• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1934.03.19, R. 13[!], nr 34

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1934.03.19, R. 13[!], nr 34"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

B E Z P A R T Y J N E P O L S K O - K A T O L IC K IE P IS M O L U D O W E .

O n - r n r l n ł a ł a * W e k g p e d . m iw ię c in ie T O g r . i o d n o M e - r r z e u p i a i a . n ie m p r ie > p o e itę S I gr. w ię c * ]. W w y ­ p a d k a c h n ie p r z e w id a ia n y e h , p r z y w a tr z y m a n ia p r z e d a ifb io r a tw a , z ło łe n ia p r a c y , p r z e r w a n ia k o m u n ik a c ji, a b o n e n t n ie m a p r a w a ią d a ć p o z a te r m in o w y c h d o s ta r c z e ń g a z e ty , lu b z w r o tu c e n y a b o n a ­ m e n tu . Z a d z ia ł o g ło s z e n io w y R e d a k c ja n ie o d p o w ia d a . R e d a k to r p rz y jm u je o d 1 0 — 1 1 . N a d e s ła n y c h a n ic z a m ó w io n y c h r ę k o p is ó w R e ­ d a k c ja n ie z w r a c a i n ie h o n o r u je . R e d a k c ja i a d m in is tr a c ja u l. M ic k ie ­ w ic z a 1 . T e le fo n 8 0 . K o n to c z e k o w e P . K - O . P o z n a ń S O t.ttl.

Bumiennem wykonywaniem obowiązków,EDCBA

budujemy silną Ojczyzną!

Z a o g ło a z . p o b ie r a s ię o d w ie r s z a m m . (7 V y i U o Z v i l l a * ta m .) 1 0 g r ., z a r e k la m y n a a tr . 4 -ła m . w w ia d o m o tc ia e h p o to c z n y c h flo g r . n a p ie r w s z e j s tr . S 0 g r. R a b a tu u d z ie la s ię p r z y c z ę s te m o g ła s z a n iu . .G ło s W ą b rz e s k i* w y c h o d z i tr z y r a s y ty g o d n . i to : w p o n ie d z ia łe k , Ś ro d ę i p ią te k . P r z y a a d o - w e m Ś c ią g a n iu n a le tn o S c i r a b a t u p a d a . D la u p r a w s p o r n y c h je s t w ła S d w y S ą d w W ą b rz e ź n ie . — Z a te rm ia o w y d r u k , p r z e p is a n e

■ d e ja e o o g ło s z e n ia a d m in ia tra e ja n ie o d p o w ia d a . W y d a w n ic tw o s a a tr z e g a a o b ie p r a w o n le p r z y ją c ia o g ło s z e ń b e z p o d a n ia p o w o d ó w

Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub, p o n ie d z ia łek d n ia 19 m arca 1934 r.

G e n ju sz n a ro d u — to C zło w iek . G e n ju sz P o lsk i — to Jó z e f P iłsu d sk i P o lsk a je st w N im ...

A k to p ra w d ty c h n ie z ro z u m ia ł — te n polskość sw o ją p rz e sp ał, p rz e p ró ż - n iaczy ł, p rz e p ie n ię ź y ł, p rz e p ił lu b p rz e­

g ra ł w k arty ...

P iłsu d sk i — to u m iło w an ie ż o łn ie ­ rz y i ich legenda, w ijąc a się w śró d g w iezd n ych n o cy , lu b tęcz, n a k rw a­

w y ch p o lach, u n o sząca się w tej z a d u ­ m ie zzięb n iętej p lacó w k i. W ó d z, k tó re ­ g o w y sn u ła ż o łn ie rsk a tęsk n o ta, a m o że n a w et i ta p io sn k a sw aw o ln a, b ijąca ro zg ło śn ie p rz e z b o ry i d ro g i, p rz e z ścieży n y i p u ste p o la...

P iłsu d sk i — to p o d p o ra d u ch a ż o ł­

n ie rz y i ra d o ść ich jed y na.

T am , g d zie b y ł z W am i n asz D z ia­

d ek , b y liśm y p ew n i sw eg o , w ied zieliśm y , ż e b itw a m u si b y ć w y g ran ą, że n am n ie g ro zi ż a d n a m ało d u szn o ść, an i lęk — ż o łn ie rz sta w a ł się sk a łą, m u rem n ie d o p o k o n an ia. Z a n ic b y ły m u tru d y w o ­ jen n e i zn o je, za n ic m u ta jeg o m ęk a se rd e cz n a, z a n ic m u ry k a rm at i z ło ­ w ieszczy k le k o t k a ra b in ó w m a sz y n o ­ w y ch , czem że m u b y ła śm ierć ch o ćb y , g d y c z u w ał n a d w szy stk iem D ziadek ...

C z u w a ł O n n a d w a lk ą i n a d tą n a sz ą

wielką sprawą, m ia ł ją w ręk ach , w p rze b og a te j n a tu rz e sw ej, w d u szy ...

I leg jo n ista o tem w ied ział, o d g a d y ­ w ał, im ię D ziad k a b y ło i je st m u c o ra z d ro ższe, św iętsze — i n iech aj n ie w aży się n ik t im ien ia teg o n aru szy ć!

Ż o łn ierz P iłsu d sk ieg o k o ch a.

A g d y b y g o k to z a p y tał zn ien ack a

za co ?

N ie o d p o w ie d z ia łb y z a ra z , b o o n G o k o ch a n a jserd e c zn ie jsz ą tę sk n o tą i ty m tru d e m n a d siły i tę m ęk ą sw o ją w c a­

ły m sw y m p ro c e sie serca, n ie ra z O j­

c z y z n y szczęściem , o jak iem śn ią m u się n a jrz e w n ie jsz e i n a jd ro ż sz e sn y . Z p o lito w an iem sp o rz a łb y o n n a p y ta ją ­ ceg o , b o le g jo n ista w ie, że P iłsu d sk i — to n ic in n eg o , jak zn o w u ź krzewiciel

teg o , co M u p rz e k a za ła sta ra R z e cz ­ p o sp o lita P o lsk a w sw y ch n ied aw n y ch g o d łach p ań stw o w y ch ,k tó re ta k w y ra ź­

n ie n am m ó w ią, że p ra c ą , że zad an iem n aszem je st :

Ja k o rze ł k u sło ń cu w zla tać . Ja k ry c e rz — w o ’n o sci b ro n ić, Ja k a n io ł — n a ro d y b ra ta ć, S k rz y d ła m i szczęścia o sło nić!...

B lisk im m u je st P iłsu d sk i — ta d u ­ sza p rz e d z iw n ie p ięk na, z ry w a ją c a p ę ­ ta n iew o li i rz u c a ją c a n o w e p o d w a lin y p o d O jcz y z n y p rzy szło ść.

