Klub Uczelniany
Akademicki Zwi¹zek Sportowy Politechniki Gdañskiej
10 padziernika 2002 roku odby³a siê uro- czystoæ, której do tej pory nie by³o na Naszej Uczelni Politechnice Gdañskiej.
Pomys³ zrodzi³ siê w g³ówce Doroty Daj- kowskiej, której mo¿na dodaæ przydomek sza- lona. Mylê, ¿e ka¿dy, kto zna Dorotkê, przy- zna, ¿e to prawda. Sto piêædziesi¹t pomys³ów na minutê i pe³en optymizm.
Ostatnie trzy dni przed tym wielkim dniem by³y pracowite, nerwowe i chaotyczne. Roz- wieszanie plakatów, ulotek, wrêczanie zapro- szeñ w³adzom obecnej, jak i poprzedniej ka- dencji, przygotowanie auli, poczêstunku, po prostu zrobienie wszystkiego tak, aby gra³o jak nale¿y. Uda³o siê wszystko postawiæ na nogi na chwilê przed rozpoczêciem uroczystoci, a adrenalina podnosi³a siê z minuty na minutê organizatorom, a raczej organizatorkom, bo by³y a¿ dwie zuch dziewczynki!
Gdy wybi³a godzina W, uroczystoæ siê rozpoczê³a, poprowadziæ j¹ mia³a zaszczyt do niedawna opanowana, z g³ow¹ pe³n¹ pomy- s³ów, a teraz nieco zdenerwowana, z pustk¹ w g³owie i z dr¿¹cym g³osem, Aneta. Na sa- mym pocz¹tku zostali powitani gocie, i to jacy. By³o dla nas wielkim zaszczytem przy- bycie Pana Prorektora prof. W³adys³awa Koca, Pana Rektora prof. Aleksandra Ko³o- dziejczyka, Pani Prorektor prof. Alicji Kon- czakowskiej, Panów Dziekanów, Kochanych Trenerów, i oczywicie nie zabrak³o studen- tów, przysz³ych i obecnych cz³onków Klubu Uczelnianego Akademickiego Zwi¹zku Spor- towego Politechniki Gdañskiej. Uroczystoæ zosta³a otwarta z powag¹, na jak¹ zas³ugiwa-
³a, wniesieniem sztandaru AZS-u przez po- czet dwóch piêknych, zgrabnych i powabnych koszykarek oraz przystojnego Jasia narciarza;
po chwili zabrzmia³ Gaudeamus
Pan Prorektor prof. W³adys³aw Koc jako pierwszy zabra³ g³os. Po opowieciach praw- dziwego sportowego kibica i by³ego cz³onka AZS-u nie mielimy w¹tpliwoci, ¿e jestemy w doborowym towarzystwie sportowców. Pan kierownik Studium WFiS Janusz Markowski przedstawi³ osi¹gniêcia naszych sportowców na arenie ogólnopolskiej. Nastêpnie wyst¹pili okrêtowcy zawodowcy: pan prof. Zygmunt Paszota opiekun Klubu Uczelnianego AZS, i pan Janusz Rybicki (chemik) jeden ze spon- sorów uroczystoci. To kolejne osoby zwi¹za- ne ze sportem, obaj trenowali w naszym Klu- bie, pan prof. Z. Paszota lekkoatletykê, a pan J. Rybicki koszykówkê. Po krótkim filmie o
aerobiku sportowym (a mo¿emy siê pochwa- liæ, i¿ zajêlimy w tej dyscyplinie pierwsze miejsce na Mistrzostwach Polski Szkó³ Wy-
¿szych) przysz³a pora na reklamê naszego Klu- bu. Zabrzmia³o w g³onikach: Pigu³ka: Co, gdzie i kiedy dzieje siê w Azetesie, przed- staw nam drogi prezesie. Na podium wsko- czy³a nasza Dorotka, utytu³owana p³ywacz- ka, cyklistka i narciarka, a na widowni burza oklasków. Dorotka mówi³a jak nakrêcona, jak by mog³a inaczej, przecie¿ bycie cz³onkiem AZS-u to same plusy, sport to zdrowie, nowi znajomi i przyjaciele... Z poczuciem sporto- wego humoru przedstawia³a, jakie mamy w Klubie sekcje sportowe, a mianowicie aerobik, badminton, narciarstwo, p³ywanie kobiet i mê¿czyzn, koszykówka tak samo, i siatkówka te¿ jest obup³ciowa; nie trzeba pisaæ, jak na te s³owa wszyscy zareagowali. Siedz¹c ko³o Pana Rektora prof. A. Ko³odziejczyka, s³ysza³am, jak g³ono zastanawia³ siê, z umiechem na twarzy, czy mamy dyscypliny bezp³ciowe.
