Maria Stawicka-Wa³kowska urodzi³a siê 19 stycznia 1939 roku w Wilnie.
Studia wy¿sze odby³a w latach 1956- 1962 na Wydziale Architektury Poli- techniki Gdañskiej i uzyska³a stopieñ magistra in¿yniera architekta.
Stopieñ naukowy doktora nauk tech- nicznych nada³a jej w 1969 roku Rada Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Gdañskiej, na podstawie rozprawy doktorskiej pt.: Wp³yw ha³a- sów kolejowych na klimat akustyczny uzdrowiska i mo¿liwoci zastosowania zabezpieczeñ akustyczno-urbanistycznych na podstawie analizy planu generalnego rozbudowy uzdrowiska Inowroc³aw, a stopieñ naukowy doktora habilitowanego nauk technicznych na podstawie rozprawy habilitacyjnej pt. Czyn- nik akustyki w projektowaniu urbanistycznym nada³a Rada Wydzia³u Architektury Politechniki Warszawskiej w roku 1988.
Pracê zawodow¹ podjê³a w 1962 r. na Wydziale Architektu- ry Politechniki Gdañskiej w Katedrze Architektury przemys³o- wej, gdzie pod kierunkiem prof. W³odzimierza Prochaski pra- cowa³a na stanowisku asystenta i starszego asystenta (do 1965 r.). W ramach bloku tematycznego fizyki budowli zetknê³a siê z zagadnieniami akustyki budowlanej. Fakt ten zadecydowa³ o wyborze kierunku zainteresowañ i ich dalszego rozwijania w ramach sta¿u naukowego w Katedrze Elektroakustyki Politech- niki Warszawskiej. Tam, pod kierunkiem prof. Ignacego Ma- leckiego i doc. Witolda Straszewicza, zapozna³a siê z zasadami kszta³towania pod wzglêdem akustycznym wnêtrz do odbioru muzyki i mowy.
Problemy akustyki budowlanej w szerokim zakresie (pocz¹w- szy od architektonicznej, po budowlan¹ i urbanistyczn¹) bada-
³a szczegó³owo w czasie kolejnego sta¿u naukowego w Instytu- cie Techniki Budowlanej w Warszawie, w Zak³adzie Akustyki pod kierunkiem prof. Jerzego Sadowskiego, gdzie we wrzeniu 1965 roku podjê³a sta³¹ pracê (do 1997 r.), przechodz¹c na- stêpnie w styczniu 1998 roku do Zak³adu Ochrony rodowiska tego¿ samego Instytutu, gdzie pracowa³a do lipca 2001 roku.
W wyniku wygranego konkursu w 1995 roku zosta³a zatrud- niona w Politechnice Gdañskiej na stanowisku profesora nad- zwyczajnego i kierownika Katedry Architektury Morskiej i Prze- mys³owej.
Z prac¹ w Instytucie Techniki Budowlanej wi¹za³ siê kieru- nek obranej przez prof. Mariê Stawick¹-Wa³kowsk¹ po studiach specjalizacji, jak¹ by³a akustyka budowlana. St¹d udzia³ w miê- dzynarodowym seminarium zorganizowanym przez Firmê Ru- bel and Kjaer w Naerum (Kopenhaga 1965 r.); udzia³ w pro- gramie badawczym prowadzonym na terenie Gruzji przez In- stytut Techniki Budowlanej w Warszawie, wspólnie z odpowia- daj¹cymi mu jednostkami instytutem w Moskwie (NIISF) i Tbilisi (ZNIIEP) w zakresie akustyki urbanistycznej (1971 r.); miesiêczny wyjazd szkoleniowy do USA, w celu zapozna- nia siê z pracami badawczymi, prowadzonymi w dziedzinie akustyki budowlanej oraz szeroko pojêtej ochrony rodowiska cz³owieka (zamieszkania i pracy), przez wiod¹ce w USA orodki naukowo-badawcze (1973 r.); sta¿ naukowy w Centrum Ma- kietowym CSTB w Grenoble w celu zapoznania siê z metoda-
tygodniowe stypendium naukowe w Wielkiej Brytanii, ufundo- wane przez British Council, umo¿liwiaj¹ce udzia³ w pracach Building Research Establishment Acoustic Laboratory (Garston
Watford) oraz zapoznanie siê z prac¹ innych licz¹cych siê in- stytutów naukowo-badawczych Wielkiej Brytanii, jak: Harriet Watt University, Salford University, Transport Research Labo- ratory AT Crowthorne, University of Southampton, National Phisical Laboratory.
W³¹czenie prof. Wa³kowskiej, jako przedstawicielki ITB, do prac grupy roboczej CIB TG8 pn.: Environmental Assessment of Buildings (1992-1998 rok), spowodowa³o rozszerzenie jej dotychczasowych zainteresowañ o problematykê ochrony ro- dowiska naturalnego prze degraduj¹cym wp³ywem budownic- twa.Powo³ana na kierownika nowo powsta³ej grupy problemo- wej w ITB pn: Ekologia budownictwa prowadzi tematy zwi¹- zane z rozpoznaniem interdyscyplinarnego powi¹zania proble- mu ochrony rodowiska wewnêtrznego i zewnêtrznego budyn- ku, poprzez jego wp³yw na rodowisko naturalne po definicjê zrównowa¿onego rozwoju w budownictwie.
Uzyska³a grant z KBN na kontynuacjê tematyki ekologii w budownictwie w ramach miêdzynarodowej wspó³pracy nauko- wej pomiêdzy Polsk¹ i Japoni¹ (temat R - 50 pn.: Technical Aspects of Environmentally Friendly Buildings), w ramach której odby³a sta¿ naukowo badawczy w Building Research Institute w Tsukuba (realizowany etapami, w latach 1998 - 2000).
Dorobek naukowy prof. Marii Wa³kowskiej, obejmuj¹cy pra- ce o charakterze monograficznym, artyku³y, referaty konferen- cyjne (krajowe i zagraniczne) oraz prace i ekspertyzy nauko- wo-badawcze, wyra¿a siê liczb¹ 210 pozycji, z czego 125 zo- sta³o opracowanych po habilitacji. Tematyka badawcza zwi¹- zana jest zarówno z ochron¹ rodowiska cz³owieka przed ha³a- sem, jak i z szeroko pojêt¹ ochron¹ rodowiska naturalnego przed dzia³alnoci¹ antropogeniczn¹.
Do najwa¿niejszych prac prof. Marii Wa³kowskiej nale¿¹:
rozprawa pt. Czynnik akustyki w projektowaniu urbanistycz- nym, ujmuj¹ca zagadnienia wp³ywu dzia³alnoci architek- tonicznej na klimat akustyczny na terenach zabu- dowanych (praca ta zosta³a nagrodzona nagrod¹ indywidualn¹ Mini- stra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa (1990 r.));
instrukcje ITB dotycz¹ce ochrony terenów zabudowanych przed ha³asem komunikacji drogowej, kolejowej oraz przed ha³asem przemys³owym, z których Instrukcja ITB 280 (za- lecana do stosowania przy sporz¹dzaniu projektów zagospo- darowania przestrzennego w bezporednim s¹siedztwie ró- d³a ha³asu przemys³owego (lata 1987 - 1996)) uzyska³a na- grodê III stopnia Ministra Ochrony rodowiska i Zasobów Naturalnych (1989 r.);
temat naukowo-badawczy dotycz¹cy ekranów akustycznych, opublikowany przez Wydawnictwo Naukowe ITB pn.: Ka- talog przeciwha³asowych ekranów urbanistycznych (1990 r.), wyprzedzaj¹cy w treci ówczesny stan wiedzy w kraju, wykorzystany w póniejszej publikacji zbiorowej pn.: Ekra- ny akustyczne (wydanej przez Ministerstwo OSZNiL oraz Instytut Mechaniki I wibroakustyki AGH w Krakowie); sta- nowi¹cy przedmiot nagrody zbiorowej II stopnia Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa w 1992 r.;
1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345 1234567890123456789012345678901212345678901234567890123456789012123456789012345678901234567890121234567890123456789012345678901212345NOMINACJE PROFESORSKIE I HABILITACJE
1993) zrealizowany na bazie pozyskanego w 1994 roku gran- tu z KBN na projekt badawczy pt.: Ekologiczny aspekt kszta³towania zabudowy mieszkaniowej z punktu widzenia ochrony z ha³asem (dostarczy³ on kolejnych dowiadczeñ empirycznych w zakresie kszta³towania klimatu akustyczne- go na terenach zabudowanych.);
monografia pt.: Kszta³towanie wnêtrz urbanistycznych jako forma zabezpieczenia przed ha³asem (Warszawa 2000 r.), nagrodzona nagrod¹ Ministra Rozwoju Regionalnego i Bu- downictwa (2001 r.)
monografia pt.: Procesy wdra¿ania zrównowa¿onego roz-oraz woju w budownictwie (Warszawa 2001 r.). Dotyczy ona tematyki podjêtej dodatkowo przez autorkê w zakresie ochro- ny rodowiska naturalnego przed skutkami rozwoju cywili- zacyjnego.