Ż o łn ierz leg jo n o w y , g d y ro zm y śla o sw y m W o d zu, to p a m ię ta w szy stk ie ch w ile p rz e ż y ć w o jen n y ch z N im ; id ą m u o n e k o le jn o p o so b ie, jasn e, p ro ste , jak : słowo i czyn. O n b o w iem w ie, że k ry ją cy się o n g iś, p o d sk ro m n em m ia­

n em K o m en d an ta I. B ry g a d y L eg jo n ó w P o lsk ich , jeg o u k o ch an y W ó d z, b y ł w łaściw y m tw ó rcą L eg jo n ó w , że O n p ierw szy p o b u d ził n ajw ięcej sp o łeczeń ­ stw o p o lskie d o n o w ej p racy n ad o d ro ­ d zen iem P o lsk i i w sk rzeszen iem p ań -

stw a. O n b y ł ty m , k tó ry rzu cił zarzew ie n ajlep sze i h asło p atrjo ty czn e — czyn...

czyn zbrojny, k tó ry w y d ał rzeczy w iel­

k ie, p ierw szo rzęd nej w ag i d la R zeczy ­ p o sp o litej i m u siał zain tereso w ać sp ra­

w ą P o lsk i, w y d źw ig n ąć ją n a p ierw szy p lan p rzed św iatem — a p o tem ... szed ł

O n B u d ziciel — ch o ćb y ży cie o d d ać za tę g en jaln ą p o b u d k ę. Z N im szła szara g ro m ad a strzelcó w , n ieraz g ło d n a, o b d arta, p raw ie b o sa — o g arn iał ją ziąb d o szp ik u k o ści, d o leg ało jej zn u ­ żen ie i b ezsen n e, tw ard e, ciężkie n o ce,

Marszałek Polski Józef Piłsudski.

z n ó g p ły n ęła k rew często , ale szara — leciała p io snk a, jak zro d ził w iatr, b rać strzeleck a szła w y trw ale, szła n a czy ten ból p o lsk i — fan tazja, czy g łó d w ielk ie św ięto , n a k tó re w ió d ł ją O n, j d o tk liw y , ale z p io sn k ą n a u stach jaś- P iłsu d sk i, W y o b raziciel sp raw y , n ajle- 'n iał K o rczy n , L ask i, K rzy w o p ło ty , Ł o w - czó w ek i in n e. C o raz w iększe i trw a l­

sze siły , rzu can e p o d d zisiejszy fu n d a ­ m en t R zeczy po sp o litej — i tam n ad N id ą, i w K o n arach , i p o d O żaro w em , a p ó źn iej... T arłó w , p rzy czó łek m o sto­

w y Jó zefo w a, D zierzk o w ice, U rzęd ó w , aż p o L u b lin , o k ażd ą p ięd ź ziem i — i d alej, d o tw ierd z, p rzez B u g , S ty r i S to chó d , b ez tam , b ez folgi... A ż n a R u ś, n a p o lesk ie b ag n a...

T ak b y ło za dni, p o p rzed zający ch n o w ą d o b ę i n o w y ch lu d zi, u p rzeło m u d w ó ch n iejak o ep o k .

K azim ierz K o siń sk i w sw ej k siążce o M arszałk u P iłsu d sk im p isze, że: ży - jem y w d o b ie zm ag an ia się n o w y ch w ar- p szy sy n O jczy zn y , k tó ry m O jczy zna

szczy ci się d ziś i p y szn i, szedł z g ro m a­

d ą tą T en , k tó ry jeszcze d o n ied aw n a k ry ł się z sło ń cem id ei, jak lew p o o b ­ cej g d zieś jask in i — w y ch o d ził te ra z n a p u sty n ię łez i m o g ił...

W szy stk o to leg jo n ista p am ięta — o j, jak p am ięta!

A k to b y zap y tał z W as, g d zie tk w i u ro k P iłsu d sk ieg o , czy w Jeg o g en jal- n y m talen cie strateg iczn y m , czy w d ą ­ żen iu d o ro zro stu i w ielk o ści P o lsk i, czy w liczn y ch zw y cięstw ach ? O d p o ­ w ied ziałb y m m u , że tak , ale ty lk o w części — u ro k ten b o w iem tk w i w J e ­ go w ielk iem sercu , w p o czu ciu n aro d o ­ w o ści.

A m o że k to z w as n ie czu je zm ar- to ści ze starem i, co n iek tó rzy u to żsa- tw y ch w stan ia, m o że n ie p o zn ał jeszcze m iają z ch ao sem .

W o d za, m o że w ciąż śn i m u się n o w y , in n y k to ś w n aro d zie?

O , w y w szy scy w ierzcie... m y śm y to ju ż p rzeb y li. P rzeży w aliśm y C eco rę, p rzeszliśm y p iek ło d ru g iej S am o sierry , p ieściła n as zaw ieru ch a sty czn io w a i k o ­ ły sa ła d o sn u n o c listo p ad o w a — aż jak w y śn io n a zjaw a stan ął p rzed n am i Jó ­ zef P iłsu d sk i, a w raz z N im złączy ły się n o w e i d aw n e d ro g ie P o lsce im io n a.

Z alśn ił b laskiem ch w ały i p o tęg i W ó d z isto tn y , czło w iek p atrzn o ścio w y , za k tó ry m w szarej żo łn iersk iej g ro m ad zie

o b y ' ch w ili

p rzed Ź y jem y n a p rzeło m ie d w ó ch ep o k , p rzy czem ep o k a n ad ch o d ząca jaw i się w p o m ro k u b u rzy , jak iej św iat n ie w i­

d ział. S tąd sk ło n n o ść w ielu d o p esym i­

sty czneg o sp o g ląd an ia w p rzy szło ść i d o strachu o d o ro b ek k u ltu raln y lu d zk i.

D latego tro sk a o w y ch o w an ie w atelsk ie d ziś staje się n ak azem w p o szu k iw an iu id ei w łasn ej.

C o raz w y raźn iej sta je n am

o czy m a d u szy p raw d a, że P o lsk a n iem a p rzed so b ą in n y ch d ró g , jak d ro g ę d o w ielk o ści.

D y sp ro p o rcje ży cia p o lskieg o m u szą się scalić w jed n ą p o tężn ą h arm o n ję czy n u .

