. Moście Panny, rzecze Mazaryni, wiecie iaki

On wszystko widział ale ostatnićj chwytaiąc się nadziei iak zawsze n ieszczęśliw i, zaczął iej przypom i­. nać dni ubóztwa i

Baron Heath chiał ią rozdzielić na 'małe części i oddał w posiadanie kilku prze m y­.. śl nycn

U siłuj Redaktorze zatrudniać się w yłącznie takimi przedmioty kióre wszystkich obchodzą, będziesz dla wszystkich c ie ­ kawy.. Krzyczą na samolubstwo, na

Próżno pochlebiasz sobie Ze losu twego zmiana Uczyni z ciebie pana Ze dosyć b ędzie T obie.. Owszem spokoyność

Pamiętaj zawsze*na to, iak w icie starań } trc*skn\v.OT ści twoie dziecinne potrzebow ały lala, iak iesacao wn^no^iy niebepieczeiistwa może cię wtrącić nie wsparta

Prefek nie dziw ił się iż Komissarzowi się n ie udało To gawron p om yślał, ia pójdę do Generała i dowiodę iniezkańcom że umiem czynić dla nich