• Nie Znaleziono Wyników

Na marginesie książki "Sztuka sakralna"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Na marginesie książki "Sztuka sakralna""

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Juliusz Bursze, Wojciech

Fijałkowski

Na marginesie książki "Sztuka

sakralna"

Ochrona Zabytków 16/2 (61), 75-76

(2)

P

I

Ś

M

I

E

N

N

I

C

T

W

O

NA MARGINESIE KSIĄŻKI „SZTUKA SAKRALNA”

CH. ZIELIŃSKI, Sztu ka sakralna —

co należy wiedzieć o budowie, urzą­ dzeniu, wyposażeniu, ozdobie i k o n ­ serwacji Dom u Bożego. (Podręcznik opracowany na podstawie przepisów kościelnych.)

W końcu 1960 r. nakładem Księ­ garni Sw. Wojciecha w Poznaniu ukazała się obszerna publikacja 0 sztuce sakralnej pióra Chwali- sław a Zielińskiego. Książka, p o trak ­ tow ana jako „podręcznik dla a r ­ tystów plastyków i pracowników sztuki sa k ra ln e j”, poza szczegóło­ wymi wiadomościami z zakresu li­ turgii i ikonografii chrześcijańskiej oraz budow nictw a kościelnego, u ­ rządzenia św iątyń i „praw odaw stw a sztuki kościelnej” zaw iera rozdzia­ ły, poświęcone zagadnieniu techno­ logii sztuk plastycznych i konser­ wacji dzieł sztuki sakralnej. Całość w ydaw nictw a uzupełniają w ska­ zówki, dotyczące sposobu przepro­ w adzania inw entaryzacji zabytków 1 słownik najw ażniejszych term i­ nów architektonicznych i plastycz­ nych. Ponieważ publikacje tra k tu ­ jące o spraw ach technologii, a zwłaszcza konserw acji dzieł sztu­ ki, są zjaw iskiem rzadkim na pol­ skim rynku wydawniczym, toteż praca Zielińskiego przeznaczona, w dużej mierze, do użytku liczne­ go grona „restauratorów ” u p ra­ w iających praktykę konserw ator­ ską w sposób, niestety, jeszcze am a­ torski budzić musi zrozumiałe zain­ teresowanie.

Ponad stustronicow y rozdział pt. „Techniki kościelnych sztuk plastycznych” omawia na wstępie podstawowe elem enty sztuki sak ral­ nej w układzie wzorowanym na znanej pracy Zdzisława Mączeń- skiego E lem enty i detale a rchitek­ toniczne, a dalej technikę zdobie­ nia m etalow ych sprzętów kościel­ nych i tekstyliów . Najszerzej omó­ wiona jest w dalszym ciągu roz­ działu technologia m alarstw a ścien­ nego i sztalugowego wraz z ch arak ­ terystyką stosowanych w m alar­ stw ie chem ikaliów i m ateriałów m alarskich oraz technika w ykony­

w ania robót pozłotniczych przy no­ wych i starych obiektach w yposa­ żenia kościelnego. Rozdział ten za­ m yka przegląd głównych technik graficznych zakończony podstaw o­ wymi wiadomościami z zakresu sztuki literniczej i paleografii.

Mniej obszernie potraktow any został przez autora rozdział poświę­ cony problem atyce konserw ator­ skiej, ograniczonej zresztą zgodnie z tytułem do tzw. „renow acji obra­ zów”. „Dział o renow acji obra­ zów — jak pisze autor — nie jest podany w celu w ykształcenia facho­ wych renow atorów , lecz dla u ła t­ wienia prac w tej dziedzinie m ala­ rzom, którzy z braku wiadomości renow atorskich zabierają się często do tej odpowiedzialnej pracy”. Omawiane jest w nim tylko to „co może być w ykonane przy pomocy najprostszych środków, dostępnych dla każdego m alarza, który nie roz­ porządza ani laboratorium , ani nie zna nowoczesnych metod pracy re ­ now atora i konserw atora dzieł sztu­ k i”. Pozostaw iając więc na uboczu spraw y badań mikrochemicznych i rentgenow skich oraz badań w pro­ m ieniach podczerwonych i pozafio- letowych, stanow iących dziś nie­ zbędne podstawy diagnostyki kon­ serw atorskiej, autor omawia tech­ nikę dublow ania obrazów na płót­ nie w raz z podaniem przepisów na kleje do dublowania, zaznajam ia czytelnika ze sposobami czyszcze­ nia m alowideł i usuw ania z nich w erniksu, podaje technikę uzupeł­ niania gruntu i zasady w ykonyw a­ nia tzw. „retuszu konserw atorskie­ go” oraz daje wskazówki, dotyczą­ ce przechow yw ania obrazów i sta­ łej opieki nad nim i w pomieszcze­ niach kościelnych. Oba rozdziały uzupełnia w ykaz fachowej lite ra ­ tu ry przedm iotu przeważnie w ję ­ zyku polskim i niemieckim z lat 1896—1959.