W ten sp o só b d o ch o d zim y d o id eo­

lo g j i w y ch o w aw czej P iłsu d sk ieg o , k tó ­ reg o im ię, jak o sztan d ar p rzy św ieca n a ­ szy m o d ro d zo n y m d ziejo m p o lity czn y m . A le tu sp o ty k am y się z w ielk iem n ie­

b ezp ieczeń stw em , k ied y n a d ro d ze ści­

sły ch w y m agań p ań stw o w y ch d o m aga­

m y się d lań k u ltu , zap o m in ając o tern, że n ie m ieści się O n w żad n ej d o k try­

nie, an i też w ch w ili b ieżącej... W tem m iejscu zacząć się m u si rzeteln y w y si­

łek p ań stw a, ab y ta id eo lo g ja zad ecy ­ d o w ała o isto tn em ży ciu p o lskiem , k tó ­ re d ziś sto i n a ro zd ro żu , p o m ięd zy W sch o d em i Z ach o d em , p o m ięd zy fa­

szy zm em , a b o lszew izm em .

D ziś n ad szed ł n ajw y ższy czas rea- izacji w sk azań N o rw id a, że N aró d m u ­ si p o siad ać w łasn ą sw o ją treść d u ch o ­ w ą, k tó rą w n o si d o o g ó ln ego d o b ra lu d z­

k o ści. D o ty ch w arto ści w ży ciu i czy ­ n ach P iłsu d sk ieg o , k tó ry tę n o w ą treść n o w em u p o k o len iu p o zw o liłb y b u d o w ać, d o g łęb szy ch źró d eł, z k tó ry ch o n e w y ­ p ły n ęły , w in n iśm y d o trzeć i je w sk azać.

Id eo lo g ja P iłsu d sk ieg o m a w so b ie n ajśm ielsze m o żliw o ści i n ie trzy m a się fo rm u tarty ch ży cia.

D lateg o też P iłsu d czy k iem jest ty l­

k o ten , k to n ie boi się k o n sek w en cji w d ążen iu d o ro zkw itu i w ielk o ści P o lsk i.

T u n ie w y starczy g ło sić Jeg o im ien ia ch w alb ą, bo im ię k ażd e m o że b y ć p u ­ sty m d źw ięk iem .

N ajb liższy m P iłsu d sk ieg o zo stan ie ten , k to w u czciw o ści d u ch o w ej sp ali się cały w tru d zie ży w o ta z w iarą w id eę, k tó rą jest P o lsk a.

P iłsu d czy k iem m o że b y ć k ażd y n a m aleń k im sk raw k u ży cia, p rzy n a j­

sk ro m n iejszy m w arsztacie p racy , jeżeli jest u czciw y w u m iło w an iu p raw d y i k o n sek w en tn y w d ziałan iu , k tó reg o treś­

cią jest P o lsk a.

P iłsu d sk i stw o rzy ł ty p czło w iek a m o cn eg o , ato li Jeg o w o la w y ch o w aw cza jest n iesk o ń czon a.

D ziś u w ielb iają G o jed n i, n ien aw id zą inni, p o d czas g d y jeszcze in n i k u p czą Jeg o im ien iem .

A le P iłsu d sk i o d eg ra jeszcze ro lę P o jed n aw cy n aro d u .

W ielk ie im io n a, w ielk ie p o stacie d ziejo w e, w ielcy w o d zow ie, w ielcy lu ­ d zie n arazie k łó cą m asy , ato li p ó źn iej sta ją się sam ą id eą, k tó ra jed n o czy szereg i p o k o leń .

(2)

---Str. 2:PONMLKJIHGFEDCBA — „GŁOS WĄBRZESKI" Nr. 34 ■===:

Wspomniałem, że urok Piłsudskiego tkwi przedewszystkiem w Jego poczu­

ciu narodowości.

Poczucie narodowości, to poczucie siły bezwzględnej w narodzie.

Poczucie to głosiło:

„Zrzucę ciało — woła Mickiewicz — tylko jak duch wezmę pióra...

Potrzeba mi lotu!

Wylecę z planet i gwiazd kołowrotu, Tam dojdę, gdzie graniczy Stwórca i natura.

nie w „Przedświcie0 promieniało piękno naszego romantyzmu, ale w tem haśle prawdziwie wieczystej idei w narodzie, w tem haśle prawdziwie klasycznem:

wszystko dla Ojczyzny, każda myśl, każde uczucie, każdy ruch serca, każde serca drgnienie,,.

Piłsudski widzi Polskę, stanowi pra­

wa, buduje arkę świętości polskiej, wy­ konywa władze osądu i we wszystkiem

słucha natchnienia. Stanął na przełę-

Na dzień 19 marca

Uczmy się — jak kochać, walczyć i żyć, Jak służyć Ojczyźnie z całych swych sił, Jak dla Niej tarczą i ostoją być,

Od tego — kto jej wskrzesicielem był.

Uczmy się od Niego kucia na sta.

Djucha... Swą wiarą za młodu jak kuć, Jak wzrok kierować w piękną, jasną dal, Jak tętno Polski w swoich żyłach uczuć.

1 mam je, mam tych skrzydeł dwoje,

Wystarczą: od zachodu na wschód je rozszerzę, Lewem o przeszłość, prawem o przyszłość

uderzę, Ciebie!

I dojdę po promieniach uczucia — I zajrzę w uczucia Twoje.

do

na niebie!

potęga:

0 Ty, o którym mówią, że czujesz Jam tu, jam przybył, widzisz, jaka ma Aż tu moje skrzydło sięga!

Lecz jestem człowiek, i tam, na ziemi me ciało;

Kochałem tam, w Ojczyźnie serce me zostało...

Ale ta miłość moja na świecie,

Ta miłość nia na jednym spoczęła człowieku Jak

Nie

owad na róży kwiecie,

na jednej rodzinie, nie na jednym wieku.

kocham cały naród! Objąłem w ramiona Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia, Przycisnąłem tu do łona,

Jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec!

Chcę go dźwignąć, uszczęśliwić, Chcę nim cały świat zadziwić...!

Ja

A więc wszystko powinno być obró­

cone, przekształcone, przemienione na chwałę i potęgę Narodu.

Otóż chcąc być w zgodzie z tym realnem poczuciem narodowości, Mar­ szałek Piłsudski obrał jedno, jedyne wyjście, rozświetlone przez słońca swej przenajświętszej Polski — Mickiewicza, Krasińskiego i Słowackiego, utożsamił naród z pięknem najźywszem. Bo pięk­

no mimo zachwytów nad epoką roman­ tyczną nie było zrozumiane w tem zna­

czeniu duchowem.

Albowiem nie w „Dziadach", nie w.

„Panu Tadeuszu", nie w „Kordjanie",

czy czasu i oczy ręką ocieniając, widzi daleki horyzont losu, po którym kroczy do swej wielkości Rzeczypospolita Polska.

