• Nie Znaleziono Wyników

Michał Czwarno Uniwersytet Mikołaja Kopernika

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Michał Czwarno Uniwersytet Mikołaja Kopernika"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Czwarno

U niw ersytet M ikołaja K opernika

HOMO OECONOMICUS KONTRA HOMO SOCIOLOGICUS, CZYLI DLACZEGO EKONOMIŚCI NIE LUBIĄ SOCJOLOGÓW,

A SOCJOLOGOWIE NIE PRZEPADAJĄ ZA EKONOMISTAMI

Celem artykułu je st identyfikacja głównych przeszkód, jakie stoją na drodze wzajemnego zbliżania się do siebie dwóch dyscyplin społecznych: ekonomii i socjologii. Dokonuje się w nim syntetycznej prezentacji podstaw’ ontologicznych obu nauk, które zawarte są w ich modelowych wizjach jednostki ludzkiej: czło­

wieku ekonomicznym oraz człowieku socjologicznym. Poprzez zwrócenie szcze­

gólnej uwagi nie na podobieństwa, ale na różnice, które dzielą oba typy idealne natury ludzkiej, autor próbuje opisać główne rozbieżności światopoglądowe dzielące ekonomistów i socjologów i ich wpływ na proces rozwijania się tej sub- dyscypliny socjologii, którą określa się mianem socjologii ekonomicznej.

Główne pojęcia: Homo oeconomicus, Homo sociologicus, człowiek społecz­

no-ekonomiczny, analiza systemowa, podejście decyzyjne, teorie formalistyczne, teorie empiryczno-naukowe, socjologia ekonomiczna, zakorzenienie.

WSTĘP

Ekonomia i socjologia, na przestrzeni ostatnich dwustu lat swojego rozwoju, wykształciły dwa odmienne spojrzenia na jednostkę ludzką, elementarną część rzeczywistości społecznej, którą opisują, analizują i wyjaśniają. Powstały dwa modele człowieka, Homo oeconomicus i Homo sociologicus. Oparte na odmien­

nych założeniach ontologicznych model człowieka ekonomicznego i koncepcja człowieka socjologicznego przyczyniły się do trwałego oddzielenia się od siebie

Instytut Socjologii UMK, ul. Fosa Staromiejska la, 87-100 Toruń, e-mail: m_czwam o@ poczta. onet. pl

(2)

obu, badających dwa odrębne systemy (gospodarkę i społeczeństwo), nauk spo­

łecznych. W jaki sposób do tego doszło? Co opisują i czym różnią się od siebie

„typy idealne” człowieka w ujęciu ekonomii i socjologii? Jakie są główne barie­

ry porozumienia pomiędzy ekonomistami i socjologami? Czym jest subdyscypli- na o nazwie socjologia ekonomiczna i co może ona zrobić dla zbliżenia do sie­

bie zwolenników obu modeli człowieka? Oto główne pytania, na które spróbuję odpowiedzieć w poniższym opracowaniu.

Porządek analizy jest następujący. Na początku przedstawiam dwóch głów­

nych bohaterów rozważań, czyli model człowieka ekonomicznego oraz model człowieka socjologicznego. Uwzględniam przy tym ich historię oraz wyjaśniam znaczenie, jakie obie koncepcje mają dla swoich dyscyplin. Następnie przecho­

dzę do identyfikacji trzech podstawowych barier porozumienia, na jakie napoty­

kają ekonomiści i socjologowie przywiązani do dwóch odmiennych wizji aktora.

Są nimi odmienności obu nauk co do: punktu wyjścia analizy ludzkich zachowań (podejście decyzyjne i podejście systemowe), statusu ontologicznego podstawo­

wych założeń i hipotez (aksjomaty a hipotezy robocze) oraz języka (modele ma­

tematyczne kontra opis wyjaśniający). Na koniec dokonuję prezentacji próby znalezienia pośredniego modelu człowieka społeczno-ekonomicznego, jaka zo­

stała podjęta przez przedstawicieli socjologii ekonomicznej.

Różne koncepcje człowieka, czyli przysłowiowa „kość niezgody”

pomiędzy ekonomistami i socjologami

Homo oeconomicus

Homo oeconomicus (HO) jest bodajże najsłynniejszą koncepcją teoretyczne­

go modelu jednostki gospodarującej, której początki wiąże się z narodzinami ekonomii jako odrębnej nauki. Jej ojcowie to trzej intelektualiści dwóch minio­

nych stuleci: Szkot Adam Smith i Anglicy: Jeremy Bentham oraz John Stuart Mili. Smith był już ekonomistą w pełnym tego słowa znaczeniu: uważa się go za twórcę ekonomii politycznej jako odrębnej nauki. Mili był przede wszystkim fi­

lozofem (zwolennikiem utylitaryzmu) i logikiem (zasłynął ze swojej teorii in­

dukcji eliminacyjnej) i uważa się go za ostatniego z wielkich intelektualistów, który ogarniał jeszcze całość wiedzy naukowej swoich czasów (wtedy było to je­

szcze do pomyślenia). W końcu Bentham - z wykształcenia prawnik, z zamiło­

wania filozof i ekonomista, z przekonania utylitarysta i liberał - zasłynął jako twórca koncepcji panopticonu, wskrzeszonej przez Michela Foucaulta w jego najsłynniejszym bodajże dziele Nadzorować i karać (Foucault 1998, por. Stan­

kiewicz 2000). W swoich najsłynniejszych dziełach Bentham (1958), Mili (1979) i Smith (1927) położyli podwaliny pod koncepcję racjonalności ekono­

(3)

micznej, która obecna jest w głównym nurcie teoretycznym nauki o gospodaro­

waniu początku XXI wieku.

Co opisuje, dominujący w dzisiejszej ekonomii, model HO? Celem działania człowieka ekonomicznego jest interes własny. Aby osiągnąć maksymalny poziom swojej użyteczności (zadowolenia z efektów własnych poczynań), HO kieruje się w swych kalkulacjach takimi kryteriami logiczno-empirycznymi jak zysk i strata.

Jest nastawiony na efektywność, czyli - mówiąc słowami Oskara Langego - go­

spodarność. Oznacza to, że postępuje w ten sposób, iż albo maksymalizuje stopień realizacji celu przy danym nakładzie środków, albo minimalizuje nakład tych ostat­

nich w celu osiągnięcia danego stopnia realizacji tego pierwszego (por. Lange 1980: 164). Nie zwraca uwagi na ludzką stronę produkcji i wymiany - jest egoistą.

Swoją uwagę skupia na sobie samym i na konsekwencjach swoich czynów, a oto­

czenie stanowi dla niego nic innego jak tylko barierę, którą musi pokonać, by chro­

nić swoje interesy. Niemniej jego poczynania w sferze mikroekonomicznej, dzięki tzw. mechanizmowi perwersji (Smithowska idea niewidzialnej ręki rynku), w nie­

zamierzony sposób prowadzą do powiększenia się dobra ogólnego (nazwane przez Szkota bogactwem narodów) w sferze makro (zob. Smith 1927: 25 i nast. ).

Definicyjny człowiek ekonomiczny obecny jest w hipotetycznej rzeczywisto­

ści konkurencji doskonałej, w której „wszystkie podmioty gospodarujące są do­

skonale poinformowane o warunkach produkcji i warunkach panujących na ryn­

ku i dokonują racjonalnych wyborów zapewniających najwyższą efektywność ekonomiczną przy alokacji ograniczonych środków pomiędzy różne ich alterna­

tywne zastosowania” (Nasiłkowski 1998: 41). Jeśli spojrzymy w tym momencie na problem racjonalności działań z punktu widzenia prakseologii i wprowadzimy rozróżnienie na racjonalność rzeczową, przyznającą podmiotom posiadanie peł­

nej i obiektywnej informacji, oraz racjonalność metodologiczną, czyli racjonal­

ność subiektywną, uwzględniającą niekompletność posiadanej przez podmioty wiedzy (Kotarbiński 1958), to atrybutem idealnego modelu HO będzie oczywi­

ście pierwszy z dwóch rodzajów racjonalności. Niestety, konkurencja doskonała w przyrodzie nie występuje. Dzisiejsze „wolne” rynki państw wysokorozwinię­

tych cechuje wysoki stopień oligopolizacji produkcji (na rynku działa kilku „gi­

gantów”, zaopatrujących go w bardzo podobne do siebie wyroby czy usługi i za­

ciekle walczących o klienta), gdzie coraz większą rolę odgrywać zaczyna kwe­

stia asymetrii informacji (za prace dotyczące właśnie tego problemu w 2001 roku Nagrodą Nobla uhonorowano trzech ekonomistów amerykańskich: Josepha Sti- glitza, Michaela Spence’a i George’a Akerlofa). Pomimo tego, kategoria HO do dziś trzyma się niezwykle mocno w ekonomii, stanowiąc podstawę nie tylko jej teoretycznych rozważań, ale i samej metodologii (nie wspominając już o jej wszędobylskiej obecności w podręcznikach akademickich z zakresu nauki o go­

spodarowaniu). Aby zrozumieć ten fenomen, warto krótko przedstawić jego obe­

cną pozycję w ekonomii.

(4)

Człowiek ekonomiczny i rozkwit ekonomii

Mainstream w dzisiejszej ekonomii to teoria neoklasyczna (zob. Dopfer, red.

