• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Kościelny Parafii św. Trójcy 1933.02.09 nr 7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tygodnik Kościelny Parafii św. Trójcy 1933.02.09 nr 7"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Numer Jubileuszowy.

Cena 20 groszy.

TYGODNIK KWCIllNY

» P A R A F J l SW . T K Ó J t Y 4

W ychodzi na każdą niedzielę.

O p lata 20 groszy za egzem piarz do puszki roznosiciela. — Za zezwoleniem W ładzy Duchownej.

...

R ocznik IV B ydgoszcz, dnia 9 lu te g o 1933

R edakc a i A dm .n strą c ą:

K ancelaria przy Kościele św. Trójcy.

T elefon nr. 1075.

R edakcja:

K s .p r ó b .M ie c z y s ła w S k o n ie c z n y w Bydgoszczy.

Num er 7

M arjan Turwid.

U domuTwego pro pa...

Wiersz wygłoszony przed plebanją przy wprowadzeniu Ks. Jubilata do kościoła.

U domu Twepo proga

czekamy na Ciebie pasterzu byś ścieżki nasze rozszerzył i wwiódł nas do domu Boga.

Do domu tego tak blisko a przecież tak daleko

Niech broni przed drogą nas śliską Twoja ojcowska opieka.

Niech broni dziś tak ja k przed laty, ja k przed minionem ćwierćwieczem

gdy serc człowieczych kwiaty Pan Twojej powierzył pieczy.

Niosłeś je z troską i wiernie Do stóp kościelnych ołtarzy —

/ nigdyś się nie poskarżył gdy drogę ściełiły ciernie.

U domu Twego proga

czekamy na Ciebie pasterzu byś ścieżki nasze rozszerzył i zawsze do domu wiódł Boga.

Ks. M ieczysław Skonieczny.

W niedzielę, 9 lutego 1908 r., w p ra ­ starej k a te d rze gnieźnieńskiej wcze­

snym ran k ie m klęczała w prezbite- rju m g ro m ad k a diakonów . Było nas dw udziestusześciu. Święte w zruszenie zaw ładnęło naszem i sercam i. P a ste rz archidiecezji gnieźnieńskiej i poznań­

skiej Ks. B iskup Dr. E d w ard Likow ski udzielał n am św ięceń k ap łań sk ich . W k ład ał n a n as ręce, m ów iąc: „We- źm ijcie D ucha Świętego". W tej chw ili o trzym aliśm y św ięty S a k ra m e n t K a­

płaństw a. S taliśm y się k a p ła n a m i

(2)

C hrystusow ym i, w ybrańcam i Bożymi.

„Nie wyście Mnie obrali", m ówi P a n Jezus, „ale J a w as obrałem ". Radość Boża p rzep ełn iła se rc a nasze, a dusza śpiew ała Bogu h ym n dziękczynienia:

Te Deum laudam u s.

* *

*

T a n asza g ro m ad k a święci dziś w dn iu 9 lutego 1933 r. Srebrny Ju b i­

leusz K apłaństw a. Czy wszyscy z n as doczekali? — Nie! — Czworo serdecz­

nych druhów , dobrze zasłużonych b rac i — kapłanów , n iestrudzonych pracow ników we W innicy P ań sk iej w y rw ała śm ierć n ieu b ła g an a w sile m łodego w ieku z naszego grona. Oto ich nazw isk a: Ks. W incenty Rydlew- sk, Ks. S tan isław Palacz, Ks. E d m un d P alczew ski i Ks. W alenty Skąpski.

Niech im P a n Bóg da św iatłość w ie­

kuistą,. — Niechaj odpoczywa w po­

k o ju A rcybiskup, k tó ry udzielał n am św ięceń i zm arli profesorow ie sem in a­

ry jn i. I niechaj Bóg m iłosierny da niebo u k och an ym rodzicom , którzy w duszy m łodzieńczej pielęgnow ali cudny k w ia t pow ołania kapłańskiego.

* *

*

Sreb rn y Ju bileusz jest w pośród życia w ędrów ki ja k k am ień milowy, p rzy k tó ry m podróżny n a chw ilę przy ­ stanie, ażeby rzucić okiem w stecz poza siebie n a drogę przebytą. W ięc przy- staw am n a m om ent. — W duszy mojej ja k n a sreb rn y m ek ran ie przesu w ają się obrazy z m inionych 25 la t życia k a ­ płańskiego: widzę m iejscowości, w k tó ­ ry ch pełniłem św iętą k a p ła ń s k ą służbę Bogu i Ojczyźnie, ludzi, z k tó ry m i i dla k tó ry ch pracow ałem , w y d arzen ia w iel­

kie i m ałe, św iąteczne i szare, ja k dzień pow szedni, k tó re iściły się w czasie.

A więc Bługowo pod Łobżenicą, Jedlec pod Pleszew em , Pakość z sły n­

n ą Kał w a r ją, Gniezno z sta ro ż y tn ą i czcigodną F a rą : oto m iejscow ości, gdzie kolejno zajm ow ałem stanow isko w ik arjuszą.

Baszków pod Krotoszynem — n a j­

piękn iejsza z trzech sąsiad u jący ch z sobą pow iatów wieś. W m iłej p a ra - fji baszkow skiej zostaw iłem osiem p ięk n y ch la t życia kapłańskiego.

Bydgoszcz, p a ra f ja św. Trójcy. — Jakże czas szybko u lata! Zdaje m i się, że ta k bardzo niedaw no tem u, ja k śp. ks. P r a ła t M alczewski, dziekan bydgoski, w ręczał m i podczas uroczy­

stej in tro d u k c ji klucze kościoła św.

Trójcy; a tym czasem od tej chw ili m inęło już dobrych siedem la t mojego duszp asterzo w an ia n ad W am i, moi u k o c h a n i P a ra f janie. P a ra f ja n asza je s t w ielka; więc z lękiem p y tam się w duszy, czy spełniłem całkow icie swój obowiązek d u szp astersk i? Całą m oją ufność po k ład am w tym w zglę­

dzie w nieskończonem m iłosierdziu Bożem.

+

P rzed oczam i m ojem i p rzesu w ają się św ietlane postacie m oich probosz­

czów: śp. ks. Józefa K urzaw skiego w Pakości, posła do p a rla m e n tu nie­

m ieckiego i później do S ejm u polskie­

go, w ielkiego działacza narodow ego i ks. J a n a K am m era, zasłużonego p ro ­ boszcza farnego w Gnieźnie.

