• Nie Znaleziono Wyników

Opowiedz mi naszą/moją historię (niepotrzebne skreślić?)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Opowiedz mi naszą/moją historię (niepotrzebne skreślić?)"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

opowiedz mi naszą/moją

historię (niepotrzebne

skreślić?)

Brygida helbig niebko W.A.B., Warszawa 2013

a

driana cavarero, włoska filozofka, skupiająca się m.in. na zagadnieniach genderowych, sporo uwagi poświęca rów‑

nież refleksji związanej z szeroko pojętą narracją. rozpatruje ją w kategoriach on‑

tologicznych, jak i epistemologicznych, nie pomija etycznych inklinacji. najważniej‑

sze jednak w jej ciekawych propozycjach teoretycznych (oraz interpretacyjnych;

cavarero nie stroni od ilustrowania kon‑

ceptów przykładami czerpanymi z litera‑

tury, zarówno fikcjonalnej, jak i przynale‑

żącej do szeroko pojętej autobiografistyki) jest mocne akcentowanie swoistego opóź‑

nienia (auto)biograficznych opowieści.

na czym ono polega? za Hannah arendt włoska teoretyczka dowodzi, iż każde ży‑

cie wręcz domaga się opowieści, musi być przekształcone w historię, której główny bohater lub główna bohaterka powinien/

powinna wysłuchać od kogoś innego, po‑

nieważ tylko opowieść przychodząca z ze‑

wnątrz zapewnia pełniejszy ogląd jednost‑

kowej przeszłości. opóźnienie jest więc koniecznym i oczywistym interwałem pomiędzy egzystencją a jego werbalną

(2)

transpozycją, zapewnia czas, w którym opowieść dojrzewa, ujawniając znacze‑

nia do tej pory ignorowane, lub nie brane pod uwagę1. Podstawowym celem każdej (auto)biograficznej opowieści jest odpo‑

wiedź na pytanie: kim jestem? kto i co kształtuje moją tożsamość? Według ca‑

varero każdy ma dyspozycję do (wy)słu‑

chania opowieści o sobie, w której będzie mógł się przejrzeć niczym w zwierciadle2.

W Niebku Brygidy Helbig (nomino‑

wanym do nagrody nike 2014) opowia‑

dającym jest Waldemar keler, to z jego porozrzucanych wspomnień córka, ma‑

rzena, pieczołowicie, cierpliwie, niespiesz‑

nie konstruuje historię rodziny, a przede wszystkim samej siebie. Splatając ze sobą poszczególne wątki zamienia się w kro‑

nikarkę, która dzięki rzetelnej, choć nie‑

koniecznie spójnej opowieści, zyskuje najcenniejszy dar – samą siebie, po raz pierwszy z niekłamaną pewnością, i wy‑

czuwalną radością, stwierdzającą: „Je‑

stem. […] co by mnie miało nie być”3. zanim jednak do tego dojdzie, czytelnicy zostają zabrani w podróż podzieloną na dziewiętnaście rozdziałów o zróżnicowa‑

nej długości, tętniących życiem, pulsują‑

cych emocjami, nierzadko niewygodnymi, trudnymi do zrozumienia. momenty gro‑

zy przeplatane są humorystycznymi roz‑

błyskami, głównie dzięki językowi, balan‑

sującemu na granicy pomiędzy zapisanym a mówionym. nierzadko granica zacie‑

ra się, lub inaczej, zostaje przekroczona, a autorka‑narratorka odważnie i lekko wkracza na terytorium języka mówione‑

go, co w oczywisty sposób czyni narra‑

cję mniej patetyczną, bardziej codzienną, zwyczajną. i dobrze. zderzenie Historii – kolektywnej, zagmatwanej, nieubłaganej

z historią – jednostek, uzależnionych od czynników, na które nie miały żadnego, lub jedynie niewielki, wpływ, często bywa opisywane patetycznie. Helbig skutecznie unika patosu, broniąc tym samym opo‑

wieść przed skostnieniem. Język opowie‑

ści, rozbrzmiewający różnymi, niekiedy kontradykcyjnymi tonami, oswaja trau‑

my, łagodzi krzywdy, relacjonuje, unika‑

jąc jednoznacznych ocen. zaznaczam, że nie musi idealnie odwzorowywać świata pozatekstowego, gdyż, jak słusznie za‑

uważył michel de certeau: „[…] w opo‑

wieści nie chodzi już o jak najściślejsze dopasowanie do jakiejś »rzeczywistości«

(co stanowi operację techniczną) oraz za‑

twierdzenie tekstu za pomocą przedsta‑

wianej przez niego rzeczywistości. Wprost przeciwnie, opowiadana historia tworzy przestrzeń fikcji”4.