Dlatego Piłsudski wie, że jakkolwiek można być bardzo niepopularnym, gdy o prawdę zaczyna się walczyć z włas­

nym narodem, to jednak walkę tę na­

leży podjąć — i niewaha się przed nią, idzie do niej z rycerskim proporcem w ręku, z oryflamą natchnienia, z pioru­

nami w czynie.

Bo On jest jednym z rodu wycho­

wawców, jak po inne czasy byli niemi i Dante i Mickiewicz, Przez takich ludzi naród staje się rodziną, wychowaną w równości uczuć i w wielkich ideach,

Wsędzie, gdzie się rodzi duch wol­

ny, tam ludzie nasyłają mu niewolę, gdzie się zjawia natchnienie, tam oni nasyłają powszedniość, a gdzie się pod­

nosi wielkość tam przeciwstawiają prze­

ciętność, Zmaganie się tych dwóch sił, dwóch porządków, jest jakąś zmorą w twórczej pracy Piłsudskiego, w którego ręce Opatrzność złożyła rzeczy funda­

mentalne, oddane pod straż Jego wiel­

kiego ducha i Jego świętą ideę, jaśnie­

jącą blaskiem gwiazd nad Polską, Takim jawi się swemu narodowi Piłsudski na przełomie czasów daw­

nych i nowych, takim powstał nam z

„ciemnego sosen uroczyska".

Takim niechaj nam Bóg najdłuższe lata!...

W Kołacie, dn. 19. III.

Stanisław

Go zachowa w

1934 r.

Jasiński.

Nasza idea

Miernikiem kultury każdego na­

rodu jest ilość i jakość wydawnictw prasowych, informujących społeczeń­ stwo o przejawach życia zbiorowego, kulturalnego i gospodarczego bieżą­

cej chwili oraz ilość czytelników pra­ sy. Im większa jest ilość prasy, pra­

sy dobrej, pojmującej swe szczytne posłannictwo, — tem większem jest uświadomienie społeczeństwa. Prasa bowiem nie tylko może, ale powinna oświetlać wszelkie zagadnienia zgo­

dne z interesami Państwa i społeczeń­ stwa. Prasa w czasach obecnych ma możność zdobywania wszelkich po­

trzebnych informacyj, a mając rów­

nocześnie zapewnioną współpracę wybitnych jednostek ze wszystkich dziedzin życia zbiorowego może też należycie omawiać zagadnienia doty­

czące wszystkich przejawów myśli i

nowiska w sprawach na jego łamach poruszonych. Prasa, to poważna broń w dzisiejszych czasach.

Z tych też względów niema świecie stronnictwa politycznego, zrzeszenia gospodarczego czy t.

któreby nie miało bodaj jednego wła­

snego i często kilku organów praso­

wych, zapomocą których swój pro­ gram, swoje poczynania wysyła w świat między czytelników, by ich dla swego programu pozyskać.

PRASA BOWIEM JEST ŁĄCZ­

NIKIEM MIĘDZY LUDŹMI KIERU­ JĄCYMI PARTJAMI POLITYCZ- NEMI — CZY TEŻ ZRZESZENIAMI GOSPODARCZEMI A SPOŁECZEŃ­

STWEM.

I KTO POTRAFIŁ PRZEKONAĆ SŁUSZNOŚCIĄ SWOICH ARGU­

MENTÓW WIELKĄ MASĘ CZY- na

Ucząc się — społem czcijmy taki dzień — Dzień, który imię Mocarzowi dal,

W dniu takim — swego ducha na spiż zmień, Jeśliś go słabym jeszcze wczoraj miał.

Pamiętać trzeba, że tak wielki czyn

Winien trwać wiecznie, jak trwać będzie świat, Jak odkupieniem ojców naszych win,

Kiedy sprzedawał swego brata brat.

Dzień Twórcy czynu, niech służy za znicz Rozpalający w sercach naszych moc, Albo... niech służy jako karny bicz

Dla tych — sumienie których jest — jak noc.

W dniu tym — od Karpat do Bałtyku wód — Okrzyk potężny wznieśmy z całych płuc...

Że taką chwalą okrywa swój lud, Niech żyje Polska! Niech żyje jej wódz!

ANDRZEJ RODZIEWICZ

Polskiego i jego przedstawicieli, a wyzbycie się szowdnizmu partyjne­

go. Dla Polaka każdego, są pewne świętości, których bezkarnie zniewa­

żać nie pozwoli. A o tem prasa opo­ zycyjna zapomina. Lecz działalność prasy opozycyjnej, zatrutej fjadem partyjnej nienawiści, skutecznie pa­

raliżuje prasa prorządowa. Na tere­

nie powiatu wąbrzeskiego tę walkę podjęliśmy my, zgrupowani w wy­

dawnictwie naszem „Glosie Wą­

brzeskim. NASZE OBJEKTYWNE STANOWISKO W SPRAWACH O- GÓLNO-PAŃSTWOWYCH ZYSKU­ JE CORAZ WIĘCEJ ZWOLENNI­

KÓW. Stoimy bowiem na stanowi­

sku, że idea Marszałka Jóezfa Pił­

sudskiego zwyciężyć musi na całej

On bowiem potrafił wstrząsnąć duszą Narodu znajdującą się w le­

targu po upadku powstania stycznio­

wego, On potrafił młode umysły za­

palić do czynu, do walki zbrojnej, On tą walkę o Niepodległość Ojczy­

zny zaczął, mimo niechęci starszego społeczeństwa i On tą walkę zakoń­

czył zwycięstwem, odbudowaniem Wolnej i Niepodległej Ojczyzny.

Ludzie przy Nim zgrupowani, to Ci szaleńcy, którzy na stos rzucili swój życia los. I kiedy umilkły surmy wo­

jenne, zabrali się do budowy potęż­

nej i mocarstwowej Polski w myśl wskazań Wodza Narodu Marszałka J. Piłsudskiego. I pracę tą mimo wielkich trudności dalej prowadzą.

NASZE WYDAWNICTWO STA­

NĘŁO RÓWNIEŻ W SZEREGU TYCH PRACOWNIKÓW. W MIA-

RĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI STA­

RAMY SIĘ WPOIĆ W SPOŁECZEŃ­ STWIE SZACUNEK I CZEŚĆ DLA WIELKIEGO SYNA NASZEJ OJ­

CZYZNY MARSZAŁKA J. PIŁSUD­ SKIEGO. STARAMY SIĘ O PO­

WIĘKSZENIE SZEREGÓW JEGO ARMJI, CICHYCH A OFIARNYCH PRACOWNIKÓW, POPIERAMY WSZELKIE DĄŻENIA RZĄDU POL­

SKIEGO, ZMIERZAJĄCE DO ZGO­

TOWANIA LEPSZEJ PRZYSZŁOŚ­

CI NASZEJ OJCZYŹNIE.

