• Nie Znaleziono Wyników

Włodzimierz Wesołowski Polska Akademia Nauk

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Włodzimierz Wesołowski Polska Akademia Nauk"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

W łodzimierz Wesołowski

Polska Akademia Nauk

TEORETYCZNE ASPEKTY BADANIA ELIT POLITYCZNYCH

Tekst omawia aspekty teoretyczne i aksjologiczne koncepcji elit, które mogą wpływać - i często wpływają - na ąuasi-empiryczne lub empiryczne twierdzenia o elitach.

W centrum zainteresowania autora znajdują się elity polityczne jako funkcjonalnie wydzielona część elit. Autor sugeruje, że przy zachowaniu pewnej staranności można rozdzielać twierdzenia teoretyczne i aksjologiczne. Autor nazywa to neutralnym pode­

jściem do badania elit, w odróżnieniu od podejścia elitarystycznego i elitystycznego.

Zostają też wyróżnione trzy najogólniejsze perspektywy w ujęciu elit: stratyfikacyjna, instytucjonalna, psychologiczna. Autor opowiada się za tą drugą jako najbardziej odpowiadającą warunkom współczesnym.

Proponowane podejście zakłada, że oceny, jakie elitom wystawia opinia publiczna lub badacz, mogą i powinny być uzależnione od faktycznych rezultatów działań, które mogą być różne. Należy wystrzegać się z góry powziętych ogólnych ocen, jak choćby takie: „elita zawsze lepiej rządzi niż większość, jej rządy są korzystne dla społeczeństwa, bo inne rządy mogłyby być jedynie gorsze”. Takie twierdzenia wpadają w jawną kolizję z twierdzeniami o demokracji jako realnie funkcjonującym systemie.

Autor dyskutuje znaczenie trzech zjawisk, które pojawiają się w okresie transformacji systemowej: 1) niezakotwiczonych instytucjonalnie zasobów mocy, 2) podziału na elitę i masy, 3) formowania się demokratycznego przywództwa. Twierdzi, że te problemy winny być studiowane w postulowanej perspektywie neutralnej.

Główne pojęcia: elita, elita polityczna, podejścia stratyflkacyjne, instytucjonalne i psychologiczne w teoriach elit, zasoby mocy politycznej i ekonomicznej, masy, przywódz­

two demokratyczne, transformacja systemowa.

Aksjologiczne składniki studiów nad elitami

D yskusja o elitach, od początku naukow ych rozważań nad nimi, obarczona była zacięciem polemicznym. Jeden rodzaj polemiki dotyczył najogólniejszych twierdzeń o „istnieniu elit”, a drugi aspekt dotyczył ukrytych lub jawnych

Instytut Filozofii i Socjologii PA N , 00-330 Warszawa, ul. N owy Świat 72

(2)

przekonań o pożądanej roli tychże elit (pośrednio: pożądanej organizacji państw a). Ten drugi aspekt, nazwijmy go aksjologicznym lub norm atywnym , ściśle splatał się z pierwszym, teoretycznym, i nie wszyscy potrafili te aspekty rozłączyć. Brało się to z prostego faktu, iż wśród socjologów, politologów, historyków, tak samo ja k w społeczeństwie, występowały i występują rozm aite wartościujące przekonania o tym, co jest dla społeczeństwa lepsze, a co gorsze.

Pom im o to m ożna rozróżniać aspekt założeń teoretycznych i aspekt przekonań aksjologicznych w studiach nad elitami. T ak np. m ożna akceptować teoretyczne twierdzenie Pareto, że klasy w m arksistowskim sensie w ogóle nie istnieją, a istnieje wyłącznie podział n a elitę i masy. M ożna też twierdzić odwrotnie. N a teoretycznej płaszczyźnie m ożna dyskutować, czy teoria „mniej­

szości rządzącej” (jakkolwiek jest ona nazyw ana przez konkretnego autora) znajduje lepsze ugruntow anie w teorii Pareto, czyli w koncepcji właściwości psychologicznych człowieka, czy odwrotnie; teoria tej samej mniejszości rządzą­

cej znajduje lepsze uzasadnienie u M oski w zasadach strukturalno-funkcjonalis- tycznych. Z takich założeń i twierdzeń nie wynika jednoznacznie, co jest dobre, a co złe dla społeczeństwa.

A spekt aksjologiczny teorii elit dotyczy tego zagadnienia. Jedno założenie aksjologiczne głosi, że istnienie elit jest dobre dla społeczeństwa. O dw rotne założenie głosi, że elity istnieją i jest to złe dla społeczeństwa. Podobne przeciwstawienia m ogą wystąpić przy głoszeniu poglądu, że elity nie istnieją (tak m ożna głosić w prost lub przez implikacje). Nieistnienie elit przynosi korzyści społeczeństwu, lub odw rotnie - powoduje uszczerbek dla dobra społeczeństwa. Czytelnik łatwo m oże sobie dobrać autorów , którzy, stwier­

dzając istnienie elit, obarczają to istnienie znakiem plus lub znakiem m inus, np.

Dye i Ziegler (1993) z jednej strony (mocny, pozytywny elityzm) a Mills (1961) i Lasch (1997) z drugiej (mocny negatywny elityzm). Korzyści, jakie społeczeńs­

tw o odnosi z pozbycia się elit (lub ograniczenia ich wpływu), występują w każdej niemal teorii dem okracji. Słowa „pozbycie się” lub „ograniczenie”

m ogą występować w form ie twierdzenia: poddanie ich takiej kontroli ogólno­

społecznej, że własna wola elit mniej się liczy niż wola obywateli. Straty, jakie społeczeństwo ponosi z faktu istnienia i działania elit, ujęte m ogą być stwier­

dzeniem „żądni bogactw dorw ali się do władzy i szkodzą społeczeństwu” ,

„niekom petentni wykluczyli kom petentnych z procesu rządzenia”.

Od około trzydziestu lat w ystępują próby pomniejszenia znaczenia przeko­

n a ń aksjologicznych w studiach empirycznych nad elitami. A uto r tego tekstu dawał niejednokrotnie wyraz przekonaniu, że możliwe jest odniesienie sukcesu w dążeniu do pomniejszenia znaczenia przekonań aksjologicznych w badaniach empirycznych elit (Wesołowski 1992). T o przekonanie obecne będzie także w tym tekście. Jednakże trzeba podkreślić, że w dyskusjach teoretycznych m ogą być zawarte takie implikacje aksjologiczne, które trzeba dopiero wyśledzić poprzez szczegółową analizę. N ieraz okazać się może, że dążenie do aksjologicz­

(3)

nej neutralności nie jest łatwe do zrealizowania w dyskusji teoretycznej. M ożna to pokazać na przykładzie odm iennych koncepcji „dem okratycznego elityzmu”

(Grivetz 1967; Bachrach 1967), które miewają zabarwienie aksjologiczne, wskazujące n a bardziej korzystne lub mniej korzystne konsekwencje istnienia elit dla społeczeństwa. Joseph Schum peter (1951) w swej „realistycznej”, ja k mówił, koncepcji demokracji głosił, że parlam entarni reprezentanci są jedynie wybiera­

ni przez obywateli, ale nie są przez nich ukierunkowywani w decyzjach.

N atom iast Jiirgen H aberm as (1966) stworzył teorię „działań kom unikacyj­

nych” jak o intelektualną podstaw ę takiej organizacji społeczeństwa, w której m ożliwa jest m aksym alizacja udziału zwykłego obywatela w polityce. Idąc jego śladem wielu autorów rozwija koncepcje partycypacyjnej demokracji w społe­

czeństwie o dużej skali (a nie tylko w m ałym polis). Benjamin Barber (1978), który należy do grona takich autorów , uważa, że ku w arunkom polis zbliżyć nas m oże Internet, bo przezwycięża dotychczasow ą niemożność zgrom adzenia się 50-milionowego narod u obywatelskiego na jednym kaw ałku ziemi w celu praktykow ania zaawansowanej demokracji. Bezpośredniej łączności obywateli oraz środków technicznych do przeprow adzenia dyskusji i częstych głosowań dostarczył rozwój technologii, tak sądzi Barber. A utorzy tacy ja k on wcale nie są populistam i, lecz raczej lewicującymi dem okratam i proceduralnym i. Jednak m ają n a myśli inną proceduralność, niż m iał Schumpeter i m ają nadal niektórzy konserwatywni liberałowie.

Powyżej skreślone uwagi zmierzają do jednego celu - jest nim wskazanie, że w dyskusjach o roli elit w okresie transformacji pokomunistycznej także występują w ątki aksjologiczne. Zarów no zwolennicy twardego „elitaryzm u”, ja k i „przyjaz­

nego ludziom dem okratyzm u” w platają w swe rozw ażania tezy aksjologiczne obok tez teoretycznych. Nie jest to zarzut, lecz ostrzeżenie. Czytelnik i słuchacz każdego wykładu powinien stosow ać zasadę „podejrzliwości”, kiedy słyszy lub czyta twierdzenia o elitach. N aw et w bardzo poważnych dyskusjach przewijają się w ątki anielskie i diaboliczne. Ogólnie rzecz biorąc, elita m oże być i tak a i taka, choć przyznać wypada, że rzadko bywa anielska. W okresie systemowej transform acji należy badać podświadom e i świadome założenia, przyjm owane a priori, że elita polityczna jest niezbędna i zbawienna albo egoistyczna i oszukańcza. W zbogaciłoby to samoświadomość społeczną w trudnym okresie.

