• Nie Znaleziono Wyników

Problematyka czasu we współczesnych badaniach literackich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problematyka czasu we współczesnych badaniach literackich"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Małgorzata Czermińska

Problematyka czasu we

współczesnych badaniach literackich

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 60/4, 354-374

(2)

dzie sporo także o m etodologii reprezentowanej przez autora książki Preklad

a vyraz. Poza naszym komentarzem pozostał w szakże jeden ważny problem. Pro­

blem stosunku p o e t y k i p r z e k ł a d u do p o e t y k i h i s t o r y c z n e j . W e­ dle Popovica „poetyka przekładu” (tym pojęciem posługuje się często; zob. s. 11, 15, 24, 46) ma być szczególnym wariantem poetyki historycznej (zob. s. 22, 26). Zainteresowanie konwencją, dynam iką system ów gatunkowych, rolą c z y t e l ń i- k a, przemianą „nastaw ień” pojedynczej w ypow iedzi literackiej, to są m om enty w spólne dla obydwu dyscyplin. Jest to, m oim zdaniem, propozycja typologiczna — i m etodologiczna zarazem — nader szczęśliw a i trafna. O ile jednak cały tok postępowania badaw czego Popovica uzasadnia w łączenie problem ów sztuki tłu ­ m aczenia w nurt poetyki historycznej, o ty le sam o pojęcie „poetyki przekładu” dałoby się — po lekturze om awianej książki — zdefiniow ać z trudem. Powiada Popovic, za polskim Z arysem teorii literatury, że poetykę określa sposób istnienia dzieła literackiego „jako tworu językow ego o sw oistym charakterze, określanym przez potrzeby funkcji estetyczn ej” (s. 11). D odaje od siebie, iż specyfikę ontologii dzieła należy ujm ować z dwóch punktów widzenia: synchronicznego i diachronicz- nego (s. 11). W szystko to jednak odnosi się w równym stopniu do utw orów ory­ ginalnych i tłum aczonych. Czy dzieło tłum acza istnieje inaczej niż dzieło orygi­ nalne? Twierdzę, że tak; zajm owałem się tym zagadnieniem przy innej o k a z ji9; dzieło literackie napisane „od razu” w danym języku jest wypow iedzią jednorazową czy jednokrotną — tkw i w nim założona niepowtarzalność; przekład natomiast, odwrotnie, zaw sze ma charakter w ypow iedzi jednej z w ielu m ożliwych; istotną cechą tłum aczeń jest tedy w ielokrotność i powtarzalność. Inaczej mówiąc: prze­ kład istnieje w s e r i i przekładów tego sam ego pierwowzoru. Seria to podsta­ w ow y sposób istnienia dzieła tłum aczonego. Popoviö nie zgłasza takiej tezy. Jed­ nakże w iele jego uwag i obserw acji (zob. s. 13, 14, 16—17) zm ierza ku ujm owaniu tłum aczeń jako bytów „nietrw ałych”, czułych na c z a s historyczny (zob. s. 29—30), zagrożonych nowym i, lepszym i realizacjam i. H i s t o r y c z n y charakter poetyki przekładu w ydaje się zatem bezsporny. Jeżeli wiedza o tłum aczeniach w ejdzie istotnie w nurt poetyki historycznej, stanie się to także w dużym stopniu dzięki książce Popoviöa.

E dw ard Balcerzan

PROBLEMATYKA CZASU

WE WSPÓŁCZESNYCH BADANIACH LITERACKICH

Problem atyka czasu należy do najbardziej spornych i wciąż jeszcze najmniej opracowanych zagadnień w badaniach literackich. Źródłem w ielu trudności jest niejednoznaczność sam ego terminu: m oże on odnosić się bądź do koncepcji filo ­ zoficznej, dającej się odczytać z dzieła, bądź do kategorii konstrukcyjnej, zależnej od w łasności sem antycznych przekazu językow ego, m ającego pewną rozciągłość. Filozoficzna idea czasu, w yrażona w dziele, i struktura czasow a tego dzieła w y ­ znaczają dwie sfery problem atyki, tyleż w ym agające precyzyjnego rozróżnienia, co i powiązane ścisłym i, choć często ukrytym i w ięzam i 4

9

W artykule pt. P o e ty k a przekła du arty sty czn ego („Nurt” 1968, nr

8

).

1

Zwraca na to uw agę m. in. К. B a r t o s z у ń s к i w e w stępnej części roz­ prawy Z pro b le m a ty k i czasu w utworach epickich. W zbiorze: W kręgu zagadnień

teorii powieści. Pod redakcją J. S ł a w i ń s k i e g o . W rocław 1967, zwłaszcza s. 40, 48. Tamże om ówienie literatury przedm iotu.

(3)

W dotychczasow ej historii problem u wyróżnić m ożna z pewnym uproszczeniem dwie zasadnicze orientacje odpowiadające tym dwom sposobom rozum ienia czasu. Z ainteresow anie dla filozoficznej problem atyki istnienia człowieka w czasie pojaw ia się najczęściej u teoretyków i historyków literatury pozostających w kręgu oddzia­ ływ an ia egzystencjalizm u: klasycznym i pozycjam i z tego zakresu są studia Emila S ta ig e r a

2

i Georges Pouleta. Orientację drugą znajdziem y w pracach badaczy inspirow anych koncepcjam i fenom enologii bądź też podejm ujących na różne spo­ soby tradycje m etodologiczne rosyjskiej szkoły form alnej i strukturalizm u praskiego. Do podstaw owych w tym nurcie należą rozważania Ingardena w ram ach jego teorii dzieła literackiego i książka M endilowa o czasie powieściow ym .

Rozróżniwszy te dw ie orientacje, m usim y z kolei postaw ić k w estię stosunków łączących zagadnienia rozpatrywane po obydwu stronach. W ydaje się, że pytanie o w zajem ne relacje pom iędzy filozoficzną koncepcją czasu a strukturą czasow ą dzieła jest w istocie częścią ogólniejszego znacznie pytania o relację pom iędzy sferą idei a kształtem artystycznym utworu, pom iędzy światopoglądem a stylem . Interesujący nas problem obciążony jest w ięc w szystkim i teoretycznym i trudnoś­ ciami sporu pomiędzy zw olennikam i wiązania badań literackich z historią idei a przedstaw icielam i nurtu strukturalno-lingw istycznego. R ezygnując z rozpatry­ wania spraw czasu w odniesieniu do tak ogólnych i skom plikowanych zagadnie^ m etodologicznych, sygnalizujem y jedynie m iejsce interesujących nas k w estii w szer­ szym kontekście problem owym.

Wśród rozważań nad filozoficznym pojęciem czasu w literaturze pozycją dziś już klasyczną na gruncie literaturoznawstw a francuskiego są Studia o czasie lu d z­

k im Georges P o u le ta 3. Na tom 1 i 2 składają się eseje o dwudziestu sześciu pisa­

2

Zob. om ówienie literatury z tego zakresu ze strefy języka niem ieckiego publikowane w niniejszym zeszycie PL przez R. H a n d k e g o .

3

G. P o u l e t , Études sur le te m p s humain. [T. 1]. Paris 1961. Plon (wyd. 1: 1949). — Tom 2 (La Distance intérieure. Paris 1962. Plon. Wyd. 1: 1952) dotyczy k w e­ stii, którą autor nazywa problem em podm iotowości literatury. Jej przedm iotowość polega na istnieniu dzieł. Posiadają o n e jakąś formę, jakieś kontury, jak w iersze, powieści, sztuki teatralne. Natom iast podm iotowość literatury jest jej drugą, ukrytą stroną. Jest to rzeczyw istość m yśli. Każde m yślenie, powiada krytyk, jest nie tylko m yśleniem o c z y m ś , skierow anym na zewnątrz, ale także po prostu m yśleniem . Tę w ew nętrzną rzeczyw istość m yśli, zawsze w cześniejszą i późniejszą od w szel­ kiego przedmiotu, nazywa Poulet „odległością w ew nętrzną”, która nie oznacza jedynie interwału, dystansu wobec przedmiotu, ale jest raczej „rozległością”, po­ lem, w którym przedm iot m yśli się pojawia, i środowiskiem , w którym zostaje zinterioryzowany. Jest to zm ieniająca się „odległość w ew nętrzna” „Ja” m yślącego wobec tego, o czym m yśli. W szystko, co pom yślane, zaczyna istnieć w ew nątrz „Ja” m yślącego. W tej w ew nętrznej wolnej przestrzeni św iat jest ustanaw iany na nowo. Pouleta in teresuje w literaturze owo kreowanie świata. Problem czasu w chodzi tu w rachubę jako aspekt problem atyki osobowości, „Ja” m yślącego, kreującego. — Tom 3 (Le Poin t de départ. Paris 1964. Plon) przynosi próbę zba­ dania koncepcji czasu charakterystycznej dla literatury w spółczesnej. Naturalizm , sym bolizm i nawet bergsonizm są w X X w. konw encjam i już przebrzm iałym i i pustymi. Pojaw ia się potrzeba znalezienia nowych form kontaktu jaźni z egzy­ stencją i czasem. W tym odwrocie od filozofii wieczności i ciągłości Poulet przy­ pisuje czołową rolę twórczości A. G ide’a. Gide czyni próbę przywrócenia bez­ pośredniego i zm ysłowego kontaktu z konkretną przestrzenią: określonym m iejs­

(4)

rzach francuskich od M ontaigne’a do Prousta i od M arivaux do Mallarmégo. Tom 3 poświęcony jest twórcom w spółczesnym (jak Whitman, Bernanos, Super­ ville, Eluard, Perse, Sartre — autor La Nausée).