Dzia³alnoæ dydaktyczna prof. Marii Wa³kowskiej przebie- ga³a dwukierunkowo. Pocz¹wszy od 1963 roku, zajmuj¹c siê zagadnieniami akustyki architektonicznej i powiêcaj¹c temu zagadnieniu te¿ swoj¹ dzia³alnoæ zawodow¹, podejmuje pro- wadzenie wyk³adów oraz konsultowanie projektów dyplomo- wych z tej trudnej i szczególnej dziedziny zarówno na Wy- dziale Architektury Politechniki Warszawskiej (do dnia dzisiej- szego), jak te¿ na Wydziale Architektury Wnêtrz warszawskiej Akademii Sztuk Piêknych (lata 1985 - 1999).
Podjêcie w grudniu 1995 roku przez Mariê Stawick¹- Wa³- kowsk¹ pracy na Wydziale Architektury Politechniki Gdañskiej spowodowa³o powrót w praktyce dydaktycz- nej do tematyki wykonywanego zawodu architekta, czyli kszta³towania okre-
lonej przestrzeni architektonicznej. Prowadz¹c wyk³ady, po- cz¹wszy od projektowania wstêpnego po tzw. profiluj¹ce, prof.
Maria Wa³kowska ustawi³a ogóln¹ problematykê badañ statu- towych w Katedrze, nawi¹zuj¹c do podstawo- wych funkcji budownictwa przemys³owego (w tym obiektów kubaturowych zwi¹zanych z komunikacj¹ drogow¹, kolejow¹, lotnicz¹ i mor- sk¹), wi¹¿¹cych siê ze specyficznymi uwarunkowaniami tech- nologicznymi i technicznymi, jak równie¿ ochron¹ rodowiska cz³owieka i rodowiska naturalnego. Równoczenie postawi³a sobie za cel rozwiniêcie tematyki typowo morskiej, zwi¹zanej z projektowaniem portów oraz orodków sportów wodnych, jak i architektury statków, która posiada bogate tradycje, w prowa- dzonej przez siebie Katedrze.
Obok czynnego uczestnictwa w konferencjach krajowych i zagranicznych (ostatnio w Maastricht 2000 r.), prof. Wa³kow- ska wykazuje siê du¿¹ aktywnoci¹ organizacyjn¹ w tym zakre- sie, o czym przyk³adowo mog¹ wiadczyæ:
organizacje spotkañ miêdzynarodowej grupy roboczej w ra- mach obowi¹zków g³ównego koordynatora prac w zakresie akustyki urbanistycznej prowadzonych przez Centrum Ko- ordynacyjne RWPG,
udzia³ w organizowaniu i komitecie naukowym dwóch miê- dzynarodowych konferencji pn.: Buildings and the Environ- ment w Garston Watford, 1994 r., oraz w Pary¿u, 1997 r.,
organizacja miêdzynarodowego spotkania grupy roboczej CIB TG 8 pn.: Environmental Assessment of Buildings
(Warszawa 1996 r.),
organizacja polsko-niemieckiego seminarium nt.: Wspó³- czesne problemy kszta³towania architektury przemys³owej i portów (Gdañsk 1997 r.)
organizacja seminariów i konferencji krajowych zwi¹zanychoraz z problematyk¹ zagadnieñ ekologicznych w budownictwie, jak np. doroczne konferencje PZITB w Bielsku-Bia³ej pn.:
Ekologia a budownictwo.
Ponadto prof. Maria Wa³kowska anga¿uje siê w organizo- wanie konkursów studenckich, pozwalaj¹cych na wyzwalanie inicjatywy w podejmowanych przez studentów nowych wyzwañ, prowadz¹cych do zaskakuj¹co dobrych efektów. Przyk³adem jest nagroda specjalna przyznana zespo³owi z³o¿onemu ze stu- dentów oraz pracowników Katedry Architektury Morskiej i Przemys³owej w konkursie na Pawilon Polski na wiatow¹ wy- stawê EXPO 98 w Lizbonie.
W odniesieniu do m³odej kadry naukowej stymuluje ich za- interesowania w kierunku tematyki stanowi¹cej g³ówny profil Katedry, w³¹czaj¹c asystentów do wspólnych wyst¹pieñ z refe- ratami na konferencjach krajowych i miêdzynarodowych.
Inspiruje asystenckie sta¿e naukowe i zawodowe (np. w za- kresie projektowania architektonicznego statków 1999 r.; w zakresie budownictwa zrównowa¿onego w Japonii 2000 r.).
Prof. Maria Wa³kowska jest promotorem prac doktorskich (dwóch zakoñczonych, trzech w toku); sprawuje opiekê nauko- w¹ nad s³uchaczami Studium Doktoranckiego na Wydziale Ar- chitektury (dwie osoby) oraz Budownictwa Wodnego i In¿y- nierii rodowiska (jedna osoba).
Za ca³okszta³t dorobku naukowo-badawczego prof. Maria Wa³kowska otrzyma³a ³¹cznie 11 nagród resortowych I - III stop- nia (w tym dwóch indywidualnych), przyznanych kolejno przez Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa, Ministra Ochrony rodowiska, Zasobów Naturalnych i Lenictwa oraz Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa, oraz dwie nagrody Rektora PG za osi¹gniêcia dydaktyczno- wychowaw- cze.Z dzia³alnoci organizacyjnej prof. Marii Wa³kowskiej nale-
¿y wymieniæ pe³nienie przez Ni¹ funkcji kierownika Pracowni Akustyki Urbanistycznej, kierownika specjalistycz- nego dzia-
³u Ligi Walki z Ha³asem pn. Akustyka Urbanistyczna, g³ówne- go koordynatora prac prowadzonych w ramach Centrum Koor- dynacyjnego RWPG Urbanistyczne metody walki z ha³a- sem komunikacyjnym, zastêpcy koordynatora problemu CPBR 11.4, kierunek IV pn.: Ochrona rodowiska przed ha³asem i wibracjami oraz kierownika grupy problemowej pn. Ekolo- gia budownictwa, w Instytucie Techniki Budowlanej. W la- tach 1991-1999 cz³onek Rady Naukowej Instytutu Techniki Budowlanej (w tym: Komisji ds. Stopni i Awansów Naukowych), w kadencji 1996-1999 cz³onek Senatu PG.
Obecnie prof. Wa³kowska jest cz³onkiem: Komitetu Norma- lizacyjnego NKP 115 ds. Ha³asu w rodowisku, bior¹c czynny udzia³ w kszta³towaniu przepisów normalizacyjno-prawnych w zakresie ochrony rodowiska; Komitetu Ekologii przy Zarz¹- dzie G³ównym PZITB; Komitetu In¿ynierii L¹dowej i Wodnej Wydzia³u IV Nauk Technicznych PAN (Sekcja Fizyki Budow- li); Polskiego Towarzystwa Nautologicznego.
Jest osob¹ zamê¿n¹, posiada czwórkê doros³ych, pracuj¹- cych dzieci oraz pi¹tkê wnucz¹t.
22 stycznia 2002 roku prof. Marii Stawickiej-Wa³kowskiej zosta³ nadany przez Prezydenta RP tytu³ naukowy profesora nauk technicznych.
1 marca br. prorektor prof. W³odzimierz Przybylski wrêczy³ panu prof. Siegfriedowi Pahlowi z Hochschule Bremen
Medal za Zas³ugi dla Politechniki Gdañskiej. Medal zo- sta³ przyznany przez Rektora PG prof. Aleksandra Ko³o- dziejczyka na wniosek dziekana Wydzia³u Mechanicznego prof. W³odzimierza Walczaka za: organizacjê wspólnych seminariów miêdzynarodowych Nauka, Praktyka, Dydak- tyka, organizacjê i dofinansowanie pobytów studialnych pracowników i praktyk specjalistycznych studentów PG w zak³adach przemys³owych Bremy, dofinansowanie i opiekê merytoryczn¹ nad studentami wyje¿d¿aj¹cymi do HS-Bre- men w ramach programu Socrates, organizacjê wymiany akademickiej wyk³adowców oraz wieloletni wk³ad w two- rzenie przyjacielskiej atmosfery wspó³pracuj¹cych uczelni.
Wspó³praca Politechniki Gdañskiej z Hochschule Bre- men ma ju¿ 20-letni¹ tradycjê i datuje siê od dnia 1.12.1981 roku, kiedy to rektorzy obu uczelni: prof. Jerzy Doerffer i prof. Karl Potthast podpisali porozumienie o wspó³pracy.
Wytyczono g³ówne kierunki wspó³pracy: wymianê informa- cji dotycz¹cych studiów, nauki oraz badañ naukowych, wy- mianê nauczycieli akademickich w celu prowadzenia wy- k³adów gocinnych i udzia³u w sympozjach, a tak¿e wymia- nê studentów. Wspó³praca obu uczelni mog³a zostaæ zinten- syfikowana, ze zrozumia³ych wzglêdów, dopiero w latach dziewiêædziesi¹tych. Od 1992 roku pe³nomocnikiem rekto- ra Hochschule Bremen ds. wspó³pracy z polskimi uczelnia- mi jest prof. S. Pahl. Ostatnio jako prodziekan Wydzia³u Mechanicznego HS-Bremen przyczyni³ siê on w istotny spo- sób do realizacji wspó³pracy we wszystkich kierunkach za- wartych w porozumieniu.