SPRAWY TE MAJĄ W NASZYM ORGANIE GORĄCYCH RZECZNI­

KÓW. UWAŻAMY TO ZA NASZ ŚWIĘTY OBOWIĄZEK WOBEC

PAŃSTWA I SPOŁECZEŃSTWA.

TE NASZE USIŁOWANIA ZNALA­

ZŁY WYRAZ NA JEDNEM Z O- STATNICH POSIEDZEŃ PREZYD- JUM RADY POWIATOWEJ BBWR, NA KTÓREM UCHWALONO UZ­

NAĆ NASZ ORGAN JAKO ORGAN OFICJALNY BBWR. NA TERENIE POWIATU WĄBRZESKIEGO, O- RAZ ZAAPELOWAĆ DO CZŁON­

KÓW O POPARCIE NASZEGO PI­ SMA. MY ZE SWEJ STRONY OŚ­

WIADCZAMY, ŻE NADAL STAĆ BĘDZIEMY NA POSTERUNKU I NADAL PRACOWAĆ BĘDZIEMY W MYŚL WSKAZAŃ WODZA NA­

RODU MARSZAŁKA J. PIŁSUD­ SKIEGO DLA DOBRA NAJJAŚ­

NIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I SPOŁECZEŃSTWA.

Wydawnictwo

„Głosu Wąbrzeskiego"

czynów ludzkości.

Jak różnolitem jest zainteresowa­

nie społeczeństwa, tak różnolitą jest treść, kierunek i forma poszczególn.

organów prasy. Najbardziej poczyt­

ną i rozpowszechnioną jest dziś prasa codzienna, rozchodząca się w tysią­

cach egzamplarzy, dochodząca do pa­

łaców i do chat ludu wiejskiego.

Prasa ta daje czytelnikowi pog­

ląd na to co się w danej chwili dzie­ je w świecie i co czytelnika intere­

suje. Cała prasa codzienna ponadto reprezentuje jakiś kierunek ideowy, polityczny czy społeczny, a omawia wszystkie te zagadnienia.

Wielkim walorem dla pisma jest jego finansowa niezależność, a rów­

nocześnie zajęcie objektywnego sta-

TELNIKÓW, TEN MA W RĘKU O- GROMNE ATUTY ZWYCIĘSTWA.

A również z tych samych założeń wychodząc rządy w całym świecie starają się mieć prasę dla swoich pro­

gramów przychylnie usposobioną, — gdyż w tym wypodku mając za sobą prasę, mają i zaufanie społeczeństwa.

Na Pomorzu ilość prasy codzien­ nej jest duża. Niema miasta powiato­

wego w któremby nie było bodaj je­

dnej gazety.

Nie wszystkie te pisma jednak spełniają swój obowiązek tak, jak go spełniać powinny.

Obowiązkiem bowiem pracy pol­

skiej na Pomorzu jest bez względu na jej kierunek polityczny objek- tywne stanowisko wobec Państwa

, .i

Układ wlosko-auitriacko węgierski

Wiedeń. W dniu 17 bm, został pod­

pisany układ. Korespondent „Neues Wiener Abendblatt donosi z Rzymu:

Pakt podpisany przez Włochy, Austrję i Węgry zawiera m. in. ustęp o niepod­

ległości Austrji, Lin ja polityki zagrani­ cznej wszystkich trzech państw będzie jednolita. Premjerzy układających się państw będą w przyszłości częściej niż dotychczas odbywali wspólne narady.

Umowy gospodarcze oznaczają zerwa­

nie z systemem samowystarczalności, Włochy i Austrja zaprzestają sztuczne­

go powiększania swoich powierzchni za­

siewów, natomiast Węgry przestaną sztucznego popierania rozwoju swego przemysłu. Rzeczoznawcy gospodarczy trzech państw zbiorą się 15 kwietnia w

Rzymie celem omówienia poszczegól­

nych spraw. Największe trudności, wed­

ług korespondenta, wywołała kwestja zbytu węgierskich produktów agrarnych, W toku dyskusji nad tą kwestją, premjer Goembes uderzyć miał nawet uderzyć pięścią w stół.

WYSTAWA POLSKIEJ SZTUKI LU­

DOWEJ W MARSYLJI.

Marsylja. Otwarto tu w obecności konsula polskiego Obrębskiego wysta­ wę polskiej sztuki ludowej. Wystawa cieszy się duźem powodzeniem. Prasa poświęciła jej szereg przychylnych wzmianek.

(3)

---TXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA S T R . 3 --- „ G Ł O S W Ą B R Z E S K I" --- --- --- --- - N R . 33 = ^ =

taiM wilii H ttiii

W ielk o ści! K om u n azw ę tę p rzy d an o , T en tęg ich sił o ży w ia w so b ie m oce I d u szą trw a, w ielek ro ć p o w o łan ą, Ś w iecącą w d łu g ie n aro d o w e noce...

P rzem o że śm ierci i tru m ien g łaz zd ru zg o ce

D ziś p rężą się p rzed K o m end an tem w p o staw ie p ełn ej p o słu ch u i n ieo g ra­

niczonego o d d an ia n ie ty lk o szereg i je­

go żo łnierzy , w y p ró b o w an e w o fiarn ej

słu żb ie d la P ań stw a. D ziś ju ż n ieza­

leżn ie od p rzeciw ieństw p o lity czn y ch

cały N aró d w idzi w M arszałk u czło­

w iek a h isto rji, n a m iarę n ajw ięk szych i cały N aró d sk u p ia się d o k o ła N iego.

O rli lo t M arszałk a dźw iga w zw yż d o lę o jczy zn y i n iesie ją n a sw ych sk rzy d łach .

U/ódz

Z pożogi strasznej, z dymów kurzawy, Z tęsknoty wielkiej bez dna i miary, Co spowinęła duszę w strzęp krwawy, Z godzin rozpaczy i braku wiary,

Powstał Potężny, Niezwyciężony 1 u zamkniętych przystanął wrót.

P o w stan ie zm artw y ch , n a n aro d u czele W n ieśm ierteln o ści k ró lo w ać k o ściele.

Dojrzawszy nędzy ciemne otchłanie, Gdzie tylko smutek jęczał bezsilny (Wyspiański: Kazijnięrz Wielki)

K ażd y czyn w ielki, sk ro jo n y n a m ia­

rę h isto rji, n ie ty lk o w y w o łu je b ezpo ­ śred n ie sk u tk i. N iejed n ok ro tn ie zn acze­

n ie jeg o u rasta w m iarę p o stęp u czasu.