1982), drugi, obok keynesizmu, najważniejszy nurt teoretyczny w ekonomii XX stulecia. Jego dwie główne, najbardziej wpływowe szkoły to monetaryzm M il­

tona Friedmana oraz szkoła racjonalnych oczekiwań (zwana też nową ekonomią klasyczną) Roberta Lucasa. Szczególnie dużą popularność zdobywa sobie w ostatnich latach ta ostatnia (dowodem na to może być przyznanie Lucasowi Nagrody Nobla w 1995 roku), która na kategorię HO kładzie nacisk szczególny.

Przez przyjęcie hipotezy oczekiwań racjonalnych Lucas (1972, 1976) posłużył się koncepcją HO do zbudowania teorii ekonomicznej pretendującej do miana rewolucyjnej, bo umożliwiającej analizę makroekonomiczną opartą explicite na analizie mikroekonomicznej. Coś takiego nie było wcześniej w ogóle możliwe.

Wyjaśnijmy pokrótce, jak do tego doszło.

Nauka o gospodarowaniu posiada swoje dwa wymiary: mikro i makro. Mi­

kroekonomia rozpatruje kwestie alokacji i podziału, czyli mówi, co i jak produ­

kować oraz jak realny dochód dzieli się między członków społeczeństwa. Inny­

mi słowy, „analiza mikroekonomiczna zajmuje się szczegółowym badaniem in­

dywidualnych decyzji dotyczących poszczególnych towarów” (Begg, Fisher i Dornbush 1996: 46). Przedmiotem racjonalności mikroekonomicznej jest „ba­

danie, w jaki sposób podejmowane są decyzje na poszczególnych rynkach”

(Leśkiewicz 1994: 160). Makroekonomia rozpoczyna od analizy społeczeństwa jako całości i prowadzi w głąb jego struktury, w kierunku jednostki. Rozpatruje dwa zagadnienia: stabilności i wzrostu, które bada za pomocą zmiennych agre­

gatowych dla całej gospodarki (takich jak np. poziom dochodu narodowego i zatrudnienia, ogólny poziom cen, stopa wzrostu gospodarczego). „Makroeko­

nomia stara się wyjaśnić, jak i dlaczego z upływem czasu gospodarka rozwija się, podlega fluktuacjom i zmianom” (Hall i Taylor 2000: 24).

Mikro- i makroekonomia rodziły się niezależnie od siebie. Początki dzisiej­

szej mikroekonomii to czasy bezpośrednich kontynuatorów Adama Smitha, wybitnych klasyków XVIII i XIX wieku, takich jak David Ricardo, Vilfredo Pareto, Alfred Marshall i Léon Walras. W teorii rządził HO, którego racjonal­

ność była zarazem racjonalnością działania nowo powstających mechanizmów rynkowych. Natomiast nowoczesna teoria makroekonomiczna narodziła się znacznie później. Wielki Kryzys lat trzydziestych XX wieku zachwiał po­

wszechną wiarą w ekonomiczną sprawność mechanizmów opartych na ideach leseferystycznych. W zamian za nieadekwatną do praxis teorię klasyczną, John Maynard Keynes (zob. 1936) zaproponował ogólną, makroekonomiczną teorię niedostatecznego popytu w gospodarce, który to niedobór miałby wymagać da­

leko idącej interwencji państwa w mechanizmy rynkowe. Zdaniem Keynesa, zachowanie podmiotów nie gwarantuje optymalnej efektywności gospodarki i generuje jej fluktuacje. Jej zapewnienie, jak i przeciwdziałanie, właściwym

(5)

cyklom koniunkturalnym, stanom depresji gospodarczej zależy od racjonalnej polityki fiskalnej państwa (por. Graczyk 2002: 7). Co więcej, stwierdzając, że racjonalność na poziomie mikro najczęściej zawodzi (ludzie w swoich przewi­

dywaniach nie posługują się rachunkiem prawdopodobieństwa, lecz bardzo złożonym splotem czynników psychospołecznych), Keynes na dziesięciolecia w wyraźny sposób oddzielił swoją, dominującą w teorii i praktyce gospodar­

czej aż do lat siedemdziesiątych, makroekonomię od neoklasycznej mikroeko­

nomii.

Pomiędzy mikro- i makroekonomią powstała szeroka luka metodologiczna.

Podczas gdy mikroekonomia zajmowała się działaniami podmiotów na poszcze­

gólnych rynkach (alokacja dóbr, wydatki na konsumpcję, nakłady produkcyjne itd. ), analizując mechanizm podejmowania decyzji przez podmioty, makroeko­

nomia patrzyła na całą gospodarkę przez pryzmat układów równań ekonome- trycznych (równanie opisujące globalną konsumpcję, równanie opisujące glo­

balne inwestycje, równanie globalnego popytu itd. ). Co za tym idzie, nawet na moment dla nauki o gospodarowaniu krytyczny, czyli punkt równowagi (equili­

brium), patrzyły one w inny sposób. Podczas gdy mikroekonomia podchodziła do niego jako do punktu w przestrzeni zasad podejmowania decyzji, w makro­

ekonomii myślano o nim w kategoriach ilości i cen (Chari 1998).

Fala ogólnoświatowych kryzysów gospodarczych z lat 1972 - 1981 (tzw.

szoki podażowe), które stanowiły reakcję gospodarki światowej na kryzys pali­

wowy i przejście na inny niż dotychczas system walutowy (zrezygnowano z wy­

miany dolarów na złoto i wprowadzono system wielodewizowy), negatywnie zweryfikowała skuteczność polityki gospodarczej typu keynesowskiego w dłuż­

szym okresie. Na scenę wkroczył Milton Friedman i jego monetaryzm badający przede wszystkim stronę podaży, nie popytu. Friedman (1957, 1965, 1985) skła­

niał się ku przyznaniu podmiotom racjonalności typu HO, które to założenie wykluczało powstanie niedostatecznego popytu w gospodarce (akceptacja kla­

sycznego prawa Saya mówiącego, że podaż sama tworzy sobie popyt) oraz po­

stulował zbędność i nieskuteczność polityki interwencyjnej państwa.

Chociaż idee leseferystyczne powróciły do głównego nurtu rozważań ekono­

micznych, nie przyniosły one ze sobą usprawnienia dotychczasowej metodolo­

gii. Wprowadzono wprawdzie rozróżnienie na krótki i długi okres analizy w ekonomii i uznano, iż popytowa ekonomia Keynesa dość dobrze opisuje zmiany w krótkim horyzoncie czasowym (do 2-3 lat), natomiast przewidywa­

nia neoklasycznej ekonomii podaży sprawdzają się na dłuższą metę (dekada), ale zabieg ten nie pomógł mikro- i makroekonomii zbliżyć się do siebie pod względem ich metodologii. Tak też sytuacja wygląda do dnia dzisiejszego w większości podręczników akademickich do ekonomii (zalicza się do nich, najsłynniejszy bodajże w Polsce, cytowany już wyżej podręcznik Begga, Fishe- ra i Dornbusha, zob. 1996).

(6)

Przełomowe podejście Lucasa polegało na tym, iż jako pierwszemu udało mu się wprowadzić analizę decyzyjną na poziom makroekonomiczny. Stało się to możliwe dzięki całkowitemu odrzuceniu podziału na krótki i długi okres w ekonomii i spojrzeniu na proces podejmowania decyzji przez podmioty od strony ich oczekiwań. Opierając się głównie na pracach Paula Samuelsona (1958) oraz Johna Mutha (1961), Lucas (1972, 1976) założył, że są to oczeki­

wania racjonalne, a nie - jak dotychczas przyjmowano - adaptacyjne. Co to oznacza?

Otóż monetaryści twierdzą, że chociaż ludzie systematycznie popełniają błę­

dy polegające na myleniu zmian realnych (z uwzględnieniem inflacji) z nomi­

nalnymi (bez uwzględnienia zmiany ogólnego poziomu cen w gospodarce) w krótkim okresie, to jednak spostrzegają je z pewnym opóźnieniem i są w sta­

nie skorygować swoje błędy (stąd adaptacyjność ich oczekiwań). Choć tylko na dłuższą metę, to jednak podmioty są w pełni racjonalne (Graczyk 2002).

Natomiast oczekiwania racjonalne to takie oczekiwania, które - jako podbu­

dowane informacjami przepowiednie przyszłych wydarzeń - są zasadniczo zgodne z aktualną teorią ekonomiczną. Ponieważ posiadaną przez siebie infor­

mację podmioty wykorzystują optymalnie sposób, w jaki formułują swoje ocze­

kiwania, zmienia się wraz ze zmianami funkcjonowania systemu („reżimu”) go­

spodarczego. Dostosowania te dokonują się bezzwłocznie, zatem cokolwiek dzieje się w długim okresie, dotyczy również okresu krótkiego. Aktorzy uczą się na swoich błędach i ich nie powtarzają (por. Stankiewicz 2000: 416-416 oraz Landreth i Colander 1998: 692-693). I chociaż podmioty popełniają czasami błędy z powodu trudności w odróżnieniu od siebie zmian nominalnych od real­

nych, owe trudności mają charakter w stosunku do podmiotów decyzji zewnę­

trzny i w żadnym razie nie wynikają z ich nieracjonalności (zob. opis modeli Sa­

muelsona i Lucasa w: Chari 1998: 174 i nast. ). Bezwzględnie maksymalizujący aktor ze swoimi racjonalnymi oczekiwaniami nie tylko stanowi ucieleśnienie modelu człowieka ekonomicznego, ale również, jako jednostka reprezentatyw­

na dla całej populacji podmiotów gospodarczych (representative agent), umoż­

liwia analizę nie tylko mikro-, ale i makroekonomiczną (por. Wojtyna 2000: 64 i 187). Analizę - i to stanowi o jego prawdziwej potędze, o czym jeszcze będzie mowa - przy użyciu eleganckiego języka matematyki.

