• Nie Znaleziono Wyników

Siła i słabość hermeneutyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Siła i słabość hermeneutyki"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Szahaj

Siła i słabość hermeneutyki

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (133-134), 87-94

2012

(2)

Sita i słabość hermeneutyki

C hciałbym , aby h erm e n eu ty k a m iała we w szystkim rację, bow iem to bardzo bliska m i orientacja. U w ażam ją za istotny krok na drodze uzyskiw ania przez h u ­ m anistykę europejską sam ośw iadom ości, a zatem i na drodze jej w stępow ania na teoretyczny etap rozw oju, na którym rejestracje p rze k o n ań zdrow orozsądkow ych zastępuje w ysuw anie h ipotez, które ze zdrow ym ro zsądkiem k u ltu ry zachodniej się ro z sta ją 1. O baw iam się jednak, że h erm e n eu ty k a rac ji we w szystkim nie m a, a przede w szystkim nie jest w stanie stanąć tw arzą w tw arz z konsekw encjam i swych w łasnych odkryć. Że słowem otworzyła puszkę Pandory, a teraz stara się zagonić w szystkie złe duchy z pow rotem do jej w nętrza. N ie sądzę, aby m ogło się jej to udać, o czym dalej.

Skupię się tylko na jednej kw estii, która się z h erm e n eu ty k ą w iąże, a m ianow i­ cie na kw estii in te rp re tac ji, przy czym rozpatryw ać będę tylko jedną w ersję h e r­ m e n eu ty k i - gadam erow ską. W iększość jej tez uw ażam za słuszne, idzie głównie o koło herm eneutyczne, h isto rię oddziałującą (Wirkungsgeschichte), drab in ę in te r­ p retacji, rolę przedsądów czy p rzesądzeń (Vorurteils). M oje w ątpliw ości b u d z i ty l­ ko jedna rzecz. Idzie o zn an ą tezę G adam era m ów iącą o zlew aniu się w procesie in te rp re ta c ji horyzontów : dzieła interpretow anego i in te rp re tato ra . Owa „fuzja ho ­ ryzontów ” m a znam ionow ać u d an ą in te rp re tac ję, która, jak chciałby au to r P raw ­ dy i metody, h o n o ru je zarów no sensy, jakie w nosi tekst, jak i przesądzenia, jakie przynosi ze sobą in te rp re tato r. U w ażam , że w św ietle założeń samej h erm e n eu ty k i teza m ów iąca o owej fuzji jest nie do utrzy m an ia i stanow i jedynie u kłon w stronę

Piszę o „zdrowym rozsądku k u ltu ry zach o d n iej”, gdyż w m oim p rz ek o n an iu tzw. zdrow y rozsądek jest k o n stru k tem kulturow ym , poniew aż zaś k u ltu r jest wiele,

(3)

8

8

Szkice

m yślenia dualistycznego, tradycyjnego dla k u ltu ry zachodniej od jej greckich p o ­ czątków. Główny pro b lem polega m oim zd a n ie m na tym , że nie da się po p ro stu przeprow adzić g ranicy p om iędzy tym , co pochodzi z te k stu sam ego, a tym , co jest owocem twórczej inw encji in te rp re tato ra . H erm en eu ty k a napotyka tu ta j d okład­ n ie te n sam problem , o k tó ry rozbija się podejście ingardenow skie. Idzie o fu n d a ­ m e n taln y podział na to, co już zawsze w tekście obecne, i na to, co w noszone do niego w trak cie in te rp re tac ji. K rótko m ówiąc, uw ażam , że spora cześć p iśm ie n n ic ­ twa dotyczącego p ro b lem u in te rp re tac ji, zrodzona bąd ź to z in sp ira cji h erm eneu- tycznej, bądź też z in sp ira cji ingardenow skiej (jak np. estetyka recepcji w w yda­ n iu Isera i Jaussa) p ró b u je rozw iązać pro b lem de facto nierozw iązywalny, a m ia n o ­ w icie, jak oddzielić to, co w in te rp re ta c ji obiektyw ne (pochodzące od te k stu ), od tego, co w niej subiektyw ne (pochodzące od in te rp re tato ra ). P okusiłbym się n a ­ wet o stw ierdzenie, że jest to głów ny pro b lem literatu ro zn aw stw a jako takiego, którego w szelkie próby rozw iązania - np. przy pom ocy tradycyjnych podziałów na poetykę i na in te rp re tac ję - zawiodły. Powtórzę: w m oim p rze k o n an iu oddziele­ nia tego, co obiektyw ne, od tego, co subiektyw ne w procesie in te rp re ta c ji p rz e p ro ­ w adzić się nie da i w tym sensie jeden z głów nych zam ysłów literaturoznaw stw a jako takiego leży w gruzach: zam ysł w yznaczenia tego, co naukow o o tekście stwier- dzalne, a zatem niepodw ażalne, albowiem zawsze już w n im obecne, i tego, co poza- naukow o (choć n iekoniecznie - am atorsko) w oluntarystycznie doń w kładane, a za­ tem i w ym ienne.

