• Nie Znaleziono Wyników

Nr 2 (46) – marzec 2010 ZARZĄD KRAJOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nr 2 (46) – marzec 2010 ZARZĄD KRAJOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Z A R Z Ą D K R A J O W Y P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A E K O N O M I C Z N E G O

Nr 2 (46) – marzec 2010

ISSN 1507-1383

(2)

tel. 022 551 54 01, 022 551 54 05, faks 022 551 54 44 e-mail: zk@pte.pl www.pte.pl

Oddziały Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

BIAŁYSTOK, 15-732, ul. CHOROSZCZAŃSKA31 tel. 085 652 09 25 e-mail: ejsmont@wse.edu.pl

BIELSKO-BIAŁA, 43-309, ul. WILLOWA2

tel. 033 827 92 15, tel./faks 033 827 93 39 e-mail: partship@ath.bielsko.pl

BYDGOSZCZ, 85-034, ul. DŁUGA34 tel. 052 322 65 52, faks 052 322 67 81

e-mail: sekretariat@pte.bydgoszcz.pl

CZĘSTOCHOWA, 42-200, ul. KILIŃSKIEGO32/34 tel. 034 324 97 33, 034 324 26 30 e-mail: opteczwa@onet.pl

ELBLĄG, 82-300, ul. KRÓLEWIECKA108 tel./faks 055 234 41 36 e-mail: strategia@umelblag.pl

GDAŃSK, 80-830, ul. DŁUGITARG46/47

tel. 058 301 54 61, 301 99 71, faks 058 301 52 46 e-mail: gdansk@pte.pl

GLIWICE, 44-100, ul. ZWYCIĘSTWA47

tel./faks 032 231 45 84, 032 331 30 81 i 82 e-mail: biuro@ptegliwice.pl

KATOWICE, 40-129, ul. MISJONARZYOBLATÓW27 tel./faks 032 259 88 78, tel. 259 62 79 faks 258 54 82

e-mail: katowice@pte.pl

KIELCE, 25-406, ul. ŚWIĘTOKRZYSKA 21 Akademia Świętokrzyska, Wydział Zarządzania i Administracji

tel. 041 349 65 28 e-mail: a.szplit@plusnet.pl

KOSZALIN, 75-254, ul. FRANCISZKAŃSKA52 tel./faks 094 343 33 33

e-mail: czerwins@tu.koszalin.pl ptekoszalin@neostrada.pl

KRAKÓW, 30-003, ul. LUBELSKA21

tel. 012 634 32 59, faks 012 634 03 81 e-mail: krakow@pte.pl

LEGNICA, 59-220, RYNEK28 tel. 076 852 38 72 e-mail: pte.legnica@wp.pl

LUBLIN, 20-805 ul. STRZELECKA61 tel. 081 746 90 21 jlobocki7@wp.pl

ŁÓDŹ, 90-608, ul. WÓLCZAŃSKA51

tel. 042 632 28 17, tel./faks 042 630 28 19 e-mail: lodz@pte.pl

OLSZTYN, 10-117, ul. 1 MAJA13

tel. 089 527 24 49, 089 527 58 25 e-mail: pte@pteolsztyn.edu.pl

OPOLE, 45-082, ul. OZIMSKA46a UNIWERSYTETOPOLSKI, WYDZIAŁ EKONOMICZNY

tel./faks 077 401 69 05, 401 69 05 06 e-mail: zmikolajewicz@poczta.onet.pl

POZNAŃ. 61-779, ul. KLASZTORNA24/25

tel. 061 852 86 91 tel./faks 061 851 90 58 e-mail: info@pte.poznan.pl

RZESZÓW, 35-045, ul. HETMAŃSKA15

tel. 017 853 36 49, faks 017 853 38 15 e-mail: pterzeszow@poczta.onet.pl

SZCZECIN, 71-414, pl. KILIŃSKIEGO3

tel. 091 455 34 55, faks 091 455 34 71 e-mail: pte@pte.szczecin.pl

TORUŃ, 87-100, ul. KOPERNIKA21 tel. 0 793 370 619 e-mail: pte@stud.umk.pl

WAŁBRZYCH, 58-300, ul. SZMIDTA4a tel. 074 842 62 60 ptewch@wp.pl

WARSZAWA, 00-042, ul. Nowy Świat 49

tel. 022 55 15 420, faks 022 55 15 444 e-mail: szkolenia@pteprofit.pl

WROCŁAW, 50-146, ul. ŁACIARSKA28 tel./faks 071 343 63 18 e-mail: pte-wroclaw@tlen.pl

Seminarium Myśli Strategicznej nt. ,,Strategiczne problemy rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce (25 stycznia 2010 r.).

Seminarium Rady Naukowej ,,Sektor bankowy w obecnym globalnym kryzysie’’ (24.02.2010 r.).

XXIX Konwersatorium z cyklu Czwartki u Ekonomistów nt. ,,Efektywność ulg podatkowych na B + R’’ (18.02.2010 r.).

o przemianach i reformach potrzebnych

w naszym kraju. W Domu Ekonomisty spotykają się regularnie osoby chcące zabrać głos

w dyskusji o przyszłości gospodarczej Polski.

Dołącz do nas! Posłuchaj ekspertów, dowiedz się, co myślą inni, zaprezentuj swoje opinie i pomysły. Informacje o najbliższych spotkaniach znajdziesz zawsze na stronie internetowej PTE:

www.pte.pl

Redaguje zespół w składzie: Adam Cymer, Alojzy Czech, Paweł Dec, Jacek Grzelak, Łukasz Janikowski, Michał Plewczyński,

Wiktor Krzyżanowski, Marek Misiak, Andrzej Muszyński, Artur Pollok, Stanisław Rudolf, Monika Szczerbak, Grzegorz Wałęga, Monika Wolska (redaktor prowadzący)

Recenzent – profesor Zofia Barbara Liberda

(3)

O

ddajemy do rąk Czytelników kolejny numer

„Biuletynu PTE”. W bieżącym numerze za- trzymujemy się jeszcze na temacie kryzysu gospodarczego. Po trudnym i pełnym niepewności okresie coraz odważniej zaczyna się mówić o za- kończeniu kryzysu. Wskazują na to chociażby pre- zentowane w tym „Biuletynie PTE” wyniki badań In- stytutu Rozwoju Gospodarczego (barometr koniun- ktury IRG SGH). Autorzy prezentowanych w niniej- szym „Biuletynie PTE” testów dotykających zaga- dnień kryzysu mają pełną świadomość, jaką rolę pełni wyciągnięcie wniosków z wydarzeń lat 2008- 2010. Starają się zidentyfikować jego przyczyny, ale przede wszystkim formułują rekomendacje, które pomogą zapobiec tego typu zjawiskom w przyszło- ści. Zagadnienia te znajdziecie Państwo w artykule Jana K. Solarza pt. „Innowacyjność kotwicą stabilno- ści finansowej Polski”, wywiadzie z prof. Elżbietą Mączyńską, a także w relacji z dorocznej konferen- cji w łódzkim oddziale PTE.

W numerze tym znajdą Państwo również trzecią, ostatnią część wywiadu z prof. Grzegorzem W. Ko-

łodko na temat metodologii w naukach ekonomi- cznych, z bardzo ciekawą wypowiedzią dotyczącą dychotomii tych nauk – rozważanie, jak daleko na- uki społeczne powinny operować sformalizowanym aparatem matematycznym, a w jakim stopniu po- winny korzystać z metod jakościowych.

Grzegorz Wałęga tradycyjnie zdaje relację z prze- biegu Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej, której te- goroczna edycja właśnie dobiega końca. W dniu od- dania tego numeru do druku odbędą się finałowe zmagania w Jachrance. Stanisław Rudolf relacjonuje natomiast przebieg kongresu COPE (Congress of Po- litical Economists), który odbył się w lipcu ubiegłego roku w Dubaju.

Zwracamy Państwa uwagę na ciepłe wspomnie- nie prof. Mieczysława Nasiłowskiego, którym dzielą się Marek Garbicz i Zbigniew Staniek. Ciekawe oso- bistości polskiej nauki, oddane jej przez całe życie, zasługują na nasz szacunek i pamięć.

Wraz z bieżącym numerem następuje zmiana na stanowisku redaktora prowadzącego „Biuletynu PTE”.

Proszę pozwolić, że się krótko przedstawię.

Ukończyłam Finanse i Bankowość w Szkole Głównej Handlowej. Podczas studiów przez trzy lata zaanga- żowana byłam w działalność Niezależnego Miesię- cznika Studentów SGH „Magiel”. Przez prawie dwa lata pełniłam funkcję redaktora działu „Uczelnia i Or- ganizacje Studenckie” NMS SGH „Magiel”. Publiko- wałam własne oraz otrzymywane od innych dzienni- karzy „Magla” wywiady i artykuły na temat wydarzeń i problemów w SGH z perspektywy studentów, a tak- że zamieszczałam informacje od organizacji studen- ckich dotyczące ich bieżącej działalności. Obecnie jestem doktorantką w Kolegium Nauk o Przedsiębior- stwie Szkoły Głównej Handlowej. Moje zaintereso- wania badawcze dotyczą przede wszystkim zarządza- nia przedsiębiorstwem w aspekcie finansów i strate- gii. Mam nadzieję, że moje studenckie przygody z dziennikarstwem umożliwią „Biuletynowi PTE” fun- kcjonowanie na jak najlepszym poziomie. Jednocześ- nie zachęcam Państwa do współpracy, dzielenia się opiniami i zgłaszania uwag.

