• Nie Znaleziono Wyników

W ogóle dziewczyny robiły za niego wszystko - Stanisław Królik - fragment trelacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W ogóle dziewczyny robiły za niego wszystko - Stanisław Królik - fragment trelacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAW KRÓLIK

ur. 1948; Rosochy k. Opatowa

Tytuł fragmentu relacji W ogóle dziewczyny robiły za niego wszystko Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL

Słowa kluczowe PRL; Lublin; Paczuski, Krzysztof (1956-2004)

W ogóle dziewczyny robiły za niego wszystko

Z Krzysiem [Paczuskim] to była taka historia, że zarżnął mnie na samym początku. To był najbardziej leniwy mój kolega, nawet bardziej leniwy ode mnie chyba. No więc Krzysio pisał tekst, mama przepisywała, mama dostarczała na konkurs - no. W ogóle dziewczyny robiły za niego wszystko. Tzn. dystrybucja nawet. Ja chyba nie mam jego pośmiertnego tomiku w sumie, ale też dziewczyny wydały. No więc tak, miał szczęście do kobiet. A mam do niego pretensję, miałem i zawsze to mówiłem i nie widzę powodów, żeby przestać. [Był]

genialny w swoim takim opowiadaniu „Radar”: sześć stron tekstu. I tak jak tytuł ten „Radar”

można czytać w obie strony, tak ten tekst można było czytać naokoło. Co może byłoby idiotyczne, albo bardzo takie – że tak powiem – ćwiczenie dla teoretyka literatury, ale był to opis autentycznej prywatki. Taka scena – że tak powiem – z przyjątka zbiorowego z życia wziętego. No więc naprawdę tam były moce niesamowite w prozie. Nie wiem, po co się katował sonetami. [To] znaczy ja wiem, ale nie chcę tego mówić. No – tak jak mówiłem o tym opowiadaniu „Radar”, to było tak: najpierw przemyślane, najpierw – że tak powiem – okrągłe, a potem dopiero była treść i była bardzo fajnie wpisana treść, taka z życia – no.

Gdyby nie było tak ładnie zrobione, to można powiedzieć – to bywało się na wielu takich prywatkach i o czym tu mówić. Natomiast sonet jest sztuczną konstrukcją i naprawdę ograniczał. A więc mówienie o Polsce, o sobie, pochodzeniu w taki bardzo immanentny sposób, i jakichś takich kłopotach z sobą w sonecie – no – naprawdę [to] nie jest to.

Byliśmy w Tarnogrodzie na takiej imprezie z okazji – tam, powiedzmy – 23., czy [2]4.

czerwca, bo to ta sobótkowa taka impreza [była] i nocowaliśmy tam. Ognisko trwało długo więc byliśmy następnego dnia „zmęczeni”. [To] znaczy do rana ono trwało prawie. Z rana oczywiście trzeba wsiadać, wracać do Lublina. I wtedy poznałem dopiero jego mamę. I bardzo się nisko ukłoniłem. No to myśmy mieli wtedy razem to już kupę lat we dwóch.

Mama nie wyglądała wtedy na to, że jest mamą. Bo Krzysio wyglądał - odkąd go poznałem - wyglądał starzej, niż ustawa przewiduje. No to jak miał tak 17, 18 lat, to wyglądał na 30. A później już się tylko starzał.

Nie byłem na pogrzebie Krzysia Paczuskiego. [To] znaczy tu nie było zaskoczenia, dlatego że on przecież – jeśli ja dobrze pamiętam i umiem to nazwać, ja nie jestem w medycynie biegły - to było stwardnienie rozsiane chyba. On przez wiele lat się leczył. No i jak usłyszałem komunikat, że jest źle, to później usłyszałem komunikat, że umarł i że był pogrzeb. Takie wiadomości – że tak powiem – jedna, że się kończy życie kolegi – no oczywiście, że bym był na pogrzebie - a druga, że już był pogrzeb.

(2)

Data i miejsce nagrania 2010-01-20, Lublin

Rozmawiał Marek Nawratowicz

Transkrypcja Mateusz Borny

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jesienią to tam było trochę jabłek, bo był sad Konarzewskich, [który] do tej pory istnieje, choć już teraz zaniedbany, bo wiadomo, że już nikt nie patrzy, nikt nie pilnuje

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Niemcy”, a hasło Niemcy to na każdego jak grom padało.Poubieraliśmy się i rzeczywiście słychać było szwargot Niemców na drodze, ale nie było nic widać przez

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Moi rodzice wysłali mnie z warszawskiego getta na placówkę, na robotę, razem z grupą jeszcze siedemdziesięciu ludzi.. To było już przez protekcję, ojciec urządził to, że może