• Nie Znaleziono Wyników

Poetyka epifanii we wczesnej twórczości Jamesa Joyce'a

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poetyka epifanii we wczesnej twórczości Jamesa Joyce'a"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Mateusz Kotwica

Poetyka epifanii we wczesnej twórczości Jamesa Joyce’a

Prace Literaturoznawcze 2, 207-214

2014

(2)

2014 207-214

M ateu sz K otw ica

U n iw e rsy te t W rocław ski

P o e ty k a ep ifa n ii

w e w cz esn ej tw ó r c z o śc i J a m e sa J o y c e ’a

P o e tic s o f e p ip h a n y in J a m e s J o y c e ’s e a rly n o v e ls

Słow a kluczow e: epifania, powieść, modernizm, poetyka Key words: epiphany, novel, modernism, poetics

J a m e s Joyce był je d n y m z ty ch artystów , k tó rzy z p e łn ą św iadom ością w pisyw ali w swoje u tw o ry zało żen ia p oetyk i ta k , aby czytelnik m iał m ożli­

wość rów noległego w g ląd u w te k s t oraz sposób jego tw o rzen ia. Irla n d z k i a u to r nie tylko obudow yw ał swoje dzieła k ry ty czn y m i k o m e n ta rz a m i czy te k s ta m i teoretycznym i, ale pozw alał, by arty sty c z n e w yznacznik i były w y ra ­ żan e p rzez sam y ch b o h ateró w jego powieści, tw o rząc dw upoziom ow e odczy­

ty w an ie d zieła1. W początkow ej fazie tw órczości Joyce zafascynow any byl pojęciem epifanii, k tó ra sy tu o w a ła się w c e n tru m jego literack iego św iatopo ­ g ląd u . A u to r n ie tylko tw o rzy ł m a łe form y p ro z a to rs k ie , k tó re o p a trz y ł w spólnym ty tu łe m E p ifa n ie 2, ale ta k m odelow ał n a rra c je u tw orów pow ieścio­

wych, by ich bo hatero w ie rów nież m ieli m ożliwość ich p rzeży w ania.

E p ifa n ia b y ła więc d la Joyce’a nie tylko g a tu n k ie m , w y p ełn ian y m odpo­

w ie d n ią tre śc ią , ale z a raz em k a te g o rią estety c zn ą, co w y raźn ie podnosiło s ta tu s jego twórczości. D latego p o s ta ra m się zrek o n stru o w ać, podejście a u to ­ r a do tego pojęcia. In te rp re ta c ji poddam przed e w szy stk im fra g m e n ty S te fa ­ n a B o h a tera 3, je d n a k pod koniec odniosę się tylko do k o m e n ta rz a um ieszczo­

nego w U lissesie4, k tó ry będzie p ełn ił funkcję k la m ry wobec ko nstru o w an eg o g a tu n k u i te c h n ik i twórczej.

N a osobną uw agę zasłu g u je P ortret a rtysty w w ieku m ło d zień czy m 5, k tó ­ ry sy tu u je się pom iędzy d w iem a w ym ienionym i pow ieściam i. N ie zo stały

1 U . Eco, P o ety k i Jo yc e ’a, p rz e ł. M. K o śn ik , W a rsz a w a 1998, s. 5.

2 J . Joyce, E p ifa n ie , p rzeł. A. P o p ra w a , „ L ite r a tu r a n a Sw iecie” 2007, n r 11—12, s. 5—24.

3 Tegoż, S te fa n B o h a te r, p rz e ł. K. F. R udolf, P o z n a ń 1995.

4 Tegoż, U lisses, p rz e ł. M. S ło m czy ń sk i, K ra k ó w 2001.

5 Tegoż, P o r tr e t a r ty s ty w w ie k u m ło d z ie ń c z y m , p rz e ł. J . J a r n ie w ic z , K ra k ó w 2005.

W arto o d n o to w ać, że j e s t to d r u g i p rz e k ła d teg o u tw o r u Jo y c e ’a. W cześn iejsze tłu m a c z e n ie ,

(3)

208 Mateusz Kotwica

w n im z a w a rte bezp o śred n ie w ypow iedzi n a te m a t epifan ii, ale ta k ie , k tó re od g ry w ają is to tn ą rolę w n a rra c ji. Je ż e li S te fa n B o h a ter w y ra ża założenia te c h n ik i epifanii, to P ortret w pro w ad za je w życie. G łów ny b o h a te r powieści, S tefan , ju ż od n ajm łodszych l a t dośw iadczał epifan ii, aż w p ew nym m o m en ­ cie sta ły się one p o d sta w ą jego arty sty cz n y ch d ziałań . Co ciekaw e, objaw ie­

n ia chłopca były n ie m a l dokład n y m p rz en iesien iem n iek tó ry c h stw orzonych w cześniej przez Joyce’a E p ifa n ii.

