• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1936, R. 16, nr 92

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1936, R. 16, nr 92"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

IŁ anta m m h o w P , * . O. » is 800064. O *** 10

Z D O D A T K A M I i „OPIEKUN MŁODZIEŻY“, „NASZ P RZY JA CIE L“ i „ROLNIK“

KOS XVI NOWEMIASTO-POMORZE, WTOREK, DNIA 11 SIERPNIA 1936 N — Nr. 92

N a d u ż y c i a .

Gdzie ich przyczyny i jak je usunąć ? Zamach majowy w r. 1926 dokonany został pod hasłem uzdrowienia życia publicznego w Polsce. Dlatego też przybrał on nazwę sanacji, t.j. uzdrowienia, wzgl. odrodzenia. Miały zostać usunięte z życia publ. w Polsce wszystkie na­

dużycia, szujstwa, oszustwa i łajdactwa. Tym­

czasem jakby na ironję tego, co wówczas głoszono i zamierzano, w 10-letnim okresie sanacyjnego władztwa zachwaszczenie naszego życia publicz­

nego doszło do takich rozmiarów, że grozi jemu wprost katastofą. Dzień po dniu dowiadujemy się z doniesień prasy i rozpraw sądowych o co­

raz to nowych nadużyciach, malwersacjach, kradzieżach, nowych aferach, częstokroć zakro­

jonych na wielką skalę, pochłaniających już nie setki, nie tysiące, a miljony złotych grosza publicznego, tak dziś ciężko zapracowywsnego i tak potrzebnego do podtrzymywania zanikającego coraz bardziej życia gospodarczego kraju. Ostat­

nio znów donoszono o nowej skandalicznej aferze kolejowej, narażającej koleje państwowe

— a raczej skarb państwa na przeszło 8 milj.

zł. Nadużycia i oszustwa stały się w ten sposób już nie chorobą, a straszną epldemją. Pytanie, gdzie szukać przyczyn tego tak koszmarnego rozrostu deprawacji życia publicznego w kraju w ostatnich latach. Wszak nie było takiej ani w przybliżeniu za poprzedniej ery t. zw. sejmowładz- twa ? Nie można też powiedzieć, żeby się nie prze­

ciwstawiało temu złu. Owszem, nadużycia i oszustwa tępi sij, złoczyńców ujawnia się i karze. Więzienia się wprost nimi zapełniają, a jednak mimo wszystko ich ani wytępić ani nawet umniejszyć nie można, przeciwnie wzmagają się one stale. Czemu ta bezskuteczność ? Być może, że częściowo winien temu niezbyt surowy wymiar k a ry za tego ro­

dzaju przestępstwa i zbrodnie. Rok — dwa wię­

zienia, przestępca je odsiedzi, a co nakradł — to nakradł, wrócił z więzienia do domu, pienię­

dzy nie wrócił. Głośny np. ów sprzeniewlerca miljonów w Gdyni, Ruszczewski, choć dostał za to kilka lat więzienia, sw oje odcierpiał i dziś już znów na wolności, a miljony przepadły.

A jak donosi „Kurjer Bydgoski”, ta k ara więzie­

nia aż tak straszna dla niego znów nie była.

Ruszczewski przebudowywał gmachy więzienne, jeździł po k raju do innych więzień, gdzie „urzę­

dował” jako inżynier. Miał do dyspozycji ludzi podwładnych i otrzymywał lepszy wikt. Słowem, traktowano go po szarmancku. Oczywiście tak ie i podobne traktowanie tego rodzaju prze­

stępców nie działa zbyt odstraszająco na in­

nych. I należy koniecznie postępowanie pod tym względem w stosunku do nich zmienić. Złodziei publ. grosza traktować należy jako pospolitych zbrodniarzy. Ale i to jeszcze nie pomoże.

Głównego źródła, zalewającego nasz kraj tego rodzaju zgnilizną moralną, szukać należy gdzieindziej, a mianowicie w samym systemie i niesamowitych metodach sanacyjnych. One to stanowią właśnie podatni grunt dla wybujałego rozwoju tego rodztju zgubnych chwastów.

Tam, gdzie się głosiło jawnie i bezceremonial­

nie, że dla państwa wszystko wolno, a pań­

stw o utożsamiało się ze sanacją, tam, gdzie kierowano się zasadami: „nie ty le chodzi o kwa­

lifikacje, jak o odpowiednie „państwowe”

usposobienie i nastawienie, tam, gdzie nie wahano się dla doraźnych korzyści partyjnych chwytać się takich środków, jak kradzenie prze­

ciwnikom głosów przy wyborach lub dopu­

szczanie się innych nadużyć wyborczych, tam musiało dojść do takiego rozluźnienia moral­

ności, jakie się dziś uwydatnia w nieustannych nadużyciach, oszustwach i kradzieżach publicznego grosza. Powiedział przecież wyraźnie i dobitnie nawet jeden z posłów obecnego sejmu, że nie widzi żadnej różnicy pomiędzy tym złodziejem, który kradnie innym głosy, a tyra, który kradnie eudzy grosz.

To też śmiemy twierdzić, że próżne będą

\ wszystkie wysiłki i zabiegi w kierunku wy­

tę p ie n ia te j groźnej zarazy korupcji, do­

póki się z gruntu nie zmieni dotychczasowego system u sanacyjaego i jego m etod.

Oczy całej Polski są zwrócone...

„Warszawski Dziennik Narodowy” poświęca uwagę wygłoszonym w związku z uroczystością wręczenia siódmemu pułkowi strzelców konnych sztandaru, ufundowanego przez Polaków z Ameryki, przemówieniom. A mianowicie p. wojewoda, prze­

mawiając, powiedział m. in., że cala Polska ocay ma zwrócone na gen. Inspektora Słl Z b ro j­

nych gen. Rydz-Smigłego, na co gen. Rydz-Smi- gły odpowiedział, że cała Polska ma oczy zw ró ­ cone na was, na arm ję. Do tego dodaje „War­

szawski Dziennik Narodowy”. „Powiemy, że isto­

tnie cała Polska ma oczy zw rócone na arm ję, a także na gen. Rydza - Śmigłego, jako na oso­

bistość, sto jąc ą na najwyższym stopniu hie- rarehji w ojskow ej i jako na ewentualnego przy­

szłego wodza w ojska polskiego w razie wojny.

Jeżeli natomiast chodzi o wództwo politycz­

ne, to mają oczy zwrócone na gen. Rydza*Śmi­

głego tylko Piłsudczycy i ci, co dobrowolnie po­

szli pod ich komendę polityczną“.

„P. Ję d rze jew łc z obarcza odpowiedzialnością za swą politykę szkolną Z m arłego”.

