• Nie Znaleziono Wyników

Z problematyki badań nad zasięgiem znajomości pisma w starożytności

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z problematyki badań nad zasięgiem znajomości pisma w starożytności"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Wipszycka, Ewa

Z problematyki badań nad zasięgiem

znajomości pisma w starożytności

Przegląd Historyczny 7 4 /1 ,1-28

1983

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

R

O

Z

P

R

A

W

Y

EWA WIPSZYCKA

Z problem atyki badań nad zasięgiem znajom ości pisma w starożytności

UWAGI WSTĘPNE

Zasięg znajom ości pism a w an ty czn ych społeczeństw ach należy do ty ch w ażkich kw estii, k tó re podejm ow ane są rzadko: liczba studiów w yłącznie jej poświęcona jest skrom n a, a u to rz y prac o dziejach szkoły czy lite r a tu r y w ypow iadają się na te n tem a t niechętnie i s k ró to w o 1. P rzyczyn a tego tk w i oczywiście w n ied o statk u odpow iednich źródeł, które u jnożliw iałyby prow adzenie sensow nych, o perujących m etodam i k w a n ty - taty w n y m i badań. P o jaw ią się one dopiero w czasach nam bliskich, nie znajdziem y ich ani dla średniow iecza, ani dla czasów now ożytnych. In te resu jąc e stud iu m na tem a t piśm ienności ludności A nglii w pierw szej połow ie X IX w. w skazuje, że jeszcze dla te j epoki m ożem y m ieć po­ w ażne kło p o ty z doborem w iarygodnych m a te ria łó w 2.

W praw dzie w lite ra tu rz e sta ro ż y tn e j zn ajdziem y sporo w zm ianek o ludziach piśm iennych czy n ie p iśm ie n n y c h 3, k tó re kcm entow ano i ze­ staw iano od daw na, ale w artość ich dla h isto ry k a jest ograniczona. Są to bow iem wiadom ości jednostkow e i izolowane, na k tó ry ch tru d n o b u ­ dować sąd y ogólne. Z estaw ienie ich nie prow adzi nas bow iem daleko, potw ierdza praw dę nie w ym agającą do k um entow ania, iż obok ludzi znających pism o, byli i tacy, k tó rzy te j u m iejętności nie posiedli. P o­ dobnie nie w ym aga dow odzenia, że cyw ilizacja klasyczna w cześnie stała się cyw ilizacją piśm ienną, a więc tak ą, w k tó re j szeroko posługiw ano się pism em w sferze życia publicznego (zapis praw , dok u m en tacja działalno­ ści organów państw ow ych, spraw ozdania urzędników itp.), jak i p ry ­

1 N ajciekaw sze i najgłębiej przem yślane studium to G. С a v a 11 o, Dal segno

incompiuto al segno negato. Linee per una ricerca su alfabetismo, produzione e circolazione di cultura scritta in Italia nei prim i secoli dell’ impero, [w:] A lfa­ betismo e cultura scritta nella storia della societa italiana, Perugia 1978, s.

119—145. Inne prace, o bardziej ograniczonym zakresie, cytow ać będę w dalszym ciągu artykułu.

2 R. S. S c h o e f i e l d , The Measurement of Literacy in Preindustrial Eng­

land, [w:] Literacy in Traditional Societies, wyd. J. G o o d y , Cambridge 1968

s. 311—325.

3 N owsze prace analizujące św iadectw a poszczególnych autorów: E. B e s t ,

A ttitu des to w a rd Literacy Reflected in Petronius, „Classical Journal” t. LXI,

1965, s. 72—76; t e n ż e , Martial’s Readers in the Roman World, „Classical Jour­ n al” t. LXIV, 1968—1969, s. 208—212; R. W. D a n i e l , Liberal Education and

Sem iliteracy in Petronius, „Zeitschrift für Papyrologie und Epigraphik”, t.XL,

1980, s. 153— 159; L. W o o d b u r y , Aristo phanes’ Frogs and Athenian Literacy

(Ran. 52—3, 414), „Transactions and Proceedings of the A merican Philological

A ssociation”, t. CVI, 1976, s. 349—357.

(3)

w atn ego (ak ty re je s tru ją c e sta n p ra w n y w życiu gospodarczym , rod zin­ nym). Typ te j cyw ilizacji jest w pew ny m sto p n iu określony przez ty p pism a i zasięg jego znajom ości. Nie ulega w ątpliw ości, że elity , n a j­ p ierw a ry sto k ra c ja , a n astępn ie now a g ru p a rodząca się w m iastach g reckich w V i VI w. p.n.e. posiadały u m iejętność czytan ia i p is a n ia 4. Podobnie było w św iecie rzym skim . N atom iast przedm iotem sporów może być kw estia jak szeroko była ona rozpow szechniona w śród pozo­ stały ch g ru p społecznych.

Do sp raw oczyw istych należy w stępne założenie, że nie m ożna spo­ dziew ać się pełnej piśm ienności, k tó ra sta je się m ożliw a dopiero w cza­ sach nam w spółczesnych. Z asługa w ty m nie ty lk o przym usow ej szkoły, ale i takiego sposobu życia, k tó ry w ym aga stałego posługiw ania się nab y tą w lata ch dziecinnych um iejętnością, gdyż obow iązek edu k acji na podstaw ow ym szczeblu nie jest jeszcze w stan ie usunąć analfabetyzm u . W iem y rów nież, że znajom ość pism a w śród kobiet jest w starożytności, podobnie jak i w n astępn y ch epokach, znacznie m niejsza niż w śród mężczyzn.

N ależy też pam iętać, że w starożytności um iejętność czytan ia nie m usi iść w parze z um iejętnością pisania. W ynikało to z biegu n au k i szkolnej, a tak że pew nych psycho-fizycznych w łasności procesu k re śle ­ nia znaków. W szkole anty czn ej uczono n a jp ie rw czytania, dopiero po jego opanow aniu przechodzono do sy stem aty cznej n a u k i pisania (dziś n ato m iast obie um iejętności są przekazy w an e dzieciom w ty m sam ym cza­ sie). N ietru dn o więc się dom yślać, jakie b y ły sk u tk i w cześniejszego p rze ­ rw a n ia edukacji. U trzy m an ie biegłości w czy taniu jest łatw iejsze niż u trz y m an ie biegłości w posługiw aniu się pism em , poniew aż to d ru g ie za­ k ład a pew ne przyu czen ie ręk i i, co w ażniejsze, stałe p o w tarzan ie te j czynności. O pisana tu w yżej sy tu a c ja jest ch arak te ry sty c z n a dla bardzo w ielu społeczności p rze d w p row adzeniem pow szechnego n a u c z a n ia 5. S poty k am y ją w różnych k u ltu ra c h i w różnych obszarach św iata. W niosek z ty ch rozw ażań dla naszego p rzed m io tu studiów jest oczyw i­ sty: nie m ożna z czyjejś niezdolności do pisan ia w nosić o niezdolności do odczytyw ania, zwłaszcza prostszych, tekstów .

W A R T O Ś Ć I N S K R Y P C J I D L A B A D A Ń N A D Z A S IĘ G IE M P IŚ M I E N N IC T W A

Uczeni św iadom i ograniczonej w arto ści tek stó w literack ich dla in te ­ resu jący ch nas tu kw estii zw rócili się ku in nym kategoriom źródeł, z k tó ry ch dw ie p rzy n a jm n ie j w y d aw ały się szczególnie dla tak ic h b a­ dań obiecujące: k u in skryp cjo m i papirusom .

P ojaw ien ie się, a n astęp n ie rozpow szechnienie obyczaju w y staw ian ia napisów sam o w sobie było, i byw a jeszcze często, tra k to w a n e jako do­ wód pow szechnej piśm ienności d anej społeczności. K osztow ny zabieg rycia w kam ien iu czy m e ta lu nie m iałby, zda się, sensu gdyby szeroka p u-%

4 Zwraca na to uw agę w ielu badaczy m yśli greckiej. Szczególnie jasno w y ­ raża tę m yśl w sw ych licznych pracach E. A. H a v e l o c k , zwłaszcza w Preface

to Plato, Oxford 1963, s. 40; ostatnio w dziełku interesującym , choć w w ielu

m iejscach bałam utnym i wym agającym stąd w iele krytycyzm u od czytelników:

A u x origines de la civilisation écrite en OccidenҐ, Paris 1981.

5 Wynika to z licznych studiów zam ieszczonych w książce w ydanej przez J. G o o d y , cytow anej w przypisie drugim.

(4)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R O Ż Y T N O Ś C I 3

bliczność nie była w stanie tego odczytać. J e s t to rozum ow anie nazb yt proste; odw ołuje się ono do ra c ji oczyw istych dla n as, ludzi dw udzieste­ go w ieku, nie biorąc w d o statecznym stopniu pod uw agę odm iennej m entalności G reków u schyłku epoki archaiczn ej, w VI w. p.n.e., g dy rodził się obyczaj w y staw iania in sk ry p cji. Sporządzanie tab licy brązow ej czy k a m ie n n ej z uchw ałą zgrom adzenia ludow ego lub któregoś z ciał zbiorow ych m iało nade w szystko stw orzyć dla ogółu m ożliw ość kontroli, zapew nić przek azan ie nieskażonego te k s tu n astęp nym pokoleniom . Sam w idok tak ic h in sk ry p cji stw arzał o kreślone gw arancje, na k tó ry c h m u ­ siało zależeć ludziom dobrze pam iętający m czasy panow ania ary sto k racji, n iesk rępow an ej p raw am i pisanym i 6. To, że liczba osób zdolnych do p rze­ czytania napisów m ogła być bardzo ograniczona, nie zm niejszało poli­ tycznego ich sensu. Ci, k tó rzy chcieli zapoznać się z tek stem , a byli an alfab etam i, m ogli odwołać się do pom ocy kogoś w ykształconego.

