• Nie Znaleziono Wyników

Odcinek trzeci

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odcinek trzeci"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Dobosz

Odcinek trzeci

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3, 193-197

(2)

Autobiografia

Andrzej Dobosz

Odcinek trzeci

Czegóż więcej potrzeba m i do szczęścia? Przede w s z y s tk im obrazu Tadeusza Brzozowskiego, malarza z Z a ­ kopanego.

W połowie lat sześćdziesiątych otwarto w y sta w ę Brzozowskiego w hallu klu b u m u z y k ó w na Kruczej. W czasie wernisażu, w m ale ń­ k im pomieszczeniu zasłanialiśmy sobie naw zajem obrazy. Znalaz­ łem się ta m zn o w u po k ilk u dniach. Było wczesne niedzielne popo­ łudnie. J u ż m iałem wyjść, gdy zobaczyłem powieszone w kącie płótno ginące w półmroku. Ta k bardzo chciałem się m u przyjrzeć. Ruchem , który w pracowni malarza byw a naturalny, zd jąłem je ze ściany i p rzysun ą łem do śioiatła. Patrząc na ten obraz w dobrym świetle osiągnąłem nagle stan, w k tó r y m m yśl nie poprzedza ju ż działania i nie k o m e n tu je go, lecz jest z n im całkowicie ró w no ­ czesna. W ziąłem „Fajerki” (88X100 cm) w ręce i bardzo powoli, przez nikogo nie z a tr z y m y w a n y w y s z e d łe m z nimi na ulicę. Uda­

łem się vj stronę Wilczej. G d y już m iałem skręcić w lewo, w Wilczą, nadjechał radiowóz. Ponieważ m iałem skręcić w Wilczą, więc skręciłem. Całkowita dyscyplina myśli, sterującej k a ż d y m gestem ale nie dozwalającej na żadne próżne rozważania. In ten syw n ość przynosząca poczucie szczęścia i całkowita beztroska. Obraz, k tó ry niosłem fro n te m do ulicy, musiał w ydaw ać się na tyle d ziw n y , że w yczerp yw ał w szelką podatność na zdziwienie. Przyjrzano m i się, mijając mnie niespiesznie. Idąc, ciągle powoli, Wilczą, m in ą łem M okotow ską i w Alejach Ujazdowskich zacząłem rozglądać się za taksówką. „W niedzielę pan chce znaleźć taksów kę!” — w y k r z y k ­ nął siw y, krótko ostrzyżony pan, mijając mnie. W roku 1955

(3)

A U T O B I O G R A F I A 1 9 4

kowal w ty g o d n ik u m oje recenzje teatralne, a później zawsze go spotykałem, na spacerach. — „W niedzielę burżuazja jeździ ta k s ó w ­ k am i na obiad do restauracji!”

Odkąd zacząłem zajm ować się moją powieścią, rozpoznałem w so­ bie stan skupienia p o dobny do tego z P alm o w ej Niedzieli 1964, g d y niosłem „Fajerki”. K a ż d y tekst, k tó r y brałem do ręki, dostar­ czał m i czegcś odtąd ju ż niezbędnego w m o je j książce. H istorycy zaczęli prowadzić wyłącznie badania, z k tórych coś dla m nie w y ­ nikało. Władze syste m a ty czn ie przeceniały książki, to znaczy cza­ sem poddawano przecenie książki, które chciałem mieć w domu. W s z y s tk o zdawało się spełniać fo rm u łę Stendhala o gałęzi salz­ burskiej: w kopalni soli w Salzburgu wrzuca się w czeluść szybu gałąź odartą z liści; w parę miesięcy później w y d o b y w a się ją o k r y ­ tą lśniącymi k ryszta łka m i; najdrobniejsze gałązki, nie w iększe od łapki szpaczka, przybrane są m n ó s tw e m ruch om ych i lśniących d iam entów ; nie można ju ż poznać pierw otnej gałęzi.

Trasa w ę d r ó w k i mego bohatera będzie bardziej skom plikow a na niż moja — Kruczą, Wilczą, A le ja m i U jazdow skim i aż do domu. Żeby ją ustalić, m usiałem przygotować k a le n d a rzy k czynności i miejsc p o b y tu p rzy n a jm n ie j kilkudziesięciu osób.