B. min. oświaty p. Jędrzejewłcz w ostatnim numerze „Zrębu“ zamieścił artykuł, zawierający uzasadnienie jego polityki szkolnej, W artykule tym znalazło się m. in. zdanie następujące:

»Obie u s ta w y (o szkolnictw a ! o szkołach akadem ickich) były sz c z e g ó ło w o M a rsza lk o w i r e f e r o ­ w a n e i uzyskały całkow ite p lacet z jego stro n y ”.

Konserwatywny „Czas” ocenia to wystąpie­

nie b. min. Jędrzejewicza takiemi oto zwrotami:

„P. J ę d r z e j e w łc z sk ła d a o d p o w ie d z ia ln o ść n a Z m arłego- Bardzo to w ygodne, ale bardzo nieładne. P o­

lity k a szkolna p. Jędrzejew icza p rzyniosła nieobliczalne sz k o d y : je st to dziś zgodna opinja w szystkich. I w tedy p. Jędrzejew icz z trium fem obwieszcza, że to nie on w inien, tylko k to ś inny, k tó ry już nie żyje. O t, poczucie odpow ie­

dzialności byłego m in istra R z eczy p o sp o litej! Nie poczucie, tylko ucieczka od odpow iedzialności”.

Jeszcze 1.000 świadków w procesie A. Doboszyóskiego.

W stanie zdrowia Doboszyóskiego, który prze­

bywa izolowany w celi św. Michała, nastąpiła po­

prawa, Porażenie nerwu ręki leczone jest ele- ktryzacją.

Doboszyóskiego odwiedziła siostra i omawiała z nim sprawy majątkowe.

Do jego obrony poza mec. Stypułkowskim z Warszawy i adw. Pozowskim z Krakowa zgłosili się jeszcze dwaj adwokaci krakowscy: Kuśnierz i Stuhr, Kiedy dojdzie do procesu — trudno prze­

widywać, gdyż śledztwo, pomimo pośpiechu, ma jeszcze do przesłuchania około 1.000 świadków.

W kołach tutejszych liczą się z możliwością od­

bycia osobnej kadencji sądu przysięgłych.

Dzień żołnierza polskiego.

Warszawa. Zostało ogłoszone rozp., postana­

wiające, że dzień 15 sierpnia ma być uznany j a ­ ko „Dzień Ż ołnierza Polskiego”. W dniu tym mają się odbyć uroczyste obchody przy udziale władz, wojska i społeczeństw a. Z arządzenie wychodzi natychmiast, tak że tegoroczny dzień

„Cudu nad Wisłą” zostaje już uznany jako święto państwowe i narodowe.

Fakt, że armja obchodzić 15 sierpnia świę­

to żołnierza polskiego, nie jest niczem nowem.

Obchody te jednak poprzednio nosiły coraz b a r­

dziej zaznaczający się wewnętrzny i zamknięty c h a ra k te r dnia czysto wojskow ego.

W tym roku władze w ojskow e postano­

wiły zerwać z powyższym system em odosobnie­

nia i zwrócić się do czynników społecznych o szeroki współudział w obchodzie „dnia żołnie­

rza polskiego”. Ta część zarządzenia stanowi no­

wość w metodach święcenia rocznicy zwycięstwa pod Warszawą przez oddziały wojskowe.

Znamiennym jest również ustęp zarządzenia M. S. Wojsk., aby tam, gdzie niema garnizonów,

„dnia żołnierza polskiego” urządzane były przez organizacje przysposobienia wojsko­

wego. To też komunikat gabinetu ministra Spraw Wojsk, o „dniu żołnierza polskiego” w dniu 15 sierpnia wzbudził zrozumiałe zaintereso­

wanie opinji publ.

Ludność wiejska musi m ieć pierwszeństwo przed handlarzami.

Mnożą się s^drgi rolników, że przy sprzedaży drzewa z lasów państwowych uprzywilejowani są tylko handlarze, natomiast ludność wiejską traktu­

je się po macoszemu. Stąd też organizacje rolnicze wystąpiły do miarodajnych władz, by przy sprzeda­

ży drzewa z lasów państwowych ludność miejsco­

wa miała pierwszeństwo przed handlarzami, a przy­

najmniej była traktowana na równi. Organizacje rolnicze żądają również obniżki cen na drzewo przy zbiorowych zakupach, dokonywanych przez poszczególne Kółka Rolnicze.

Listy polecające od starostwa.

aCzas” z 29 lipca zamieszcza urywki interesu­

jącej korespondencji z Małopolski. M. in. czytamy tam, co następuje:

„Wielu agitatorów operuje za widoczną pro­

tekcją władz. Jeden z dworów wszedł wprost w per­

traktacje z takim osobnikiem, który za wysokim okupem, wypłaconym do ręki, odstąpił od zamiaru wywołania strajku rolnego. Przy okazji pokazał listy polecające, pochodzące z samego starostwa“.

Wiadomość brzmi fantastycznie, nawet jak na nasze stosunki. Podajemy ją na odpowiedzialność

organu konserwatystów.

Polsko-austrjacka umowa handlowa.

Wiedeń. Ostatnio nastąpiło oficjalne podpisanie dodatkowej umowy handlo­

wej do polsko-austrjackiego układu han­

dlowego z 1933 r. Umowa ta — jak wia­

domo — niedawno została zawarta w wyniku pertraktacyj, prowadzonych w Wiedniu i w Warszawie. Ze strony pol­

skiej umowę podpisał poseł R. P. Ga­

wroński, że strony austrjackiej zaś kan­

clerz Schuschnigg.

W czasie burzy zginęło 11 osób, a 100 poniosło rany.

££ Z Tokio donoszą, że nad południową częścią Korei przeciągnęła katastrofal­

na ulewa. 17 osób poniosło śmierć. 7 za­

ginęło bez wieści, zaś około 100 osób odniosło rany. Straty materjalne są zna­

czne. Woda uniosła około 130 domów.

Komunikacja kolejowa jest całkowicie utrzymana.

Rząd austrjacki został rozszerzony po układzie z Niemcami. Do rządu weszli Schmidt (z lewej) w roli podsekretarza stanu, a Glaise-Horstenau

został ministrem bez teki. TSSi

(2)

W piekle komunistycznego teroru w Hiszpanji.

Dzień i noc „pracuj©1* rząd madrycki.

Ohydne zbrodnie hiszpańskich bolszewików.

Bruksela. Belgijskie pismo „Dagblad” drukuje wstrząsające sprawozdanie o krwawych masa­

krach w Madrycie.

Sprawozdawca, który mieszka w bezpośred-

□iem sąsiedztwie koszar, słyszy codziennie rano salw y karabinowe plutonów egzekucyjnych.

Nazwisk straconych nie ogłasza się, ale okropnie zniekształcone zwłoki wystawia się na widok publiczny, rzekomo w tym celu, by dać ludności odstraszający przykład. Setki Judzi przechodzą obok stosów trupów, rzuconych bezład­

nie na ziemię.

W koszarach nr. V. oddziałów szturmowych sprawozdawca sam był świadkiem takiej makabry­

cznej sceny. Na szczycie wysokiego muru leżały zwłoki 42 osób, przeważnie oficerów w mun­

durach albo księży w szatach duchownych.

