• Nie Znaleziono Wyników

Odwilż i wiece na Miasteczku Akademickim - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odwilż i wiece na Miasteczku Akademickim - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Odwilż, wiece na Miasteczku Akademickim

Odwilż i wiece na Miasteczku Akademickim

Później, to był rok pięćdziesiąty, może piaty, szósty, chodziłam też na takie spotkania [raczej] wiece, nie spotkania, na Miasteczko Uniwersyteckie. I tam prelegentem był profesor Łupina, znany nauczyciel ze szkoły Zamojskiego. To były wiece bardzo entuzjastyczne, ludzie mieli nadzieję, cieszyli się. Naprawdę. Bardzo. A koło mnie stał taki pan, zapamiętałam go. On był już może po sześćdziesiątce. I gdy my tak entuzjastycznie tego Gomułkę wzywaliśmy na ratunek, on tak jakoś parzył na nas, może nie pogardliwie, ale tak jakoś z litością, że „ludzie nie wiecie, z czego się cieszycie”. No i okazało się, że ten pan miał rację, bo ta odwilż dosyć szybko się skończyła i wiemy czym się skończyła.

Data i miejsce nagrania 2016-04-18, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie trzeba było nikogo gonić do kościoła, bo jak ksiądz Sedlak miał mówić kazanie w kościele wizytkowskim, to kościół był pełen. Data i miejsce

Był w naszej szkole sekretarz partii, nazywał się pan Mitura i to był chyba taki – tyle, co ja wiem – to był chyba taki mądry człowiek, który chronił trochę młodzież.. Bo

Pamiętam, na 3-go Maja i na mojej ulicy w budynku Kolei Państwowych był sklep w suterenie, gdzie sprzedawali ten chleb na kartki. No to ja zwykle byłam delegowana

No mnie się to podobało, bo tak było ciekawie – przez okno widać było tylko nogi tych, którzy szli po chodniku.. W tych suterenach nawet było czysto i wilgoci się nie

Modne były takie kurteczki dla kobiet, to się lejbiki nazywały, takie rozkloszowane i też kolorowe.. Wcale nie czarne, nie szare, tylko właśnie czerwone, niebieskie,

Jak muszla [koncertowa] była zrobiona, to przed muszlą można było sobie potańczyć przy rozmaitych zespołach.. Na Placu Litewskim jednego dnia grał zespół nie byle jaki,

Na operetkę i do teatru chodziło się na wszystkie przedstawienia, bo to było w dobrym tonie, pochwalić się, że było się w teatrze, że było się na operetce.. Ludzie znali

I kiedyś, pamiętam, z kolegą się tak uczepiłam tych sanek i on już przy Europie powiedział, żebym się puściła tych sanek: „Puszczaj się.. Puszczaj!” A ja nie