Potem przysz³a kolej na mnie.
A Dorotka nie posz³a na swoje honorowe miejsce w pierwszym rzêdzie, ale do k¹ta (widz¹c, jak wszyscy bujaj¹ siê na swoich miej- scach to w lewo, to w prawo, aby zobaczyæ, co ona tam robi, chcia³o mi siê miaæ; zapew- ne myleli, ¿e mo¿e p³acze, mo¿e le siê czu- je). W k¹cie mia³a do wykonania bojowe za- danie, które przyni³o mi siê w nocy.
Do mnie nale¿a³o zareklamowane obozów sportowych, na które wyje¿d¿amy i na których siê wymienicie bawimy. Zim¹ uprawiamy bia-
³e szaleñstwo, migaj¹c po stokach na dwóch deskach. Po sesji letniej czekaj¹ na nas Mazu- ry, czyli Wilkasy, zjazd Azetesiaków z ca³ej Polski, gdzie oprócz zaciêtej rywalizacji w wielu dyscyplinach sportowych z przymru¿e- niem oka, jest przeci¹ganie liny, opowiadanie dowcipów, podczas których mo¿na rzucaæ jaj- kami bez ¿adnych konsekwencji, i integracja w knajpce, gdzie mo¿na bawiæ siê do bia³ego rana (cisza nocna nie obowi¹zuje). Prawd¹ jest, i¿ ka¿dy, kto raz by³ na takiej imprezie, ¿yje od obozu do obozu, w padzierniku myli ju¿
o nartach, gdy wróci z gór o Wilkasach. Po- twierdzeniem by³o pojawienie siê na scenie podskakuj¹cej Dorotki, a na jej widok aplauz i salwa miechu. Nic dziwnego, bo wszyscy widzieli dziewczynkê w spódnicy, w butach na obcasach, w czapce, z goglami na g³owie i z nartami na ramieniu
Jasiu z sekcji narciarskiej te¿ mia³ okazjê
zabraæ g³os. Wskoczy³ niemrawo, ale z umie- chem od ucha do ucha, na podium, t³umacz¹c siê obola³ymi po treningu miêniami, i prze- konywa³ z determinacj¹, i¿ lepszego klubu i miejsca gdzie mo¿na nabyæ muskulaturê, gibkoæ i sportowego ducha nie ma.
Anegdotki o naszych sportowcach przed- stawili bardzo sympatyczni trenerzy, pan Zbi- gniew Chodorowski i Ryszard Kutek, którzy przyznali, i¿ d³ugoletnia praca, lekka, ³atwa i przyjemna, z m³odzie¿¹ studenck¹, to nie lada przygoda.
I tak w sympatycznej atmosferze spotkanie zmierza³o powoli do koñca. Prowadz¹c tê uro- czystoæ, zauwa¿y³am, i chyba nie tylko ja, i¿
nie odczuwa³o siê, ¿e wród nas studentów s¹ w³adze naszej uczelni, budz¹ce na co dzieñ respekt, ale Przyjaciele, którzy s¹ zwi¹zani ze sportem i siê nim interesuj¹.