Przy znacz¹cym udziale prof. S. Pahla jako organizatora lub wspó³organizatora odbywaj¹ siê od 10 lat rokrocznie wspólne seminaria, organizowane na przemian w Gdañsku i Bremie, w ostatnim okresie z udzia³em FH-Stralsund i FH- Kolonia, o czym informowa³o Pismo PG w numerze 7/
2000. Dotychczas wyg³oszono na nich ponad 220 refera- tów. W seminariach organizowanych w Bremie uczestniczy³o 37 nauczycieli akademickich oraz oko³o 40 studentów Wy- dzia³u Mechanicznego PG. Uczestnictwo w seminarium by³o po³¹czone ze zwiedzaniem laboratoriów uczelni i zak³adów przemys³owych Bremy. Udzia³ w seminariach tak licznej
grupy by³ mo¿liwy dziêki prof. S. Pahlowi, zaanga¿owane- mu w organizacjê i dofinansowanie pobytu.
Od 1992 roku trwa regularna wymiana wyk³adowców Wy- dzia³ów Mechanicznych obu uczelni. Gocinne wyk³ady w HS-Bremen prowadzili: prof. W. Pudlik jako Gastprofessor
w latach 1992-95 oraz dr J. Niegoda jako Gastdozent w latach 1993-95. Dr J. Niegoda prowadzi³ nastêpnie w latach 1996-99 wyk³ady specjalistyczne dla studentów Wydzia³u Mechanicznego HS-Bremen. Wyk³ady w ramach programu Socrates w latach 1999-2001 realizowali: dr C. Orlikowski, W. Kie³czyñski i J. Niegoda. Zapewne nie tak liczny, ale wart odnotowania jest udzia³ profesorów z HS-Bremen w seminariach i wyk³adach w Politechnice Gdañskiej. Miêdzy innymi interesuj¹ce referaty lub wyk³ady wyg³aszali: prof.
K. Potthast, H-H. Hüser, H. Hegewald (2-tygodniowy po- byt w 1993 roku), H. Rikeit, S. Pahl, H. Rapp, U.Schulte, R.
Schubert.
Na zaproszenie HS-Bremen, z pokryciem kosztów poby- tu, 8 studentów PG odby³o 2-tygodniowe praktyki specjali- styczne w zak³adach Bremy. Dalszych 7 studentów realizo- wa³o prace dyplomowe w wiod¹cych firmach Bremy. By³y to 3-4-miesiêczne pobyty studialne, organizowane w ramach programu Socrates, ze wsparciem finansowym HS-Bremen.
Dziêki sprawnej organizacji pobytu i merytorycznej opie- ce, sprawowanej przez prof. S. Pahla, wszystkie prace dy- plomowe zosta³y zrealizowane.
Przy prezentowaniu sylwetki prof. S. Pahla, jego zaanga-
¿owania we wspó³pracê Hochschule Bremen z Politechnik¹ Gdañska na p³aszczynie naukowej i dydaktycznej, tworze- nia przyjacielskich kontaktów, nale¿y wspomnieæ o baga¿u jego osobistych dowiadczeñ i prze¿yæ z okresu dzieciñstwa.
Prof. S. Pahl pochodzi. z okolic Sêpólna Krajeñskiego. Tam spêdzi³ dzieciñstwo do 10 roku ¿ycia, tam po wojnie przez okres kilku lat zaopiekowa³a siê nim polska rodzina i tam po wielu latach odnalaz³ swoj¹ siostrê. Dzi z sentymen- tem, przy ka¿dej nadarzaj¹cej siê okazji, powraca do stron z lat dziecinnych. Jego prze¿ycia mog³yby pos³u¿yæ za kanwê fil- mu, filmu o skomplikowanych stosunkach polsko-niemieckich na Ziemi Krajeñ- skiej, z optymistyczn¹ puent¹.
Józef Niegoda Pe³nomocnik Rektora ds. Wspó³pracy z Hochschule Bremen
Prof. Siegfried K. Pahl odznaczony Medalem Politechniki Gdañskiej
Materia³y z polsko-niemieckich seminariów
Nauka, Praktyka, Dydaktyka"
Prorektor prof. W³odzimierz Przybylski w obecnoci dziekanów Wydzia³u Mechanicznego wrêcza medal prof. Siegfriedowi Pahlowi
W dniach 12-14 lutego 2002 r. w Gdañsku odby³y siê VIII Targi Producentów, Kooperantów i Sprzedawców Zespo³ów Napêdowych i Uk³adów Sterowania Napêdy i Sterowanie 2002 oraz VI Targi Elektrotechniki, Elektroenergetyki i Tech- nik Owietleniowych Elektroinstalacje 2002.
Organizatorem Targów by³y Miêdzynarodowe Targi Gdañ- skie SA, przy aktywnym i twórczym wspó³udziale Politechniki Gdañskiej. Nasza Uczelnia sprawowa³a tak¿e patronat nad tymi Targami.
W uroczystym otwarciu Targów uczestniczy³ rektor PG prof.
A. Ko³odziejczyk, za w ceremonii otwarcia wyst¹pi³ prorektor ds. rozwoju prof. W. Przybylski.
Na Targach ekspozycjom wystawienniczym towarzyszy³y specjalistyczne seminaria oraz warsztaty z zakresu napêdu i ste- rowania maszyn oraz automatyki i dynamiki uk³adów napêdo- wych, a tak¿e zastosowañ napêdów hydraulicznych i pneuma- tycznych.
Seminaria i warsztaty zorganizowa³ Komitet pod przewod- nictwem prof. A. Balawendera (Wydz. Mechaniczny) i prof. Z.
Krzemiñskiego (Wydz. Elektrotechniki i Automatyki).
Otwarcia seminariów dokonali cz³onkowie Komitetu Nau- kowego prof. W. Przybylski, prof. J. Woniak i prof. P. Zimny, za przewodnicz¹cymi obrad byli: prof. A. Balawender, prof. J.
Woniak, prof. A. Neyman i dr P. Raczyñski.
Na sesjach seminaryjnych osi¹gniêcia Politechniki Gdañ- skiej prezentowali nastêpuj¹cy autorzy: prof. A. Balawender, prof. A. Barylski, prof. A. Neyman, prof. Z. Kowalczuk, prof.
Z. Krzemiñski, prof. W. Próchnicki, prof. W. Przybylski, dr Cz.
Dymarski, dr J. Guziñski, dr P. Chrzan, dr L. Osiecki, dr P. Su- chomski, mgr A. Olszewski, mgr T. Tupta³o, mgr S. Mandrek, mgr M. W³as, mgr T. Bia³aszewski.
Autorami referatów i prezentacji na warsztatach byli rów- nie¿ przedstawiciele innych polskich uczelni: Politechniki Ra- domskiej, Politechniki Wroc³awskiej, Politechniki Warszaw-
Politechnika Gdañska na Targach NAPÊDY I STEROWANIE 2002
i ELEKTROINSTALACJE 2002
skiej, Politechniki l¹skiej, Politechniki Czêstochowskiej, Uni- wersytetu Zielonogórskiego, a tak¿e przedstawiciele niektórych instytutów i firm.
Koordynatorem przedsiêwziêcia przedstawiaj¹cego nasz¹ Uczelniê i jej niektóre osi¹gniêcia by³ prorektor ds. rozwoju prof. W. Przybylski, a Komisarzem Wystawy PG mgr Cz. Po- p³awski. W organizacji stoiska na wystawie pomóg³ jak corocz- nie Dzia³ Gospodarczy PG, kierowany przez in¿. J. Piwoñ- skie- go.Nasza Uczelnia z tytu³u wspó³uczestnictwa w organizowa- niu imprez targowych uzyska³a mo¿liwoæ bezp³atnego zapre- zentowania swoich osi¹gniêæ naukowych, jak równie¿ swojego potencja³u w zakresie kszta³cenia, wspó³pracy z przemys³em, a tak¿e wiadczenia komercyjnych us³ug.
W wystawie uczestniczy³y dwa Wydzia³y PG:
Wydzia³ Elektrotechniki i Automatyki,
Wydzia³ Mechaniczny.
Wydzia³ Elektrotechniki i Automatyki reprezentowa³a Kate- dra Energoelektroniki i Maszyn Elektrycznych kierowana przez prof. M. Ronkowskiego.