Neutralne zadanie badawcze

Jednakże podstaw owym zadaniem socjologów polityki jest takie badanie empiryczne nad sam ą w arstw ą polityków, z którego wyłączone zostają założe­

nia aksjologiczne, wplecione w twierdzenia teoretyczne, a sposób przedstaw ia­

nia rezultatów uczula czytelnika n a możliwe implikacje norm atywne tychże rezultatów.

(4)

Jest to trudne do osiągnięcia, ale możliwe. T rzeba przyjąć taki sposób definiowania elit, w tym elity politycznej, który sprzyja zachow aniu w arunków neutralności aksjologicznej. Najogólniej rzecz ujmując, dążyć do tego m ożna przez takie określanie różnych segmentów elit (politycznych, ekonomicznych, kulturalnych itp.), które koncentruje się na ich podstawowych, czyli pierwszopla­

nowych funkcjach i rolach w społecznym podziale pracy. Jeśli ktoś jest

„zawodowym politykiem ” w sensie weberowskim, czyli upraw ianie polityki jest jego podstawowym zajęciem, z którego się utrzym uje (Weber 1955), to spełnia wyjściowe kryterium włączenia do warstwy polityków. T a warstw a m oże być nazywana w całości elitą polityczną funkcjonalnie wydzieloną. Oczywiście, m ożna też skoncentrować się n a badaniu jedynie części tej całości, wydzielonej ze względu na dodatkow e atrybuty. T o już zależy od decyzji badacza; czy chce on badać wszystkich spełniających podstaw ow ą rolę polityka, czy tylko niektórych, tych, którzy spełniają jeszcze dodatkow e wym agania definicyjne. Specyficzne cechy szczegółowych ról politycznych, konkretne polityczne talenty, albo poziom pozycji w organizacji życia politycznego m oże być dodatkow ym kryterium różnicującym (wertykalnie, horyzontalnie) (por. Wesołowski 1999). W sposób analogiczny do tutaj zasygnalizowanego m ożna definiować elitę kulturalną lub ekonom iczną w badaniach empirycznych. Podstaw ow a cecha funkcjonalna (pełnienie dobrze zdefiniowanej przez badacza roli lub funkcji) staje się cechą

„definiq'i minimalistycznej”, a atrybuty dodatkowe, w które funkcja obrasta w konkretnym społeczeństwie, traktow ane są jak o kompleks historycznie uform ow anych cech elitarnych. Ich wykrycie staje się przedm iotem badania.

Podobnie wyodrębnienie procesów integracji grupowej lub dezintegracji wewnętrznej, a także rozm aitych sieci powiązań między członkami warstwy politycznej, jej grupowej samoświadomości lub odwrotnie, jej braku, należy ujm ow ać w badaniach jak o cechy do ujawnienia w historycznym przypadku, a nie jako cechy im m anentne lub uniwersalne wszystkich warstw politycznych, które istnieją lub istniały. Najogólniej rzecz biorąc, szkicowane tu podejście stawia raczej znaki zapytania, niż przesądza, jakie zbiorowe charakterystyki przy­

sługują warstwie politycznej lub jej częściom.

Naszkicowane tutaj podejście odciąża badacza elit z konieczności dowodze­

nia, że elita posiada taki a nie inny zespół cech charakteryzujących „elitę zaw sze”. „M inim alistyczna definicja” likwiduje, na przykład, spór, czy elity są

„zawsze” niekontrolow ane przez obywateli. Samo uznanie egzystencji wy­

odrębnionych specyficznych ról-funkcji w zbiorowym życiu społecznym może wiązać się z ukazywaniem m echanizm ów, ograniczających odgórną dominację lub m echanizm ów, ułatwiających oddolną kontrolę. Empiryczne dane wy­

stępują w roli weryfikatorów hipotez.

W yróżnianie „warstwy politycznej” jest akceptacją takiego przedm iotu badań, który daje się określić jak o kategoria osób o większym zakresie wpływu na bieg spraw publicznych niż zakres, jakim dysponuje zwykły, pojedynczy

(5)

obywatel. Jednakże, zorganizowani obywatele m ogą skutecznie oddziaływać na polityków, zwłaszcza w społeczeństwie o rozwiniętej kulturze udziału obywatel­

skiego w życiu politycznym. Bezpośredni (często także czasowo określony) zakres decyzyjnych prerogatyw oraz mniej sformalizowanych sfer wpływu czyni polityka więcej ważącym niż obywatel n a szali podejm owanych decyzji bieżą­

cych (choć o trud n o przewidywalnej trwałości). To jest cecha wpisana w rolę- -funkcję polityka. Ile ważącą - jest pytaniem empirycznym. Takie ujęcie m a m ało wspólnego z „m ocną” tezą o „rządach mniejszości” .

Jeśli chodzi o poradzenie sobie z aksjologicznymi uwikłaniami teorii elit politycznych, a także innych elit, to w arto może wyróżnić trzy podejścia, które istniały i istnieją w literaturze.

1. Podejście „elitarystyczne”; polega n a stwierdzeniu, że elity (zazwyczaj charakteryzow ane przez bogaty zespół cech) są niezbywalnym oraz pozytyw­

nym elementem struktury społeczeństwa. One kierują społeczeństwem dla jego dobra. One stanow ią zespół ludzi najlepiej przygotowanych albo predys­

ponow anych do kierowania społeczeństwem. Wszelkie „rządy m as” lub „rządy większości” są szkodliwe dla społeczeństwa.

2. Podejście „elitystyczne”, które polega na twierdzeniu o charakterze teoretycznym, że istnienie elit w każdym nowożytnym społeczeństwie (można też twierdzić: w dowolnym społeczeństwie) jest przesądzone złożonością struk­

tu raln ą społeczeństwa. Wyższe funkcje koordynacyjne są niezbędne i one stanow ią nieuchronne podłoże form ow ania się elity jak o warstwy bardzo ważnej, k tó ra uczestniczy w systematycznym przygotowywaniu i form ułow aniu decyzji państwowych, o m ocy obowiązującej dla pozostałych członków społe­

czeństwa. Teza o „rozbudow yw aniu się” cech społecznych tej warstwy, które, skumulowane, prow adzą do trwałej przewagi elity w życiu społeczno-politycz­

nym , m a wielu zwolenników (m.in. wśród socjologów i politologów). A rgum en­

tem przemawiającym na rzecz takiej perspektywy jest realna trudność zbudow a­

nia partycypacyjnej dem okracji w funkcjonalnie skomplikowanym nowożyt­

nym społeczeństwie. Słabą stroną tej perspektywy jest skłonność do forsow ania założenia, że zabiegi praktyczne i wynalazki teoretyczne nie są w stanie nic zmienić w zasadniczym podziale na „rządzących” i „rządzonych”. T a perspek­

tywa jest demobilizująca i przekreślająca z góry wszelkie intelektualne i społecz­

ne wysiłki n a rzecz tworzenia społeczeństwa bardziej dem okratycznego niż obecne. T a perspektywa zapoznaje również istotny realny fakt większego lub mniejszego ograniczenia elitarności form ą rządzenia. Nie sprzyja stawianiu pytania o to, czy „elityzm ” nie przeradza się u konkretnego au to ra w „elita- ryzm ” . Jednakże należy zaznaczyć, że ujęcie „elitystyczne” m oże występować w mocnej i słabej wersji. T a druga wersja zbliża się do podejścia „neutralnego” .

3. Podejście „neutralne” głosi możliwość zbudowania aksjologicznie neu­

tralnej definicji elity politycznej, użytecznej w badaniach empirycznych; głosi także potrzebę wysiłku badawczego na rzecz określenia, jaki jest konkretny

(6)

obraz warstwy polityków tu i teraz. Socjologicznym odkryciem może być stwierdzenie, że określona warstw a polityków jest szeroko otw arta ze względu na kanały rekrutacji do niej, albo odw rotnie - zamknięta. Takim samym odkryciem może być rezultat badań wskazujący, że w arstw a polityczna w jednym kraju jest bardziej kom petentna, a w drugim mniej, że w jednym kraju jest bardziej etyczna, a w innym mniej, że w tym samym kraju najpierw ewoluuje ku większej odpowiedzialności przed wyborcami, a potem ku większej nieodpowiedzialności.

Uwagi powyższe, choć szkicowe, m ają na celu wywołanie wrażliwości badaczy n a zjawisko uwikłań aksjologicznych badań empirycznych. M ówiąc skrótow o, jeśli badacz założy (por. Meisel 1958), że elita polityczna charak­

teryzuje się „trzem a C: consciousnes, coherence, conspiracy”, to p raw dopodob­

nie przesądzi o takiej konstrukcji swojego kwestionariusza wywiadu, że cechy odw rotne, a tym bardziej zgoła inne, nie będą mogły się w ogóle ujawnić.

Niniejsza przestroga wydaje się niebagatelna w stosunku do projektów badania elit czasów transform acji.

Trzy podejścia

M ożna wyróżnić następujące trzy główne podejścia spotykane w studiach n ad elitami: 1) stratyfikacyjne; 2) instytucjonalne; 3) psychologiczne. T o rozróżnienie jest typologiczne w sensie W eberowskim. W wielu studiach historycznych, a także w socjologicznych badaniach empirycznych nad elitami wymienione typy podejścia często zazębiają się lub wzajemnie modyfikują.

