• Nie Znaleziono Wyników

Materiały z narady korespondentów terenowych "Palestry" w dniach 5 i 6 kwietnia 1986 r. : pierwszy dzień obrad (5.IV.1986 r.) : Otwarcie narady - wystąpienie prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej adw. dra Kazimierza Łojewskiego - wystąpienie redaktora naczel

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Materiały z narady korespondentów terenowych "Palestry" w dniach 5 i 6 kwietnia 1986 r. : pierwszy dzień obrad (5.IV.1986 r.) : Otwarcie narady - wystąpienie prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej adw. dra Kazimierza Łojewskiego - wystąpienie redaktora naczel"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Łojewski, Zygmunt

Skoczek

Materiały z narady korespondentów

terenowych "Palestry" w dniach 5 i 6

kwietnia 1986 r. : pierwszy dzień

obrad (5.IV.1986 r.) : Otwarcie

narady - wystąpienie prezesa

Naczelnej Rady Adwokackiej adw.

dra Kazimierza Łojewskiego...

Palestra 30/8(344), 5-22

(2)

Nr 8 (344) W ystąpienie prezesa N R A adw. dra K. Łojew skiego

Materiały z narady

korespondentom terenomych „PALESTRY“

m dniach 5 i 6 kmietnia 1986 r.

Pierwszy dzień obrad (5.IV.1986 r.)

1

OTWARCIE NARADY — WYSTĄPIENIE PREZESA NACZELNEJ

RADY ADWOKACKIEJ ADW. DRA KAZIMIERZA ŁOJEWSKIEGO

— WYSTĄPIENIE REDAKTORA NACZELNEGO „PALESTRY" ADW.

ZYGMUNTA SKOCZKA

N a ra d ę o tw o rzy ł o godz. 10.00 R e d ak to r N aczelny „ P a le stry ” adw . Z ygm unt S k o c z e k , k tó ry przew odniczył o b ra d o m :

W ita m se rd e cz n ie w szystkich P a ń s tw a przybyłych n a n aszą n arad ę. W szczegól­ ności p ra g n ę po w itać gości, któ rzy byli u p rze jm i sw oim ud ziałem zaszczycić n aszą n a ra d ę . W itam w ięc p rze d staw ic ie la W ydziału S p o łeczno-P raw nego KC P Z P R tow. S u raw sk ieg o , p a n ią K ry sty n ę C h rupkow ą, re d a k to ra naczelnego „B iuletynu In fo r­ m acyjnego R adców P ra w n y c h ”, p a n a p r o k u ra to ra A n d rz e ja Lisow skiego z m ie ­ się cz n ik a P ro k u r a tu r y G en e ra ln ej „P ro b lem y P ra w o rz ą d n o śc i”, red. Ja d w ig ę C e­ g ie lsk ą z „G azety P ra w n ic z e j”, naszego b ratn ieg o org an u , adw . d ra K azim ierza O strow skiego z K rak o w a, adw . A lfre d a D reszera, p rezesa K lu b u A dw okatów P isarzy , adw . d ra L eszka Sługookiego z Lodzi, adw . d ra Ju liu sz a Leszczyńskiego z L o d z i i adw . d r a K azim ierza A sk an a sa z P łocka. P oza tym w ita m naszych w szyst­ kich K olegó w -k o resp o n d en tó w z poszczególnych izb i łączników naszej R edakcji z iz b am i ad w o k a ck im i, k tó ry m p rzed e w szy stk im pośw ięcam y obecną n ara d ę. P ro siłb y m , aby n a rozpoczęcie naszej n a ra d y z a b ra ł głos P rezes N aczelnej R ady A d w o k ack iej adw . d r K azim ierz Ł ojew ski.

P rezes N aczelnej R ady A dw okackiej adw . d r K azim ierz Ł o j e w s k i :

P a n ie D ziekanie, S zanow ne K oleżanki, S zanow ni K oledzy. J e s t m i b ard z o m iło z a b rać głos n a naszej naradzie, p rzed e w szy stk im dlatego, że sa m je ste m sta ry m p ra c o w n ik ie m „ P a le stry ” i w dziedzinie p rac y re d a k c y jn e j zaczynałem sw o ją k a ­ rie rę w „ P a le strz e ” la t tem u 20. B yłem członkiem K o m itetu R edakcyjnego, kiedy re d a k to re m n aczeln y m był nieżyjący ju ż mec. P a w e ł A słanow icz.

W tedy p ra c a w „ P alestrz e” m ia ła tro c h ę inny c h a ra k te r, n ie m n ie j je d n a k była p rac ą, k tó ra przy n o siła ogrom ną sa ty sfak c ję. P ro w ad ziliśm y w ielkie boje przede w szy stk im n a te m a t roli „ P a le stry ”, a k o n k retn ie, czym „ P a le słra ” m a być, a czym być n ie pow in n a. W szczególności w y strzeg aliśm y się tego, żeby „ P a le stry ” nie zbiuletynizow ać, tzn. żeby n ie by ła ona b iu le ty n e m adw okackim , ale żeby była czym ś w ięcej. Z d ru g iej stro n y chcieliśm y podnieść pism o do ra n g i o rg an u n a u ­ kowego. R obiliśm y w szystko, aby ta k i poziom pism o osiągnęło. Chodziło — je d n y m słow em — o określone w y p ro filo w a n ie m odelu „ P a le stry ” i w y d a je się, że n a m się to podów czas udało. Było dużo problem ów , ale n a jw a ż n ie jsz ą rzeczą było to, że w ów czas zapoczątkow aliśm y ta k i sty l pracy, k tó ry w tej chw ili je s t — zdaw ałoby się — zup ełn ie n o rm a ln y w g ran ic ac h w y k o n y w an ia sw oich zadań przez „ P a le s trę ”. M am tu n a m yśli w k ład k i n a u k o w e do „ P a le stry ” i arty k u ły problem ow e, arty k u ły o c h a ra k te rz e naukow ym , k tó re n ie je d n o k ro tn ie u ła tw iały

(3)

Nr 8 (344)

g Narada ko respondentów „P alestry" w dn. S—6.1V.19S6 r.

T ak w ięc m ogę pow iedzieć, że m oje zw iązki z „ P a le s trą ” nie są z w ią zk a m i niebezpiecznym i, ale zw iązkam i uczuciow ym i i dlatego z w ie lk ą p rz y je m n o śc ią p rz y ją łe m zap ro szen ie P a n a d zie k a n a Skoczka do w zięcia u d ziału w dzisiejszej im prezie, z k tó rej doniosłości zd a ję sobie w p ełn i spraw ę. W ydaje m i się, że n a ta k ie j n a ra d z ie ja k dzisiejsza trz e b a poruszyć pew ne p ro b lem y ad w o k a tu ry , k tó re n u r tu ją nasz zaw ód i z tego w łaśn ie w zględu p ow inny zn a jd o w ać sw oje o d z w ie r­ cied len ie n a łam ach „ P a le stry ” . „ P a le s tra ” bow iem , bez w zględu n a to, ja k c h c ie li­ byśm y usto su n k o w ać się do tego zag ad n ien ia, n a pew no je s t odbiciem , z w ie r ­ ciad łem a d w o k a tu ry polskiej.

C hciałbym ośw iadczyć, że n ie m am y się tu ta j czego w stydzić. „ P a le s tra ” je s t czołow ym p ism em ad w o k ack im w sk a li n a w e t eu ro p e jsk ie j. Je że li p o ró w n a m y „ P a le strę ” z in n y m i pism am i b ra tn im i, np. z pism em a u stria c k ie j czy fra n c u s ­ kiej ad w o k a tu ry , to m u sim y stw ierd zić — choć może brzm i to tro ch ę n ie sk ro m ­ n ie — że nasze czasopism o je s t lepsze od au striack ieg o „ A n w a ltsb la ttu ”, k tó ry je s t ty pow ym biuletynem .

Je że li zajm iem y ta k ie stanow isko, to m.zd. dojdziem y ch y b a do n ie w ą tp liw e g o w niosku, że trz e b a d alej iść w ty m sam ym k ie ru n k u , tzn. czynić w szystko, by „ P a le s tra ” b y ła — ta k ja k dotychczas — org an em n au k o w y m ad w o k a tu ry p o l­ skiej, a z d ru g iej strony, by n ie rezy g n o w ała rów nież ze sw oich fu n k c ji in f o r ­ m acyjnych, tzn. by za w ie ra ła pew ien dział, k tó ry n azw ałb y m u m o w n ie „częścią b iu le ty n o w ą ”.

W ydaje m i się, że tego ro d za ju p ro fil je s t słuszny, ale w m oim p rz e k o n a n iu „ P a le s tra ” p o w in n a być jeszcze czym ś w ięcej. Otóż w piśm ie tym p o w in n y się o d b ijać bieżące p roblem y a d w o k a tu ry p olskiej, któ ry ch — ja k w iadom o — je s t dużo. Z d ajem y sobie sp ra w ę z tego, że n a jle p sz ą le g ity m a cją p ism a je s t m ożli­ w ość u w zg lę d n ia n ia n a jego łam ach tego w szystkiego, co je st n a jb a rd z ie j isto tn e w d a n e j g ru p ie zaw odow ej czy w d an y m kręgu. Sądzę, że „ P a le s tra ” sp e łn iła tu sw oje zadanie, albow iem b u rzliw y okres o sta tn ic h la t zn a jd o w a ł sw oje o d z w ie r­ ciedlenie w „ P a le strz e ”, choć okres te n był w y jątk o w o tru d n y . Nie „p opełnię” ch y b a ża d n ej przesady, jeśli pow iem , że k a d e n c ja 1983—1986 należy do okresów n a jtru d n ie js z y c h po ro k u 1945. Z n ajd o w aliśm y się w sy tu a cji k ry ty czn ej, ale a d w o ­ k a tu ra z n a la zła w sobie ty le m ocy i h a rtu , by z tru d n o śc ia m i sam o rząd o w y m i i zaw odow ym i up o rać się w łasn y m i siłam i. N iem niej je d n a k n a w e t dzisiaj, k iedy m a m y ju ż do za n o to w an ia w tej sp ra w ie pew ien sukces, m u sim y szczerze p o w ie­

dzieć, że okres 1983— 1986 (m ija w te j chw ili o sta tn i ro k naszej k adencji) był o k re ­ sem w całym tego słow a znaczeniu p ełnym d ram a ty zm u i n ie p o w tarza ln y m . W y d a je m i się, że te n czas pow in ien znaleźć rów nież sw oje o d zw iercied len ie n a łam ach „ P a le stry ” d la n a u k i i k u p rzestro d ze — ja k to się m ów i — przyszłych pokoleń. Je d n y m słow em p ow inien się znaleźć w naszym p iśm ie zapis pew nego św iad ectw a, pew nego okresu, pew nego m om entu.