Jedno jest pewne, ¿e czujemy siê w gronie sportowców jak w rodzinie, a jedn¹ z wielu cech charakteru, która nas ³¹czy, jest poczucie humoru.
Na zakoñczenie by³ poczêstunek ciastecz- ka, cukiereczki i napoje, mo¿e nawet wysko- kowe.
Kogo zabrak³o na tym spotkaniu, niech ¿a-
³uje i zapamiêta, ¿e w³anie: tak siê bawi , tak siê bawi, TAK SIÊ BAWI AZS!!!
Aneta Kury³ko studentka Wydzia³u Oceanotechniki i Okrêtownictwa fot. J. Kulas
Inauguracja roku sportowego 2002/2003
Poczet sztandarowy: Ma³gorzata Leszczyk, Jan
B³aszkiewicz, Katarzyna Majchrzak
Politechnika w Gdañsku w latach 1941 1945
W ³¹czenie Wolnego Miasta Gdañska do Rzeszy Niemieckiej z dniem 1 wrzenia 1939 roku spowodowa³o tak¿e przejêcie politechniki w Gdañsku przez administracjê rz¹dow¹ jako Wy¿szej Szko³y Rzeszy Niemieckiej (Reichshoch- schule). Przejêcie to nast¹pi³o oficjalnie w dniu 29 kwietnia 1941 roku.
Krótko po przejêciu uczelni przez rz¹d niemiecki nast¹pi³a zmiana statutu, i to w taki sposób, ¿e sta³ siê on zgodny ze sta- tutami obowi¹zuj¹cymi we wszystkich szko³ach wy¿szych Rzeszy Niemieckiej.
Istotn¹ zmian¹ by³o powo³anie, obok rek- tora, kuratora (Der Kurator der Wissen- schaftlichen Hochschulen in Danzig), któ- ry by³ odpowiedzialny za administracyj- n¹ stronê zarz¹dzania uczelni¹, przy czym kierownictwo naukowe spoczywa³o w rê- kach rektora.
Zmianie uleg³y tak¿e regulaminy pro- mocyjne. Przyk³adowo, wprowadzono nowy regulamin promocyjny doktora nauk technicznych (Dr. rer. nat) na Wy- dziale Nauk Przyrodniczych i Przedmio- tów Uzupe³niaj¹cych, zatwierdzony przez ministra nauki i owiaty (Reichsminister fur Wissenschaft, Erziehung und Volks- bildung) w dniu 6 grudnia 1941 roku.
Podobne regulacje wydano dla uzyska- nia stopnia dr in¿. (Dr. -Ing).
W kolejnych latach uczelnia funkcjo- nowa³a z trudnociami wynikaj¹cymi g³ównie z powo³ania wielu nauczycieli i studentów do wojska.
Zbli¿aj¹cy siê front spowodowa³, i¿
przewidywany od 1 listopada 1944 do 23 lutego 1945 semestr zimowy nie móg³ ju¿
byæ prawid³owo realizowany i w zasadzie zosta³ przed czasem przerwany.
W dniu 30 stycznia 1945 roku opusz- cza Gdañsk na pok³adzie statku Deutsch- land 375 pracowników uczelni i ich ro-
dziny. Zabieraj¹ ze sob¹ tak¿e 500 skrzyñ z dokumentami i pracami naukowymi.
Oznacza³o to w zasadzie zakoñczenie funkcjonowania politechniki w Gdañsku jako szko³y wy¿szej, szczególnie, ¿e w parê dni póniej otwarto w uczelni szpi- tal z trzema tysi¹cami ³ó¿ek.
W uczelni zostaj¹ niektórzy pracowni- cy z rektorem prof. Egonem Martyrerem na czele; opuszcza on uczelniê w dniu 26 marca 1945 roku.