G eneralnym założeniem Pouleta, przyjętym przez niego w k ontekście sfor­ m ułowań filozofii egzystencjalnej, jest ujm ow anie problem atyki czasu jako n ie­ rozłącznie związanej z problem atyką człow ieka i jego istnienia. Poulet w swojej filozofii czasu jednoznacznie przyjm uje antropologiczny punkt w idzenia. Mówi o „czasie ludzkim ” nie w sen sie psychologicznym , przez p rzeciw staw ienie fizy ­ kalnemu, lecz w sensie ontologicznym . Czasowość jest nieodłączna od sam ego bytu ludzkiego: człow iek istnieje w czasie, od narodzin do śm ierci, i to jest jego n ie­ uniknionym losem, jego niezm ienną kondycją. Zm ieniać się m oże tylko świadom ość czasu, sposób jego odczuwania, rozum ienia, wyrażania. Ta w łaśn ie historyczna zm ienność pojm owania i ekspresji czasu jest przedm iotem zainteresow ania fran ­ cuskiego krytyka. Jest to w szakże zm ienność ograniczona: historia problem u (na­ kreślona w program owym eseju w stępnym do tom u

1

) sprowadza się do ciągu różnych odpowiedzi na to samo pytanie o stosunek bytu i trw ania, istnienia w m om encie teraźniejszym i trw ania w ciągłym n astępstw ie chw il. P oulet kreśli dzieje pojęcia czasu w m yśli europejskiej jako sw oistą ew olu cję id ei creatio e x

nihilo i creatio continua w różnych koncepcjach człow ieka i św iata, staw iając

każdej epoce te sam e egzystencjalne pytania.

Chrześcijańska filozofia średniow iecza nie czyniła — w edług Pouleta — żadnej istotnej różnicy pom iędzy egzystencją a ciągłym trw aniem , a także pomiędzy poszczególnym i m om entam i trw ania. O pisyw ała ona św iat bytów trw ających, które nie trw ały sam e przez się: od nicości do istn ien ia przechodziły dzięki temu, że każdy z nich był bytem stworzonym . W przejściu tym nie ma nic w sposób k o­ nieczny czasowego. Tylko niedoskonałość, bezw ładność m aterii, opierającej się przekształcaniu potencji w aktualność bezpośrednio, dzięki działaniu boskiemu, sprawia, że w kształtowaniu rzeczy pojaw ia się następstw o, czasowość. „Architektonika średniowiecznego trw ania w spiera się na dwu zasadach: zasadzie ciągłej kreacji, na której opiera się stałość stw orzenia i jego substancjalna ak tyw ­ ność, oraz zasadzie boskiego współdziałania, które czyni istotę stworzoną zdolną do realizowania samej siebie w czasie” (s. VII). W renesansie rozum ienie osobo­ w ości i trw ania zm ienia się głęboko: „Odczuwano wów czas naprawdę i być m oże z w iększą ostrością niż kiedykolw iek przedtem niepew ność i przem ijający charakter każdego momentu życia, [...] lecz z tym uczuciem, które jest najgłębszą udręką — udręką człow ieka w czasie”, łączy się uczucie dokładnie odwrotne: „Czasowość nie jawi się już tylko jako znak śm iertelności, jaw i się jako teatr i pole do działania,

cem, w którym się jest, i z konkretnym czasem: m om entem , w którym się żyje. W pisarstw ie jego zam anifestow ał się z całą ostrością problem, dla naszej epoki niem al równie palący, jak niegdyś dla hedonistów i kartezjanistów: jak może żyć od chw ili do chw ili to, co żyje w m om encie, i jak m oże nieprzerwane następstw o chw il stać się jednolitością czasu odczuwalną w doświadczeniu? Jest to trudność nie tylko filozoficzna, chodzi bowiem , jak podkreśla krytyk, bynajm niej nie o w ypracow anie „system u pojęć”, lecz o „doświadczenie życia”.

W tym kontekście pojawia się u Pouleta jedno z m agicznych słów egzysten - cjalizmu: „autentyczność”. Potrzeba autentycznego kontaktu jaźni ze światem ze­ w nętrznym (konkretnym m iejscem i momentem), usiłow anie osiągnięcia za w szelką cenę autentycznej ciągłości czasu jest punktem w yjścia różnorodnych poszukiwań X X -w iecznej literatury.

(5)

gdzie w b rew śm iertelności człow iek m oże objaw ić swą boskość i zdobyć osobistą nieśm iertelność [•••]• Poruszający się swobodnie wśród w szystkich epok, posiadacz (dzięki m yśli) historycznego i przestrzennego w szechśw iata, człowiek sam czuł się stwórcą, jeśli nie sw ego bytu, to ostatecznie swoich pragnień” (s. X —XI).

R eform acja interpretow ała czas człowieka jako istoty upadłej, która przez swój grzech odcięła się od Boga i stała się niezdolna do przyjęcia prawdziw ej egzy­ stencji z jakiegokolw iek twórczego aktu boskiego. „Pożerana niepokojem , tortu­ row ana w idokiem sw ego istnienia, jakby zawieszonego na nitce [...] istota upadła czuje, że żyje jedynie z ch w ili na chw ilę i dzięki cudowi [...]. Bóg w ydaw ał się raczej pow strzym yw ać ch w ilę pom sty i zagłady, niż przedłużać istnienie człow ieka” (s. X II—XIII). Dla pojm ow ania czasu w reform acji kluczowe znaczenie ma kon­ cepcja odkupienia jako nadprzyrodzonego aktu, dzięki któremu staje się m ożliw a nowa kreacja i nowe przedłużenie istnienia, zachowanie od zagłady. Praw dziw e trw anie staw ało się m ożliw e tylko w w oli Boga, niosącej przeznaczenie. B yła to „stałość wieczna, w yciskająca w ciąż sw e piętno na nieciągłości chw il ludzkiego istn ien ia” (s. X III). Każdy m om ent istnienia mógł być złączony z m om entem w iecznym dzięki aktowi absolutnej wiary. W Credo K alw ina Poulet dostrzega coś jak kartezjańskie cogito: w ierzę, w ięc jestem .

W w ieku XVII łączność m iędzy trw aniem a chw ilą zostaje całkow icie rozer­ wana. Poczucie ciągłości trw ania przestaje istnieć — pozostaje tylko m oment te ­ raźniejszy. Tak rozum ie Poulet „zasadnicze doświadczenie nowożytnego człow ieka” (s. XV) i dostrzega pierw szy jego wyraz w Próbach M ontaigne’a. K artezjańskie d ośw iadczenie cogito zaprzecza kategorycznie ciągłości czasowej, utwierdzając n ie­ zależność poszczególnych m om entów czasu. Istnieć niekoniecznie znaczy trwać. K onieczne jest tylko przechodzenie od istnienia do trw ania — a to przejście jest nie m niej trudne do pojęcia niż stosunek ducha do ciała albo przenoszenie ruchu w e w szechśw iecie. Stąd nadzwyczajna waga, którą przez cały w. X V II przypisy­ wano idei ciągłej kreacji: nie istn ieje ani przeszłość, ani przyszłość, nic poza darem aktualnego istnienia. Potem , w nowym momencie, ten sam dar i ta sam a świadom ość tego daru.

W w ieku X VIII, podobnie jak w poprzednim, istnienie w ydaje się nieustannie w ybaw iane od niebytu. Różnicę Poulet dostrzega jedną, lecz radykalną: „Egzy-> stencja nie jest już dłużej podtrzym ywana przez akt boskiej kreacji [...]. Sław ny m om ent, pierw szy m oment stw orzenia rzeczy został odsunięty w daleką przeszłość. Czołową rolę pierwszej przyczyny odgrywa w zastępstw ie przyczyna wtórna. Na m iejscu Boga znajdują się uczucia, w rażenia itp.” (s. XXII). Pojaw ia się coś w rodzaju pojęcia creatio e x nihilo w sensie psychologicznym . Uciec od nicości znaczy być pew nym w łasnych doznań: im bardziej są one intensyw ne, tym silniej odczuwa człow iek sw oje istnienie w chwili. Im liczniejsze, tym silniej odczuwa trw anie egzystencji. Wiek X V III odkrył zjaw isko pamięci: próbował realizow ać „trwanie filozoficzne, które byłoby ciągłym odnawianiem m yśli [...] przez odzy­ skanie zetknięcia z jej źródłem i przeszłością” (s. XXX).

