X V I I I W A R S Z A W A , W R Z E S IE Ń - P A Ź D Z IE R N IK 1 9 4 7
STROWANY MIESIĘCZNIK A
1 A J O Z N A W C Z Y
I NR 9 - 10 (567 - 568
Ę K N O P O L S K I
Fot. Mgr K. Brański.
Pieniny: Widok z Trzech Koron ku Czorsztynowi,
FELIKS KANCLERZ
Z A B Y T K I A R C H IT E K T O N IC Z N E W A R S Z A W Y
Ś R E D N IO W IE C Z N E J ■
Część II
S re d n io in ie c z n e k o ś c io ły W a rs z a iu y i0 najsta rszym kościele S tarej Warsza w y , założonym na początku ja ko k a p lic a św. Jerzego zakonu kanon k ó w re g u la r
nych z C zerw ińska, należy wspomnieć, choć dziś ju ż fiaw et tru d n o doszukać się w ru iu ie dom u Nr. 10 p rz y ul. Ś w ię to je r- s k ie j szczątków tego perw szego sakralne
go b u d y n k u sto licy Mazowsza. W zniesiony w X I I w ie ku ja ko d re w n ia n y, w X V w ym u row anv, został w 1818 ro k u przebudow any na fa b ry k ę noży i zniszczał późn iej osta
tecznie.
'N ajw ażniejszym kościołem Starego M iasta je st kościół św. Jana C h rzcie ela.
Ongiś ja k o m ała k a p lic a zam kowa w X III w ieku, w następnym stuleciu został rozbu
dow any do późniejszych rozm iarów . Pbd- iniesiony w 11402 ro k u przez Janusza I do stopnia k o le g ia ty wobec przeniesienia S'e- d zib y księc:a z Czerska do W arszaw y, zo
staje w l lTO7 ka tedrą a w 4818 A rc h ik a te drą. U le g a ł lic z n y m ale ty lk o p o w ie rz
chow nym przebudowom tak, że zasadni czy u kła d trz y n a w o w e j b u d o w k ty p u h a lowego t, j. o nawach ró w n e j wysokości, d o trw a ł aż do zniszczenia przez iNiiemców w 1944 r.
[Dzisiejsze ru in y p o zw alają nam stw ie r dzid pełnię cech średniowiecznych te j w sp a n ia łe j niegdyś b u d o w li Dzisiejsze p re zb ite r um to w łaściw ie ja dawna k a p li ca zamkowa, gdy gród obronny położony b v ł tuż poza obecną lin ią u lic y D z ie k a n ie j.
W id zim y tam dawne o tw o ry ostrołucznych okien, pó źn ie j przem urow anych, ślady bo
gato rozczłonkow anego lu k u tęczowego, k tó ry w X V w ie k u oddzielał p re zb ite riu m od n a w y g łó w n e j, ponadto śla dy n a jsta r szego sklepienia ostrołukow ego, wspartego na zachowanych potężnych p rzyp o ra ch w narożnikach absydy.
Dawne fila r y ośmioboczne, wzm ocnio ,ne w X IX w ie k u k la m ra m i i lis tw a m i że
laznym i, n ieste ty le g ły w gruzy, ta k ja k i większość ścian z p o k ry w a ją c y m i je
Ryc. 87
Ruiny Katedry — midok na’prezbiterium
i portal kaplicy Baryczków ¡,. • / ! Rys: Inż, F. Kanclerz.
'fU S fó j SZKBŁY PBiłoijSHi/iltJ
W GDAŃSKU
pom nikam i i e p ita fia m i sław niejszych mie szczan. 'Gdy p rzyp o m n im y sobie dach, na k ry w a ją c y Katedrę przed zniszczeniem, to wysokość jego, w te d y dla nas bardzo za
dziw iająca, b y ła ty lk o połow ą wysokości dawnego dachu średniowiecznego, ja k i możemy jeszcze w idzieć na starych w ido kach Warszawy,.
Poza Katedrą św. Jana m am y jeszcze w W arszawie S tarej trz y inne kościoły wzniesione w epoce średniowiecznej..
Położeniem swym i b ry łą a rc h ite k to niczną w y ró ż n ia się kościół 'N. M. Panny na Now ym Mieście. W zniesiony na s k ra ju skarpy z c h a ra kte rystyczn ym pre zb ite riu m o strze listym dachu odw rócony od W i
sły, b ro n io n y b y ł przez w ysoką i mocno zbudowaną wieżę-dzw onnicę, k tó re j s y l
w e tka zakończona ty p o w y m dla g o tyku nadw iślańskiego szczytem arkado w vm , w snarta potożnvm i przynoram i, widoczna b y ła ju ż z d a ^ d 'a zbi ja ją c y c h się W isłą lu b od Pragi podróżnikom .
B udow le te na c vp lu Nowego Miasta, pochodzące z X V w ieku, fundowane przez w ładcó w Mazowsza, w X IX w ieku u le g ły rów nież różnvm szpecącym przebudowom i tv lk o dzwonnica ocalała przed ta k cha
ra k te ry s ty c z n y m dla nrnionego w ieku d ą żeniem do „oczyszczania“ daw nych budo w li-
N iestety — i ten nom nik k u ltu r y naszej nie o "ta ł się przed Nemcami..
Jeszcze b a rd z ie j zniszczonym jest ko ściół św. M a rcin a na P iw n e j. Fupdacia Ksi żny M a zo w e ckie j dla oo augustianów w X IV w i°k u , z początku d re w n ia n y, po
tem często p rzebu dow yw any nie zachował nic charakterystycznego ze średniowiecza, je d y n ie ru in a dzw onnicy nosi na sobie p e ł
ne cechy g o tyku , w sklepionym ostrołuko- w o p rzyzie m iu oraz ośmiobocznych gór
nych kondygnacjach, opatrzonych m ałym i, rów nież ostro łu czn ym i okienkam i.
N a jle p ie j zachowanym kościołem w tym polu ru n je st kościół św. A n n y — oo. b e r
n a rd y n ó w na K ra k o w s k im Przedmieściu W zniesiony przez Ks. Annę Mazowiecką w 1454 ro k u poza m ura m i miasta, na ó w czesnym Czerskim Przedmieściu, stanowi w raz z klasztorem i okazałą dzwonnicą
Ryc, iiil. Katedra śiu. Jana po przebudowie ui XIX u;, według projektu arch. A. Idzikowskiego. Styl t. zu).
«perpendy kulamy» — gotyk angielski.
m onum entalny kom pleks zabudowań. I ten zaby tek podlegał szeregowi przeobrażeń w sku te k pożarów i zniszczeń w o je n n ych .
Wobec tych zmian dokonanych prze de w szystkim w X V II i X V III w , do naszej epok, d o trw a ły w stanie w zględnie nie
zm ienionym ty lk o pewne frag m en ty. Lecz 1 te nie'iczne z a b v tk i czystego średniowie cza w ty m kościele świadczą o w y s o k im poziom ie k u ltu r y a rc h ite k to n ic z n e j Ma
zowsza.
Absyda prezbite rium , odrestaurow ana przed 1939 rokiem , przedstaw ia s:ę ja k o ty powa budow la niżu nadwiślańskiego o w ie- lobocznym zam knięciu, podparta m ocnym i w fo rm ie i masie u sko ko w ym i p rzyp o ra m i.
Że cała budow la b y ła w ty m s ty lu w zn ie siona, św iadczy przenikanie ceglano-gotyc- k ic li ścian absydy w p re z b ite riu m , w tłocz
ne od stro n y Nowego Zjazdu p rz y K a p lic y B ł Łady.sława z G ielniow a, oraz niedawno
Fot. l i ii - F ■ Kanclerz.
Ryc. 89. Kościół św. Anny u Bernardynów od strony Wisły - gotycka absyda z XVI w.
odsłonięty p o rta l g o ty c k i w bocznej ścia
nie p rz y w iry d a rz y k n pod dzwonnicą.
. Jednakże najciekaw szym zabytkie m w ty m zespole XV-wieczń.ym, jest odsłonięte niedaw no w całości o ryg in a ln e sklepienie t zw k ryszta ło w e , w daw nym kru ż g a n k u kla szto rn ym p rz y zakrystii:. C ztery pola p o k ry te są charakterystyczną siatką skle
pienia c o fa n e g o , bardzo rzadko w y stę p u jącego C a łkow ite odnow ienie i odpow ied
nie dostosowanie ścian oraz przyw rócen ie o tw o ró w ostro!ucznvch da nam w re z u lta cie cennv p rz y k ła d bud o w n ictw a średnio
wiecznego. Jednocześnie w a rto wspomnieć, że w obecnym k o ry ta rz u p rz y p ra w e j na w ie łączącym k ru c h tę z za krystią , po o d b i
ciu ty n k u p rz y oknach, stw ierdzono p o nad w szelką w ą tpliw ość, że mimo p rz y k ry c ia k rz y ż o w y m sklepieniem baroko
w ym , m u rv tego k o ry ta rz a są gotyckie, co p o tw ie rd z iły p ro filo w a n e c e g ły ościeży okien ostrołucznych. iZ tego widać, że przy
w łaściw ych poszukiwaniach, będzie można jeszcze w ie le śladów średniowiecza s tw ie r
dzić i w yd o b yć na ja w .
