• Nie Znaleziono Wyników

Dokumenty znalezione w pamiątkach po rodzicach - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dokumenty znalezione w pamiątkach po rodzicach - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

EWA KROJEC

ur. 1950; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, Stare Miasto, ulica Grodzka 30, pamiątki po rodzicach, listy

Dokumenty znalezione w pamiątkach po rodzicach

Pamiętam nazwisko, ono cały czas mi w głowie się kołacze – pani Głowacka.

Znalazłam w pamiątkach po rodzicach taką kartkę, na której [widnieje, że] moi rodzice od tej pani kupili część rzeczy, których ona była właścicielką, typu szafka nocna, stolik, łóżko żelazne, takie przedmioty. To był [19]49 rok, mnie nie było jeszcze [na świecie]. Wiem, że [ta pani na Grodzkiej 30] mieszkała. Nie wiem czemu mi się zakodowało, że ta pani była jakby właścicielką wcześniej tutaj.

[Na tej kartce było napisane]: „Od pani Głowackiej zakupiono: ...” – i podpisał się mój ojciec i jego kolega, którego znałam z opowiadań. Znalazłam też w pamiątkach dwa listy pisane z obozu na Majdanku z prośbą o wyciągnięcie go stamtąd. [Ten człowiek nazywał się] Komoń. I przeżył, bo w [19]49 roku tam się podpisał, czyli wyciągnęli go.

W domu opowiadało się, że ojciec pomagał wyciągać osoby z Majdanka. Po prostu Niemców w jakiś sposób przekupili. W ostatniej chwili go wyciągnięto, to znaczy wywieziono tego człowieka razem z trupami.

Data i miejsce nagrania 2012-05-17, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

On wszedł potem w kostium kandydata na posła, a potem posła i powiem szczerze, że to się rozegrało nie tak, jak powinno. Potem też podobno

Zawsze był problem z praniem, bo w domu jak się prało, to tak: kocioł z bielizną na kuchni węglowej, żeby ta bielizna się wygotowała, było dodawane szkło wodne, szare

Moi rodzice nie chodzili i się nie awanturowali – było powiedziane, że masz się sam obronić i masz się tak zachowywać, żeby ani komuś krzywdy zrobić, ani tobie

[Poczynając] od parteru, ta kamienica zawsze miała dozorcę i tu była dozorczyni – kobieta; na dole jeszcze była pani, o której się mówiło „pani doktorowa”.. Na

Ale to był taki ważny moment w życiu, bo wszyscy byli razem, nawzajem sobie pomagali, te rodziny razem skupione; nie było jakiejś złości, zawiści, że temu jest lepiej,

[Targ] bardziej wchodził na teren [obecnego] dworca, bo tu stały budki, [w których] były sprzedawane cukierki „rybki”, malutkie cukierki w słoikach, w kształcie rybki,

Jak już skądś wracałam – raczej chodziło się pieszo, bo komunikacji nie było – to szłam szybko, żeby jak najszybciej dojść do Bramy Krakowskiej, już jak weszłam tu,

[Poza tym przed wojną], też z opowiadań [mamy to] znam, były żydowskie sklepy i jak się chodziło cały czas do jednego sklepu, to przed świętami zawsze właściciel sklepu