Prerom antyzm na nowo złączył to, co przez dwa stulecia było rozdzielone: m oment i trw anie. Odkrył ciągłość tego, co chw ilow e. N ie istnieje' już, jak w po­ przednim stuleciu, kw estia w ydobycia z m om entu całej jego w rażeniow ej, zm ysło­ wej substancji. Jest kw estia nadania m om entow i całej głębi, całej nieskończoności trwania, którą człowiek zdolny jest odczuć. Poulet cytuje zdanie pani de Staël: „Poezja jest m om entalnym posiadaniem w szystkiego, czego duch pragnie”. Oprócz romantyzmu pam ięci i rom antyzmu przeczucia jest jeszcze romantyzm doświad­ czonej ciągłości. W najintym niejszym doświadczeniu, którym jest ciągłość osobo­

(6)

wości, odkryto niespodziew anie analogię pom iędzy czasem ludzkim a czasem kosm icznym . Oba są jednakowo ciągłe. W szechśw iat traci sw ój „nieludzki” cha­ rakter, um ysł sw ą izolację. P ełnia osobowości zapew niona jest nie dzięki funkcjo­ nowaniu pam ięci jednostki, lecz dzięki funkcjonow aniu ogólnej pam ięci, która jako stan świadomości uczestniczy w życiu całej ludzkości. „Nasi poprzednicy i nasi następcy są w łaśnie o ty le nami, co m y. sam i” — przytacza Poulet sąd George Sand. Człowiek odnajduje nie tylko w sw ej jaźni historię całej ludzkości, a w hi­ storii ludzkości sw ą w łasną historię, lecz ponadto obie te historie dostrzega w e w szechśw iecie. „Prawdziwa intuicja staw ania się zaw iera się w ruchu, dzięki któ­ rem u um ysł, powracając do m om entu początkowego, pojm uje w nim genezę czasu i rzeczy [...]. Rzeczywistość nie jest rzeczą skończoną, lecz procesem, w którym przyczyna rodzi skutek” (s. X XXVIII).

Poulet silniej akcentuje jedność X IX -w ieczn ego m yślenia w jego historyzm ie i genetyzm ie niż różnice, jakie zarysow ują się m iędzy rom antycznym a p ozytyw i­ stycznym rozum ieniem czasowości. Różnice te uważa za m niej ważne w porównaniu z przedziałem, jaki obserwuje m iędzy determ inizm em X IX -w iecznym a postaw ą kreacjonistyczną, którą uważa za w łaściw ą naszem u w iekow i. Pisze jednak o dwóch typach czasow ości w X IX stuleciu i o zm ianie, jakiej u legła intuicja źródeł. Powrót do genezy staje się w drugiej połow ie w ieku powrotem do narodzin prawa, do pierwszej przyczyny trwania, lecz nie jest sam ym trwaniem . Czas przybiera kształt olbrzym iego łańcucha przyczynowego: w szystk o rozw ija się w nim jako konieczne zastosow anie zasad. „Przed konkretem rzeczy, przed w ew nętrzną genezą życia, w cześniej naw et niż trw anie i jego początek jest bezczasowa teraźniejszość sam ych praw ” (s. XL). Czas przyczyn i skutków , czas przyrodoznaw stwa nie jest dla Pouleta czasem istoty ludzkiej. Żyw e dośw iadczenie trw ania „kończy się w tej m yśli o istnieniu, w którym w szystko podporządkowane jest zasadzie postępu: to śm ierć trwania, schemat, w ykres czasu. Taki jest czas parnasistów i naturalistów ” (s. XLI).

Rom antyczny historyzm i pozytyw istyczna koncepcja praw rozwoju znalazły sw oistą kontynuację w m yśli Bergsona, który dokonał przejścia od X IX do X X w ie­ ku. Bergson jednak u chylił konsekw encje w ynikające z obu tych X IX -w ieczn ych sposobów rozum ienia czasowości. Zniósł opozycję pom iędzy m omentem i trwaniem , zam iast fatalistycznego determinizmu przyczyny i skutku wprowadził poczucie, że każdy m om ent m oże być urzeczyw istniony jako m om ent nowy i że czas m oże być zaw sze sw obodnie kreowany z teraźniejszości w przyszłość. W tym Poulet upatruje oryginalność Bergsona i jego zasługę: „nie w jego koncepcji pam ięci ani jego filozofii ciągłości, lecz w jego stw ierdzeniu, że trw anie jest czym ś innym niż historia lub system praw, że jest swobodną tw órczością” (s. XLIV). Tę interpretację m yśli Bergsona w perspektyw ie egzystencjalnej filozofii w olności P oulet rozciąga na w iek X X . Dla naszego w ieku charakterystyczne jest pojęcie „ciągłego stwarzania

(creatio continua), ale nie w sensie stw arzania przez Boga, lecz w sensie twórczości

ludzkiego um ysłu. Każda chw ila okazuje się chw ilą wyboru, to znaczy działania; korzeniem tego działania jest twórcza decyzja” (s. XLIV—XLV). Tendencją naszej epoki jest, w edług Pouleta, „pojm owanie teraźniejszości jako działania w ytw arza­ jącego czas w jego konkretnej realności” (s. XLV). Zarazem jednak istota ludzka tworzy i odnajduje się tylko dzięki postaw ieniu siebie naprzeciw sw ej w łasnej śm ierci, tylko dzięki stworzeniu siebie e x nihilo. I jest to „twórczość bez końca przerywana, zm ieniana, poprawiana, twórczość, która jak w ykazał Sartre, ciągle żąda poprawiania teraźniejszości i nicości” (s. XLV).

(7)

aby poprzez badanie sensu czasow ości odczytać całościowe znaczenie dzieła, jego „wewnętrzną architekturę”. W literaturze interesuje go przede w szystkim kon­ cepcja człow ieka i ludzka w izja świata. Ilekroć problem y te znalazły dobitny i znaczący dla epoki w yraz w twórczości filozoficznej (jak u Kartezjusza, Pascala, R ousseau czy Diderota), interpretuje tę twórczość filozoficzną w taki sam sposób i dla takich sam ych celów jak dzieło literackie. A nalizując ze w zględu na k ate­ gorię czasu całość św iatopoglądu danego twórcy, traktuje na tych samych prawach powieść, dramat, utw ór liryczny, rozprawę filozoficzną, osobisty dziennik pisarza, korespondencję, notatki. Zasadą jego postępowania jest przekład „języka” lite­ ratury na „język” filozofii. Filozofii w spółczesnej danemu dziełu, ale interpreto­ w anej w perspektyw ie problem atyki egzystencjalizm u.

Czas w literaturze pojęty jako idea filozoficzna interesuje także Hansa M eyer- h o ff a 4, który jest filozofem „z zawodu”. Traktuje on czas utworu literackiego jako czas bezpośrednio dany w doświadczeniu ludzkim, W opozycji do czasu natury, ujm ow anego na sposób m atem atyczno-przyrodniczy. Charakteryzując ten ostatni, opiera się na pracach Hansa Reichenbacha, dotyczących pojęcia czasu w fizyce klasycznej, term odynam ice i m echanice kwantow ej. W łasności czasu psychologicznego op isu je idąc za Bergsonem. Układem odniesienia dla opisyw a­ nych przezeń zjaw isk literackich są w spółczesne koncepcje osobowości, przede w szystkim psychoanalityczne jako odpowiadające Bergsonowskiem u rozumieniu trw ania, jaźni głębokiej i pam ięci. W całości książka jego dotyczy pew nych aspek­ tów pojęcia czasu w m yśli współczesnej w ogóle, a nie w yłącznie w literaturze. Problem atykę sw ą ujął autor w cztery rozdziały: Doświadczenie i natura,

A s p e k ty czasu w literaturze, Czas i św iat współczesny, Literatura, nauka, filozofia

(o znaczeniu literackiego traktow ania czasu dla niektórych kierunków filozoficz­ nych, nazyw anych przez M eyerhoffa filozofiam i o charakterze literackim , jak dzieło D iltheya, Bergsona, Heideggera).