Z y g m u n t Krasiński, by zacząć od postaci odznaczającej się pewną ruchliwością, od Bożego Narodzenia roku poprzedniego do końca stycznia 1841 bawił w Neapolu. 31 stycznia p r z y b y ł z Neapolu do R z y m u , gdzie pozostał do końca czerwca. Tak długi p o b y t w j e d ­ n y m m iejscu w y d a je się sprzeczny z p r z y j ę ty m przez niego t r y ­ b em życia — jest jednak ustalony ponad w szelką wątpliwość. Do­ piero pod koniec czerwca udał się na powrót (do Neapolu.

Koniec czerwca 4— 11 lipca 4 lipca 11— 20 lipca 20— 25 lipca 25 lipca — 14 sierpnia 14 sierpnia 14— 26 sierpnia 26— 30 sierpnia 30 sierpnia — 3 września 3, 4 września p o by t w Neapolu

podróż do Mnichowa przez Spliigen p o b y t w M nichowie podróż do W ildungen pob yt w W ildungen podróż do Karlsbadu p o byt w Karlsbadzie

podróż do Drezna przez Teplitz (T eplitz—Schónau)

pobyt w Dreźnie podróż do Teplitz

(4)

4— 15 września pobyt w Teplitz 15 września podróż do Frankfurtu połowa września — 22 wrześniapobyt we Frankfurcie 22— 23 września podróż do Mnichowa

od 23 września k ilk u d n io w y pobyt w Mnichowie koniec września podróż do V arenny

początek października —

13 października pobyt w Varennie około 13 października podróż do Mnichowa 14— 17 października pobyt w Mnichowie koniec października — początek

listopada podróż przez Szwajcarię do Francji

5— 10 listopada podróż powrotna z Melun do M ni­ chowa przez Nangis, Troyes, Ba- zyleę, Szafuzę, Augsburg

(jeszcze niczego nie przesądzając podkreśliłem Szafuzę zielonym ołówkiem)

10 listopada — początek

kwietnia 1842 pobyt w Mnichowie

K a rtk ę z t y m itinerarium przyszpiliłem do ściany nad stolikiem, przy k tó r y m za jm u ję się powieścią. Mam ją stale przed oczyma. W kró tce pojawiło się tam wiele podobnych kartek, choć i tak czę­ sto u fa m pamięci. Ściana nad stolikiem zaczęła m i przypom inać scenę z powieści Roberta Musila, w której generał S t u m m , odw ie­ d ziw s zy Bibliotekę Cesarską, miał kłopoty z w y tłu m a c ze n ie m bi­ bliotekarzowi przedm iotu swoich zainteresowań.

— Chodzi m i na p rzykład o jakieś zestawienie w szystkich wielkich

idei ludzkich, jeżeli macie coś w t y m rodzaju — powiedziałem chytrze.

Bibliotekarz milczy.

— A może jakąś książkę o urzeczywistnieniu tego, co n a jw a ż­

niejsze?

A on na to: — A więc coś z ety k i teologicznej?

— Ostatecznie może być i z ety k i teologicznej ... ale chodzi m i

o coś w rodzaju kolejo w ych rozkładów jazdy, co pozwoliłoby mi ustalić pom iędzy poszczególnym i ideami wszelkie dowolne połą­ czenia bezpośrednie i pośrednie.

(5)

A U T O B I O G R A F I A

1 9 6

P o d sta w o w y m źródłem p r z y opracowywaniu k a lend arzyka c z y n ­ ności i trniejsc p o b y tu są zbiory korespondencji. Taki zbiór może być k lu c ze m do serii n o w y c h postaci ściągających uwagą. W ten spo­ sób siągnąłem po list Bronisława Trentow skiego do Joachima L e ­ lewela:

Czcigodny i zasłużony Patrjarcho n au k i narodowej!

Odpowiadając na Pana wątpliwości co do słów s t n i e n i e i s t n o ś ć powiem ,, że j u ż dawniej przysze d łe m do przekonania, że samogłoska jest ty lk o segecikiem (vehiculum ) dźw igającym pier­ wiastki. Sądzą wiąc, że m oje s t n i e n i e i s t n o ś ć są dobrze u t w o ­ rzone w yrazy.

Jeśli idzie o s t r z e ń — nie szło m i o b e z s t r z e ń (którego w y ­ razu także u ży w a m , chcąc oznaczyć brak przestrzeni wszelkiej), ale o p r z e s t r z e ń in potentia, o ziarno nasienne przestrzeni. P rze­ strzeń jest oczyw iście z ło ż o n y m w yrazem . Z a te m to, czego szu ka ­ łem, nie może być czem in n e m ty lk o s t r z e n i ą .