W spom inam sobie z w ielką w dzię­

cznością 16 kochanych księży Konfra- trów , którzy podczas m ojego duszpa­

sterzo w an ia w p a ra fji św. Trójcy byli tu w ik arju szam i. W szyscy bez w y jąt­

k u p raco w ali z zapałem , z radością, z pośw ięceniem i w ytrw ałością ta k w kościele ja k i poza kościołem. Two­

rzyliśm y zawsze dobrze zgrane, h a r ­ m onijne kolegjum duchow ne św. T rój­

cy. Mile W as dziś w spom inam , dro­

dzy K onfratrzy, i jak najserdeczniej dziękuję W am za owocną w spółpracę.

N iechaj W am P a n Bóg stokrotnie wynagrodzi.

Na m yśl przychodzą m i moi świec­

cy w spółpracow nicy. Ileż ich było w okresie 25-lecia! W szędzie i zawsze znaleźli się chętni i ofiarn i p arafja- nie, czy to w ko rp o racjach kościelnych, czy w7 bractw ach, czy tow arzystw ach, którzy z n ajw iększą ochotą staw ali przy boku swego duszp asterza i nieśli jego w ysiłkom n ad zw yczajną pomoc.

W as, Drodzy D ruhow ie i Przyjaciele, dzielni Rycerze i R ycerki apostolstw a Chrystusow ego, w dniu dzisiejszym rów nież m ile w spom inam i W am także sk ład am najserdeczniejsze „Bóg za­

płać".

Tyle dobrych, przezacnych, szla­

chetnych i p rzy jacielskich n ap o tkałem na drodze życia mego k apłańskiego ludzi! Mogę więc dziś szczerze razem z poetą w yznać:

„Chociaż to życie idzie po grudzie, J a k m i Bóg m iły, nieźli są ludzie;

T en tem u sw at, ten tem u b rat, A już dobrem u to każdy rad".

(W. Pol).

* *

S n u ją się przed oczam i m ojem i różne w ydarzenia. N ajcudniejsze z nich i nigdy nie zapom niane to zw ycięskie pow stanie w ielkopolskie! Nasze po­

kolenie m iało to szczęście od Boga, że mogło rw ać p ę ta 150-cio letniej niew oli i patrzeć w zorze w stające wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej P ol­

skiej. W ielkie te chw ile pozwolił mi P a n Bóg przeżyć w Baszkowie, leżą­

cym n a krotoszyńskim odcinku po­

w stańczym . N agroda to zbytnia wielka!

D rugie w ielkie w ydarzenie to wy­

staw ienie i pośw ięcenie p o m n ik a N aj­

świętszego Serca Jezusowego w Byd­

goszczy przy p lac u P ozn ańskim , doko­

nanego przez naszą p a ra fję w u bie­

głym roku. Ma ten pom nik św iadczyć o wdzięczności m ieszkańców naszego pięknego grodu n ad B rd ą wobec N aj­

świętszego Serca Jezusow ego za łaskę oswobodzenie m ia sta naszego z nie­

woli ciemiężcy. Hołd ten w y raża śli­

cznie n ap is złocący się n a kolum nie:

„Najśw. Sercu P. Jezu sa — Bydgoszcz wyzwolona". N iechaj dzięki będą Najśw. Sercu Jezusow em u, że było n am danem dokonać w spólnym w ysiłkiem tego zbożnego i pam iątkow ego dzieła.

A kto zliczy w yd arzenia m ałe. sza­

re, codzienne, a jed n a k w ażkie, bo z nich u k ła d a się życie każdego z nas, bo one głów nie przygotow ują żywot wieczny.

Niezliczone bezcenne d ary udzielił m i P a n Bóg m iłościw y w m inionym okresie 25-lecia. N iechaj w spom nę tylko jeden: a m ianow icie przeszło 9000 Mszy św. odpraw ionych w tym czasie. A i ten mój S rebrny Jubileusz jest dopraw dy w ielkim darem Bożym już choćby z tego względu, że dozwolił mi go P a n Bóg w zdrow iu doczekać i dzisiaj święcić. W ięc też dziś przed w szystkiem innem z głębi serca mego płynie przed Boży tro n gorący hym n dziękczynienia: „W ielbij, duszo m oja.

P an a! Iż w ielkie rzeczy uczynił m i Ten, k tó ry m ożny jest!" — „Cóż od­

dam P a n u za w szystko, co m i dobrego uczynił!"

Św ięty Apostoł Paw eł pisze w li­

ście do K o ry ntjan : „Albowiem fu n d a ­ m en tu n ik t innego założyć nie może, okrom te g o ,'k tó ry założon jest, k tó ry jest C hrystus Jezus". (1 Kor. 3, 11).

Przez cały ciąg ubiegłych la t starałem się budow ać n a tym w łaśnie fu n d a ­ m encie C hrystusow ym w m ojej pracy we W inn icy P ań sk iej i około dobra Narodu. Dziś w dzień Srebrnego Ju ­ bileuszu mego k ap ła ń stw a , kiedy we Mszy św. dziękow ać będę za obfite ła ­ ski Boże i błogosław ieństw a, rów nocze­

śnie zaniosę do P a n a i Boga mego tę gorącą m odlitw ę, ażeby m i dozwolił i n adal w ytrw ale pracow ać n a tym jedynym , niew zruszonym , w iek uisty m fundam encie, „który jest C hyrstus Je­

zus", dla w iększej chw ały Bożej, dla dobra N ajjaśniejszej Rzeczypospolitej i dla zbaw ienia dusz pieczy m ojej po­

w ierzonych. W as zaś, moi u k o ch an i P a ra f janie, zap raszam serdecznie do szczerej w spółpracy n a tym że fu n d a ­ m encie C hrystusow ym w m yśl szczyt­

nych, dobrze W am znanych h aseł n a ­ szej opatrznościow ej Akcji K atolickiej.

Daj Boże, żeby ta nasza w spólna p raca apo stolstw a C hrystusow ego p rzyno siła obfite owoce, żeby ta nasza robota o s ta ła się w on dzień P ań sk i, w dzień S ądu Bożego i w ysłużyła nam w szystkim zapłatę w ieku istą! Daj Boże, żeby sp ełn iła się n a nas w szy st­

kich obietnica św. P a w ła : „Jeśli k tó­

rego ro bota zostanie, k tó rą n ad b udo ­ w ał, zapłatę weźmie". (1 Kor. 3, 14).

M ódlmy się wszyscy o tę łaskę pod­

czas P rzenajśw iętszj O fiary do N aj­

św iętszego Serca Jezusowego za po­

średnictw em Najśw. M arji P an n y , Kró­

lowej K apłanów .

(3)

Numer 7. T Y G O D N I K K O Ś C I E L N Y Str. 3.

