• Nie Znaleziono Wyników

Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.06.01 nr 21

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.06.01 nr 21"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

ŚWIAT i ŻYCIE

Ilustrowany dodatek tygodniowy

»DZI ENNI KA ZACHODNI EGO« N r 21

timtmmScm, V

cm

e r w c a fSMMP

>4* 2

[45 MilesÙ,

m rm ii

Foto E r. Kupie«- M g r Józef T w a rd o c h le b k ie ro w n ik B ib lio te k i P o lite c h n ik i

W ro c ła w s k ie j.

(P atrz a rty k u ł na str. 3)

Andre Lita, N.Jark Cuda nowoczesnej techniki

S p a d o c h ro n y taśm o w e

Rewelacyjiy wynalazek amerykańskich ekspertów

A A A A A A AàA À A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A AaI

F o to A ssociated P re ss dla „D z ie n n ik a Z a c h o d n ie g o ".

t*l« ziemska w id z ia n a z w yso kości SO m il <48.270 m ), 45 m il (72.405 m) oraz 65 m il (104,595 m ).

- J p tl szeregu m iesięcy eksperci J r^ ry k a ń s k ie g o lo tn ic tw a w ó j­

t o w e g o p ro w a d z ą dośw iadczenia . 3 P olig o n ie w W h ite Sands w

» ^ n ie N ew y M e xico , z d a le ko n o - ra k ie ta m i, z n a n y m i pod g r o te m „ A 4“ . R a k ie ty te są p ró ­ bko w a n e w S tanach Z jed no czo- J;ch na p o d s ta w ie części n ie - jb ie c k ic h „ V 2“ . W g ło w ic a c h r a - s.let do św ia d cza ln ych um ieszcza ęty hv m ie jsce m a te ria łu w y b u - i ‘btyegę) n a d e r czułe p rz y rz ą d y , a p a ra ty ra d io w e nadaw czo- Obiorcze. in s tru m e n ty p o m ia ro - - a p a ra ty fo to g ra fic z n e itp., 'k y pom ocy k tó ry c h prow a dzon e ,4 b a da nia s tra to sfe ryczn e . Co bW ^ g o d n ie je s t z p o lig o n u „w y- j^ k s liw a n a w p rz e s tw o rz a potęż-

k to n o w a ra k ie ta . , jjtJ b s e rw a c je i p o m ia ry p ro w a -

^ ° h e są g łó w n ie z nauko w eg o ,35 * t u w id z e n ia . M ię d z y in n y m i 5*konyw uje się t u zdjęć w id m a oiiecznego, ja k i też p o w ie rz c h - i nie b a z ro z m a ity c h w y -

^ b ś c i . badań n a d rW ało-niem t u r y

z ja w is k .

Sta 1:iety o d s trz e liw a n e w W h ite

^ h d s o s ią g n ę ły ju ż obecnie w ię k

* szybkość i w ysokość od o ry - uauan i» u działaniem t u l e n i kosmicznych, tempera- trm ,na le t k ic h wysokościach i

g i ■

^ p a ln y c h /„V 2“ , u ż y w a n y c h przez, ą /^ h o ó w do b o m b a rd o w a n ia Don

^ 1U. N a jw y ż s z a o siąg nię ta przez 3* 'Wysokość w y n o s i 183,5 k m p o -

? Poziom m orza, n a jw ię k s z a Zaś$ . _ szybkość 1.700 m /sek., c z y li km/godz. (Szybkość fa ł gło­

sow ych w y n o s i zaled w ie 333 m /

Pierwsze obserwacje czynione na wielkich wysokościach za po­

mocą specjalnych przyrządów u- mieszczonych w głowicach rakiet, transmitowane były drogą radio­

wą do stacji doświadczalnej i re­

jestrowane na ziemi automatycz­

nie. Robiono , również próby ze specjalnie skonstruowanymi ra­

kietami, które wybuchając na pewnej wysokości, zwalniały u- mieszczone w głowicy przyrządy pomiarowe. Przyrządy te jako znacznie mniejsze' i lzejsze spa­

dały na ziemię wolniej, mz ra­

kiety. Często jednak wybuch me następował na czas i przyrządy wraz z rakietą ulegały zniszcze­

niu przy zetknięciu się z ziemią.

Inna niedogodność polegała na tvm że głowica rakiety spadała zazwyczaj o k ilka kilom etrów od miejsca wystrzału i trudno ją było odnaleźć. Znacznie gorzej przedstawiała się sprawa z od­

pukaniem aparatów Pomiaro­

wych. Próby takie były za tym drosić i nieekonomiczne. Docho­

dziło do tego jeszcze, że transmi­

sje radiowe, nadawane z rakiety pędzącej z szybkością większą od stosu były często przerywane, a S lP tra c ia pomiarów nigdy me b y ła tak dokładna jak rejestracja b£AbyŚrzap^biec tym niedogodno­

ściom eksperci amerykańscy wprowadzili innowację w kon- j strukeii suąsJflfilttfiftSlK* iflKftai»-

ją cą na u c h ro n ie n ie od zniszcze­

n ia n a d e r w ra ż liw y c h in s tru m e n ­ tó w p o m ia ro w y c h i a p a ra tó w fo ­ tog ra fic z n y c h . N o w y ro d z a j spa­

d o c h ro n ó w może być ró w n ie ż u - ż y ty z pow odzeniem dla celów p ra k ty c z n y c h ..

W edług oblic-zeń ^uczonych n ie ­ mieckich., n§ w ysokościach ponad 45 k m od po ziom u m orza, spa­

do chro ny nie n a d a ją się w ogóle do u ż y tk u . Z za p is k ó w p o m ia ró w dokonanych au tom atycznie, ja k ie zdołano odnaleźć, stw ierdzono^ że n a jw yższa wysokość, n a k tó r e j uczeni n ie m ie ccy d o k o n y w a li b a ­ dań p rz y pom ocy p rz y rz ą d ó w u - m ieszczonych w spadochronach w y n o s iła 16,75 k m .

T w ie rd z e n ia ty c h uczonych zo­

s ta ły obalone na po d s ta w ie p ró b do kon an ych w g ru d n iu 1946 ro k u . W ystrze lo n a w ów czas na lo tn is k u W r ig h t F ie ld w stanie O hio r a ­ kieta, a m e ry k a ń s k a ty p u W A C C o rpo ra l, w y rz u c iła po osiąg nię­

c iu w yso kości 55 k m ponad p o ­ ziom m orza dw a spa do chron y n o ­ wego ty p u , do k tó ry c h p rz y m o ­ cow ane” b y ły in s tru m e n ty p o m ia ­ row e. A p a ra tu ra W ylą d o w a ła ńa zie m i w stanie z u p e łn ie d o b ry m . O sta tn io dokonano p ró b y na w y ­ sokości 150 k m ponad poziom ' m o ­ rza; uw ieńczona ona została r ó w ­ nież p o m y ś ln y m re z u lta te m .

P oczą tkow o rozw aża no szereg p ro je k tó w , k tó ry c h nie b y ło m o ­ żna zrea lizo w a ć p ra k ty c z n ie . W końcu zdecydow ano się je d n a k a# suadochrbn. w b re w tw ie rd z e ­

n io m uczonych n ie m ie c k ic h . N a t­

k n ię to się p rz y ty m je d n a k na szereg tru d n y c h p ro b le m ó w . Przede w s z y s tk im rozrzedzone po w ie trz e na w ie lk ic h w ysokościach p o w o d u je w z ro s t szybkości w k o ń cow ej fa z ie spadania, S tw ie rd z o ­ no na p o dstaw ie d ro biazgo w ych obliczeń, że z b io r n ik a lu m in io w y , w ażący 23,5 kg, w k tó r y m u m ie ­ szczone są p rz y rz ą d y p o m ia ro w e 1 a p a ra ty fo to g ra fic z n e , spadając sw obodnie, osiąga szybkość . 4,350 km /god z. P rzep row adzo ne poprze­