Jednak sądzę, że podejście instytucjonalne może być najmocniejszą podstaw ą neutralności w badaniach empirycznych.

Podejście stratyfikacyjne jest najdawniejsze, lecz także stosowane współ­

cześnie. N a poziomie rzeczywistym najlepiej ilustruje je indyjski system kast i podkast, który do początku X X wieku był niemal realną inkarnacją systemu stratyfikacyjnego (D um ont 1972; Beteille 1983). Rzeczywistość „stanów ” w E u ­ ropie X -X V wieku również była bliska tem u modelowi. W latach 20. stratyfika­

cyjne ujęcie elity ogólnej (elity „godności”) przedstawił Czesław Znamierowski (1991). Współcześnie występuje ono rzadziej w propozycjach podobnych, w których „elita ogólna” jest szczytem uporządkow anej hierarchii społecznej (por. N adel 1956) lub jest szczytem elity politycznej, poniżej której znajdują się warstwy również definiowane według kryteriów politycznych. T o drugie ujęcie występuje najwyraźniej w znanej pracy Putnam a (1976). Niezależnie od tego, czy dany auto r rozw aża gradacyjny system stratyfikacyjny jako m ocno zinteg­

row aną hierarchię bogactwa, władzy prestiżu i innych jeszcze charakterystyk, czy rozw aża hierarchie bogactw a i władzy jak o rozdzielne, ważne w tym ujęciu jest podkreślanie: a) hierarchiczności układu warstw; b) współwystępowania na każdym poziomie hierarchii całego zestawu cech (np. cech towarzyszących

(7)

„hierarchii politycznej” według Putnam a). W innym znanym dziele, Power and Priviledge Lenskiego (1966), ogólna hierarchia społeczna postrzegana jest przez społeczeństwo jak o układ warstw prestiżu, lecz faktycznie u jej podstaw leży nierówny podział władzy ekonomicznej i politycznej (inne studium o podobnym ujęciu to Baltzel 1958).

„System stratyfikacyjny” to takie przedstawienie rzeczywistości, w której wszystkie warstwy układają się w logiczną hierarchię od najniższej do najwyższej i, podkreślm y jeszcze raz, hierarchię określoną czynnikami podstawowego położenia społecznego, charakterystykam i behawioralnymi, sieciami wewnętrz­

nych powiązań i zewnętrznych separacji oraz cechami psychologicznymi.

Podejście stratyfikacyjne stało się teoretycznym zapleczem ustalania przy­

należności do elity (także elity politycznej rozumianej w węższym sensie) tzw.

metodą reputacyjną. Opinie „ekspertów ” lub osób uznanych za zorientowane w danym systemie społecznym, zostają przez badacza uznane za kom petentne i ich informacje o miejscu określonej osoby w całej hierarchii traktow ane jest jako trafne odbicie rzeczywistości. Badacz ustala listę ekspertów i następnie zadaje im pytanie, „K to jest w kraju najbardziej wpływowy?” lub „K to należy do elity politycznej?” . Przy ustalaniu w ten sposób hierarchii ludzi władzy, lub słabiej, ludzi wpływu politycznego, m ogą wystąpić rozm aite skrzywienia i nie- adekw atność percepcji do rzeczywistości. Jednakże m etoda tak a bywa niekiedy jedyną dostępną badaczowi i dlatego, m im o niedostatków , jest stosowana.

W ykorzystywali ją np. Lane i Ross (1995) w badaniach politycznej elity czasów G orbaczow a (okresu 1992-1994). Takie podejście, z różnymi m odyfikacjami, bywa stosowane w krajach Europy Centralno-W schodniej także dzisiaj. M ody­

fikacje polegają przede wszystkim na łączeniu podejścia stratyfikacyjnego z podejściem instytucjonalnym (o którym poniżej). Często „ekspertam i” w spra­

wie przynależności do elity politycznej są znani politycy. W tym fakcie jest zaw arta największa m etodologiczna słabość „identyfikow ania” członków elity politycznej. Brak niezależnego odniesienia do opinii o sobie samych.

Podejście instytucjonalne rozwinęło się w wieku XX. F a k t ten odzwiercied­

lał ważną tendencję rozw ojow ą cywilizacji zachodniej. Nowożytność przyniosła ze sobą proces autonom izacji gospodarki, życia politycznego i kultury. Te sfery rozpoczęły wytwarzanie własnych, autonomicznych elit. Były one autonom iczne, choć istniały i istnieją do dziś wzajemne oddziaływania między nimi, gdyż nie zanikły oddziaływania pom iędzy „oddzielnym i” sferami życia. M ax W eber (1955, 1957, 1968) był pierwszym uczonym, który pracował nad rozpoznaniem nowych tendencji w rozwoju cywilizacji zachodniej. W swych analizach wska­

zał, że instytucje: ekonomiczne, polityczne i kultury autonom izują się w swych wyspecjalizowanych funkcjach i tw orzą własne dom eny życia (albo sfery życia).

K ażd a z nich jest dodatkow o zróżnicow ana n a poddom eny. Trudnej p ro b ­ lematyce przedstawienia autonom izacji sfer życia społeczeństwa poświęcili swe prace znani Weberyści, m .in. R oth i Schluchter (1979), Sprondel i Seyfarth

(8)

(1981), Schluchter (1985), K alberg (1994), Weiss (1989). Nie wchodząc w szcze­

góły ich rozw ażań powiemy, że w sferze politycznej rozwinął się zespół instytucji

„rządow ych” (parlam ent, rząd, prezydent) oraz system partyjny. W sferze ekonomicznej rozwinęły się przedsiębiorstwa produkcyjne, transportow e, tele­

kom unikacyjne, konsultingowe, banki itp. Chyba najbardziej zautonom izowa- ne wewnętrznie poddom eny m a kultura, ogólnie pojęta. W ystępują w niej:

podsystem y edukacji i nauki, religie i kościoły, różne rodzaje sztuk, rozm aite filozofie i światopoglądy, niejednakowe etosy życia codziennego.

Po W eberowsku m ożna mówić, m im o wszystko, o elitach głównych sfer życia, takich jak: gospodarka, polityka i kultura. Pozostają one w ciągłym oddziaływaniu na siebie, m im o różnorodności ról i odmienności środków, którym i dysponują. Ludzie wpływowi w jednej domenie nie rezygnują z prób wywierania określającego wpływu n a to, co dzieje się w innej. Z drugiej strony, m ożna twierdzić w duchu W ebera, że oddziaływanie nie musi być zjawiskiem stałym, koniecznym i przynoszącym zamierzone efekty.

K ażd a ze sfer wytwarza własną elitę, czyli ludzi wpływowych bardziej niż zwykli pracownicy lub „średni personel” . (Przypomnieć tu wypada o W eberow- skiej koncepcji biurokratyzacji wszystkich zinstytucjonalizowanych sfer życia).

Zróżnicow ane i zmienne wpływy występują pomiędzy sferami i wewnątrz każdej z nich. W ażne jest w tym ujęciu, że poszczególne sfery m ają swoje kompleksy instytucjonalne, a osoby stojące n a czele poszczególnych kompleksów - ich elity - m a j ą określone prerogatyw y podejm ow ania decyzji albo, słabiej rzecz określa­

jąc, zdefiniowane możliwości wywierania wpływu. W śród instytucjonalnych wpływów bardzo ważne są oddziaływania na faktyczne decyzje organów państw a, a poprzez nie na życie całego społeczeństwa. W trącony powyżej zwrot

„elity kom pleksów ” nie był jeszcze pomysłem samego W ebera. To dopiero M annheim , który praw dopodobnie słuchał wykładów W ebera jako student w Uniwersytecie Berlińskim, explicite sformułował ideę o funkcjonalnym rozdzie­

leniu elit odrębnych sfer życia (M annheim 1940), Mills w swej słynnej książce o elicie władzy użył zwrotu o „trzech kom pleksach instytucjonalnych” (ekonom i­

cznym, politycznym i m ilitarnym ). O tym, że pomysły podobnego rodzaju dom agały się sform ułow ania, świadczy fakt, iż podobną propozycję, bez pow ołania się na W ebera, wyraziła również S. Keller (1963) pisząc o oddzielnych elitach strategicznych', politycznej, ekonomicznej, militarnej, m oralnej. Różni badacze wyodrębnili niejednakowe sfery, ale jest to fakt drugorzędny, bo istnieją podstaw y do łączenia lub rozdzielania niektórych sfer, w zależności od potrzeb prow adzonych analiz. N ie należy tylko zapom inać o ich autonom ii i twierdzić nierozsądnie, że każdy członek elity ekonomicznej lub administracyjnej jest w elicie politycznej. N ie należy też z góry przesądzać, że arbitralnie wybrane przez badacza elity funkcjonalne, tw orzą „elitę władzy” lub „elitę” po prostu.