P rzystępując do rozważań o aspektach czasu w literaturze, M eyerhoff pisze, że aksjom atyczny system czasu w przyrodzie obejm uje w yjaśnienie trzech głów ­ nych problem ów: m iary, porządku i kierunku, oraz że te problemy znajdują swój całkow icie odrębny w yraz w doświadczeniu ludzkim i literaturze. Mimo podkreśle­ nia owej „całkow itej odrębności”, zjawiska literackie zostały uporządkowane w e ­ dług kryteriów przyjętych dla czasu fizykalnego. Omawiając „główne składniki literackiej problem atyki czasu”, autor podzielił swój wyw ód na sześć podrozdzia­ łów: S u b ie k ty w n a względność, O czasie i rzece, P orządek i skojarzenia, O czasie

i jaźni, Wieczność, Kieru nek i śmierć. Dwa pierwsze dotyczą swoistego, jakościo­

w ego rozum ienia „m iary” czasu psychologicznego w opozycji do jednolitych, iloś­ ciow ych jednostek używ anych przy pomiarze czasu obiektywnego. W ynika stąd konieczność naw iązania do Bergsonowskiej koncepcji trwania. M eyerhoff pisze, iż literackim odpow iednikiem takiego rozum ienia ciągłości czasu jest sym bolika „rzeki”, „m orza”, „lotu”, i „przepływania”. W odniesieniu do świadomości „stru­ m ień ” stał się sym bolem techniki literackiej. Z psychologicznego punktu widzenia trw anie jest podstaw ą doświadczenia „pozornej teraźniejszości”, tj. przeżycia czasu jako rozciągłej, trw ającej chw ili, w opozycji do pojedynczego, abstrakcyjnego punktu, określanego jako chw ila w czasie fizykalnym .

Ta sam a opozycja wyznacza układ problem atyki w dwu następnych paragra­ fach: Porządek i skojarzenia oraz O czasie i jaźni, poświęconych zasadom porząd­

4

H. M e y e r h o f f , Tim e in Literature. Berkeley 1955, U niversity of Cali­ fornia Press.

(8)

kowania wydarzeń w czasie ludzkim 5, w którym nie znajdują zastosow ania żadne obiektyw ne kryteria ładu czasowego, obecnego w przyrodzie i historii. Trzeba tu wspom nieć, że dla M eyerhoffa „czas lu d zk i” to w yłącznie subiektyw ny, in dyw i­ dualny czas jednostki, natom iast czas intersubiektyw ny, przeżyw any społecznie, czas historyczny analogiczny jest jego zdaniem raczej do czasu natury, posiadają­ cego strukturę obiektywną, niż do czasu psychologicznego, opartego na su biektyw ­ nej podstawie doświadczenia jednostki. M eyerhoff sądzi, że nasz czas „publiczny” w ystarczy określić jako m ierzony przy pom ocy zegarków i kalendarzy. Idąc za Reichenbachem przyjm uje istn ien ie w historii, tak jak w przyrodzie, obiektyw nego rozróżnienia przeszłości i przyszłości. G w arancją obiektyw ności tego rozróżnienia jest zgodność z zasadą przyczynowości. Przyczyna i skutek w yznaczają porządek czasowy, pozw alając na em piryczną, obiektyw ną interpretację pojęć „w cześniej” — „później” lub „przeszłość” — „przyszłość”. B ergsonow skie rozróżnienie trwania psychicznego jednostki i „pustego” czasu fizykalnego, w połączeniu z rozum owa­ niem Reichenbacha, pozw oliło M eyerhoffow i „oczyścić” pojęcie czasu historycznego z jego w ypełnienia jakościow ego, konkretnego i związanych z tym w artości n ie­ w ym iernych ilościowo.

Pam ięć jest, w edług M eyerhoffa, źródłem błędów i zniekształceń (zapominanie, represja, przekształcenie, przesunięcie). Pam ięć kom plikuje i miesza: zam iast jedno­ litych serii obnaża niejednolity, dynam iczny porządek wydarzeń. M eyerhoff posłu­ guje się Bergsonowskim pojęciem „dynam icznej interpretacji” (s.

22

), opiera się jednak wyraźnie przede w szystkim na Freudzie, pisząc, że zasada przyczynowości obowiązuje w obec zawartości pam ięci tak, jak w św iecie fizycznym , tylko na innych zasadach. Uczucia dumy, w stydu, strachu, m iłości są przyczyną zm ieszania i przekształcenia rzeczy zapam iętanych.

„Świat doświadczenia w ew nętrznego i pam ięci posiada strukturę, która jest p r z y c z y n o w o z d e t e r m i n o w a n a raczej przez z n a c z ą c e s k o j a r z e - n i a niż przez obiektyw ne zw iązki, istn iejące w św iecie zew nętrznym ” (s. 23, podkreślenie M. Cz.). Takie rozum ienie roli znaczących skojarzeń pozwala na wprowadzenie, również charakterystycznego dla Freuda, pojęcia całości do kon­ cepcji jaźni. Rola pam ięci w strukturze postaci literackiej jest podwójna (jak i w rzeczyw istości psychicznej). Po pierwsze, jaźń zdradza tendencje do organi­ zacji dynam icznej ponad i poza szeregiem następujących po sobie wrażeń i idei. Jest nie tylko biernym odbiorcą, ale i aktyw nym uczestnikiem tego, co poznaje i interpretuje. Po wtóre, jaźń w ykazuje p ew n e cechy ciągłości i jedności, posiada bowiem świadom ość sw ej tożsam ości w ciągu całego życia. Świadom ość ciągłości jaźni (zbiór r ó ż n y c h doświadczeń przejaw ia cechy struktury i jedności) jest analogiczna do ciągłości i trw ania czasu.

Analiza zjaw isk literackich przeprowadzona przez M eyerhoffa rozwija się w porządku wyznaczonym przez problem atykę zw iązków m iędzy czasem i jaźnią. Odpowiednikiem trw ania jaźni w pozornej teraźniejszości jest, w edług M eyer­ hoffa, powieść „strumienia św iadom ości”, jak Mrs Dallow ay Virginii Woolf czy

Ulysses i Finnegans W ake Jam esa Joyce’a. Czas przywołany w teraźniejszości jed ­

nej nocy Finnegans W ake to całkow ita przeszłość historii ludzkiej. Odpowiednikiem psychologicznej problem atyki pam ięci jest dzieło Prousta: w jednej chw ili w spom ­ nienia współobecna jest cała sum a życia.

Dwa ostatnie paragrafy to: Wieczność oraz Kierunek i śmierć. Wieczność nie

5

Zob. om ówienie roli problem atyki czasu i jaźni u M eyerhoffa w recenzji K. P o m i a n a (Człowiek i jego czas. „Tw órczość” 1958, nr 2).

(9)

oznacza tu czasu nieskończonego, lecz bezczasowość, można w ięc o niej m ówić tylko w kontekście czasu ludzkiego, a nie fizykalnego. Polega ona na istnieniu rzeczy zapam iętanych w podłożu pamięci, która nadaje im status nieustannego „teraz”. W ten sposób zarówno akt przypominania, zdarzenia przypominane, jak i jaźń rekonstruowana przez pamięć mogą posiadać aspekty bezczasowości, co, jak sądzi M eyerhoff, ma sw e empiryczne w ytłum aczenie w organicznych w łasn oś­ ciach pamięci. W podobnym sensie dzieło sztuki znajduje się poza czasem, będąc w stanie ciągłej, potencjalnej gotowości do nowego odczytania.

Po rozważeniu zagadnień m iary i porządku M eyerhoff przechodzi do problem u kierunku upływ u czasu. Punktem w yjścia rozważań jest znowu ujęcie tej k w estii w naukach ścisłych. Praw a fizyki zachowują ważność niezależnie od tego, jak jest skierow ana strzałka czasu. Jedynie procesy nieodwracalne, których istnienie i charakter opisuje druga zasada term odynam iki, pozwalają na ustalenie nieodw o­ łalnej różnicy m iędzy „w cześniej” a „później”. Są to jednak problem y w nauce ciągle otw arte i dyskutowane. N iezależnie od tego „relacja nieodw racalności jest dana św iadom ości bezpośrednio” (s. 65) i w sposób jednoznaczny określa kierunek przepływu czasu w życiu ludzkim. Jest to nieodwracalny bieg czasu ku śmierci.

