• Nie Znaleziono Wyników

Jeńcy rosyjscy - Jerzy Paderewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jeńcy rosyjscy - Jerzy Paderewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY PADEREWSKI

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, jeńcy rosyjscy

Jeńcy rosyjscy

W czasie okupacji mieszkaliśmy na drugim piętrze [na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Kołłątaja], w tym domu wewnątrz były takie [galerie], z których przechodziło się do mieszkań. Były dwie klatki schodowe – elegancka dla państwa i druga dla służby. Myśmy mieszkali w tej części dla służby. Między posesjami, bliżej poczty, był mur wysokości jakichś 3 metrów. Były dni, to był rok [19]42 albo [194]3, albo i ten, i ten, że tam pracowali jeńcy rosyjscy. Mój ojciec w [19]22 roku wrócił ze swoją rodziną, znaczy z ojcem, siostrą, bratem, babką z Żytomierza, oni tam mieszkali wiele, wiele lat, pradziadowie też, i doskonale po rosyjsku mówił, zresztą uczył się w szkole, jak wrócił, był chłopakiem 16-letnim. I zagadywał z tymi Rosjanami, zależy, jaki był strażnik. A ponieważ ojciec znał trochę tych strażników – to byli ci, którzy pilnowali też i poczty, byli tu od Peowiaków, nie wpuszczali – mnie wpuszczali, bo wiedzieli, że mój ojciec pracuje [na poczcie].

Ci jeńcy prosili o jedzenie, ale przede wszystkim o kiszoną kapustę, to pamiętam.

Odległość tego ganku, na który się wychodziło, do muru wynosiła jakieś 3 metry. W pewnym czasie ojciec gdzieś zdobył tyczkę ze sznurkiem i jak można było – bo u nas była beczka z kapustą, pamiętam jeszcze, jak ojciec ugniatał, na pewno umytymi nogami, tę kapustę, jak myśmy z matką taką szatkownicą ją [szatkowali], to przygoda była – taką jak gdyby wędką, z jakimś wiaderkiem czy czymś tych kilka kilogramów tam im tego wysyłał. Chleba to nie za dużo, bo to przecież było na kartki, chleb też się zdobywało, też wypieki były takie różne, to wszystko kosztowało. Ale tę kapustę to pamiętam.

To byli tacy na poziomie ci jeńcy, jeden był lekarzem, czy dwóch nawet, młodzi ludzie to byli, wojskowi, tacy w wieku gdzieś koło trzydziestu, trzydziestu kilku lat, w wieku mojego ojca, bo on, gdy wojna się zaczęła, miał 33 lata. I rozmawiali trochę, chociaż nie zawsze mogli, bo przepędzał ten [strażnik]. Oni tam pracowali na podwórzu, nie pamiętam, co oni robili, kable zwijali, coś takiego, coś, co z pocztą się wiązało, ich było tam chyba ze trzech czy pięciu, to nie była taka jakaś grupa duża.

(2)

Data i miejsce nagrania 2015-05-05, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam skończył edukację podstawową – Milejowie znajdowała się szkoła podstawowa.. Potem dostał się

Na religię przychodził ksiądz prałat Krasucki, był bardzo dzielny, trzydzieści lat spędził w Łęcznej.. Żydzi chodzili na religię do bóżnicy, do synagogi, ale był

A siostra została schowana przez rodzinę Strzeleckich, która była w partyzantce, więc właściwie kontakt był przez partyzantów. Data i miejsce nagrania 2017-11-30,

A pan Du Château zrodził znowu sympatycznego syna, który jest notowany w Uchaniach, bo to artysta malarz był, z którym się znałem, jeździliśmy razem pociągiem, wyjeżdżając

Dosyć spory chyba procent [tych domów] to były domy drewniane, ściany były porozbijane. I wiem, że to dosyć szybko sprzątnięto, bo chodziłem też już jak tutaj uprzątnięto

Matka moja była wtedy, zwinęła jakieś toboły, na tego konia założyła i ja tego konia w taki wąwóz poprowadziłem, a ten koń, co mi zaimponowało, był bardzo zmyślny –

Mój tata był zdolnym lekarzem, składał na wsi często połamane kości, w sieczkarni pocięte palce; z jabłonki spadł czy z czereśni, czy gdzieś przy pługu coś [się stało] –

Miał wspaniałe głosy śpiewacze w okolicy i wykorzystywał je, stworzył na przykład chór, dwóch braci śpiewało, Mykieta się nazywali, jeden był bas, a drugi