T a generalna wskazówka teoretyczno-m etodologiczna wydaje się niezmier­

nie ważna dla badaczy elit w okresie transform acji systemowej. W momencie

(9)

przełomów główny podział elit przybiegał zwykle według opcji politycznych, a nie ról funkcjonalnych. W Polsce elita dawnego systemu m iała charakter częściowo zintegrow any funkcjonalnie, a częściowo rozdzielny. Okres dem okracji i rynku praw dopodobnie um acniać będzie tendencje do specjalizacji i autonom izacji sfer życia oraz ich „elit”. W takim okresie zadanie ujawnienia, że jest tak a nie inaczej, niesie szansę odkrycia nowych konfiguraq'i elit. W ymaga to jednak zachowania podstaw owego w arunku mówiącego o funkcjonalnej autonom iczności poszcze­

gólnych elit. N astępnie konieczny jest rygoryzm w przekładalności zastosowane­

go pojęcia „elity” n a operacyjnie zdefiniowane cechy osób, które w chodzą w jej skład oraz prawidłowy i rygorystycznie przeprowadzony dobór tych osób. Nie zawsze występuje dostateczna dbałość w tym względzie, także w Polsce.

W iększość badaczy, którzy są obecnie zaangażowani w studia nad elitami systemu pokom unistycznego, stosuje perspektywę instytucjonalną z rozm aitymi modyfikacjami i dodatkam i. N a przykład Higley i współpracujące z nim osoby stosują przede wszystkim perspektywę instytucjonalną (Higley i inni 1991;

podobnie Etzioni-Halevy 1989). W krajach centralnej i wschodniej Europy po przełomie 1989 roku elity wyodrębnionych instytucjonalnych dziedzin badali Szelenyi, W nuk-Lipiński i Treim an (1995) i Wasilewski (ed. 1999), a także Agh (1993), Tuček, M achonin i inni (1999), Lengyel i K oštoval (1996), Lengyel i Vedres (1998), Lazic (ed. 1995, 1999). Badania ich wiązały się z przekształ­

ceniami instytucjonalnym i, przede wszystkim z wym ianą elit gospodarczych i politycznych na szczytach stru ktur gospodarczych i rządowych. W kom uniz­

mie nie było innych oficjalnych elit - tylko kierownicy państwowych kom plek­

sów gospodarki oraz elity rządu i partii jak o scentralizowanej organizacji.

Podejście instytucjonalne narzuca się samo w takiej sytuacji. Ja k wspom niano, Lane początkowo stosował m etodę stratyfikacyjną (dokładniej: reputacyjną), w badaniu elity czasów Gorbaczow a. Było to o tyle uzasadnione, iż w m om en­

tach rozkładu - a zarazem trw ania - systemu radzieckiego, duży wpływ zyskiwały osoby ulokow ane niekoniecznie w najważniejszych instytucjach według aktualnej i poprzedniej hierarchii. Ludzie „poinform ow ani”, a więc uważani przez opinie publiczną za bliskich współpracowników G orbaczow a albo dziennikarze wybrani przez G orbaczow a do inform ow ania opinii publicz­

nej, stali się dla L ane’a najlepszymi socjologami-ekspertami, na których polegał on w stosowaniu „m etody reputacyjnej” . W późniejszych badaniach Lane łączył już m etodę reputacyjną z m etodą instytucjonalną w swoich badaniach nad elitami rosyjskimi (Lane i Ross 1995).

Podejście psychologiczne należy dostrzegać przede wszystkim w teorii Pareto (1935). Jego twierdzenia o podstawowym podziale ludności na masy i elity oraz twierdzenie o „cyrkulacji elit” zakorzenione są w założeniach o odmiennym wyposażeniu biologiczno-psychologicznym różnych osób. Jego koncepcja rezyduów i derywacji odwołuje się do emocji i instynktów ludzkich oraz ich nieuświadomionych racjonalizacji. To instynktowne lub emocjonalne

(10)

siły pchają ludzi w określonych w arunkach na szczyty społeczeństwa oraz decydują o sposobach spraw ow ania władzy (słynny podział na „lisy” i „lwy”).

Nieco inna psychologiczna teoria może być wyprowadzona z pism Freuda.

F reud i niektórzy jego uczniowie rekom endowali psychoanalitykom trzymanie w tajemnicy wiedzy o ludzkiej psyche. Jeśli tak by stało się w rzeczywistości, to jedynie psychoanalitycy posiadaliby prawdziwą wiedzę o człowieku i społeczeń­

stwie, co stwarzałoby im olbrzymie szanse m anipulacji (por. Dybel 1998).

N aw iązując do innych wątków teorii Freuda, Lasswell (1960) sugerował, aby objaśniać wejście określonych osób na drogę kariery politycznej wewnętrzną potrzebą rekompensowania poczucia własnej niższości.

Z psychologicznymi w ątkam i m am y też do czynienia w słynnej teorii R ob erta M ichelsa (1959). T eoria o „spiżowym prawie oligarchii” w sparta jest u tego au to ra na dwóch fundam entalnych twierdzeniach. Pierwsze mówi o konieczności wyłonienia się przyw ództw a w masowej form alnej organizacji, jeśli ta organizacja m a w ogóle zadowalająco funkcjonować. Jest to kwestia koordynacji działań wielkiej liczby osób. Drugie twierdzenie głosi, że „m asy”

w sposób przem ożny odczuwają potrzebę „przew odników ”, którzy wskazywali­

by im kierunki działania. M ożna by powiedzieć, że naturalna potrzeba mas powołuje przywódców do życia. Psychologiczne potrzeby kierowanych leżą u podłoża wyłaniania się kierowników. Z wielu powodów takie ujęcie jest zagadkowe. Z niego wynikałaby potrzeba badania m as w pierwszej kolejności.

Nie wiadomo, na jakie cechy przywódców badacz winien zwrócić uwagę, poza ew entualną „siłą m agnetyczną” niezwykłych osobowości (albo świadomych m anipulatorów ). Jednakże m ożna odczytać sugestię Michelsa w taki oto pozytywny sposób: interakcje przywódców i m as winny stać w centrum badań empirycznych. Co skłania m asy do nieuchronnego szukania przywódców? Jak problem dużej liczby członków masowej partii przekłada się n a konieczność istnienia wieloszczeblowej hierarchii wewnątrz niej? W okresie przejścia sys­

temowego we wszystkich krajach postkom unistycznych mieliśmy i m am y do czynienia z bardzo różnym i układam i; np. w Polsce z wielkim ruchem Solidarności i małymi partiam i prawicowymi stowarzyszonymi z tym ruchem.

Problem psychologii osób pretendujących do odgrywania ról przywódczych jest w takiej sytuacji wielce złożony. D la zilustrowania innego aspektu zaryzykuję twierdzenie, że Lech W ałęsa i W acław Fłavel, przy całej ich odmienności, okazali się przywódcam i „osam otnionym i”, choć uważani byli na początku za przywódców charyzmatycznych.

W stosunku do społeczeństw Europy Środkowo-W schodniej niewielu badaczy podjęło trud bardziej szczegółowej analizy roli osobowości przywód­

czych (potencjalnych, zrealizowanych, niezrealizowanych, wpółzrealizowanych itp.) oraz kręgów, które pom agały im wspinać się ku szczytom wpływu politycznego. Borys Jelcyn np. wytworzył w czasie swych rządów kilka zmieniających się szybko kręgów „pom ocników ” (w sensie weberowskim),

(11)

których m ożna nazwać „polityczną elitą rotacyjną” . Czy to jest zupełnie nowy rodzaj „pom ocników ” współczesnego „m ocnego” przywódcy? Jakie cechy psychologiczne czynią polityka skłonnym do podjęcia społecznej roli członka elity rotacyjnej i pom ocnika przywódcy o wyjątkowo rozbudow anych, w istocie autorytarnych prerogatyw ach? Dlaczego nie tylko m asom - jak sądził Michels

— lecz także politykom -pom ocnikom potrzebne są objawy m ocy własnego przywódcy?

W skazanie na trzy główne podejścia w badaniach elit: stratyfikacyjne, instytucjonalne, psychologiczne jest spowodowane potrzebą dokładnego rozpo­

znania odmienności poszczególnych sugestii i rozważenia ich konsekwencji, zwłaszcza, kiedy sugestie są kierowane z poziom u teorii na poziom badań empirycznych. Czasem takie rozpoznanie istnieje, czasem nie.

Uwagi powyższe nie byłyby pełne bez stwierdzenia, że wielu badaczy empirycznych świadomie łączy inspiracje płynące z odmiennych perspektyw teoretycznych. Nie jest to naganne, gdyż społeczeństwo nowożytne jest tak złożone, iż sytuacja m oże wymagać odejścia od upraszczających, siłą rzeczy, teoretycznych perspektyw. T rzeba jed nak o nich pamiętać. W dalszych roz­

w ażaniach uwaga m oja będzie skupiona na elitach politycznych, choć w nie­

których fragm entach muszę się odwołać do badania elit w ogóle.