Homo sociologicus

Homo sociologicus (HS) jest diametralnie różny od HO. W swych działa­

niach odwołuje się on nie do interesów, ale do wartości. Socjologów interesuje, co prawda, jednostka, ale jej zachowania opisują oni poprzez pryzmat jej człon­

kostwa w grupie. To właśnie grupa dostarcza swoim członkom wartości i norm, które muszą zostać uwzględnione przez jednostkę w jej zachowaniach (por. Mo­

rawski 2001: 30).

(7)

Człowiek socjologiczny wywodzi się z socjologii Emile’a Durkheima (zob.

1968), która traktuje fakty społeczne jako zjawiska sui generis, czyli odróżnia fakty społeczne od faktów psychicznych (jednostkowych) lub biologicznych.

Przemożny wpływ, jaki owe, stanowiące realny byt i dające się badać „jak rze­

czy”, fakty społeczne mają na jednostkę ludzką, odzwierciedla się w Durkhei- mowskiej koncepcji homo duplex - człowieka rozdwojonego. Zdaniem autora Zasad metody socjologicznej, w każdym człowieku istnieje trwały antagonizm pomiędzy tym, co egoistyczne i jednostkowe, a tym, co altruistyczne i społecz­

ne. Antagonizm ten to nieustanna wewnętrzna walka, w toku której takie siły społeczne, jak np. wierzenia, przekonania i idee oddziałują na świadomość jed­

nostki ludzkiej i w ten sposób zmuszają ją do wyjścia poza własną zwierzęcą na­

turę i czynią z niej jednostkę uspołecznioną - człowieka socjologicznego (por.

Chmielewski 1998: 74).

W odróżnieniu od człowieka ekonomicznego, HS tak naprawdę nie jest jed­

nostką wolną. Stwierdzenie, że „ludzie, w gruncie rzeczy, realizują «polecenia»

społeczeństwa, są nosicielami uwewnętrznionych, podstawowych reguł zacho­

wania danego społeczeństwa” (tamże), odzwierciedla fakt uwikłania HS w nie­

ustannie toczącą się grę społeczną. Poprzez zestawy norm i idący za nimi me­

chanizm kontroli społecznej, dane społeczeństwo nie tylko określa, co jest, a co nie jest racjonalne, lecz także stoi na straży przestrzegania zakreślonych przez nie granic racjonalności. To właśnie w społeczeństwie człowiek socjologiczny

„uczy się” własnych kryteriów racjonalności. Dzieje się to na drodze niezwykle złożonego procesu socjalizacji pierwotnej, kiedy to, mówiąc słowami Geor- ge’a Herberta Meada (1975), kształtują się „Ja wewnętrzne” i „Ja zewnętrzne”

jednostki.

HS kształtowany jest przez otoczenie społeczne, w którym działa, a jego każ­

dy ruch jest nieustannie obserwowany przez innych i w każdej chwili podlega sankcjom społecznym (por. Bauman 1996: 38). Jest to możliwe dzięki temu, że jest on nie tylko konformistą, ale konformistą biernym i wysoce plastycznym zarazem. Oznacza to, że nie tylko całkowicie zadowala się repertuarem zacho­

wań dostarczanym mu przez elementy systemu społecznego (normy, wartości, instytucje, struktura społeczna), na który, z drugiej strony, nie ma praktycznie żadnego wpływu. Znaczy to także, że jest w stanie realizować wymogi działa­

nia systemu i zmieniać się w wyniku jego procesów, takich jak wychowanie czy socjalizacja wtórna (por. Chmielewski 1998: 79). Najogólniej mówiąc, kształto­

wany społecznie człowiek socjologiczny nie jest nikim więcej jak tylko nosicie­

lem ról społecznych (por. tamże). Nieustannie ograniczany (żeby nie powie­

dzieć: zniewalany) przez społeczeństwo, HS rezygnuje z własnej indywidualno­

ści i wolności na rzecz odgrywania wyuczonych ról. Odbierając człowiekowi socjologicznemu możliwości jakiejkolwiek wewnętrznej suwerenności, odręb­

ności od otoczenia, w którym on funkcjonuje, Denis Wrong (1984) mówi o nim

(8)

jako o jednostce „przesocjalizowanej” (oversocialized), natomiast James Du- senberry (cyt. za: Morawski 2001: 34) stwierdza, że „ekonomia zajmuje się tym, jak ludzie dokonują wyborów, a socjologia brakiem możliwości dokonywania wyborów przez ludzi” (zob. także Tallman i Gray 1990: 405).

Człowiek socjologiczny i kryzys w socjologii

Chociaż tak niezwykle ważna dla socjologii (można powiedzieć, że stano­

wiąca o jej odrębności od innych nauk społecznych), koncepcja Homo sociolo- gicus „nie chwyciła”, jak miało to miejsce w przypadku kategorii wolnego, nie­

zależnego człowieka ekonomicznego w nauce o gospodarowaniu. Brak zarów­

no jego uniwersalnego modelu (model taki nie został jak dotąd sformalizowany i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie), jak również jednej chociaż teorii, która w zadowalająco dobry sposób wyjaśniałaby rzeczywistość społeczną na podstawie takiego właśnie modelu. Dzisiejsza socjologia jest nauką wielopara- dygmatyczną i istnieje wiele teorii społecznych, zarówno tych ogólnych, jak i tych średniego zasięgu. Brakuje natomiast jakichś lepiej wyspecyfikowanych modeli, które można by weryfikować w „laboratorium działania społecznego”

(zauważmy, że w ekonomii jest dokładnie odwrotnie: chociaż istnieje w niej wiele modeli, modele te oparte są w sumie na dwóch paradygmatach - neokla- sycznym i postkeynesowskim).

Zrodzony z protestu socjologów przeciwko cząstkowym poglądom na czło­

wieka, jaki oferowały inne nauki o człowieku (ucieleśnionych w takich koncep­

cjach, jak ekonomiczny HO, makiawełiczny Homo politicns, Darwinowski człowiek walczący o przetrwanie, libidonalny człowiek freudyzmu, człowiek religijny z koncepcji teologów) Homo sociologicus nie zastąpił tych pierwszych (zob. Wrong 1984). Przeciwnie: wydaje się być w odwrocie. Grono jego prze­

ciwników nieustannie rośnie - również w obrębie samej socjologii. Zdaniem Jo­

sepha Lopreato i Timothy’ego Crippena, ta ostatnia znajduje się obecnie w sta­

nie głębokiego kryzysu własnej tożsamości jako dyscypliny naukowej. „(Socjo­

logia) nadal jest uzależniona od (addicted to) coraz bardziej nieprawdopodob­

nego założenia, że ludzkie zachowanie stanowi tylko i wyłącznie rezultat uspo­

łecznienia” (Lopreato i Crippen 1999: 21). Następstwem tego stanu rzeczy jest to, że jest ona „pożerana” (cannibalized) przez inne nauki społeczne, takie jak antropologia i psychologia (tu można również dodać: ekonomia) oraz przez bio­

logię ewolucyjną. Sposoby, na jakie te dyscypliny podchodzą do jednostki ludz­

kiej (ich podstawy ontologiczne), nie ograniczają ich samych w takim stopniu, w jakim „przesocjalizowany” HS - źródło niejasności, nieporozumień i dwu­

znaczności - sabotuje socjologię (por. tamże). Najważniejsze z ograniczeń, którym podlega ta ostatnia, polega na tym, że jej obraz daleko odbiega od mo­

delu nauki typu science (ku któremu z o wiele większym powodzeniem dążą np.

ekonomia i psychologia). Stąd brak w socjologii jakiegoś wyraźnego nurtu

(9)

głównego, który skupiłby większość badaczy i pogodził wielość teorii i para­

dygmatów. Stąd też rosnąca izolacja socjologii od innych nauk społecznych i zjawisko coraz częstszego odchodzenia od spoglądania na świat ludzi z punk­

tu widzenia społeczeństwa na rzecz bardziej uniwersalnej, akceptującej podsta­

wowe założenia behawioryzmu perspektywy ekonomiczno-psychologiczno- biologicznej (por. tamże: 21-22).

Główny winowajca takiego stanu rzeczy - charakteryzowany w poprzedniej części artykułu człowiek socjologiczny - staje się poważnym balastem dla swo­

jej dyscypliny. Urastający do miana przestarzałego konstruktu myślowego, który nie uwzględnia pozaspołecznej strony ludzkiej natury (biologicznej, ale i tej logicznej, ściśle kalkulacyjnej) Homo sociologicus hamuje rozwój socjolo­

gii co najmniej w takim samym stopniu, w jakim Homo oeconomicus dodaje skrzydeł ekonomii.

Ekonomia i socjologia: bariery porozumienia

Przedstawione powyżej dwie koncepcje człowieka to niewątpliwie główna i najbardziej ważąca przyczyna trudności w „dogadaniu się” ekonomistów i so­

cjologów. Warto ją jednak uzupełnić o kolejne trzy, wynikające z tej najważniej­

szej, bardziej szczegółowe przyczyny nieporozumień pomiędzy obiema strona­

mi. Pierwsza implikacja odmiennych charakterystyk obu koncepcji człowieka to diametralnie różny punkt wyjścia analizy zachowań HO i HS. Drugą przeszko­

dą jest szczególny sposób, w jaki ekonomiczna teoria racjonalnych oczekiwań podchodzi do problemu ludzkiej racjonalności. Trzecia to odmienny język wy­

wodu nowej ekonomii klasycznej i socjologii.

