Numer Jubileuszowy.
Cena 20 groszy.
TYGODNIK KWCIllNY
» P A R A F J l SW . T K Ó J t Y 4
W ychodzi na każdą niedzielę.
O p lata 20 groszy za egzem piarz do puszki roznosiciela. — Za zezwoleniem W ładzy Duchownej.
...
R ocznik IV B ydgoszcz, dnia 9 lu te g o 1933
R edakc a i A dm .n strą c ą:
K ancelaria przy Kościele św. Trójcy.
T elefon nr. 1075.
R edakcja:
K s .p r ó b .M ie c z y s ła w S k o n ie c z n y w Bydgoszczy.
Num er 7
M arjan Turwid.
U domuTwego pro pa...
Wiersz wygłoszony przed plebanją przy wprowadzeniu Ks. Jubilata do kościoła.
U domu Twepo proga
czekamy na Ciebie pasterzu — byś ścieżki nasze rozszerzył i wwiódł nas do domu Boga.
Do domu tego tak blisko a przecież tak daleko —
Niech broni przed drogą nas śliską Twoja ojcowska opieka.
Niech broni dziś tak ja k przed laty, ja k przed minionem ćwierćwieczem
gdy serc człowieczych kwiaty Pan Twojej powierzył pieczy.
Niosłeś je z troską i wiernie Do stóp kościelnych ołtarzy —
/ nigdyś się nie poskarżył gdy drogę ściełiły ciernie.
U domu Twego proga
czekamy na Ciebie pasterzu — byś ścieżki nasze rozszerzył i zawsze do domu wiódł Boga.
Ks. M ieczysław Skonieczny.
W niedzielę, 9 lutego 1908 r., w p ra starej k a te d rze gnieźnieńskiej wcze
snym ran k ie m klęczała w prezbite- rju m g ro m ad k a diakonów . Było nas dw udziestusześciu. Święte w zruszenie zaw ładnęło naszem i sercam i. P a ste rz archidiecezji gnieźnieńskiej i poznań
skiej Ks. B iskup Dr. E d w ard Likow ski udzielał n am św ięceń k ap łań sk ich . W k ład ał n a n as ręce, m ów iąc: „We- źm ijcie D ucha Świętego". W tej chw ili o trzym aliśm y św ięty S a k ra m e n t K a
płaństw a. S taliśm y się k a p ła n a m i
C hrystusow ym i, w ybrańcam i Bożymi.
„Nie wyście Mnie obrali", m ówi P a n Jezus, „ale J a w as obrałem ". Radość Boża p rzep ełn iła se rc a nasze, a dusza śpiew ała Bogu h ym n dziękczynienia:
Te Deum laudam u s.
* *
*
T a n asza g ro m ad k a święci dziś w dn iu 9 lutego 1933 r. Srebrny Ju b i
leusz K apłaństw a. Czy wszyscy z n as doczekali? — Nie! — Czworo serdecz
nych druhów , dobrze zasłużonych b rac i — kapłanów , n iestrudzonych pracow ników we W innicy P ań sk iej w y rw ała śm ierć n ieu b ła g an a w sile m łodego w ieku z naszego grona. Oto ich nazw isk a: Ks. W incenty Rydlew- sk, Ks. S tan isław Palacz, Ks. E d m un d P alczew ski i Ks. W alenty Skąpski.
Niech im P a n Bóg da św iatłość w ie
kuistą,. — Niechaj odpoczywa w po
k o ju A rcybiskup, k tó ry udzielał n am św ięceń i zm arli profesorow ie sem in a
ry jn i. I niechaj Bóg m iłosierny da niebo u k och an ym rodzicom , którzy w duszy m łodzieńczej pielęgnow ali cudny k w ia t pow ołania kapłańskiego.
* *
*
Sreb rn y Ju bileusz jest w pośród życia w ędrów ki ja k k am ień milowy, p rzy k tó ry m podróżny n a chw ilę przy stanie, ażeby rzucić okiem w stecz poza siebie n a drogę przebytą. W ięc przy- staw am n a m om ent. — W duszy mojej ja k n a sreb rn y m ek ran ie przesu w ają się obrazy z m inionych 25 la t życia k a płańskiego: widzę m iejscowości, w k tó ry ch pełniłem św iętą k a p ła ń s k ą służbę Bogu i Ojczyźnie, ludzi, z k tó ry m i i dla k tó ry ch pracow ałem , w y d arzen ia w iel
kie i m ałe, św iąteczne i szare, ja k dzień pow szedni, k tó re iściły się w czasie.
A więc Bługowo pod Łobżenicą, Jedlec pod Pleszew em , Pakość z sły n
n ą Kał w a r ją, Gniezno z sta ro ż y tn ą i czcigodną F a rą : oto m iejscow ości, gdzie kolejno zajm ow ałem stanow isko w ik arjuszą.
Baszków pod Krotoszynem — n a j
piękn iejsza z trzech sąsiad u jący ch z sobą pow iatów wieś. W m iłej p a ra - fji baszkow skiej zostaw iłem osiem p ięk n y ch la t życia kapłańskiego.
Bydgoszcz, p a ra f ja św. Trójcy. — Jakże czas szybko u lata! Zdaje m i się, że ta k bardzo niedaw no tem u, ja k śp. ks. P r a ła t M alczewski, dziekan bydgoski, w ręczał m i podczas uroczy
stej in tro d u k c ji klucze kościoła św.
Trójcy; a tym czasem od tej chw ili m inęło już dobrych siedem la t mojego duszp asterzo w an ia n ad W am i, moi u k o c h a n i P a ra f janie. P a ra f ja n asza je s t w ielka; więc z lękiem p y tam się w duszy, czy spełniłem całkow icie swój obowiązek d u szp astersk i? Całą m oją ufność po k ład am w tym w zglę
dzie w nieskończonem m iłosierdziu Bożem.
★ + ★
P rzed oczam i m ojem i p rzesu w ają się św ietlane postacie m oich probosz
czów: śp. ks. Józefa K urzaw skiego w Pakości, posła do p a rla m e n tu nie
m ieckiego i później do S ejm u polskie
go, w ielkiego działacza narodow ego i ks. J a n a K am m era, zasłużonego p ro boszcza farnego w Gnieźnie.