D rug a bardzo liczna k ateg o ria in sk ry p c ji — n agrobki — rzadko tylko może służyć badaniom nad zasięgiem piśm iennictw a. W ystaw iać je m ogli bow iem ludzie nie p o trafiący napisu przeczytać. P osiadanie trw ałeg o, okazałego n agrobka było bow iem w yznacznikiem życiowego sukcesu, w idom ą oznaką posiadanego sta tu s u m ajątkow ego. Zw iązek ich z ogólną znajom ością pism a jest na ty le ograniczony, że m ogły one p rze trw a ć k a ta stro fę staroży tn ości i jej specyficznej cyw ilizacji. S ta ra n n a ich a n a ­ liza d a je n ie s te ty skrom ne re z u lta ty . W skazuje na to in te re su ją c y a r ty ­ kuł R. P. D u n c a n a - J o n e s a 7 zw racający uw agę, że liczby o k reśla ­ jące w iek zm arłego często kończą się na 5 lub 0, o w iele częściej niż to by w y nikało z dem ograficznych u staleń . Z pew nością m am y do czynie­ nia nie z anom aliam i dem ograficznym i a z igno rancją w te j m aterii, w y­ stę p u ją cą często w śród ludzi należących do w a rstw niższych, częściej w śród kobiet niż m ężczyzn, nasilającą się w m iarę oddalania się od stolicy. U w agi R. P. D u n can a-Jo n esa są n a pew no słuszne, m a te ria ł dow odow y sta ra n n ie zestaw iony i skom entow any, ale e fe k ty (z naszego p u n k tu w idzenia) są skrom ne i nie m ów ią nic w ięcej nad to, co jest nam już znane.

W ażniejsze od in sk ry p c ji w y staw ian y ch z m yślą o trw a n iu są dla naszych celów inne, m n iej oficjalne, k ategorie. M yślę tu o napisach m alow anych na deskach czy ty n k u , w y d rap y w an y ch w ty n k u , czy naw et w kam ieniu , a także na przed m iotach codziennego u ż y tk u tak ich , jak naczynia z ceram ik i czy m etalu , narzędzia z m eta lu i kości, fig u rk i itp. D opiero rozpow szechnienie ty ch ty pó w in sk ry p cji św iadczy o szerokiej um iejętności pisania i czytania. N ie ste ty niew iele tak ic h napisów p rze ­ żyło w ieki dzielące nas od starożytności. K am ienn e stele czy bloki z n a­ pisam i m ia ły n ieporów nyw alnie w ięcej szans na oparcie się zm ianom . S tąd odw rócenie proporcji: te kateg o rie, k tó re by ły z pew nością n a j­ liczniejsze, dziś są źle reprezen to w an e; kosztow ne i efektow ne, ale w sum ie kied y ś stosunkow o nieliczne, dziś zalegają m u zealn e m agazyny.

U przyw ilejow anym terenem , z którego pochodzi bardzo w iele tak ich napisów , są Pom peje. Z najdziem y w nich kilka rodzajów in sk ry p c ji d a­ jących się użyć w naszych rozw ażaniach 8.

* Zwraca na to uwagę M. I. F i n l e y , La censure da i l s l'Antiquité, „Revue

H istorique”, t. CCLXVII, 1980, s. 11. ,

7 R. P. D u n с a n-J o n e s , Age Rounding, Illiteracy and. Social Differentia­

tion in the Roman Empire, „Chiron”, t. VII, 1977, s. 333—353.

• O piśm ienności ludności Pompei pisze H. H. T a n z e r, The Com mon People

(5)

Z acznijm y od zespołu napisów zw iązanych z igrzyskam i g lad ia to r- skim i. Ryto je na ty n k u , m alow ano w ęglem czy jak ąś kolorow ą glinką. P isano głów nie im iona gladiatorów z w iadom ościam i o odniesionych zw ycięstw ach lub z życzeniam i sukcesu. T en ty p napisów znam y zresztą nie tylko z Pom pejów . O d n ajd u jem y je w tea tra c h , am fiteatrach , cy rkach całego św iata śródziem nom orskiego, aż po k res starożytności 9. Odnoszą się one do różn ych k ateg o rii ludzi w y stęp u jący ch w w idow iskach czy zawodach. W idzowie w k ładali n iek ied y w iele p rac y ry ją c tak ie nap isy na stopniach kam iennych, na k tó ry c h siedzieli w czasie w ielogodzinnych zawodów. T en ty p „tw órczości” przypisać m ożem y p rzeciętnem u w idzo­ wi, należy pow ażnie w ątpić, czy p rzedstaw iciele e lity zdolni byli do ta ­ kich reakcji.

Istnien ie szyldów i anonsów św iadczy rów nież o rozpow szechnionej um iejętności czytania. Je śli o rg an izato rzy igrzysk sporządzali napisy in ­ fo rm ujące o dacie i prog ram ie igrzysk i w idow isk, to liczyli w idocznie na pow szechny odbiór takiego zaw iadom ienia. W te n sam sposób w ypada in te rp re to w a ć liczne in sk ry p c je m alo w an e — tituli picti — odnoszące się do w yborów . N acisk na dość kosztow ną propagandę w izualną zakłada jej skuteczność. Istn ien ie zaw odow ych p isarzy anonsów św iadczy także o tym , że sporządzano je bardzo często.

Na ścianach P om pejów z n a jd u jem y w iele napisów o ch ara k te rz e gospodarczym , k tó re dzisiaj poczynilibyśm y na papierze: tak ic h jak w y ­ kaz sztuk u b ra n ia oddanych i(lub p rzy jęty ch ?) do p ran ia (CIL IV 1392, 1393, 1394), bieżące rac h u n k i domowe, podział pew n ej ilości w ełn y m ię­ dzy kilk a k o b iet (CIL 1507). N apisy sk ład ające się w yłącznie z k o ­ lu m n liczb należy praw dopodobnie um ieścić w te j sam ej kategorii. Dość w ym ow nym dow odem pow szechnej znajom ości pism a są in sk ry p ­ cje w lu p an arze czy też zw iązane z jego funkcjonow aniem , in sk ry p cje nie m ające żadnej określonej fu n k cji społecznej, n o tujące uczucia czy p rzelo tn e n a stro je w rodzaju: L. Istacidi A t q u e m non ceno barbarus

ille m ih i est (CIL IV 1880), czy A fricanus m o r itu r scribet puer rusticus condisces cui dolet pro Ajricano (CIL IV 2258a), a także Hic habita Felicitas (CIL IV 1454), bądź Hedone dicit assibus singulis hic bibitur d ispu ndiu m si dederis meliora bibes, quantos [czy quartos?] si dederis vina Falerna bibes (CIL IV 1679).

Na koniec w y pada w spom nieć o napisaćh na am forach a n o n su ją ­ cych zaw artość (ficos, lo m e n tu m , olivas, liquamen), objętość, d a tę spo­ rządzenia (w p rzy p ad k u wina). A dresow ane są do przeciętnego nabyw cy tow arów i nie m iały b y ra c ji b y tu , g dy b y te n nie był zdolny do ich przeczytania.

Język w ielu p om pejańśkich napisów , oscylacje ortograficzne pozw a­ lają nam upew nić się, że m am y do czynienia z ludźm i, k tó ry c h w y­ k ształcenie jest skrom ne, gdyż dłuższa n a u k a pod k ieru n k iem g ram a ­ ty k a prow adziłaby do opanow ania popraw nego języka. Do podobnych w niosków prow adzi analiza paleograficzna inskrypcji.

9 Napisami takim i zajm ował się u nas ostatnio Z. B o r k o w s k i , Inscriptions

des factions à Alexan drie, w serii publikacji w ykopalisk w tym m ieście, „A lexan­

drie II”, W arszawa 1982, publikując i bardzo starannie komentując napisy- na marmurowych stopniach teatru aleksandryjskiego, pochodzące z początków VII w., a poświęcone woźnicom cyrkow ych fakcji. Autor cytu je przy tym analogiczne teksty z terenów Azji M niejszej.