M eyerhoff om awia negatyw n e i pozytywne interpretacje przepływu czasu: dla H eideggera jest to zbliżanie się ku śmierci, dla Bergsona — stała m ożliwość twórczości, wzrostu. M yśl chrześcijańska jest am biw alentna w tym względzie: czas jest m edium stw orzenia św iata przez Boga, ale przeznaczeniem św iata jest przejś­ cie do wieczności. W kulturze Zachodu ostatnich stuleci M eyerhoff obserwuje pojaw iające się często pozytyw ne ustosunkowanie do przepływu czasu, będące rezultatem zachodzących zmian społecznych i ich w pływ u na świadomość. Przy­ kładem — zw iązana z rozwojem kapitalizm u etyka protestancka, ukazana w bada­ niach Маха Webera. Literackim wyrazem pozytywnego stosunku do czasu jest

Faust Goethego („chwilo, trwaj...”). „Człowiek faustyczny” (termin Spenglera) cią­

głym i w ysiłkam i i działaniem równoważy przem ijanie czasu, nieodw racalnie biegnącego ku śmierci. Żyje on w wym iarze nieustannego „teraz”, bez przeszłości i przyszłości, ale nie z poczuciem znikomości mijającej chwili, a przeciwnie — dla tej chw ili i w niej. Jest to idea momentu, który m oże rozciągać się i trwać stale. Na tym polega ocalenie Fausta. Idea nieprzerwanych w ysiłków i w y tw a­ rzania dóbr o w ielkiej użyteczności społecznej wyznacza ekonomiczny odpowiednik tej drogi zbawienia. Zdecydow ane zaprzeczenie takiego sposobu rozum ienia czasu zaw iera się w postaw ie m istycznej. Natom iast cykliczna teoria czasu, ustalająca przem ienny rytm narodzin i śm ierci jako niezmienne, stałe prawo, jest w rozu­ m ieniu M eyerhóffa całkow icie neutralna względem historycznego czasu świata. N ie im plikuje postaw y pozytywnej ani negatywnej. Dokonujące się w czasie m a­ nifestacje prawa w iecznego powrotu nie m ają w pływ u na samo to prawo. Czas może być i będzie zawsze źródłem zarówno dobra jak i zła: jest „poza dobrem i złem ” tak, jak rozumiał to N ietzsche. W literaturze teoria ta prezentowana jest zazwyczaj w połączeniu z tem atam i m itycznym i. Powrót tem atów m itologicznych służy w zasadzie nie tem u, aby poddać się irracjonalnym, niszczącym siłom, jak to było w ideologii nazizmu, lecz temu, aby „oswoić je, obłaskawić poprzez m edium sztuki. Odkrycie św iata m itów przez Joyce’a, Gide’a, Manna, Camusa [...] oznacza wartość hum anistyczną, a nawet w sw ych konsekw encjach poszukiwanie m ożliwości nowego humanizmu [...]. Mity są używ ane jako sym bole literackie w dwu celach: aby zasugerować, w świeckim kontekście, pozaczasowe perspektyw y widzenia sytuacji człow ieka i aby przekazać sens ciągłości i utożsam ienia się z całym rodzajem ludzkim ” (s. 80).

(10)

W ydaje się, że dla przedstaw ionego tu sposobu rozum ienia m itu i jego roli w kulturze znaczący jest kontekst, który m ożna by wyznaczyć nazw iskam i: z jed­ nej strony Carla G ustawa Junga, z drugiej — M ircea Eliadego. D la M eyerhoffa m it jest wspólnym dziedzictw em całej ludzkości, jest „siłą pierwotną, a nawet anim alną”, w iąże się nierozerw alnie z postaw ą irracjonalną. T kw iące w nim po­ tężne m oce niszczycielskie można przezw yciężyć, „obłaskaw ić” dzięki postawie hum anizm u estetycznego. Jednocześnie m it, po upadku światopoglądu religijnego, pozw ala odkryć to, co religie nazyw ają „braterstwem ludzi”, dzięki utożsamieniu się z całą ludzkością i doznaniu sensu ciągłości.

W rozdziale 3 M eyerhoff chce odpow iedzieć na pytanie o przyczyny pow szech­ nego zafascynow ania problem atyką czasu w literaturze X X wieku. W pływ psycho­ analizy jest w yjaśnieniem niepełnym . Istotne znaczenie posiada fakt, iż historia nowożytna zachodniego św iata rozpoczęła się serią radykalnych, rew olucyjnych przem ian społecznych, które stopniowo ogarnęły sw ym w pływ em szereg ludzkich działań, instytucji, wierzeń. Jest to okres przew rotów w nauce i technice, rew o­ lucji politycznych, reform acji religijnej, artystycznego i literackiego renesansu, w reszcie rew olucji gospodarczej, nazyw anej nowożytnym kapitalizm em . D ośw iad­ czenie czasu coraz wyraźniej określał kontekst, porządek i kierunek biegu historii ludzkiej. Na tym gruncie ukształtow ały się rozm aite odmiany now ożytnego histo- ryzm u. M eyerhoff, kwestionując p ojęcie postępu, akceptuje historyzm jedynie w sensie m etodologicznym , jako zespół narzędzi opisu, i przyjm uje (za Spenglerem i Toynbeem) cykliczną teorię historii, poniew aż teoria ta, obyw ając się bez wiary w postęp, próbuje „uczynić zrozum iałym sens struktury, spójności i ciągłości histo­ rii w jej całości i p ełn i” (s. 105). M eyerhoff, zainteresowany, w edług w łasnego określenia, „ideami filozoficznym i” w literaturze, zawarł w sw ych rozważaniach w iele głębokich i w nikliw ych uwag dotyczących znaczenia, jakie m iały dla lite ­ ratury współczesnej: psychoanalityczna teoria osobowości, koncepcja cykliczności czasu historycznego i X X -w ieczn e teorie m itu. Rozważania te odnoszą się przede w szystkim do koncepcji człow ieka i h istorii oraz do filozoficznych teorii czasu, które literatura podziela z innym i przejaw am i m yśli, ujm ow anym i przez historię idei.

Liczne dowody zainteresow ania problem atyką filozoficzną czasu w literaturze znajdziem y w pracach krytycznych, pośw ięconych pow ieści w spółczesnej. N iew ąt­ p liw ie jest to w znacznym stopniu podyktow ane przez sam materiał: w iele po­ w ieści naszego wieku czyni sw ym głów nym tem atem przepływ czasu, często

explicite charakteryzowany w sam ych utworach. W fakturze ich narracji, w kon­

strukcji św iata przedstaw ionego i kształtow aniu bohaterów trzeba w ięc śledzić określony sposób interpretacji znaczenia czasu dla człow ieka. Taki tryb postępo­ wania obierają krytycy francuscy: Jean Onimus w eseju Ekspresja czasu w p o ­

w ieści współczesnej oraz nawiązujący do pew nych wypracowanych tam ustaleń M ichel Zéraffa, piszący o Czasie i jego form ach w tejże powieści. Zajmującą rzeczą jest obserwacja różnic m iędzy tym i studiam i. Różnic (przy założonej w sp ól­ nocie niektórych kategorii) w ynikających nie tylko z odm ienności indyw idualnych tem peram entów krytycznych obu autorów, ale i z przekształcenia sytuacji histo­

rycznoliterackiej w w yniku dalszego rozwoju powieści, który dokonał się w okresie dzielącym daty powstania obu artykułów (1954 i 1966).

O n im u s

6

traktuje powieść X X -w Tieczną jako kolejny etap rozwoju gatunku,

6

J. O n i m u s , L ’Expression du te m p s dans le roman contemporain. „Revue de Littérature Comparée” 1954, nr 3.

(11)

w yw odzącego się jeszcze z tradycji epiki renesansowej i romansu łotrzykow skiego (żeby nie sięgać do czasów antyku i średniowiecza). K rytyk charakteryzuje ją w opozycji do poprzedniego etapu X V III- i X IX -w iecznej „powieści klasycznej o trw aniu linearnym ” — wyróżniając cztery odmiany: „powieść o trwaniu zw ielo­ krotnionym ”, „trw anie otw arte”, „powieść trw ania intym nego” i „penetrację p rze­ szłości”. Pow ieść dawna (renesansowa i barokowa) jest w gruncie rzeczy zbiorem „linearnych” opowiadań o wydarzeniach następujących po sobie i rozwijających się w ramach czasu abstrakcyjnego ob iek tyw n ego i jednorodnego. N ie ma tam przeszłości: w szystko jest teraźniejsze* P ow ieść klasyczna o trw aniu linearnym

(„durée linéaire”) — od K s iężn ej de Cléves po czasy w spółczesne — kontynuuje tę

tradycję, dodając psychologię, rygorystyczną kom pozycję i prawdopodobieństwo. W K siężn ej de Cléves czy N iebezpieczn ych zw ią zkach nie czujemy przepływu czasu: w ydarzenia następują po sobie, logicznie i dram atycznie skomponowane, lecz um ieszczone są w sw ego rodzaju nieustannej teraźniejszości, w „absolucie” — jak akcja tragedii. W pow ieści tego rodzaju (Onimus nazyw a ją też „m oralistycz- n ą”) człowiek był twarzą w twarz z drugim człow iekiem . Od kiedy uświadom iliśm y sobie trw anie, żądam y obecności rzeczy: aby uczynić w yczuw alnym nacisk czasu, trzeba aluzji do przedmiotów. W kroczenie św iata zew nętrznego jest ceną, jaką zapłaciła powieść nowoczesna za św iadom ość trwania.

^ P ow ieść o trwaniu zw ielokrotnionym („durée m u ltip le”) próbuje przedstawić życie zbiorowe grupy, pokolenia lub całej epoki. W 42 rów nole żniku Dos Passosa,

K ontrapunkcie H uxleya czy Gronach gn iew u Steinbecka chodzi o uchw ycenie całej

traźniejszości od razu dzięki ukazywaniu na zmianę równoczesnych lin ii trw ania w ielu jednostek lub grup. Jeśli tragedia m iała w pływ na strukturę czasu w po­ w ieści klasycznej, tu możem y dostrzec oddziaływ anie gazety codziennej. Dzięki niej oglądamy każdego ranka panoramę wydarzeń publicznych i prywatnych w skali naszej planety. Przyzw yczailiśm y się do kontrastów sąsiadujących ze sobą, do tej m ieszaniny dramatu i komedii, rzeczy w ielkich i małych. Pow ieść o trwaniu zwielokrotnionym przeciw staw ia się tradycji X IX -w iecznej (zarówno powieści o jednostkow ym bohaterze jak i sagom rodzinnym), tak jak nasze społeczeństw o m asow e przeciwstaw ia się duchowi m ieszczańskiego indywidualizm u naszych dziadków.