d n io p ró b y w y k a z a ły ró w n ie ż , że n o rm a ln y spadochron o ś re d n ic y 7,25 m , noszący cię ża r 90 k g , na w ysokości 12 k m p rz y szybkości spadania 480 km /g o d z .,, m u s i być o d p o rn y m na ciś n ie n ie ró w n a ją c e się 6 tonom . O pó r w z ra s ta z szyb­

kością i w ysokością. E kspe rci a - m e ry k a ń s c y doszli ró w n ie ż do przekonania, że z w y k ły spado­

chron, sporządzony z ciężkiego je d w a b iu d!a p rz e c iw d z ia ła n iu o p o ro w i m u s ia łb y w a ż y ć 18 kg . P oniew aż w s p o m in a n y z b io rn ik , um ieszczony w g ło w ic y ra k ie ty , w a ży 23,5 km , na a p a ra tu rę po­

m ia ro w ą w y p a d a ło b y za le d w ie 5’,5 kg , a w ię c bezw zględnie za m ało. O kazała się za ty m p o trz e ­ ba s k o n s tru o w a n ia i w y p ro d u k o ­ w a n ia zu p e łn ie nowego i lżejsze­

go ty p u spadochronu, k tó r y b y m ó g ł spe łn iać s ku te czn ie zadanie na w yso kościa ch n ie o s ią g n ię ty c h jeszcze do tą d n ig d y przez spado­

c h ro n y . Po lic z n y c h p ró ba ch zde­

cydo w a no się n a 2 spadochrony .taśm ow e“ w m ie jsce jednego zw ykłego .

S padochrony te, ja k sama n a ­ zw a w s k a z u je , nie m a ją je d n o li­

te j gęstej p o w ło k i, lecz lu ź n ą p le ­ c io n k ę ta s ie m i pasów je d w a b ­ nych . U m ifśzczo n e są w ra z z p rz y rz ą d a m i p o m ia ro w y m i i a p a ra ta ­ m i fo to g ra fic z n y m i w e w s p o m ­ n ia n y m ju ż z b io rn ik u a lu m in io ­ w y m . Po w y b u c h u , ja k i nastę­

p u je w g ło w ic y r a k ie ty a u tom a­

tycznie, z b io r n ik w yp a d a , po czym w k ilk u sekundach o tw ie ra się p ie rw s z y spadochron m a ją c y 2,50 m śre d n icy, R e d u k u je on szyb­

kość op ad an ia od 900 do 750 m l sek. Na w yso kości 46 k m ponad poziom em m orza na stępu je w y ­ bu ch d ru g ie g o ła d u n k u , um iesz­

czonego w górnej, części z b io rn i­

ka. na s k u te k czego o tw ie ra się d ru g i spadochron o ś re d n ic y 4,25 m e tr. P rz y pom ocy obu spado­

c h ro n ó w szybkość opadania zm niejszona zostaje do 4,50 m l sek. to znaczy o 2,75 m /sek. m n ie j n iż spada c z ło w ie k na z w y k ty m spadochronie. P rz y ta k ie j szybko­

ści opadania, zniszczenie ap a ra ­ tó w p o m ia ro w y c h p rz y z e tk n ię c iu się z zie m ią je s t w yk lu c z o n e .

P ie rw sza próba z now ą k o m b i­

n a c ją spadochronow ą dokonana została na w ysokości 30 k m po­

n a d poziom em m orza. A p a ra ty w y lą d o w a ły w ów czas w stan ie nieuszkodzonym . P róba w yka zała , że op ór dz ia ła ją c y na spadochro­

n y w y n o s ił 2,25 to n p rz y w adze r a k ie ty — po zużyciu m a te ria ły pędnego — * 130 kg. J a k w s p o m ­ n ia n o w y ż e j, w g ru d n iu 1946 r.

dokonano po no w ne j p ró b y z r a ­ k ie ta w y - ire lo n ą tym razem na wyeokość 85 km Głowica ra k ia .

ty ważąca 27 k g spadła p rz y ty m na zie m ię nieuszkodzona.

O sobny p ro b le m prze d sta w ia p rz y tego ro d z a ju próbach w y ­ soka te m p e ra tu ra . Na podstaw ie obliczeń usta lon o, że na s k u te k ta rc ia p o w ie trz a i p ro m ie n io w a ­ n ia słońca, spadochrony rozg rze­

w a ją się do 200 st. C. W obec tego m usiano zrezygnow ać z n y lo n u ja k o m a te ria łu do w y ro b u taśm , p ro je k to w a n e g o p ie rw o tn ie , ze w z g lę d u n a to. że to p i się on p rz y te m p e ra tu rz e : po w yże j 200 st. C i zastąpiono go s pe cja lnie im p re ­ g n o w a n ym je d w a b ie m .

D a lszym p ro b le m e m nastręcza­

ją c y m znacznych tru d n o ś c i, b y ła

spra w a stałego o b s e rw o w a n ia z b io rn ik a unoszonego prze z s p a ­ dochrony, k t ó r y po opuszczeniu r a k ie ty lą d u je n a z ie m i d o p ie ro po u p ły w ie go dziny. P rz y znacz­

nej s ile w ia tr ó w , ja k ie p a n u ją na w ie lk ic h w yso kościa ch (zaob­

serw ow ano s iłę w ia t r u 160 ’ k r a / godz.) z b io r n ik lą d u je w p u n k i i«

o d da lon ym o k ilk a w z g lę d n ie n a ­ w e t k ilk a n a ś c ie k m od p u n k tu , w k tó ry m o p u ś c ił ra k ie tę . E k s p e rc i a m e ryka ń scy zasto sow a li • w W rig h t F ie ld n o w y sposób, u m o ­ ż liw ia ją c y s ta łą ob serw ację Z b io r­

n ik a w czasie je go opadania. M ia ­ n o w ic ie um ie ścili, w n im ra d a ro -

(Ciąg dalszy na str. 2.)

Spadochron taśmowy, przy pom ocy którego modna e rzu ett Jeess." a m a n i u m a i*

«

(2)

D O D ATEK TYGODNIOW Y „D Z IE N N IK A ZACHODNIEGO“ NR 21 (ŚW IAT* i ZYClf

Jazda po A tla n ty k u

Od początku bieżącego stulecia można zaobserwować etaty wzrost znaczenia Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, jako pierw­

szoplanowego czynnika w mię­

dzynarodowych stosunkach poli­

tycznych i gospodarczych. Osła­

biane ciągłymi zamieszkami i wojnami ludy Europy nie zorien­

towały się nawet dokładnie, kie- dy spoczywający od tysięcy lat w ich rękach ster spraw świato­

wych, przesunął się p a półkulę zachodnią. Druga wojna świato- wa znacznie • rozszerzyła zasięg wpływów amerykańskich i przy­

śpieszyła wzrost ich potencjału ' gospodarczego. Wyraziło się to m.

in. zajęciem przez Stany Zjedno­

czone A. P. pozycji czołowego mo­

carstwa morskiego, dysponujące­

go największą na świecie flotą handlową i wojenną.

Nieznany dotychczas ha prze­

strzeni dziejów wzrost znaczenia Ameryki oraz w ysiłki Europy, zmierzające do ratowania swoje­

go prestiżu oraz stanowiska go.

spodarczego i kulturalnego, po.

zwalają przewidywać znaczne na.

tężenie ruchu na trasach komu­

nikacyjnych, wiążących oba kon­

tynenty. Wybór Nowego Jorku na stałą siedzibę Organizacji Naro.

dów Zjednoczonych również nie pozostanie bez wpływu na dalszy rozwój i usprawnienie komunika­

cji pomiędzy Europą a najwięk­

szym portem Am eryki Północnej.