Katedra ta przedstawi³a nowe rozwi¹zania z dziedziny napê- du i sterowania maszynami elektrycznymi, m.in. przekszta³tnik matrycowy typu MC-V1, uk³ad sterowania silnikiem w uk³a- dzie zamkniêtym bez pomiaru po³o¿enia wirnika, uk³ad stero- wania silnikiem reluktancyjnym prze³¹czalnym, uk³ad kompen- sacji drgañ momentu w uk³adach napêdowych, uk³ad sterowa- nia generatorów wiatrowych; rozwi¹zania te opracowa³ zespó³ kierowany przez prof. Z. Krzemiñskiego.
Wydzia³ Mechaniczny reprezentowa³a Katedra Hydrauliki i Pneumatyki, kierowana przez prof. A. Balawendera, oraz Ka- tedra Technologii Maszyn i Automatyzacji Produkcji, kierowa- na przez prof. W. Przybylskiego.
Katedra Hydrauliki i Pneumatyki prezentowa³a pompy wie- lot³oczkowe osiowe z rozrz¹dem krzywkowym. Twórcami tego rozwi¹zania s¹: dr L. Osiecki i prof. A. Osiecki. Katedra ta przed- stawi³a równie¿ swoje dokonania m.in. w zakresie badañ silni- ków hydraulicznych w warunkach szoku termicznego, silników wysokomomentowych z kompensacj¹ luzów osiowych, napê- dów synchronicznych z wykorzystaniem wolnoobrotowych sil- ników hydraulicznych, przep³ywomierzy zêbatych.
Stoisko wystawowe Katedry Elektroenergetyki i Maszyn Elektrycznych; wród wystawców mgr in¿. Tomasz Bajdecki,
zdobywca wyró¿nienia za przekszta³tnik matrycowy MC-V1
Ceremonia otwarcia Targów przemówienie prorektora ds. rozwoju prof. W. Przybylskiego
Katedra Technologii Maszyn i Automatyzacji Produkcji wystawi³a stanowisko do badañ serwonapêdów pozycjonuj¹- cych. Twórc¹ stanowiska by³ dr W. Blacharski.
Aktywny udzia³ w imprezie targowej wziê³a równie¿ Biblio- teka G³ówna, która zaprezentowa³a swoj¹ dzia³alnoæ poprzez prezentacjê m.in. komputerowych katalogów ksi¹¿ek i czaso- pism oraz komputerowych baz literatury patentowej.
Na stoisku PG przedstawiona zosta³a równie¿ oferta wdro-
¿eniowa prezentuj¹ca wynalazki i wzory u¿ytkowe dokonane przez pracowników PG w latach 1992 - 2001. Udzielano tak¿e informacji na ten temat przedstawicielom przemys³u.
Na naszym stanowisku prezentowana by³a tak¿e oferta w zakresie mo¿liwoci kszta³cenia na Politechnice Gdañskiej, a tak¿e oferta wydawnicza Wydawnictwa PG, jak równie¿ pro- pozycje Centrum Edukacji Niestacjonarnej, Programu Socra- tes oraz Osiedla Studenckiego.
W trakcie Targów przeprowadzono konkurs o Grand Prix im. Prof. Roberta Szewalskiego. Inicjatorem tego, przeprowa- dzanego po raz czwarty, konkursu by³ senator prof. E. Witt- brodt. Oceny zg³oszonych przez wystawców rozwi¹zañ doko- na³a Kapitu³a Konkursu, maj¹ca w swoim sk³adzie 5 profeso- rów z ró¿nych wy¿szych uczelni w Polsce.
Wyró¿nienia w tym konkursie przyznano m.in.:
Katedrze Energoelektroniki i Maszyn Elektrycznych PG, za przekszta³tnik matrycowy typu MC-V1, którego twórc¹ jest mgr Tomasz Bajdecki,
Katedrze Technologii Maszyn i Automatyzacji Produkcji PG, za stanowisko do badañ serwonapêdów pozycjonowanych, którego twórc¹ jest dr Wojciech Blacharski.
Na zakoñczenie wystawy odby³a siê mi³a uroczystoæ, na której twórcom nagrodzonych i wyró¿nionych rozwi¹zañ wrê- czono dyplomy.
Kolejne Targi Napêdy i Sterowanie oraz Elektroinstala- cje odbêd¹ siê w 2003 r. Zapraszamy ju¿ dzi do udzia³u w tych Targach wszystkich wystawców z Politechniki Gdañskiej.
Apelujemy o wiêkszy udzia³ katedr w bezp³atnej promocji naszych osi¹gniêæ naukowych i mo¿liwoci wspó³pracy z prze- mys³em.
Czes³aw Pop³awski Rzecznik Patentowy prof. W³odzimierz Przybylski Prorektor ds. Rozwoju (zdjêcia: T. Chmielowiec) Wizyta rektora PG prof. A. Ko³odziejczyka w stoisku wystawowym
Biblioteki G³ównej PG
Nic mi nie mów, wolê o tym nie myleæ te s³owa wy- jête z ust Jacka, studenta 5. roku, najdosadniej okrela- j¹ desperacjê m³odych ludzi mojego pokolenia. W ci¹- gu najbli¿szych lat mury uczelni polskich opuci ogrom m³odych ludzi, ogrom zrozpaczonych m³odych ludzi.
Niektórzy twierdz¹, ¿e znalezienie dzisiaj pracy graniczy z cudem. Sk³adaj¹c kilka lat temu papiery na PG, myla³em,
¿e jak skoñczê tê zacn¹ uczelnie, to bez problemu znajdê pracê.
Dzisiaj zaczynam w¹tpiæ. Ale mam jeszcze rok. Przez ten czas mo¿e siê wydarzyæ bardzo wiele lub zmieniæ bardzo ma³o.
Rz¹d rozpatruje nowelizacjê kodeksu pra- cy, która byæ mo¿e pomo¿e studentom (i nie tylko) po zakoñczeniu studiów w podjêciu pierwszej pracy. Pomys³ ten na pewno nie podoba siê zwi¹zkom zawodowym, które uwa-
¿aj¹, ¿e owa liberalizacja kodeksu pracy u³atwi pracodawcy dalsze zwolnienia. Studentom na razie pozostaje wiara, ¿e bê- dzie lepiej.
W okresie recesji tak ju¿ bywa, ¿e upadaj¹ jedne ga³êzie gospodarki, a w ich miejsce powstaj¹ nowe. Po fali masowych zwolnieñ ludzie wracaj¹ niekoniecznie do poprzednio wykony- wanych zawodów. I niekoniecznie wszyscy. Istniej¹ te¿ ga³êzie gospodarki, a zatem firmy, które doskonale (?!) daj¹ sobie radê
W poszukiwaniu pracy
w trudnych warunkach. Lub sprawiaj¹ wra¿enie silnych tygry- sów upadaj¹cej gospodarki. Firmy takie pokazuj¹ swoj¹ moc
m.in. na Targach Pracy.
16-17 maja 2002 roku na Wydziale Elektroniki, Telekomu- nikacji i Informatyki PG odbêd¹ siê po raz pi¹ty Targi Pracy.
Zaprezentuj¹ siê na nich takie firmy, jak: Adecco, Adlex, Alt- kom Akademia, Arthur Andersen, Atena, Centertel, Delphi, DGT, Flextronics, GE Capital Bank, Intel, Philips, Prokom Software, Sprint i Vector. Pracy mo¿e tam szukaæ ka¿dy, niekoniecznie przysz³y absol- went Wydzia³u ETI. Bêdzie mo¿na poroz- mawiaæ z ludmi odpowiedzialnymi za re- krutacje w firmach oraz rozeznaæ siê w ocze- kiwaniach pracodawców wobec przysz³ych pracowników. Aby u³atwiæ kontakt z pra- codawcami, uczestnicy otrzymaj¹ informa- tor targowy z ofert¹ firm.
Imprezy studenckie w rodzaju Targów Pracy na pewno nie mog¹ byæ lekarstwem na z³y stan gospodarki, lecz daj¹ nadzie- jê i pozwalaj¹ wierzyæ, ¿e przysz³oæ m³odego cz³owieka mo¿e mieæ kolor ró¿owy. Kiedy...
Tomasz Klajbor Komisarz Targów Pracy WETI 2002 klajbor@eti.pg.gda.pl
O studiach wy¿szych mniej powa¿nie
Nie wszystkie egzaminy by³y trudne, a zdarza³y siê tak¿e sytuacje humory- styczne i kr¹¿y³y ró¿ne zabawne anegdoty rozjaniaj¹ce nasze studenckie nie³a- twe ¿ycie. Na przyk³ad na jednym z egzaminów otrzyma³em nastêpuj¹ce pytanie:
Jakie w³aciwoci powinna posiadaæ stal nara¿ona na cieranie?
Odpowiedzia³em bez namys³u: Powinna byæ odporna na cieranie.
Profesor powiedzia³: Dobrze! i pyta³ dalej: Jaka stal posiada wiêksz¹ wy- trzyma³oæ? Austenityczna czy chromoniklowa? Odpowiedzia³em ju¿ mniej pew- nie: Austenityczna. Profesor chcia³ siê upewniæ, czy mnie dobrze zrozumia³ i zapyta³: Posiada mniejsz¹ wytrzyma³oæ?