Zwłoki kobiet były całkowicie pozbawione okrycia. Wielkie plamy krwi pokrywały ziemię.

Zdarzało się, pisze sprawozdawca, że krewni ofiar na ten widok w dzikiej rozpaczy rzucali się z gołemi rękami na katów, by za chwilę paść pod kulami komunistycznego żołdactwa.

Księży palono na stosach.

Kopenhaga. Pewien duński inżynier, który w interesach swej fabryki bawił od 19 do 30 lipca w Barcelonie, a ostatnio powrócił przez Marsylję do Kopenhagi, opowiedział swe przeżycia przedstawicielowi „Berlingske Tidende“.

Inżynier oświadczył, że był świadkiem scen, jakich nie wymyśliłaby jego najdziksza fantazja.

Motłoch w kościołach wznosił stosy ze sprzętów kościelnych, które następnie podpalo­

no. W ogień rzucano księży, którzy ginęli żywce n w płomieniach. Zakonnicom zada­

wano jeszcze straszniejszą śmierć, ale o tern nie chce mówić.

Z krypt kościelnych wydobywano zwłoki, kła­

dziono im na ramiona czerwono opaski i ustawia- je na ulicach..

Konfiskata prywatnej własności. — Kościoły i klasztory zamienione na więzienia. —

Paryż. Korespondenci szeregu dzienników pa­

ryskich, przebywający w Madrycie, opisując sto­

sunki, panujące w stolicy Hiszpanji, podkreślają, iż rząd madrycki szybkiemi krokami zamierza do sowietyzacji Hiszpanji.

Zarówno w stolicy, jak i w prowincjach, pod- | ległych władzy rządu madryckiego, dokonano

U zbrojeni przez rząd lew icow y kom uniści hiszpańscy h u la ją n a ulicach. Na zdjęciu g rupa kom unistów n a ulicach B arcelony na m iejskim autobusie, zam ienionym na sam ochód

pan cern y .

szeregu konfiskat własności prywatnej. M. 1.

uległy konfiskacie kolekcje artystyczne jednego z wybitnych działaczy politycznych centrum, p. Cam- bo. Wszystkie klasztory i kościoły, zarówno w Madrycie, jak i na prowiącjl, zostgiy ob­

sadzone przez czerwoną milicję. Katedra w Jean została zamieniona na więzienie. Syn­

dykat anarchistyczny w Terragonie zainstalował swoje biuro w miejscowym klasztorze.

Pomoc Moskwy dla komuny hiszpańskiej.

Paryż. Havas donosi z Moskwy: Subskrypcja ne cele pomocy Hiszpanom, walczącym po stronie rządu, dosięgła sumy 11.150.000 rubl:. Suma ta zostanie zmieniona na franki francuskie i przesłana pod adresem premjera hiszpańskiego Girała.

Barrio, p rezydent rządu hiszpańskiego, z którym walczą obecnie pow stańcy.

Kat księży w Sowietach rozstrzelany.

Ryga. Przed sowieckim sądem stanął w dniach ostatnich były szef „oddziału kościelnego* GPU, osławiony Tuszkow. Oa to wsławił się „opieką”

nad ostatnim patrjarchą rosyjskim, Tiehonem. On to był sprawcą zesłania i śmierci setek księży na Syberji.

Nie przypuszczał nigdy, że taki będzie jego koniec... Padł z ręki własnych «towarzyszy” w miejscowości Lubjanka.

Żydów pozbawić, prawa nabywania ziemi.

Grudziądz. Na dorocznem zebraniu Rady. Tow Rolniczego Powiatowego w Grudziądzu w dniu 29 lipca br. na wniosek prezesa Kółka Rolniczego z Tarpna, p. Wyrwicha, Rada jednogłośnie uchwaliła następującą rezolucję:

„1. należy natychmiast wprowadzić ogól­

ny zakaz I pozbawienie żydów prawa i zdol­

ności nabywania i posiadania ziemi;

2. należy wywłaszczyć żydostwo z ziemi i oddać tę ziemię prawowitym jej w łaścicie­

lom Polakom*. Jestto uchwała zupełnie słu ­ szna i wszyscy prawdziwi Polacy powinni się do­

magać, ażeby żyd nie mógł kupczyć polską ziemią.

Licytacja 107 majątków ziemskich na zlecenie Banku Rolnego.

Wyznaczona została serja licytacyj majątków ziemskich za niezapłacone raty pożyczek, zacią­

gniętych w Państwowym Banku Rolnym. Na zle­

cenie Banku odbędzie się licytacja 107 majątków ziemskich, należących do znanych rodzin arysto­

kratycznych w pow. nieszawskim, mławskim, pszczyńskim, cieszyńskim i inn. Majątki sprzedane będą za długi, sięgające blisko 40.000.000 zł, w czasie od 4 września do 16 grudnia r. b.

P. Prezydent Rzplitej na uroczystościach ku czci Skargi.

Na prośbę Komitetu obchodu 400 lecia urodzin Piotra Skargi P. Prezydent Rzeczypospolitej obie­

cał wziąć osobiście udział w uroczystościach ku czci wielkiego Kaznodziei i Proroka narodowego.

Równocześnie P. Prezydent wyraził zgodę na wmurowanie tablicy pamiątkowej w Zamku war­

szawskim na ścianie Sali Sejmowej od strony po­

dwórza Świętojańskiego.

DZIS011 lillJŁ

V

--- 52

fCiąg dalszy).

— Słowa pana są obraźliwe, — odpowiedział gracz, — i gdybyśmy nie byli tak dobrymi przy­

jaciółmi....

— To musielibyśmy się pojedynkować na szable lub pistolety, ale pojedynek by niczego nie dowiódł, niczegoby nie wyjaśnił. Dlatego daj­

my temu spokój.

Z innych pokojów dochodziły dźwięki muzyki Wszyscy tam przeszli, a Henryk szukał swej sio­

stry, chcąc się pożegnać. Znalazł ją w ciemnym pokoju, zapłakaną.

— Ależ, Matyldo — uspakajał ją łagodnie — jak możesz brać sobie te brednie plotkarek tak do serca. Otrzymałaś gorzką naukę, lecz i mnie się dostało. A teraz wracam do domu, chciałem ci tylko powiedzieć, że jutro o godzinie dziesiątej przyjdę po Hieronima.

— A dokąd z nim zamierzasz pójść ?

— To jeszcze tajemnica.

— Dobrze, lecz mam nadzieję, że go nie za­

prowadzisz na miejsce niestosowne.

— Możesz być spokojna. Dobrej zabawy ży­

czę ci na resztę wieczoru i spokojnej nocy.

0 gdybyś wiedziała, jakźeśmy się dobrze u ojca bawili, tobyś zazdrościła.