N ie u w ażam , żeby ta k ie d ziała n ie a u to ra tj. k o rz y sta n ie z k iedyś stw o­

rzonych fabuł, w ynikało z tra k to w a n ia ty ch w czesnych u tw orów jak o n iedo ­ kończonych i n ad a ją cy ch się w yłącznie do w łączen ia w w iększe u tw o ry po­

w ieściowe. Z aryzykow ałbym stw ierd z en ie, że ich u m ieszczen ie w n a rra c ji Portretu... stan o w i stw orzenie a u to in te rte k stu a ln e g o n a p ię c ia pom iędzy po­

p rz ed n im zbiorem a pow ieścią. Po w łączen iu daw ny ch fab u ł w obręb n a rra c ji pow ieści sen s k o n k re tn y c h E p ifa n ii u leg ał p rzem ian ie, zw iązanej z funkcjo­

no w an iem u tw o ru w zupełnie now ym k o n tek ście6. O pis ty ch relacji se m a n ­ tycznych w y k ra cza je d n a k poza z a k re s m oich rozw ażań.

Pojęcie ep ifan ii oczywiście n ie było całkow icie nowe, ale p osiadało d łu g ą i b o g a tą tradycję. Joyce za ad ap to w a ł tę koncepcję do sw oich celów, czerpiąc przed e w szy stk im z założeń W a lte ra P a te r a 7. N ie pow ielał je d n a k gotowych poglądów, ale ak tu alizo w ał je, pom ijając s tw ie rd z e n ia w jego opinii, naiw ne, co było c h a ra k te ry sty c z n e d la m odernistów . W te n sposób ep ifa n ia Jo yce’a s ta w ia ła w sw oim c e n tru m a rty s tę , k tó ry s tw a rz a ł rzeczyw istość dzięki sztu- ce8. Teoria t a b y ła ro z w ija n a ju ż wtedy, k iedy uczęszczał do szkoły. P isa n e przez niego te k s ty teorety czn e i kryty czn e zw racały u w agę w łaśn ie n a m iej­

sce tw órcy w św iecie i d w o istą n a tu r ę sztu k i. M iała być o n a z jed n ej stro n y w ie rn a rzeczyw istości, z drugiej zaś p o sia d a ła sym boliczny c h a ra k te r. Joyce proponow ał, by środek ciężkości nie o p ierał się n a d o zn a n iu m istycznym , ale w łaśn ie n a osobie au to ra . T akie podejście do sp ra w y znajd u je swoje odzw ier­

ciedlenie w kolejnych u tw o ra c h Joyce’a, w k tó ry ch p o stać n a jp ie rw d o ra s ta ­ jącego, później dojrzałego a r ty s ty sta n o w iła n a rra c y jn e c e n tru m powieści.

N ajpełniej ek sp licy tn a p o etyka epifanii om ów iona została n a k a rta c h S te ­ fa n a B ohatera - u tw o ru poprzedzającego P ortret artysty. Główny b o h a te r w

rozm ow ach ch arak tery zo w ał podstaw ow e założenia tej poetyki. Jego wypowie­

dzi m ożna odbierać ja k lite rac k i i św iatopoglądow y m a n ife st młodego twórcy:

Pod pojęciem epifanii rozumiał nagłe, duchowe manifestacje, bądź to w pospoli­

tości mowy i gestu, bądź też w godnym zapam iętania stanie samego umysłu.

zaty tu ło w an e P ortret a rty sty z czasów m łodości, w y d an e zostało po ra z pierw szy w 1931 roku, a jeg o a u to r e m b y ł Z y g m u n t A llan.

6 W ięk szo ść E p ifa n ii Jo y c e p rz e n ió s ł n ie m a l bez z m ia n , j e d n a k n ie k tó re z o s ta ły p o d d a ­ n e w y ra ź n y m p rz e k s z ta łc e n io m , a n a jm n ie js z a g r u p a w y s tę p u je w P ortrecie... w y łą cz n ie w fo rm ie a lu z ji.

