• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 3, nr 41 (9 sierpnia 1931)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 3, nr 41 (9 sierpnia 1931)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

_____________________ _____ Wdmawa, dnia >) cieniują i*ui i, C Ł N A N U M L R U 2 0 GROS2Y,

Ks 41 R ok lit

Numer poświęcony „ K o b i e c i e ”

MUCHA

7 ^ @ c a ' f ^ (§

ilustracja do wiersza na str. 2-ej,

(2)

2 Ż Ó Ł T A M U C H A

Kobieta

Kobieto, puchu, marny, Ty wietrzna istoto, Ile cię cenić trzeba, Ten tylko się dowie, Kto nie pomny na błoto, W jakiś dzionek parny, Podglądał clę przez dziurkę...

...1 zato od dozorcy, Co, choć nie ma chleba, l.ccz ma także córkę.

Oberwał po... głowie.

Negra: Jest to najtańszy towar, Już za jedną małą flaszkę. wódki dostanie sir miodu kobietę. Za dużą flaszkę dajemy drugą, na dokładkę. A Ź& bu­

telkę likieru można otrzymać aż trzy kobiety.

■ Właścicielki spelunki w Buenos - Ayres: — Gdyby nie import kobiet, -nie miałabym z czego żyć.

Biskupa Kowalskiego: — Nas ko­

bieta interesuje tylko wtedy, jeśli jest mandolinistką wtajemniczoną. Innie mo gą nawarzyć piwa lub zawieść do...

więzienia.

Kanciarza Zarębskiego: — Na to sprzedaję po 2 zł. dyplomy „obywa­

tela";, żeby dyplomowanym obywa­

telkom pieniądze te zwrócić.

Mońka Bhnberga: — W tałniudzie powiedziane jest: „Wielkie nieszc/ęś-

< u- .iest, gdy kto ma mądrą ;toaę ś .na iest chora, ale gorsze nieszczęścia jesl, gdy .ma głupią żi >nę i ona jest zdio- wa".

Naszego podróżnika, A. Ossendjw- skeg o: — Kóbiecie zawdzięczamy rraz wę jednej z najciekawszych, 'uroczych'- krainl Europy — Macedonii.

Kazimierza Krukowskiego: — Jeże­

li, chodzi o kobietę, to Lopek powia­

da, że procedura sama tak, ale reszta, -- niech j4 szląg!

Wie kiego Kiepury: - Dla mnie istnieje .'tylko Greta Gąrbo lub w ostateczności Brygida-Helm.

Bolszewika: — Żeby nie było ko­

biety, nie byłoby matki, gdyby nie było matki, nie byłoby naszych „ma­

cierzystych" słów, a gdyby nie było słów „po matuszkie", nie byłoby czem kląć, a przez to sam > nie byłoby ję­

zyka rosyjskiego.

Sanatora: — Kobiety są plagą, któ- . rej grozę poznaliśmy przy wyborach,

3

księgi mądrości

Święta nam Biblja Powiada sama, Że Ewa wyszła Z boku-Adama...

I jak w odwieczu Ongi głębokiem, Baba nam każda — Wyłazi bokiem...

Równouprawnienie

Męskie prawa pragnie mieć Dziś tak zwana „słaba" płeć...

Lecz zachować również chcc I kobiece prawa-swe...

Albo, albo słaba płci, Praw zbyt wiele dano ci!

Należy zatem... zmienić konstytucję.

Niech żyje... rząd -pułkownikowi i my z nim!

„Tse - Tse“ : — Kobieta jest po­

trzebna poto, by uniemożliwiała czło­

wiekowi zrozumienie, jak bliskim jest bóstwa.

C e n z o r a : — Gdyby nie kobieta, nie byłoby rodzaju żeńskiego, a za­

tem nie byłoby , prasy oraz „Żółtej Muchy" i tych ciągłych konfiskat.

A może lepiej, że tak jest, bo inaczej stałbym się zbędnym.

Nasze kalambury.

Jaką rasę upodobała sobie cenzura ?

“ < P - rasę!

Jakie laski lubi każdy artysta?

-- Ok - laski.

Jaka tyka jest nieszczęściem nam dów?

Pol i - tyka.

Jaka pozycja uległa u nas wzmocnię ni ii ?

— Ol - pozycja!

, Jąka manja jest najniebezpieczniej­

sza?

— Gter mania!

, -Jąka nacja chyli się ku .upadk i.wi?

— Sa - nacja!

Jaka Ada jest obecnie nie do zdo­

bycia?

- Pos - ada.

NoWic-juszka.

Student do koleżanki podczas spa­

ceru w parku Łazienkowskim; — Co- by pani zróbiła, panno- Jadziu, że­

bym tak nagle pocałował panią w usta?

- Doprawdy nie wiem! Nie-posia­

dam Absolutnie żadnego doświadczę nia w tych sprawach. Ą cóby mi pan doradził?

Dziwolągi.

Natworzyło się obecnie w Polsce wiele dziwolągów. I tak mamy: bez­

partyjną partię, chorą kasę chorych, potrzebującą sanacji „Sanację", ponu rą „radosną twórczość", cywilny za­

rząd złożony z wojskowych, specja­

listów od wszystkiego it.p. it.p.

Nie do wiary.

Boy-Żeliński pracuje w KAP‘ie (Katolickiej Agencji Prasowej)..!

...Widziano urzędnika państwowego

10-e.i kategorii, rozmieniającego pięć złotych, (dochodzenie wszczęte) Był polityk, który nie słyszał o

„czterfech -literach".

7 dni Bebeka.

Poniedziałek: Fryzenberga - Prawdę piszącego.