W spom inam sobie z w ielką w dzię
cznością 16 kochanych księży Konfra- trów , którzy podczas m ojego duszpa
sterzo w an ia w p a ra fji św. Trójcy byli tu w ik arju szam i. W szyscy bez w y jąt
k u p raco w ali z zapałem , z radością, z pośw ięceniem i w ytrw ałością ta k w kościele ja k i poza kościołem. Two
rzyliśm y zawsze dobrze zgrane, h a r m onijne kolegjum duchow ne św. T rój
cy. Mile W as dziś w spom inam , dro
dzy K onfratrzy, i jak najserdeczniej dziękuję W am za owocną w spółpracę.
N iechaj W am P a n Bóg stokrotnie wynagrodzi.
Na m yśl przychodzą m i moi świec
cy w spółpracow nicy. Ileż ich było w okresie 25-lecia! W szędzie i zawsze znaleźli się chętni i ofiarn i p arafja- nie, czy to w ko rp o racjach kościelnych, czy w7 bractw ach, czy tow arzystw ach, którzy z n ajw iększą ochotą staw ali przy boku swego duszp asterza i nieśli jego w ysiłkom n ad zw yczajną pomoc.
W as, Drodzy D ruhow ie i Przyjaciele, dzielni Rycerze i R ycerki apostolstw a Chrystusow ego, w dniu dzisiejszym rów nież m ile w spom inam i W am także sk ład am najserdeczniejsze „Bóg za
płać".
Tyle dobrych, przezacnych, szla
chetnych i p rzy jacielskich n ap o tkałem na drodze życia mego k apłańskiego ludzi! Mogę więc dziś szczerze razem z poetą w yznać:
„Chociaż to życie idzie po grudzie, J a k m i Bóg m iły, nieźli są ludzie;
T en tem u sw at, ten tem u b rat, A już dobrem u to każdy rad".
(W. Pol).
* *
★
S n u ją się przed oczam i m ojem i różne w ydarzenia. N ajcudniejsze z nich i nigdy nie zapom niane to zw ycięskie pow stanie w ielkopolskie! Nasze po
kolenie m iało to szczęście od Boga, że mogło rw ać p ę ta 150-cio letniej niew oli i patrzeć w zorze w stające wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej P ol
skiej. W ielkie te chw ile pozwolił mi P a n Bóg przeżyć w Baszkowie, leżą
cym n a krotoszyńskim odcinku po
w stańczym . N agroda to zbytnia wielka!
D rugie w ielkie w ydarzenie to wy
staw ienie i pośw ięcenie p o m n ik a N aj
świętszego Serca Jezusowego w Byd
goszczy przy p lac u P ozn ańskim , doko
nanego przez naszą p a ra fję w u bie
głym roku. Ma ten pom nik św iadczyć o wdzięczności m ieszkańców naszego pięknego grodu n ad B rd ą wobec N aj
świętszego Serca Jezusow ego za łaskę oswobodzenie m ia sta naszego z nie
woli ciemiężcy. Hołd ten w y raża śli
cznie n ap is złocący się n a kolum nie:
„Najśw. Sercu P. Jezu sa — Bydgoszcz wyzwolona". N iechaj dzięki będą Najśw. Sercu Jezusow em u, że było n am danem dokonać w spólnym w ysiłkiem tego zbożnego i pam iątkow ego dzieła.
A kto zliczy w yd arzenia m ałe. sza
re, codzienne, a jed n a k w ażkie, bo z nich u k ła d a się życie każdego z nas, bo one głów nie przygotow ują żywot wieczny.
Niezliczone bezcenne d ary udzielił m i P a n Bóg m iłościw y w m inionym okresie 25-lecia. N iechaj w spom nę tylko jeden: a m ianow icie przeszło 9000 Mszy św. odpraw ionych w tym czasie. A i ten mój S rebrny Jubileusz jest dopraw dy w ielkim darem Bożym już choćby z tego względu, że dozwolił mi go P a n Bóg w zdrow iu doczekać i dzisiaj święcić. W ięc też dziś przed w szystkiem innem z głębi serca mego płynie przed Boży tro n gorący hym n dziękczynienia: „W ielbij, duszo m oja.
P an a! Iż w ielkie rzeczy uczynił m i Ten, k tó ry m ożny jest!" — „Cóż od
dam P a n u za w szystko, co m i dobrego uczynił!"
Św ięty Apostoł Paw eł pisze w li
ście do K o ry ntjan : „Albowiem fu n d a m en tu n ik t innego założyć nie może, okrom te g o ,'k tó ry założon jest, k tó ry jest C hrystus Jezus". (1 Kor. 3, 11).
Przez cały ciąg ubiegłych la t starałem się budow ać n a tym w łaśnie fu n d a m encie C hrystusow ym w m ojej pracy we W inn icy P ań sk iej i około dobra Narodu. Dziś w dzień Srebrnego Ju bileuszu mego k ap ła ń stw a , kiedy we Mszy św. dziękow ać będę za obfite ła ski Boże i błogosław ieństw a, rów nocze
śnie zaniosę do P a n a i Boga mego tę gorącą m odlitw ę, ażeby m i dozwolił i n adal w ytrw ale pracow ać n a tym jedynym , niew zruszonym , w iek uisty m fundam encie, „który jest C hyrstus Je
zus", dla w iększej chw ały Bożej, dla dobra N ajjaśniejszej Rzeczypospolitej i dla zbaw ienia dusz pieczy m ojej po
w ierzonych. W as zaś, moi u k o ch an i P a ra f janie, zap raszam serdecznie do szczerej w spółpracy n a tym że fu n d a m encie C hrystusow ym w m yśl szczyt
nych, dobrze W am znanych h aseł n a szej opatrznościow ej Akcji K atolickiej.
Daj Boże, żeby ta nasza w spólna p raca apo stolstw a C hrystusow ego p rzyno siła obfite owoce, żeby ta nasza robota o s ta ła się w on dzień P ań sk i, w dzień S ądu Bożego i w ysłużyła nam w szystkim zapłatę w ieku istą! Daj Boże, żeby sp ełn iła się n a nas w szy st
kich obietnica św. P a w ła : „Jeśli k tó
rego ro bota zostanie, k tó rą n ad b udo w ał, zapłatę weźmie". (1 Kor. 3, 14).
M ódlmy się wszyscy o tę łaskę pod
czas P rzenajśw iętszj O fiary do N aj
św iętszego Serca Jezusowego za po
średnictw em Najśw. M arji P an n y , Kró
lowej K apłanów .
Numer 7. T Y G O D N I K K O Ś C I E L N Y Str. 3.