Podejście decyzyjne a podejście systemowe

Pierwszą przeszkodą w zbliżaniu się do siebie ekonomii i socjologii jest odmienny punkt obserwacji rzeczywistości. Z dwóch możliwych podejść: de­

cyzyjnego oraz organizacyjnego, zwanego też systemowym (por. Crozier i Friedberg 1982), ekonomiści (a ekonomiści nowej ekonomii klasycznej w szczególności) stosują przede wszystkim podejście decyzyjne. Socjologowie natomiast większą wagę przywiązują do podejścia systemowego. Na czym po­

lega różnica?

Pierwsze z podejść jest podejściem wysoce abstrakcyjnym. Problemy podej­

mowania decyzji rozpatruje się w nim z punktu widzenia decydenta, z pominię­

ciem ograniczeń systemowych. Podmiotem redukcjonistycznej analizy decyzyj­

nej jest jednostka, której charakterystyki są najczęściej charakterystykami czło­

wieka ekonomicznego. Jej przedmiot to natomiast poszczególne decyzje graczy, które są decyzjami o charakterze czysto ekonomicznym (maksymalizacja), a je ­

(10)

śli już dopuszcza się ich uwarunkowanie przez inne bodźce, to są to - co najwy­

żej - czynniki psychologiczne. Doskonałym przykładem zastosowania podej­

ścia decyzyjnego w naukach społecznych jest, prezentowana w poprzedniej czę­

ści tego artykułu, ekonomiczna szkoła racjonalnych oczekiwań. Są nimi rów­

nież: socjologiczna teoria racjonalnego wyboru Jamesa Samuela Colemana (zob. 1986) oraz teoria wyboru publicznego Jamesa MacGilla Buchanana (zob.

Buchanan i Tullock 1962) w naukach politycznych.

Podejście drugie przyjmuje szerszą optykę analizy ludzkiego postępowania.

W podejściu systemowym odchodzi się od redukcjonizmu na rzecz akceptacji różnorodności i wewnętrznego zróżnicowania problemów. Wychodząc z punktu widzenia realizmu socjologicznego i przyznając takim pojęciom jak „grupa”

i „społeczeństwo” realność istnienia ich materialnych odpowiedników, analiza systemowa opisuje zjawiska świata społecznego w makroskali i stara się uwzglę­

dnić wszystkie ważne determinanty i uwarunkowania różnych zjawisk. Dla przy­

kładu przytoczyć tu można problem wymiany. O ile w ekonomii wyróżnia się tyl­

ko, wąsko rozumianą, wymianę negatywną, o tyle antropologia społeczna mówi także o dwóch pozostałych jej rodzajach: wymianie powszechnej oraz wymianie zrównoważonej (por. Olszewska-Dyoniziak 1991: 78-79).

Różnicę pomiędzy podejściem decyzyjnym i podejściem systemowym wyra­

zić można poprzez wskazanie odmienności odpowiadających im: mikro- i ma- kroracjonalności. W interesujący sposób czyni to Coleman (1998), proponując wprowadzenie do socjologii dwóch pojęć: równowagi społecznej i optimum społecznego.

Poprzez pojęcie równowagi społecznej, rozumieć należy taki „stan, w którym żaden aktor, działając indywidualnie, nie może polepszyć swojego wyniku poprzez zmianę swojego działania” (Coleman 1998: 62). Jest to zarazem definicja mikroe­

konomicznej równowagi Nasha, czyli takiego stanu equilibrium, w którym żaden z aktorów nie ma pobudek do zmiany swojego położenia. Innymi słowy, równowa­

ga ta jest wynikiem braku bodźca do zmiany (por. Nash 1950). Równowaga spo­

łeczna jest wynikiem racjonalności indywidualnej w tym sensie, iż w pełni racjo­

nalne postępowanie danego aktora (gracza) doprowadzi go zawsze do stanu (lub stanów, jako że w jednej grze może ich być kilka) równowagi Nasha.

Optimum społeczne jest dokładnie tym samym, co optimum Pareto, czyli „ta­

kim stanem społecznym, że nie istnieje taki inny stan, który polepszyłby sytua­

cję jednej lub więcej osób bez pogorszenia sytuacji kogoś innego” (Coleman 1998: 60). Stan ten może powstać wtedy, gdy jednostki będą maksymalizowały swoje użyteczności. Wystąpienie optimum Pareto będzie świadczyło o istnieniu racjonalności zbiorowej w tym sensie, że dana zbiorowość zachowuje się jak ra­

cjonalnie działająca, maksymalizująca swój dobrobyt jednostka.

O ile dla wygenerowania równowagi społecznej koniecznym i dostatecznym warunkiem jest posłużenie się w rozważaniach modelem jednostki typu HO, o

(11)

tyle osiągnięcie stanu optimum społecznego nie jest sprawą prostą. Chociaż oba optima mogą się ze sobą pokryć, oraz optima społeczne mogą stanowić pewien podzbiór równowag społecznych i vice versa, nierzadko mamy do czynienia z przypadkiem, kiedy zbiory tych stanów są rozłączne (nie mają w ogóle części wspólnej). Taki przypadek to słynny dylemat więźnia, czyli klasyczny paradoks teorii gier, w którym racjonalne poczynania jednostek nie dają w efekcie racjo­

nalnego wyniku na poziomie społecznym (zob. Straffin 2001: 87 i passim). Ja­

ko przykład zaprzeczenia efektywności działania mechanizmu niewidzialnej rę­

ki Smitha, dylemat więźnia stanowi argument przeciwko bezkrytycznemu sto­

sowaniu w naukach społecznych redukcjonistycznego i fikcjonistycznego podejścia decyzyjnego.

Aksjomaty a hipotezy robocze

Obszar szkoły RO poddawany ostatnio krytyce związany jest ze sposobem, w jaki postrzega ona status ontologiczny swoich podstawowych założeń i hi­

potez. Zaliczając teorię RO do nurtu teorii formalistycznych (takich jak np.

matematyka czy fizyka) i przeciwstawiając ją tym samym teoriom nurtu em- piryczno-naukowego (do których zaliczyć można większość nauk społecz­

nych, w tym i socjologię), Thomas Mayer (zob. 1996) wprowadził wyraźne rozróżnienie pomiędzy akceptowanym przez nie, odmiennym statusem racjo­

nalności. Podczas gdy formaliści traktują racjonalność jako pewien aksjomat (przez co nie ma od niego żadnych ustępstw), teoretycy empiryczno-naukowi (nazywani przez Mayera „tradycjonalistami”), postrzegają założenie racjonal­

ności jedynie jako niezwykle przydatną hipotezę roboczą, którą można uchy­

lić, jeśli zawodzi.

W ekonomii głównego nurtu istnieją różne, oparte na różnych koncepcjach mikroracjonalności wersje mikroteorii, ponieważ „dla nich («tradycjonalistów»

- przyp. aut. ), mikroteoria ze swoim założeniem racjonalnej maksymalizacji do­

chodu, które jest wielce użytecznym przybliżeniem, nie jest niczym innym jak właśnie przybliżeniem” (tamże: 127). Nowi klasycy natomiast podchodzą do tej kwestii w sposób kategoryczny: „Dla nich każde założenie różniące się od im­

plikacji surowego modelu maksymalizacji użyteczności jest wyklęte” (tamże).

Rozwijają oni zatem nie teorię, lecz teorematy, a ich nacisk na zredukowanie makroekonomii do jej podstaw mikroekonomicznych jest niczym innym, jak po prostu czystym redukcjonizmem.

Przypomnijmy, że instrumentalizm w nauce oznacza, iż jedna teoria może być bardziej odpowiednia do rozpatrywania pewnego zbioru problemów, a inne teorie - do innego zbioru. Na przykład w fizyce - do budowy mostu wystarcza

„niesłuszna” teoria Newtona, nie zaś „słuszna” teoria Einsteina. W ekonomii neoklasycznej instrumentalistyczne podejście do kategorii HO legitymuje sze­

roki zakres jej zastosowań: założenie racjonalnie maksymalizujących jednostek

(12)

przyjmujemy za pomocą instrumentalistycznego argumentu, że dzięki temu mo­

żemy zachować predykcją (por. Mayer 1996: 130 i nast. ).

W przeciwieństwie do niej, szkoła racjonalnych oczekiwań od początku do końca trzyma się apriorycznego założenia całkowitej racjonalności podmiotów.

Ponieważ nowi klasycy zdają sobie sprawą z faktu, że tylko uznanie tak pojmo­

wanej racjonalności za uniwersalną i powszechnie obowiązującą pozwala ich te­

orii pretendować do unifikacji mikro- i makroekonomii, nawet nie dopuszczają możliwości, iż ich HO mógłby być koncepcją błędną. Podczas gdy teorie empi­

ryczno-naukowe (w tym socjologia) postrzegają hipotezy ad hoc według Poppe- rowskiego falsyfikacjonizmu, gdzie za ad hoc uważa się hipotezę nieweryfiko- walną empirycznie, problem ten wygląda zupełnie odmiennie w przypadku teo­

rii formalistycznych (a więc i szkoły racjonalnych oczekiwań). Tutaj rozwój te­

orii opiera się na programach badawczych Lakatosa, w których hipoteza jest ad hoc, jeśli nic wyrasta w sposób naturalny z głównej heurystyki danego progra­

mu badawczego (por. tamże). Oparta na kategorii HO koncepcja racjonalnych oczekiwań jest składnikiem niepodlegającego zmianom „jądra” jej programu badawczego i jako taka nie podlega falsyfikacji. I co za tym idzie, nie uznaje ani innych punktów widzenia, ani odmiennej metodologii analizy ludzkiej racjonal­

ności i działań człowieka.