X. P r a ła t Józef P rąd zy ń sk i, Poznań.

i i a p ł a n .

przy o łtarzu bez niepokoju i lęku! Za­

p raw d ę k a p ta n idący do m szy św. przy ­ pom ina żywo Zbaw iciela śpieszącego Było to w XVII stuleciu. W A ngłji

srożyła się stra sz n a b u rza przeciw Ko­

ściołowi K atolickiem u. Obrażony n a Papieża, że nie chciał rozw iązać w aż­

nie zaw artego m ałżeństw a, oderw ał się król H en ry k od w iary św. i pociągnął za sobą część narodu. Rozpoczęło się ok rutn e p rześladow anie relig ji, które Przeistoczyło się za p a n o w a n ia króle-

" ej Elżbiety w ja k iś sz ata ń sk i szał nie­

nawiści. Z am ykano kościoły i kaplice.

Szpiegowano w iernych katolików , ści

£a.no ich więzieniem , k o n fisk a tą m a­

ją tk u i k a rą śm ierci. Zw łaszcza n a ra ­ żeni byli b iskup i i księża. K apłan k a ­ tolicki nie ustępow ał jednak. W prze b ran iu rycerza, kupca, rzem ieślnika, ro botn ika przebiegali k a p ła n i nieszczę ­ sny k ra j. P od osłoną nocy i tajem n icy odpraw iali po dom ach ofiarę mszy św., spraw ow ali S a k ra m e n ta św., n a ­ uczali, u m ac n iali n ęk an y lud.

Nie poszła ich m ęk a n a m arne, Zdo- łali w Irła n d ji religję k ato lic k ą zacho­

wać od zagłady. Dzisiaj spogląda św iat n a liczne i coraz liczniejsze n a ­ w rócenia w łaśnie w Anglji, k tó ra w te­

dy groziła zag ład ą Kościołowi C h ry stu ­ sowemu. Nie inaczej działo się, gdy rew olucja fra n c u sk a rzu ciła się w XVIII w ieku z całą b ru ta ln o śc ią na religję. K apłan k ato lick i z krzyżem na sercu nie zszedł z pola, ale bronił pow ierzonych sobie dusz. Jakże dzi­

wnie bliskie i sw ojskie są n am te obra­

zy. Gdy przeszło 60 la t tem u p ro te sta n ­ ckie P ru sy postanow iły zakuć w dyby niewoli Kościół K atolicki, a z b isk u ­ pów i kap łan ó w uczynić pachołków p aństw a, w iernych zaś zam ienić w nie­

wolnicze stado, w tedy sta n ą ł k ap łan katolicki n a w ałach i podjął w alkę o zagrożoną duszę narodu.

T a k a bowiem jest taje m n ic za moc S a k ram e n tu k a p ła ń stw a , że z ułom ­ nych, lękliw ych ludzi sp ra w ia b ohate­

rów nieustęp liw ych i w alecznych. P a ­ trzy codziennie lu d n a k a p ła n a , widzi go w pracy, w tru dzie, w zapale, nie­

stety także w z a ła m a n ia ch się i u ło ­ m nościach. S tąd dzieje się, że nieraz p atrząc tylko n a człow ieka w k a p ła ­ nie, zapom ina się o doniosłości i p rzy ­ gn iatającej w ażkości k ap ła ń stw a .

l a k a b y ła w o la P a n a n a s z e g o i Z b a ­ wiciela, że nie z pom iędzy św ietlanych w spaniałych A rchaniołów postanow ił dać Kościołowi kapłanów ’, ale z pom ię­

dzy grzesznych synów człowieczych.

Iżby nosząc blizny w łasnej słabości r o ­ zum ieli łatw iej chw iejność i skłonność do złego serc ludzkich.

P ow ołany przez C hry stu sa P a n a bierze k a p ła n w chw ili św ięceń n a sie­

bie brzem ię najw sp an ialszej korony i najcięższego krzyża.

N iem al codziennie staje spraw ow ać Najśw. Ofiarę w poczuciu swej niego- dności, bo k tóryż Seraf m ógłby stać

na Górę Oliwną. Z a chwilę przygniecie go do ziem i ciężar w in w łasnych i lu ­ du, za k tó re przep rasza M ajestat Boży.

Usta k a p ła n a w ypow iadają słow a ta je ­

mnicze, w szechm ocy Bożej, aby sp ro -|c h y c h , nieznanych niko m u łask, rów- się n a Opokę Kościoła Katolickiego, zawsze pierw sze bryzgi ja d u i złości sp a d ają n a k ap łan a. Nie starczy bez litości w skazyw ać i pow iększać jego rzeczyw iste słabości, p ełn ą g a rśc ią się­

ga się po błoto potw arzy i oszczerstw a, aby w osobie k a p ła n a plam ić, brudzić, niszczyć C h ry stu sa i Kościół Jego.

A jed n a k ra d o sn a i cud na jest dro­

ga k ap łań stw a. Zdobią ją k w ia ty ci- wadzić m iędzy w iernych Syna Bożego

pod p o staciam i chleba i w ina.

Skończyła się św ięta czynność. Już czeka konfesjonał. Z asiada w nim ja ­ ko sędzia i lekarz dusz, jako ojciec d u ­ chowny, otw ierający ra m io n a m iło­

sierdzia, aby jednać z P a n e m i Bogiem.

Za chw ilę głosi Słowo Boże. Z u rzę­

du i obow iązku m usi przypom inać drogi praw ości i obowiązku, m usi pro ­ wadzić do świętości, chociaż n a sobie sam ym dośw iadcza, że droga do niej wiodąca, p e łn a jest w ilczych dołów i zasadzek w roga dusz ludzkich i k a ­ płańskich. W szędzie gdziekolw iek

wchodzi niesie za sobą krzyż ciężki k a p ła ń stw a i, pełn ą m a je sta tu nie z tego św iata, jego koronę.

Po drodze życia swego rad u je się laską i błogosław ieństw em . W idzi b li­

sko siebie oddanie i przyw iązanie.

W tedy krzyż w ydaje m u się i jest n a ­ praw dę lekkim i słodkim . Ja k często jed n a k syczy za nim zjadliw a n ien a ­ wiść. Ile razy piekło n a nowo rzuca * i

n a ją m odlitw y wdzięczności dusz, które znalazły w k a p ła n ie pomoc i oparcie.

Szczególną to było zawsze cechą n a ­ rodu polskiego, że obdarzał kapłanów swoich czcią, m iłością i zaufaniem . Księża polscy sta li za to zawsze, nie- tylko w pogodnych i słonecznych cza­

sach, ale za d nia burzy i słoty przy narodzie. R am ię przy ra m ie n iu z w ie r­

nym i b ro n ili zagrożonych dóbr re lig ij­

nych i narodow ych. YV chw ilach cięż­

kich pogrom ów wyw oływ ało u kazanie się po staci k a p ła n a u śm iech pogody i pociechy, było niejako ręk o jm ią bło­

gosław ieństw a i zw ycięstwa.