Z ak lęta w w ielkim czynie su g esty w n a m oc h artu i p o św ięcen ia u sk rzy d la całe p o k o len ia, ro zp ło m ien ia je ogniem en ­ tu zjazm u i k ażę p o d jąć p rzerw an y tru d , n iedo k o ń czo n e dzieło.

C zęsto k ro ć ry cerz p rzeg ran ej sp ra­

w y, k tó rem u n ie b y ło d an em realnie o d ­ d ziałać n a bieg h isto rji, p rzek ształca d u sze n ad ch o d zący ch p o n im p o k o leń i staje się w ielk im w y ch o w aw cą n aro d u , ro d zicem p o tężn y ch ru ch ó w sp o łecz­

n ych . L eg en d a K o ściu szk o w sk a, o p ro ­ m ienio n e au reo lą leg jo n y D ąb ro w sk ieg o , ry cerska śm ierć k s. Jó zefa, m ęczeń stw o Ł u k asiń sk ieg o , h art T rau g u tta — stały się m o to ry czn ą siłą w d ziejach P o lsk i u jarzm io n ej i k ształto w ały realnie d zie­

jów ty ch ry tm i d ram aty czn y p rzeb ieg . S zczęśliw si od ty ch ry cerzy sp raw y d o raźn ie p rzeg ran ej i w ięksi od n ich w p ersp ek ty w ie w iek ó w są ci n ieliczn i lu ­ d zie h isto rji, k tó ry m d an em b y ło k ształ­

to w ać realn ie n a całe lat d ziesiątki bieg w y d arzeń , k łaść zręb y p ań stw o w eg o i n aro d o w eg o o d ro d zen ia i ro zw o ju , n a szlak i m o carstw o w eg o p o ch o du w zw yż w y p ro w ad zić n aw ę o jczy stą.

C h ro b ry , K azim ierz W ielk i, B ato ry , P iłsu d sk i... N azw isk a te to lap id arn y sk ró t ty siąclecia n aszy ch dziejów , bo k ażda z ty ch p o staci o zn acza zw ro tn y p u n k t w h isto rji p o lsk iej p ań stw o w o ści.

K ażęla z n ich to w ielk i o rg an izato r i rzeźbiarz p o lsk iej rzeczy w isto ści, to w ó d z zw y cięsk i, ro zszerzający g ran ice p ań stw a i u m acn iający m o carstw o w e stan o w isko P o lsk i w E u ro p ie. Ż ycie i czy n k ażd ej z ty ch p o staci jest — b y p o ­ w tó rzyć p ięk n e o k reślen ie S ło w ack ieg o

p ch n ięciem p o tężn eg o w io sła, k tó re sk o łatan y o k ręt R zeczy p o sp o litej w p ro ­ w ad za zw y cięsk o w n u rt o d ro d zo n ej m o cy i potęgi.

Ż ycie i czyn Jó ezfa P iłsu d sk ieg o to d zieje P o lsk i n a p rzestrzen i o statnich lat k ilk u d ziesięciu , to ten o lb rzy m i d y ­ stan s, jaki leży m iędzy P o lsk ą n iew o ln ą i b ezsiln ą, w y d an ą n a łu p carsk iej p rze­

m ocy i p ru sk ich p raw w y jątk o w y ch a d zisiejszą R zeczy p o sp o litą, id ącą zw y­

cięsk o ku sw ym d ziejo w y m p rzeznacze­

niom i w y su w ającą się n a czo ło p ań stw E u ro p y śro d k ow ej i w sch o d n iej... C zyn P iłsu d sk ieg o to o d ro d zen ie w N aro d zie p o lsk im ty ch w szy stk ich n ieśm ierteln y ch w alo ró w m o raln y ch , k tó re są n ieo d zo w ­ n y m w aru n kiem d alszeg o ro zw o ju , o d ro ­ d zen ie ry cersk o ści ducha, p o czu cia so li­

d arn o ści z całem sp o łeczeń stw em i p o ­ czu cia o d p o w ied zialn o ści za lo sy p ań ­ stw a.

P iłsu d sk i, m ó w iąc o d n iach sierp nio­

w y ch 1914 r., k ied y to w stający h u ra­

gan w o jn y św iato w ej w b ezsiln e o d ­ rętw ien ie w p raw i sp o łeczeń stw o p o l­

skie, n ie w y łączają^ i lu d zi, u siłu jący ch iść ślad am i M arszałk a, p o w iad a: ,,0 d teg o też czasu d atu je się m o ja d łu g o let­

n ia sam o tn o ść, k tó ra m i się tak d ała w e zn ak i w m o jem ży ciu ...” T ak było, g d y w o k resie w alk i rew o lu cy jn ej z ca­

ratem zm ag ać się m u siał z d o k try n er­

stw em n ajb liższy ch często to w arzy szy p racy i n ap różn o w k rzy k iw ał h asło n ie­

p o d leg ło ści N arów p o lsk i. T ak było, g d y p o czął tw orzy ć p ierw sze p o lsk ie szk o ły w o jsk o w e, n ieo d zo w n y in stru ­ m en t w alk i o w olność. S am o tn y m był, g d y n arzu cał p o lsk ą szab lę n a szalę w y ­ p ad k ó w , m ający ch z pożogi w o jn y w y- d źw ig n ąć n o w ą m ap ę E u ro p y .

W n iep o d leg łej ju ż P o l s c e sam otn y m w y siłk iem d źw ig ał o d p rzy ­ cieś! gm ach O jczy zn y , często sam jed en p rzeciw staw iając się zw y cięsk o p an o­

szącem u się w R zeczy p o sp o litej złu, O n, w ielk i p raw o d aw ca N aro du .

0 twórczy wysiłeknarzecz dobra zbiorowego

Prezes W. Sławek o nowej Konstytucji

to, d la sp raw y K o n sty tu cji zw o łan a zo stan ie sesja n ad zw y czajn a, czy też d o p iero jesien ią p ro jek t u staw y sta­

n ie się p rzed m io tem d alszy ch o b rad n aszy ch izb p arlam en tarn y ch , w ch o ­ d zim y w o statn i ju ż etap n ap raw y n a­

szego u stro ju .

W ciąg u k ilk u co n ajw y żej n ajb li­

ższy ch m iesięcy k ieł k ie to d zieło zo ­ stan ie d o k o n an e.

P u łk o w n ik W . S ław ek w sk azał w p ięk n y ch sło w ach n a to, że n aczeln em zad an iem naszego p o k o lenia m usi b y ć

„n astaw ien ie sp o łeczeń stw a n a w ła­

ściw y to r ro zw oju ".

T y m to rem m usi b y ć „p raca i za­

p raw ian ie się w w y siłk u n a rzecz d o ­ b ra zb io ro w eg o , jak ie jest p ań stw o".