Doceniając poważny wysiłek twórczy autora i olbrzymi nakład pracy w przygotow aniu om awianej publikacji, zmuszeni jesteśm y z obowiązku recenzenckiego do

stw ierdzenia, że w częściach po­ święconych interesującym nas kwestiom technologicznym dzieło to nie jest wolne od braków i nie­ dociągnięć, zaś w częściach doty­ czących m etod konserw atorskich zaw iera szereg niezgodnych z w spół­ czesną wiedzą konserw atorską u sta­ leń, a naw et wręcz niebezpiecznych wskazań. Szczupłe ram y niniejszej recenzji nie pozw alają na szczegó­ łowe w ypunktow anie i omówienie wszystkich zauw ażonych błędów czy też usterek. Z powyższego więc względu ograniczyć się m usim y do wskazania głównych i najbardziej nas uderzających niedociągnięć.

W części poświęconej techno­ logii m alarstw a podstaw ow ym m an ­ kam entem jest podaw anie przez autora nazw m ateriałów m alarskich bez ich składu chemicznego, przy przy użyciu niejednokrotnie term i­ nów gw arowych (np. w itriol), częstokroć naw et bez określenia za­ sadniczych właściwości w ym ienia­ nych barw ników (np. błękit milori). Zdarza się rów nież podaw anie przez autora różnych nazw handlow ych na te same pigm enty, co niesłusz­ nie sugeruje posiadanie przez nie różnego składu chemicznego i róż­ nych właściwości. W odniesieniu do charakteryzow anych przez Z ieliń­ skiego technik m alarskich należy podnieść, że fresco secco nie jest techniką „która łączy w sobie dwa spoiwa: w apienne i tem perow e”. Technika ta bowiem nosi w facho­ wej nom enklaturze nazw ę techniki mieszanej, zaś pod nazw ą fresco secco rozumie się powszechnie tech­ nikę m alarską w ykonaną na pobiale leżącej na suchym ty n k u przy za­ stosow aniu spoiwa w apiennego z do­ mieszką organiczną. Błędne jest również parokrotne tw ierdzenie au ­ tora, że w technice fresco buono tworząca się na pow ierzchni m alo­ widła szklista powłoka je st krze­ m ianem w apnia, gdyż, jak w iado­ mo, w arstw ę tę stanow i węglan wapnia. Znacznie większą ilość m an ­ kam entów w ykazuje część poświęco­ na konserw acji obrazów. Naczelną i podstawową zasadą konserw atorską

75

(3)

