• Nie Znaleziono Wyników

„Odwilż” w Lublinie - Czesław Popik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "„Odwilż” w Lublinie - Czesław Popik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

CZESŁAW POPIK

ur. 1925; Niedziałowice

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, odwilż w 1956 roku, Miasteczko Akademickie, Chatka Żaka, aleja Sowińskiego, pobicie rektora, wiec, studenci

„Odwilż” w Lublinie

Po powrocie do Lublina byłem na wiecu organizowanym na Miasteczku Akademickim. Byłem, kiedy rektora w gębę student uderzył. Nie pamiętam nazwiska rektora, fajkę palił, z laseczką, u niego zdawałem do doktoratu egzamin z filozofii. To był ogromny spęd ludzi, studentów. Pracowałem już wtenczas w Klinice i w Zakładzie Fizjopatologii. Akurat pacjentów skończyłem przyjmować, komisować, bo w komisji inwalidzkiej byłem. Była godzina szesnasta i wyszedłem na ten plac, jeszcze nie było placu wielkiego, dopiero niektóre budynki stawiano. Chatka Żaka była już budowana.

Awantury były, bo studenci na gazie byli i hałas był, że hej. Rektor się pokazał i mówi:

„Koledzy, koledzy, no czego tyle krzyku, czego...”. Studenci z tego co pamiętam żądali poprawy warunków, poprawy wyżywienia, lepszych stypendiów. I któryś student go [uderzył]. To była odległość ode mnie może osiem może dziesięć metrów.

Widziałem, że koledzy też chcieli puścić się do obrony, ale od razu w kilku podskoczyło koło niego [i nie było potrzeby]. Koło rektoratu było kilku asystentów rektora, zasłonili go zaraz i już skończyli przepraszać. Wyszli i poszli pod pomnik, na aleje Sowińskiego i tam też było jakieś awantury wtenczas. W konsekwencji trochę studentów wywalili albo nawet ukarali. Później chyba rektor chodził, bo sam miał dobre stosunki z komitetem i wyżebrał, żeby nie niszczyć tych studentów. Mądry człowiek z tego rektora był widocznie.

Data i miejsce nagrania 2010-09-28, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Justyna Lasota, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Może i prawda, że coś gdzieś chlapnął, może, wtedy już kończyła się wojna.. To był ten, którego ja wprowadziłem do AK, dałem mu karabin

Ja doznałem tego szczęścia, że dałem dyla ochotniczo, to znaczy ukrywałem się jakoś w tym wojsku i mimo że mnie tak szpiegowali trochę, ale wychodziło się z tego, bo a to

Wyjeżdżałem skąd i otrzymałem zadanie do przekazania ustnego, nigdy na żadnym papierze, ponieważ to były rzeczy, które były ogromnym ryzykiem. Gdyby cokolwiek

Dużo czasu spędzałem w kręgach służb mundurowych, pamiętam że nie wolno było chodzić do kościoła w mundurze, bo inaczej można było mieć problemy. Była nawet taka

Potem rok siedemdziesiąty, lata 70., czyli dekada gierkowska, nastąpiło dalsze polepszenie, jeśli chodzi o rzemiosła, poluzowanie tych wszystkich wolności, że tak

Później, to był rok pięćdziesiąty, może piaty, szósty, chodziłam też na takie spotkania [raczej] wiece, nie spotkania, na Miasteczko Uniwersyteckie.. I tam prelegentem był

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, zniszczenia Lublina, ulica Narutowicza, Krakowskie Przedmieście, Czuby, ulica Lubartowskiej, Zamek Lubelskim, Kino "Korso",

Najlepiej było zawsze wsiadając do pociągu mieć rozeznanie, gdzie wysiąść i na którą stronę.. Nie wolno było wysiąść na tą stronę, gdzie były jednostki niemieckie, bo