Łatwo się przekonać, że p roblem nie dotyczy tylko kw estii in te rp re ta c ji te k ­ stu, gdy śledzi się losy debat epistem ologicznych w filozofii XX w ieku. Zostały one zdom inow ane przez spór realistów epistem ologicznych z an ty re alista m i epi- stem ologicznym i. C i pierw si utrzym yw ali, że w p o zn a n iu dostrzegam y rzeczyw i­ stość sam ą w sobie, ci drudzy, że jedynie nasze w łasne konstrukty. Pierw si chcieli cofnąć epistem ologię na pozycje przedkantow skie, d ru d zy zaś wyciągnąć w szyst­ kie konsekw encje z p rzełom u kantow skiego w filozofii i p rzy okazji zm odyfiko­ wać nau k ę sam ego K anta. Spór ten , jak w iadom o, nie doczekał się żadnego roz­ w iązania i w tym sensie, jak słusznie dostrzegli to liczn i filozofowie z R ich ard em R ortym na czele, przy p o m in ał odw ieczny spór o istn ien ie Boga i m ożliwość jego udow odnienia. O kazał się zatem całkow icie nierozstrzygalny. Z jednej strony b o ­ w iem zw olennikom realizm u nie udało się pokazać, jak w p o zn an iu m ożem y uchwy­ cić rzeczyw istość sam ą w sobie, skoro używ am y do tego naszych w łasnych n arz ę­ dzi poznaw czych w pływ ających na to, co poznaw ane (np. naszego języka), antyre- alistom zaś przekonać realistów , że - przyw ołując słowa Leszka Kołakowskiego - „choćbyśm y zajrzeli do najgłębszej studni, to zawsze ostatecznie dostrzeżem y w niej jedynie odbicie naszej w łasnej tw arzy” . O kazało się w ostateczności, że spór p o ­ wyższy m iał cechy typowego sp o ru dwóch różnych św iatopoglądów, a nie sporu naukow ego, w którym jedna strona da się przekonać a rg u m e n tam i drugiej. M oim zd a n ie m w p rzy p a d k u sp o ru o in te rp re tac ję m am y do czynienia z analogiczną sy­ tuacją. Spór pom iędzy rea lista m i i k o n stru k ty w istam i w spraw ie sta tu su in te rp re ­ tacji jest nierozstrzygalny, albow iem w ostateczności jest to spór św iatopoglądo­

(4)