Monika Wolska redaktor prowadz¹cy SPIS TREŚCI

Od redakcji 3

Jan K. Solarz

Innowacyjność kotwicą stabilności

finansowej Polski 4

Strategia antykryzysowa nie może zaczynać się od leczenia objawowego – z prof. Elżbietą Mączyńską

rozmawia Marek Misiak 10

O metodologii nauk ekonomicznych – z prof. dr. hab. Grzegorzem W. Kołodko rozmawia dr Marcin Wojtysiak-Kotlarski 15 Stanisław Rudolf

Kongres COPE w Dubaju 20

Paweł Tust

Doroczna konferencja

w łódzkim oddziale PTE 22

Grzegorz Wałęga

Rywalizacja w XXIII Olimpiadzie Wiedzy

Ekonomicznej 24

Elżbieta Adamowicz, Joanna Klimkowska Gospodarka polska w I kwartale 2010 25 Marek Garbicz, Zbigniew Staniek

Wspomnienie o Profesorze Mieczysławie

Nasiłowskim (1929–2004) 27

Kalendarium 29

Od redakcji

Zespó³ redakcyjny oraz w³adze PTE sk³adaj¹ Panu Doktorowi Andrzejowi Muszyñskiemu, ustêpuj¹cemu redaktorowi prowadz¹cemu ,,Biuletynu PTE’’, wielkie podziêkowania za jego wk³ad pracy na rzecz rozwoju tego periodyku, wyra¿aj¹c zarazem nadziejê na dalsz¹ wspó³pracê.

(4)

Jan K. Solarz

G

lobalny kryzys finansowy i gospodarczy wkracza w fazę coraz liczniejszych prób je- go okiełznania. Jedną z nich jest prze- kształcenie Forum Stabilności Finansowej w Izbę Stabilności Finansowej. Inną jest uruchomienie elastycznych linii kredytowych Międzynarodowe- go Funduszu Walutowego dla krajów rokujących nadzieję na opanowanie negatywnych następstw zaburzeń na globalnych rynkach finansowych.

Celem opracowania jest dokonanie przeglądu potencjalnie dostępnych kotwic globalnej recesji gospodarczej. Kryterium oceny jakości każdej z kotwic jest jej koszt dla finansów codzienności.

Finanse codzienności to zbiorcza nazwa dla ruty- nowych zachowań osób fizycznych jako podatni- ków i konsumentów. Zmiany kondycji finansów codziennych przekładają się na głosy wyborców i poparcie polityczne udzielone temu lub innemu programowi gospodarczemu.

Analiza finansów codzienności pozwala na uznanie innowacyjności społecznej za najlepszą kotwicę globalnej recesji gospodarczej. Od zacho- wania miliardów ludzi w ich codziennym życiu za- leży tempo przezwyciężania negatywnych na- stępstw szoków wewnętrznych i zewnętrznych. Je- śli zwycięży homo economicus, to globalizacja ulegnie ograniczeniu pod ciosami nacjonalizmu gospodarczego oraz eksportu za wszelką cenę. Jeśli BCIR skierują swój potencjał rozwojowy na popra- wę jakości życia państw o wschodzących rynkach, to kryzys będzie miał ozdrowieńczy charakter.

Teza o kluczowym znaczeniu finansów co- dzienności i innowacyjności na tym polu jest roz- wijana w trzech punktach wystąpienia. W punkcie pierwszym przedstawiona jest koncepcja innowa- cyjności finansów codzienności. W punkcie dru- gim jest analizowany związek między nasileniem

innowacyjności finansów codzienności a skute- cznością zarządzania ryzykiem systemowym.

W punkcie trzecim przedstawiono postulaty doty- czące formy kotwicy stabilności finansowej w wa- runkach niskich oczekiwań deflacyjnych i inflacyj- nych w Polsce.

1. Innowacyjność finansów codzienności

Innowacyjność finansów codzienności można rozpatrywać w trzech płaszczyznach: rzeczowej, atrybutowej, procesowej. W rzeczowym ujęciu in- nowacyjność finansów codzienności jest tożsama z instytucjonalną siecią pozwalającą na korzysta- nie z profesjonalnego zarządzania ryzykiem gos- podarstwa domowego. W ujęciu atrybutowym in- nowacyjność finansów codzienności jest porówna- niem zwyczajów i obyczajów dnia codziennego ze względu na:

! czas – przeszły, teraźniejszy, przyszły,

! przestrzeń – centrum i peryferie,

! formę – homogeniczną lub heterogeniczną,

! rozpowszechnienie – imitację lub inwencję,

! następstwa makroekonomiczne – równowagę samopodtrzymującego wzrostu gospodarczego lub nierównowagę w interesie producentów, eksporterów itp.

W ujęciu czynnościowym innowacyjność finan- sów codzienności to proces budowy od dołu po- tencjału rozwojowego Polski. Zgodnie z teorią zrównoważonego i samopodtrzymującego wzro- stu, potencjał rozwojowy jest tożsamy z kapitałem wiedzy i nakładami na jego pozyskanie ponoszo- nymi przez gospodarstwa domowe. Istotną częścią kapitału wiedzy są kompetencje finansowe:

wiedza, umiejętności oraz etyka zawodowa pra-

Innowacyjność kotwicą stabilności finansowej Polski

W centrum debaty na temat jakiej innowacyjności potrzebuje Polska znajduje się polemika między zwolennikami interwencji państwa w gospodarce i jej

przeciwnikami. Zwolennicy powołują się na teorię racjonalnych oczekiwań Beckera,

a przeciwnicy – dostrzegający niesprawność państwa – powołują się na dorobek

ekonomii behawioralnej Kahnemana. Jedni i drudzy odwołują się do finansów

codzienności. Zdolność do tworzenia innowacji w sferze finansów codzienności

określa stopień stabilności finansowej Polski.

(5)

cowników sektora finansowego. Praktyczne wyko- rzystanie umiejętności inżynierii finansowej wy- maga zapewnienia równego dostępu do infra- struktury instytucjonalnej sektora finansowego.

O infrastrukturze instytucjonalnej finansów co- dzienności mówi się, że jest ona w Polsce niedo- rozwinięta lub źle rozwinięta. W pierwszym przy- padku zwraca się uwagę na wykluczenie w dostę- pie do profesjonalnych usług finansowych. W dru- gim podkreśla się fakt dublowania nakładów na budowę ogólnokrajowej sieci placówek banko- wych. Ten stan rozwoju infrastruktury finansów codzienności powoduje, że koszty pośrednictwa finansowego w Polsce są wysokie i porównywalne z Chinami.

Luka instytucjonalna dotyczy systemu płatności.

Konsumenci uważają często płatności za darmo- we, ponieważ nie ponoszą bezpośrednich opłat transakcyjnych. Obrót gotówkowy w Polsce to koszt społeczny na poziomie jednego procentu PKB.1 Ograniczenie wykorzystania pieniądza go- tówkowego na rzecz szerszego wykorzystania roz- liczeń i rozrachunków bezgotówkowych oraz pie- niądza elektronicznego doprowadziłoby do zwar- cia luki instytucjonalnej w tym zakresie.

W myśleniu o innowacyjności finansów co- dzienności obserwujemy intelektualną blokadę.

Proponuje się dokonywanie rachunku kosztów i korzyści wprowadzenia euro zamiast złotego.

Nie dostrzega się ich wzajemnego powiązania.

Warunkiem uzyskania określonych korzyści jest poniesienie pewnych nakładów. Wzajemne uwa- runkowanie elementów składających się na nową jakość waluty krajowej nie pozwala na stosowanie metod rachunku kosztów jednostkowych w sto- sunku do zmian o charakterze cywilizacyjnym.

W tym przypadku musimy sobie stawiać pytanie, czy możemy być poza głównym nurtem zmian kulturowych.

Z perspektywy finansów codzienności dostęp do waluty globalnej jest wyraźną poprawą jakości naszego życia. Nie należy dyskutować, czy doko- nać dalszego postępu w poprawie jakości pienią- dza krajowego. Należy dążyć do wykorzystania każdego sprzyjającego momentu do dokonania zamiany złotego na euro.

Niski poziom innowacyjności finansów codzien- ności w Polsce ma swoje źródło w stereotypowym myśleniu o czynnikach sprawczych innowacyjno- ści w gospodarce i społeczeństwie. Powszechnie uważa się, że innowacje są rezultatem nakładów ponoszonych przez państwo na ich powstanie. Za- kłada się, że wysoka podaż innowacji automaty- cznie doprowadzi do ich komercyjnego wykorzy- stania. W praktyce oznacza to, że stopień wyko-

rzystania środków z Unii Europejskiej przesądzi o poziomie innowacyjności w Polsce.

Beneficjenci funduszy UE występowali o sfinan- sowanie dróg, ochrony środowiska, ale nie o zwię- kszenie dostępu do usług finansowych. Nie można oczekiwać, że środki z Unii Europejskiej rozwiążą nam problem innowacyjności finansów codzien- ności. Innowacyjność finansów codzienności musi być rezultatem naszych własnych wysiłków na rzecz zwiększenia dostępu do profesjonalnych usług finansowych i globalnego pieniądza.

Pewne nadzieje na zwiększenie poziomu inno- wacyjności finansów codzienności można wiązać z przymusem towarzyszącym szokom zewnętrz- nym. Popyt na innowacje uruchamia twórcze myślenie. Sukces finansowy wynalazców i innowa- torów powoduje, że znajdują oni licznych naśla- dowców. Zadaniem państwa powinno być pobu- dzanie popytu na innowacje służące finansom co- dzienności. Ingerencja państwa powinna przybie- rać formę partnerstwa publiczno-prywatnego, w którym państwo jest dostawcą publicznych dóbr, zaś sektor prywatny powinien skoncentro- wać się na tworzeniu podaży dóbr klubowych: in- nowacyjnych instrumentów zarządzania ryzykiem gospodarstw domowych.

Oparcie naszego rozwoju na złotym wzorcu ka- pitalizmu nie przyniosło oczekiwanego sukcesu.