D o ty ch czas to w in n o w p ierw szy m rzęd zie d o ln y ch w arstw N aro d u , — g d y ż one „staw ią siłę, n a k tó rej p ań ­ stw o b ęd zie się m u siało w sw oim cza­

sie o p rzeć". M usim y w y zw o lić p ręż- p ew n ić tw ó rczy n i w arto ścio m d u szy p o lsk iej o d p o w ied n i ro zw ó j, w y p le­

nić z n iej sk ło n n o ść do lib eru m v eto i u rzesad n eg o in d y w idu alizm u , — a w ów czas sh arm o n izu jem y in teres p ań stw a z d o b rem i am b icją p racy jed o n stek , w rcielen i w ży cie n o w ą fo r­

m u łę p ań stw a, w k tó rej rząd n ie b ę­

d zie o p ierał się ty lk o n a p rzy m u sie ole i n a w y siŁ k u zb io ro w y m o b y w a­

teli.

N ow a K o n sty tu cja o d zw ierciad la te p o g lądy p rzy w ó d có w obozu pom a- jo w eg o .

Z w ierzch n ia ro la P rezy d en ta R . P . stan o w i d o stateczn y h am u lec p rzeciw n ieb ezp ieczeń stw u w ew n ętrz. ro zp rę­

żen ia. R ó w n o cześn ie jed n ak S ejm , — n ieu szczu p lo n y w sw y ch p raw ach , m a b y ć p o lity czn ą rep rezen tacją sp o ­ łeczeń stw a i areną ścieran ia się ro z­

b ieżn y ch p o g ląd ó w i interesów 7. S en at n ato m iast w n o w ej sw ej stru k tu rze m a b y ć rep rezen acją p ań stw o w ej ra­

cji stan u .

O to d o ro b ek , jak i n asze p o k o le­

nie, o d p o w ied zialn e za zało żen ie w ie­

czn y ch p o d w alin pod p ań stw o w y b y t P o lsk i, w n ieść p rag n ie do sk arb n icy ' o d zied ziczo n ej po M odrzew skim i Ś w iat p o w o jen ny zag u b ił busolę,

k tó rab y m u w sk azy w ała d ro g ę p o stę­

p u i ro zw o ju bez w strząsó w i zaw ich - rżeń zb io ro w eg o ży cia. C zęsto k ro ć 1 po o m ack u szu k a te j d ro g i, bo zaw io- ' d ły i zb an k ru to w ały teo rje i p raw d y

z ep o k i p rzed w o jen n ej.

N ie w y trzy m ały p ró b y czasu, sta-

। n ęły b ezrad nie w obec now ych, b ar­

d ziej sk o m p lik o w an y ch w aru n k ó w ży cia. D ość w sk azać n a zag adn ien ia g o sp o d arcze, n a zw ichn iętą w sposób trag iczn y ró w n o w ag ę m ięd zy p ro d u­

k cją a spożyciem , n a ro zw arcie no­

życ m ięd zy cen am i za p ro d u k ty ro ln e a .w yroby p rzem y słu , n a n iesp raw ie ­ d liw y w ciąż p o d ział d o ch o d u sp o łe­

cznego, n a k lęsk ę b ezro b o cia, n a k a­

tastro faln y sp ad ek o b ro tó w m ięd zy ­ n aro d o w y ch . B an k ru tu ją ogłoszone zrazu jak o zb aw cze ró żn e ek sp ery­

m en ty .

Ś w iat stał się istn ą w ieżą B abel, zap o m n iał w sp ó ln eg o ek o n o m iczn e ­ go języ k a, p rzem ien ia się w szereg o- szań co w an y ch fo rtec, jaw iem i się sta- jąw szy stk ie po k o lei o rg an izm y p ań ­ stw o w e, d ążące do au tarkji i gospo­

d arczej izo lacji, jęczące ró w n o cześ­

n ie pod ciężarem w szy stk ich u jem ­ n y ch g o sp o d arcze sk u tk ó w o d stęp ­ stw a od zasad y m ięd zy n aro d o w ej w sp ó łp racy .

T ein w ięk sze w arg i n ab ierają dziś zag adn ien ia u stro jo w eg o . T y lk o p ań ­ stw o o d p o w ied n io p raw n e, w y p o sa­

żone w atry b u cje u m o żliw iające m u realizację k o n sek w en tn ej p o lity k i w e w szy stk ich d zied zin ach zb io ro w e ­ go życia, w d zied zin ie ek o n o m iczn ej w p ierw szy m rzędzie, ty lk o p jań st- w o o siln y m pionie, o o d p o w ied n io zm o n to w an ej h ierarh ji o rg an ó w w ła­

d zy — sp ro stać m oże sw em u zaw an iu . Jeżeli p ro b lem u stro jo w y g ó ru je dziś n ad całem życiem p o w o jen n y m św iata, tern w ięk sze m a zn aczen ie dal

P o lsk i O d ro d zo n ej.

N asze ek sp o n o w an e p o ło żen ie g e­

ologiczne, n asze zaco fan ie g o sp o d ar­

cze, b ęd ące sm u tn y m sp ad k iem o k re­

su n iew o li i lat w o jn y , nasze, ja k p o -,_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ a r _ _ _ _ _ _ _ _ _ __ _ _ w iedziałb y S zu jsk i, "m łodość cy w ili-: S k ard ze, po K o łłątaju , S taszy cu , Ign.

zacy jn a" w p o ró w n an iu z n aro d am i P o to ck im i in n lch w ielk ich w vcho- zach o d n iem i — są to w szy stk ie m o­

m en ty , d zięk i k tó ry m o d p o w ied n i n a­

stró j p ań stw o w y staje się p raw d zi- w em „b y ć alb o n iee b y ć" n aszej p rzy ­ szłości, n aszej isto tn ej n iezaw isło ści.

N ic też d ziw n eg o , że w łaśn ie za- g o d n ien iem u stro jo w y m p o św ięcił p rezes B B W R ., p u łk . S Ł A W E K i sw o­

je o statn ie p rzem ó w ien ie, w y g ło szo­

n e w K rak ow ie n a to w arzy sk iem ze­

b ran iu czło n k ó w obozu zach o w aw cze­

go. W y k azał n a u ch w alo n y ju ż p rzez S ejm p ro jek t K o n sty tu cji. Z w rócił u- k ag ę, że w obec p rzek azan ia S en ato - w iu ch w ały sejm o w ej, p o częły ju ż m iny. S en at w p rzeciąg u d n i 30 od ch w ili o trzy m an ia p ro jek tu u staw y zap o w ied zieć m usi, — że zam ierza w n ieść do in eg o p ew n e p o p raw k i, w ciąg u d alszy ch d n i 30 m usi te p o p ra­

w k i u ch w alić, poczem u staw a w raca do S ejm u d la o stateczn ej ju ż k o d y fi­

k acji.