(6)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R O Ż Y T N O Ś C I 5

W jakim sto p n iu m ożem y tra k to w a ć P o m peje jako przy k ład ty p o ­ wego miasta^ śred n ich rozm iarów i przenosić w nioski w yciągnięte z pom pejańskiego m a te ria łu na całą Italię, czy naw et na łaciński zachód? Na pierw szy rz u t oka nic nie stoi na przeszkodzie tak iem u postępo­ w aniu. Ani gospodarka m iasta, an i jego życie k u ltu ra ln e nie stw arzały w aru n ków specyficznych, szczególnie faw o ryzu jących szeroką znajom ość pisma. Pobliskie H e rk u lan eu m m a w praw dzie nieco in n y zestaw in skrypcji, w k tó ry m jest m n iej takich, jak ie zw ykła w ystaw iać m ie j­ scowa elita 10, jed n ak i w ty m μboższym z epigraficznego p u n k tu w i­ dzenia m ieście spo ty k am y n o tatk i na m u rach , anonseT- im iona w łasne p rzypom inające nam podobne ty p y napisów pom pejańskich. O ile go­ tow a byłab y m przy jąć typow ość P o m p ejó w dla Italii, o ty le w a h a ­ łabym się przed rozciągnięciem jej na te re n prow incji, zwłaszcza tych, w k tó ry ch p ro cesy u rb an iz ac y jn e b y ły m n ie j zaaw ansow ane i w y stę ­ pow ały kom plikacje o c h a ra k te rz e etnicznym , a także krótsze były tra d y c je m u n icyp alne, m niej rozw in ięte rzem iosło i handel. O kreślenie stopnia typow ości P om pejów jest ogrom nie w ażne ze w zględów źródło- znawczych. Nie znam y innego zespołu g raffiti i tituli picti o tak iej liczebności; z różnych m iast, z różnych obszarów posiadam y pojedyncze napisy te j kateg orii. Isto tn e jest więc, czy m ożem y za każdym razem rek o n stru o w ać sy tu ację w edle p o m pejańskiego w zoru, czy nie. Sądzę, że należy to czynić ostrożnie; m ożem y sobie dobrze w yobrazić izolo­ w ane przy p ad k i ry cia czy m alow ania napisów przez nieduże g ru p y ludzi działających w szerszych środow iskach, w k tó ry ch analfabeci byli liczni. K ierow ać nim i m ógł nie ty le w zgląd na to, co socjolodzy nazw ą p o trzeb ą kom unikacji, a raczej p rzyzw yczajenie n ab y te w in ­ nych grup ach , na in nych teren ach , m oda, snobizm itp. W alor P om pejów »tkwi w ich, nasyceniu napisam i, i to rozm aitym i, z których każdy stw a ­

rza jakieś p o d staw y do w nioskow ania o stopniu piśm ienności m iesz­ kańców; w szystkie razem nadają naszym w nioskom w alor pew ników .

W arto dorzucić słowo o napisach na p rzedm iotach codziennego u ż y t­ ku. Św iadczą one o piśm ienności w ytw órców , często nisko uplasow anych w h iera rc h ii społecznej (m yślę tu na p rzy k ład o napisach na ceram ice p ro duk ow an ej w w ielkim ośrodku te j gałęzi w ytwórczości, w galijskim La G raufesenque).

W reszcie in te resu jąc y c h dan y ch m ogą dostarczyć in sk ry p cje na ce­ głach. Biorę tu po uw agę nie tzw. stem ple in fo rm u jące o prod ucentach, w yciskane na poszczególnych sztukach, ale napisy w ykonane ostrym narzędziem w m o k re j glinie przed w ypaleniem . Treść ich jest rozm aita n . M am y in fo rm acje o liczbie cegieł w ypro d u ko w anych w danym dniu, im iona w łasne, nazw y m iejscow ości, lite ry (często w porządku a lfa ­ betycznym ). G odny uw agi jest te k s t zaw ierający h e k sam e tr w spom i­ nający o H om erze i w ojnie tr o ja ń s k ie j12. W artość w szystkich tych napisów dla naszych rozw ażań tk w i w tym , że m ogli je sporządzać w yłącznie ludzie m ający dostęp do m o k rych cegieł zn ajdu jący ch się na placu p ro du kcji. Poniew aż n ik t nie u d aw ał się tam w yłącznie w

10 H. S o l i n , Die Herkulanensischen 'Wandinschriften, Ein soziologischer V e r­

such, „Cronache ercolanensi”, t. III, 1973, s. 99.

11 Zob. napisy opublikowane przez В. B i e s z e l e w a [w:] Epigrafiski prino-

czi, Sofia 1952, s. 47—52.

12 lnscriptiones Daciae Romanae t. II, wyd. G. FI o r e s с u, C. C. P e t r o - 1 e с u, Bucarest 1977, nr 390. W tym samym tom ie w ydaw cy zam ieścili teksty wielu innych napisów na cegłach.

(7)

celu znalezienia m a te ria łu piśm iennego (innych i w ygodniejszych było w szak tyle), ogranicza to zdecydow anie k rąg ew e n tu aln y c h autorów . Mogli być nim i albo sam i robotnicy, albo, co w ydaje się bardziej p ra w ­ dopodobne, n adzorcy k o rzy stający z m ożliw ości sporządzenia n o tatek , bądź w y p isu jący różne rzeczy z czystej nudy. Jeśli pam iętać p rzy ty m będziem y, że w iele w y tw ó rn i cegieł należało do arm ii (zwłaszcza na obszarach narfdunajskich, skąd pochodzi większość takich zabytków ) to będziem y m ogli uznać je za dowód znajom ości pism a niższych ofi­ cerów (do sp raw y piśm ienności te j g ru p y jeszcze wrócę). S k upienie znalezisk cegieł z napisam i w ty m obszarze w ym aga kom entarza. Nie w ynika ono ze szczególnego zam iłow ania ich m ieszkańców do p isy w a­ nia na m okrych cegłach, ale p raw ie na pew no z w y ją tk o w e j troski, jak ą tak ie zabytki są otoczone przez n iek tó ry ch ' archeologów p ro w a ­ dzących tu poszukiw ania (celuje w ty m R um un D. Tudor). A by odkryć napis na cegle trz e b a ją bardzo s ta ra n n ie oczyścić, co p rzy ta k m aso­ w ym m a te ria le je s t zajęciem pracochłonnym i może się w ydać niece­ low ym (zwłaszcza na tere n ac h m ający ch dużo in n y ch źródeł).

F U N K C J O N O W A N I E IN S T Y T U C J I P O L IT Y C Z N Y C H A Z A S IĘ G P IŚ M IE N N O Ś C I

In te resu jąc e w yn iki w b ad aniach nad piśm iennością staro ży tn y ch uzyskują w spółcześni badacze w drodze analizow ania m echanizm ów życia politycznego. M a te ria łu dowodowego szuka się więc w tak ich p rz y ­ padkach nie w bezpośrednich d e k la rac ja ch źródeł, ale pośrednio, w sposobie funk cjon ow ania in sty tu cji. P rzedm iotem tak ich badań są A ten y klasyczne w iek u V i IV p.n.e. oraz schyłek rep u b lik i rzym skiej.

Na szeroką znajom ość pism a w A ten ach w skazuje p ro ced u ra o stra ­ cyzm u 13, k tó ra b y łab y nie do pom yślenia, g d y b y nie istniało duże grono ludzi zdolnych do sporządzenia napisów . Nie należy jedn ak p rz y j­ m ow ać o p tym istycznych w niosków, gdyż nie istn iał obow iązek osobistego w ypisania im ienia ostracyzm ow anego. Poucza nas o ty m anegdota opow ie­ dziana p rzez P lu ta rc h a w żywocie A ry sty d esa, w edle k tó re j pew ien niepiśm ien ny A teńczyk o um ieszczenie na skorupce im ienia A rý styd esa poprosił sam ego zainteresow anego (A rist. 7.7). P odobnie in te rp re to w a ć należy znalezisko 190 ostrakonów z w ypisanym przez 14 „ rą k ” im ie­ niem Tem istoklesa, o d k ry ty ch w zagłębieniu na zboczu A kropo­ lu. W skazuje ono na obyczaj p rzygotow yw ania z góry „głosów ” p rze ­ znaczonych do rozdania w czasie zgrom adzenia. W iadom ości na te m a t fun k cjo n o w an ia sądów przysięgłych nie są dostatecznie jasn e na tyle, by śm y m ogli założyć, że w szyscy sędziowie m usieli rów nież czytać i pisać. N ajciekaw sza wiadomość, św iadcząca o rozpow szech­ n ien iu ty c h um iejętności, zawTa rta je st w m ow ie P seudo-D em ostenesa przeciw M ak artatoso w i (Ps. Dem. 43, 18). P rz em a w iają c y w padł w pew nym m om encie na pom ysł, aby w ypisać na tabliczce stosu nki po ­ krew ień stw a pew nego człow ięka i u łatw ić w te n sposób sędziom zro­ zum ienie spraw y. Zdał sobie jed n a k zaraz spraw ę, że nie w szyscy będą w stan ie przeczytać te k st ze w zględu na odległość. In n y ch tru d ­ ności a u to r nie bierze w ogóle pod uw agę. D odajm y do tego, że w

13 Por. F. D. H a r v e y a Literacy in t h é f Athenian Democracy, „Revue des Etudes Grecques” t. LXXIX, 1966, s. 595—635 z korektam i dokonanymi p rzeí L. W o o d b u r y w artykule cytow anym w przypisie trzecim.

(8)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R O Ż Y T N O Ś C I 7

dziełach A ry sto fan esa i E urypidesa znajdziem y d rw in y z n iepiśm ien ­ nych ludzi, k tó ry ch pojaw ienie się św iadczy o tym , że w idow nia m u ­ siała w sw ej m asie być piśm ienna; inaczej żle reagow ałaby na tak ie dowcipy.

P rzedm io tem sporów jest in te rp re ta c ja ty ch ustępów A ry sto fan esa (zwłaszcza w „Ż abach” ), w k tó ry c h a u to r odw ołuje się do znajom ości tekstó w litera c k ic h u sw ych słuchaczy. Czy rzeczyw iście czy tyw ali oni dzieła literack ie, a n aw et w ięcej — je posiadali? W ydaje się to w ą tp li­ we. Sam a znajom ość tek stó w nie jest m iaro d ajn a (jak b y łab y dziś), gdyż G recy te j epoki m ieli z nim i p rzede w szystkim k o n tak t w drodze słu ­ chania; czytanie ich (poza pew nym i kręgam i) m usiało być zupełnie w yjątkow e.