P ra g n ę tu z nacisk iem — a p rzy tym nie po raz p ierw szy — podkreślić, że sam o rząd adw okacki, ta k ja k k ażdy in n y sam orząd, je st niczym in n y m ja k fo r­ m ą d e c en tra liz acji w ładzy p ań stw o w ej, co m a isto tn e znaczenie dla oceny naszych decyzji, zarów no tych n a tu ry p o rz ą d k o w o -ad m in istra cy jn e j ja k i tych m ających c h a ra k te r w ładczy. D ecyzje te j o sta tn ie j n a tu ry rów n ież ja k o sam o rząd ad w o ­ k ac k i podejm ujem y. Czy stw ie rd z en ie to oznacza, że a d w o k a tu ra n ig d y n ie je s t w sta n ie pow iedzieć „non possum us” tej w ładzy, k tó ra u d zieliła jej cząstkę sw o­ jego im perium . O czyw iście nie, z ty m je d n a k zastrzeżeniem , że owo „non pos­ su m u s” n ie m oże m ieć c h a ra k te ru podnoszącego konfliktow ość do ra n g i stałej koncepcji k ie ro w a n ia ad w o k a tu rą. Z ajm u jąc ta k ie stanow isko, k sz ta łtu je m y tym sam ym styl p rac y sam o rząd u o p arty n a zasadzie p a rtn e rs tw a w k o n ta k ta c h z w ła ­

(4)

Nr 8 (344) W ystąpienie prezesa N R A adw. dra K. Ł ojew skicgo <j

dzą p ań stw o w ą, p a rtn e rs tw a będącego fo rm ą rea liz a c ji zasady praw orządności. W łaśn ie dlatego sam o rząd je st ta k i w ażny, chociaż w o sta tn ic h czasach w i­ dzim y w y ra ź n y sp a d ek jego a u to ry te tu . Je st' to je d n a k zupełnie in n e zagadnienie. B yć m oże p ro b lem te n będzie się p rz e w ija ł w to k u naszej dy sk u sji dlatego, że n ie w ą tp liw ie n u r tu je on w te j chw ili a d w o k a tu rę. O czyw iście sp ad ek a u to ry te tu sa m o rz ąd u je s t w y n ik ie m istn ie n ia w ielu przyczyn, a m iędzy in n y m i w y n ik ie m ogólnego sp a d k u au to ry tetó w , ja k i n o tu je m y w P ań stw ie . Je śli je d n a k chodzi 0 n a sz sam o rząd adw okacki, to nie ulega w ątpliw ości, że sp ad ek te n m a sw oje głębokie zakorzenienie w ty c h trag iczn y c h z a k ręta ch , przez k tó re przechodziła a d w o k a tu ra w la ta c h 1984 i 1985. Muszę stw ierdzić, że kon cep cja sam orządu, ja ­ k ie j dopracow aliśm y się, nie oznacza, iż rez y g n u jem y z suw erenności i p odm ioto­ w ości naszych p łynących z ustaw y p ra w przy z a ła tw ia n iu naszych sp ra w ad w o ­ k ack ich i k sz ta łto w a n iu zad ań ad w o k a tu ry . Z re sz tą koncepcja, że sam o rz ąd je st fo rm ą d e c e n tra liz a c ji w ład z y pań stw o w ej, p a n u je w te j ch w ili nie tylko w d o k ­ try n ie p ra w a polskiego, ale w całej n au ce eu ro p e jsk ie j. W g ru n c ie rzeczy w szyst­ kie ad w o k a tu ry e u ro p e jsk ie k ie ru ją się id en ty czn ą k o n ce p cją p o jm o w a n ia roli 1 isto ty sa m o rz ąd u w przek o n an iu , że je st to k o n cep cja sp raw d zo n a przez ży­ cie. N a p rzy k ła d k o n ce p cja ta d o m in u je n iepodzielnie w d o k try n ie b ry ty jsk ie j ad w o k a tu ry . W ty m za k resie w y m ia n a dośw iadczę^ m iędzy a d w o k a tu rą polską i a d w o k a tu rą b ry ty jsk ą , za początkow ana naszym i k o n ta k ta m i osobistym i, może d a ć pozytyw ne d la obu stro n rezu ltaty .

W ydaje m i się, że p rzyszła w łaściw a p o ra n a to, by a d w o k a tu rę p o lsk ą „w y­ p ro w a d zić” n a fo ru m m iędzynarodow e. P ra w d ę m ów iąc, dokonujem y ju ż tego dzieła w fo rm ie stałych naszych k o n feren c ji i sp o tk a ń zaw odow ych z a d w o k a tu rą a u s tria c k ą i fra n cu sk ą . J a k w iadom o, o d b y w a ją się co ro k u k o n feren c je w W ied­ n iu (tzw. P rä sid e n te n k o n fe re n z d e r eu ro p ä isch e n A nw altso rg an isatio n en ), w k tó ­ rych a d w o k a tu ra p olska b ie rz e udział, są ta k że słynne fra n cu sk ie Conferences du stage, n a k tó re a d w o k a tu ra p olska je s t zap rasz an a. O statnio je d n a k m am y, ja k ju ż w spom niałem , do zan o to w an ia nasze b ardzo isto tn e i ścisłe k o n ta k ty z adw o­ k a tu rą b ry ty jsk ą , czego najlep szy m dow odem są w izyty przed staw icieli ad w o k a­ tu r y p olskiej w W ielkiej B ry ta n ii i w izyty p rze d staw ic ie li ad w o k a tu ry b ry ty j­ skiej w Polsce. T ak w ięc w zeszłym tygodniu 2-osobow a d eleg acja ad w o k a tu ry p olskiej uczestniczyła w IV angielsko-polskim k olokw ium o rganizow anym przez U n iw e rsy te t L ondyński. Podczas tego kolokw ium został w ygłoszony n a tym że U niw ersy tecie w y k ład n a te m a t a d w o k a tu ry p olskiej. S po tk ał się on z uznaniem ze stro n y gospodarzy, p rzy czym po jego w ygłoszeniu p ad a ły b ardzo cieka­ w e p y ta n ia dotyczące sam o rząd u i sam orządności a d w o k a tu ry polskiej. Doszliś­ m y o statecznie do zgodnego w niosku, że w g runcie rzeczy zagadnienia dotyczące tego sa m o rz ąd u niczym się n ie różnią od siebie. Z resztą p ad a ły ta k że in n e jeszcze p y ta n ia , n ie je d n o k ro tn ie z g atu n k u tzw. niew ygodnych. Przytoczę jedno z nich w celu zilu stro w an ia m ojej tezy. P y ta n ie p adło ze stro n y pow ażnego p ra w n ik a , p rze d staw ic ie la n a u k i b ry ty jsk ie j. B rzm iało ono następ u jąco : „ J a k a d w o k a tu ra p olska zachow ała się w czasie sta n u w ojennego?” T rz eb a tu odpow iedzieć szczerze, ta k ja k nie zaw oalow ane było to pytanie. O dpow iedź b y ła w zasadzie b ardzo pro sta, a m ianow icie, że rola, ja k ą spełniła a d w o k a tu ra polsk a w okresie sta n u w ojennego, by ła n ajp o w a żn iejsz y m egzam inem w ciągu o sta tn ic h 70 la t je j istn ien ia i że ta k ie ­ go egzam in u a d w o k a tu ra jeszcze nigdy dotychczas nie zdaw ała. A dw okat m usiał w ów czas sa m o tn ie sta n ąć obok sw ojego k lie n ta i bronić, ja k to się m ów i, „pod p r ą d ” czy „pod w ia tr ”. I to zadanie a d w o k a tu ra p olska spełniła nie p rzed jakim ś k o rpusem eg zam in ato ró w , ale p rzed w łasn y m społeczeństw em . I tu okazało się, czym je s t n asza a d w o k a tu ra . Może n astąp iło to po ra z pierw szy, m oże trz e b a było

(5)

8 Narada ko respondentów „ P alestry” w dn. 5-S.IV.19S6 r. Nx 8 (344)

aż ta k tragicznego ok resu sta n u w ojennego, żeby p rzekonać się, czym je st a d w o k a ­ tu r a d la społeczeństw a i dla system u obrony p raw n ej.

N ie trz e b a ch y b a dodaw ać, że w tym o sta tn im 5-leciu a d w o k a tu ra p olska zy ­ sk a ła ta k i p restiż społeczny w naszym k ra ju , jakiego jeszcze n igdy n ie m ia ła w ok resie 70 la t niepodległego b y tu p ań stw a. I z tego m ożem y być d u m n i. M ów ię zaś o ty m dlatego, że nie znalazło to, n ie ste ty , dokładnego i godnego o d zw ie rcie­ d le n ia n a łam ach „ P a le stry ” . U w ażam , że „ P a le s tra ” p o w in n a po d jąć o m ó w ien ie tego zag ad n ien ia z c a łą p o w ag ą i p rzean alizo w ać rolę a d w o k tu ry w ty m o k r e ­ sie. J e s t to w sp a n ia łe pole do popisu n ie tylko dla prób ty p u beletrystycznego, ale i d la prób pogłębionej analizy nau k o w ej. N ie sposób n ie p rzyw ołać w ty m m ie j­ scu słów p rezesa N aczelnej R ady A dw okackiej A u strii d ra W a lte ra S ch u p p ic h a, k tó ry sc h arak te ry z o w ał ad w o k a tu rę w ten sposób, że p o w in n a o n a ja k o zaw ód polityczny „być blisko rząd u , ale nie za b lisk o ”. W ydaje m i się, że W a lte r S ch u p - pich m a zu p e łn ą rac ję. W każdym cyw ilizow anym k r a ju a d w o k a tu ra p o w in n a stać blisko rządu, ale n ie z a blisko z tej p ro stej przyczyny, że n ie je s t o n a k o r ­ p u sem urzędników , ale sp ełn ia całkiem in n ą fu n k cję. R ów nież w ięc i to za g ad ­ n ie n ie p o d d aję pod rozw agę jako m a te ria ł do dzisiejszej dy sk u sji n a te m a t p ro ­ filu tem atycznego „ P a le stry ”.