Tak odpowiedzia³em pewnie.
Dobrze.
Bardzo chcielimy z Heñkiem po którym tam semestrze zdaæ pozosta³e ostat- nie dwa egzaminy i mieæ ca³e lato wolne. Pech jednak sprawi³, ¿e ich terminy ustalono na ten sam dzieñ i godzinê. Nie da³o siê tego pogodziæ. W tej sytuacji mo¿na zdawaæ tylko jeden z nich. Nie by³o mowy o zmianie terminu egzaminu pisemnego, bo zdawa³a ca³a grupa studentów na zarezerwowanej wczeniej sali.
Postanowilimy zatem spróbowaæ zdaæ egzamin ustny z drugiego przedmiotu we wczeniejszym terminie. Udalimy siê wiêc z prob¹ do profesora, wynajduj¹c wszel- kie mo¿liwe uzasadnienia i argumenty. Nie wolno nam jednak by³o zdradziæ siê, ¿e chcemy w tym czasie zdaæ inny egzamin. Uwa¿a³ on bowiem, ¿e opanowanie ma- teria³u z jego przedmiotu wymaga zrezygnowania z czegokolwiek innego. Profe- sor ³askawie nas wys³ucha³ i powiedzia³, ¿e teraz spodziewa siê delegacji zagra- nicznej, ale byæ mo¿e póniej znajdzie dla nas trochê czasu. D³ugo czekalimy na swoj¹ kolejkê. Wreszcie do gabinetu profesora dosta³ siê Heniek. Ja z korytarza podgl¹da³em przez dziurkê od klucza i widzia³em, ¿e poda³ indeks, który profesor pobie¿nie przejrza³, a nastêpnie zada³ jakie pytanie. Heniek krótko odpowie- dzia³. Na drugie pytanie te¿ odpowiedzia³. Na trzecie pytanie odpowiada³ d³u¿ej i z przerwami. Widzia³em jak profesor zacz¹³ siê krzywiæ i wreszcie odsun¹³ indeks od siebie w stronê Heñka. Ten za wsta³ i skierowa³ siê do drzwi. Ledwie zd¹¿y³em odskoczyæ. Po chwili ja znalaz³em siê w gabinecie i odpowiada³em na pytania.
Nawet sz³o mi nienajgorzej. Widaæ by³o, ¿e egzaminator jest zadowolony. Po pew- nym czasie zapyta³: Co ma pan jeszcze do zdawania? Aby lepiej wypaæ w jego ocenie, odpowiedzia³em beztrosko: To jest mój ostatni egzamin z tego semestru.
Profesor wyranie ucieszy³ siê i powiedzia³: Wprawdzie jest pan ju¿ jako tako przygotowany, ale niech pan jeszcze nad tym popracuje w wolnym czasie. Wysze- d³em jak niepyszny.
Heniek na mnie spojrza³ i od razu zrozumia³: Nie martw siê. Ja te¿ mam siê do niego zg³osiæ jesieni¹! Zapyta³em: A o co ciebie pyta³? Odpowiedzia³e mu przecie¿ na pierwsze pytania. Jakie one by³y? Heniek odpowiedzia³: Pierwsze, jak siê nazywam, drugie, sk¹d pochodzê, a z trzecim by³o ju¿ gorzej.
Pewien profesor jednego z wydzia³ów by³ nie tylko kierownikiem katedry, lecz* równie¿ i dziekanem. Kiedy dziekanat urz¹dza³ jak¹ imprezê i potrzebowa³ kil- ku krzese³ dla goci. Wówczas pan dziekan wys³a³ do siebie jako kierownika kate- dry pismo o wypo¿yczenie krzese³, a nastêpnie sam sobie odpowiedzia³ odmow- nie. Odpowiednie pisma znalaz³y siê w kartotekach i pozytywnie wiadczy³y o dba-
³oci pana profesora o dziekanat i katedrê.
Jeden z pracowników uczelni ju¿ od kilku lat prowadzi³ wyk³ady z tego samego* przedmiotu. Wchodzi³ do sali wyk³adowej, rozk³ada³ swoje notatki i na tablicy cier- pliwie wyprowadza³ skomplikowane wzory. Którego dnia zerkn¹³ w pewnym mo- mencie na notatki i stan¹³ w bezruchu. Zajrza³ znów do swoich notatek, popatrzy³ jeszcze raz na tablicê i z triumfem zawo³a³: Nareszcie to zrozumia³em!.
Szczególnie wiele opowiadañ i anegdot kr¹¿y³o o panu profesorze P., z których* kilka zapamiêtanych przeze mnie pozwolê sobie przytoczyæ, nie rêcz¹c oczywicie za ich prawdziwoæ.
Jeden ze studentów spóni³ siê na egzamin. Tymczasem profesor przyszed³ punktualnie, rozda³ parê tematów, zamkn¹³ drzwi i jeszcze po co poszed³. Skorzy- sta³ z tego spóniony student i dosta³ siê do sali przez okno, z pomoc¹ kolegów. Po chwili wróci³ profesor, spojrza³ po sali, podszed³ do tego studenta i powiedzia³: Nie wiem, jak siê pan tu znalaz³. Ale jeli pan st¹d wyjdzie tak, jak pan tu wszed³, to postawiê panu dostateczny.
Jednemu ze studentów profesor wpisa³ do indeksu stopieñ dostateczny z dwo-* ma minusami. Dziekanat takiego stopnia nie chcia³ uznaæ. Student zwróci³ siê do profesora z prob¹ o jego poprawienie. Profesor wzi¹³ od niego indeks i wpisa³:
dostatecznie dla dziekanatu Wydzia³u Budowy Okrêtów.
Gdy inny student, który wiele razy powtarza³ egzamin bez pozytywnego wyni- ku, zacz¹³ siê u¿alaæ na swoj¹ trudn¹ sytuacjê ¿yciow¹, wzruszony profesor wpisa³ mu do indeksu dostateczny ze wzglêdu na ¿onê i dzieci.
Natomiast studentowi, który powo³uj¹c siê tak¿e na swoje trudne warunki ¿y- ciowe zwróci³ siê z prob¹ o jaki ³atwiejszy temat projektu konstrukcyjnego, pro- fesor po wys³uchaniu go powiedzia³: Dobrze! Niech pan wobec tego zaprojektuje maszynê parow¹ o mocy jednego konia mechanicznego i o jednym obrocie na minutê. Zadanie by³o lakonicznie proste, ale nie wyobra¿am sobie jego wykona- nia. Podstaw¹ projektowania by³o wówczas sporz¹dzenie listy maszyn podobnych, zebranie miêdzy innymi ich danych technicznych, rysunków, szkiców i opisów. Pod- czas projektowania pewne elementy na nich wzorowano, porównywano w³asne rozwi¹zania z ju¿ sprawdzonymi w praktyce itp. Maszyn parowych o parametrach zbli¿onych do podanych przez profesora w ogóle nie budowano. Stanowi³o to bar- dzo powa¿ne utrudnienie. Trzeba by stosowaæ w pe³ni oryginalne rozwi¹zania, wykonywaæ skomplikowane obliczenia, spodziewaæ siê wyst¹pienia du¿ych si³ i in- nych niespodziewanych zjawisk. I to wszystko w ramach oryginalnej radosnej twórczoci samej dla siebie. Tak wiêc temat sprecyzowany bardzo prosto okazy- wa³ siê zadaniem niezmiernie trudnym i pracoch³onnym.
Kiedy na komisyjnym egzaminie profesor P. zada³ podchwytliwe pytanie zda-* j¹cemu studentowi: Czym smaruje siê ig³y gramofonowe?. Student nie wiedz¹c, co odpowiedzieæ, milcza³. Profesor zwróci³ siê wiêc z pytaniem do cz³onków komi- sji: A komisja wie?. Komisja te¿ milcza³a. Wówczas profesor podsumowa³: No, skoro komisja nie wie, to student tego te¿ mo¿e nie wiedzieæ.
Na jakim egzaminie profesor zapyta³ studenta: Jak obliczaæ wytrzyma³oæ*
³o¿yska, na które nie dzia³a ¿adna si³a? Student nie wiedzia³. To przecie¿ bardzo
³atwe. Chodzi po prostu o to, aby siê ono nie z³ama³o pod w³asnym ciê¿arem, gdy dwaj robotnicy bêd¹ je nieli na kiju!.
Profesor P., jako uznany autorytet, by³ zapraszany na posiedzenia ró¿nych* komisji ministerialnych. Kiedy taka komisja rozpatrywa³a problem, co zrobiæ, aby
³o¿yska kó³ ostatnich wagonów kolejowych nie wybija³y siê, gdy¿ zmusza³o to do ich czêstej wymiany i ³¹czy³o siê z du¿ymi kosztami i stratami. Pada³y ró¿ne propo- zycje, ale zdaniem obecnych nieskuteczne. Profesor ca³y czas milcza³. Wreszcie kto go zapyta³: A pan profesor co radzi? Odczepiæ ostatnie wagony pad³a zdecydowana odpowied. Na innej naradzie rozpatrywano mo¿liwoæ przyspiesze- nia produkcji jakich urz¹dzeñ. Kto z uczestników zauwa¿y³, ¿e to bêdzie trudne ze wzglêdu na brak odpowiednich spawaczy. Obecny na naradzie minister owiad- czy³, ¿e to nie jest powa¿na przeszkoda. Po prostu uruchomi siê kurs i za dwa miesi¹ce bêd¹ potrzebni spawacze. Profesor P. obruszy³ siê i powiedzia³: Przez dwa miesi¹ce to mo¿na wyszkoliæ ministra, a nie dobrego spawacza.