Północno . atlantyckie szlaki żeglugowe nie od dziś przyciąga­

ją uwagę narodów morskich. Od chwili rozpoczęcia kolonizacji

„Nowego Świata“, przewozy trans atlantyckie, zwłaszcza pasażer, skie, stały się „złotym jabłkiem “ dla zainteresowanych przedsię­

biorstw żeglugowych. Początko­

wo przewóz emigrantów z prze.

ludnionej Europy do obiecanej ziemi amerykańskiej odbywał się w warunkach zupełnie prym ityw, r.ych. Na niebezpiecznie przeła­

dowanych statkach, ciżba ludzka tłoczyła się w ciasnych między- pokładach, podzielonych tylko ną oddzielne pomieszczenia dla męż­

czyzn i dla kobiet z dziećmi. Sy­

piano tam na trzypiętrowych ko- jach. Brak jadalni nikogo nie ra ­ ził. W porach wydawania posił­

ków, emigranci wystawali w o- gonkach, z blaszankami w rę­

kach, przed ogromnymi kotłami, przy których rolę kucharzy i us|u.

gujących pełnili zwykle ochotni-

I cy spośród przewożonych pasaże­

rów. Te niewesołe obrazki z tra­

dycyjnej gehenny emigracyjnej nie były niczym zadziwiającym w epoce, kiedy nawet bogaci pasa­

żerowie nie dysponowali na stat­

ku osobnymi kabinami. „Ich „wy gody“ sprowadzały się tylko do zasłon, oddzielających pomieszczę nia poszczególnych pasażerów, oraz do. korzystania ze wspólne­

go stołu, na którym podawano

posiłki. ,

Prymitywne warunki morskich podróży utrzymały się nawet po wprowadzeniu napędu parowego, a zaczęły z wolna zanikać dopiero w drugiej połowie X I X stulecia, w miarę zwiększania się wielko­

ści statków. Dysponując większą ilością miejsca na pokładach, przedsiębiorstwa żeglugowe wpro wadziły podział pomieszczeń pa­

sażerskich na I, I I i I I I klasę, przy czym w droższych klasach zaczę­

to lokować podróżnych w osob­

nych, pojedynczych lub kilk^oso.

bowych kabinach. Pojawiły się również na statkach pomieszcze­

nia, przeznaczone dla celów roz­

rywkowych, początkowo w po­

staci osobnego „salonu dla pań“.

Pomieszczenia I I klasy, znaj­

dujące się zwykle na rufie, gdzie silnie dokuczało kołysanie statku oraz wibracje i hałas mechani­

zmów napędowych, nie cieszyły _się na ogół powodzeniem wśród 'podróżnych. I I klasa zyskała s<f- bie w końcu tak smutną sławę, przedsiębiorstwa żeglugowe zdecydowały się na całkowitą je j likwidację. W latach, bezpośred­

nie poprzedzających wojnę od 1914—1918 r., wprowadzono na pół nocnym Atlantyku statki z tak zwaną klasą kabinową. W stat­

kach tych pomieszczenia, prężna, czone poprzednio na klasę I i II , zostały objęte jedną klasą kabino wą, w której przejazd kosztował mniej więcej tyle, co w dawnej klasie drugiej. Powyższa inowa- cja zyskała sobie wielką popular­

ność, zwłaszcza po wojnie, kiedy dały się odczuć skutki powszech­

nego zubożenia. Niektóre towa­

rzystwa okrętowe utrzymywały od tej pory aż do r. 1935 dwa ty­

py liniowców transatlantyckich:

szybkie i luksusowe statki z daw­

nym podziałem na klasę I, I I i I I I , oraz skromniej wyposażone, lecz niemniej komfortowe statki z klasąv kabinową i trzecią.

Spadochrony taśmowe

(D o koń czenie ze s tr, 1.) wą stację nadawczą, utrzymującą

kontakt ze stacją odbiorczą na aiemi.

Większy spadochron skonstruo wany został w ten sposób, że w taśmy tworzące powłokę wszyto sieć metalową dla wzmocnienia refleksów radarowych. Powięk­

szony tym sposobem ekran odbi­

ja większe ilości impulsów wzglę­

dnie ech radarowych, umożliwia­

jąc dokładne określenie położe­

nia zbiornika.

Wspomnieć należy, że zbiornik wyposażony jest w dwa aparaty fotograficzne, z których jeden ze skierowanym ku ziemi obiekty­

wem dokonuje automatycznie zdjęć powierzchni ziemi z rozmai­

tych wysokości. Drugi aparat fo­

tograficzny, umieszczony jest w sposób umożliwiający dokonywa­

nie zdjęć bezpośrednio nad zbior­

nikiem, do czego używany jest film kolorowy „Kodachrome", A - parat ma m. in. na celu dokony­

wanie zdjęć widma słonecznego oraz nieba, ja k i też procesu o- twierania się spadochronu, co u- możliwla dokładne stwierdzenie czasu i sposobu działania przy­

rządu zwalniającego spadochron.

Na zewnątrz zbiornika przymoco­

wane są kolorowe pasy, z pomo­

cą których bada się temperaturę na podstawie zmian jakie zacho­

dzą w kolorach od chwili opusz­

czenia przez zbiornik rakiety do momentu otwarcia się pierwszego spadochronu.

Podczas próby dokonanej z do­

brym rezultatem w styczniu br.

•sięgnięto wysokość 81 km ponad poziom morza. W tym wypadku mechanizm zegarowy wywołał de tonację w chwili, gdy rakieta osiągnęła kulminacyjny punkt trasy lotu, wyrzucając zbiornik.

Należy zaznaczyć, że rakieta W AC bez spadochronów uderza i> ziemię po zakończeniu swego

lotu z szybkością 3200 km/gcdz», ulegając kompletnemu zniszcze­

niu. Przy obecnych próbach ze spadochronami, rakiety lądują zupełnie nieuszkodzone i mogą być powtórnie użyte.

W lutym br. dokonano próby z rakietą wystrzeloną na wyso­

kość 112 km ponad poziom morza.

I ta próba uwieńczona została doskonałym -rezultatem. Przy tej okazji uzyskano nadzwyczaj uda- łe zdjęcia kolorowe niebą i po­

wierzchni ziemi.

A teraz kilka uwag na temat praktycznego zastosowania wyna­

lazku amerykańskiego. Spado­

chrony taśmowe nadają się do­

skonale dó zrzucania większych ciężarów. W marcu br. zrzucono przy pomocy dwóch spadochro­

nów z samolotu ciężki granatnik o wadze przeszło 1.000 kg. Haubi­

ca wylądowała w stanie nieuszko­

dzonym. Rzecz oczywista, że w tym wypadku posługiwano się spadochronami znacznie w ięk­

szych rozmiarów od tych, jakie używa się przy próbach rakieto­

wych. Mniejszy z nich, otwarty ręcznie przez pilota, miał średni­

cę 4,50 m, większy natomiast 27,50 m. Po otwarciu się, pierw­

szy spadochron wyciągnął ładu­

nek z kadłuba samolotu, drugi spadochron, otwierany za pośred­

nictwem małego spadochronu po­

mocniczego, rozpoczął swe działa­

nie w k ilka sekund później.

Przy następnej próbie, jaka ma być dokonana w ciągu bm. w y ­ rzucony zostanie z samolotu

„jeep“ (samochód amerykański) oraz 105 m /m armata szybkostrzel na — w odstępie 3 sekund. Eks­

perci przewidują, że po wylądo­

waniu, „jeep" nie będzie odda­

lony od armaty więcej niż 90 me­

trów. (K) )

(Według „N. Zuęjchęr Zejtupg 'j

W r. 1922, wydanie ustawy, o- graniczającej napływ emigran­

tów do Stanów Zjednoczonych, zmusiło operujące na północnym Atlantyku linie żeglugowe do dal.

szych zmian w systemie pomie­

szczeń pasażerskich na statkach.

Do tego czasu nie stanowiło rzadkości w porcie Nowego Jor­

ku przybycie z Europy statku,' ma jącego jako pasażerów wyłącznie emigrantów. Z chwilą wydania nowej ustawy, pomieszczenia emi granckie na statkach stały się niemal całkowicie bezużyteczne, gdyż do Stanów Zjednoczonych mogła być wpuszczona tylko ma­

ła garstka ludzi, starannie skla­

syfikowanych, stosownie do skła­

du narodowościowego miejscowej ludności. • Szereg statków został wówczas przesunięty na obsłu­

gę ruchu emigracyjnego do Ka­

nady i Ameryki Południowej, jed

sowano klasę pierwszą. Od tego czasu na liniach północno - atlan.

tyckich kursowały tylko statki o klasach: kabinowej, turystycznej i trzeciej. Dalsze śmiałe posunięcie uczyniły polskie linie żeglugowe

„Gdynia — Ameryka“, wyprowa­

dzając klasę turystyczną jako naj wyższą na statku, z pominięciem klasy kabinowej. Sądząc z po­

myślnych wyników eksploatacyj­

nych polskich statków „Piłsud­

ski“ i „Batory“, ten decydujący krok w kierunku demokratyzacji podróży transatlantyckich spotkał się w świecie ze znacznym uzna­

niem.