Przeżyw am y tru d n y okres dziejów

— może id ą jeszcze groźniejsze chwile

— p rze trw a m y je k u chw ale Bożej i wielkości Polski, jeżeli węzeł m iłości, zaufania, w zajem nego o d dania będzie łączył w ierny n aró d polski z ducho­

w ieństw em . Co niech sp raw i P an i p racodaw ca kap łanó w — C hrystus Król.

Ks. Zygmunt Fiedler, Chlewiska.

Kzii oka aa działalność Księdza Jubilata.

Ks. M ieczysław Skonieczny urodził się d n ia 24. 11. 1882 r. n a K ujaw ach w B ronisław iu pod Strzelnem . Uczęszczał do g im n azju m M arji M agdaleny w P o ­ znaniu. S tu d ja teologiczne odbywał w S em in arju m D uchow nem w P oznaniu i w Gnieźnie. Św ięcenia k a p ła ń sk ie odebrał d n ia 9 lutego 1908 r. Krótko przed p ry m icjam i stracił ojca, a m a t­

ka z m a rła przed pięciu laty. Nowo- wyświęconego k a p ła n a w y słała W ła­

dza D uchow na n a stanow isko w ikarjci­

sza do B ługow a pod Łobżenicą, gdzie pracow ał przez 1 Vi m iesiąca; stąd przeszedł do Jedlca pod Pleszewem , aby po 8 m iesiącach przenieść się do Pakości.

Tu zap ra w ia ł się w pracy d u szpa­

sterskiej i społecznej pod w ytraw n em k ierow nictw em znanego działacza n a ­ rodowego i św iatłego k a p ła n a śp. ks.

proboszcza i posła Kurzaw skiego. Z dniem 1 lipca 1909 ro k u W ładza Du­

chow na pow ołuje go n a stanow isko w ik a rju sz a i m an sjo n a rz a przy koście­

le św. T rójcy w Gnieźnie. T u taj działa owocnie n a niw ie kościelnej’, n aro d o ­ wej i społecznej W ydaje P rzew o dn ik po Gnieźnie (1916) i broszurkę p. t. Ko­

ściół św. K rzyża w Gnieźnie.

Z dniem 1 stycznia 1917 roku, wzbogacony w dośw iadczenia dusz­

pasterskie, obejm uje sam odzielny po­

steru n ek d u szpasterski, a m ianow icie p a ra fję w Baszkowie pod K rotoszy­

nem. Ośm la t p rac u je gorliw ie nad uśw ięceniem p a ra fja n . U rządza m isję p a ra fja ln ą . O rganizuje p a ra fja n w b ra ­ ctw ach i tow arzystw ach, rozbudow u­

jąc sta re i za k ła d a ją c nowe ja k S. M.

P. m ęskie, żeńskie, Kat. Tow. R obotni­

ków. Pozatem up iększa swój kościół p a ra fja ln y . P rzebudow uje więc w ielki ołtarz w edług p la n u a rc h ite k ta M icha­

łowskiego, (projektodaw cy po m n ik a N.

Serca P. Jezusa w Poznaniu) ozdabia go p ięknem i fig u raln em i rzeźbam i d łu ­ ta a rty sty rzeźbiarza M arcina Rożka, tw órcy spiżowego posągu N. Serca P a ­ na Jezusa w wyżej w ym ienionym pom ­ niku.

W m iejsce w alącej się plebanji w ybudow ał p ięk n ą plebanję wedle p la ­ nu a rc h ite k ta M ichałow skiego oraz no­

wy obszerny budynek gospodarczy.

W tej pracy p a ra fia ln ej zn ajd u je jeszcze czas n a liczne zajęcia obywa­

telskie. Po w ybuchu rew olucji niem ie­

ckiej bierze żywy udział w ru c h u nie­

podległościowym, jest prezesem m iej­

scowej Rady Ludow ej i członkiem Po-

(4)

w iatow ej Rady Ludow ej. Jest delega­

tem n a sejm dzielnicowy w P oznaniu a pow stanie w ielkopolskie zn ajd u je go już n a p osteru n k u . Bierze żywy udział w po w stan iu n a od cin k u pod Zdunam i, zaco odbiera jedno z pierw szych odzna­

czeń po w stań ca w ielkopolskiego. Wie, co znaczy o fiarnie pośw ięcać się dla Ojczyzny, więc d la pow stańców w ielko­

polskich w ystaw ił pom nik n a cm en ta­

rzu p arafjaln y m .

W ro k u 1920 bierze udział w akcji plebiscytow ej n a Górnym Ś ląsk u w po­

wiecie opolskim .

Gdy się gotuje do objęcia probostw a w O bornikach, o trzy m uje w ezw anie ob­

jęcia odpow iedzialnego stan o w isk a w ielkom iejskiego proboszcza p a ra fji św. Trójcy w Bydgoszczy z dniem 1. X. 1925 r. T u taj p rac u je dalej na fundam ence stw orzonym przez swego pop rzed n ika ks. P łotkę, obecnego pro ­ boszcza i dziekana w Zbąszyniu. Obej­

m uje w dzielne swe ręce ster duszpa­

sterski. P a ra fja tętn i bogatem życiem i pracą. Celem jej jest pogłębienie życia religijnego w parafji. O dbyw ają się często rekolekcje, trid u a . Ich k oroną była w ielka dw utygodniow a m isja pa- ra fja ln a w 1930 r., k tó ra w niem ałej m ierze przyczyniła się do rozbudzenia d uch a Bożego w p arafji.

P ra c a społeczna w b ractw ach i to­

w arzystw ach rozw ija się pom yślnie.

Żywy ru ch społeczny poryw a i w zbu­

dza zapał, m ianow icie w śród młodzieży.

P o w sta ją nowe organizacje ja k B ra ­ ctwo W strzem ięźliw ości, S traż H onoro­

wa, K onferencja M ęska św. W incente­

go a Paulo. W m yśl zarządzeń J. E m i­

nencji ks. K ard y n ała P ry m a sa H londa o rganizuje ks. Proboszcz P a ra fja ln ą Akcję K atolicką, w której łączy i sk u p ia w szystkie organizacje k a to li­

ckie w a rm ję zrzeszonych rycerzy i ry- cerek C hrystusow ych. P a ra fja ln a Ak­

cja K atolicka jest p raw dziw ie o p atrz­

nościow ą o rg an izacją i zdołała dużo zdziałać dobrego w dziedzinie apostol­

stw a Chrystusow ego. W ielkim pom oc­

nikiem w p racy duszp astersk iej i w A kcja K atolickiej jest g a zetk a p a ra ­ fja ln a, T ygodnik Kościelny, k tó ry ks.

Proboszcz w ydaje już 4-ty rok z w iel­

k im dla p a ra fja n pożytkiem .