Zwiększyło podatność finansów codzienności na zaburzenia zewnętrzne. Odgórne homogenizo- wanie struktury podmiotowej naszego sektora bankowego doprowadziło do niebezpiecznie wy- sokiego udziału bankowych spółek akcyjnych w kapitalizacji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Tego typu odgórne wtłaczanie in- nowacji do finansów codzienności prowadzi do zwiększenia niesprawności rynku finansowego, niesprawności państwa oraz podważenia podstaw etycznych usług finansowych.

Wahadło innowacji finansów codzienności wy- chyla się od jednej do drugiej skrajności. Raz chcemy uniknąć niebezpieczeństw związanych z poszukiwaniem trzeciej drogi rozwoju. Innym razem chcemy, by w instytucjach finansowych był jedynie krajowy kapitał. Za każdym razem lekce- ważymy potrzeby finansów codzienności.

W ramach finansów codzienności odbywają się ważne procesy gospodarcze:

! alokacja wartości dodanej dla konsumenta,

! tworzenie oszczędności,

! inwestowanie w wiedzę, kreowanie talentów, budowa sieci kontaktów międzyludzkich,

! podejmowanie ryzyka i ujawnianie preferencji dotyczących niepewnej przyszłości,

! tworzenie rutyny codzienności,

(6)

! budowanie zaufania społecznego, zaufania do innych niż członkowie rodziny ludzi,

! edukacja suwerennego konsumenta,

! kształtowanie odpowiedzialności za własną przyszłość,

! zachęcanie do przedsiębiorczości i budowy przedsiębiorstwa rodzinnego.

Brak wrażliwości projektantów architektury kra- jowego systemu finansowego dla potrzeb finan- sów codzienności to brak oferty dla ubogich mie- szkańców naszego kraju. Wbrew stereotypom, ich samoobsługa pozwala zwiększyć masę zysku insty- tucji kredytowych oraz ułatwić budowę dobrej ja- kości portfela mikrokredytów.

2. Miejsce finansów codzienności w zarządzaniu ryzykiem

systemowym

Codzienność to rutynowe, często mechaniczne zachowanie dotyczące powtarzalnych elementów dnia codziennego. Codzienność buduje relacje między ludźmi w trakcie bytowych transakcji i sta- nowi tworzywo, z którego formowane są stosunki między ludźmi.

Odkrycie znaczenia świata codzienności dla zrozumienia współczesnego świata jest sprawą stosunkowo nową. W ekonomii kategoria co- dzienności pojawiła się za sprawą badań nad me- chanizmem przykuwania uwagi potencjalnych klientów i jego znaczeniem przy wycenie spółek internetowych. Witryna internetowa jest tyle war- ta, ile czasu poświęcą jej osoby ją odwiedzające.

Przyzwyczailiśmy się do tego, że wszyscy wokół nas zabiegają o naszą uwagę. Żyjemy w czasach, kiedy sukces finansowy w znacznej mierze zależy od tego, na jak długo zdołamy przykuć uwagę po- tencjalnego klienta. Czas, jaki media udzielają po- szczególnym tematom, przesadza o ich znaczeniu dla władz publicznych i korporacji. Uwaga odbior- ców mediów jest zasobem cennym, lecz podat- nym na mody. Dopiero, gdy dana sprawa staje się tematem dnia, wszyscy zaczynają chórem o niej mówić.

Finanse codzienności to badanie następstw de- cyzji ekonomicznych podejmowanych w warun- kach ograniczonych informacji i wiedzy. Kluczową kategorią finansów codzienności są kompetencje finansowe członków gospodarstw domowych. Bez nich wszelkie założenia teorii racjonalnych wybo- rów ekonomicznych nie mają uzasadnienia w praktyce społecznej.

Renesans zainteresowania gospodarstwem do- mowym i jego finansami został spowodowany wieloma czynnikami. Pierwszym jest rynek idei,

na którym pojawiły się teorie endogenicznego wzrostu gospodarczego. Przekonują one, że roz- woju gospodarczego nie można imitować ani im- portować. Musi zostać wypracowany od dołu w toku codziennych, rutynowych działań, tak by był oparty na solidnych podstawach rodzimego kapitału intelektualnego i rodzinnej przedsiębior- czości. Do początku lat 70. XX w. ekonomiści ba- dający przyczyny wzrostu gospodarczego skupiali się na badaniu realnej sfery gospodarki. Rynek fi- nansowy był pomijany, jako nieistotny dla wzrostu gospodarczego. Rynek finansowy może stać się pewnego rodzaju katalizatorem przyspieszającym wzrost gospodarczy poprzez wzrost innowacyjności Polski.2

Drugim źródłem popytu na badania finansów codzienności stał się sukces rynkowy oferty dla lu- dzi majętnych. Oni tworzą popyt na ofertę usług w oazach podatkowych oraz na usługi finansowe wysokiej jakości i wolne od nadmiernych podat- ków. Oferta bankowości prywatnej musi być przedstawiona w języku zrozumiałym dla amato- rów, a nie zawodowców. Biedniejsi zazdroszczą bogatym ich programów edukacji finansowej.

W Stanach Zjednoczonych wszyscy są nimi objęci (przy udzielaniu im kredytów hipotecznych poni- żej standardu w ramach realizacji ustawy o re- strukturyzacji finansowej regionów strukturalnie zacofanych).

Trzecią przesłanką gromadzenia danych o fi- nansach codzienności stały się zmiany demografi- czne. Nastąpiło istotne wydłużenie średniego sta- tystycznego życia po przejściu na emeryturę.

W Polsce dla emeryta jest to przeciętnie 15 lat, dla emerytki 22 lata. Wyż osiemdziesięciolatków jest już faktem. Będzie do 2035 roku coraz poważ- niejszym problemem społecznym i ekonomi- cznym na całym świecie.

Czwartym argumentem na rzecz szerzenia edukacji finansowej jest przeświadczenie, że glo- balny kryzys finansowy będzie powszechny, dłu- gotrwały i prawdopodobnie głęboki. „Chodzi o to, że może to zająć znacznie więcej czasu, niż sądzi wiele osób, nim amerykańska gospodarka będzie zdolna do funkcjonowania bez baniek”.3 Wszyst- ko wskazuje na to, że dzisiejszy kryzys będzie miał głębokie konsekwencje i spowoduje daleko idące zmiany we wzorcach codziennych zachowań.

„Rynek z podmiotami kierowanymi motywem chciwości, ze stadnymi reakcjami ludzi wiedzio- nych pokusą wielkich zysków jest nieobecny w standardowej ekonomii.”4 Globalny kryzys finansowy „zapewne zdeprecjonuje wiedzę i dorobek kiepskich ekonomistów i wielu prakty- ków, ale nie spowoduje znaczących zmian

(7)

w dobrych programach nauczania i dobrych pod- ręcznikach”.5

Finanse codzienności to nic innego, jak oferta pro- fesjonalnego zarządzania ryzykiem gospodarstwa do- mowego. Przybiera ona formę private banking dla najzamożniejszych, personal banking dla zamożnych, bankowości detalicznej dla średnio zamożnych. Oso- by niezamożne nie mają oferty ze strony licencjono- wanych usługodawców. Muszą się zwracać o pomoc do lombardów oraz zorganizowanej przestępczości.

Finanse codzienności to ciągłe poszukiwanie harmo- nii między bezpieczeństwem systemu, wolnością gospodarowania i zadowalającą jakością życia.

Ważną rolę w tym procesie odgrywają kompe- tencje i instrumenty finansowe znajdujące się na wyposażeniu danego gospodarstwa domowego.

Ich zróżnicowanie powoduje, że nie można uo- gólniać twierdzeń o kondycji i poziomie innowa- cyjności gospodarstw domowych. Pośrednio o znaczeniu profesjonalnego zarządzania ryzykiem gospodarstw domowych dla stabilności systemu fi- nansowego mówią upadłości konsumenckie. Wska- zują one kierunek zmian i główne źródła niespra- wności finansów codzienności. Źródłem sygnałów wczesnego ostrzegania o narastaniu ryzyka systemo- wego są badania odporności na ciosy.6

Prowadzone są intensywne prace nad poprawą metodologicznych podstaw strestestów. Postuluje się automatyczne badanie wszystkich scenariuszy zmian w równowadze makroekonomicznej oraz doskonali się metody pomiaru ryzyka systemowe- go. Jest ono mierzone wartością ubezpieczenia od upadłości systemowo ważnych instytucji finanso- wych. Wskaźnik ten rośnie, gdy wzrasta prawdo- podobieństwo upadłości systemowo ważnej insty- tucji lub gdy rośnie ekspozycja na wspólny szok zewnętrzny lub wewnętrzny.7

Finanse codzienności nie doczekały się opisu kanałów transformacji w ryzyko systemowe oraz

pomiarów odporności na szoki zewnętrzne i wewnętrzne. Informacje statystyczne zbierane o finansach codzienności są bardzo ograniczone i w znacznym stopniu niereprezentatywne. Przy tak dużym zróżnicowaniu wzorców i kondycji fi- nansów codzienności nie można wyciągać wnios- ków bardziej generalnych o tendencjach w tym zakresie.

3. Innowacyjność finansów codzienności kotwicą przywracania stabilności

gospodarki Polski

Dyfuzja zaburzeń globalnych rynków finanso- wych przesuwa się z centrów finansowych świata na ich peryferie. W coraz większym stopniu zaczy- na dotykać ludzi biednych. W tych warunkach ro- śnie znaczenie edukacji ekonomicznej i kompe- tencji finansowych oraz przezwyciężenia barier w dostępie do profesjonalnych usług finansowych.

Do ograniczenia kosztów globalnej recesji wy- korzystywane są coraz bardziej złożone instru- menty finansowe. Coraz częściej ograniczeniem w korzystaniu z profesjonalnego zarządzania ryzy- kiem małych i średnich przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych nie jest cena, lecz brak wiedzy.