Dalszym objawem popierania eksploatacji lin ii transatlantyc­

kich głównie na ruchu turystycz­

nym, było wprowadzenie od r, 1934 specjalnych biletów okręż­

nych o szczególnie przystępnej cenie, ważnych w sezonie zimo­

4 0 0 0 m ii morskich na tratw ie

Sześciu m ło d y c h uczonychp ię c iu N o rw e g ó w i je de n .S zw edw y ru s z y ło n a p o c z ą tk u m a ja z C a llao, głów nego p o rtu p e ru w ia ń s k ie g o , na s p e c ja ln ie s k o n s tru o w a n e j tr a tw ie z z a m ia re m p rz e b y c ia 4.000 m il m o rs k ic h p rze z Ocean Spo­

k o jn y i d o ta rc ia do a rc h ip e la g u M a rk iz ó w >

Ś m ia łą tę w ypraw ę, ucze n i p rz e d s ię w z ię li w celu p o tw ie r ­ dzenia te o r ii etnologa, T h o ra H e y e rd a h la , będącego z a ra ­ zem k ie ro w n ik ie m e k s p e d y c ji. W e d łu g t e j t e o r ii w y s p y Oce­

a n u S pokojnego b y ły po c z ą tk o w o zam ieszkałe przez ludność pochodzącą z p rz e d h is to ry c z n e j A m e r y k i, n ie zaś z A z ji. Do po d ró ży z A m e r y k i na w y s p y P a c y fik u używ an e b y ły przez p rz e d h is to ry c z n c h m ie szkań ców P e ru p ra w d o p o d o b n ie t r a ­ tw y , n a w z ó r k tó r y c h s k o n s tru o w a n o tr a tw ę w y p r a w y H e y e r­

dahla. M ie rz y ona pię ćd zie sią t stóp d łu g o ści i 20 szerokości;

skła d a się z b e le k s p e c ja ln ie le k k ie g o d rz e w a „b a ls y " oraz g ru b y c h p rę tó w ba m bu sow ych , z w ią z a n y c h rasem lin a m i.

T ra tw a n ie posiada żad nych części m e ta lo w y c h i n a w e t gw oź­

dzie zo s ta ły zastąpione d r e w n ia n y m i k o lk a m i. W t y ln e j czę­

ści s k o n s tru o w a n o z p rę tó w ba m bu sow ych pom ost na w y s o ­ ko ś c i 1,5 m na d p o w ie rz c h n ią tr a t w y '. W te n Sposób p o d ró ż ­ n ic y spo dziew a ją się u n ik n ą ć przem oczenia w razie w ię k s z e j f a li na m orzu .

N a przodzie, na p r y m ity w n y m m aszcie um ieszczono czw o - .ro k ą tn y , p o je d y n c z y żagiel, ja k o je d y n y środ ek na pędu tr a ­

tw y , n a d a ją c y się je d n a k do u ż y tk u ty lk o w ra z ie p o m y ś ln e ­ go w ia tr u . Do s te ro w a n ia słu ż y ro d z a j wiosła, podobnego do u ż y w a n y c h przez flis a k ó w do s p ła w ia n ia drzew a.

C ała w y p ra w a ob liczo n a je s t na dłuższy okre s i d o s ta r­

czyć m a uczo nym ciekaw ego m a te ria łu , dotyczącego żeg lu gi n a jp ry m ity w n ie js z y m „ s ta tk ie m " po Oceanie.

(„Daily M a il“)

nak wpływy z tego źródła nie mo.

gly całkowicie wynagrodzić przed siębiorstwom żeglugowym utraty

„złotego jabłka“. Zaczęto się wo.

beć tego rozglądać za nowymi ka­

tegoriami pasażerów, którzy by mogli wypełnić opustoszałe po­

mieszczenia trzeciej klasy i za­

pewnić dalszą opłacalność eks­

ploatacji statków na szlakach pół­

nocno - atlantyckich.

PR ZE STA W IE N IE N A T U R Y STY K Ę

Stare pomieszczenia I I I klasy zostały przebudowane stosownie do nowoczesnych wymagań kom­

fortu i higieny. Niskie ceny prze­

jazdu, w połączeniu z akcją rekla­

mową o światowym zasięgu, za­

częły zachęcać nową kategorię podróżnych do zakosztowania przyjemności rejsu przez A tlan­

tyk, połączonego ze zwiedzaniem Am eryki lub Europy. Z masowej emigracji, linie okrętowe zaczęły się przestawiać na masową tu ry . stykę, pod hasłem: „podróżujcie w turystycznej klasie trzeciej“.

Dawne pomieszczenia emigranc- kie na statkach zostały bowiem podzielone na klasy: trzecią tu­

rystyczną i trzecią zwykłą. Ame­

rykańskie linie żeglugowe pró­

bowały lansować specjalne w y­

cieczki studenckie w trzeciej kla­

sie turystycznej, dla wciągnięcia w ramy turystyki atlantyckiej również uczącą się młodzież Pomysł ten jednak nie utrzymał się na dłuższą metę. W dalszej ewolucji „turystyczna klasa trze­

cia“ przekształciła się na przy­

jemniej brzmiącą „klasę tu ry.

styczną“.

W początkach roku 1935 linia Cunard W hite Star ogłosiła swój liniowiec . olbrzym „Queen M a . ry ‘‘ statkiem klasy kabinowej. W rezultacie tej decyzji zapadła u- chwała Północno - Atlantyckiej Konferencji Pasażerskiej, aby na wszystkich tyąimtłantyfeach sfca.

wym. M iało to stanowić zachętę dia podróżnych, których odstra- szały ciężkie zazwyczaj warunki nawigacyjne, panujące zimą na północnym Atlantyku. Niezależ­

nie od tego, licząc się ze zmniej­

szeniem ruchu w porze zimowej, kierowano niektóre statki trans­

atlantyckie, w okresie od grudnia do marca, na wycieczki morskie z Nowego Jorku do słonecznych portów Zatoki Meksykańskiej, In . dyj Zachodnich i Am eryki Połu­

dniowej.

Linie okrętowe, które posiadały statki o wyjątkowo dużych po­

mieszczeniach dla emigrantów (a więc np. Compagnie Generale Transatlantique), poprzerabiały część tych pomieszczeń na garaże dla przewozu nie opakowanych samochodów, gdyż turyści, zwła­

szcza amerykańscy, często podró.

żowałi z własnymi wozami, aby się uniezależnić od lądowych śród ków lokomocji. Częściowo pomie­

szczenia emigranckie zostały rów nież przystosowane do przewozu ładunków drobnicowych.

Wszystkie te zręczne posunięcia przedsiębiorstw żeglugowych do­

prowadziły w ostatnich latach przed wybuchem drugiej wojny światowej do znacznej staM iza- cji warunków podróży na 0 lach komunikacyjnych między Europą i Ameryką Północną. Jakkolwiek natężenie ruchu pasażerskiego n i.

gdy już nie osiągnęło cyfr z okre­

su1 koniunktury emigracyjnej, nie mniej w ciągu 15 lat poprzedza­

jących wojnę, przewożono prze­

ciętnie eo roku około 375.000 pa­

sażerów w każdym kierunku. W r. 1937 obsługiwało trasę północ­

no _ atlantycką około 70 liniow­

ców pasażerskich, a o pierwszo, planowym znaczenia tej trasy w światowej żegludze najlepiej świadczył fakt, iż kursowało na niej ponad 20 największych i n a j.

wspanialszych statków świata, z ktôryoh każdy y r z m y & m (SB!-

żem wszystkie inne jednostki flo­

ty handlowej.

S TR A TY W OJENNE Cóż pozostało z tej wspaniało­

ści po dramatycznych zmaganiach z lat 1939— 1945?

