• Nie Znaleziono Wyników

Wpływ zasad retoryki oratorskiej na sposób kształtowania wypowiedzi poetyckiej w "Pieśniach sobie śpiewanych" Konstancji Benisławskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wpływ zasad retoryki oratorskiej na sposób kształtowania wypowiedzi poetyckiej w "Pieśniach sobie śpiewanych" Konstancji Benisławskiej"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Kaczmarczyk

Wpływ zasad retoryki oratorskiej na

sposób kształtowania wypowiedzi

poetyckiej w "Pieśniach sobie

śpiewanych" Konstancji

Benisławskiej

Seminare. Poszukiwania naukowe 1, 231-271

1975

(2)

Ks. M IE C Z Y S Ł A W K A C Z M A R Z Y K

W PŁYW ZASAD RETO R Y K I O R A TO RSK IEJ

NA SPOSÓB K SZTA ŁTO W A N IA W Y PO W IED ZI PO E T Y C K IE J W „PIEŚN IA C H SO BIE ŚPIEW A N Y C H ”

K O N STA N C JI B E N ISŁ A W SK IE J i

Gdy czynniki re to ry k i u jm ie się ze w zględu na ich funkcjonalność — m ożna zauważyć, że jedn e są b ard ziej zw iązane z re to ry k ą oratorską,

inne z reto ry k ą e p ig ram aty czn ą. B enisław ska w P ieśn ia ch zw ykła po­

sługiw ać się obiem a kateg oriam i. N iek tó re w praw dzie księgi P ie śn i ce­

chuje pew na przew aga określonych czynników , np. w księdze d rugiej więcej jest czynników pochodzenia epigram a tycznego — ale w zasadzie

poetka stosuje je łącznie.

W a rty k u le nin iejszy m analizie poddane zostaną te czynniki, k tó re cechuje bliższy zw iązek z te n d e n c ją do przem ów ieniow ego k ształto w a­

nia wypowiedzi. Z w iązku tego m ożna tak że dop atryw ać się w k sz ta łto ­ w aniu podm iotu lirycznego, w ogólnej koncepcji i w sty lu w ypow iedzi

oraz w języku P ieśni.

Podm iot liryczny w P ieśn ia ch nie przed staw ia indyw idualności jed ­

nolitej. Bliższa obserw acja tej k ateg o rii literack iej pozw ala u stalić kilka zróżnicow anych postaw podm iotu, k tó re pozostają w zw iązku z zasad­ niczym i ted en cjam i reto ry czn y m i przejaw iający m i się w zbiorku. P o d ­

m iot w P ieśniach — to w zasadzie „obraz au torki, p o etk i”.

1 A rty k u ł jest częścią w iększej całości om aw iającej ten d en c je re to ry k i (o ra to r- skiej, ep igram atycznej i em ocjonalnej) w Pieśniach K. B enisław skiej na podstaw ie analiz k o n stru k c ji podm iotu, w ypow iedzi poetyckiej, elem entów lek sy k aln y ch i s ty li­ stycznych w ypow iedzi, p o d ejm u jącej p róby p o w iązania w ym ienionych te n d en c ji z bliższym lub dalszym k o n te k ste m histo ry czn o literack im . F ra g m en ty w ierszy p rz y ­ taczane w a rty k u le cytuję za wyd. K. B e n i s ł a w s k a : P ieśni sobie śpiew ane. L u b lin 1958, do d ru k u p rzygotow ali T. B ra je rsk i i J. S tarn aw sk i. L okalizacja pod każdym cytatem w sk azu je na księgę P ieśni (cyfra rzym ska), kolejn y n u m e r u tw oru w księdze (cyfra a ra b sk a przed k resk ą ) oraz k olejne w iersze u tw o ru (cyfry a r a b ­ skie po kresce). W szystkie p o d k reśle n ia a u to ra (M. K.).

(3)

W m niejszej pracy term in y: podmiot,- „obraz poetki, a u to rk i” będą używ ane zam iennie. Zawsze m ieć się będzie n a uw adze tożsam ość te j k a ­ tegorii literack iej 2. S p ró b u jm y zatem określić n a jp ie rw cechy podm iotu odpow iadające tend en cjom oratorskim .

Podm iot ora to r ski to — zgodnie z w ym ag aniam i teorii reto ry k i — podm iot uczony, erud y ta, podm iot w iedzący w szystko, daleki od jak ich ­

kolw iek w ą tp liw o śc i3. W P ieśn ia ch uczoncść podm iotu p rzejaw ia się

w jego zainteresow aniach różnym i dziedzinam i w iedzy i życia. Na p ierw ­ szym m iejscu należałoby w ym ienić w ielkie oczytanie i znajom ość za­ gadnień teologicznych, o czym pisał już Borow y 4. P o etk a doskonale z n a ­ ła S ta r y i N o w y T e s ta m e n t, czego dow odem są częste w P ieśniach do­ słow ne lub upoetyzow ane cytaty, np.:

Sam się skarżysz, mój P anie, nasz Ojcze jedyny Przez Twojego P ro ro k a .na w zg ard n e dzieciny: „W ykarm iłem M ych synów, oni M ną w zgardzili, W yniosłem , aż za dobroć złością z a p ła cili”.

I 2/109— 112

J est to praw ie dosłow ny c y ta t z księgi P ro ro k a Izajasza 5 6 *. Innym razern będzie to fra g m en t psalm u, u poetyzow any na w zór Kochanow skiego :

Ty w ra z -w ra z za m n ą chodzisz, Ty uścięłasz drogi, Bym w żdy nie obraziła gdzie o k am ień nogi. Ty n a Tw ej O patrzności ręk a ch nas p iastujesz, Ty nam w dziedzictw o w ieczne niebo zapisujesz.

I 2/89—92 8

2 R. I n g a r d e n : S z k i c e z f i l o z o f i i l i te r a tu r y . Łódź 1947; „ P o lo n ista” t. I. s. 29— —30.

3 S. K on arsk i w sw ej reto ry ce na p y ta n ie — co p otrzeba przede w izystkim do m ów ienia dobrze? — odpow iada: „T r z e b a r o z tr o p n i e i p e w n i e p o jm o w a ć to , co m ó w i ć п г а т г Г (S. K o n a r s k i : D e a r te b e n e c o g ita n d i, a d a r t e m d ic e n d i, b e n e n e c e s s a r ia . W arszaw a 1929 s. 1). P o ró w n aj także zdanie P ie tra szk i: „R enesansow y m odel poety — uczonego był nie rez u ltatem m ody, lecz k o n se k w e n cją ów czesnego s y tu ­ ow ania poezji w rozdziale nauk. Teza ta nie d aw ała m ożliw ości w y o d ręb n ien ia się osobnego przedm iotu, celów i fu n k cji poezji. M yśl O św iecenia w ystrzegała się też tw orzenia w aru n k ó w ta k ie j secesji”. (S. P i e t r a s z k o : O p o j m o w a n i u p o e z ji w P o ls c e w o k r e s ie O ś w ie c e n ia . „P rzegląd H u m an isty c zn y ” 7 /1963/ n r 1 s. 23).

4 P or. szkic w: P ie ś n i s o b ie ś p ie w a n e . L u b lin 1958 s. IX.

5 Por.: „P an m ów i: W ychow ałem syny i w yw yższyłem a oni m ię w zgardzili (Iz 1, 2).

6 In n e p rzy k ła d y cytatów z P is m a ś w .: . I 4/289—292; I 2/113—116; I 3/49—52; I 2/205—208; I 5/140; II 7/61—64. :

(4)

F ra g m e n t ten jest poetycką p a ra fra z ą słów psalm u 90 7.

Prócz w yraźnych cy tató w z Pism a św., P ieśn i zaw ierają m nóstw o róż­

nych przyw ołań i alu zji do ró żnych scen, w yd arzeń i postaci biblijnych, np. do m anny, .którą Bóg k a rm ił Izraelitó w n a p u sty n i (I 6/13— 14); do h isto rii Ja k u b a i Ezaw a (I 4/17— 19); do h isto rii syna m arn o traw n eg o (I 6/40— 50); do niezw ykłego naw rócenia św. P aw ła (I 2/157— 9 ) 8.

W ydaje się też, że B enisław ska znała nie tylko księgi kanoniczne Pism a św. Z n iek tó ry ch frag m en tó w , zwłaszcza K sięgi II, m ożna w nios­

kować, że nie były jej obce jakieś przekazy apokryficzne. Chodzi tu 0 w yb ran e sceny z życia św iętej Rodziny, k tó ry ch nie m a w ew ange­ liach 9 10.

Poeta — klasyk, piszący n a te m a ty świeckie, zw ykł był — zgodnie z obow iązującą p ra k ty k ą — posługiw ać się m itologią, z niej czerpać n a ­ tchnienie, m otyw y, sceny. B enisław ska, tra k tu ją c a o spraw ach re lig ij­ nych — przeciw nie, popisuje się znajom ością K siąg św iętych. Czyni to chyba z pełną św iadom ością postulow anej przez n iek tó ry ch te o re ty ­ ków niestosow ności m ieszania do poezji relig ijn ej elem entów pogań­ skich, świeckich. W szak raz ta k napisze:

W Tobie — ach, w ybacz w ierszpisce tylko,

Że z świeckich zdrojów w trąc am wierszów kilko —

W Tobie doszedłby M enalka powieści,

Gdzie cieśniej niebo niż w trzech łokciach mieści.

II 2/93—96 18

Na Biblii nie kończą się jed n a k zain tereso w ania poetki. Z jej w ie r­ szy w ynika, że znała także dzieła Ojców Kościoła, uczonych teologów 1 świeckich. W ypow iedzi z ich dzieł cytuje, bądź pow ołuje się na ich opinie. Oto, w form ie słów sam ego Boga, przytacza ogólnie znaną m ak ­ sym ę św. A ugustyna:

G rzm i niebo! Głos Tw ój, Boże, głos to nieom ylnie: K tóry ciebiem bez ciebie stw orzył bez tw ej piecze Z baw ić ciebie bez ciebie nie mogę, człowiecze!