Ponow ić w ypada (jak w p rzy p a d k u Pom pejów ) p y tan ie o typow ość a te ń sk iej sy tu acji. Nie w ydaje m i się, byśm y m ogli odpow iedzieć na nie tw ierdząco. D em okracja nie zakładała au to m aty czn ie pow szechnej piśm ienności, ale na pew no ją stym u lo w ała. In te n sy w n y rozw ój h a n d lu i rzem iosła działał w ty m sam ym k ie ru n k u . W innych m iastach sy ­ tu a c ja m u siała býc gorsza 14.

N ajciekaw sze i stosunkow o n a jb a rd zie j p recy zyjn e w nioski dadzą się w yciągnąć z an alizy pro ced u ry głosow ania na zgrom adzenich rzy m ­ skich w schyłkow ym okresie r e p u b lik i15. P rzypom nę, że w d ru g ie j po ­ łow ie II w. p.n.e. w prow dzono w k ilk u etap ach głosow anie ta jn e —

per tabellam. Ju ż te n sam fa k t św iadczy o szerokiej znajom ości pism a,

bez którego w alka o głosow anie za pom ocą tabliczek b y łab y ab su rd aln a. P a m ię ta jm y też, że urzędn icy k ie ru ją c y zgrom adzeniem afiszow ali n a ­ zw iska k an d y d ató w lu b te k st p ro p on o w an ej u staw y (bądź jego skrót). Nie w szystkie szczegóły p ro ce d u ry głosow ania są d la nas jasne. W iem y, że jego uczestnikom w ręczano tabliczki, n ato m iast trzeb a było m ieć w łasne stilusy. Nie jesteśm y pew ni, w k tó ry m m om encie obyw atel otrzy m y w ał tabliczkę do ręki: czy już wówczas, gdy znajdow ał się w zagrodzeniu, gdzie zbierali się członkow ie te j sam ej c e n tu rii czy

tribus, czy później, w chw ili w stęp o w an ia na m ostek — p ons — przez

k tó ry przechodzono, aby u jego k re su oddać głos. N iew ykluczone, że należy p rzy jąć tę dru gą ew entualność. W skazuje na to może treść u s ta ­ w y M ariusza z 118 r. p.n.e., n a k azu jącej zw ężenie m ostka. M iało to uw olnić głosujących od natarczyw ości ag itu jący ch za tak im czy in ny m kan d y d atem , k tó rzy do o sta tn ie j chw ili próbow ali sw ojej szansy. Z daniem n iek tó rych uczonych św iadczy to o w y p ełn ian iu tabliczki w łaśnie na m ostku. Nie jest to jed y n a m ożliw a in te rp re ta c ja tego tek stu . O by­ w atel m ógł bow iem w tym m om encie zm ienić p ierw o tn y zapis, za­ m azując te k s t na tabliczce p o k ry te j w oskiem . T rudno bow iem w yobrazić sobie, ab y w szystkie tabliczki w ypisyw ano na m ostku, gdyż to po­ chłaniało by bardzo w iele czasu. W p rzy p ad k u zgrom adzeń leg islacy j­ nych, gdy trz e b a było napisać ty lk o A [antiquo] lub V [uti rogas] było to proste, ale ile m in u t zabierałoby odnotow anie im ion kandy datów ?

14 Zasygnalizuję tu dwie ciekaw e prace, które w skazują na fałszyw ość dość rozpow szechnionego poglądu o niepiśm ienności Spartan: T. A. B o r i n g , Literacy

in Ancient Sparta, Leiden 1977 oraz P. A. C a r 1 1 e d g e, Literacy in the Spartan Oligarchy, „Journal of H ellenic S tu d ies” t. LXXXVIII, 1978, s. 25—38.

15 E. B e s t , Literacy and Roman Voting, „Historia” t. XXIII, 1974, s. 428—438. Z estawienie źródeł i współczesnych hipotęz na tem at przebiegu głosow ania znaj­ dzie czytelnik w książce C. N i с o 1 e t, Le m étier de citoyen dans la Rom e

(9)

T rzeba przyznać, że nie w iem y, czy podaw ano je w pełnym brzm ieniu, czy w skrócie (np. inicjały). Nie w iem y też, co gorsza, czy w szyscy obyw atele byli zobow iązani do w skazania tak ie j liczby kandydatów , ile było m iejsc do obsadzenia (przy w yborach na konsulów czy cenzorów było to pro ste, ale w yobraźm y sobie kłopoty z kolegiam i try b u n ó w , czy gorzej jeszcze — kw estorów ). W ysunięto h ip o te z ę 16, w edle k tó re j każdy głosow ał ty lko na jednego k an d y d ata. Ma ona pow ażne p odstaw y źródłowe, choć nie ta k solidne, by usunąć rodzące się w ątpliw ości. W skazyw anie tylk o jednego k and y d ata upraszczałoby proced urę w y­ borczą i czyniłoby praw dopodobnym w ypisyw anie tabliczki na sam ym m ostku.

In te resu jąc e wiadom ości na tem a t p ro ce d u ry w yborczej w y n ik ają z epizodu opow iedzianego przez P lu ta rc h a w żywocie K atona M łod­ szego (4, 6, 2). P o lity k te n p ełnił fu n k cje stra ż n ik a (custos) przy u rn ie w czasie w yborów jednego ze sw ych przyjaciół. W pew nej chw ili zdał sobie spraw ę, że w u rn ie zn ajd u ją się tabliczki w ypisane przez tę sam ą rękę. Był to w y starczający powód do p rzerw an ia procedury. Je śli tra k to w a ć à la lettre to św iadectw o, stw ierdzić należy, że niepiś- m ienność elim inow ała człowieka z udziału w głosow aniu. Aby sp ra w ­ dzić, czy o b y w atel posiadł um iejętność pisania, czy nie, trzeb a było w ręczać m u tabliczkę na m ostku, inaczej nie dało się w ykluczyć po­ m ocy przyjaciół czy przygodnych sąsiadów w saepta. Sądzę, że przekaz P lu ta rc h a trz e b a tra k to w a ć m n iej rygorystycznie. P ro te st K ato na m iał za podstaw ę p ojaw ien ia się dużej liczby tabliczek napisnych przez tę sam ą osobę, p o w tarzan ie się tego sam ego c h a ra k te ru pism a na k ilku m iałoby in n y sens i nie daw ałoby się w ychw ycić (zwłaszcza jeśli w y ­ pisyw ano ty lko inicjały).

W sum ie, n aw et jeśli nie p rzyjm iem y tezy o w ykluczeniu niepiś­ m ienny ch obyw ateli z głosow ania, zdajem y sobie spraw ę z tego, że w założeniu całej p ro ce d u ry leżała pow szechna znajom ość pism a, k tóra obejm ow ała n aw et najuboższe g ru p y m ężczyzn w Rzymie. W arto też pam iętać, że w yb o ry nie ograniczały się do Rzym u. W ybierano \yszak także w ładze w m iastach italskich, z k tó ry ch znaczna już w ted y część naśladow ała rzym skie in sty tu cje. Później sp otkam y je w całym niem al im perium .

In te resu jąc e zabiegi badaw cze d a ją się w ykonać w tek stach d o ty ­ czących a r m i i 17. W arm ii rzym skiej dbano o zaciągnięcie do każdego oddziału pew nej liczby ludzi zn ających pism o. W arto zacytow ać tu św iadectw o W egecjusza, k tó ry w praw dzie żył w IV w n.e., ale w sw ym utw o rze pisanym nie ty le w oparciu o p rak ty k ę, co o sp ecjali­ styczną lite ra tu rę , re je s tru je fa k ty znacznie starsze. „Poniew aż w le ­ gionach nie b rak zajęć w ym agających um iejętności pisania, dobrze jest, jeśli ci, k tó rz y p rzepro w adzają pobór, biorą pod uw agę nie ty lk o w zrost, siłę fizyczną i przytom ność um ysłu re k ru ta , ale i ew entu alną znajom ość liter, cyfr, rach un ków . C odziennie prow adzi się w ak tach rach u n k i całego legionu, zapiski różnyc^i zarządzeń, św iadczeń żołnierskich i w y ­ datków p ieniężnych całego legionu; n o tu je się to w szystko z jeszcze większą niem al skru p u latn o ścią niż cyw ilne sp ra w y pcdatkow e,

spisy-,e U. H a l l . Voting- Procedure in Roman Assemblies, „Historia” t. XIII, 1964,

s. 267—306. 4 i,

17 Interesujące wiadom ości u E. B e s t a, Ťiie Literate Roman Soldier, „Clas­ sical Journal” t. LXII, 1966, s. 122—127.

(10)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R O Ż Y T N O Ś C I 9

w ane w księgach płatniczych zw anych polyptycha. W czasach poko­ jow ych zapisuje się codzienną zm ianę w arty , krótko odnotow uje im io­ na żołnierzy pełniących jed en po drug im k o lejne straże i p race te r e ­ nowe w edle p orządku c en tu rii i dziesiątek. W ten sposób przestrzega się spraw iedliw ego podziału pracy, nie obciąża się zbytnio jednych, ani nie pozw ala na nieróbstw o drugich. Tu rów nież — w p a ru słow ach — zapisuje się nazw iska żo łnierzy zw olnionych na urlopy, dokładną datę i czas trw a n ia u rlo p u ” (Ep. rei m ilitaris II, 19, tł. A. K o m o r n i c k a ) . T w ierdzenia W egecjusza zn ajd u ją p otw ierdzenie dzięki papiru som z n a­ lezionym w Egipcie, a odnoszącym się do stacjon ujący ch tam jednostek rzym skich, jak i dokum entom pochodzącym z D ura Europos.