Kiedy pan profesor P., czuj¹c siê trochê przeziêbiony, wst¹pi³ do apteki i po-* prosi³ o dwie aspiryny (wówczas wiele medykamentów kupowa³o siê na sztuki, gdy¿ do apteki dostarczano je luzem, w s³ojach). Pani magister, wprawdzie prze- konana, ¿e klient zamierza lek za¿yæ na miejscu, zapyta³a jednak przez grzecz-
noæ: Czy je zapakowaæ?. Profesor odpowiedzia³: Nie! Proszê mi tylko dodaæ dwie wyka³aczki, to te aspiryny poturlam do domu.
No, dosyæ ju¿ o panach profesorach, których wspominam i zawsze bêdê wspo- minaæ z wdziêcznoci¹ i szacunkiem. Ale przed chwil¹ by³a mowa o aptece, co przypomnia³o mi, ¿e kiedy w obecnoci kole¿anek z Akademii Medycznej, chc¹c opowiedzieæ jaki kawa³, zacz¹³em tak: Do apteki przychodzi klient, a ekspe- dientka... i dalej nie zd¹¿y³em nic powiedzieæ. Wszystkie babki na mnie z oburze- niem i krzykiem: Jaka ekspedientka? Pani magister farmacji!. Ledwie uszed³em zdrowy i ca³y. Lepiej wiêc zmieñmy temat.
Pewnego razu na pierwsz¹ lekcjê jêzyka rosyjskiego spóni³ siê kolega Walu,* który rok wczeniej siê o¿eni³ i mia³ ju¿ jedno dziecko. Wyk³adowca zwróci³ siê do niego z pytaniem: Kak wasza familia? (Jak siê pan nazywa?). Walu zrozumia³,
¿e jest pytany o swoj¹ rodzinê (familiê), wiêc odpowiedzia³ grzecznie: Na razie troje. Wywo³a³o to umiech wyk³adowcy i nasze miechy. Walu za sta³ zak³opo- tany i nie wiedzia³, o co tu chodzi. Od tego czasu, gdy tylko go kto gdzie spoty- ka³, to zaraz krzycza³ do niego: Walu, kak wasza familia?. Walu znosi³ to nad podziw cierpliwie, zreszt¹ co mia³ robiæ. Po kilku tygodniach jednym to siê znu- dzi³o, a inni zapomnieli i Walu mia³ wreszcie spokój.
Mimo ostrej selekcji tak zwane elementy obce klasowo dosta³y siê na studia, a* to g³ównie dziêki ich zaanga¿owaniu siê w dzia³alnoæ spo³eczno-polityczn¹. Co mieli robiæ? Chcieli siê uczyæ. Inaczej by ich nie przyjêto. Ja przecie¿ post¹pi³em podobnie.
O jednym z kolegów opowiadano wiêc, ¿e wezwany przez jak¹ komisjê i za- pytany o pochodzenie spo³eczne odpowiedzia³: Rolnicze.
By³o to dla komisji zbyt ogólne, wiêc pytano dalej: A ile ziemi mia³ ojciec?
Poni¿ej 5 hektarów?
Nie, wiêcej.
Komisja pyta³a dalej: Ale mniej ni¿ 20 hektarów?
Delikwent odpowiedzia³, ¿e wiêcej.
Wtedy zniecierpliwiony przewodnicz¹cy komisji zapyta³: Wiêcej? Wiêc ile?
Kilka tysiêcy pad³a wyduszona wreszcie odpowied.
Tadeusz Witalewski Absolwent Politechniki Gdañskiej
Wspomnienie
Z mojej pracy na Politechnice Gdañskiej staram siê wspominaæ tyl- ko to, co mi sprawa przyjemnoæ, a pracowa³em uczciwie dla dobra Polski i uczelni...
By³em kilkanacie lat opiekunem wydzia³owym studentów zagra- nicznych. Byli to bardzo ró¿ni studenci, a ja stara³em siê wype³niaæ moj¹ funkcjê jak najlepiej, czego wyrazem by³o pismo, jakie otrzyma-
³em od prorektora ds. studenckich, doc. dr. in¿. Czes³awa Taraszkiewi- cza, dziêkuj¹ce mi za ofiarna pracê.
Mia³em pod opiek¹ kilkunastu studentów z ró¿nych krajów, m.in.
z Korei Pó³nocnej, Wietnamu, Konga Afrykañskiego, Zairu, Wêgier...
Studenci przychodzili do mnie z ró¿nymi k³opotami, i ja zawsze stawa-
³em w ich obronie. Przypominam sobie jednego studenta z Korei Pó³- nocnej, którego bardzo polubilimy i nazwalimy Jasiem; z nim nie by³o k³opotów. Podobnie zreszt¹ by³o z dwoma studentami z Buda- pesztu, z Wietnamu by³o ich chyba z dziesiêciu, i wszyscy oni ukoñczyli studia i uzyskali stopnie in¿yniera. Jeden ze studentów z Wietnamu, po paru latach, przyjecha³ znów do Polski, pokaza³ nam fotografiê swojej ¿ony i dzieci. By³ te¿ student z Zairu, lotnik, doskonale mówi³ po polsku, ale zanim w koñcu ukoñczy³ studia ,mia³em z nim nieco k³opotów.
Trzeba przyznaæ, ¿e studenci obcokrajowcy, szkoleni w Studium Przygotowawczo-Wychowawczym w £odzi, zupe³nie poprawnie w³ada- li jêzykiem polskim i byli bardzo dobrze przygotowani do rozpoczêcia studiów w polskich uczelniach.
Pamiêtam tylko jednego, z którym mia³em naprawdê du¿e k³opo- ty. By³ to student z Konga, Prince Emanuel Danhoi. Musia³ on opuciæ uczelniê, i choæ o¿eni³ siê z Polk¹, musia³ wyjechaæ do swojego kraju, a jego ¿ona wyjecha³a razem z nim.
Lubi³em swoich studentów, i chyba oni mnie te¿.
Tomasz Pankiewicz Emerytowany pracownik Politechniki Gdañskiej
LISTY DO REDAKCJI Ekologia wierszem wy³o¿ona
Wiersz dedykujê Pani Prof. Krystynie Olañczuk- Neyman i Panu Prof. Bohdanowi Zadrodze*
Kraj mamy piêkny, ludzie wspaniali Byleby jego nie zamiecali
Bo wród codziennych problemów licznych Przyby³ nam problem ekologiczny.
A przecie¿ wiedz¹ rodzice, dzieci Kraj ma byæ czysty, nie wolno mieciæ, Lecz gdzie tam, gdzie tam, kochani mili, Mymy pó³ Polski ju¿ zamiecili.
Teraz siê g³owi¹ wielcy uczeni Jak sytuacjê w kraju odmieniæ.
Analizuj¹ ca³ymi dniami
mieci zakopaæ? Puciæ z dymami?
Rekultywowaæ? Odzyskaæ gazy?
Czy z góry mieci stworzyæ oazy?
Problem to trudny, przyznacie chyba, Dzia³aæ tu trzeba raczej nie gdybaæ.
Uczyæ siê trzeba schowaæ mieci Dzieciom nale¿y wpisaæ w kajecik Samemu przy tym wieciæ przyk³adem Bo wytworzymy miecia-zag³adê.
Wiêc ju¿ od dzisiaj student, uczony
mieci nie rzuca na ró¿ne strony Bo pomny uwag wy¿ej spisanych Dba o kraj czysty, nie zafajdany No i co z tego teraz wynika?
mieciuszka rzucaj do pojemnika!!!
Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹
* Prof. K. Olañczuk-Neyman i prof. B. Zadroga s¹ autorami mo-
Ich ¿aglowce odp³ynê³y z portu macierzystego Gdañsk (cd.)
Zajêcia na basenie prowadzi³ mgr Czes³aw Pietraszewski.
Niski, krêpy, utykaj¹cy to pami¹tka z wojny. Dysponowa³ piêknym basem, nie do koñca wyszkolonym. Dlaczego studiów wokalnych nie dokoñczy³, nie rozumia³am. Jakie tam by³y po wojnie przeszkody natury polityczno-finansowej. piewa³ w chórze PG, a czasami na basenie. Pamiêtam go, jak sta³ zanu- rzony po pas w wodzie i piewa³ pe³nym g³osem, a¿ hucza³o, ariê Mefista o z³otym cielcu, z opery Gounoda Faust".