Budouile śuiieckie
Stara W arszawa poza bud ow lam i spe c ja ln y m i ja k m ury, fo rty fik a c je i kościo
ły , w pew nych w iekach swego istnienia budow ała sic niem al ca łko w icie z drzewa.
Nieznane są b k ż e j p rzyczyn y, dlaczego mieszczanie nie zastosowali do wznoszenia swych domów cegły, k tó re j ta k dobrze u- ż y łi do m u ró w obronnych i kośoiołow. W ia
domym jest natomiast to, że w łaśnie te drew niane budow le u le g a ły ta k częstym pożarom, w k tó ry c h niszczone b y ły ró w nież i m urowane św ią tyn ie w obrębie d zie l
nic o b ję ty c h ty m żyw iołem , że po w ie lk im pożarŁ w 1431 ro k u sp e cjalnym dekretem księcia zabroniono stawiać dom y drew n ia
ne, n a jp ie rw w ry n k u , a w kró tce wogóle w obrębie m u ró w obronnych. Tak w ięc m u ry kam ienic staro m iejskich z re g u ły po
chodzą z p o ło w y X V w ie k u i dziś można w yśle d zić p a rtie m urów , wznoszonych z dużych cegieł, u kła d a n ych ty m znanym ju ż nam systemem „p o ls k im “ w k rz y ż — n ie je d n o k ro tn ie aż do poziom u pierwszego piętra, fra g m e n ty obram ow ać okiennych czy też p o rta li z cegieł p ro filo w a n y c h lu b in n ych detali średniowiecza.
Stara W arszawa je d n a k, stawszy się stolicą państwa w 15'96 roku, po p rzenie
sieniu się Zygm unta I I I W azy z K ra ko w a , podległa ta k g ru n to w n e j przebudow ie w duchu panującego wówczas baroku, że tru d n o b v ło dziś, poza układem sieni : k la te k schodowych, dop a trzyć s;ę w kam ieni cach p a try c jm z o w s k ic h daw nych średnio
w iecznych kam ieniczek.
Jako widoczne z a b y tk i g o ty k u świec
kiego w id z im v ściany z czerw onej cegły z o s tro łu k o w y m i n yża m i w kam ień cy K siążąt M azow ieckich na rogu R yn ku i Wąskiego D u n a ju . W edług ty c h fragm en
tó w możemy sobie przedstaw ić w yg ląd R y n k u S tarom iejskieg o w X V w ie k u , oto
czonego podobnym i kam ienicam i. W tejże ka m ie n icy m am y jeszcze zachowane w podziem ach około 9 m e tró w po n iże j pozio
mu u lic y , o ry g in a ln ą basztę, o krą g łą ,
w sp artą niegdyś na palach, dziś om urowa- w anych. 'S łużyła ona w w iekach średnich za w ięzienie, gdy w te j kam ien icy urzędo
w a ł przedstaw icie1] księcia w W arszawie.
Na te j samej stronie R y n k u p od Nr. 21 w i
dzim y jeszcze dwa spiętrzone łu k i gotyckie z cegieł p ro filo w a n ych . Jest to dawna ka m ienica Zam brznskich, przebudowana w X V II w ieku. Jako fa k t h is to ry c z n y można podać, że zm a rł w ty m domu Hugo K o łłą ta j, jeden z tw ó rc ó w K o n s ty tu c ji 3-go Ma
ja . iSzczęśliwym zbiegiem okoliczności ze straszliw ego zniszczenia 11944 ro k u ocalały te najstarsze cegły, podczas gdy reszta jest dziś sm utnym zw ałem gruzu.
Jeszcze w dwóch m iejscach u ka za ły się z pod ty n k u i późniejszych p rzym u ro w e k szczątki średniow iecznych ścian. Na ry n k u (Starom iejskim , po stron ie od W isły, pod N r. <22 stoją rozpaczliw e r u in y d a w n e j ka m ie n icy (Gianottich, sła w ne j ro d z in y patry- c ja tu warszawskiego [ w te j to ka m ie n icy
Ryc. 90. Sklepienie kryształowe z X V II u), tu kruż
gankach klasztoru oo. Bernardynów w Warszawie.
Ryc. 91. Kościół N. M. Panny z XV w., na Nowym Mieście.
frag m en t ściany fro n to w e j z łu k ie m p o r
ta lu , zdobnego herbem daw nych w ła ści
cie li, posiada w y ra ź n ie zachowany u kła d po w ie rzch n i ja k w k a m ie n icy X X Mazo
w ie ckich , t j. w yso kie nyże okolone cegła
m i p ro filo w a n y m i.
P rzy ul. N o w o m ie js k ie j 7 w id z im y ró w nież frag m en t p o rta lu z cegieł p ro filo w a nych, zachowany pod późniejszym becz
k o w y m sklepieniem z czasów X V II-w ie c z - n e j przebudow y.
W 4946 ro k u p rz y odgruzow aniu p la c y k u K a n o n ii przy* zbiegu z Jezuicką, z pod w ie rz c h n ie j w a rs tw y starych cegieł, stw ie rd za ją cych ja kąś bardzo dawną prze
budow ę o d k ry to szczątkow y fra g m e n t p o r
ta lu gotyckiego z cegieł p ro filo w a n y c h , polanych glazurą w ko lo ra ch żółtym , zie
lo n y m i niebieskim . (Jest to bodaj n a jc ie kawsze znalezisko tego ty p u w W arszaw ie średniow iecznenj. J a k w ie m y, Kanonia pobudowana w X V w ie ku , może więc i ten g la z u ro w y p o rta l odnosi się do początku w ie k u XV.
Poza ty m każda n iem a l kam ienica, o ile ocalała z pożogi pow stania 1944 roku, posiada u k ry te i czekające na ry c h łe od
słonięcie i opracow anie pozostałości g o ty c k ie j epoki, k tó re zebrane, u w y p u k lą w ła ściw y w iek. ‘Starego M iasta i jego w a lo ry architektoniczne.
Przyszłe losy «Starómki»
W pla n ie od b u d o w yw a n e j W arszaw y Stare Miasto je s t p o tra kto w a n e odpowied-
r
Fot. Inż. F. Kanclerz.
Ri]c. 92.
Most «Bramy Nomomiejskiej» u) 1945 r.
nio do sw e j h is to ry c z n e j i a rch ite kto n icz
nej w artości. Choć w id o k obecny je st roz
paczliw y, choć c a ły tere n zalegają z w a ły gruzów i ty lk o n ik ła część sta rych kam ie
niczek w yszła w zględnie cało z zawieruch, a k o ścio ły niem al w szystkie leżą w prochu, je d n a k w sze lkie są dane, b y kolebce W ar szawy, tem u orlem u gniazdu 'Mazowsza w daw nych w iekach, p rz y w ró c ić postać w ła ściwą. S tare M iasto, opiewane po w ielekro ć przez poetów, dające sw ym i b a rw n y m i i p e łn ym i u ro k u uliczka m i natchnienie dla m a la rzy, zostanie odbudowane.
Po usunięciu szpetnych naleciałości X IX i X X w ie kó w , po usunięciu gruzów z tych budow li, dla k tó ry c h odbudow y niema zad
nych m a te ria łó w dokum entarnych, „ A n tiq u a Civitas V arsoviensis“ , udekorow ana n a jw yższym i odznaczeniami w o je n n y m i P olski zbudzi się do życia. Odbudowana starannie i z czcią, należną p ra sta rym n u rom i pam iątkom , znów św iecić będzie ja ko pom nik k u ltu r y p o ls k ie j w śród w ie kó w .
(Tyle ra zy w roga dło ń w a lc z y ła z naszą stolicą, zadając 'Jej bolesne rany. Za każ
dym razem niespożytą siłą ducha swych m ieszkańców i całego 'Narodu jeszcze p ęk niejszą dźw igała się z ru in . T ak samo bę
dzie i teraz, a z całą (Warszawą odrodzi się i Stare M iasto.
Inż. arch. F eliks K anclerz, W arszaw a
WOJCIECH WALCZAK
KARKONOSZE - GÓRY PRASTARE B
J a k g ig a n tyczn y 1000-metrowy m u r za m yka ją Karkonosze od p o łu d n ia Jele
niogórską K o tlin ę . W y ra s ta ją z j e j p ła skiego dna zrazu rządem zalesionych pa
górów nad M iłk o w e m , Podgórzynem i P ie
chow icam i. W net je d n a k za tą gór forpocz- tą w y ła n ia ją się ja k k u lis y na w ie lk ie j scenie p rz y ro d y strome zbocza głównego pasma, p o k ry te wąw ozam i srebrnow stę-
gieh stru m ie n i, s p ły w a ją c y c h w d ó ł wśród zieleni lasów. Szklarka, K ochanów ka, Śnie- żnica, C zerw ony iPótok i Łomnica, oto naz
w y znaczniejszych. W szystkie one, p łyn ą c k u p ó łn o cy zasilają sw ym i b y s try m i w oda
m i w iją c ą się dnem k o tlin y k rę tą wstęgę iBobru. M iejscam i w sw ych górskich bie
gach muszą te rzeczki przebyw ać nie lada przeszkody. P rzeciskają się przez wąskie
Ryc. 93..