P ogodzilibyśm y się snadno ustnie, lecz na piśmie trudno, gdyż, jak widzą, m a m y zupełnie inne pojącia o przestrzeni. Brak m i t y m c z a ­ se m środków, b y u Pana stanąć osobiście.

Raz siągnąwszy po listy Trentow skiego, czyta łem je dalej. List na- s tą pn y adresow any byl do redaktora poznańskiego „Tygodnika L i ­ terackiego”:

M iły Ziom ku!

0 T y godnika treści, o ile dotąd go poznałem, m yślą ja k nastąpuje: Jest to Polska gwarząca, z jej w s z y s tk im i cnotami, ale niestety 1 z jej wadami. Miłość O jc zyzn y celująca odznaczała Polaka od w ieków ; odznacza także i Tw ó j Tygodnik. Staropolskiej cnocie wznoszą tu ołtarze i w o ń rozkoszna obłokiem je otacza.

W pismach moich niem ieckich m a m za prawidło mówić ty lk o o naj­ piękniejszej stronie narodu naszego; naganą u w ażałby m za grzech śm iertelny. Ale pisząc po polsku i do Polaka, godzi sią zrobić w y ­ jątek. Czynią to nie z chąci k r yty ko w a n ia , ale jedynie z humoru. Myśl, że N ie m c y rozsypują sią w gruz jak odwieczna karczma w starej wsi podlaskiej, i że Polak, ów młodzieniec wśród o k r yte ­ go w łosem s iw y m i zm a rszczka m i świata, zd o ln y jedy nie d źw ig ­ nąć piramidą przyszłej ośioiaty — m y ś l ta, co z pielgrzym stw a do kraju sią przedarła, jest istotnie bardzo młodzieńcza.

Polak, cząścią z francusko-słowiańskiej lekkomyślności, cząścią to i dla pokazania sią k ilk u śm iałym i m yśla m i, d u c h e m niepospolitym, godzi chętnie i bez miłosierdzia bratobójczym s z ty le te m w serce

(6)

swego ziomka, chociaż tego później przez wrodzoną dobroć s?rca zazw ycza j żałuje. To pokazało się i i o Tygodniku. M i k l a s z e w ­ s k i n a j g ł u p s z y z h i s t o r y c z n y c h p i s a r z y ! Ach, tak się wyrażać, to prawdziwie po katowsku! Cóż te m u wreszcie m ie r ­ ność winna, że jest ty lk o miernością? Za jej dobrą chęć dla kraju zasługuje na k a rm e le k z ojcowskiej ręki.

T ygo dn ik twój, ten doskonały obraz Polski, podoba mi się bardzo. Czytając go, przenoszę się na łono cierpiącego kraju, kłócę się z bracią szlachtą, walczę przeciw d a w n y m przesądom, lub też w y ­

b u ja ły m p om ysłom nazbyt żwawego postępu, dziwię się, że śm iesz­ n y spór r o m a n ty kó w z kla syka m i jesztze góruje i widzę w końcu, że sam nie przestałem być Polakiem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zawiesina w przepływie ścinającym ()=⋅ o0vrgr przepływ zewnętrzny tensor szybkości ścinania 2v effeffeffη=σg efektywny efektywny tensor tensor napięć

Jabłko Apolejki - Książka bardzo umiejętnie dotyka spraw trudnych, z którymi borykają się współczesne nastolatki, nie tylko bohaterka powieści, ale także jej koleżanki

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Powstały w 1980 roku specjalistyczny Warszawski Antykwariat Naukowy — Czasopisma Przedsiębiorstwa Państwowego „Dom Książki” w 1984 roku przeprowadził pierwszą

nym Śląsku pisze w r. 201, że „n ajistotn iejszym i elementami p o ło ż e ­ nia tkaczy były niebywale niskie płace, spow odow ane konkurencją tow arów produ

Cykl ten rozpoczęła książka Le Corbusiera W stronę architektury, następnie ukazał się wybór ar- tykułów Adolfa Loosa, potem zaś książka Jane Jacobs Śmierć i życie

Wawrzyniec miał okazję zapoznać się bliżej z życiory- sem Marii Gaetany Agnesi, o której jest książka.. Obecnie autor należy do zakonu Rodziny Niepokalanej Pośredniczki

–Wprowadzamynowypomocniczyzas´obchessGameorazpredykatybinarne: ref,player1iplayer2 –Mo˙zemyterazwyrazi´creferee(X,Y,Z)jako: Siecisemantyczne—j ֒ezykRDF33