wy. Idzie w n im w gru n cie rzeczy o to, czy istnieje coś, co tran sc e n d u je ludzką rzeczyw istość, czy też nie. M oje stanow isko m oże wydawać się dziwne, ale uw ażam , że w pew nym sensie idea te k stu sam ego w sobie - tek stu , k tó ry czeka na in te rp re ­ tację i tej in te rp re ta c ji się opiera, jeśli nie jest ona adekw atna - jest odpow iedni­ kiem idei rzeczyw istości czekającej na swe odkrycie z relacjonow anego powyżej sp o ru epistem ologicznego, zaś jedna i druga są ekw iw alentem idei Boga ze sta re­ go sporu ateistów z teistam i. W p rzy p a d k u sp o ru o in te rp re tac ję, ta k jak w przy­ p a d k u dwóch sporów powyżej przyw ołanych, chodzi w ostateczności o w iarę w to, że istnieje jakiś tekst n iezależny od in te rp re ta c ji lu b „ateizm ” w tej kw estii. D la­ tego też w ydaje m i się, ze spór te n jest p odobnie jak spory relig ijn e (i epistem olo- giczne) n iem ożliw y do ro zstrz y g n ięc ia i optow ałbym za jego p o rzu c en ie m , co m ogłoby praw dopodobnie odpow iadać stanow isku agnostycznem u w sporze o ist­ n ie n ie Boga. (Twierdzę tak, choć sam uw ażam , że w sporze tym znacznie więcej argum entów jest po stronie konstruktyw istów , ale n igdy n ie zdołają oni przekonać do swych racji w ierzących w istn ien ie te k stu sam ego w sobie). Sądzę, że skoro nie m ożna przeprow adzić żadnej w yraźnej granicy pom iędzy tym , co pochodzi od te k ­ stu a tym , co pochodzi od in te rp re ta to ra , należy przyjąć stanow isko pragm atyczne i uznać, że jedyna rzecz, któ ra jest niew ątpliw a to in te rp re tac ja i jej rezultaty, a co za tym idzie skupić swoją uwagę w łaśnie na niej. Z m ierzam do tego, aby nie spie­ rać się więcej o to, czy in te rp re tac ja jest jakoś w ierna tekstow i czy też nie, albo­ w iem nie m ożem y tego sporu rozstrzygnąć n ie m ając d o stęp u do te k stu samego, czyli te k stu poza w szelką in te rp re ta c ją (co jest analogią do niem ożności uzyska­ nia „boskiego p u n k tu w id ze n ia” w epistem ologii2), lecz raczej aby zastanow ić się n a d tym , dlaczego pew ne in te rp re tac je zyskują u zn a n ie a in n e nie, albo n a d tym , jakie są im p lik acje etyczne poszczególnych in te rp re ta c ji lub jakie kryją się za n im i wizje świata (przede w szystkim etyczne i polityczne). Ktoś, kom u ta perspektyw a nie odpow iada, m ógłby rzec, iż istn ieją ta k ie in te rp re tac je, któ re w ogóle nie m ogą wejść do p u li in te rp re ta c ji ta k dyskusyjnych, albow iem to sam tekst je odrzuca, sam tekst staw ia im opór. W m oim p rze k o n an iu t e k s t n i g d y ż a d n e g o o p o ­ r u n i c z e m u n i e s t a w i a , o p ó r s t a w i a j ą j e d y n i e l u d z i e . Strzegą oni jakiejś in te rp re tac ji, tw ierdząc, że strzegą sam ego tekstu. C zasam i sta ra ją się ukryć w te n sposób n a tu rę relacji władzy, jakie w iążą się ze sporem in te rp re tac ji, najczęściej jed n ak n a tu ry tej n ie są w ogóle św iadom i. N ierzad k o w grę w chodzi niem ożność pogodzenia się z konsekw encjam i p rzew rotu k o pernikańskiego w fi­ lozofii, szerzej - w hum anistyce, czy w ręcz całym zach o d n im p o zn an iu , a zatem z faktem , że rzeczyw istość sam a w sobie jest n iepoznaw alna, zaś poznaw alne tylko to, co sam i do niej w nosimy. D la w ielu byłoby to bow iem przy zn an ie się do po raż­ ki poznaw czej o konsekw encjach św iatopoglądow ych, poniew aż pozbaw ione racji byłoby p rzekonanie, że w każdym ro d za ju pozn an ia istn ieje jakaś druga strona, do której d o tarcie uzasadnia d o p i e r o po d jęty w ysiłek poznawczy, w tym przede

Zob. H. P u tn am Realism with a human face, H arv ard U niv ersity Press, C am bridge,

(5)