W'<lok na Kotlinę jelenio
górską.
Fot, W. Walczak
gardziele skalnych parow ów , to znów rz u cają się w przepaście, tw orząc huczące spienionym i kaskadami wodospady. 'W ła ś c iw y je d n a k u ro k gór nie k r y je się w skalnych wąwozach i w m rocznym cieniu lasów na zboczach. Siedliskiem jego są sza
rzejące nad ciemną zielenią św ierkow ych b o ró w w yniosłe g rzb ie ty. I o te j to g ó r
s k ie j k ra in ie chcemy dzisiaj m ówić.
Przeszłość geologiczna
¡Nie są ¡Karkonosze w sw e j rzeźbie po
dobne do innych w ysokich gór. Nie m ają d z ik ie j śmiałości tatrzańskich tu rn i. B ra k
•im ostrości bielo nych śniegiem grani. Nie p rz y p o m in a ją niczym beskidzkich „ w ir - chów “ . M a ją in n y, ró ż n y od tam tych, so bie w ła ś c iw y charakter, ta k ja k inne b y ły dzieje ich tw orzenia. Znać w n ich powagę i dostojeństwo, b iją ce z fo rm w .e lkich , a k rę p ych , bez ostrych lin ii, ja k rom ańskich b u d o w li s tru k tu ra . I słusznie. 'Geologicznie są to g ó ry bardzo stare. R ów nie stare ja k Ś w iętokrzyskie, choć w m n iejszym stopniu zębem czasu strawione.. iPlam.ętają wioś- niane dzieje naszej sta ru szki ziemi, gdy na p o łu d n iu nie śniło się jeszcze o ostrych grzebieniach A lp i T a tr a m a te ria ł na nie zaczynał się dopiero zbierać na dnie ów czesnego śródziemnego morza T e ty d y .
(Było to temu la t ze trzysta m ilionó w . W morzach obok dziw acznych głowono- gów i lilio w c ó w ż y ły pierwsze r y b y a na lądach panoszyły się ow ady. Duszną ciszę ówczesnych pap ro ciow ych lasów zakłócał ty lk o b rzę k skrzyd e ł o lb rzym ich ważek, w ielkością d o ró w n u ją cych dzisiejszym j a strzębiom. Czasy te nazwano karbonem.
Potężny g ó ro tw ó rczy paroksyzm s p ię trz y ł w te d y w sercu naszego k o n tyn e n tu potęż
ne g ó ry fałdow e, paleozoiczne A lp y E u ro p y , H e rcynidam i dziś zwane. Ślady ich cią gną się w ie lk im lu k ie m od Irla n d ii, przez W a lię , 'Południową A n g lię i Francuskie P lateau C e n tra l, Wogezy, Sźw arcw ald, iTuryngslci iLas, Czechy aż po Sudety z K a r
konoszami i Ł y s o g ó ry na Wschodzie.
A le są to ty lk o znikom e re sztki niegdyś potężnych górskich łańcuchów. W czasie fa łd o w a n ia w d a rły się z głębi w skorupy ziemską masy skał m agm owych, granitó w , p o rfiró w i in. Cne to n a jd łu ż e j przeciw sta
w ia ły się swą tw ardością późniejszem u n i
szczeniu. Bowiem przez dwieście następ
n ych m ilio n ó w la t k ru s z y ło g ó ry w ie trz e nie, ż ło b iły rz e ki, z m y w a ły fale mórz. I oto w rezultacie w m ie js c u d a w niejszych gór w id z ie liś m y 60 m ilio n ó w la t temu le k k o fa listą rów nię, nad k tó rą w z n o s iły b y się ła godne p a g ó rk i z od p o rn ie jszych s k a ł zbu
dowane.
G r a n it y
L u p k i k r y s t a l i c z n e i g n e js y S t r e f a k o n ta k to w a
R e s z tk a p o w ie r z c h n i z ró w n a n ia Główne g r z b i e t y
Ryc. 94. Szkic geologiczny Karkonoszy.
Tak b y ło w okresie staro-trzeciorzędo- w ym . Przyszedł je d n a k n ajm łodszy góro
tw ó rc z y wstrząs s k o ru p y ziem skiej. ¡NT,a po łu d n iu d ź w ig n ę ły się ła ń cu ch y A lp id ó w a ich nacisk na wcześniej sfałdowane, z ró w nane ju ż k a d łu b y gór bercyń skich spow o
d o w a ł potrzaskanie ich uskokam i w k r y i p o w ypiętrzanie. I to część ta k ie j «fałdo
w a n e j, przedtrze ciorzędó w ej pow ierzchni
zrów nania, na nowo w yd źw ig n ię ta , dała początek obecnej rzeźbie K arkonoszy.
(Znów zaczęła się uśpiona ju ż praca rzek.
Oid now a zaczęły wcinać swe górne biegi w g ó ro tw ó r i rozszerzać obszary swych źró d lisk, w y s z u k u ją c m iejsca najsłabsze, n a jb a rd z ie j na zniszczenie podatne. Do głosu p rz y s z ła odporność skał, w a ru n k u ją ca dzisiejszy kształt.
Budowa geologiczna
P ojł względem b u d o w y Karkonosze skła d a ją się z granitow ego m asywu, stano
wiącego ich ją d ro a otulonego od wschodu i południa resztką płaszcza krysta liczn ych łu p k ó w i gnejsów. O d słon ięty spod łu p kó w k ry s ta lic z n y c h przez denudację ma
syw g ra n ito w y b u d u je n a jw y ż s z y wodo d zie ln y g rzb ie t z n a jw ię k s z y m i ¡kulm ina
cjam i, ciągnący się od stóp Śnieżki k u za chodowi. N a jw y ż e j wznosi się nad nim j e dynie Śnieżka ¡11605 m. n .p .m ., zbudowana z o dp orniejszych od g ra n itu skał k ry s tu licznych, należących do tzw . s tre fy ko n ta k to w e j łu p k ó w k ry s ta lic z n y c h z masy wem g ra n ito w ym . W strefie te j w czasie g dy w okresie hercyńskiego fa łd o w a n ia w sąsiedztwo za krze p łych łu p k ó w k ry s ta licznych w d a rła się magma granitow a, na stąpiła pod jego w p ły w e m m etamorfoza
Fot. W. Walczak.
Ryc. 95.
Ś n i e ż k a 1605 m., najwyższy szczyt Karkonoszy i Sudetów.
łu p k ó w na rogowiec. D z ię k i jego tw ardości m ogła (Śnieżka le p ie j p rze ciw sta w ić się zniszczeniu n iż reszta gór. Rozgałęzienia K a rko n o szy na południu, leżące w strefie łu p k ó w k ry s ta lic z n y c h są niższe, a ró w n o cześnie inaczej urzeźbione niż grzbiet g ra n ito w y . P rze ja w ia sic tu właściwość b ud u
ją cych je skał.
Dzisiejsza rzeźba.
W ukszta łto w a n iu głównego grzbie tu d o m in u ją łagodne fo rm y jego le k k o fa li
ste j szerokiej w ie rzch o w in y. W obszarze bow iem granitow ego m asyw u rozciągają się w poziom ie około 1100 do 1420 m .n.p.m . ocalałe przed zniszczeniem re s z tk i przed- trze cio rzę d o w e j pow ierzchni zrównania.
N ajw iększym j e j fragm entem je st szeroka rów nia* k tó ra ciągnie się od stóp Śnieżki aż po r u in y Schroniska IKs. H e nryka , leżące na kra w ę d z i p o w ie rzch o w in y nad W ie lkim Stawem. M niejsze j e j fra g m e n ty zachowa
ły się około Pańskiego Kamienia, m iędzy Ś nieżnym i 'Jamami a 'Szrenicą i w strefie łu p k ó w k ry s ta lic z n y c h na grzbiecie m ię
dzy Śnieżką a Czarną Kopą na wschodzie.
P o k ry w a ją pow ierzchnię ty c h .ró w n i roz
ległe to rfo w is k a , porośnięte kępam i kosów
ki,, w śród k tó ry c h p rze b łysku ją b a jo ra po- deszczowej w ody.
W je d n y m m iejscu, w środku sw e j d łu gości, g rz b e t g ra n ito w y obniża się znacz
nie p o n iże j zachowanych resztek prasta-
Ryc. 97. r
Fot. W. Walczak.
Ryc. 96. Śnieżne Jamy.
r e j ró w n i. Ma to m iejsce m iędzy Panień
skim Kamieniem, a M a ły m Szyszakiem w tzw . Przełęczy Szpindlerow sikiej (ok. 4200 m .n.p.m .). Przyczyną obniżenia je st silna e rozja wsteczna Czerwonego Potoku od p ó łn o cy i ź ró d lis k Ł a b y od południa. Prze-
Ryc. 98.
Fot. W. Walczak.
Granit głównego grzbietu wietrzejąc rozpada się na regularne boczne bryły.
