• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciństwo w przedwojennym Lublinie - Cipora Borensztejn - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieciństwo w przedwojennym Lublinie - Cipora Borensztejn - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

CIPORA BORENSZTEJN

ur. 1918; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniakow, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, życie codzienne, dzieciństwo, szkolnictwo

Dzieciństwo w przedwojennym Lublinie

Nazywam się Cipa Finkielman, [teraz] Borensztejn Cipora. Urodziłam się 27 listopada 1918 roku, w Lublinie. Mieszkałam kiedyś na Ruskiej ulicy, zdaje się, że to było 27.

Nie pamiętam. To było naprzeciwko cerkwi ruskiej. Następnie myśmy się przeprowadzili na ulicę Szeroką numer 15/17. Tak, to było naprzeciwko więzienia [na zamku], prosto naprzeciwko.

Jak się patrzy dzisiaj, to było dzieciństwo dość smutne. Bym powiedziała, że prawie bez opieki, bo mama była... [musiała] wyżywić rodzinę. W szkole się nie tak dobrze uczyłam, dlatego że – powiedzmy – że się opuszcza pierwszą lekcję. Jak przychodzisz na drugą, już nie wiesz co. I muszę zaznaczyć – szkoła była bardzo surowa, strasznie surowa. Powiedzmy – przyszła kierowniczka, pyta się o mnie. Mnie nie ma, przekręca moje nazwisko. Jak ja przychodzę, to dzieci już mnie nazywają nie Finkielman, [tylko] Fikimiki. I ja powiedziałam w domu, ja jestem bardzo silna, „Ja do szkoły tej nie pójdę”. I nic nie pomogło, i ja, ja opuściłam... ja w środku roku opuściłam to. Jeszcze jedną rzecz chcę [powiedzieć]. Ja myślałam, że tylko ja. Ja mam książkę „Mój Lublin” [Róża Fiszman-Sznajdman] opisuje to samo... ja myślałam, że tyko ja. Bo jak ja widziałam tę kierowniczkę, to czułam, że serce mi się odrywa. I ona powiedziała – strasznie surowa – ona kiedyś powiedziała coś po żydowsku.

Wyrzucili ją z klasy i powiedziała – bez ojca nie przyjdzie. I powiedzieli, po prostu wyrwało się tak jak – powiedzmy – Polak znajduje się... mówi innym językiem i coś innego, coś po polsku. To było straszne – wyrzucenie. Ta dyscyplina była taka ciężka, powiedzmy. „Eh, to leniuch ta Kaja” A dzieci więcej nie potrzebują, dzieci zaczynają „Oj, ty leniu, ty, ty”.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-12-19, Hajfa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Piotr Nazaruk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A brat mój powiedział, że on – my wszyscy wyglądaliśmy jak Polacy – jest Volksdeutsch, on się chciał wydostać.. To zapytali go, jaki

Niełatwo dostawało się mieszkanie – bo ludzie przyjechali po wojnie, to myśmy dostali mieszkanie razem z mieszkaniem Rubinsztajn.. On miał

I ja nie wiedziałam, gdzie [jest] moja siostra… Podczas wojny, moja siostra się nauczyła, musiała [się nauczyć, bo] polski język nie istniał, nauczyła się ukraińskiego języka

Ja pamiętam, moja mama mawiała tak: „Jak ja przychodzę do jakiegoś mieszkania to staram się nie widzieć. Jak ja przychodzę, mnie nie

Kiedy byłam młoda, byłam bardzo smutna, bo mnie nie było dobrze.. W kwiecim wieku, pan wie co to znaczy, nie wiem, co to znaczy

Widocznie nie miał pieniędzy, bo jak ktoś miał dużo pieniędzy, on mógł zmienić swoje nazwisko.. On był

Oj, na cmentarzu… Jak powiedziałam, kiedy ja byłam na cmentarzu u Żydów – tak się krzyczało, oj, i rwało się za włosy – to ja powiedziałam sobie, ja chcę umrzeć, żeby

Ona się wzięła z ołówkiem patrzeć, obrzydzenie było do dziecka, dziecko czuło się tak, jakby z takim kompleksem.. Żydzi byli