06

Szkice

w szystkim - naukowy, i n ap e łn iło obawą, że odrzucenie istn ien ia owej „drugiej stro n y ” pow oduje, iż zam iast stanąć m ocno na niezależnym od człow ieka g runcie obiektyw nych danych um ożliw iających pozn an ie Prawdy, zaczynam y się „błąkać w śród swych w łasnych tw orów ” (R. R orty), po p ad am y w całkow ity subiektyw izm i w oluntaryzm (solipsyzm in terp retacy jn y ), a w szelkie sta n d ard y roboty n a u k o ­ wej legną w g ru za ch 3. Tym czasem , jak to w ielokrotnie próbow ałem już pow iedzieć, nic takiego nam nie grozi4. In terp re ta c ja , aby została w ogóle u znana za in te rp re ­ tację, nie m oże być całkow icie dowolna. M u si być in te rp re tac ją, która zn ajduje uznanie w jakiejś w spólnocie in terp retacy jn ej (S. Fish). N ik t nie jest zatem sa­ m otnym in te rp re ta to re m , a zatem solipsyzm in te rp re tac y jn y jest zagrożeniem fik ­ cyjnym . Z resztą już wtedy, gdy przy stęp u je się do in te rp re tac ji, żywi się przesą­ dzenia, któ re są zw iązane z jakąś w spólnotą, z jej k u ltu rą , a zatem pow szechnie w niej przyjętym i p rze k o n an ia m i o charak terze ontologicznym , epistem ologicz- nym oraz aksjologicznym . A to w łaśnie te p rzesądzenia z góry określają k ie ru n k i m ożliwej in te rp re tac ji. To one stają się podstaw ą re k o n stru k c ji tekstów w proce­ sie in te rp re tac ji. N ie grozi n am zatem taka dowolność, frywolność czy subiektyw ­ ność, jakiej boją się obrońcy obiektyw ności in te rp re tac ji, albow iem zarów no na p oczątku in te rp re tac ji, jak i na jej k ońcu zn a jd u je się to, co p o nadindyw idualne: w spólnota i jej k u ltu ra . W szelkie nasze ko n stru k cje in te rp re tac y jn e są m ożliwe tylko dzięki n im 5. N ad to , jak znakom icie przek o n u je G adam er w swojej idei d ra­ b in y in te rp re tac ji, n ik t z nas nie rozpoczyna in te rp re ta c ji zu p e łn ie od początku, od zera, lecz bierze po d uwagę te in te rp re tac je (konstrukcje), któ re zastaje. A k u l­ turow e ko n stru k cje w p ostaci in te rp re ta c ji d om inujących czy pow szechnie u zn a­ nych są n ad e r tru d n e do rozm ontow ania. P rzeciw nicy podejścia k o nstruktyw i- stycznego b łę d n ie zakładają, że jeśli coś jest skonstruow ane, to m oże być łatwo zdekonstruow ane, a cechę trw ałości m oże zachować jedynie coś co dane w sposób O biektyw ny i jako takie zastane6. N ic z tych rzeczy. K onstrukty kulturow e są trw ałe i tru d n e do zburzenia, o czym świadczy chociażby tru d n o ść w zm ianie p rze k o n a­ nia, że istnieje coś takiego, jak tekst oczekujący swej in te rp re ta c ji i zasadniczo od

5

3 N a tem at m ożliwości p o rzu cen ia w p o zn an iu drugiej strony d y skursu

i u stanow ienia m onistycznego p a rad y g m atu poznaw czego zob. J. M itte re r Tamta

strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie poznania, przeł. M. Lukasiew icz,

O ficyna N aukow a, W arszawa 1996.

4 Zob. np. A. Szahaj Granice anarchizmu interpretacyjnego, „Teksty D ru g ie ” 1997 n r 6.

Zob. S. Fish Interpretacja, retoryka, polityka. Eseje wybrane, red. A. Szahaj, tłum . różni, U niversitas, K raków 2002.

Pisząc „O biektyw ne” d u żą literą m a na m yśli obiektyw ność ro z u m ian ą

fundacjonalistycznie, tzn. całkow icie pozakontekstow o (pozakulturow o). O prócz niej istn ieje zwykła obiektyw ność pisana m ałą literą, obiektyw ność, która jest rezu ltatem zgody co do czegoś, uzyskanej w jakiejś w spólnocie b ąd ź to w w yniku debaty, b ąd ź też w w yniku d ziałan ia określonych przesądzeń kulturow ych, które m ożna jed n ak zrekonstruow ać i poddać krytyce.

(6)

niej różny. Ta tru d n o ść rozm ontow ania kon stru k tó w kulturow ych pow oduje, że ta k rzadko spotykam y napraw dę nowe in te rp re tac je, zaś d e rrid ia ń sk ie idee de- k o n stru k cji z n a jd u ją niew ielkie zastosow ania w praktyce interp retacy jn ej.