X. P r a ła t Józef P rąd zy ń sk i, Poznań.
i i a p ł a n .
przy o łtarzu bez niepokoju i lęku! Za
p raw d ę k a p ta n idący do m szy św. przy pom ina żywo Zbaw iciela śpieszącego Było to w XVII stuleciu. W A ngłji
srożyła się stra sz n a b u rza przeciw Ko
ściołowi K atolickiem u. Obrażony n a Papieża, że nie chciał rozw iązać w aż
nie zaw artego m ałżeństw a, oderw ał się król H en ry k od w iary św. i pociągnął za sobą część narodu. Rozpoczęło się ok rutn e p rześladow anie relig ji, które Przeistoczyło się za p a n o w a n ia króle-
" ej Elżbiety w ja k iś sz ata ń sk i szał nie
nawiści. Z am ykano kościoły i kaplice.
Szpiegowano w iernych katolików , ści
£a.no ich więzieniem , k o n fisk a tą m a
ją tk u i k a rą śm ierci. Zw łaszcza n a ra żeni byli b iskup i i księża. K apłan k a tolicki nie ustępow ał jednak. W prze b ran iu rycerza, kupca, rzem ieślnika, ro botn ika przebiegali k a p ła n i nieszczę sny k ra j. P od osłoną nocy i tajem n icy odpraw iali po dom ach ofiarę mszy św., spraw ow ali S a k ra m e n ta św., n a uczali, u m ac n iali n ęk an y lud.
Nie poszła ich m ęk a n a m arne, Zdo- łali w Irła n d ji religję k ato lic k ą zacho
wać od zagłady. Dzisiaj spogląda św iat n a liczne i coraz liczniejsze n a w rócenia w łaśnie w Anglji, k tó ra w te
dy groziła zag ład ą Kościołowi C h ry stu sowemu. Nie inaczej działo się, gdy rew olucja fra n c u sk a rzu ciła się w XVIII w ieku z całą b ru ta ln o śc ią na religję. K apłan k ato lick i z krzyżem na sercu nie zszedł z pola, ale bronił pow ierzonych sobie dusz. Jakże dzi
wnie bliskie i sw ojskie są n am te obra
zy. Gdy przeszło 60 la t tem u p ro te sta n ckie P ru sy postanow iły zakuć w dyby niewoli Kościół K atolicki, a z b isk u pów i kap łan ó w uczynić pachołków p aństw a, w iernych zaś zam ienić w nie
wolnicze stado, w tedy sta n ą ł k ap łan katolicki n a w ałach i podjął w alkę o zagrożoną duszę narodu.
T a k a bowiem jest taje m n ic za moc S a k ram e n tu k a p ła ń stw a , że z ułom nych, lękliw ych ludzi sp ra w ia b ohate
rów nieustęp liw ych i w alecznych. P a trzy codziennie lu d n a k a p ła n a , widzi go w pracy, w tru dzie, w zapale, nie
stety także w z a ła m a n ia ch się i u ło m nościach. S tąd dzieje się, że nieraz p atrząc tylko n a człow ieka w k a p ła nie, zapom ina się o doniosłości i p rzy gn iatającej w ażkości k ap ła ń stw a .
l a k a b y ła w o la P a n a n a s z e g o i Z b a wiciela, że nie z pom iędzy św ietlanych w spaniałych A rchaniołów postanow ił dać Kościołowi kapłanów ’, ale z pom ię
dzy grzesznych synów człowieczych.
Iżby nosząc blizny w łasnej słabości r o zum ieli łatw iej chw iejność i skłonność do złego serc ludzkich.
P ow ołany przez C hry stu sa P a n a bierze k a p ła n w chw ili św ięceń n a sie
bie brzem ię najw sp an ialszej korony i najcięższego krzyża.
N iem al codziennie staje spraw ow ać Najśw. Ofiarę w poczuciu swej niego- dności, bo k tóryż Seraf m ógłby stać
na Górę Oliwną. Z a chwilę przygniecie go do ziem i ciężar w in w łasnych i lu du, za k tó re przep rasza M ajestat Boży.
Usta k a p ła n a w ypow iadają słow a ta je
mnicze, w szechm ocy Bożej, aby sp ro -|c h y c h , nieznanych niko m u łask, rów- się n a Opokę Kościoła Katolickiego, zawsze pierw sze bryzgi ja d u i złości sp a d ają n a k ap łan a. Nie starczy bez litości w skazyw ać i pow iększać jego rzeczyw iste słabości, p ełn ą g a rśc ią się
ga się po błoto potw arzy i oszczerstw a, aby w osobie k a p ła n a plam ić, brudzić, niszczyć C h ry stu sa i Kościół Jego.
A jed n a k ra d o sn a i cud na jest dro
ga k ap łań stw a. Zdobią ją k w ia ty ci- wadzić m iędzy w iernych Syna Bożego
pod p o staciam i chleba i w ina.
Skończyła się św ięta czynność. Już czeka konfesjonał. Z asiada w nim ja ko sędzia i lekarz dusz, jako ojciec d u chowny, otw ierający ra m io n a m iło
sierdzia, aby jednać z P a n e m i Bogiem.
Za chw ilę głosi Słowo Boże. Z u rzę
du i obow iązku m usi przypom inać drogi praw ości i obowiązku, m usi pro wadzić do świętości, chociaż n a sobie sam ym dośw iadcza, że droga do niej wiodąca, p e łn a jest w ilczych dołów i zasadzek w roga dusz ludzkich i k a płańskich. W szędzie gdziekolw iek
wchodzi niesie za sobą krzyż ciężki k a p ła ń stw a i, pełn ą m a je sta tu nie z tego św iata, jego koronę.
Po drodze życia swego rad u je się laską i błogosław ieństw em . W idzi b li
sko siebie oddanie i przyw iązanie.
W tedy krzyż w ydaje m u się i jest n a praw dę lekkim i słodkim . Ja k często jed n a k syczy za nim zjadliw a n ien a wiść. Ile razy piekło n a nowo rzuca * i
n a ją m odlitw y wdzięczności dusz, które znalazły w k a p ła n ie pomoc i oparcie.
Szczególną to było zawsze cechą n a rodu polskiego, że obdarzał kapłanów swoich czcią, m iłością i zaufaniem . Księża polscy sta li za to zawsze, nie- tylko w pogodnych i słonecznych cza
sach, ale za d nia burzy i słoty przy narodzie. R am ię przy ra m ie n iu z w ie r
nym i b ro n ili zagrożonych dóbr re lig ij
nych i narodow ych. YV chw ilach cięż
kich pogrom ów wyw oływ ało u kazanie się po staci k a p ła n a u śm iech pogody i pociechy, było niejako ręk o jm ią bło
gosław ieństw a i zw ycięstwa.