P ow rócę jeszcze do sp raw y koncepcji sam orządu adw okackiego w ty m celu, b y stw ierdzić, że kon cep cja ta zy skała a p ro b a tę czynników p ań stw o w y ch i p o li­ tycznych. W ubiegłym ro k u zarów no n a posiedzeniu K om isji P ra w n e j R ady P a ń ­ stw a ja k i podczas sp o tk a n ia w B elw ederze, kiedy rozliczano n as z działalności za ro k 1984, toczyła się m iędzy in n y m i d y sk u sja n a te m a t k o ncepcji sam orządu. W św ietle w ięc te j ap ro b a ty m ożem y ch y b a pow iedzieć, że pro b lem te n m am y za łatw io n y i że obecnie należy go tylko doskonalić i rozw ijać.

To b yłby te n pierw szy problem , ja k i m iałem do za k o m u n ik o w an ia S zanow nym K olegom , co w ca le n ie oznacza, że chciałbym a rb itra ln ie w p ły w ać n a p ro fil te ­ m aty czn y „ P a le stry ”. M am y znakom itego R e d ak to ra N aczelnego w osobie p a n a d ziek a n a Skoczka, k tó ry położył ta k w ielkie zasługi w zak resie p ro w a d ze n ia cza­ sopism a, k ie ro w a n ia n im i d b a n ia o jego poziom , że d o p raw d y byłoby w ręcz n ie - przyzw oitością z m ojej stro n y , gdybym n a te n te m a t chciał za b ie ra ć głos.

Jeżeli za b ie ra m głos n a te m a t ta k doniosły, ja k id e a sam orządności, to tylko dlatego, że chciałbym , żeby „ P a le s tra ” w dalszym ciągu o ty m za g ad n ien iu p i­ sała. P a m ię ta m przecież, ja k 20 la t tem u, kiedy p raco w ałem w K om itecie R e d ak ­ cyjnym „ P a le stry ”, w ied liśm y spory n a tem at, k tó ry m oże te ra z n ie je st ju ż ta k ak tu aln y , a k tó ry w ted y ogniskow ał się w okół p y ta n ia, czym m a być „ P a le s tra ” . Czy w ięc „ P a le s tra ” m a być o rganem N aczelnej R ady A dw okackiej, bo m a ta k ą sto p k ę w ty tu le n a w iniecie, czy też m a być — ja k w ów czas rew o lu c y jn ie tw ie r­ dziłem — org an em a d w o k a tu ry p o lsk iej? W dalszym ciągu istn ie je ta stopka, że „ P a le s tra ” je st organem N aczelnej R ady A dw okackiej, ale ja tw ierdzę, że w g r u n ­ cie rzeczy koncepcja, iż „ P a le s tra ” je s t o rg an e m a d w o k a tu ry polskiej, całkow icie zw yciężyła. O czywiście N aczelna R ad a A d w okacka je st sponsorem „ P a le stry ”, co je d n a k w cale n ie oznacza, że w yko n u jem y ścisłą k o n tro lę tem aty czn ą. Nie, m y chcem y, żeby „ P a le stra ” b y ła w łaśn ie o tw a rty m fo ru m d la p olskiej ad w o k a tu ry , żeby w niej zam ieszczano w ypow iedzi, może n a w e t k o n tro w ersy jn e , ale w y p o ­ w iedzi autentyczne, w ypow iedzi typow o adw okackie, k tó re by n aw ią zy w a ły do te j koncepcji sam orządności, do ja k ie j w spólnie doszliśm y. I to je st pierw sze zag ad n ie­ nie, ja k ie chciałem przed P ań stw e m poruszyć.

A d rugie zagadnienie — to in te rp re ta c ja a rt, 1 p. o a. Je st to p roblem w y ją t­ kow o tru d n y i pow ażny. W łaściw ie do d n ia dzisiejszego nie w iem y — m usim y sobie to pow iedzieć z c a łą szczerością — ja k in te rp re to w a ć a rt. 1. Co oznacza to,

(6)

Nr 8 (344) W ystąpienie prezesa N R A adw. dra K. Ł ojew sklego 9

że a d w o k a tu ra polska m a w spółdziałać w ochronie p ra w i w olności o b y w ate l­ skich. J a k w iem y, kon cep cja ta je st zu p ełn ie in n a od te j, k tó ra p an o w a ła od 1963 r., k iedy to m ów iło się, że a d w o k a tu ra je s t w spółczynnikiem w y m ia ru s p r a ­ w iedliw ości. W te j ch w ili a d w o k a tu ra w spółczynnikiem ty m być p rze stała, sta ją c się po d m io tem w sp ó łd ziałający m w o ch ro n ie p ra w i w olności obyw atelskich.

W y d a je się, że ta k ie w y p ro filo w a n ie podstaw ow ych z a d ań a d w o k a tu ry je st słuszne, albow iem określenie, że a d w o k a tu ra je s t w spółczynnikiem w y m ia ru s p r a ­ w ied liw o ści było o k reślen iem — w m oim p rze k o n an iu — nic nie m ów iącym , a n a ­ w e t w rę cz w p ro w a d za jąc y m w błąd, skoro n ik t n ie w ytłum aczył, n a czym owo w spółu czestn ictw o w w y m iarze spraw iedliw ości ze stro n y ad w o k a tu ry polegało. M uszę pow iedzieć, że je d n a k a rt. 1 p.o a. też n ie precyzuje, czy a d w o k a tu ra je st o rg a n e m albo g u asi-o rg a n em p o rzą d k u p raw nego, czy też g ru p ą p ro fe sjo n a ln ą św ia d cz ącą ok reślo n e usługi z o k reślo n ą odpłatnością. N ie ulega w ątpliw ości, że u sta w o d a w c a chce od ad w o k a tu ry czegoś w ięcej, skoro żaden in n y zaw ód, nie tylko z re sztą w Polsce, n ie m a takiego zapisu, k tó ry byłby jednocześnie desygna- te m ochrony p ra w i w olności o byw atelskich jako k atalo g u codziennych czynności zaw odow ych. Tylko, ja k to rozum ieć? Czy rozum ieć ta k , ja k m y to chcieliśm y rozum ieć, że a d w o k a tu ra je s t podm iotem m ocno osadzonym w system ie organów o ch ro n y p ra w n e j, czy też trz e b a to za g ad n ien ie in te rp re to w a ć tak, ja k uczynił to S ąd N ajw yższy, że strzeżem y p ra w i w olności o byw atelskich w ram a ch n a ­ szych k o n k retn y c h czynności zaw odow ych, tj. w ram a ch obrony określonego czło­ w ie k a p rze d sądem lu b in n ą w ła d z ą czy organem . J e s t to rzecz do dy sk u sji i w łaś­ n ie od „ P a le stry ” oczekiw alibyśm y zachęcenia kolegów adw o k ató w do w y pow ie­ d ze n ia się n a te n tem at.

O m aw ia n e z a g ad n ien ie zostało przeze m n ie podniesione n a posiedzeniu K om i­ sji P ra w n e j R ady P a ń stw a . W spom niałem n aw et, że należy się liczyć z tym , iż a d w o k a tu ra będzie m u sia ła zw rócić się do R ady P a ń s tw a o d okonanie w iążącej a u to ry ta ty w n e j w y k ła d n i tego przepisu. S tanow isko R ady P a ń stw a było bardzo zn a m ie n n e i sprow adziło się do tego, że k w e stia in te rp re ta c ji a rt. 1 p.o a. je st jeszcze o tw a rta i że je st to zag ad n ien ie b ardzo tru d n e. Z d ru g iej je d n a k stro n y R a d a P a ń s tw a w y ra z iła n ad zieję, że po ty m przełom ie, ja k i przeżyliśm y w czerw ­ cu 1985 r., być m oże jeszcze w ciągu te j k ad e n cji, a jeśli nie, to w czasie p rzy ­ szłej k a d e n c ji dojdziem y do ja k ie jś sensow nej w y k ład n i. G dyby je d n a k nie udało się n a m dokonać tego w pow yższych tersninach, to w ów czas R ad a P a ń stw a n ie odm ów i a u ten ty c zn e j w y k ła d n i tego przepisu. M ów ię o tym dlatego, ażeby zachęcić S zan o w n e K oleżan k i i S zanow nych K olegów do pośw ięcenia się zag ad n ien iu in ­ te rp re ta c ji a rty k u łu 1 p.o a., gdyż ta k ie zagadnienie, ja k id e a sam orządności i k o n ce p cja z a w a rta w m etodzie w y k ład n i a rt. 1 p. o a., w iążą się ze sobą w sposób b ard z o istotny. G dybyśm y m ieli opan o w an e całkow icie to zagadnienie, to w y d aje m i się, że m ielibyśm y tr w a łą p o d staw ę (teoretyczną i prag m aty czn ą) do nie za­ kłóconej działalności sam orządow ej, do u czynienia z ad w o k a tu ry narz ęd zia służby społecznej w tym n a jb a rd z ie j w łaściw ym tego słow a znaczeniu. J e s t to za g ad ­ nien ie, n ad k tó ry m n ie m ożem y p rzejść do p o rzą d k u dziennego, dlatego śm iem tw ierd zić, że w te j k ad e n c ji ch y b a jeszcze tego pro b lem u nie rozw iążem y, po p ro s­ tu dlatego, że nie m a m y n a to czasu. Z byt b u rz liw a to b y ła k ad e n cja, by je d n o ­ cześnie pośw ięcać czas n a tego ro d za ju pro b lem y n a tu ry teoretycznej, co je d n a k w ca le n ie oznacza, że n ie stać n as n a to. Je steśm y p ra w n ik a m i i w ielu z ko ­ legów , n a w e t n a te j sali, to znakom ici teoretycy. W łaśnie od tych au to ró w m u ­ sim y oczekiw ać, żeby pośw ięcili tro ch ę czasu n a om ów ienie zag ad n ien ia w łaściw ej w y k ła d n i treśc i art. 1 p.o a.