I 9/97—100

7 Por. M t 4,6 i psalm 90 w przek ład zie W ujka: „A lbow iem A niołom swoim rozkazał o tobie: aby cię strzegli na w szystkich drogach twoich. Na ręk a ch będą cię nosić: byś nie obraził snąć o k am ień nogi tw o je j”.

8 Por. inne p rzykłady : o sta tn ia w ieczerza I 6/37; stw orzenie św ia ta I 2/178; 2/210; 8/64; cierpienia Jo b a I 9/94—95.

9 Por. II 4/85—109.

10 Por. „G rzech m ieszać p raw d ę z fałszem , jak o b y m ogło w łaśnie iść razem objaw ienie i pogańskie w aśnie...” (F. X. D m o c h o w s k i : S z tu k a rym otw órcza. W rocław 1961 BN. s. 1. N r 158 s. 91—92).

(5)

W innym m iejscu pow ołuje się na zdanie Dionizego A reopagity:

Błogosław ionaś, bo innych n a ziem i T w arz Tw a czyniła błogosław ionem i, J a k m i pośw iadcza D yjonizy sta ry , Uczeń Tw ojego Jaría godzien w iary.

II 5/73—76 11

O uczoności P ieśn i świadczyć może p ra k ty k a stosow ania przez poetkę

przypisów do swoich w ierszy, n ieraz bardzo obszernych, jak np. do w ie r­ sza:

O ja k o jużeś ła sk i była pełna

Gdyś la t d ognała siedm dziesiąt dw ie spełna

II 3/95—96

a u to rk a daje tak i przypis: ,,Ο wielości la t M aryi P a n n y nic pewnego. M niem ania różne: jedni liczą jej w ieku na lat 60 z dodatkiem , d ru d zy na 70 (jako i M aria de JE SU z o bjaw ienia w jej żywocie), inni na 72 lata życie tej to P an i ro zciąg ają” 12. P rzy p is zupełnie odpow iadający w ym o­ gom p racy naukow ej. Z innego, bardziej obszernego przypisu, m ożna się dowiedzieć, że poetka znała dzieła H ipolita M arakcjusza, sław nego m a-

riologa X V II w ieku, że rozczytyw ała się w D zie ja c h k o śc ie ln y c h S kargi

i K w iatkiew icza, co więcej, m ożna się dowiedzieć, że znała także lite ra ­

tu rę świecką, gdyż w ym ienia N oce a ra b skie — utw o ry, k tó re ocenia jako

„ku stra w ie n iu próżno drogiego czasu służącego” 13. W jeszcze innym przypisie in fo rm u je poetka: „C ząstka tego a fe k tu w zięta jest ze sław ­ nego sonneta francuskiego pan a des B arreau x : G ran d Dieu! Tes ju g e­

m e n ts”... etc” . 14. W ynika stąd, że oczytanie i w iedza a u to rk i b yły

obszerne. J a w n e m anifestow anie w P ieśn ia ch tej w iedzy poprzez p rz y ­

wołania, odnośniki, przypisy, aluzje i c y ta ty — w y raźn ie obiekty w izuje wypow iedź poetycką. W poezji tak ie j jaw n y sta je się d y stan s m iędzy pod m iotem -au to rem a tekstem , k tó ry dzięki w yżej om ów ionym zabie­ gom autonom izuje się, p rzy b iera postać w ypow iedzi nie w łasnej poety,

lecz często postać w ypow iedzi cudzej, cy tow anej lub refero w an ej i u do­ kum ento w anej przypisem .

W iele frag m en tó w P ie śn i stanow i ponadto zbiór głębokich reflek sji,

in te rp re ta c ji i dociekań na różne te m a ty teologiczne, poprzez k tó re p o e t­ ka u kazu je w ielką sw oją znajom ość różnych problem ów , znajom ość chrześcijańskich dogm atów , k tó ry ch treścią jest Bóg, C hrystus, M ary ja

11 Na innym m iejscu odw ołuje się do św. B e rn a rd a (II 3/253—256), do S u areza (II 3/96, przypisek).

12 P er. P ieśni s. 90. 13 P ieśni s. 110.

(6)

i człowiek. W pieśni P a n z T obą B enisław ska u m ie ję tn ie posługuje się tekstem b ib lijn y m (Przyp 8, 22— 26) o fu n k cji m ądrości Bożej w akcie stw orzenia św iata, odnosząc go do ro li M aryi. M usiała za te m znać tzw.

sens przystosow any, używ any w biblistyce 1S 16. G dy p oetyzu je n a tem a t

chleba (I 6), nie om ieszka rozróżnić kilka jego postaci: chleb -powszedni, chleb euchary sty czn y i chleb jako słowo Boże.

N iektóre części P ie śn i p rzy p o m in ają postać tra k ta tó w filozofiezno-

-teologicznych, posługujących się sylogistycznym sposobem dowodze­ nia 1R. Oto np. w yw ód na te m a t bezpośredniej in te rw e n cji Bożej w akcie poczęcia i zrodzenia człowieka:

T eza:

— Ojcze nad w szystkie ojee! Bo żeśm y i ciało Od sw ych rodziców w zięli, z Tw ej się w oli stało,

Przesłanka:

— P oniew aż nie je st w m ocy to ojca i m atki, K iedy Ty nie przeżegnasz, m ieć po sobie dziatki.

W dalszym ciągu n a stę p u je trzy zw ro tk o w e w yjaśnienie postaw ionej tezy i w reszcie typow y dla dow odzeń teologicznych a rg u m en t — pow ołanie się na Pism o św.:

Ojcze, po stokroć Ojcze! Ojcze, k tó ry ś w niebie! Bo m i PISM O po stokroć ta k każe zwać C iebie”.

A że. sam a au to rk a fra g m en t ten uw aża za rodzaj dowodu, świadczą sło­ wa n astęp n ej strofy:

Ojcze! O m iły Ojcze! K tóż już w ątp ić może, Czy trzeba, czy nie trze b a C iebie kochać Boże? A jeśli kogo oślepiła złość ta k w ściekła,

Że w ątpi, ta m nie trze b a dowodów, lecz piekła.

I 2/225—248

Dowodzenie powyższe jest rozbudow ane, gdyż zaw iera w szystkie ele­ m enty: tezę, przesłankę, uzasadnienie i wniosek. J e st ono zatem n a j­

bliższe w ypow iedzi o rato rsk iej 17. Są w P ieśn ia ch także inne odm iany

argum entacji, niepełne, np.:

Bądź w ola T w oja, Boża! Bo w iem to dołożnie, Cokolw iek człow iek działa w oli T w oje zdrożnie, J e s t to drzew o na opał wiecznego ogniska, K tóre diabeł ra d zbiera i do piekłów ciska.

I 5/49—52

15 Podręczna E ncyklopedia B iblijna, P o zn ań 1959 t. II s. 505.

16 O stosow aniu dow odzenia w średniow iecznej reto ry ce angielskiej p isała M a r ­ g a r e t S c h l a u c h w ary k u le : R e to ry k a i studia retoryczne w średniow iecznej

A nglii. „P am iętn ik L ite ra c k i” I960 z. 3 s. 66.

(7)

J e st to dowód złożony tylko z tezy: „Bądź wola T w oja” i przesłank i zaczynającej się od — „Bo”... P rzesłan k a jest znacznie rozbudow ana w porów naniu z tezą. W pieśni, z k tó re j tę stro fę w yjęto, tak sform u­ łow anych dow odzeń m ożna naliczyć siedem . Są jeszcze inne typy, bliż­ sze ukształtow aniom epigram aty czn ym w ypow iedzi.

S pora liczba nagrom adzeń i w yliczeń, jakie stosuje B enisław ska, w k tó rych w ym ienia się długie k atalo g i różnych przedm iotów , stw orzeń (por. I 3/Í45-—151), nieznanych rzek i drogich kam ieni (por. II 5/137— — 148), in stru m en tó w m uzycznych (III 20/37— 40) itp. stw arza w rażenie erud ycyjn eg o popisu encyklopedycznego au to rki. Uczoność w ierszy Be- nisław skiej to także re z u lta t stosow ania się p isark i do zasad i wym ogów poetyckich, k tóre zapew ne znała z podręczników reto ry k i. Poezja ośw ie­ ceniow a — to nie tylko owoc tw órczego tale n tu , ale także znajom ości techn iki poetyckiej 18.

Inną cechą podm iotu P ie śn i jest jego postaw a pouczająca lu b um o-

raln iająca. Cecha ta w ypływ a z ów czesnych ogólnych założeń te o re ty ­ cznych, z koncepcji poezji jako sztuki użytecznej 19. W p rzy p ad k u re li­ g ijn ej tw órczości B enisław skiej jest ta cecha k o n ty n u acją tra d y c ji ko­ ścielnej k u ltu ry i kościelnego m odelu p ar en etycznej sztuki i lite ra tu ry , z k tó re j to trad y cji, jak stw ierdza P ietraszko — polskie O św iecenie nie

wyzw oliło się do końca 20. Na w skroś relig ijn y c h a ra k te r P ieśni, re fle k ­

sy jno-m odłitew na tem a ty k a tra k tu ją c a o Bogu, o jego przym iotach, i podkreślająca w szczególny sposób pozy tyw n y stosunek Boga do czło­ w ieka oraz wzór M aryi — stanow ią ze sw ej n a tu ry cen tru m ch rześcijań ­

skiej parenezy. Z akres treści pouczających obejm uje w P ieśn ia ch stosu­

nek człowieka do Boga, pośrednio także sto su n ek człow ieka do bliźniego. Zadziw ia, jak to już zauw ażył B orow y — b ra k pouczających treści z

dzie-18 P or. opinię S. P i e t r a s z k i z arty k u łu : O p o jm o w a n iu poezji s. 27 — „T ak dla au to ró w M onitora ja k i n iem al dla w szystkich ów czesnych polskich te o ­ rety k ó w poezja jest nauką. Z czego w y n ik a ją liczne konsekw encje. Te m. in., że u p ra w ia n ie poezji w ym aga um iejętności, k tó ry ch m ożna się nauczyć”.