łęcz 'Szpindlerowska, nazwana tak od sto jącego tu w ie lk ie g o czeskiego schroniska- h otelu „S p in d le ro v e j b u d y“ , je st najdo godniejszym przejściem w poprzek grzbie
tu. iZ p o lskie j stro n y prow adzi na nią d ro ga z P rzesieki i Ja g n ią tko w a a z czeskiej doskonała szosa samochodowa. Łączy ona w yso ko g ó rski czeski ośrodek w y p o c z y n k o w y , na k tó r y składa się szereg zgrupo
w a n ych tu w ie lk ic h schronisk-hoteli, z w nętrzem k r a ju . D z ię k i tem u dogodnemu d o ja zd o w i hotele te są przez c a ły ro k t łu mnie odwiedzane.
Ponad fa lis tą w ierzchow inę granitów go grzbietu, zwanego Śląskim Grzbietem, wznoszą się kopulaste szczyty lu b w y n io słe g ru p y skalne, ja k idąc od Śnieżki ku zachodowi: Poledni K a m ień lu b P ołud nik 1(4)88 m, M ałe K o ło 11388 m, -Mały Szyszak 1436 m, (W ie lki Szyszak il'404 m, W ie lk ie K oło 11908 m, Szrenica 13162 m (We wzniesie
niach ich w y d o sta je się na pow ierzchnię spod płaszcza z w ie trz e lin y granit, k tó ry w ie trz e ją c <i rozpadając się p o k ry w a zbo
cza polam i skalnego gruzu.
(Jeżeli p rz y p a trz y m y się kształtom b lo k ó w g ra n ito w ych w rum ow iskach, czy spękanym jego w ychodniom , b u d u ją cym dziwaczne fo rm y skalne, zauw ażym y ła tw o drugą p rz y c z y n ę łagodności fo rm w
obrębie głównego grzbietu. 'Oto g ra n it ten, w ie trz e ją c pod w p ły w e m działania zmian term icznych, m rozu ńtp. pęka w zd łuż p ro stopadłych do siebie pionow ych i pozio
m ych płaszczyzn. W rezultacie dzie li się na dość regularne ó-boczne b r y ły , ja k b y ręką kam ieniarza obrobione. Katom iast w obrębie łu p k ó w k ry s ta lic z n y c h , b u d u ją cych na p o łu d n iu tzw. Czeski G rzbiet, spę
kania p rz y w ie trze n iu , następujące w zd łuż cienkiego uław icenia ty c h skał, d a ją w re
zultacie raczej fo rm y ostre, ja k to w id zi się n a jle p ie j w s k a lis te j grani Koziego Grzbietu.
iW p o w ie rzchn i g ra n ito w y c h skał g łó w nego g rzb ie tu w id z i się często orygin aln e p ó łk u lis te g ła d kie w yżarcia, śre d n icy i g łę bokości do (1 m, od k tó ry c h biegną n ie k ie d y ro w ki, ja k b y sztucznie w yżłobione.
¡Pierwotnie uważano je za dzieło p rze d h i
storycznego człow ieka, k tó r y m ia ł w tych miejscach składać bóstwom k rw a w e o fia ry. 'Stąd poszła nazwa „m is y ofiarnicze ".
Dziś je d n a k w iem y, że fo rm y te nie m ają n ic wspólnego z p rze d h isto ryczn ym czto w iekiem , natom iast są dziełem chemicznego w ie trz e n ia s ka ły, natrafiającego w pe w nych miejscach na ła tw ie j m u ulegające zgrupow ania m ineralne.
W ie lk i kontrast z łagodną w ie rzch o w i ną K arkonoszy stanowią ich strome zbocza,
Ryc. 99.
K a r k o n o s z e . Mały Staw, wypełniający wklę
słe dno polodowcowego karu-
Fot. W. Walczak.
zwłaszcza północne, zwrócone k u K o tlin ie Je leniogórskie j. Ta w łaśnie różnica m iędzy strom ym i zboczami, p ociętym i przez m ło dociane e ro z y jn e d o lin y strum ie ni a sta r
czą ró w n ią w ie rzch o w in y, je s t n a jb a rd z ie j c h a ra kte rystyczn ym rysem rzeźby tych gór, upo dabn iającym je do dalekich p ó ł
nocnych p ła sko w yżo w ych fie ld ó w N o rw e gii. K u p o łu d n io w i zbocza opadają m n ie j stromo, odgałęzienia grzbie tu w obrębie płaszcza łu p k ó w k ry s ta lic z n y c h , budujące ró w n o le g ły do głównego 'Czeski ¡Grzbiet i je g o liczne odnogi, u ła tw ia ją od południa
■nie ty lk o dogodne w e jście ale i budowę szos samochodowych, doprow adzanych aż
•do czeskich schronisk na w ierzchow inie.
Stromość północnych zboczy potęgu ją jeszcze w ystę p u ją ce tu m alow nicze k a ry lodow cow e o p io n o w ych ska ln ych ścia
nach, za m yka ją cych półkolisto, na ks z ta łt klubow ego fotela, płaskie, a czasem w k lę słe dno. W zachodniej części Śląskiego G rz b ie tu m am y 3 ta kie fo rm y a to; sławne Śnieżne Jam y u stóp W ie lkie g o K o ła, na k tó re skła d a ją siię dw a połączone k a ry M a ły i Duży, oraz C zarny K ocioł u stóp 'Małego Szyszaka ze źró d lis k a m i Śnieżnicy nad Jagniątkow em . We wschodnią część
¡grzbietu w ż e ra ją się k a ry W ie lkie g o i M a łego Stawu nad ¡Bierutow icam i. ¡Po czeskiej
stronie k ilk a m n ie j w y ra ź n ie zachowanych k a ró w w y s tra m ia zbocza g rzb ie tu K a rk o noszy u stóp K o te la i p o n iże j ź ró d lis k Ła
b y, oraz w obszarze ź ró d lis k U p y u stóp 'Studnicnego.
U tw ory lodowcowe
Śmiałe fo rm y k a ró w , dodające K a rk o noszom ty le dzikiego w ysokogórskiego u - ro ku , zaw dzięczają swe pow stanie epoce lo d o w e j, okresow i, k tó r y p o p u la rn ie choć niesłusznie o b e jm u je m y nazwą d y 1 u- w ii u m.
W tym okresie, k tó r y zaczął się około p ó ł m ilio n a la t temu, a skończył się przed około 10 ma tysiącam i la t, p rz e w a la ły się przez Nuż E u ro p e js k i aż do ¡stóp gór docho
dząc, potężne cielska s p ły w a ją c y c h ze S ka n d yn a w ii lądolodów , a bv w okresach ocieplenia k lim a tu znów cofać się na da
le ką północ. Równocześnie w górach na p o łu d n iu od g ra n icy lądolodu p o w sta w a ły na p e w n e j wysokości z mas nie to p n ie ją cych śniegów, nagrom adzonych w źró d li- skow ych niszach rzek, lo ka ln e lodowce górskie, w y p e łn ia ją c e sw ym i ję zo ra m i górne o dcinki dolin. O d ks z ta łc a ły one, fo r
mę nisz ź ró d ło w y c h rozszerzając i w y - stra m ia ją c ich ściany i po g łę b ia ją c dno,
oraz zm ie n ia ły p ro fil poprzeczny zajętych przez siebie -dolin z V -kształtnego na U- k s z ta łtn y . M a te riał, k tó ry w y k ru s z y ły z podłoża w y n o s iły w m a rzn ię ty na przed pole i tu w m iejscu topnienia -swego jęzora u s y p y w a ły z niego podłużne lu b p ó łk o li ste w a ły tzw . m ore ny boczne i czołowe -Możemy je dziś obserwować w dolanie (Łomnicy, p o n iże j W ielkiego i (Małego Sta
w u aż po -Schronisko Br. Czecha, a także na dnie i p o n iże j k a ró w Śnieżnych Jam.
Fo stopnieniu się lodow ców , w zagłę- b ie n iic k dna k a ró w pozostały w y p e łn ia jące je o krągław e je zio rka , ja k p rze p ię k
n y W ie lk i i M a ły S taw lu b szczątkowe -stawki na dnie Śnieżnych Jam. Ciemne w o
dy W ielkie go (Stawu, osiągającego głębo kość 23 m p rz y długości 551 m a szerokości
117(2 m k r y ją w sobie ciekaw e g a tu n k i r e lik to w e j fauny, p rz e trw a łe j tu od epoki lo dow ej, zwłaszcza gatunek m aleńkiego raczka. (Podobnie w -Małym -Stawie (220 m d łu g im i (150 szerokim) osiągającym głębo
kość -6,5 m b y tu ją pewne g atunki re lik to we a prócz tego ż y ją pstrągi.
S u row y k lim a t epoki lo d o w e j p rz y c z y n ił się do ostatecznego u fo rm o w a n ia rzeź b y gór i nadania im dzisiejszego w yglądu.
Wzmożone wówczas procesy w ietrzenia mechanicznego, przyspieszając rozpad sikał, w y tw o rz y ły grubą p ow ło kę gruzu i zw ie trz e lin y , o tu la ją cą dziś w ie rz c h o w i
nę i zbocza K arkonoszy.