Ś w iadectw a Polibiusza i L iw iusza p rzek o n u ją nas, że pow szechny był zw yczaj w ydaw ania rozkazów na piśm ie, a także pisem nego p rze ­ kazyw ania haseł strażom . Dowódcy wyższego stopnia m usieli wszyscy być p iśm ienni z ra c ji sw ej przynależności do elity, w ydaje się jednak, że i na niższych szczeblach zakładano opanow anie um iejętności czy­ tania. Ci, k tó rzy je posiadali, m ieli lepsze p ersp ek ty w y k a rie ry (zwłaszcza w służbach, k tó re dziś nazyw am y in te n d e n tu rą ) i większe m ożliwości „urządzenia się” w oddziałach (otrzym anie lepszego przy działu służbo­ wego, zw olnienie od cięższych p rac fizycznych). W zględy te by ły d o sta ­ tecznie w ażkie, aby skłonić am bitniejsze jednostki, któ re w chw ili w stę­ pow ania do arm ii b y ły niepiśm ienne (a takich m usiała być p rz y tła ­ czająca większość, biorąc pod uw agę, że now ych żołnierzy zaciągano w w arstw ach społecznych, k tó re nie m iały zw yczaju kształcenia dzieci) do podjęcia tru d u opanow ania sztu k i czytan ia i pisania. W ładze w ojskow e na pew no nie organizow ały nauczania, ale dom yślać się m ożem y, że w roli nauczycieli byli w stanie w ystąpić starsi żołnierze czy podofice­ rowie.

W A R T O Ś Ć P A P I R U S Ó W D L A B A D A Ń N A D Z A S IĘ G IE M P IŚ M IE N N O Ś C I

In te resu jąc y c h nas danych na te m a t zasięgu piśm ienności oczeki­ wano od papirusów , k tó re w zbogaciły w a rszta t staro ży tn ik ó w sto su n ­ kowo późno, dopiero z początkiem X X w. Dla w szystkich oczyw iste było, że w in n y one być p rzy d a tn e w znacznie w iększym sto pn iu niż inskrypcje. P red esty n o w ało je w pierw szym rzędzie bogactw o rcdzajó w tek stó w o św ietlających różne sy tu a c je i różne środow iska. W p oró w n a­ niu z nim i n ap isy są ubogie i m onotonne. Pochodzenie p apirusów z m a ­ łych i śred n ich osad dodaw ało im w artości w oczach uczonych: o trz y ­ m yw ali do rą k fra g m en t o ry g in aln ej d o ku m en tacji zw ykłych, p rze c ię t­ nych, a więc, jak się mogło w ydaw ać, typow ych m iejscowości. W p ie rw ­ szej chw ili liczba p ublikow anych i czekających na p ub likację tekstów robiła w ielkie w rażenie; p rzyzw yczajeni do pracy z niew ielką ilością w zm ianek badacze czuli się nim i zalani. Ta fascynacja, nota bene, szyb­ ko prysła, p a p iru sy bow iem nie są dostatecznie liczne, b y um ożliw ić b adania staty sty czne. ·

A naliza c h a ra k te ru te j obszernej, nie m ającej analogii w innych źródłach staro żytn ych , d o k u m en tacja - pozw ala już na pew ne w stępne w nioski w in te re su ją c e j nas kw estii. Nie ulega w ątpliw ości, że poza

(11)

elitą w ładzy (któ rej piśm ienność jest poza dyskusją) i kapłanam i, k tórzy m u sieli czytać i pisać, aby być w stan ie spraw ow ać k u l t 18, w Egipcie działać m usiała bardzo liczna g ru p a urzędników niższego szcze­ bla, k tó ry c h dziełem była nie dająca się n a w e t w yobrazić m asa tekstów , ty lk o w m izern ej części do dziś zachow ana. P ew n e jest, że w Egipcie podstaw ow y czynnik sty m u lu ją c y rozpow szechnienie się znajom ości pis­ m a stanow iła działalność a p a ra tu państw ow ego. Jego s tru k tu ra i m e­ chanizm y działania b yły takie, że kom u nik acja m iędzy szczeblam i od­ byw ała się w form ie pisem nej, a podejm ow aniu każdej decyzji to w a rz y ­ szyło grom adzenie odpow iednich pisem nych inform acji. Z akłada to istnienie licznej g ru p y ludzi zdolnych do sporządzania dokum entacji, działających nie ty lk o w ośrodkach w ładzy p o d ejm ujący ch decyzje, ale w e w szystkich m iejscow ościach, zarów no m ałych jak i dużych. N aw et w e w siach spotkać m ożna było co n a jm n ie j k ilk a osób óędących w stanie p rzeczytać pism a przychodzące, sporządzić p ro ste w ykazy i odpowiedzi dla w ładz wyższego szczebla. Z istnien ia ta k ie j m aszyny auto m atyczn ie (a jak się d alej okaże — niesłusznie) w yciągam y zazw yczaj w niosek, że w szyscy członkow ie a p a ra tu w ładzy m usieli być piśm ienni, in n y m i słowy, że nie pow inniśm y m ieć do czynienia z podziałem na dostojników (nie um iem znaleźć lepszego słowa, a nie chcę użyć te rm in u urzęd nik ) p odejm ujących decyzje i ponoszących odpow iedzialność, a z d ru g iej stro n y pisarzy, k tó ry ch racją b y tu było w yłącznie posiadanie techn iki pisania.

Na nasze szczęście p a p iru sy zaznajam iają nas nie tylko z działan iem a p a ra tu państw ow ego. W prow adzają nas rów nież w sferę życia p r y ­ w atnego ludzi należących do różnych w a rstw społecznych. M ożna było sądzić, że zyskam y inform acje prow adzące dalej, poza stw ierdzenie piś­ m ienności ludzi zamożnych.

W rzeczyw istości, p ap iru sy są nieco gorszym źródłem niż m ożna się byłoby tego spodziewać. Na p rzy k ład m usim y w łaściw ie w yłączyć z b a­ dań listy p ry w a tn e , choć na pierw szy rz u t oka one w łaśnie zdają się dostarczać nam w ielu wiadom ości o biednych, prostych m ieszkańcach wsi czy m iasteczek. Spontaniczność ich treści nie oznacza b y n a jm n ie j, że m usiały pochodzić spod pióra nadaw cy. W iem y bowiem dobrze, że w Egipcie działali pisarze gotow i za drobną opłatą przygotow ać list czy odczytać przy b y łą z daleka korespondencję. P isarz u rzę d u jąc y na publicznym placu, przed św iątynią, w porcie, jest postacią dobrze zn a­ ną także z inn ych teren ó w i epok (w Egipcie działali oni jeszcze w okresie m iędzyw ojennym ). D uża ilość błędów językow ych sp o ty kan a w w ielu listach, a także ich graficzna niezręczność może nam n iekied y gw arantow ać, że te k s t nie był dziełem profesjonalisty, ale tru d n o o uzyskanie w iarygodnego k ry te riu m nieporadności, pozw alającego na u stalen ie granicy, k tó re j nie pow inien przekraczać człow iek żyjący (do­ słow nie) z pióra. Liczne bardzo w śród pap iru só w a k ta w ro d zaju um ów m ałżeńskich, rozw odów, dokum entów dzierżaw nych, testa m e n tó w itp. też nie p ow inny być tra k to w a n e au to m aty cznie jako dowód p iśm ien ­ ności tych, dla k tó ry ch je sporządzano. P rz y istn ien iu urzędników n o

ta-18 S. S a u n e r o n . L e i conditions d ’accès *rt la fonction sacerdotale à ľepoque

gréco-romaine, „Bulletin de l’Institut Français d’A rchéologie O rientale” t. LXI,

(12)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R 0 2 Y T N 0 Ś C I 11

rialnych , przy zasadzie p rzedkład an ia w sądach a k t w p rzy p a d k u sporu, oczyw ista dla w szystkich była konieczność grom adzenia tak ic h do k u ­ m entów , n aw et jeśli nie p otrafiono ich przeczytać, ani, z czym trzeb a się w Egipcie liczyć, pojąć, gdyż sporządzone zostały w języku niezro­ zum iałym dla k o n trah en tó w . K w ity za zapłacenie podatków , przech o­ w yw ane pieczołow icie, dowodzą nam ty lk o istnienia sk ry b y w urzędzie podatkow ym , nie m ówią nam o piśm ienności podatników .