(7)

10 Narada ko respondentów „P a lestryw dn. 5—6.1V.19S6 r. N r 8 (344)

sp o tk an iu . P rz ed sam orządem ad w o k ack im ja w i się p ro b lem m oże ta k sam o isto t­ ny, ja k ta m te d w a poprzednie. J e s t to m ianow icie pro b lem , k tó ry n az w ałb y m p roblem em obrony n aszej u sta w y o ad w o k a tu rze, Bo proszę P a ń stw a , n ie łudźm y się i nie p o p ad ajm y w euforię. U sta w a ta n a d a l je s t w niebezpieczeństw ie. O b ec­ n ie toczy się w różnych g rem iach p o w aż n a d y sk u sja, w k tó re j w y ła n ia ją się p roblem y o gniskujące się w tezie, że być m oże u sta w a z 1982 ro k u je s t za n ad to lib e raln a . O pow iem tu P a ń stw u ciek a w ą rzecz, k tó ra w y ło n iła się w to k u dys­ k u sji n a U n iw ersytecie L ondyńskim (w czasie n aszej w izyty w W ielkiej B ry tan ii), kiedy n asi b ry ty jsc y koledzy, zapoznaw szy się z tłu m ac ze n iem n a języ k angielski naszej ustaw y, pow iedzieli nam , iż je s t to je d e n z polskich parad o k só w , żeby w ro k u 1982, a w ięc w okresie sta n u w ojennego, m ogła się u k az ać u sta w a o a d ­ w ok atu rze, będąca w edług ich opinii je d n ą z n a jb a rd z ie j d em o k raty czn y ch u sta w w E uropie, Proszę Szanow nych K olegów, m uszę dodać, że nie je st to o p in ia od­ osobniona. J e s t to ta k ż e zd a n ie kolegów b u łg a rsk ich , w ęg iersk ich , fra n cu sk ich i a u striac k ich . I w zw iązku z tym p o ja w ia się ciek a w y p roblem , czy jesteśm y w sta n ie w tej chw ili tę u sta w ę w sposób n ale ż y ty realizow ać. Czy n ie za sia ła o n a zam ętu w naszych u m y słach ? Czy nie w p ro w a d z iła n a s w sta n eu forii, k tó ry z kolei p row adzi do niew łaściw ego in te rp re to w a n ia o k reślonych p rze p isó w ?

Z gadzam y się z tym , że m ożna n azw ać polsk im p a ra d o k se m fa k t, iż w tym w łaśn ie czasie zo staje w y d a n a u sta w a b ęd ą ca w y ra z e m ogrom nego z a u fa n ia do ad w o k a tu ry , u sta w a, k tó ra k a s u je n ad z ó r M in istra S p raw ied liw o ści n a d adw o­ k a tu r ą (bo przecież w te j chw ili M in ister S p raw ied liw o ści n ie m a nad zo ru , m a tylko ok reślo n e u p raw n ie n ia) i o d d aje te n n ad z ó r (jeżeli w ogóle m ożna zw ać to nadzorem ) R adzie P a ń stw a . In te re s u ją c e je s t tu ta j to, że R a d a P a ń s tw a m a n a d ­ zór (w postaci p ra w a do m ag an ia się złożenia jej o kreślonych sp raw o zd ań ) n ad trz e m a podm iotam i, będącym i ja k gdyby sw o istą tr ia d ą w sy stem ie o chrony p ra w ­ nej w P R L : S ądem N ajw yższym , P ro k u r a tu r ą G e n e ra ln ą i A d w o k a tu rą . T ylko te trz y podm ioty sk ła d a ją sp raw o zd a n ie R adzie P a ń stw a , p rz y czym jeśli chodzi o ad w o k a tu rę, to w w ytycznych R ady P a ń stw a , ja k ie z o s ta ją w y d an e po zapozna­ n iu się ze spraw ozdaniem , re a liz u je się n ad z ó r p ań stw o w y łą cz n ie z pew nym n ad zo rem M in istra S praw iedliw ości, w y n ik a ją c y m z jego poszczególnych u p ra w ­ nień.

P o w staje, ja k w sp o m n iałem w yżej, p y ta n ie, czy ta u sta w a je s t całk o w icie bez­ pieczna, czy n ie zostanie zm ieniona. S ą pow ażn e głosy w określonych grem iach politycznych, k tó re d o m a g ają się je j zm iany w se n sie w zm o cn ien ia n ad z o ru M ini­ s tr a S praw iedliw ości n a d ad w o k a tu rą. W zasad zie stan o w isk o najw yższych w ładz politycznych i p aństw ow ych je st n astęp u jące : m y będziem y obserw ow ać sposób w y k o n y w an ia przez a d w o k a tu rę i sam orząd te j u sta w y (z c a łą pew n o ścią do n a ­ stępnego Z jazdu), a potem , po dokonaniu w łaściw ej analizy, p rze k o n am y się, czy ad w o k a tu ra m oże ta k ą u sta w ę mieć.

M ów ię o tym , dlatego, że n a te n sam te m a t zb y t m ało d y sk u tu je się n a ła ­ m ach „ P a le stry ”. A przecież zagad n ien ie to w dalszym ciągu, ja k ju ż w yżej pod­ k reśliłem , je st niezw ykle w ażne. O sobiście za jm u ję tu stanow isko, że pow inniśm y w ykazać w om aw ianej sp raw ie m ak sim u m rozsądku. P rz y w o łam tu ta j k u p a­ m ięci Szanow nych K olegów p ew n e w ypow iedzi, ja k ie p ad a ły w ro k u 1983 na o statn im Zjeździe A d w o k atu ry . J a k P ań stw o pam iętacie, podów czas je d en z ko­ legów pow iedział m iędzy innym i, że m usim y zdać sobie sp ra w ę z tego, iż nie jesteśm y k ochani przez w ładze państw ow e. Z a sta n a w ia m się teraz, czy to o k reś­ lenie, k tó re padło w 1983 r., je s t ad e k w a tn e do sy tu a c ji w ro k u 1986. Otóż tego ro d za ju stw ierd zen ie w chw ili obecnej byłoby m.zd. niesłuszne. Z d ru g iej strony n ie m ożna też pow iedzieć, że jeżeli n ie je st słuszna teza, iż n ie jesteśm y kochani

(8)

Kr 8 (344) W ystą p ien ie prezesa N R A adw. dra Ii. Łojew skiego 11

p rzez w ład z e p ań stw o w e, to w olno tw ierdzić, że w łaśn ie jesteśm y kochani. Po p ro stu sto su n ek w ład z p ań stw o w y c h do n as m ożna by o kreślić w sposób n a s tę ­ p u ją c y : je st on przesycony daleko id ą cą życzliw ością p o le g ają cą n a tym , że w ła ­ dze te są o tw a rte n a w szy stk ie p ro b lem y ad w o k a tu ry . Isto tn ie, w szystkie p roblem y są z a ła tw ia n e w d u ch u życzliw ości, co je d n a k n ie oznacza, że w ładze n ie p rzy ­ g lą d a ją się n am z b a c z n ą uw agę, a niek ied y n a w e t z tro sk ą. Ja , oczyw iście, n ie chcę w cale m ów ić, że id e a ln y byłby ta k i stan, w sensie oczywiście politycznym , k ie d y a d w o k a tu ra b y ła b y zu n ifo rm izo w an a, kied y w szyscy byliby jednego zdania, bo to je s t w ręcz niem ożliw e, n ie re a ln e , a n a w e t niep o trzeb n e. Z dru g iej stro n y groźne są ch y b a ta k ie objaw y, k tó re w y ra ż a ją się w n iek tó ry ch w ypow iedziach, ja k ie p ad a ły w zeszłym ro k u w poszczególnych izbach adw okackich. M uszą one bu d zić p ow ażny niepokój z te j p rze d e w szystkim przyczyny, że w p ro w ad zały zam ęt z a m ia st spokoju, a w ięc b yły sprzeczne z założeniam i p o lityki N aczelnej R ady A dw ok ack iej. Bo o sta te czn ie jeśli chodzi o ad w o k a tu rę, to trz e b a prow adzić o k reś­ lo n ą polity k ę, a co to je st p o lity k a, w ie k ażdy z nas. J e s t to sz tu k a osiągania określonych celów p rzy p o sia d an iu określonych środków . M ożna sięgać po o k re ś­ lo n e cele, jeśli m a m określo n e środki, aby te cele zrealizow ać, jeżeli je d n a k nie m a m środków , to po te cele n ie sięgam . N aczelna R ad a A dw o k ack a i je j P re z y ­ d iu m w tej c h w ili s ta ra się ta k ą w ła śn ie p row adzić politykę. J e s t to p o lity k a ro zsą d k u , k tó ra sp o ty k a się z u zn a n ie m ze stro n y śro d o w isk a adw okackiego, ale ró w n ież i ze stro n y w ład z państw ow ych.

J a k ju ż p ow iedziałem , w ład ze p ań stw o w e nie bez pew n ej tro sk i, ale z dużą dozą życzliw ości n a m się p rzy g lą d ają . Jeszcze ra z p o d k reśla m : są o tw a rte n a w szy stk ie n asze problem y, a n ajlep szy m dow odem tego je s t rozporządzenie M i­ n is tra S p raw ied liw o ści o ryczałcie. M uszę w ty m m iejscu stw ierdzić, że to rozpo­ rząd zen ie, do którego w y d a n ia m y sam i w sposób znaczny się przyczyniliśm y (tak a je s t p ra w d a , że sam o rz ąd NRA przyczynił się w znacznej m ierze do tego, że ry cz ałt w ynosi 80°/o, a n ie 60°/o, ja k początkow o było w projekcie), spow odo­ w ało, iż ,w te j c h w ili a d w o k a tu ra w ychodzi z kłopotów finansow ych.