D r. W o jc ie c h W a lcza k W ro c ła w
ZBIGNIEW CIEKLIŃSKI
ZABYTKI WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO POD OPIEKĄ KONSERWATORSKĄ
Na terenie w o je w ó d ztw a łódzkiego z n a jd u je się znaczna ilość z a b ytkó w a rc h i
te k tu ry , nad k tó ry m i opiekę roztacza W o
je w ó d z k i U rząd K o nserw atorski.
Zabytki te w dużym stopniu u c ie rp ia ły na skutek działań w o je n n ych i przeszło 50 o b ie któ w za b ytko w ych uległo c a łk o w ite mu lu b częściowemu zniszczeniu. Urząd K o n se rw a to rski w Łodzi, w ciągu p ie rw szych la t po zakończeniu w o jn y , zabiegał przede w szystkim o zabezpieczenie zabyt
ków , obecnie zaś p rz y s tę p u je do re a liz a c ji planu ich odbudow y, czerpiąc ś ro d k i un ten cel z subw encji M in is te rs tw a K u ltu ry i (Sztuki i z d o ta c y j (Centralnego Urzędu Planowania.
W ro k u bieżącym będą odbudowane i remontowane przede w szystkim n a js ta r
sze budow le zabytkow e naszego w o je w ó dztw a — ko le g ia ta pod wezwanie św.
Aleksego w ru m ie pod Łęczycą, kościół i zabudow ania poklasztorne w (Sulejowie oraz kościółe k św. Idziego w In o w ło d z i nad P ilicą. W szystkie tr z y pochodzą z X I I w.
i należą do n a jc e ln ie js z y c h za b ytkó w ar c h ite k tu ry rom a ńskie j na tere nie Polski.
N a jg o rz e j obeszła się w o jn a z ko legia
tą w Tum ie, gdzie w s k u te k działań w o je n n ych s p a lił się dach oraz z a w a lił się stron n a w y g łó w n e j i hełm p ra w e j w ieży.
-Dzięki je d n a k k a p ita ln e j przebudow ie bę
dzie można usunąć późniejsze n ie fo rtu n n e p rz e ró b k i i w ró cić do pierw otnego w y g lą du sta re j św ią tyn i.
W p raw dzie w o jn a oszczędziła kościół i zabudowania poklasztorne dawnego k la
sztoru cystersów w 'S ulejow ie, to je d n a k czas i b ra k ja k ie jk o lw ie k op ie ki i ochrony ze stro n y obecnych w ła ścicie li s p ra w iły , że je d y n y ten w -swoim ro d z a ju zabytek, zna
la z ł się obecnie w stanie s tra s z liw e j dew a
s ta c ji i je d y n ie natychm iastow a pomoc może go uratow ać od zu p e łn e j ru in y . W ty m ro k u p rzystą p i się do całkow ite go rem ontu k a p itu la rza , będącego p ra w d ziw ą p e rłą p o ls k ie j a rc h ite k tu ry ro m a ń skie j, a następnie w y m ie n i .się, w zględnie uzupełni wiązania dachowe b u d y n k ó w poklasztor- n ych oraz m a lo w niczych wież- (Również
przeprow adzi się re k o n s tru k c ję i przebu
dowę ty c h m u ró w w b ud ynkach gospodar
czych, k tó re w c h w ili obecnej grożą zawa
leniem. (Po przeprow adzeniu gruntow nego rem ontu b u d o w li poklasztornych, W o je w ó d z k i W y d z ia ł K u ltu r y i S z tu k i nosi się z zam iarem umieszczenia tam ja k ie jś in s ty tu c ji k u ltu ra ln e j, k tó ra b y s tw o rzyła w S u le jo w ie ż y w y ośrodek a rty s ty c z n y na w zó r przedw ojennego K rzem ieńca czy Kazim ierza. Pewną część b u d y n k ó w prze
znaczyłoby się na wczasowisko dla p ra c o w n ik ó w k u ltu ra ln y c h , a m alow nicze po
łożenie .dawnego opactwa nad P ilicą, w śród ro zle g łych sadów, posiada k u tem u ideal
ne w a ru n k i.
Z in n y c h b u d o w li za b ytko w ych , prze
p ro w a d z i się częściowo rem ont zamku w 'Oporowie, będącego je d n y m z n a jle p ie j zachowanych .b u d yn kó w za b ytko w ych te go ro d z a ju na terenie naszego w o je w ó d z tw a. Położony .na w ysp ie w śród starego p a rk u , nadaje się zamek w O porow ie, po przeprow adzeniu rem ontu, na pomieszcze
nie tam ja k ie jś in s ty tu c ji, k tó ra b y , u ż y t
k u ją c go, zapobiegła dalszej dew astacji, ta k zam ku ja k i p arku. To samo odnosi się do renesansowego zam ku w B ykach obok 'Piotrkowa, k tó r y jeszcze do r. '1939 znajdo- w ą ł się w stanie używ alności, a dopiero dzięki n iszczycielskiej i ra b u n ko w e j go
spodarce obecnego w ła ścicie la popadł w
Ryc. 100. Tum pod Łęczycą. Kolegiata śiu. Ale
ksego (XII u j.). Stan z r. 1940.
stan zupełnej ru in y , zaś otaczający go sta
r y p a rk został p ra w ie w zupełności w y c ię ty m im o zakazów w ładz konserw atorskich.
W praw dzie w ro k u u b ie g ły m w yko nano ro b o tv zabezpieczające i w yrem ontow ano częściowo p o k ry c ia dachowe, to je d n a k w pie rw szym rzędzie n a le ży przeprow adzić przym usow e w yw łaszczenie obecnego u- żytkow ca, ponieważ w dzisiejszym stanie przeprow adzany rem ont m ija się z celem
Fot. Zb Ciekliński.
Rpc. 102. Orłów; Kościół parafialny. Płyta nagrobna nieznanego rycerza herbu Ciołek
(XV tu.)
Przewidziany) je s t rem ont poważnie zniszczonych w czasie działań w o je n n ych , za b y tk o w y c h kościołów : w Paradyżu, św.
¡M iko ła ja w W lieluniu, w S krzyńsku, O r
ło w ie, Regnowie, Przedborzu, Kazanowie i (Babsku.
Również w ro k u obecnym będą odrę
montowane następujące o b ie k ty : zamek w P iotrkow ie , dom Kazim ierza Jag ie llo ń czyka w ¡Sieradzu, zamek w (Łęczycy, ra tusz w Pabianicach i dom z a b y tk o w y w Ł o w iczu, gdzie po odnow ieniu zostaną po mieszczone i uruchom ione m iejscow e m u zea regionalne. W c h w ili obecnej, bogate i interesujące zb io ry ty c h muzeów z n a j
d u ją się przew ażnie w pakach z pow odu b ra k u odpow iednich pomieszczeń.
W o je w ó d zki W yd zia ł K u ltu r y i ¡Sztu
k i wszczął energiczną a k c ję celem ra to w a nia n ie liczn ych ju ż na terenie w o je w ó d z tw a za b ytko w ych kościołów drew nianych, k tó ry c h stan ko n se rw a cji pozostaw iał w ie le do życzenia zarów no w s k u te k działań w o je n n ych ja k i dew astacyjnego postępo
w ania okupanta. W ro k u bieżącym będzie subwencjonowani}, re s ta u ra c ja kościołów w Gidlach, Rososze, Stobieoku i Boguszy- cach.
Z a b y tk o w y pałac w ra z z p a rkie m w N ieborow ie oraz A rk a d ia , będące cennym pom nikiem k u ltu r y p o ls k ie j X V I I I w. a pozostające obecnie pod zarządem Muzeum Narodowego w W arszawie, są pod czujną opieką w ładz konse rw atorskich. Ponieważ pałac w N ieborow ie je s t często odwiedza n y przez zagranicznych gości, musi być u trz y m a n y w stanie d a w n e j świetności.
I o samo odnosi się do historycznego pałacu w W alewicach, związanego z oso
bą s ły n n e j pani W a le w skie j, k tó ra odegra
ła ta k ważną ro lę w życiu Napoleona.
Ryc. 103.
Przedbórz, powiat Opoczno; Kościół pod wezwań, św.
Aleksego (XIV w.)
. W pałacu ty m szereg poko i pozostawio
no w stanie niezm ienionym i w przyszłości będzie utw orzone tam muzeum, poświęco
ne pam iątkom le j epoki.
Pod kom petencję O ddziału Muzeów 4 O chrony Z a b ytkó w podlegają rów nież m iejsca ka źn i i m a rty ro lo g ii N arodu Pol
skiego z czasów ostatniej w o jn y . W: c h w ili obecnej dobiega końca re je s tra c ja tych m iejsc, k tó re się zabezpiecza przez um ie
szczenie krz y ż a i p a m ią tko w e j ta b lic y .
W końcu n a le ży wspomnieć o opiece nad za b ytka m i p rz y ro d y oraz p a rka m i po
d w o rs k im i, k tó re n ieste ty coraz b a rd z ie j giną pod siekierą niszczycielskich je d n o stek i ty lk o energiczna a k c ja m ia ro d a j
n ych c z yn n ikó w może zapobiec zupe łne j dew astacji ty c h zabytków .
