Jezioro Genewskie (3). Paderewski - ostatni akord
Pełen tekst
Powiązane dokumenty
Matki nie było, bo moja matka pracowała tak dorywczo w takiej firmie portretowej – woziła portrety, przywoziła zamówienia, co pewien czas wyjeżdżała, to było
Tutaj za ratuszem obecnym był targ przed wojną, po wojnie przez pewien czas też.. Później PKS
Dosyć spory chyba procent [tych domów] to były domy drewniane, ściany były porozbijane. I wiem, że to dosyć szybko sprzątnięto, bo chodziłem też już jak tutaj uprzątnięto
Matka moja była wtedy, zwinęła jakieś toboły, na tego konia założyła i ja tego konia w taki wąwóz poprowadziłem, a ten koń, co mi zaimponowało, był bardzo zmyślny –
Tam fajne takie podwórko było, bo to te dwa domy były i dosyć wąskie, ale długie było podwórko i tam wygodnie było grać w dwa ognie – to przeważnie uskuteczniało się wśród
Ulica Długa prowadzi na Kośminek, tam taka była góra niezabudowana, pagórek taki, dalej elektrownia i tam, pamiętam, popiersie Marszałka Piłsudskiego stało na wysokości tak
To była taka skrzynia podłużna, szerokości takiej, że dwie ławki naprzeciwko siebie były, zamknięta, jakieś okienka były, dwa konie, przeważnie chude, marne, że
[Pamiętam taką scenę] – stała moja mama, ciocia, to rano było, ja rano zawsze wstawałem, stoję oparty o drzwi i mama mówi tak do siostry: – „Zosiu, Boże, jak ja bym