Opóźnienia we, wprowadzeniu w życie dyrek- tywy UE o rynkach instrumentów finansowych mszczą się, gdyż pozbawiają konsumentów ochro- ny zagwarantowanej obywatelom Unii Europej- skiej. Segmentacja rynku instrumentów finanso- wych na profesjonalny i amatorski jest szczególnie ważna w warunkach kryzysu finansowego.

Również niewytłumaczalna zwłoka w powoła- niu spółki zależnej Banku Gospodarstwa wyspe- cjalizowanej w emisji pieniądza elektronicznego,

Zmiany poziomu zaufania do banków z uwzględnieniem formy ich własności

Tabela 1.

Badanie VIII 08 N=1042 X 08 N=1019 II 09 N=1064 Poziom Zaufania Jego braku Zaufania Jego braku Zaufania Jego braku Banki zagraniczne i z przewagą

kapitału zagranicznego 57 29 38 40 35 50

Banki państwowe i z przewagą

kapitału państwowego 84 10 70 16 73 19

Banki spółdzielcze 71 16 60 21 61 24

Źródło: Eugeniusz Śmiłowski, W kryzysie zaufania, ,,Horyzonty bankowości’’, ZBP Warszawa 2009, s. 33.

(8)

utrudnia racjonalizację wydatków na świadczenia społeczne i zwiększenie dyscypliny finansowej sektora finansów publicznych.

Lista zaniechań rządzących jest długa i pokazu- je, że czas pomiędzy dostrzeżeniem czubka góry lodowej a najechaniem na nią został zmarnowany.

W Polsce całkowicie zignorowano dorobek Świa- towego Roku Mikrofinansowania proklamowane- go przez ONZ w 2006 r.

Największy bank detaliczny znajdujący się pod kontrolą państwa zwiększył swe zainteresowanie zamożnymi klientami, nie podejmując wysiłku, by zwiększyć praktyczną dostępność usług finanso- wych dla osób w podeszłym wieku oraz wielo- dzietnych rodzin. Również Bank Pocztowy nie przygotował oferty skierowanej do mieszkańców wsi i małych miasteczek, ubogich gmin.

Nikt nie żąda od instytucji finansowych, aby prowadziły działalność charytatywną. Muszą to być instytucje publicznego zaufania, a więc społe- cznie odpowiedzialne i troszczące się, aby oszczę- dności pozyskane w regionach ubogich poszły na poprawę jakości ich życia. W Stanach Zjednoczo- nych tego typu zachowania wymusza prawo i jego egzekucja przez wyspecjalizowane organa nadzo- ru. W Polsce można liczyć na rodzimą kadrę me- nedżerską, żywotnie zainteresowaną zatrzyma- niem eksportu miejsc pracy za granicę.

Pokolenia, które świadomie przeżyły czasy spod- lenia waluty krajowej, mają awersję do ryzyka finan- sowego. W ich zbiorowej pamięci znajduje się utra- ta depozytów w bankach prywatnych II RP.

Pamięć historyczna przypomina czasy pełnej dolaryzacji gospodarstw domowych, kiedy żadnej poważniejszej operacji finansowej nie dokonywa- no w walucie krajowej.8

Wychodzenie z globalnego kryzysu finansowe- go będzie się dokonywało w sferze finansów co- dzienności w analogiczny sposób jak wychodze- nie z zapaści transformacyjnej. Pierwszą reakcją finansów codzienności jest ryglowanie jakości ży- cia. Jak długo się da, trzeba trzymać fason i utrzy- mywać dotychczasową stopę życiową. Gdy zasa- da „zastaw się, a postaw się” nie może być reali- zowana w praktyce, pojawia się gotowość do przedsiębiorczości w warunkach wolności gospo- darowania. Ta faza wymaga wsparcia przez sektor finansowy. Jeśli postawy przedsiębiorcze nie znaj- dą należytego wsparcia ze strony władz lokal- nych, może się pojawić apatia lub anarchia. Jed- na i druga postawa jest niebezpieczna dla stabil- ności finansowej.

W praktyce kluczową sprawą jest nadanie do- robkowi pokoleń wycofujących się z aktywności zawodowej cech płynnych aktywów finansowych.

Należy stworzyć zachęty podatkowe dla rodzi- mych aniołów biznesu. Zachęcić ludzi z doświad- czeniem zawodowym, aby zechcieli podzielić się swymi umiejętnościami z adeptami innowacji pro- duktowych, procesowych i innych.

Podstawowym problemem budowania klimatu sprzyjającego innowacyjności finansów codzienności jest odzyskanie zaufania do instytucji kredytowych.

Reprezentatywne badanie świadomych uczest- ników życia gospodarczego wykazuje przewagę respondentów ufających bankom nad tymi, którzy nie mają zaufania do instytucji kredytowych. Glo- balny kryzys finansowy zmienia tę sytuację w od- niesieniu do banków kontrolowanych przez kapi- tał zagraniczny.

Utrata zaufania w najmniejszym stopniu dotyczy banków spółdzielczych (-10), w zbliżonym stopniu banków kontrolowanych przez państwo (-11). Kry- zysu nie wywołaliśmy „my” i „ich” winimy za jego powstanie. Banki zagraniczne i kontrolowane przez kapitał zagraniczny utraciły prawie połowę swego kapitału zaufania (-22). Interwencja państwa powin- na tworzyć warunki dla rozwoju rodzimych usług fi- nansowych, w głównej mierze dla ubogiej i uboże- jącej części naszego społeczeństwa.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz kształ- towania się równowagi makroekonomicznej w Polsce zakłada w dającym się przewidzieć okre- sie migotanie racjonalnych oczekiwań. Termin ten oznacza płynne przechodzenie od krótkookreso- wych oczekiwań deflacyjnych pobudzonych przez deflację w Niemczech do długookresowych ocze- kiwań inflacyjnych w warunkach globalnej recesji.

Szok zewnętrzny wobec finansów codzienności, jakim jest globalna recesja, może wywołać asyme- tryczną ich reakcję. Finanse codzienności od dzie- sięcioleci funkcjonują w warunkach oczekiwań in- flacyjnych, na które nakłada się cykliczność gospo- darki rynkowej. Stagnacja gospodarcza połączona z deflacją to doświadczenie Japonii ostatniej deka- dy XX wieku.

Wnioski

1. Przezwyciężenie globalnej nierównowagi finan- sowej wymaga innowacji w sferze finansów co- dzienności. Trendy makroekonomiczne rodzą się od dołu w wyniku zmiany zachowań miliar- dów ludzi włączonych w mechanizmy global- nego rynku.

2. Oczekiwania deflacyjne gospodarstw domo- wych mogą skutecznie sparaliżować próby przezwyciężenia globalnej recesji przez rządo- wą politykę umiarkowanej inflacji, redukującej deficyt budżetowy oraz politykę nadpłynności

(9)

sektora finansowego prowadzoną przez banki centralne.

3. Innowacje finansowe muszą stanowić instru- menty zarządzania ryzykiem finansowym gos- podarstw domowych. Masowe upadłości kon- sumenckie skutecznie sparaliżują politykę walki z bezrobociem przez tworzenie nowych miejsc pracy.

4. Niechęć do podejmowania ryzyka finansowego może stanowić barierę polityki antycyklicznej prowadzonej przez rządy i banki państw wyso- ko rozwiniętych.

5. Kraje wschodzących gospodarek rynkowych muszą walczyć z wykluczeniem w dostępie do profesjonalnych usług finansowych.

6. Rząd powinien doprowadzić do uchwalenia ustawy analogicznej do amerykańskiej, promu- jącej wykorzystanie oszczędności pozyskanych w regionach strukturalnie zacofanych do ich rozwoju.

7. Bank Gospodarstwa Krajowego powinien wy- specjalizować się w finansowaniu rozwoju re- gionalnego i być bankiem zrzeszającym dla sie- ci banków lokalnych (komunalnych). Środki podatników rezydentów powinny iść na roz- wój dostępu do usług finansowych, a nie rato- wanie banków kontrolowanych przez kapitał zagraniczny.

8. Odpowiedzialność akcjonariuszy i obligatariu- szy za brak nadzoru nad rynkiem finansowym musi być wyegzekwowana, aby dyscyplina fi- nansowa nie dotyczyła jedynie gospodarstw do- mowych.

9. Nowa architektura systemu finansowego po- winna opierać się na innowacjach finansów co- dzienności. Konserwowanie obecnego stanu rzeczy wcześniej czy później doprowadzi do ponownego globalnego kryzysu finansowego i gospodarczego.

Jan K. Solarz

1 Jakub Górka, Koszty społeczne i prywatne instrumen- tów płatniczych, Instytut Ekonomiczny NBP, Warszawa 2009.

2 M. Mikita, Rynek finansowy a wzrost gospodarczy- Wnioski dla Polski, w red. S. Rudolf, Sektor finansowy – dylematy i kierunki rozwoju, PTE, Warszawa 2008, s. 51.

3P. Krugman, Ameryki życie po bańce, ,,Gazeta Wybor- cza’’ nr 2/2009, s. 17.

4Z. Hockuba, Pożegnanie z homo economicus, ,,Rzecz- pospolita’’ nr 359/2008, s.13.

5T. Żylicz, Komu przyda się rewolucja, ,,Rzeczpospoli- ta’’ nr 8 /2009, s 11.

6Ryzyko wystąpienia bąbli na rynku nieruchomości mie- szkaniowych, NBP Warszawa 2008.

7Xin Huang, Hao Zhou, Harbin Zhu, A Framework for Assessing the Systemic Risk of Major Financial Institu- tions, BIS Working Papers No 281/2009.

8Ulrike Maimendler, Stefan Nagle, Depression Babies:

Do Macroeconomic Experiences Affect Risk-Taking?

NBER Working Paper 14813/2009.