Piękno matematyki

Ostatnia z omawianych różnic pomiędzy ekonomią a socjologią dotyczy różnych języków, w jakich wypowiadają się uprawiający obie dyscypliny. Pod­

czas gdy dzisiejsza ekonomia nurtu głównego jest, zarówno w swoim wymia­

rze mikro jak i makro, nauką w znacznym stopniu nastawioną na budowę ma­

tematycznych, formalnych modeli, zastosowanie matematyki w socjologii w przeważającej większości przypadków sprowadza się, co najwyżej, do ilo­

ściowej analizy danych statystycznych (ewentualnie tych uzyskanych za pomo­

cą kwestionariusza).

Matematyka cieszy się w mikroekonomii szczególnie dużym poważaniem.

Odkąd w swojej książce Mathematical Psychics Francis Edgeworth (zob. 1881) wykazał, że podstawową konstrukcją mikroteorii jest nic innego, jak po prostu stale się powtarzające stosowanie zasady maksymalizacji, w ekonomii (niepodzie- lonej jeszcze w czasach przed-Keynesowskich na mikro- i makroekonomię) za­

częto rozwijać, opartą na aparacie matematycznym, tzw. analizę marginalną. Eko­

nomiści, tacy jak William Jevons, Carl Menger, Hermann Gossen czy Leon Wal- ras (żeby wymienić tylko najbardziej znanych przedstawicieli kierunku, który na­

zywany bywa również subiektywnym) zajmowali się wówczas przede wszystkim problemem tzw. wielkości krańcowych. Użyteczność krańcowa danego dobra, czyli zadowolenie, jakie jednostka osiąga ze zwiększenia konsumpcji tego dobra o jednostkę, wyznacza jego wartość. Dlatego np. diamenty, choć nieporównywal­

(13)

nie mniej użyteczne (z punktu widzenia ich użyteczności całkowitej) od wody, mają od niej większą wartość (por. Landreth i Colander 1998: 318-326).

Analiza marginalna dominuje w dzisiejszej teorii mikroekonomicznej, obe­

cna jest również w syntezie szkoły racjonalnych oczekiwań. Ich główny pod­

miot, racjonalny HO dokonuje kalkulacji wartości poszczególnych alternatyw wyboru właśnie na podstawie analizy marginalnej. I robi to bardzo dokładnie:

z matematycznego punktu widzenia wielkość krańcowa to po prostu pierwsza pochodna i można ją wyliczyć „z żądaną dokładnością”, czyli do kilku miejsc po przecinku.

Ekonomiści współtworzyli opartą na rachunku prawdopodobieństwa teorię gier, aby ją następnie wykorzystać do symulacji mechanizmów podejmowania decyzji na poszczególnych rynkach. Dopracowali metody ekonometryczne, które pozwalają im modelować zachowanie się całego systemu, jakim jest go­

spodarka (narodowa i ogólnoświatowa). U socjologów natomiast wykorzystanie matematyki sprowadza się najczęściej do jej zastosowań metodologicznych, ta­

kich jak posługiwanie się statystyką opisową i indukcyjną (ale rzadko matema­

tyczną), dedukcyjne uzasadnianie twierdzeń czy operowanie zmiennymi za­

miast pojęć (por. Sozański 2002: 73-79). Istnieje, co prawda subdyscyplina o nazwie socjologia matematyczna, ale jest ona jeszcze relatywnie młoda. Jej początki datuje się na połowę lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy to ukazał się pierwszy podręcznik do tego przedmiotu autorstwa Jamesa Samuela Colemana pt. Introduction to Mathematical Sociology. Ściśle powiązana z Colemanowską, socjologiczną wersją teorii racjonalnego wyboru, socjologia matematyczna znajduje dziś swoje zastosowanie głównie w teorii wyboru społecznego (przy­

kłady takich zastosowań znaleźć można w specjalnym, podwójnym numerze

„Studiów Socjologicznych”, poświęconym zastosowaniom matematyki w so­

cjologii - zob. „Studia Socjologiczne” 2000, nr 1-2). Jako taka stanowi jednak margines rozważań socjologicznych i pozostaje względem nich w swoistej izo­

lacji, która jest z kolei wprost proporcjonalna do stopnia skomplikowania zasto­

sowanego instrumentarium matematycznego (por. Sozański 2002: tamże).

Podejmując decyzje, człowiek ekonomiczny dokonuje matematycznych kal­

kulacji na wielkościach czysto ilościowych (koszt, strata, zysk, dochód). W tym celu chętnie posługuje się zdobyczami techniki: kalkulatorem i komputerem.

Człowiek socjologiczny nie musi i nie potrzebuje kwantyfikować takich warto­

ści jak przyjaźń, altruizm, normy społeczne czy tradycja kulturowa.

W poszukiwaniu zgody: człowiek społeczno-ekonomiczny

Zestawiając ze sobą modele HO i HS i opisując, wynikające z obu wizji czło­

wieka, główne różnice pomiędzy ekonomią i socjologią, nie można nie wspo­

(14)

mnieć o istnieniu tej koncepcji jednostki ludzkiej, która stara się w jakiś sposób zbliżyć do siebie obie nauki. Chodzi tu mianowicie o kategorię człowieka spo­

łeczno-ekonomicznego, która leży u podstaw jednej z subdyscyplin socjologii - socjologii ekonomicznej.

Autorzy pierwszego podręcznika do socjologii ekonomicznej (SE), Neil Smelser i Richard Swedberg, definiują ją jako „zastosowanie ogólnego układu odniesienia, zmiennych i modeli wyjaśniających socjologii do tego zespołu działań ludzkich, który obejmuje produkcję, dystrybucję, wymianę i konsump­

cję rzadkich dóbr i usług” (Smelser i Swedberg (red. ) 1994: 3, por. Morawski 2001: 12). Krótko mówiąc, socjologia ekonomiczna korzysta z analiz socjolo­

gicznych do analizy zjawisk ekonomicznych. To właśnie z uwagi na swoją me­

todologię SE traktowana jest jako subdyscyplina socjologii i nie należy jej utoż­

samiać z teorią racjonalnego wyboru (TRW), w której dominuje metodologia ekonomiczna (o wzajemnym stosunku SE i TRW zob. Zafirovski 1998).

Przedmiot badań socjologii ekonomicznej jest taki sam, jak w ekonomii (człowiek gospodarujący). Niemniej jednak, dzięki odmiennemu (socjologicz­

nemu) oglądowi badawczemu, SE jest w stanie powiedzieć o tym podmiocie znacznie więcej niż ekonomia nurtu głównego. Ponieważ ta ostatnia rezygnuje z badania „miękkich” stron systemów ekonomicznych (takich jak etyka, ideolo­

gia, polityka, emocje, ruchy masowe, irracjonalne wybory indywidualne, struk­

tury organizacyjne itd. ), pozostawia swoistą „lukę wiedzy”, której uzupełnienie wymaga wyjścia poza kategorię człowieka ekonomicznego. W tę lukę wchodzi SE ze swoim, uwzględniającym szersze spektrum aspektów życia ekonomiczne­

go, człowiekiem społeczno-ekonomicznym (por. Koźmiński 2002).

Początki socjologii ekonomicznej i narodziny człowieka społeczno-ekonomicznego

Początków socjologii ekonomicznej należy szukać na przełomie XIX i XX wieku (kilka dziesięcioleci po rewolucji marginalistycznej w ekonomii) w dzie­

łach takich klasyków socjologii, jak Karol Marks, Emile Durkheim i Max We­

ber, oraz w pracach kontynuatorów ich myśli, zarówno socjologów, jak i ekono­

mistów: Josepha Schumpetera, Thorsteina Veblena, Talcotta Parsonsa, Karla Polanyi’ego oraz Neila Smelsera (por. Smelser i Swedberg red. 1994: 8 i nast. ).

Każdy z nich pisał o gospodarce z socjologicznej perspektywy. U Marksa (1986) gospodarka stanowiła fundament większej budowli - społeczeństwa.

Sam autor aspirował do ukazania „naturalnych praw rządzących produkcją ka­

pitalistyczną”, a jego Kapitał (zob. Marks 1970) zawiera systematyczny wywód o powstaniu i ewolucji kapitalizmu (por. Smelser i Swedberg [red. ] 1994: 9).

W dziele O podziale pracy społecznej, Durkheim szerzej od ekonomistów spoj­

rzał na problem podziału pracy i za jego główną funkcję uznał podtrzymywanie ładu i solidarności w nowoczesnym społeczeństwie (według nauki o gospodaro-

(15)

waniu, podział pracy służy jedynie podnoszeniu wydajności ekonomicznej; zob.

Durkheim 1999). Pisał też o zagrożeniach dla społeczeństwa, jakie niosą ze so­

bą chciwość i konsumpcyjny tryb życia, główne oznaki „anomii gospodarczej”.