Wtorek: Rzymowskiego - Publicysty.

Środa: Zarębskiego - Kombinatora.

Czwartek: C/erworiiaków - Wiernych Piątek: Hołówki -ysfitora.

Sobota: Kadena # Piescy - Sanacyj-

1 S’ ’ ’ ' uego.

Niedziela: ,,Jego" - Błogosławionego.

R o z w ią z a n ie Liga. Narodów radzi, radzi —•

0 rozbrojeniu wszechświatowejn, A w końcu wojna wszystko zgładzi 1 przerwie delegatom mowę.

Pocóż te zjazdy, czcze gadanie, Kiedyż nastąpi rozwiązanie;--..

Nasz sejm w Odmętach waśni tonie, Choć rządzi większość prorządowa, U steru zaś, niby na. tronie, Jest pono mocna, tęga głowa.

Lecz ciągle r-odzi-Się^ pytanie:

- Kiedyż nastąpi rozwiązanie?...

I w 3 a m o rząd acjh’ źle się d z i ej e, Deficyt daje się we-znaki, Tu defraudanci, -targ złodzieje, 'Fit niedobory, tam znów braki,

Więc wszędzie słyszysz'takie zdanie: - Kiedy nastąpi rozwiązanie?...

, Haneczce lato ldopót sprawia, Amantów co dzień prawie zmienia, Raz na wycieczce się zabawia, To. w garsonierze śle westchnienia...

Dziś jedna myśl wciąż dręczy Hanię :-

Jak-ie -nastąpi rozwiązanie?...

Jaxa.

Ukłucia

Podobno w związku z niedawnym strajkiem tramwaiarźy, dyrekcja od­

nośnej instytucji postanowiła zmie­

nić napisy na pomostach tramwajo­

wych na: „Motorniczemu zabranii się rozmawiać z komunistami",

o — o

Departament drogowy przy Mini­

sterstwie Robót Publicznych zamie­

rza pono wybudować szosę z W ar­

szawy do Pikillszek, licząc że na ten cel pfędzej znajdzie się ,,fundusz dro­

gowy".

Zdania o kobiecie

(3)

Ż Ó Ł T A M U C H A

Ozy ja go znam

(Z1, piosenek Wieniawy - Rappaporta) I.

Pewnego dnia, się fiie więrrr jak to-'

" : ' ,. stało, Ryj cudriy, maj...poczułem: chuć w me ciało.

Chciałbym-być ' Don-Juanem, czy leż Casanowem..:

Lub. Romejuszem, Julję chcę uWo- .. dzić I pod balkonem i mandolinką cho- dzić...

Atoli zem. Rappaport tylko jest.

Nie dla mnie staro-włoski g-ost...

Lecz bądź~eo-bądź , wszak jestem ,,pn"

Więc skusić chciałem; Malcię j Kon.

A Malcia wzrokiem mnie odpycha, Odchodzi dumna,, jak ta Psycha, Z pogardą żegna, pyta z pustą .wrza

wą, Czy znasz ty z kim. ja randkę mam ?

% .Wieniawą.

Czy. ja gp ^nam? ML zdaje się że tak, Z rywalem tym nii walczyć słów już

brak..

I Salcia Błysk i Róża Pięknykwiat I Sura Pysk-i Leja Wielkiświat I Adelajda Morze i Wiśka Buława' Na ustach jedno imię mają wciąż...

Wieniawa II.

Do i7fe\vne miasto... nu... w ten gród zamkowy Zjechał , wczoraj, czy dziś, ,;dygnitarz nowy.

1 się1 przypatrzył w lewjO w prawo- i znów dookoła...

Atoli nikt ńie krzyczy „wiwat", . nikt hurra nie woła, Więc on na, parę kilka urzędniki, (Co na baczności stali) spojrzał się,

jak dzik[...

I na mnie cisnął wzrok (ja.byłem tam przypadkiem) Się nadął, wstał... i mowę zacząY1

„ dziadkiem"...

Się wypowiedział z pół godziny A propos, aż nam zrzedły !miny I mi się strach zrobiło... czułem się,

jak , dziecię i Gdy krzykną-ł, wtem, znienacka „kto

ją jestem,; wi-ećie!"

Czy. ja g-crzham? Mi zdaje się że tak, -,- Kto o n?J z powodu ,.Brześcia"

/ • , słów mi „brak/

Ma jaźń; ua imię to się zżyma, Mi zdaje się, że ktoś za kark mnie

. ' , - trzyma I coś nie-p-o francusku mówi do . mnie....

I... więcej, sza.-.. Ja kocham gt> ogro mnie...

. r- „Liktar“.

MYŚL.

Czy to nie zabawne, że logika jest także — rodzaju żeńskiego,

WICEK I WACEK

- Wicuś, kto to jest'„Prometeusz"

- Widzisz, brachu, , ,'Prómeteusź"

jest obywalet Polski, przykuty 'obo­

wiązkami do skały patrjotyzmu, by Sanacji umożliwić, wydziobywafiie mu

jelit. ' ’ ' ,

-.Wicuś, podobno twoja Mania ma coś urodzić? —

- Czyś ty z war jo wał,' teraz, W tym kryzysie?! Podała się przecież o mo­

ra torjurh!

— Wacuś, ooŚ taki ważny, jak' rnini- ster sanacyjny?

— Zły jestem, brachu, bo wyobraź sobie, wczoraj , w nocy nad Wisłą 'spo tykam jakiegoś bubka, więc na śmia­

łego mówię: ,;Panie ładny, pożycz pan pięc złotych". A ten ci klęka prźedemną i prosi żebym go zabił, bo sam nie ma odwagi' się utopić, a chce. $ię koniecznie dostać na tafli;

ten świat, bo-tu jego już .kompletnie zredukowali.