Fikcja nie jest w tym przypadku toż‑

sama ze zmyśleniem. Stanowi sprytne i funkcjonale przebranie wspomnień, wspomnień, których rytm w dużej mie‑

rze wyznacza falowanie narracji oraz sche‑

mat konstrukcyjny w Niebku – niechro‑

nologiczny, wymagający od czytelnika silnej koncentracji, świadomie eksponu‑

jący niepełność, czy też ewidentną, i ła‑

two wytłumaczalną mechanikę pracy po‑

strzępionej, migotliwej pamięci, niekom‑

pletność. aleida assamann wskazując przejście pomiędzy migawkami z prze‑

szłości a ich narracyjną postacią, tłuma‑

czyła: „[…] wspomnienia jako takie są fragmentaryczne, tj. nieograniczone i nie‑

uformowane. Przebłyskujące wspomnie‑

nie jest z reguły wyciętym, pozbawionym szerszych kontekstów momentem, bez żadnego »przedtem« ani »potem«. Dopie‑

ro dzięki opowiadaniu zyskuje post factum

(3)

anna PeKanieC

formę i strukturę, które je uzupełnia i za‑

razem stabilizuje”5. kształt przeszłości ke‑

lerów rodzi się w opowieści, zastygającej jedynie na chwilę, generującej zmianę do‑

tychczasowego mniemania o sobie, rze‑

czywistości, Historii, bohaterów próbu‑

jących zadomowić się w takiej jej (opo‑

wieści) wersji, która rozświetli to, co tej pory było niejasne, choć dotkliwe – na wielu poziomach – np. skomplikowaną, choć na swój sposób typową sagę rodzi‑

ny kelerów, niechęć marzeny do języka niemieckiego (notabene języka ojczystego jej taty, Willego‑Waldemara), chłód mat‑

ki – Barbary (jej rodzina podczas ii wojny światowej została wywieziona do kazach‑

stanu), wadliwe wybory dróg życiowych obu sióstr, marzeny i ewy. W błyskotliwy sposób autorka powieści złączyła ze so‑

bą różne tradycje, pochodzenie, kultury, doświadczenia wyznaczane przez przyna‑

leżność (nie zawsze klarowną) narodową, uwypuklając tym samym swoistą dyna‑

miczność i nomadyczność pamięci: „Jak ptaki podrzucające swe jaja do cudzego gniazda, tak pamięć nie pracuje we włas‑

nym miejscu. […] Jej uaktywnianie się jest nieodłącznie związane z jakąś zmianą.

a nawet więcej, jej siła działania wywo‑

dzi się właśnie ze zdolności poddawania się zmianie – przesunięciu, ruchowi, nie‑

obecność stałego miejsca. Stałą jej cechą jest to, że kształtuje się ona (oraz kształ‑

tuje swój „kapitał”) przez zrodzenie z te- go, co inne (okoliczności) i co jednocześ- nie traci (jest to już tylko wspomnienie)”6. ostatecznie, bilans zysków i strat okazu‑

je się dodatni – Willy na prośbę obu có‑

rek snuje może niekoniecznie spójną, ale tak potrzebną opowieść – jej porządku‑

jąca funkcja idzie w parze z ewidentnym

aspektem terapeutycznym, dyskretnym, nienarzucającym się, niemniej, wyraźnym.

Wydane w ubiegłym roku Niebko kry‑

tycy szybko określili mianem sagi, zesta‑

wiając ją, zresztą słusznie, z Bambino in‑

gi iwasiów, Piaskową Górą Joanny Bator7. Powrót tej odmiany powieści sam w so‑

bie jest ciekawym zjawiskiem, szczegól‑

nie w obszarze literatury pisanej przez kobiety. nowoczesna (ponowoczesna?) saga daleka jest od epickiego rozmachu modernistycznych poprzedniczek. Pa‑

noramiczność, drobiazgowość, dążenie do skrupulatnej rejestracji familijnych opowieści zostaje zamienione na nieco porwane ciągi wspomnieniowych aso‑

cjacji. Brygida Helbig, oddając głos Wil‑

lemu, marzenie i ewie (rzadko) odsła‑

nia kolejne warstwy rodzinnych zmagań z tożsamością, z (nie)wiedzą, która boli.

Jedną z głównych kwestii nurtujących bo‑

haterów są starania, by wiedzieć, pamię‑

tać kim są oraz zrozumieć, kim nigdy się nie staną8. ojciec i córki (matka w nieco mniejszym zakresie) wypróbowują kolej‑

ne identyfikacje, by odnaleźć tę właściwą tj. dającą poczucie przynależności.