39 P or. zdanie z re to ry k i Ju v e n ciu sa : „Q uid est finis poeseos! — e st iucu n d a m o- ru m in stitu tio ” ( J u v e n c i u s : I n s titu tio n e s poeticae. L u b lin 1755 s. 22); R zew us­

kiego — „A to m iej za cel dzieł tw ych i roboty, być w sercach zbrodnie kruszył, w szczepiał cnoty” (W. R z e w u s k i : O nauce w ierszo p iskiej. W: Tragedie i kom edie. W arszaw a 1962 s. 249); opinię P ie tra sz k i — „M oralizatorstw o poezji polskiego O św iecenia — pisze P ietraszk o — w ynikało n ie jak o z w ew n ętrzn ej sytuacji. Po pierw sze — w sw ej w iększości nie u św iadam iało sobie istnienia, czy m ożliwości innych celów i fu n k cji tw órczości poetyekej, (...), po d rugie — w łaśnie fu n k cja w ychow aw cza i treść m o raliza to rsk a d aw ały poezji tę w ysoką ran g ę społeczną, bliską k a łp a ń stw u (...)”, P ietraszko, jw. s. 29.

(8)

dżiny oby w atelsk o-p atriotyczn ej 21. Treści pouczające m ieszczą się ściśle w ram ach orto do k sy jnej ety k i k atolickiej, choć skala w ym agań, jakie staw ia sobie lub in n ym podm iot liryczny, sięga nieraz sam ych szczytów doskonałości chrześcijańskiej. Ta rozpiętość w skali w ym agań odzw ier­ ciedla w pew nym stopniu sposób w y rażan ia treści pouczających, k tó ry w7 P ie ś n ia c h w aha się m iędzy spokojem i obojętnym w ypow iadaniem senten cjonaln y ch stw ierdzeń a p ełn y m zaangażow ania się podm iotu za­ rzekaniem się, złorzeczeniem lub przysięganiem . P rz y jrz y jm y się p rz y ­ kładom .

D ydaktyzm w7 w ierszach B enisław skiej w yraża się dość często w7 p o ­ staci w p latan y ch od czasu do czasu ogólnych, afo rystycznych s tw ie r­ dzeń, np.;

...bo też i na P a n a W iększy d atek przystoi, niźli n a ubogę: P a n w inien dać po p ańsku, ja daję, co mogę.

I 3/102—104

Daj nam chleba naszego, daj, w ielm ożny Panie! W szak do Ciebie należy datek , do n as branie.

I 6/21—22

S zlachetność m a tk i je s t zaszczytem dziatek. Zaś upodleniem synów, podłość m a tek .

II 8/79—80

W ypow iedzenie pow yższe cechuje zwięzłość i przem yślność budow y. S en ten cje m ają w zasadzie c h a ra k te r ogólny i odnoszą się do Boga lub M aryi, ale ich szeroki zak res pozw ala rozciągać je także n a sy tu a c je m ię­

dzyludzkie, gdyż z obserw acji takich sy tu acji zostały chyba zaczerpnięte. K iedy indziej poetk a grom adzi w jed n y m fragm encie pieśni szereg takich aforystycznych stw ierdzeń, tw orząc jak b y pouczającą lekcję. Oto

cztery kolejne stro fy z pieśni O jc z e n a sz... kończy n astęp u jący m i fo r­

m ułam i:

1 strofa: 2 strofa: 3 strofa: 4 strofa:

Nie pow iada te n „strzeż się”, kto chce czyjej zguby.

Z acinane przychodzi do rozum u dziecię.

G roza do szczęścia drogą, przew odniem , nauką.

Dos poznania rodziców pędzi rózga dzieci.

I 2/145—160

(9)

C ztery zw rotki, z k tó ry ch przytoczono pow yższe sentencje, m ają bardzo podobną ko n stru k cję. K ażda stanow i jak b y m ały w yw ód na te m a t ko­ nieczności stosow ania w w ychow aniu środków przy kry ch , gdyż tak ie tylk o środki — zdaniem p oetki — g w a ra n tu ją osiągnięcie celu w ycho­ wawczego. S en ten cje kończą każdy człon w yw odu, są jak b y zwięźle sform ułow anym w nioskiem , a w kom pozycji stro fy — pointą:

Wiem, że kiedy u p o rn ą sk ałk ę sta lą otną, Z nieużytych w nętrzności sypie sk rę błyskotną. Orzech słodkie da jądro, gdy łu p in ę stłu k ą.

Groza do szczęścia drogą, przewodniem, nauką.

I 2/153—156

Dla ilu stra c ji zasadniczej tezy o sto su n k u Boga do człow ieka a u to rk a posług uje się p rzy k ład am i z dziedziny zjaw isk czysto n atu ra ln y c h , ze stosunku rodziców do dzieci. A oto inny fra g m en t większego n agrom a­ dzenia aforystycznych sform ułow ań:

Przyjdź, p rzyjdź K rólestw o Tw oje! Ale ja k iej drogi i jakiego gościńca m a ją strzec m e nogi?

Nie, nie gościńcem bitym , lecz się ścieżką trzeba, A to w ąską i cierniem sła n ą drzeć do nieba.

G w ałt k rólestw o niebieskie cierpi. Nie dostanie N ikt go, chyba przez długie tylko szturm ow anie: S trz ałą m odła gorąca, p o k u ta taran em ,

D obre życie d rab in ą , sz tu rm u ją c y panem .

Nie w zięci p ta k do góry sk rzy d ła opuściw szy, Nie dojdzie żeglarz p o rtu w iosłem nie robiw szy, Ż ołnierz próżno chce w ygrać, co b ro n ią nie w łada! W szelka chęć bez uczynków na koszu osiada.

P rz y jd ź K rólestw o Tw e Panie! „Nie każdy, co p ra w i „P anie, Panie! — głos słyszę — duszę sw oją zbaw i, Lecz kto czyni m ą wolę, ten sam do p okoja K ró lestw a mego w nidzie!” B ądź w ola Tw oja!

I 4/277—292

Treści pouczające zaw arte w ty m frag m encie nie są ta k reg u la rn ie uło­ żone, jak w poprzednim . Ich p ro w enien cja w y k azu je także pew ne zróż­ nicow anie. Są to upoetyzow ane te k sty biblijne: o w ąskiej drodze w iodącej

do nieba, o gwałcie, jak i królestw o Boże cierpi, oraz p raw ie dosłow ny c y ta t — ,,Nie każdy...” . Są to dość b an aln e sfom ułow ania o p a rte na do­ św iadczeniu fizycznym , jak np.: nie w zięci p ta k do góry, skrzy dła opu­ ściwszy, nie dojdzie żeglarz... itd. N ajw iększą ran g ę m ają tu jed n ak te k s ty pochodzenia biblijnego. Od nich p o etk a w ychodzi i na nich ko ń­ czy te n pouczający wyw ód.

F ra g m e n t łączy w sobie p o n ad to różne sposoby kom pozycji w ypo­ wiedzi. S tro fa pierw sza, złożona z p y ta n ia i odpowiedzi, oraz 2 w e rsety

(10)

d rugiej stro fy zbudow ane są w sty lu kolokw ialnym . W skazuje n a to składnia zbliżona do sk ład ni m ow y potocznej. Pow tórzenie: „nie, n ie ”, „ale jak iej drogi i jakiego gościńca” , użycie spójnika „a” zam iast ,,i”, po­ toczny zw rot „drzeć się ścieżką pod g ó rę” oraz silna p rze rz u tn ia w d ru ­ giej strofie — to cechy takiego ty p u w ypow iedzi. Połow a drugiej stro fy i cała trzecia m ają kom pozycję bard ziej przem y śln ą i zbliżoną do ep ig ra­ m a tycznej (asyndetyczne rów now ażniki pierw szych dwóch w ersetów , paralelizm i pointa trzeciej strofy). O statn ia strofa, p o w tarzająca także m yśl o konieczności dobrych uczynków do osiągnięcia zbaw ienia, przez przyw ołanie słów ew angelicznych skom ponow ana została na wzór dia­ logu, w k tó ry m treści dyd ak ty czn e w ypow iada sam Bóg. W ten sposób podkreślona została w y raźn ie ran g a słów pouczających.

N a uw agę zasługuje w ty m fragm encie także sam podm iot, k tó ry nie jest już, jak w poprzednich przykładach, b iern y m re fe re n te m pięk­ nych m yśli, w ydaje się jak b y do siebie odnosić głoszone m aksym y. To chyba m a n a celu postaw ienie siebie w roli in te rlo k u to ra w pierw szej strofie — „I jakiego gościńca m a ją strzec m e nogi?” i w roli słuchacza w strofie ostatniej ·— „głos sły szę”.

Podsum ujm y. Przytoczony fra g m en t dydaktyzujący, p ro sty w zasa­ dzie co do pouczającej zaw artości, jest jed n ak bardzo zróżnicow any co do sposobu jej w ypow iadania. K rz y ż u ją się w nim dwie, a może trzy różne ten d en cje retoryczne: orato rska, epigram atyczna i em ocjonalna.

Tak w P ieśn ia ch byw a dość często.

Nieco inną odm ianę pouczania, zbliżoną do m oralizow ania, stanow ią fra g m en ty rozpoczynane lu b zam y kan e oceniającym ad re sa ta e p ite ­ tem , np.:

(...)

W cla, co w szystkie wole stw o rzy ła i chowa Szczęśliw a -dusza, k tó ra je j słuchać gotowa.

(...)

Bądź w ola Tw oja, Boże!...

Szczęśliw y, który onej nie idzie oporem. Szczęśliwy! Który za nią niesie chętnie nogi,

T em u różą ciern iste pościelą się drogi, Tego nic nie zasępi, ten zaw sze i w szędzie

W śrzód ubó stw a bogaty, w śrzód sm u tk ó w rad będzie.

Szczęśliwy! kto na stanie swoim rad przestawa,

-W k tó ry m go osadziła opatrzność ła s k a w a ,...

I 5/66—90

Z łota ogień dośw iadcza, a p okusa męża,

Szczęśliwy, co w Tw e Im ię z Tobą ją zwycięża.

(11)

Albo negatyw nie:

( ...)

■ C zart zbójca, sp rośnik ciało, to i owo trzeci. Szalony, kto w p o ddaństw o ta k ich panów leci.