D otk nęłam tu sp raw y bardzo isto tn e j dla dziejów E giptu greckiego. G recy są w szak m niejszością w ty m ta k lud n y m k raju , którego p rz y tła ­ czająca w iększość ludności, zwłaszcza w iejskiej, nigdy nie nauczyła się ich języka.' Z tego p u n k tu w idzenia istn ie je zasadnicza różnica m iędzy sy tu a c ją Pom pejów , a sy tu acją dow olnej m iejscow ości w dolinie Nilu.· Egipt nie jest więc w y jątk iem w staro ży tn y m świecie. Podobny sta n rzeczy istn iał niem al na całym W schodzie, a i w części zachodniej św iata śródziem nom orskiego znajdziem y p rzybliżone sy tu a c je (na przy k ład na n iek tó ry ch obszarach A fryki północnej). D odatkow a ko m plikacja w Egipcie polega na istn ien iu inn y ch niż grecki system ów pism a. Nie- piśm ieność d an ej osoby notow ana w dokum encie greckim nie m usi oznaczać niepiśm ienności w ogóle. W okresie hellenistycznym i w po­ czątkach ok resu rzym skiego m ożem y się liczyć ze znajom ością pism a dem otycznego, w czasach b izan ty ń sk ich (do czego jeszcze wrócę), k o p - tyjskiego. P ism a dem otycznego używ ano szeroko do sporządzania d o k u ­ m entów p ry w a tn y c h . Posługiw ano się nim i w korespondencji, ale już o w iele rzadziej, a także w celach literackich. M ateriał te n u stę p u je bardzo w y raźn ie tak co do liczby, jak i bogactw a gatunków , d okum en ­ tom w języ ku greckim . Nie d y sp o n u jem y jeszcze ścisłym i danym i, gdyż w m agazy n ach m u zealnych i bibliotecznych jest jeszcze w iele ty ch tekstów , bardzo tru d n y c h do edycji, o pracow yw anych przez niew ielkie grono uczonych, pracu jący ch z konieczności wolno. Nie m am y jed n a k w ątpliw ości, co do zasadniczych rela cji m iędzy tek stam i greckim i a de- m otycznym i. N ie pow inno nas to dziwić, jeśli pam iętać będziem y 0 s tru k tu ra ln e j przew adze pism a alfabetycznego nad bardzo skom pli­ kow anym system em u p raw ian y m w yłącznie w św iąty n iach przez k a­ płanów i zaw odow ych pisarzy. P o n ad to w ładza w Egipcie należała do G reków i to określało, w jak im piśm ie i języku będzie sporządzana d o k u m en tacja oficjalna.

Mimo całego bogactw a p ap iru só w greckich, pierw sze w yniki badań były raczej n iez a c h ęc a jąc e 19. Liczono dość gorliw ie w ypadki a n a lfa ­ betyzm u, łatw e do uchw ycenia w a k ta c h p ry w atn y ch , gdyż stro n y 1 św iadkow ie m usiały je podpisyw ać. Nie na w iele tak ie ra c h u n k i się p rzydaw ały , gdyż p a p iru sy są liczne, ale nie ta k liczne, b y poddaw ały się badaniom m etod am i statysty czn y m i. W sum ie dokładniejsze zesta­ w ienie m a te ria łu dowodowego nie pozw alało nam posunąć się poza stw ierdzenie, że elita była piśm ienna, że w k ra ju było w ielu pisarzy, a lud najczęściej nie p o tra fił pisać i czytać.

*9 E. M a j e r-L e o n h а г d, Agrammatoi, Frankfurt, 1913; J. S. S c h n e i ­ d e r , The Extent oj Illiteracy in Oxyrynn ch us and its Environs during the late

Third C entury В. C., „Classical Journal” t. XXVIII, 1932, s. 670—674; R. С a 1-

d e r і n i, Gli agrammatoi nell’Egitto greco-romano, „Aegyptus” t. X XV, 1960, s. 14—41.

(13)

Dopiero b adan ia H. C. Y o u t i e g o20, niedaw no zm arłego, bardzo w ybitnego papirologa, nie tylko św ietnego w ydaw cy tekstów , ale i do­ brze je pożytkującego do rek o n stru k c ji przeszłości, p rzekroczyły próg liczenia i zestaw iania w ypadków an alfab ety zm u i pokazały, że na pod­ staw ie posiadanego przez nas m a te ria łu m ożna pójść o wiele dalej. O drzucając m etcd ę liczenia jáko niezasadną, Y outie próbow ał badać społeczny zasięg u chw y tn y ch w ypadków niepiśm ienności, posługując się p rzy ty m zespołam i dokum entów („arch iw am i” ) um ożliw iającym i nam poznanie środow iska, k a rie r in d y w id u aln ych in te resu jąc y c h go ludzi. W yniki an alizy ty ch nielicznych przy p ad k ów m ają, jak zobaczym y, znacznie większą w agę niż anonim ow a m asa analfabetów , k tó re j i tak z b rak u odpow iednich tekstó w nie da się policzyć.

Otóż Y outie stw ierdził, że n aw et w przy p ad k u e lity społecznej na szczeblu m ałych m iejscow ości należy się liczyć z przyp adk am i nie­ piśm ienności, choć w arstw a ta w całości w in na była tę um iejętność posiadać. D otyczy to ta k zw anej g ru p y z gim nazjonów , k tó re j dzieci p rzechodziły przez obowiązkowe w ychow anie w gim nazjonach, a póź­ niej, po refo rm ie S eptym iusza Sew era, w prow ad zającej w Egipcie sy ­ stem m unicypalny, rów nież g ru p y buleutów . N ajciekaw sze są zgrom a­ dzone przez Y outiego przy k ład y u rzędników pełniących swe fu n k cje w dużych osadach, k tó rzy nie p o trafili pisać (choć m ogli nosić ty tu ł „pi­ sa rz y ”), bądź należeli do g ru p y osób piszących z tru d em , oznaczonych jako βραδέως γράφω ν, βραδέως ύηογρίφων. W7 p rak ty c e oznaczało to um iejętność złożenia podpisu (i to z w ielkim tru d em ) pod dokum entem sporządzonym przez innych. Takie n iezgrabne podpisy znane są dobrze każdem u papirologow i m ającem u do czynienia z oryginałam i. U rzęd­ nicy analfabeci, czy półanalfabeci, p ełn iący fu n k cje w ym agające te o re ­ tycznie znajom ości pism a, daw ali sobie p rzy tym radę, ko rzy stając z pom ocy innych: przede w szystkim zaw odow ych pisarzy, d alej k re w ­ nych i przyjaciół. „P cm cc” tak a m ogła być spraw ą p ry w a tn ą z a in te re ­ sowanego, ale m ogła być oficjalnie znana zw ierzchnikow i. Zasięg in te r­ w encji nie jest w pełn i jasny. Y outie zakładał, że tacy pom ocnicy m u ­ sieli nie ty lko pisać pism a odchodzące, ale i czytać przychodzące. Nie w ydaje m i się to całkow icie pew ne. Y outie zapom niał o rozdzielności u m iejętności czytania od pisania.

N ajciekaw sze w b ad an iach Y outiego jest stw ierd zenie rów noległego w ystępow ania w ty ch sam ych rodzinach ludzi piśm iennych i niepiś­ m ienny ch oraz tego, że analfab ety zm nie stanow ił w k a rie ra c h czyn­ n ik a negatyw nego. Badacze poprzednio dobrze zdaw ali sobie spraw ę z istn ienia licznych w a rstw niepiśm iennych, ale sta ra li się stw ierdzić, do którego „poziom u” może to sięgać, in sty n k to w n ie w yobrażając sobie społeczeństw o jako zbudow ane h ierarchicznie. D oszedłszy do g ru p piś­ m iennych zakładali logicznie, że odtąd nie p ow inniśm y m ieć licznych przypadków an alfabetyzm u. W Egipcie jed n ak było inaczej. Ludzie n a ­

20 Publikow ane w form ie artykułów: Pétaus, fils de Pétaus ou le scribe

qui ne savait pas écrire, „Chronique d’E gypte” t. LX XXI, 1966, s. 127— 143; Agrammatos: an Aspect of Greek Society in Egypt, ..Harvard Studies in Classical

Philology” t. LXXV, 1971, s. 161— 176; Bradeos graphon: B etw een L iteracy and

Illiteracy, „Greek Roman and Byzantine S tu dies” t. XII, 1971, s. 239—261; Uypo- grapheus: The Social Impact of Illiteracy in Graeco-Roman Egypt, „Zeitschrift

für Papyrologie und Epigraphik” t. XVII, 16Γ5, s. 201—221; Because They Do

(14)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R O Ż Y T N O Ś C I 13

leżący do te j sam ej sfery społecznej um ieli pisać lub nie, i nie da się w ytłum aczyć tego inaczej, niż skłonnościam i osobistym i, zdolnościam i, przypadkam i losow ym i. A więc choć istn ieje urzędnicza m achina, choć istn ieje zw iązek m iędzy k a rie rą urzędniczą a piśm iennością, b rak spo­ łecznego nacisku na zdobyw anie w ykształcenia. W szak analizow ane p rzypadki an alfab ety zm u dotyczy ły rodzin, k tó re stać było na posyłanie dziecka do nauczyciela. Można było jed n ak z te j m ożliwości nie ko­ rzystać i robić k a rie rę n aw et w osadzie o śred n iej wielkości.