Prof. Wanda Rogiñska wyk³ada³a matematykê, przejmuj¹c j¹ po prof. Eustachym Tarnawskim. Na PG przyby³a po d³u- goletniej praktyce w szkolnictwie rednim i
st¹d zapewne nawyk do sprawdzania obec- noci. Ale wyczytaæ ponad 100 osób, to du¿a strata czasu, wiêc sporz¹dzi³a sobie plan sali E41, gdzie odbywa³y siê wszystkie wyk³ady z matematyki. Ka¿dy z nas musia³ siedzieæ zawsze na tym samym miejscu. Gdzie by³o wolne miejsce, temu na planie zaznacza³a nieobecnoæ. Parê takich kresek i by³y k³o- poty ze zdaniem egzaminu. Mo¿na powie- dzieæ, ¿e na ogó³ wszyscy chodzili na jej
wyk³ady, bo by³y prowadzone rzeczowo i sumiennie.
Prof. Stefan Roszczyk wyk³ada³ maszyny elektryczne. Ro- bi³ to z wielkim zaanga¿owaniem i nigdy nie pos³ugiwa³ siê
¿adn¹ kartk¹. Mówi³ z kapelusza, umia³ i modulowaæ g³os, i wtr¹ciæ zabawny przerywnik, tak ¿e s³uchalimy go chêtnie.
Mia³ niesamowite poczucie czasu i nigdy nie przeci¹gn¹³ wy- k³adu, nawet jeli musia³ przerwaæ w pó³ zdania. Zdanie to do- koñczy³ na nastêpnym wyk³adzie, niezale¿nie od tego czy za 15 minut, czy za tydzieñ. Znany by³ z ogromnego szacunku, jakim darzy³ swojego poprzednika, prof. Kaniewicza. Przez d³ugie lata, choæ formalnie pe³ni³ funkcjê kierownika katedry, nie przyj- mowa³ nominacji, ¿eby nie sprawiæ przykroci bardzo ju¿ pod- upad³emu na zdrowiu poprzednikowi. Prof. Kaniewicz czasa- mi zachodzi³ do katedry, a my studenci wzdychalimy, ¿eby przy- chodzi³ w czasie egzaminów, bowiem prof. Roszczyk w jego obecnoci nigdy nie obla³ ¿adnego studenta. Niestety dla nas, zdarza³o siê to nader rzadko.
Prof. Stefan Grudziecki wyk³ada³ przyrz¹dy wysoko-napiê- ciowe. By³ malutki, nosi³ ma³y w¹sik, wyk³ada³ ciekawe rze- czy, ale daru mówcy nie posiada³. Przezwisko Fafik przejêli-
my od starczych roczników i Fafikiem pozosta³ dla nastêp- nych roczników. Kr¹¿y³a o nim taka anegdotka. Ponoæ mia³ muzykaln¹ ¿onê (bywali na koncertach w filharmonii widzia-
³am). Nie wiem, czy pañstwo Grudzieccy siê przeprowadzili, czy te¿ kupili nowe pianino, doæ ¿e trzeba je by³o wnieæ na które piêtro w ówczenie nowoczesnym bloku. Fafik poprosi³ studentów o pomoc. Studenci oczywicie pomogli, a po zakoñ- czonej pracy Fafik zaprosi³ ich do baru mlecznego na zupê owocow¹.
Prof Jerzy Dziedzic nazywany by³ Jureckiem. Wyk³ada³ naj- pierw elektrotechnikê teoretyczn¹, a potem automatykê. Na wyk³ad przychodzi³ z gêsto zapisan¹ kartk¹, do której od czasu do czasu zagl¹da³. Jego wyk³ady by³y bardzo rzeczowe, suche, wyprane ze wszystkiego, co nie by³o elektrotechnik¹. Czasami tylko prawi³ nam tzw. kazanka na nieelektryczny temat. Naj- czêciej chodzi³o o jakie zachowanie niegodne studenta PG.
Wyk³ada³ i kazanka prawi³ g³osem monotonnym, lekko seple- ni¹c (st¹d Jurecek). To sprawia³o, ¿e trudno by³o na tych wy- k³adach wysiedzieæ. I teraz proszê sobie wyobraziæ, którego
dnia nasz kolega Emil przyniós³ na zajêcia instrument dêty z dwuoktawow¹ klawiatur¹, tak¹ jak na fortepianie. W czasie prze- rwy wszyscy próbowali na tym graæ, ale najlepsze rezultaty odnios³am ja. Otoczono mnie ze wszech stron i proszono: za- graj co tam (chodzi³o o melodiê z modnego wówczas filmu).
Trudno mi by³o graæ, bo dusi³am siê od miechu, patrz¹c na kolegów. W tym momencie wchodzi Dziedzic. Zamarlimy, ale nic nie powiedzia³, tylko zacz¹³ wyk³ad od jak zwykle Prosê Pañstwa...
Dla nas by³ postrachem. U niego trzeba by³o zdaæ co naj- mniej 3 egzaminy. Jego zas³ug¹ by³o, ¿e II rok studiów zawsze sk³ada³ siê w wiêkszej czêci z tzw. spadochroniarzy, czyli re- petentów, którzy oblali podstawki" u Dziedzica. I mnie to do- tknê³o. Dziêki temu, wydzia³ by³ wyj¹tkowo dobrze z¿yty i znalimy siê na przestrzeni wielu roczników.
By³ z nami kolega nazwiskiem Dubil. Prof.
Dziedzic na ka¿dym z egzaminów rysowa³ mu na kartce zakrzywiony prêt podobny do spa- cerowej laski i kaza³ obliczyæ to rozk³ad pola elektrycznego, to magnetycznego, to pr¹d in- dukuj¹cy siê w przypadku przesuwaj¹cego siê prêta. Nazwalimy ten prêt lask¹ Dubila" i o ile sobie przypominam lask¹ t¹ zosta³ dobity i przeniós³ siê na inna politechnikê.
Planowalimy zemciæ siê na profesorze, rozlewaj¹c w marcu pod oknami jego mieszkania z parê litrów amoniaku. Zemsta nie zosta³a jednak zrealizowana.
Prof. Dziedzic bywa³ regularnie na koncertach symfonicznych.
Wraz z ¿on¹, najczêciej zajmowali miejsca na parterze w pierw- szym rzêdzie za przejciem.
Prof. Zbigniew Woynarowski, zwany Zbysiem, przyszed³ na PG z przemys³u, dok³adnie z APENY w Bielsku-Bia³ej. By³ wziê- tym konstruktorem. Jego wyk³ady by³y prawdziwym wprowadze- niem nas w przysz³¹ pracê w przemyle. Opowiada³ o chwytach stosowanych przez robotników chc¹cych zdyskredytowaæ m³o- dego in¿ynierka", o swoich przemys³owych przygodach itp. Wy- k³ada³ technologiê aparatów elektrycznych i materia³oznawstwo elektryczne. Na wyk³ad przychodzi³ zawsze jako doæ za¿ywny pan, po czym z wszystkich kieszeni marynarki i spodni wyci¹ga³ ró¿ne próbki materia³owe, elementy konstrukcyjne aparatów i chud³ w oczach, a góra eksponatów na stole ros³a. Po wyk³adzie wszystko to znów upycha³ po kieszeniach. By³ pogodny i trakto- wa³ nas jak przysz³ych kolegów po fachu, bez stwarzania lubiane- go przez niektórych profesorów dystansu. W 1959 r. pojecha³am z grup¹ aparatowców z IV i V roku na praktykê na Wêgry. By³am na III roku i mój wyjazd na tê praktykê by³ ewenementem podyk- towanym koniecznoci¹ obs³ugi Wêgrów w czasie ich pobytu w Polsce. Wszyscy koledzy kwalifikowani na praktykê i znaj¹cy niemiecki nie mogli Wêgrom towarzyszyæ, bo musieli odbyæ obóz wojskowy. Jako opiekunowie praktyki pojechali prof. Jan Pia- secki i Woynarowski. Zbysio ubrany by³ turystycznie w popeli- Zamarlimy, ale nic
nie powiedzia³, tylko zacz¹³ wyk³ad od jak zwykle Prosê Pañ- stwa...
nowe wdzianko, a prof. Piasecki w popielaty garnitur, bia³¹ koszulê i krawat. W najwiêkszy nawet upa³ nie pozwoli³ sobie na odrobinkê luzu, z ma³ym wyj¹tkiem, ale o tym dalej. W ramach praktyki bylimy kilka dni nad Balatonem. Zbysio wdzia³ k¹pie- lówki i hula³ w wodzie razem z nami, ale prof. Piasecki nie. Ca³y- mi dniami siedzia³ w profesorskim namiocie. A¿ gruchnê³a wieæ, chyba powiedzieli nam o tym Wêgrzy, ¿e prof. Piasecki bêdzie siê pla¿owa³, i to w k¹pielówkach. Napiêcie w grupie by³o ogrom- ne, jak to siê bêdzie profesor prezentowa³ w tak skromnym ubra- niu. Koledzy przygotowali aparaty fotograficzne, pe³nilimy dy-
¿ury przy profesorskim namiocie, ¿eby okazji nie przegapiæ. No i sta³o siê! Z namiotu wyszed³ prof. Piasecki w k¹pielówkach, wy- soki, przeraliwie chudy, na bardzo d³ugich nogach, minutkê po- sta³ na s³oñcu i zanim zd¹¿ylimy zrobiæ zdjêcia schowa³ siê.