— A ty co na- to, Wacuś?

. • Mówię jemu, żem żaden bandyta1 ani.,pałkarz Sanacyjny, .Więc ofiara, powiadam'- ci,,.'w bek. Żal się mi go zrobiło V dałem mu ostatniego złocisza na -sznapsa,. żeby golnął se na odwagę i potem.,sam się utopił.

RACJA.

Żydzi w Anglji mają wielkie . wpływy?

Czyżby?

— Ich przecież imieniem oznac?ony jest największy dziennik Times, je­

żeli będziesz, czytać po żydowsku, z prawa w lewo.

W szkole szoferskiej.

Nauczyciel: — A co pan zrobi, je­

żeli, zjeżdżając z góry, zauważy pan, że hamulce nie działają?

Kandydat na szofera: — Przy pier­

wszym napotkanym kamieniu wysko­

czę i podłożę go pod kółó.'

Ciężkie m yśli starego part to fia t za

już wiem kiedy się pierwszy „ljan- toflaęz" pojawił? Był to ,pierwszy • człowiek, który powiedział sobie: „mą­

dry głupiemu ustępuje".

o — o

Prawdziwy „pantoflarz" nigdy :’nic zdradzi swej dewizy, nafret w gr-dbie, gdzie posłusznie stosuje się do jna- pisu, jaki mu „kochająca" żona kła­

dzie. na1 płycie: „Spoczywaj w Spo­

koju".

o — o

W małżeństwie mąż jest tylko ma­

łym punktem, taką nic nie znaczącą kropką. Natomiast żona jest zawsze wielkim wykrzyknikiem.

o — o

Kamienie drogi życia małżeńskiego bywają zawsze rozbijane przez'żonę, na głowie pana męża. ,>

o — o

O ile prawdą jest, że 'kowadło wy­

nalazł mężczyzna, młot do niego zdo­

była niezawodnie. zona wynalazcy, o — ar

Małżeństwo Ą to taka audycja ra- djowa: żona jest głośnikiem, a mąż wystawioną na wszelkie kaprysy' aury anteną.

o — o

„Pantoflarz" zaWsze rozmawia ze swoją • rtiagnifiką • w drugiej osobie

— żona zaś wyłącznie; w pierwszbj.

O,—' O'

Żeby żona była,’nie wiem jak małą, mąż jej mimo to-zawsze będzie od niej o głowę mniejszy.

o — o

Żebyś nie wiem jak-’ duże 'obciasy polecił nabić na swoje pantofle, -~.|>o zostaną one zawsze pantoflami, a ty.

tylko pantoflarzem.'

Ukłucia

Mó/Wią, że sąnątorzy z klubu Agu- dy uchwalili przemianować rezyden­

cję -swego cadyka, Górę Kalwarię, na

„Srulejową G6rę“.

o — o

W związku z. ostatnią enuiitjacją b. pr-emjera, hr. Skrzyńskiego, w któ­

rej pan hrabia użył zwrotu „sny pra- pragniemy żyć w przyjaźni z Niemca-, m i", ‘zapanowała- w światku polity-

* ków kawiarnianych "-łiie mała .konster-.

rtacja, bowiem, nie -wiadomo, czy owe

„my“ dotyczy tylko samego p. Skrzyń skiego i jego, znanego zresztą, uro­

dziwego fortancerza, czy też obejmu­

je również 'poszukujących ' sprzymie­

rzeńców w walce z „Warszawistarni", i „Czechosłowacją"; milionera, posła Marjana Dąbrowskiego, naczelnego re­

daktora^,, ,11. Kurjera Krakowskiego", na którego łamaęh. enuncjacja, ta,-się pojawiły.

(4)

"Crzu nowoczesne gracje składają życzenia

— „Pijemy za Was/t /drowie,

3)0 kobiety współczesnej

Kobieto! Prośbę słysz błagalną:

O, stań się bardziej,, naturalna, Odrzuć ten zbytni balast mody-, Co tylko kazi blask urody.

Więc miłosierny zrób uczynek, Zmyj z twarzy gruby pokład szminek.

W podobnym rozumując sensie.

Ćzernidło usuń na twej rzęsie.

/ warg niechaj znika czerwień tłusta, Smaczniejsze będą twoje usta, Przestań wygalać brwi twych luki, Dość tej zdobniczej catej sztuki!

Zeskrob z paznokci krwawy lakier, Z główki zrzuć beret, co na bakier Nosisz go, niczem apasz jaki.

Lub też japończyk z Nagasaki!

Bądź szczęściem naszem i podnietą I z lalki stań się znów — kobietą!

ochani Czytelnicy „Żółtej Muchy", byście doczekać mogli lepszych, bezsana- cyjnych czasów".

POEZJA I PROZA.

(Duet) On:

-- Powiedz mi, luba, Czego ci trzeba,

Dla ciebie wszystko mam, Rozkaż, a gwiazdkę Wezmę ci z nieba, Kafelki z pieca ci dam!

Ona:

O, nie kafelków,' Nie gwiazdki z nieba, By życie zmienić mi w raj, Lecz kolji z pereł,

Aut, futer trzeba — Więc — czek do banku daj!

Między sportowcami.

- Jak ci się podoba panna Zofja?

liii... chody wielkie, a w rućhu zbytnio łbem wyrzuca!

Obywatelom „dobrej woli“.

(O Zarębskim słów kilka) Obywatelu „dobrej woli",

Ten wiersz na twoją piszę cześć, Choć ty nie z soli, ani z roli, Lecz z tych, co Polsce dali... Brześć!..