7 U . Eco, dz. cyt., s. 49.

8 T am że, s. 50.

(4)

Wierzył, że właśnie człowiek pióra powinien zapisywać owe epifanie z niezwykłą troską, świadom ich wyjątkowej delikatności i ulotności. Powiedział Cranly’emu, że zegar na budynku Ballast Office też może być przedmiotem epifanii9.

Z pow yższych ro z w aża ń w y n ik a p rzed e w szy stk im pow ażny sto su n e k do przeżycia ep ifan ii w p o w iązan iu z lite ra c k im zap isem tego zjaw iska. P rz y ­ m io tn ik i, ja k ie w y k o rzy stan e zostały do jego opisu, w sk a z u ją n a u lo tn y c h a ­ r a k te r przeżycia. Liczy się w yłącznie chw ila, k tó r ą a r ty s ta po w in ien z a reje­

stro w a ć . E p if a n ia b y ła z d a rz e n ie m w z n io sły m , je j tr e ś ć m ia ła z o s ta ć z ro z u m ia n a i p rz e ż y ta w yłącznie p rzez w y b itn ą jed n o stk ę. N ajw ażn iejszy p o zo staw ał fa k t, że d a n e w y d a rz e n ie w ydało się S te fan o w i w pow ieści, a Joyce’owi w życiu, isto tn e . To a r ty s ta m iał n a d a w a ć sen sy elem en tom rzeczyw istości, bez niego pozostaw ałyby ciągle n ie za u w aż o n e10.

J e d n ą z głów nych cech ta k pojm ow anej tech n ik i tw órczej j e s t niesp o d zie­

w an e n adejście epifanii. Zazwyczaj w n a rra c ji d zieła literack ieg o um ieszczo­

ne z o sta ją p rz e sła n k i, w skazujące, że b o h a te r zbliża się do p rzeżycia ilu m i­

nacji, je d n a k ż e w w iększości p rzypad ków dośw iadczenie to je s t d la niego n ieza p o w ied zia n e11. Z tego w łaśn ie w y n ik a w idoczna z m ia n a w sposobie p ro ­ w a d zen ia n a rra c ji, k tó ra w m om encie ep ifan ii sta je się b ard ziej ch ao tyczna i niesp ó jn a, przesy co n a sym bolam i.

K olejna z isto tn y c h cech to „duchow ość” przeżycia. J e s t ono re a k c ją św iadom ości b o h a te ra n a fra g m e n t rzeczyw istości, k tó ry s ta ł się p o d sta w ą objaw ienia. Pom im o że to w łaśn ie rzecz j e s t b e z p o śre d n ią p rz y czy n ą epifanii, n ie m oże o n a całkow icie się z n ią pok ry w ać12. N a d a n e n a to m ia s t z o sta ją m u cechy, k tó ry ch p rz ed objaw ieniem ów p rz ed m io t n ie p osiadał, e le m e n t rz e ­ czyw istości je s t w ty m w y p ad k u jed y n ie fig u rą p rz e jm u ją c ą zu p ełn ie n ow ą c h a ra k te ry sty k ę .

W m om encie ep ifan ii to w łaśn ie rzeczyw istość sta je się p u n k te m c e n tra l­

nym n a r ra c ji13. Z p rzed m io tem id entyfikow ane s ą zu p ełn ie now e cechy, k tó re w cześniej nie ch a rak tery zo w a ły b y o biektu w yw ołującego ob jaw ienie14. W t a ­ kim w y padku nie m o żn a oddzielić go od sposobu w y rażen ia, k tó re zależy w yłącznie od pracy św iadom ości, j e s t przeżyciem o p arty m n a su b iek ty w n y m języ k u , n ad budow ującym znaczenie n a „obiektyw nej” rzeczyw istości15.

Co ciekawe, Joyce w yróżniał dwa, skrajnie ko ntrastu jące, typy przeżyć epi- fanicznych - S tefan w yraźnie odgranicza „godny za p am iętan ia s ta n u m y słu ” od

9 J . Jo y ce, S te fa n ..., s. 208.

10 A. P o p raw a, N ieca łą m a h a m a n w a n ta r ę pó źn iej, „ L ite ra tu ra n a Sw iecie” 2007, n r 11-12, s. 2 7 -3 0 .