Trwanie otw arte („durée o u verte”) pojaw iło się już w epice renesansowej — jeśli w ogóle można było m ówić tam o jakim kolw iek trwaniu. W Orlandzie sza ­

lo nym autor niczego nie przewiduje i niczego nie zapowiada. W szystko może się

zdarzyć. Inaczej dzieje się w pow ieści nowożytnej, gdzie autor skupia fabułę w okół centralnego zdarzenia i zmierza do efektu dramatycznego. Rozwiązanie przew idyw ane jest od początku i w szystko zmierza ku tem u celowi. Historia taka m a trw anie autonomiczne, izolowane, zam knięte. Pisarz w ydziela ją pracowicie z chaotycznej codzienności. Dziś odrzuca się w szelką literaturę, w yglądającą jak gra o ustalonych regułach. Postać, która pozostaje aż do końca pow ieści bez­ w zględnie w ierna sw ej roli, w ydaje się konw encjonalna niby człowiek m echa­ niczny. trwaniu otwartym osobowość cechuje się nieprzewidywalnością: już Stendhal traktuje sw ych bohaterów w Lucjanie Leuwen tak, jakby oczekiwał, że sam i ukształtują swój los. W Fałszerzach G ide’a i u D ostojew skiego postacie żyją życiem własnym , a nie narzuconym przez twórcę. Bohater tragedii znajduje się na drodze prowadzącej wprost do katastrofy i w ie o tym. Bohater powieści o trwaniu otwartym jest w chłonięty przez czas bez perspektyw . To poczucie zagu­ bienia, nieobecne w pow ieści klasycznej, panuje całkow icie w naszej: od Kafki do B ecketta i Sartre’a.

(12)

Pow ieść trw ania intym nego („durée intime") nawiązuje do takich form narracji klasycznej, jak w yznanie, dziennik, list, zw ierzenie — nie jest jednak prostą kontynuacją tradycji. Dawna „powieść czułych serc”, poświęcona zaw iłościom życia w ewnętrznego, budząca zażyłość m iędzy autorem a czytelnikiem , przeznaczona była dla w ąskiego kręgu m iłośników i znaw ców spraw duszy. We w spółczesnej po­ w ieści trwania intym nego (jak u Virginii W oolf i Joyce’a) narracja jest m onologiem w ew nętrznym bohatera, który autor usiłu je ddtworzyć w m iarę toku zdarzeń. Żaden m oment trw ania nie zostaje nam oszczędzony: m onolog w ew nętrzny nie przerywa się nawet, aby uczynić m iejsce dla fragm entów niespójnego bełkotu lub doznań czysto fizjologicznych. Taka m etoda opowiadania ustanaw ia całkow itą jedność m iędzy trw aniem czytelnika i postaci. Zasada w olnych skojarzeń sprawia, że nie ma tu czasu chronologicznie uporządkowanego. N ie ma żadnego jednolitego następstwa. W każdej chw ili w spom nienie lub m arzenie m oże unieść nas ku przeszłości lub przyszłości i zm ieszać się z w rażeniam i teraźniejszym i. Hierarchia ważności zdarzeń jest całkow icie subiektyw na. W szystko to jednak nie oznacza, zdaniem krytyka, powrotu do pow ieści indyw idualistycznej X IX w ieku. Intym ność w ykracza tu poza los jednostki i dotyka tego, co uniw ersalne: chodzi już nie 0 poszczególną, ale w szelką kondycję ludzką. Bohaterem współczesnej powieści trwania intym nego jest Każdy, Everyman.

Ostatnia z w yróżnionych przez Onimusa odmian polega na penetracji prze­ szłości (,.pénétration dans le Passé”). Podstaw ow e znaczenie ma tutaj inwersja czasowa. Niechronologiczna prezentacja fabu ły sprawia, że uprzedzeni o jej roz­ wiązaniu i w olni od em ocji śledzenia, „co będzie dalej”, m ożemy czytać bez podniecenia, lecz kontem placyjnie, i zam iast przyjem ności dramatycznej doznawać przyjem ności tragicznej. Taka jest konstrukcja Absalomie, Absalomie! Faulknera,

N iewidomego w Ghazie H uxleya i S edna s p r a w y Greene’a. N ie należy jednak

porów nyw ać tej techniki do metod p ow ieści krym inalnej, w której jest tylko sprawa do rozwiązania — a nie objaw ienie tajem nicy, i przyjem ność rozumienia, a nie przeżycie tragiczne. By scharakteryzować bliżej zasadę „penetracji prze­ szłości”, Onimus odwołuje się do rozróżnienia m iędzy pam ięcią a historią, jakie przeprowadził Charles Péguy. Historia ujm uje przeszłość od razu w gotow e formy 1 zaszeregow uje ostatecznie do sw ych archiwów : to, co przeszłe, jest skończone i nie ma oczym mówić. Pam ięć natom iast jest żyw ym powrotem do przeszłości, bolesnym i nostalgicznym pragnieniem odzyskania kontaktu — niem ożliw ego prze­ cież — z tym , co jest na zawsze minione. Pow ieść tradycyjna nie jest w gruncie rzeczy niczym innym jak historią: fabuła jest w praw dzie fikcyjna, lecz trakto­ wana z dystansem i pew nością historyka. Pow ieść współczesna nie rozwija się w czasie z przeszłości w przyszłość, ale, m ówiąc m etaforycznie, drąży w głąb: jej porządek polega na odtworzeniu działania zafascynowanej czym ś pamięci.

Absalomie, Absalomie! to usiłow anie spenetrow ania głębi przeszłości dzięki zdo­

bywaniu kolejnych św iadectw . Ta powieść, ogarniająca ogromne trwanie, jest dramatem przepowiedzianym, przeczutym w całości na pierwszych stronicach, lecz odsłanianym po trosze, powoli przypom inanym i spełnianym dzięki m ozolnem u w ysiłk ow i wyobraźni.

W zakończeniu sw ych rozważań Onimus nazywa w spółczesną pow ieść „chrono- fanią” i zdobyczą świadomości trwania. Rozum ie ona swą w łaściw ą rolę, która nie polega na opowiadaniu zdarzeń, analizow aniu stanu duszy lub opisyw aniu obyczajów. Jej celem jest zapanować nad życiem , podejm ując odpowiedzialność za los ludzki i przedstawiając z całą oczyw istością środowisko czasowe, w którym się człowiek szamoce.

(13)

M ichel Z é ra ffa

7

dostrzega w X X -w iecznej historii gatunku trzy fazy. W każ­ dej z nich pojaw ia się odm ienny stosunek do problemu osobowości i trwania. Pow ieść proustow ską charakteryzuje o p o z y c j a c z a s u o b i e k t y w n e g o i s u b i e k t y w n e g o . W oolf, Joyce, Dos Passos, K afka i Faulkner traktują c z a s j a k o p r o c e s . Francuska „nowa pow ieść” uznaje tylko c z a s t e r a ź ­ n i e j s z y . W pow ieści X X -w iecznej różne aspekty czasu stały się znakami lub sym bolam i, grając odtąd rolę strukturalną w kształtowaniu narracji. Zéraffa w y ­ chodzi z założenia, że czasowość powieści w spółczesnej opiera się na uznaniu specyfiki, sw oistości trwania subiektywnego. Jednocześnie podkreśla, że czas, chro­ nologiczny czy subiektyw ny, n ie jest nigdy sam oistnym „przedmiotem” w p ow ieś­ ciowym św iecie.

A nalizując trzy odmiany pow ieści w X X w., krytyk wychodzi każdorazowo od określonego sposobu p o j m o w a n i a czasu, by dojść do jego l i t e r a c k i e j e k s p r e s j i , porusza w ięc w sposób praktyczny problem atykę najbardziej nas w badaniach nad czasem interesującą. Nie zajm uje się teoretycznym opisyw aniem zasady tego przejścia, bada jedynie „stosunki w zajem ne estetyki pow ieściow ej i czasu” (s. 65) w konkretnych ukształtowaniach powieści X X -w iecznej.