Przeżyw am y tru d n y okres dziejów
— może id ą jeszcze groźniejsze chwile
— p rze trw a m y je k u chw ale Bożej i wielkości Polski, jeżeli węzeł m iłości, zaufania, w zajem nego o d dania będzie łączył w ierny n aró d polski z ducho
w ieństw em . Co niech sp raw i P an i p racodaw ca kap łanó w — C hrystus Król.
Ks. Zygmunt Fiedler, Chlewiska.
Kzii oka aa działalność Księdza Jubilata.
Ks. M ieczysław Skonieczny urodził się d n ia 24. 11. 1882 r. n a K ujaw ach w B ronisław iu pod Strzelnem . Uczęszczał do g im n azju m M arji M agdaleny w P o znaniu. S tu d ja teologiczne odbywał w S em in arju m D uchow nem w P oznaniu i w Gnieźnie. Św ięcenia k a p ła ń sk ie odebrał d n ia 9 lutego 1908 r. Krótko przed p ry m icjam i stracił ojca, a m a t
ka z m a rła przed pięciu laty. Nowo- wyświęconego k a p ła n a w y słała W ła
dza D uchow na n a stanow isko w ikarjci
sza do B ługow a pod Łobżenicą, gdzie pracow ał przez 1 Vi m iesiąca; stąd przeszedł do Jedlca pod Pleszewem , aby po 8 m iesiącach przenieść się do Pakości.
Tu zap ra w ia ł się w pracy d u szpa
sterskiej i społecznej pod w ytraw n em k ierow nictw em znanego działacza n a rodowego i św iatłego k a p ła n a śp. ks.
proboszcza i posła Kurzaw skiego. Z dniem 1 lipca 1909 ro k u W ładza Du
chow na pow ołuje go n a stanow isko w ik a rju sz a i m an sjo n a rz a przy koście
le św. T rójcy w Gnieźnie. T u taj działa owocnie n a niw ie kościelnej’, n aro d o wej i społecznej W ydaje P rzew o dn ik po Gnieźnie (1916) i broszurkę p. t. Ko
ściół św. K rzyża w Gnieźnie.
Z dniem 1 stycznia 1917 roku, wzbogacony w dośw iadczenia dusz
pasterskie, obejm uje sam odzielny po
steru n ek d u szpasterski, a m ianow icie p a ra fję w Baszkowie pod K rotoszy
nem. Ośm la t p rac u je gorliw ie nad uśw ięceniem p a ra fja n . U rządza m isję p a ra fja ln ą . O rganizuje p a ra fja n w b ra ctw ach i tow arzystw ach, rozbudow u
jąc sta re i za k ła d a ją c nowe ja k S. M.
P. m ęskie, żeńskie, Kat. Tow. R obotni
ków. Pozatem up iększa swój kościół p a ra fja ln y . P rzebudow uje więc w ielki ołtarz w edług p la n u a rc h ite k ta M icha
łowskiego, (projektodaw cy po m n ik a N.
Serca P. Jezusa w Poznaniu) ozdabia go p ięknem i fig u raln em i rzeźbam i d łu ta a rty sty rzeźbiarza M arcina Rożka, tw órcy spiżowego posągu N. Serca P a na Jezusa w wyżej w ym ienionym pom niku.
W m iejsce w alącej się plebanji w ybudow ał p ięk n ą plebanję wedle p la nu a rc h ite k ta M ichałow skiego oraz no
wy obszerny budynek gospodarczy.
W tej pracy p a ra fia ln ej zn ajd u je jeszcze czas n a liczne zajęcia obywa
telskie. Po w ybuchu rew olucji niem ie
ckiej bierze żywy udział w ru c h u nie
podległościowym, jest prezesem m iej
scowej Rady Ludow ej i członkiem Po-
w iatow ej Rady Ludow ej. Jest delega
tem n a sejm dzielnicowy w P oznaniu a pow stanie w ielkopolskie zn ajd u je go już n a p osteru n k u . Bierze żywy udział w po w stan iu n a od cin k u pod Zdunam i, zaco odbiera jedno z pierw szych odzna
czeń po w stań ca w ielkopolskiego. Wie, co znaczy o fiarnie pośw ięcać się dla Ojczyzny, więc d la pow stańców w ielko
polskich w ystaw ił pom nik n a cm en ta
rzu p arafjaln y m .
W ro k u 1920 bierze udział w akcji plebiscytow ej n a Górnym Ś ląsk u w po
wiecie opolskim .
Gdy się gotuje do objęcia probostw a w O bornikach, o trzy m uje w ezw anie ob
jęcia odpow iedzialnego stan o w isk a w ielkom iejskiego proboszcza p a ra fji św. Trójcy w Bydgoszczy z dniem 1. X. 1925 r. T u taj p rac u je dalej na fundam ence stw orzonym przez swego pop rzed n ika ks. P łotkę, obecnego pro boszcza i dziekana w Zbąszyniu. Obej
m uje w dzielne swe ręce ster duszpa
sterski. P a ra fja tętn i bogatem życiem i pracą. Celem jej jest pogłębienie życia religijnego w parafji. O dbyw ają się często rekolekcje, trid u a . Ich k oroną była w ielka dw utygodniow a m isja pa- ra fja ln a w 1930 r., k tó ra w niem ałej m ierze przyczyniła się do rozbudzenia d uch a Bożego w p arafji.
P ra c a społeczna w b ractw ach i to
w arzystw ach rozw ija się pom yślnie.
Żywy ru ch społeczny poryw a i w zbu
dza zapał, m ianow icie w śród młodzieży.
P o w sta ją nowe organizacje ja k B ra ctwo W strzem ięźliw ości, S traż H onoro
wa, K onferencja M ęska św. W incente
go a Paulo. W m yśl zarządzeń J. E m i
nencji ks. K ard y n ała P ry m a sa H londa o rganizuje ks. Proboszcz P a ra fja ln ą Akcję K atolicką, w której łączy i sk u p ia w szystkie organizacje k a to li
ckie w a rm ję zrzeszonych rycerzy i ry- cerek C hrystusow ych. P a ra fja ln a Ak
cja K atolicka jest p raw dziw ie o p atrz
nościow ą o rg an izacją i zdołała dużo zdziałać dobrego w dziedzinie apostol
stw a Chrystusow ego. W ielkim pom oc
nikiem w p racy duszp astersk iej i w A kcja K atolickiej jest g a zetk a p a ra fja ln a, T ygodnik Kościelny, k tó ry ks.