M uszę jednak przyznać, że ro zu m iem n iek tó re racje etyczne stojące za przy­ w ołanym i powyżej obaw am i zw olenników O biektyw ności in te rp re ta c ji b ąd ź jej dialogowego ch a rak te ru . W tym sensie ro zu m iem także zw olenników h e rm e n e u ­ tyki. M am na m yśli głów nie p rzekonanie, że in te rp re tac ja pow inna być dialogiem pom iędzy in te rp re ta to re m a tekstem , co czasam i w istocie oznacza, że pow inna ona być dialogiem pom iędzy in te rp re tato re m a autorem te k stu 7. Przykładem owego podejścia dialogow ego jest te k st M ich ała Jan u szk iew icza p t. Wczytywanie (się) w tekst. O interpretacji transakcyjnej (w niniejszym num erze „Tekstów D ru g ich ”. Jego au to r stara się un ik n ąć skrajności w ynikających (wedle jego in te rp re tac ji) z po ­ k ła d an ia n ad z ie i we właściwej in te rp re ta c ji w tekście sam ym lub um ieszczania jej całkow icie w czy teln ik u (by użyć sławnego sform ułow ania S. F isha). Jeśli dobrze ro zu m iem autora, chciałby on przekonać nas, że m ożliw a jest droga pośrednia, bliska in ten cjo m h erm e n eu ty k i, ale jed n ak nietożsam a z nim i. Z am iast bow iem mówić o zlew aniu się horyzontów te k stu i in te rp re ta to ra (tak jak to czynił Gada- m er), w oli on mówić o w ym ianie (transakcji) pom iędzy tek stem a in te rp re ta to ­ rem , w w yniku której tekst uzyskuje określoną in te rp re tac ję, a in te rp re ta to r zm ie­ nia siebie („Transakcja oznacza tu wobec tego sytuację, w której n ie tyle dochodzi do jakiegoś «zlania się» horyzontów ro zu m ien ia i in te rp re tac ji, co raczej, przy za­ chow aniu ich w zględnej autonom ii, do zdolności rew idow ania horyzontów ro zu ­ m ien ia i otw artości na to, co nieoczekiw ane”). Podejście to b u d z i m oją sym patię. P roblem jedynie w tym , że choć m aksym alnie osłabia ono dualistyczne założenia h erm e n eu ty k i, to jed n ak ich nie elim inuje. Januszkiew icz aprobatyw nie przyw o­ łuje p rzek o n an ie G adam era, że „dzieło p rag n ie być rozum iane, że jest w n im coś, co wym aga ro z u m ie n ia ”. Pisze dalej:

G ad am er pow iada [...], że to dzieło sam o zachęca do bycia-w spół-aktyw nym . Sam osobi­ ście w olałbym osłabić ten gadam erow ski akcent, ujm ując dzieło jako im p u ls, coś pry- m arnego. O znaczałoby to bow iem , jak sądzę, pow rót do tradycyjnych p rzek o n ań o pier- wotności d zieła i w tórności in te rp reta cji jako zaledw ie k o m entarza. N ależałoby raczej m ów ić o byciu-w sp ó ł-ak ty w n y m , w któ ry m nie d a się w yznaczyć tego, co p ry m arn e (u p rze d n ie, podstaw ow e) i tego, co w tórne. R ów nie słusznie m ożna by przecież mówić o uprzed n io ści dz ia łań in te rp retacy jn y ch . P roblem atykę tę wolę zaw iesić, aby nie p odej­ mować znanego nierozstrzygalnika: co pierw sze - k u ra czy jako?

In ten c ja owego zaw ieszenia jest w m oim p rze k o n an iu jak n ajb ard ziej słuszna i od­ pow iada w cześniej przeze m n ie nakreślonej postaw ie a g n o s t y k a i n t e r p r e ­ t a c y j n e g o . Z auw ażm y jednak, że Januszkiew icz n ie jest konsekw entny. Oto bow iem już w powyższym cytacie pojaw ia się stw ierdzenie o pry m arn o ści dzieła. I to nie w sensie p rym arności rozum ianej b a n a ln ie jako fakt w yprzedzania czaso­

Zob. na ten tem a t D. S za jn ert Intencje autora i etyka interpretatora, w: Filozofia i etyka

interpretacji, red. A. Kola, A. Szahaj, U niversitas, K raków 2007.