Publikacja po konferencji ,,Jakiej innowacyjności potrzebuje Polska?’’. Artykuł w wersji pierwotnej został opublikowany w kwartalniku Akademii Finansów ,,Zarządzanie ryzykiem’’

w numerze 30/2009, str. 25–34.

Finanse codzienności

Strumień

1.1. Migracja zarobkowa 1.2. Zarządzanie gotówką 1.3. Sztywne koszty

utrzymania

Zasób

2.1. Nieruchomości 2.2. Samochody 2.3. Oszczędności 2.4. Kapitał wiedzy

Oczekiwanie umiarkowanej inflacji

Wysoka

Wieloletnie obligacje Wzrost zadłużenia gospodarstw domowych

Zakupy ziemi Nowe samochody

Spadek stopy oszczędzania Spadek popytu

Oczekiwanie niskiej deflacji

Wysoka

Płynne nadwyżki Spłata zadłużenia przez gospodarstwa domowe

Leasing nieruchomości Leasing samochodów Wzrost stopy oszczędzania Wzrost popytu

Źródło: opracowanie własne.

Finanse codzienności wobec migotania racjonalnych oczekiwań

Tabela 2.

(10)

Strategia antykryzysowa nie może zaczynać się od leczenia objawowego

W rozmowie pt. „Zdolność do współdziałania”, opublikowanej w nr. 17–18 ,,Nowego Życia Gospo- darczego’’ z 27 września 2009 roku, mówiliśmy o po- trzebie porozumienia między ekonomistami i polity- kami w przeciwdziałaniu i zapobieganiu kryzysom gospodarczym. Ostatnio dowiadujemy się o sympto- mach poprawy w USA, EUW i innych regionach. Czy i w jakim stopniu upoważnia to do optymizmu?

Polska wyróżnia się na tle innych krajów tym, że mi- mo globalnego kryzysu nie została dotknięta recesją.

Wciąż zwiększa się PKB, choć tempo jego wzrostu uległo spowolnieniu z ok. 5% w 2008 r. do niespełna (choć wobec światowego regresu można powiedzieć aż) 2% w roku 2009. Przy czym po okresie spowolnie- nia, w III kw. 2009 r. i także w IV kw. 2009 r. wystąpi- ło nawet pewne przyśpieszenie. Jak wynika ze staty- styk, gospodarka światowa powoli wychodzi z kryzysu.

Problem polega na tym, że jest to wynik leczenia obja- wowego, czyli finansowych zastrzyków pochodzących ze środków publicznych. Skuteczne leczenie, dające trwały efekt, wymaga wnikliwego zdiagnozowania przyczyn kryzysu. Pierwotne przyczyny kryzysu, tkwią- ce w systemie regulacji gospodarki, w tym przede wszystkim regulacji sektora finansowego, nie zostały wyeliminowane. Dlatego bańka finansowa odradza się w postaci szybkiego wzrostu długu publicznego. Staty- styki wzrostu deficytów i długów publicznych w USA, EUW oraz w innych obszarach i krajach nie pozosta- wiają złudzeń. Świat finansów jest poważnie chory. Jest to choroba niedająca się pokonać, niestety, poprzez le- czenie objawowe. Leczenie objawowe łagodzi dolegli- wości wywołane chorobą, ale nie zwalcza jej przyczyn.

Co gorsza, może skłaniać do lekceważenia choroby i niebezpiecznego odkładania koniecznej terapii. Głoś- no o tym było przez pewien czas przy okazji ostatnie- go spotkania G-20. Po spotkaniu przycichło.

Co na to wpłynęło?

Zagrożenie odradzania się bańki finansowej wynika z wielu przyczyn. Za jedną z ważnych przyczyn uwa- żam dysfunkcje w systemie audytu i ratingu oraz nad- zoru właścicielskiego. Funkcjonowanie w gospodarce światowej wielkiej czwórki audytorów rodzi ryzyko za- chowań oligopolistycznych. Dotyczy to też agencji ra-

tingowych. Jest zaledwie kilka najbardziej znaczących agencji ratingowych. Istotne nieprawidłowości dotyczą też funkcjonowania rad nadzorczych – kontrolowany ma silny wpływ na dobór członków rady, a przy tym kontrolowany płaci kontrolującemu, co sprzyja patolo- giom w nadzorze. Na to nakłada się dominacja intere- sów wielkich korporacji transnarodowych, które w do- datku zwiększają siłę swego oddziaływania na regula- cje prawne, w tym m.in. standardy rachunkowości.

Sprzyjają temu rozwijające się więzi biznesu z polityką.

Spektakularnym tego przykładem są eksponowane w mediach kariery polityczne menedżerów, np. banku Goldman Sachs. W publicystyce wskazuje się, że jest to bank, który „rządzi Białym Domem”. Na to nakłada się także rozwój różnego rodzaju lobbies reprezentują- cych interesy wielkiego biznesu. Powstają struktury oli- gopolistyczne i to zabija konkurencję. Mam niechęć do teorii spiskowej, ale to m.in. Stiglitz pisze „o amerykań- skich drzwiach obrotowych”, że przesuwają się z Wall Street do biznesu i z biznesu do Wall Street.

J. Stiglitz: „Ludzie idą z Wall Street do rządu, a potem wracają na Wall Street”. („Mocarstwo z drzwiami obrotowymi. Bank, który rządzi Białym Domem”

Tygodnik ,,Forum’’ 30, 2009 s. 16–19, przedruk z ,,Die Zeit’’ 2.07.2009)

Efektem spotkania G-20 miało być zdiagnozowanie przyczyn, a nie tylko objawów choroby. Zapowiadano regulacje systemowe ograniczające kreowanie pienią- dza, czy raczej parapieniądza, różnego rodzaju papie- rów pochodnych bez realnego zabezpieczenia. Nie- trudno zauważyć, że niewiele się w tej dziedzinie zmieniło. Reklamy banków nadal zachęcają do brania ryzykownych kredytów.

Świat nie chce słuchać ostrzeżeń. Cieszy się z chwi- lowej ulgi.

Leczenie objawowe działa na krótko. Proszek prze- ciw bólowi głowy niewiele pomaga w eliminowaniu przyczyn choroby. Nie jestem całkowicie przeciwna le- czeniu objawowemu, ale to obecnie nie wystarcza.

Polski rynek finansowy został wprawdzie w znacznie mniejszym stopniu skażony toksycznymi papierami wartościowymi, bo był w porównaniu z innymi kraja-

Rozmowa z profesor Elżbietą Mączyńską, prezes PTE

(11)

mi mniej rozwinięty, ale i my powinniśmy wyciągnąć wnioski i czegoś nauczyć się z tego kryzysu. Kapitalizm to wolny rynek i demokracja, a zatem jednym z warun- ków jego prawidłowego funkcjonowania jest przeciw- działanie tendencjom oligopolistycznym i ochrona konkurencji oraz zasad wolnego rynku…

Obchodzimy obecnie dwudziestolecie polskiej transformacji, co powinno stać się okazją także do ogólniejszej refleksji nad wprowadzanym w Polsce mo- delem ustroju kapitalistycznego. Niestety, każda grupa ekonomistów mówi swoje i nie słucha, nie chce słu- chać tego, co mówią inni.

Historia polskiej transformacji, wbrew niektórym opiniom, nie była ani pasmem sukcesów rządów pra- wicowych skażonych błędami popełnionymi przez rzą- dy lewicowe, ani też pasmem sukcesów rządów lewi- cowych, pomniejszonych o skutki potknięć rządów prawicowych. Zarówno rządy lewicy, jak i rządy prawi- cy mają na swoim koncie sukcesy i porażki. Jest to pro- blem istotny nie tylko dla obiektywnej oceny polskiej transformacji, ale także dla określenia właściwych reko- mendacji dla bieżącej i przyszłej polityki gospodarczej.

Chodzi o w miarę konkretne i czytelne rekomendacje, jaka powinna być strategia społeczno-gospodarcza, w tym rynku pracy i ubezpieczeń społecznych, finan- sów i usług publicznych, prywatyzacji, innowacyjności (GOW), warunków (nie tylko terminu) wejścia do EUW itp. Strategia o dużym, wykraczającym poza cykl wyborczy horyzoncie czasowym, strategia kojarząca cele społeczne i ekonomiczne oraz uwzględniająca za- grożenia demograficzne, ekologiczne, energetyczne i inne – strategia niesprowadzająca się do leczenia ob- jawowego. Punktem wyjścia do wypracowania takiej strategii powinno być profesjonalne i w miarę możli- wości apolityczne diagnozowanie przeszłości i teraź- niejszości oraz rachunki symulacyjne, umożliwiające wieloaspektową i wieloscenariuszową ocenę, co może się zdarzyć w przyszłości. Wspominaliśmy już o tym w poprzednich odcinkach naszej rozmowy.

Powróćmy jeszcze do oceny tego, co się wydarzyło w polskiej gospodarce w okresie od września 2009 r.

do grudnia 2009 r., bo prezentowane obecnie pro- gnozy dzieli od poprzednich ten właśnie trzymiesię- czny okres. Statystyka wskazuje, że zarówno w paź- dzierniku 2009 r., jak i – jeszcze bardziej – w listo- padzie 2009 r. było lepiej niż w III kw. 2009 i sytua- cja w grudniu prawdopodobnie okaże się także względnie dobra. W zdecydowanej większości obe- cnych ocen i prognoz IV kw. 2009 r. wypada obec- nie trochę lepiej, niż wyglądał cztery miesiące temu.

Rację mieli optymiści.

Rację mieli optymiści. Informacje o produkcie krajo- wym brutto (PKB) w III kw. 2009 r. oraz produkcji i sprzedaży w przemyśle, budownictwie i handlu deta-

licznym w październiku i listopadzie sugerują, że wzrost PKB w IV kw. 2009 r. w stosunku do IV kw.