M am y w Egipcie bardzo znam ienną sy tu ację: społeczeństw o należy w yraźnie do m cdelu zakładającego bardzo rozpow szechnioną piśm ien- ność, są liczne g ru p y urzęd nik ów p ro d u k u jący ch olbrzym ią d o k u m en ­ tację całej sw ej działalności, a m im o to liczba ludzi posiadających tę niezbędną tech n ikę jest ograniczona i nie jest w stahie stw orzyć p sy ­ chicznego nacisku prow adzącego do opanow ania odpow iednich um ie­ jętności przez w szystkich członków lokalnych elit. Z n a jd u je m y się jak gd yb y na połowie drogi m iędzy ty p em społeczności sk rybów a typem społeczności sw obodnie p o sługującej się w zględnie łatw y m system em pism a. Ta zdum iew ajaca sy tu a c ja może w części w ynikać ze specy­ ficznych stosunków etnicznych. Bardzo w ielu ludzi badanych przez Y outiego należało do g ru p y egipskiej lub bilingw icznej, czy dokładniej g ru p y E gipcjan posiadających pew ne ru d y m e n ta języka greckiego, po­ zw alające im na k o n tak to w an ie się z w ładzam i wyższym i, z reg u ły greckim i. O bciążenie koniecznością opanow ania nowego języka u tru d ­ niało i przedłużało naukę czytania i pisania. Y outie stw ierdził, że nie zawsze fo rm u łk a anon su jąca nieznajom ość pism a oznaczała niepiśm ien- ność w ogóle, a tylko niepiśm ienność w dziedzinie pism a greckiego. W ynika to z k o n fro n tacji doku m en tó w greckich i dem otycznych. Tak na p rzy k ład w dokum encie z T eb tu nis w F ay u m z 37 r. n.e., opatrzonym su b sk ry p cją d e m o ty c z n ą 21, zn ajd ziem y kapłanów d e k laru jący ch a n a l­ fabetyzm w p a rtii greckiej d o k u m entu , a sy gnujących te k s t dem otycz- ny. W późniejszym okresie ta k ą a lte rn a ty w ę dla greki stanow i kop- tyjski.

Z M IA N Y W Z A S IĘ G U P I Ś M I E N N O Ś C I W E G I P C I E B IZ A N T Y Ń S K IM

H. C. Y outie tylko okazjonalnie w kraczał w epokę b izan tyń sk ą (tj. o k res od początków panow ania D ioklecjana po podbój arabsk i w po­ łow ie V II w.), a jeśli już to czynił, to in tereso w ał się w yłącznie w iekiem czw artym . In n e w cześniejsze prace też nie pośw ięcały zbyt wiele uw agi późniejszem u okresow i. P anow ało i p a n u je p rzekonanie o szybkim sp ad ­ k u liczby ludzi piśm iennych, dający m się zaobserw ow ać już w toku w ieku IV, a p rzy b ierający m na sile od początku następnego stulecia 22. W istocie sąd te n opierał się nade w szystko na prześw iadczeniu, że k ry ­ zysowi i upadkow i sta ro ż y tn e j cyw ilizacji m usi tow arzyszyć szybkie ku rczenie się k ręg u ludzi piśm iennych. W realność deg rad acji k u ltu ry an ty cznej n ik t rozsądny nie m oże w ątpić: d rasty czne zaw ężenie śro ­ dow isk tw órczych literacko, zm niejszenie p ro d ukcji księg arskiej, nisz­

21 Tekst ten kom entow ał H. C. Y o u t i e , „Zeitschrift für Papyrologie und Epigraphik” t. XXI, 1976, s. 196—198.

22 Przekonany jest o tym G. C a v а 11 o, patrz jego artykuł cytow any w pierw ­ szym przypisie. Podobnie G. G e r а с i, Tem i e probierni di papirologia bizan-

(15)

czenie bibliotek są aż nadto dobrze u d o k u m ento w ane 23. N ikt nie staw iał sobie p y tan ia, czy rzeczyw iście zawsze i wszędzie procesow i tem u m u ­ siało tow arzyszyć, i to w tym sam ym ry tm ie, rozszerzanie się a n a lfa ­ betyzm u.

G. C a v a l l o w a rty k u le cytow anym na początku niniejszych ro z­ w ażań przytoczył jeszcze jed en w ażki arg u m en t, k tó ry podpow iedzieli m u papirolodzy: spadek liczby zachow anych papirusów . J e s t on realn y , choć na pew no m n iejszy niż to się w ydaw ało badaczom p oprzedniej generacji. W to k u o statnich dziesięcioleci p ro p o rcje m iędzy pap iru sam i epok h ellen isty cznej (czy jak papirolodzy powiedzą: ptolo m ejskiej) i rzym skiej a b izan ty ń sk iej uleg ły zm ianie na korzyść te j o statn iej. W y­ nika to z logiki edy to rsk ich poczynań. W iem y bow iem dobrze, że p ie rw ­ sze pokolenia w ydaw ców in tereso w ały się przede w szystkim p ap iru sam i ptolem ejskim i; już czasy rzym skie w ich oczach naznaczone by ły p ięt­ nem dekadencji. T e k sty b izantyńskie z ich średniow ieczną paleog rafią pełną skrótów , z now ym i form am i językow ym i i now ą często o rtog rafią b udziły w nich in sty n k to w n ą odrazę. Dziś w iększość w ydaw anych św ie­ żo papirusów pochodzi z ty ch „gorszych” czasów, gdyż „lepsze” te k s ty najczęściej już u jrz a ły św iatło dzienne, a dopływ now ych jest bardzo skrom ny. F a k t jed n a k pozostaje faktem : m a m y m n iej p apirusów bi­ zan ty ń sk ich niż papiru só w z poprzednich w ieków . W części w iem y, dlaczego ta k się dzieje. O puszczenie przez ludność m iejscow ości z n a j­ d u jących się na b rzeg u F a ju m , na sk u te k p ogarszania się sta n u sieci naw adniających, odcięło nam w ażne źródło papirusów . W okresie po­ przedzający m spora część tek stó w pochodziła w łaśnie z ty ch terenów ; o przyczynach k u rczen ia się d o k u m en tacji z in n y ch obszarów nie je­ steśm y w stan ie dać sensow nej odpowiedzi.

Z m iany w ilości tek stów b izan tyń sk ich są zdecydow anie b ard ziej skom plikow ane niż to się G. Cavallo zdawało. M ianow icie m am y w y ­ ra ź n y spadek liczbow y w to k u w ieku V i rów nie w y raźn y w zrost w w ieku VI. P apiro lod zy od daw na dobrze zdaw ali sobie spraw ę, że m ają m n iej tek stó w dla w iek u V. Szczegółowe zestaw ien ia zostały opubliko­ w ane przez R. R é m o n d o n a w r. 1965 24. M ożna było m ieć iluzje, że luk a ta zostanie w ypełniona przez następ n e publikacje, ale ponow ne obliczenia, sporządzone przez R. S. B a g n a l l a i K. A. W o r p a 25 dowiodły, że p rop o rcje wśród nowo w yd an y ch te k stó w są analogiczne do tych, k tó ry m i dysponow ał R. Rém ondon. U czony te n po djął nie tylko próbę u sta le n ia sta n u faktycznego, ale i s ta ra ł się odpowiedzieć n a py tan ie, skąd się bierze lu k a V w. Był on zdania, że nie m am y do czynienia z przypadkiem , ale istotn y m i przem ian am i in sty tu cji, k tó­ re były głów nym i w ytw órcam i dokum entów . W skazyw ał na zm iany w system ie poboru podatków i w działan iu a p a ra tu państw ow ego, k tó ­ ry ch w ynikiem był inny, poch łan iający m niej p a p iru su , sposób d o k u ­ m en to w an ia zabiegów fiskalnych. W zrost liczby tek stó w w w ieku VI

23 Stan badań nad tą kwestią' zestawia G. V. C a v a l l o , La circolazione li-

braria nell’ eta di Giustiniano, [w:] L ’im p e ra to re Giustiniano, Storia e mito, Mi­

lano 1978, s. 201—236.

24 R. R é m o n d o n , L’Egypte au 5 siècle de notre ère: les sources

papyrolo-gigues et leurs problèmes, „Atti deľ XI Congresso di Papirologia”, Milano 1966,

s. 135—148. ,

25 R. S. B a g n a 11, K. W. W o r p, P a p y í us Documentation in Egypt from

(16)

Z N A JO M O Ś Ć P IS M A W S T A R O Ż Y T N O Ś C I 15

w ynikał z rozw oju w ielkiej w łasności i Kościoła, k tó re w zorując się na p ań stw ie szybko rozw inęły w łasną, bardzo rozbudow aną ad m in i­ strację. Tezy R. R ém ondona zostały p rz y ję te przez papirologów ; w w y ­ żej cyto w an y m a rty k u le opow iedzieli się za nim i ta k dośw iadczeni badacze, dobrze zn ający czasy b izan ty ń sk ie, jak R. S. B agnall i K. A. W orp.

Nie w szystko w w yw odach R. R ém ondona m nie przekonuje, zwłaszcza to, co pisze on o ad m in istra c ji kościelnej, k tó rą m iałam okazję bliżej się zajm ow ać. W ydaje m i się, że nie doceniał stopnia rozw oju te j in sty ­ tu c ji u progu V w. Oczywiście jej ekonom iczny p o tencjał w zrósł w VI w., ale a p a ra t ad m in istra c y jn y był już w IV w. gotow y. N aw et jeśli należało by w prow adzić do h ipotezy R. R ém ondona pew ne retusze, nie ulega w ątpliw ości, że w te j chw ili, p rzy posiadanych przez nas tek stach , tłu m aczy ona n ajlep iej p apiru so w ą lukę w ieku V. Ŕ ém ondon nie z astan aw iał się szczegółowo, czy zm niejszeniu się liczby d o k u m en ­ tów tow arzyszyło zm niejszenie się g ru p y ludzi um iejący ch pisać. P rz y ­ jęcie tak ie j tezy nie jest w cale nieu n ik n io ne, m ożem y bow iem m ieć do czynienia (o czym jestem osobiście przekonana) z innym system em grom adzenia i przechow yw ania ak t, a nie d rastycznym ograniczeniem czynności, zm niejszających liczbę z atru d n io n y ch urzędników . W iem y zre­ sztą dobrze, że raz istniejące s tr u k tu ry b iu ro k raty czn e są tru d n e do usunięcia, z b ra k u realnego zajęcia m ogą tw orzyć fikcyjne, s ta ra ją c się zapew nić u trz y m an ie w cale niezłej pozycji ludziom , k tó rz y w nich się znaleźli. M imo ty ch zastrzeżeń gotow a b yłabym p rzy jąć hipotezę R. R ém ondona w raz z n a jb a rd zie j sk ra jn y m i konsek w encjam i d la za­ sięgu piśm ienności. Isto tn e jest dla m nie, że nie jest to proces n ie­ odw racalny, w iek VI w y ró w n u je bow iem ew en tu aln e stra ty .