Twój dziad w wąwozach Samossiery 0 Polskę walczył, w boju legł.

Choć pluł na sławę i ordery, Przetrwała pamięć o nim wiek...

Twój ojciec w krwawym pocie czoła Orał, o Polsce rojąc sny,

Nie miał „dyplomów" żadnych zgolą.- Lecz pozostawił ża! i łzy...

A ty, „dyplomem dobrej woli"

Zostawisz swym potomnym kwit, — Symbol złodziejstwa i niewoli, 1 zaślepienia swego-... W styd"!

J. Pollack.

(5)

Ż Ó Ł T A M U C H A 5 Nasze „panie".

- Proszę, .niech m i pan pokaże jesz­

cze raz ten materiał, który ogląda­

łam najsamprżód, — leży tu, na sa­

mym -dole..

DUMPING.

,.Cukier krzepi'1 nowe haSło, >

Ani mięso, ani masło Pono tak nie wzmacnia siły!

Więc konsumuj, człeku miły, Cukier. Cukru jak najwięcej, Ody do pracy mocne ręce Pragniesz mieć...

Za granicę jednak-jedź, Gdy o kieszeń Swoją dbasz, Bo tam właśnie Cukier nasz Za pół ceny się dostanie...

Któż odpowie na pytanie, Czemu w Polsce Polak musi Płacić drożej, niż na Rusi, W Niemczech, Francji i te de Za wyroby własne swe??!!

Uzasadniona obawa.

W jednem z prowincjonalnych miast zainstalował się podrzędny teatrzyk.

Podczas premjery na widowni było zaledwie "kilka osób, w tem połowa krytyków. Po drugim akcie jeden z krytyków odzywa się do kolegi:

- Radzę, iść już do domu, żeby odebrać nasze palta i kapelusze z garderoby, gdyż Obawiam się, że lada chwili zjawi się komornik: i wszystko zajmie.

Zalegającym w przedpła cie za kwartał 3-ci następ­

nego numeru już nie wyś­

lemy.

A d m i n i s t r a c j a .

.,RAJ“.

Że Polsce dzisiaj grozi krach, ja-k ciągle krac/a wrony.

Ja myślę:,, że-.to ślepy strach I pomysł poroniony.

,,U nas jest byczo, będzie raj", Tak twierdz;- dygnitarze,

Bo przecież był „rad >sny" maj', I jest tak, jak On każe. -

•Jąji Fwaxw rniii-i jej nia/, Chodzie będziemy nadzy,

1 bez pieniędzy będ/iem wciąż...

I trzeba słuchać władzy. Jack.

Generał Bem i kira.

Przyc/yna,

że strajkowały ki i la leżała w tem., że generał Bem dawno już nie żyje.' I A dałbym szyję, i i ręczę łbem,

że gdyby żył generał Bem, tego by ńie było...

— Czemu? Postawiło by generalisko

‘armaty, blisko

Magistratu1 i ognia kazał dać!

Psia mać! —

powiedziałby — albo .zniesiecie kino wy podatek, albo poślę wam tuzin kulek na do datek.

-- Oto faktyczna przyczyna, dlaczego w Warszawie strajkowały

kina...

Nowoczesny żebrak.

Urzędnik!: — Wszechwładna „sa­

nacjo", zlituj się nad nieszczęśliwym!

Pomimo obietnic przed wyborami, dzieje m i się coraz gorzej!

„Sanacja": — Jeszcze ci mało? 15 proc. dostałeś za Wybory, redukcję — za pocztówki z winszowaniem. Jeszcze należy ci się tylko nagroda za czoło­

bitność i okrzyki „niech żyje"...

I ty jeszcze narzekasz!

uPoco ci serce, lepiej patrzaj w kieszeń'"

„OFIARNA**.

O n : Paiii, jestem szczęśliwy, że mogę się / nią co ńiędziąla spoty­

kać tutaj,, w cukierni.

Ona skromnie:. — Dla pańskiego szc/ęścia gotowam: tu 'częściej przy­

chodzić.

ZniewieSciałość.

\ ...Całe

Nasze państwo - zniewieściałe!.'..

Jak niewiasta — jęczy, biada, Jak niewiasta' się rozkłada, J^k niewiasta — wielostronne, Jak panienka jest bezbronne, Jak; kobietka w plotkach Atonie, Załamując z bólu- dłonie, ,

Wstydząc się. za „dziadka'* chowa;

jak,, przed wi-eki, białogłowa. Jax.

Rozmówki „ogórkowe"

— Co tam słychać, drogi panie? ■

— Nic, ogórki bardzo tanie, więc jest wielki popyt na nie. Polityka, arii słowa, też się .stała ogórkowa,^ idziem! w okres ogórkowy, okres straszny, ho typowy;,

• okres >smutny, bo jałowy.

- To je-i skandal, świństwo, panie!

Co ma być, niech się r^iz stanie, niech rwie ucho się przv dzbanie. Chciano' wielkie mieć budżety na kursale i djety.

ale się inaczej stało, niż' ,.tym panom"

sie zdawało, it-u budżet wyolbrzymiony i luzami napuszony sprawił to, że w kra­

ju nowy powstał- „okres ogórkowy"..,.

— Prawdę mówisz, mój Filipie! Cały.

naród ledwo ziepie, by w budżecie zatkać dziurę, z ludzi wciąż się zdziera skórę.

Przyszła na nas taka chwilka, jak o- wieczce, w paszczy wi| ka...