Instytucjonalnie niezakotwiczone zasoby

W omówionych powyżej trzech typologicznych podejściach nie uwzględ­

niłem podejścia decyzyjnego (decision making approach), które w pewnym okresie międzynarodowej dyskusji o „elitach władzy” było bardzo popularne (i przeciwstawiane podejściu „strukturalnem u” lub „reputacyjnem u”). Nie bez znaczenia był tu autorytet naukow y D ahla, który sformułował ogólne zasady decision making approach w badaniu elity politycznej, a także pokazał jego zastosowanie w badaniu empirycznym (Dahl 1958; 1961). Osobiście sądzę, że podejście to może być inkorporow ane do szeroko pojętego podejścia instytuc­

jonalnego. Najogólniejsze uzasadnienie takiej inkorporacji m ogłoby być n a ­ stępujące: najważniejsze prerogatyw y podejm owania „decyzji o zasadniczych konsekwencjach dla społeczeństwa” (tak się to zwykle formułuje), zwłaszcza decyzje polityczne, ulokow ane są w sformalizowanych strukturach władz i instytucji państwowych (parlam ent, rząd, administracja). Działalność i k o n ­ kretne opcje partii politycznych, grup interesu, ogólnokrajowych stowarzyszeń obywatelskich m uszą się wcielać w decyzje państwowe, aby nieść określone i przewidywalne konsekwencje dla społeczeństwa. Taki jest zasadniczy ar­

gum ent na rzecz w skazania, iż decyzje m ają charakter instytucjonalny we współczesnym społeczeństwie. Oczywiście nie powinno usuwać to w cień badań rozm aitych procesów społeczno-politycznych, takich jak: form owanie się opinii

(12)

grupowych (żywiołowych, sterowanych, m anipulow anych), pojawianie się zor­

ganizowanych nacisków (np. lobbing), spontanicznych zgromadzeń (np. m ani­

festacje). T o są wszystko elementy ogólnego procesu politycznego w społeczeńst­

wie dem okratycznym . Jednak proces ten, w norm alnych w arunkach, znajduje kulminację w decyzjach instytucjonalnych. Brak decyzji w sprawie sformułowane­

go „problemu do rozwiązania” jest zwykle też jakąś instytucjonalną opcją lub ,,ąuasi-decyzją” (jawną, ukrytą, świadomą, półświadom ą) (por. rozważania o „niedecyzjach” Bachrach i Baratz 1962; Clegg 1989).

Zastrzeżenia do tego ujęcia pojaw iają się w okresie transform acji systemo­

wej. U św iadam iają propozycja teoretyczna Bourdieu (1979) i sytuacja aktualna w krajach przechodzących transform ację. Bourdieu sformułował twierdzenie 0 rozm aitych „kapitałach”, które stają się w życiu społecznym ważnymi zasobam i działania albo dobram i, wyznaczającymi miejsce jednostki w społe­

czeństwie. Bourdieu wymienił kapitał finansowy, polityczny, kulturowy, społecz­

ny. T en ostatni polega na należeniu do określonych kręgów społecznych, np.

towarzyskich, klikowych, któ re ułatw iają załatwienie spraw życiowo ważnych łub które ułatwiają dostęp do kapitału kulturowego, politycznego, finan­

sowego. Inni teoretycy pojęcie „kapitału” zastępują pojęciem „zasobów ” . W społeczeństwach stabilnych dostęp do kapitałów (zasobów), takich jak bogactwo, wysokie wykształcenie lub znaczne wpływy polityczne są związane dość trwale z pozycjami instytucjonalnym i ludzi, np. prezesurą Rady N adzor­

czej banku, Funduszu Inwestycyjnego, funkcją parlam entarzysty, m inistra rządu, stanowiskiem dyrektora ogólnokrajowej wystawy. Co praw da, bywają ludzie bardzo bogaci, którzy w sferach biznesu nie pełnią ważnych funkcji, albo działacze publiczni czasowo bez funkcji, do których przypisane są prestiż 1 wpływ polityczny. „Zasób wpływu politycznego” nie zawsze i bez wyjątku jest zinstytucjonalizowany. W nowoczesnej cywilizacji tendencja do instytucjonali­

zacji zasobów jest jed nak przem ożna i dlatego może być uznana za modelową.

Okres pokom unistycznej transform acji systemowej stwarza sytuacje ,,nie- modelowe" na dość dużą skalę. Powiedziałbym, że pojaw iają się zasoby, które bardzo słabo lub wcale nie są zakotwiczone w strukturach instytucji. Nie podlegają żadnym praw nym regulacjom i kontrolom . N atom iast mają moc sprawczą wobec instytucji, gdyż kreująje. Posłużmy się ilustracjami powszechnie w Polsce znanymi. Pewien Pan, wcześniej nieznany jako posiadacz kapitałów , otwiera sieć kantorów i ujaw nia „z dnia na dzień” pow ażną ilość dewiz w momencie wejścia w życie ustawy legalizującej pryw atne banki i kantory wymiany. K toś, kto nie m a własnych pieniędzy, przejmuje znaczące udziały prywatyzowanego przedsiębiorstwa, bo dostaje wielką pożyczkę z państw o­

wego banku bez niezbędnego zabezpieczenia jakim kolwiek swoim m ajątkiem.

K toś inny organizuje pryw atny bank, opierając go na w kładach firm państw o­

wych (np. przedsiębiorstw produkcyjnych). Szukając analogii w życiu politycz­

nym m ożna powiedzieć, że nieznany obywatel wyrasta w ciągu miesiąca na

(13)

przywódcę ludowego, zdolnego zmobilizować rolników do ogólnopolskich akcji protestu. Przybysz z innego państw a w krótkim czasie zdobywa drugie miejsce w wyścigu do prezydentury. Artyści sceny wchodzą do parlam entu, bo są znani i identyfikowani jak o osoby godne dem okratycznego zaufania.

Okres transform acji wytwarza sytuacje, w których zasoby niezakotwiczone instytucjonalnie oddziałują jak o silne m oce (zasoby), które zdolne są do wyciśnięcia piętna na życiu zbiorowym, w tym także instytucjonalnym . M ówi się o okresie przejściowym jak o ułatwiającym instytucjonalizację nieznanych przedtem zasobów ekonomicznych, łatw ą mobilizaq'ę i instytucjonalizację zasobów politycznego poparcia, które trwały w uśpieniu, konwersję popu larn o ­ ści artystycznej w stanowisko posła itp.

Ogólnie rzecz biorąc, elity są grupam i, które albo zajm ują główne stanowis­

k a w kom pleksach instytucjonalnych, albo dysponują wielkimi zasobami.

W systemach stabilnej dem okracji obydwie charakterystyki (stanowiska lub

„luźne” zasoby), m ogą wytwarzać podobne rezultaty. W ynik „identyfikacji badawczej osób” będzie podobny. Taka zbieżność jest mniej pewna w systemach ulegających transformacji. W inna więc stać się przedm iotem uważnej refleksji i empirycznych testów.

K reow anie znacznych zasobów „z niczego” m oże odnosić się do różnych sytuacji. Jedną będzie pro sta akum ulacja kapitału przez rozgałęzioną i zam ożną rodzinę. In n ą będzie łut szczęścia w kilku m iędzynarodowych transakcjach handlow ych, przeprow adzonych n a cudzy koszt. Jeszcze inną przejście okreś­

lonej osoby ze stanow iska rządowego na stanowisko prezesa w państwowym d o tąd przedsiębiorstwie, które pod rządam i nowego prezesa będzie sprywatyzo­

wane i w którym akcyjny udział zarządu będzie znaczny.

Ten ostatni przypadek dotyczy dobrze znanego twierdzenia Staniszkis o politycznym kapitalizm ie w postkom unistycznych krajach (1991). Dziś mówi się o wcześniejszym uwłaszczeniu dawnej partyjnej nom enklatury, oraz później­

szym uwłaszczaniu się polityków byłej opozycji (por. „G azeta W yborcza” 11 lutego 2000; 18-19 m arca 2000; „Rzeczpospolita” 2000). Firm y z udziałem (znacznym) kapitału państwowego nadal angażują się finansowo w przedsię­

wzięcia prywatne, wspierając je w ten sposób.

K raje Europy W schodniej wytworzyły klasę wielkich właścicieli spośród ludzi o zróżnicowanym „pochodzeniu” społecznym lub politycznym. W Polsce różnorodność ta wydaje się większa niż np. w Czechach (Wesołowski 1992;

Federowicz, Jasiecki i W esołowski 1999). W arto by jednak mieć rozeznanie w ilościowych proporcjach różnych typów nowych biznesmenów, a zwłaszcza biznesmenów o politycznej proweniencji. N iebagatelne jest także pytanie, czy po fakcie konwersji stanow iska politycznego w jakąś formę zwykłego „finan­

sowego kap itału ” niektóre osoby nie zachowują podwójnych zasobów, na dodatek zwielokrotnionych. Ponadto: czy istnieją takie sytuacje, że jeden rodzaj zasobów zostaje zinstytucjonalizowany, a drugi dalej występuje w formie

(14)

ruchom ej, instytucjonalnie nie zakotwiczonej, a nawet niejawnej? Odrębne, lecz również ważne jest pytanie o to, jakie szanse utrw alenia swej rynkowej pozycji, a także ekspansji i wzrostu m ają średniej wielkości rodzime firmy? (por.

D om ański 1994).

W ydaje się, że istnienie niezakotwiczonych zasobów {free-floating resour­

ces), gdyby wykroczyło poza wczesną fazę transform acji, byłoby oznaką patologii systemu. W tym kontekście przychodzi na myśl system mafijny.