Henryk pożegnał siostrę, wdział futro, wyszedł w noc spokojną, cichą i gwiaździstą. Odetchnął z głębi piersi i pomyślał:

— Gdzie szukać prawdy, czy wśród ludzi, któ­

rych właśnie opuściłem. Z pewnością nie. Tam panuje obłuda, kłamstwo, oszukaństwo wzajemne jedynie dla zadowolenia swej pysze, chciwości 1 próżności. Jakże różni się od nich wszystkich skromna, czysta i prawdę kochająca Józefina 1

U notarjusza tymczasem o północy zasiedli goście do kolacji. Korki od szampana strzelały w górę. Rozlegały się wiwaty i śpiewy.

Tak święcono rocznicę przyjścia na świat Zbawiciela.

Jakżeż inaczej obchodzi się wigilję Bożego Narodzenia w rodzinach chrześcijańskich, przy

| żarzącej choince, wśród swoich najmilszych czy

„Wy Polacy będziecie żydom buty czyścić !M

Przed Sądem Okręgowym w Gnieźnie toczyła się rozprawa karna przeciwko żydowi Herszowi Wiernikowi, oskarżonemu o lżenie Narodu Polskie­

go. Tło sprawy jssł następujące:

Dnia 13 marca ri>. podczas odbywającego się na rynku targu z towarami krótkiemi przeszedł się uczeń piekarski, Józef Nieman z Gniezna, po­

między straganami. Gdy zualazł się naprzeciwko straganu żydowskiego, oskarżony Wiernik począł go zapraszać do kupna towaru. Oburzony bezce­

remonialną propozycją Nieman odpowiedział żydo­

wi, że, jeżeli coś kupi, to od Polaka, ponieważ ży­

dowski towar śmierdzi.

Bezczelny żyd, usłyszawszy te słowa, wykrzy­

knął pod adresem Polaków:

„Wy Polaki będziecie żydom niezadługo buty czyścić, w piecach palić i gnój na pole wywalać 1”

Na rozprawie oskarżony żyd zaprzeczał, jakoby miał u. yć podobnych słów, lecz przesłuchani świad­

kowie z całą stanowczością potwierdzili fakt uży­

cia wyżej cytowanych słów. W ogniu krzyżowych pytań obrońcy p. mac. Langera świadek Nieman podkreślił jeszcze, że żyd użył słów: »Wy cholerni Polacy” it.d.

Sąd wydał wyrok, skazujący żyda na 2 m ie­

siące a re sz tu oraz ponoszenie opłat i kosztów sądowych. W motywach p. sędzia Brandowski zaznaczył, że w wypowiedzianych przez Hersza Wiernika słowach mieszczą się wszelkie znamio­

na występku z art. 152 k.k. Tak niski wymiar kary tłumaczy się tylko tem, że Wiernik nie był jeszcze karany.

„Surowe życie” w Juracie.

Przydałaby się Inspekcja p. premjera.

„Dziennik Bydgoski” apeluje do protektora

„surowego życia”, premjera Składkowskiego, aby w swych podróżach inspekcyjnych zw iedził rów­

nież Juratę na Heiu, gdzie od szeregu dni stoją dwie salonki kolejowe, zamieszkałe przez jakichś dygnitarzy”. „W salce jadalnej wagonu widać »oznegliżowane do ostatnich granic to ­ warzystwo, siedzące przy stole, zastawionym butelkami i kryształami”.

Korespondent gdyński „Kurjera Poznańskiego”

pisze:

„Jakże typowa jest współczesna Jurata. Puł­

kownicy i ministrowie są jej mieszkańcami.

Z Warszawy bawi najwyższa jej elita nietylko dla wypoczynku, ale także dla uspakajającego za­

łatwiania spraw gdańskich. W Juracie bez 10 zł.

w kieszeni — nie można wchodzić do restauracji.

Bez posiadania 1000 zł. — nikt nie może myśleć o miesięcznym, skromnym pobycie. To też „twar­

de życie” w Juracie prowadzą tylko wyżsi dygnitarze i żydzi. Polacy! rozlokowali się w Jastarni, Helu i innych miejscach, gdzie nawet strychy zamieniają na tanie mieszkania dla letni­

ków. Sezon letniskowy na wybrzeżu jest odbiciem polskiej rzeczywistości”.

Min. Beck kupił w illę.w Juracie za 12.000 zł?

Katowicka „Polonia* donosi:

„Na wybrzeżu polakiem rozeszły się pogłoski, że minister spraw zagranicznych p. Beck kupił willę, w której mieszkał dotąd na wywczasach letnich w Juracie na Helu za 120 tys. zł.

Studenci nie wyjdą z żydami na miasto.

Do Lwowa przybyła wycieczka studentów po­

litechniki warszawskiej pod przewodnictwem b.

premjera prof. Ponikowskiego. W wycieczce tej brali udział studenci chrześcijańscy i żydowscy.

Po przybyciu pociągu na dworzec kolejowy we Lwowie chrześcijańscy studenci oświadczy!', że w towarzystwie żydów nie wyjdą na miasto.

Studentów żydów z polecenia prof. Ponikow­

skiego oddzielono od chrześcijan.

też w świątyni na pasterce, tchnącej radością i prawdziwem szczęściem.

Północ! Ze wszystkich wieź kościelnych od­

zywają się uroczyście dzwony, poważnie, a słodko zarazem, tak nadziemsko, a jednak tak po ludzku.

Ulicami, pogrążonemi w mroku, dążą gromady lu­

dzi do kościołów, pełnych jasności i światła.

Z organów rozchodzą się po szerokiej świą­

tyni silne, dźwięczne akordy, woń kadzidła napeł*

nia mury, a głosy dzieci przypominają śpiew aniołów, zwiastujących narodzenie się Zbawiciela.

U notarjusza goście się rozchodzą. Dzień się zbliża, pojazdy mkną przez ulicę, goście jadą na odpoczynek, kiedy w kościele wychodzi kapłan z pasterską Mszą.

Zmęczona usiadła notarjuszowa na kanapie i ocierała sobie pot z czoła.

— Jakżem zmęczona, — westchnęła — sześć godzin tańczyłam, gości bawiłam, każdemu trzeba jakieś grzeczne słówko powiedzieć, nudne papla­

niny wysłuchać, wszędzie patrzeć, czy czego nie braknie, aby nie dać się na złe języki. A do tego jeszcze doznałam dziś tak smutnego doświadczenia.

Ach, taka wilja to bardzo męcząca i przykra! Je­

stem zadowolona, że przyjęcie skończone ! C. d. n.

(3)

W I A D O M O Ś C I

N o w e m i a s t o , dnia 10 sierpnia 1936 r.

kalendarzyk, 10 sierpnia, poniedziałek, W aw rzyńca M., Bogdana 11 sierpnia, w torek, Zuzanny i Dygny P.

W schód słońca g. 4 — 10 m, Zachód słońca g, 19 — 13 m.