R zecz jasn a, że term in y b ieg n ą ty lk o w o k resach fu n k cjo n o w an ia p arlam en tu. B ez w zg lęd u jed n ak na

w aw cach N aro d u i tw ó rcach p o lsk iej m iśli p o lityczn e.

Dzieci Marszałkowi

0 Wodzu nasz ukochany Dziś Tobie śluby składamy, Bo dziś dzień Twój najmilszy O Komendancie nasz najżyczliwszy!

Bo Dziadek i w Polsce dobrze radził Naszych legjonów na wojnę wyprowadził, A kiedy wojna krwawo się skończyła

Wracali z okrzykiem Jeszcze Polska nie zginęła!

Dlaczego Imię Twoje tak czcimy?

Dlaczego dziś wszyscy Cię tak lubimy?

Boś doprowadził Polskę do sławy!

O Dziadku, Dziadku nasz łaskawy!

My dzieci Polskie ślubujemy Ci wiernie, Uczyć się pilnie, wspomagać biednych miłosiernie

Bo oni starzy o Polskę bili się z Tobą, Byli Ci wierni, bezpieczni pod Twoją Osobą!

U ło ży ła K azim iera G arczy ń sk a u czen ica k l, V II szk o ły pow sz. w W ąb rzeźn ie

Powiódł za Sobą na bój, wzmaganie Hufiec straceńców w szlak nieomylny,

By dzień radosny wykuć stęskniony, By wykwitł z cudów najwyższy cud!

I

Huknęły działa i niebios szlaki Dymy ofiarne spowiły chmurą.

Śmierci żałobne, nieszczęsne ptaki, Pieśń zaśpiewały dziką, ponurą.

A On potężny niosąc pioruny, I

Gnał nielękły, gdzie wstawał wróg.

Szatanów pierzchła czerń nieprzejrzana, Gromy zabłysły ognia lawiną,

Zadrżała ziemia jękiem wezbrana, Bój się ropętał, szałem rozwinął.

I

Niebo okryły nie zgasłe łuny, On pędził wdał bez lęku, bez trwóg.

Lecz przyszła chwila, gdy zmilkły działa, I cisza legła na ziemi krańcach,

Spokojem wielkim legła zdrętwiała,

Na krwią zbryzganych, śmiertelnych szańcach.

h Wtedy Potężny, Niezwyciężony,

Stanął u złotych, zamkniętych wrót.

Wziąwszy je w dłonie silne miłością Rozwarł podwoje niewolą poczęte, 1 to co było długo nicością, Stało się żywe, przejasne, święte,

Jak bajki miraż w dzień szczęścia śniony,

V

Ten jeden z cudów najwyższy cud!

Hełena Miśnitakiewiczówna.

L E G JO N IŚ C I G D A Ń S C Y U P A N A M A R S Z A Ł K A

G d ań sk . W y sta rto w a ła stąd d o W arszaw y sztafeta m o to cy k listó w le­

g io n o w y ch , k tó ra zło ży M arszałk o­

w i P iłsu d sk iem u w B elw ed erze m el­

d u n e k leg io n istó w p o lsk ich w G d a ń ­ sku.

A R E S Z T O W A N IE 8 O F IC E R Ó W P a ry ż . Z M a d ry tu d o n o szą, że a- reszto w an iu tam pod zarzu tem o rg a­

n izo w an ia sp isku 8 -m iu o ficerów k a ­ w a le r ji. O ficero w ie ci m ieli zb ierać w śró d w c isk o w y c h p o d p isy p o d d e­

k larację, w y rażającą sy m p atję d la u w ięzio n y ch g en erałó wJo se S an y u ri i Jo se C av alcan ti.

Dryjański robi draństwa

W d n iu 3 bm . zjaw iło się w Z ale­

siu, pow . C h o jnick i 2 osobników n a ro ­ w erach , k tó rzy p u szczali w obieg fał­

szy w e p ien iąd ze. N aty ch m iastow y p o ś­

cig d o p ro w ad ził do u jęcia jed n eg o z n ich a m ian o w icie D ry jań sk ieg o S tan isław a z zaw o d u cu k iern ik a, zam . w B y d g o sz­

czy, d ru g ieg o zaś o so b n ik a B uchow skie- go Ju ljan a z B y d g o szczy p rzy trzy m ał d n ia 5 bm . w y d ział śled czy w B y d g o sz­

czy.

Ś w iad ek restau rato r z Z alesia bio- rący u d ział w p o ścigu zau w aży ł jak w ym . D ry jań sk i p o d rzu cił do p rzy d ro ż­

n eg o staw u d w u kro tnie jak ieś zaw in iąt­

ka. P o sp u szczen iu w o d y zau w ażo n o ch u steczk ę w k tó rej b y ło 32 m o n ety a 10 zł, 5 m o n et a 5 zł, 11 m o n et a 2 zł.

n a o g ó lną sum ę zł 367. M o n ety te o k a­

zały się fałszy w e. D ru g ieg o zaw in iątk a n ie zn alezio n o . Istn ieje p o d ejrzen ie, że to ci sam i osobnicy n a ro w erach , k tó rzy g raso w ali ró w n ież n a teren ie p o w iatu staro g ard zk ieg o w m iejsco w o­

ści O siek. W m ięd zy czasie u jęto w sp ó l­

n ik ó w D ry jań sk ieg o w o so b ach W ó jci­

k a F elik sa z B y d g o szczy i K rau tzeg o S tan isław a z T czew a.

Cytaty

Powiązane dokumenty

niczych uzasadnia się samo w sobie, gdyż wartość gosipodarstw rolnych obniżyła się o przeszło 2/3, wobec czego rolnicy stracili również 2/a sw’ego majątku, a mimo

[r]

łow ej, przedstaw ienie teatralne jest przecież jedną z głów nych prac, aby w yjść i ukazać się w si, pokazać jej sw ój dorobek, przed­. staw ić się jej w sw

Francja nie może się jednak zgodzić, by równocześnie z rozbrojeniem Francji, zbroiły się w przyspieszonym tem pie inne państw a.. W stosunkach polsko-francuskich od roku

wykonuję wszelkie prace wchodzące w zakres szklarstwa jak: oprawa obrazów, luster

K to tego nie w idzi, ten albo nie zda je sobie sprawy z doniosłości zagadnień gospodarczych życia pom orskiego, albo w naj­. gorszym w ypadku tego w idzieć

m aga się obecna poważna chwila, jeśli potrafią wznieść się na poziom burzli­. wych i z nieodpartą siłą narzucających się uczuć, które w strząsają sercam i

Antoni