Organizacja uczelni
Przekszta³cenie politechniki w Gdañsku z dniem 29 kwietnia 1941 roku w Wy¿sz¹ Szko³ê Rzeszy Niemieckiej nie poci¹gnê-
³o za sob¹ ¿adnych istotnych zmian orga- nizacyjnych wewn¹trz uczelni. Pozosta³y dalej trzy wydzia³y, tak jak zarz¹dzono to dnia 7 stycznia 1941 roku, z tym ¿e od roku akademickiego 1943/1944 Wydzia³ Ma- szynowy (Fakultat III fur Maschinenwesen) podzielono na cztery Oddzia³y (Fachabte- ilungen), a mianowicie:
Oddzia³ III, I Budowy Maszyn (Abt.1II, 1-Maschinenbau),
Oddzia³ III, 2 Elektrotechniki (Abt. 111, 2-Elektrotechnik),
Oddzia³ III, 3 Techniki Okrêtowej (Abt.
111, 3-Schiffstechnik),
Oddzia³ III, 4 Lotnictwa (Budowy sa- molotów) (Abt.II1, 4- Luftfahrt (Luft- fahrzeugbau)).
Rozwój uczelni
Z dostêpnych materia³ów i informacji wynika, i¿ w latach 1941-1945 nie mia³y miejsca dzia³ania zwi¹zane z rozwojem uczelni. Do dzia³añ takich nie mo¿na za- liczyæ przystosowania gmachu g³ównego do pe³nienia funkcji szpitala, wykonania
cian zamykaj¹cych okna niskiego parte- ru itp.
W³adze akademickie uczelni
Ustalenia statutu z dnia 1 padziernika 1932, jak i statutu z dnia 13 padziernika 1933, nie zosta³y zmienione po 29 kwiet- nia 1941, pozostawiaj¹c liczbê wydzia³ów i oddzia³ów jak do roku 1941 (nie mówi¹c o zmianie w roku akademickim 1943/1944 liczby oddzia³ów na Wydziale Maszyno- wym).
W publikacji [2] zestawiono rektorów, prorektorów, dziekanów i kierowników oddzia³ów sprawuj¹cych swój urz¹d w latach 1941-1942 do 1944-1945.
Jak zaznaczono to w punkcie 1, nad- zór nad uczelni¹ sprawuje kurator, którym zostaje na ca³y okres istnienia Wy¿szej Szko³y Rzeszy Niemieckiej prof. dr Ernst Pohlhausen.
Liczba studentów, absolwentów i promocji doktorskich
Liczba studentów, absolwentów i pro- mocji doktorskich w latach 1941-1945 jest nieznana. W ró¿nego rodzaju pracach po- daje siê liczbê ca³kowit¹ studentów im- matrykulowanych w latach 1904 - 1945, wynosz¹c¹ podobno 15 000 (1923 5323;
1929 8953).
Nale¿y przypuszczaæ, ¿e dalsze poszu- kiwania przynios¹ w tym zakresie pewne dane. Mo¿na jedynie na razie stwierdziæ,
¿e w dostêpnych materia³ach ród³owych i publikacjach danych tych brak. Istnieje jedynie dowód w postaci wiadectwa, i¿
jeszcze w dniu 29 stycznia 1945 roku koñ- czy³y siê egzaminy dyplomowe, natomiast na 15 stycznia 1945 przewidziano obronê pracy doktorskiej. Z innego dokumentu wynika, ¿e obrona siê odby³a. Warunki przyjmowania studentów przewidywa³y, tak jak ustalono to w roku akademickim 1939/1940, przyjmowanie obywateli nie- mieckich i obywateli pañstw obcych mo- g¹cych udowodniæ swoje niemieckie po- chodzenie (Nachweis deutschblutigen Abstammes), z tym jednak, ¿e nie wspo- mina siê ju¿ ca³kowicie o studentach ¿y- dowskich. Dowodu na swoje niemieckie pochodzenie nie trzeba ju¿ przedstawiæ w semestrze letnim 1942, w którym spe- cjalnymi przywilejami obdarza siê dodat- kowo osoby z Protektoratu Czech i Mo- raw (Protektorat Böhmen und Mähren).