W schód księżyca g. 22 — 17 m* Zachód księżyca g. 14 — 25 m.

Początek roku szkoln. 4 września.

W związku z bliskim term inem rozpoczęcia zajęć w szkol­

nictw ie średniem i powszechnem min. Sw iętosław ski w ydał szereg zarządzeń o zm ianach w roku szkolnym 1936|37. Term in rozpoczęcia zajęć w szkolnictwie średniem i powszechnem zo­

stał ustalo n y na 4 w rześnia. W dniu, poprzedzającym zajęcia 4. j. 3 w rześnia, odbędą się w św iątyniach w szystkich w yznań n abożeństw a Da intencję nowego roku szkolnego.

Obostrzone przepisy walutowe. — Nie wolno podnosić oszczędności zagranicą.

M inisterstw o Skarbu w porozum ieniu z M inisterstw em Poczt i Telegrafów opublikow ało nowe przepisy dewizowe, ja k ie obow iązują p rzy wywozie w aluty.

Urzędy celne otrzym ały polecenie przeprow adzenia ści- łej k ontroli na placów kach granicznych, ile pieniędzy w y­

wożą osoby, udające się zagranicę. Na w szystkich stacjach granicznych wywieszono zarządzenia o nowych przepisach w alutow ych, upow ażniających do w yw ożenia 200 zł m ie­

sięcznie na każdy p aszport zagraniczny i o karach, grożących za nielegalny wywóz w alut.

Pozatem w ydano przepisy, dotyczące k s ią ż e c z e k o s z ­ c z ę d n o śc io w y c h . Cudzoziemcy 1 obyw atele polscy, jeżeli chodzi o książeczki oszczędnościowe, m ają te same praw a, n a zasadzie k tó ry ch wolno bez ograniczeń w płacać oa k sią­

żeczki. oszczędnościowe, o g r a n ic z o n e jest jed n ak p o d ejm o w a n ie o s z c z ę d n o ś c i wszędzie p oza g ra n ica m i P o lsk i.

Na terenie Wolnego M iasta G dańska wolno podjąć tylko te pieniądze, jakie w płacono w urzędzie pocztowym G dańsk 1. Z ak azan o n ato m ia st dokonyw ania w y p łat z książeczek PKO osobom, t y lk o c z a so w o p rzeb y w a ją cy m na teren ie W olnego M iasta, które przywiozły z sobą książeczki z w kła­

dam i, poezynionem i w kraju.

Na sta tk a c h p o lsk ich w okrętow ych agencjach p oczto­

w ych m o żn a bez ograniczeń w p ła ca ć pieniądze, n ie w o ln o Ich je d n a k p o d ejm o w a ć.

Komisja dewizowa w yjaśnia, iż w eksle trasow ane, w y ­ staw ione przez polskiego ek sp o rte ra na zagranicznego im ­ p o rte ra i jeszcze przez im p o rte ra nie akceptow ane oraz po­

lis y ubezpieczeniow e n a tow ary, wywożone z Polski, mogą być w ysłane zagranicę, bez zezwolenia B anku Polskiego, w zględnie kom isji dewizowej.

Termin wymiany starych 5-złotówek.

B ank Polski podaje, że w dniu 30 w rześnia rb. m ija osta teczny term in w ym iany m onet 5 złotow yeh srebrnych dużego fo rm a tu , w ypuszczonych w la ta c h 1929 i 1930. Po tym te r ­

m inie m onety 5-złotowe starego ty p u strac ą sw ą ważność i nie będą przez B ank Polski i jego oddziały w ym ieniane.

ł m i a s t a i

Ogólno-pomorskie zawody sport.

K. S . M. w Now@mmi<sście.

Rokrocznie w okresie letnim odbyw ają się na Pomorzu ogólno-pom orskia zaw ody sportow e K atolickiego Stow arzy­

szenia M łodzieży Męskiej. Setki zaw odników ze w szystkich pow iatów toczą przez blisko tydzień szlachetny bój o palm ę zw ycięstw a i o ty tu ł M istrza Pomorza.

W bieżącym roku z a w o d y ta k ie odbędą się w dniach 13-16 VIII. w Nowemmieście, Okr. now om iejski bowiem uzyskał n a zeszłoroczn. zawód, ty tu ł w icem istrza (m istrzem G rudziądz) i z tego ty tu łu przypada mu zaszczyt goszczenia u siebie kw iatu zaw odników pomorskich.

Nowocześnie ekw ipow any stad jo n sportow y i dobra form a zaw odników spod znaku KSM każą wróżyć, że te g o ­ roczne boje sportow e zaznaczą now ą p iękną k a rtę w dzie­

jach sportow ych KSMów pom orskich.

N ietrudno powiedzieć, że szczególnie o strą będzie w alka o p u h a r koszykówki i siatków ki. P re te n d u ją tu szczególnie Toruń, G rudziądz i Now em iasto.

Po zawodach część zaw odników wyjeżdża na trzeci w tym roku obóz trzytygodniow y w ychow ania fizycznego w Borowie pod K artuzam i.

Zebranie Towarzystwa Samodzielnych Rzemieślników w Nowemmieście n-Drwęcą

o d b ęd z ie się w poniedziałek 10 bm. o godz. 7-mej wiecz. w lokalu p. B. Jankow skiego (w rynku).

T ow arzystw o Sam odzielnych Rzem ieślników podaje do w iadom ości, że w dniu 20 lutego br. ogłoszone zostało roz­

porządzenie M inisterstw a P rzem ysłu i H andlu „O C echach Rzem ieślniczych", które daje nowe podstaw y dla działan ia Cechów. W ygłoszony zostanie re fe ra t przez re fe re n ta tu t.

S taro stw a p. Olszewskiego.

Prócz tego będą om aw iane sp raw y ulg w zw iązku ze św iadectw am i przem ysłow em i i t. p.

Z pow odu ważności — proszę o jak najliczniejszy udział

«członków, jakoteż zainteresow anych rzem ieślników . Za Zarząd z Bolesław Ludw icki, prezes.

. Cena bekonów.

N o w em iab to. Przy dzisiejszym odbiorze bekonów p ła ­ cono 42 zł za ctr., dowóz był duży.

Imprezy letnie. — Cudna pogoda sprzyjała.

N o w e m ia sto . Częste deszcze w o sta tn ic h ty godniach sta n o w iły niem ałą przeszkodę w p rzeprow adzeniu ro zm aitych im prez letnich, będących w łaściw ością tego sezona. To też, gdy o sta tn io z a istn ia ła piękna pogoda, skorzystano sk w ap li­

wie z niej, by nie uciekło to, co się odw lekło

O sta tn ia słoneczna niedziela przeto obfito w ała w liczne w ycieczkow e i zabaw ow e im prezy. I ta k n asza młodzież ai pod sz ta n d a ru KSM. ochoczo i ogniście baw iła się w Ł ą­

k ac h w ogrodzie p. K ulkow skiego pod bacznem okiem swego o p ie k u n a, ks. Zakrzew skiego.