jest stosowanie takich środków i m e­ tod, które nie powodują działań ubocznych w stosunku do podłoża, gruntu, spoiwa, pigm entu czy w e r­ niksu i które nie zam ykają drogi do dalszych prac konserw atorskich. Z tego punktu widzenia polecane w książce Ch. Zielińskiego kleje i masy do dublowania budzą po­ ważne zastrzeżenia. Podana na str. 776—777 receptura na masę woskowo- żywiczną (100 cz. kalafonii, 20—30 cz. terpentyny, 5—10 cz. czystego wosku, 20 cz. lniano-olejnego w er­ niksu i kilka kropli sykatywy) jest nie do przyjęcia, gdyż stworzy sub­ stancję kruchą i trudno usuwalną, o silnej kwasowości, powodującej w konsekw encji destrukcję zarówno półtna oryginalnego jak też dublu­ jącego. Zalecenie zaś stosowania tej masy na zimno m ija się z celem, gdyż w dublowaniu obrazu chodzi przecież nie tylko o wzmocnienie starego płótna nowym, lecz także 0 związanie z płótnem zapraw y 1 w arstw y farby, do czego niezbęd­ na jest penetracja masy dublującej w głąb stru k tu ry obrazu. Całkiem niedopuszczalne w konserw acji są, propagowane przez autora, kleje kauczukowe, gdyż mogą zawierać związki siarki a w tedy działać bę­ dą szkodliwie na w arstw ę farby. Trudno zgodzić się również z zale­ canym stosowaniem kazeiny sero- w o-w apiennej z dodatkiem terp en ­ tyny weneckiej i pokostu (!). Użycie tego rodzaju, łatwo tw ardniejącego, kleju spowoduje, przy zastosowaniu go do dublowania, proces niemalże nieodwracalny, uniem ożliwiający konserw ację tak zdublowanego obrazu. Ponieważ większość obiek­ tów umieszczonych w kościołach znajduje się, z n atu ry rzeczy, w w arunkach większej wilgotności niż np. w budynkach m uzealnych polecać się powinno, przede w szyst­ kim, dublowanie obrazów na masę woskowo-żywiczną przy zastosowa­ niu właściwych proporcji wosku, kalafonii i terpentyny weneckiej. Spod tej zasady powinny być w yłą­ czone jedynie obrazy nowe, z któ­ rych, powstające przy dublowaniu, nadwyżki wosku nie dadzą się usu­ nąć bez uszkodzenia świeżej w arst­ wy m alarskiej.

Inne zastrzeżenie budzi podana w omawianej przez nas książce m e­ toda likw idacji tzw. „błękitnienia w erniksu”. W takim w ypadku obraz, zdaniem autora, „najlepiej przew erniksow ać jeszcze raz b a r­

dziej tłustym w erniksem żywicz­ nym, m astyksem lub dam arem z dodatkiem 2—5% oleju rycynowe­ go”. Stosowanie oleju rycynowego, z p unktu widzenia konserw ator­ skiego, jest jak najbardziej prze­ ciwwskazane, gdyż, jako olej nie schnący, działać będzie rozm iękcza­

jąco na znajdującą się pod nim w arstw ę farby. Podobnie d estruk­ tyw ną działalność powodować bę­ dzie, zalecany kilkakrotnie w tym rozdziale, balsam copaiwa. Nie moż­ na zgodzić się także ze stanow is­ kiem prof. Zielińskiego w spraw ie sposobu czyszczenia złota na obra­ zach przez zastosowanie, poza chlo­ roform em , spirytusu i am oniaku, bowiem czyszczenie tym i środkam i złota położonego na pulm encie gro­ zi jego całkowitym zniszczeniem.

Zakwestionować nam wypada również propagow aną w książce za­ sadę „retuszow ania” obrazów służą­ cych celom kultowym. „Zgodnie z poglądem istniejącym z dawnych czasów w szystkie uszkodzenia po­ w inny być tak zamalowane — pisze autor — aby najbardziej w praw ne oko nie mogło ich odróżnić, a obraz musi tak wyglądać jakby nie był wcale uszkodzony i wyszedł w tym stanie z pracowni artysty. Taki sposób pracy konserw atora jest w ym agany przez wszystkich zlece­ niodawców pryw atnych, szczególnie duchownych, bo sztuka kościelna jest utylitarna. Innego zdania są naukowcy i fachowcy w tym zakre­ sie wychodząc z założenia, że stary obraz należy traktow ać jako do­ kum ent, który musi być zachowany w takim stanie w jakim obecnie się znajduje. (...) Metoda ta jako ekspe­ rym ent muzealny może być stoso­ w ana do wartościowych obrazów w galeriach. Dotychczas ten sposób stosuje się tylko w wyjątkow ych przypadkach w niektórych muzeach zagranicznych”. K w estionując słusz­ ność powyższej zasady pragniem y nadm ienić, że już dawno w facho­ wym konserw atorstw ie znaleziono właściwe rozwiązanie tej spraw y przez pogodzenie wymogów utyli­ tarnych i estetycznych z w ym aga­ niam i konserw atorskim i w drodze tzw. punktow ania uszkodzonych partii malowideł. Należy przy tym podkreślić, że w w ypadkach tzw. konserw acji purystycznej nie prze­ prowadza się w ogóle jakiegokol­ wiek punktow ania, co nie jest eksperym entem w niektórych m u­ zeach zagranicznych, lecz zasadą,

stosowaną również w uty litarn ej sztuce sakralnej także na terenie Polski.