Sądzę, że można również wskazać pewne podobieństwa pomiędzy recen‑

zowaną książką a Sońką ignacego kar‑

powicza czy Domem pod Lutnią kazimie‑

rza orłosia. niełatwe rozliczenia z histo‑

rią, nie zawsze dobrowolne stykanie się różnych narodowości i kultur, kształto‑

wanie jednostkowych światopoglądów, nierzadko w oparciu o sprzeczne jakości czy wartości, to kilka łączników między przywołanymi tekstami, a najsilniejszym jest konsekwencja bohaterów, raz po raz podejmujących próby weryfikacji włas‑

nych oglądów rzeczywistości.

Anna Pekaniec

(4)

OPOWIEdz MI NASzą / MOJą HIStORIĘ…

„tatuś, opowiesz jak to było?” (n s. 7) – Willy‑Waldemar, kolekcjoner czekolado‑

wych zajęcy wielkanocnych, mniej lub bardziej chętnie spełnia prośby córek.

opowiada o tym, czego sam doświad‑

czył (nie chcąc zdradzać przebiegów fa‑

bularnych, przywołam tylko jedną sce‑

nę – wspaniale skonstruowaną, skrzącą się emocjami – w której mały Willi biegnie po papierosy dla umierającego ojca9), a cze‑

go nie pamięta, lub opowiada „za kogoś”

np. za swoją matkę, sztukuje narrator‑

ka‑bohaterka, marzena. córka kochana, choć nie upragniona (rodzice oczekiwali na syna), przyszła pisarka, która „żyje na zaciągniętym hamulcu10” (n s. 214), prag‑

nąca „żeby ją tak słuchano”, jak ona stara się słuchać innych, znajdująca schronienie w rzeczywistości wirtualnej, a dokładniej w białym ekranie komputerowego edyto‑

ra tekstów. zaznaczyć bowiem należy, że Niebko to powieść autotematyczna, a ma‑

rzena jest jednocześnie autorką‑narrator‑

ką‑bohaterką. Skomplikowana, choć nie‑

rzadko goszcząca na łamach współczesnej literatury pisanej przez kobiety trójdziel‑

na figura, nie tylko dookreśla formalną charakterystykę powieści, lecz również zmusza do zastanowienia nad sposobami budowania portretów ponowoczesnych kronikarek rodzinnych. Jedna z nich zo‑

stała świetnie naszkicowana przez Brygidę Helbig, delikatną, acz stanowczą kreską:

„marzena zamyka oczy i otwiera kom‑

puter, tę zaczarowaną skrzynkę, elektrycz‑

ny notes, ekran, na który można rzucić swój film, to, co kręci nas, i to, co nami kręci. […]

ona wiedziała swoje. od razu stał się jej najlepszym przyjacielem i nie rozstawa‑

ła się z nim nigdy, zastąpił jej kota, który

dawno już nie żyje, psa, którego nigdy nie miała, i chomika, który prysnął do sąsia‑

dów. kiedy otwiera komputer i przed jej oczami rozjaśnia się biały ekran, tańczyć jej się chce. a ekran, jak to ekran, nigdy naszymi harcami się nie znudzi. najpierw my mówimy do niego.

*

Dobrze, a więc los geht’s, dawaj, dawaj, come on, zaczynamy.

marzena zamyka oczy i otwiera kom‑

puter”. (n s. 8–9)

narratorka, niczym sroka‑złodziejka ze słynnego szkicu Śmiech Meduzy Hélène cixous11, wykrada ułamkowe historie od ojca, ciesząc się najmniejszym skrawkiem, ponieważ każdy z nich przybliża ją do roz‑

liczenia z samą sobą. Jest ono tym waż‑

niejsze, im bardziej umożliwia jej coraz odważniejsze konfrontowanie z rzeczy‑

wistością.

autorka Niebka zaproponowała czy‑

telnikom niezwykle interesującą oraz wciągającą grę – jej stawką jest opowieść o pojedynczych bohaterach, bezkolizyj‑

nie przechodząca w narrację o wymiarze kolektywnym. nie wszystkie jej elementy są równie istotne, nie każdy z konotowa‑

nych przez nie sensów zostanie wystar‑

czająco klarownie wytłumaczony przez Willego‑Waldemara. Prośba o opowieść (a także ukryty w niej imperatyw opowia‑

dania – słuchania) owocuje ogromną iloś‑

cią szczegółów, z morza których czytelni‑

cy i czytelniczki wyławiają najcenniejsze związane z kwestią tożsamości – zbioro‑

wej oraz indywidualnej. czy w owych gę‑

stych narracjach są zbędne elementy, czy można skreślić te, które wydają się nad‑

miarowe, nie do końca kompatybilne?