Stów. Rodziny P olicyjnej używ ało godziwej i przy jem n ej rozryw ki w ogrodzie p. Kurow skiego w P acółtow ie, ta k sa m o Stów . Rodziny Policyjnej w L ubaw ie w ogrodzie p. Przeczew- skiego w S am pław ie.

N asze Dzieci Marji z gronem Sióstr M iłosierdzia n a to ­ m ia s t urządziły sobie po poł. w ycieczkę do Tyiic, gdzie o d b y w a ł się o d p u st P rzem ienienia P ańskiego.

W szystkie im prezy opro m ien iał czysty, roześm iany lazu r n ie b a, pogodny i zgodny n astrój i gym patja społeczeństw a.

To ju i nie Bonifacy.

L ubaw a. Czytelnicy! p rzypom inają sobie może jeszcze, ja k to m niej w ięcej przed rokiem podaliśm y n a łam ach n a ­ szej g azety p o d słu c h a n ą rozm owę pom iędzy sta ry m i obyw a­

telam i naszego grodu, p. S zydełkiem i Igiełką. Od tego czasu ł>yło ja k iś czas głucho o naszych poczciw inach.

Był skw arny dzień, po którym wieczorem w ybrał się p.

Szydełko poza m iasto. W drodze pow rotnej sp o tk a ł swego kom pana p Igiełkę. Widząc icb razem, przyspieszyłem kroku, ciekaw y też, o czem to oni będą dziś dyskutow ać. Nie po­

w odow ała m ną chęć denuncjacji, tylko p rosta ciekaw ość dziennikarska.

— A l Dobry w iec zó r— k u m o trz e — odzywa się Szydełko

— upał — bo u p ał był dziś — człek w ybrał się trochę poza m ury, zaczerpnąć świeżego powietrza. Ale widzę, że i tyś spragniony ochłody. A może w stąpim y na piwko — zapro­

ponow ał Szydełko — gdy przechodzili w mieście obok re ­ sta u ra cji

— Hm. N iezła myśl. Tylko widzisz, ja tam... — zaczął wym awiać się Igiełko.

Ale Szydełko schw ycił go za rękaw i w ciągnął do r e s ta u ­ racji. Usiedli w kąciku i popijając piwko, toczyli między sobą przyciszoną rozmowę. W szystkiego nie dosłyszałem , lecz z tego, co doszło do m ych uszu, p o staram się w iernie podać.

— Bo widzisz —- braciszku — zaczął po chwili Igiełko — człek nigdzie dziś nie pew ien. C zytałeś zapew nie, ja k to pew ien ra d n y za niebaczne słówko dostał się n a ław ę oskarżonych i będzie m usiał jeszcze posiedzieć w kozie. A nie byłoby tego, gdyby nie było denuncjatorów i lizusów, a tych w na- szem mieście tra fi się sporo. Za kieliszek wódki gotów cię wydać. Ten radny i jego proces sta ł się głośnym w całym kraju. Za opis z procesu skonfiskow ano naw et gazety w a r­

szaw skie. A pew ne pisem ko „ludowo k ato lic k o -b e zp a rty jn e"

chciało n aw et tego radnego przypisać S tronnictw u N arodo­

wemu, rozpisując przytem brednie o te] spraw ie.

— J a znów — rzecze Szydełko — czytałem w tych dniach o pew nym jegom ościu Bonifacym, co to pi , żył i b a ­ wił się za darm o i w dodatk u każdy mu się k ła n ia ł za to w pas. Czy to nie byczo. Człowiek musi od ra n a do nocy harow ać, by uczciwie zarobić na kaw ałek chleba, a ta k i Bonifacy żyje sobie, niczem ten p taszek bez pracy. Czy to nie skandal?

— Nie unoś się ta k zbytnio — odrzecze Igiełko — J a znam takiego osobnika w naszem mieście, któ ry za zadani©

swego życia o brał sobie odw iedzanie tutejszy ch re sta u raey j i teraz zrozumiesz, dlaczego ociągałem się w stąpić dziś na piwko. Były czasy, kiedy te n jegom ość był w łaskach. Z a ­ łożył ponoś „Strzelca", pracow ał „społecznie i państw ow o — twórczo". Za to o trzym ał koncesyjkę, tro ch ę posoloną, bo bez soli nie nie sm akuje A przytem jeszcze em eryturkę.

Były to czasy dla tego jegom ościa św ietne, lecz koncesyjkę djabli wzięli i pozostała skrom na em ery tu rk a. Lecz te n je ­ gomość po daw nem u je st stałym byw alcem resta u raey j. P e ł­

no go zw łaszcza tam , gdzie „bractw o“ podochocone. Po­

trafi zawsze znaleźć naiw nych, którzy mu fun d u ją. A przy­

tem um ie mówić, wszystko wie, wszędzie był. Nic nie szkodzi, że czasem urządzi w mieście w nocy widowisko, prześpi się gdzieś na schodach. Jem u to służy. —

W tej chwili do lokalu w tłoczył się w tow arzystw ie pew ­ nego osobnika ów lokalny „B onifacy“. Igiełko rzekł: — Oto wilk, o którym m ów isz“. Obaj się prędko w ynieśli, a w drzw iach słyszałem jeszcze, ja k Szydełko m ó w ił:— To m a być Bonifacy, to chyba prędzej... i tu się zaciął. —• Braciszku, jak to się nazyw ał król, co uciekł z H iszpanji — za p y ta ł Igiełko. Drzwi się zam anęły za wychodzącym i i dalszej ich

rozm ow y nie słyszałem . P afaucy.

Z Urzędu Stanu Cywilnego w Lubawie

za cza s od 1 do 31 lip ca 1936 r.

U r o d z e n i a : Rob. J a n K w iatkow ski s, J a n Paweł, mlecz A ntoni M aciołek s. S tefan, Czel. szewski Rykaczew ski Alfons c. E lżbieta Irena, kow al; Ziółkowski s. H enryk, mlecz.

Bron. Kamiński s. Roman, dekarz M ichał Zieliński s. S tani sław , m. piek. Józef Szczepański s. Józef Zygm unt, rob. A l­

brech t G urzyński c. Regina, rob. B ern ard Ossowski c. G eno­

wefa, m. kow. Józef Cybulski c. Zofja, rolnik S tefan Olszew­

ski c. Stefan ja Ewa. N ieślubne 2.

Z g o n y s B arb ara N eea 3 t y g , K azim ierz W a lc z a k i i pół roka, K o nstanty Zakrzew ski 17 lat, Ju lja P ok o jsk a 62 lat, Ja n in a Z uralska 28 dni, A nna B ran d t 22 lat, S tanisław F ranciszek M arszałek 5 tyg.