(7)

9

2

Szkice

wego m aterialn eg o nośnika znaczeń i sensów w postaci np. k arte k p a p ie ru zap isa­ nych określonym i zn ak am i wobec procesu poddaw ania owych znaków in te rp re ta ­ cji (nikt p rzy zdrow ych zm ysłach ta k pojętej pry m arn o ści nie neguje), ale w sen­ sie większej w ażności w procesie in te rp re tac ji. A zaraz po tem napo ty k am y w te k ­ ście Januszkiew icza p a ra g ra f p t. Co daje tekst? Co daje interpretator? W ty tu le tym stare d ualizm y odżywają z całą m ocą, rysującą się w cześniej perspektyw ę m oni- styczną te k stu /in te rp re ta c ji zastępuje tradycyjna perspektyw a te k stu i in te rp re ­ tacji (in te rp reta to ra). We w spom nianym już p arag rafie pojaw iają się też gorzkie żale n ad „radykalnym subiektyw izm em ” czy „w oluntaryzm em in te rp re tac y jn y m ”, jako rzekom ym i sk u tk a m i niefrasobliw ego obchodzenia się z tek stem p ro p o n o ­ w anego przez R ich ard a R o rty ’ego. W szystko to jest niekonsekw entne i niespójne, a n ad to pokazuje jak tru d n o wyrwać się z objęć pojęć i schem atów m yślowych, k tó re nas od w ieków zniew alają8. Z gadzam się z Januszkiew iczem , że debata na te m at tego, co pierw sze - tekst czy in te rp re ta to r - nie m a już sensu i że należy zadow olić się faktem istn ien ia różnych in te rp re ta c ji i przystąpić do b ad a n ia tego, co owe in te rp re tac je czynią (a ja dodałbym także: jaki jest ich kon tek st kulturow y, w tym aksjologiczny oraz p o lityczny9). Z g adzam się też, iż jednym z istotnych aspektów owego czynienia jest to, że zm ien iają one in te rp re tato ra . Jeśli jednak ta k się do fa k tu in te rp re ta c ji p odchodzi, nie m ożna jednocześnie pow racać do starych dualistycznych założeń, które chciało się porzucić. N a ich rzecz p rac u ją oczywiście problem y, których istn ien ie tekst Januszkiew icza w yraźnie sygnalizu­ je. C hodzi m .in. o problem , jak tekst m oże nas zm ieniać, jeśli nie jest czym ś od nas różnym ? P om iędzy k im toczy się dialog, jeśli nie pom iędzy tek stem a in te r­ p retato rem ? P odejście d u alisty czn e podsuw a n am od raz u gotowe i od w ieków u znane odpow iedzi na te pytania. Podejście m onistyczne m u si dopiero owe odpo­ w iedzi sform ułow ać. M oim zd a n ie m czyniąc to, pow inno wskazać, że w rażenie dialogu pom iędzy in te rp re ta to re m a tek stem od niego niezależnym w ynika z n ie ­ m ożności uśw iadom ienia sobie n araz w szystkich przesądzeń, które k ie ru ją m yśle­ n iem in te rp re tato ra . M am na m yśli to, że tekst w tej perspektyw ie należałoby tra k ­ tować jako wyzwalacz refleksji in te rp re ta to ra skierow anej na uśw iadom ienie so­ bie tych p rzesądzeń kulturow ych, które już były w n im obecne, ale pozostaw ały w stanie typowej dla n ic h skrytości. Rzecz polega na tym , że m y z n a c z n i e w i ę ­ c e j w i e m y , n i ż w i e m y , ż e w i e m y . In terp reto w an y tekst byłby w tej p e r­ spektyw ie jedynie wyzw alaczem procesu w ew nętrznego dialogu, jaki zaczyna się toczyć pom iędzy różnym i p rze k o n an ia m i in te rp re ta to ra , które m ają go w swym

Zob. E. Bińczyk Obraz, który nas zniewala. Współczesne ujęcia języka wobec esencjalizmu

i problemu referencji, U niversitas, K raków 2007.

Z nam ionow ałoby to odejście od epistem ologicznego parad y g m atu in te rp re ta cji na rzecz parad y g m atu określanego czasam i jako etyczny, czasam i jako antropologiczny, a czasam i jako kulturow y. Zob. tek sty zgrom adzone w tom ie

Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. R. N ycz, M.P. M arkow ski,