Zwracał również uwagę na potrzebę uwzględnienia, szerszego niż w ekonomii, kontekstu wymiany. Jego zdaniem, dla jej zaistnienia nie wystarczy dobrowol­

ny układ wolnych jednostek: niezbędna jest tu również cała struktura norm i re­

gulacji, która ją otacza i czyni w ogóle możliwą (por. Smelser i Swedberg, red.

1994: 12). Uprawianą przez siebie ekonomię Schumpeter otwarcie nazywał So­

zialökonomik (pojęcie zaczerpnął od Webera) i za główny cel analizy postawił jej instytucjonalny kontekst gospodarki. W dziele Kapitalizm, socjalizm, demo­

kracja przewidywał upadek kapitalizmu (zob. Schumpeter 1995), a w Histoiy o f Economic Analysis (Schumpeter 1994) prześledził rozwój idei socjologicznych u głównych ekonomistów, począwszy od Arystotelesa (por. Smelser i Swedberg, red. 1994: 13). Veblen zasłynął pracą Teoria klasy próżniaczej (zob. Veblen 1998), zawierającą analizę następstw uwarunkowań psycho-socjologicznych dla konsumpcji ekonomicznej. Klasyk funkcjonalizmu Talcott Parsons (którego myśli rozwijał potem jego uczeń, Neil Smelser) postrzegał całą myśl ekono­

miczną jako szczególny przypadek ogólnej teorii systemów społecznych (sche­

mat AGIL, w którym gospodarce przypisał funkcję adaptacji do otoczenia; zob.

Parsons i Smelser 1957).

Ponieważ jeden z autorów dzisiejszej koncepcji człowieka społeczno-ekono­

micznego (o której będzie mowa dalej) w bezpośredni sposób zaczerpnął z po­

mysłów Webera i ponieważ to właśnie na gruncie przede wszystkim jego kon­

cepcji rozwija się dzisiejsza socjologia ekonomiczna, o Weberze traktuję osob­

no. To w jego monumentalnym podręczniku do „ekonomii społecznej” (So­

zialökonomik) zatytułowanym Gospodarka i społeczeństwo. Zaiys socjologii rozumiejącej (wyd. polskie 2002), znaleźć można wytyczne do budowania nau­

ki unifikującej gospodarczy i społeczny wymiar ludzkiej rzeczywistości (pro­

jekt, którego zmarły przedwcześnie Weber nigdy nie dokończył). Należy przy tym zaznaczyć, że będzie to spojrzenie na treści zawarte w Wirtschaft und Ge­

sellschaft z użyciem terminologii i interpretacji obowiązującej obecnie w SE.

Tak jak sam termin „socjologia ekonomiczna” nie pojawia się w żadnej z prac Webera (został ukuty pół wieku po jego śmierci przez takich badaczy jak cyto­

wani już Swedberg i Smelser, a także Karl Polanyi oraz Amitai Etzioni), tak i przedstawione niżej podsumowanie poglądów Webera na temat ontologicz- nych podstaw SE stanowi pewną ich interpretację, dokonaną z punktu widzenia dzisiejszego statusu subdyscypliny.

Zdaniem Swedberga (zob. 1998), podstawową i najważniejszą jednostką w Weberowskiej ekonomii socjologicznej jest działanie społeczno-ekonomicz­

ne. Podmiotem tego działania jest jednostka. Do czynów popycha ją interes wła­

sny (materialny i niematerialny), a czasami tradycja i sentymenty. Ponadto,

(16)

działanie to jest nastawione na użyteczność, oraz - last, but not least - zawsze bierze pod uwagę innych aktorów (por. tamże: 545).

Rysunek 1. Specyfika działania społeczno-ekonomicznego według Webera

A. Ekonomia (działanie ekonomiczne)

Aktor Użyteczność

(człowiek ekonomiczny)

Interesy (głównie materialne)

B. Socjologia (działanie społeczne)

A ktor --- Celowość (człowiek socjologiczny)

i l Inni aktorzy

Tradycja Interesy Emocje

(materialne i niematerialne)

C. Socjologia ekonomiczna (działanie społeczno-ekonomiczne) Aktor ---► Użyteczność (człowiek społeczno-ekonomiczny)

it

Tradycja Interesy Emocje

(głównie materialne)

Źródło: Sw edberg 1998: 545.

• Inni aktorzy

W odróżnieniu do działania czysto ekonomicznego (typu HO), działanie spo­

łeczno-ekonomiczne jest nastawione na innych aktorów, uwzględnia problem struktury społecznej oraz wpływ, jaki na gospodarowanie mają tradycja i emo­

(17)

cje. Natomiast od działania czysto socjologicznego (właściwego modelowemu HS) różni się tym, że podmiot analizy jest w miarę niezależną, realizującą inte­

res własny jednostką, której poczynania można analizować z punktu widzenia dążenia do osiągnięcia jakiegoś poziomu, rozumianej tak jak w ekonomii, uży­

teczności (por. rysunek 1). Ale na tym nie koniec. Działania społeczno-ekono­

miczne mają to do siebie, że efektem ich agregacji (która ma miejsce wówczas, gdy przynajmniej dwóch aktorów skieruje swoje działania na siebie nawzajem) jest coś, co Weber nazywa „stosunkiem społeczno-ekonomicznym” i co stano­

wi pierwszy krok w kierunku tworzenia się organizacji. W ten sposób sfera jed­

nostek i sfera społeczeństwa zostają zapośredniczone (por. Swedberg 1998: 546;

Weber 2002: rozdz. 2).

Fenomenem, ktorego analizę przy użyciu swojej koncepcji działania społecz­

no-ekonomicznego zapoczątkował Weber, jest przede wszystkim istnienie i dy­

namika, zaniedbanej za jego czasów, sfery mezo: brakującego elementu zapełnia­

jącego lukę wiedzy pomiędzy mikro i makro, zarówno w socjologii, jak i w eko­

nomii. Ponieważ uważam (za Swedbergiem; zob. 1998), że właśnie w tym kie­

runku powinny być skierowane wysiłki teoretyków dzisiejszej socjologii ekono­

micznej, a nie w kierunku rozwijania myśli Webera zawartych w jego słynnej (i kontrowersyjnej) Etyce protestanckiej... (Weber 1994), pomijam w tym miej­

scu prezentację postawionej przez niego (i nie sprawdzonej do dziś) hipotezy 0 wpływie etyki protestanckiej na racjonalizację kapitalizmu na Zachodzie 1 przechodzę od razu do współczesnej koncepcji podstaw ontologicznych SE.

Nowa socjologia ekonomiczna i koncepcja zakorzenienia

Wyrosła na gruncie Weberowskim, zapoczątkowana pracami Marka Grano- vettera (1985, 1990) i Richarda Swedberga (Swedberg i Smelser 1994), dzisiej­

sza SE, nazwana przez Granovettera nową socjologią ekonomiczną (New Econo- mic Sociology), w nieco inny sposób rozumie pojęcie człowieka społeczno-eko­

nomicznego. Jej centralną kategorią wyjaśniającą nie jest skierowane na innych i motywowane głównie przez interes własny działanie, lecz zakorzenienie (em- beddedness). Człowiek jest zakorzeniony, tj. uwikłany w reguły i wzory instytu­

cjonalne dane mu z zewnątrz przez system społeczno-ekonomiczny. Inaczej mówiąc, na jednostki gospodarujące nie można patrzeć przez pryzmat kategorii czysto ekonomicznych, bez uwzględnienia szerszego, społecznego kontekstu jej poczynań (por. Morawski 2001: 35-36).

Kilka słów należy się historii pojęcia zakorzenienia. Do nauk społecznych wprowadził je Karl Polanyi poprzez jego wykorzystanie do analizy społeczeństw pierwotnych. Za jego pomocą udowadniał niepoprawność podstawowego założe­

nia ekonomii neoklasycznej mówiącego, że egoizm, dążenie do zysku i konku­

rencja są dominującymi i uniwersalnymi charakterystykami ludzkiej natury. Ba­

dając ekonomiczne aspekty życia społeczeństw przedrynkowych, Polanyi (zob.

(18)

1957) doszedł do wniosku, że były one ściśle uzależnione od pozostałych wy­

miarów ludzkiej rzeczywistości, niejako „zanurzone” („submerged”) w konkret­

nym kontekście społecznym. Dlatego też różne społeczności w różny sposób podchodziły do kwestii wymiany rzadkich dóbr (odmienne dobra, które służyły za powszechne środki wymiany, odmienne sposoby przeprowadzania transakcji itd. ). Dominował altruizm i wymiana powszechna oraz zrównoważona (por. Le­

vi i Pellecrin-Rescia 1997: 159-160).

Sytuacja ta trwała przez wieki i uległa zmianie dopiero wraz z „wynalezie­

niem” samoregulującego się rynku, kiedy to ziemię, kapitał, a przede wszystkim:

pracę, zaczęto traktować jako pewne dobra rynkowe. Wówczas to rozpoczął się proces autonomizacji sfery gospodarki, który doprowadził do znaczącej zmiany kierunku zależności pomiędzy wymiarami ekonomicznym i społecznym. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, w której, oparte na wymianie negatywnej i dys­

kwalifikujące z gry gospodarczej graczy nieprzystosowanych (np. jednostki al- truistyczne), prawidła działania mechanizmu rynkowego stają się obowiązujący­

mi w całym systemie społecznym. „Zamiast gospodarki zakorzenionej w stosun­

kach społecznych, stosunki społeczne zakorzenione są w systemie gospodar­

czym” (Polanyi 1957: 57).