11 T am że, s. 26.

12 T am że.

13 R. N ycz, L ite r a tu r a ja k o trop rzec zyw isto ści. P o etyk a e p ifa n ii w n o w o czesn ej lite r a tu ­ rze p o ls k ie j, K ra k ó w 200 1 , s. 8.

14 T am że.

15 T am że.

(5)

210 Mateusz Kotwica

„pospolitości m ow y i g e s tu ”. B ard ziej ro z b u d o w a n ą k o n stru k c ję m a ją te pierw sze, gdyż w y stęp u ją one ja k o liryczne fra g m e n ty w yw oływ ane w y d a rze­

niem lu b przed m io tem , do którego się odnoszą. C zęsto ich in sp ira c ją były sny lu b s ta n y do n ich podobne, w k tó ry ch m ogły osadzać się w izje b o h a te ra . M iejscem ich p o w s ta w a n ia s ą nieodzow n ie w y o b ra ź n ia a r ty s ty i u m y sł, w p rzeciw ieństw ie do drugiego ty p u 16. D ru g i rodzaj to p rzeży cia zak orzenio ­ ne w otaczającej rzeczyw istości i opierające się n a d o strze żen iu przez b o h a te ­ r a sytuacji, dialogów czy w y d arzeń , kryjących w sobie głębsze p rz e sła n ie niż tylko dosłow ny sen s u sły szan y ch słów. S ą one m niejszych rozm iarów niż epifan ie liryczne, a p rzy ty m m a ją m niej w zniosły c h a ra k te r, b a la n s u ją c m iędzy u n iesien iem a p ro s to tą 17.

O gólny o b ra z u z y sk a ć je d n a k m o ż n a dopiero w tedy, gdy odn osi się w szy stk ie ep ifan ie bezpośrednio do siebie, n ie p ozo staw iając ich w izolacji, gdyż tr a c ą w tedy część swojego znaczenia. T ak tra k to w a n e p e łn ią funkcję ra m y d la późniejszych i w iększych utw orów , p re z e n tu ją c n ajb ard ziej zn a czą­

ce w ątk i, k tó re n a s tę p n ie s ą rozw ijane w in n y sposób. O b jaw ien ia te o trzy ­ m u ją więc now e znaczenie dopiero w k o n tak cie z późniejszym i pow ieściam i Joyce’a, je d n a k ż e n ad u ż y w an ie tej funkcji, k tó ra polega n a sy tu o w an iu e p i­

fa n ii ja k o w chłoniętej z części składow ych w iększych dzieł, po m n iejsza ich zn a cze n ie18.

S te fa n tłu m a czy rów nież, w ja k i sposób p ow staje sam o zjaw isko oraz ja k ie d z ia ła n ia m u si podjąć św iadom ość, aby je u trw alić:

Przez długi czas nie mogłem zrozumieć, o co chodzi Akwinacie. Używa słowa w sensie przenośnym (rzecz u niego niezwykła), lecz udało mi się ten problem rozwiązać. Claritas to jest quidditas. Po analizie, pozwalającej odkryć drugą cechę, umysł przeprowadza jedynie logiczną syntezę i odkrywa cechę trzecią. To właśnie jest chwila, którą nazywamy epifanią. Najpierw uznajemy, że przedmiot jest jedną integralną rzeczą, potem uznajemy, że jest stru k tu rą złożoną i zorga­

nizowaną, to jest rzeczą, a na koniec, gdy stosunek części jest doskonały, gdy te części odnoszą się do specjalnego punktu, uznajemy, iż właśnie ta rzecz istnieje.

Jej dusza, rdzeń jej istoty, wyskakuje ku nam wyzwolona z szaty pozorów.

Dusza najzwyklejszej rzeczy, której struktura jest tak dobrze dopasowana, wy­

daje się nam promienną. Taki przedmiot staje się epifanią19.

U w agę zwrócić n ależy n a podniosły sty l w ypow iedzi — to k ro zum ow an ia p rz e d sta w io n y zo stał w form ie filozoficznego w yw odu, k tórego w ydźw ięk p rz y p o m in a m an ife sta cję w łasnej teorii. B o h a te r sk u p ia się je d n a k n a tw ie r­

dzen iach św. T om asza z A kw inu, p rzew artościow uje je i podporządkow uje

16 M . D e lv ille , E p ifa n ie i p o e m a ty p r o z ą : J a m e s Jo yce a p o e ty k a fr a g m e n tu , p rz eł.

K. B o ja rs k a , „ L ite r a tu r a n a Ś w iecie” 2007, n r 1 1 -1 2 , s. 3 6 -3 8 . 17 T am że.

18 V. M ahaffey, Jo yc e ’s sh o r te r w o rk s, w: T h e C a m b r id g e C o m p a n io n to J a m e s J o yc e , re d . D. A ttrid g e , C a m b rid g e 1990, s. 1 8 7 -1 8 9 .