Ś l u b y : R obotnik L eonard Licznerski z Pelagją Leśniak, czeladnik rzeźnicki H enryk M ichał Dembicki z E lżbietą W an­

dą Sebiissler, u rzęd n ik pocztow y Józef F ranciszek Zelłma z H eleną Toffel, rolnik S tefan M ieczysław M arkuszew ski z L eokadją L ieznerską, porucznik 65 pp. Paulin F ranciszek D om anow ski z R ut A nną Ilsą D unajską.

Z życia Straży Pożarnych, należących do gminy Prątnica.

Z ło to w o . Dnia 16 bm. odbędzie się w Złotowie (siedziba naczelnika rejonu 6) zjazd strnży pożarnych, należących do gm iny P rątn ica, połączony z m anew ram i straiac k iem i. Ju ż obecnie czyni się przygotow ania, aby zjazd w ypadł ja k n aj- lepiej. W zjeździe tym weźmie udział 7 straż y w iejskich i 1 m iejska zm otoryzow ana. J a k nas poinform ow ano, rozpocz­

nie się ta im preza już o godz. 8 ran o , uczestnicy zjazdu b ęd ą uczestniczyli w nabożeństw ie. J e s t to pierw szy zjazd strażack i w okolicy, połączony z m anew ram i, to też mam y nadzieję, że obyw atelstw o Złotow a i okolicy poprze im prezę rycerzy św. F łorjana.

Udar słoneczny powodem śmierci.

H e r m a n o w o . N iejaka L ew andow ska z H erm anow a podczas pracy żniw nej zap ad ła na silny ból głowy i po 2-ch dniach zakończyła życie. N ieboszczka osierociła 5-cioro d robnych dzieci.

Z Pomorza.

Zawzięty niemtaszek.

B rod n ica. J a k Niem cy pojm ują zbliżenie narodow e, m ieliśm y tego now y dowód. Otóż burza z silną ulewą, ja k a przeszła n ad okolicą w niedzielę, w yrządziła pow ażne stra ty , a m iędzy innem i w oda w targ n ę ła do zabudow ania, zalew ając piwnice i pokoje p.

Raczkiewiczowej z K arbow a. P. R., w idząc swój d o b y te k zagrożony, p oprosiła Niem ca Kr&usego, aby w ydał sikaw kę straż y ogniowej celem w ypom pow ania wody. K ra u se s t a ­ nowczo odm ów ił nietylko w ypożyczenia sikaw ki, ale u d z ie ­ le n ia jakiejkolw iek pomocy.

W końcu znaleziono prezesa S traży Ogniowej k arb o w - skiej, któ ry n ak a za ł K rausem u sikaw kę w ydać. G niew ało to b u tn eg o Niem ca, k tó ry sw oją złość w yładow ał n a w łasnej córce, dlatego, że z poczucia sąsiedzkiego p ospieszyła z pom ocą. Córkę tę zapalczyw y ojciec w ydalił z dom u, w y ­ k rzykując „H iifst den Polan, geh zu ih n e n !" (Pom agasz P ola­

kom, to idź do nich!) Czyż to nie zaw ziętość iście k rz y ­ żacka !

P anie M inistrze S praw Z agrań., to je d en z licznych do­

wodów zbliżenia.

Brat zastrzelił siostrzyczkę.

K o w a le w o . W czasie nieobecności rodziców Mattów, robotników majątku Mlewiec, bawiło się w iszącą na drzwiach dubeltówką, naładowaną 1 nabojem, 2 dzieci: 11-ietni Artur i 3-letnia Hildegard. W pewnej chwili nastąpił wystrzał i cały ładunek naboju ugodził 8-łetnią Hildegardę w szyję, wskutek czego nastąpiła natychmiast śmierć. Oczywiście Matt będzie surowo karany za powyższy wypadek.

Zebranie członków Stron.

Narodowego Koła Nowego miasta.

Nowemiasto. W środę o godz. 8 wieczorem odbędzie się w małej salce Hotelu Centralnego zebranie członków Stron. Naród. Koło Nowemiasto.

Z powodu ważnych spraw przybycie wszystkich

członków konieczne. Zarząd.

Zięć zamordował teśeio.

W e jh e r o w o . W m ieszkaniu Ja n a B insa rozebrała się przy uh Puckiej straszn a tragedja. O tó i pom iędzy Ja n e m BigU8em (teściem ) i K ram pę Jan em (zięciem) przyszło do kłótni, podczaj której w yw iązała się bójka, w w yniku k tó rej Bigas został ta k dotkliwie poraniony, że zm arł. Zabójcę K ram p ę aresztow ano.

Ofiara katastrofy samochodowej.

J a s t r z ę b i a G ó r a . W sobotę w ydarzyła się na a u to ­ stradzie nadm orskiej k atastro fa, w któ rej śm ierć poniósł szofer sam ochodu osobowego, Łąkę J a n z D om atówka. Ł ąkę, chcąc w ym inąć row erzystę, uderzył o kraw ędź a u to stra d y , na sk u te k czego sam ochód przewrócił się. W sam ochodzie znajdow ały się jeszcze 4 osoby, któ re odniosły jed y n ie le k ­ kie obrażenia.

Z dalszych stron JPolstei.

Krwawy spór o miedzę. — Dwaj sąsiadzi wzajemnie zamordowali się.

C iech ocin . W oddalonej o 10 kim. od Dobrzynia wsi Ciechocinie, pow. lipnow ski, doszło do n astęp u jące j tra g e d jii G ospodarz, orząc zagon, w ory w ał się za bardzo w m iedzę g ra ­ niczną, za k tó rą kosił żyto jego sąsiad, który zwrócił mu n a to uw agę. P o w stała n astęp n ie kłó tn ia przeszła szybko w bójkę. G ospodarz oracz, nie m ogąc znieść w yzwisk, rzucił się na kosiarza. Podbiegającego z pięściam i oracza kosiarz ciął kosą w szyję. Oracz, pomimo, że cios był śm iertelnym , zdążył w yrw ać przeciw nikow i kosę i jednym zam ach em odciął mu głowę, poczem sam p ad ł m artw y.

Pogryzienie przez wściekle koty.

W a rsza w a . W m ieszkania przy ul. Zajęczej 2 zo stała p o g r y z io n a p rzez w ś c ie k łe g o k o ta 4 4 -Ietn . M arjanna W nuk. Pogryzioną o p atrz y ł lekarz pogotow ia, poczem sk ie­

row ał ją do państw , zak ład u higjeny dla szczepienia ochronnego

W o sta tn ic h kilku dniach je st to czw arty w ypadek p o ­ k ąsa n ia przez w ściekłe koty. Poza tem w różnych p u n k ta c h m ia sta w ściekłe psy pok ąsały 4 osoby.

W okolicach Warszawy grasują jadow ite muchy.