Człowiek społeczno-ekonomiczny Polanyi’ego ewoluuje zatem w kierunku człowieka ekonomicznego. Nie jest to jednak ten model Homo oeconomicus, ja ­ ki opisywaliśmy wcześniej. W przeciwieństwie do dziecka ekonomii neoklasycz- nej, nie wypływa z charakterystyk natury ludzkiej. Stanowi wytwór stricte spo­

łeczny, efekt nieuchronnych przemian, jakie dla każdego społeczeństwa niesie ze sobą uwikłanie go w kolejny konstrukt, jakim jest system gospodarki rynkowej (por. Levi i Pellecrin-Rescia 1997: 161).

Odmienne rozumienie koncepcji zakorzenienia zaproponował (i wprowadził do nowej socjologii ekonomicznej) Mark Granovetter, którego uważa się za bez­

pośredniego kontynuatora myśli Maxa Webera. Według niego, „zakorzenić ozna­

cza wyjaśnić” (Swedberg 1998: 551). W swoim artykule Economic Action and Social Structure: The problem ofEmbeddedness (zob. Granovetter 1985) na każ­

de działanie gospodarcze patrzy jako na działanie, którego struktura jest ściśle określona przez szersze, pozagospodarcze (społeczne i instytucjonalne) powiąza­

nia jego podmiotu. Znając te powiązania, możemy wyjaśnić, dlaczego w danej sytuacji gospodarczej jednostka podjęła taką a nie inną decyzję. Możemy rów­

nież próbować doszukiwać się ukrytego sensu w tych poczynaniach, które, z eko­

nomicznego punktu widzenia, mogłyby się wydawać całkowicie nieracjonalne (analogia do Weberowskiego Verstehen jest tu aż nazbyt dobrze widoczna).

W przeciwieństwie do Polanyi’ego, Granovetter bardziej krytycznie patrzy na kwestię omnipotencji rynku i możliwość bezkontekstowej analizy gospodarki.

Siła, z jaką instytucje, kultura i trendy historyczne kształtują jednostki, decyduje o tym, że klasyczny HO nie może służyć za typ idealny podmiotu gospodarują­

(19)

cego. Może nim być tylko, uwzględniający ten wpływ, zorientowany na innych ludzi (nosicieli tych samych „wzorów kulturowych”), człowiek społeczno-eko­

nomiczny (por. Granovetter 2001).

Postulat odebrania pojęciu racjonalności tej jego cechy, którą jest obiektyw­

ność i uniwersalność (bezkontekstowość), ma w tym miejscu kolosalne znacze­

nie. Oznacza bowiem, że kryteria racjonalności w różnych systemach społeczno- ekonomicznych są różne. Każdy system posiada własne reguły gry, które same stają się normami racjonalności i fakt ten należy brać pod uwagę przy orzekaniu 0 ich racjonalności (lub jej braku), jak również przy porównywaniu jednych z in­

nymi. Uniwersalny Homo oeconomicus nie istnieje, ponieważ istniejące w da­

nym systemie społeczno-ekonomicznym kryteria racjonalności pozostają w ści­

słym związku z obowiązującą w nich logiką myślenia podmiotów.

Przykłady dwóch modelowych postaci takiego myślenia podają Alfons Trom- penaars i Charles Hampden-Tumer (zob. Hampden-Tumer i Trompenaars 1998).

Są to: bardziej ścisłe i abstrakcyjne, bliższe koncepcji HO, myślenie analityczno- racjonalne (analytic-rationali) oraz — właściwe dla stosunków międzyludzkich 1 HS - myślenie syntetyczno-intuicyjne {synthetic-intuitive). Zdaniem obu auto­

rów, ludzie potrafią (różni ludzie do różnego stopnia), w zależności od uwarun­

kowań i wymogów sytuacyjnych, „przełączać się” {to switch) z jednego typu my­

ślenia na drugi (zob. tamże: 4 i nast. ). Idąc dalej tym tropem i przenosząc powyż­

szą interpretację z poziomu makro na poziom mikro można powiedzieć, że każ­

dy z nas nosi w sobie swojego człowieka ekonomicznego i człowieka socjolo­

gicznego, które to dwie tożsamości nie muszą stać w opozycji do siebie, lecz mo­

gą się wzajemnie uzupełniać w ramach człowieka zakorzenionego.

Zakończenie

W tym miejscu można by zadać następujące pytanie: czy przedstawiona kon­

cepcja człowieka społeczno-ekonomicznego ma jakiekolwiek szanse zbliżyć do siebie socjologię i ekonomię?

Zdaniem Witolda Morawskiego (2001), zasadnicze znaczenie ma tu rozróż­

nienie na poziom mikro i makro. Z punktu widzenia takich przedmiotów analizy jak jednostka i system oraz przy uwzględnieniu zachodzących między nimi pro­

cesów wzajemnego oddziaływania HO można uznać za aktora, którego racjonal­

ne zachowania kształtują system społeczno-gospodarczy. Inaczej mówiąc, sy­

stem to produkt uboczny interakcji jednostek. Z drugiej strony, HS - nosiciel ról społecznych - stanowi produkt tego systemu (zob. tamże: 41—42). Koncepcja człowieka społeczno-ekonomicznego - choć jeszcze bardzo słabo rozwinięta przez swoich autorów - wskazuje pewną drogę prowadzącą do zbliżenia do sie­

bie obu modeli w ten właśnie sposób, że uwzględnia w analizie sprzężenie zwrot-

(20)

ne pomiędzy tymi dwoma procesami. Człowiek społeczno-ekonomiczny współ­

tworzy reguły i wzory instytucjonalne oraz modele mentalne (indywidualne po­

znawcze interpretacje otoczenia), które charakteryzują system, w którym działa.

Ale na tym nie koniec. Jednocześnie czerpie z nich potrzebne informacje oraz aspiracje do działania, czyli dwa główne czynniki kształtujące jego wybory indy­

widualne (por. tamże: 35-36).

Człowiek społeczno-ekonomiczny nie jest zatem ani całkowicie wolny od społecznego kontekstu swoich działań gospodarczych, ani też nadmiernie uspo­

łeczniony. Stanowi pewną wypadkową skrajnych przypadków (HO i HS) i jako taki nieustannie ewoluuje w przestrzeni pomiędzy oboma biegunami ludzkiej na­

tury. Współtworząc otoczenie, w którym działa, tworzy jednocześnie samego sie­

bie. Mówiąc słowami Pierre’a Bourdieu, jest „strukturyzowany” i jednocześnie

„strukturujący”, i tak jak jego habitus, stanowi próbę mediacji pomiędzy tym, co obiektywne (społeczeństwo), z tym, co subiektywne (jednostka) (por. Szacki 2002: 894-895).

Koncepcja człowieka zakorzenionego to dopiero pierwszy krok w kierunku budowania przestrzeni dla czegoś, co Swedberg i Smelser (1994) nazywają com­

plementary articulation, gdzie ekonomia i socjologia wspólnie się wspomagają i uzupełniają w opisie i analizie rzeczywistości społeczno-gospodarczej. Nadal jest w fazie udoskonalania i daleko jej do kompletności, o czym świadczyć mo­

że fakt, że nie daje dostatecznych podstaw do obejścia, opisywanych powyżej, trzech barier porozumienia pomiędzy ekonomią i socjologią (przypomnijmy:

odmiennego punktu obserwacji rzeczywistości społecznej, odmienności w statu­

sie ontologicznym ich założeń i hipotez oraz różnych języków wypowiedzi).

Literatura

Bauman, Zygmunt. 1996. Socjologia. Poznań: Zysk i S-ka.

Begg, David, Stanley Fisher i Rudiger Dombush. 1996. Ekonomia: Makroekono­

mia. Warszawa: PWE.

Bentham, Jeremy. 1958 (1789). Wprowadzenie do zasad moralności i prawodaw­

stwa. Warszawa: PWN.

Buchanan, James M. i Gordon Tullock. 1962. The Calculus o f Consent: Logical Foundations o f a Constitutional Democracy. Ann Arbor: University of Michi­

gan Press.

Chari, Varadarajan V. 1998. Nobel Laureate Robert E. Lucas, Jr.: Architect o f Modern Macroeconomics. „Journal of Economic Perspectives” 12, 1:

171-186.

Chmielewski, Piotr. 1998. Homo sociologicus - model a rzeczywistość. „Studia Socjologiczne” 3: 69-91.

(21)

Coleman, James S. 1986. Individual Interests and Collective Action: Selected Es­

says. Cambridge: Cambridge University Press.

Coleman, James S. 1998. „Perspektywa racjonalnego wyboru w socjologii eko­

nomicznej”. W: Witold Morawski (red. i tłum. ), „Socjologia ekonomiczna.

Wypisy z literatury”. Maszynopis powielany IS UW.

Crozier, Michel i Erhard Friedberg. 1982. Człowiek i system. Ograniczenia działania zespołowego. Warszawa: PWN.

Dopfer, Kurt (red. ). 1982. Ekonomia w przyszłości. Warszawa: PWN.

Durkheim, Emile. 1968 (1895). Zasady metody socjologicznej. Warszawa: PWN.

Durkheim, Emile. 1999 (1893). O podziale pracy społecznej. Warszawa: PWN.