— Wie pan. panie Mikotaju? powia­

dają w całym kraju, że ten' okres ogór­

kowy wszystkim dobrze zajdzie w głowy i pamiętać będą. ludzie, jak w wyborczym, sławnym cudzie tyle dni naobiecali, po­

tem ...wyjedynkowali... •

— i Proszę pana, co tu biadać, pocóż

p ła k a ć, stękać, gadać, przecież wszys­

tko, choć m a jo w e , również w życiu jest

przejściow e. Ż e g n a m p a n a , b ą d ź p a n z d r o w y , p rze trw aj okres „ o g ó r k o w y " .

(6)

6 Ż Ó Ł T A M U C H A

Jjajkcr

(według Krylowa)

Zdarzyło, sit;, że w kącie brudnego podwórka Spotkał pokojowy piesek kundla, linr>

' ka.

I do gawędy .wielka.wzięła u > ochota, Rzecze więc, otrząsając łapki swoje /.

biot;1., -- Powiedz-że mi.kole.no, jaka to przy­

czyna, że jesteś bez humoru, skąd ta kwaśna mina?

Boki masz'zapadnięte, stras/nieś wy- clmdzom I spoglądasz' z ukosi, ogon p >dku-

iony"....

- Dziwne twoje pytanie! Burek odpowiada, - Wszakże całe po.dwńrk i nad mym losem biada, Wszak od rana do nocy, od nocy do świtu Pracowałem ja. wiernie, nie pragnąc zaszczytu, A dziś, choć mi ostatni ochlap od­

bierają, Pracy większej odeinnie jeszcze wy-

. . magająl

Ciężki -jest mój los, podłe życie me sobacze!

Tak wreszcie kończy Burek, i gorzko zapłacze, - Muszę porzucić służbę i szukać ży­

wności, Może choć na śmietniku znajdę trochę kości".

K o n i e c

Stała się rzecz straszna, potworna, wobec której zblakło wszystko: Car, Koc, Bek, Czuj, Kostek; patriotyzm pocztówkowy Szymańskiego, ■' obywa * telstwo dobrej woli Zarębskiego, zna­

ne zasługi, nieznani sprawcy, wam­

pir z Dusseldorfu, podatek obroto­

wy.

Kataklizm wszechświatowy. Przebój nad przebojami sezouu.

Oto staruszka — ziemia nagle, ni stąd, ni zowąd, zaczęła się coraz wol­

niej obracać dookoła' swei osi. Na oczach rosły sekundy, minuty, godzi­

ny, dni, noce, tygodnie... wreszcie jeden miesiąc równał się trzem daw­

nym.

Władze, a za niemi handel, prze mysł, nie wchodząc zupełnie w is­

totę zjawiska i w jego skutki, skwap­

liwie wykorzystywały nową rachubę czasu.

Dygnitarze przedłużali swe urlopy.

Płace zredukowano stopniowo do jed- nej-trzeciej, Przedłużono odpowiednio czas pracy. Weksel trzymiesięczny był synonimem gotówki. Magistraty, trzy­

mając się nawego kalendarza, wypła­

cały swoim pracownikom pensje ża

Nasze tramwaje.

P — znaczy: przepełniony Z — znaczy: zapchany.

A — znaczy: ani gadania o miejscu.

At - znaczy: miejsc brakuje.

0 — znaczy: O miejscu szkoda marzyć Spojrzał nań z oburzeniem piesek po-.

ko/owy:

Niema co, świetny pomysł strzelił ci do głowy !’

Wierzę, że jesteś głodny, lec/ bjedu jest wszędz e, Przeczekaj ją eicrp'iwie, kiedyś lepiej

- będzie.

Słyszałeś wszak napewno o złej kon- jiikhirze?

1 w,takiej ehwi'i rzlicasz panu i pod-.

wórze ? Chcesz, żeby'ciebie .karmiono dosyta, A że innym jest. ciężko, o to nikt nie

pyta!

i v swoje tylko dobro masz zawsze na przedzie! - lit zamilkł: dostał czkawki po sutym

obiedzie.

Skorzystał z przerwy Burek i nie w ciemię bity,

— Widzę rzecze z przekąsem — że ty jesteś syty.

Umiesz pięknie mówić, powiedz mi też proszę, Czem sobie zasługujesz na takie roz­

kosze? , -- Ja... — Pracuje ciężko!... Kłopoty

mam... duże!

Bo... ja — na dwóch łapkach przed mym panem służę!!!,

ś wi a t a

maj w końcu liptoai i t.'.d. i t. d'.1

Wszystkie te zarządzsenia i posunię cia miały oczywista tylko cKanąkter tymczasowy, w myśl szczytnego nasła Irwać i przetrwać!.—

Kataklizm poruszył sfery naukowe.

Zagadka zaprzątnęła umysły całego świata. Nie znaleziono jednak rozwiążą nik jej ani na ziemi (zjazdy, konfe- recje, Wykresy, obliczania); ani. też w prziestworvzach przy pomocy tysię­

cy teleskopów.

Ludzkość ogarniał coraz większy nie IX)kój. Prasa uderzyła na .alarm. D o Hagi zwołano Międzynarodowy Kon­

gres Astronomów.

Uczeni radzili, radzili... i rojechali się trupio-bladzi.

Na ludzi padł dziki strach, przecho­

dzący w obłęd, straćh... przed koń­

cem.

— La terre est perdue!!! — ryknął paryski Temps.

— Boże, zbaw króla!!! — łkał lon­

dyński Times.

Otczenasz... — bełkotały — Izwie- stja. —

—■ Kajajcie się!!!