Nie sposób w niniejszej recenzji pominąć także poruszonej w książ­ ce spraw y kadr konserw atorskich. „Niektórzy m uzealnicy stoją na sta ­ nowisku, że najlepiej byłoby, by konserw ator nie był m alarzem , uza­ sadniając to zdanie tym, iż m alarz chce właśnie malować. Ten punkt widzenia — pisze Ch. Zieliński — jest niesłuszny. Tylko m alarz który m aluje i posiada przy tym dużą wiedzę i um iejętności m alarsko- techniczne, zdoła zadecydować gdzie kończy się pożółkły w erniks zmie­ niający w rażenie oryginału i gdzie rozpoczynają się końcowe kolory­ styczne laserunki m ala rsk ie”. Z opi­ nią tą trudno się już dzisiaj zgodzić. Jak w ykazała dotychczasowa boga­ ta praktyka, dopuszczanie do prac konserw atorskich dyletantów w tej dziedzinie jest tak samo niebezpiecz­ ne i szkodliwe jak publikow anie „dla ułatw ienia pracy w tej dziedzinie m alarzom ” niedoskonałych i nie- opartych na rzetelnej wiedzy kon­ serw atorskiej podręczników. Słusz­ ność ma autor, stw ierdzając, że „uzdolnienia artystyczne, wiedza m alarsko-techniczna, głębokie po­ szanowanie dzieła mistrzowskiego, które ma się konserwow ać są zasad­ niczymi w arunkam i dla każdego, kto się chce poświęcić konserw acji i re ­ now acji”. W arunkom tym odpowia­ dają najlepiej coraz liczniejsi absol­ wenci wydziałów konserw atorskich w Akadem iach Sztuk Plastycznych (W arszawa, Kraków) bądź odpo­ w iednich wydziałów uniw ersytec­ kich (Toruń), którzy, poza um iejęt­ nościami m alarskim i, uzbrojeni są w gruntow ną wiedzę z zakresu tech­ nologii i konserw acji dzieł sztuki oraz operują nowoczesnymi m eto­ dami badawczymi, g w aran tu jący ­ mi jak najbardziej właściwy prze­ bieg prac konserw atorskich. Żało­ wać przy tym należy, że do tej pory nie ukazała się jeszcze w Polsce w y­ czerpująca publikacja poświęcona problem om nowoczesnej konser­ w acji i że autor om aw ianej przez nas książki, nie mogąc oprzeć się na odpowiedniej pracy tego typu, nie skorzystał przy pisaniu rozdzia­ łów o technologii i konserw acji z dorobku poważnych placówek konserw atorskich w W arszawie, To­ ru n iu czy Krakowie.

Juliusz Bursze, Wojciech F ijałkow ski

76

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

Jakie jest prawdopodobieństwo, że suma dwóch na chybił trafił wybranych liczb dodatnich, z których każda jest nie większa od jedności, jest nie większa od jedności, a ich

Za- ªo»enie, »e M jest sko«czenie generowany mo»na opu±ci¢ (Kaplanski), ale dowód jest wtedy trudniejszy.. Zaªó»my, »e M

Kalkulacja własna konserwacja węzłów cieplnych strona niska i wysoka konserwacja polega na: 1.. przeglądzie węzłów cieplnych przed sezonem

http://rcin.org.pl.. Na- miętności duchowne nie zamieniły nas zupełnie na austryaków. Zwycięztwo pod Morgarten jest owo- cem ohydnej kradzieży i niegodnego napadu. Ci ludzie

65 Zdjęcia z pokazu Alexander McQueen (sezon wiosna-lato 2003), op.. niny w abstrakcyjny, kwiatowy wzór 66. Według domu mody Versace współ- czesny mężczyzna to typ macho, który

- wystąpiła ciężka reakcja uczuleniowa na substancję czynną lub pomocniczą lub - wystąpiły ciężkie działania niepożądane uniemożliwiające kontynuowanie terapii, które