Proboszcz w ydaje już 4-ty rok z w iel
k im dla p a ra fja n pożytkiem .
W parze z p ra c ą d u szp astersk ą i społeczną id ą s ta ra n ia jego i w ysiłki około u p iększenia kościoła p a ra fia ln e go, zew nętrznej chw ały Bożej i około pom nożenia s ta n u m ajątkow ego p a rafji. W ro k u 1927-1928 za jego s ta r a niem dokonał a rty sta -m a la rz Leon D rapiew ski pięknej polichrom ji ko
ścioła. W nętrze tej okazałej św iątyn i dotąd szare i jednolite zostało p rzy
bran e w p ięk n ą i s tro jn ą szatę. Malo
w anie kościoła kosztow ało 65.000 zł., k tó re złożyli p a ra fja n ie dobrow olnem i i chętnem i ofiaram i. Będzie ono długo św iadczyło o ofiarności p a ra fja n .
W r. 1932 w ystaw ił piękny pom nik N.
Serca Jezusow ego przy p lac u P o zn ań
skim , d łu g a artystów -rzeźbiarzy Trie-1 b lera i Gajewskego. Je st to pom nik wdzięczności za wyzw olenie Bydgosz
czy z ja rz m a niew oli i p a m ią tk a wiel
kiej m isji p a ra fja ln ej. P o m n ik koszto
w ał 8.500 zł.
M ajątek p a ra fji został znakom icie pom nożony przez kupno przylegającej tuż do kościelnych zabudow ań p ara- fjaln y ch nieruchom ości p. A nny Kort- howej z dom em m ieszkalnym . Cena k u p n a w ynosiła 55 tys. zł. Spełniły się tem sam em długoletnie m arz en ia po
przedników . Nieruchom ość ta m a nadzw yczajne znaczenie dla p arafji, bowiem dom m ieszkalny służy za wi- k a rja t, tak, że obecnie ks. ks. w ik arju - sze nie p o trzeb u ją ju ż m ieszkać w w y
n ajęty ch m ieszkaniach n a m ieście, lecz m ieszkają tuż przy kościele. Zarazem zy sk ała p a ra fja g ru n t pad przyszły a ta k niezbędny Dom K atolicki. Tak zw aną stolarnię, k tó ra s ta ła na wyż.
w ym ienionej nieruchom ości przebudo
wano n a Ognisko P a rafjaln e . Mieszczą się w nim O gniska S. M. P. m ęskiego i żeńskiego oraz salka. O gniska te są w prost nieocenionem dobrodziejstw em dla naszej m łodzieży i wogóle dla n a szej A kcji K atolickiej. T u taj odbyw a
ją się też zeb ran ia now icjuszy III. Z a
konu, K onferencji M ęskiej, Akcji Ka
tolickiej o raz m niejsze h e rb a tk i tow a
rzyskie naszych organizacyj.
W ielką bolączką naszej p a ra f jL jest to, że p a ra fja n asza nie p osiada w łasnego cm entarza. Od r. 1927 zacho
dzi Ks. Proboszcz około założenia cm en
ta rz a parafjalnego. N ajpierw założył cm entarz p a ra fja ln y dla przedm ieścia Czyżkówka w r. 1930. T ru dn iejszą sp raw ą było założenie nowego cm en ta
rza dla całej p a ra fji. Liczne zabiegi w tym względzie podejm ow ane przez 5 la t pozostaw ały bezowocne, aż w resz
cie udało się u zyskać z ułańskiego placu ćwiczeń 20 m órg n a cm entarz.
W łaśnie w o statn ich dniach, bo dnia 5 stycznia br. nadeszło pism o P o zn ań skiego P a n a W ojewody, zatw ierdzające ostatecznie oddanie roli pod cm entarz.
W obec tego sp raw a najgłów niejsza uzyskan ie tere n u n a cm entarz p a ra fjaln y już jest przeprow adzona, a re szta t. j. za m ian a tere n u n a cm entarz, ozdobienie i o park an ien ie przy pom o
cy ofiarn y ch p a ra fja n może już być dokonane z w iosną br.
Obok p racy p a ra fja ln ej bierze Ks.
M ieczysław Skonieczny udział w szer
szej pracy obyw atelskiej. Szczególnie oddaw ał się pracy n a niw ie oświatow ej.
Był prezesem Pow iatow ego K om itetu T. C. L. n a pow iat krotoszyński, a obe
cnie także p ia stu je ten u rzą d n a m ia sto Bydgoszcz. Je st członkiem Rady Głównej T ow arzystw a Czytelni Ludo
wych.
Do zw iązku K apłanów „U n itas“ n a leży od sam ego z a ra n ia życia k a p ła ń skiego. Był prezesem „U nitasu" n a po
w iat krotoszyński. Obecnie jest preze
sem bydgoskiego Okręgu „U nitas"
i członkiem Z arządu Głównego w P o znaniu. Szczególną zasługę ponosi w dziedzinie kolonij letnich dla nieza
możnej dziatw y. Objął bowiem w r. 1925 w ażną placów kę, ja k ą jest „Opieka"
tow arzystw o Kolonij L etnich. Za jego p rezesury Tow arzystw o to rozbudow a
ło stację kolonji letniej w Jastrzęb iu w powiecie bydgoskim , tak, że obecnie może pom ieścić podw ójną liczbę dzieci t. j. około 500 dzieci rocznie.
Z szerszej działalności Ks. P ro boszcza nie m ożna pom inąć jego k a z a nia wygłoszonego podczas Z jazdu Ka
tolickiego w P ozn an iu w r. 1922 oraz referatu na tem at „ P a ra fja jako część składow a Kościoła", wypow iedzianego ubiegłego ro k u n a Zjeździe K atolickim w Kępnie.
Oto k ró tk i rz u t oka n a działalność ks. M ieczysław a Skoniecznego w okre
sie jego 25-łecia k ap łań stw a.
U w ażałem sobie za m iły obowiązek podać go do T ygodnika Kościelnego.
Niechże ten skro m n y szkic choć w dro
bnej m ierze podkreśli cichą i n ie s tru dzoną działalność Czcigodnego Ks.
