• Nie Znaleziono Wyników

Powstawanie „Solidarności” w Olsztynie - Władysław Kołodziejski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powstawanie „Solidarności” w Olsztynie - Władysław Kołodziejski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WŁADYSŁAW KOŁODZIEJSKI

Miejsce i czas wydarzeń Olsztyn, PRL

Słowa kluczowe Projekt Wagon 2010, Olsztyn, NSZZ "Solidarność", strajki w 1980 roku, "Polmozbyt", stan wojenny

Powstawanie „Solidarności” w Olsztynie

Tu w Olsztynie można powiedzieć, [że] organizowanie związków zawodowych zaczęło się dopiero gdzieś [na początku] września, dopiero po podpisaniu tych umów.

Pierwsze strajki co pamiętam, to były już po podpisaniu umów i chodziło o wolne soboty. Pamiętam, że był to strajk czterogodzinny. Ja pracowałem w „Polmozbycie”.

Brałem czynny udział w powstawaniu tej „Solidarności”, roznosiłem materiały, które się ukazywały. Już wtedy można powiedzieć, [że] jako taki był Komitet Założycielski.

Pierwszy mieścił się w MPK i tam żeśmy pierwsze informacje otrzymywali. Już nie pamiętam, kiedy to w Olsztynie w tym „Polmozbycie”, w moim zakładzie, ale pamiętam, [że] już we wrześniu był początek organizowania tej „Solidarności” przez wielkie „S”.

Przyczyną to wiadomo, że były niedostatki już wtedy zaopatrzeniowe w całym kraju, nie tylko w Olsztynie. Może Olsztyna to tak nie dotyczyło, bo my jesteśmy regionem rolniczo-przemysłowym i gdzieś tam każdy miał rodzinę na wsi, to jakieś tam zaopatrzenie było. To był wielki zryw wolnościowy, związek w tym czasie zastępował to, co teraz robią partie polityczne. Można powiedzieć, [że] to wszystko się zmieściło w jednym: związek zawodowy i partia.

Później zapamiętałem jeszcze wielki strajk bydgoski; też uczestniczyłem w tym, nawet już przyszedłem do pracy ze śpiworem, że będzie strajk okupacyjny.

Dowiaduję się – godzina dwudziesta – że strajk został odwołany i idziemy do domu spać, będziemy w domu, nie w zakładzie pracy. Wtedy po prostu wszyscy byli tym zaangażowani i żyli tą „Solidarnością”, że ta „Solidarność” doprowadzi, że się coś zmieni i będziemy się czuć współobywatelami tego kraju, że będziemy decydować o tym, co się dzieje.

W tym czasie [władza czuła się] niepewnie. Nastąpiła u mnie w zakładzie pracy zmiana w dyrekcji, to znaczy powstała tak zwana rada pracownicza. Był u nas wybrany nowy dyrektor, co w stanie wojennym od razu był odwołany z funkcji dyrektora, już nie pasował do tej ekipy.

Olsztyn to, jak zawsze mówię, [był] czerwony. Tu w zakładzie takich entuzjastów, co

(2)

się chcieli podkładać, to też za dużo nie było, było nas parunastu. „Polmozbyt” liczył około dwóch tysięcy osób zatrudnionych, z filiami różnymi. Do „Solidarności” w tym największym rozkwicie [należało] tysiąc dwieście osób, zapisywali się nie tylko robotnicy, ale i inteligencji było sporo. Był to okres taki, [kiedy] miałem małe dzieci, dwójkę małych dzieci, człowiek w pewnym stopniu zaniedbywał rodzinę, [bo] uważał, że przez tą naszą działalność może coś zmieni, że nasze dzieci będą miały lepiej. A czy mają? Ja nie narzekam, bo akurat mi się udało, że synowie i synowe mają pracę.

Strach dopiero powstał po trzynastym grudnia [1981 roku], wtedy dopiero był ten strach, a wtedy to [nikomu] nawet nie przychodziło do głowy, że może być coś takiego [jak] stan wojenny. Chociaż kiedyś spotkałem [człowieka], on później chyba w milicji pracował w Szczytnie, pewnie czuł, mówił: „Władek, zostaw to wszystko, bo to się źle skończy”. Ale człowiek w tym czasie miał koło trzydziestu lat, ale co tam, wtedy człowiek żył tą „Solidarnością”, tym wszystkim, że będzie lepiej.

Data i miejsce nagrania 2010-08-11, Olsztyn

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Maciejewska

Redakcja Piotr Krotofil, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tak że być może w jakiś aktach takie coś leży, ale ponieważ nigdy nic się ze mną dalej nie działo, to być może to gdzieś poszło na przemiał.. Po wielu, wielu, wielu,

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Wiadomo, że już nas też ubywa, że wszyscy to już po pięćdziesiątce mamy, bo wtedy nawet studenci, którzy współpracowali, to mieli dwadzieścia [lat], dodać trzydzieści to

Tak było – nawet nauczyciele, którzy skończyli historię, ci młodzi [tak myśleli], bo ci starzy to pewnie wiedzieli o tym, że to popełnili [Rosjanie]. Pamiętam [jak] chodziłem

Można powiedzieć, że wtedy byliśmy bardziej wolni, jak obecnie, bo ja się spotykam z prasą teraźniejszą, [która] mówi, [że] tego nie wydrukują, bo to jest niepoprawne

Nie wiedzieliśmy w ogóle co się dzieje, bo Jurczyk zakończył strajk trzydziestego, Gdańsk zakończył trzydziestego pierwszego, powstały z tego powodu jakieś animozje

Później nawet handlowało się w ten sposób, że mama przynosiła z piekarni albo z Dolnej Panny Marii albo tu z Zielińskiego na Okopowej parówki. Ale parówki cudo, jak się jadło,

Ale okazało się, że nawet ci, którzy przyjęli to obywatelstwo, [to] tam był taki catch, taki chwyt, taki trik, o którym nie wiedzieli, nie mieli pojęcia.. A gdzieś tam był