Chluba marynarki francuskiej

„Normandie“ przedstawia się w tej chwili jako niekształtny wrak, krajany na złom przez amerykan, skich przedsiębiorców, którzy ten obiekt, niegdyś wielomilionowej wartości, zakupili za drobną sumę 161.680 dolarów. Niemiecki „Bre­

men“ został zatopiony. Nad ster.

czącym z wody na redzie Triestu przewróconym wrakiem włoskie, go olbrzyma „Rex“, przelewają się z szumem fale Adriatyku. — Dawna niemiecka „Europa“ prze.

kazana Francji tytułem reparacyj wojennych, jest obecnie właści­

wie też tylko wrakiem, po przy­

padkowym zatonięciu w basenie portu Lc Havre. Piękny włoski statek ..Conte di Savoiał‘, po pod­

niesieniu z wody w Wenecji, na­

daje się już tylko co najw yżej do transportu emigrantów. Wspanla.

ły liniowiec angielski „Empress of Britain“ spłonął po zbombar.

dowaniu przez lotnictwo niemiec­

kie. Transatlantyk „Paris“ spalił się w Le Havre w r. 1939, jeszcze przed wybuchem wojny. Niemiec­

ki „Columbus“ zostaj zatopiony, podobnie jak włoskie statki „Ro­

ma“ i „Augustus“ oraz francuski

„Champlain“.

Są to wszystko straty, dotyczą­

ce tylko kategorii wielkich stat­

ków, o pojemności powyżej 30.000 BRT. W grupie statków o mniej­

szym tonażu można by cytować jeszcze długi szereg ofiar minio, nych w alk na morzu, między któ.

rym i znajduje się 1 nasz trans, atlantyk „Piłsudski“, Te jednost.

ki, które szczęśliwie uniknęły ata.

ków lotnictwa i okrętów podwod­

nych oraz niebezpieczeństwa m i­

nowego, w inny sposób odczuły ciężkie brzemię wojny, gdy zo­

stały obdarte ze swych luksuso- wych urządzeń i przystosowane do transportowania wojska. Losu tego uniknęły tylko nieliczne statki, pływające pod banderą państw neutralnych.

Po wojnie wznowienie normal­

nej komunikacji okrętowej mię­

dzy Europą i Ameryką nastąpiło z dość znacznym opóźnieniem, gdyż statki m usia^^aprzód prze.

transportować do krajów macie­

rzystych oddziały wojskowe, roz.

rzucone na rozległym „placu bo­

ju", ja k i przez sześć lat stanowi­

ła cała kula ziemska. Dopiero w dniu 2. marca 1946 r. zakończyła swoją działalność wojskowa ad­

ministracja morska państw alianc kich i statki zaczęły być stopnio­

wo zwracane armatorom.

Przywrócenie statków trans­

atlantyckich do pierwotnego sta­

nu natrafiło od razu na wielkie trudności, ze względu na dające się odczuwać przeciążenie pracą stoczni okrętowych oraz wszelkie­

go rodzaju braki materiałowe.

Prócz tego częste strajki robotni­

ków oraz tajemnicze pożary, wybuchające niemal epidemicz­

nie na statkach, znajdujących'się w stoczniach, ogromnie wpłynęły na zwolnienie tempa rekonwersji.

Toteż w chwili obecnej zaledwie 7 liniowców transatlantyckich posiada urządzenia pasażerskie, odpowiadające skali przedwojen­

nej. Są to: największy statek świata „Queen Elisabeth“, naj­

większy liniowiec amerykański

„America“, szwedzkie statki —

„GrłpSholm“ i „Drottningholm“ , holenderskie „Westerdam“ ł

„Noordam“ oraz norweski „Sta- vangerfjord“.

P L A N Y N A ROK B IE ŻĄ C Y W ciągu roku bieżącego mają wejść na trasę północno-atlan­

tycką dalsze odbudowane jedno, stki. Spodziewane jest więc prze­

de wszystkim uruchomienie re- kordzistki Atlantyku „Queen M a ­ ry “, do której przy okazji prze.

prowadzanej obecnie odbudowy, dorabiany jest nowy dziób. Z a­

stąpi on tymczasowy dziób prze- fabrykowany, ja k i został zmonto­

wany po straszliwej kolizji z ro­

ku 1942, kiedy to „Queen M a ry “ zderzyła się w pełnym pędzie —- (28,5 węzła szybkości) ż eskortu­

jącym ją okrętem wojennym, Oprócz „Queen M a ry “ spodzie, wane jest uruchomienie w tym roku na północnej trasie atlantyc.

kiej angielskich statków: „Mau­

retania“ ,. „Empress of India“

(dawniej „Duchess of Bedford“) i

„Empress of Canada“ (dawniej

„Duchess Of Richmond“), następ­

nie holenderskich „Nieuw Am - a te to a to " i ..

skich „Ile de France“ i ,,de Gf0®”

se“, amerykańskiego „Washmg' ton“, oraz polskich „Batory'1 UJ*, uruchomiony — przyp. RedakO i „Sobieski“. Ze statków noW0' wybudowanych, mają roŁP°*??a służbę w roku bieżącym transatlantyki średniego tonaż, angielski „Media“ i szwed®

„Stockholm“. Wszystkie ^ nione jednostki mogą przewi®*' w ciągu roku około 155.090 żerów w każdym kierunku, a mniej o połowę cyfry przedwoł*

nej. Ceny przejazdu kształtują * obecnie na poziomie ok. 50 P*®®*

wyższym niż w r. 1939.

Należy jeszcze wspomnieć«

Unia między Nowym Jorkiem portami Morza Śródziemnego j®?

obecnie operowana przez AmeU"

can Export Lines. Kursują statki niezrekonwertowane, m“*' dzy którymi znajduje się rów«1®

dawny włoski liniowiec „Sad“ ' nia", Zdolność przewozowa ków na tej lin ii nie przekracza 1 razie 30.000 pasażerów roczni*

każdym kierunku. Istnieją jedńf możliwości wprowadzenia w k rę ­ cę do ruchu dalszych jednostek-

Powojenna rekonwersja sta- ków nie ogranicza się tylko “ odbudowy dawnych pomieszczą pasażerskich. Przedsiębiorstwa z glugowe usiłują przy okazji roz' wiązać dwa problemy eksplc>ata' cyjno . techniczne, związane 2 wym układem stosunków na ś w i­

cie.

PRO BLEM Y NOWEJ RZECZYW ISTOŚCI Pierwszy z omawianych mów dotyczy polepszeni» c*®5 atencji załóg okrętowych. Trwa­

jące od dłuższego czasu staram związków zawodowych mary110' rzy, doprowadziły na odbytych Statnio konferencjach międzjuVy rodowych, do przyjęcia zupę01' nowych norm, Według Utórfcfl mają być zbudowane i urząd*®1!

pomieszczenia załogowe na s t*..

kach. Normy te pociągają za konieczność powiększenia na X«»' dym statku przestrzeni przeo ­ czonej dla załogi, kosztem z«0^

szenia ilości miejsc pasażerslyL Powojenna odbudowa sta#0,,,

stanowi doskonałą okazję idzenia odpowiec zmian, które, rzecz zrozum*1

do przeprowadzenia odpowifedn’®

zmian, które, rzecz zrozum*®* j odbijają się ujemnie na zdol«aS ^ zarobkowej statków i są je dr.?

przyczyn zwiększenia się ce * przejazdu w porównaniu z przedwojenną.