W parze z p ra c ą d u szp astersk ą i społeczną id ą s ta ra n ia jego i w ysiłki około u p iększenia kościoła p a ra fia ln e ­ go, zew nętrznej chw ały Bożej i około pom nożenia s ta n u m ajątkow ego p a ­ rafji. W ro k u 1927-1928 za jego s ta r a ­ niem dokonał a rty sta -m a la rz Leon D rapiew ski pięknej polichrom ji ko­

ścioła. W nętrze tej okazałej św iątyn i dotąd szare i jednolite zostało p rzy­

bran e w p ięk n ą i s tro jn ą szatę. Malo­

w anie kościoła kosztow ało 65.000 zł., k tó re złożyli p a ra fja n ie dobrow olnem i i chętnem i ofiaram i. Będzie ono długo św iadczyło o ofiarności p a ra fja n .

W r. 1932 w ystaw ił piękny pom nik N.

Serca Jezusow ego przy p lac u P o zn ań ­

skim , d łu g a artystów -rzeźbiarzy Trie-1 b lera i Gajewskego. Je st to pom nik wdzięczności za wyzw olenie Bydgosz­

czy z ja rz m a niew oli i p a m ią tk a wiel­

kiej m isji p a ra fja ln ej. P o m n ik koszto­

w ał 8.500 zł.

M ajątek p a ra fji został znakom icie pom nożony przez kupno przylegającej tuż do kościelnych zabudow ań p ara- fjaln y ch nieruchom ości p. A nny Kort- howej z dom em m ieszkalnym . Cena k u p n a w ynosiła 55 tys. zł. Spełniły się tem sam em długoletnie m arz en ia po­

przedników . Nieruchom ość ta m a nadzw yczajne znaczenie dla p arafji, bowiem dom m ieszkalny służy za wi- k a rja t, tak, że obecnie ks. ks. w ik arju - sze nie p o trzeb u ją ju ż m ieszkać w w y­

n ajęty ch m ieszkaniach n a m ieście, lecz m ieszkają tuż przy kościele. Zarazem zy sk ała p a ra fja g ru n t pad przyszły a ta k niezbędny Dom K atolicki. Tak zw aną stolarnię, k tó ra s ta ła na wyż.

w ym ienionej nieruchom ości przebudo­

wano n a Ognisko P a rafjaln e . Mieszczą się w nim O gniska S. M. P. m ęskiego i żeńskiego oraz salka. O gniska te są w prost nieocenionem dobrodziejstw em dla naszej m łodzieży i wogóle dla n a ­ szej A kcji K atolickiej. T u taj odbyw a­

ją się też zeb ran ia now icjuszy III. Z a­

konu, K onferencji M ęskiej, Akcji Ka­

tolickiej o raz m niejsze h e rb a tk i tow a­

rzyskie naszych organizacyj.

W ielką bolączką naszej p a ra f jL jest to, że p a ra fja n asza nie p osiada w łasnego cm entarza. Od r. 1927 zacho­

dzi Ks. Proboszcz około założenia cm en­

ta rz a parafjalnego. N ajpierw założył cm entarz p a ra fja ln y dla przedm ieścia Czyżkówka w r. 1930. T ru dn iejszą sp raw ą było założenie nowego cm en ta­

rza dla całej p a ra fji. Liczne zabiegi w tym względzie podejm ow ane przez 5 la t pozostaw ały bezowocne, aż w resz­

cie udało się u zyskać z ułańskiego placu ćwiczeń 20 m órg n a cm entarz.

W łaśnie w o statn ich dniach, bo dnia 5 stycznia br. nadeszło pism o P o zn ań ­ skiego P a n a W ojewody, zatw ierdzające ostatecznie oddanie roli pod cm entarz.

W obec tego sp raw a najgłów niejsza uzyskan ie tere n u n a cm entarz p a ra ­ fjaln y już jest przeprow adzona, a re ­ szta t. j. za m ian a tere n u n a cm entarz, ozdobienie i o park an ien ie przy pom o­

cy ofiarn y ch p a ra fja n może już być dokonane z w iosną br.

Obok p racy p a ra fja ln ej bierze Ks.

M ieczysław Skonieczny udział w szer­

szej pracy obyw atelskiej. Szczególnie oddaw ał się pracy n a niw ie oświatow ej.

Był prezesem Pow iatow ego K om itetu T. C. L. n a pow iat krotoszyński, a obe­

cnie także p ia stu je ten u rzą d n a m ia ­ sto Bydgoszcz. Je st członkiem Rady Głównej T ow arzystw a Czytelni Ludo­

wych.

Do zw iązku K apłanów „U n itas“ n a ­ leży od sam ego z a ra n ia życia k a p ła ń ­ skiego. Był prezesem „U nitasu" n a po­

w iat krotoszyński. Obecnie jest preze­

sem bydgoskiego Okręgu „U nitas"

i członkiem Z arządu Głównego w P o ­ znaniu. Szczególną zasługę ponosi w dziedzinie kolonij letnich dla nieza­

możnej dziatw y. Objął bowiem w r. 1925 w ażną placów kę, ja k ą jest „Opieka"

tow arzystw o Kolonij L etnich. Za jego p rezesury Tow arzystw o to rozbudow a­

ło stację kolonji letniej w Jastrzęb iu w powiecie bydgoskim , tak, że obecnie może pom ieścić podw ójną liczbę dzieci t. j. około 500 dzieci rocznie.

Z szerszej działalności Ks. P ro ­ boszcza nie m ożna pom inąć jego k a z a ­ nia wygłoszonego podczas Z jazdu Ka­

tolickiego w P ozn an iu w r. 1922 oraz referatu na tem at „ P a ra fja jako część składow a Kościoła", wypow iedzianego ubiegłego ro k u n a Zjeździe K atolickim w Kępnie.

Oto k ró tk i rz u t oka n a działalność ks. M ieczysław a Skoniecznego w okre­

sie jego 25-łecia k ap łań stw a.

U w ażałem sobie za m iły obowiązek podać go do T ygodnika Kościelnego.

Niechże ten skro m n y szkic choć w dro­

bnej m ierze podkreśli cichą i n ie s tru ­ dzoną działalność Czcigodnego Ks.

Ju b ilata, sp ełn ian ą dla dobra Kościoła i Narodu.

Ks. Stefan Kwiatkowski, Kuczków.

Z teKi współpracownika.

Zbliża się w ażny dzień 9 lutego.

Otwieram więc swój pam iętnik z lat 1930—32 i p rzegląd am obficie zapisa­

ne k a rty , łowiąc skw apliw ie uw agi, dotyczące osoby Dostojnego Ju b ila ta , by za pośrednictw em stale przezem nie czytanego „T ygodnika Kościelnego"

wpleść choć skrom ne ogniwo do w ień ­ ca jubileuszow ego.