Istotna zmiana nastêpuje w semestrze let- nim 1943, kiedy to w informacjach dla studentów stwierdza siê, ¿e: Studiowa- nie na politechnice w Gdañsku oznacza wzmocnienie bêd¹cego w ci¹g³ej rozbu- dowie niemieckiego Wschodu. W³a-
Politechnika w Gdañsku jako Wy¿sza Szko³a Rzeszy Niemieckiej
nie czcigodne miasto Gdañsk, w nowym okrêgu Rzeszy Gdañsk-Prusy Zachodnie, które w aktualnie zachodz¹cych wydarze- niach sta³o siê bardziej bliskie wszystkim Niemcom, jest przystosowane do tego, aby dostarczyæ m³odemu pokoleniu (studen- towi) g³êbokiego wejrzenia w ¿yciowo wa¿ne problemy Wschodu. Czas studiów w naszym nowym niemieckim okrêgu wschodnim dostarczy mu wra¿eñ, które bêd¹ nadawa³y kierunek i bêd¹ decydo- wa³y o póniejszym wykorzystaniu zdo- bywanej tutaj wiedzy. Od kandydatów wymaga siê metryki urodzenia z dowo-
dem pochodzenia, przy czym dla cz³on- ków organizacji hitlerowskich wystarczy legitymacja cz³onkowska, jednak z pisem- nym zapewnieniem, ¿e studentowi nie s¹ znane ¿adne okolicznoci wskazuj¹ce na niearyjskie pochodzenie. To samo doty- czy delegowanych ¿o³nierzy.
Ponadto trzeba przedstawiæ policyjne
wiadectwo moralnoci oraz wiadectwo s³u¿by w Arbeitsdienst. Szczególne u³a- twienia maj¹ uczestnicy wojny.
W ostatniej wydanej informacji dla stu- dentów, a mianowicie w semestrze zimo- wym 1944/1945, pomija siê ju¿ buñczucz-
n¹ preambu³ê o niemieckim Wschodzie i szczególnych zaletach oraz przywilejach studiowania w Gdañsku.
Boles³aw Mazurkiewicz Wydzia³ Budownictwa Wodnego i In¿ynierii rodowiska
1) Martyrer, E.(1979): Erinnenrung an, meine letz- ten Tage in der Technischen Hochschule in Dan- zig, Beitrage und Dokumente zur Geschichte der Technischen Hochschule Danzig 1904-1945, Hannover 1979
2) Mazurkiewicz, B.K. (1999): ród³a i materia³y do dziejów Politechniki Gdañskiej, Gdañsk, 1999. Wyd. w³asne
W latach zaborów, nasi ojcowie twar- do walczyli o zachowanie naszej oj- czystej polskiej mowy. Równoczenie jed- nak nie zaniedbywali nauki jêzyka naszych ciemiê¿ycieli. By³o to potrzebne, aby móc broniæ swych racji, w ramach obowi¹zuj¹- cego prawa, w ró¿nych instytucjach pañstw zaborczych do parlamentów w³¹cznie. W odezwie Centralnego Komitetu Wyborcze- go do polskich wyborców z r. 1867 czyta- my np.: Zaszczyceni naszym zaufaniem, zawi¹zalimy siê na trzechletni przeci¹g czasu w Komitet Centralny Wyborczy dla wszystkich ziem polskich pod panowaniem pruskim (...). Uwa¿aj¹c bowiem za pierw- szy i najbli¿szy obowi¹zek kierowanie spra- wami w W. Ks. Poznañskim i w Prusach Zachodnich, uwa¿amy przecie¿ dalej za