— Kajajcie się!!! — huczały wody'

Od Redakcji

Decyzją Sądtr Okręgowego, wydział VIII Karny, utrzymane zostało: cał- k .nyjte zajęcie Nr. 30 i 34 ,.Żółte,'- Muchy*' oraz częściowe'zajęcie Nr. 3'J w odniesieniu do wierszy: ,.Rąd i Q ji" oraz „Parafraza" i Nr. 35 w stosunku tylko do dwuch utworów ,.Poprawki" i „Poprawki historycz­

ne".

.'Wobec powyższego, jako zwolnione z zajęcia, ukaże się w'następnym nu­

merze „Żółtej Muchy": l) zajęty ry­

sunek z Nr. 32, 2) ,,Historja i spod­

nie", 3) „Najgorsze": 4) Poprą w- koloryzac.ia", 5) „.Moniek Bimberg też poprawia", wszystko zajęte . w Nr.

36. Ponadto, jako zwolnione z zaję­

cia, drukujemy już w obecnym-nume­

rze, „Przegląd prasy"; zajęty w Nr.

36 „Żółtej' Muchy".

Autentyczne.

Jeden z naszych tygodników tea­

tralnych, dając poclilebną recenzję o znanej naszej artystce w ten. sposób pod kreślił .iej wielką pracę i umiłowa­

nie sceny:

„...lata pracowitego żyda i 43 dyre­

ktorów, którzy ją zatrudniali, ma już poza sobą“.

Względy zdrowotne.

— Tęn facet musi być bardzo boga- ty. Mówił mi, że stale jest w podró­

ży- dla zdrowia.

— Tak, to przedstawiciel zióf lecz­

niczych Wójnowskiego.

Tybru do II Duce, czołgającego się we włosiennicy wraz ze swą gwąrdją do Watykanu.

Kajajcie się!!! — biegło z Krem lu, gdzie w ad hoc zaimprowizowanej cerkwi samobiczowali się Stalin i- towarzysze.

--- Kajajcie się!!! — spazmowali Moraczewski i Łokietek w modłach pokutnych.

-- Kajajcie się!!! — seplenił — Legion Młodych — skamlając o prze­

baczenie pod drzwiami mieszkania Adolfa Nowaczy ń skiego.

- Kajacie się!!! — ryczeli sanato r/y. .występując z B-B.

Mijały tygodnie paniki.

Koniec świata nie następował.

Wtem obrót ziemi dookoła siebie Pioczął się zwiększać i niebawem stal się normalny.

Wtedy astronomowie świata do resz ty^głupieli, nie kusząc się nawet o rozwiązanie zagadki, choć b y ło . ono tak proste: —

Oto wyjazd Centralnej'Osoby na urlop z Warszawy do Pikiliszek po­

ciągnął za sobą zmianę środka cięż­

kości naszego globu, a co zatem idzie

— szybkości jego obrotu.

Leonard Michnowski.

(7)

Ż Ó Ł T A M U C H A

P r z e g l ą d p r a s y

Recenzja o „Poprawkach historycz nych" w „Gazecie. Polskiej'' *) Literaturze światowej przybywa no­

we, wiekopomne i bezcenne dzieło.

Wskrzesając świetnie tradycje najzna-

1 komitszych pisarzy świta, swem epo- .lowiem arcydziełem p. t. Poprawki historyczne", Marszałek Piłsudski s ta . je się z góry predystynowanym do

nagrody literackiej' Nobla.

O samej książce trudno jest nam cokolwiek powiedzieć, bo głos wzru­

szenia zamiera nam w gardle. Wypada nam jedynie, w drżących z przejęcia słowach, podkreślić niezwykłą wprost skromność Kofnendanta.

Jego zapomnienie o sobie jest tak wielkie, że nie wspomina On zupeł­

nie lwiej części zasług, jakie położy!

w ciągu Swego ZyWota.

Ten, którego czcili, już 'starożytni Grecy w pos.taci "boga Mars(załk)a,

1 wnosi tyle n iesłychanie ? ważnych

szczegółów do Hi stor ji Świata, że bez

„Poprawek" historja byłaby tylko mar nym świstkiem papieru!

Raz jeszcze podkreślić należy wro­

dzoną skromność Wodza Narodu, któ ry choć jest Centralną Figurą Świata, zaznacza jedynie, że jest Centralną Figurą Polski. Tylko jeden raz pro-

|&totai i, skromność Największego Czło wieka została przełamana. Oto; z ru­

mieńcem zakłopotania na swej za­

służonej twarzy przyznaje się Pierw­

szy Marszałek Polski do Wygrania W ojny Światowej.

Ta najlepsza i najpiękniejsza, książ- ' ka na świecie, czytana będzie . przez Wszystkie narody, a Wielkość Jej nie­

zmierzona-ujmie wszystkich Jej, czytel ników głęboko za serce.

przepisał H.I.Pofit. .

*) Z, Nr. 36 „Żółtej Muchy", zwol­

nione 7. konfiskaty. '

PODATEK DROGOWY.

- Owy

podatek drogowy ' pana generała to cała ' Kzopai i heca!

— Do pieca

7. tej ustawy projektem!! - Samym efektem

ustawy dróg pan nie zbuduje..;.

Przeciwnie! Zrujnuje pan drogi i ludzi. .

-r A właściwie, czem pan się łudzi?..

Chcesz ąwej lubej zafundować Coś dobrego i smacznego, Zaproś j^ ćio. Bagateli Do cukierni Dakowskiego.

' Dzieci między sobą.

W - A pO czem twpja .rnama . zauwa­

żyła, żfeś się dzisiaj nie mył? i

- ;Pó mydle - zapomnnialem go namoczyć.

Odpowiedzi Redakcji

„Liktor“ : — wiersz o „Bankrutach"

nadszedł po czasie. Drugi .dajemy w bieżącym numerze.