Ju b ilata, sp ełn ian ą dla dobra Kościoła i Narodu.
Ks. Stefan Kwiatkowski, Kuczków.
Z teKi współpracownika.
Zbliża się w ażny dzień 9 lutego.
Otwieram więc swój pam iętnik z lat 1930—32 i p rzegląd am obficie zapisa
ne k a rty , łowiąc skw apliw ie uw agi, dotyczące osoby Dostojnego Ju b ila ta , by za pośrednictw em stale przezem nie czytanego „T ygodnika Kościelnego"
wpleść choć skrom ne ogniwo do w ień ca jubileuszow ego.
Przytoczę oczywiście ważniejsze urywki. Pod datą 25 września 1930 r.
czytam: „Nowy mój Przełożony to po
stać imponująca o spojrzeniu majesta- tycznem, przytem ujmującem. W roz
mowie serdeczny. W rozkazie takto
wny"...
Na innem m iejscu: „Spostrzeżenia pierwszych dni nie m yliły mnie. Je
stem zupełnie zadowolony z u zy sk a
nego w ik a rja tu przy kościele św. T rój
cy. Stosunek Proboszcza jak i grono Kolegów n a d a l serdeczny"...
N a dalszych stro n n ica c h : „Pod1 okiem ks. Prób. Skoniecznego rozsze
rzam swój widnokrąg na pracę dusz- pastersko-społeczną. Moc zajęć — za to w iele dośw iadczenia! Do pogłębie
n ia w iadom ości z dziedziny organiza- cyjno-społecznej p rzy czy n iają się zna
kom icie aran żow an e przez ks. Prób.
sp o tk a n ia sobotnie całego K olegjum Księży p rac u jąc y c h przy p a ra fji. Oma-
Numer ?. T Y G O D N I K K O Ś C I E L N Y Str. 5.
w iam y przy tej okazji, podejm ow ani herbatką, zupełnie swobodnie p ro gram p rac y n a najbliższy okres i dy
sku tu jem y n a tem a t doświadczeń.
Z ust Przełożonego a właściw ie Na
szego Brata w Kapłaństwie, pada bar
dzo wiele cennych uwag z zakresu skutecznych metod pracy organiza
cyjnej".
Pod in n ą d a tą : „...Przeziębiłem się poważnie i zachorzałem obłożnie. J a k że leniw ie u p ły w a ją godziny chore- oru! O dw iedzają m nie koledzy, lecz i Prepozyt pamięta o swym współpra- cowniku, śpiesząc z słowam i pociechy.
— Zaprawdę Brat w Kapłaństwie!"
W reszcie uw agi kró tko przed opu
szczeniem p a ra fji pod dniem 14. czer
wca 1932 r.:
„L ist odebrany przed chw ilą za
sm ucił m nie. Bowiem u zysk uję roz
kazem B isk u p a tra n slo k a c ję n a sam o
dzielne stanow isko. Choć pociąga m nie w pew nej m ierze u ro k sam o
dzielności, niechętnie opuszczam do
tychczasową placówkę, skąd wyniosę jak najm ilsze wspom nienia na dalszą drogę życia".
Oto szereg wyjątków z mego pamię
tnika, staw iających mi żywo przed oczy zalety Naszego Drogiego Soleni
zanta. Oby kapłan takiej miary, ja
kim jest Jubilat ks. Prób. Mieczysław Skonieczny, ogrzewał ciepłem swego serca na najdłuższe lata wszystkich, którzy mają i będą m ieli to szczęście poznać Go bliżej, zwłaszcza w chara
kterze współpracowników!
Ad multos annos!
Ju b ilat w otoczeniu Kolegjum Księży p rac u jąc y c h obecnie w par. św. Trójcy X. B aranow skiego, X. M ullera, X. M ajchrzaka, X. Borzycha.
Ks. Zygmunt Fiedler, Chlewiska.
Praca społeczna
p rz y Kościele św. Trójcy.
w prow adzenie Ks. Pro- w zniesiony, w tym d n iu uroczyście zo- Uroezyste
boszcza Skoniecznego do kościoła Św.
Trójcy w d n iu 8. XI. 1925 r. jakoteż myśl o uroczystości, której będziemy św iad kam i w dn iu 9 lutego br. przyw o
dzi m i n a pam ięć piękne święto, k tó re go jeszcze jak o g in m a z ja sta bydgoski m iałem szczęście być św iadkiem . Było to w niedzielę św. Trójcy 1913 r. T łu my zaległy plac około nowego wów
czas kościoła św. Trójcy. P o lski ko
ściół w yłącznie dla Polaków p rzezn a
czony, polskiem i ofiarnem i pieniędzm i
stał oddany służbie Bożej. Uczestnicy tej uroczystości nie zapom nim y tych chw il do końca życia. W szyscy w ie
dzieliśm y, że dla Bydgoszczy polskiej rozpoczął się nowy okres rozw oju ży
cia katolickiego, że kościół ten i b u d y n k i przyległe s ta n ą się fortecą, osto
ją d la w iary i polskości. N a tern m iej
scu przy daw nej ulicy B erlińskiej m ia ła gorzeć cicha n a pozór w alk a o d u szę k ato lic k ą i polską. Kościół św.
T rójcy sta ł się w tym d n iu rów nocze
ś n i e c e n tra lą społeczną polskiej Byd
goszczy i m iał być św iadkiem , ja k k ie
dyś u licą B erliń sk ą k u ltu ra b erliń sk a wycofa się do B erlina! M ała napozór okoliczność przy czyn iła się do tego, że kościół św. T rójcy obok zbliżania w ier
nych do Boga stał się tą w łaśnie cen
tra lą społeczną, a m ianow icie fakt, że przy kościele sta n ę ła pierw sza w B yd
goszczy sa lk a p a ra fja ln a z przyległe- m i pokojam i, przeznaczonem i n a ze
b ra n ia i b iu ra, gdy przy Farze ty ch po
m ieszczeń b ra k się odczuwało.
Nie dziw, że z ta k ą ufno ścią p a trz e liśm y n a tę now ą ostoję naszą. P ro boszczem farn y m był k a p ła n wzorowy, lecz n iestety Niemiec, dw a kościoły k a tolickie służyły Niemcom katolikom , a teraz przybyw ał kościół polski.