I 4/11—12

K w alifiku jące ep itety — bardziej określony a d resat („ten, k tó ry , k to ”) stw a rz a w rażenie większego zaangażow ania em ocjonalnego podm iotu pouczającego. Choć treści dyd akty czn e są n ad al ogólne i w życiu re li­ g ijn y m pow szechnie znane (por. zawsze zgadzać się z w olą Bożą, po­ przestaw ać na tym , co O patrzność daje, w im ię Boże pokonyw ać po ku ­ sy) — 1° jed n ak ta ocena ad resata, k tó ry z pouczenia korzysta lub nie, w skazuje na in n ą nieco postaw ę podm iotu lirycznego niż w p oprzed­ nich w ypadkach, gdy tylko w ygłaszał suche sentencje. J a k poprzednio, ta k i tu u m orain iająee m aksym y cechuje zwięzła budow a, p o w tarzająca schem at ·— „Szczęśliwy, k to...”

Znacznie wyższy stopień em ocjonalnego zaangażow ania p rzejaw ia podm iot w ty ch fragm en tach , w k tó ry ch ucieka się do fo rm uł złorzecze­

nia, pom stow ania lub p rzekleństw a. Są w P ie ś n ia c h dw a bardzo podob­

ne cykle, k tó ry c h treścią jest p otępienie ludzi nie kochających Jezu sa i M aryi. Oto cykl odnoszący się do C h ry stu sa skom ponow any n a k ształt koneeptystyeznego wyw odu, zakończonego fo rm u łą przekleństw a:

K to Go nie kocha, ten tw a rd y m szkopułem , Ś m iercią nieczułą i grobem nieczułem , Ba, stokroć tw ard szy nad tw a rd e szkopuły, Nad śm ierć nieczulszy i nad grob nieczuły!

P rz y śm ierci C h ry sta k am ień się gruchota, Ś m ierć się ocuca, grob rozw ala w rota! K to Go nie kocha? K o ch ają ’więc głazy! K to Go nie kocha? Człek tw ard sz y sto razy!

K to Go n ie kocha, niech będzie p rzeklęty! N iechaj z k orzenia zostaje w ycięty! N iechaj p a m ią tk i żadnej nie zostaw i! N iechaj m u nigdy n ik t nie błogosław i!

II 6/201—212

G dyby poetka n a ty m p rzek leń stw ie pieśń skończyła, m ożna by ją było pom ówić o herezję, gdyż takiego kategorycznego potęp ienia katolikow i rzucać nie wolno. Toteż w n a stę p n e j strofie jak b y w ycofuje się z zajętej postaw y.

■ A nalogicznie zbudow any jest cykl dotyczący M atki Boskiej, dlatego

przytoczę tu tylko o statn ią strofę, zaw ierającą przekleństw o:

K to Cię nie kocha, niech z ludzkiej pam ięci Tego przed czasem czas m ściw y w ykręci!

(12)

W art, w a r t je st śm ierci! Lecz, eiiej, azali Sąd mój n a jp ie rw na m nie się nie zw ali?

I I 3/256—260 22

W ty m p rzy p ad k u poetka już w połow ie stro fy zaraz po p rze k leń ­ stw ie p ró b u je się w ycofać i jak b y n a siebie p rzy jąć to, co -komuś n a j­ pierw życzyła. W ynika stąd, że reto ry czn y patos oburzenia poniósł a u to r­ kę za daleko, m usiała go zatem m itygow ać, zm ieniając postaw ę p o tęp ia­ jącą:

M ylę się, m ylę! Nie na toś, nie na to Nas okupow ał, Jezu, z życia stra tą !

Т а к -liż to żądam ·— o m ój błędzie w ielki ! — By K rw i najdroższej w· niw ecz szły kropelki?

II 6/213—216

O bydw a te k sty w y ra ż ają tę sam ą m yśl: wszyscy pow inni kochać J e ­ zusa i M aryję. D ydaktyzm ty ch frag m en tó w jest dydak tyzm em pośred­ nim, w ynika bow iem z n ap iętn o w an ia n eg aty w n ej postaw y człowieka wobec w ym ienionych istot. P ię tn o w an ie to p rzy b iera postać reto ry cz ­ nego w zburzenia, w yrażającego się w kategorycznych zdaniach — są­ dach:

K to Go nie kocha — te n tw a rd y m szkopułem , K to go nie kocha — nie w a rt kęsa Chleba,

II 6/201—202

N ie c h a j z k o rz e n ia z o sta je w y c i ę t y ! N ie c h a j p a m ią tk i ż a d n e j n ie zo staw i! N iechaj m u nigdy n ik t nie błogosław i!

II 6/210—212

Takie trz y k ro tn e w ypow iedzenie analogicznie zbudow anej form uły 0 stopniowo n a ra stają ce j sankcji k arn ej, fo rm u ły rozpoczynającej się anaforycznym „ n ie c h a j” — zaw iera w sobie coś z powagi ry tu aln eg o egzorcyzm u 23.

Je st też w przytoczonym fragm encie coś ze sty lu konceptystycznego. Człowieka, k tó ry nie kocha Boga, n azyw a poetk a tw a rd y m głazem , nie­ czułą śm iercią, grobem nieczułym . M etaforyka ty ch trzech elem entów ma wspólne pole sem antyczne: tw ardość, nieczułość, ziąb. Cechy te zostały jeszcze podkreślone przez dodanie tautologicznie o kreślających p rzy d a­ wek i hiperbołiczne stopniow anie: „stokroć tw a rd sz y ”. M etafora grobu 1 śm ierci nie jest tu przypadkow a, gdyż już w n astęp n ej stro fie naw iązu je a u to rk a do fa k tu z m a rtw y ch w stan ia C hrystusa, w czasie którego te trzy m etaforycznie u ży te elem en ty o dm ieniają swe właściwości. To

koneepty-22 In n e strofy p a trz II 3/240—256.

(13)

styczne rozum ow anie, gdzie znanym już zw yczajem przeciw staw ia się nierozum ną n a tu rę człowiekowi, kończy p o etk a dw om a w ersetam i złożo­

nym i z p y tań i odpowiedzi, w k tó ry c h jask raw o i hiperboiicznie u w y ­ puklona została nieczułość człow ieka — „człek nad głazy tw ard szy sto razy к Oczywiście, po tak im u staw ien iu sp raw y m ożna już przejść do najcięższych p rze k łeń stw .

W przyp ły w ie wielkiego oburzenia poetk a ucieka się do zw rotów h a r ­ dziej dosadnych, rezy gn u jąc z klasycznej czystości słow nictw a. Oto jak określa człowieka, k tó ry z b ra te m sw ym żyje w niezgodzie:

O d p u ść n a m ja k o i m y! O, ja k n ieg o d ziw ie

P a c ie rz trz e p ie , k to w g n ie w ie z sw o im b liź n im żyw ię! Ł że Bogu całą gębą, a duszę n ie b o g ą

H a w iek u istą zgubę, ach ja k o k ln ie srogo!

I 7/85—88

D ezaprobata dla niew łaściw ie postępującego człow ieka w yrażona tu zo­ stała w dosadnym słow nictw ie, w takich zw rotach jak: pacierz trzepie, łże całą gębą, klnie srogo.

Om ówione p rzy k ład y chyba dostatecznie u zasad niają m oralizatorską

i dydaktyczn ą postaw ę podm iotu lirycznego P ieśn i. Mówią tak że o roz­

m aitej technice przek azy w an ia pouczeń, poczynając od spokojnego i obo­ jętnego w trącan ia od czasu do czasu ogólnych sentencji, poprzez pouczanie em ocjonalnie bardziej zaangażow ane, a na p ełn y m patosu i oburzenia s tro ­ fow aniu i zaklinan iu skończyw szy. J e st to dow odem złożoności postaw podm iotu lirycznego w obrębie jed n ej fu n k cji dydaktyzow ania. R e to ry ­ czny patos oburzenia w skazuje n a w ielką żarliw ość relig ijn ą poetki, k tó ra w ogrom nym uniesieniu zda się zapom inać czasem o g ranicach za­ kreślonych przykazaniem m iłości bliźniego.

Z reto ry czną koncepcją podm iotu jako człow ieka uczonego i m o ra- łizatora idzie w parze jego pozycja re p re z e n ta n ta sp raw ogółu. P ostaw a ta n a zew n ątrz najczęściej w y raża się w łatw ości przechodzenia od spo­ sobu m ów ienia w 1 os. lp. do 1 os. Im., od m ów ienia w im ieniu cudzym

do w y rażan ia jak b y osobistych uczuć. Oto np. w 7 stro fie pieśni O jcze­

nasz... (Księga I) poetka zda się m ówić ogólnie o pew nej niem ożliwości w szystkich ludzi, w ty m i sw ojej, posługując się określeniem „człek” jako „pars pro to to ” :

Ach, ja k w ielk i nasz Ojcze! Cóz m ógł człek takiego

Zdziałać, by O jcow stw a był w a rt ta k wielkiego!

I 2/25—26

Ale już w n a stę p n e j stro fie (8) przechodzi do w ypow iedzi w 1 os. lp.:

Ojcze! O Ojcze dobry! Ojcze k tó ry ś w niebie!

I stąd się mocno cieszę, żem nic je st bez Ciebie.

(14)

T rzy kolejne stro fy {8, 9, 10) fo rm u łu ją w ypow iedź w y raźnie w 1 os, łp. Ale już w 11 strofie a u to rk a w raca znów do liczby m nogiej, znacząco ak cen tując to przejście oddzielnym w ykrzyknikiem :

O jcze nasz! Masz! Boś O jcem pow szechnym je s t ziemi...