„Teod“ :— . wijatyk, zgodnie z prośb.i, .wysialiśmy- pod .wskazany adres.

P. Z. Wojtasiewicz — Warszawa:

Oczekujemy nadesłania zapowiedzianych , utworów. .' '

„Żaba“ : — Nu współpracę reflektuje­

my. Prosimy tylko o krótsze, treściwsze uitwory, bez czystej poezji której nie

uprawiamy.na łarrincli naszego tygodnika, poświęconego' tylko satyrze i dowcipowi.

Kom plety lt2(V'tej ‘M u ^ h y “ za rok 1930 w cenie zł. 10 — jes<cze parę s ztu k do nabycia w R e­

dakcji rtS|ólna 6 m. 16.

p o l e c a m y

FABRYKĘ KAPELUSZY

FILCOWYCH, SŁOMKOWYCH

i

GALANTERYJNYCH

W A C Ł A W A S Z U L C A

współpracowniBa firm

A. BERNARDIN S U C R -F A N F A N I et STAGI

W P A R Y Ż U

W A R S Z A W A

C h m i e l n a 1 5 -^ T e le fo n ' 3 0 7 -7 6

bo

oO.

<D O

UN X iu

■o

•N

C3

KRAKOWIACZEK.

Piesek wesół szczeka, Ogonem wywija, Bo on nie urzędnik, — Szczęśliwa bestyja.

O j dana!

Trzydzieści pięć procent Wszyscy djabli wzięli, Dodatek rodzinny Też ich los podzieli.

Urzędniku ciesz się, Wszak są dobre czasy;

Oszczędzasz wydatku^

Na pancerne kasy. i Goło jiest na tobie I g o ło1 w kieszeni Jest duża nadzieja:

Na gorsze się zmieni Ale ciesz się za to ■ Jedną myślą cudną:

Na kósżt magistratu Pojedziesz na Bródno.

Oj dana!

O j dana!

Oj* dana!

Oj- dana!

Pojedziesz' Będziesz

na Bródno, radował, ■ Zęś z sob ą. kłopoty Nareszcie pochował'

M arm oni.

Oj dana!

Żaba“.

Któregoś wieczora z'nad Słonego Jeziora

przyjechał jakiś Gaeth, czy gngatek,—

dzierlatek, *

czy też, żon przywiózłszy dwie..

Kto ( wie,

może ci goście „słoni", t. '}, Marmoni,

mają tyle męstwa, że vwielożeństwa się nie obawiają.

- O tak!... widać, że odwagę mają..

Jeżeli nie Szy ller-Szkolnik, to1 k tóż in n y p o tra fi ■ szcze g ó ło w o o k r ę c ić T w ój ch arakter, z d o ln o ś c i i p rzeznaęze nie, S zy ller- S zkolnik jest R e dak to re m p ism a „ S w it" (Wiedza Tajemna) a u ­ torem ' w ie lu p rac n au k o w y ch , p o sia ­ d a szereg p r o to k u łó w T ow arzystw N a u k o w y c h S tolicy. Jeżeli Ci brak e n e rg ji, ró w n o w a g i, jeżeli cierpisz m o raln ie , p o trze b u je s z d o b re j rady, p r z y jd ź, a p o zn a s z k im jesteś, kim b y ć m o że sz. D o w ie s z się, jak ży ć, p o ­ stę p o w ać »b y z w y c ię sk o p rzeciw staw ić się losow i. Je ­ żeli wąt> i'.z ,n ie m a sz czasu , n a p is z n a ty c h m ia s t im ię, rok, m i e s i ć u r o d z e n ia , a o trz y m a s z o kre ślenie w a ż n ie j­

szych fa k tó w ż y c ia d a r m o (75 g r. znaczki pocztow e

i n in ie js ze og ło szen ie z a łą c zy ć — W a r s z a w a PSYCHO-

O R A F O L O O 3 Z Y L L E R - S Z K O L N I K Ż Ó R A W I A 4 7 - 2 P r z y ję c ia o so biste p ła tn e — cały d zie ń . A n a liz a szc ze g ó ło w o — horoskop — o d p o w ie d z i s ły n n e g o .m e d ju m

E vig ny - R ara z ł. 3

(8)

N A S T Ę P N Y N U M E R Ż Ó Ł T E J M U C H Y " p o ś w ie c o n y b ę d z ie C u d o m "

Ż Ó Ł T A M U C H A

K O N K U R S Z N A G R O D A M I

Odzie się rUszyć, tam kobiety, —4 W biurze, na ulicy, w parkii, Przy maszynie i przy garnku, Dla nas niema miejsc niestety.

Wszystko, Wszystko nam zabrały:

Szoferkę, fabryki, biura,

Wątpię, czy się znajdzie dziura, - i Gdzieby one się nie pchały'.

Choć na ogół to złośnice, jj Mamy przećież „katechetki", I . sędziami są kobietki, .Mamy. w sejmie też poślice.

Tak,. panowie! wszędzie, wszędzie!

Lecz, już skończmy nasze żale, — j Trzeba jakfeś znaleźć ,,ale", — Może jedno miejsce będzie?!

Trudne spełnić ma zadanie Konkurs dzisiaj, ogłośzjhy:

,,Dokąd mają wstęp wzbroniony Wszystkie bez -wyjątku panie

Za najtrafniejszą, a zarazem ń dowcipniejszą odpowiedź przezna]

my ostatnie dzieło Remarqy‘a ,,F wrotna droga".

Korespodencia te’egraficzna.

Kiepura w swoim czasie, godząc się śpiewać w pewnem mieście pro- wincionalnem, prosił’ impressaria, by ten zamówił w pierwszorzędnym ho­

telu pokój, .oraz. uprzedził o warun­

kach. Otrzymuje telegram tej treści:

„Pokój czwarte piętro, gaża 2000".