Dom Polski, w k tó ry m przew ażnie m iały siedzibę sw oją organizacje pol
skie, o ile nie w olały dla różnych po
wodów zbierać się w różnych m n iej
szych re sta u ra c ja c h , był n iew y sta r
czający. Do salk i przy kościele św.
Trójcy przeniosły się więc o drazu chór M oniuszko, Tow. T erm inatorów , A bsty
nenci i inne organizacje. Utw orzyły się nowe. T u taj bowiem wyła swoboda w iększa, serce polskie mogło tu ta j ode
tchnąć głębiej.
Ileż chwil pięknych przeżyli Polacy w tych skrom nych m urach. Dlatego też z szczególnie nien aw istn em okiem patrzeli Niem cy n a ten ośrodek życia polskiego. W tern m iejscu dokonało się niejedno doniosłe dzieło d la Polski, j przygotow ano pp części dla w ładz pol
skich chwile objęcia zarządu m iasta, j T utaj niejeden m łodzieniec — b o h ater otrzym yw ał z rą k k a p ła n a -P o la k a bło
gosław ieństw o n a ryzykow ną drogę do w ojsk polskich. W p leb an ji św.
Trójcy zorganizow ano nauczycieli dla polskiej Bydgoszczy.
W zm ogła się p raca, gdy skończyła się niew ola. Z całym rozm achem roz
w inęło się życie społeczne w Bydgosz
czy, o pierając się głów nie o kościół św. Trójcy, a zw łaszcza o tę niepozor
n ą salę p a ra fja ln ą . Gdy zaś sp rzeda
no Dom P o lsk i w nadziei, że dostate
cznie będzie sal i urządzeń dla pol
skich organizacyj, k iedy później te nadzieje zawiodły, sta ła się p a ra fja św. Trójcy bez przesady ośrodkiem ży
cia społecznego Bydgoszczy.
P rzen ajśw iętsza Trójca w Swej O patrzności czuw ała w idocznie nad p a ra fją tą, bo d ała jej od sam ego po
czątku kapłanów , k tórzy chlubnie po
tra fili zadanie swoje spełnić. Niech z pom inięciem in nych zasłużonych p racow ników w ym ienię tylko śp. Ks.
Jagalskiego, budowniczego kościoła i założyciela k ilk u tow arzystw , ks. J a n a F ilip iak a, w ybitnego działacza narodow ego i o rg an izato ra szkolni
ctw a polskiego w Bydgoszczy, ks.
P łotkę, obecnie d z iek an a w Zbąszy
niu, którego dziełem było ciche, syste-
m atyczne, a ta k tru d n e zorganizow a
nie życia społecznego w p a ra fji, co d n ia pow iększającej się sk u tk iem n apływ u reem igrantów , a ostatn io n a szego Ju b ila ta Ks. Skoniecznego, k tó ry w u s tro n iu zacisznej p a ra fji Basz- kow skiej przygotow ał się do ta k św ie
tnego dzieła, ja k im jest po staw ienia życia społecznego w p a ra fji naszej na w yżynach, n a któ ry ch stoi obecnie.
Nie m ożna się więc dziwić, że salk a p a ra fja ln a s ta ła się zbyt m ałą. M usiał z a d an ia przejąć tym czasow y Dom Ka
tolicki przy ulicy M iedza i sa lk a przy k ap licy w Czyżkówku. Dzisiaj zaś dzięki sta ra n io m naszego ks. J u b ila ta m am y obszerne ubikacje przy kościele, Ognisko dla stow arzyszeń. A n ied ale
k i jest zapew ne dzień, w k tó ry m po
w stanie z oparciem o dotychczasow e b u d yn k i nowy Dom K atolicki p a ra fji św. Trójcy, do którego w ybudow ania coraz goręcej sam i p a ra fja n ie dążą.
Ja k im sposobem stało się, że dzi
siaj w d n iu ju b ileu szu srebrnego swe
go p a ste rz a może się chlubić p a ra fja z ta k pięknego w y n ik u p rac y w służ
bie A kcji K atolickiej. K rótka n a to jest odpowiedź: S y stem atyczna p rac a księży, k tó ra niczego nie niszczyła, co zyskali poprzednicy, ale w w spółpracy z p a ra fja n a m i b udow ała n a fu n d a m entach przejętych.
W zorow a p ra c a o rg an izacy jn a była powodem , że przy p a ra fji św. Trójcy znalazły schronienie nietylko o rg an i
zacje t. zw. m iędzy p arafjalne, ja k III.
Zakon, Sodalicja P ań , Rzem ieślnicy, H andel i Konfekcja, ale przedew szyst- kiem organizacje cen traln e np. Zw ią
zek K apłanów „U n itas“, T. C. L., okręg S. M. P. m ęski, Chórów kościelnych, kolonje F eryjn e i t. d. Były przecież chw ile, w k tó ry ch słowo okręg i p a ra fja św. Trójcy były nieom al rów noznaczne, a kierow nicy społe
czni od J u b ila ta począw szy znaleźli się nieom al w w szystkich R adach Zw iązkow ych organizacyj katolickich.
Było to w szystko obarczeniem n a d zwyczaj nem dla d uchow ieństw a p a ra - fjalnego i zarządów tow arzystw i dzi
siaj z okazji tak ie j uroczystości należą się Trójcy P rzenajśw iętszej dzięki za to, że n a w e t słabsi pracow nicy tę p ra cę nieom al bez szw anku dla zdrow ia p rzetrw ali. Zm ieniło się to Bogu dzię
ki, gdy za sta ra n ie m śp. ks. p ra ła ta M alczewskiego pow stał o statn io Dom K atolicki przy Farze.
Chlubić się jed n a k m ogą zarządy p a ra fji św. Trójcy, że ich organizacje sta ły się w niem ałej m ierze kolebką ru c h u katolickiego całej Bydgoszczy.
A życie społeczne w p a ra fji naszej?
P atrzy m y n a nie przez la ta o statn ie z zachw ytem , zwłaszcza, gdy pod do- św iadczonem k ierow nictw em Ks, J u b ila ta przeprow adziły o rganizacje p a ra f jaln e tyle w zniosłych dzieł. P ię k n e odm alow anie kościoła dzięki s p ra
wności organizacyj i gorliw ości n a - , szych tow arzystw ta k szybko się u s k u teczniło. Zorganizow anie p rac y spo
łecznej w Czyżkówku, u ruch o m ienie naszych ognisk je st dziełem o rg aniza
cyj pod w ytraw nem kierow nictw em ich przew odników . A któż zdoła w ram a ch tego zbyt krótkiego a rty k u łu wyliczyć w szystkie piękne wyczyny duch a katolickiego, m anifestacje, pro testy, obchody, k u rsy , m isje i rekole
kcje, k tó rych powodzenie zapew niło n a m pełne pośw ięcenia s ta ra n ia n a szych tow arzystw .