Przytoczę oczywiście ważniejsze urywki. Pod datą 25 września 1930 r.

czytam: „Nowy mój Przełożony to po­

stać imponująca o spojrzeniu majesta- tycznem, przytem ujmującem. W roz­

mowie serdeczny. W rozkazie takto­

wny"...

Na innem m iejscu: „Spostrzeżenia pierwszych dni nie m yliły mnie. Je­

stem zupełnie zadowolony z u zy sk a­

nego w ik a rja tu przy kościele św. T rój­

cy. Stosunek Proboszcza jak i grono Kolegów n a d a l serdeczny"...

N a dalszych stro n n ica c h : „Pod1 okiem ks. Prób. Skoniecznego rozsze­

rzam swój widnokrąg na pracę dusz- pastersko-społeczną. Moc zajęć — za to w iele dośw iadczenia! Do pogłębie­

n ia w iadom ości z dziedziny organiza- cyjno-społecznej p rzy czy n iają się zna­

kom icie aran żow an e przez ks. Prób.

sp o tk a n ia sobotnie całego K olegjum Księży p rac u jąc y c h przy p a ra fji. Oma-

(5)

Numer ?. T Y G O D N I K K O Ś C I E L N Y Str. 5.

w iam y przy tej okazji, podejm ow ani herbatką, zupełnie swobodnie p ro ­ gram p rac y n a najbliższy okres i dy­

sku tu jem y n a tem a t doświadczeń.

Z ust Przełożonego a właściw ie Na­

szego Brata w Kapłaństwie, pada bar­

dzo wiele cennych uwag z zakresu skutecznych metod pracy organiza­

cyjnej".

Pod in n ą d a tą : „...Przeziębiłem się poważnie i zachorzałem obłożnie. J a k ­ że leniw ie u p ły w a ją godziny chore- oru! O dw iedzają m nie koledzy, lecz i Prepozyt pamięta o swym współpra- cowniku, śpiesząc z słowam i pociechy.

— Zaprawdę Brat w Kapłaństwie!"

W reszcie uw agi kró tko przed opu­

szczeniem p a ra fji pod dniem 14. czer­

wca 1932 r.:

„L ist odebrany przed chw ilą za­

sm ucił m nie. Bowiem u zysk uję roz­

kazem B isk u p a tra n slo k a c ję n a sam o­

dzielne stanow isko. Choć pociąga m nie w pew nej m ierze u ro k sam o­

dzielności, niechętnie opuszczam do­

tychczasową placówkę, skąd wyniosę jak najm ilsze wspom nienia na dalszą drogę życia".

Oto szereg wyjątków z mego pamię­

tnika, staw iających mi żywo przed oczy zalety Naszego Drogiego Soleni­

zanta. Oby kapłan takiej miary, ja­

kim jest Jubilat ks. Prób. Mieczysław Skonieczny, ogrzewał ciepłem swego serca na najdłuższe lata wszystkich, którzy mają i będą m ieli to szczęście poznać Go bliżej, zwłaszcza w chara­

kterze współpracowników!

Ad multos annos!

Ju b ilat w otoczeniu Kolegjum Księży p rac u jąc y c h obecnie w par. św. Trójcy X. B aranow skiego, X. M ullera, X. M ajchrzaka, X. Borzycha.

Ks. Zygmunt Fiedler, Chlewiska.

Praca społeczna

p rz y Kościele św. Trójcy.

w prow adzenie Ks. Pro- w zniesiony, w tym d n iu uroczyście zo- Uroezyste

boszcza Skoniecznego do kościoła Św.

Trójcy w d n iu 8. XI. 1925 r. jakoteż myśl o uroczystości, której będziemy św iad kam i w dn iu 9 lutego br. przyw o­

dzi m i n a pam ięć piękne święto, k tó re ­ go jeszcze jak o g in m a z ja sta bydgoski m iałem szczęście być św iadkiem . Było to w niedzielę św. Trójcy 1913 r. T łu ­ my zaległy plac około nowego wów­

czas kościoła św. Trójcy. P o lski ko­

ściół w yłącznie dla Polaków p rzezn a­

czony, polskiem i ofiarnem i pieniędzm i

stał oddany służbie Bożej. Uczestnicy tej uroczystości nie zapom nim y tych chw il do końca życia. W szyscy w ie­

dzieliśm y, że dla Bydgoszczy polskiej rozpoczął się nowy okres rozw oju ży­

cia katolickiego, że kościół ten i b u ­ d y n k i przyległe s ta n ą się fortecą, osto­

ją d la w iary i polskości. N a tern m iej­

scu przy daw nej ulicy B erlińskiej m ia ­ ła gorzeć cicha n a pozór w alk a o d u ­ szę k ato lic k ą i polską. Kościół św.

T rójcy sta ł się w tym d n iu rów nocze­

ś n i e c e n tra lą społeczną polskiej Byd­

goszczy i m iał być św iadkiem , ja k k ie­

dyś u licą B erliń sk ą k u ltu ra b erliń sk a wycofa się do B erlina! M ała napozór okoliczność przy czyn iła się do tego, że kościół św. T rójcy obok zbliżania w ier­

nych do Boga stał się tą w łaśnie cen­

tra lą społeczną, a m ianow icie fakt, że przy kościele sta n ę ła pierw sza w B yd­

goszczy sa lk a p a ra fja ln a z przyległe- m i pokojam i, przeznaczonem i n a ze­

b ra n ia i b iu ra, gdy przy Farze ty ch po­

m ieszczeń b ra k się odczuwało.

Nie dziw, że z ta k ą ufno ścią p a trz e ­ liśm y n a tę now ą ostoję naszą. P ro ­ boszczem farn y m był k a p ła n wzorowy, lecz n iestety Niemiec, dw a kościoły k a ­ tolickie służyły Niemcom katolikom , a teraz przybyw ał kościół polski.

Dom Polski, w k tó ry m przew ażnie m iały siedzibę sw oją organizacje pol­

skie, o ile nie w olały dla różnych po­

wodów zbierać się w różnych m n iej­

szych re sta u ra c ja c h , był n iew y sta r­

czający. Do salk i przy kościele św.

Trójcy przeniosły się więc o drazu chór M oniuszko, Tow. T erm inatorów , A bsty­

nenci i inne organizacje. Utw orzyły się nowe. T u taj bowiem wyła swoboda w iększa, serce polskie mogło tu ta j ode­

tchnąć głębiej.

Ileż chwil pięknych przeżyli Polacy w tych skrom nych m urach. Dlatego też z szczególnie nien aw istn em okiem patrzeli Niem cy n a ten ośrodek życia polskiego. W tern m iejscu dokonało się niejedno doniosłe dzieło d la Polski, j przygotow ano pp części dla w ładz pol­

skich chwile objęcia zarządu m iasta, j T utaj niejeden m łodzieniec — b o h ater otrzym yw ał z rą k k a p ła n a -P o la k a bło­

gosław ieństw o n a ryzykow ną drogę do w ojsk polskich. W p leb an ji św.