S am o rzą d N RA robi w szystko, ażeby udow odnić sobie i środow isku, a ta k że w ład z o m pań stw o w y m , że chce w y konyw ać u sta w ę z 1982 r. w sposób w łaściw y. Z d ajem y sobie sp raw ę, ja k ie są n ie śm ie rteln e bolączki ad w o k a tu ry . T ą bolączką je s t p rz e d e w szy stk im ru c h k ad ro w y , k w estia w pisów , gdzie ro d zą się o k reślone niep raw id ło w o ści. A n ie p ra w id ło w o ści m uszą rodzić się tam , gdzie je st sprzecz­ ność in te resó w in d y w id u a ln y ch i — n az w ijm y rzecz po im ien iu — gdzie je st pole do p ro te k c ji, trz e b a zaś w ydać p raw id ło w e orzeczenie, czy d an y człow iek je s t godzien tego, b y być w p isa n y n a listę adw okatów , czy też nie. Jesteśm y w ła ś n ie w tra k c ie o p rac o w y w a n ia ta k ie j u ch w a ły o ru c h u k adrow ym . I nie ty l­ ko w ty m celu to robim y, żeby m ieć p o rzą d ek n a sw oim podw órku. C hciałbym b ow iem w y jaśn ić, że p odstaw ow e elem enty tej u ch w a ły są u zg a d n ia n e z M ini­ stre m S p raw ied liw o ści dlatego, żeby te uzg o d n ien ia p rz y w yk o n y w an iu naszej u ch w a ły o k reśla ły ró w n ież stanow isko M in istra S p raw iedliw ości. J e s t to zag ad ­ n ie n ie b ardzo pow ażne. U w ażam , że jeżeli u d a się n a m po d jąć tę u ch w ałę n a czerw cow ym zgrom adzeniu, to będzie to pow ażny sukces ad w o k a tu ry zarów no w za k re sie w y k o n a n ia u sta w y z 1982 r., ja k i w za k resie obro n y tej ustaw y, k tó ra w m oim p rz e k o n a n iu m a w szelk ie cechy po tem u, aby się ostać. W listo-* padzie m a być zw o ła n y Z jazd, n a k tó ry m zo stan ie p rze k a z a n a w ład za sa m o rz ą­ dow a n a stę p n e j ekipie. O czyw iście Z jazd będzie b ardzo p iln ie o bserw ow any przez społeczeństw o i p rze z środow isko adw okackie, a ta k ż e przez w ładze państw ow e, albow iem będzie on p ew n y m te ste m dojrzałości ad w o k a tu ry w dziedzinie u m ie­

(9)

Nr 8 (344)

12 Narada ko respondentów „P alestry" w dn. S—6.IV.1986 r.

jętności obrony sw oich in te resó w w k ontekście in te re su n a d rz ęd n eg o : d o b ra spo­ łeczeństw a, któ rem u służym y.

I dalsze zagadnienie, k tó re je st „piętą A ch illeso w ą”, to za g ad n ien ie e ty k i ad w o ­ kackiej. Nie chcę w ygłaszać te z o c h a ra k te rz e sloganów , bo w szyscy w iedzą, co to je st etyka, ja k ie zn aczenie m a ona dla ad w o k a tu ry . Is tn ie je je d n a k b ard z o pow ażny pro b lem dotyczący p o stę p o w an ia d y scy p lin arn eg o i sp ra w d y sc y p lin a r­ nych, m ianow icie pro b lem w łaściw ego stosunku do istoty p o stę p o w an ia d y sc y p li­ narnego. Otóż bolączką i zarazem podstaw ow ą z a le tą p o stę p o w an ia d y sc y p lin a r­ nego pest to, że je st to p ostępow anie koleżeńskie. To je s t b ard z o istotne. K olega inaczej osądzi kolegę niż obcy człow iek obcego człow ieka. J a k o sędzia d y sc y p lin a r­ ny p o tra fię m ego błądzącego kolegę zrozum ieć i p o tra fię go w sposób należy ty , po koleżeńsku, osądzić i u k ara ć. A le t a p o d sta w o w a cecha, tj. koleżeńskość p o ­ stępow ania, rodzi o k reślone niebezpieczeństw o, a m ianow icie to, że z p o stę ­ po w an ia dyscyplinarnego robi się oręż nie ochrony ad w o k a tu ry , ale ochrony posz­ czególnych delikw entów , a je s t to bolączka b ard z o isto tn a. M usim y z n ią w a l­ czyć. R ów nież i te n te m a t zalecam ja k o konieczny do p o ru sze n ia n a ła m ac h „ P a le stry ”. Jeżeli zajm iem y stanow isko, że ety cz n ą n o rm ą ad w o k a ck ą jest id ea koleżeńskości, to n aru sz en ie te j n o rm y je st w ykroczeniem d y scy p lin arn y m . Jednocześnie trz e b a je d n a k zadać sobie p y ta n ia , ja k i je st sto su n ek te j n o r­ m y do k o nkretnego w ykro czen ia popełnionego w m oich oczach przez a d w o k a ta - -kolegę, w ykro czen ia godzącego w dobro a d w o k a tu ry lub w in te re s społeczny. J a k m a m się w ted y zachow ać i ja k ą sk a lę w arto śc i u znać za p rio ry te to w ą ? M a­ m y do cz ynienia z tra g ic z n ą k o liz ją n o rm : z je d n e j stro n y n o rm a koleżeńskości, z d ru g iej — n o rm a pod staw o w ej uczciw ości, godziw ości ad w o k a ck ie j, k tó ra głośno w oła, że pew nych sp ra w pod żad n y m pozorem tolerow ać nie w olno. D opóki m y jako a d w o k a tu ra nie dam y sobie odpow iedzi, w ja k i sposób zachow ać się w w y ­ p ad k u kolizji n o rm koleżeńskości z określonym w y k ro czen iem dy scy p lin arn y m , dopóty będziem y d re p ta ć w pew n y m k ręg u niem ożności w y b rn ię c ia z p ro b le m a ­ tyki p o stęp o w an ia dyscyplinarnego.

I w reszcie o sta tn ie zagadnienie, k tó re poruszam . Je st to zagad n ien ie d o sk o n a­ le n ia zaw odow ego, a w ięc poziom u zaw odow ego adw okatów . Z d a ję sobie sp raw ę z tego, że n a te n te m a t p ow inienem w łaściw ie milczeć, ja k o że w szyscy dobrze w iem y, iż adw okat, k tó ry n ie doskonali się u staw iczn ie pod w zględem zaw odo­ w ym , po pew nym czasie pow róci do sta n u całkow itego a n a lfab e ty zm u zaw odo­ wego. S ta je się on po p ro stu n ie p rz y d atn y , a jeśli tak, to w y k o n y w an ie przez niego zaw odu s ta je się p ro ce d erem nieetycznym . D latego z a g ad n ien ie m bardzo w aż n y m je s t d oskonalenie zaw odow e adw okatów . I tu ta j ró w n ież sta je m y w o­ bec tragicznego dylem atu. Bo istn ie je n a tu ra ln a te n d e n c ja w śró d n as do p o sta ­ w ie n ia z a g ad n ien ia w sposób n a s tę p u ją c y : m am dyplom adw o k ack i, je ste m m a­ g istre m p raw a, zdałem egzam iny adw okackie, je ste m w p isa n y n a listę, a w y je sz­ cze chcecie m n ie kształcić, m im o że je ste m ju ż całkow icie w ykształcony. I to je st ch y b a przyczyna, d la k tó re j d o sk o n alen ie zaw odow e w zespołach je s t m a rtw ą literą. P rop o n o w aliśm y jako sa m o rz ąd w prow adzić inne fo rm y dosk o n alen ia, np. doskonalenie w g ru p a c h za in te re so w ań polegające n a p ow ołaniu do życia o k reś­ lonych g ru p (obejm ujących np. p ra w o cyw ilne, k arn e , a d m in istra c y jn e , p o d a t­ kow e itd.), w k tó ry c h za in te re so w an i adw okaci doskonaliliby się zaw odowo n a zasad ach dobrow olności. B yłby to m oże ja k iś rozsądny kom prom is, k tó ry rozw iązałby chociaż częściowo te n tru d n y problem , ja k im je st sp ra w a doskonale­ n ia zaw odowego. T en kom prom is p ow inien polegać n a tym , że w p ra w d z ie p rzy ­ należność do o k reślonej g ru p y z a in te re so w ań byłaby re a liz o w a n a n a zasadzie

(10)

Nr 8 (344) W ystąpienie red. nacz. „P alestry” adw. Z. S k o czka 13

ca łk o w ite j dobrow olności, je d n a k ż e d ziekan ra d y m iałb y praw o i obow iązek z a ­ p ro sić do siebie członka izby i pow iedzieć, co n a stę p u ję : „Kolego, Wy jeszcze nie n ależy cie do ża d n ej grupy. R adzę W am, zalecam , abyście się do k tó re jś z nich z a p isa li” . B yłaby to tzw . quast-eg zek w o w aln o ść p rzy za ch o w a n iu zasady dobro­ w olności, k tó ra by sp e łn ia ła o k reślo n e zadanie. N a ten te m a t w „ P alestrz e” w ogó­ le nic się nie pisze, choć te m a t je s t palący. Z aw ód ad w o k ack i je s t bow iem zu­ p e łn ie specyficzną, u n ik a ln ą p ro fe sją , w k tó rej n ie m a in sty tu cjo n aln eg o obow iąz­ k u d o sk o n a len ia zaw odow ego. Z aw ód sędziego, p r o k u ra to ra d oskonalenie ta k ie p rze w id u je. My zaś sam i „jesteśm y sobie sterem , żeglarzem , okrętem ". N iebezpieczeń­ stw o, ja k ie stą d p ły n ie, w y n ik a z sam ej s tr u k tu r y zaw odu. J e s t to je d y n y zaw ód in te lig e n ck i, k tó ry je s t p o zbaw iony indyw idualnego aw an su , a co za ty m idzie — in d y w id u aln eg o dopingu. B ędąc w p isa n y 30 la t te m u n a listę adw okatów w dniu dzisiejszym , je ste m ta k im sa m y m ad w o k a tem co d aw n ie j, n ie aw ansow ałem nie tylko o „jedno p ię tro ” , ale n a w e t o „jed en sch o d ek ”. W tym tk w i oczyw iście w ie lk a idea a d w o k a tu ry — rów ność. A le tk w i w ty m ró w n ież niebezpieczeństw o, p o n ie w a ż b r a k p ersp e k ty w y a w a n su p o w o d u je a tro fię p ra g n ie n ia k sz tałcen ia się, d ąż en ia do zaw odow ej p erfek c ji. M ożem y to z a g ad n ien ie odłożyć jeszcze n a je d n ą czy n a d ru g ą k ad e n cję, ale ta k czy inaczej zag ad n ien ie to będzie do n as w racało ja k b um erang.