I 2/41

W szyscy w T obie ż y je m y , a k to się w y d z ie ra Z życiodaw nej T w ej rę k i. te n ry c h ło u m ie ra

I 2/4?—-48

by w 13 strofie ponow nie przejść do 1 os. Ip. M anew r ten pow tórzy się w tej pieśni jeszcze k ilkak rotn ie. Ta łatw ość i częstotliw ość przechodze­ nia od jednej fo rm y g ram aty czn ej do drugiej w skazuje na to, że p rzed ­ m iot wypowiedzi, choć indyw idualizow any przez form ę orzeczenia, nie jest w zasadzie spraw ą p ry w a tn ą , osobistą, lecz odnosi się do ogółu ludzi. I stąd ta możliwość stosow ania tak ich zabiegów, w k tó ry c h podm iot, obo­ jętn ie czy m ówi w swoim im ieniu czy w szystkich, zawsze jest w yrazicie­ lem opinii w iększej zbiorowości. Oto jeszcze jeden przy kład w yraźnego przem aw iania w liczbie m nogiej:

O jcze nasz! Bo T w ój d la nas s k a r b zaw sze bogaty, Tw a m iłość k u nam nigdy nie sta rz e je z łaty, Tw e rządy zaw sze słodkie, litość niezm ierzona,

Z Ciebie w szelki nasz zaszczyt i w szelka obrona.

I 2/93—96

Świadom ość pozycji re p re z e n ta n ta ogółu, znam ienna tak że dla pod­ m iotu w ielu ód klasycystycznych, d aje poetce praw o p rzem aw iania do adresata, choć jest nim Isto ta N ajw yższa, z pozycji jeśli nie wyższej, to p rzy najm n iej rów n ej j e m u 24. To nic, że w w ypow iedzi podm iot jakby celowo się uniża, używ ając n ajsk ro m n iejszy ch dla siebie określeń, jak np.:

O Ty, co P an em n a niebie i ziemi,

P an em od w ieków , P a n e m n ad w szystkiem i, Co na to m yślisz, gdy lepianka licha O jcem Cię zowie, ja k do O jca w zdycha?

I 1/1—4

Z arysow any w tej stro fie d y stan s wobec w ielkości Boga jest ty lko sp ra ­ w ą fo rm u ł stylistycznych. Ju ż bow iem w n astęp n ej stro fie ta „lepianka licha” p rzy p isu je sobie w iedzę, dzięki k tó re j zda się przenikać n a jg łę b ­

24 T. K o s t k i e w i c z o w a : M iejsce ody w poezji polskiego O św iecenia w :S tu -

dia z historii poezji. Z d ziejó w fo rm a rty sty c zn y c h lite ra tu ry polskiej, t. IX W rocław

(15)

sze ta jn ik i m yśli Bożej, m a odw agę m ówić o S tw órcy jakb y była z nim n a jed n e j płaszczyźnie:

W iem, w iem eo m yślisz: ile z łask T w ych dociec, Ach, lepiej m yślisz, niżli k ażdy ociec,

I w ięcej czynić k ażdem u gotowy, N iźli kto tr a f i w ym odlić się słowy.

I 1/5—8

T ak w yrażona rela cja podm iotu do a d re sa ta jest rela cją typow o re to ­ ryczną, w k tó re j n ajw ażn iejszy m m om en tem jest sam zw rot do odbior­ cy, m o ty w u jący proces poetyckiego m ów ienia, nie zaś podm iot czy a d re ­ sat.

Om ówiono dotąd trz y p o staw y podm iotu P ie ś n i, postaw y eru d y ty ,

m o ralizato ra i re p re z e n ta n ta ogółu. W szystkie one są najbliższe ko n­ cepcji podm iotu re to ry k i przem ów ieniow ej.

P rz eja w y re to ry k i o ratorsk iej widoczne są jed n a k w P ie ś n ia c h nie

ty lk o w. postaw ie podm iotu lirycznego. M ożna się ich dopatrzeć tak że w7 ogólnej koncepcji sam ej w ypow iedzi poetyckiej. Mimo że zbiorek sw ych poezji relig ijn y ch opatrzy ła B enisław ska ty tu łem : P ie ś n i so b ie ś p ie w a n e , to jed n ak analiza sposobu k o n stru o w an ia w ypow iedzi liryczn ej w ty ch u tw o rach nie dostarcza zbyt w ielu argum en tó w , k tó re przem aw iałyb y na rzecz tzw . śpiewności. Poza reg u larn o ścią w budow ie wiersza: re g u la rn e strofy, określona długość w ersetów , d okładny rym , inne czynniki, n aw et tak ie jak an afo ry i paralelizm y, m ają tu w ięcej w spólnego z reto ry cz- nością niż ze śpiewnością. N adto sam a rozpiętość utw orów , sięgająca

nieraz liczby kilkudziesięciu zw ro tek (np. pieśń O jc z e n a sz... liczy sześć­

dziesiąt siedem zw rotek) — w sk azu je n a to, że chyba nie z m yślą o śpie­ w aniu tw orzyła poetka swe pieśni. Do rzadkości tak że należą w zbiorku fra g m en ty p rzy b ierające postać bezpośrednich, in ty m n y ch w ynurzeń, nastaw iony ch w yłącznie na sam podm iot liryczny, spokojnych opow ia­ d ań czy zw yczajnych opisów. Przeciw nie, w yzn ania n aw et n ajb ard ziej

osobiste p o tra fi poetka nieraz p rzyb rać w k sz ta łty podniosłej reto ry k i, np.:

O dpuść nam nasze winy! Żal rznie serce m oje. Spow iedź czynię: zbroiłam ! Ju ż w ięcej nie zbroję. D aruj te n raz grzesznice, włóż m iecz w pochw y srogi W yciągniony na w ieczną zgiadę m nie niebogi ej

I 7/5— 8

W ykrzyknienia, przytoczenie, p atety czn a m etafo ra miecza, dostojne słow ­ nictwo. i składnia — oto czynniki re to ry k i tego k rótkiego frag m en tu .

M e często rów nież zw ykła B enisław ska k orzystać w k ształto w aniu - sw ych w ierszy z form dialogowych. T rafiające się od czasu do czasu w y ­ pow iedzenia, u ję te w cudzysłów i jak b y włożone w u sta Boga lub innej

(16)

postaci, nie zawsze m ożna uw ażać za pró bę k o n struow an ia dialogu, lecz raczej za w ypow iedź z przytoczeniem , k tó ra sw e pochodzenia zaw dzię­ cza reto ry ce 25, np.:

Sam się skarżysz, mój P anie, nasz Ojcze jedyny, Przez tw ojego p ro ro k a n a w zg ard n e dzieciny: „W ykarm iłem m ych synów , oni m n ą w zgardzili, W yniosłem , aż za dobroć złością za p ła cili”.

I 2/109—112

W P ieśniach zdecydow anie przew aża sposób k o n struo w ania w ypo­

w iedzi n a w zó r przem ow y, i to często przem ow y w ysokiego tonu. Nie jest to nowość, gdyż w ten sposób u k ształto w an a została większość do­

ko nań poetyckich tego okresu 26 27.

In te g raln y m elem en tem każdej przem ow y, zarów no tej zw ykłej, jak i podniosłej, jest n astaw ien ie n a ad resata, p rzejaw iające się w sposo­ bach uobecnienia go w zasięgu przem aw iającego. Sposobem n a jp ro ­ stszym jest kom ponow anie w ypow iedzi z użyciem form w d rug iej oso­ bie:

Z drow aś M aryja! Tyś zaszczytem N ieba! Tyś pom ocą czysca! Tyś ziemi potrzeba! Tyś w szystkich w ieków interes! Do Ciebie W zroki w zniesione z ziemi, z czysca, w niebie.

II 2/85—88

W ten sposób k o n stru u je B enisław ska n iek tó re całe sw oje pieśni, np. pieśń II i III z cyklu Zdrow aś M aryja, lu b znaczne ich fragm enty .

K lasycznym sposobem , n aw iązy w ania k o n tak tu z adresatem , sposo­ bem uroczystym , reto ry czn y m , b y ła zawsze apostrofa. Nie trz e b a w iel­

kiego w ysiłku, b y stw ierdzić, że w P ie śn ia c h apostroficzność jest cechą

częstą i bardzo w yraźną. J e j obecność m oże być dw ojako m otyw ow ana: obiektyw nie — w te d y apostroficzność jest w ynikiem obran ej przez po et­ kę m odlitew nej koncepcji utw orów . W iększość m odlitw z n a tu ry sw ej zakłada k o n stru k cje odw oływ ania się do ad re sa ta 27. Je śli a u to rk a w zięła

25 T ak tw ierd zi T. B r a j ę r s k i w a rty k u le : P rzytoczenie nie je st kategorią sk ła ­

dniow ą. „R oczniki H u m an isty c zn e” t. X IV z. 4 s. 94.

28 „U tw ory lite ra c k ie ok resu stan isław o w sk ieg o m a ją najczęściej k o n stru k c ję w yw odzącą się z p o ety k i przem ów ienia. Z jaw isko to szczególnie rzuca się w oczy w dziedzinie poezji liry c z n e j” (T. К o s t к i e w i e z o w a: M odel lir y k i s e n ty m e n ta l­

n e j w tw órczości T. K arpińskiego. W rocław 1964 s. 20).

27 W ynika to z ontologicznego o k reśle n ia m odlitw y: „C złow iek w ierzący (...) w ie i zarazem w ierzy, że w m o dlitw ie zw raca się bezpośrednio do Boga, k tó ry je s t”. L udzkie „ ja ” i b o sk ie „T y”, „ ja ” i „T y ” — oto w najzw ięźlejszym skrócie ontologie m od litw y (...). W okół tego u k ła d u ro z w ija się cała teologia m odlitw y, n a ty m u kładzie za trz y m u je się sp e k u la ty w n a m yśl dla ow ej rozm ow y — m o d litw y ”. (A. J a s t r z ę b s k i , A. P o d s i a d : Z głębokości. A ntologia p o lsk ie j m o d litw y

(17)

sobie za te m a ty sw ych w ierszy w ezw ania z dwóch klasycznych m odlitw chrześcijańskich, to nic dziwnego, że ta okołiezonść już w znacznym stopniu rz u tu je na s tru k tu rę w ypow iedzi, S u b iekty w nie — apostroficz- ność om aw ianych poezji jest w ynikiem św iadom ych i celow ych zabie­ gów arty sty czn y ch poetki, k tó ra w tak i w łaśnie sposób k sz ta łtu je sw ą

wypow iedź. W arto może bliżej p rzy jrzeć się apostrofom w P ieśniach.