19 J . Jo y ce, S te fa n ..., s. 210.

(6)

w łasnej ideologii arty sty czn ej. P rz y ję ta fo rm u ła w sk azu je, że w ypow iadane tw ie rd z e n ia tra k to w a n e s ą zarów no przez b o h a te ra , ja k i a u to ra niezw ykle pow ażnie, sta n o w ią w ręcz p o dstaw ę dzieł z tego o kresu . P odejście to sy tu u je epifan ie w c e n tru m literackiego św iatopog ląd u Joy ce’a, k tó ry przez po stać S te fa n a daje czytelnikow i do zrozum ienia, że to w łaśn ie „objaw ienie” stan o w i podstaw ow y n o śn ik znaczeń jego dzieł. N a ty m e ta p ie a u to r podchodził do tej te c h n ik i opisu z pełn y m p rz ek o n an iem o jej użyteczności w k s z ta łto w a n iu dzieł literackich.

U m b erto Eco w skazuje, że ro zw ażan e przez S te fa n a trz y w a ru n k i p ię k ­ n a s ą p o d sta w ą całej te o rii oraz jej b ez p o śred n ią in s p ira c ją i łącz ą się p rzy ty m z ta k im i w ą tk a m i, ja k ro la poety czy a k t tw o rz en ia lite ra tu ry 20. W pro­

w a d z a ją one p rzy ty m epifan ię w rejony, gdzie ro z p a tru je się j ą w k a te g o ­ ria c h arty sty czn eg o p o tw ie rd z a n ia p rzez a r ty s tę is tn ie n ia danego p rzed m io ­ tu , a szerzej - całej rzeczyw istości. W yrażony j e s t więc pogląd o pow adze roli, j a k ą p rzy jm u je człowiek, k tó ry s ta je się tw órcą. Jego d z ia ła n ia u s ta n a w ia ją now y s ta n rzeczy i o k re śla ją , ja k funkcjonuje św iat. Trzy w a ru n k i p ię k n a p rz e k ła d a S te fa n n a: „zaw artość, h a rm o n ię i b la s k ”21. H a rm o n ia w y n ik a bezpośrednio z zaw artości, zaś b la sk nie m oże w ystępow ać bez obecności h arm o n ii. W szystkie one o dnoszą się do rzeczyw istości w jej tera źn iejszy m w arian cie. J e ś li nie zo stan ie o n a p o d d a n a procesow i epifanizacji, w ted y p rz e ­ p a d n ie i n ie będzie ju ż do niej d o stęp u 22.

W arto zwrócić p rzy ty m uw agę n a o s ta tn ie z pojęć — b la s k — k tó re u s ta w ia epifan ie w re je s tra c h św ietlnych. Po sp e łn ie n iu dwóch pozostałych w a ru n k ó w p ięk n a, aby u jaw niło się ono w pełni, osoba p rzeży w ająca m u si zostać olśniona, poniew aż objaw ia się jej p rz ed m io t ju ż pozbaw iony swojej powłoki. N ie k aż d y m oże przeżyć ta k ie zd a rze n ie — m ożliw e j e s t to jed y n ie wtedy, kiedy p o sia d a się odpow iedni ta le n t, a w om aw ian y m p rz y p ad k u , gdy je s t się a rty s tą . Po sp e łn ie n iu ty ch w a ru n k ó w ep ifan iczn em u oglądow i m oże zostać po d d an e w szystko, k a ż d a rzecz, k tó ra z obiektyw nego p u n k tu w idze­

n ia m oże nie m ieć nic w spólnego ze sztu k ą. To a r ty s ta i jego św iadom ość decyduje, co zo stan ie uw iecznione i w ty m w łaśn ie w y ra ż a się k re a c y jn a siła twórcy.

W Joyce’ow skim u jęciu e p ifa n ia u sy tu o w a n a zostaje w dwóch różnych re je stra c h : z jed n ej stro n y u trw a la to, co zaszło, z drugiej zaś u ja w n ia n a tu rę tego z d a rz e n ia i p o d k re śla jego obecność w świecie. P rzeżycie, u trw a lo n e w piśm ie, je s t sam o w y starczaln e, ale p rzy ty m u ja w n ia swój sen s w relacji z in n y m i e le m e n ta m i rzeczyw istości.