N iektórzy rosyjscy autorzy wskazują na możliwość „szczeblową” dochodzenia do fortun oraz wpływu politycznego. Najpierw pojaw iają się nieudokum en­

tow ane zasoby kapitałow e, potem ich jakaś półlegalizacja (np. w nowym prywatnym banku), potem ich pełna instytucjonalizacja w formie tworzenia jawnego przedsiębiorstwa, wreszcie leżąca u końca tej drogi konwersja zasobów finansowych w wysokie pozycje polityczne, bez u traty zasobów ekonomicznych (Volkov 1999). C oraz częściej występuje „nobilitacja” takiej osoby, k tóra zaczyna łożyć n a w ydatki w spólnoty lokalnej (buduje szkołę, basen kąpielowy, itp.). Taki proces nazwać m ożna społeczną i polityczną stabilizacją nowej elity.

Powyższe odniesienia do sytuacji w Rosji nasuw ają myśl, iż duża, „typologi­

czna” autonom ia sfer życia w rozwiniętym porządku rynkowym i dem okratycz­

nym, o czym pisałem w początkowej p artii tego artykułu, jest słabsza w fazie pokom unistycznej transform acji. K onw ersja zasobów nie jest kontrolow ana przez m ocny system praw i ich egzekucji. W arto by zaprojektować choćby próbne badanie na ten trudny niewątpliwie tem at. W arto też postawić sobie prowokujące pytanie: czy (lub p od jakim względem) „niezwiązane” zasoby odgrywają rolę pozytywną, stym ulującą w rozw oju gospodarki? Patologie m afijne i korupcyjne nie m uszą być ich niezbywalnym korelatem . Badawczy dystans jest pożądany.

Nowy podział na „masy” i „elity”?

Zwycięstwo Solidarności nad starym reżimem w Polsce przedstaw ia przypa­

dek nie do końca zanalizowany. Procesy dekompozycji, które występują w starych klasach oraz tworzenie się nowych warstw i klas to jeden z ważnych procesów. D rugim jest proces rekonstrukcji lub zupełnie nowej konstrukcji życia politycznego. Czy jed n ak procesy te (w niektórych przynajmniej krajach postkom unistycznych) nie w ytwarzają sytuacji, któ ra przypom ina realny p o ­ dział na elity i m asy!

Zubożenie środowisk rolniczych, wielu kręgów robotniczych, trwałe bezro­

bocie w niektórych regionach, a po stronie politycznej apatia lub agresja - takie warunki zawsze były wskazywane jak o niekorzystne dla przejrzystości stosunków społecznych oraz ich choćby warunkowej aprobaty, albo głębszej legitymizacji.

W płaszczyźnie teoretycznej od czasów ukazania się zbioru esejów Ortegi y G asseta (1958) zjawisko „am orficznych m as” jest traktow ane jak o symptom

(15)

nowej, „nowoczesnej” sytuacji kulturowo-społecznej. Zresztą już Pareto tra k ­ tow ał m asy jak o nieustrukturalizow ane (albo nie warte uwagi z punktu widzenia ich wewnętrznej strukturalizacji). Myśli o niebezpieczeństwach poli­

tycznych, które płynąć m ogą od strony zdezorganizowanych środowisk spłecz- nych, także sfrustrowanych m as, są trwale obecne w literaturze (Aron 1988;

Nelson 1988).

M oże w arto spojrzeć n a sytuację transform acji systemowej także i z tej perspektywy. Nieoczekiwanie i paradoksalnie, zastosowanie analogicznej per­

spektywy może okazać się owocne w badaniu sytuacji wewnątrz elit. Czy są one właściwie ustrukturalizow ane (podzielone i konsensualnie zintegrowane zara­

zem) przewidywalne w działaniach, kierowane klarownym i wartościami? Czy m ogą takim i być „ze względów obiektywnych”? (Wesołowski 1994).

Należy postawić pytanie, czy nie jest tak, że częściowa co najmniej destrukturalizacja i „m as” i „elit” otwiera nowe pole badawcze, czy stawia nowe pytania? Jednym z nich może być w stępna hipoteza, że destrukturalizacja i „m as” i „elit” jest rezultatem działania czynników znajdujących się poza nimi, stanowiących wspólną przyczynę? Nie wydają się jednak zupełnie pozbawione sensu następujące hipotezy:

a) nadm ierna destrukturalizacja tkanki społecznej i powolna je j restruk­

turalizacja przenosi się n a sferę stosunków w elitach i oba człony tu rozważane (ludność, elity) doświadczają nadm iernych cierpień lub frustracji (patrz trwałe bezrobocie w regionach oraz jego społeczno-psychologiczne konsekwencje;

dostrzeganie powyższego zjawiska w elitach i poczucie winy i bezradności wobec niego). Faktyczne zmiany statusu zatrudnienia lub ogólnej pozycji w społeczeństwie - zarów no pozytywnej, ja k i negatywnej - wcale nie m uszą od razu odzwierciedlać się w preferencjach życiowych i orientacjach politycznych.

Jednak b rak przełożenia m oże być dodatkow ym źródłem frustracji (por.

D om ański 1999).

b) nadm ierna antagonizacja życia politycznego, a więc sytuacja w obrębie elit politycznych, nakręca spiralę antykonsensualną. W idomymi przejawami takich zjawisk były kryzysy parlam entarno-gabinetow e 1993 roku i roku obecnego (wiosna 2000). Takie kryzysy utrudniają porządkow anie sceny politycznej i prowadzenie reform wielu sfer życia społecznego, gdyż władza polityczna inicjująca zmiany jest słaba i chwiejna (por. K ojder [red.] 1999).

F ak t, że dzieje się coś niedobrego w sferze świadomości społecznej, potw ierdzają nieustannie b adania opinii publicznej. Od czasów surveyu D em o­

skopu (1993) do rezultatów badań CBOS dzisiaj, połowa Polaków, w nie­

których latach więcej niż połowa, sądzi, że nie m a w kraju takiej partii, „k tó ra reprezentuje ludzi takich jak j a ” . Świadczy to o b raku podstawowego poczucia politycznej obecności obywateli i jakiejś rzeczywistej więzi między obywatelami a kierownikami życia społeczno-politycznego. W życiu politycznym, poza okazjonalnym i spotkaniam i posłów z grupkam i swoich wyborców, nie istnieją

(16)

żadne inne przejawy linkage. M oże w w arunkach transform acji w takim kraju jak Polska (niekoniecznie n a Węgrzech) wystarczą więzi wiary czysto sym­

bolicznej dla zachow ania względnej spoistości i funkcjonalności systemu poli­

tycznego? Takie specyficzne pytania uświadam iają, że problem atyka zdezinteg­

row anych m as i niezbyt zintegrowanych elit (wszystkich elit albo tylko elity politycznej) ujaw nia się jak o niebłaha.

N ie brak jest socjologów, zwłaszcza zainteresowanych postm odernizm em , którzy skłonni są przypisywać now ą form ę braku spójności społeczeństwa, a naw et jego atomizacji, w arunkom , które tworzy zachodnia cywilizacja u siebie, w swoich zamożnych i dem okratycznych centrach. Czy uwagi takie sugerowałyby, że w E uropie Centralno-W schodniej następuje nałożenie się przyczyn dekompozycji społecznej, k tó re wynikają tak z procesów transfor­

macji, ja k i z procesów typowych dla krajów, które są w centrum zachodniej cywilizacji?

W socjologicznej i politologicznej literaturze dotyczącej krajów Europy Centralno-W schodniej pojaw iają się w ątki o nadchodzącej w tych krajach zmianie warty elit politycznych. Podobny wątek coraz mocniej występuje w rozw ażaniach politologów i socjologów zachodnich w odniesieniu do ich własnych społeczeństw i ukształtow anego systemu demokratycznego. Czy są to tylko myśli powierzchowne i publicystyczne, czy sygnalizują one sprawy głębokie i poważne? T o winny rozstrzygnąć b adania empiryczne. M uszą być jed nak one trafnie ukierunkow ane. A nadto, czy szybsza wewnętrzna reorganizacja społe­

czeństwa i bardziej racjonalny kształt życia wewnętrznego warstwy polityków znajdują się poza możliwościami praktycznych oddziaływań kogokolwiek?

Przywództwo demokratyczne: jaki jest jego charakter?

Okres transform acji uw ypukla dwoistość, a właściwie dwukierunkowość kształtow ania się przyw ództw a demokratycznego. Przez przywództwo dem o­

kratyczne rozum iem tutaj taki typ upraw iania polityki, który stawia stosun­

kowo wysokie wym agania przed każdym potencjalnym kandydatem do stania się przywódcą. M ożna by powiedzieć, że jest to coś więcej niż bycie „politykiem z pow ołania”, który służy jasno sformułowanej i ważnej sprawie społecznej (W eber 1955; Wesołowski 1999). Potrzebne są dalsze, poszerzające charakterys­

tyki. Jest to ktoś, kto um ie zbudow ać swój trwały autorytet polityczny i jest postrzegany nie tylko jako polityk jednego ugrupow ania, ale nie przestając nim być, jest również uważany za ogólnonarodowego m ęża stanu. Używając term inologii W ebera m ożna by powiedzieć, że przywódca to coś więcej niż polityk z pow ołania, a nieco mniej niż charyzmatyczny przywódca. W politycz­

nej publicystyce polskiej coraz częściej pojaw iają się opinie, że b rak nam przywódców tego rodzaju.