Mgr Zbigniew C ie k liń s k i Ł ó d t
ZOFIA ZGORSKA-ŚMIAŁOWSKA
W E M G L E I W S Ł O Ń C U ■
D u ży sam ochód1— ro p n ia k — z trudem pnie się serpentynam i na O bidową. Je
steśmy na .szczycie. Stamtąd m im ow o li w z ro k k ie ru ję k u Tatrom, spodziew ając się u jrz e ć ów przecudny, ta k bardzo znany a n ig d y nie opatrzony w id o k — lecz nie
ste ty *— gór ani śladu. ¡Nad nami b łę k it i pierzaste chm ury, przez k tó re p rz e b ija ją prom ienie wczesnojesiennego słońca.
Na horyzoncie szary, n ie p rze n ikn io n y w a ł m gieł.
Im b liż e j Zakopanego ty m bardziej szaro, M g ły rozciągają swe w ła d ztw o na d o lin y wabiące jeszcze wspom nieniem lata i s k ra p la ją się w gęsto m rzący deszczyk.
Słoneczne ciepło pozostało gdzieś za mną, ogarnia m nie w ilg o tn y , p rz e jm u ją c y ziąb.
Zakopane ocieka wodą. Na u licach pust
ki. S tukot k o p y t konia dorożkarskiego roz
lega ,się m a to w ym pogłosem na szerokiej, b ru k o w a n e j szosie k u ź n ic k le j. M odrzewie przydrożne, m uśnięte je sien nym p od m u
chem, u tra c iły ju ż żyw ą zieleń. Ściemniałe owoce ja rz ę b in y zw isają p rz y w ię d ły m i kiścia m i wśród pozłocistych liści. Te złote , liście ja rz ę b in i jesionów a czerw ieniejące • bukó w , są je d y n y m momentem b a rw n y m w śród szarzyzny dzisiejszego dnia.
Na .stacji k o le jk i lin o w e j b ra k pasaże
ró w i muszę długo czekać. Jako je d y n y pa
sażer wzbudzam zdziwienie, ty m większe, że celem moim jest o ko lica H a li Gąsieni
cow ej.
Z zadum y oczekiw ania w y r y w a m nie tu rlik a n ie dzw onów i hukanie juhasów . Z gór ciągnie ostatni k ie rd e l owiec. (Miękką b ia łą fa lą sp ływ a po pochyłości stoku obszczekiw any przez rozgonione w spania
łe ow czary. M róz w yg oni? owce z hal, c ią gną w ięc do dołu, wieszcząc zbliżanie się zimy.
„O d ja z d “ .
Kołysze się p u sty w a g o n ik w podm u
chach silnego w ia tru .
Na M yś le n ic k ic h ITurniach dłuższy po stó j; n a b ie ra ją w o d y do zb io rn ika , um ie
szczonego w śro d ku wagonu. Ruszamy.
M g ła gęstnieje. P łyn ie m y w te j m g lis te j przestrzeni nie odczuw ając ruchu. T y lk o k ó łk o na lin ie tu rk o c e monotonnie. 'Zimne podm uchy w raz z m głą w c is k a ją się do w nętrza.
Na K a sp ro w ym skłębiona m gła i zu
pełna pustka.
Ubieram plecak. Narzucam pelerynę.
Zapinam się szczelnie.
Na gra n i .szara m gła ogranicza w id o cz
ność do p a ru k ro k ó w . Z najom a droga sta
je się nagle obca i tajem nicza.
Schodząc we mgle tracę orientację, co
fam się w ięc do granicznika, skąd w lew o je s t w y ra ź n a ścieżka na Halę Gąsienicową.
Przyspieszam k ro k u . M ro k szybko za
pada. Muszę zdążyć jeszcze przed nocą.
W yra źna ścieżka zanika w d o ln e j p a r
t i i w traw ach. Jest ślisko. Idę o stro żnie j,
Ryc. 10-4.
Fot. E Dąmbska.
Obóz 1-y. Hala Gąsieni
cowa «Dolina Szumiącego Potoku».
b y nie zwichnąć nogi. W y p a tru ję znaków.
Jeszcze n ig d y ta k p iln ie ic h szukałam >— w pogodny dzień zbiega się doskonale w p rost
— teraz najw ażniejsze, b y nie trac:ć cza
su na krążenie, b y nie nałożyć drogi, lu b nie w p akow ać się w kosów kę. A teren m y li, b y le wniesienie w yra sta w m gielnych oparach do p o tw o rn y c h rozm iarów .
Droga się dłuży. Zdeptana tra w a , śla
d y owiec świadczą, że m ija m koszary i po
b lis k i szałas, w te j c h w ili zupełnie n ie w i
doczny. Znów w y ra ź n a ścieżka, znów szyb
szy k ro k .
W śród ciszy w y ła w ia m szum potoku, płynącego od S ta w kó w (Gąsienicowych.
Nad ty m po to kie m je s t obóz El)—R u p rz y pogodzie ła tw y do znalezienia, gdyż b y ł u podnóża spiętrzonych m a lin ia kó w , w i
doczny z drogi —• lecz dziś?
Przechodzę obok małego, czarnego niemal w nadchodzącej nocy staw ku. Pb k ilk u n a s tu kro ka ch staję. Zdaje m i się, że jestem w pobliżu. ¡Śmiało w ięc schodzę z drogi w praw o . W ysokie m okre tra w y w trz e p u ją całą swą w ilg o ć do m oich b u tów. iNie bardzo na to zważam. Za ch w ilę b ę d ę .w namiocie, wysuszę się:
¡Pola k o s ó w k i zacieśniają się coraz b a r
dziej. N a tra fia m na p rzerąban y szlak — schodzę stromo w d ó ł po korzeniach — - teraz w lew o przez głazy — chcę ju ż k rz y
knąć — dać znak — jeszcze k ilk a k ro k ó w do d o tlin k i i . . .
Co za zawód! Namiotu nie ma!
W ygnieciona tra w a świadczy, że b y ł — i to bardzo niedawno.
Więc co się stało?
S ta ję zmęczona i bardzo rozczarow a
na. Plecak w y d a je m i się w te j c h w ili b a r
dzo ciężki a m ó j pośpiech i radość, k tó re mnie tu p ro w a d z iły r— bez sensu.
Tymczasem m g ły trochę ro z s tą p iły się, lecz m ro k gęstnieje.
Trzeba powziąć ja kąś decyzję i szyb
ko działać.
Opuszczam obóz ¡Nr. 2 i p rzedzierając się przez kosówkę, k tó ra oblew a m nie rzę
siście zim n ym i k ro p la m i, dochodzę do obo
zu Nr. 1, w k tó ry m miałam, znaleźć kores
pondencję. ¡Rozrzucam k o p czyk kam ien ny i z n a jd u ję wiadomość: „...p rz e n ie ś liś m y obóz '8 września wieczorem. W yw ieś na m iejscu obozu Nr 2 na ś w ie rk u rę czn ik — za piętnaście m in u t będę p rz y tobie 1— R u“ . D oskonały pom ysł: „w y w ie ś rę c z n ik “ . Ru nie p rz e w id z ia ł te j m g ły , k tó ra znów gęstnieje ta k, że na k ro k nic nie widać a cóż dopiero m ów ić o 15-to m in u to w e j od
ległości!
Mimo to w racam w zd łu ż potoku do obozu N r 2, p rz e s k a k u ją c po oślizłych gła zach stawek.
„¡Hop! hop! R u u ! . . . ‘ w o łam głośno.
Cisza. 'Odpowiada m i ty lk o szum poto
ku. i szelest spadających k ro p e l deszczu.
Ryc. 105.
Zaczynam krą ż y ć w o k ó ł obozowiska, p rze d zie ra ją c się przez kosów kę i w spina
ją c się po głazach stoku Małego Kościelca w pobliżu w o d y D arem ny tru d . Obozu nie z n a jd u ję .
Tymczasem zrobdo się zupe łn’e ciemno.
D ecyduję o dw ró t. Raz jeszcze za trz y m u ję się w obozie N r 1 dla pozostaw ienia wiado mości, że jestem w „M u ro w a ń c u “ 1— do j u tra.
Przez m okre tra w y i p rz e rw y w polach kosów ki w ychodzę na ścieżkę Jakiś (ptak spłoszony p o d ryw a m i sic spod nóg, odia tu je n iskim lo tem w m rok. Przez mgłę m głę p rz e b ija ją s’ę mętne św iatełka z okien schroniska.
Następnego dnia rano pogoda nie lep
sza. M g ły snują się le n iw ie po h a l’, to rzed
ną, to znów gęstnieją i pada d ro b n y deszcz.
Koło godziny d z ie w ią te j d e cyd u ję s:ę na w y jś c ie K ie ru ję się znów do obozu iNr 1
~~ k a rtk a m oja leży nieruszona pod kam ie
niem :—1 przechodzę w ięc do obozu N r 2.
Deszcz ustaje, m g ły rozchodzą sic zwolna.
Rozpoczynam znów w ędrów kę.
N a w ołuję . iSzum w ia tru miesza się z szumem potoku, poza ty m cisza. Wołam w ięc znowu T ym razem dochodzi mnie ja- k ś odzew. K ie r u ję w ołanie w stronę, skąd
— zdaw ało m i się '— szedł glos. T eraz ju ż w y ra ź n ie słyszę — to iRu. 'Znów odzew, lecz dalszy.
