• Nie Znaleziono Wyników

W przededniu wybuchu II wojny światowej - Miriam Akavia - relacja świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W przededniu wybuchu II wojny światowej - Miriam Akavia - relacja świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIRIAM AKAVIA

ur. 1927; Kraków

Miejsce i czas wydarzeń Kraków, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, Kraków, Muszyna, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, rodzice, matka, Bronia Weinfeld, ojciec, Hirsz Weinfeld, brat, Jeszajachu Weinfeld, pisarstwo, wybuch II wojny światowej, bombardowanie Krakowa

W przededniu wybuchu II wojny światowej

Moja książka o rodzinie [nosi tytuł] „Karmi sheli”, to znaczy ‘moja winnica’. „Weinfeld”

to jest ‘winne pole’ po niemiecku i dlatego „Moja winnica”. W tej książce ostatni rozdział to jest 1939 rok, ostatnie wakacje w Muszynie, piękne wakacje. Nikt się nie interesuje polityką, nie mamy pojęcia, co się dzieje. Telefonu nie było w tej Muszynie, tam w naszym mieszkaniu, gdzie myśmy mieszkali na wsi. I gazety kto kupował? Nikt się nie interesował. Chodziło się do rzeki pływać i chodzić po górach, piękne wakacje.

Aż przyszedł telegram od ojca: „Wracać do domu, będzie wojna”. I już była panika na stacjach kolejowych. Mówiono: – Naprzód żołnierze, żołnierze idą nas bronić do wojska. I żołnierze jechali też na mobilizację, to już była panika, już był bałagan w godzinach [kursowania] pociągów. Dojeżdżamy do Krakowa, stoi ojciec na stacji i mówi nam: – Będzie wojna, wyjąłem z banku pieniądze, mam pieniądze. Może zmienimy pociąg i wyjedziemy za granicę, do Konstancy i do Erec Israel [ziemia Izraela, także ziemia obiecana – red.] I mamusia powiedziała – może to nie było tak, ale ja tak napisałam w książce, bo mniej więcej tak było: – Teraz? Ja zawsze prosiłam się o wyjazd do Erec Israela. Ty nie chciałeś. Mówiłeś, że masz dobre interesy, że ci się dobrze powodzi i że jak dzieci urosną, pojedziemy. A teraz mamy uciekać w panice? Ja muszę się pożegnać z moją rodziną. Mam braci, mam wielką rodzinę, mam rodziców. Tak uciekać? To ojciec się poddał i wróciliśmy do domu. I tam w tej „Mojej winnicy” jest napisane: „Już było za późno, wszystkie dobre pociągi już odjechały, już było za późno”. I w epilogu: „Niedługo potem inne pociągi przewiozły tych ludzi do obozów śmierci”.

Myśmy wrócili do domu, nagle [nadleciały] samoloty, brat mój – Izio się nazywał, Jeszajachu, Izio wołaliśmy go w domu – mówi: – To są niemieckie samoloty.

Odpowiedziała mu mamusia: – Ty fantazjujesz. Jakie niemieckie samoloty? To na

(2)

pewno są manewry polskiego wojska. Aż spadły bomby, rozbiły się w mieszkaniu naszym szyby i wybuchła wojna. Myśmy się wyprowadzili z mieszkania, w którym nie było okien, do domu, który należał do ojca. I tam było wolne mieszkanie, ale już ktoś to mieszkanie zajął. Już się zaczęły złe czasy – i trzy dni potem wojsko niemieckie wkroczyło do Krakowa – zaczęły się straszne czasy.

Data i miejsce nagrania 2009-09-19

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Już na początku jak [Niemcy] przyszli, były słuchy, że w województwie lubelskim zrobi się rezerwat [dla Żydów] – potem wiedzieliśmy, że to są obozy, ale [początkowo mówiło

Izrael 2009, Kraków, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, rodzice, matka, Bronia Weinfeld, ojciec, Hirsz Weinfeld, rodzeństwo, edukacja, gimnazjum hebrajskie,

Pamiętam, jak [nadleciały] samoloty amerykańskie i jak strasznie chciałam, żeby zeszły te samoloty, żeby zbombardowały to, co się tutaj dzieje, ten komin, który bez

To musi się uznać dzisiaj, takie rzeczy, co wyprawiano i tyle obozów śmierci… Pamiętam, jak przyjechaliśmy raz do Krakowa, zdaje się z Węgier, pierwszy raz do

Pierwszy rozkaz był [taki], że nauczycielka nie może się fotografować razem z nami, bo między dziećmi znajdują się dzieci żydowskie. To był pierwszy

Bardzo [dużo] chodziłam po Krakowie, ja byłam mała – dzisiaj się takie dzieci odprowadza – dwanaście lat, chodziłam sama po całym Krakowie.. Bardzo kochałam Kraków,

Myśmy wracali z wakacji gdzieś, myślę, w połowie sierpnia i w Tczewie, bo to była stacja, gdzie się przesiadaliśmy, widzieliśmy już mnóstwo wojsk, transportów

Pamiętam, chowaliśmy się, a później te bomby jak leciały, no to płakaliśmy, bo to Lublin bombardowali.. Wszystko na Lublin leciało i te samoloty, jak te bombowce – to tylko