• Nie Znaleziono Wyników

Dom otwarty - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dom otwarty - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

EWA KROJEC

ur. 1950; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, Stare Miasto, ulica Grodzka 30, pomoc rodzinie

Dom otwarty

Do spania miałam wielkie łóżko metalowe z takimi gałkami, na sprężynach i na materacach. Wcześniej [były] sienniki, potem wyrzucane na podwórko, później materace, ale nie z gąbki, tylko z jakiegoś włosia, trzy na łóżku się mieściły, w poprzek.

Pokoje były bardzo duże, jeden z pokoi u nas miał ponad 40 metrów, tak że one były mało przytulne. Jeden pokój [zajmowali] przeważnie rodzice, [była] kuchnia i [pokój dla] dzieci, ile ich tam by nie było. Ale nie tylko dzieci, dlatego że to był taki okres, [że]

nasze mieszkanie było takie przejściowe, tam wiecznie ktoś był, ktoś przyjeżdżał.

Masa ludzi przyjeżdżała, coś tam mieli do załatwienia: a to jakieś sprawy powojenne, a to znowu dzieci do szkoły, więc przyjeżdżali do nas. Moi rodzice w Lublinie mieszkali jeszcze przed wojną, ale pochodzili oboje ze wsi, jak większość ludzi wtedy. I [kiedy] tutaj zamieszkali po wojnie, dostali mieszkanie, to jak ktoś miał coś do załatwienia i dojechał do Lublina, to musiał gdzieś przenocować. Nie było takiej komunikacji jak w tej chwili, do hotelu nie poszedł – raz, że nie było, a drugi raz, że to był prosty człowiek – więc zawsze się mówiło: „Do Olesia”. Mój ojciec miał na imię Aleksander i zawsze wszyscy: „Do Olesia”. Ponieważ mój ojciec jednak wykształcenie posiadał, więc kolegów różnych miał, maszynę do pisania miał – to był cenny przedmiot w domu – więc przyjeżdżali i przychodzili do niego. I tak: „Oleś, napisz podanie”, „Oleś, pomóż do jakiej szkoły dziecko wysłać”, „Oleś, przenocuj, bo egzaminy są do szkoły”. Do lekarza [również] przyjeżdżali, tak że u nas w tym mieszkaniu był ruch na okrągło. Nie wiem, czy u wszystkich tak było, ale u nas właśnie [było] takie mieszkanie przelotowe.

Oprócz takich osób, co przyjechały i załatwiały coś, to u nas i mieszkali [członkowie]

rodziny czy znajomi moich rodziców. Fabryka Samochodów Ciężarowych powstała, no to ludzie ze wsi przyjeżdżali, szukali pracy, od razu mieszkania [nie mieli], bo ciężko było z tymi mieszkaniami; zanim ktoś wynajął, to mieszkali u nas. Więc ten pokój był parawanem przedzielony, albo szafami, bo dawniej się mieszkanie dzieliło

(2)

szafami. Szafy się przestawiało – za jedną mężczyźni, za drugą kobiety, gdzieś tam dzieci. Takie było życie. Ale to był taki ważny moment w życiu, bo wszyscy byli razem, nawzajem sobie pomagali, te rodziny razem skupione; nie było jakiejś złości, zawiści, że temu jest lepiej, a temu gorzej, tylko raczej każdy starał się tej drugiej osobie pomóc w miarę swoich możliwości, nawet z tym mieszkaniem. Mieszkały [u nas] nawet małżeństwa z rodziny mojego ojca, bo się pobierali i na początku nie mieli gdzie [mieszkać], no to trochę tu, później gdzieś wynajmowali czy się przeprowadzali.

I te rodziny były takie zżyte. Na Starym Mieście na [ulicy] Trybunalskiej* mieszkała mojej mamy siostra z mężem, więc jak były imieniny, bo urodzin raczej wtedy nie obchodzono, to przychodziło do domu trzydzieści osób, dwa stoły się zestawiało.

Takie były spotkania rodzinne. Dawniej telefonów nie było, telefon u nas pojawił się bardzo późno, już nie mówię o telewizji czy innych rozrywkach. To był właśnie sposób na spędzanie czasu i to w jakiś sposób łączyło te rodziny.

* – obecnie Jezuicka

Data i miejsce nagrania 2012-05-17, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

[Z tej rodziny] matki nie bardzo [znałam], ojca znałam, dlatego że nasi ojcowie razem pracowali, myśmy [z jego synami] razem jeździli na kolonie, a potem tak się złożyło, że

Ale myśmy głównie za młodych lat to figlowali sobie w gliniankach, gdzie ziemia była gromadzona czy w piaskownicach, tam gdzie piasek był zwożony, jak to zwykle dzieciarnia

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i

Mam zdolności lingwistyczne i chciałem uczyć się francuskiego, ale niestety uległem sugestiom otoczenia, rodziny i wybrałem to durne prawo, czego po dziś dzień

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Janki, obrzędowość doroczna, Wigilia, śpiewanie kolęd, kolędy, rodzina.. W Wigilię wszyscy razem