Zbiegam do d o tlin y obozu N r 2 — jest zguba. Nareszcie!
Z zapytań j odpow iedz’ d o w ia d u ję się w końcu, że obóz został przeniesiony z tego ty lk o powodu, że zapragnęli szerszego w i
doku i w ęcej słońca. U sa d o w ili się na p rze łę czy U h ro c:a Kasprowego.
Oczywiście stamtąd nie m ogli usłyszeć mego głosu, natomiast p rz v pogodzie do
skonale w dać z g ó ry m iejsce obozu iNr 2.
■Wody na storze nie ma, schodzą po nią w łaśnie tu ta j, zgodnie z m ym i p rz e w id y waniam i, że spotkam eh rano p rz y „w odo
<Poju“ .
Ru szoruje naczynia tu rystyczne, na
biera w o d y do m anierek i w sze lkich posia
danych flaszek, b y zapas sta rczył możl wie na c a ły dzień, ponieważ „ta m i z p o w ro tem do źródła z a im u je co n a jm n ie j go
dzinę czasu i jest dosyć uciążliw e przez stromość wchodzeń a.
Zajęci rozm ową nie zauw ażyliśm y na
wet, że m g ły w z n io s ły się w zw yż i rozszar Pane na o strych tu rn ia ch , gin ę ły. W y ła n a- ją się raz po raz skalne szczyty, przedziera się słońce przez z w a ły chm ur, dając uprag nione św iatło i c epło.
Ru w ska zuje k ie ru n e k obozu. N am iotu nie widać, lecz po c h w il’ zauważam ciem ną postać 1 z te j odległości bardzo m ałą - poruszającą się żyw o na przełęczy. Powie wam do n ie j ręcznikiem — E ł się odw za
jem nia. Teraz wierzę, że ręcznik m ógł b \
Ryc. 106.
Tatry: Widok z Roztoki' na otoczenie doliny Biaiej
Wody.
być w id o czn y z g ó ry na ś w ie rk u w oboz.
N r 2 — g d y b y nie mgła.
Po skończonej toalecie Ru bierze m ój plecak — bo jest bardzo ciężki, ja zbieram jego g ra tk i i paczkę żywnościową, k tó rą u k r y ł' tu ta j wśród kam ieni. W spinam y się prosto w górę, w y m ija ją c rozlegle pola kosówek, natom iast nie w y m ija m y k rz a k ó w borów ek i gogodzów, k tó ry c h n ie z li
czona ilość obrosła stok.
Ru trochę stęka pod c:cżarem, lecz po- cleszam go, że w a r t o się pomęczyć, bo tam są same sma k o łv k i.
El zbiega kilkana ście m e tró w w dół — w ita m v się serdeczne, m ó w im y jedno przez d ru g ;ego. Mówią, że m ie li zam iar dziś w racać do ¡Zakopanego. bo deszcz m d o ku czył — ja zaś nie przychodziłam , choć w y p a try w a li m nie codziennie. G dyby nie przypad kow e spotkan:o w „D o lin ie Szu
miącego Potoku“ , b y lib y ś m y się rozm inęli.
Zawiadam iam El, że na dole czeka j e j ojciec. Zebrała się w ięc szybko i pobiegła granią na K a s p ro w y do k o le jk i.
Ru zabiera się żyw o do przyrządzania śniadania, ja ko rzysta m z praw a gośc:a — n ic m u p rz y ty m nie pomagam, ty lk o w chłaniam w id o k i.
Położenie obozu śliczne — nam iot chro n io n y z dw óch stron w yso ką kosów ką od w ia tru — w id o k ro z le g ły na T a try , a z d ru g ie j stro n y na K o tlin ę N ow otarską
i Gorce. (A g d y się siedzi w namiocie, w i
dać przez o tw a rte d rz w i u rw is te ściany G ładkiego Jaw orzyńskiego, na tle le kko zam glonej panoram y d o lin y Dunajca.
M g ły zan k ły p ra w ie zupełnie. M ię d zy k łę b ia s ty m i chm uram i coraz w ięcej b łę k i
tu i coraz w ięcej słońca. M okre po deszczu stoki skale skrzą s ę w jego blasku, a S ta w k i Gąsienicowe migocą, załam ując w le k k ie j fa li złotaw e p ro m ie n e św iatła.
Lecz mimo słońca je st zimno. W łażę w ięc z przyjem nością do nam iotu. Ustaw ia
m y „s tó ł“ (paczka UN1RRA), n a k ry w a m y serwetą — co za w y k w in t w ty m lo k a lu — i w yciągam z plecaka dużo różnego pieczy
wa, co wzbudza n a jw ię k s z y entuzjazm . W zamian dostaję ku b e k wspaniałego k a kao i inne pyszności.
Po zaspokojeniu głodu \ u po rzą dkow a
n iu w n ętrza nam iotu zam ykam y d rz w i i. id ziem y granią w k ie ru n k u Kasprowego.
Jesień u b a rw iła stoki lUhrocia złotą rdzą { czerw ienia. Również rdzaw o m ieni się rozległa grań Ż ó łte j T u rn i oraz stoki D ubraw iska, przechodząc p o n iże j w ciem ną, zmutowaną zieleń kosodrzew u i lasu.
P rz y w ię d ła nieco ju ż zieleń hal. Sza
ła s y s to ją puste i ciche. Życie zeszło w dół.
W śród skalnych tu rn i szamoce się zim ny w ia tr i gna szare m g ły , narastające z głę
•bokich k o tłó w n ib y dym y. W s p in a ją się po żlebach i urw iskach, pełzną przez krze-
Ryc. 107.
Tatry: ujidok z Roztoki ku Szerokiej J Jauiorzyń- skiej i doi. Spis—Micha-
łoiuej.
sanice i tu rn ic z k i, p rze le w a ją się granią i opadają k u stawom szeroką, szarą falą.
Z n ika ją góry, znika słońce za gęstą osło
■ną. Z im ny w ia tr gwiżdże w śród skał — za
w ra ca m y do obozu.
Po „ w y k w itn y m “ obiedzie odwiedzam y grań w k ie ru n k u M agóry. Wąska, kam ien
na perć w i je s'ę wśród pól kosówek. W do
le odsłania się w id o k na rąbek Czarnego 'Stawu. ¡Bezruch i cisza p a n u ją dokoła. Je
dyna oznaką żvcia ludzkiego na Kali jest wąska smuga dym u wznoszącego się z ko
m ina „M u ro w a ń c a “ .
T znowu suną m g ły w w ędrów ce bez końca 1— 1 p rze sła n ia ją c raz po raz Kozi W ierch i świnicę.
P rzy zachodzie słońca spada g w a łto w nie tem p era tura tak, że dość wcześnie w su w a m y się pod dach namiotu. Ru jeszcze raz zbiega po wodę, potem k o la c ja i u k ła danie się do snu. (Wciągamy w szystkie cie
płe rzeczy, o w ija m y się kocami.
W dolinie k u p ó łn o cy ro z b łv s ły świa
tła , na ¡Gubałówce rozciąga się ja k ś w ie tli- sta gąsienica szlak k o le jk i. Lecz św iatła te szybko m ę tn ie ją , w końcu gasną za gęstą zasłoną m gieł, k tó re o p a d ły teraz aż do dna dolin. Gęstą zasłoną m gielną rozsrebrza m ętn y blask księżyca, płynącego gdzieś w ysoko nad Tatram i. Rozsrebrzona mgła ń a a ą je w id m o w e k s z ta łty gęstym koso- drzew om kołyszącym się z szelestem w po
b liż u nam iotu. ’ ' '
W nocy bud zim y się k ilk a k ro tn ie z zimna m im o c ie p łych u b rań i o kryć.
Rano g ru b y szron osiadł na dachu nam io
tu, tra w a ch i ig łach kosów ki. Term om etr w sk a z y w a ł —'6° C.
Nad nami niebo blade, zasnute opara
mi. Prom ienie wschodzącego słońca p rzę dz e ra ją się z tru d e m przez okna w m gle i ro z p a la ją poszczególne szczyty m iedzia
ną czerwienią. W dolinach le ży jeszcze gę
sta w a rstw a szarej m gły.
Rozgrzani herbatą w y c h o d ź m y k u Ka
sprowemu.
Płońce wznosi się coraz w y ż e j.
Ciepło słoneczne roztaoia g ru b y szron, k tó r y z n re n io n y w k ro p e lk i rosy, gra tę czow ym i barw a m i, kurcząc się i m alejąc aż znika zupełnie. (Zanikają m g ły nad Za
kopanem, m o k re dachy p o ły s k u ją sreb
rem.
Niebo b łę k itn ie je coraz s iln ie j. S kłębio
ne, pojedyńcze c h m u rk i p ły n ą w ysoko, o m ija ją c złociste słońce, k tó re coraz sze- szej rozlew a swe blaski, w c h ła n ia ją c d łu gie cienie strz e lis ty c h tu rn i, o żyw ia ją c ciemne tonie ¡Stawów Gąsienicowych.
Na k o le jc e lin o w e j zaczyna się ruch.
Już pierw sze w a g o n ik i tu rk o c ą na linach.