R o b o tn ik z F a le n t zm a rł po u k ą s z e n ia m a c h y . W a rsza w a . Do plagi w ściekłych psów i kotów , k tó re już od dłuższego czasu tra p ią m ieszkańców W arszaw y i o k o ­ licy, p rzybyła w okolicach podw arszaw skich now a plaga:

z ja w iły s ię J a d o w ite m u ch y. W ub. w torek przyw iezio­

no do szp itala D zieciątka Jezu s w WTarszaw ie ro b o tn ik a z F a le n t pod W arszawą, 23 le tn . Ignacego Kamińskiego. Z n a le ­ ziono go w sta jn i n ie p r z y to m n e g o , z o p u c h n ię tą t w a ­ rzą. Stw ierdzono, że K am ińskiego rano podczas pracy w sta jn i u k ą siła w p o lic z e k m u ch a. W chw ilę potem s p u ­ chła m u ca ła tw arz i zanim zdołano wezwać lekarza, K au Jń - ski s t r a c ił p rzy to m n o ść. L ekarze stw ierdzili, że zachodzi w y p a d e k za k a żen ia .

W godzinę po w ypadku K am ińskiego przew ieziono do W arszaw y i umieszczono w szpitalu.

N iestety, pomoc okazała się już spóźnioną i K am iński zm arł. T ajem niczym g atunkiem niebezpiecznej m uchy za in ­ tereso w ały się w ładze lek arsk ie i do F ale n t w ysłano s p e c ja l­

n ą kom isję s a n ita rn ą , k tórej b ad a n ia pozw olą u sta lić ro d zaj ja d u i w yprodukow ać odpow iednie an tid o tu m . Przy okazji wyszło na jaw , że w F ale n ta c h było już kilka p o d o b n y c h w ypadków .

Aresztowanie fałszywego księdza w Częstochowie.

Częstochow a. O statnio na te re n ie m ia sta Częstochow y grasow ał n iejaki K arłow ski, k tóry podaw ał się za księdza katolickiego i w y łu d za ł ofiary. Na sk u te k inform acji z T a r­

now skich Gór policja areszto w ała go. O szust w rzeczyw istości nazyw a się J a n T arnow ski i pochodzi z p o w iatu skierniew i­

ckiego.

Ma on za sobą przeszłość k ry m in a ln ą i należy do n a jb a r­

dziej zuchw ałych aferzystów , ob d arzo n y ch niezw ykłym s p r y ­ tem i przedsiębiorczością. Okazuje się, że w „ vurjerze W ar­

szaw skim " już od r. 1913 w ielokrotnie ukazyw ały się w zm ianki, iż p rzeb ran y za duchow nego, niejaki K arło w sk i zb ie­

ra sk ła d k i oraz in te n cje m szalne. Tenże K arłow ski już przed w ojną był w M edjolanie, gdzie p odaw ał sią za b isk u p a i po zdem askow aniu był osadzony w w ięzieniu. J e s t w ta je m n i­

czony w stosunki i spraw y d u chow ieństw a i zręcznie w y łu d za ofiary w trak c ie w izyt u księży. Mówi zaś biegle po f ra n c u ­ sk a i łacinie. Przez jakiś czas w ystępow ał tak że w roli k się­

dza - F ran cu za, P osiada dużą ogładę i in teligencję.

P rz ed sta w iał się jako Tarło. Liczy la t około 50-eiu, je st nieżo­

n atym , w koloratce pod szyją nosi n a w stążeczce m ały r y n ­ graf.

O zmianę podstaw uposażenia pracowników państwowych.

O dbyty w m arcu rb. zjazd delegatów Stów. U rzędników P aństw ow ych, oceniając n egatyw nie obow iązującą obecnie u sta w ę uposażeniow ą, zlerił zarządow i głów nem u S. U. P.

opracow anie p ro jek tu u sta w y uposażeniow ej, k tó ry b y o b ej­

m ow ał w szystkie p o stu la ty urzędnicze w tym zakresie. P ro­

je k t ustaw y , uchw alony przez zarząd główmy S. U. P,, zo stał p rze słan y do w szystkich organizacyj zaw odow ych urzędników i pracow ników p aństw ow ych oraz do ośrodków pracow niczych S. U. P. celem w ypow iedzenia się i n a d e s ła ­ n ia swoich opinij. O pracow any w ten sposób p ro jek t u s ta ­ w y będzie w najbliższym czasie złożony w rad zie m inistrów . P ro je k t przew iduje znaczne zm niejszenie rozpiętości p łac m ię­

dzy poszczególnem i g rupam i uposażenia, ograniczenie d o ­ d atków fu nkcyjnych, przyw rócenie d odatków ro d zin n y c h , a u to m aty cz n ą progresję uposażenia wzwyż o 2 proc. rocznie, zrów nanie w praw ach urzędników k o n trak to w y c h z eta to - wemi etc.

P ro je k t S. U. P. w yw ołał d u że za in te re so w an ie w śród urzędników i pracow ników p ań stw o w y c h .

R U C H T O W A R Z Y S T W .

L u b a w a . Dnia 16 sie rp n ia 1936 r. o godz. 15. w lokal»

p. A sta, przy ul. G runw aldzkiej, odbędzie się zeb ran ie m ie­

sięczne Z w iązku H allerczyków , Placów ki L abaw a.

Z eb ran ia odb y w ać się b ęd ą w pierw szą niedzielę po 15

każdego m iesiąca. Zarząd.

L ubaw a. Z eb ran ie K atolickiego S tow arzyszenia K o b iet odbędzie się w środę, d n ia 12 bm . o godz. 8-mej w ieczorem

w O gniska. Z arząd.

Cytaty

Powiązane dokumenty

I ten ostatni proces wydaje się być tylko zwykłą komedją, zaaranżowaną po to jedynie, by za jego pomocą uprzątnąć ze świata szereg wybit­.. nych

kie nieżydowskie, aby na ich gruzach zbudować swoje panowanie nad światem. Komunizm oderwanie od żydów ani istnieć ani rozwijać by się nie był w stanie. Z

Ocet, w którym fasolka się zagotowała, zagotowuje się z korzeniami, soli się i zimnym już po wyjęcia korzeni zalewa się fasolkę w

W pewnej chwili jeden z nLb, ubrawszy się niepostrzeżenie w szaty liturgiczne kapłańskie, wszedł na ambonę, chcąc wygłosie zeń «dla kawału” kazanie, a

Dlatego też w kołach politycznych francuskich wyraża się nadzieję, że niew ątpliw e wzmocnienie sojuszu m iędzy Polską, a Francją, którego wiadomym znakiem jest

kiego pod dostatkiem, jest nawet w bród, byle się tylko do tego odpowiednio zabrać, byle należycie przestawić i dostosować cały ustrój i aparat

lityczne. Byliśmy wszak świadkami, że w ostatnich latach w dniu tym na gmachach publicznych nie wywieszano ani chorągwi nawet. Dzień 15 sierpnia podaiesionu do

ofensywy bolszewickiej nie mógł się ostać i wkrótce zaczął się ogólny odwrót, najpierw na froncie południowym.. Ż wielkim trudem tylko udało się na tym