Z upełnie inaczej Joyce podchodzi do g a tu n k u ep ifan ii w Ulissesie, a więc dziele, k tó re obok F innegan ów tren u najm ocniej w y ra ża poetykę, do której

20 U. Eco, dz. cyt., s. 27.

21 T am że, s. 44.

22 T am że, s. 41.

(7)

212 Mateusz Kotwica

dążył autor. Ten sposób o b razo w an ia ujm ow any j e s t ju ż w tedy w k ateg o ­ ria c h bard ziej ironicznych, co p o d k re śla jed y n y dłuższy fra g m e n t dotyczący epifanii:

Przypomnij sobie swoje epifanie, pisane na owalnych zielonych kartkach, głębo­

ko głębokie, których kopie w przypadku twojej śmierci miały być wysłane do wszystkich bibliotek świata, z aleksandryjską włącznie. Ktoś miał je tam prze­

czytać po paru tysiącach lat, taka m aham anwantara. J a k Pico della Mirandola.

W istocie, wielce jak wieloryb23.

S ty listy k a przytoczonego fra g m e n tu w y raźn ie k o n tra s tu je z p rz e d s ta ­ w io n ą w S tefa n ie B ohaterze. Joyce zrezygnow ał całkow icie z p re z e n ta c ji a r ty ­ stycznych poglądów n a rzecz m ałej w z m ian k i n a te m a t objaw ień. C h a ra k te ­ rysty czn e je st, że to nie S te fa n D e d alu s w sp o m in a swoje zap iski, ale s ą m u one p rz y p o m in a n e w form ie p y ta n ia . Może to w skazyw ać n a p ew ien szczegół - epifan ie zostały ju ż p rzez S te fa n a zap o m n ian e, n ie is tn ie ją ju ż w jego św iadom ości, a re fle k sja n a ich te m a t j e s t p o m inięta. Św iadczy to o tym , że w m om encie tw o rz en ia U lissesa Joyce u w a żał ju ż te c h n ik ę ep ifan ii za n ie ­ e fek ty w n ą i porzucił j ą n a rzecz nowego sposobu obrazow ania. T a k ą m eta- k ry ty c z n ą inform ację p rz ek az u je odbiorcy za pom ocą słów sw oich bohaterów . W iąże się to rów nież z od rzu cen iem w ty m frag m en cie p o ety ki tr a k t a tu arty sty czn eg o i filozoficznego, ta k c h a rak tery sty c zn eg o d la w cześniejszych dzieł. Zabiegi te m a ją n a celu u sy tu o w an ie tw orzonych ep ifan ii poza a k tu a l­

n ą tw órczością, a w re z u lta c ie w sk az an ie, że te c h n ik a t a zo sta ła przez Joy- ce’a zarzucona. P rze w arto ścio w a n a z o sta ła też ro la poety. P o przed nio tw ie r­

d z e n ia S te fa n a o p iera ły się n a p rz e św ia d c z e n iu , że tw ó rc a n a d a je sen s rzeczyw istości, w Ulissesie n a to m ia s t a u to r pok azu je św iat, którego n ie m oże objąć ż a d n a św iadom ość, dociera on do n a s jed y n ie pod p o sta c ią chaotycz­

n y ch elem entów .

W ydaje się, że po d staw o w ą tech n ik ą , j a k ą w y k o rzy stał Joyce do zbudo­

w a n ia zacytow anego wyżej frag m en tu , je s t ironia. J o h n P a u l R iquelm e pod­

k re śla , że te n fra g m e n t p rzekazuje odbiorcy inform ację o bardzo isto tny m m iejscu w czesnych epifanii zarów no w refleksji S tefan a, ja k i Joyce’a. J e d n a k ­ że najw ażniejsze je s t to, że s ą one tra k to w a n e jak o zd a rze n ia przeszłe, w y raź­

nie p rz e sta rz a łe i odrzucone przez au to ra. J a k o elem e n t rozw ażań młodego i dorastającego a rty s ty odgryw ały is to tn ą rolę. W trak c ie pracy n a d Ulissesem - w raz z dojrzew aniem arty sty czn y m - te n p ro jek t m u siał zostać zam k n ięty 24.