Za c h w ilę w id z im y postać zbiegającą po zboczu Kasprowego k u nam. N ie w ą tp liw ie BI — bo k tó ż b y tą strom ą i bardzo n ie w y godną percią schodził?
— „H op —i h o p !“
U y^. .O j. iu t r y . l\o ..d lo u ja .
— „H op — h o p !“
Zadyszana w spina sic do nas z ciężk ni plecakiem . To obow iązek każdego tow a
rzysza obozowiska, b y nie p rzych o d ził z pustym O jc a w y p ra w ła ju ż w pow rotną dróg na „g ra n io w e “ legowisko.
W nam iocie częstujem y ją obficie śnia
d a łe m , gdy w adomo „g ło d o m o re k“ po przebyciu ta k ie j pod ró ży ..nie grzeszy b ra kie m a p e ty tu “ .
Teraz rozstrzygam y co d a le j robić.
M iałam zejść do (Zakopanego, lecz n e mam w ie lk ie j ochoty G d yb y deszcz padał, to co innego, lecz pogoda ro b i się coraz p ię k niejszą. W zastępstwie m oim idzie R u po dalsze zapasy.
Pozostajem y same z El.
Słońce dogrzewa coraz s iln ie j.iM im o to lo d o w a ty w ia tr h u la po naszej grani, łom o
cąc nam iotem i szarpąc gęstą kosów ką, k tó ra z trzaskiem i szumem ugina się ku ziemi.
R ozkładam y więc koce w zagłębieniu pod osłoną w ysokich tra w i odd aje m y się błogiem u lenistw u.
Nie można jednak długo leżeć. Jest zb yt c liło Ino M ała przechadzka po grani i znów p ow ró t. iNa kocach naszych rozgo śc ł y się k o n ik i polne Jest ich coraz w ię c e j: zielone, brązowe, skaczą i swawolą, nic sobie z nas nie robiąc. G dy je strząsamy na traw ę, znów w ra ca ją za chw ilę. Nagrza n y słońcem koc odpowiada :m widocznie le p ie j, niż chłód zmrożonych tra w .
Zbliża się obiadowa pora 1— El idzie do pracy. Za ch w ilę słyszę szum prim usa t u r y stycznego i pobrzęk alum iniow ych naczyn.
Po p ołudn iu E l zbiega do źródła.
Znów w y d łu ż a ją się cienie gor, zalew a
ją c coraz szerze j kam eniste k o tlin y . Ciem
n ie ją staw ki, szarzeje kosów ka a lasy ro bią się coraz b a rd z ie j mroczne.
Na naszej grani jeszcze świeci słońce, m'mo to p rz y zbieraniu b o ró w e k g ra b ie ją nam palce.
Czekamy n ie c ie rp liw ie na Ru. 'Wresz
cie p rz y b y w a ostatnią k o le jk ą , zgrzany, z z ia ja n y j z łv —1 bo głodny. iNf:e m ia ł czasu na obiad, k o la c ję więc ro b im y o b fitą — a po n ie j h u m o ry p o p ra w ia ją s ę.
Po późnej w ieczerzy u k ła d a m y się do snu.
Wśród ciem nej nocy ro z b ły s k a ją św ia tła w dolinach, migocąc z oddal ja k błę d ne o g n ik i — jest ich coraz w ięcej, b y po c h w i'i z n k h ą ć za zasłoną gęstej m gły.
Następny dzień pow sta je szary i b a r
dzo zim n y N ieodw ołalnie d e cyd u je m y po
w rót. 'Zw ja m y obóz;
O bładow ani id zie m y k rę tą percią wśród ko so d rze w in y k u P rzełęczy pod K o pą M agury, a potem w dół do d o lin y Stare Szałasiska O g a rn ia nas m łe uczucie cieko- wości: jeszcze te j d ro g i j te j d o lin y nie znamy.
Szerokie, tra w aste zbocze zwęża się k u dołow i, przechodząc w śliski piarg, na
stępnie w kam ieniste łożysko potoku. Stok je st coraz b a rd z e j zacieniony smrekami.
A sm reki tu przepiękne. (Strzeliste, p ro ste, w sparte o ziemię gęstwą gałęzi. Pora
stają zw arcie całe strome zbocza aż pod u rw iste ściany. G ładkiego Ja w o rzyń skie -
go. Przeciw ległe zbocze zarosłe je s t też n ie p rze n ikn io n ym lasem.
W górze, w koronach szum i w ia tr, lecz tu w dole je s t zacisznie. Potok szypoce w śród b ru n a tn ych kam ieni w ą tły i n ik ły , ja k w szystkie p ra w ie potoki tatrzańskie — gdyż ro k ten h y ł w y ją tk o w o suchy.
B iw a ku je m y pod p a ra m e tro w ą ścianą skalną, skąd mamy tpiękny w id o k na graf 'Giewontu.
Na p o k ry ty m skłę b io n ym i chm uram i niebie z rzadka p rz e b ły s k u je je sie n n y b łę k it i św iatłość słońca. N aw et parę kro p e l deszczu wypłasza nas z b iw a k u — je d n a k nie długo to trw a i możemy sp o ko jn ie po
dążać dalej.
Doi ina je s t wspaniała, pełna czaru pierw otności.
Idziem y w zdłuż potoku, z a trzym u ją c się często, tak bardzo p rz y k u w a n eskala ne p ię kn o p rz y ro d y ..
Od gładkich ścian ja w o rz y ń s k ic h s p ły w a ją strome p ia rg i zaw alające dno d o li
n y rozłu p a n ym i głazami i morzem usypi
ska. W spina się po n ich w górę las, obra
stają je grube w a rs tw y mchów, dopóki ich znow u nie zsunie nowa fa la la w in y skalnej lu b śn ie żn e j.
ROMAN AFTANAZY
O S S O L I N E U M N A D O
ITak ju ż lo sy zrzą d ziły, że zarówno lw o w ski gmach Ossolineum, ja k też w ro cław ski, są b u d y n k a m i p o kla szto rn ym j. Na lw o w skim piętno kościelne pozostało do dziś bardzo w yraźne, na w ro c ła w s k im jest ono słabsze, nie m n ie j je d n a k rzucające się w oczy.
¡Fundatorami domu p rz y ul. Szewskiej nr. 37 we W ro c ła w iu , czy': dzisiejszego Ossolineum, znajdującego się w pobliżu U n iw e rsyte tu , tu ż nad brzeg era O d ry , b y li tzw . „R ycerze K rz y ż o w i z czerw oną gw iazdą“ . 'Przeznaczeniem nowowznoszo- nego gmachu m ia ł być szpital. D zieje zaś pow stań a te,f fu n d a c ji sięgają polskich czasów.
Bo ju ż ks. H e n ry k I I (1238—41) nosił się z m yślą w yb udow ania szpitala obok za-
M ic k k a tra w a porasta dolinę w b lis k o ści po to ku a wśród n ie j w y c h y la się nowe pokolenie m alutkich sm reków. Gdv zginą starę sm reki od w ich ró w , h a lniaków czy la w in , one zajm ą ich miejsce, b y szumieć do w tó ru potokom i chronić w gęstwie ga
łęzi niezl czone rzesze ptactwa, w deszczo
we i zimne noce tatrzańskie.
W słuchani w g ó rn y szum lasów w ch o dzim y w d o lin ę Kaisprową, szeroką, rozle
głą i bardzo smutną przez widoczne tu rą- baniska leśne. ’Sterczące pniaki, niektóre omszone i sczerniałe, n ie któ re lśniące św e~
żym ścięciem, robią zawsze wrażenie ja k ie goś cm entarzyska, przeoranego g w a łto w nym kataklizm em :
W śród tych rąbanisk sterczą stalowe p o d p o ry k o le jk i lin o w e j, p rz y w ra c a ją c myśl nasze ku śprawom dnia codziennego.
Zw ał y m gieł p rze w a la ją się granią K a
sprowego. w ch łan iając terkocący w agonik f ta k samo, jak wówczas, gdy parę d n i te
mu w kraczałam w pełen u ro k u i ta je m n i czośc świat, skalny.
Z o fia Z górska-Śm ialow ska, K ra k ó w
D R Ą __________________ H
łożonego przez sieb e w 1240 r. kla szto ru M inorytów ) (pierw szych Franciszkanów ) dziś św. W incentego, w k tó ry m władca ten został pochowany Lecz dopiero w dow a po nim ks. A n n a (zm ;1i2I65 r.), siostra bł.
Agnieszkę w p ro w a d z iła w czyn jego zamie
rzenie, fu n d u ją c szpital pod wezwaniem sp o kre w n io n e j z nią św. E lżbiety. Jako k o ściół s z p ita ln y została przekazana do u ż y t
ku braciom mała ka p lica dw orska, poświę
cona św. (Maciejowi ‘W ten sposób fu n d a c ja o trzym a ła nazwę o fic ja ln ą „szp ita la św Elżb e ty domu bł. M a c ie ja “ ,
O czywiście, że dzisiejszy b u d yn e k św.
M acieja nie sięga swą przeszłością aż do średnbw iecza W latach bowiem Ić&O — 17115 p o le c ili Fycerze K rz y ż o w i dwom ar ehitektom w m iejsce skrom n ych stosunko-