U niversitas, K raków 2006. 9

(8)

w ładaniu, a przede w szystkim tym i, które sobie uśw iadam ia, i tym i, o których nie m iał d otąd (do m o m e n tu in te rp re tac ji) pojęcia. To, co zdarza się nieoczekiw anie w procesie obcow ania z tekstem , to w tej perspektyw ie odkrycie w trak cie jego in ­ te rp retac ji, iż istn ieją w nas przek o n an ia, o których istn ie n iu d otąd nie w iedzieli­ śmy. A w ta k im razie dialog, o któ ry m m ówi G adam er i za n im Januszkiew icz był­ by dialogiem w e w n ę t r z n y m (pom iędzy różnym i ja w nas), jedynie p ro jek to ­ w anym na zew nątrz, zaś zm ian a, jaka dokonyw ałaby się w in te rp re ta to rz e pod w pływ em in te rp re tac ji, byłaby niczym innym jak tylko odkryw aniem tych aspek­ tów naszej św iadom ości (tych przesądzeń), któ re dotąd były p rze d n am i ukryte (byłoby to przejście od w iedzy m ilczącej do w iedzy jawnej czy od w iedzy „jak” do w iedzy „że”). W tym sensie jeszcze raz spraw dzałaby się zasada dobrze znana z psy­ chologii postaci i św ietnie opisana także na g runcie socjologii w iedzy oraz a n tro ­ pologii kulturow ej, że poznać (zinterpretow ać) m ożem y tylko to, co już w pew ­ nym sensie od zawsze zn am y 10. W p rzy p a d k u in te rp re ta c ji tekstów m ów iłaby ona, że m ożem y je in terpretow ać tylko tak, jak pozw ala n am na to zestaw przesądzeń, które w ładają naszym um ysłem , a któ re są tożsam e z fra g m en tam i k u ltu ry naszej wspólnoty. Świadom tego był sam G adam er. P rzyw iązanie do m yślenia d u alistycz­ nego nie pozw oliło m u jed n ak w yciągnąć w szystkich w niosków z tego faktu. Z a­ trzym ał się on zatem niejako w pół drogi, m im o że w ew nętrzna logika jego m yśli zw iązana z u zn an iem sprawczej m ocy przesąd zeń oraz historyczności in te rp re ta ­ cji popychać go w inna do p rzyznania, iż nie da się już dłużej utrzym yw ać granicy pom iędzy tym , co pochodzi w in te rp re ta c ji od te k stu sam ego a tym , co w noszone doń przez in te rp re ta to ra , a zatem nie da się też uzasadnić tezy o „fuzji horyzon­ tów ” (fuzja m oże wszak następow ać tylko tam , gdzie m am y r ó ż n e od siebie ele­ m enty).

Z auw ażm y teraz, że pow stanie całej tej p roblem atyki, która stanow i te m at n a ­ szego nam ysłu w n iniejszym tekście, jak i w herm en eu ty ce jako tak iej, w aru n k o ­ w ane jest za istn ien ie m k u ltu ry w ew nętrznie zróżnicow anej, bogatej w różne p rze­ konan ia, by ta k rzec. Tylko taka bow iem k u ltu ra stawia w ogóle pro b lem in te rp re ­ tacji, poniew aż tylko na jej g runcie m oże w ystąpić wielość in terp retacji. Tam , gdzie tej ostatniej nie m a, nie m ożna dostrzec tego, że coś takiego jak interpretacja w ogóle istnieje, albow iem cały św iat tw orzy niepow ątpiew alną całość noszącą znam iona n atu ra ln o śc i i oczywistości (n i c nie m oże być inne niż „jest”). P ojaw ienie się p ro ­ b le m u in te rp re ta c ji jest zn ak iem rozbicia pierw otnej jedności kultury. Rozbicie to m u si też owocować pojaw ieniem się o d m iennych w spólnot interp retacy jn y ch , a zatem i podzielonych osobowości, te ostatnie pow stają bow iem głów nie w w yni­ k u partycypacji w różnych w spólnotach interpretacyjnych. A tylko p odzielone oso­

10 Zob. m .in. L. F leck Powstanie i rozwój fa ktu naukowego, przeł. M. Tuszkiewicz, W ydaw nictw o L ubelskie, L u b lin 1986; N .R. H anson Patterns o f Discvovery. A n

Inquiry into the Conceptual Foundations o f Science, C am b rid g e U niv ersity Press,

C am bridge 1958; A. Z ybertow icz Przemoc i poznanie. Studium z nie-klasycznej

(9)

9

4

Szkice

bowości m ogą sam e ze sobą w chodzić w dialog, rzu tu jąc go na zew nętrzny świat tekstów. N ie p rzy p ad k iem zatem pro b lem in te rp re ta c ji nasila się wtedy, gdy k u l­ tu ra ulega p lu ralizacji, jak to było w starożytnej G recji, czasach R eform acji czy w epoce ponow oczesnej różnorodności.