Iro n ię w y ra ż a stw ierd zen ie, że epifan ie s ą „głęboko głębokie”25, ta k ie pow tórzenie pozbaw ia bow iem objaw ienia ich podniosłego c h a ra k te ru . Joyce

23 J . Jo y ce, U lisses, s. 47.

24 J . P. R iq u elm e, S te p h e n H ero, D u b lin e r s a n d A P o r tr a it o f th e A r t is t a s a Y oung M a n .: s ty le s o f r e a lis m a n d fa n ta s y , w: T h e C a m b r id g e C o m p a n io n to J a m e s Joyce, red . D. A ttrid g e , C a m b rid g e 1990, s. 106.

25 A. P o p ra w a , dz. cy t., s. 25.

(8)

po d k reślił błęd y w sw oim p rzeszłym m yślen iu , w k tó ry m ep ifan ie defin ityw ­ nie w iązały się z nieoczekiw anym i n a tc h n io n y m m o m en tem 26. S form ułow a­

nie u ży te w U lissesie su g e ru je rzecz o d w ro tn ą, co p o zw ala tra k to w a ć je w in n y ch k ateg o riach , niż n a k a z y w a ła n a r ra c ja w S tefa n ie Bohaterze.

D ru g im ironicznym zabiegiem je s t sform ułow anie dotyczące bibliotek.

N a k az ro z e sła n ia epifanii do „w szystkich bib lio tek św ia ta ” je s t ta k szeroki, że od ra z u n a rz u c a odbiorcy poczucie niem ożliw ości tak ieg o ro zw iązan ia.

W m om encie tw o rz en ia U lissesa a u to r nie chce, aby jego o bjaw ien ia z wcze­

sn y ch utw o rów zo stały dostrzeżone. U w a g a odbiorców sk u p ia ć się m ia ła p rzed e w szy stk im n a dojrzałych utw o rach . W zm ocnieniem tak iej in te r p r e ta ­ cji j e s t je d y n a w y m ien io n a z n azw y b ib lio tek a a le k s a n d ry js k a , do której w y słan e m iały być epifanie. W iadom o je d n a k , że n ie istn ie je o n a m a te ria ln ie , n ie m o żn a więc do niej p rz ek az ać żad n y ch utworów. B ib lio tek a t a um ieszczo­

n a z o sta ła w yłącznie w m y ślach b o h a te ra , k tó ry n a tej po d staw ie ro zw aża k w estie zw iązane z p rz em ija n ie m człow ieka. A le k sa n d ry jsk a cz y te ln ia sym ­ bolizuje tu ta j trw a n ie w pam ięci, k tó re sta je się je d y n ą obecnością a rty s ty w św iadom ości in n y ch lu d zi27.

O um ieszczen iu ep ifan ii poza rzeczyw isto ścią św iadczy rów nież m aha- m a n w a n ta r a , czyli b ard zo d u ż a je d n o s tk a czasow a28. T akie u sy tu o w a n ie u tw orów pozw ala n a stw ierd zen ie, że m iały one pozostać n iep rz ecz y tan e lub też odczytane w zup ełn ie innej sy tu acji k u ltu ro w ej niż ta , w której żył Joyce.

S ta tu s ep ifan ii je s t p rzez a u to ra n ie u s ta n n ie podw ażany, co w y rażon e je s t rów nież w zam ykającym fra g m e n t sform ułow aniu, k tó ry p o d k re śla jego iro ­ n iczn ą i ko m iczną n a tu rę . B ra k t u ju ż w cześniejszego za ch w y tu n a d zdolno­

ściam i a rty s ty i jego św iadom ości. P oglądy te n a le ż ą ju ż te ra z do z a m k n ię te ­ go o k re su d o ra s ta n ia literackiego.

W ypowiedzi ro zsian e w różnych pow ieściach, ale de facto jed neg o b o h a ­ te ra , św iadczyły bard zo w yraźn ie o a k tu a ln y c h p og ląd ach a u to ra n a lite r a tu ­ rę, przez co m ożliw e było ro z p a try w a n ie ich n ie tylko ja k o dzieł literack ich , lecz ta k ż e jak o tra k ta tó w teoretycznych. P o d k re śla n ie n ajw ażn iejszy ch w y­

znaczników ep ifan ii m o żn a więc u zn a ć za is to tn ą cechę poetyki Jo yce’a we wczesnej twórczości.