Opozycja m iędzy Mną a Światem , pomiędzy dążeniam i jednostek a norm am i społecznym i, znajdowała stopniow o coraz ostrzejszy wyraz w dziejach rozwoju pow ieści. Flaubert, D ostojew ski i Proust wprowadzili trw anie psychologiczne, roz­ bijając „historyczne” n astępstw o faktów, zachowywane w narracji linearnej®. Proust w sw ym dziele nadał czasowi znaczenie trojakie. Przede w szystkim czas stał się t e m a t e m p o w i e ś c i o w y m (podobnie jak w N o w e j Heloizie nam ięt­ ność, a u Balzaka w ola w ładzy). Po wtóre, obecność czasu m anifestuje się, kiedy Narrator przyw ołuje przeżyty czas historyczny i kiedy doznania jaźni głębokiej konfrontow ane są ze wspom nieniam i. Po trzecie, chw iejności i zm ienności czasu historycznego przeciw staw iona jest pełnia i stałość (upragniona, lecz rzadko osią­ gana lub widoczna) Bytu. O dpowiednikiem całej tej koncepcji czasu jest w rozu­ m ieniu Zéraffy kom pozycja Poszukiwania, gdzie następują po sobie zatrzym anie i ruch. Fazy m edytacji lub autoanalizy przeplatają się z opowiadaniem nasyconym dialogam i. Ta podwójność form y była konieczna, aby ujawnić opozycję (którą Proust chciał przekształcić w różnicę stopnia) pomiędzy naturą trwania i czasu, Ja i Św iata, egzystencji i bytu. Zéraffa sądzi, że to w łaśnie literatura pozw oliła pisarzowi sprecyzować jego reflek sję nad czasem: opowiadanie linearne (biografia w 3 osobie) w Jean Santeuil przeszkadzało Proustowi wyrazić podstawową dwo­ istość czasu. W Poszukiw aniu trw anie psychologiczne determ inuje ekspresję trw a­ nia społeczno-historycznego. Od kiedy rozpoczęło się panowanie czasu su biektyw ­ nego, estetyka Proustowską dąży do połączenia (skoro niem ożliw e jest pogodzenie) następstw a chronologicznego i trw ania intym nego postaci.

Oba te czasy zostają rozdzielone i przeciwstaw ione sobie konfliktow o w dzie­ łach takich, jak Ulysses, Proces, Do latarni morskiej, Manhattan Transfer, Zgiełk

i furia. Dla W oolf jeden z najw ażniejszych problem ów estetycznych łączy się

z pytaniem o związek czasu św iata z trw aniem egzystencji człowieka. Pisarka rozwiązuje go rozróżniając „pełne” i „puste” : partie narracji szczegółowej

rozdzie-7

M. Z é r a f f a , Le T em ps et ses form es dans le roman contemporain. „Revue d’E sthétique” 1966, nr 1.

® Zéraffa posługuje się tym terminem (podobnie jak później określeniam i: „trwanie zw ielokrotnione” i „trwanie intym ne”) w znaczeniu, jakie nadał im Onimus.

(14)

lone są w ielkim rozziewem , odcinkiem „czasu pustego”. W Do latarni m orskiej jest to dziesięć lat, w ciągu których zachodzą zdarzenia nieopow iedziane czytelni­ kowi. Zobaczy on dopiero ślady tych zmian, jakie już zaszły — ale nie przed jego oczami. Ten kształt kom pozycyjny wyraża, zdaniem krytyka, przekonanie autorki, że egzystencja człow ieka nie układa się wzdłuż jednej lin ii postępującego naprzód rozwoju, że w tym ciągu nieustannych przemian, jakim jest życie ludzkie, brak spójności. Ta forma powieściow a, która „wyraża pulsow anie św iadom ości pomiędzy dwom a światam i: w ew nętrznym i zew nętrznym ” (s. 51), łączy się z określoną pozycją narratora. N ie znajduje się on ani „poza”, ani „z” postaciam i, lecz jakby naprzeciw nich. Tego „trzeciego narratora”, tworzącego „trzeci czas”, Zéraffa do­ strzega również w dziele Kafki. Czas przedstawiony w Procesie i Z a m k u jest lin e­ arny, wydarzenia następują po sobie, późniejsze po w cześniejszych. Znajdujemy tam jednak dwa porządki następstwa i dwie różne płaszczyzny przyczynowości. Dw a nurty trwania: jedno ciągłe, spójne (czas świadom ości Józefa K.), drugie m echaniczne (czas m achiny adm inistracyjnej) są przeciwstaw ione sobie i krzyżują się w ciągu całej powieści. Jeśliby K afka rozróżnił te czasy form alnie, przeciw ­ staw iając „Ja” bohatera i „On” Spraw iedliw ości — doprowadziłby Józefa K. do zdania sobie sprawy z tego, że stoi w obliczu tajem nicy, przeznaczenia. Tymczasem dla zachowania niejasności, dwuznaczności, trzeba, aby relacje przyczyny i skutku były całkow icie odm ienne u Józefa K. i w hierarchii Spraw iedliw ości, żeby były po prostu stw ierdzane przez „neutralnego” narratora, którego opowiadanie rozciąga się w trwaniu pozornie jednolitym (ale jest to trw anie koszmarnego snu). Zéraffa interpretuje „trzeci czas” u Woolf, Kafki, Joyce’a i Dos Passosa jako podstaw owy chw yt kom pozycyjny, pozw alający ukazywać w św iecie przedstawionym opozycję dwóch sił: H istorii i dążeń indywidualnych. Człony tej opozycji są wyraźnie rozróżnione: chw yta ona jak w kleszcze bohatera pow ieściow ego. Jego św iadom ość czasu staje się przede w szystkim świadomością chwili. Zwłaszcza postacie Faulknera żyją nie życiem , lecz chw ilam i życia. Ilekroć pisarz uobecnia czas, trw anie, pamięć, czyni to, aby w yw ołać wrażenie sprzeczności lub absurdalności. W szystko jest zarazem przeszłe i teraźniejsze, ponieważ Faulkner n ie przyw ołuje przeszłości proustow skiej (którą pamięć może um iejscow ić i scalić), lecz przeszłość absolutną: każde nasze działanie znajduje się poza nami w m om encie spełnienia i przyłącza się do bezkształtnej m asy działań dawniejszych 9.

K rytyk ponawia tu interesujące nas pytanie o relacje m iędzy refleksją pisarza nad trw aniem a kompozycją jego powieści. Faulkner w ybiera optykę, która nie jest ani perspektyw ą „Ja”, ani „On”, optykę dającą się porównać z „niepewną” obiektyw nością narracji u Woolf i Kafki. Narrator w jego pow ieści przekazuje tylko to, co jego sam ego fascynuje, interesuje natrętnie. Historia, aby została opowiedziana w całości, m usi przechodzić z ust do ust. Siedzim y częstokroć nie tyle relację o zdarzeniach, co w ysiłk i dokonywane przez różnych „św iadków ” zm ierzających do p o z n a n i a . Pow ieść Faulknerowska rozwija się jak śledztwo: retrospekcja pociąga za sobą następne badania. Poszlaka, pojaw iająca się w okreś­

9

Pisząc o Faulknerze, Z é r a f f a powołuje się w pew nym m iejscu na stu ­ dium P. L o w r e y a Concepts of Tim e in “The Sound and the Fu ry” (New York 1952). Trzeba jednak dodać, że niektóre jego spostrzeżenia, dotyczące filozofii czasu u Faulknera, są w yraźnie zbieżne

7

konstatacjam i Sartre’a w eseju À propos

de „Le Bruit et la fureur”. La Tem poralité chez Faulkner (przekład polski

J. L a l e w i c z a w: C z y m jest literatura? W y b ó r szkiców kry tycznoliterackich. Wybór A. T a t a r k i e w i c z . W arszawa 1968).

(15)

lonym m om encie poszukiwań, staje się początkiem nowego w yjaśnienia. Opowia­ danie układa się w ięc w ciąg antycypacji i odwrotów, aluzji i rozwinięć. Przy- czynowość historyczna i przyczynowość narracyjna należą do dwu porządków różnych, jeżeli nie przeciwstaw nych. Faulkner jednak nie zakłóca trw ania ani nie w ykoszlaw ia czasu. Decydujące znaczenie posiada w prawdzie to, co fascynuje nar­ ratora, ale panow anie fascyn acji nie oznacza tu w adliw ego orientowania się w czasie. Przeciwnie: „obsesyjne” kieruje „czasow ym ”, ale go nie ignoruje.