P odsum ow ując pow iedziałbym , że powyższe uwagi m ogą zostać potraktow ane jako dom yślenie lekcji herm en eu ty k i gadam erow skiej do końca, wyciągnięcie z niej w szystkich konsekw encji. Czy rozw iązuje to jed n ak zasygnalizow ane wcześniej p roblem y etyczne zw iązane z koniecznością szacunku dla te k stu czy dla autora, jako In n y ch dom agających się uznania? W pew nym sensie tak. Pokazuje bow iem szansę ocalenia h o n o ru au to ra i te k stu jako spraw cy czegoś, co przez sam fakt swego istn ien ia pozw ala in te rp re ta to ro m lepiej poznać sam ych siebie.

Abstract

Andrzej SZAHAJ

Nicolaus Copernicus University (Toruń)

Strength and weakness of hermeneutics

T h e a u th o r discusses advantages and disadvantages o f herm eneutics as seen fro m th e perspective o f interpretation. H e aims at show ing th a t G adam er's herm eneutics, even though it fo rm u la tes quite a fe w accurate intuitions as to successful process o f in te rp re ta tio n , it is, how ever, unable to deal w ith at least one essential p ro b le m , i.e. w ith m apping th e boundaries b e tw e e n th a t w h ich com es fro m an in te rp re te d te x t and th a t w h ich is c o n trib u te d to it by an inte rp re te r. A cco rd in g t o th e a u th o r th e reason fo r th a t could be fo u nd in th e fact th a t such a b o u nd a ry cannot at all be in tro d u ce d . Having said so, he suggests to reject G adam er's dualist attitude according to w h ich th e reality o f in te rp re ta tio n is being divided into te x t and in te rp re ta tio n , and assume th a t in th e process o f in te rp re ta tio n , th e la tter sim ply overlaps w ith th e te xt, thus th e te x t itself loses any a u to n o m y in th e face o f in te rp re ta tio n . T h e a u th o r claims o n e should leave behind th e p ro b le m o f an accurate in te rp re ta tio n , i.e. faithful to the te x t, and co n ce n tra te instead o n cultural study o f ethical and political reasons fo r th e em ergence o f d iffere n t interpretations. Additionally, he argues it is n o t tru e th a t such an in te rp re ta tive fre e d o m is o p p ose d by th e te x t itself. A cco rd in g to him th e resistance is in tro d u ce d by th e p e o p le and th e ir in te rp re ta tio n s w h ich have in th e process o f th e ir conventionalisation begun to play th e role o f th e te x t itself. Such a resistance can at m ost be associated w ith a set o f in te rp re ta tive co m m u n ities existing in a society and th e ideas shared by th e m . In th a t sense, he repeats an argum ent m entioned som e years ago th a t th e boundaries o f in te rp re ta tive anarchism d o n o t belong to th e text, rath e r to th e cultural co n te xt o f an in te rp re ta tio n .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na piasku drobnym, suchym, białym na kształt śniegu, Ślad wyraźny, lecz lekki; odgadniesz, że w biegu Chybkim był zostawiony nóżkami drobnemi Od kogoś, co zaledwie dotykał

Jedyne miejsca, gdzie będziemy używać algorytmu subtypowania to te, gdzie nie będziemy mieli wy- boru, bo inaczej type-checking zakończy się fiaskiem.. Jeżeli f jest typu t1 ->

Wymieniono tu dziesięć autorytetów, których kolejność, ze względu na liczbę oddanych głosów, ukształtowała się następująco: pierwsze miejsce - nauczyciele (11

Ponadto, jeśli jesteś zarejestrowaną osobą bezrobotną, to możesz także ubiegać się o jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodarczej, w ramach

Genetyczne badania profilaktyczne, jak na przykład badania mutacji w genach BRCA1 i BRCA2 u pacjentek z wywiadem rodzinnego występowania nowotworów piersi czy jajnika oraz mutacji

Kiedy Paweł Grabowski złożył wypowiedzenie w Centrum Onkologii, wielu pukało się w głowę. Kiedy kupił za oszczędności kawałek ziemi pod dom w pobliskiej Kobylance, rodzina

Wtedy może skończy się pewien cykl i zajmiemy się czymś innym. Może wtedy pojawi się filozof, który nie będzie dowodził, że jest filozofem w jeszcze

Obecność na liście świadków licznych kanoników kujawskich z najbliższego otoczenia biskupa (w tym także 3. prałatów kapituły katedralnej włocławskiej) zdaje