naturalne tylko rozszerzenie granic nasze- go zadania (...) szczyc¹cego siê uznaniem idei narodowoci, wci¹gn¹æ o ile mo¿na w zakres naszych prac wyborczych ludnoæ polsk¹ Prus Wschodnich i Górnego l¹ska (...). W dope³nieniu uci¹¿liwego zadania tego liczymy i mamy prawo liczyæ na brat- nie, energiczne poparcie z waszej strony ro- dacy. Przede wszystkim ¿¹damy go jak te- raz w nadchodz¹cych wyborach do parla-
mentu pó³nocnoniemieckiej Rzeszy (...). Do dzie³a wiêc rodacy! Niech ka¿dy, ktokolwiek siê szczyci mianem Polaka, dok³ada wszel- kich dozwolonych granicami prawa starañ, aby nadchodz¹ce wybory wypad³y dla nas pomylnie, abymy jak najwiêksz¹ o ile mo¿liwoci liczb¹ naszych reprezentantów przekonali wiat o sile naszego ¿ywio³u, a tym samym o koniecznoci uszanowania praw jego, zw³aszcza ¿e ¿yjemy w epoce, w której temu tylko przyznaj¹ prawo ¿ycia, kto wytrwa³oci¹ i siln¹ wol¹ zdolnoci jego dowodzi.
Dzisiaj, w dobie starañ o wejcie do ro- dziny narodów Unii Europejskiej , wo³anie naszych ojców o aktywn¹ prezentacjê swo- ich spraw na zewn¹trz rodzimego zacian- ka jest jeszcze bardziej aktualne.
W swojej dobieg³ej ju¿ koñca prawie piêædziesiêcioletniej karierze nauczyciela akademickiego, spêdzi³em tak¿e szeæ lat na d³ugoterminowych kontraktach zagra- nicznych. Niezale¿nie od tego, mia³em równie¿ okazjê braæ czynny udzia³ w licz- nych kongresach i konferencjach nauko- wych za granic¹, jak równie¿ podró¿o- waæ do wielu krajów prywatnie. Podczas wszystkich tych moich bytnoci poza do-
mem, ledzi³em pilnie stan spraw polskich w opinii obcych rodków masowego prze- kazu oraz w indywidualnej wiadomoci napotkanych ludzi. Mog³em siê praktycz- nie przekonaæ, ¿e z wyj¹tkiem aktualnych w danej chwili spraw SOLIDARNOCI i PAPIE¯A POLAKA (zreszt¹ nie zawsze obiektywnie nawietlanych) nasze pro- blemy za granic¹ w ogóle nie istnia³y, ¿e nikogo nie obchodzi³o, co Polak myli i jakie ma k³opoty; przy okazji mog³em stwierdziæ, ¿e wykszta³cenie ogólne, jakie- go udzieli³a mi polska szko³a w okresie mojej m³odoci, przekracza znacznie od- powiednie standardy zagraniczne. Dalej za- uwa¿y³em, ¿e prasa, radio i telewizja za granic¹ o wiele czêciej zajmuj¹ siê pro- blemami niektórych ma³ych narodów, umiej¹cych skutecznie zaistnieæ na arenie miêdzynarodowej, ani¿eli troskami nasze- go czterdziestomilionowego, rodkowoeu- ropejskiego narodu i pañstwa. Zdarza siê wiêc czêsto, ¿e nasze stanowisko w ró¿- nych sprawach miêdzynarodowych jest lekcewa¿one, a wartoci nabieraj¹ opi- nie obce nieprzychylne Polakom po- pierane argumentami pieni¹dza.