P a n ie D ziekanie, p rze p ra sza m , że ty le czasu zająłem . P ro b lem y , k tó re w tym gro n ie pozw oliłem sobie poruszyć, pow in n y dać p ew n e w y o b rażen ie o tym , co m y ja k o sam o rząd zrobiliśm y, a czego n a m się zrobić nie udało. W g ru n c ie rzeczy ch c ia łem p rze d staw ić pew ne zasady p o lity k i N aczelnej R ady A dw okackiej, ja k ą o n a n a ta k im czy in n y m w y cin k u sw ej p rac y prow adzi, z tym p rag n ien iem , by te z a g ad n ien ia znalazły sw ój w y ra z n a łam ach „ P a le stry ”, by były odpow iednio p rze tw o rz o n e przez ta le n ty p isarsk ie, publicystyczne naszych kolegów i p rz e k a ­ z a n e czytelnikom . I w ted y „ P a le s tra ” spełni p o d sta w o w ą ro lę o rg an u ad w o k a tu ry polskiej, n ie tylko o rg an u N aczelnej R ady A dw okackiej. T ym ak c en tem i tym życzeniem kończę sw o je w ystąpienie, d zięk u jąc bardzo w szy stk im za uw agę.

R e d ak to r N aczelny „ P a le stry ” adw . Z y g m u n t S k o c z e k :

D ziękuję P a n u P rezeso w i za ta k obszerne i d oskonałe przem ów ienie, k tó ry m rozpoczął naszą n a ra d ę . To, co tu przed chw ilą słyszeliśm y, w iąże m i się jakoś ze słow am i innego znakom itego a d w o k a ta i p rez esa N RA L u d w ik a D om ańskiego. On to w łaśn ie w „ P a le strz e ” p rze d w o jen n ej n a p isa ł obszerny a rty k u ł n a te m a t „Rola a d w o k a tu ry w społeczeństw ie i p a ń stw ie ”, i to, co w łaśn ie p rze d ch w ilą słysze­ liśm y, było pow ied zian e n a te n sa m te m a t, m ianow icie n a te m a t roli a d w o k a ta w społeczeństw ie i pań stw ie. W te j chw ili nie będę m ów ił bliżej o tym , co w ty m arty k u le, o k tó ry m w spom niałem , L u d w ik D om ański pisał. W ystarczy zw rócić uw agę n a a k tu aln o ść jego słów m im o u p ły w u 60 la t od ich n ap isan ia. W ynika to chociażby z podstaw ow ych słów za w arty ch w dopiero co w ygłoszonym p rzem ó­ w ien iu P a n a P re z e sa NRA.

M yślę, że to, co było tu ta j pow iedziane n a o tw arcie naszej n a ra d y przez P re ­ zesa Łojew skiego, będzie n am n ie w ą tp liw ie bardzo pom ocne w w y szu k a n iu ja k n ajk o rz y stn ie jsz y ch k ie ru n k ó w działalności re d a k c y jn e j „ P a le stry ”. D ziękujem y za to P a n u P rezesow i.

O becnie — zgodnie z porządkiem dziennym , k tó ry P a ń stw u p rzedstaw iliśm y, w ygłoszę — w m ia rę m ożliw ości k ró tk o — r e f e r a t w p ro w a d za jąc y do dyskusji.

(11)

l i tfarada ko resp o n d en tó w ,,P a lestryw dn. 5—€.IV.19se r. g ( 3 4 4 )

N asza n a ra d a zw o ła n a zo stała w celu o m ó w ie n ia -najw ażniejszych problem ów zw iązanych z d ziałaln o ścią „ P a le stry ” . J e s t to n a ra d a , k tó ra w ta k licznym i r e ­ p rez en ta ty w n y m gro n ie o d b y w a się po ra z pierw szy. T ro sk a o m ożliw ie n ajlep sze i n ajb a rd z ie j o d p o w iad a ją ce śro d o w isk u ad w o k a ck ie m u red a g o w a n ie „ P a le s try ” je st sp raw ą w szystkich adw o k ató w , gdyż je s t to je d y n e obecnie czasopism o p o l­ skiej ad w o k atu ry . C zasopism o czy tan e n ie tylk o przez adw o k ató w . P oza tym przypom nieć trze b a, że w y d a w a n ie w łasnego o rg a n u prasow ego n ależy do t r a d y ­ cji polskiej a d w o k a tu ry . W zm aga to tro sk ę o odpow iednio w ysoki poziom tego o rganu prasow ego. Te w łaśn ie w zględy legły u p o d sta w decyzji o zw ołaniu obecnej narad y .

P ra g n ę przypom nieć — bo je st to p u n k te m w y jśc ia naszych ro zw ażań — ja k ie są założenia, ja k ie są zasady, n a p o d sta w ie k tó ry ch p ra c u je R e d a k c ja i K o m i­ te t R edakcyjny „ P a le stry ” . O tóż m y p ra c u je m y n a p o d staw ie u ch w a ły P re z y d iu m NRA z d n ia 17.XII.1964 r. U ch w ała ta je st zam ieszczona w „ P a le strz e ” w n rz e 2 z 1965 r. (str. 75). P o d a m w sk ró cie p e w n e zasady te j u ch w a ły : 1) „ P a le s tra ” m a być w y ra zicie lk ą polityczno-społecznej fu n k c ji ad w o k a tu ry , 2) m a za jm o w a ć się pro b lem am i zw iązan y m i z w y k o n y w an ie m zaw odu, 3) część sw ego m ie jsc a pow inna pośw ięcać om ów ieniu zag ad n ień o g ó lnopraw nych i za g ad n ień zw iązanych z w yko n y w an iem zaw odu rad c ó w p raw n y ch , 4) m a zajm o w ać się o cen ą d z ia ła l­ ności organów sa m o rz ąd u adw okackiego, 5) w reszcie m a za w ie ra ć część in fo rm a ­ cyjną, dział p y ta ń i odpow iedzi p raw n y ch , d y sk u sje red a k cy jn e , o rzecznictw o SN w sp raw ach ad w okackich, k o n k u rsy i an k iety . U ch w ała ta n a d a l je s t u c h w a łą obow iązującą, m im o że zo stała pow zięta 20 la t tem u.

Otóż chodzi o to, w ja k i sposób w y k o n u jem y tę uchw ałę. W ja k im sto p n iu p rac u jem y zgodnie z nią, ja k ie m am y — być m oże — tru d n o ści, co należałoby m oże zm ienić, by uzyskać lepsze efekty. Je śli chodzi o sam o w y k o n an ie tej uchw ały, to m uszę pow iedzieć, że zo stała o n a w p ew n y m sto p n iu przez n a s z a ­ w ężona, m ian o w icie w ta k i sposób, że p o ru sz a n ie z a g ad n ień ogólnopraw nych, o których m ów i u ch w ała, ogran iczaliśm y do zupełnych w y jątk ó w , uzasad n io n y ch ja k im iś szczególnym i w zględam i, a to, co zam ieszczam y w „ P a le strz e ”, m a służyć p rac y zaw odow ej adw okatów . A rty k u ły , k tó re n ie m a ją zn aczen ia d la p ra k ty k i adw okackiej, nie są zam ieszczane w „ P a le strz e ”. C zasem n a m je s t b ardzo p rz y ­ kro, kiedy ja k iem u ś zn a k o m item u p rofesorow i m u sim y odesłać a rty k u ł tylko z te ­ go pow odu, że nie o d p o w iad a on p ro filo w i te m aty cz n em u „ P a le stry ” . K iedyś po ­ pad liśm y n a w e t w k o n flik t ze zn a k o m ity m p ra w n ik ie m , sędzią SN M. S zererem . W szyscy doskonale znaliśm y i szanow aliśm y sędziego S zerera, zw łaszcza że w ie ­ lo k ro tn ie p isa ł on a rty k u ły do „ P a le stry ” . A le pew nego ra z u n a p isa ł a rty k u ł, z którego m ogli k o rzystać tylko i w y łączn ie p ro k u ra to rz y . M ieliśm y z ty m o p ra ­ cow aniem dużo kłopotów , bo długo z a sta n a w ia liśm y się, w ja k i sposób odesłać te n a rty k u ł sędziem u S zererow i i nie sp ra w ić m u p rzykrości. N ap isaliśm y w końcu ogro m n ie uniżony lis t w y jaśn iający , dlaczego tego a rty k u łu w y jątk o w o n ie m o­ żem y zam ieścić w naszym m iesięczniku, i a rty k u ł zw ró ciliśm y au to ro w i. P a n sę­ dzia S zerer o b raził się — ja k n a m się w y d a je — n a R edakcję, bo ju ż w ięcej an i jednego a rty k u łu n am n ie przysłał.

P o w ta rz a m jeszcze raz, że p u b lik u jem y arty k u ły , k tó re m ogą m ieć znaczenie d la p ra k ty k i zaw odow ej ad w o k ata. To b y ła b y w ięc p ie rw sz a k w e stia do dyskusji, a m ianow icie, czy ta k ie zaw ężenie te m a ty k i „ P a le s try ” w części a rty k u ło w e j je s t słuszne, a jeżeli ta k , to czy je st ono rea lizo w a n e p rze z K om itet R ed ak cy jn y p r a ­ w idłow o.