Drugim problemem, który riież pociąga za sobą konieczny przebudowy pomieszczeń pasaż® ' skich na statkach, jest

konkurencja żeglugi powl«t**n; ‘ Wobec wielkiej szybkości r*oUg' czesnego sprzętu lotniczego, ® zwalającej już dziś na przebyć' nie Atlantyku w czasie zalecb kilkunastu godzin, istnieje ' wa, że po przeminięciu charaky^

rystycznego dla okresu P0^ ' jennego nadmiernego natłoku P”' drożnych, samoloty będą _ rały statkom znaczną ilość P®®7' żerów klasy kabinowej. WyPą, się to tym bardziej pewne» * koszt podróży kształtuje

równo w samolotach, ja k i w w j szych klasach okrętowych więcej na jednakowym

Licząc się ze spodziewanym ul>L l kiem lepszych kategoryj Pa®aL e rów, przedsiębiorstwa, okręw nastawiają się na przewozy nie turystów i innych mniej >

kratywnych podróżnych, p r z ? ®, sowując odpowiednio rozkła*-Jćis mieszczeń oraz organizację 2^ , na statkach. Ilość miejsca, P*y!y znaczonego dotychczas dla kia®g kabinowej, ulega zmniejszeniu^^

rzecz klasy turystycznej} ciej. Licząc się zaś z mniej.szy1*

erd*f' stopniem zamożności pasaży- linie żeglugowe zastanaw iał*^^

nawet nad tak daleko

wacją, ja k wydawanie P06” !^ ? systemem restauracyjnym», którym koszt wyżywieni»

by % góry doliczany do tm y tu okrętowego, lecz

każdorazowo za spożyte P0” *”^ , Zagrożenie żeglugi

przez rosnącą konkurencję .¡Z g c*

gi powietrznej wydawało dziej niebezpieczne W Pie n ł3rś'v okresie po zakończeniu y .- ^ . Transatlantyckie linie 1°'D* ¿¿c które w latach wojennych t przerwały swojej działalne^“ , chwilą powrotu do w a r u n k o ^ p kojow ych m ia ły możność T0 * * , n ięcia szerokiej ak tyw n o s ayjjjjjp ponując od razu odpow^

sprzętem , personelem i or^ jy ii®

cją techniczną. T ym czas«' żeglugi morskiej P ® 1^

statków oraz pow ażnie zacn

(3)

ta? 21 (ŚW IAT I ŻYCIE DO DATEK TYGODNIOW Y „D Z IE N N IK A ZACHO DNIEG O " m

W ro cław skie Zakłady Naukowe

Biblioteka Politechniki

F o to B r . K u p ie c . Omach Politechniki we W rocławiu.

P o litechn ik* wrocłewsk», bę-

•ą « * w znacznej mierz* spadko­

bierczynią i kontynuatorką poli­

techniki lwowskiej, cieszącej się

{

>rzed w o jn ą o p in ią jednego z n a j-

•pszych z a k ła d ó w n a u ko w ych tego ro d z a ju w E uropie, n ie p o ­ g a d a osobnego b u d y n k u , prze­

b a c z o n e g o w y łą c z n ie na b ib lio ­ teką. K s ią ż k i i p ra c o w n ia ogólna P o lite c h n ik i mieszczą się na trz e ­ cim p ię trz e głów n eg o gm achu Uczelni, w c zterna stu celow o i t y g o d n ie urzą dzo nych salkach.

M ag azyn o ty le je s t p ra k ty c z ­ n y, ż® d la w y d o s ta n ia te j czy in ­ n e j k s ią ż k i nie p o trze ba d r a b i­

ny, gdyż w sz y s tk ie one stoją na P ólkach w zasięgu w y c ią g n ię te j rę k i. L e c to riu m je s t w p ra w d z ie n ie z b y t w ie lk ie ro z m ia ra m i, ale Jako położone w y s o k o i daleko ód ru c h u i w rz a w y u lic y , daje kw ietne w a r u n k i d la s k u p io n e j Pracy n a u k o w e j.

JeśLi chodzi o dzieje B ib lio te k i P o lite c h n ik i W ro c ła w s k ie j, to zo­

s ta ła ona o tw a rta w m a ju 1911 r.

W e d łu g da nych staty s ty c z n y c h z 1935 r., księ g o zb ió r lic z y ł w ó w -

«*as 40.000 tom ów , u p o rz ą d k o w a ­ n y c h w 20 d z ia ła c h . O czywiście, te w la ta c h na stę p n ych stan ilo ­ śc io w y p o d n ió s ł się znacznie.

W czasie d z ia ła ń w o je n n y c h 1944 r., b ib lio te k ę częściowo z n ie ­ siono do p iw n ic , częściowo zaś w

•Sótaych ramach e w a k u a c ji dóbr kulturalnych w y w ie z io n o na p ro . Winoję.

K siążki, ja k ie z o s ta ły w e W ro c ­ ła w iu , w y d o b y to p rz y pom ocy d a w n y c h p ra c o w n ik ó w n ie m ie c ­ kich ze s cho w kó w , u p o rz ą d k o w a -

Je, oraz u s ta w io n o na swoich m ie jscach , na stelarzach. S tało

■la to po 1. m a rc a 1946 r., to jest Po objęciu k ie ro w n ic tw a B ib lio ­ te k i przez m g r. Józefa T w e rd o -

•h le b a ze L w o w a , k tó r y na sta ­ n o w is k u ty m pozostaje do dziś.

• tw ie rd z o n o w te d y , że N iem cy W yw ieźli około 14.000 tom ów , Prawdopodobnie do O leśnicy, skła

«»Jąe Je w ta m te js z y m zborze a w a n g e lic b im , gdzie następnie P ło n ę ły . W śró d w y w ie z io n y c h te m ksią żek z n a jd o w a ły się w y ­ d a w n ic tw a , pochodzące z b ib lio ­ te k i p o drę cznej c z y te ln i, n a jn o w -

**e p o d rę c z n ik i i e n cyklo p e d ie ze W szystkich d z ia łó w te c h n ik i, w.

Ilo ś c i ponad 1.000 to m ó w . N a dto W ładze n ie m ie c k ie e w a k u o w a ły P ra w ie całą lite ra tu rę , dotyczącą h is to r ii s z tu k i i a rc h ite k tu ry , co

• ta n o w i n a jb a rd z ie j może d o t k li­

w ą s tra tę , — d a le j najnow sze r o c z n ik i całego szeregu po dsta­

w o w y c h w tech nice czasopism.

Z a b ra n y został ró w n ie ż in w e n ­ tarz, P ozostaw iono n a to m ia s t na m ie js c u k a ta lo g a lfa b e ty c z n y i h a s ło w y oraz k a ta lo g now szych h a b y tk ó w (księ gi akcesyjne), ja k też 731.000 p a te n tó w niem ie ckich , k tó re ju ż są u p orzą dkow an e i t y l ­ ko n ie w ie lk i, dalszy k o m p le t, w y ­ m aga jeszcze opracow ania.

B ib lio te k ę zgrubsza z a c z ę t o P rzypro w a dzać do po rząd ku ju * od sie rp n ia 1945 r. K a ta lo g a lfa ­ b e tyczn y u p o rz ą d k o w a n o w ten sposób, że w y łą c z o n o z niego w y ­ d a w n ic tw a , k tó re zaginęły. Dało

*i<! to us k u te c z n ić po s k o n tro lo ­ w a n iu k a ta lo g u z obecnym « * -

m agazynu. N iestety, pra cow htey n ie m i eooy w y k o n * !! te P«**

cę ta k niedbale, te w te j c h w ili po now nie i ostatecznie porząd­

k u je się m agazyn i kata log . B ib lio te k a P o lite c h n ik i W ro c ­ ła w s k ie j lic z y dziś ok. 24.000 to . m ów . Są to w y d a w n ic tw a p rz e ­ w a żnie w ję z y k u n ie m ie c k im . P o­

siada o k o ło 1.000 czasopism w jęz. a n g ie ls k im (angielskie i ame­

ry k a ń s k ie ), fra n c u s k im , w ło s k im i oczyw iście z daw nego zasobu w jęz. n ie m ie c k im . Całość u ło ż o ­ na je s t w 18 działach, o d p o w ia ­ da ją cych zasadniczym dzied zi­

nom n a u k tech niczn ych.

O sobny księgozbiór, liczący po­

nad 600 tom ów , m a czy te ln ia . Są to w dużej m ie rze bardzo p o trz e b ­ ne i tru d n e do zdobycia podręcz­

n ik i polskie. N a b y ł je, z in ic ja ­ ty w y i p rz y pom ocy J. M . R e k ­ to ra p ro f. d ra inż. S uchardy, k ie r o w n ik B ib lio te k i, m g r. Józef T w erd och leb . P rz e jrz a ł on w ty m celu w sz y s tk ie a n ty k w a ria ty K r a ­ kow a, K a to w ic , Poznania, W a r­

szawy, Ł o d z i i W ro c ła w ia , w y ła ­ w ia ją c w szystko, co się dało i na co s ta rc z y ły o w ie le za szczupłe, w stosunku do og rom u potrzeb, fundusze.