(17)

System stabilnej dem okracji (czyli działającej od długiego czasu według przejrzystych reguł) czyni m ało dostrzegalnym proces wzajemnych oddziaływań między potencjałami osobowościowymi, które predysponują określoną jednostkę do wejścia w rolę przywódcy, a w arunkam i politycznymi, które nakreślają granice obszaru cech i uzdolnień, jakim i przyw ódca w tym systemie m usi się odznaczać. M ówiąc konkretam i, nie każdy zestaw cech osobowościowych stw a­

rza dobre podstawy do uform ow ania się przywódcy charakterystycznego dla systemu demokratycznego. Z drugiej strony system dem okratyczny może łatwiej wyławiać takie osobowości, które „są zgodne” z cechami strukturalnym i całego systemu, m .in. współzawodnictwem partii, działań opartych n a kom ­ petencjach m erytorycznych, wysokiego wyczucia dla „responsiveness and responsibility” (Sartori 1976).

W dem okratycznym systemie podstaw owym obszarem polityki, w którym form ują się przywódcy, jest system partyjny. Dość znaczna płynność partii politycznych, k tó ra wystąpiła w Polsce po 1989 roku, zwłaszcza w obszarze centrum oraz na prawym skrzydle systemu partyjnego, pow iązana była z dość słabym zaznaczeniem się takich typów osobowych, które definitywnie posiadały predyspozycje do funkcjonow ania w roli dem okratycznych przywódców. Przy­

kłady m ogą być tu dwa. Pierwszy to słabe, ale otwarte deklaracje części polityków, które mówiły o pożyteczności elementów autorytaryzm u w okresie transform acji systemowej. D rugim jest okresowe wyłanianie się populistycz­

nych przywódców, którzy kładą nacisk raczej na przejawy spektakularnego poparcia - i ostrych żądań wobec „rząd u ” - niż na procedury demokratyczne w rozwiązywaniu kwestii gospodarczych i społecznych. Ciekawego przykładu dostarczają oświadczenia Wałęsy, który wielokrotnie mówił w wywiadach, że posiadał zawsze doskonałe pomysły na rozwiązanie podstawowych spraw gospodarczych i społecznych kraju, lecz nie udało się ich zrealizować, bo nadrzędną wartością była dem okracja, której on sam nie chciał łamać. W ynika­

łoby z tego, że instytucje demokracji, w których zasiadali politycy niepo- dzielający jego pomysłów, hamowały realizację efektywnych rozwiązań pom yś­

lanych przez prezydenta Wałęsę. System partyjny i parlam entarny - to instytucjonalne ramy form ow ania się przywódców politycznych.

W arunki dem okratyczne niewątpliwie zakreślają granice swobody dla prze­

jaw iania się „woli m ocy” lub realizacji doskonałych pomysłów tych jednostek, które sądzą, że są now atoram i i m otoram i w ewolucji dziejowej. Nie jest jednak tak, że powyższe twierdzenie jest prawdziwe bez zastrzeżeń. D em okracja wydaje się systemem, w którym jednostkowa determinacja, zdolności artykulacji inte­

resów, czy umiejętność pokierow ania zachowaniami politycznymi obywateli m oże zostać ujaw niona i spożytkow ana pozytywnie. Nie musi to rujnować demokracji. Chodzi o więzi, jakie tw orzą się między demokratycznym przyw ód­

cą a obywatelami. D em okracja nakłada obowiązkowe wzory działania na chęci i możliwości indywidualnych przywódców. Te wzory są krępujące, lecz również

(18)

zakorzeniają przywódcę w tkance życia społecznego i trwałych cechach systemu politycznego. G dy te cechy łiie są dostatecznie ugruntow ane i m ożna je naginać do indywidualnych preferencji k an dydata (kandydatów) do roli przywódczej, to tru d no mówić o skonsolidowanej demokracji. Czy w Polsce okresu transfor­

m acji - i nie tylko tutaj - nie pojaw iają się ciągle na nowo chęci do naginania wzorów działania dem okratycznego do indywidualnych preferencji kandyda­

tów n a przywódców? Jest sporo narzekań np. na nieuporządkow any, niejasny system przygotow ania i podejm ow ania decyzji w AW S jak o koalicji różnorod­

nych podm iotów politycznych. Stawia to jednostkę - wskazania padają na przewodniczącego - ponad „innym i”. Jednocześnie trudno byłoby powiedzieć, że przewodniczący samowolnie łamie reguły demokracji wewnętrznej. Sytuacja jest „szara” .

D aleko idące stwierdzenie o ograniczeniach przywódców w demokracji nie m oże być odczytane jak o m ówiące o pozbawieniu przywódców w ogóle możliwości oddziaływania n a kształtow anie się wzorów działania dem okratycz­

nego. Jednakże w każdym m omencie system m a te wzory względnie trwałe i skodyfikowane. T o „krępuje” liderów.

M ożna zbudować model typologiczny przywódcy demokratycznego. U ła t­

wiłby on przyjrzenie się sytuacji w okresie transform acji demokratycznej.

Poniżej zarysowana p ró b a pokazuje m odel czysty i modele, które od niego się odchylają, nie przekraczając granic demokratyczności. Niemniej, zbliżają się ku m odelom odmiennym.

O to czysty typ przywódcy demokratycznego; cechy przywódcy.

1. Umiejętność artykulacji interesów i dążeń obywateli. Najskrom niej określił to kiedyś Pennock (1979) jak o „pom aganie ludziom w m yśleniu” . M ożna założyć, że n a poziomie indywidualnym istnieją samoistne (a faktycznie ąuasi-sam oistne) artykulacje. Są to interesy lub dążenia wyczuwane, lecz niedokładnie wypowiadane. To, co prawdziwy przywódca robi, to pom aga je sform ułować i ułożyć we względnie spójne myśli. We współczesności proces ten jest bardzo skomplikowany, gdyż obejmuje interakcję między ideologią, któ rą wyznaje przyw ódca (także jego partia), a procesami żywiołowych percepcji, które występują na poziomie indywiduum lub małej grupy.

2. Umiejętność organizow ania działań zbiorowych. D em okracja zakłada uporządkow anie takich działań. Przyświeca im jakiś sform ułowany cel i nadana jest im forma. Nie jest to działanie „kupą M ości Panow ie” .

3. Um iejętność generalizacji (teoretycznego ujęcia) zjawisk i procesów społecznych na poziomie potrzebnym do podjęcia działań. Poszczególny fakt, zjawisko, wydarzenie musi być odniesione do całej klasy fa któ w i zjawisk, a także w kom ponow ane myślowo w szersze kom pleksy zjawisk i procesów.

4. Umiejętność urealniania i pragm atycznego ujęcia ogólnych wartości. Nie wystarczy stwierdzać, które ogólne wartości są cenne (np. wolność jednostki, dobro ogółu, sprawiedliwość społeczna, konkurencja rynkowa). Przywódca

(19)

charakteryzuje się um iejętnością pokazania, że takie to a takie ukonkretnione cele, działanie grupowe, reguły instytucjonalne pom agają realizacji wolności jednostki lub przeszkadzają tendencjom do dominacji jednych nad drugimi.

5. Um iejętność opracow ania i zaproponow ania taktyki i strategii działania zbiorowego. M usi to być tak ty k a i strategia konkretna, ale i dynamiczna.

Przykładow o, który interes danej grupy lub całego narodu wybrać jako pierwszy do realizacji, a który jak o drugi; do realizacji którego stosować bardziej sform alizowaną, a którego mniej sform alizowaną form ę działań.

Obowiązkiem przywódcy jest m onitorow anie przebiegu podjętych działań i ocena rezultatów, a także korygowanie celów i strategii działań.

G dy uświadomimy sobie te pięć punktów , wskazujących n a funkcje przywódcze, to dojdziemy do wniosku, że nie m a demokracji bez przywódców.

Jest to jednak przywództwo skrępow ane realną łącznością ze społeczeństwem, choć dodające do potocznych odczuć składnik istotny: poczucie kierunku i form ę organizacji. W interakcji podłoża społecznego i umiejętności przywódcy nie m a Newtonowskiego determ inizm u ze strony podłoża społecznego, ale nie m a też Nietzscheańskiej determinacji ze strony wolnej woli osobowości.

Z a cechy charakterystyczne modeli dewiacyjnych uznałbym przede wszyst­

kim patologie dwustronnej łączności. M odyfikacja autorytarna szłaby w n a ­ stępujących kierunkach:

1) A rtykulacja dążeń i interesów jest w dużej mierze rezultatem pomysłów i woli jednego przywódcy lub grona przywódców. Oni nie pom agają ludziom myśleć, oni ich, w krańcowym przypadku, pouczają jak myśleć.

2) D ziałania organizacyjne zmierzające do realizacji wytyczonych celów są raczej pom yślane przez przywódców, niż nawiązują do uform owanych oddolnie form działania. Nie m uszą wynikać ze spontanicznych form działania jakichś grup.

Zarów no cele, jak i form y działania wyszczególnione w punkcie 1, 2 m ogą być popierane m ocno przez obywateli, lecz charakteryzuje je odgórne genero­

wanie.

3) Uogólnienia faktów i zdarzeń, w których tak znaczny udział m ają przywódcy, nie są przedstaw iane obywatelom jak o rezultat empirycznej induk- q'i, lecz jak o rezultat abstrakcyjnej dedukcji z jakiejś doktryny.