W iele spośród w ezw ań M odlitw y P ań sk iej i P ozdrow ienia A nielskiego, k tó re a u to rk a bierze za tem a ty sw ych u tw o ró w i k tó re bardzo często pow tarza, um ieszczając anaforycznie na początku strof, wersetów7, już ze w zględu n a ich u k ształtow anie, jakie o trzy m ały w tek stach k anonicz­ nych — posiada ch arak te ry sty c z n e n astaw ien ie na ad resata, tj. na Boga

lub M aryję, np. O jcze nasz..., Z d ro w a ś M a ry jo , M a tk o B oga itp. Są to

po p ro stu m niej lub bardziej rozw inięte apostrofy, nieodłączne od ad reso ­ w anego sposobu przem aw iania, In n e w ezw ania, nie posiadające w y ra ź ­ nego c h a ra k te ru apostroficznego w tek sta ch m odlitew nych, poetka nieco m odyfikuje, nadając im k ształt w yraźnego adresu. Tak np. postąpiła z długim w ezw aniem : „Bądź w ola Tw oja jako w7 niebie ta k i na ziem i”. W ezw anie to au to rk a skróciła i dodała im ię Boże w wołaczu: „Bądź w ola Tw oja, Boże” — tak brzm i apostro fa p o w tarzan a w pieśni. W ty m sam ym k ie ru n k u poszła także zm iana w ezw ania „Łaskiś p e łn a ” — n a w y k rzy k -

nienie: „O, łaskiś p e łn a ”. Z k ieru n k u pow yższych m odyfikacji oraz z czę­

stotliw ości p o w tarzania w poszczególnych pieśniach m odlitew nych i apo- stroficznie u k ształto w anych w ezw ań (np. w pieśni II z księgi pierw szej na 67 zw rotek, 48 rozpoczyna się apostrofą), m ożna w nioskować, że Be- nisław ska św iadom ie i celowo k o n stru o w ała większość sw ych w ierszy na ty p przem ów ienia adresow anego do Boga lu b M atki Bożej. W ypada je d n a k dodać, że często także anaforycznie p o w tarzan e apo stro fy p eł­ n ią nie tylk o fu n k cję reto ry czn y ch inw okacji, ale służą także innym celom , np. rozw ojow i w ą tk u lirycznego.

A postrofy zaczerpnięte z dw óch m odlitew ny ch tekstów nie w y czer­ p u ją całości m ateriału . B enisław ska zna tak że i sto su je innego ro d zaju apostrofy. N ajw yraźn iej w y stę p u ją one w ty ch pieśniach, k tó re nie po­ w ta rz a ją apostroficznych w ezw ań m odlitew nych, czyli w pieśniach księ­ gi trzeciej. Nie znaczy to, że nie m a ich tak że w dw óch pierw szych księ­ gach. Rozłożenie ty ch ap o stro f w pieśniach księgi trzeciej jest bardzo urozm aicone. W jedn ych w ierszach p o jaw iają się jak o inw okacje n a po­ c z ątk u u tw o ru , np. w pieśni 21:

W ielki w ielkiego Rządco nieba, Boże, K tórego wieczność tylko zm ierzyć może! I Sędzio św ia ta ogrom ny i praw y , M ścicielu srogi i Ojcze łaskaw y!

(18)

W M o d litw ie P o łu d n io w e j (III 2/5— 8) apostrofa zjaw ia się dopiero w d ru ­ giej strofie, po u p rzedn im opisow ym w stępie, i jest znacznie krótsza od poprzednio om aw ianej, a także m niej dostojna, bardziej kolokw ial­ na;

A T y, o Boże, B oże s p r a w ie d liw y , A ra z e m O jcze, O jcze lito śc iw y ,

R acz, ra c z z b a w ie n n y m ro z g rz a ć o g n iem T w o im Lod w se rc u moim !

I I I 2/5—8

C harak tery sty czn e pow tórzenia, w y stęp u jące w trzech kolejn ych w erse­ tach, w zm acniają m odlitew ną em otyw ność tej stro fy 2S. Na jeszcze dal­ szym m iejscu, bo p raw ie w połow ie w iersza (4 zw rotka), lokuje poetka

apostrofę w pieśni 10 (III), przed staw iw szy w trzech poprzedzających stro fach p rzy k rą sy tu ację podm iotu lirycznego (por. III 10/9— 12).

W M o d litw ie p o r a n n e j (III 1/25— 30) apostrofa w ieńczy całą pieśń i jest poetycką przerób ką kończącej z reg u ły w iele kościelnych m odlitw tzw. doksologii: C hw ała O jcu i Synow i..., połączonej z m odlitew ną proś­ bą:

0 Ty, co rządzisz w szystkim i 1 n a niebie, i n a ziemi, K tórzy Ciebie, S yna Twego I czczą D ucha N ajśw iętszego, S praw , iżby się onycfa m odły Nigdy, nigdy nie zawiodły!

I I I 1/25—30

K rótkość w ersetów (8 zgłoskowe), bard ziej potoczna sk ładn ia (rozpo­ czynanie spójnikiem i) — sp raw iają, że apo strofa ta różni się' znacznie stopniem dostojności od pierw szej z cytow anych dotychczas apostrof:

W ielki w ielkiego Rządco nieb a Boże” , jest b ardziej śpiew na.

Z dotychczasow ego w yw odu o rozm ieszczeniu i budow ie apostrof pieśni z Księgi III w y pły w a wniosek, że są one różnorodne. A postroficz- n e frag m en ty , p rzew ażnie całe stro fy , choć z zasady bardzo podobne, róż­

nią się jedn ak dość w y raźn ie zarów no w budow ie, jak i w funkcji. Ich rozm ieszczenie jest tak że bardzo urozm aicone. Nie przeszkadza to im pełnić tej sam ej zasadniczej fu n kcji, tj. m n iej łu b b ardziej sprecyzow a­ nego adresu przem ow y. Jeśli się zw aży fak t, że n a 24 pieśni ostatniej

księgi aż 15 zaw iera w y raźn e i dość rozbudow ane apostrofy, i jeśli znaczna część w ypow iedzeń uk ształto w an a jest w d rug iej osobie, to m ożna m ówić o jak iejś g e n e ra ln e j ten d en cji w P ie ś n ia c h do k o n stru o ­ w ania w ypow iedzi liry czn ej na m odłę przem ow y, dość często przem o­

w y wysokiego tonu. C h a ra k te ry sty k a ta zbiega się z c h a ra k te ry sty k ą 28

28 F u n k cję ta k ą p rzy p isu je w Pieśniach T. B ra je rsk i licznym pow tórzeniom (T. B r a j e r s k i : O ję z y k u „Pieśni” K o n s ta n cji B en isla w sk ie j. L u b lin 1961 s. 159).

(19)

ty p u s tru k tu ry w ypow iedzeniow ej w iększości ód A. N aruszew icza 28 29. Nic w ty m dziwnego. P o eta ten, w spółczesny B enisław skiej, żył i tw orzył

w oparciu o w spólną z a u to rk ą P ie śn i świadom ość a rty sty c z n ą epoki.

Z apostrofą, jak to już m ożna było zauw ażyć na analizow anych p rzy ­ k ład a c h — idzie często w p arze p ery fraza. Ten sty listy czn y środek z n a ­ tu r y sw ej poszerza wypow iedź, a rów nocześnie czyni ją uroczystą i b a r ­ dziej dostojną. Oto p rzy k ład łącznego użycia ap o stro fy i peryfrazy:

O Ty, k tó ry w sw ym rę k u trzym asz urodzaje, A kto się na Cię spuści, do sytości naje,

K tóry w ładasz dżdżem , gradem , u p ałem i suszą, K tórego głosu słuchać w ia try głuche m uszą; K tó ry gdy nie przeżegnasz na ro li siew w szystek, W oborze co do sierci w y p ad a dobytek,

R yba w wodzie w ytycha, w lesiech m rze głód zwierze, A ptastw o na po w ietrzu złe pow ietrze bierze;

K tóry kiedy rozkażesz, na piaszczystej ziemi B ujniejsze zboże pójdzie niż n a czarnoziem i; P iask i w łą k i w esołe m ienisz i do ra z u

Żyw y stru m ie ń z tw ard eg o w yprow adzasz głazu; Za którego sta tu te m z niebios n ie u sta n n a G łodny lud izraelski n asy cała m an n a, Daj nam dzisiaj naszego pow szedniego Chleba, K tórego jako ciału ta k duszy potrzeba!

I 6/1—16

Pow yższy fra g m en t jest zn am ien n y m p rzy k ład em rozw iniętej apo­ strofy, zbudow anej na zasadzie klasycznego okresu retorycznego. C ztery stro fy tw orzą tu jed n ą w ypow iedzeniow ą całość, uw idocznioną n aw et graficznie, gdyż dopiero po czw artej stro fie staw ia a u to rk a w yraźnie de- lim itu ją e y całą frazę znak in te rp u n k c y jn y — w y k rzyk nik , podczas gdy trz y poprzednie stro fy oddzielała ty lk o średnikiem . Całość ta stanow i jed en w ielki period, u trz y m a n y od początku do końca w to n ie podniosłej o rato rsk iej em fazy, k tó rą rozład o w u je dopiero końcow a m odlitew na poin­ ta: „D aj nam dzisiaj naszego pow szedniego chleb a” . Zw ażm y, że pod­ m iot zdania głów nego p ojaw ia się jako d ru g ie słowo pierw szego w erse­ tu, a orzeczenie głów ne — dopiero w p rze d o statn im w ersecie. Takie klam ro w e ujęcie zdań — członów po drzędnych jest znam ienną cechą k o n stru k c ji okresu retorycznego 30. Z dania składow e tw orzą zaś w ew n ątrz

28 P o r. Cz. Z g o r z e l s k i : N aruszew icz — poeta. „R oczniki H u m an isty c zn e” t. IV z. 1 s. 128—130.

30 P o r. egzorcyzm z D ziadów A. M ickiewicza, cz. II: A k to p rośby nie posłucha,

W im ię Ojca, S yna, D ucha. W idzicie P a ń sk i K rzyż? N ie chcecie ja d ła , n ap o ju ,

(20)

zdania głównego m niej lub b ard ziej rozbudow any u k ład „szuflad kow y ”.