U ru c h o m io n y zosta ł też dział bieżących czasopism tech niczn ych polskich , liczący w spółcześnie ok- 20 ró żn ych ty tu łó w , będących przew ażnie k o n ty n u a c ją tych, ja ­ k ie u nas w y c h o d z iły prze d w y ­ buchem o s ta tn ie j w o jn y . Osobną pozycję d z ia łu czasopism stano­

w ią — nadchodzące, niestety, na razie ty lk o sporadycznie, czaso.

pism a fach ow e am e rykań skie, an­

g ie ls k ie i ro s y js k ie , pozw alające p ra c o w n ik o m n a u k o w y m na m ie j­

scu zapoznać się z każd ym n o ­ w y m w y n a la z k ie m , z każdą no­

w ą m yślą. O sta tn io nadeszły z A m e r y k i 4 sk rz y n ie , zaw iera ją ce ponad 300 to m ó w n a jb a rd z ie j pod s ta w o w y c h i n a jn o w szych pod­

rę c z n ik ó w z ró żn ych dziedzin te c h n ik i.

C z y te ln ia u ru c h o m io n a zóstała ju ż 1. 3. 1946 r., to je s t z c h w ilą rozpoczęcia w e W ro c ła w iu p ie r w ­ szego r o k u akadem ickiego. O tw a r- ta je st codziennie w godzinach 9— 19 i dostępna w ty m czasie d la każdego, chcącego z n ie j k o ­ rzystać. Je d yn ie w yp ożycza lnia zastrzeżona je s t t y lk o dla p ra c o w . n ik ó w n a u k o w y c h . '

L u k i, p o w s ta łe w s k u te k w y w ie ­ zie nia i zaginięcia w ie lk ie j ilości książek, stara się B ib lio te k a u z u ­ pe łn iać z b io ra m i, pochodzącym i z re w in d y k a c ji. D otychczas z w ie . słono ok. 3.006 tomów, które właśnie w op ra co w a n iu . N a leży p o dkre ślić, że B ib lio te k a U n iw e r­

sytecka o fia r o w a ła , Politechnice poniemiecki księgozbiór Z a k ła ­ dów Gieschego w ilo ś c i 2.000 to­

mów, tyczący się treścio w o prze­

ważnie zagadnień, zw iązan ych i ceramiką.

P o w o li o p ra c o w u je się k a ta lo g h a sło w y, dostosow ując go do p o ­ trz e b polskie go c z y te ln ik a . Idzie to jeszcze tru d n o , bo b ra k fa c h ó w ców . b ib lio te k a rz y o w y k s z ta ł­

ceniu tech niczn ym .

P ersonel B ib lio te k i skła da się prze w a żnie z re p a tria n tó w ze wschodu. Jest n im ta k ż e k ie r o w ­ n ik _ m gr. Józef T w erd och leb , b. b ib lio te k a rz B ib lio te k i U n iw e r ­ s y te c k ie j w e L w o w ie , k tó r y p e r­

sonel ten s k o m p le to w a ł. P ie r w ­

szym p ra c o w n ik ie m , jeszcze w czasach p io n ie rs k ic h , b y ła m gr.

Z o fia P ro to w a , b. asystent P o li­

te c h n ik i L w o w s k ie j. O p a n o w a w ­ szy ogólne zasady p ra c y b ib lio te ­ k a rs k ie j, w y b itn ie p rz y c z y n iła się do u p o rz ą d k o w a n ia Z a k ła d u i je ­ go u ru c h o m ie n ia . W y d a tn ą też pom oc okazała dru g a b ib lio te k ą r.

ka, m gr. M a ria Ł a ska w ska . Obie b ib lio te k a r k i p ra c u ją obecnie nad k a ta lo g ie m h a s ło w y m i k a ta lo ­ g u ją now e n a b y tk i. D ziałe m cza­

sopism za ję ła się p. J an in a F a- lewska, b. b ib lio te k a rk a B ib lio ­ te k i P o lite c h n ic z n e j w e L w o w ie , Nieocenione p rz y s łu g i od d a ł B i­

bliotece inż. K o m a n H a isig , k tó r y w y k o rz y s tu ją c sw oje fach ow e przyg o to w a n ie i doświadczenie, w yn iesion e z p o p rz e d n ie j pracy, w podobnej in s ty tu c ji w e L w o ­ wie, z o rg a n iz o w a ł i u ru c h o m ił czytelnię, ja k ą obecnie pro w a dzi.

On też k la s y fik u je now e n a b y t­

k i w e d łu g specjalności.

O gółem pe rsonel B ib lio te k i l i ­ czy obecnie 10 osób, w ty m dw ie m a g a z y n ie rk i.

P raca w B ib lio te c e ule g ła ju ż c a łk o w ite j n o rm a liz a c ji i zasoby je j rosną. S tałą bolączką je st wszakże z b y t szczupły budżet (25.000.— m iesięcznie), nie p o ­ z w a la ją c y n a b y w a ć w s z y s tk ic h nowości, n a w e t naszego r y n k u księgarskiego. K on ie cznie n a le ż a ­ ło b y u z u p e łn ić nadesłane ro c z n i­

k i czasopism a n g ie ls k ic h i a m e ry ­ k a ń s k ic h , bo w iedza w ty c h k r a ­ ja c h id z ie ciągle na przód i stale p rz y n o s i eoś nowego, — lecz tu na przeszkodzie s to ją s p ra w y de­

w izow e . G d y b y je d n a k tru d n o ś c i te u d a ło się, choćby częściowo przezw yciężyć. B ib lio te k a P o li­

te c h n ik i W ro c ła w s k ie j, w y p e łn i sw ą ro lę w całej rozciągłości.

R O M A N A F T A N A Z Y

Jazda po Atlantyku

(D okończenie ze »tro n y d ru g ie j) w s w ych podstaw ach o rg a n iz a c y j­

nych, nie m o g ły c h w ilo w o , nic p rz e c iw s ta w ić w zm a ga jące j się n ie m a l z dnia na dzień potędze s k rz y d la ty c h k o n k u re n tó w .

W osta tn ich je d n a k m iesiącach s ytu a cja u le g ła znacznej zm ianie.

Na A tla n ty k u u k a z a ły się p o ­ n o w n ie w s p a n ia łe ó lb rz y m y ocea.

niczne, doprow adzone po la ta ch s łu ż b y w o js k o w e j do stan u przed w o je n n e j św ietności. I oto o k a ­ zało się, że a tra k c y jn o ś ć m o r­

s k ie j po dró ży b y n a jm n ie j nie u le g ła zm niejszeniu. S tatek ocea­

n iczny zapew nia pasażerow i ta k w ie lk i stopień k o m fo rtu , m o ż li­

w ości w y p o c z y n k o w y c h i r o z r y w ­ k o w ych , a nade w szystko spokoju i bezpieczeństwa, że w y ją w s z y w y p a d k i szczególnego pośpiechu, wszyscy n ie m a l w o lą podróżo-

graenwnt magazynu Biblioteki poUttchnił» Wroęławekioi

w ać w odą n iż po w ie trzem . K u w ie lk ie j k o n s te rn a c ji osób, z b y t zasugestionow anych ską d in ą d n ie ­ w ą tp liw ie g o d n y m i p o d z iw u osią.

g n ię c ia m i lo tn ic tw a , okazało się, że sta te k oceaniczny nie boi się k o n k u re n c ji sam olotu, o ile ty lk o Jest je d n o s tk ą dostatecznie w ie l­

ką, szybką i k o m fo rto w ą .