4) W artości „strzeże się” instytucjonalnie przede wszystkim w formie ogólnej, co daje przywódcom możliwość ich swobodnego przystosowywania do własnych potrzeb. Przystosowania przedstaw iane bywają jako jedyne możliwe uszczegółowienia wartości.

5) Strategia i taktyka działania jest raczej rezultatem „olśnienia” przywód­

cy, niż wynika z racjonalnych analiz. Jest ona jakby z góry trafna i nie wymaga m onitorow ania i korektur.

M odyfikacja au to ry tarn a nakreślona jest tutaj krańcow o i ostro. Jednak dewiacja ta, pow tórzm y, nie m usi iść tak daleko, że przekreślona zostaje

(20)

dem okratyczność systemu. W ystępuje w niej jedn ak polityczny aprioryzm oparty n a przekonaniu o pierwszoplanowości - co najmniej dużej inicjującej roli przywódców. T o stanowi zagrożenie dla pełnej demokracji.

M odyfikację w kierunku menedżersko-biurokratycznym m ożna scharaktery­

zować następująco:

1) artykulacja interesów i dążeń odbyw a się przez istniejące od daw na instytucje, które są poważnie spetryfikowane. Łatwiej im przychodzi rear- tykułować albo m odyfikować interesy już znane, niż rozpoznawać i artykułować interesy zupełnie nowe;

2) działania zbiorowe są „kanalizow ane” w znane schematy;

3) uogólnienia faktów i procesów są dokonyw ane przez „kierowników życia społecznego” (często używa się tej nazwy zam iast nazwy przywódcy); przebiega­

ją one w świetle teorii znanych, o sprawdzonej wykonalności;

3) w dyskursie politycznym uwzględnia się przede wszystkim wartości takie, które są możliwe do realizowania. System wartości to słaby cień tych wartości, które błyszczą jaśniej w demokracji;

5) strategia i tak tyk a - to pochodna wiedzy o „funkcjonow aniu organizacji”

i wiedzy o „masowej psychologii” . Niczego nowego do tej wiedzy się nie dodaje.

Oznacza to m .in. faktyczny negatywny stosunek do inwencyjności „m as” . K orektury działania odkłada się w czasie i przykraw a się do w zoru znanego z doświadczenia wcześniejszego.

Ten typ m odyfikacji zasad działania dem okratycznego przywództwa popy­

cha polityków w kierunku nieinnowacyjnego pragm atyzm u oraz chęci „trzy­

m ania się ziemi” i kontrolow anej dynam iki zmian.

Om ówione kierunki dewiacji czy odchyleń m ogą sugerować tezę dość prostą, by nie powiedzieć symplicystyczną. Byłaby ona taka: partie prawicowe w Polsce w swoich faktycznych i deklarowanych działaniach przejawiają skłonność ku dewiacji autorytarnej. P artia lewicowa (dziś SLD) przejawia skłonność ku odchyleniu m enedżersko-biurokratycznem u. Ponieważ w o stat­

nim dziesięcioleciu istniały rządy i prawicowe i lewicowe, m ożna w ich praktyce rządzenia i w praktyce oddziaływania ideologicznego wskazać konkretne przejawy tak przypisanych dewiacyjnych tendencji. Nie oddaw ałoby to jednak pełnej praw dy o życiu politycznym w naszym kraju. Dwie tendencje nie są rozłożone dychotomicznie, ale pojaw iają się w częściach obu bloków: poko ­ munistycznego i posierpniowego. M oja ogólna teza jest też taka, że obydwie dewiacje są do przezwyciężenia, a co najmniej pomniejszenia.

W Polsce nie istnieje n a przykład tak a sytuacja, że obóz „prawicowy” jest w całości nastawiony na dom inującą rolę przywódców (a więc typ quasi- -autorytarny). Tylko część ludzi w tym obozie wyznaje taką koncepcję. Część znacząca, i m ająca szanse powiększania się, jest zaznajom iona z teorią dem o­

kracji i teorią liberalizmu, jest więc przyjazna wobec idei wolnościowych, indywidualistycznych i dem okratycznych. Dążenie do jedności z E uropą Z a ­

(21)

chodnią odgrywa tutaj istotną rolę „zbliżającą do dem okratyzm u”. D la większości Polaków, także o silnym poczuciu narodow ym i katolickim , a nie tylko dla liberałów, wejście do U nii Europejskiej jest zgodne z długotrwałymi aspiracjami Polaków przynależenia do kultury europejskiej, przynależenia do gospodarczej cywilizacji Zachodu, umocnieniem symbolicznych korzeni cywili- zacji łacińskiej.

W Polsce nie istnieje też tak a sytuacja, że obóz socjaldem okratyczny jest w całości m enedżersko-biurokratyczny, nieinnowacyjny, wąsko empiryczny, pozbaw iony wyobraźni i chęci do reform. To praw da, że w latach 1993-1997, dawał dowody powolności we w prow adzaniu reform systemu. Jednak dzisiej­

sza dyskusja w ram ach tego obozu świadomie jest ukierunkow ana na ożywienie myśli teoretyczno-politycznej i aksjologicznej. W tym obozie mówi się o now atorstw ie T ony’ego B laira i równoczesnej potrzebie zachowania lewicowych pryncypiów, przede wszystkim troski o warstwy ekonomicznie słabe. Interesujący i ważny jest też fakt ostentacyjnej, szczerej troski o n a ro ­ dowe interesy, czego przejawem było przyznanie się do popierania sowieckiej dom inacji oraz konsekw entna praca nad wejściem do N A TO (zgodna ze staraniam i partii prawicowych). W tym kontekście nie jest obojętne, że partia socjaldem okratyczna potrafiła w sposób dość przekonujący zarzucić kom uni­

styczny internacjonalizm a przyswoić sobie europejską wspólnotowość. T a now a cecha wiąże się z faktycznym poparciem dla wszystkich wartości liberalnych, z wyjątkiem ostrego ekonomicznego neoliberalizmu. Przyszłość pokaże, czy obydw a główne bloki polityczne będą w stanie pracow ać nad krzewieniem demokratycznej kultury politycznej - w społeczeństwie i w swo­

ich szeregach. Czy wytworzą osobowości godne m iana w pełni dem okratycz­

nego przywódcy?

Czy osobowości te będą tak otw arte i wrażliwe, że d o trą do nich odczucia szerokich rzesz zwolenników? W ydaje się to pytaniem podstawowym w dem o­

kracji. Dwaj am erykańscy autorzy zauważyli: „nie m a przywódców, jeśli brak ludzi, którzy chcą iść za nimi; nie m ożna zrozumieć zjawiska przyw ództw a bez zrozum ienia zjawiska poparcia” (Fiorina i Shepsle 1989). Choć m oże to brzmieć paradoksalnie, to polscy kandydaci na dem okratycznych przywódców jak by nie znali prawdy, że ktoś m usi chcieć iść za nimi.

M am y w polskiej socjologii badania nad elitami politycznymi, lecz nie badam y przywódców. W takiej sytuacji w arto postaw ić choćby kilka pytań ogólnych. Nie w iadom o, czy są one adekw atne dla całego obszaru państw pokom unistycznych, ale sądzę, że odpow iadają sytuacji polskiej.

Najogólniejsze pytanie da się sform ułować dość prosto: czy istnieją korzyst­

ne w arunki dla form ow ania się przywódców dem okratycznych dużego for­

m atu? Jeśli nie - to gdzie znajdują się w arunki hamujące?

Zaryzykowałbym twierdzenie, że ważne w arunki hamujące występują w sa­

m ej sferze życia politycznego (choć nie wszystkie tylko tam).

Cytaty

Powiązane dokumenty

W prawdzie zagadnienie to odnosi się w pierwszym rzędzie do dziejów kościoła, jednak w związku z obszernym tłem zmian, mających w większości charakter

Nie jest więc tutaj odpowiedni wysoki poziom abstrakcji teoretycznej, jakim od- znacza się koncepcja struktury klasowej. Klasowa analiza społeczeństwa jest w isto- cie

Aparaty ochrony obywateli (policja, sądy) są słabe i niewydolne. Wysoce konfl iktogenne jest two- rzenie prawa. Spory o ustawę reprywatyzacyjną ujawniają nie tylko głębokie

PORÓWNANIE OCENY ŻYWOTNOŚCI NASION SOSNY ZWYCZAJNEJ WYKONANEJ METODĄ RENTGENOWSKĄ I METODĄ KIEŁKOWANIA..

CHARAKTERYSTYKA I WALORYZACJA DRZEWOSTANÓW Jako pewien kontekst planistyczny poniższych rozważań przyjmuję na wstępie założenie, że w danych warunkach klimatyczno-siedliskowych

Dla rozkładów empirycznych, charakteryzujących się przeciętnymi lub duży- mi różnicami liczby pierśnic w sąsiadujących stopniach grubości, zmniejszenie szerokości pasma,

Należy jednak podkreślić, że o ile działania z zakresu ochrony lasu prowadzone w drzewostanach jodłowych zabezpieczają właściwy ich stan, o tyle w przypadku

Wszystkie wy- mienione dodatnie zmiany kosztów były znacząco wyższe od wskaźników in- flacji, co oznacza, że gospodarstwo leśne musiało zwiększać realne nakłady na