2008 r. będzie prawdopodobnie zbliżony do 3%, a w całym 2009 r. około 1,7 proc... Jest to lepiej, niż było w poprzednich kwartałach 2009 r. i wyraźnie le- piej w porównaniu z innymi krajami UE-27 i UE-12, choć gorzej, niż było w okresie od 2004 r. do końca pierwszej połowy 2008 r. Zachowuję także umiarko- wany optymizm w ocenach i prognozach odnoszących się do najbliższej przyszłości. PKB w 2010 r. zwiększy się prawdopodobnie w porównaniu z 2009 r. powy- żej środka przedziału aktualnych prognoz od ok. 1,0 proc. do ok. 2,5 proc., a nawet 3,0 proc. W dalszym ciągu wyróżniałoby to korzystnie Polskę w porównaniu z innymi krajami UE-27 i UE-12.

Jest to trochę więcej, niż zostało założone w uzasa- dnieniu do uchwalonej ostatnio przez Sejm ustawie budżetowej na 2010 r.

Prognoza rządu zawarta w uzasadnieniu do ustawy budżetowej na 2010 r. jest ostrożna. PKB w 2010 r.

zwiększa się w niej o 1,2 proc., a więc nieco poniżej środka przedziału większości aktualnych prognoz.

Z punktu widzenia równowagi budżetowej – mówię o prognozie rządu – jest ostrożna podwójnie, bo zakła- da się w niej obniżenie rocznego wskaźnika wzrostu cen konsumpcyjnych (CPI) z 3,6 proc. w 2009 r. (bę- dzie chyba 3,5 proc.) do 1,0 proc., podczas gdy więk- szość ekspertów uważa – i z nimi się zgadzam – że in- flacja w 2010 r. będzie niższa niż w 2009 r. (niższa od 3,5%), ale wyższa od 1,0 proc., prawdopodobnie wyż- sza także od 2,0%. Rząd dysponuje więc sporą „za- kładką” i pozwoli mu to uniknąć nowelizacji przyszło- rocznej ustawy budżetowej. Zachowuję więc umiarko- wany optymizm w sprawie przyszłorocznego tempa wzrostu PKB. Wariant stagnacyjny, a tym bardziej rece- syjny jest w 2010 r. mało prawdopodobny choćby ze względu na inwestycje infrastrukturalne i znaczny do- pływ środków z UE. Na podwyższenie tempa wzrostu PKB będzie wpływał mnożnik inwestycyjny. Wzrost PKB w 2010 r. wyższy od 2,0%, a nawet sięgający 3,0%, to jednak znacznie mniej niż średnio w latach od 2004 r. do połowy 2008 r. I niepewna jest perspekty- wa dalszego podwyższenia tego tempa po 2010 r.

Charakterystyczne jest, że zaktualizowane prognozy różnią się na korzyść w porównaniu z poprzednimi.

W większości prognoz zaktualizowanych na przełomie listopada 2009 r. i grudnia 2009 r. podwyższono PKB prognozowany na 2009 r., ale wzrost PKB prognozo- wany na 2010 r., a tym bardziej na kolejne lata po 2010 r., utrzymuje się na względnie umiarkowanym poziomie od 3 do 5 proc. Co ważniejsze – nie jest to wzrost bezwarunkowy. Eksperci rekomendują warun- kujące ten wzrost niepopularne i trudne reformy rynku pracy i ubezpieczeń społecznych, aktywizacji polityki

(12)

kredytowej (dostępności kredytu dla firm), reformy fi- nansów publicznych i usług publicznych, w tym zwła- szcza ochrony zdrowia i edukacji oraz – co ma szcze- gólną wagę dla długoterminowego utrwalenia rozwoju – rzeczywiste, a nie tylko deklaratywne budowanie gospodarki opartej na wiedzy (GOW). Zatem reformy gospodarcze warunkują przyszłe tempo wzrostu pozio- mu krajowego bogactwa.

Na pierwszym miejscu stawiamy reformy rynku pracy.

Mimo że prognozowany jest wzrost PKB, to, nieste- ty, bezrobocie może nadal rosnąć. Poprawa na rynku pracy wystepuje przeważnie z pewnym opóźnieniem w stosunku do wzrostu PKB. Przy wzroście bezrobocia oraz niskich płacach nie można liczyć na znaczący wzrost spożycia indywidualnego. Przy niskim spożyciu indywidualnym firmy nie mogą oczekiwać dużego wzrostu popytu krajowego. Trudno także oczekiwać, by w tych warunkach przedsiębiorstwa miały się decy- dować na duże zwiększenie inwestycji prywatnych. Po co mają powiększać swój majątek produkcyjny, skoro ten, który mają, jest w relatywnie niskim stopniu wyko- rzystywany. Wzrost bezrobocia niepokoi też dlatego, że oznacza nie tylko ograniczenie poziomu krajowego bogactwa, ale po prostu mniejszą satysfakcję społe- czną, niższy poziom komfortu społecznego. Warto tu wskazać na tzw. wskaźnik ubóstwa autorstwa Arthura Okuna. Wskaźnik ten to suma stopy bezrobocia oraz poziomu inflacji. Określany jest on również jako wskaźnik dyskomfortu politycznego, uznaje się bo- wiem, że społeczne i ekonomiczne koszty inflacji i bez- robocia musi ponieść państwo. Nie jest zatem w pełni satysfakcjonujące, jeśli nawet trochę więcej się produ- kuje, ale nie jest to o tyle więcej, żeby bezrobocie prze- stało rosnąć.

Inflacja w 2010 r. będzie prawdopodobnie wyższa, niż założono w ustawie budżetowej na 2010 r. (wyższa niż 1,0%). Będzie to korzystne dla budżetu, bo zwięk- szy jego dochody, ale nie będzie to zwiększało komfor- tu politycznego, bo obniży realny poziom wynagro- dzeń i świadczeń. Komfort polityczny mierzony bezro- bociem i inflacją będzie w 2010 r. umiarkowanie satys- fakcjonujący. I wreszcie trzeci – najważniejszy argu- ment przemawiający za nieodkładaniem reform w obszarze rynku pracy, koniecznych, choć niepopu- larnych i trudnych, to niska aktywność zawodowa (je- dna z najniższych w UE-27) i dramatyczna perspekty- wa demograficzna. W ciągu kolejnych okresów wielo- letnich zwielokrotni się liczba ludności w wieku popro- dukcyjnym i o kilka milionów ubędzie ludzi wchodzą- cych w wiek produkcyjny. Odkładanie reform pod- wyższających wiek emerytalny i zmieniających regula- cje dotyczące wymiaru emerytury i uprawnień do niej jest w tej sytuacji w najwyższym stopniu źle świadczą- ce o kompetencjach rządzących. Nawet po uwzglę-

dnieniu całej złożoności warunków cyklu wyborczego w latach 2010–2011.

Czyli – mówiąc to samo nieco inaczej – nie wystar- czy sama wizja, jaka została przedstawiona w doku- mencie wydanym na kredowym papierze przez Kan- celarię Prezesa Rady Ministrów pt. „Polska 2030”.

Potrzebne jest powiedzenie, co w tym celu trzeba zrobić już w dniu dzisiejszym. Więcej, trzeba po prostu zacząć to robić, bo nie jest tak, że nie wiemy, co to ma być. Wiemy, co to ma być, i wiemy, że jest to niepopularne i trudne.

Najwyższy czas na przedstawienie przez rząd czytel- nego programu reform na lata 2010–2011 oraz na lata bezpośrednio następujące po 2011 r. Zamiast – jak to ma obecnie miejsce – wielu różnych ruchów odcinko- wych i niekiedy idących w przeciwnych kierunkach, a na pewno niedostatecznie skoordynowanych ze stro- ny poszczególnych ministerstw i innych jednostek ad- ministracji centralnej i terenowej. Problem ma wymiar praktyczny. Trudno się nie zgodzić z opiniami, że w wielu przypadkach z przyczyn biurokratycznych wiele spraw nie jest załatwianych tak, jak być powinno.

Są, niestety, przykłady wielu oczywistych nonsensów.

Obecnie np. urzędy pracy nie dysponują funduszami dla wspierania zatrudnienia absolwentów szkół różne- go szczebla, mimo że stopień bezrobocia w tej grupie jest na tle innych grup najwyższy i mimo że dysponu- jemy funduszami z UE przeznaczanymi na rozwój „ka- pitału ludzkiego”. Polskie Towarzystwo Ekonomiczne jako instytucja pożytku publicznego mogło dzięki ta- kiemu wsparciu oferować miejsca pracy dla stażystów.

Obecnie jest to, niestety, niemożliwe i to mimo że sztaby młodych ludzi pozostają bez pracy, co jest szczególnie groźne, z reguły bowiem przynosi negaty- wne długookresowe następstwa i straty ekonomiczne oraz społeczne, w tym takie jak wykluczenie zawodo- we i społeczne. Warto byłoby wnikliwiej zbadać tę kwestię, zwłaszcza w kontekście funduszy z UE. Barie- ry mają w znacznej części podłoże biurokratyczne.

Aparat administracyjny w Polsce był, i jest, daleki od doskonałości i wciąż nadmiernie upolityczniony.

Zmniejszenie upolitycznienia tego aparatu było jedną z głównych misji, jaką stawiała sobie za cel Rada Stra- tegii Społeczno-Gospodarczej w całym okresie swojej działalności poczynając już od lat dziewięćdziesiątych.

Upolitycznienie pozostało, a Rada Strategii Społeczno- -Gospodarczej została zlikwidowana w 2005 r.

Wracając do tego, co się obecnie dzieje, i może dziać w polskiej gospodarce w najbliższych kwar- tałach i latach, za istotne zagrożenie – obok rynku pracy – uznaje się ograniczoną dostępność kredy- tu na cele inwestycyjne, odnowienie zapasów, in- nowacje.