Nie n a o statn iem m iejscu w yli
czyć należałoby nadzw yczajne w ysił
ki m iłosierdzia chrześcijańskiego, dzieła wielce zasłużonych organizacyj dobroczynnych, ja k Stow arzyszenia P a ń M iłosierdzia, K onferencji Męskiej Św. W incentego a P au lo i W ydziału P a ra f jalnego „C aritas". S toją one zaiste n a w yżynie i są praw dziw ie bło
gosław ieństw em dla ubogich parafjan..
O tuchą zaś n ap ełn ia n as celowe i wzorowe zorganizow anie w m yśl ro z -1 porządzeń Stolicy A postolskiej i J.
Em. Ks. K a rd y n a ła P ry m a sa H londa A kcji K atolickiej w p a ra fji św. T ró j
cy, m ającej n aw et organ swój w łasny w postaci „Tygodnika Kościelnego", wychodzącego już czw arty rok.
Czyja to zasługa? Nnie u m n iejsza
jąc zasług nikom u, zw łaszcza tym , k tó ry ch zasługi i W ład za D uchow na i społeczeństwo należycie uznały, n a
je ż y stw ierdzić, że niepom ierne zasłu gi około rozw oju życia społecznego w p a ra fji naszej położył nasz Czcigodny Ks. Ju b ila t nietylko osobiście, ale przedew szystkiem tern, że po trafił p r a cę p a ra fja ln ą spraw n ie zorganizow ać i zużyć zdolności poszczególnych je dnostek tak , że w szystkie w ysiłki d ą żyły k u jed nem u celowi k u chw ale Trójcy Przenajśw ., k u w iększem u do
b ru Ojczyzny i k u w iek u istem u pożyt
kow i dusz Jego pieczy pow ierzonych.
J u b ila t u m ia ł być praw dziw y m dusz
p asterzem i proboszczem w ielkom iej
skim .
Na zakończenie tych uw ag należy jeszcze w yrazić życzenia serdeczne i szczere, by Czcigodny J u b ila t n iety l
ko znalazł siły, zdrow ie i łask ę Bożą w y sta rc z a ją c ą do dalszej owocnej p ra cy, lecz by znalazł przedew szystkiem zrozum ienie u tych, d la k tó ry ch się On i księża Jego obecnie p rac u jąc y pod Jego k ierow nictw em pośw ięcają, in- nem i słow y: Niech A kcja K atolicka, k tó rą ta k sk utecznie k ieru je Ks. Ju b i
lat, jako proboszcz i tern sam em jej pow ołany kierow nik, ogarnie w szyst
k ich Jego p a ra f ja n i w szystkich zgro
m adzi pod Jego w odzą w cieniu Oka O patrzności Bożej, k tó re jest sym bo
lem Trójcy P rzenajśw iętszej.
P isałem w dn iu oswobodzenia Byd
goszczy z pod jarz m a pruskiego 20. I.
1933 r.
Ks. Prób. Jan Klein, Chomentowo.
Pierwotny Kościół Trójcy św.
w Bydgoszczy.
Zacny obywatel bydgoski Ja n Łapi- m ucha, był bezdzietny, aby u Boga uprosić potom ka postanow ił w ybudo
wać poza m u ra m i m ia sta n a p a g ó rk u w przedm ieściu Chwytowie przy drodze do Koronowa kościół n a cześć Trójcy św. P óki nie m iał p otom ka hojnie sypał pieniędzy, nie szczędząc m ienia swego, lecz gdy u rodził się jem u syn, zaniedbał kościół, zostaw ił go bez do
tacji, bez dom u i ogrodu dla k apelan a.
Działo się to n a początku XVI stulecia.
Tylko raz w ro k u odpraw iano w bie
dnym kościółku Mszą św. i to w dzień Trójcy św.
Kościółkiem opuszczonym zajął się k ilk a la t później in n y obyw atel Jan R egulski, a biskup w łocław ski K arn- kow ski konsekrow ał go d n ia 10 m aja 1579 r. Jako dies D edicationis w yzna
czono I. niedzielę po O ktaw ie Bożego Ciała, obchodzono dzień ten i święto Trójcy św. jako dni odpustow e. Ko
ściół zaraz od początku m urow any m iał cm entarz otoczony płotem , na cm en tarzu była kostnica, był naw et już dzwon. W ik arju sze F a ry częściej tu Msze św. celebrow ali, m ianow icie gdy odpraw iano pogrzeb p a ra f jan przedm iejskich. Możemy sobie przed
staw ić ja k biedny był kościół ten, p rze
g ląd ając in w en tarz kościoła z w izytacji 159G r. W ylicza się tam : I. 2 św ieczniki z m iedzi, II. 1 o rn a t czerwony a d a m aszkow y z a p a ra m e n ta m i, III. 3 ob ru sy, 2 ręczniki, r 1 ręczn ik większy, IV. 1 m szał k rak o w sk i i nic więcej.
Inaczej zupełnie przed staw ia się kościół Trójcy św. podczas w izytacji 1745 roku. W izy tator widzi w szystko w n ajlepszy m porządku. Nic dziwnego, jest przecież dla kościoła przeznaczony osobny rekto r, od r. 1722 r. prezen to
w any przez w ładze m iejskie Ks. Busz- kow ski. On i prow izorow ie kościoła n a tu ra ln ie s ta ra ją się co sił, by kościół ja k najlep iej się przedstaw iał. M ury kościoła solidne, a dach tw ardy, d a
chów ką p alo n ą k ry ty , cm entarz m a ogrodzenie z bel, 2 b ram y w iodą na cm entarz, m urow ane, jed n a w iększa, dwie m niejsze, jest n aw et dzw onnica m ocna z bel, w niej 2 dzwony. W ko
ściele posadzka pięknie w w zory u ło
żona, jest i z a k ry stja od stro ny ewan- gielji, w niej n aw et kom inek; 13 ław ek wygodę daje p a ra fja n o m ; są i sz ta n dary i feretrony. O łtarz w ielki m a obraz M atki Najśw., u góry w izerunek Trójcy św., drugi o łtarz rzeźbiony