(12)

15 Nr 8 (344) W ystąpienie red. nacz. „P a lestryadw . Z. S ko czka

w zw iązku z ty m do zam ieszczania w „ P a le strz e ” ty lk o ty c h arty k u łó w , k tó re służyć m o g ą p ra k ty c e ad w o k a ck ie j, część adw o k ató w z a rz u c a nam , że w „P ales­ tr z e ” je s t zbyt dużo a rty k u łó w o c h a ra k te rz e te o re ty cz n o -p ra w n y m , i dom aga się w y e lim in o w a n ia ich z m iesięczn ik a i zastą p ien ie ich a rty k u ła m i zw iązanym i z co­ d z ie n n ą p r a k ty k ą ad w o k ack ą. My jako K o m ite t R e d ak c y jn y i R e d ak c ja uw ażam y tego ro d z a ju u w agi za ja w n e nieporozum ienie. Je że li a u to r, re p re z e n tu ją c ja k iś pogląd, u z a sa d n ia go orzeczn ictw em S ądu N ajw yższego, n a u k ą p raw a, czasem p o ­ le m ik ą z au to ra m i re p re z e n tu ją c y m i odm ienne stan o w isk o , to ch y b a ta k i a rty k u ł je s t ty m b a rd z iej w arto śc io w y i ty m b ard z iej trz e b a go cenić. U w ażam , że ci k o ­ ledzy, któ rzy sta w ia ją tę sp ra w ę w te n sposób, że ich z d a n ie m zb y t w iele teo re- ty czn o -p ra w n y ch a rty k u łó w zam ieszczam y w „ P a le strz e ” , n ie m a ją rac ji. Z d arza się, że a u to r a rty k u łu rozpoczyna sw e o p rac o w a n ie w sposób akadem icki, ta k ja k b y w szedł n a k a te d rę i m ó w ił do stu d e n tó w , ale je s t to czasem tylk o z a g a­ jenie, tylko w stęp, bo w dalszej treści m a m y w tym a rty k u le w iele w ażnych rzeczy, k tó re sta n o w ią p o d sta w ę do praw id ło w eg o w y k o n y w an ia zaw odu przez a d w o k a ta w d an ej dziedzinie, o k tó re j te n a u to r pisze.

Z re sz tą trz e b a zauw ażyć, że lo k a ta „ P a le stry ” w śró d w y daw anych w k ra ju czasopism w y m a g a rów nież w y su n ięcia n ie k tó ry ch p ro b lem ó w o c h a ra k te rz e ogól­ nym , choć czynim y to rzadko. Mogę bez w a h a n ia pow iedzieć, ja k ie arty k u ły z a ­ m ieściliśm y w „ P a le strz e ”, k tó re nie służyły p ra k ty c e adw o k ack iej i sądow ej. T a k im był np. a rty k u ł prof. Je rz eg o S tem brow icza, k tó ry zam ieściliśm y w 1979 r. w n rz e 2 „ P a le stry ”. B ył to a rty k u ł z za k resu p ra w a ko n sty tu cy jn eg o d o ty ­ czący p ro b lem aty k i sp ra w o w a n ia n ad z o ru przez p ań stw o n a d zgodnością u sta w z K o n sty tu c ją . Dlaczego te n a rty k u ł zam ieściliśm y? P ro b le m om ów iony w tym a rty k u le polegał n a tym , że S ejm w y b ie ra R adę P a ń stw a , R ad a P a ń s tw a zaś m a k ontrolow ać, czy uch w alo n e przez S ejm u sta w y są zgodne z K o n sty tu cją. R ozw a­ żanie pod tym k ą te m w id z e n ia tego te m a tu było bard zo in te resu ją ce , a poniew aż nigdy n ie spo tk aliśm y się z ta k im w łaśn ie p o sta w ien iem spraw y, p ostanow iliśm y te n a rty k u ł zam ieścić w „ P a le strz e ” . P ra g n ę też dodać, że po w y d ru k o w a n iu tego a rty k u łu u n as u k az ał się p o te m jeszcze je d en a rty k u ł tegoż prof. S tem brow icza n a te n sam te m a t w „P o lity c e ”, sta n o w iąc y ja k b y u zu p e łn ie n ie poprzedniego. I okazało się nieb aw em , że w y b ó r te m a tu był b ard z o n a czasie, bo w k ró tce, n a p o d sta w ie tych dw óch arty k u łó w zam ieszczonych w „ P a le strz e ” i w „P o lity ce”, u k a z a ła się u c h w a ła R ady P a ń stw a , o p u b lik o w a n a w M onitorze P olskim , k tó ra za w ie ra ła n o rm y cz u w an ia n a d zgodnością u sta w z K o n sty tu c ją . Ale, p o w tarz am jeszcze raz, tego ro d za ju a rty k u łó w w „ P a le strz e ” było n ie w iele i tylko ich w aga i znaczenie decydow ały o ich o p ublikow aniu.

Tym , co się w „ P a le strz e ” ukazu je, in te re s u ją się dość szerokie k ręg i p ra w - n ic tw a polskiego. M a teria ły te z n a jd u ją po tem od zw iercied len ie w biblio g rafiach praw niczych, a w śró d odbiorców „ P a le stry ” z n a jd u ją się w szystkie w yższe uczel­ nie w k ra ju , sądy i p ro k u ra tu ry , w iele je d n o ste k gosp o d ark i uspołecznionej, po­ n adto m am y rów n ież czytelników zagranicznych. W ten sposób „ P a le s tra ” je st w p ew n y m sensie b ile te m w izy to w y m ad w o k a tu ry p olskiej, św iadczy to bow iem o m yśli, w iedzy i d o św iadczeniu adw okatów .

B yłby to za te m d ru g i p ro b lem do rozstrzy g n ięcia n a tej n arad zie, a m ianow icie to, czy p rze d staw io n e w pow yższej k w estii stanow isko R edakcji i K o m ite tu R e­ dakcyjnego je st p raw id ło w e i czy je st ono rea lizo w a n e k o n se k w e n tn ie w części a rty k u ło w e j „P a le stry ” . Chodzi o to, że czasem nie podzielam y poglądów tych kolegów, iż n ie k tó re a rty k u ły zam ieszczone w „ P a le strz e ” m a ją c h a ra k te r a k a d e ­ m icki. Czy je s t to słu szn e? Czy m oże rzeczyw iście ja k ieś a rty k u ły tra k tu je m y za bardzo lib e ra ln ie ? A m oże za n a d to w ysoko oceniam y w iedzę p raw n ic zą naszych

(13)

I f j Narada koresp o n d en tó w „ P aiestry" w cln. 5-e.IV.10S6 r. 3 ( 3 4 4 )

Szanow nych K olegów , bo przecież „ P a le s tra ” je s t je d y n y m org an em a d w o k a tu ry p olskiej ?

C hciałbym tu jeszcze podnieść przy o k azji sp ra w ę n u m e ró w reg io n a ln y ch . J a k K olegom w iadom o, od pew nego czasu w y d a je m y ta k ie n u m e ry po św ięco n e p o ­ szczególnym izbom . N azyw am y je n u m e ra m i re g io n a ln y m i. P ra w ie w szy stk ie izby opracow ały ju ż ta k ie n u m e ry reg io n a ln e z ud ziałem naszego K o m ite tu R e d ak c y j­ nego i R edakcji. M uszę pow iedzieć, że z dużym ap lau z em sp o tk a ła się za in ic jo ­ w a n a przez n as id ea n u m e ró w reg io n aln y ch . W y stęp u jąc z in ic ja ty w ą p u b lik o ­ w a n ia n u m eró w regionalnych, p rzy św ie ca ła n a m m yśl, żeby w ciąg n ąć a d w o k a tó w do pisania. M ieliśm y za m ało a rty k u łó w a u to rs tw a adw okatów . P rz ew aż ali p r a w ­ nicy nau k o w i, a m y chcieliśm y, żeby w „ P a le strz e ” w iększość au to ró w sta n o w ili adw okaci, poniew aż uw ażaliśm y, że w ła śn ie ci a u to rz y b ę d ą m ów ić p rz e d e w szy st­ k im o pro b lem ach , k tó re n u r tu ją środow isko adw okackie. N iek tó re n u m e ry r e ­ g io n a ln e ogólnie były b ardzo dobre, n ie k tó re u zn ać m ożna za dostateczn e, a n ie ­ k tó re, niestety , były dość słabe. A le m y s ta ra liś m y się p u b lik o w a ć w szystkie, chodziło bow iem o to, b y w m ia rę naszych m ożliw ości dopom óc naszy m ko le­ gom z izb ad w okackich w sta w ia n iu pierw szy ch kro k ó w p rz y o p ra c o w a n iu r e ­ d ak c y jn y m n u m e ru . I m uszę stw ierdzić, że dało to ja k iś re z u lta t, bo proszę w ziąć pod u w ag ę ta k i ch a rak te ry sty c z n y fa k t, iż w k a d e n c ji la t 1976— 1979 o p u b lik o w a­ liśm y 53 arty k u ły adw o k ató w , a w n a stę p n e j k a d e n c ji, tj. w ok resie 1980— 1983, ju ż 101, czyli p ra w ie o 100°/* w ięcej! A dw okaci zaczęli po p ro stu w ięc ej pisać. P ro sim y w ięc O becnych o w ypow iedzenie się co do sta n o w isk a R e d ak c ji i K o­ m ite tu R edakcyjnego n a te m a t n u m e ró w reg io n a ln y ch , a w ięc czy j e n a d a l w y ­ daw ać. W tej ch w ili u k az ał się ju ż n u m e r „p o z n ań sk i” ; w o p rac o w a n iu są n u ­ m e ry „ k ra k o w sk i” i „łódzki”.