(13)

Bardzo istotna jest, oczywiście, dostępność kredytu.

O niektórych okolicznościach z tym związanych wspom- niałam już na wstępie, przy okazji wyciszenia proble- mu regulacji rynków finansowych po ostatnim G-20.

Na portalu www.pte.pl promujemy najnowszą książkę Johna C. Bogle’a „Dość.”, w której wskazuje się na nie- słychanie rozrastający się „łańcuch pokarmowy” pośre- dnictwa finansowego. Autor, nawiązując do znanej sentencji Winstona Churchilla, odnosząc się do przy- czyn obecnego kryzysu, dochodzi do wniosku, że „ni- gdy tak wiele nie było płacone za tak mało”, wskazu- jąc tym samym na wynaturzenia w rachunku ekonomi- cznym, rachunku kosztów i zarządzaniu korporacjami.

Ekspansja sektora finansowego sprawia, że zamienia- my się w świat pośredników. Sprzedajemy sobie coraz to nowe papiery z bardzo ryzykownym zabezpiecze- niem. Każdy, kto sprzedaje, to na tym zarabia.

A w gruncie rzeczy traci na tym realny biznes. Oferuje mu się bowiem przez to droższy kredyt. Więcej musi płacić za prowizje. Poza odsetkami od kredytu jest on obciążany różnymi opłatami. Żąda się od niego zabez- pieczenia wypłacalności i w sumie spada rentowność realnej gospodarki. Pośrednicy finansowi uzyskują do- chody z bonusów i innych wątpliwych tytułów, choć traci na tym gospodarka realna.

Biorąc pod uwagę interesy całej gospodarki, nie mo- że zatem cieszyć utrzymywanie się relatywnie wyso- kich dochodów banków i innych pośredników finanso- wych, jeśli są one okupione spadkiem rentowności sektora niefinansowego, czyli przedsiębiorstw produ- kujących dobra materialne i rozmaite usługi.

Niektóre firmy zmniejszały zapasy, a teraz często mają do wyboru albo skorzystać z kredytu, albo ograniczyć lub zarzucić działalność gospodarczą, ewentualnie szukać miejsca w szarej strefie…

Rozumiem, oczywiście, ostrożność banków i innych instytucji pośrednictwa finansowego, które chcą się za- bezpieczyć przed niewypłacalnością kredytobiorców.

Po złych doświadczeniach z ryzykownymi aktywami taka ostrożność ma swoje uzasadnienie. Skrupulatne- mu badaniu wypłacalności potencjalnych kredytobior- ców powinno jednak towarzyszyć dawanie szansy na tańszy kredyt. Tańszy w rozliczeniu całościowym, a więc po wzięciu pod uwagę nie tylko samych odse- tek, ale także wszystkich innych opłat. To, co chroniło dotychczas sektor przedsiębiorstw, to był relatywnie niski udział kredytu w finansowaniu działalności gospo- darczej wielu małych i średnich firm. Jednak rozwój z reguły wymaga kredytowania. Zatem trudności w po- zyskiwaniu kredytów mogą przekształcić się w silną ba- rierę rozwojową.

Obszarem rozbieżności między słowami i czynami jest niereformowalność finansów publicznych. Od

dawna zwracamy uwagę w PTE, i nie tylko w PTE, na potrzebę bardziej wiarygodnych i przejrzystych miar deficytu i długu sektora finansów publicznych. Czy i do jakiego stopnia należy bać się wzrostu długu publicznego?

W poprzedniej rozmowie („Potrzeba współdziała- nia” – NŻG nr 17–18/2009 – red.) rozróżnialiśmy trzy rodzaje wydatków: wymuszane, na których powinniś- my oszczędzać, ale tak się nie dzieje (między innymi z powodu cyklu wyborczego), wymagające ponoszenia na poziomie zbliżonym do dotychczasowego (na przy- kład w celu utrzymania przy życiu usankcjonowanych konstytucyjnie instytucji publicznych), i takie, gdzie nadmierne oszczędzanie prowadzi do strat (GOW).

Podzielam opinię prof. Kazimierza Łaskiego, że wzrost wydatków publicznych i długu publicznego, zwłaszcza w okresie kryzysu, to sfera, w której przesadna skrupu- latność może być gorsza od rozsądnej powściągliwości.

Nie aprobuję bezkrytycznie antykryzysowych pakie- tów stymulacyjnych, ale ich także totalnie nie dezapro- buję. Nie zgadzam się także z opinią, że w porówna- niu z innymi krajami UE-27 i UE-12 jesteśmy krajem z wyjątkowo niskimi wydatkami publicznymi i wyjątko- wo niskim deficytem i długiem publicznym. Nie prze- sadzajmy. Jeśli się dobrze policzy, to nasze wydatki publiczne nie są małe i dług publiczny bardzo szybko rośnie. Ważny jest jednak nie tylko poziom deficytu budżetowego, ale przede wszystkim to, na co się wy- daje. Brak jest, niestety, wnikliwej analizy i oceny efek- tywności wydatków budżetowych. Jest tylko ocena zgodności lub niezgodności tych wydatków z ustawą budżetową. Brak natomiast oceny efektywności tych wydatków. Potrzebny jest niezależny audyt kasy pań- stwowej, ukierunkowany na efektywność wydatków budżetowych. Dotyczy to zresztą także prywatyzacji.

O braku wiarygodnych i przejrzystych miar deficytu i długu sektora finansów publicznych świadczą róż- nice w notyfikacji tych wielkości przez MF, GUS i Eurostat.

Potrzebna jest w tej sprawie poważna profesjonalna debata. Będą z niej wynikały wnioski ważne nie tylko dla statystyki. Chodzi między innymi o reformę emery- tur oraz ochrony zdrowia i systemu ubezpieczeń spo- łecznych. Od reform finansów publicznych zależy wejście Polski do EUW. Nie tylko termin tego wejścia, ale przede wszystkim suma związanych z tym korzyści i kosztów. Bez poważnego zajęcia się tymi sprawami nie będziemy mogli odpowiedzieć na wiele strategi- cznych pytań. Podawane były różne terminy wejścia Polski do EUW. Ich realność zależy w dużym stopniu właśnie od wiarygodnych i przejrzystych miar deficytu i długu sektora finansów publicznych. Termin i warun- ki (kurs walutowy i zasady jego chronienia przed wejściem do strefy EUR itp.) są dla przedsiębiorstw

(14)

ważnymi elementami budowy ich strategii na pozio- mie mikroekonomicznym. Na oddzielną uwagę zasłu- guje system podatkowy. Zwłaszcza gdy względnie wysokim podatkom towarzyszą relatywnie niskie wpływy podatkowe. Spada ściągalność podatków i ich efektywność netto. System podatkowy od daw- na w Polsce wymaga gruntownej diagnozy i komplek- sowej strategii naprawczej. Mamy patchwork podat- kowy. Od dawna mówimy o nadmiernym skompliko- waniu i nieprzejrzystości naszego systemu podatko- wego. I co się dzieje? Kolejne rządy komplikują ten system coraz bardziej i coraz bardziej staje się on nie- przejrzysty. Potrzebna jest ocena efektywności syste- mu podatkowego. Pisał o tym w niedawno wydanej książce prof. Stanisław Owsiak. Ostatnio krytycznie wypowiedział się na ten temat prof. Leszek Balcero- wicz. Mówiliśmy wcześniej o potrzebie niezależnego audytu dotyczącego efektywności wydatków publi- cznych. Taki audyt potrzebny jest także do oceny sy- stemu podatkowego.

Obszarem rozbieżności między słowami i czyna- mi jest w Polsce gospodarka oparta na wiedzy, czyli GOW, mówimy o niej dużo od bardzo daw- na, a według aktualnej oceny Banku Światowego wydajemy na innowacje najmniej w regionie.

Wyprzedzamy tylko Rumunię. Uczestniczyłem w spotkaniu w INE-PAN z przedstawicielami firm innowacyjnych (12 grudnia 2009 r. – red). Mówio- no, że innowatorzy zderzają się bez powodzenia z brakiem zrozumienia w sprawie wsparcia finan- sowego ich pomysłów ze strony aparatu admini- stracyjnego, różnych urzędów centralnych i regio- nalnych, także w bankach. Do oszczędzania na nauce i innowacjach w Polsce dopisuje się uzasa- dnienie, że nie stać nas na innowacje. Mówi się, że będąc w tyle za innymi krajami powinniśmy skoncentrować się na imitowaniu innowacji wy- myślonych przez innych. Błąd w rozumowaniu.

Dobre imitowanie innych nie jest możliwe bez własnego zaplecza innowacyjnego.

Na jednym z konwersatoriów czwartkowych w PTE przy okazji dyskusji nad książką prof. Tadeusza Kowa- lika: „www.POLSKATRANSFORMACJA.pl” mówiono o potrzebie zaszczepienia w Polsce szwedzkiego mo- delu kapitalizmu. W modelu tym polityka społeczna i innowacyjność nie kłócą się z konkurencyjnością, ale ją wspierają. To prawda, że dochód narodowy per capita jest w Polsce ponad dwa razy niższy niż w Szwecji czy Finlandii. Szwecja i Finlandia w prze- szłości, zaczynając iść w tym kierunku, też były bie- dniejsze, niż są obecnie. Syndrom błędnego koła.

„Jak jesteś biedny, to nie stać cię na politykę innowa- cyjną” i „jesteś biedny, bo nie stać cię na politykę in- nowacyjną”. Dywergencja zamiast konwergencji. Do

myślenia innowacyjnego powinno się przygotowy- wać dzieci już od przedszkola. W rozmowie „Kryzys otwiera oczy” (NŻG, nr 11–12/2009 – red.) mówiliś- my, że koszt opieki nad dziećmi w wieku przedszkol- nym z rodzin patologicznych zwraca się z wielką nad- wyżką, ponieważ osoby objęte taką opieką są w wie- ku dorosłym w mniejszym stopniu skłonne do zacho- wań patologicznych, mniej są podatne na bezrobocie itp. Już w wieku przedszkolnym powinno się przygo- towywać dzieci także do myślenia innowacyjnego.