Trójcy zorganizow ano nauczycieli dla polskiej Bydgoszczy.

W zm ogła się p raca, gdy skończyła się niew ola. Z całym rozm achem roz­

w inęło się życie społeczne w Bydgosz­

czy, o pierając się głów nie o kościół św. Trójcy, a zw łaszcza o tę niepozor­

n ą salę p a ra fja ln ą . Gdy zaś sp rzeda­

no Dom P o lsk i w nadziei, że dostate­

cznie będzie sal i urządzeń dla pol­

skich organizacyj, k iedy później te nadzieje zawiodły, sta ła się p a ra fja św. Trójcy bez przesady ośrodkiem ży­

cia społecznego Bydgoszczy.

P rzen ajśw iętsza Trójca w Swej O patrzności czuw ała w idocznie nad p a ra fją tą, bo d ała jej od sam ego po­

czątku kapłanów , k tórzy chlubnie po­

tra fili zadanie swoje spełnić. Niech z pom inięciem in nych zasłużonych p racow ników w ym ienię tylko śp. Ks.

Jagalskiego, budowniczego kościoła i założyciela k ilk u tow arzystw , ks. J a ­ n a F ilip iak a, w ybitnego działacza narodow ego i o rg an izato ra szkolni­

ctw a polskiego w Bydgoszczy, ks.

P łotkę, obecnie d z iek an a w Zbąszy­

niu, którego dziełem było ciche, syste-

(6)

m atyczne, a ta k tru d n e zorganizow a­

nie życia społecznego w p a ra fji, co d n ia pow iększającej się sk u tk iem n apływ u reem igrantów , a ostatn io n a ­ szego Ju b ila ta Ks. Skoniecznego, k tó ­ ry w u s tro n iu zacisznej p a ra fji Basz- kow skiej przygotow ał się do ta k św ie­

tnego dzieła, ja k im jest po staw ienia życia społecznego w p a ra fji naszej na w yżynach, n a któ ry ch stoi obecnie.

Nie m ożna się więc dziwić, że salk a p a ra fja ln a s ta ła się zbyt m ałą. M usiał z a d an ia przejąć tym czasow y Dom Ka­

tolicki przy ulicy M iedza i sa lk a przy k ap licy w Czyżkówku. Dzisiaj zaś dzięki sta ra n io m naszego ks. J u b ila ta m am y obszerne ubikacje przy kościele, Ognisko dla stow arzyszeń. A n ied ale­

k i jest zapew ne dzień, w k tó ry m po­

w stanie z oparciem o dotychczasow e b u d yn k i nowy Dom K atolicki p a ra fji św. Trójcy, do którego w ybudow ania coraz goręcej sam i p a ra fja n ie dążą.

Ja k im sposobem stało się, że dzi­

siaj w d n iu ju b ileu szu srebrnego swe­

go p a ste rz a może się chlubić p a ra fja z ta k pięknego w y n ik u p rac y w służ­

bie A kcji K atolickiej. K rótka n a to jest odpowiedź: S y stem atyczna p rac a księży, k tó ra niczego nie niszczyła, co zyskali poprzednicy, ale w w spółpracy z p a ra fja n a m i b udow ała n a fu n d a ­ m entach przejętych.

W zorow a p ra c a o rg an izacy jn a była powodem , że przy p a ra fji św. Trójcy znalazły schronienie nietylko o rg an i­

zacje t. zw. m iędzy p arafjalne, ja k III.

Zakon, Sodalicja P ań , Rzem ieślnicy, H andel i Konfekcja, ale przedew szyst- kiem organizacje cen traln e np. Zw ią­

zek K apłanów „U n itas“, T. C. L., okręg S. M. P. m ęski, Chórów kościelnych, kolonje F eryjn e i t. d. Były przecież chw ile, w k tó ry ch słowo okręg i p a ra fja św. Trójcy były nieom al rów noznaczne, a kierow nicy społe­

czni od J u b ila ta począw szy znaleźli się nieom al w w szystkich R adach Zw iązkow ych organizacyj katolickich.

Było to w szystko obarczeniem n a d ­ zwyczaj nem dla d uchow ieństw a p a ra - fjalnego i zarządów tow arzystw i dzi­

siaj z okazji tak ie j uroczystości należą się Trójcy P rzenajśw iętszej dzięki za to, że n a w e t słabsi pracow nicy tę p ra ­ cę nieom al bez szw anku dla zdrow ia p rzetrw ali. Zm ieniło się to Bogu dzię­

ki, gdy za sta ra n ie m śp. ks. p ra ła ta M alczewskiego pow stał o statn io Dom K atolicki przy Farze.

Chlubić się jed n a k m ogą zarządy p a ra fji św. Trójcy, że ich organizacje sta ły się w niem ałej m ierze kolebką ru c h u katolickiego całej Bydgoszczy.

A życie społeczne w p a ra fji naszej?

P atrzy m y n a nie przez la ta o statn ie z zachw ytem , zwłaszcza, gdy pod do- św iadczonem k ierow nictw em Ks, J u ­ b ila ta przeprow adziły o rganizacje p a ­ ra f jaln e tyle w zniosłych dzieł. P ię ­ k n e odm alow anie kościoła dzięki s p ra ­

wności organizacyj i gorliw ości n a - , szych tow arzystw ta k szybko się u s k u ­ teczniło. Zorganizow anie p rac y spo­

łecznej w Czyżkówku, u ruch o m ienie naszych ognisk je st dziełem o rg aniza­

cyj pod w ytraw nem kierow nictw em ich przew odników . A któż zdoła w ram a ch tego zbyt krótkiego a rty k u łu wyliczyć w szystkie piękne wyczyny duch a katolickiego, m anifestacje, pro ­ testy, obchody, k u rsy , m isje i rekole­

kcje, k tó rych powodzenie zapew niło n a m pełne pośw ięcenia s ta ra n ia n a ­ szych tow arzystw .

Nie n a o statn iem m iejscu w yli­

czyć należałoby nadzw yczajne w ysił­

ki m iłosierdzia chrześcijańskiego, dzieła wielce zasłużonych organizacyj dobroczynnych, ja k Stow arzyszenia P a ń M iłosierdzia, K onferencji Męskiej Św. W incentego a P au lo i W ydziału P a ra f jalnego „C aritas". S toją one zaiste n a w yżynie i są praw dziw ie bło­

gosław ieństw em dla ubogich parafjan..

O tuchą zaś n ap ełn ia n as celowe i wzorowe zorganizow anie w m yśl ro z -1 porządzeń Stolicy A postolskiej i J.