0 T y .---—--- ■--- ■--- — ___ Daj n a m Chleba

k tó r y ( 3X) _____ k t ó r y ______k tó r y _____________ za którego ___________ którego

g d y _____ K iedy? ______

U niesioną in to n ację p o d trz y m u ją w w ypow iedzi anaforyc-znie um ie­ szczone zaim ki w zględne, k tó re rozpoczynają kolejne człony okresu. Ta anafora ciągle p rzy w o łu je postać a d re sa ta i rozciąga na k ilka stro f r e ­ toryczny zw rot do odbiorcy. M imo to — w tej bogato rozbudow anej apostrofie an i raz nie pojaw ia się bezpośrednie nazw anie a d re sa ta po im ie­ niu, choć dobrze w iem y o kogo chodzi. W ypowiedź posługuje się w yłącz­ nie p ery frasty czn y m i określeniam i Boga. P o etka jak b y się uw zięła, aby ani raz w ty m fragm encie nie w ypow iedzieć im ienia Stw órcy. Także 1 w n astęp ny ch strofach, choć w m iędzyczasie zwróci się do Boga: „W iel­ m ożny P a n ie ” — k o n ty n u u je om ów ieniow y sposób o kreślania Boga. Nie przypadkow a jest zaw artość sem an ty czna ty ch pery fraz. W szystkie one zgodnie c h a ra k te ry z u ją i p o d k reślają życiodajną i opatrznościow ą fu nk cję Boga, k tó ry w łada siłam i przy rod y , k a rm i w szelkie stw orzenie. W ym ie­ nione przy m io ty Boga, łącznie z alu zjam i b iblijny m i (m anna, stru m ie ń

ze skały dobyty), analogicznie do sk ład n i i into n acji pierw szego fra g ­ mentu. — stanow ią p rzygotow anie do postaw ienia tej „ap ro w izacy jn ej” prośby o chleb powszedni.

K unsztow ność n iem al w szystkich p e ry fraz w ym ow nie h arm o n izuje z potęgą Stw órcy i opatrznościow ą tro sk ą o stw orzenie:

O Ty, k tó ry w sw ym rę k u trzy m asz urodzaje, K tóry w ładasz dżdżem , gradem , upałem i suszą,

(kontrast zestawienia)

K tórego głosu słuchać wiata y głuche m uszą,

K tóry gdy nie przeżegnasz ·— k tó ry kiedy rozkażesz, Ty k tó ry ś a rc y p a ń sk ą spraw iw szy biesiadę

K azał w ezw ać do stołu u bóstw a grom adę.

I 6/1, 3—5, 27—28

Te k o n trastu jące om ów ienia służą tu bezpośrednio celom jakiegoś w y­ wodu. Bóg przed staw io ny jako w szechm ocny i zapobiegliw y w zględem wszelkiego stw orzenia nie m oże zapom nieć o człow ieku, k tó ry w zesta­ w ieniu z nim jest słaby, ubogi i nędzny:

Owo żebracy, z rę k ą w y ciągnioną stoim P rzed P ań sk im i oknam i, przed pałacem Twoim .

I 6/23—24

Z ostaw cie nas w pokoju A kysz, a kysz!

(21)

Innym p rzy kład em w ielkiego n agrom adzenia p ery frasty c zn y c h określeń może być pieśń Z d ro w a ś M aryja, z K sięgi II. P o etk a w y k o rz y stu je w niej cały zapas określeń M aryi, jakie tra d y c ja kościelna zw ykła do niej od­ nosić: Z d ro w a ś M a ry ja ! O s c h o rz a ły c h z d ro w ie S y n ó w A d am a! (...) (...) P ro r o k ó w sp e łn ie n ie , J ę c z ą c y c h O jców s ta r y c h ożyw ienie, W sk rz e sz e n ie ś w ia ta w g rz e c h u u m a rłe g o I z m a r tw y c h w s ta n ie p o c z ą tk u n aszego. (...), d ó b r w sz e lk ic h S k a rb n ic o , (...) O liw o p o k o ju , W o k u p ie ś w ia ta S y n a P om o cn ico ! O ch lu b o p a n ie n , o p łc i m e j ozdobo! L a u rz e n ie z w ię d ły po z w y c ię stw ie w boju,

P ło d n a p a n ie ń s tw a w. św iecie L a to ro ś li, P rz e z k tó r ą lu d z ie w a n io ły p o ro śli!

I I 2/17— 18, 21—24, 41— 43, 45— 48

Ta p e ry frasty c zn a litan ia ciągnie się w tej pieśni jeszcze przez k ilk a­ naście zw rotek. P e ry fra sty c z n e nazw an ia Boga, M aryi, w y stępu jące czę­

sto w espół z apostrofam i, stanow ią w P ie śn ia c h w y ra ź n y p rzejaw re to ­

ryki oratorskiej. F u n k cja ich polega n a słow nym poszerzeniu w ypow ie­ dzi, na podnoszeniu dostojności i uroczystości fo rm y w ypow iedzi, na bez­ pośrednim zw rocie do ad resata, k tó ry to zw ro t często m o tyw uje w yp o­

wiedź poetycką.

W idocznym odbiciem w pływ ów re to ry k i o rato rsk iej na koncepcję

w ypow iedzi w P ieśn ia ch jest częste użycie fo rm k ategorycznych, żąda­

jących, form w try b ie rozkazującym , w y k rzy k n ik ow ym itp. N aw et b a r ­ dzo pospolity rodzaj m odlitw y — prośba, rzadko u B enisław skiej p rz y ­ biera spokojną pokorną postać, nacechow aną obecnością eufem istycz­ nych zw rotów , takich jak w n a stę p u jąc y m przykładzie:

O d p u ść n am n a sz e w in y , po k o rn ie prosim y, Bo odpuszczam y naszym w inow ajcom i my.

I 7/13—14

N ajczęściej jest to w ypow iedź żądająca, a czasem fo rm a ln y rozkaz.

Ty m ną rząd ź, Ty m i pan u j! Niech T w a w ola k rę c i M ną ja k w ia tr w ietrz n ik ie m w edług sw o je j chęci.

I 4/13— 14

J e śli zatem zw yczajną prośbę zw ykła p oetk a w yrażać w form ie ż ą d ają ­ cej, to nie pow inien dziw ić fak t, gdy inne w e w n ętrzn e postaw y podm io­ tu w yrażać będzie w tonie rozkazującym , w ykrzyknikow ym . T ak np.

(22)

postanow ienie popraw y, a więc jak ąś zdecydow aną wolę podm iotu lir y ­ cznego w yrazi poetk a w u roczystej form ie przyrzeczenia, przysięgi:

P rzyjdź, przy jd ź K rólestw o Tw oje! R zucam w szystkie zbrodnie! W yrzekam się niew olstw a grzechu: N iezaw odnie

Ci służyć, lgnąć do Ciebie po w szystkie d n i moje. K rólu królowo przysięgam . P rz y jd ź K rólestw o Twoje!

I 4/5—8

In n y m razem 'd ecy zję sw oją stw ierd zi n aw et zaklęciem :

Ojcze! Św iadczę się N iebem i ziem ią, i piekłem , P rzed św iętym i D ucham i i przed biesem w ściekłem , Ze niczego ja nie chcę. ni o co nie stoję,

Jedno tylko o Ciebie i o m iłość Twoję,

I 2/249—252

K ategoryczne stw ierdzenia, w zm acniane form ułam i zaklęć, przyrzeczeń, wołania o pom stę, n ata rcz y w e żądania — to sty l w y rażan ia postaw pod­ m iotu lirycznego u B enisław skiej, p odm iotu odzw ierciedlającego w ten sposób w ielką żarliw ość relig ijn ą 31.

O ty m jak przy w iązana była poetka do tego ro d zaju patety czny ch d ek laracji św iadczy fa k t w y stylizow ania znacznego fra g m en tu P ieśn i V II (Księga I) na wzór jakiegoś cyrografu, osobiście spisanej przysięgi. S ty ­ lizacja ta jest bardzo w iern y m odtw orzeniem takiego dokum entu, z za­ chow aniem w szystkich niezbędnych jego p raw n y ch wymogów. N a j­ p ierw jest m ow a o karcie, n a k tó re j m a być spisany ów do ku m en t i dla­ czego m a być spisany:

Lecz dla m nie trz e b a k a rty , k tó rej u stn a snadnie O bietnica z n ie trw a łej p am ięci w ypadnie.

.Następnie określa się sam sposób pisania, ta k znam ienny dla cy ro g ra­ fu — pisania krw ią:

Więc padłszy n a k o la n a p o kornie k u ziemi, P rzed nogi S yna Tw ego goźdźm i przebitem i,

B iorę pióro, o Ojcze, k rw ią r a n drogich poję, K rw ią Z baw cę św ia ta piszę przedsięw zięcie m oje:

L ite ra tu ra fan ta sty c z n a zna cy ro g rafy spisyw ane z szatanem , ale spisy­ w ane krw ią w łasną k o n tra h e n ta . W ty m w ierszu B enisław ska odm ieniła ten m otyw — a k t ten jest spisy w an y „K rw ią Zbaw cę św ia ta ”. W tej w stępn ej strofie stw orzy ła p o etk a obraz p ełen poważnego, sakralnego n a stro ju . Z kolei w ym ien ia a u to rk a treść swego przyrzeczenia:

P rz y rz ek a m Ci n a zaw sze k rzy w d nie m ścić się, k tó re odebrałam , odbieram , lu b k ied y odbiorę

(23)

N astęp u je ch arak tery sty czn y dla praw nego a k tu m om ent w ezw ania na świadków:

B iorę za świaclki ziemię, i niebo, i piekło, I ludzi, i anioły, i ćmę duchów w ściekłą, I sam o m e sum nienie (...).

i nieodzow na w tak im w y padku sankcja za niedo trzy m an ie zobow iąza­ nia, zaklęcie:

(...), a g d y nie dostoję W m ym słowie, niech na zgubę w szyscy s ta n ą m oją. Niech ziem ia precz m ię goni, niebo nie p rzy jm u je, P iekło do siebie chw yta, su m n ien ie k atu je!