D ow odem tego są w yd a rze n ia , ja k ie n a s tą p iły w re z u lta c ie u r u ­ chom ienia, na je s ie n i ub. ro ku , dw óch n a jw ię k s z y c h w c h w ili obecnej s ta tk ó w na A tla n ty k u , to je st angielskiego lin io w c a „Q ueen E lis a b e th " i am e rykań skieg o

„A m e ric a ". T o w a rzystw ’« lo tn icze ,,P a n -A m e ric a n -A irw a y s " o g ło s i­

ło, iż re d u k u je o 20 p ro ce n t s w ó j personel, z a tru d n io n y na li n ii tra n s a tla n ty c k ie j — s tw ie rd z a ją c p rz y ty m — że p o w ró t do n o r m a ln y c h w a ru n k ó w w k o m u n ik a c ji m o rs k ie j znacznie o b n iż y ł za­

po trze b o w a n ie na przew ozy d ro gą lo tn iczą . In n e p rze dsiębiorstw a lo tn ic z e ró w n ie ż zosta ły zm uszo­

ne do prze dsięw zięcia podobnych k ro k ó w oszczędnościowych, w o ­ bec tego, że w y k o rz y s ta n ie ilości m ie js c w sam olotach spadło z do­

tychczasowego przeciętnego po­

z io m u 90 proc. na o ko ło 70 proc.

Pow yższy o b ja w staje się aż n a d ­ to z ro z u m ia ły , je ś li w ziąć pod uwagę, iż np. lin io w ie c „Q ueen E lis a b e th “ może zabierać w k a ż ­ dą p o d ró ż o k o ło 2.250 pasażerów, to znaczy ró w n o w a rto ś ć 56 p rz e ­ lo tó w sam o lo tu „L o c k h e a d C on­

s te lla tio n ", zabierającego ka żd o ­ razo w o 40 pasażerów.

P osunięcia oszczędnościowe 11- n ij lo tn ic z y c h w s k a z u ją na to, iż lic z ą się one z dłuższym okresem o s ła b ie n ia k o n iu n k tu r y w tra n s ­ a tla n ty c k ie j k o m u n ik a c ji p o ­ w ie trz n e j. M ia n o w ic ie szereg f ir m o d w o ła ło w fa b ry k a c h lo tn ic z y c h ud zielone zam ó w ie nia na dostawę n o w y c h sam olotów .

K o n k u re n c ja m ię dzy s ta tk ie m i sam olotem tra n s a tla n ty c k im w e ­ szła ty m sposobem w now ą, n ie ­ z w y k le cie kaw ą fazę, k ie d y szan­

se obu śro d kó w k o m u n ik a c y jn y c h zd a ją się zdążać k u w y ró w n a n iu . S ta n o w iło b y to zapowiedź, że za­

ró w n o statek w o dn y, ja k i po­

w ie trz n y , będą w przyszłości w obsłudze ru c h u tra n s a tla n ty c k ie , go ró w n o rz ę d n y m i p a rtn e ra m i, s k ło n n y m i raczej do w s p ó łp ra c y n iż do w a lk i k o n k u re n c y jn e j.

O sta tn ie słow o w ty m p a s jo n u ją ­ cym zagadnieniu może je d n a k m le ć jeszcze postęp tech niczn y, od k tó re g o je s t zależna p rzyszła spraw ność i opłacalność eksplota- e yjn a obu w sp ółza w o dn iczących ś ro d k ó w lo k o m o c ji. ___

O p ra c o w a ł: M a ria n K r y n ic k i k jn ity tu t Bałtycki")

C i e k a w o s t k i z e ś w i a t a

ro to u s n .

P la n ta to ro m a m e ry k a ń s k im , w s p ó łp ra c u ją c y m z e k s p e ry m e n ta l­

n y m i s ta c ja m i ro ln ic z y m i, ud ało się przez s k rz y ż o w a n ie w y h o d o ­ wać p e w ie n s p e c ja ln y gatunek c e b u li (h y b ry d ę ) tr z y k r o tn ie w ię k ­ szej od c e b u li n o rm a ln e j. W K a lif o r n ii z b ie ra się z 1 acra (o d ­ p o w ia d a m n ie j w ię c e j naszemu m o rg o w i, d o k ła d n ie 4.000 m k w .) 36 to n nowego g a tu n k u ceb uli, podczas gdy z b io ry c e b u li n o rm a ln e j w ynoszą 7 ton. N a z d ję c iu k ie r o w n ik s ta c ji e k s p e ry m e n ta ln e j ta B e lts u ille (stan M a ry la n d ) w c ie p la rn i, gdzie h o d u je n o w y g a tw

nek ceb uli.

S pe cja lna kab in a, u m o ż liw ia ją c a zw iększenie przew ożonego samo­

lo ta m i bagażu. Z d ję c ie p rz e d s ta w ia na p ie rw s z y m p la n ie s p e c ja ln ą k a b in ę bagażową, k tó rą po z a la d o iv a n iu m o n tu je się p o d sam olot, W k a b in y ta k ie zaopatrzone są obecnie a m e ry k a ń s k ie s a m o lo ty pasażerskie ty p u „C o n s te lla tio n “ , k tó re m ogą zw ię k s z y ć s w ó j ba­

gaż prz e w o z o w y o o k r. 3.500 kg, p rz y czym lic z b a pasażerów pozo­

staje nieo graniczona. N a leży zaznaczyć, że n o rm a ln a szybkoś4 sam olotom ty p u „C o n s te lla tio n “ ic y n b s i bez k a b in bagażow ych z w a n y c h „L o o k h e e d S peedpak" 480 k m n a godzinę. D e m o n to w a n ie k a b in y p o w o d u je zm niejsze nie szybkości o okr. 16 km na godzinę.

zsypano 900 to n k a r to fli, k tó re p rz y po m ocy „b u ld o w ra .“ p o d d a ję się k r a ja n iu ' i suszeniu, aby je na stępn ie zużyć do fabrykacji s p iry tu s u i ja k o paszę dla by d ła . O b fito ś ć o s ta tn ic h z b io ró w i n is k ie ceny k a r t o f li zm uszają fa rm e ró w do m asowego ic h s p rz e d a w a n ia

na cele prze m ysłow e.

Operacje transm itowane za pomocą telew izji. D la u z u p e łn ie n ia w ykładów w tłynnym uniwersytecie medycyny w Baltfm oore (¡tern M arylan d ) transm itow ane zostały po raz pierw szy w celach do­

świadczalnych prze.biegi trzech operacji wykonanych w s z p ita la Johna Hopkinsa. A u d yto rium składało się z ponad 300 słuchocay i chirurgów. D la przeprowadzenia eksperym entu użyto dwóch aparatów telew izyjnych, z których, jeden umieszczony był tuż na4 stołem operacyjnym , drugi, zaopatrzony w soczewki telefotos graficzne, na galerii sali operacyjnej. S tu d e n c i i ehiwpotołe ak-

te rw u ją przebieg ciężkiej operacji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto prowadzone są prace w zakresie odbudowy szpitalnictw a, budynków adm inistracyjno-społecz- nych, zabezpieczania budynków za­.. b ytko w ych oraz odbudowy

Front domu Switalskiej z oknami wychodzącymi na ulicę Sienkiewicza został ubezpieczony przez „Sprytnego“ , „K a m il“ zaś zajął stanowisko przy drzwiach

Przy zanurzaniu się będzie on musiał przekroczyć strefę niebezpie­.. czeństwa dla zanurzających się łodzi podwodnych, oraz

Franciszek zajął się rzeczami z k a ju ty kapitańskiej i ślepym kotem, przede wszystkim kotem, o co przełożony spe­.. cjalnie go

„Święte Przymierze“ trzech mocarstw, które rozebrały Polskę, oraz Francji i szeregu państw drugorzędnych, uważało się za chrześcijańską ligę narodów, w

Wraz z'w yb itn y m rozwojem prawa międzynarodowego po pierwszej' wojnie światowej i- narodzeniem Ligi Narodów idea internacjonalizacji winna była, zdaniem wielu

dają życie nowemu pokoleniu lu ­ dzi urodzonych w mieście. To nowe pokolenie kształtowane jest w danym wypadku przy pomocy prawa rozszczepienia mieszańców

wa ludność nie zajmowała się oczywiście rybołówstwem, ani też nie spełniała żadnych funkcji, związanych z przyja­.. zdem turystów czy gości do miejscowego