Od tego czasu nazywalimy go Bocianot", co ³¹czy³o w sobie wêgierskie przepraszam oraz nazwê naszego d³ugonogiego ptaka
bociana; od tego dnia chodzi³ po tej letniskowej miejscowoci w krótkich spodniach i bez krawata. Kiedy na spacerze po nad- balatoñskim miasteczku (Balatonszemes?) zaczê³a siê dyskusja nt. rock-and-rolla. Ja by³am wie¿o po kursie tañca, Zbysio te¿
zna³ ten taniec, wiêc zademonstrowalimy naszej grupie i wêgier- skim opiekunom, jak to siê tañczy. Taniec prezentowalimy oczy- wicie w wersji najprostszej. Tañcowalimy na rodku ulicy ku radoci Wêgrów i zgorszeniu Bocianota.
Ró¿a Janca-Brzozowska Absolwentka Politechniki Gdañskiej
Wielkanocne przemylenia Pani domu
Wielkanoc to ju¿ wiosna. Wiosna to nadejcie ciep³a, po zbycie siê zimowych okryæ i szeroko otwarte okna. Chyba
¿e... pojawi¹ siê nagle nocne przymrozki i spadnie jeszcze spó- niony nieg. Ale nic to. Szyby w oknach musz¹ byæ czyste, musz¹ lniæ na Wielkanoc, nawet w tym pseudowiosennym s³oñcu.
Wiosna to odkurzanie po zimowym ogrzewaniu mieszkañ, to zapach pasty i terpentyny, wyfroterowane pod³ogi, to trzepanie do ob³êdu dywanów i dywaników. Wiosna to wielkie, gruntowne, wielkanocne porz¹dki. I to koniecznie tu¿ przed Wielkanoc¹, nie wczeniej i nie póniej, a wykonane za wszelk¹ cenê, czêsto na- wet wbrew rozs¹dkowi, gdy na dworze aura jest daleka od tej prawdziwej ciep³ej aury wiosennej. Porz¹dki wi¹teczne musz¹ byæ zrobione przed wiêtami, bo tak by³o zawsze i teraz te¿ trady- cji musi staæ siê zadoæ. I w ten to sposób, z uporem godnym lepszej sprawy, trwa ten porz¹dkowy wycig z czasem zapraco- wanych Pañ domu a¿ do Wielkiej Soboty. Alleluja! Ale to nie koniec prac, bo zaraz po tej próbie si³ nadchodzi czas wielkiej bitwy o wi¹teczne jad³o. Przecie¿ wszyscy czekaj¹ na wielka- nocne mazurki, baby, serniki, ledziki, ryby w galarecie, sa³atki, pieczone schaby i kaczki ze liwkami, i co tam jeszcze kto wymy-
li i na ile kogo bêdzie staæ.
Lecz na czas wi¹t króluje odwieczne has³o zastaw siê, a postaw siê!. Bywa i tak, ¿e niektóre przezorne Panie domu wcze-
niej ju¿ zadba³y o zrobienie zakupów, a mo¿e uda³o siê im wci¹- gn¹æ do pomocy w tym zakresie czêæ rodziny, choæ niestety re- zultaty tej pomocy nie zawsze bywaj¹ zadawalaj¹ce. Pani domu zrobi³aby to osobicie na pewno o wiele lepiej, ale zaczê³o jej ju¿
powoli brakowaæ czasu i si³. A tu jeszcze mo¿e (bo i tak czêsto siê
sposób chce zaoszczêdziæ sobie trochê czasu i wysi³ku, a mo¿e i grosza? Wtedy dobrze jest pomarzyæ sobie, ¿e tytu³ow¹ Pani¹ domu pewnego dnia zaprosi na wiêta jakie np. starsze dziecko, które ju¿ wyfrunê³o spod skrzyde³ rodzinnego domu? Lecz nie- stety, jest to ma³o prawdopodobne, raczej bywa odwrotnie. Ale co to szkodzi jednak sobie pomarzyæ? Alleluja.
Jednak¿e w dzisiejszych czasach istniej¹ pewne metody unik- niêcia przedwi¹tecznej zawieruchy. Jest na to rada, lecz pod wa- runkiem posiadania sporej gotówki. Oto agroturystyka. Mo¿na wynaj¹æ sobie na kilka dni wi¹tecznych pokój w gospodarstwie agroturystycznym, gdzie w cichym zak¹tku kraju, lub np. aparta- ment w eleganckim kurorcie w górach, czy nad morzem. Ale czy to jest naprawdê tak bardzo realne?
Na ogó³ w przeciêtnych polskich rodzinach, chc¹c zachowaæ
wi¹teczn¹ tradycjê, trzeba z pokor¹ poddaæ siê tym wszystkim przedwi¹tecznym torturom, zmobilizowaæ za wszelk¹ cenê swe si³y i zaplanowaæ sobie m¹drze ca³y czas przeznaczony na godne przygotowanie rodzinnych wielkanocnych wi¹t. A mo¿e jednak entuzjastycznie w³¹czy siê w tym momencie do pomocy najbli¿- sza rodzina i przejmie na siebie czêæ pomocniczych prac domo- wych? Nie wierzê zbytnio w ten entuzjazm, ale jednak mo¿e siê tak zdarzyæ, za zapracowanej czêsto ponad miarê Pani domu wystarczy dziêki temu trochê si³, aby mog³a pójæ na rekolekcje, obejrzeæ w Wielki Pi¹tek transmisjê Drogi Krzy¿owej z Rzymu, a w Wielk¹ Sobotê wybraæ siê z najbli¿szymi do kocio³a, aby po-
wiêciæ koszyczek wielkanocny, udekorowany barwinkiem, z bia-
³ym barankiem porodku i jajami ubarwionymi w ³upinach cebuli, otoczonymi wiankiem wi¹tecznej kie³basy, i pomodliæ siê u stóp pe³nego kwiatów Grobu Pañskiego. A mo¿e tak najbli¿sza rodzi- na jeszcze pomo¿e nakryæ piêknie wi¹teczny stó³, ozdabiaj¹c go ga³¹zkami wierzbowych kotków i borowiny, nie zapominaj¹c o doniczce z kwitn¹cym hiacyntem, pachn¹cym s³odko wiêtami Wielkiejnocy?
Marzenie mo¿na snuæ dalej i wyobraziæ sobie, ¿e umêczona wiosennymi porz¹dkami i przygotowaniami wi¹tecznych sma- ko³yków tytu³owa Pani domu, po aromatycznej k¹pieli, usi¹dzie sobie wygodnie i spokojnie w fotelu, pod ogromnym bukietem ga³¹zek brzozy i forsycji, przymknie oczy i ujrzy w swej wyobrani zielone pola i ³¹kê, p³yn¹cy leniwie strumyk i rozkwitaj¹ce w nim kaczeñce, i las pe³en wiergotu ptaków, a wród zesz³orocznych lici b³êkitne przylaszczki i bia³e zawilce...
Ale tu nasuwa siê pierwsze natrêtne pytanie, czy aby rodzina naszej Pani domu jest przygotowana na niesienie jej takiej pomo- cy? Czy nasza Pani domu potrafi³a sobie ju¿ wczeniej wychowaæ w duchu pomocy swoich najbli¿szych, by móc spokojnie rozdzie- liæ miêdzy nich sumiennie i sprawiedliwie role krasnoludków prawdziwych domowych pomocników? Bo jeli nie, to tylko po- zostan¹ trud i marzenia. A gdy znów za rok nadejdzie wiosna wielkanocny scenariusz powtórzy siê na nowo. I tu nasuwa siê drugie natrêtne pytanie. Mo¿e jednak zbytecznie wylewam tu swoje
¿ale i niewczesne uwagi, mo¿e niektóre Panie domu uwielbiaj¹ ten trud przedwi¹tecznych i wi¹tecznych przygotowañ i tkwi¹ w przewiadczeniu, ¿e nikt i nic nie zast¹pi ich w tym wzglêdzie?
Byæ mo¿e te¿, wbrew pozorom, czerpi¹ one z tego ca³ego rytua³u jak¹ osobliw¹ radoæ i zadowolenie? Kto wie, bo natura ludzka jest niezg³êbiona, a wiêta Wielkanocne, tradycja Wielkiego Ty- godnia i prze¿ywanie mêki Pañskiej dzieñ po dniu, a¿ do rezurek- cji w Wielk¹ Niedzielê Zmartwychwstania, pozostawiaj¹ w duszy cz³owieka jaki lad odkupienia i radoci, jednak nie dla ka¿dego w pe³ni pojêtej i zrozumia³ej.