Edgeworth, Francis Y. 1881. Mathematical Psychics: An Essay on the Applica­

tion o f Mathematics to the Moral Sciences. London: C. K. Paul & Co.

Foucault, Michel. 1998 (1975). Nadzorować i karać: narodziny więzienia. War­

szawa: Aletheia.

Friedman, Milton. 1957. A Theoiy o f the Consumption Function. Princeton, NJ:

Princeton University Press.

Friedman, Milton. 1965. Capitalism and Freedom. Chicago: The University of Chicago Press.

Friedman, Milion i Rose Friedman. 1985. Wolny wybór. Warszawa: Kurs.

Graczyk, Arkadiusz. 2002. Racjonalność gospodarowania w ekonomii. „Acta Universitatis Nicolai Copernici” 353: 3-22.

Granovetter, Mark. 1985. Economic Action and Social Structure: The Problem o f Embeddedness. „American Journal of Sociology” 91: 481-510.

Granovetter, Mark. 1990. The Old and the New Economic Sociology. W: Beyond the Marketplace. R. Friedland i A. F. Robertson (eds. ). New York: Aldine de Gruyter.

Granovetter, Mark. 2001. A Theoretical Agenda fo r Economic Sociology. W:

Economic Sociology at the Millenium. Mauro F. Guillen, Randall Collins, Paula England, i Marshall Meyer. New York: Russel Sage Foundation.

Hall, Robert E. i John B. Taylor. 2000. Makroekonomia. Warszawa: PWN.

Hampden-Turner, Charles i Alfons Trompenaars. 1998. Siedem kid tur kapitali­

zmu. USA, Japonia, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Szwecja, Holandia.

Warszawa: Dom Wydawniczy ABC.

Keynes, John M. 1936. The General Theory o f Employment, Interest and Money.

New York: Macmillan.

Kotarbiński, Tateusz. 1958. Traktat o dobrej robocie. Wrocław - Warszawa: Za­

kład Narodowy Imienia Ossolińskich.

Koźmiński, Andrzej K. 2002. Socjologia ekonomiczna. W: Encyklopedia socjo­

logii, t. 4. Warszawa: Oficyna Naukowa, s. 52-59.

Landreth, Harry i David C. Colander. 1998. Historia myśli ekonomicznej. War­

szawa: PWN.

Lange, Oskar. 1980. Ekonomia polityczna, t. 1 i 2. Warszawa: PWN.

(22)

Leśkiewicz, Zygmunt. 1994. Racjonalność w ekonomii. Szczecin: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego.

Levi, Yair i Marie Louise Pellecrin-Rescia. 1997. A New Look at the Embedded- ness/Disembeddedness Issue: Cooperatives as Terms o f Reference. „Journal of Socio-Economics” 26, 2: 159-179.

Lopreato, Joseph i Timothy Crippen. 1999. Crisis in Sociology. The Need fo r Darwin. New Brunswick - London: Transaction Publishers.

Lucas, Robert E., Jr. 1972. Expectations and the Neutrality o f Money. „Journal of Economic Theory” 4: 103-124.

Lucas, Robert E., Jr. 1976. Econometric Policy Evaluation. A Critique. W: The Phillips Curve and Labor Markets. K. Brunner i A. H. Meltzer (red. ). Carne- gie-Rochester Conference Series on Public Policy 1: 19-46, Amsterdam:

North-Holland.

Marks, Karol. 1970 (1867-1894). Kapitał: krytyka ekonomii politycznej. Warsza­

wa: Książka i Wiedza.

Marks, Karol. 1986 (1859). Zarys krytyki ekonomii politycznej. Warszawa:

Książka i Wiedza.

Mayer, Thomas. 1996. Prawda kontra precyzja w ekonomii. Warszawa: PWN.

Mead, George H. 1975 (1934). Umysł, osobowość i społeczeństwo. Warszawa:

PWN.

Mill, John S. 1979 (1863). Utilitarianism. Indianapolis: Hackett Pub. Co.

Morawski, Witold. 2001. Socjologia ekonomiczna. Warszawa: PWN.

Muth, John. 1961. Rational Expectations and the Theory o f the Price Movements.

„ Econometrica” 29: 315-335.

Nash, John. 1950. Equilibrium Points in n-person Games. „Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America” 36: 38—49.

Nasiłkowski, Mieczysław. 1998. Historia myśli ekonomicznej - dlaczego studiu­

jemy?. Warszawa: Key Text.

Olszewska-Dyoniziak, Barbara. 1991. Człowiek, kultura, osobowość. Wstęp do klasycznej antropologii kultury. Kraków: Wydawnictwo UJ.

Parsons, Talcott i Neil J. Smelser. 1957. Economy and Society: A Study in the In­

tegration o f Economic and Social Theory. London: Routledge and Kegan Paul.

Polanyi, Karl. 1957. The Great Transformation. Boston: Beacon Press.

Samuelson, Paul. 1958. An Exact Consumption-Loan Model o f Interest with or without the Social Contrivance o f Money. „Journal of Political Economy” 66:

467-482.

Schumpeter, Joseph A. 1994 (1954). History o f Economic Analysis. London: Ro­

utledge and Kegan Paul.

Schumpeter, Joseph A. 1995 (1942). Kapitalizm, socjalizm, demokracja. Warsza­

wa: PWN.

(23)

Smelser, Neil J. i Richard Swedberg (red. ). 1994. The Handbook o f Economic So­

ciology. Princeton, N. J. - New York: Princeton University Press - Russel Sa­

ge Foundation.

Smith, Adam. 1927 (1776). Badania nad naturą i przyczynami bogactwa naro­

dów. Warszawa-Kraków-Lublin-Łódź-Poznań-Wilno-Zakopane: Nakład Ge­

bethnera i Wolffa.

Sozański, Tadeusz. 2002. Socjologia matematyczna. W: Encyklopedia socjologii, t. 4. Warszawa: Oficyna Naukowa, s. 73-79.

Stankiewicz, Wacław. 2000. Historia myśli ekonomicznej. Warszawa: PWN.

Swedberg, Richard. 1990. Economics and Sociology. Redefining Their Bounda­

ries: Conversations with Economists and Sociologists. Princeton, NJ: Prince­

ton University Press.

Swedberg, Richard. 1998. Max Weber’s Vision o f Economic Sociology. „Journal of Socio-Economics” 27/4: 535-555.

Straffm, Philip D. 2001. Teoria gier. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe „Scho­

lar”.

Szacki, Jerzy. 2002. Historia myśli socjologicznej, t. 2. Warszawa: PWN.

Tallman, Irving i Louis N. Gray. 1990. Choices, Decisions, and Problem Solving.

„Annual Review o f Sociology” 16: 405-433.

Veblen, Thorstein. 1998 (1899). Teoria klasy próżniaczej. Warszawa: Muza.

Walras, Leon. 1954 (1873-1877). Elements o f Pure Economics. Homewood 111.:

R. D. Irwin.

Weber, Max. 1994 (1905). Etyka protestancka a duch kapitalizmu. Lublin: Test.

Weber, Max. 2002 (1925). Gospodarka i społeczeństwo. Warszawa: PWN.

Wojtyna, Andrzej. 2000. Ewolucja keynesizmu a główny nurt ekonomii. Warsza­

wa: PWN.

Wrong, Denis. 1984. Przesocjalizowana koncepcja człowieka w socjologii współczesnej. Tłum. Mirosława Grabowska. W: Edmund Mokrzycki (red. ), Kryzys i schizma 1. Antyscjentystyczne tendencje w socjologii współczesnej.

Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.

Zafirovski, Milan. 1998. Socio-Economics and Rational Choice Theoiy: Specifi­

cation o f Their Relations. „Journal of Socio-Economics” 27, 2: 165-205.

(24)

Homo Oeconomicus Versus Homo Sociologicus, or why Economists Are Not Fond of Sociologists and Sociologists are do not Like Economists

Summary

The paper aims to identify the main obstacles hindering the process which helps to bridge the gap between two social sciences: economics and sociology. It concisely pre­

sents the disciplines’ ontological foundations that are embodied in their models o f human entity, economic and sociological man respectively. By pointing not at similarities, but at differences between these two ideal types of human nature, the author attempts to descri­

be the main discrepancies between economic and sociological viewpoints and their con­

sequences for the development o f one o f sociological sub-disciplines - economic socio­

logy.

Key words: Homo oeconomicus, Homo sociologicus, socio-economic man, system analysis, decision approach, formalist theories, empirical scientific theories, economic sociology, embeddedness.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Algorytm CNN doczekał się wielu modyfikacji, jedną z nich, o której warto wspo- mnieć, jest dekremencyjna wersja tego algorytmu. Szukając minimalnego zbioru spójnego..

(W South Bend, a może i w innych miejscowościach, liczne organizacje polonijne decydowały się przyjmować małżonków osób pochodzenia pińskiego, potem przedstawicieli

Jedyny nasuwający się wniosek może być trochę deprymujący, gdyż wydaje się, że w zależności od interpretacji, socjologia wiedzy może być społeczną teorią

Marek Osiewicz i dr Krzysztof Skibski, zwracając uwagę na tradycję badań regionalno-językowych w Poznaniu skupiających się zarówno na problemach

Wyobraźmy sobie wyrok, jaki w maje­ stacie obowiązującego wtedy prawa orzeka polski sędzia w procesie polskie­ go terrorysty - wtedy zresztą, pamiętaj­ my, w

It means that if a person wants to work in a company, he or she has to adjust to its culture and accept common goals, shared norms and values that leads to focus on