Nie mo¿e zatem dziwiæ, ¿e w roku 1998 mo¿na by³o przeczytaæ w pimie NEW- SWEEK lament pewnego Brytyjczyka (Anglika) nt. upadku Wielkiej Brytanii po II wojnie wiatowej, tej mniej wiêcej tre-
ci: przed szeædziesiêciu laty, Zjednoczo- ne Królestwo by³o krajem potê¿nym. W naszym posiadaniu by³a jedna trzecia glo- bu i mielimy najwiêksz¹ flotê wojenn¹ na
wiecie. Ale w r. 1939 weszlimy w przy- mierze z Polsk¹, zacofanym, odleg³ym, feu- dalnym krajem, którego terytorium zobo- wi¹zalimy siê broniæ (...). Wynik³a st¹d wojna (...). I pozostawi³a Zjednoczone Kró- lestwo ca³kowicie upad³e. Obecnie (...) za- k³ady Rolls-Royce Motors zosta³y nabyte przez BMW, producenta silników dla Mes-
O miêdzynarodow¹ promocjê roku jubileuszowego 2004/2005
Impresje i dygresje
serschmidta 109 i miertelnego rywala Spitfirea w brytyjskich przestworzach.
Lament Brytyjczyka jest zrozumia³y, ale prowadzi prosto do wniosku, ¿e Polska ten zacofany, odleg³y i feudalny kraj po- nosi winê za wybuch wojny i powojenny upadek Albionu. Konkluzja taka jest oczy- wistym absurdem, ale ³atwo j¹ przemycaæ, bo napisana po angielsku ma wymiar wia- towy. Tymczasem wiadomo sk¹din¹d, ¿e ce- lem Hitlera by³o podbicie ca³ego wiata: Wir werden weiter marschieren, bis alles in Scherben fallt, denn heute gehort uns Deutschland, und morgen die ganze Welt.
W tej sytuacji, Polska by³a tylko pierw- szym, ma³ym odcinkiem do przebicia siê niemieckiej Autobahn.
Jak widaæ, niekiedy nie chce siê dzi o tym pamiêtaæ. Czy brytyjski malkontent i szerszy ogó³ na wiecie wie np., ¿e w r.
1791 uchwalono w Polsce pierwsz¹ w Eu- ropie konstytucjê, tworz¹c¹ system politycz- ny zgodny z idea³ami Owiecenia, która w³a-
nie sta³a siê jednym z bezporednich po- wodów dalszego kwestionowania bytu pañ- stwa polskiego przez jej s¹siadów? Nawet Karol Marks zauwa¿y³ w swoim czasie, ¿e konstytucja ta odznaczy³a siê na tle rosyj- sko-prusko-austriackiego barbarzyñstwa jako jedyne dziecko wolnociowe, kiedykol- wiek utworzone samodzielnie w rodkowej Europie. Czy ów Brytyjczyk wie, ¿e odle- g³oæ miêdzy Londynem a Warszaw¹ jest porównywalna z t¹ miêdzy Londynem i Neapolem, albo ¿e Warszawa le¿y o wiele bli¿ej Londynu, ni¿ Sztokholm czy Ateny w³anie w rodku Europy?
Przy okazji nale¿y dodaæ o czym opi- nia wiatowa nie chce wiedzieæ ¿e brytyj- skie gwarancje dla Polski okaza³y siê nie- wiele warte. Nie by³o brytyjskich samolo- tów albo najwiêkszej floty wojennej na wie- cie, nios¹cych Polsce pomoc w r. 1939. Prze- ciwnie, polski wysi³ek wojenny na rzecz interesów brytyjskich by³ relatywnie znacz-
nie wiêkszy. Wypada przypomnieæ tu choæ- by, ¿e:
l
w bitwie o Angliê, w brytyjskich prze- stworzach, 15% niemieckich samolotów zosta³o zestrzelonych przez pilotów pol- skich;
l
niemiecka maszyna szyfruj¹ca Enigma zosta³a rozkodowana przez polskich ma- tematyków i przekazana Brytyjczykom;
l
polscy ¿o³nierze walczyli w Narwiku, Tobruku, pod Monte Cassino, na polach La Falaise i Arnheimu;
l