Do kom p letu fo rm aln y ch w ym ogów a k tu p raw nego pozostały jeszcze w łasnoręczny podpis i data, i o ty m B enisław ska nie zapom niała:

Pom niej na m o ją k a rtę , k tó rą ć nie przez dzięki N a w ieczny czas z p o d p is e m d a ję w łasn ej ręki. D a ję , gdy rok d w u d z ie s ty ósm y już p rz e m ija , B iada mi, że ta k późno! ■— daję, K onstancyja!

I 7/149—188

Ju ry d y sty c z n a doskonałość tego d ok u m en tu i dostojny ton w ypow iedzi, sa k ra ln y c h a ra k te r przysięgi, zaklęcia — oto cechy jego w ysokiego tonu reto ry k i. Składnia, nie zawsze h o n o ru jąca granice w ersetu , rozrzucająca dość daleko elem en ty szyku w yrazów , niedw uznacznie n aw iązu je do prozy uroczystego do k um entu sądowego.

Ale na ty m przyk ład zie nie w y czerp u je się lista reto ry czn ie w y ko ­

rzy sty w an y ch w ykrzyknień. Podm iot liry czn y Pieśni nie tylko do siebie

zw ykł kierow ać ostre słow a zaklęć. Gdy je k ie ru je do szatana, lu b do ko­ goś innego, wówczas zaklęcia tak ie p rz y b ie ra ją form ę kościelnego egzor- cyzm u lub zw yczajnego p rze k leń stw a 32, np.:

Precz na duszę m ą zażarci,

P recz pierzchajcie, precz, precz czarci! Z nak, znak K rzyża k ła d ę drogi! Precz, ode m nie! Precz stąd , w nogi! W im ię Ojca... Stój! Stój, biesie! W im ię Syna... Stój ! G dzie rw iesz się? W im ię D ucha N ajśw iętszego... Stój! Czcij Boga ze m n ą mego!

I P ieśń P rzeżegnania/1—4, 9—12.

N ajw yższy chyba sto p ień reto ry czn eg o w zbu rzen ia zaw iera p rze­

kleństw o (por. ju ż cytow ane p rzy k ła d y

II

6/109—-212);

II

3/256— 260).

M ożna by jeszcze cytow ać w iele tak ich przy k ład ó w różnie u k sz ta łto w a ­

32 A. W i e r z b i c k a : S y s te m sk a ld n io w o -sty lis ty c zn y pro zy polskiego rene­

(24)

nych kom pozycji, k tó ry c h w spólną cechą jest zazw yczaj zdecydow ana, konatyw na, zaakceptow ana w y k rzy k n ik iem s tru k tu ra w ypow iedzeniow a.

K olejnym przedm iotem obserw acji w P ieśn ia ch pod k ą te m związków

z reto ry k ą przem ów ieniow ą będzie styl. S ty l re to ry k i o ratorsk iej p rze ­ jaw ia się w w ierszach B enisław skiej w dość częstym użyciu fig u r k la ­ sycznych: p y tan ia retorycznego, nagrom adzenia, w yliczenia oraz tau to - logicznych pow tórzeń. P y ta n ia używ a B enisław ska w różnym celu. Tu interesow ać nas będzie ty lk o p y tan ie m ające cechy p y tan ia re to ry c z ­ nego. Do innych będzie jeszcze p o ra powrócić. P y ta n ia reto ry czn e nie są - w P ieśn ia ch n azb y t częste. W y stęp u ją pojedynczo i sporadycznie, np. w pieśni II (Księga I) n a 67 zw rotek ty lko 5 razy:

Cóż już jakoś je st dobry, ja k ła sk aw y Ociec Dla tych, co Cię szu k ają, któż p o tra fi dociec?

I 2/103—104 Ojcze! O m iły Ojcze! K tóż już w ątp ić może.

Czy trzeba, czy nie trz e b a Ciebie kochać Boże?

I 2/245—46 i inne.

Inn ym razem grom adzi p oetk a kilk a p y ta ń naraz:

I za tóż m onarchow ie k rw a w e w ojny w iodą? I za tóż ty le dusz gubią z w ieczną sw o ją szkodą? Za tóż, r ie b niepom ni, daw szy ro z b ra t cnocie, O ludzie — ach, nie ludzie! — w a la ją się w błocie?

I 4/137—140

B yw ają także p y tan ia bardziej rozbudow ane, rozciągające się n a całą strofę:

Święć się, św ięć się Im ię Twoje! O, kto mi dozwoli Z w szystkich serc w ydrzeć miłość, k tó ra nie z Tw ej woli, A w zam ianę T w ą n atchnąć, by w szyscy gorzeli

Żarem T w ojej miłości, a w reszcie spłonęli?

I 3/117—120

T ak skonstruow ane zap y tan ia służą w P ie ś n ia c h do uroczystego, poetyc­

kiego w yrażania p ew nych uczuć: zdziw ienia, miłości, oburzenia i p ra g ­ nienia. W w ypadku większego n ag rom adzenia p y ta ń m ożna się dopatrzeć w ich użyciu także fu n k cji rozw oju w ą tk u lirycznego.

Częstszym zabiegiem sty listy czn y m jest nagrom adzenie i wyliczenie. W nagrom acizeniach spo ty kam y różne elem enty i s tru k tu ry składow e.

Np. w pieśni P r z y jd ź K r ó le stw o T w o je (Księga I) 11 k o lejny ch zw rotek

fo rm u łu je poetka jako jed en w ielki zbiór a n ty tety czn y ch zestaw ień: n e ­ gatyw ów ziem i i pozytyw ów nieba, w k tó ry m na przem ian jedna stro fa rozpoczyna się p a rty k u łą „ tu ” (do ziemi), dru ga — „ ta m ” (do nieba):

Tu n as na czas w szelki Ciężko zbyt osodiały grzeehow e m ścicielki: Troski, prace, gryzoty, głód, chłód, niedostatek, Bój, strach , boleść, choroby i śm ierć na ostatek.

(25)

T am żyw ot spokojny, T am w olność bez niew oli, tam pokój bez w ojny, Tam bez odm iany szczęście, tam szczęśliw a radość, Tam rad o sn a wieczność i dóbr w szelkich zadość!

I 4/21—28

Choć ten jedenastozw rotkow y fra g m en t jako całość stanow i przy k ład rozw lekłego nagrom adzenia przeciw staw n y ch porów nań, to poszczególne elem en ty tego fra g m en tu — stro fy — p re z e n tu ją różn e tendencje. Tak np. już te dw ie przytoczone różnią się m iędzy sobą: pierw sza ogrom n ie­ doskonałości ziem skiego padołu oddaje w długim szeregu asyndetycznych wyliczeń, dru ga zaś doskonałości nieba w y raża w eliptycznych, a n ty te ty - ezno-konceptyeznych określeniach: Tam wolność bez niewoli, pokój bez w ojny itp. Dwa o statnie w e rsety są p rzy k ład em tzw. zahaczania się k o n ­ ceptów przez „p o d ch w y tyw an ie” brzm ien ia ostatniego w yrazu:

T am bez odm iany szczęście, ta m szczęśliwa radość, Tam rad o sn a w iec zn o ść..

(...) Tu m łodość starzeje.

W dalszych zw rotkach zjaw iska te się p ow tarzają, sta ją się jeszcze b a r ­ dziej w yraźne, np. dw ie k olejne stro fy są analogicznie zbudow ane i re a li­ zują ten sam, co w poprzedniej stro fie określony schem at:

Tu się piękność w yszpeca, tu m oeność słabieje, Tu w y sta w n a chud n ieje niepocześnie cera, Tu życie bez nadziei ożycia um iera!

(...) T am starość m łodnieje,

Tam się szpetność w ypiększa, ta m słabość m ocnieje! Tam opadła nadobnie w yp ełn ia się cera,

Tam bez bojaźni śm ierci śm ierć życie odbiera!

I 4/37—44

S tro fa jest zaprzeczonym pow tórzeniem poprzedniego schem atu, w k tó ­ ry m przestaw iono tylko odpow iednie słowo. Na ty m przykładzie m ożna w yraźnie obserw ow ać krzyżow anie się dwóch odm iennych ten d en cji r e ­ torycznych. Jed en astozw ro tk o w y fra g m en t już przez sam ą długość zd ra­ dza ten d en cję pew nej rozw lekłości, bliższej re to ry c e oratorskiej, n a to ­ m iast k o n stru k cje n iek tó ry ch strof, operujące środkam i epigram atyez- nym i (elipsą, k o n trastem , konceptem itp.) zbliżają się do k o n stru k c ji bardziej lakonicznej.

M niejszym od stro fy ko m po n en tem n agrom adzeń są zdania — w e r­ sety. B enisław ska b u d u je czasem p a ra leln e u k ład y analogicznych kon­ s tru k c ji składniow ych, pełniące fu n k cję arg u m en tó w u zasadniających po­ staw ioną tezę.

T e za :

W szyscy w Tobie (Bogu) żyjem y, a kto się w ydziera Z życiodaw nej Tw ej ręk i, te n rychło um iera.

Cytaty

Powiązane dokumenty

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

Pochwała natury jako świadectwa Bożego prowadzi u Benisławskiej (a prowadziła w obu nurtach żywej w baroku duchowości: ignacjańskiej i – zwłaszcza –

38. Wykaszanie traw i chwastów z pasa drogowego dróg powiatowych na terenie gminy Wilczyn oraz Kleczew za kwotę 10 000,00zł. Wykaszanie krzewów i odrostów z pasa drogowego

[r]

Rada Stanu ma ustalić, jaki stosunek ma być podległych jej organizacyi do niej, ale nie zjazd tych organizacyi, które rzekomo »oddają się całkowicie na rozkazy Rady Stanu«.. W

W takiej sytuacji, Zamawiający informując Wykonawcę o stwierdzonej wadliwości, wstrzymuje jednocześnie zapłatę za zakwestionowany przedmiot umowy (do momentu

Wystawa oprawy książki.. alten

……….. Wykonawca ponosi odpowiedzialność za niewykonanie lub za nienależyte wykonanie przedmiotu umowy. Jeżeli Wykonawca nie wykonuje lub nienależycie wykonuje