Kiepura od telegrafował:

„Protestuję. Pokój za w/soko, gaza za niska".

Nasze sługi.

Pani, dyktując kiicharce’przepis pew nego dania:1

- Zbierzesz resztki mięsa z całego tygodnia. ,

Służąca, przerywając: - Proszę pa­

ni, to dania, będziefny mogli przygo­

tować dopiero w czasie manewrów mego narzeczonego.

Id ;a 'n y środek.

- Mój przyjaciel dostat kie­

dyś si nej czkawki. Chcąc mu p jmódz, zapragnąłem go przestraszyć. Wie1' mówię:

Pożycz mi sto złotych.

1 czkawka .natychmiast przeszła!

Przoczucie.

Do jednego'z potentantów' fina.isn wych zjawia s.ię przystoją^ dobrze

■urodzony młodzieniec, .„‘który bywał częstym gościem w jego domu.

Bankier widząc , porhieszanie m ło­

dzieńca, zapytuje:

- ,Potrzebujesz, przyjacielu, pienię­

dzy?

—, Ależ bynajmniej.

— 'JWięc'czem mogę ci służyć.

...Pragnąłbym prosić o rękę cór-:

ki pańskiej. Kochamy się bardzo — wydusił nareszcie z1 siebie drżącym głosem irT dzieńiec.

-- No, c/Yż nie miałem racji — od­

powiada bankier przecież w re­

zultacie jest to sprawa pieniężna.

Na plaży.

Dla czegoś/ Elu, nieprzyiiijsla dzi­

siaj swego .gumowego krokodyla.

- Bo przyjdzie żywy, dyrektor wfel klej fabryki wyrobów gumowych.

Jeżeli myślisz o tym z P.P.G., to siedzi już od paru tygodni pod klu­

czem.

Kasze dzieci.

Adaś po raz pierwszy jedzie z ii mą autobusem. Początkowo pods niu się jazda, ale kiedy autobus,,!

jeżdżając do. przystanku, zaczyna pa raźlfwie . zgrzytać, Adaś zaniepoli r,ię i pyta na cały głos mamy:

—- Mamo, czy i pod twoimi ra tkami taksamo burczy, jak tu, o moimi r

W Zakopanem. i

W jednym z pensjonatów Zakopi skich, w którym w roku bieżąii 'zatrzymałem się n|i parodniowy i poczyneki zapytano mnie, o ktji pragnę,- by innie budzono.

Zbędne, odrzekłem, z przyzwj jenia budzę się sam codzień Cl rano.

- Ach, jak to dobrze, Wykrzykijj uradowana .'właścicielka, to możel

■odmówi pan budzić portiera o 6

bo ten gałfean codzień zasypia.

Określenie.

- Podobno obydwie twoje kuzy to. niemożliwe istoty.

lak, jedna — to strasznie pi ta, a druga, pp pros tii straszna

W a r u n k i p re n u m e ra ty (w ra z z p rz e s y łk ą ): m iesięęznie zt. 1,00 — k w a rta lnie zł. 2,50 — półrocznie zł. 4,50 rocznie zt 3,00. Z a g r a n ic ą 100 proc. d ro że j. K o n to w P .K .O . N r . 17.440 „ S w a s t".

C e n y o ^ i u s z e ń : C a ł a K o l u m n a (3 s z p a l t o w a ) — 3 0 U v. '/» <1. — l ó O z t . r - 7 5 zi. r/»— 4 0 zł. M a r g . — 50

R edakto r

A d re s R edak cji i A d m in is tr a c ji: (c zy nn e od 10-I b p .p .) W a r s z a w a , W s p ó ln a 6, tel. 702-16.

o d p o w ie d z ia ln y . Franciszek G a w r o ń s ki!__ ' i 1 ’ • W y d a w c a : T o w . Wyd. „SWAST", sp. z o. o.

'rzi-sytku Pocztowa opłacona ryczałtem. Polskie Zakłady Graficzne, Warszawa Niecała 6 tel (*8(1

Cytaty

Powiązane dokumenty

' Naszym czytelnikom1 radzimy stawiać tylko na stajnię Śanacjat i Kryzysa. są konie, na których można zrobić majątek. tym kraju znacznie się podniosła... Liczba

Smutnym to wszystko dla h jest kawałem, Który się napewno skończy kryminałem.. Nic tu nie

was każdy się dowie, Szeroko o tem się mówi, co tam w Brześciu było, A właściwie nic strasznego tam się nie zdarzyło, Bo więźniowie tam mieszkali każdy w

Jedna jest tylko prawda: — „krzywe koło“, w które wpleciony jesteś, by obracać się jako męka, jako rozpacz, jako nieszczęście, wkoło jednej, niezmiennej

tych rófnierz, za które dziękuje, {przydałoby się cokolwiek więcej). wszystko toczy się pomalótku, w szkole zaś znaczniś prędzej, bo mnie ju z wyleli, ale nie za

Zdała —- wspaniałe, z bliska — to arka Noego, Można się tam dopatrzeć zwierza wszelakiego. Dla wielu posłów z BeBe jest to wielką męka, Trza się

— Przyznam się panu dobrodziejowi, iż nie kształciła się ona w Wa.szawie, lecz w tych dniach dostałem ją z Madery. Kiedy o całej tej historji dowiedzieli

Więc niech sobie tam inni narzekają na post, ja się z niego cieszę, bo to tylko jedna ż nowych okoliczności uprzyjemnienia życia wybrańcom sanacji, a obawiać