(5)

„opowiedz naszą/ moją historię” (parafra‑

za tytułu przywołanego wcześniej artyku‑

łu adriany cavarero jest celowa), doma‑

gają się córki od ojca, chciwie łowiąc sło‑

wa, na wagę nie złota, ale czegoś znacznie cenniejszego – życia. Wszystkie słowa są w nim potrzebne.

Anna Pekaniec

Przypisy

1 Por. adriana cavarero, Opowiedz mi moją histo- rię, z włoskiego przeł. a. klimczak, „Pamiętnik literacki” 2004, z. 3, s. 7.

2 tamże, s. 41.

3 Brygida Helbig, Niebko, Warszawa 2013, s. 313.

Dalsze cytaty lokowane będą za pomocą skrótu n z podaniem strony, z której dany cytat będzie zaczerpnięty.

4 michel de certeau, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przekł. k. Thiel‑Jańczuk, kraków 2008, s. 79–80.

5 aleida assmann, Między historią a pamięcią.

Antologia, red. naukowa i posł. m. Saryusz‑Wol‑

ska, Warszawa 2013, s. 42.

6 michel de certeau, dz. cyt., s. 87.

7 zob. recenzja Dariusza nowackiego pt. „Niebko” – zabawa w odkrywanie rodzinnych sekretów, link do tekstu: http://wyborcza.pl/1,75475,15106004,_

niebko____zabawa_w_odkrywanie_rodzin‑

nych_sekretow.html#ixzz385wkklqv [data do‑

stępu: 22. 07. 2014 r.]; michała Pawła urbaniaka pt. W poszukiwaniu tożsamości, link do tekstu:

http://www.artpapier.com/index.php?page=art ykul&wydanie=187&artykul=4034&kat=1 [data dostępu 22.07. 2014 r.]

8 Por. n s. 26.

9 zob. n s. 25–31.

10 „marzena żyje na zaciągniętym hamulcu. Śnią się jej często samochody.

W tych snach boi się, że samochód wymknie się jej spod kontroli. albo nie może wcisnąć hamulca, bo ma sparaliżowaną stopę.

to chyba z tego lęku, że w razie czego nie wy‑

hamuje, żyje w ciągłym napięciu.

albo śni się jej, że nie może zmienić pasa na drodze, nie może się zdecydować, który wybrać i jedzie środkiem, ni tak, ni siak”. (n s. 214–215) pas.

ten cytat jest świetną charakterystyką boha‑

terki, niezdecydowanej, przygotowującej się do zmian, a jednocześnie obawiającej się tego, co mogą spowodować. Depresyjne zawiesze‑

nie zostanie pokonane m. in. dzięki sile opo‑

wieści i determinacji samej marzeny, zgodnie z sentencjonalną frazą wygłoszoną przez narra‑

torkę: „zbawić możemy jedynie samych siebie”

(n s. 262).

11 Por. Hélène cixous, Śmiech Meduzy, przeł.

a. nasiłowska, konsultacja m. Bieńczyk [w:] Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznaw- stwie – antologia szkiców, pod red. a. nasiło‑

wskiej, Warszawa 2001, s. 180.

krzysztof m. Bednarski, Thanatos polski (pamięci przyjaciół z Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego), 1984, kolekcja muzeum narodowego we Wroclawiu Fotografia autor

Cytaty

Powiązane dokumenty

Douglas wydawał się wówczas kwintesencją „Jankesa”, Anglika przeszczepionego na grunt amerykański; dopiera później miało się okazać, że naprawdę nazywa

A może jest na odwrót: może Polański nigdzie nie potrafi się przystosować.. W jednym z październikowych numerów „Filmu” Jerzy Niecikowski odmawia filmom

Bo - twierdzą przeciwnicy „Kabaretu” - Bob Fosse poświęcając tyle uwagi dekadenckiej części społeczeństwa niemieckiego, tyle wysiłku wkładając w ukazanie

Chodzi mi oczywiście, o twórców rozrywki rodzimej – autorów i reżyserów kabaretowych, znanych piosenkarzy, modne grupy muzyczne, których obecność na scenach i

Znamienna w tym względzie jest w „Pięciu łatwych utworach” scena z dwiema hippieskami, które „Bobby” podwozi autostopem na Alaskę: ich niekończące się, w kółko

Ale to wcale nie przeszkadza, że „Rodeo” - nie będąc dziełem odkrywczym - jest filmem pasjonującym, posiadającym wartki tok narracji, a przede wszystkim

„komercyjnych” starają się wypełnić własnymi produkcjami Ma to więc być, wpisany w polski współczesny pejzaż, rodzaj kina „przygodowego”, w którym

Był mistrzem drugiego planu; postaci przez niego kreowane - choć często epizodyczne - rysowały się z tą niezwykłą wyrazistością, jaka każe jeszcze po latach