Pisząc o utworach R obbe-G rilleta, Butora i Becketta, Zéraffa dostrzega, że ich wspólną własnością jest przedstaw ianie kolejnych elem entów opowiadania jako aktualnych w stosunku do św iadom ości narratora. W Odmianach czasu Butor wprowadza dziennik, którego każdy odcinek inform uje o faktach sprzed paru m iesięcy. Narracja linearna (zapis w kategoriach następstw a zdarzeń) łączy się tu z dziennikiem intym nym , odzw ierciedlającym trwanie, nie dające się porównać z żadnym innym. Narrator La Jalousie R obbe-G rilleta, będący tylko spojrzeniem, porusza się w planie bezosobowym , graniczącym z abstrakcją, i aktualizuje nar­ rację do kresu m ożliwości. Lecz spojrzenie zazdrosnego męża nie jest jedynie spojrzeniem , ponieważ narrator coś stwierdza, analizuje, przyw ołuje wyobrażenia. To w ahanie pomiędzy czystym w idzeniem a przytłum ioną refleksją sprawia, że zam iast zw ykłej teraźniejszości przedstawionego w pow ieści św iata jest tylko m aksym alna i całkow ita aktualność narracji. W „nowej pow ieści” francuskiej życie społeczne i jednostkowe, poczucie trwania i przestrzeganie czasu historycznego, to, co bezpośrednio przeżyte, i to, co zapam iętane, nie zostaje pokazane w e w za­ jem nych odniesieniach, nie wchodzi w relacje, lecz ukazuje się w perspektyw ie, z pew nego ustalonego punktu widzenia. Narracja staje się w skutek tego podobna do m iejsca geom etrycznego, w którym lin ie tworzące tę perspektyw ę pojawiają się, jedna po drugiej, tylko w punkcie zbieżności. Pisarz nie wprowadza „antecedencji” : rama pow ieściow a w ycina w staw aniu się historycznym lub psychologicznym ograniczone pole.

Czy ta estetyka „punktu zbieżności” dowodzi, że tem atyka przestrzeni zastę­ puje dziś tem atykę czasu? P ojęcie przestrzeni jest nie m niej w ieloznaczne niż pojęcie czasu i czasoprzestrzeni. B yć m oże trzeba m ów ić o prym acie przestrzeni nad trwaniem dzisiejszej pow ieści — w tym sensie, że powieść organizuje się w edług schem atu niezależnego od osobowości narratora. Pow ołując się na Butora, Zéraffa nazywa to wyrazem „tendencji strukturalistycznej”. Ten wybór schematu „abstrakcyjnego” przekształca nieuchronnie sposób wyrażania czasu: autor G um m ówi, że „bierze czas w naw ias”. Stajem y w obec nagiej chw ili, ogołoconej z w szel­ kich odniesień do tego czasu absolutnego, który był obsesją Prousta, Woolf i F aulk ­ nera. Akt postrzegania n ie jest już w ięcej okazją do wspom nień: rozwój „tu” pociągnął za sobą pogłębienie „teraz”. Pisarz przejawia zamiar uw olnienia chw ili od „m itów” Historii, Pam ięci, Czasu Absolutnego. Zm ieniają się rodzaje związków, świadcząc o nowej estetyce, której genezę łatw o odnaleźć w ew olucji sztuki po­ w ieściow ej. U Dos Passosa lub Joyce’a nieprzezw yciężalny rozdział m iędzy czasem historycznym i czasem „osobistym ” jest elem entem przewodnim dla czytelnika. Niektórzy „nowi pow ieściopisarze” czynią tę nieciągłość istotnym i form alnym warunkiem toku narracji, poniew aż czas społeczno-historyczny i czas subiektyw ny zostają wypreparowane z dzieła, aby pozostaw ić cały teren dla fenom enologicznej w izji bytów i rzeczy.

Interesująca jest jedna z ostatnich uwag Zéraffy, skreślonych na m arginesie analizy czasowości „nowej p ow ieści”. Krytyk spostrzega m ianowicie, że „czas i jego problem atyka, tak jak em anują z dzieł, wiążą się w sposób bardzo ścisły z for­

(16)

mami języka: czas w yrażany jest przez przedmioty, a w ięc przez słow a, które je p rzyw ołują” (s. 38). Sprawdza się tu na konkretnym przykładzie trafność ogól­ niejszego poglądu dotyczącego „form języka” jako pośredniczących w przejściu od filozoficznej koncepcji czasu do jego roli w strukturze utworu.

W iele zajm ującego m ateriału, dotyczącego tej kluczowej kw estii, znajdziem y w książce Adama Abraham a M en d ilow a

10

na m arginesie zasadniczego toku roz­ ważań, dotyczącego czasu jako elem entu struktury przekazu epickiego. Jest to książka (znana szeroko m. in. ze względu na przeprowadzoną tam znakomitą ana­ lizę struktury czasowej Tristram a Shandy) napisana przez historyka literatury, anglistę. Jego założenia m etodologiczne bliskie są w w ielu punktach am erykań­ skiej Now ej K rytyce i tradycji badań dojrzałego form alizm u rosyjskiego nad prozą. W części pierwszej zatytułow anej P roblem y ogólne, autor, przyjm ując po­ dział sztuk na czasow e i przestrzenne, polem izuje z L essingiem . Sądzi, że w sztu ­ kach przedstaw iających trzeba wprowadzić podstawowe rozróżnienie m iędzy za­ wartością („content”) a środkami wyrazu („medium”). W literaturze zawartość m oże być przestrzenna lub czasowa, a środki wyrazu są w obu w ypadkach cza­ sow e — język jest procesem . Lessing lekcew aży czynnik porozum ienia w sztuce i rolę odbiorcy. Potrzeba czasu, aby obejrzeć dzieło plastyczne, i odwrotnie: szybki rzut oka na m ały i sensow nie wyodrębniony fragm ent tekstu literackiego m oże stworzyć podobne złudzenie ogarnięcia jakiejś całości, jak się to dzieje ostatecznie przy recepcji dzieła plastycznego. Badając czas powieściow y, M endilow będzie w ięc uw zględniał zarówno problem atykę zawartości, środków wyrazu, jak i percepcji dzieła.

Punktem w yjścia jest charakterystyka stosunku m iędzy naturą języka a naturą rzeczyw istości pozajęzykow ej, jako ostrej opozycji. Medium powieści — język, jest tworzyw em składającym się z następujących po sobie jednostek, tworzących rozwijającą się naprzód linearną formę wyrazu, zależną od trzech w łaściw ości charakterystycznych dla czasu: chwilowości, następstw a i nieodwracalności. Jak m oże pisarz, posługujący się takim tworzywem, wyrazić równoczesność, m inione i przyszłe m om enty albo nieruchomość? Jak m oże przekazać bezpośredniość i sens przepływu życia i trw ania we wszystkich jego odmianach? Sprzeczności te mogą być przezw yciężone dzięki konwencjom (M endilow m ówi o konw encjach t e m a t y c z n y c h , f o r m a l n y c h i d o t y c z ą c y c h m e d i u m — j ę z y k a , przy czym zastrzega się, że rozróżnienia te mają charakter w zględny, poniew aż dzieło literackie jest w jego rozumieniu strukturalną całością). K onw encje u m ożli­ wiają sensow ne zorganizowanie, podzielenie na pew ne całostki bezkształtnego prze­ pływ u zdarzeń życiow ych. M endilow (rozumując typologicznie, a nie historycznie) dostrzega dwa kierunki w dziejach nieustannego rew olucjonizow ania techniki konw encji pow ieściow ych. Z jednej strony jest to dążenie do pełnego w ykorzystania m ożliw ości oferow anych przez m edium -język, dążenie do zam kniętego, ilościow ego oznaczenia procesu życiow ego przez odtworzenie. Z drugiej — pojaw ia się ek sp e­ rym entowanie, poszukiw anie efektów poza w łasnościam i tw orzyw a językow ego, w innych sztukach, próby sw ego rodzaju synestezji na szeroką skalę, im presjonizm , sym bolizm , organizowanie nowych kombinacji słów i grup słów , tworzenie sw ego rodzaju stopów językow ych. W tych różnych pom ysłach stylistycznych i k onstruk­ cyjnych w yraża się dążenie do jakościowego przyw ołania procesu życiow ego. (Osobny rozdział poświęcony jest omówieniu stosunku pow ieści do innych sztuk, jak film , m uzyka i sztuki plastyczne.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stafiej-Bartosik, A., Maison D., (2007) Reklama społeczna - czym jest i jak się zmienia [w:] Wasilewski, P., (red.), Szlachetna propaganda dobroci, czyli drugi tom o

Po pierwsze daje się zauważyć, że nawet jeśli odrzucimy te teksty, które w publikacji naukowej nie powinny były się znaleźć, to zainteresowanie

„nieśpiewnej muzycz- ności”; u Ciebie muzyka jest ważna jako źródło inspi- racji (sam zresztą, jeśli się nie mylę, grasz na pianinie. A może raczej chodzi tu o

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/2,

Zauważmy, iż narodziny nowej ideologii miały ten sam rytm: najpierw pojawiały się wiersze lingwistyczne; interwencja porządkująca krytyki (zwłaszcza

W szystkie te w yznania w iary spotykam y tutaj w kontekście stw ierdzenia Piotra, iż Apostołowie są „świadkami wszystkiego", stając się w ten sposób

Wśród licznych pobożnych fundacji, jakie powstały na terenie diecezji przemyskiej w ciągu liczących przeszło sześćset lat jej dziejó\y, poczesne miejsce

Wszystkie typu ubrań oceniono pod względem stopnia wzbudzanego zaufania na poziomie powyżej neutralnego (wynik w skali Likerta >3), wyjątkiem był strój swobodny codzienny,