Z m niejszenie się liczby p ap iru só w sam o przez się nie w y d aje m i się isto tn y m dow odem k u rczen ia się k ręg u ludzi piśm iennych, gdyż należy zw racać uw agę nie ty le na gołe licziby, co na zaw artość ocalałej d o k u ­ m en tacji, na rodzaje rep rezen to w an y ch w niej tekstów . L iczby m ogą być w y nik iem przy pad ku, ty p y te k stó w nie. B adając szczegółowo ro ­ dzaje dokum en tów jesteśm y w stan ie rozpoznać stosunek różnych g ru p społecznych do słowa pisanego w różnych jego zastosow aniach. Otóż nie ulega w ątpliw ości, że p a p iru sy b izan ty ń sk ie należą do ty ch sam ych typów , co te k sty pochodzące z epok poprzednich. M am y w dalszym ciągu a k ta p ry w a tn e tak ie ja k testa m e n ty , um ow y dzierżaw ne itp., korespond encję m iędzy urzędam i różnych szczebli w raz z to w arzy szą­ cym i im listam i płatności i podatników . M am y w ielką m asę tekstów pow stających na niższych szczeblach a p a ra tu fiskalnego czy ad m in i­ stra c ji w ielkich w łasności. W ykazy przychodów i w ydatków , zlecenia płatnicze, k w ity , n o ty w skazujące nam , że pisarze, k tó rz y tw orzyli te do k u m en ty d ziałają w edle sta ry c h wzorów. R ozpow szechniony obyczaj w y d aw ania zap ła ty za pracę w postaci w ina czy oliw y pokazuje zała­ m yw anie się gospodarki pieniężnej, ale setki zleceń, kw itów , ta sie m ­ cowe zestaw ienia sporządzone przez szefów m agazynów i piw nic u p ew ­ niają, że d ziałają tam ludzie p rzy w y k li do czy tania i pisania, k tó rych stosunek do ty ch czynności nie uległ zm ianie. L isty p ry w a tn e i listy o c h a ra k te rz e gospodarczym u trz y m u ją sw oją pozycję. A naliza „ jak o ś­ ciow a” pap iru só w nie sy gnalizu je nam w łaściw ie pow ażniejszych zm ian. G dy zw rócim y się ku rozw ażaniom na tem a t m odelu społeczności E giptu bizantyńskiego, a b y w nim szukać odpowiedzi na p y ta n ie o zm ia­

(17)

ny w położeniu środow isk znających pism o, to zrozum iem y, jak kruche są sądy w y prow adzane w yłącznie z praw idłow ości procesu u p ad k u k u l­ tu r y sta ro ż y tn e j w św iecie śródziem nom orskim .

Isto tn y m przekształceniom uległa elita sp raw u jąca w ładzę na szcze­ blu prow in cji i m iast. Zm ieniła się jej liczebność, pochodzenie, funkcje. G rupa, k tó ra w Egipcie odpow iadała a ry sto k ra c ji m u n icy p aln ej innych prow incji, podlegała silnej polaryzacji i w pow ażnym stopniu d e g ra ­ dacji. Był to proces pow olny, sięgający korzeniam i w ieku IV, ale m a­ n ifestu jący się na dobre w V w. M usiał on m ieć w pływ na s ta n k u l­ tu ry , gdyż, ta k jak wszędzie, ta w łaśnie g ru p a była jej oporą. Można zadaw ać sobie pytan ie, czy w szystkie rodziny, k tó re uległy kryzysow i, spadały ta k nisko, ab y rezygnow ać z w szelkich p re te n sji i nie dbać o m inim aln e w ykształcenie sw ych dzieci. N iestety, niew iele w iem y o losie zdegradow anych buleutów , nasze źródła łatw iej pozw alają śle­ dzić k a rie ry niż upadki. Nowa elita sk ład ała się z bogatych w łaścicieli ziem skich i w yw odzących się z nich w znacznej części zaw odow ych urzędników (podkreślam zawodowych, ab y cdróżnić od m unicyp aln ych urzędów liturgicznych). Ich piśm ienność jest poza w szelką w ątpliw ością.

P ozycja rzem ieślników i kupców żyjących w m iastach czy dużych osadach nie uległa pow ażniejszym zm ianom . P am iętać bow iem w ypada, że kry zy s m iast w Egipcie, podobnie ja k w większości p ro w incji w schod­ nich, w y stęp u je późno, jego pierw sze oznaki dadzą się w yśledzić i w w ieku IV, ale do u p ad k u w ieku VI jest jeszcze daleko. Nie sądzę, by należało spodziew ać się istotnego zm niejszenia liczby ludzi znających pismo w ty ch środow isku. Było ono zawsze p iśm ienne tylko w części. T eoretycznie m ożem y założyć, że w ięcej powodów do posyłania dzieci do szkoły m ieli k u p cy niż rzem ieślnicy. Na pew no działały w zględy indyw idualne, nie istn iał społeczny usus.

Dla zasięgu piśm ienności w Egipcie podstaw ow ą spraw ą jest sy tu a ­ cja g ru p y ludzi, k tó rzy z posługiw ania się pism em czerpali środki do życia: pisarze p ełniący rozliczne fu n k cje w urzędach państw ow ych i m u nicypalnych, w b iu rach n otariuszy, w zarządzie w ielkiej w łasności ta k św ieckiej jak i kościelnej. G rupa ta, niezw ykle prężna, rozw inęła się w sposób bardzo w idoczny w okresie bizan tyń skim (pytanie tylko, czy był t o . rozw ój ciągły, czy podlegał zaham ow aniu w V w., jak su ­ gerow ałb y R. Rém ondon). W praw dzie o b u m ieran ie części a p a ra tu p a ń ­ stw owego, którego fu n k cje p rze jm u ją w ielcy właściciele, mogło p ro ­ wadzić do likw idacji n iek tó ry ch b iu r, ale w z ra sta ją c y żywiołow o p e r­ sonel obsługujący w ielkie m a ją tk i w y ró w n yw ał te ubytki. W pop rzed­ nim p a ra g ra fie zastan aw iałam się, czy i w jakim stopniu w okresie w cześniejszym postać sk ry b y m ogła być odrębna od postaci urzędnika. P rzypadk i an alfb ety zm u w śród urzędników sugerow ały ew entualność odpowiedzi p ozytyw nej. Je ste m p rzekonana, że okres bizantyński, cha­ ra k te ry z u ją c y się rozw ojem a p a ra tu biurokratycznego, przynosi a fir- m ację skrybów , o tw iera im dobre p e rsp e k ty w y k a rie ry . P odejrzew am , że n aw et na niższych szczeblach urzędniczych ludzie niepiśm ienni m ieli w ty ch w iekach m ało ra c ji bytu. J e s t to jed n a k podejrzenie, a nie pewność.

Nie da się w ykluczyć, że w okresie b izan tyń skim sy tu acja części chłopstw a uległa zm ianie na tyle, by skłonić niektó re zam ożniejsze rodziny do zapew nienia dzieciom m im n a ln e g o w ykształcenia, widząc dla nich p ersp ek ty w ę k a rie ry w K ościele i na najniższych szczeblach

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dowodzono, że obok zw yczajnego postępow ania apelacyjnego pow inno m ieć m iejsce skrócone postępow anie apelacyjne; to drugie pow inno b yć sto­ sow ane w razie

Na rów ni z biskupem mógł archidiakon upoważniać świeckich sędziów do wszczynania procesu m iędzy osobą duchow ną a świecką, choćby Obie strony za

W ydaje się jednak, że to już pozwoli zainteresowanym badaczom na zoriento­ wanie się w problematyce i ewentualnie skorzystanie z tego dzieła.. Należy polecić je

Na jej zawartość składają się ko­ lejno: spis treści, wstęp, kanony wprowadzające, zagadnienia: paster­ ska troska i czynności poprzedzające zaw arcie

220 Przykładem może być Prywatne Katolickie Stowarzyszenie Wiernych „Nowa Ewangelizacja”, którego skład poszczególnych organów jest następujący: Walne Zebra­ nie,

Można stwierdzić, że brak przedstawienia skargi powodowej stronie pozwanej ogranicza równą pozycję stron w procesie w odniesieniu do samego sporu, to jednak jest on

Kościołem i państwem, przez co można stwierdzić, iż określał model relacji między tymi wspólnotami. Do istotnych postanowień Konkordatu, które przyczyniły się stwo-

Drugi dzień Konferencji został poświęcony na warsztaty, dzięki którym członkowie i opiekunowie poradni prawych mogli zapoznać się w sposób bardziej szczegółowy z