Em. Ks. K a rd y n a ła P ry m a sa H londa A kcji K atolickiej w p a ra fji św. T ró j­

cy, m ającej n aw et organ swój w łasny w postaci „Tygodnika Kościelnego", wychodzącego już czw arty rok.

Czyja to zasługa? Nnie u m n iejsza­

jąc zasług nikom u, zw łaszcza tym , k tó ry ch zasługi i W ład za D uchow na i społeczeństwo należycie uznały, n a ­

je ż y stw ierdzić, że niepom ierne zasłu ­ gi około rozw oju życia społecznego w p a ra fji naszej położył nasz Czcigodny Ks. Ju b ila t nietylko osobiście, ale przedew szystkiem tern, że po trafił p r a ­ cę p a ra fja ln ą spraw n ie zorganizow ać i zużyć zdolności poszczególnych je ­ dnostek tak , że w szystkie w ysiłki d ą ­ żyły k u jed nem u celowi k u chw ale Trójcy Przenajśw ., k u w iększem u do­

b ru Ojczyzny i k u w iek u istem u pożyt­

kow i dusz Jego pieczy pow ierzonych.

J u b ila t u m ia ł być praw dziw y m dusz­

p asterzem i proboszczem w ielkom iej­

skim .

Na zakończenie tych uw ag należy jeszcze w yrazić życzenia serdeczne i szczere, by Czcigodny J u b ila t n iety l­

ko znalazł siły, zdrow ie i łask ę Bożą w y sta rc z a ją c ą do dalszej owocnej p ra ­ cy, lecz by znalazł przedew szystkiem zrozum ienie u tych, d la k tó ry ch się On i księża Jego obecnie p rac u jąc y pod Jego k ierow nictw em pośw ięcają, in- nem i słow y: Niech A kcja K atolicka, k tó rą ta k sk utecznie k ieru je Ks. Ju b i­

lat, jako proboszcz i tern sam em jej pow ołany kierow nik, ogarnie w szyst­

k ich Jego p a ra f ja n i w szystkich zgro­

m adzi pod Jego w odzą w cieniu Oka O patrzności Bożej, k tó re jest sym bo­

lem Trójcy P rzenajśw iętszej.

P isałem w dn iu oswobodzenia Byd­

goszczy z pod jarz m a pruskiego 20. I.

1933 r.

Ks. Prób. Jan Klein, Chomentowo.

Pierwotny Kościół Trójcy św.

w Bydgoszczy.

Zacny obywatel bydgoski Ja n Łapi- m ucha, był bezdzietny, aby u Boga uprosić potom ka postanow ił w ybudo­

wać poza m u ra m i m ia sta n a p a g ó rk u w przedm ieściu Chwytowie przy drodze do Koronowa kościół n a cześć Trójcy św. P óki nie m iał p otom ka hojnie sypał pieniędzy, nie szczędząc m ienia swego, lecz gdy u rodził się jem u syn, zaniedbał kościół, zostaw ił go bez do­

tacji, bez dom u i ogrodu dla k apelan a.

Działo się to n a początku XVI stulecia.

Tylko raz w ro k u odpraw iano w bie­

dnym kościółku Mszą św. i to w dzień Trójcy św.

Kościółkiem opuszczonym zajął się k ilk a la t później in n y obyw atel Jan R egulski, a biskup w łocław ski K arn- kow ski konsekrow ał go d n ia 10 m aja 1579 r. Jako dies D edicationis w yzna­

czono I. niedzielę po O ktaw ie Bożego Ciała, obchodzono dzień ten i święto Trójcy św. jako dni odpustow e. Ko­

ściół zaraz od początku m urow any m iał cm entarz otoczony płotem , na cm en tarzu była kostnica, był naw et już dzwon. W ik arju sze F a ry częściej tu Msze św. celebrow ali, m ianow icie gdy odpraw iano pogrzeb p a ra f jan przedm iejskich. Możemy sobie przed­

staw ić ja k biedny był kościół ten, p rze­

g ląd ając in w en tarz kościoła z w izytacji 159G r. W ylicza się tam : I. 2 św ieczniki z m iedzi, II. 1 o rn a t czerwony a d a ­ m aszkow y z a p a ra m e n ta m i, III. 3 ob ru ­ sy, 2 ręczniki, r 1 ręczn ik większy, IV. 1 m szał k rak o w sk i i nic więcej.

Inaczej zupełnie przed staw ia się kościół Trójcy św. podczas w izytacji 1745 roku. W izy tator widzi w szystko w n ajlepszy m porządku. Nic dziwnego, jest przecież dla kościoła przeznaczony osobny rekto r, od r. 1722 r. prezen to­

w any przez w ładze m iejskie Ks. Busz- kow ski. On i prow izorow ie kościoła n a tu ra ln ie s ta ra ją się co sił, by kościół ja k najlep iej się przedstaw iał. M ury kościoła solidne, a dach tw ardy, d a­

chów ką p alo n ą k ry ty , cm entarz m a ogrodzenie z bel, 2 b ram y w iodą na cm entarz, m urow ane, jed n a w iększa, dwie m niejsze, jest n aw et dzw onnica m ocna z bel, w niej 2 dzwony. W ko­

ściele posadzka pięknie w w zory u ło­

żona, jest i z a k ry stja od stro ny ewan- gielji, w niej n aw et kom inek; 13 ław ek wygodę daje p a ra fja n o m ; są i sz ta n ­ dary i feretrony. O łtarz w ielki m a obraz M atki Najśw., u góry w izerunek Trójcy św., drugi o łtarz rzeźbiony

Cytaty

Powiązane dokumenty

sze „Misjom służ“ realne przybierze kształty, jeżeli każdy katolik stanie się czynnym członkiem Papieskich Dzieł Misyjnych, a tern samem stale popierać będzie

Druchnom przypomina się, że pogadanki historyczne odbywają się w poniedziałki i soboty po nabożeństwie

A zatem praca wre, dlatego zaprasza się serdecznie wszystkie panie i panienki, które interesują się haftem kościelnym o przybycie na lekcję które odbywają się

chnym tylko w małym zakresie i w drobnych rozmiarach. Zastanówmy się nad tą minjaturą Kościoła, jaką jest parafja. Kościół jest jak uczy ka­.. techizm

Opłata 10 groszy za egzemplarz do puszki roznosiciela... po

rody, nie od rzeczy będzie teraz, kiedy ta sprawa jest aktualna, przekonać się jak nasz nieśmiertelny Mistrz i Pan, Jezus Chrystus odnosił się do

Opłata 10 groszy za egzemplarz do puszki roznosicie ' — Za zezwoleniem Władzy jJuct /nej.. Rocznik

Ileż to razy zawiodą się ludzie kupując książkę, którą się zachwala jako