Przyszłych innowatorów kreuje się począwszy od przedszkola. Dziecko już wieku przedszkolnym po- winno być umiejętnie przygotowywane do zrozumie- nia złożonych pojęć z dziedziny biotechnologii, nano-technologii. Nauka nie ma w Polsce zbyt wyso- kiego uznania. Naukowiec i innowator w powsze- chnym odbiorze kojarzą się często z postaciami ja- kichś niegroźnych dziwaków, dłubiących w czymś mało zrozumiałym. Takie podejście jest barierą roz- woju innowacji i chłonności na nie. To trzeba zmie- nić. MEN powinien to uwzględniać w swoich progra- mach. Czy uwzględnia? Negatywnym przykładem jest los Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej (OWE). PTE w dużym stopniu przyczyniło się do powstania i do- brego funkcjonowania OWE, a tymczasem obecnie okazuje się, że nie wiadomo, czy i jak ta sprawdzona instytucja będzie dalej funkcjonowała. OWE była do- finansowywana przez MEN. Obecnie jednak, ze względu na cięcia budżetowe, być może, MEN nie będzie finansowało tego typu olimpiad. Grozi to wzrostem analfabetyzmu ekonomicznego.

Nie bez winy jest także teoria ekonomii. W poprzed- nich odcinkach tej rozmowy mówiliśmy o dychoto- mii między teoriami głównego nurtu i polityką społe- czną. W zderzeniu z kryzysem ujawniły się słabości stosowanych przez ekonomistów modeli. Mówi się w związku z tym o potrzebie zmiany paradygmatu.

Prof. Bronisław Fiedor na posiedzeniu Rady Nau- kowej PTE (25 listopada 2009 r. – red) mówił o zmia- nach paradygmatu. Odsyłam do stenogramu tej de- baty, zamieszczonego na stronie internetowej PTE.

Z trzech składowych paradygmatu (cel, metoda, wdrażanie/realizacja), w interpretacji metody przy- wiązuje się słusznie dużą rolę do matematyki, ale niesłusznie pomija się, a w każdym razie nie doce- nia, analizy jakościowej, w tym dotyczącej m.in.

aspektów społecznych. Jest to jedna z przyczyn słabości modelowania w ekonomii. Słabym pun- ktem jest też etap realizacji, wdrażania, o czym mówiliśmy na przykładzie złego funkcjonowania administracji.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawia³ Marek Misiak

(15)

Ekonomia i zarządzanie

O metodologii nauk ekonomicznych (3)

Panie profesorze! Kolejny problem o charakterze metodologicznym, który mnie nurtuje, to rodzaj dy- chotomii, którą obserwujemy współcześnie. Z jed- nej strony, mamy do czynienia z gwałtownym roz- wojem w połowie XX w., może też trochę wcześniej, podejścia matematycznego w naukach ekonomi- cznych. Z drugiej strony, dynamicznie rozwija się też podejście drugie, które bazuje na opisie, na uży- ciu języka, słowa. Pan profesor raczej w swoich pub- likacjach, szczególnie w „Wędrującym świecie”, nie matematyzuje wywodów. Takiemu podejściu opiso- wemu, bazującemu tylko na słowie, można też za- rzucać brak ścisłości wywodu. Matematyka jest za- sadniczo pojmowana jako logiczny, spójny system, niemający tej słabości. Jak pan profesor mógłby sko- mentować tę dychotomię?

Uważam, że jedno nie wyklucza drugiego. Jak ktoś nie potrafi posługiwać się językiem matematyki albo potrafi to robić, ale nie chce z innego powodu nim się posługiwać, to istnieje prawdopodobieństwo słowoto- ku i braku precyzji. Niemniej jednak można posługi- wać się tylko słowem, bez używania formuł matematy- cznych, zachowując bezwzględny rygoryzm, popraw- ność definicyjną i klarowność myśli. Wielkie zachłyś- nięcie się matematyką, zwłaszcza w drugiej połowie XX w., choć na pewno wyszło na korzyść naukom eko- nomicznym, to jednak w wielu przypadkach prowa- dziło tę naukę na manowce.

Jest sporo przypadków, kiedy widać absolutną domi- nację formy nad treścią, kiedy myśl badacza koncentru- je się na tym, jak liczyć, a nie na tym, co i po co się li- czy. Dzieje się tak, gdy badacze jakby zapominają, w ja- kim celu tak naprawdę wykonują swoje skomplikowa- ne rachunki. Częstokroć błędy podejścia ilościowego polegają na tym, że choć przyjmuje się pewne założe- nia w toku pracy naukowej, to nie są one weryfikowa- ne. Rezultatem mogą być nieprawidłowe wyniki i wnioski formułowane odnośnie do badanej rzeczywi- stości. Widziałem pracę opartą na wielkich modelach matematycznych, z których wynikało, że im bardziej wykształcone są kobiety, tym wolniejsze jest tempo wzrostu gospodarczego. Wyliczeniom towarzyszyła kar- kołomna próba interpretacji tego w gruncie rzeczy idio- tycznego wyniku. A rzecz – czyli błąd – w tym, że przy- jęto niewłaściwe założenia i należało odrzucić ilościowy

wynik badań, a nie na siłę „naukowo” go interpreto- wać. Vilfredo Pareto mawiał, że gdy musi znaleźć cenę równowagi pomidorów, to nie wylicza jej w piętrowym równaniu matematycznym, tylko wysyła gosposię na targ…

Współcześnie poważne błędy jakże często przyda- rzają się tak agresywnie nagłaśnianym w mediach (nie bez powodu) analitykom rynków finansowych. Oni mylą się częściej niż rzadziej z innych przyczyn. Otóż mają się mylić po to, by ich „odkrycia” i obiektywne ni- by-obserwacje i wnioski kształtowały oczekiwania pod- miotów gospodarczych – gospodarstw domowych i przedsiębiorców, oszczędzających i inwestujących – zgodnie z oczekiwaniami tzw. rynku, za którą to zbitką pojęciową kryją się grupy wielkiego interesu, czyli wiel- kiego kapitału finansowego. W „Wędrującym świecie”

szerzej obnażam te mechanizmy. Nie za pomocą wzo- rów, lecz siłą logiki rozumowania.

Jeżeli chodzi o rozwój nauk ekonomicznych, to zai- ste mamy do czynienia z wielkim postępem podczas minionego półwiecza. Jednakże matematyka – w związku z tym, że jest nauką hermetyczną – w spo- sób znakomity zawęża pole odbiorców tego typu nar- racji naukowej. Dlatego postanowiłem zostawić rozwa- żania ściśle matematyczne tym, którzy się na tym zna- ją i umieją to robić dużo lepiej niż ja. Niech każdy ro- bi najlepiej to, co potrafi.

Jeden z moich przyjaciół – akurat nie ekonomista, tylko politolog, a nauki polityczne ostatnio też bardzo się zmatematyzowały, zwłaszcza na gruncie amerykań- skim – doradzał mi: napisz książkę wielce uczoną, uży- wając jak najwięcej niezrozumiałych terminów, upstrzoną masą wzorów, tak aby nikt niczego nie zro- zumiał. Głęboko wziąłem sobie do serca tę podpo- wiedź i postąpiłem zupełnie odwrotnie. Napisałem książkę naukową, teoretyczną, ale nader przystępnym – wręcz, co wielu podkreśla, literackim językiem – bez żadnych wzorów, minimalizując liczbę trudnych termi- nów, a gdy już się pojawiają, bo muszą, objaśniam je w sposób zrozumiały także dla laika. Ekonomia powin- na być tak prosta jak to możliwe, ale nie prostsza.

Niedawno czytałem książkę zatytułowaną na wyrost

„Krótka historia prawie wszystkiego”. Wyszła spod pió- ra, a raczej komputera fizyka, który donosi o postępie w jego dyscyplinie, o tym jak dochodzono do wielu

Z prof. dr. hab. Grzegorzem W. Kołodko rozmawia

dr Marcin Wojtysiak-Kotlarski

Cytaty

Powiązane dokumenty

= cieszyć się życiem zgodnie z zasadą carpe diem, = szukać w życiu przyjemności,. = zachować zasadę

Zasadniczo rzecz biorąc, współczesna praktyka projektowa w wymiarze designu doświadczeń została sprowadzona do totalitaryzmu semantyk, przeciwko któremu trudno się buntować,

Przeczytajcie uważnie tekst o naszym znajomym profesorze Planetce i na podstawie podręcznika, Atlasu geograficznego, przewodników, folderów oraz map

Jeżeli zgodnie z nią uznamy, że istnieje i jest bardzo ważny w rozwoju ekonomii jako nauki tak zwany czynnik historyczny, czyli że rozwój ten jest w znacznym stopniu

Stąd – po części sprawozdawczej i udzieleniu absolutorium oraz części wyborczej, w której dokonano wyboru Zarządu i Komisji Rewi- zyjnej oraz delegatów na Zjazd Krajowy –

2. W przypadku podjęcia przez Krajową Komisję Rewizyj- ną uchwały o odmowie zatwierdzenia rocznego sprawo- zdania Zarządu Krajowego z działalności Towarzystwa, czy też

To właśnie on rozbudził w gronie sku- pionych wokół siebie studentów (a potem już asystentów) zainteresowanie metodologią badań literackich i teorią literatury,

Kiedy wszystkiego się nauczyłem i swobodnie posługiwałem się czarami, to czarnoksiężnik znów zamienił mnie w człowieka... 1 Motywacje i przykłady dyskretnych układów dynamicz-