T eraz n astę p n y te m a t do ro zw ażen ia n a naszej n a ra d z ie : s p ra w a w k ład ek . S ą one ocen ian e pozytyw nie przez naszych kolegów i tu ta j n ie m a żadnych p ro ­ blem ów co do celow ości ich p u b lik a cji. W y d ajem y n u m e ry je d n o tem aty czn e, p o ­ św ięcone w całości a k tu a ln y m za g ad n ien io m praw n iczy m . R ocznie u k a z u ją się 3 w k ła d k i (łącznie w y d aliśm y dotychczas 125). P rz y k ład o w o p o d aję te m a ty w k ła d e k : om ów ienie przepisów kodeksu p ra c y ; za sa d etyki i godności zaw o d u ; k o n trad y k to ry jn o ści p o stę p o w an ia przygotow aw czego w sp raw ac h k a rn y c h ; p r a ­ w a m orskiego; k ie ru n k u o rzecznictw a S ąd u N ajw yższego w z a k re sie p o stę p o w an ia k arn e g o itd. To o s ta tn ie o p raco w an ie w y d ru k o w a n e zostało w n u m e rz e 10 z 1984 r. A u to ram i o p raco w an ia byli prof. M. C ieślak i doc. Z. Doda. N u m er te n sp o tk a ł się z dużym za in te re so w an iem ze stro n y a d w o k a tó w -p rak ty k ó w , gdyż o p rac o w a­ n ie je st b ardzo p rzejrzy ste, m a doskonały konsp ek t, w iadom o, gdzie czego szukać, poszczególne tezy S ąd u N ajw yższego są o p atrz o n e przez prof. C ieślak a i doc. Dodę w łasn y m i uw agam i. S zereg ad w o k ató w w y ra ziło sw oje u z n a n ie z pow odu pośw ięcenia całego n u m e ru orzecznictw u S ąd u N ajw yższego w zak resie postępo­ w a n ia karnego. To opraco w an ie okazało się b ard z o p rz y d a tn e w prak ty ce.

O prócz tego w y d aw an e są n u m e ry tzw . okolicznościow e, a w ięc n u m e r pośw ię­ cony X X -leciu „ P a ie stry ”, 400-leciu T ry b u n a łu K oronnego, I Z jazdow i A dw okatów P isa rz y i P ublicystów , 400-leciu Zam ościa, O gólnopolskiem u Z jazdow i A dw okatów P olskich i inne.

P o n ad to n a w niosek Z arząd u K lu b u A d w o k ató w -P isarzy w yd aliśm y dotychczas 3 n u m e ry „ P a ie stry L ite ra c k ie j”, z a w ie ra ją c e u tw o ry o c h a ra k te rz e lite ra c k im n a p isa n e przez adw okatów . S p ra w a „ P a ie stry L ite ra c k ie j” budzi p ew n e k o n tro ­ w e rsje ze stro n y n iektórych adw okatów , k tó rzy są zdan ia, że „ P a le s tra ” p o w in n a się pośw ięcać sp raw o m praw no-społecznym , a n ie lite ra c k im . W ydaje m i się, że

(14)

Nr 8 (344) W ystąpienie red. n a ci.P alestryadw . Z. S k o czka 17

j e f n a k ci koledzy nie m a ją ra c ji. Jeżeli bow iem je st g ru p a adw okatów , któ rzy z a jm u ją się rów n ież p isa n ie m u tw o ró w lite ra c k ic h i chcą, żeby te u tw o ry u k azały się w określonych zbiorkach, to je st to ch y b a rzecz godna poparcia. Z w róćm y uw agę, że członkam i tego K lu b u są ró w n ież koledzy-em eryci, k tó ry m d a je ogrom ­ n e zadow olenie fak t, że ich u tw ory, k tó ry m pośw ięcili czasem w iele w ysiłku, zo stan ą w y d ru k o w a n e n a łam ach „ P a le stry ” . J e s t w tym pew ien doping do tego, żeby koledzy ci p rac o w a li, żeby n ie czuli się zu p e łn ie osam otnieni, w y rzu cen i poza n a w ia s społeczności ad w o k ack iej. M ają sw oje w y d aw n ictw o i w łasn ą o rg an izację i jeżeli w je j ra m a c h p ra c u ją , to ch y b a należy im w tym pomóc. A ponadto chcę jeszcze dodać, że n ie k tó re z ty c h o p raco w ań są b ard z o dobre. M ów iąc szcze­ rze, n ie spodziew ałem się, że n ie k tó rz y nasi koledzy adw okaci są n a p ra w d ę in te ­ resu ją cy m i poetam i. N iek tó re z n ad sy łan y ch w ierszy m a ją dużo w alorów rzeczy­ w iste j poezji. K o m ite t R ed ak cy jn y p rz y ją ł ta k ą zasadę, że w ciągu ro k u pow ię n ie n się u k az ać je d en zeszyt „P a le stry L ite ra c k ie j” . P rosim y, by Szanow ni P a ń ­ stw o w ypow iedzieli się, co są d z ą o te j sp raw ie , oraz żeby w y razili sw ą o pinię co do w y d a w a n ia n u m erów okolicznościow ych i n u m e ró w jednotem atycznych.

W reszcie chcę n aw ią za ć do tego te m atu , o k tó ry m m ów ił pan P rezes Ł ojew ski w sw oim doskonałym p rzem ów ieniu. Chodzi m i m ian o w icie o te n p u n k t u ch w a ły P re zy d iu m NRA, k tó ry zobow iązuje R edakcję „ P a le stry ” do tego, by „ P a le s tra ” by ła w y ra zicie lk ą polityczno-społecznej fu n k c ji ad w o k a tu ry . To p raw d a, że „ P a ­ le s tr a ” m a służyć p rzed e w szy stk im sp ra w o m zaw odow ym i sam orządow ym ad w o ­ k atu ry . A le w aż n e w y d a rz e n ia n a tu ry ogólnej in te re su ją c e ogół o byw ateli i w y ­ w ołu jące czasem liczne k o n tro w e rsje nie m ogą być n ie zauw ażone przez a d w o ­ k a tu rę i po m in ięte przez „ P a le strę ” ja k o jej o rg a n prasow y. Od pew nego więc czasu K o m ite t R ed ak cy jn y zam ieszcza n ie k tó re — być może jeszcze n iezbyt śm ia ­ łe — a rty k u ły n a te tem aty , p rzy czym troszczym y się o to, by o m aw iać je n ie w sposób schem atyczny, gazetow y, ale by dostosow ać je do w ysokiego poziom u naszych czytelników . Nie zaw sze m oże n am się to udaje, ale jed n o je st pew ne: p rz e b ija w ty c h a rty k u ła c h szczerość tego, co n a te n te m a t piszem y, i głęboka tro sk a o dobro społeczeństw a, p a ń s tw a i a d w o k a tu ry — n aw e t w tedy, gdy czasem słow a nasze są z a p raw io n e goryczą kry ty k i.

N a sam ym początku sw ojego w y stą p ien ia, d zięk u ją c p a n u P rezesow i za w y ­ głoszone przem ów ienie, w spom niałem o znanym adw okacie L u d w ik u D om ańskim . Otóż w tym arty k u le, o k tó ry m w ted y m ów iłem , L u d w ik D om ański ta k p isał m .in. w „ P a le strz e ” w 1924 r. (podaję w s k ró c ie ): „W życiu społeczno-państw o- w ym a d w o k a tu ra jako k o rp o ra c ja czynnego u d ziału nie bierze. L ekcew ażąco i po­ d ejrzliw ie tr a k tu ją nas rów n ież nasze w ładze p ań stw o w e. N aw et w sądow nictw ie zauw ażyć się d aje w z ra sta ją c e u przedzenie do p a le s try ”.

P o dobnej tre śc i a rty k u ł w ty m sam ym n u m e rz e „ P a le stry ” zam ieścił znany ad w o k a t S ta n isła w Car. A dw okaci ów cześni, k tó ry m n a sercu leżała tro sk a o do­ bro ad w o k a tu ry , o je j sto su n ek do społeczeństw a i p ań stw a, n ie jed n o k ro tn ie zab ierali głos n a ła m ac h w łaśn ie „ P a le stry ” . N ie m a tego, n iestety ,' w obecnej „P alestrz e”.

Jesteście P ań stw o n a pew no z a in te re so w an i tym , w ja k im stopniu R ed ak cja i K o m ite t R ed ak cy jn y w p ły w a ją n a treść „ P a le stry ” , a w ięc czy zam aw iam y arty k u ły i u kogo m ianow icie, a jeżeli nie, to dlaczego tego nie czynim y. Otóż inform uję, że a rty k u ły zam aw ialiśm y, i to w ielo k ro tn ie, ale re z u lta ty tego były i są n a d a l m inim alne. P o o bjęciu sta n o w isk a re d a k to ra naczelnego „ P a le stry ” zacząłem p ra c ę od zw o ła n ia z e b ra n ia n ajw y b itn ie jsz y c h kolegów adw okatów i m ów iłem w te d y z ty m i kolegam i n a te m a t zw iększenia poziom u treściow ego

Cytaty

Powiązane dokumenty

O Związku Słuchaczów Architektury Politechniki

Olgierda Puciaty, Hanny Szwankowskiej, Euge­ niusza Szwankowskiego i Stanisława Żaryna, Szkice Staromiejskie, Warszawa 1955, s.. W: Praca zbiorowa

na jaki uda się św iątynię podnieść za pomocą w yporności w ody nie będzie jednak w ystar­ czający, toteż w ostatniej fazie przewidziano·, trudne zresztą,

Rok 1967 — ogłoszony przez iZiMiOZ „Rokiem Zabytków w Turystyce” — w inien przyczynić się do realizacji zadań w dziedzinie zagospodarowania wielu obiektów

Można to z łatwością zaobserwować porównując krzywą zestalania się w arstw y czystego oleju (il. Daje się ona stwierdzić przy pomocy metod mikroana-

'Pieńkowskiej odczuwa się brak w n ie­ których zestaw ieniach szczegółow ych dat prac przy konserw owanych zabytkach, a także autorów projek­ tów, lub

Pisał on „dzisiejsza Europa otrząsając się powoli z przesądów średnich wieków, otw iera w rota dzielące klasy społeczeństw i po­ jedynczo z jednej gromady

&#34;Design for scientific conservation of antiquities&#34;, R.. Objętość arkuszy