Pom im o u tr a ty z a in te re so w a n ia e p ifa n iam i p rzez Irla n d czy k a, te c h n ik a t a w ydaje się dzisiaj je d n ą z najw ażn iejszy ch d la w spółczesnej lite ra tu ry , co św iadczy o b ard zo dużej sile o d d ziały w an ia teo rii Joy ce’a. W jego ro zw aża­

n ia c h e p ifa n ia m ogłaby scalić rodzaje lite ra c k ie w jed en . L ite r a tu r a n a to ­ m ia s t w y k o rz y stała tę poetykę osobno w każd y m z nich, dzięki czem u m oże­

m y zaobserw ow ać, jej funkcję w poezji, prozie oraz dram acie.

26 T am że.

27 J . P. R iq u elm e, dz. cyt., s. 106.

28 4 3 2 0 0 0 0 0 0 0 la t — p o d aję za: A. P o p ra w a , dz. cyt., s. 25.

(9)

214 Mateusz Kotwica

B ib lio g ra fia

Źródła

Joyce J., Stefan Bohater, przeł. K. F. Rudolf, Poznań 1995.

Joyce J., Ulisses, przeł. M. Słomczyński, Kraków 2001.

O pracow ania

Delville M., Epifanie i poematy prozą: Jam es Joyce a poetyka fragmentu, przeł.

K. Bojarska, „Literatura na Swiecie” 2007, n r 11-12, s. 33-57.

Eco U., Poetyki Joyce’a, przeł. M. Kośnik, Warszawa 1998.

Joyce J., Epifanie, przeł. A. Poprawa, „Literatura na Swiecie” 2007, nr 11-12, s. 5-24.

Joyce J., Portret artysty w wieku młodzieńczym, przeł. J. Jarniewicz, Kraków 2005.

Mahaffey V., Joyce’s shorter works, w: The Cambridge Companion to James Joyce, red. D. Attridge, Cambridge 1990, s. 185-211.

Nycz R., Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literatu­

rze polskiej, Kraków 2001.

Poprawa A., Niecałą mahamanwantarę później, „Literatura na Swiecie” 2007, nr 11-12, s. 25-32.

Riquelme J. P., Stephen Hero, Dubliners and A Portrait o f the Artist as a Young Man:

styles o f realism and fantasy, w: The Cambridge Companion to James Joyce, red.

D. Attridge, Cambridge 1990, s. 103-130.

Summary

T he poetic of e p ip h a n y w a s v e ry im p o rta n t in e a rly w o rk s o f J a m e s Joyce. T he w r ite r p u t in to h is novels m a n y c o m m e n ts a b o u t e p ip h a n ie s a s a g e n re. H ow ever, la te r h is a ttitu d e to th e tec h n iq u e c h an g ed - from a ffirm a tio n a n d s e ttin g it in th e c e n tre of h is lite r a r y w orld-view to c ritica l com m ent, w h ic h w a s p u t in to Ulisses.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oblicz, ile samochodów każdego rodzaju zostało sprzedanych, jeżeli Opli Corsa sprzedano 510 sztuk.

Czy istnieje taki ostrosłup czworokątny oraz taka płaszczyzna przecina- jąca wszystkie jego krawędzie boczne, że pole uzyskanego przekroju jest więk- sze od pola podstawy

Banacha o operatorze odwrotnym) Je˙zeli A jest operatorem liniowym ograniczonym odwzorowuj¸ acym wzajem- nie jednoznacznie przestrze´ n Banacha X na przestrze´ n Banacha Y , to

(2 pkt) Podaj definicję kwantyla rzędu p rozkładu zmiennej losowej oraz jej źródło (autor, tytuł, rok wydania, strona).. (1 pkt) Niech zmienna losowa X posiada rozkład równomierny

(2).Ta własność jest najważniejsza, bo z niej wynika wiele pozostałych.. Jej dowód

Status poetyckiego słowa jest zatem dwojaki, a nawet paradoksalny – to autonomiczne narzędzie poznawcze w rękach poety okazuje się bowiem niesuwerenne wobec przedmiotu

” Akolici zaostrzenia kursu antyaborcyjnego już przegrali, choć być może jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy ”?. Czy jestem zwolennikiem aborcji

Dzięki odwadze wiary Jana Pawła II runęły mury, otworzyły się granice, nastąpiło wiele zbliżeń kulturowych, w pewien sposób mistyka i zwrot ku wnętrzu człowieka