• Nie Znaleziono Wyników

Zabawy dzieci na lubelskim Starym Mieście w latach 50. i 60. - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zabawy dzieci na lubelskim Starym Mieście w latach 50. i 60. - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

EWA KROJEC

ur. 1950; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, Stare Miasto, plac Po Farze, zabawy dziecięce

Zabawy dzieci na lubelskim Starym Mieście w latach 50. i 60.

Ulica Grodzka to był jeden duży plac zabaw. Właściwie ona służyła [jako] boisko, bo dawniej chłopcy grali w palanta. Była taka kostka drewniana z jakimiś oznaczeniami, liczbami, i do tego był kij do odbijania, ale w jednej części płaski. Cała ulica [była]

porysowana w jakieś miejsca, do których musieli trafić. I grali przez całą ulicę starsi chłopcy. Młodsi chłopcy grali w zośkę – taką odbijaną na nodze włóczką [z ołowiem]

– i w klipę. Dziewczynki bawiły się lalkami. Wypchanego miśka trocinowego miałam jeszcze w wieku prawie trzydziestu lat, on jeszcze bez jednej nogi przeżył. Jak likwidowałam mieszkanie po rodzicach, to jeszcze tego miśka znalazłam.

Najczęściej wszystkie dzieci [ze Starego Miasta] na placu Po Farze się gromadziły.

To takie miejsce, gdzie mogły wszystkie być. Tych dzieci było dużo i były różne. Na podwórkach to już później niektóre panie z talerzami latały i karmiły te dzieci. Za mną nikt nie latał z żadnym talerzem, zresztą jadło się w domu.

Miejscem zabaw był plac – mówiło się „Na Farze” – teraz jest Po Farze. Przy tym placu był budynek, w którym mieścił się dom dziecka. Często przychodził do nas chłopiec, [który] był po prostu dokarmiany czy lekcje z nami odrabiał; przez niedługi czas te dzieci przychodziły.

Ja byłam takim dzieckiem, które wszędzie wlazło. Urodziłam się po dziesięciu latach małżeństwa i byłam raczej rozpieszczona, rozpuszczona. Uważam, że miałam bardzo dobre i szczęśliwe dzieciństwo. Nie pamiętam takich momentów, żeby mnie było źle. Pamiętam kary, ale to dobrze, że pamiętam, bo byłam dzieckiem, które wszędzie wlazło, wszystko musiało zobaczyć, ruszyć, dotknąć, takim sprytnym, wszędzie się wcisnęłam. Jak chciałam pójść do cyrku, to sobie poszłam i nie interesowało mnie, że ktoś mnie szuka. Raczej nie cierpiałam w domu jakiejś biedy czy niedostatku. Nie zawsze wszystko miałam, co bym chciała, ale nie narzekałam.

Poza tym inaczej dzieci się wychowywało. Dzieci, tak jak wszędzie, biją się, kłócą, popychają, niektóre lecą i skarżą – u nas nie wolno było skarżyć. Do tej pory pamiętam, że ojciec [powiedział], że jak przyjdzie któreś i się poskarży, to dostanie.

(2)

„Masz sobie tak radzić, żebyś nie przychodził i się nie skarżył”. Właśnie to było też takie zarzewie konfliktów w kamienicy, że [jak] ktoś kogoś uderzył, to zaraz matka leciała i awanturę robiła. Moi rodzice nie chodzili i się nie awanturowali – było powiedziane, że masz się sam obronić i masz się tak zachowywać, żeby ani komuś krzywdy zrobić, ani tobie ktoś. Nigdy nie mogłam przyjść się poskarżyć, że ktoś mi coś zrobił, musiałam się obronić. Pamiętam, że przezywano nas, w całej szkole podstawowej to mi doskwierało. To był czas, kiedy Sowieci w kosmos wysłali Łajkę i Striełkę, i w szkole z nas zrobiono „Łajkę”. Ostatni raz z tym przezwiskiem „Łajka”

spotkałam się pięć-sześć lat temu – szłam przez Stare Miasto i słyszę: „Łajka”. „No, nie – myślę sobie – ktoś się odezwał”. Rozejrzałam się i poznałam pana – no, taki...

zmęczony był. Stał na rogu, widocznie mnie poznał.

Data i miejsce nagrania 2012-05-17, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Ale jak był chory i jako lekarka mu powiedziałam, że już nie wolno mu nie jeść, to bardzo się tym zmartwił, to mu powiedziałam: „Nie bój się, ja będę w dalszym ciągu

„Materiały [fotograficzne] czarno-białe”[Mikołaja Ilińskiego –red.], potem „Materiały [fotograficzne] barwne”[Edwarda Dubiela oraz Mikołaja Ilińskiego –red.] –[to]

[Poza tym] ze śruby się strzelało, to znaczy z zapałek się draski brało, śrubę z rusztowań, jak się kiedyś rusztowania skręcało, śruba, nakrętka, wsypywało się

To, co się działo przed [19]81 rokiem jest dla mnie ciężkie; ciężkie wspomnienia, bo wiele osób zostało aresztowanych, wielu zostało pobitych i ten rok zakończył się bardzo

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, przełom w 1989 roku, PRL, Lublin, przemiany ekonomiczne i społeczne, Polacy, mentalność Polaków, zmiana mentalności,

Zresztą był już starszy człowiek, to nie chciał się wynieść, tylko chciał tam dokonać żywota.. Miał chyba sentyment

Dla mnie osobiście wolność to po prostu możliwością wyrażania swoich poglądów politycznych i religijnych. Kiedyś nie było możliwości